I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Niewielka wioska znajdująca się na południe od wielkiego miasta Ohary. W Tehanie znajduje się zaledwie kilka domów mieszkalnych zwykłych rolników, niewielki zajazd oraz posiadłość Kikuta. Sama wioska otoczona jest niewielkimi górami i laskami, co czyni ją trudno dostępną i raczej omijaną. Panuje to spokój i cisza. ~~
MG
Podróż na północ zajęła Frederice wraz z mężem i służbą 3 dni. W końcu na wieczór trzeciego dnia zajechali do posiadłości. Otoczona murem, miała co najmniej kilka hektarów powierzchni. Własny zagajnik, oczko wodne, stajnie, dwa domy dla słóżby i posiadłość Hienshina, w której teraz mieszkać będzie Frederica. Zdawało się to całkiem miłym miejscem na wychowanie dzieci, czy feniksa. Hanzo ani Wydra nie pokazali się ani razu od czasu ślubu i Frederica nie musiała się denerwować oglądając nielubianego członka swojej nowej rodziny. Za to Shizuka zawsze wiernie towarzyszyła swojej nowej pani, razem z nią haftując i rozmawiając, gdy Hienshin zajęty był wydawaniem poleceń. Czas mijał też Frederice rzeczy jasna na oswajaniu Cezara, który wydawał się wielce niepocieszony faktem że musi siedzieć w klatce i na dodatek gdzieś się poruszają. Jego nikt o zdanie na temat przeprowadzki nie pytał, toteż dąsał się i nie gdakał zbyt wiele. Teraz zaś gdy służba ich rozpakowywała, ona została sama z klatką w której siedział Cezar, w swoim nowym domu. Dom posiadał parter i dwa piętra. Na ostatnim znajdowała się zbrojownia, sala treningowa i strych, na parterze kuchnia, jadalnia, salon i łazienka oraz sauna. Na pierwszym piętrze pokoje dla gości i ich sypialnia. Całość wykonana była z sosnowego drewna, zdobiona ładnymi malunkami. Ogólnie cały dom zdawał się cieply i piękny. Cezar spojrzał na dom, potem na Frederice, a następnie zbliżając kuper do krat klatki, zesrał się na podłogę.
Autor
Wiadomość
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Tehana Wto Cze 27 2017, 18:49
MG
Teraz nawet i żołnierz Pergrande obserwował spokojnie Sonie. Nie szarpał się. Feniks natomiast jak to feniks. Przekrzywił nieznacznie głowę, zesrał się i odleciał. Bo taki to był feniks. Majestatyczny. W każdym razie wciąż pozostawał typo z Pergrande. Nie dość że sparaliżowany przez farbkę Cala, to jeszcze oberwał tauntem Sonii i teraz tak patrzył niepewnie na dwójkę dzieciaków, która równie niepewnie patrzyła na niego no i co dalej? Rozejdą się, czy może trzeba wymienić grzeczności? Bo na żołnierzy to nie wyglądali, diabły jakieś?
W rezydencji było zaskakująco spokojnie, jak to mawiają, cisza przed burzą. Ogen spojrzał niechętnie na Fredericę zwłaszcza gdy ta dotknęła jego czoła. Miał gorączkę.-Brak alkoholu tak na mnie czasem działa.-Skłamał, ale po chwili westchnął.-Trucizna. W starciu z assasynami nawet takie małe zadrapanie to problem. Ale spokojnie, nie powinno być problemu. Wytrzymam jeszcze kilka godzin.-Tak więc wszystko było spoko. Został jedynie zatruty.
Cal: 95MM Sonia: 190MM 0/2 posty bez śpiewu
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Tehana Sro Cze 28 2017, 15:29
Chociaż było dość spokojnie, sama sytuacja nie podobała się Frederice. Słysząc pierwsze wyjaśnienia Ogena uniosła nieco wyżej brew patrząc na Sokoła i, oględnie mówiąc, nie wierząc w ni jedno jego słowo. Kiedy tylko upewniła się, że ten gorączkuje, obie jej dłonie spoczęły na kolanach. Jej wcześniejsze podejrzenia zdawały się okazać słuszne. Więc trucizna. Westchnęła ciężko. Zapewnienia Ogena, jakby wszystko miało być przecież w porządku, ani trochę jej nie interesowały. Właściwie, to nawet ją nieco rozzłościły, jednak nie wybuchała gniewem ani nie okazywała tego w żaden inny sposób. To i tak pewnie nie miałoby większego znaczenia, a jemu kompletnie by nie pomogło. - Kilka godzin... A co po tym? Co, jeśli to wszystko się przedłuży? Tak na dobrą sprawę nie wiesz, co ci jest... - nawet, jeśli obecnie ten trzymał się nieźle, żadne z nich nie wiedziało, co będzie za godzinę. A co dopiero za kilka godzin. Co, jeśli jego obecny stan to część jakiegoś większego planu Wydry? Co, jeśli to nie jest coś nic nie znaczącego, a Ogen faktycznie może być w niebezpieczeństwie? Nawet jeśli miała gdzieś w tym wszystkim racje - nie była w stanie nic zrobić. Nie była w stanie pomóc. - Jeśli coś ci się stanie, Hienshin pewnie się tym przejmie. Ja z resztą też. - Dodała, wzrok kierując znowu za okno dołączając do obserwacji. - Gdybyś poczuł się gorzej daj znać. Zarygluję drzwi i zabezpieczę okna. Przynajmniej te na dole. - właściwie chyba to wszystko, co mogła zrobić. Nic po za tym. Pewnie dałaby też radę walczyć, ale to z kolei mogłoby ją wpędzić w taki sam stan, co Ogena. No i krucho z bronią. Do tego siedzą w budynku na piętrze. W tych warunkach walka to jednak coś, co wolałaby unikać.
Sonia
Liczba postów : 208
Dołączył/a : 24/11/2013
Temat: Re: Tehana Pią Lip 07 2017, 19:41
W obliczu zagrożenia, jakim był feniks oraz żołnierze ciężko było myśleć spokojnie i racjonalnie. Jednak Sonia nie bała się o siebie a o Cala, który od początku ich podróży zachowywał się bardzo niepewnie i prawie doprowadził do katastrofy w świątyni przez swoj strach. Dziewczyna odetchnęła głęboko, gdy zaklęcie przestało rozbrzmiewać w okolicy. Nie była pewna, czy nie przyniesie im to więcej problemów, ale nie był to czas na rozważania. Musiała działać, zapomnieć o wahaniu. Zielone oczy Sonii spoczęły na jasnowłosym towarzyszu, wciąż przerażonm. Ach, gdyby wiedziala, że tak skończą nie prosiłaby go o pomoc! Teraz zaczynała rozumieć, że nie może pozwolić mu na działanie pod wpływem emocji i przejąć kontrolę nad ich dzialaniami, choć bała się nie mniej niż on... Co w tej sytuacji zrobiłby mistrz? Albo Takara? Kirino? Zwykle była jedynie wsparciem tych silniejszych, potężniejszych, bardziej inteligentnych lub przebiegłych jak ona. Ona jedynie posłusznie poruszała się z ich wolą, rozumiejąc ich zamairy... a gdy ich nie rozumiała, wierzyla w ich zasadność, w końcu byli jej mentorami, obrońcami, magami silniejszymi od niej... W Isenbergu nie mogła nic zrobić, wszystko kończyło sie fiaskiem, a później... Nagla promocja na stanowisko ministra nie sprawiła, że uwierzyla w swoje siły, raczej przywiodła kolejne wątpliwości. A teraz... Odetchnęła głęboko, ponownie, tym razem przybierając stanowczą minę. Dookola niej trwała kolejna bitwa, a ona przywiodła niewinną osobę w jej środek. Musiała wziąć za to odpowiedzialność. Cal, uspokój się. Świat pełen jest niebezpieczeństw, ale stoisz tu razem ze mną. Nie pozwolę, by cokolwiek ci się stało. Dlatego pomóż mi i bądź mym głosem... Musimy sie dostać w bezpieczne miejsce. Skupila sie na swojej telepatii by dotrzeć do przestraszonego serca Cala, po czym ze spokojną miną uniosła delikatnie ręce, pokazując żołnierzowi, że nie ma broni. Ruszyła przed siebie, z sercem na ramieniu, upewniając się, że chłopak idzie tuż za nią. Chciała przejść przez most, na drugą stronę, nic więcej. Nie spuszczala wzroku z żołnierza, ale też starała się pilnować, by Cal nie użył magii ponownie. Moglo to mieć opłakane skutki.[/i]
Cal
Liczba postów : 324
Dołączył/a : 16/12/2012
Temat: Re: Tehana Sob Lip 08 2017, 00:05
Białowłosy już dawno zatracił jakikolwiek sens w tym, co miało miejsce dookoła nich. Nie wliczając już w poczet przygód szalonych teleportacji, mieli po drodze wściekłą kobietę i wszech otaczające ich zamieszanie, które mogłoby kosztować ich życie. Wyostrzone zmysły tutaj też niewiele pomagały, jak same słowa radnej, które docierały do nastolatka, jak przez wodę. Sam obraz zdawał się mu nieco rozmazywać, a ten szedł jakby jakąś siłą woli, która nie pozwalała mu zostać samemu, czy też pozostać w tyle, gdzie bóg-wie-co mogłoby go jeszcze spotkać. Wszystko to po to, aby mimowolnie chwycił jedynie skrawek żakietu/bluzki dziewczyny, aby to nie zgubić jej nigdzie pośrodku - nieco mniej zamieszanego w walkę terenu. Mimo wszystko, szedł za nią w ciszy i milczeniu ze spuszczonym wzrokiem. Jedynie co rusz zdawał się upewniać, że na pewno dalej ma jakoś kontakt z dziewczyną i nigdzie omyłkowo się nie zgubił.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Tehana Pon Lip 10 2017, 12:14
MG
Ogen westchnął, widząc niepewność i zwątpienie na twarzy Frederici.-Jeśli chodzi o trucizny i medycynę, to lepsza ode mnie faktycznie jest Kiriruka. Jednak uwierz mi, jeśli ci mówię że wytrzymam kilka godzin, to wytrzymam kilka godzin. Potem, będę musiał bardzo szybko myśleć... No, powiedzmy że wytrzymam.-Stwierdził spokojnie, znów spoglądając na ogród.-Najpewniej nie wyślą więcej assasynów, dwa oddziały zostały zniszczone. Jeśli ktokolwiek tu jeszcze przyjdzie, to jakaś gruba ryba...-Podrapał się po głowie.-Będę w stanie walczyć przez 7 minut. Nie, 6 minut i 52 sekundy. To jest nasz czas, na pokonanie przeciwnika, jak silny by nie był. Im dłużej będę walczył, w tym gorszym stanie będę po walce. Na dodatek tutaj na razimy na niebezpieczeństwo Ieyasu.-Westchnął.-To jaką magię posiadasz księżniczko?-Niestety w tym stanie, 1 na 1 z kimś bardzo silnym, mogło okazać się dość trudne.
Sonia z Calem planowali przejść przez most, żołnierz jednak pokręcił głową i zastąpił im drogę.-Wróg czy Przyjaciel? Cofnijcie się, nikt nie ma teraz wstępu, do posiadłości Kikuta!-Powiedział żołnierz, tym samym przynajmniej wyjaśniając im, czym był budynek do którego się kierowali. Tylko był on no, niedostępny, być może ze względu na trwającą bitwę, może więc należało skierować się gdzieś indziej, lub jakoś przekonać żołnierza by ten puścił ich dalej? Gdzieś przeleciała strzała i wbiła się w deski mostu, raczej nikt w nich nie strzelał, od zbłąkany pocisk, ale żołnierz poruszył się niespokojnie i zaczął rozglądać.
Cal: 95MM Sonia: 190MM 1/2 posty bez śpiewu
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Tehana Pon Lip 10 2017, 14:25
Może faktycznie zamartwianie się stanem Ogena było bez sensu. Może faktycznie wiedział lepiej. W tej sytuacji prawdopodobnie jakiekolwiek podważanie jego zdolności mogło pewnie go co najwyżej zirytować, to też odpuściła sobie uśmiechając się przy tym pogodnie. Chociaż czy cokolwiek podważała? Nie chciała, żeby sobie zbytnio zrobił krzywdę przy całym bronieniu jej i Ieyasu, nic po za tym. Może niepotrzebnie? To, że sama miała problemy z oceną pewnych rzeczy nie znaczyło, że inni mają podobnie. A co dopiero jeden z wielkich mistrzów. - Wybacz... Skoro wytrzymasz, to w porządku. Chociaż te blisko siedem minut nie brzmi zbyt pocieszająco... - tak, siedem minut to zdecydowanie za mało. Co ona zrobi w siedem minut? Zwłaszcza, że jej zdolności w tym wypadku są bliskie zwykłemu, szaremu obywatelowi. No co ona w walce zrobi? Połaskocze kogoś prądem? Jeśli Ogen nie da rady, ona tym bardziej. Nawet nie chodziło o samą przepaść w umiejętnościach. Ograniczenie nałożone przez jej magię było upierdliwe. Zbyt upierdliwe. Coś zapewne i bez ziemi byłaby w stanie zrobić, ale różnica i tak będzie ogromna. - W każdym razie damy radę, tak sądzę... - właściwie, to nie, ale obecnie to i tak było bez znaczenia. Jeśli przyjdzie im walczyć - będą musieli wygrać. Czy im się to podoba czy nie. Chociaż jeśli zejdzie za długo... Westchnęła cicho. Cały jej plan opierał się na "...byle Ogen wygrał", a jeśli nie da rady to będzie co najmniej nieciekawie. Żeby chociaż mogła opuścić pokój... Ale nie mogła zostawić Ieyasu. To w ogóle nie podlegało dyskusji. A jednak nie mogła wykluczyć możliwości przedłużenia potencjalnej walki. Zdecydowanie było to jednak coś, do czego nie mogła dopuścić. A w takim wypadku będzie musiała na pewno Ogenowi pomóc, w ten czy inni sposób. - Ziemi i... elektryczności? - dalej nie była pewna owych czarnych błyskawic o których Ogen zdawał się wcześniej mieć niejaką wiedzę. Tylko co z tego, skoro sama jej nie miała? I tak oto coś, co było czymś dużo silniejszym niż zwykłą zabawą w Teslę stało się z nazwy prostą magią błyskawic. - ...z czego pierwszej specjalnie tutaj nie użyję, a nad drugą nie panuję w takim stopniu, w jakim bym chciała. - wzruszyła bezradnie ramionami. Wolała, żeby zawczasu wiedział, że nie ma specjalnie czego się specjalnie po niej spodziewać, chociaż z drugiej strony nie sądziła, żeby była kompletnie bezużyteczna. Po prostu będzie jej trudniej. Obserwowała Ogena jeszcze przez moment. Zapytać? Nie zapytać? Właściwie nie było to nic ważnego. A jednak była nieco zaintrygowana. - ...Dlaczego "księżniczko"? Najpierw Zura, teraz ty...Znaczy to nie tak, że mi to przeszkadza ani nic z tych rzeczy. Po prostu raczej nie pasuję na taką... Chyba. - tak, zdecydowanie. Brakowało jej gracji, jakiegoś solidnego wychowania i wdzięku. Zdecydowanie. Księżniczki nie pchają się do walki. Siedzą grzecznie w pałacu przebierając w drogich sukniach i cieszą się dostatnim życiem. Tak przynajmniej zawsze je sobie wyobrażała i nijak ta wizja pasowała do jej osoby. Może po prostu tak ją nazywają z braku lepszego określenia, może mają coś konkretnego na myśli...
Sonia
Liczba postów : 208
Dołączył/a : 24/11/2013
Temat: Re: Tehana Czw Lip 13 2017, 00:35
Zachowanie żołnierza było do przewidzenia. Racjonalne. Sonia przystanęła, zatrzymując też Cala, by nie próbował wyrwać się do przodu. A więc bronił rezydencji, która jawiła im się jedynym schronieniem w tym niebezpiecznym miejscu. Tak więc feniks, który spalił jednego z walczących na moście musiał być też po stronie stojącego przed nimi mężczyzny. Tak przynajmniej wydawało jej się oceniając scenę. Serce biło jej jak szalone, gdy patrzyła to na żołnierza, to na rezydencję. Przełknęła nerwowo ślinę. Była bezbronna. Cal z kolei wydawał się panicznie przerażony obecną sytuacją i kto wie, do czego byłby zdolny. Musiałą go pilnować, by znów nie spróbował popełnić głupstwa, za które coś się wydarzy. Nie potrzebowali kolejnych wrogów, dlatego po chwili spojrzała na chłopaka, gotowa powstrzymywać go przed każdym głupim ruchem... Chwyciła jego dłoń, którą przed chwilą trzymał jej ubranie, by nigdzie nie uciekł. Delikatnie, ale pewnie. Uśmiechnęła się lekko. Zostań ze mną. Obiecuję, że nic ci nie będzie. Zwróciła się do niego, po czym nie puściwszy dłoni chłopca, odwróciła się do żołnierza. gdy strzała uderzyła w most, zlękła się i ścisnęła dłoń Cala mocniej, ale nie zmieniła swojej pozycji. Ta było gorzej. Na murach, w hangarze. Tak. Tak było gorzej... Odetchnęła. Teraz miała przed sobą jednego człowieka, równie przerażonego co oni. Adrenalina buzowała jej we krwi, wzrok zamazywał się na bokach, ale jedyne, co mogłoby im pomóc, to to... Lub powrót do punktu wyjścia. Nie mogli się cofnąć. Jak do tej pory starała się ograniczać zasięg swojej mocy do minimum, teraz rozszerzyła ją nieznacznie, próbując dotrzeć i do żołnierza przed nimi. Mój głos to głos bogów. Gahal, Bóg Wojny, wysłał nas by być dla was wsparciem. Szliśmy przez góry Isenbergu, by zapewnić wam wygraną. Wzmocnię waszą siłę i osłabię wroga. Musimy dostać się do rezydencji. Kikuta są w niebezpieczeństwie. Przekazała najpewniej jak mogła w obecnej sytuacji, śląc swój niewidzialny głos tak, by dotarł do mężczyzny. Patrzyła też na niego, próbując nie przerwać kontaktu wzrokowego. Był żołnierzem, wyszkolonym w walce. Ona jedynie widziała, jak szlachtuje się ludzi, grabi i rabuje... Zawsze stała z boku i słabość była dla niej normalna. Ale teraz nie mogła być słaba. Musieli znaleźć tymczasowe schronienie. Na jej twarz wskoczyły czerwone rumienie, ze stresu, ale parła dalej w swoim kłamstwie, bo wydawało jej się, że tylko ono mogło ich uratować. Choć nieskładne, musiało wystarczyć. Jeśli mi nie ufasz, zawrzyjmy obietnicę. Zaprowadzisz nas do tamtej rezydencji, a ja nie zranię nikogo. Moje słowo. Bogowie będą wiedzieć. Gdyby jednak gdzieś w międzyczasie żołnierz lub Cal postanowili zaatakować, stara się zasłonić jednego lub drugiego przed ciosem, przestając mówić. Obiecała, że chłopcu nie może nic się stać, natomiast zranienie żołnierza Pergrande mogło tylko pogorszyć ich sytuację w późniejszym czasie. Chciała tego uniknąć. Chciała uchronić ich obu. Wiedziała, ze mogła to zrobić. Musiałą tylko... spróbować.
Cal
Liczba postów : 324
Dołączył/a : 16/12/2012
Temat: Re: Tehana Czw Lip 13 2017, 09:33
Sytuacja wyglądała na dość skomplikowaną, jednak mimo wszystko prostą. Zdecydowanie niewygodnym był fakt, że dookoła trwała walka. Równie niewygodny, co klawiatura firmowego laptopa, do której człowiek nie potrafi przyzwyczaić się z dnia na dzień i non stop kilka złe znaki. Podobnie miała się sytuacja białowłosego, który pobladłby bardziej, jednak nie było to nazbyt możliwe. Początkowo spróbował nawet uciec w kierunku żołnierza, jednak ręka dziewczyny zdawała się go powstrzymać. Z pewnością znalazł się między młotem, a kowadłem, nie mając pojęcia, co dokładniej mógłby teraz zrobić. Jedyną formą obrony zdawała się być niewiele wyższa radna, która to próbowała go uspokoić. Mimo wszystko, jego zmysły non stop pracowały w tej stresującej sytuacji, pilnując tego, aby zbłąkany pocisk nie przeszył ich od tyłu, a zarazem... bądąc gotowym, aby wystrzelić czarnym pociskiem - bodajże Negrum(C) w żołnierza, gdyby ten postanowił podejść nazbyt blisko, czy wyglądał tak, jakby miał zamiar ich zaatakować lub zranić.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Tehana Nie Lip 16 2017, 14:53
MG
Ogen przymknął na chwilę oczy, zapewne głęboko namyślając się nad tym jakie kroki podjąć w celu obronienia Ieyasu. W każdym razie nie podzielił się swoimi myślami z Fredericą. Zamiast tego zaśmiał się lekko, słysząc jej pytanie.-Ale jesteś teraz jedną, żono przyszłego pana tych ziem. Dla tych prostych ludzi jesteś Panią Kikuta. Księżniczką. Przyzwyczajaj się, bo w twoich rękach leży po części ich los.-Ogen mówił zupełnie tak, jak by już pokonali Hanzo. Jak by zwycięstwo było dla niego zupełnie pewne. Z okna zaś, oboje dostrzegli że przez bramę przeszedł mężczyzna. Odziany w czarną zbroję, na plecach niósł kosę. Z tak daleka, Frederica nie potrafiła ocenić kto to, ale Sokół widocznie go rozpoznał, bo westchnął widząc gościa.-Barrak. Jest mistrzem broni na zamku Hanzo. Zwykle walczy mieczem, to pierwszy raz jak widzę go z kosą.-Tak więc zdecydowanie, w ich stronę zmierzał wróg.
Sonia i Cal mierzyli się zaś z innym problemem. Na ich drodze do rezydencji stał bowiem żołnierz który niekoniecznie był wrogiem i jakoś było go trzeba przekonać do przepuszczenia ich. Sonia podjęła ryzyko i poszła w swoje kłamstwo. Mężczyzna wydawał się bardzo zaskoczony głosem Sonii w swojej głowie i cofnął się dwa kroki w tył rozglądając na boki. Widząc że to nie żadna sztuczka przyjrzał się niepewnie Sonii i Calowi, oblizując wargi.-W rezydencji nie znajdziecie pana Kikuta. Musicie poczekać do końca walk, gdy okaże się, kto jest prawowitym władcą tych ziem.-Powiedział, nie pewien jak ma reagować na tą dwójkę.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Tehana Nie Lip 16 2017, 16:56
Czasami miała wrażenie, że śni. Tak po prostu, we własnym łóżku. Wszystko zdawało się być jakąś nocną marą, czymś kompletnie nierzeczywistym. Ona? Księżniczką? Znalazła się tylko w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie mieszając się w rzeczy, które jej nie dotyczą. Czy tyle starczyło, bo zostać księżniczką? Po prostu wyjść za mąż za odpowiedniego człowieka i cieszyć się tytułem? Tak niewiele wystarczało to tak wielkiego awansu społecznego! Awansu, którego nigdy nie chciała. Miała dzierżyć władzę, jakąkolwiek, nad kimkolwiek? Nie potrafiła nawet dobrze zapanować nad własnym życiem, a co dopiero nad czyimś. Trochę ją to wszystko trapiło. Nie miało to nic wspólnego z jakimś strachem związanym z tym, co miało nadejść, z wszelakimi konsekwencjami czy hołdowi, który jej się nie należał. Było jej jednak dość niewygodnie kiedy tylko Ogen pozwolił sobie ją uświadomić o jej aktualnej pozycji. - Właściwie, to wolałabym być po prostu Fredericą... - mruknęła pod nosem dalece od jakiegokolwiek roszczeniowego tonu czy niezadowolenia obserwując sobie spokojnie okolicę. - Chociaż to już niemożliwe, prawda? Dalej jednak nie miałabym nic przeciwko zwracania się do mnie po imieniu. Przynajmniej przez was... - uśmiechnęła się delikatnie. Jeśli operowanie tytułami było dla nich prostsze i mniej problemowe - nie miała zamiaru naciskać. Może z czasem faktycznie się przyzwyczai? Nigdy nie była fanką takich rzeczy, chociaż poniekąd po czasie zaczęła rozumieć powód ich egzystowania. To jednak nie był kompletnie czas nad jakimiś większymi rozważaniami w tym kierunku, to też skupiła się bardziej na otoczeniu dostrzegając mężczyznę w zbroi. I z kosą. Właściwie nie wyglądał na Wydrę. Nie nie, wyglądał jak coś dużo gorszego. Wiec Barrak... Nie, żeby kompletnie to, kim był czy jego imię ją interesowało. Była bardziej skupiona na broni, którą ten dzierżył na plecach, a na której widok pobladła uśmiechając się nerwowo. - Chyba wolałabym, żeby przyszedł z mieczem... - rzuciła cicho pod nosem zdecydowanie niepocieszona. Nie zauważyła nawet, kiedy jej dłoń powędrowała na lewe ramię, jakby samo wspomnienie Koh i walki z Rin miało wywoływać ból w uszkodzonej ręce. Szybko jednak się otrząsnęła. Sytuacja nie wyglądała najlepiej, albo mogło być gorzej. Tak przynajmniej próbowała dodać sobie otuchy sięgając po łuk i nakładają strzałę. Barrak czy nie - zadanie miała jedno i to samo bez względu na to, z kim miałaby się mierzyć. Póki co jednak nie strzelała. Był za daleko, by chociaż próbować celować, to też cierpliwie poczeka sobie, aż ten skróci dystans. Tak, żeby sama Fretka nie miała wiele problemów z celowaniem. Jeśli nie będzie to problemu strzelałaby w zgięcia - tam, gdzie zbroja winna być słabsza. Jeśli jednak byłoby to problematyczne, po prostu stara się trafić. Łuk w sam sobie dobrze naciągnięty powinien mieć siłę zdolną przedziurawić zbroję i jakkolwiek zranić mniej lub bardziej przeciwnika. A że był jeden, to strzał też nie zamierzała żałować. Jeśli go spowolni lub da radę uszkodzić przed wtargnięciem do rezydencji to już będzie dla niej mały sukces. Gorzej, jeśli Ogen zabroni jej strzelać. Nie ma pojęcia, czy i jaki ma plan, jednak zrezygnuje.
Sonia
Liczba postów : 208
Dołączył/a : 24/11/2013
Temat: Re: Tehana Czw Lip 27 2017, 00:16
To nie mogło być takie łatwe. Ale tak samo jak podczas rozmów z innymi radnymi, ministrami, urzędnikami i przełożonymi, Sonia wiedziała, że choć odrobina zwątpienia, chwila zawahania i już sprawa była przegrana, bo druga strona wykorzysta ten moment niepewności na swoją korzyść, odwracając kota ogonem. Dlatego gdy tylko żołnierz zrobił dwa kroki w tył, ona zrobiła krok w przód, by utrzymać dystans, by wciąż utrzymywać ten sam poziom presji na biednym mężczyźnie, który zasłaniał im drogę do bezpiecznego schronienia. Pociągnęła Cala za sobą, by nie postanowił się cofnąć w przypływie strachu. Wojna... A więc chodziło o ziemię i władzę, może dziedziczenie lub jakieś wewnętrzne utarczki. Tylko oni nie mogli czekać, aż spór zostanie rozstrzygnięty, bo w każdej chwili front mógł się zmienić i gdy teraz posiadali szansę na bezpieczne schronienie, kto wie, jak zareagują żołnierze po przeciwnej stronie. Czuła napięcie. Rosnące gdzieś z okolic krzyża i biegnące wzdłuż pleców, aż do podstawy czaszki. Była napięta jak struna, choć niezbyt czujna pod względem swojego otoczenia. Jej cała uwaga była skupiona na Pergrandczyku. Musiała jakoś go przekonać. Już nie mogła się wycofać, zmienić wersji czy uciec. Nie mogę czekać na koniec. Nie pomogę wam, gdy przegracie. Muszę iść tam teraz. Rozumiesz? Wynik tej wojny zmienia się w każdej chwili. Po tych słowach zrobiła kolejny krok do przodu, ciągnąc Cala ze sobą, jednak jej uwaga była zupełnie gdzie indziej. Nawet nie była pewna, czy wciąż go trzyma, skupiając się bardziej na brnięciu w swoje kłamstwo. Rumieńce stały się jeszcze czerwieńsze, a jej oczy błyszczały z emocji, które się w niej kotłowały. Jeden zły ruch i mogli być zmuszeni do ucieczki. Przed nią. Mimo to stwierdziła, że jeżeli musiała zaskarbić sobie jego zaufanie, musiała zrobić coś więcej, niż tylko na niego patrzeć. Mój głos ma moc bogów i wykonuje ich wolę. Usłyszysz, a później zrozumiesz, że są po waszej stronie. Po tym przekazie, bojąc się, że przesadzi i faktycznie coś nieprzewidzianego się stanie, zaczęła śpiewać, choć nieco bardziej nerwowo, niż zwykle, biorąc za swój cel żołnierza przed sobą. Mimo to starała się brzmieć czysto, jasno... Nie chciała źle. Ale też nie mogli zbyt długo zostawać na otwartym terenie. Exec_Hymme_Solfirle. I'm the priestess of light and darkness, And wish to control the impure, taking back the power it stole from gods. I wish to see the children of gods clad in light, preaching "Begone, the evil powers without love", and become one with the world, wraped in the eternal light"
Cal
Liczba postów : 324
Dołączył/a : 16/12/2012
Temat: Re: Tehana Czw Lip 27 2017, 16:25
To właśnie pewności siebie, czy ogólnie pojętej odwagi brakowało nastolatkowi. Ten z pewnością nigdy nie postąpiłby do przodu z własnej, nieprzymuszonej woli. Najchętniej uciekłby stąd, chowając się w bezpiecznym miejscu. To jednak znajdywało się za mężczyzną, który nie chciał przepuścić ich duetu i napawał nastolatka niepokojem. Gdyby nie gest przedstawicielki rady, białowłosy cofnąłby się, pozwalając na to, czego domagał się ich... przeciwnik? Człowiek stojący im na drodze? Mimo wszystko, ruch ten nie doszedł do skutku, a dawny szczurek został pociągnięty za radną. Nie mając wiele opcji ratunku, czy schronienia, postanowił wybrać najbezpieczniejsza opcję, czyli skryć się za Sonią. Szok, lęk, a może zwyczajna bezsilność w tak zgubnej sytuacji zdawały się przemawiać przez jego postawę. Sam zaś lamijczyk mógł jedynie przysłuchiwać się słowom jednej, czy drugiej strony i uważać, aby nie zostali zaatakowanymi, czy jakoś zranionymi. Gdyby ktoś próbował ich jakoś naruszyć, czy uszkodzić, ten najpewniej użyłby swojej czarnej farbki, czy zaklęcia z nią powiązanego. Zwyczajna, lepka bombka pod postacią Negrum(C), które miało zalepić potencjalnego agresora. Ewentualnie bariera przeciw zbłąkanymi pociskami zagrażającymi ich życiu w formie brązowej tarczy, czy też dokładniej... Brunneis (C).
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Tehana Czw Lip 27 2017, 22:05
MG
Ogen odetchnął lekko, rozluźniając się i przymykając oczy.-Nie mówimy tego z szacunku do twojej pozycji księżniczko. Wtedy Pani Kikuta byłoby odpowiedniejszym zwrotem. Najzwyczajniej w świecie, to taki nas sposób by się z tobą podroczyć.-Wytłumaczył Fretce, a więc liczyć na Fredericę to mogła tylko przy specjalnych okazjach.-Więc nie lubisz kos, co?-Zapytał spokojnie Fredkę i stanął w oknie, uniemożliwiając tym samym dziewczynie oddanie czystego strzału.-W takim razie, on-Wskazał na Barraka.-Jest twój księżniczko-Spojrzał, na dziewczynę, oczekując że ta wstanie, wyjdzie i pójdzie się bić z mistrzem broni.
Żołnierz nadal nie wydawał się przekonany. Co prawda kiedy Sonia zaczęła śpiewać a jego ciało wypełniać energią, nieco się rozluźnił. Jednak był to świetnie wyszkolony człowiek, który gotów był zginąć za swój kraj. Nie popełniłby tak ogromnego błędu jak wpuszczenie nieznanej sobie osoby do bronionego miejsca.-Pójdziecie ze mną do któregoś z dowódców. Oni zdecydują co z wami zrobić-Zaproponował mężczyzna przechodząc przez most w stronę domostwa, po tej jednak stronie, wskazując na lewo. Tam mieli skierować się Sonia wraz z Calem, wcale nie zmierzając ku posiadłości, a ku tyłom pola walki.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Tehana Pią Lip 28 2017, 12:53
Więc to był główny powód? Gdzieś w środku przeczuwała, że to może być przyczyna jej "tytułu", jednak wolała sądzić, że jest to coś innego, może dużo bardziej prostszego czy oczywistego. Z drugiej strony - przyczyna jak każda inna, ani lepsza ani gorsza od tego, co sama mogła podejrzewać. - Podroczyć... - powtórzyła cicho, sama do siebie. Nawet ją to bawiło. Skoro uważali, ze chcą ją próbować podrażnić w taki sposób to nie miała specjalnie nic przeciw. Mogli przecież wymyślić coś dużo gorszego... Na pytanie odpowiedziała prostym skinięciem głowy. No co tu dużo mówić - Złe wspomnienia. - skwitowała krótko po czym westchnęła. Nie miała kompletnie pojęcia, czy tym razem sobie poradzi. Jedyne, co mogła teraz zrobić, to wykorzystać przewagę zasięgu łuku, jednak kiedy tylko zacisnęła dłoń na broni i spróbowała celować, dość szybko zrozumiała, że ma na drodze Ogena. Tylko dlaczego? Mocno zaskoczona zrezygnowała ze strzału opuszczając łuk i powoli wracając cięciwę do swojego naturalnego stanu. Kolejne słowa z drobnym trudem przebijały się do świadomości Fretki, jakby początkowo nie wierząc i nie rozumiejąc, co się do niej mówi. Zdezorientowana patrzyła na Sokoła czując się odrobinę zagubiona. Ona na pewno dobrze słyszała? A może to żart? - Serio...? - rzuciła niepewnie, dalej powątpiewając, czy to faktycznie było pozwolenie na zejście na dół i rzucenie się w wir walki. No bo... czy nie miała tutaj siedzieć, bezpieczna w pokoju i robić za ewentualne wsparcie dla Ogena? No i Hienshin raczej by nie był zadowolony... Ale przecież na to czekała! No i jak wygra, to nie powinno być z niczym problemu tak czy inaczej. Uśmiechnęła się wstając z podłogi. Czyli ona uzbrojona w sztylet i powiedzmy - łuk, ma się bić z rycerzyną uzbrojonym w kosę. Właściwie... to chyba nic nowego, tak generalnie. - ...W takim razie zostawiam ci na moment Ieyasu. - po czym ruszyła w dół, w stronę drzwi wejściowych. Nie sądziła, żeby łuk jej się specjalnie tam przydał, ale póki nie skróci specjalnie dystansu to powinien być w porządku. A później najwyżej będzie myśleć. Nie zapowiadało się jednak na prostą i szybką walkę. Raczej na taką, na której myśl przechodziły ją ciarki i zaczynał dźgać ją palcem strach. Ten rodzaj, na który gdzieś w środku się cieszyła. Póki co jednak nie miała zamiaru robić cokolwiek więcej jak wyjść przed rezydencję z napiętym łukiem i poczekać, aż podejdzie. Byle nie za blisko. Dwadzieścia metrów wydawało jej się w porządku dystansem i gdyby w sumie chciał go przekroczyć, to nie omieszka kazać mu się zatrzymać (a w najgorszym wypadku - nawet strzelić, celując w szyję). Nie miała nic przeciwko zamienić z nim słowa przed jakąkolwiek walką zamiast od razu rzucać się na człowieka. Chociażby dlatego, że wtedy można chociażby walki uniknąć, co też nie brzmiało dla Frederici jak zły pomysł.
Cal
Liczba postów : 324
Dołączył/a : 16/12/2012
Temat: Re: Tehana Wto Sie 01 2017, 00:12
Sytuacja dość stresująca, niemal krytyczna. Niektórzy powiedzieliby, że dla niego tragiczna. Białowłosy z pewnością nie przywykł do stresu, Jednak warunki dookoła jego wymagały moresu. Chociaż bał się niemało, całkiem nie na żarty, Musiał kroczyć dalej, ciut jak osiołek uparty, Który wbrew wszelkim życia zagrożeniom Pragnął uwierzyć radnej Sonii dążeniom. Zapewne też z lęku całego sam zaniemówił, Najzwyklejszego odgłosu by też nie wymówił, Więc liczyć zostało mu na działania dziewczyny, Której udawały się jakoś ostatnie wyczyny. Nie bez powodu ta wiara, nawet jeśli trwoga, Bo radna ta właśnie udała, że zesłana przez boga. Skinął więc głową, jeśli Sonia dalej ruszyć chciała, Lecz nie wykluczajmy, że wcale tak nie musiała. Otóż, jeśli dziewczyna inną trasę obierze, Wtedy wszelkie farbki swoje wnet zbierze, Aby zaatakować żołnierza unieruchomieniem Seledynową drętwotą lub czarnym oblepieniem. Jeśli jednak ta postanowiła ruszyć wskazana drogą, Podążyłby za nią, choćby ścieżką złowrogą. Jakby tu nie spojrzeć - ona jego spokoju ostoją, A bez niej najpewniej nie dożyłby i tego postoju.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.