I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Przez niektórych nazywana "Palem Gigantów". W gruncie rzeczy nazwa ta bardzo dobrze oddaje istotę tej wyspy - samotna, stroma skała, niemalże o kształcie walca pnie się na kilkadziesiąt metrów nad zwodniczymi wodami Cieśniny Fornat. Przybicie do tej wyspy to spore wyzwanie, a zdobycie jej - jeszcze większe. Mimo wszystko, jest to możliwe.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
MG:
Minstrel wiele swych sił pozostawił na tej nieprzyjaznej wyspie. Dobicie do brzegu, transport materiałów i przebycie tego dystansu za pierwszym razem było ciężkim i wymagającym zadaniem. Jednak pierwszy tydzień na Marnad pozwolił wszystko unormować. Na wierzchołku nieprzyjaznej góry pojawiały się już pierwsze fortyfikacje i stanowiska dla dział, a także wyciąg, ułatwiający transport ludzi i materiałów. Ba, zrobiono nawet prowizoryczny port - niestety mieścił jednak 2 łódki, w których można by pomieścić maksymalnie 10 osób. Wliczając w to wioślarzy. Mimo wszystko, z pomocą jeńców wojennych (traktowanych i tak przyzwoicie) udało się Minstrelowi początkowo umocnić swoje pozycje na tej skalistej wyspie. A widok rozciągał się naprawdę zacny. W oddali widać było trzy większe wyspy: Na północny zachód widniał niewielki pasek, którym było St. Ameil. Na południowym zachodzie i na wschodzie widniały kolejne dwa paski terenu, odpowiednio: Zarnar i Arch Barbra - inne dwie ważne wyspy. Do tego widać było masę rozrzuconych, mniejszych wysepek, zbyt małych by je ufortyfikować, zbyt dużych, by zwyczajnie ominąć je okrętami. Obecnie Minerva, Leticia i Prince mieli proste zadania: wiedźma miała wypatrywać ich jednostek oraz ewentualnego zagrożenia ze strony Midi, natomiast wróżek z czarodziejką Grimoire Heart - pilnować jeńców wojennych, którzy mieli pomagać zbudować jedną z wież w północno-zachodniej części klifu...
A wśród tych więźniów był jeden bardzo dobrze znany Leticii. Ezra al Sorna. Mag rangi S. I to z jej gildii. Najwidoczniej pojmany podczas ostatniej bitwy. Kapłanka natury naturalnie miała wiedzę gdzie przechowują jego rzeczy. Tak samo wiedziała, że ma on obecnie ograniczoną kajdanami magię. A bez jego jednej ręki i tak średnio pomagał. Ale musiał. Zasady były proste - im więcej przepracujesz, tym więcej jedzenia dostaniesz, tym większa przerwę. I naturalnie, traktowali go należycie. Wiadomo, kadłubek nie wykona w pełni tej samej pracy co w pełni sprawna osoba. Więc miał trochę łatwiej. Wieża była już trochę zbudowana, jednak miała być wyższa. A sam parter to jednak nie wieża. Naturalnie, Ezra widział także Leticię. Ponadto w nocy, podczas rozmów często zdarzało się. A wróżek mógł być zaskoczony, skad na szczycie tej skalistej wyspy znajdowała się na tyle żyzna gleba, że rosła tu trawa, roślinki, a w centrum nawet i niewielkie drzewa.
Minerva natomiast widziała na widnokręgu rzeczy. Mianowicie 3 Minstrelskie transportowce oraz 2 galery - konwój chroniący transport dóbr na Marnad. Większość okrętów Minstrelu po bitwie musiała zostać odesłana do napraw lub zdania raportu. Co stawiało Marnad w dość nieciekawym położeniu. Brak bazy wypadowej bolał. Nie widziała natomiast floty Midi, która w ostatniej bitwie została dotkliwie zraniona. Jednak coś jej mówiło, że Midi nie zasypało gruszek w popiele...
I gdyby była wróżbitką, wiedziałaby, że ma rację. Tak samo wiedziała to Amney oraz wiedział to Albrecht Desmond Ignacy Sczypiorek. Plan był bowiem prosty. Podpłynąć niewielkimi, ciemnymi i długimi łodziami pod osłoną nocy do Marnad i skryć się w zagłębieniach skalnych wypłukanych przez wodę wieloma latami. Na tę misję wysłano jednak osoby głównie z Midi, takich, którzy wiedzieli co zrobić i kiedy. Same Szczury natomiast musiały się zadowolić uczestniczeniem w ofensywie. O zmierzchu mieli wypłynąć i zablokować ucieczkę statkom. A jak wiadomo, Cieśnina Fornat i obecne w jej pobliżu wiry morskie to straszna rzecz. Naturalnie, szykowano się do wypłynięcia, jednak czy to znaczyło, że musieli iść zgodnie z cudzym planem?
Informacje od MG:
Klasycznie 72h od mojego postu na odpis
Autor
Wiadomość
Ezra Al Sorna
Liczba postów : 662
Dołączył/a : 22/11/2015
Temat: Re: Marnad Pon Maj 22 2017, 00:53
Jeńcy podłapali jego plan - dobrze. Udało mu się rozdać kilka kamieni - jeszcze lepiej. Wyglądało na to, że żołnierze Minstrel złapali się na jego fortel - cudownie! Zaraz do środka wejdzie cały oddział - wait...co?!
Białowłosy zaklął pod nosem widząc, że do wejścia do celi szykuje się cały oddział strażników. W dodatku z medykami, co sprawiało, że wcześniejszy plan nie za bardzo ma szanse powodzenia. Chociaż... Fakt, jeńcy musieli się odsunąć. Ale cela miała ograniczoną pojemność, a to oznaczało, że zrobi się w niej jeszcze bardziej tłoczno. Co pozostawia mniej miejsca na manewr. Ezra odwrócił się do reszty towarzyszy, samemu odchodząc od krat, zajmując jednak miejsce z brzegu, przy ścianie. - Zróbcie im miejsce. - powie spokojnie, nie dając po sobie znać, że cokolwiek planuje. Czekając, aż żołnierze wejdą do środka, skupił się, próbując skomunikować z Depore. Co jak co, ale przydałaby się chociaż mała część jej siły. W końcu kajdany nie zablokują raczej Klątwy. Prawdopodobnie mu się nie uda, ale...
Mefisto, mógłbyś łaskawie ruszyć tyłek i przysłać kogoś z pomocą? - warknie w myślach. Gdzie są twoi demoniczni suwereni, kiedy ich potrzeba?! Nie to, żeby Al Sorna zamierzał ciągle zdawać się na siłę Księcia Piekieł, ale w aktualnej chwili byłaby ona mile widziana. Może nie od razu zastęp demonów, ale jakaś ładna demonica... Najlepiej z mieczem, którym mogłaby zniszczyć jego kajdany. Albo chociaż sam miecz. Cóż, marzenia marzeniami, ale trzeba się skupić na obecnej sytuacji.
* Mag poczeka, starając się rozeznać w tym, jakie pozycje zajmą żołnierze. Jednocześnie przekaże skinieniem dłoni, żeby stojący przy robiącym za "trupa" jeńcu zajęli się medykami. Ogłuszyć, nie zabijać. Co do żołnierzy... Jeśli mag uzna, że lepszym sposobem na atak będzie ten dystansowy, to rzuci kamieniem w stojącego najbliżej żołnierza. Nie będąc wyszkolonym w takich czynnościach, pewnie i tak spudłuje, ale nie o to chodziło. Al Sorna wystrzeli do przodu, a wraz z nim reszta jeńców. Białowłosy skorzysta ze swoich umiejętności i szybkości, próbując złapać za rękojeść miecza, bądź też uniemożliwić jego wyciągnięcie. Następnie pośle przeciwnika kopnięciem w piszczel na ziemię i odsunie się. Teraz będzie liczyła się szybkość działania.
- Do wrót!
Wszelkie ataki postara się albo zablokować kajdanami, albo uniknąć, uważając, żeby nie nadziać się na inne ostrze. W końcu było tam całkiem ciasno. Kolejnemu z przeciwników rozbije twarz kajdanami, cały czas starając się zdobyć jakoś miecz. Jeśli mu się to uda, to zacznie siać zniszczenie w szeregach wroga, cały czas starając się przeć w kierunku kraty i mając nadzieję, że część z jeńców pomyśli o tym, żeby uniemożliwić reszcie strażników zatrzaśnięcie wrót. W końcu miał do czynienia z żołnierzami, któryś z nich powinien o tym pomyśleć. Al Sorna miał nadzieję, że do pilnowania ich nie oddelegowano elitarnych żołnierzy. W końcu siły Midi były tuż tuż, a w celi znajdowały się zmęczone całym dniem pracy, ranne i wycieńczone niedawną bitwą jednostki. Jednak nadal byli to wyszkoleni żołnierze i Ezra postanowił w pełni wykorzystać ten fakt.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Marnad Czw Maj 25 2017, 00:58
MG:
Rozłam na midijskim statku! Szczurzy duet, w którym jeden uważający, że wysportowany (acz nie na tyle, by podrapać się nogą za uchem) był bity metalowym kijem przez drugą. Widząc jednak te rozterki, jakiś postawny Midijczyk krzyknął coś na nich gniewnie, ale czy ktokolwiek rozumiał ten język? Zresztą, czy było to na tyle ważne, by właśnie na tym się teraz skupiać? Trzeba było ogarnąć człowieko-wilka i dziewczynkę. Ale po chwili padły też inne krzyki. Ale o co chodziło? Nie wiedzieli. Poza tym, że okręt sojuszniczy posiadał nagle niewielką, pomarańczową łunę. W sumie to dwie. Ale skąd?
Minerva ruszyła. Pod osłoną nocy, nad taflą morza. Jednak jakiś krzyk, głos przeszkadzał. I mimo tego, że niebo było bezchmurne, a statki Midi zapalały lampy, było i tak ciemno. Jednak cóż. Chciała postawić pewne zaklęcie. Udało jej się oznakować nawet dwa okręty, gdy nagle usłyszała jakiś podniesiony głos. Że coś się świeci na drugim statku. Chyba dostrzegli znaki. Tym bardziej, że w cieniu, jakim były burty okrętów, się całkiem, całkiem wyróżniały. Ale Minerva nie. W ogóle... co to tak ciemnego nisko sunie się po wodzie w stronę Marnad? To w sumie było coś, co dostrzegła, ale jak tak patrzyła na Midijskie wskazywanie na burty, wyglądało to raczej na ciekawość, aniżeli jakieś skoordynowane działania.
Grupa się ścieśniła, co utrudniało działanie. A żołnierze Minstrelu stali tak, by obserwować żołnierzy - plecami do prowizorycznego korytarza utworzonego dla medyków. Ci podeszli, ale z dystansu już zauważyli, że coś tu nie gra. Chyba byli doświadczeni w określaniu, czy ktoś padł od zarazy. A zaraz po tym... nastąpił atak. Rzut kamieniem przez Ezrę to zainicjował. Wszak wparowanie na strażnika z wyciągniętym mieczem nie jest mądrym pomysłem, a przeciwnik, który tak dostał, na moment został ogłuszony. Co dało czas do działania. Zaczęła się bitwa i szamotanina, a oficer stojący na zewnątrz zadął w róg. Usłyszeli go wszyscy na tej niewielkiej skalistej wyspie. Czyżby bitwa miała się zacząć od środka? Żołnierze Minstrelscy otoczyli kordonem medyków i się bronili. Jednak oni mieli broń. Trup gęsto słał się, niestety, bardziej po stronie Midijczyków. Rannych też było sporo. Słychać było wrzawę, jednak Midijczycy na razie spychali siły Minstrelu do opuszczenia klatki. Mimo takiej walki wciąż, wielu jeńców nie walczyło, patrząc ze zdumieniem na te wydarzenia. A Midijczycy tylko wściekle krzyczeli, żeby ci chędożeni niewolnicy się ruszyli. Kilku osobom udało się dorwać do broni, w tym Ezrze. Otrzymał on miecz, którym skutecznie rąbał sobie drogę do przodu. I widział też, że zbieraja się żołnierze. A dokładniej... oddział kuszników. I otaczają ich klatkę. I jak Depore siedziała cicho, tak nagle w głowie odezwał się głos Mefisto: ~Czyż nie oferowałeś mi w Kardii samego Pergrande? Walczysz na wojnie dwóch mniejszych państw i sobie nie radzisz? Jak chcesz... to pomogę. Jednak nie licz, że zrobię to po twojemu. Uważaj jednak o co prosisz. Bo możesz z tego wynieść srogą nauczkę...~ - ostrzegł Mefisto maga GH. Wszak... czyż już raz nie wychujał go z jakąś ofertą?
Informacje od MG:
Klasycznie 72h od mojego postu na odpis
AIDS: 100 MM | Boli głowa od uderzenia Leticia: 130 MM Prince: 150 MM Minerva: 75 MM | Veniente Igneo x4 1/2 posty ładowania Ezra: 160 MM | | | 2/0/3 Amney: n/d
Prince
Liczba postów : 271
Dołączył/a : 30/03/2015
Temat: Re: Marnad Czw Maj 25 2017, 12:20
Zamieszania najpewniej nie szło ukryć. Z tego też powodu rudzielec postanowiłby dopomóc nieco osobom, dla których to rzekomo miał pracować. Wszystko to poprzez podejście do walczącego tłumu i chęć zmniejszenia bezsensownych ofiar śmiertelnych, czy coś takiego. Dlatego też w chwili, w której znalazłby względnie bezpieczne miejsce w pobliżu walczących tak, aby nic mu nie zagrażało, wtedy też aktywowałby swoje zaklęcie Elysees(A), które miało uleczyć minstrelczyków i nieco uprzykrzyć życie buntowniczym agresorom, a przy okazji zazielenić nieco większe połacie terenu. Kiedy to zaklęcie by się odpaliło, sam udałby się na skraj jego działania jak najdalej od walk, aby nie oberwać żadnym atakiem, czy niepożądanym dla niego efektem, choćby i przypadkowym. Gdyby coś zagrażało jego osobie, albo ktoś agresywnie rzucił się w kierunku jakiegoś z sojuszników, a Orchidaes widziałby to, wtedy to potraktowałby osobnika zaklęciem Root(D), aby pnącza spowiły nogi oponenta i możliwe, że przez zaskoczenie powaliły go na ziemię.
Leticia
Liczba postów : 255
Dołączył/a : 09/10/2012
Skąd : Wypizdajów, który nazywa się Gnieznem ~
Temat: Re: Marnad Czw Maj 25 2017, 19:43
Leticia postanowiła zapukać do pomieszczenia! W ten sposób mogła dowiedzieć się, czy ktokolwiek jest w kwaterze. Jak tylko usłyszy kroki postanowi schować się z boku budynku. To był plan na miarę cudzoziemki, która weszła w zataczarki dwóch nieznanych krajów. W momencie gdy wejdzie do kwatery od razu zacznie szukać kluczy w ciemności. Po szafach, krzesłach, stołach w zależności od tego, co znajdowało się w kwaterze. Jeżeli przeszuka wszystko od razu się wycofa, jeżeli ktoś by wszedł do budynku ta rzuci w niego owocowym pociskiem rangi C i sama wybiegnie w domu. Oczywiście, pamiętajmy o pwm liść.
Minerva
Liczba postów : 251
Dołączył/a : 01/01/2015
Temat: Re: Marnad Pią Maj 26 2017, 20:25
Minerva czuła się obecnie jak jakaś jednoosobowa jednostka do zadań specjalnych. Ciężko jednak było zdenerwowania. Fakt przebywania tak blisko wrogiej floty, samej, od razu wzbudzał w niej swego rodzaju lęk przyprawiony o dużo szybciej bijące wiedźmie serduszko. Adrenalina? Kto tam wie. W każdym razie dwa statki oznakowała. To oznacza, że lada moment zrobi się zamieszanie. Fakt, jednak, że coś się zbliżało w stronę wyspy dał dziewczynie do zastanowienia. Co, jeżeli Midi wpadło na podobny pomysł? Było to mało prawdopodobne, jednak coś zdecydowanie płynęło w stronę Marnad. Co? Nie wiedziała, ale zaraz będą wybuchy to i uwaga wszystkich winna zostać odwrócona. Resztę statków zostawi sobie na kiedy indziej. Tymczasem postanowiła wycofać się drogą, którą przyleciała (a przyleciała po łuku) - ostrożnie, unikając wzroku innych. Nie miała jednak zamiaru wracać do bazy. Zamiast tego chciała sprawdzić łódkę. Niech będzie tam nawet jeden Midjczyk. Zawsze to jeden wróg mniej. Dlatego też wyciąga kuszę, ładuje ją, podlatuje bliżej łódki i jak tylko zobaczy, że ktoś na niej jest - wyceluje w kark i strzeli. Łódka nie powinna pędzić. Jest też na niej mniej miejsca. Jako jednak, że jest noc a światło gwiazd może wiele nie dawać, spróbuje strzelić nieco niżej, a w kręgosłup. Bez pośpiechu, choćby się waliło i paliło (a będzie, co dobrze wiedziała).
AIDS
Liczba postów : 42
Dołączył/a : 23/04/2017
Temat: Re: Marnad Nie Maj 28 2017, 23:16
Zew natury zawładnął nad Albrechtem i kiedy pies zaczyna być karcony, to albo może podkulić ogon i się schować, albo zaczyna warczeć. - Co jest, kurwa?! - krzyknął, łapiąc się za łeb, ukryty pod torbą śniadaniową z otworami na oczy. Następnie możliwe, że rozpoznał szczurzą towarzyszkę, będącą szczurem i będącą agresywną wobec niego, na co zamrugał, zarzucił swym białym fartuchem, odsłaniając nogi i gacie i krzyknął. - Nie widziałaś mnie tu! Potem, kiedy zauważył dziwną łunę na pobliskim statku, wziął rozpęd, żeby przeskoczyć na ten statek i sprawdzić co takiego się na nim działo. Jeżeli owa łódź była daleko, to Albrecht wspomógłby się Grzybowym Skokiem D. A jeśli to wciąż byłoby za daleko, to prawdopodobnie wpadłby do wody i zacząłby płynąc w kierunku tego statku, by być może za pomocą Grzybów Przylepnych D wejść na statek i zacząłby tam szukać źródła tej dziwnej łuny. Światełko miało to do tego, że pojawiając się w ciemności ciągnęło do siebie AIDS'a.
Amney
Liczba postów : 714
Dołączył/a : 24/08/2016
Skąd : Spod harnasiowego tronu
Temat: Re: Marnad Pon Maj 29 2017, 19:06
Phi! Nawet nie zwróciłam uwagi, na kogoś innego gniewnie unoszącego się na mnie, czy też tego tu typa. A jak zaczął znowu się drzeć, zdzieliłam go jeszcze raz. Tym razem dostał jeszcze po palcach: - Mówiłam, cicho...! - pisknęłam na niego szeptem, co raczej dziwnie, może nawet zabawnie, zabrzmiało. Na jego szczęście, nie zaśmiał się, bo by dostał znowu, zamiast tego, pokazał nogi i gacie. Od razu odwróciłam wzrok od tego brzydastwa. - Fuuuj...! - obrzydziłam się zasłaniając dodatkowo oczy rękoma i już nie patrzyłam co robił on dalej. Słyszałam tylko kilka pierwszych kroków.
Ezra Al Sorna
Liczba postów : 662
Dołączył/a : 22/11/2015
Temat: Re: Marnad Wto Maj 30 2017, 00:01
"~Czyż nie oferowałeś mi w Kardii samego Pergrande? Walczysz na wojnie dwóch mniejszych państw i sobie nie radzisz? Jak chcesz... to pomogę. Jednak nie licz, że zrobię to po twojemu. Uważaj jednak o co prosisz. Bo możesz z tego wynieść srogą nauczkę...~ "
Cóż, Ezra nie spodziewał się, że jego demoniczny suweren raczy odpowiedzieć. Jednak skoro już to zrobił...
Nie przypominam sobie tego, żebym prosił o jeszcze większe spierdolenie tej sytuacji. Już raz pokazałeś jaki jesteś...pomocny. Zamieniając mnie w swojego niewolnika. Więc jeśli na tym ma polegać twoja pomoc, to zamknij się. Myślę.
A z pewnością było o czym. Cała sytuacja nie wyglądała najlepiej. Ba!, wyglądała wręcz tragicznie. Co prawda części jeńców udało się zdobyć jakąś broń, ale reszta nie przejawiała zbytnio ochoty do pomocy. A ta by się przydała. Białowłosy szybko zauważył nowe zagrożenie, a było nim półkole utworzone przez kuszników. Kuszników, którzy za chwilę przerobią buntowników w nadziewane bełtami poduszeczki na igły. Al Sorna warknął niczym zwierzę przyparte do muru. Co robić?! Depore milczała jak wcześniej, kajdany skutecznie odcinały magię mężczyzny. Co prawda był jeszcze Mefisto ale... Biały Lis nie miał zamiaru wplątywać się w kolejne gierki Księcia Piekieł. Przynajmniej nie w chwili gdy mógł jeszcze zrobić coś samemu.
Nanaya i Depore urwą mi głowę...
* Mag wycofa się nieco, zyskując trochę dystansu od żołnierzy Minstrelu, którzy w tej chwili zresztą byli zajęci ewakuowaniem się z miejsca rzezi, która za chwilę będzie miała tutaj miejsce. W końcu nikt nie był chętny, żeby zarobić przypadkiem bełtem. Ale teraz liczył się czas. Al Sorna wręczy miecz jednemu z bardziej doświadczonych żołnierzy. Powinien kojarzyć jakiegoś przynajmniej z widzenia. Jeśli nie, to krzyknie głośno, że potrzebny mu jest szermierz, a następnie bezceremonialnie wciśnie mu w ręce miecz i wysunie przed siebie ramię. - Pod kajdanami! Tnij! Białowłosy przygotuje się na falę bólu która nastąpi po uderzeniu, próbując sięgnąć do demonicznej mocy, którą obdarzył go Mefisto, jednocześnie aktywując PWM Demonic Possession. Już raz przeżył podobny ból, więc i teraz da radę. Problemem byłoby gdyby zemdlał od szoku. Jednak mag ufał swojemu ciału. Lata doświadczenia zahartowały je i uczyniły sprawniejszym niż zwykły człowiek. Jednak gdyby zawiodło go własne ciało... Miał jeszcze kogoś, o kim wiedział że tego nie zrobi.
Patrz jak się boję, skurwielu. - posłał w stronę Mefisto ostatnią myśl, a następnie wraz z opadającym ostrzem krzyknie przez zaciśnięte zęby: - Ryuuzume! Tańcz! Najważniejsze w tej chwili było zasłonięcie się przed atakiem. Mag utworzy przed sobą ścianę z pięciu ostrzy, blokując tym samym ostrzał kuszników i chroniąc siebie, jak i stojących za nim jeńców. Następnie zaś pośle ostrza wprost na nich, starając się zmasakrować jak najwięcej wrogów na raz. Przyciskając do siebie kikut prawej dłoni użyje jeszcze jednego zaklęcia. - Akuma no ken. Co prawda białowłosy nie wiedział w jakim stanie znajduje się Depore po ostatniej walce, ale zważywszy na to, że jej ciało i tak składało się z jego mocy magicznej, to powinna wyjść z niej bez szwanku. Nawet jeśli przypadkowo ją zabił. Teraz będzie musiał zdać się na nią. Mag dotknie dłoni dziewczyny, przekazując jej sterowanie Ryuuzume, samemu zaś przywołując Tenseigę, która wbije się w jego przedramię. Musiał zamknąć jakoś ranę, inaczej zbyt szybko się wykrwawi. Co prawda dzięki mocy Półdemona jego rany goiły się szybciej, ale Ezra nadal był tylko zwykłym śmiertelnikiem. Czas aby pałeczkę przejęła Depore. Biały Lis przekaże jej większość swojej MM, samemu zostawiając jedynie niewielką jej część (33 MM) i dzieląc się z nią zaklęciami - Ryuuzume i Intetsu (stacki do wykorzystania na później).
Ta zaś nie była w najlepszym humorze, delikatnie mówiąc. Niedawna "śmierć", potem odcięcie od Al Sorny...a teraz to. Jej ukochany mag stracił kolejną rękę. Tylko po to, żeby ją przywołać. W dodatku ten złamas Mefisto wcześniej z niego kpił. Kpił z NICH. Co to, to nie. Depore z daleka emanować będzie demoniczną aurą. Stłumi ją jedynie na chwilę, czując dotyk Al Sorny, jednak już w następnej sekundzie ruszy do przodu, jeśli trzeba korzystając z Kuro to Shiro, by dostać się za pozostałych żołnierzy. Ryuuzume podąży za nią. W pomieszczeniu nie było zbyt wiele miejsca, jednak Depore nie przejęła się tym zbytnio. Ważne, żeby Ezra był bezpieczny. A co do reszty... Twarz dziewczyny będzie pozbawiona wszelkich emocji, zniknie nawet jej nieodzowna żądza krwi. Zabijanie... Zabijanie nie jest niczym trudnym. Nie jeśli nie przejmujesz się, że ktoś wejdzie ci w drogę. Ważne... Ważne, że ocali tylko jedną osobę.
Krótko mówiąc - Ryuuzume + ciasne przestrzenie = krwawa łaźnia. Demonica nie będzie zbytnio uważała na resztę jeńców, jednak nie będzie też zabijać ich specjalnie. Gdzieś w międzyczasie spróbuje skontaktować się z Mefisto. Wtedy też Książę Piekieł będzie miał okazję przekonać się, że szalona demonica o niewyparzonym języku jest aktualnie bardzo, ale to bardzo spokojna.
Jeśli możesz jakoś wyleczyć jego rękę, to wystarczy. Tylko radzę ci, nie próbuj NAS znowu oszukać demonie. - umysł Magnasetii będzie pozbawiony jakiejkolwiek emocji. Poza jedną - troską o Ezrę. - Przynajmniej tyle jesteś nam winien. Nie żądamy twojej pomocy. Jeśli Ezra powiedział, że oddamy ci Pergrande, to tak się stanie. Daj mu tylko nieco czasu, by urósł w siłę. A potem... Być może sam zdziwisz się, jak daleko zajdzie. W końcu dla ciebie i tak jesteśmy jedynie zabawką służącą rozrywce.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Marnad Wto Maj 30 2017, 19:04
MG:
Ponieważ się straciło będzie szybko - AIDS skoczył nim Amney go uderzyła, musiał wspomóc się skokiem i mógł sobie ładny wzorek pooglądał. Ale ten wybuchł i go poparzył, zrzucając na powrót do wody. Grunt, że to nie były poważne poparzenia. Tymczasem Amney zbierała opierdol po Midijsku, ale o chuj chodziło, to nie rozumiała.
I tak oto bezpiecznie lecąc Minerva dostrzegła co to było. Trzy podłużne, acz niskie, kryte łodzie pomalowane w taki sposób by w nocy były trudne do dostrzeżenia. I co gorsza... zdawało się, że jak ktoś na nich jest, to musi widzieć tylko przez jakieś niewielkie wypustki. Tak się niestety zdarzyło, że statki te, choć niepraktyczne w bitwach na jednostkę do zadań specjalnych... działały dość dobrze. Bowiem oto z jednego z niewielkich otworów, tak trudnych do dostrzeżenia wyleciał bełt, który wbił się Minervie w lewe ramię. I tam utkwił, przebiwszy je na wylot. Nieciekawie. Nieciekawie...
Leticia miała farta. Budynek bowiem został opuszczony, gdy wybuchł bunt. Który dość mocno zaangażował siły Minstrelu. Ale w nim... nie znalazła niczego ciekawego. Kluczy nie było. Tylko harmider na zewnątrz świadczył, że coś się dzieje. I to dawało jej możliwość szperania. Ale tak... nie znalazła nic interesującego. Klucze najpewniej wziął ten dowódca, który teraz dowodził tłumieniem buntu.
A skoro o buncie mowa... Ezra widział, że było nieciekawie. Dlatego postanowił przejść do ostatecznego środku. A mianowicie ucięcia sobie rączki. Cóż, logika logiką, ale znalazł osła, który to zrobił. Ale ból... był nieziemski. Krzyk bólu zmieszał się z jego inkantacjami. Nawet nie wiedział co dokładnie zrobił. Był na skraju omdlenia, gdy usłyszał w głowie chichot. Chyba bardzo rozbawił tym zagraniem Mefista. A Depore? Gdy się pojawiła... nie wiedziała niczego. Nagle zjawiła się w środku jakiejś walki, a Ezra... mdlał. I to wszystko co zrozumiała. Miała dostęp do swoich zdolności, ale nawet nie wiedziała, że Ezra rozmawiał z Mefisto. Ale atakowali. I widziała, jak otaczają ich łucznicy. Ale wtedy... coś się stało. Śnieżny płomień spowił walczących. I parzył. Jak cholera. Może obrażenia nie były poważne, ale irytowały. A Ezra, który zemdlał był w nich zamknięty. Co gorsza, ranni minstrelczycy byli przy jego pomocy leczeni. Trzeba było szybko działać.
Prince natomiast musiał najpierw się zbliżyć, a potem dobrze wypozycjonować. Jednak jego zaklęcie... ładnie zadziałało. I na razie nic go nie atakowało. Nic, tylko świętować!
Informacje od MG:
Klasycznie 72h od mojego postu na odpis
AIDS: 86 MM | Grzyby przylepne 1/2 posty | Boli głowa od uderzenia, poparzenia na klatce piersiowej - pieką, bolą i irytują Leticia: 130 MM Prince: 150 MM Minerva: 75 MM | Veniente Igneo x4 2/2 posty ładowania | Przebite na wylot lewe ramię przez bełt. Boli i krwawi, acz na szczęście nic poważnego chyba to nie jest. Ezra: 94 MM | Depore 1/5 postów | Strata prawek dłoni, krwawi. Poparzenia na ciele od śnieżnego płomienia, zemdlał | 2/0/3 Depore: Ryuuzume 1/5 postów 5x ostrzy | Poparzenia na nogach i brzuchu, pieką i irytują, ale nie są poważne. Wciąż... utrudniają Amney: n/d
Minerva
Liczba postów : 251
Dołączył/a : 01/01/2015
Temat: Re: Marnad Sro Maj 31 2017, 20:05
Rzeczy nie koniecznie poszły po myśli wiedźmy, a ta mogła tylko zakląć pod nosem, kiedy tylko strzała ugrzęzła w jej ramieniu. Ale miała wciąż przewagę. Małe dziurki po bokach dawały małe pole manewru, zaś dziewczyna mogła bez problemu wzbić się w powietrze. To też postanowiła zrobić - skoro wypustki są po bokach, to nie dostrzelą jej z bocznych dziur. W ogóle będąc wysoko nie powinni w nią trafiać, jednak dziewczynie zależało na to, by być ok 2 metry nad łódką. Zaklęcie jednak włącza dużo wcześniej, posyłając falę ognia ( Fala ognia B ) w statek, z którego wystrzelono bełt. Tak, by objąć całą łódkę i ją podpalić. To samo uczyni też z dwoma pozostałymi, a następnie czując, że zapewne nic więcej nie zrobi - skieruje swą miotłę z powrotem na Marnad. Nawet, jeśli nie zniszczyła statków, to Midi coś pewnie knuło. By przyśpieszyć cały proces stawiania łódek w płomieniach włączy sobie nawet Przyśpieszenie w miotle, byle by szybko uporać się z midyjczykami i móc odpocząć u siebie, w bazie. I opatrzyć oczywiście ranę.
AIDS
Liczba postów : 42
Dołączył/a : 23/04/2017
Temat: Re: Marnad Czw Cze 01 2017, 22:33
To była zdrada! Oni wszyscy zostali zdradzeni! Albrecht cieszył się, że uszedł z tego żywy oraz, że udało mu się w porę opuścić statek! Spodziewał się, iż kolejny także niebawem wybuchnie. Mógłby niby ostrzec przebywające na nim osoby, ale te nic go nie obchodziły. Liczyło się to, żeby samemu przeżyć! A będąc w wodzie, to tak trochę kiepsko... Ale przynajmniej nie musiał w niej się martwić o płomienie! Zatem rozejrzał się na prędko, wyszukując jakiegoś brzegu, a następnie zaczął płynąc w jego kierunku, stylem żabki, który był zdecydowanie najlepszym i najszybszym sposobem pływackim. I trochę mu się śpieszyło, więc wykorzystując pełnię umiejętności na prędkość (Sprinter 1) chciał jak najszybciej dotrzeć na brzeg, zanim znowu by coś niezapowiedzianie wybuchło. A co dalej? To już zależało od tego, co na brzegu się znajdzie.
Prince
Liczba postów : 271
Dołączył/a : 30/03/2015
Temat: Re: Marnad Sob Cze 03 2017, 00:31
Znajdując się w bezpiecznej odległości, postanowiłby przystanąć na ziemi i odpocząć. Z pewnością trawiasta nawierzchnia odpowiadała mu nieco bardziej, aniżeli jakiś piach i skały. Do tego wszystkiego mógł podziwiać dzieło białego płomienia. Mimo wszystko, nie udało mu się ukryć ziewnięcia. To właśnie ono wtórowało jakiekolwiek słowa ze strony rudzielca, które pewnie nijak nie zostałyby zrozumiane. - Możecie to uspokoić? Wolałbym odpocząć - powiedział jakże podirytowanym głosem, jakby przy tym wszystkim nie skrywał drobnego faktu, że może zaraz wybuchnąć, czy też dolać oliwy do ognia. Mimo wszystko, jeśli nie okazało się to konieczne, wtedy zwyczajnie stał, pozwalając swojej energii magicznej na regenerację podczas swego rodzaju stagnację, czy medytację. Mimo wszystko, czuwał aby mu nic się nagle nie stało. Nie chciał nagle zostać zdekapitowanym, czy zmiażdżonym. Dlatego też uważał, aby nie oberwać żadnym atakiem. Wszystko po to, aby unieruchomić potencjalnego agresora przy pomocy Root(D), jeśli wydawało się to logiczne, czy zdać się na swoją podstawę, albo zaklęcie - kolejno Petal Body, czy Naddion do uniku. Oczywiście też wszystko zależy kto, czy co by go zaatakowało i czy w ogóle musiał interweniować w większy sposób.
Leticia
Liczba postów : 255
Dołączył/a : 09/10/2012
Skąd : Wypizdajów, który nazywa się Gnieznem ~
Temat: Re: Marnad Nie Cze 04 2017, 12:04
Szczęście to nie były jedyne umiejętności Leticii, które posiadała w zanadrzu. Jednak trzeba było działać. Harmider na zewnątrz nigdy nie był dobrym znakiem. W końcu co zielonowłosa miałaby zrobić? No, wyjdzie. Pójdzie w stronę hałasu/krzyków/odgłosów walki. Dziewczyna zwiąże w trakcie biegu włosy i jednego kuca. W razie czego będzie starała się użyć pwm liść, a jak zauważy osobę, która chciałaby ją zaatakować, rzuci ją owocowym pociskiem rangi C.
Amney
Liczba postów : 714
Dołączył/a : 24/08/2016
Skąd : Spod harnasiowego tronu
Temat: Re: Marnad Pon Cze 05 2017, 19:35
Meh, teh, kek. Nic a nic cię nie rozumiem człowieku! Weź mów normalnie, a nie. Po swojemu do obcych. Też tak mogę! A, nie, zaraz. Chyba nie mogę. - A se mów, i tak nie wiem co pleciesz! - wybluzgałam nieco podwyższonym tonem, bowiem to nawijanie po Midijsku też zaczynało irytować człowieka. Ale jak przesadzisz i zaczniesz jeszcze głośniej... Oj nie ręczę za siebie. Oberwiesz tak samo jak on. Zaraz, gdzie go wcięło? Tam go nie widać, tu też nie. Aż z ciekawości za burtę zajrzałem. - N-nie wierzę... - taki ktoś jeszcze nie został przez kogoś zabity w siedlisku? Heh, pomyślnych wiatrów szaleńcze. A ty Midijczyku, przestań się drzeć! - Skończyłeś...?! - parsknęłam machając kawałkiem metal przed sobą, w okolicach jego nosa.
Ezra Al Sorna
Liczba postów : 662
Dołączył/a : 22/11/2015
Temat: Re: Marnad Pon Cze 05 2017, 20:25
[Depore:]
Demonica w końcu mogła wyczuć Ezrę, gdy ten zdjął kajdany. Jednak nie miała nawet czasu na dowiedzenie się od niego jak wygląda obecna sytuacja, a już została przywołana. Zaś sytuacja nie wyglądała na najciekawszą. Sam Al Sorna zemdlał, krwawił, jego prawa dłoń była odcięta, a w dodatku otaczały ich wrogie siły. Jakby tego było mało - walczących spowił jakiś płomień który zdawał się leczyć żołnierzy Minstrelu. Dziewczyna zdążyła jeszcze poczuć, jak przed utratą przytomności, białowłosy przekazuje jej Ryuuzume. Pora działać, na myślenie przyjdzie czas później. - ZABIJĘ WAS, WY MINSTRELSKIE ŚCIERWA.
Magnasetia była wściekła, to pewne. Kotłujące się w niej emocje spowodowały aktywację PWM Demonic Possession, co poskutkowało wyczuwalną dookoła demoniczną aurą. Szybki rzut bursztynowych oczu z pionowymi źrenicami i czarnymi białkami pozwolił rozeznać jej się mniej więcej w sytuacji. Pierwszym co musiała zrobić było zgaszenie tych problematycznych płomieni. Depore korzystając z PWM Podarunek oraz łączącej ją z Ezrą więzią rzuci zaklęcie Tsukiyomo no Kami. Dzięki niemu powinna być w stanie wyłączyć działającą na obszarze 8 m magię, zaś sama dzięki PWM Demon oraz PWM Kuźnia Tysiąca Demonów, nie będzie czuła jego skutków. Możliwe, że część jeńców znajdzie się poza ochronnym kręgiem zaklęcia, co wystawi ich na ostrzał, ale demonica nie przejmie się tym zbytnio. Co prawda istniała szansa na to, że zaklęcie sprawi, że dach klatki zawali się na nich, jednak wcześniej dziewczyna podeprze go przywołanymi już ostrzami Ryuuzume i jeśli będzie miała taką możliwość - odrzuci go na siły przeciwnika stojące przed klatką. Gdyby tak się nie stało, to sama stworzy taką dziurę, wycinając sobie drogę na zewnątrz. W międzyczasie jeśli ktokolwiek chciałby zaatakować ją lub Ezrę, użyje PWM Pan 1000 mieczy, żeby zabić przeciwnika przywołanym mieczem.
Kolejnym co zrobi, będzie przywołanie Tenseigi i wbicie jej w Al Sornę, tak aby miecz wyleczył jego ranę. Co prawda zaklęcie będzie oparte na klątwie i nieco osłabione, ale... lepsze to niż nic, prawda? Potem zaś rozpocznie wyrzynanie znajdujących się na tymczasowej arenie żołnierzy Minstrelu, zarówno za pomocą Ryuuzume, jak i własnoręcznie, używając miecza którego wcześniej używał Ezra, w czym dodatkowo powinna pomóc jej przywołana wcześniej bogini.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.