HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Tehana - Page 29




 

Share
 

 Tehana

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1 ... 16 ... 28, 29, 30 ... 38 ... 48  Next
AutorWiadomość
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Tehana - Page 29 Empty
PisanieTemat: Tehana   Tehana - Page 29 EmptyPon Kwi 11 2016, 17:08

First topic message reminder :

Niewielka wioska znajdująca się na południe od wielkiego miasta Ohary. W Tehanie znajduje się zaledwie kilka domów mieszkalnych zwykłych rolników, niewielki zajazd oraz posiadłość Kikuta. Sama wioska otoczona jest niewielkimi górami i laskami, co czyni ją trudno dostępną i raczej omijaną. Panuje to spokój i cisza.
~~

MG

Podróż na północ zajęła Frederice wraz z mężem i służbą 3 dni. W końcu na wieczór trzeciego dnia zajechali do posiadłości. Otoczona murem, miała co najmniej kilka hektarów powierzchni. Własny zagajnik, oczko wodne, stajnie, dwa domy dla słóżby i posiadłość Hienshina, w której teraz mieszkać będzie Frederica. Zdawało się to całkiem miłym miejscem na wychowanie dzieci, czy feniksa. Hanzo ani Wydra nie pokazali się ani razu od czasu ślubu i Frederica nie musiała się denerwować oglądając nielubianego członka swojej nowej rodziny. Za to Shizuka zawsze wiernie towarzyszyła swojej nowej pani, razem z nią haftując i rozmawiając, gdy Hienshin zajęty był wydawaniem poleceń. Czas mijał też Frederice rzeczy jasna na oswajaniu Cezara, który wydawał się wielce niepocieszony faktem że musi siedzieć w klatce i na dodatek gdzieś się poruszają. Jego nikt o zdanie na temat przeprowadzki nie pytał, toteż dąsał się i nie gdakał zbyt wiele. Teraz zaś gdy służba ich rozpakowywała, ona została sama z klatką w której siedział Cezar, w swoim nowym domu. Dom posiadał parter i dwa piętra. Na ostatnim znajdowała się zbrojownia, sala treningowa i strych, na parterze kuchnia, jadalnia, salon i łazienka oraz sauna. Na pierwszym piętrze pokoje dla gości i ich sypialnia. Całość wykonana była z sosnowego drewna, zdobiona ładnymi malunkami. Ogólnie cały dom zdawał się cieply i piękny. Cezar spojrzał na dom, potem na Frederice, a następnie zbliżając kuper do krat klatki, zesrał się na podłogę.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647

AutorWiadomość
Sonia


Sonia


Liczba postów : 208
Dołączył/a : 24/11/2013

Tehana - Page 29 Empty
PisanieTemat: Re: Tehana   Tehana - Page 29 EmptyWto Sie 01 2017, 23:39

Cokolwiek ich czekało, nawieść, że żołnierz zaprowadzi ich do dowództwa buzia Soni się rozpromieniła. Mogli przejść przez most, ba, mieli szanse na bezpieczne dotarcie na tylną linię walki. Nawet jeśli nie uwierzą w kłamstwo Soni, istniała szansa, że będą mogli chociaż wypytać o Takarę lub nowe poszlaki. O ile... Jej mina dość szybko spoważniała, a postawa z rozluźnionej nieco się spięła, ale... Odetchnęła z ulgą. Nie wszystko było stracone.
Pokiwała głową żołnierzowi, rozumiejąc co do niej mówił i przyjmując te warunki z leciutkim uśmiechem błąkającym się gdzieś w kącikach ust. Ruszyła za nim, wymijając drogę prowadzącą do rezydencji bez najmniejszego zawahania. Wcześniej rezydencja wydawała się być bezpiecznym i jedynym schronieniem, ale może faktycznie istniał inny sposób? Z drugiej strony teraz, po tej całej szopce i próbie przekonania, że jest posłanką bogów, musiała przekonać kogoś, kto zarządzał planowaniem tej potyczki, że rezydencji jest niebezpiecznie. Tak przecież mówiła jeszcze przed chwilą i wydawało jej się, że powinna być choć trochę spójna w tym, co mówi. Zwłaszcza, że jej słowo miało nieduże przełożenie na to, co powie żołnierz swoim generałom. Fałszywy autorytet nie mógł zapewnić im bezpieczeństwa, choć boleśnie wiedziała też, że na szczerość też było już za późno. Pozostała więc jedynie improwizacja.
Spojrzała na Cala. Na pewno był przestraszony tą całą sytuacją. Nie dziwiła mu się. Jeszcze nie tak dawno przeżywała to samo. Dlatego tak często upewniała się, czy na pewno jest obok niej, czy na pewno nie ucieknie, gdy tylko się odwróci... Było to nieco męczące, ale nie spodziewała się... Do tej pory ściskał kawałek jej ubrania, jednak Sonia chwyciła jego dłoń w pewny uścisk, nie zamierzając puszczać. Uśmiechnęła się pokrzepiająco. Nieco smutno, ale wciąż ciepło. Będzie musiała mu to jakoś wynagrodzić, gdy tylko znajdą się w bezpiecznym miejscu. Na razie jednak musieli dojść do sztabu, a tam... spodziewała się wszystkiego.+
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1855-sonia https://ftpm.forumpolish.com/t3644-notatki#70051
Goomoonryong


Goomoonryong


Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012

Tehana - Page 29 Empty
PisanieTemat: Re: Tehana   Tehana - Page 29 EmptySro Sie 02 2017, 21:53

MG

Plan Frederici zakładał zatrzymanie przeciwnika nie mniej jak dwadzieścia metrów przed budynkiem. I już tutaj pojawił się problem, bo nim przebiła się przez wszelkie korytarze rezydencji, mężczyzna znalazł się blisko. Może max 15 metrów od domu, nieco zdziwiony widokiem Frederici.-Cóż to Sokole, boisz się walki ze mną?-Zapytał Ogena ignorując dziewczynę i patrząc wyżej, na Ogena w oknie-Cały drżę-Odpowiedział Ogen, co widocznie rozzłościło mężczyznę i to rozzłoszczone spojrzenie skierował na Fredericę, wysuwając przed siebie kosę, trzymaną prawą dłonią.

Cal wciąż pozostawał kompletnie bierny, podążając za Sonią i nie odzywając się zanadto. Chwilę ich droga trwała ale szczęśliwie nie napotkali po drodze niczego szczególnego, aż w końcu na polanie między drzewami, znaleźli niewielki obóz. Na ziemi rozłożono maty a wiele z nich zajmowali żołnierze zbyt ranni by walczyć. Albo doglądani przez nieliczny personel medyczny w postaci kapłana i dwóch dziewczyn z pobliskiej wsi, albo leżeli pozostawieni sobie, by skonać w spokoju. Nad wszystkim czuwała z nieco zamyśloną miną, kobieta od razu rzucająca się w oczy. Odziana w obcisły czarny kombinezon, zdecydowanie nie wyglądający na Pergrandzkie odzienie. Oczy miała umalowane na fioletowo, usta złotą pomadką. Czarno-zielone włosy spięte w kok. Wyglądała pięknie i władczo. To właśnie do niej poprowadzeni zostali Cal i Sonia. Pozostawieni nieco styłu obserwowali jak żołnierz szybko coś kobiecie tłumaczy wskazując na nich. Udało się też z tego wyłapać, że kobieta zapewne nazywała się Kiriruka. Ta uśmiechnęła się delikatnie i odpowiedziała coś szybko lecz krótko żołnierzowi. Ten pobladł i szybko wyminął Sonie wraz z Calem biegnąc gdzieś, do nich zaś podeszła sama Kiriruka. Była wyższa niż Sonia czy Cal i mimo spokojnego a nawet miłego zachowania oraz uśmiechu, budziła lekki niepokój. Zwłaszcza po reakcji żołnierza. Przyjrzała się obojgu przechylając lekko głową i pochylając do przodu. Następnie podeszła bardzo blisko do Sonii unosząc jej podbródek palcem wskazującym-Zdecydowałam.-Rzekła i szybko lecz delikatnie, pocałowała Sonię.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t528-konto-hana https://ftpm.forumpolish.com/t329-goomoonryong https://ftpm.forumpolish.com/t921-gumisiowe-relacje#13545
Frederica

Wytrwała Pierepałka

Frederica


Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014

Tehana - Page 29 Empty
PisanieTemat: Re: Tehana   Tehana - Page 29 EmptySro Sie 02 2017, 23:30

Zeszło jej z zejściem dużo dłużej, niż przypuszczała. To z pewnością była swego wada korzystania z drzwi - człowiek pierw musiał do nich dojść. Okna były bardziej pospolite i dostępniejsze. Liczyła na znalezienie Barraka około dwudziestu metrów od domu, a tymczasem musiała zadowolić się niespełna piętnastoma. Szybka analiza - wiele nie straciła. Obecnie i tak nie mogła zrobić nic więcej niż stać i celować. Frederica nauczyła się przez lata praktyki, że nie należy nigdy ignorować ludzi z łukami - zwłaszcza, kiedy ma się tę niemiłą przyjemność oglądania tego mniej bezpiecznego końca strzały. Cała ta wiedza jednak zdawała się nie dotyczyć osób wyglądających, jakby wpadły na taśmę produkcyjną przetworów konserwowych. W tym momencie poczuła się dość zignorowana i to prawdopodobnie dlatego, że w rzeczy samej była ignorowana. Jej brew uniosła się w wyrazie niezadowolenia i drobnego rozczarowania. Kiedy tylko Barrak zwrócił wzrok w kierunku okna, Fretka dyskretnie zmieniła chwyt na broni pozwalając naciągniętemu łukowi opierać się o część dłoni pomiędzy wskazującym a kciukiem oplatając resztę ramy małym i serdecznym. Jedynie środkowy i wskazujący były wyprostowane i skierowane ku rycerzowi, który po słowach Ogena wyglądał na co najmniej rozjuszonego, a Frederica nie była tym faktem jakkolwiek poruszona. Widziała wystarczająco wiele, a rozzłoszczona puszka plasowała się całkiem nisko w rankingu rzeczy mogących ją teraz wytrącić z równowagi. Nie miało to nic wspólnego z brakiem strachu czy obaw przed, nie oszukujmy się, całkiem morderczą puszką, jednak zdrowy rozsądek i fakt brania udziału w czymś nie do końca bezpiecznym całkiem skutecznie zachęcał ją do myślenia. Ciężko jej było pozbyć się całego tego nie smaku po kompletnym wzięciu jej za co najwyżej mało istotny i zapewne tymczasowy element dekoracyjny wejścia do rezydencji, chociaż zdecydowanie była teraz ozdobą uzbrojoną, a co najważniejsze - niebezpieczną. Piętnaście metrów. Starczy jej co najwyżej na jeden strzał. Po tym nadejdzie dość długi okres, kiedy będzie mógł spokojnie zmniejszyć dystans i skrócić ją jak rolnik zboże. Narzędzie się zgadzało. Istniało też prawdopodobieństwo, że nie ruszy na nią przed wystrzałem wyczekując zwyczajnie najdogodniejszej pory. - Zgaduję, że oboje mamy równie istotny powód, by teraz tutaj stać, to raczej pewne... - zaczęła powoli sięgając po jeszcze jedną broń zwaną potocznie retoryką - Jednak nawet jeśli ze mną wygrasz i przejdziesz dalej - jesteś pewien, że będziesz miał wystarczająco sił by walczyć jeszcze z Sokołem? - zapytała wprost, chociaż grzecznie. Nie spuszczała z niego wzroku, tak samo jak z jego kosy. Zaatakuje, zacznie znowu się zbliżać - puści cięciwę. - Jestem wojownikiem tak samo, jak ty. Na polu walki płeć nie ma znaczenia. Jeśli zajdzie potrzeba: będę walczyć. I będę miała zamiar wygrać. - nie, nie mówiła, że wygra. Uznawanie swojego zwycięstwa za pewnik i afiszowanie się z tym mogłoby tylko sugerować, że nie docenia przeciwnika. A z tego co zauważyła życie nigdy nie stawiało przed nią nikogo, kogo mogła bez problemu pokonać. Miała jednak cichą nadzieję, że ten nie będzie pchał się prosto w ich dwójkę. Walka uniknięta to również walka wygrana. Nie chciała doprowadzać do sytuacji, w której osłabiony Ogen byłby zmuszony kończyć za nią rzeczy. W każdym razie - nie strzela, jeśli to nie konieczne. Jeśli zaś będzie musiała wypuścić strzałę - czeka moment, aż ten skróci dystans do 5 metrów (może być nawet ten metr dwa więcej - byle znalazł się w zasięgu w momencie dolecenia zaklęcia) po czym z wcześniej wyprostowanych palców wypuści prosto w niego Chain Lightining B, szybko odrzuci łuk i jednocześnie ucieknie w prawo na 10 metrów od Barraka. Metal przewodzi prąd. Ten jest w zbroi. Aż się prosi o to zaklęcie... Zapamiętuje gdzie rzuciła łuk. Jeśli ten uzna, że po prostu ją minie i wejdzie do środka - szybko w miejsce drzwi wstawi ścianę (Shield B). Gdyby jednak możliwe byłoby szybkie zamknięcie go w kopule przed przekroczeniem progu - tak zrobi. Kopułę niewielką, z grubymi ścianami ale tak, by go złapać. Gorzej, jeśli zacznie ją gonić. Wtedy pośle błyskawicę raz jeszcze licząc na to, że go spowolni. W najgorszym wypadku postara się chronić przed kosą porządnym odskokiem w tył i włączonym Electr. Shieldem B .
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4675-tobolek-fretki#97655 https://ftpm.forumpolish.com/t4652-frederica-kikuta https://ftpm.forumpolish.com/t4677-there-s-something-odd-about-that-place#97660
Cal


Cal


Liczba postów : 324
Dołączył/a : 16/12/2012

Tehana - Page 29 Empty
PisanieTemat: Re: Tehana   Tehana - Page 29 EmptyCzw Sie 03 2017, 13:06

Wiele myśli pałętało się po głowie białowłosego. Wszelkie obawy, czy lęki zdawały się teraz przeważać, przesłaniając inne. Najwyraźniej taki był już los, kiedy dwójka przypadkowych magów znalazła się pośrodku magicznej batalii. Do pełni nieszczęść brakowało już tylko, aby jakaś kolejna dziewczynka przysporzyła im problemów zsyłając na nich problemy, jak jakiś podporucznik magicznych sił powietrznych, zwalczający zagrożenia dla Imperium, które w tym przypadku było Królestwem Pergrande. Pomimo tego udało im się dotrzeć w miejsce, które mogliby nazwać względnie bezpiecznym. Z całą pewnością zawdzięczał wiele radnej, która może to przypadkiem, a może to za sprawą jakiegoś listu z przyszłości próbowała uratować go od pewnej zguby i wyciągnąć do niego pomocną dłoń, byle tylko ten nie zginął w tym miejscu.
- ... - spróbował się odezwać, jednak żadne słowa nie chciały przejść mu przez gardło w tej jakże kryzysowej sytuacji. Do tego wszystkiego dochodził jeszcze stres wywoływany obecnością nietypowej kobiety. Wyglądała lepiej aniżeli reszta żołnierzy i najpewniej to ona nimi tutaj dowodziła. Nie spodziewałby się też tego, że pani dowódca może okazać się taką zalotną, drażniącą się z innymi, niecierpliwą kobietą, ba, może nawet jakąś boginią, biorąc pod uwagę jej wyjątkowość. Sam nastolatek nie wiedział nawet, jak zareagować. Nie wiedział też, co dokładniej się stało. Co prawda, zdawał sobie sprawę, że miał tu miejsce pocałunek, jednak mimo tego... szokowało go to. Co? Jak? Dlaczego? Wiele pytań zaprzątało teraz myśli chłopaka, przeplatając się z obawami. Wszystko po to, aby ten cofnął się o kroczek, jakby obawiał się, że też zostanie w to wplątany i zawrze magiczny kontrakt, który pewnie teraz przeistoczy Sonię w magiczną dziewczynkę, acz... nie widział tutaj żadnych magicznych bestii, czy przekrętnych zwierzątek i specjalnych efektów. Nie zmieniało to faktu, że podczas ów ewakuacji zahaczył o coś nogą i wywrócił się na swoje cztery litery. - Y...Yu-... Yuru... yuri... - wydusił z siebie nieskładne zgłoski, najwyraźniej jakoś określając pojedynczymi sylabami to, co miało miejsce przed jego oczyma, acz odbywało się przynajmniej na razie w stosunkowo delikatniejszej wersji. Nie zmieniało to jednak faktu, że jego twarz delikatnie się zaczerwieniła i nawet nie myślał teraz, aby maskować to jakoś swoją magią. Oj nie... tego zdecydowanie było już za wiele na jego umysł.

Spoiler:
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2955-teczowa-paleta#51248 https://ftpm.forumpolish.com/t2605-wiec-chodz-pomaluj-moj-swiat https://ftpm.forumpolish.com/t3710-kolorowe-kredki#71699
Sonia


Sonia


Liczba postów : 208
Dołączył/a : 24/11/2013

Tehana - Page 29 Empty
PisanieTemat: Re: Tehana   Tehana - Page 29 EmptyPią Sie 04 2017, 00:30

Przejście do obozowiska generałów zajęło im trochę czasu. Całkowicie ominęli rezydencję i weszli głębiej miedzy drzewa. Nie była pewna, jak odczuwa to ich przewodnik, ale las wydał jej się nieprzyjemny. Może było to związane z nieprzyjemnym skojarzeniem, że w każdej chwili mógł ich zaatakować niewidoczny wróg. Nie widziała nic, poza drzewami i plecami żołnierza, a przecież nie tak dawno napotkali wojownika z przeciwnej strony potyczki. Kto wie, może czaiło się ich tu więcej? Mimo swoich obaw bezpiecznie dotarli na polanę, na której rozłożono obóz oraz prowizoryczną lecznicę dla rannych.
Widok rannych, cierpiących i umierających ją zmartwił. Gdyby mogła i jej na to pozwolono, mogła pomóc choć części z nich wrócić do walki, ale postać kobiety w wyzywającym stroju i mocnym makijażu przyciągała jej uwagę. Zmierzali w jej stronę. Była osobą, która dowodziła tym obozem, co postawiło Sonię na alarm, choć nie była pewna, dlaczego. Żołnierz, który ich tutaj przeprowadził ruszył do dowódczyni, szybko zamieniając z nią kilka zdań i spojrzeń, które również nie napawały radnej optymizmem. Nagłe pobladnięcie nigdy nie było dobrym znakiem i choć nie tak dawno dziewczynę przepełniał pewien optymizm, że uda im się spokojnie dotrzeć w bezpieczne miejsce i kłamstwo ujdzie jej płazem, optymizm ten zaczął topnieć  w zastraszającym tempie. Przełknęła ślinę. Nie chciała skonfrontować się z ta kobietą i najchętniej przyznałaby się do wszystkiego, ale nie wiedziała, co takiego powiedział jej żołnierz. Grunt zaczął osuwać się pod jej stopami i nagle zaczęła rozumieć panikę Cala. Było już jednak za późno, by się cofnąć i uciec. Mogli złapać ich w każdym momencie, a jej towarzysz popadłby w jeszcze większy emocjonalny chaos. Musieli to jakoś rozegrać, jednak pomysły jej uciekały im bliżej nich była kobieta.
I stanęła przed nimi, przyglądając im się uważnie. Pomimo jej uśmiechniętej miny, Sonia czuła, jak opuszcza ja wszelka odwaga i niemalże truchleje pod spojrzeniem dowódcy tego obozu. Czekała jak na wyrok - nie pewna, co zrobić, co powiedzieć, jak się zachować lub odnosić się do tej władczej osoby. Jej serce zabiło niezwykle mocno, gdy dowódczyni znalazła się bardzo blisko, niemalże za blisko, radnej. Czuła narastającą paniczną chęć ucieczki i gdy była bardzo bliska spuścić lub odwrócić głowę, by uniknąć spojrzenia generałowej, ta złapała jej podróbek i uniosła go, siłą rzeczy zmuszając Sonię do dalszego patrzenia na kobietę. Przez moment brązowowłosa myślała, ze serce wyskoczy jej z piersi...
... Po czym stanęło na moment, by zacząć bić jeszcze mocniej. Do strachu doszło wielkie zdziwienie i niezrozumienie tego, co właśnie zaszło. Została pocałowana przez zupełnie obcą osobę. W obcym kraju, szukając schronienia przed bitwą. Tą osobą była dowódczyni jednej ze stron, której aura niemalże wbijała Sonię w ziemię.
Chcąc nie chcąc umysł dziewczynki nie był w stanie zrozumieć tej sytuacji i jej reakcją było bezbrzeżne zdziwienie, zaskoczenie i niezrozumienie sytuacji, tak widoczne w jej oczach, że chyba ślepy by nie zauważył, że Sonia nie pojmuje tego wydarzenia. Było zbyt abstrakcyjne w obecnej sytuacji. Wciąż się bała, ale pocałunek wyparł strach na tyle mocno, że mogła zacząć myśleć dalej nad ich sytuacją. Która zdała się skomplikować w nieoczekiwanym kierunku.
- Ja... Ja nie rozumiem. Co to było? Co... Czego... - Trybiki w jej głowie działały z opóźnieniem, jakby nagle zardzewiały, a ona nie mogła znaleźć odpowiedniego sowa, które dobrze opisywałoby tą sytuację. Próbowała skomunikować się z kobietą, ale nie była pewna, czy to w ogóle mogło być możliwe w jej stanie. To zadziało się zdecydowanie zbyt nagle! Dlatego też po chwili spróbowała się skłonić, próbując odzyskać władzę nad sobą i sowimi zachowaniami, choc jej myśli stanowiły jeden wielki bigos.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1855-sonia https://ftpm.forumpolish.com/t3644-notatki#70051
Goomoonryong


Goomoonryong


Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012

Tehana - Page 29 Empty
PisanieTemat: Re: Tehana   Tehana - Page 29 EmptyPią Sie 04 2017, 22:07

MG

Zbroja jak tak z bliska spojrzeć to było całkiem dużo powiedziane. Mężczyzna najzwyczajniej w świecie miał napierśnik, nachodzący na biodra i ramiona. Jednak "Puszka" nie utrudniała mu specjalnie poruszania. W każdym razie kiedy Frederica skończyła mówić, mężczyzna zebrał ślinę i splunął Frederice pod nogi.-Księżniczka-wojowniczka co? Nie oszukasz mnie wiedźmo, wiem kim jesteś-Powiedział mężczyzna, obracając dość szybko kosą i ruszył w kierunku pani Kikuta z zamiarem jej zaatakowania. Ta posłała w niego błyskawicę. Przy uderzeniu wrzasnął z bólu ale dość szybko się ogarnął i dalej ruszył biegiem na Fredericę, mijając drzwi. Wciąż dzieliło go od niej jakieś 5 metrów gdy wziął zamach i machnął dłonią z kosą. Ta ku zaskoczeniu Frederici rozciągnęła się, zupełnie jak gdyby była z gumy i zaczęła pędzić w kierunku jej klatki piersiowej

Kobieta widząc reakcję obojga zaśmiała się lekko i przerzuciła chwilowo spojrzenie na Cala, Sonii dając jeszcze chwilę na pozawstydzanie.-Dziwnego języka używasz chłopczyku. Yururi? Czy to imię tej pięknej dziewczyny?-Zapytała kobieta, przejeżdżając dłonią po ramieniu Sonii którą dziwnym trafem zawsze w obcych państwach molestowano. Barbarzyństwo normalnie. Takich zachowań to się raczej ludzie po Dessertio a nie po Pergrande spodziewali.-Zostaniesz moją kochanką-Powiedziała znów do Sonii obchodząc ją dookoła i uważnie obserwując jej ciało.-Więc Kiriruka słyszała jakiś bełkot o Bogach. Co sprowadza was do dworu Hienshina?-Zapytała wymawiając imię, którego Sonia nie rozpoznawała. Wiedziała że lordem Kikuta, jest Hanzo. Kim więc był Hienshin? Rebeliantem?

Frederica: 197MM
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t528-konto-hana https://ftpm.forumpolish.com/t329-goomoonryong https://ftpm.forumpolish.com/t921-gumisiowe-relacje#13545
Sonia


Sonia


Liczba postów : 208
Dołączył/a : 24/11/2013

Tehana - Page 29 Empty
PisanieTemat: Re: Tehana   Tehana - Page 29 EmptySob Sie 05 2017, 01:39

Kobieta się śmiała, a Sonia nie miała nawet odrobiny pojęcia, co się właśnie działo. Nagły atak kobiety na przestrzeń osobistą Sonii był ostatnim, czego spodziewałaby się w swojej obecnej sytuacji. Nie wiedziała, jak zareagować i co powinna zrobić, a bliskość tak władczej postaci tak blisko ją onieśmielała, że myśli uciekały jej na wszystkie strony ze strachu i zwątpienia. Drgnęła, gdy Kiriruka jej dotknęła i nieznacznie się cofnęła. Nie wiedziała, co o tym myśleć, i nie była w stanie nawet docenić komplementu, po prostu czując się nie na miejscu. Mimo to pokręciła głową. Nie, nie nazywała się Yururi. Właściwie, to nie wiedziała, o co chodzi Calowi, ale zdecydowanie chociaż tą jedną rzecz chciała naprostować. Skupiła się na tym, by przekazać to dowodzącej kobiecie, by chociaż pod tym względem wszystko było jasne. Zamknęła oczy, próbując się uspokoić i nie zwracać uwagi na kobietę, która zdawała się ją osaczać... Nie była jej kochaną. Nie sądziła, że powinna i nie chciała tego robić. Tak proste, ale miała wrażenie, że ma niewielką silę przebicia pod tym względem. Skłoniła się ponownie, nie wiedząc, jak to się skończy.
- Sonia. Nazywam się Sonia. Jesteśmy tu z powodu przyjaciółki, która zaginęła. Nie wiedzieliśmy, że trafimy tutaj... - Kikuta. Hanzo. Hienshin. Żołnierz mówił, że rezydencja należy do Kikuta, ale bronił jej i trafili do obozu prowadzonego przez, zdawało się, sojusznika Hienshina Kikuta. Czy był to jakiś rozłam w rodzinie? - Nie chcemy przeszkadzać wam w bitwie. Mogę wam jednak pomóc, chociażby uleczyć waszych rannych żołnierzy. Niosę głos boga. I... - Zawiesiła się. Mówienie "nie" przychodziło jej z oporem, a w obecnej sytuacji nie była pewna, czy powinna jakkolwiek reagować. Nie mogła zostać niczyją kochanką, tym bardziej kobiety, bo... tak nie wypadało. Co powiedziałby lord E? Nie mogłaby spojrzeć Tyremu w oczy, nie mówiąc o tym, że musiała wrócić do Fiore, do Rady. - ...Nie mogę zostać twoją... kochanką. Muszę... - Zawiesiła się ponownie, nie wiedząc, co powinna powiedzieć. - ... Muszę najpierw odnaleźć swoją przyjaciółkę - stwierdziła ostatecznie, uznając, że to najbezpieczniejsze wyjścia. Wszak wciąż nie wiedziała, gdzie znajduje się Takara. Przy tym wszystkim starała się kontrolować swoje moce komunikacji do minimum, skoro kobieta i tak była... zbyt blisko.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1855-sonia https://ftpm.forumpolish.com/t3644-notatki#70051
Frederica

Wytrwała Pierepałka

Frederica


Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014

Tehana - Page 29 Empty
PisanieTemat: Re: Tehana   Tehana - Page 29 EmptySob Sie 05 2017, 11:44

Nie udało się. Może dlatego, że był zły, a może z innego powodu, nie do końca jasnego dla niej samej. Ale musiał być jakiś... bardziej konkretniejszy? Całe jego zachowanie względem niej tyknęło ją nieco i zmuszając do jednej, bardzo prędko związanej konkluzji. Kim ona tak na prawdę była dla nich? Obca kobieta parająca się jakimiś szatańskimi sztuczkami i wprowadzający swój własny, nowy porządek.  Czym się właściwie różniła od Inkwizycji, do której swego czasu żywiła dość zbliżone uczucia? Tak samo jak oni przecież wierzyła, że czyni dobrze. Nie wszystko jest tak, jak powinno, chociażby cała ta działalność zbrojna z dnia dzisiejszego, ale cel zdawał się być tego warty - i co raz to bardziej egoistyczny i samolubny. A jednak nie widziała w tym kompletnie problemu. Czy to oznaczało, że teraz to ona stoi po tej właściwie "złej" stronie? Cały ten potok myśli przewinął się gdzieś od momentu wystrzelenia pierwszego zaklęcia, by zostać przerwany przez nią samą w momencie, kiedy tylko kosa zaczęła się zachowywać co raz to mniej naturalnie. Była magiczna? Posiadała... całkiem ciekawą zdolność. Ale skoro została nazwana wiedźmą z taką pogardą nie czyniłoby go nieco hipokryty? Z drugiej strony dobrze wiedziała, że w takich momentach liczy się efekt, nie środki. Oboje chcieli wygrać i oboje łapali się wszystkiego, czego mogą. Nie lubiła takich momentów. Momentów, kiedy nie do końca wie, jak się zabrać za unik, a wymyślić musiała coś na prawdę szybko. Jeśli cofnie się do tyłu, kosa podąży za nią. Jeśli odskoczy, pewnie i tak o nią uderzy. Jak nie w klatkę, to w rękę. Póki co chciała pozostać bez ran najdłużej, jak to możliwe. A najlepiej przez cały czas, aż do końca. Tylko co zrobić... Skoro twierdzi, że wie, kim jest, to chyba nie miała powodów, by się jakkolwiek ograniczać. Z resztą nie zależało jej na ukrywaniu jakiś sztuczek. Wie, że ma jakieś zdolności. I tak będzie się spodziewał pewnie wszystkiego. Odskoczyła więc znowu do tyłu, wkładając w to tyle siły, ile da radę. Chciała przemieszczać się szybciej niż ostrze dając sobie jeszcze moment na sięgnięcie po swój magiczny oręż i niezastąpione zaklęcie. Skoro Barrak biegnie, nie widziała przeszkody by rzucić mu nieco kłód pod nogi. Ma zamiar bowiem postawić przed nim Shielda B chwilę wcześniej aktywując SR, który miałby wyrosnąć pochylony w jego stronę, a jakiś metr od niego. Chciała, żeby uderzył go w brzuch, chociaż pewnie biorąc pod uwagę zbroję - jako tako niewiele mu zrobi. Jednak teraz raczej zależało jej na czymś nieco innym - jego cofnięciu się, zrobieniu tych kilku kroków w tył i próbie zachowania równowagi. Ba, metr to całkiem niewiele. Nie przypuszczała żeby rozpędzony mógł od tak to ominąć (zwłaszcza, że wymiarowo zależało jej by miał te 1,5 metra szerokości i 70cm grubości) nie zwalniając drastycznie lub nie wpadając na przeszkodę. GDYBY JEDNAK TO JAKIMŚ CUDEM NIE STARCZYŁO do obronienia się przez kosą, to użyje Electrom. Shielda B chcąc wyhamować broń obok siebie ratując się przy tym odskokiem w bok na w miarę bezpieczną odległość. W każdym razie - gdyby się zatrzymał, cofnął lub, co gorsza, jednak dalej na nią biegł - rzuci mu pod nogami Softening o średnicy 5m i nim w środku, a sama dalej stara się ten dystans około 5m i więcej utrzymać. Kiedy zaś już zapadnie się wystarczająco głęboko (no i, naturalnie, nim się wyczłapie z błota) czyli, zgadując, po kilku krokach - rzuci jeszcze Hardening B na tej samej powierzchni. Nie była dobra w atakowaniu. Właściwie magia ziemi nie miała z tym wiele wspólnego, a jej druga nie była aż tak rozwinięta, by bawić się w bardziej skomplikowane ataki. Ale spowalnianie, unieruchamianie, bronienie... To coś, w czym czuła się dobra. Cały czas uważa na kosę. On może i będzie stał, przy dobrych wiatrach, w miejscu, ale wydłużająca się kosa wyglądała na problem. Niby im dłuższa, tym ciężej się taką operują i zwiększa się szansa na złamanie, ale nie była osobą, która chciała koniecznie sprawdzić tę teorię w praktyce. Dlatego dalej ma w pogotowiu Electrom. Shielda B.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4675-tobolek-fretki#97655 https://ftpm.forumpolish.com/t4652-frederica-kikuta https://ftpm.forumpolish.com/t4677-there-s-something-odd-about-that-place#97660
Cal


Cal


Liczba postów : 324
Dołączył/a : 16/12/2012

Tehana - Page 29 Empty
PisanieTemat: Re: Tehana   Tehana - Page 29 EmptyPon Sie 07 2017, 00:39

Jedna pomyłka mogła ich wiele kosztować. Wszystko mogło potoczyć się zupełnie inaczej - dokładnie tak samo, jak sprawa podziemi rady. Gdyby to grupka magów nie rozbroiła wtedy ładunku wybuchowego to zamiast nowej siedziby rady magii, Erę zdobiłby krater. Zupełnie tak, jak po ataku Inkwizycji na miasto, zresztą nikt nie spodziewał się też ich zjawienia, czy okoliczności w jakich zaatakują. Nie zmieniało to jednak faktu, że sam białowłosy nie wiedział jak zareagować.
- N-Nie... - wykrztusił to słówko z własnego gardła, jakby sprawiało mu to niemałą trudność. Do tego wszystkiego zaprzeczył też korzystając z własnej głowy, czy też energicznie kiwając ją na boki. Nie mniej jednak - znając mniej więcej sytuację polityczną państwa, w którym się znaleźli, spodziewałby się walki. Nie sądził jednak, że ta rozgrywała się gdzieś w środku pomiędzy samymi pergrandczykami. Wszystko wskazywałoby na to, że raczej działania wojenne były gdzieś na terenie Isenbergu, aniżeli w samym sercu państwa, czy gdzie dokładniej się znaleźli. Nie umniejszało to jednak jego lęku, czy problematyczności sytuacji, w której się znaleźli, jak i faktu, że nawet nie próbował wstać z ziemi. - ...c-co teraz? - dopytał się jeszcze jakby resztkami sił, czy jakimś niebywałym trafem wyduszając z siebie nikłe, przestraszone odgłosy i najpewniej czekając na reakcje, albo odpowiedzi ze strony kogokolwiek, ale... czy rzeczywiście by ich wysłuchał, czy te były zwyczajną formalnością?


Spoiler:
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2955-teczowa-paleta#51248 https://ftpm.forumpolish.com/t2605-wiec-chodz-pomaluj-moj-swiat https://ftpm.forumpolish.com/t3710-kolorowe-kredki#71699
Goomoonryong


Goomoonryong


Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012

Tehana - Page 29 Empty
PisanieTemat: Re: Tehana   Tehana - Page 29 EmptyPon Sie 07 2017, 16:04

MG

Kiriruka zdawała się całkiem rozbawiona zachowaniem i reakcjami Sonii. Jej speszeniem i tym jak została osaczona. Przypominała żmiję, pastwiącą się nad biedną myszką tuż przed pożarciem.-Jesteś pewna?-Zapytała Kiriruka, przejeżdżając palcem po motku Sonii i nachylając się by szepnąć jej do ucha.-Twoja koleżanka może do nas dołączyć.-Po czym cofnęła się od Sonii, przestając naruszać jej przestrzeń osobistą i uśmiechając się delikatnie do Cala-A może twoje ciało należy już do tego chłopca?-Wskazała go dłonią, patrząc na Sonię spod na wpół przymrużonych oczu. Następnie dopiero odpowiedziała na Calowe pytanie.-Teraz mój drogi, piękna Sonia zajmie się rannymi a ty mi potowarzysz. Póki bitwa się nie skończy, jesteście na mnie skazani. Możecie się modlić, byśmy wygrali.-Odpowiedziała i ruszyła na drugi koniec obozu. Oboje dostali swoje "Polecenia" więc nawet się nie oglądała, licząc że zarówno Cal jak i Sonia, postąpią tak jak im zaleciła.

Frederica postanowiła rozpocząć swój pojedynek z mężczyzną, zaczęło się od Shielda. Ten w czasie pojawiania się, został wykorzystany przez przeciwnika jako ślizgawka, szybko na niego wszedł i ześlizgnął się po jego pochyłej powierzchni unikając jakichkolwiek obrażeń. Tam jednak Frederica uwięziła go w Softeningu, co niestety doprowadziło do przewrócenia się Shielda. Hardening unieruchomił przeciwnikowi nogi, jednak nic nie zatrzymywało kosy. Ta miała już dorwać Fredericę, więc ta szybko odpaliła elektro Shielda co spowodowało... zupełnie nic. Kosa wykonała potężne cięcie przez jej klatkę piersiową. Wywołując nie tylko sporo bólu ale też bardzo poważną ranę. Kosa zaraz "zwinęła się" z powrotem, bardziej jak bicz niż kosa. Była giętka. Co gorsza, na ostrzu, Frederica dostrzegła czerwone oko, patrzące prosto na nią ze szczerą nienawiścią. To by tłumaczyło chyba dlaczego jej elektryczny shield nie zadziałał. Od przeciwnika dzieliło ją jakieś 5m a ten brał kolejny zamach kosą, nawet nie próbując uwolnić nóg.

Frederica: 150MM Hardening 1/2 posty, electromagnetic shield 1/3 posty. Rana od lewego obojczyka po prawy koniec żeber. Głęboka na jakiś centymetr, krwawi. 30% mniej prędkości przeciwnika 1/2 posty. Kocyk Bery 1/2 posty
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t528-konto-hana https://ftpm.forumpolish.com/t329-goomoonryong https://ftpm.forumpolish.com/t921-gumisiowe-relacje#13545
Frederica

Wytrwała Pierepałka

Frederica


Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014

Tehana - Page 29 Empty
PisanieTemat: Re: Tehana   Tehana - Page 29 EmptyPon Sie 07 2017, 17:40

Pierwsze chwile walki już ją utwierdziły w jednym przekonaniu. Nienawidziła kos. Tak bardzo, z całego serduszka. To nawet nie była pogarda, a zwyczajne nielubienie użerania się z tak upierdliwą bronią. Najpierw w Koh podczas szturmu na twierdzę i "walki" z Rin, a teraz znowu tutaj. A żeby było zabawniej - ta jego zdawała się być jeszcze bardziej upierdliwa. Ona jest... żywa? Samonaprowadzająca? A co gorsza - przedarła się przez jej "tarczę".  Sytuacja jej się nie podobała. Nie podobała jej się mechanika jego broni i nie podobało jej się to, że obecnie nie była na złej drodze do skończenia w stanie gorszym jak pod Hochburg. Ostrze co prawda nie rozcięło jej, jednak rana, jaką zadała niewątpliwie nie była lekka. A co najgorsze - bolała. Na tyle, ze nie była w stanie powstrzymać syknięcia, zaś widok krwi jasno dał jej do zrozumienia, że nie jest dobrze. Nie no, jasne. Bywało dużo gorzej jak choćby podczas niesławnego szturmu na Poison Apple gdzie, będąc najbardziej precyzyjnym, jak to możliwe - właściwie skończyła w wersji "Twój własny mag: złóż go sam! Edycja limitowana." Jednak było źle. Nie miała co się pocieszać, że przecież kończyła gorzej i dawała radę. Nie był to powód do dumy. Zwłaszcza teraz, kiedy nie była jedyną osobą uprawnioną do martwienia się o własny stan zdrowia. Jednak tak na prawdę jedyne, co mogła teraz zrobić to się nie wykrwawić i nie przygarnąć nowych ran, które przecież zawsze mogły odcisnąć na jej ciele jakieś trwalsze piętno. Tego też, wyjątkowo, nie chciała. Kiedyś było jej to obojętne, ale teraz już jakoś mniej. Tymczasem zaczynała się runda druga, a Fretka nie miała zamiaru dać mu więcej czasu, jak wcześniej. Tak, mogła spróbować się go pozbyć tu i teraz, kiedy nie może wiele zrobić. Mógł tylko machać kosą, jednak z pewnością nie powinien móc się ruszyć. Mogła go zabić. Mogła przynajmniej spróbować go zabić, nie zostawiając z niego niczego więcej jak przecier. Mogła powołać do życia te kilka ton kamienia i zostawić na pastwę losu humanoidalnemu potworowi.

Ale, na litość boską! nie po to została magiem, by mordować ludzi lekką ręką. Wygrana nie oznaczała przecież wymazania czyjejś egzystencji ze świata. Mógł przyjść po jej życie. Mógł przyjść po życie jej syna. Dopóki jednak tak na prawdę nie zrobił Ieyasu krzywdy i wszystko póki co sprowadzało się do nie do końca jasnego planu, nie miała powodu, by ruszyć z walką właśnie w tym kierunku. Miała być wojownikiem, nie mordercą. Miała walczyć, by chronić, a nie po to, by niszczyć. Zginęło wystarczająco dużo ludzi z jej ręki. Jeśli mogła zrobić coś, by ta skończyła się możliwie bez ofiar - zrobi to. Nie chciała go zabijać i Hienshin pewnie też nie chciałby, żeby posunęła się aż tak daleko. Jeśli tylko faktycznie nie będzie takiej potrzeby...

Ruszyła automatycznie. Ruszyła, by zdążyć przed kolejnym pędzącym ostrzem. Nie była dobra w walce jako takiej. Nie miała zdolności typowo do ranienia innych. Ale była dobra w czymś innym. I te plusy miała zamiar przekuć w zwycięstwo. Ruszyła, ale wbrew pozorom - nie z miejsca, w którym stała, a ze swoim planem, który dość skutecznie wyparł pomysł skończenia wszystkiego w dość brutalny sposób, chociaż może i jedyny właściwy. A plan był dość prosty - póki stoi w miejscu, zamknąć Barraka w kopule. Kopule o najgrubszych ścianach, jakie da radę stworzyć. Tak grubych, by ostrze nie dało rady się przebić. Jeżeli zamykając go mogła zatrzymać go tak, jak Wasylów pod Hochburg - warto było spróbować. Zamknąć Barraka wraz ze swoją kosą. To brzmiało jak dobry plan.  Jeżeli Shield B w połączeniu z samymi umiejętnościami Fretki (Shielder 3) nie starczy, to ona sama nie wie, co mogłoby pomóc.

Gorzej, jeśli kosa pofrunie, nim kopuła da radę ją powstrzymać. Postara się ją dokończyć skoro zaczęła pozostawiając to miejsce, które nie będzie mogło być wypełnione przez fakt bycia kosy. Sama zaś włączy Sand Body C, chociaż przede wszystkim postara się ratować większymi odskokami w prawy bok. Nawet, jeśli faktycznie znowu będzie narażona na ostrze kosy, to przynajmniej nie wciągnie jej z powrotem do siebie przez szerokie ostrze, a co z a tym idzie - nie machnie nią. Więc dalej oznaczałoby to dla niej wygraną.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4675-tobolek-fretki#97655 https://ftpm.forumpolish.com/t4652-frederica-kikuta https://ftpm.forumpolish.com/t4677-there-s-something-odd-about-that-place#97660
Cal


Cal


Liczba postów : 324
Dołączył/a : 16/12/2012

Tehana - Page 29 Empty
PisanieTemat: Re: Tehana   Tehana - Page 29 EmptyWto Sie 08 2017, 16:19

Nie wiedział już, co bardziej go przerastało. Wojenny krajobraz rodem jak z jakiegoś Call of Duty osadzonego w świecie magii, czy może kobieta-wąż. Ponoć większość kobiet, czy ludzi miewało takie oblicze, jednak zważywszy na wysoką pozycję ich rozmówczyni, mógłby ją porównać do jakiejś Anakondy. Gigantyczne monstrum, które próbowało udusić biedną Jennifer Lopez i jej przystosowane do ogólnie pojętych gustów walory. Może potoczyłoby to się znacznie lepiej, gdyby sprawy nie tyczyły się w żaden sposób chłopaka. Kiedy jednak tematyka rozmowy zeszła na niego, ten stopniowo poczerwieniał i zająknął się w zakłopotaniu.
- J-J... J-Ja? Towa... w-wato... - wydukał tylko, a jego głos ewidentnie wskazywał na zakłopotanie lub niemałe zażenowanie wynikającą sytuacją. Zupełnie tak, jakby ktoś próbował zmusić go do czytania na głos pięćdziesięciu twarzy Greya. Niektóre utwory za samą treść, czy przekaz jaki mogły nieść powinny zostać zakazane. W końcu mogły się przyczynić do trwałych urazów na psychice ludzi. Dokładnie tak, jak postawa ich rozmówczyni. Jeszcze ze dwa, nieskładne jęknięcia dobyły się ze strony nastolatka, zanim to obraz mu pociemniał, a ten mógł udać się być może w ostatnią podróż autostradą do piekła. Droga nie wydawała się trudna, a mogła być najlepszą dla przeciążonego tymi wszystkimi wrażeniami nastolatka, który najwyraźniej odpłynął ciut za daleko własnymi myślami. Chociaż... może to lepiej...

Spoiler:
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2955-teczowa-paleta#51248 https://ftpm.forumpolish.com/t2605-wiec-chodz-pomaluj-moj-swiat https://ftpm.forumpolish.com/t3710-kolorowe-kredki#71699
Sonia


Sonia


Liczba postów : 208
Dołączył/a : 24/11/2013

Tehana - Page 29 Empty
PisanieTemat: Re: Tehana   Tehana - Page 29 EmptyCzw Sie 10 2017, 01:24

Tak, Sonia była niemalże, całkowicie pewna, ze sporą dozą niepewności, czy w ogóle powinna się wypowiadać w danej kwestii, dlatego tez po długim wahaniu z oporem i zauważalnym zacięciu się, pokiwała głową. Choć można było to różnie interpretować. Obecność Kiriruki i jej działania sprawiały, że Sonia jednocześnie chciała uciekać i nie ruszać się w miejscu, bo każdy krok na jej miękkich jak z waty nogach mógł sprawić, ze się przewróci. Głos i dotyk kobiety odbierały jej jakąkolwiek możliwość do działania. Kiedyś może byłoby inaczej. Kiedyś, zanim siostry zakonne Kardii nie wpoiły jej pojęcia 'wstydu'. Od momentu, w którym weszła pod opiekę E wiele się zmieniło - dojrzała, zmieniła swoje myślenie i choć wciąż pozostawała kimś o podejściu i przywiązaniu dziecka, jej umysł zaczynał obracać się już na poziomie nastoletnim i wszelki bliższy, intymny kontakt zaczynał traktować z wielkim szokiem. To nie było przyjazne przytulenie do Cala, czy trzymanie go za rękę, by się nie zgubił. Intencje dowódczyni obozu były mniej niewinne od umysłu Soni, który panicznie szukał jakiegoś wyjścia. I mógł tylko pokiwać głową, pokręcić i spróbować sklecić zdanie, które brzmiało:
- Ja... Do nikogo... Nie należę
Była całkowicie speszona i zaczerwieniona. Chciała jak najszybciej się oddalić i zapomnieć o tym dotyku oraz szeptaniu prosto w ucho. Nie, musiała jak najszybciej opuścić obóz, ale też nie mogła zostawić Cala samego. Mimo to na samo polecenie "zajmie się rannymi" szybko wyminęła dwójkę i niemalże pognała w stronę potrzebujących żołnierzy. Ze spuszczoną głową, by ukryć swoje zażenowanie niemalże się potknęła, ale nie ważne. Ważne było, że zagrożenie tymczasowo minęło... Nie zauważyła więc, że Cal zemdlał.
Gdy znalazła się nieco bliżej rannych, odetchnęła głęboko. Na nic jej było myślenie teraz o tej dziwnej sytuacji z generalicą. Musiałą się skupić i zająć rannymi. Poklepała się po policzkach, wzięła jeszcze kilka oddechów i rozejrzała się po żołnierzach, próbując ocenić, kto najbardziej wymaga pomocy lub kto byłby jeszcze zdolny do dalszej walki, gdyby tylko pomóc mu w szybkim ozdrowieniu. Wolała skupić się na tej drugiej grupie, jako że mogło to zwiększyć szanse Hienshina i Kiriruki na wygraną, a ponieważ to oni zapewniali im schronienie... Wzięła głęboki oddech. Przechadzając się wśród ludzi, starała się znaleźć kilku żołnierzy, którzy leżeli blisko siebie i mogliby wrócić do walki, gdyby tylko im pomóc... Musiała myśleć nieco bardziej analitycznie, choć serce jej się kroiło na widok konających wojowników. Zamkneła oczy. Skup się, nie czas teraz na myślenie. Tak jak w Isenbergu... Tam powinna działać, zamiast roztrwaniać energię na emocje. A teraz, w tym miejscu, mogła chociaż spróbować coś zmienić.
Jeszcze jeden oddech, po czym zaczęła śpiewać, chcąc zadziałać zaklęciem na maksymalnie trzech rannych żołnierzy przed sobą. Nie chciała osłabiać działania zaklęcia. Neptlude.
The sublime white petals sink down there since unknown times,
Oh, beautiful illusory maiden that seeks the skies.
In this mysterious night, with a voice that can't reach you,
I'll go to receive you with these hands that seek your presence
under the descending shadow of the moon. Come now...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1855-sonia https://ftpm.forumpolish.com/t3644-notatki#70051
Goomoonryong


Goomoonryong


Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012

Tehana - Page 29 Empty
PisanieTemat: Re: Tehana   Tehana - Page 29 EmptyCzw Sie 10 2017, 21:02

MG

Shield odpowiedzią na problemy trzeciego świata. Dziewczyna zbliżyła się nieco do przeciwnika, ten zaś odsunął kosę, chowając ją za plecami. Wtedy też Frederica użyła swojej karty pułapki i przesunęła Shielda z pozycji ofensywnej na pozycję defensywną, broniąc jednak przeciwnika przed samą sobą i nadmiarem tlenu. I w ten oto sposób zamknęła Baraka w kopule z ziemi.-2 na 10-Powiedział z góry Sokół.-Jesteś ranna. Nie wiesz jaką właściwością dysponowała kosa ani czy była zatruta. Opuściłaś gardę.-Na ostatnie słowa położył szczególny nacisk.-Dlaczego go nie zabiłaś?-Zapytał jeszcze. Na razie też nie wyglądało na to by mężczyzna miał się uwolnić.

Sonia miała swoje zadanie a było nim uleczenie żołnierzy. Dość szybko wypatrzyła trójkę ofiar i podeszła do nich rozpoczynając śpiew. A pomijając kwestię magicznych właściwości, śpiew jej należał raczej do ładnych więc i inni ją obserwowali. Było to dla nich coś miłego, zwłaszcza dla tych konających, tych, którym Sonia pomóc nie mogła. Tak też patrzyło na nią zdecydowanie więcej osób, niż tylko leczona właśnie trójka.

Cal poczuł jak przyjemne ciepło rozpływa się po jego szyi, opanowuje jego głowę, klatkę piersiową, lędźwia. Poczuł dziwne bujanie pod sobą, usłyszał jakieś odgłosy z daleka, aż  końcu otworzył oczy. Przed sobą widział głowę konia, na brzuchu czuł dłoń, a za sobą czyjąś obecność. Koń spokojnie przechadzał się na skraju lasku obserwując poczynania żołnierzy w oddali, a on siedział razem z Kiriruką na grzbiecie tego wielkiego ogiera.-Kiriruka nie jest pewna czy twe omdlenie odebrać za pochwałę, czy potwarz.-Zakomunikowała mu z przekąsem, przysuwając swoją twarz do jego, przez co mocniej docierał do Cala, zapach jej perfum. No i nigdzie nie było Sonii. Porwanie normalnie.

Frederica: 141MM electromagnetic shield 2/3 posty. Rana od lewego obojczyka po prawy koniec żeber. Głęboka na jakiś centymetr, krwawi. 40% mniej prędkości przeciwnika 1/2 posty.
Sonia: 190MM, Leczysz sobie 3 randomków
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t528-konto-hana https://ftpm.forumpolish.com/t329-goomoonryong https://ftpm.forumpolish.com/t921-gumisiowe-relacje#13545
Frederica

Wytrwała Pierepałka

Frederica


Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014

Tehana - Page 29 Empty
PisanieTemat: Re: Tehana   Tehana - Page 29 EmptyCzw Sie 10 2017, 23:01

Właściwie nie sądziła, że jej plan szybkiego zakończenia walki w ten sposób ma jakąś szansę się powieść. Spodziewała się kontry. Spodziewała się... Czegoś niespodziewanego, co jeszcze zmusi ją do skupienia uwagi na Barraku. Jeszcze przez moment z niecierpliwością patrzyła na kopułę wyczekując jakiegoś pęknięcia, jakiegoś wyłomu - nic jednak takiego nie miało miejsca. Więcej - widok był co najwyżej nudny. Poczuła się nieco rozczarowana, jednak z drugiej strony mogła odetchnąć z ulgą. Czy właśnie jej plan nie zadziałał idealnie tak, jak chciała? No i nie musiała walczyć, a kto wie, jak by cały pojedynek się rozwinął. Nie bała się Barraka. Nie bała się tego, co mógł jej zrobić, ale definitywnie wolała go w tym stanie niż na wolnym wybiegu. Westchnęła cicho. - 6 na 10. Nie potrzebowałam ratunku, poszło w miarę szybko, a mój stan też jest... całkiem znośny, muszę przyznać. Przynajmniej, jeśli porównam z tym, co było do tej pory... - mruknęła dalej spoglądając na kopułę po czym zerknęła na ranę by ocenić, jak szybko z niej ucieka krew. - Ale fakt, wyszłam z wprawy. Mogło być lepiej. - tak, zdecydowanie. Na przykład mogła nie mieć rany po kosie, chociaż ta i tak zdawała się być niczym w porównaniu do tego, co zrobiła sobie przy pierwszym razie. Czy nie mogłaby chociaż raz skończyć w stanie nienaruszonym? Przeniosła w końcu wzrok na Sokoła nie kryjąc drobnego zaskoczenia. To pytanie było... Było czymś, czego się nie spodziewała. Nie chciała go zabić, więc go nie zabiła. Zdawało jej się, że to całkiem proste i nie wymaga rozwinięcia. A jednak nie potrafiła po prostu udzielić odpowiedzi ostatecznie patrząc na niego przez dłuższą chwilę, a następnie znowu wracając wzrokiem na więzienie Barraka. - Bo nie muszę. - tak, dokładnie, nie musiała. A jednak dobrze wiedziała, że to przecież nawet nie jest kwestią musu. Mogła to zrobić. Mogła, chociażby po to, by mieć pewność. Pewność, że nie wstanie, nie zrobi jej krzywdy i nie będzie dalej próbował jej zabić. Brzmiało to jak całkiem bezpieczne rozwiązanie. Wzięła głębszy wdech. Jak o tym tak pomyślała i zebrała to wszystko do kupy, to miała całkiem sporo powodów, by nie posuwać się do zabójstwa. - Dla was wojownik to ktoś, kto walczy dla samej walki. Kto szuka walki. Kto dedykuje jej życie... Przecież to nonsens. Czym was to różni od barbarzyńców, z którymi tak zaciekle walczycie? Posiadanie "lepszych" wyimaginowanych przyjaciół? - westchnęła cicho. Tak, oczywiście. Dobrze wiedziała, że bogowie Pergrande nie są aż tak wymyśleni, z dwoma nawet zamieniła słowo. Ale czy skoro istnieją, to jest sens mówić o jakiejkolwiek wierze? Bogowie są bogami dopóki pozostają ideą. Wszystko inne to silniejszy byt. - Wojownik to ktoś... Ktoś, kto nie boi się stanąć do walki. Nie boi się położyć swojego życia na szali dla czegoś, co jest dla niego ważne. To ktoś... To ktoś, kto przede wszystkim wie, jak cenne jest życie samo w sobie. To ktoś, kto buduje, a nie niszczy. Nie zabiję Barraka tylko dlatego, że postawił nogę na złym podwórku. Jeśli będzie trzeba, stanę z nim do walki raz jeszcze. I znowu... I ponownie... Ale nie popełnię kolejny raz tego samego błędu. Nie ograbię go ze wszystkiego, co ma tylko dlatego, bo mogę. Nie oczekuję tego samego po nim, nie oczekuję jakiegokolwiek bycia fair w stosunku do mnie z tak błahego powodu i jeśli zajdzie taka potrzeba - zabiję i nawet nie będzie mi żal. Nazwij mnie głupcem, ale wizja pozostawiania za sobą tylko stosu zwłok do mnie nie przemawia. - mówiła głośno ponownie skupiając wzrok na Ogenie. Chciała, żeby ją słyszał. Może nawet usłyszy ją Barrak, jednak nie sądziła, żeby jakkolwiek zmiękł i porzucił chęć ścięcia jej przy najbliższej okazji. Czuła jednak, że to coś, co musi zostać powiedziane. Właśnie w tym momencie. Właśnie przy tej okazji. Nawet nie specjalnie bała się ponownego nazwania ją kretynem czy czymś pochodnym. Nie wiedziała, czy powinna brać sobie wszystkie te najazdy na własną inteligencję zbytnio do siebie. Może świat właśnie potrzebował głupców?

- Nie ma chyba sensu tu stać... Nie wiem, jest sens? Powinnam to opatrzyć... - mruknęła znowu patrząc na ranę. Nie no, może Barrak się spręży i nie każe jej czekać całego dnia, a wtedy sobie po prostu wróci na górę, ogarnie się nieco i ewentualnie będzie gotowa na drugą rundę o ile nadejdzie. Ale w tym wypadku poczeka na zdanie Ogena. Jeśli lepiej będzie zostać i pilnować, to zostanie i popilnuje. Usiądzie sobie na ziemi, odsapnie... Lub wróci na górę, też dobra opcja.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4675-tobolek-fretki#97655 https://ftpm.forumpolish.com/t4652-frederica-kikuta https://ftpm.forumpolish.com/t4677-there-s-something-odd-about-that-place#97660
Sponsored content





Tehana - Page 29 Empty
PisanieTemat: Re: Tehana   Tehana - Page 29 Empty

Powrót do góry Go down
 
Tehana
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 29 z 48Idź do strony : Previous  1 ... 16 ... 28, 29, 30 ... 38 ... 48  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Inne tereny :: Pozostałe kraje :: Pergrande Kingdom
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.