Sanktuarium ryb

MG

Arenę o wymiarach 46x46m otacza druciana siatka. Arena wypełniona jest wodą o głębokości 10 metrów. W wodę wbite jest sześć drewnianych kłód o wysokości 11m i promieniu 1 metra. Na każdej kłodzie stoi jedna osoba. I tak po kolei mamy z lewej strony Pace, Marcelek i Rin. A z prawej strony Chain, Gonzales i Shinji. Całkiem białowłosy team ma drużyna przeciwna. Odstęp między kłodami oraz między kłodami a ścianami wynosił 10m. Odstęp między kłodami z prawej a tymi z lewej wynosił 22 metry.

Nimue trafiła natomiast do pokoju obserwatora. Miała cole, frytki, krzesło i monitor. Swoje zaklęcia telepatię z jedną osobą na raz, niestety jednostronną, status swoich "Postaci" oraz dodatkowe zaklęcia klasy "Łucznik"

*Sokolooki poziom 1  dla każdego
1. Wystrzeliwuje strzałę w kierunku postaci z odległości 12m
2. Zwiększa szybkość wybranej postaci o 100% na 1 post
3. Zmniejsza prędkość wybranej postaci o 100% na 1 post
4. Pierwszy trafiony cios wybranej postaci w tym poście, będzie ciosem krytycznym

Moc oznaczaona gwiazdką była pasywem. Pozostałych zaklęć mogła używać bez ubytku MM, jednak tylko jednego spella na turę.

Stan postaci:
Nimue: -
Pace: Nie może oddychać na powierzchni, ślepy, oddycha pod wodą.
Marcelek: Nie może oddychać na powierzchni, ślepy, oddycha pod wodą.
Rin: -
~~
IvulHotaru: -
IvulChain: -
IvulGonzales: Nie może oddychać na powierzchni, ślepy, oddycha pod wodą.
IvulShinji: Nie może oddychać na powierzchni, ślepy, oddycha pod wodą.

Mapa
Czerwone Pace i Chain, Zielone Marcel i Gonzales, Niebieskie Rin i Shinji

Okej, pamiętam, że jakiś czas temu zgłosiłem się na coś z chłopakami i Nimue, pamiętam nawet, że coś tam o tym gadaliśmy, ale cholera, nigdzie nie podpisywałem się, że chcę być ślepy i nie umieć oddychać.
W takim też stanie pojawiłem się cholera wie gdzie, bo, o zgrozo, nic nie widziałem. Co gorsza, czułem się jak ryba wyciągnięta z wody. Łapałem oddech, ale jednocześnie się dusiłem.
Intuicyjnie jednak czułem, że z każdej strony pode mną otacza mnie woda.
Niewiele myśląc, rzuciłem się w toń, sądząc, że jeśli przyjdzie mi się udusić, to przynajmniej w środowisku, które zawsze było mi najbliższe.
Szczęście w nieszczęściu było takie, że jakimś cudem mogłem oddychać pod wodą. Damn, cóż za lifehack.
Nadal jednak byłem całkowicie pochłonięty w ciemności. Dochodziły do mnie jakieś odgłosy, ale pod wodą nijak było je jakoś dopasować...
Wymacałem katanę i wakizashi, odpiąłem no-dachi, by mnie nie spowalniało i jakimś cudem starałem się nie paść ofiarą pierwszej rundy.

Ten drań Matty go wystawił. Rin pisał się na to całe podbijanie sanktuarium, ale był przekonany że Jones też się wybiera, a tu jednak nie. I wyszło na to, że czeka go podbijanie tego całego sanktuarium w towarzystwie trójki nieznanych mu osób. Znaczy... oczywiście, widział ich już wcześniej, rozmawiał z raz czy dwa, ale nie znał. Trudno, za późno było żeby się wycofać...

Więc niedługo później znaleźli się na sporej arenie, on, Marcel i Pace oraz Nimue jako ich obserwator.
- No, powodzenia panowie. - rzucił do towarzyszy prawie, że pokrzepiająco. Tylko, że wcale jeszcze nie skończył - Oby nasza śmierć nie byłą zbyt bolesna. - dodał i uśmiechnął się gorzko. Do Nimue nie mówił nic, bo jej tutaj nie było, była tym jakimś obserwatorem. I do niej rzuciłby jakieś "pokrzepiajace" słowa tylko, że pewnie nawet by one do niej nie dotarły.
- No nic... - mruknął pod nosem rozglądając się po arenie, aby na końcu spojrzeć na gościa naprzeciwko siebie. To chyba był jego przeciwnik więc... więc odpalił spella - wyciągnął łapkę przed siebie i wypowiedział w myślach Klątwa: Ciała oznaczając Ivul Shinjiego swoim zaklęciem (Klątwa: Ciała |C|). Złapał swój Kijj bo w obie łapki i czekał.

Właściwie nie miała zielonego pojęcia, co ona tutaj robiła. Weszłam dosyć spokojnym krokiem, czuła się niczym super, komputerowy gracz. Usiadła wygodnie na krzesełku i popatrzyła w monitory. Na razie nic jeszcze nie robiła. Wzięła duży łyk coli i jedną frytkę.
- Powodzenia RinRin, przekaż chłopakom - przekazała telepatycznie Rinowi. Chwilowo nie chciała nic robić. Musiała obczaić system i to jak chłopacy poradzą sobie tutaj.

- Tak, tak... Powodzenia - burknął od niechcenia, gdyż już go trochę niosło, żeby obić komuś twarzyczkę.
Zebrał się skład na sanktuarium, wszystko ładnie, pięknie, elegancko, że aż Marcelek oślepł...
I na dodatek nie mógł oddychać. I tak trochę nie ogarniał co się działo, więc jak tylko zaczął się dusić i nie widzieć, odruchowo się cofnął, potknął się i wpadł do wody, w której odetchnął z ulgą. Co prawda dziwiło go to trochę w jaki sposób to wszystko działało, ale skoro było jak było, to w wodzie starał się niezbyt poruszać. Przywarłby plecami do słupa, nasłuchując czy nic nigdzie nie płynie, ponieważ na wzrok nie miał co liczyć.
Niemniej jednak Marceluś miał pomysł i przede wszystkim chęci na wyładowanie swojej złości. Ponieważ dźwięk w wodzie zazwyczaj dość głośno się rozchodził i wyczuwalne byłyby drgania, chyba, to Marcelek, by tak nasłuchiwał, aż może jakoś zorientował się w którym kierunku działać. Od razu walnąłby tam Cios supermana! C, żeby skrócić dystans, złapać delikwenta w jedną rękę, a potem najzwyczajniej obijałby go drugą, raz prostym, raz sierpowym, aż wróg przestałby się ruszać... Albo też nie wróg tylko ten ktoś na kogo Marcelek by natrafił... Był tak jakby ślepy, więc nie mógł się zbytnio zorientować. Ale bić za to się umiał! A nie ważne kogo, ważne, żeby stłuc!

MG

No i się zadziało bo każdy miał swój plan na walkę. Przede wszystkim Pacek wpadł do wody, a chwilę później również Marcelek, tym samym unikając dwóch pocisków, które w jego stronę posłał Gonzales. Ale to widział tylko Rin i Hocia. W każdym razie Rin rzucił debuffa na Shinjiego który to zamienił się w Trytona i z halabardą w ręku wskoczył do wody, umykając spojrzeniu Rina. Chain patrzyła na niego wrogo, ale chyba nie bardzo miała jak zaatakować, bo nic nie robiła. Buffer i debuffer wszystko widzieli, jakież to zabawne. W każdym razie ślepi wojownicy skończyli pod wodą. No prawie, bo Gonzales dalej oddychał jak wyrzucony na brzeg karp, ale wzbraniał się jeszcze przed rzuceniem w wodę. A jak się miała sytuacja pod wodą? Na razie nijak. Nic nie zbliżało się do Marcelka, ani do Packa. Tak im się przynajmniej wydawało. Trzeba było trochę pokombinowac.

Stan postaci:
Nimue: -
Pace: Nie może oddychać na powierzchni, ślepy, oddycha pod wodą.
Marcelek: Nie może oddychać na powierzchni, ślepy, oddycha pod wodą.
Rin: 120MM
~~
IvulHotaru: -
IvulChain: -
IvulGonzales: 190MM. Dusi się. Nie może oddychać na powierzchni, ślepy, oddycha pod wodą.
IvulShinji: 105MM Tryton 1/3 posty. Klątwa: Ciało 1/4 posty. Nie może oddychać na powierzchni, ślepy, oddycha pod wodą.

Wakamiya rzucił swoją klątwę na długowłosego, który to zmienił się w jakiegoś rybo-ludzia i wskoczył do wody. Tyle go Rin widział. Nie miał zamiaru za nim wskakiwać, bo wyraźnie widać było, że tamtemu walka w wodzie pasuje. Jemu nie pasowała. Miał nadzieję, że jego drużyna jakoś da sobie z nim radę, bo dużo więcej niż rzucony już debuff zrobić nie mógł. Przynajmniej w sprawie Mejiro, bo na powierzchni pozostało jeszcze dwóch przeciwników. Oboje do wody nie wskoczyli. Jeden z tamtej dwójki strzelił jakieś kule w Marcela. Wakamiya za cel obrał tą trzecią osobę, która dotychczas zdawała się nie robić nic. Właśnie zdawało się, że nic nie robi ale czy tak faktycznie było? Więc Lamijczyk po krótkiej chwili skupienia zcastować zaklęcie i nałożyć na Chain klątwę. W następnej chwili Chain nie odczuwając jakiejkolwiek różnicy powinna być przeklęta jego najmocniejszym czarem (Silna Klątwa: Pieczęć |A|). Poza tym nie robił nic, tylko obserwował powierzchnię wody czy aby tamten długowłosy rybo-ludź nie próbuje go atakować. Starał się mieć na uwadze też tego, który chwilę wcześniej zaatakował Marcela, aby w razie czego uniknąć jego ataku. Zwyczajnie się odchylić, albo przeskoczyć, ostatecznie opuścić się na rączkach trzymając się kołka na którym stoi. Bo do wody wpaść nie chciał.

- Marcelku powinieneś być na przeciwko Gonzalesa, uważaj - przekazała telepatycznie Marcelinowi - uważaj na siebie.
Musiała mu przekazać instrukcje. W końcu powinni zacząć walczyć. Marcelek wydawał się jej najbardziej niebezpieczną osobą w gildii, więc wybrała jego. Kwadracik-chan widział, nie musiała się nim przejmować. Przez chwilę musiała przeanalizować całą sytuację. Chłopaki powinni poradzić sobie, ale przecież musiała pomóc któremuś z nich. Westchnęła głośno. W końcu użyje swoich dodatkowych spelli. Używa spella pierwszego - Wystrzeliwuje strzałę w kierunku postaci z odległości 12m. Strzała miała kierować się w stronę Chain. Dziewczyna nie powinna dalej ingerować w walkę jej towarzyszy. Na strzale używa powielenia (D).

Cholera, nic nie widziałem, nic nie słyszałem, bo jestem w pieprzonej wodzie, ślepy jak kret i nic nie mogę zrobić.
Postanowiłem się nie ruszać, na spokojnie dryfować, a jeśli się dało, postanowiłem usiąść na dnie. Jeśli coś w tej wodzie było i również mogło być ślepe, to przynajmniej nie znajdzie mnie bo wibracjach wody... Albo będzie to trudniejsze.
Zrzuciłem też ubrania na tyle, żeby zostać w samych spodenkach, bo ciuchy mocno ograniczały możliwość poruszania się w wodzie, a jeszcze gorzej, gdyby przyszło mi z wody wyjść i biegać z mokrymi ciuchami...
Także w tym momencie pilnujemy, nasłuchujemy i czekamy...

Skoro Marcelek nic nie widział, to raczej niewiele mógł, ale jak tylko usłyszał gdzie ma mieć swego przeciwnika, skinął wdzięcznie głową, ponieważ mówić pod wodą byłoby mu ciężko. Nakierowywany więc przez Nimue, postanowił odepchnąć się nogami od drewnianego pala, a jednocześnie walnąć Ciosem Supermena C, celując tak trochę bardzo na wyczucie, na podstawie tego co słyszał, co mu wskazywała Nimue. A jakby już przywalił, to by złapał i by tłukł bez opamiętania, aż miazgę z wroga by zrobił. Właściwie to go nie widział, więc litości nie miał. Dobrze jakby, trafił, gorzej jeśli nie. Jakby czuł, że coś w jego stronę jednak leci, to łapką próbowałby w to przywalić i zniszczyć. Ślepy Marcelek w wodzie nie ufał niczemu i nikomu, a jeśli coś wpadłoby mu pod łapki, to by to coś próbował zniszczyć okrutnie swymi brutalnymi, wściekłymi pięściami zniszczyć.

MG

No i się podziało. Rin rzucił klątwę na Chain, natomiast Nimue postanowiła ją zaatakować. I tak w Chain poleciała wpierw strzała z Sanktuarium, a następnie kolejna, która się rozpadła dzięki zaklęciu. Pierwsza ze strzał przebiła lewy bok brzucha Chain, natomiast trzy kolejne fragmenty, jedynie ją lekko pocięły. Ogólnie nic szczególnego. Niebezpieczna, była rana na brzuchu. Następnie ogromny powiew wiatru uderzył w Rina, wybijając mu powietrze z ust i odrzucając do tyłu, tak że uderzył w siatkę ogradzającą Sanktuarium i wpadł do wody. Klops, bo w tej wodzie znaleźć się nie chciał. Na dodatek ból żeber i brzucha sprawiał że miał problemy z oddychaniem i utrzymaniem się na powierzchni. Gonzales chlupnął w końcu do wody, a Marcelek użył zaklęcia, niestety nikogo nie trafił. Chwilę później usłyszał coś z prawej, ale nim zareagował, coś wbiło mu się w bok. Na dodatek rana Chain zniknęła!

Nimue: 123MM
Pace: Nie może oddychać na powierzchni, ślepy, oddycha pod wodą.
Marcelek: 90MM Nie może oddychać na powierzchni, ślepy, oddycha pod wodą. Prawy bok przebity. Boli jak cholera
Rin: 87MM. Duży ból brzucha i żeber
~~
IvulHotaru: 80MM
IvulChain: 110MM Klątwa: Pieczęć 1/3 posty 20/25MM
IvulGonzales: 190MM Nie może oddychać na powierzchni, ślepy, oddycha pod wodą. Niewielka dziura w brzuchu, krwawi i boli.
IvulShinji: 105MM Tryton 2/3 posty, Klątwa: Ciało 2/4 posty. Nie może oddychać na powierzchni, ślepy, oddycha pod wodą.

- Marcelku, trzymaj się z daleka od nich. Postaram się ich powystrzelać jak kaczki - powiedziała chłodno Nimue - wpierw ich zranię, a potem powiem wam, kto gdzie mniej więcej jest.
Chciała pomóc towarzyszom. Była łuczniczką. Nikt nie mógł temu przecież zaprzeczyć. Posiadała idealne oko i bardzo dobrze potrafiła strzelać. Musiała wpierw uniemożliwić ivul magom Fairy Tail ruszanie się. Resztę wymyśli dopiero później.
Tym razem jedna strzała leci w stronę Chain, leci wprost na jej brzuch. W razie jakiegokolwiek uniku, Nimue używa pwm kontrolera. Co dalej? Jeżeli Chain nie znalazła się jeszcze w wodzie to Nimue używa przepychaczki [D]. Wystrzela ją na wprost Chain tak, aby odniosła podobne obrażenia co Kwadracik-chan. Kolejne strzała poleci w stronę Gonzalesa. Polecą od tyłu w jego stronę, używa na niej deszczu strzał. Darksworth stara się wypatrzeć za pomocą pwm oczy elfa, gdzie w obecnej chwili znajduje się Shinji. Gdy już go zauważy za pomocą pwm magicznego arsenału strzela jedną normalną strzałą w niego. Oczywiście, stara się uniknąć trafienia w jakiegokolwiek Lamijczyka.

No i właśnie w tym momencie Marcelek sobie zdał sprawę z tego, jak ciężko jest być ślepym i tak walczyć. Choć Nimue zalecała mu spokój i zachowanie dystansu, to jednak ból jaki to Marcelino poczuł, był na tyle irytujący, iż w odwecie, w kierunku z którego oberwał, wysłał Wibrującą Pięć Wichru C. Jako niewidomy czuł się cały czas osaczony i nie bardzo wiedział jak reagować, ale na wszelki wypadek postanowił się nieco wycofać, czyli po prostu odpływał sobie do tyłu. Przy okazji załadował sobie na prawicy Zatrzymywacza zaklęć C, na wypadek, gdyby jakiś spell wyczuł, że zmierzał w jego kierunku, to po prostu wolał go przyjąć na łapkę, niż na siebie samego już rannego.
Gdyby zaś przypadkiem, przy tym cofaniu się, wpadłby na kogoś lub coś, to gwałtownie by się odwrócił, by strzelić swoją piąstką, takim obrotowym sierpowym, a potem chwyciłby gościa i jeśli nie okazałby się on drzewem, to by go tłukł, aż do wykończenia. I trochę drażniła go ta ślepota, tak jak dużo rzeczy, ale cóż mógł na to poradzić?

Udało mu się nałożyć klątwę na Chain, był o tym przekonany. Czy ona o tym wiedziała? Nad tym już nie miał czasu się zastanawiać, bo nagle dostał jakimś uderzeniem wiatru tak, że stracił na chwilę oddech. A co gorsza wyrzuciło go tak, że pierdzielnął w siatkę ogradzającą arenę i wpadł do wody. W dodatku wcale się jego kłopoty nie kończyły, bo przez problem z nabraniem powietrza i irytującym bólem miał spore problemy z utrzymaniem się na powierzchni. Teraz niech tylko podpłynie do niego ten ryboludź ze swoim toporkiem, sieknie go i game over...
Tak zapewne coś takiego go spotka, ale póki jeszcze nie został znokautowany czy ubity, a nogami i łapkami mógł poruszać to starał się podpłynąć do słupka na którym wcześniej stał i się na niego wdrapać. Jak by się to udało to pomyśli co dalej, a jak nie to kicha, bo w wodzie za wiele nie zdziała. Oczywiście jakby go coś złapała i próbowało wciągnąć pod wodę czy rzuciło się na niego to starał się opędzać machając rączkami i nóżkami - kopnąć i uderzyć to coś w głowę czy gdziekolwiek byle tylko go puściło. Znaczy... jeśli widział, że nie był to któryś z Lamijczyków, bo w takim wypadku to by ich przecież nie okładał.
- Puść mnie do diabła... - rzucił by tylko do Marcelka bądź Packa i dalej próbował się dostać do któregoś ze słupków. Zachciało mi się podbijać jakieś sanktuarium, cholera mać. - pomyślał by sobie cokolwiek by się nie stało. Chyba, że został znokautowany, wtedy nie bardzo mógł.

Westchnąłem... Miałem dziwne wrażenie, że coś się dzieje, ale wszystko mnie omija... No i o ile można było westchnąć pod wodą...
Z drugiej zaś strony, pomimo tej ślepoty, było całkiem fajnie. Zawsze lubiłem wodę, ba, nawet ją kochałem. A teraz mogę tu siedzieć, dopóki nie pomarszczę się jak śliwka...
I no... prawie zapomniałem, ale chyba mieliśmy coś tu podbijać. Tylko, że mnie cholera nikt nic nie mówi.
Nawet Nimue się z nim nie kontaktowała. To było dość... frustrujące. Czując, że coś się dzieje, ale całkowite pozostawanie biernym.
Oczywiście, przy każdym dziwnym dźwięku, drgnięciu i wibracji, staram się jakoś zorientować co to, czy gdzie to jest, by w razie czego, jeśli samo mnie zraniło albo stawiało opór, zaszlachtować to mieczykiem. No chyba, że dziwnym trafem byłby to jakiś Lamijczyk. Dlatego najpierw się upewniam, czy to coś też czegoś ode mnie chce.