I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Niewielka wioska znajdująca się na południe od wielkiego miasta Ohary. W Tehanie znajduje się zaledwie kilka domów mieszkalnych zwykłych rolników, niewielki zajazd oraz posiadłość Kikuta. Sama wioska otoczona jest niewielkimi górami i laskami, co czyni ją trudno dostępną i raczej omijaną. Panuje to spokój i cisza. ~~
MG
Podróż na północ zajęła Frederice wraz z mężem i służbą 3 dni. W końcu na wieczór trzeciego dnia zajechali do posiadłości. Otoczona murem, miała co najmniej kilka hektarów powierzchni. Własny zagajnik, oczko wodne, stajnie, dwa domy dla słóżby i posiadłość Hienshina, w której teraz mieszkać będzie Frederica. Zdawało się to całkiem miłym miejscem na wychowanie dzieci, czy feniksa. Hanzo ani Wydra nie pokazali się ani razu od czasu ślubu i Frederica nie musiała się denerwować oglądając nielubianego członka swojej nowej rodziny. Za to Shizuka zawsze wiernie towarzyszyła swojej nowej pani, razem z nią haftując i rozmawiając, gdy Hienshin zajęty był wydawaniem poleceń. Czas mijał też Frederice rzeczy jasna na oswajaniu Cezara, który wydawał się wielce niepocieszony faktem że musi siedzieć w klatce i na dodatek gdzieś się poruszają. Jego nikt o zdanie na temat przeprowadzki nie pytał, toteż dąsał się i nie gdakał zbyt wiele. Teraz zaś gdy służba ich rozpakowywała, ona została sama z klatką w której siedział Cezar, w swoim nowym domu. Dom posiadał parter i dwa piętra. Na ostatnim znajdowała się zbrojownia, sala treningowa i strych, na parterze kuchnia, jadalnia, salon i łazienka oraz sauna. Na pierwszym piętrze pokoje dla gości i ich sypialnia. Całość wykonana była z sosnowego drewna, zdobiona ładnymi malunkami. Ogólnie cały dom zdawał się cieply i piękny. Cezar spojrzał na dom, potem na Frederice, a następnie zbliżając kuper do krat klatki, zesrał się na podłogę.
Autor
Wiadomość
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Tehana Czw Sie 16 2018, 00:29
- Gdyby sama wiedza i zainteresowanie problemem miało je rozwązać, wierz mi - nie miałabym ani jednego. Ale tak, to trzeba powiedzieć. Fairy Tail już dawno przestało sobie radzić z pewnymi kwestiami Prawdę mówiąc sądziła, że Samael spróbuje jakoś bardziej usprawiedliwiać to, co się stało. W takiej sytuacji mogła jedynie przytaknąć, stwierdzić fakt bez żalu czy złości. Zignorowała również pierwszą uwage Gonza, która zwyczajnie była zbędna. To nie do końca była odpowiedź, o którą jej chodziło. Co innego, że zaraz przykuł uwagę Frederici na dużo dłużej. Kiedy się śmiał, payrzyła na niego nie do końca rozumiejąc, co go mogło rozbawić. Nic z tego, co było powiedziane, nie było żartem. Bez względu na to, jak bardzo burzyło to światopogląd Gonza mogła tylko pokręcić głową. Była poważna, Sam z resztą też. To, co jednak było zwykłym skierowaniem na Wróżka wzroku dość szybko zamieniło się w baczną obserwacje. Nigdy go takiego nie pamiętała. Siedziała dalej, ale nie z takim spokojem jak wcześniej. Raczej jak osoba będąca gotowa doskoczyć do niego, jeśli ten zrobi coś niebezpiecznego. Jakkolwiek by jednak nie była spięta, nie mogła zamknąc uszu na słowa Władcy Kasztanów. Czy faktycznie myślał to, co mówił? Był prostym dzieciakiem. Szczerym. Czasem nawet, jak teraz: do bólu szczerym. Pozwoliła mu jednak uspokoić się nim wstała z miejsca. - Gonzo... Możesz mieć mnie za tchórza czy słabeusza. Nie będziesz ani pierwszy ani jedyny. Prawda jest jednak taka, że ty ty gonisz mnie. To ty jesteś za moich plecami, nie na odwrót... Ale nie dojdziesz dalej, niż ja. Możesz nawet dojść do miejsca, w którym nie chcesz się znależć. - stwierdziła, spokojnie patrząc z góry na Gonza. Zdawała się być nieco przybita ale nie specjalnie jej to przeszkadzało, oparła nawet ręce o biodra. - Nie wiem, czy jestem silna. Może masz racje i wcale nie jestem. Ale czuję, że nie jestem też słaba. Przeszłam przez piekło, które nie jednego zniszczyło i przeżyłam rzeczy, które miały mnie złamać. A jednak stoję teraz tutaj. Możesz dalej o mnie myśleć to, co myślisz i oceniać mnie według siebie. Jedna osoba w tę czy we w tę nie zrobi mi różnicy. Ale kiedyś takie ocenianie ludzi się na tobie zemści, tak jak zemściło się na mnie. Czy weżmiesz sobie tę radę to serca to już nie moja sprawa. - Gonzo zdawał jej się oporny na pewne kwestie. Obecnie nie zdziwiłoby jej nawet, gdyby zaczął znowu krzyczeć. Póki co była jedna kwestia, którą wypadałoby się zając. Nie wstała przecież tylko po to, by mieć na Gonza widok z lotu ptaka. - Możemy równie dobrze porozmawiać na zewnątrz. Tam nie powinno być problemu. - po czym wskazała na kieszeń przyjaciela. Wydawało się to dobrym wyjściem z sytuacji. Mogła jedynie poczekać na to, jak Sam sie na to zapatruje i czy ruszy za nią przed dom.
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Tehana Pią Sie 24 2018, 21:59
Białowłosy spodziewał się gwałtownej reakcji ze strony swojego "młodszego brata", jego krzyków, jego głośnych słów, znał go tak więc to go nie zaskoczyło to co właśnie widział. Nie pokazywał tego, ale w głębi siebie cieszył się, że poziom jego wybuchu jaki pojawił się, był znacznie mniejszy od tego, którego spodziewał się w najczarniejszym scenariuszu. Zanim cokolwiek powiedział kilka z nich na szybko sobie wyobraził i to był ten, którego najmniej z wszystkich pragną. Widział u młodego Wróżka ostatnio kilka dziwnych i niewidzianych u niego przez Sama wybuchów złości, agresji i czy wydawania z siebie nieprzyjemnego śmiechu. Nie miał żadnych twardych dowodów, miał tylko podejrzenia i przeczucia, które ostatnio jakoś bardzo nie odbiegają od rzeczywistości i prawdy. Czarodziej czuł, że te zachowania mogą mieć coś wspólnego z pobytem Gonza w tamtym więzieniu jak i tej substancji, która została mu wtedy wtłoczona do ciała przy pomocy strzykawki. Nie mówił nic tylko słuchał obydwu osób znajdujących się w tym samym pomieszczeniu co on, osób z których każda miała inne doświadczenie, inne przeżycia, inne podejście do świata. Mag błyskawic natomiast uważał, że w pewnej części zarówno popiera stronę Gonzalesa, jak i Takary, dlatego też postanowił przez ten pewien czas żadnemu z nich nie przeszkadzać. Obecny Mistrz Fairy Tail uważał, że informacje, dziele się nimi zawsze jest ważne i warte wysłuchania, nawet jeśli z nimi całkowicie się nie zgadzamy. Czy chociaż w pewnej części u ich obojga tutaj pojawiało się coś podobnego, tego nie wiedział, mógł tylko zgadywać. - Wiele rzeczy możemy zmienić, tutaj muszę się z tobą zgodzić, jednak równie wiele jak nie więcej jest rzeczy, na które nie mamy wpływu... O twoim pobycie w lochu dowiedziałem się od pewnej znaczącej osoby w tym kraju, mogła tego nie mówić, ale to zrobiła... Jak myślisz ile, o ile w ogóle, czasu zajęło by ci wydostanie się z tamtego miejsca? Albo po jakim czasie o tobie doszła by do mnie czy do kogoś innego? Może szybko, może długo, może w ogóle... Do tamtej pory wierzyłem, że wszystko z tobą w porządku, że tak samo jak ja zbliżasz się do celu bez jakiś większych problemów... Nie chce mówić jak się poczułem jak się dowiedziałem, co się z tobą dzieje i co może z tobą się stać oraz tego, dlaczego Tasia jest chyba jedną z najbardziej poszukiwaną osobą w tym kraju... W kraju, w którym znak Fairy Tail znaczy znacznie mniej, o ile coś...- postanowił w końcu przerwać milczenie Samael, odpowiedzieć "młodszemu bratu" i jednocześnie wyjaśniając co mogło być początkiem pewnym zmian jakie w nim zaszły. Te które nastąpiły w ostatnim czasie i które mógł podczas już ich wspólnej podróży zauważyć, czy tak do końca było, mógł tylko zgadywać. Propozycję o wyjście na dwór, aby zaczerpnąć powietrza jak i sobie zapalić, bo również taką możliwość dostrzegł Wróżek, przyjął z ulgą. Nie żeby jakoś bardzo potrzebował tego w tej chwili, bardziej pomocne to będzie do zebrania myśli jak i zadania paru dodatkowych pytań do jego przyjaciółki. Tej którą teraz miał przed sobą, tej z którą miał okazję pojedynkować się oraz tej która bardzo się zmieniła, chociaż pewnie coś w sobie jeszcze musiała mieć z dawnej wersji. A przynajmniej tak chciał wierzyć Sam. - Bardzo chętnie - powiedział krótko czarodziej, po czym ruszył za Tasią na zewnątrz, a już znajdując odpowiednie miejsce, wyciąga jednego papierosa i krótkim czasie go zapala. Nie mówił od razu nic, bierze na spokojnie kilka wdechów dymu, każde przerywając jego wydalaniem ze swoich płuc w górę, niektórzy przecież mogą nie lubić zbytnio tego charakterystycznego zapachu. - Jeśli możesz, powiedz mi... - postanowił kontynuować ich rozmowę już na świeżym powietrzu. - Powiedz mi jak bardzo wpływowy jest twój opiekun, opiekunowie, czy kto tam jest, kto sprawia, że pomimo ciążącego na tobie wyroku, możesz tak tutaj sobie żyć... - proste pytanie, zadane bez większego pośpiechu, na które odpowiedzenie może chociaż częściowo wyjaśnić tą całą sytuację.
Władca Kasztanów
Liczba postów : 480
Dołączył/a : 28/01/2015
Temat: Re: Tehana Nie Sie 26 2018, 23:16
Czy słowa Gonzalesa kogoś raniły, czy też nie, czy też były przemyślane, to jednak płynęły prosto z serce chłopaczka. Mówił on wprost co myślał i co czuł. Niczego przed nikim nie ukrywał. O niczym nie bał się mówić. Czuł się jednak, jakby słowa jego trafiały w ścianę. I choćby miał się wściec jeszcze bardziej. Choćby wykrzyczał najgorsze ze znanych sobie słów, którymi zdumiałby samego Daxa, to jednak nie przyniosłyby żadnego efektu. To co poczuł Gonzales było czymś o wiele gorszym od wściekłości, czy też smutku, albo rozczarowania, które wiązało się z przybyciem do tego miejsca. Gonzales Gonzo Gick po raz pierwszy poczuł się tak całkowicie bezradny. Nawet będąc uwięzionym miał tę świadomość, że wciąż mógł walczyć i próbować się wydostać. Nie miało to dla chłopca znaczenia ile czasu by tam spędził, w końcu jednak i tak by się stamtąd wydostał. Był magiem Fairy Tail! Nie powinno być dla niego rzeczy niemożliwych. A jednak takie istniały... - Nikt ci przecież nie każe stać - odpowiedział Takarze, zmuszając się do uśmiechu. Tym samym mocniej docisnął czarne okulary, aby nie było widać łez spływających po jego oczach. Potem zwrócił głowę w kierunku Samaela, żeby starszy wróżek wiedział, że Gonzales chce coś mu przekazać. - Ile czasu bym tam spędził, to nie miałoby znaczenia. To, że Takara jest najbardziej poszukiwaną osobą w kraju, to też nie ma znaczenia. Nie ma znaczenia przez co przeszedłem, bo nawet teraz, gdyby było trzeba, mógłbym przejść przez to jeszcze jeden raz... Dwa razy... Tysiąc... Choćby miało być o wiele gorzej, nie cofnąłbym się. Bo mi zależało i wciąż zależy, a mimo to... - Gonzales przyłożył drugą rączkę do okularów, tym samym zasłaniając całą swoją twarzyczkę. - To co myślę i tak nie zrobi nikomu różnicy... W tym momencie nie wytrzymał i kiedy pojawiła się okazja, żeby opuścić budynek, najzwyczajniej z niego wybiegł, z dala od Takary i Samaela. Swoich łez już nie wstrzymywał. Po drodze odrzucił swoje epickie czarne okulary, które tylko mu teraz przeszkadzały. Cały wysiłek chłopca poszedł na marne. Gonzales poczuł, że zawiódł swych najbliższych. Może gdyby był szybszy i silniejszy, to nigdy nie doszłoby do tego wszystkiego? Nie dopuściłby do utraty przyjaciół i do tego, by mieli się czegokolwiek bać i przed kimkolwiek się korzyć. Stałby się prawdziwym Władcą i nie byłby niczyim sługą. Nie tak uległym, jak właśnie wydawał mu się Samael, czy Takara. Kiedyś może i byli wzorcami do naśladowania dla Gonzalesa, ponieważ wydawali mu się niepokonani, niezłomni, prawdziwie wolni. Byli tacy w jego oczach, jacy powinni być magowie Fairy Tail. Nie mógł jednak myśleć o tym, że to oni go zawiedli. Czuł, że sam zawiódł. Tylko, że postanowił sobie, iż będzie to ostatni raz, kiedy kogokolwiek zawiedzie. W swym biegu bez opamiętania Gonzales w końcu się zatrzymał. Otarł łzy z twarzy, pociągnął potężnie nosem i zobaczył Torę. Torę, który gdzieś tam się miał kręcić, a zamiast tego siedział i medytował. Wydawał się być taki spokojny... Opanowany... Wyciszony... - BANG!!! - krzyknął na niego Gonzales Gonzno Gick, posyłając w jego stronę całą serię Flashworks D, licząc na to, że się Tora tego nie będzie całkowicie spodziewał, spanikuje i zrobi coś przezabawnego. I choć Gonzales już był na skraju rozpaczy, to jednak pewnych nawyków nie mógł się wyzbyć, choćby i sytuacja była najgorszą na świecie.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Tehana Pon Sie 27 2018, 22:11
Czy mogła coś poradzić na zachowanie Gonza? Nie sądziła, by było coś takiego. Życie było brutalne, chociaż nie oznaczało to, że zależy jej na tym, by sam Wróżek doświadczył tego na własnej skórze. Nie mogła jednak mu przytaknąć na wszystko, co mówił i sądził tylko po to, by go chronić przed rzeczywistością. Prawda jaka była, każdy widział. Mogła więc tylko liczyć na to, że uspokoi się we własnym zakresie i nie zrobi przy tym niczego głupiego. Tymczasem wyszła z Samaelem przed dom opierając się o ścianę. Jak się spodziewała, Samowi nie wyczerpała się pula pytań, jednak przed odpowiedzią potrzebowała chwili namysłu. - Pozwól, że odpowiem na twoje pytanie nieco inaczej. - tak, inaczej. Odpowiedzenie inaczej na nie mogło wytłumaczyć dużo więcej. - Usunięcie mi pamięci, nadanie nowej tożsamości, wydanie za mąż za kogoś, kogo powinnam postrzegać jako wroga, umieszczenie mnie tutaj, a następnie patrzenie, jak odzyskuję po latach pamięć i orientuję się, co się stało... TO właśnie jest wyrok, na który mnie skazano. To miejsce. Widzisz... To nie tak, że od początku wszystko tak wyglądało jak teraz. Wiesz... Mam dużo więcej szczęścia niż rozumu. - odpowiedziała uśmiechając się na to wszystko. - To, że jestem w stanie tutaj tak żyć, tak jak teraz... To coś, co musiałam wywalczyć. Ale jest też czymś, czego nie osiągnęłam sama. Dopiero od niedawna nikt nie stoi nade mną z toporem, dlatego jeszcze raz przepraszam, ze nie dawałam znaku życia. Nawet teraz nie byłoby to zbyt bezpieczne. - zbyt wiele rzeczy działo się, których nie rozumiała, a to, w jakim stanie znalazł się Hienshin w niczym jej nie pomagało. I jeszcze ten epizod z Wróżkami, po którym nie miała kompletnie pojęcia, czego się spodziewać. Absolutnie nie chodziło w tym momencie o pewną gildię z Fiore. - A, w razie wątpliwości - wszystko zdążyłam sobie przypomnieć. Szybciej, niż zakładano... W każdym razie... Nie chcę, żeby ktokolwiek z was postrzegał Hienshina jako kogoś, kto przyłożył się do całej tej szopki. Na dobrą sprawę jest w tym wszystkim nie mniejszą ofiarą niż ja. Umm... Myślę, że nie najgorzej wszystko się potoczyło. Mogło lepiej, ale... Nie można mieć wszystkiego. Grunt, że wszystko jest już w porządku... w pewnym sensie. - zdawała sobie poniekąd sprawę, że to dalej nie wyjaśnia wszystkiego oraz, że może być to wszystko nieco nieskładne i rodzić więcej pytań. Ale czy to źle? Na pytania właśnie była przygotowana. A kto wie, może Samaelowi właśnie tyle wystarczy?
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Tehana Wto Wrz 04 2018, 21:00
Białowłosy podczas wysłuchiwania odpowiedzi na swoje pytanie przez jego znajomą patrzał się oczywiście na nią, starając się jej pokazać, że uważnie słucha tego co miała mu do powiedzenia. Ciągle tego jednak nie robił, podczas wypuszczania dymu ze swoich ust po zaciągnięciu się papierosem, swoją głowę kierował w górę, a oczy w niebo, wszystko po to by nie dmuchać na nią. Może nie miała w tej sprawie nic przeciwko, jednak z racji pewnej kultury czy co tam mag błyskawic po prostu nie chciał tego robić, aby nie zostać źle odebranym. Co do samej wypowiedzi Tasi, już na początku ich tego spotkania wiedział, że ono będzie znacznie różniło się od tego co jeszcze przed wyruszeniem w drogę wyobrażał sobie. Albo chciał sobie wyobrażać, chyba to lepiej pasuje, gdyż ciągle jakaś niewielka, minimalna, odpychana od siebie aczkolwiek jednak cząstka mówiła mu, że to nie będzie zwykłą wyprawa. No i w sumie tak właśnie było, tak bardzo niezwykle, że Sam niektóre rzeczy które widział, musiał mówić do siebie, że to było naprawdę. Płonące miasto. Spotkanie znaczącą jak i silną osobę w tym kraju. Podróż po wnętrznościach olbrzyma. Tak więc było tego sporo. I najpewniej było po nim widać, że do nie do końca odpowiedź na jaką liczył, zapewne to mogła jego przyjaciółka odczytać z jego twarzy. Bo i tak właśnie w rzeczywistości było, mimo tego wszystkiego, co przeżył. Nie odpowiedział od razu, tylko po tym, gdy dawna Takara skończyła mówić, dalej spokojnie palił resztkę papierosa i patrzył się w niebo, wszystko po to, aby zebrać myśli. Oraz spróbować pomyśleć, co powinien zrobić w tej całej sytuacji, która jest dla niego niecodzienna. I to nie tylko w przypadku jego przyjaciółki, tak samo co to swojego "młodszego brata", który zachował się tak jak spodziewał się Wróżek. Zapewne i z nim będzie czekała go rozmowa. Taka, którą lepiej nie odkładać w czasie, co jest ważne, także po to, aby Gonzo nie zdążył czy to specjalnie czy to przez przypadek zrobić coś z czego czarodziej już go nie wyciągnie. Gdy skończył palić, rzucił końcówkę na ziemię po czym porządnie przygniótł prawym butem, aby przez przypadek nie doprowadzić do pożaru, którą następnie bezpiecznie wziął do ręki. - Nie chce śmiecić, gdzie mogę to wyrzucić? - to były pierwsze słowa wypowiedziane przez obecnego Mistrza Fairy Tail. Proste słowa, które mogły zaskoczyć jego rozmówczynie, ponieważ po tym okresie milczenia mogła spodziewać się czegoś zupełnie innego. - Nie takiej odpowiedzi się spodziewałem... Ale cóż, życie nie zawsze daje to co pragniemy od niego... - rozpoczął Białowłosy mówić odnosząc się do tego co właśnie usłyszał. - Ta cała podróż... To co do tej pory powiedziałaś... To dużo... Tak dużo, że człowiek nie wie co ma teraz zrobić... - kolejne słowa padały ze strony Wróżka. - Zanim cokolwiek zrobię, miałbym małą prośbę... Mógłbym tutaj zostać tutaj, góra kilka dni? Aby zebrać myśli... Aby zobaczyć jak żyjesz... Może zrozumiem choć trochę to wszystko... - powiedział po czym ponownie zaczął spoglądać w niebo. Te które w tym kraju widział jakoś specjalnie nie różniło się od tego nad Fiorę, pod którym spał, bawił się, walczył oraz robił wiele innych rzeczy. Nie żeby spodziewał, się po pokonaniu takiej odległości czegoś zupełnie innego czy coś, po prostu podczas tej podróży to gdzie znajdowało się słońce oraz jaka była pogoda wyznaczała wiele rzeczy. Tak było tutaj w Pergrande, we Fiorę, czy też w Isenbergu w którym nie spędził zbyt wiele czasu, czy zwracał uwagę na niebo przez ten cały śnieg wokół jak i mróz. Isenberg. Na myśl o tym miejscu głowa czarodzieja gwałtownie skierowała się w stronę Tasi, co mogło zostać różnie odebrane. - Ostatnie pytanie na jakiś czas. Czy Lord E miał coś wspólnego z twoim poprzednim pobytem tutaj? - głoś Sama, mógł wydać się dla osób, które trochę lepiej go znają nieco bardziej stanowczy niż zazwyczaj. Proste pytanie, jednak dające mu sporo odpowiedzi. Obejmując urząd Mistrza Fairy Tail, mag błyskawic zdobył nie tylko sporo obowiązków czy praw, zdobył też sporo wiedzy, takiej której niektóre fragmenty go zaskoczyły. Takie, którymi nie mógł się dzielić nawet ze swoim dobrym kumplem, a swoim zastępcą Torashiro. Była tak jednak również taka, która pozwalała mu domyślać się w tej chwili, jakie istnieją powiązania między niektórymi ludźmi.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Tehana Wto Wrz 04 2018, 21:59
Miała czas. Na tyle, by poczekać na odpowiedź Samaela nawet jeśli pierwsze słowa, jakie wypowiedział, kompletnie nie miały związku z czymkolwiek. - W środku... Tak sądzę. Powiem komuś, by ci pokazał miejsce. - odpowiedziała, chociaż czuła się z tym nieco nieswojo. Jakby uświadomiono jej jagle, jak dużo rzeczy pozwala robić za siebie służbie. A jednak jakas jej część od jakiegoś czasu zaczęła wierzyć, że to nie jest do końca takie złe. Praca to praca, zabierać im jej nie mogła. Doć szybko jednak znowu się uśmiechnęła nieco rozbawiona tym, co usłyszała. - Jestem tu kilka miesięcy i dalej niewiele rozumiem. Ale w porządku. Tak czy inaczej przecież was nie wyganiam. - no, przynajmniej nie wypadało. Nie była jeszcze do końca pewna, co na to gospodarz ale była dobrej myśli. Mina jej znowu sposępniała nie tylko słysząc kolejne słowa Wróżka, ale też ton z jakim je wypowiedział. Nie wydawała się zbyt zachwycona. - Chyba wiem, do czego to zmierza... i nie podoba mi się to. - stwierdziła zmęczona zastanawiając się przez chwilę, czy wyniknie z tego cokolwiek dobrego. Pewnie nie, ale co poradzić? Wierzyła, że dowie się prędzej czy później. - ...nie mniej odpowiadając na twoje pytanie: tak, ale nie w takim sensie w jakim ci się wydaje. Przekazał nam misję, to prawda, ale jeśli wierzyć temu, co mówił Cardil: dowiedział się, na czym ona polegała dopiero po naszym powrocie, tak jak i my z resztą. W jego "gabinecie". I tylko dlatego, że Cardil, który był obok, rozpoznał "magiczne" ostrze, które nam wręczono na początku i rzucił nieco światła na to wszystko. To brzmi absurdalne, ale co takie nie jest...? W każdym razie - jeżeli chcesz szukać winnych - odpuść. Szkoda czasu i energii. Ktokolwiek przyłożył rękę najbardziej do tego, co się wydarzyło - niech dobrze je, dużo śpi i będzie szczęśliwy, bo ja zamierzam robić dokładnie to samo. - nie potrzebowała, by ktokolwiek próbował mieć swoją osobistą vendette przeciw komukolwiek z tytułu tego, co jej się przytrafiło. Nie była pewna, czego winna spodziewać się po Samaelu, ale chciała, żeby jej wola była w tej kwestii jak najbardziej jasna. W gruncie rzeczy wszystko było w porządku. Licząc zaś, że więcej pytań nie będzie zaczęła nieśpiesznie kierować się w stronę domu, co by znaleźć kogoś, kto pomógł by Samaelowi zutylizować co trzeba.
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Tehana Sob Wrz 08 2018, 17:24
Białowłosy zadał po raz kolejny jedno proste, oczywiście jego zdaniem pytanie, i na które otrzymał dosyć długą odpowiedź, powodująca pojawienie się kolejnych pytań. Były też pewne rzeczy pozwalające mu chociaż trochę zrozumieć tą całą sytuację w jakiej znalazła się jego znajoma jak i to jak do tego doszło. A doszło tak, że część dalej była skomplikowana, bardziej niż przed ich spotkaniem, a już na pewno znacznie bardziej od momentu jego wyruszenia. Choć z drugiej strony wtedy zbierając informacje we Fiore o pobycie Lorda E, praktycznie nic nie wiedział o tym, co się dzieje z Tasią. A działo się nienajlepiej i to od pewnego dłuższego czasu, mógł jako jej kolega coś dostrzec, ale najwyraźniej albo był za mało spostrzegawczy, albo Takara tak dobrze z tym kryła się. Jakby pod ziemią. W sumie to stwierdzenie spowodowało pojawienie się w głowie Wróżka kolejnych pytań, jednak jak obiecał, nie planował ich przynajmniej na razie zadawać. - To co zrobię... Nie wiem zobaczę z tym jak i z innymi sprawami muszę się namyślić... Czy zrobię coś głupiego? Pewnie to będzie zależało od punktu widzenia, a przecież każdym ma inny...- mag błyskawic odpowiedział swojej znajomej, po czym sięgnął po kolejnego papierosa, który w ułamku sekundy znalazł się w jego ustach, jak widać równie w tej kwestii był szybki. Spojrzał się jednak na osobę z którą rozmawiał, na niebo, a następnie na budynek w którym nie tak dawno spotkali się. Nie, palić kolejnego nie było potrzeby, nic nie musiał przemyślać, no przynajmniej nie w tej chwili, a przecież głównie przede wszystkim do tego ich używał. Schował wszystko i do paczki i do kieszeni przez cały czas, wykonując te wszystkie ruchy, aby pet nie spadł na ziemię, nie chciało mu się po raz kolejny go podnosić. - W sumie to dzięki, że w ogóle odpowiadasz na moje pytania... Mogłaś równie dobrze wygnać nas z tego domu jak tylko nas zauważyłaś... Albo w ogóle nie wpuszczać nas do środka - zaczął przemieszczać się za Sam za Takarą, jednocześnie co pewien czas rozglądając się po okolicy, czy może nie widać nigdzie płomieni i wybuchów oraz ich nie słychać. Jedną, nie łatwą co prawda rozmowę miał za sobą, a niedługo będzie musiał odbyć kolejną, tak mu nie poszła najgorzej, jak będzie z drugą, mógł tylko i wyłącznie próbować zgadywać. Spodziewał się mniej więcej takiej reakcji u Gonzalesa, tak więc cieszył się w duchu, że jego "młodszy brat" nie zaczął niszczyć czegoś w okolicy. "Młodszy brat", "Starszy Brat". Ciekawe, czy ta relacja będzie dalej istniała między nimi po ich rozmowie.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Tehana Nie Wrz 09 2018, 12:14
Odpowiedź Samaela wcale jej nie uspokoiła w żaden sposób, a zamiast tego zmartwiło ją nieco bardziej. Ciężko jednak byłoby to jakkolwiek stwierdzić - jej mimika czy ton nie zmieniły się w żaden konkretny sposób, jednak zaczęła się zastanawiać, czy E na pewno nic nie grozi ze strony Wróżka. Nie zatrzymała się też, kiedy postanowiła dodać coś jeszcze od siebie. - Cokolwiek będziesz chciał zrobić - zastanów się, czy komukolwiek to pomoże. Świat nie potrzebuje większej ilości dramatów i nieszczęścia. - ...jest wystarczająco brutalny i nieprzewidywalny i bez tego. Jedyne, co mogła w tej kwestii zrobić to zaufać, że ten nie wpadnie na żaden głupi pomysł. Nie sądziła też, by mogła z tym zrobić cokolwiek więcej, chociaż co do tego nie potrafiła być absolutnie pewna. Zbliżała się co raz bliżej wejścia, by na raz zatrzymać się i odwrócić się w stronę Samaela dość zmieszana. - Nie rozumiem.... Wygnać? Nie wpuszczać do środka? Za kogo mnie masz? - zapytała wprost kompletnie nie rozumiejąc, jaką pokrętną logiką kierował się w stosunku do niej Sam i za jakiego człowieka ją przez ten cały czas miał. - Dlaczego miałabym to zrobić? Nie jestem na was w żaden sposób zła, żaden z was nie wyrządził mi w gruncie rzeczy krzywdy... ba! Jesteście moimi przyjaciółmi, znam was. Więc dlaczego...? - cokolwiek ten o niej myślał: chciała wiedzieć. Orientowała się, co sądzą o niej osoby w Tehanie w mniejszym bądź większym stopniu, ale to, co powiedział Samael nijak pasowało jej do czegokolwiek. Czy faktycznie dawała wrażenie osoby, która powinna z jakiś tylko sobie znanych powodów wyrzucić ich z terenów swojego domu? Zdawało się też, że nie pójdzie dalej bez odpowiedzi.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Tehana Nie Paź 21 2018, 17:38
Tora oddał się dość mocno sztuce medytacji. Nie był w tym dobry. Właściwie, to obstawiał, że będzie beznadziejny, jednak swoista pustka, w którą oddał się jego umysł była niezwykle kojąca. Niczym gładkie jak lustro jezioro, gdzie pojedyncza myśl potrafiła wzburzyć fale i zniszczyć ten czysty stan. Pustostan mentalny wręcz. Ale odpowiednio kierunkowana myśl, nie niszczyła tej harmonii. Była wręcz jak delikatny kwiat lotosu rozkwitający pośrodku tego jeziora, dodając mu piękna i pozwalając w pełni się cieszyć jego widokiem. Ten stan pozwalał mu się w nieodgadniony do tej pory sposób - zrelaksować. Tora spokojnie więc kontynuował tę nieumiejętną medytację. Bo tak, brakowało mu praktyki. Jakiś szmer, szelest, powiew wiatru. Wszystko to, co wpływało na niego "fizycznie", zakłócało to jezioro, a kwiat myśli lotosu zaczynał falować i ciężko było ponownie uchwycić to, co w danej chwili tak pociągało wróżka w jego kierunku.
Jednak co innego fale na jeziorze, a co innego gdy spada tam meteoryt. Meteoryt Gonzo, z głośnym "Bang" wręcz wybudził Torę, a ten odruchowo otworzył oczy, wystawił przed siebie rękę i możliwie najszybciej utworzył Ścianę (C) oraz Tarczę Absorpcji (B), tak by się zasłonić. Był w takiej pozycji, że nie spodziewał się zwyczajnie czegoś takiego, nie byłby w stanie uniknąć, więc pozostało mu tylko zasłonięcie się i poderwanie w górę. Ale szybko zobaczył powód tego zajścia. Anulował swoje zaklęcia Usunięciem (PWM), westchnął i uśmiechnął się, widząc maga. -Gonzo! Co ty tu robisz? - rzucił retoryczne pytanie. Podnosząc do niego rękę -Sam się tu znalazłeś, ruszyłeś z Samem? Widziałeś się z Takarą? - spytał, czy wręcz zarzucił młodego maga serią pytań, podchodząc w jego stroną, chcąc uścisnąć mu rękę na powitanie. Choć w praktyce, wolałby go uścisnąć. Tak długi okres z dala od znajomych posiada jednak swoje brzemię i rodzi uczucie tęsknoty.
Władca Kasztanów
Liczba postów : 480
Dołączył/a : 28/01/2015
Temat: Re: Tehana Nie Paź 21 2018, 23:58
Stan emocjonalny Gonzalesa był w lekkiej rozsypce. Gdyby musiał samemu znosić to, co właśnie przeżył, to swoją złość rozładowałby w bardziej destruktywny sposób, na mniej zdolnych do obrony obiektach. Torashiro zdołał jednak zablokować niezbyt szkodliwe zaklęcie młodego Władcy Kasztanów, ale tego po części Gonzales się spodziewał. Z drugiej strony, też pomyślał o tym, że i Torę Takara musiała przestrzec przed tym, żeby nie używał magii. Mimo to, Tora zareagował jak porządny mag, za którego go miał Gonzales. I w chwili, kiedy on stał z wyciągniętą ręką po wystrzelonym zaklęciu, a Torashiro miał wyciągniętą rękę po utworzeniu swych tarcz, chłopaczek poczuł delikatny przepływ epickości, jakby to znalazł się w scenie legendarnego pojedynku. Postanowił więc nie wychodzić z roli, jeszcze przez jakiś czas. - Torashiro Byakuton! Dawno żeśmy się nie widzieli - powiedział złowrogo, robiąc jeszcze bardziej złowrogą minę. Nie utrzymał jej jednak zbyt długo i kiedy Torashiro podszedł z wyciągniętą powitalnie ręką, Gonzales z rozmachem wcisnął mu w nią własną, płonącą rączkę. Po czym się krótko, radośnie i szczerze zaśmiał. - Sam z Samem! Hahaha! Jest tu, jakby co i chyba rozmawia z... No... No z nią - powiedział Gonzales, któremu zrobiło się ponuro na myśl o niej i o tym jak uległą osobą się stała w oczach chłopaczka. Uległą i zbyt obojętną, aż mu czarne coś w żyłach zabulgotało, wzbudzając złość. Gonzales prędko nad nią jednak zapanował. Nie dotyczyła ona bowiem Tory. - A co z tobą? Słyszałem, że się tu kręcisz, a jedyne co widzę, to że siedzisz. Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że właśnie próbowałeś się skupić? Hehehe... Rozumiesz? Sku-pić? Hahaha! - i tak oto smutne łezki w oczach Gonzalesa zostały zastąpione tymi radosnymi. Przynajmniej na chwilę.
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Tehana Wto Paź 30 2018, 22:13
Białowłosy najwyraźniej został źle zrozumiany, albo co było bardziej prawdopodobne, to właśnie on jedno miał na myśli, natomiast zupełnie co innego padło z jego ust. Z tego właśnie powodu poczuł się głupio i po przypatrywaniu się przez krótką chwilę w twarz swojej koleżanki mag błyskawic obrócił się, po czym sięgnął ręką do kieszeni po papierosy. Złapał paczkę, jednak nic po za tym więcej nie zrobił, czasami sam jej dotyk pozwalał mu na uspokojenie się i zebranie myśli. Ktoś mógłby powiedzieć, że to nic wielkiego, jednak jak kiedyś Wróżek słyszał, pewne czynności dla różnych osób mogą różnie znaczyć. Kilka sekund stał w tej pozycji plecami do odszukanej znajomej, po czym już spokojniejszy, co zapewne także było widać w tempie jego obrotu, ponownie spojrzał w jej stronę. - Źle to zabrzmiało, tak wiem... Chodzi mi o to, że sama powiedziałaś, że usunięto ci pamięć, która powoli z czasem do ciebie wróciła... Gdybyśmy wyruszyli wcześniej... Albo więcej wysiłku włożylibyśmy w poszukiwania ciebie to może właśnie tak wyglądało, by wtedy nasze spotkanie... Tak tylko sobie wyobraziłem jedną z możliwości... Wiesz teraz jako osoba zajmująca się gildią oraz jej członkami muszę przewidywać, a przynajmniej próbować to robić, jak i starać się być przygotowanym na wszystko... Wiem, że tak się nie da, ale chyba nic się złego nie stanie, jeśli chociaż będę próbował to robić - powiedział czarodziej próbując w ten sposób w ten sposób wyjaśnić o co mu chodził w wcześniej wypowiedzianych przez niego słowach. - W sumie mam pytanie do ciebie. I prośbę jednocześnie. Jeśli... Jeśli nie uda mi się rozwiązać sytuacji z Gonzem to czy będzie mógł tutaj zostać pod twoim okiem przez pewien czas? Jest coś co prawdopodobne, że będę musiał zrobić sam, a tutejszy pobyć może mu pomóc w nieco w zrozumieniu jak naprawdę działa świat... I tak wiem, mogę prosić o wiele - kolejna wypowiedź Sama została skierowana w stronę jego przyjaciółki.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Tehana Nie Lis 04 2018, 21:07
Tora z radością, choć lekkim stresem uścisnął płonącą rękę Gonza. Ach to żartowniś. Więc Sam też tu jest... i rozmawia z Takarą? Widział Gonzalesa i to, że ponuro mu się zrobiło na to wspomnienie. Nie dziwił mu się. Położył swą dłoń na jego głowie i zaczął ją czochrać i specjalnie dla Płonącej Furii Fairy Tail użył Pyłu (PWM), by niewielkie złociste pyłki energii spadały mu przed oczy. -A ja sobie postanowiłem odpocząć. Ileż można być piratem, co? - odpowiedział uśmiechając się przebiegle do Gonza, licząc, że go tym zainteresuje.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Tehana Nie Lis 04 2018, 21:31
Nigdzie jej się nie śpieszyło. Mogła czekać na odpowiedź Samaela dużo dłużej, jednak odpowiedź przyszła mimo wszystko szybciej, a ta westchnęła pod nosem. Po raz kolejny. Jakoś tak często jej się to zdarzało. Nie mniej rozumiała i nie wyglądała na złą czy urażoną. - Źle dobrane słowa potrafią wiele napsuć... a niestety mam chyba sama do tego całkiem spory talent. Dobrze wiedzieć, że nie tylko mi się to zdarza. - kącik jej ust delikatnie poszybował w górę w geście swoistego samozadowolenia. Nim jednak ruszyła alej pozwoliła Samowi kontynuować, a na jej lico wdarła się konsternacja. Tak, zdecydowanie Wróżek prosił w tym momencie o całkiem dużo, jednak zwykłe "nie" zdecydowanie nie załatwiało sprawy. Wiedziała, mniej lub bardziej, jak to jest mieć całkiem niewiele czasu, a jednak nie chciała o zostawiać "na lodzie". - Gonzo bywa dość... wybuchowy. Nie jestem w tej chwili zapewnić cię, że będę miała na niego oko albo że jakkolwiek go upilnuję. Sama nie mam absolutnie pojęcia, co może się stać za dzień czy dwa, a już teraz jest całkiem sporo zamieszania przez ostatnie wydarzenia. Ale można Tora...? Jest tutaj, Gonzo go lubi. Może nie będzie to dla niego problem? Ja i tak chyba przestałam być dla niego jakimkolwiek autorytetem... Może słusznie, ale kto by o tym teraz myślał... - ostatnie rzuciła bardziej do siebie nie będąc pewna, czy brak aprobaty młokosa, który jeszcze nie widział zbyt dużo świata powinno ją specjalnie przejąć. Zdecydowanie miała jednak dużo więcej zmartwień, by poświęcić ten kwestii więcej czasu i nie zwlekając więcej ruszyła wskazać Samaelowi, gdzie może zutylizować niedopałek od papierosa.
Władca Kasztanów
Liczba postów : 480
Dołączył/a : 28/01/2015
Temat: Re: Tehana Nie Lis 04 2018, 22:47
Gonzales w swoim życiu nie miał zbyt wiele czasu, żeby myśleć. Myślenie bowiem bywało albo nudne, albo smutne. Dlatego chłopaczek zawsze znajdował sobie jakieś zajęcie, czasem bywały one dość destruktywne. Kiedy jednak był czymś zajęty, to był zadowolony, a co dość logiczne, nie był wtedy smutny. Gonzales miał w sobie taki nawyk, że po niektórych żartach, choć były one bardzo niewinne, lepiej było być gotowym do ucieczki. Z tego powodu wzdrygnął się lekko, kiedy Tora rozczochrał mu włosy, ale prędko się z tego zaśmiał. - Wo! Złoty łupież! - roześmiał się, widząc sypiący się z jego głowy złoty pył. I tak przy okazji zastanowił się, kiedy to ostatnio miał okazję się umyć... Kiedykolwiek by to nie było, Gonzales machnął na to ręką. To nie było w tej chwili ważne. - Pi-piratem?! - wykrzyknął zaskoczony Gonzales, spoglądając na Torę z niedowierzaniem. - Takim z drewnianą nogą, opaską na oku, z papugą i okrętem?! Piratem, czyli postrachem mórz, odkrywcą tajemniczych wysp i artjefektów?! Czy to aby na pewno jest legalne?! Podczas zadawania tych pytań, Gonzales szybko okrążył Torę w poszukiwaniu jego papugi oraz artefaktów. Przy okazji też spróbował podwinąć mu nogawki, by sprawdzić czy Tora miał już drewniane nogi.
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Tehana Pon Lis 05 2018, 20:13
Białowłosy jeśli tylko mógł starał się nie zaśmiecać, starał się sprzątać po sobie o ile oczywiście to było możliwe jak na jednego z przedstawicieli pewnej charakterystycznej gildii z Fiore. Tak więc z pomocą swojej znajomej, udało mu się zutylizować niedopałek papierosa, jak i kilkadziesiąt innych które od pewnego czasu upchane w już pustą paczkę po nich, która znajdowała się w jednej z kieszeni z jego płaszcza. Palił czasami dużo, dlatego miał przy sobie jedną pustą paczkę na resztki, która niestety już od pewnego czasu była tak pełna, że każdy kolejny mógłby spowodować rozerwanie tego opakowania. Wszystkie następne, które już się nie mieściły, rzucał na ziemię po solidnym przydeptaniu i upewnieniu się, że nie spowodują pożaru, a następnie lekko przysypują je przy pomocy stopy ziemią. O ile oczywiście to wszystko było możliwe. - To, że Gonzo bywa jak to dobrze określiłaś wybuchowy, a od pewnego incydentu jeszcze bardziej, wiem bardzo dobrze... Jednak to nie oznacza, że nie można nad nim zapanować lub chociaż sprawić, aby chociaż trochę się uspokoił... W sumie to może, nie do końca tam w środku podczas naszej rozmowy zareagowałem... - powiedział mag błyskawic drapiąc się przy tym prawą dłonią swoją brodę, przy czym zamilkł na chwilę zastanawiając się nad tą kwestią. - A wracając do mojej prośby, rozumiem, albo nie, próbuje rozumieć twoją obecną sytuację, jak tylko się ciebie spytałem, nic po za tym... W sumie jak wspomniałaś, mogła byś mnie zaprowadzić do Tory? Nie chce zostać, źle lub w jakiś podobny sposób odebrany, chodząc tutaj samemu - powiedział Sam, czekaj na odpowiedź swojej przyjaciółki. I pewnie tak, jeśli Takara przystała by na jego prośbę szli by razem w kierunku innego maga z Fairy Tail, gdyby pewna rzecz mu się nie przypomniała, która spowodowała, że czarodziej zatrzymał się. Igrzyska Magiczne. Po ich walce. Rozmowa o rewanżu. - Teraz już chyba rozumiem - powiedział Białowłosy obracając się w stronę osoby, którą poszukiwał nie tylko on. - Barat Umbal... Wtedy w trakcie Igrzysk po naszej walce, gdy rozmawialiśmy o rewanżu... To dlatego powiedziałaś to miejsce... To już wtedy zaczęło się dziać? - kolejne słowa padły z ust Wróżka.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.