I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Niewielka wioska znajdująca się na południe od wielkiego miasta Ohary. W Tehanie znajduje się zaledwie kilka domów mieszkalnych zwykłych rolników, niewielki zajazd oraz posiadłość Kikuta. Sama wioska otoczona jest niewielkimi górami i laskami, co czyni ją trudno dostępną i raczej omijaną. Panuje to spokój i cisza. ~~
MG
Podróż na północ zajęła Frederice wraz z mężem i służbą 3 dni. W końcu na wieczór trzeciego dnia zajechali do posiadłości. Otoczona murem, miała co najmniej kilka hektarów powierzchni. Własny zagajnik, oczko wodne, stajnie, dwa domy dla słóżby i posiadłość Hienshina, w której teraz mieszkać będzie Frederica. Zdawało się to całkiem miłym miejscem na wychowanie dzieci, czy feniksa. Hanzo ani Wydra nie pokazali się ani razu od czasu ślubu i Frederica nie musiała się denerwować oglądając nielubianego członka swojej nowej rodziny. Za to Shizuka zawsze wiernie towarzyszyła swojej nowej pani, razem z nią haftując i rozmawiając, gdy Hienshin zajęty był wydawaniem poleceń. Czas mijał też Frederice rzeczy jasna na oswajaniu Cezara, który wydawał się wielce niepocieszony faktem że musi siedzieć w klatce i na dodatek gdzieś się poruszają. Jego nikt o zdanie na temat przeprowadzki nie pytał, toteż dąsał się i nie gdakał zbyt wiele. Teraz zaś gdy służba ich rozpakowywała, ona została sama z klatką w której siedział Cezar, w swoim nowym domu. Dom posiadał parter i dwa piętra. Na ostatnim znajdowała się zbrojownia, sala treningowa i strych, na parterze kuchnia, jadalnia, salon i łazienka oraz sauna. Na pierwszym piętrze pokoje dla gości i ich sypialnia. Całość wykonana była z sosnowego drewna, zdobiona ładnymi malunkami. Ogólnie cały dom zdawał się cieply i piękny. Cezar spojrzał na dom, potem na Frederice, a następnie zbliżając kuper do krat klatki, zesrał się na podłogę.
Autor
Wiadomość
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Tehana Nie Sty 01 2017, 20:36
Całkiem ciekawy zbieg okoliczności. Raczej sądziła, że znajdzie go zajętego gdzieś w domu, niż że sam właściwie zacznie jej szukać. Ruszyła razem z nim do pokoju po czym usiadła zaraz przed nim. Musi jej coś powiedzieć? Hej, czy to czasem nie była jej kwestia? Czy to czasem ona nie miała mu coś bardzo ważnego do powiedzenia? Spojrzała na Hienshina nieco zaskoczona i zaciekawiona, a jednak to, w jaki sposób mówił sprawiało, że się dodatkowo nieco bała. Cokolwiek chciał jej powiedzieć miała wrażenie, że jej się może to nie spodobać. Chociaż może chodziło o Ieyasu? Ale z drugiej strony skąd miałby wiedzieć? Może stało się coś w Barjetlei? Chociaż nie. Na pewno nie. Przynajmniej bardzo chciała w to wierzyć. Tym też oto sposobem nie miała kompletnie pomysłu, czego się spodziewać. W każdym razie ze swoją "wesołą nowiną" postanowiła zaczekać. Skoro zaczął pierwszy to wypadałoby pozwolić mu dokończyć. Widząc jednak, że ten się wacha, uśmiechnęła się delikatnie odgarniając przy tym włosy za ucho. - Spokojnie... Nie wiem co się stało, ale na pewno wszystko będzie dobrze. Z resztą... Ostatnio chyba niczego głupiego nie zrobiłam, prawda...? - znaczy chyba. Bo w sumie to sama nie wiedziała. Z reguły jak zrobiła coś głupiego to wiedziała, bo często wtedy była po prostu ranna. Teraz musiałaby szukać innych wyznaczników... Ale skoro ostatecznie wszystko było dobrze to raczej jeśli coś zrobiła, to nie było to aż tak głupie. Chociaż... - W każdym razie obiecuje niczego takiego nie zrobić. - dodała nieco zakłopotana. Cokolwiek to było, skoro chciał jej powiedzieć - nie było sensu, żeby trzymał to w sobie. Nawet, jeśli miałoby to być coś, co miałoby się jej nie spodobać.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Tehana Nie Sty 01 2017, 23:24
MG
Mężczyzna westchnął i spojrzał z uśmiechem na Frederice. Pieprzona miłość, to jeden wielki problem. Ale za to jak kochany problem!-W Wasilei przetrzymują maga. Białowłosy chłopiec imieniem Gonzales. Z tego co wiem, spędzi w lochach tego miasta, resztę swojego życia.-Powiedział Frederice, wiedząc że nijak jej się to nie spodoba. Jednak najważniejsze, żeby nie robiła niczego głupiego. Tak długo jak do tego dojdzie to będzie ok. Ale gdzieś w głębi, Hienshin naprawdę się bał, że Frederica się zasmuci, lub postanowi coś zrobić. A w ich sytuacji robienie czegokolwiek w tej kwestii było jednoznaczne z robieniem czegoś głupiego.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Tehana Nie Sty 01 2017, 23:58
Z jednej strony cieszyła się, że faktycznie nie miało to związku ze znienawidzoną krewną. Z drugiej z kolei jej przypuszczenia z Rin Koshi zaczęły się potwierdzać, a na domiar złego również domysły względem młodego maga. Uśmiech jak szybko się pojawił tak zniknął a zmartwiona dziewczyna wbiła smutny wzrok w podłogę. - W co on się znowu wpakował... - rzuciła cicho już myśląc jak mu pomóc, już myśląc nad planem. I wszystkie sprowadzały się do jednej, bardzo smutnej myśli, która pozostawiała ją w całej tej sytuacji całkowicie bezsilną. - Jeżeli spróbuję go wyciągnąć stanie się jasne, że go znam. Że odzyskałam wspomnienia. A wtedy kiedy Hanzo się dowie, a się dowie, to będzie gorzej jak źle.. - stwierdziła smutno kompletnie nie wiedząc, co robić. Czy w ogóle może cokolwiek powinna? Kiedyś nie miałaby problemu. Już by była w drodze do Wasilei nie myśląc wiele o konsekwencjach. Ale teraz był problem. Sama była takim troche zakładnikiem. Jeden jej błąd, a zapłaci od razu cała jej rodzina. Szlag by trafił Hanzo i cały jego chory plan... Przeniosła znowu wzrok z powrotem na Hienshina. - Gonzales to dobry dzieciak. Lubi robić ludziom kawały ale nikogo by nie skrzywdził... Obawiam się, że wpakował się w to wszystko przeze mnie. Musiał ruszyć mnie szukać... Ale nie zasłużył sobie na taki los. Wiem to. Na prawdę nie ma niczego, co możnaby zrobić? Albo chociaż cokolwiek, żebym mogła się z nim spotkać? Sprzedać Hanzo bajkę, że Frederica zawsze chciała zobaczyć prawdziwego maga czy co... - może nie brzmiał to jak genialny plan odbicia Gonza, ale przynajmniej mogłaby się dowiedzieć, za co siedzi. A wtedy nawet spróbować coś z tym zrobić przy okazji nie sugerując, że go zna. A Gonzo jej znowu poznać nie powinien. Za bardzo się zmieniła. Jakby mało miała problemów tutaj, to jeszcze Gonzo w lochach. I jak go miała zostawić? Jak moglby nawet nie pomyśleć, by jakoś go uratować? Zwłaszcza, że sam ruszył ratować ją.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Tehana Wto Sty 03 2017, 00:04
MG
Hienshin smutno pokręcił głową. A żona obiecała mu nic głupiego nie robić, więc powinna słowa dotrzymać.-Jeśli wykonasz jakikolwiek ruch w tą stronę, chociaż wykarzesz zainteresowanie miejscem pobytu Gonzalesa - na pewno wzbudzisz podejrzenia. Nie tylko ty. Obawiam się że dotyczy to każdego mieszkańca Tehany. Nie możesz nie doceniać Hanzo. Nawet po tym co ci zrobił, każdy nawet najmniej podejrzany ruch z naszej strony, będzie dla niego bardzo podejrzany. Musimy uważać. Jeśli chcemy kiedyś... zastopować tą chorą sytuację, musimy uważać. Uważać i cierpliwie czekać, aż Hanzo się odsłoni.-Powiedział jej mąż z dziwnym ogniem w oczach. Jakby wraz z czasem, przez Fredericę, jego nienawiść do Hanzo rosła. No bo hej, unieszczęśliwiał mu żonę, co nie?
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Tehana Wto Sty 03 2017, 01:45
Nie ważne, co robiła. Nie ważne, jak bardzo się przez cały czas starała. Nie istotne było też to, jak dobrym była magiem ani jakie idee jej przyświecały. Ostatecznie wszystko zataczało koło i ponownie w najważniejszym momencie nie mogła nic zrobić. Spuściła tylko wzrok i chociaż tak bardzo chciałaby teraz dorwać Hanzo i obić mu twarz, mogła tylko zacisnąć obie dłonie niezbyt początkowo świadoma drobnych, czarnych błyskawic skaczących po jej kimonie i nadgarstkach. A jednak nie była zła na niego, a na siebie. To ONA była bezsilna, nie Hanzo. To ONA nie była w stanie jakkolwiek pomóc Gonzalesowi, chociaż jak nigdy pomocy potrzebował. Wróciła wzrok z powrotem na męża. -Jak mam cierpliwie czekać wiedząc, że gdzieś uwięziono mojego przyjaciela, z mojego powodu? Jak mam być spokojna skoro nie wiem, czy aby na pewno nikt nie próbuje zrobić mu krzywdy? Hienshin, są na tym świecie ludzie z którymi łączą mnie pewne więzy. Takie, przez które nie mogę bezczynnie siedzieć i patrzeć, gdy dzieje im się coś złego. Sama myśl o tym boli, tak po prostu... Nie miałam rodziców, to prawda, ale jeżeli miałabym wskazać osoby, które były mi niemal jak rodzina, to właśnie oni. - miała ochotę krzyczeć, a jednak mówiła całkiem powoli i spokojnie widocznie tłumiąc emocje. I chociaż widziała kompletnie inny wzrok Hienshina niż do tej pory, sama była zbyt zła by przywiązać do tego większą uwagę. - ...Ale w porządku. Nie pójdę po Gonzalesa, tak jak obiecałam. Nie ruszę do Wasilei, nikogi też tam nie wyślę. Ale nie mogę dłużej czekać. Hanzo zamknął orła w złotej klatce, ale ten orzeł jeszcze pamięta, jak się lata. - dodała, mając w sumie kompletnie inny plan. Skoro Hanzo stanowi problem, to pójdzie wpierw po niego. Potrzebowała więcej powodów? Bezpieczeństwo jej rodziny zdawać by się mogło ważniejsze, ale rozchodziło się też o coś więcej niż tylko o ratunek Gonzalesa. Pierwszy raz od dawna poczuła, jak bardzo ograniczono jej wolność. Zakuto w niewidzialne kajdany i chociaż mogła wiele to tak na prawde mogła tyle, na ile pozwalał jej brat Hienshina. Nie miała zamiaru tego dłużej akceptować. Oznaczałoby to tylko jej porażkę. - Mam małą prośbę. Chcę, by jutro z samego rana zjawiła się Kana z Tengou. Powiedz mi tylko na ile mogę im zaufać, znasz ich dłużej ode mnie. - na samą myśl, że znowu będzie musiała się widzieć z Kaną odechciewało jej się żyć. Ale jak trzeba to trzeba. Było to poświęcenie, na które była gotowa zwłaszcza, że teraz oczekiwała od niej czegoś innego niż gry w RPG. A Tengou zdawał się, że miał ją czegoś nauczyć wcześniej a tak się ciekawie złożyło, że teraz raczej nie powinno być z tym większych problemów. Nuedoceniała Hanzo? Bynajmniej! Ceniła go aż za bardzo. Bardzo chciałaby to załatwić dyplomatycznie. Na spokojnie, bez ofiar. Ale znała swoją pozycję. Niejako znała też Hanzo. Walka była zbyt realną opcją, by o niej zapomnieć chociaż doskonale zdawała sobie sprawę, że jeżeli chce z nim wygrać czysta siła nie wystarczy. Musi być chytra. Przebiegła jak lis. Silna jak lew. To coś, co będzie wymagało od niej wszystkich jej umiejętności. To nie jest jakaś zabawa z inkwizycją w piaskownicy tylko co najmniej gra o tron. Ale przede wszystkim nie mogła działać zła. Nie mogła się denerwować. W niczym jej to nie pomoże, a tylko pogorszy. A jednak musiała podjąć się tej walki, choćby żeby w końcu nie martwić tym jednym, upierdliwym członkiem rodziny. Wzięła głęboki wdech po czym poczekala moment, aż wszystko wróci do normy. Przynajmniej do stanu, który od biedy można takim nazwać. - Po za tym tak się składa, że też mam ci coś do powiedzenia... Ale to chyba nie najlepsza pora, więc przypomnij mi o tym później, dobrze? - poprosiła spokojnie i chociaż zdawać by się mogło, że Frederica znowu jest Fredericą, tak dłonie dalej trzymała zaciśnięte i gdzieniegdzie widać było drobne wyładowania. Była cierpliwa. Bardzo cierpliwa. Fakt, że do tej pory nie poszła po Hanzo wystarczająco o tym świadczył. Ale nadszedłczas, by to po prostu skończyć. Powoli, nie od razu, ale skończyć i chociaż nie wiedziała, ile zajmie jej przygotowanie się to musiała się za to zabrać i w końcu doprowadzić do końca. Nie była pewna, czy byłaby w stanie teraz mówić jeszcze o Ieyasu. To raczej nie była wiadomość podnosząca na duchu a sam Hienshin zdawał się nie być w najlepszym nastroju.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Tehana Sro Sty 04 2017, 01:48
MG
Nie. Ten Orzeł miał też jeszcze inne kajdany i te kajdany nazywały się małżeństwem. I chociaż tak w zasadzie nie były kajdanami, to jednak mąż nie na wszystko żonie zamierzał pozwalać. A na pewno nie pchanie się w paszcze lwa. Dlatego widząc w jakim stanie jest jego żona, podszedł, przytulił bardzo mocno mimo tego widocznego bólu na jego twarzy spowodowanego czarnymi błyskawicami. I tak trzymał. I nie puszczał. I Fredka sobie nie pójdzie, dopóki jej nie przejdzie. I Hienshin też nic nie powie dopóki jej nie przejdzie. Chyba.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Tehana Sro Sty 04 2017, 14:37
Prawda była taka, że Hanzo trzeba było się zająć i już dawno było wiadomo, że prędzej czy później do tego dojdzie. Sytuacja Gonzalesa tylko dodatkowo ją zmotywowała, by zająć się tym właśnie teraz, jak najszybciej, byleby pozbyć się go w końcu ze swojej drogi i pomóc przyjacielowi. Ile jej to zajmie? Nie wiedziała. Zwłaszcza teraz, kiedy na głowie miała jeszcze szalejącego synka, którym też pewnie będzie musiała się zająć, nim nagle któregoś pięknego ranka obudzi się obudzona przez armię zombie. Odpowiedzi na pytania nie dostała. Ani jednego. Nie miała pojęcia co ten myślał, że ta zamierza zrobić (a zamierzała właściwie to samo, co wcześniej) i tak samo nie rozumiała dokładnie, skąd ten wyraz na jego twarzy. Dopiero kiedy ją przytulił i sama się w niego mocno wtuliła zerknęła całkiem mocno zaskoczona na prawdopodobny powód. Właściwie hej, od kiedy ona jest jakimś cholernym magiem błyskawic? Ziemi - tak, jasne, pewnie. Ale błyskawic? Na Rin Koshi tak bardzo była skupiona, żeby jakoś pozbyć się problemu, jakim są tygrysy, że nawet nie zwróciła na to większej uwagi. Po za tym... Przecież to nie jest tak, że nagle człowiek się budzi z "O, to dzisiaj porzucam sobie na luzie zaklęciami kompletnie innej szkoły, na których się nie znam", a ona po prostu miotała błyskawicami, jakby to było coś kompletnie normalnego. Takiego... prostego. A jakby tego było mało, to najwidoczniej jej nowy nabytek chyba miał w zwyczaju reagować niejako na jej ogólny nastrój. Nie dobrze. Bardzo niedobrze. Będzie musiała tego strasznie pilnować. Nawet przy Hienshinie. Może nawet zwłaszcza przy nim? Tak bardzo nie chciała widzieć go smutnego... Albo przynajmniej rzadziej jak częściej, a że miała świadomość, że teraz to niejako wszystko przez nią wtuliła się jeszcze bardziej w męża tłumiąc niechciane efekty. - Przepraszam... To akurat przypadkiem... - stwierdziła cicho, nie mówiąc w sumie już nic więcej przez dłuższy czas tylko co raz mocniej przytulając mężczyznę przed nią. Skoro nie może na nikim ani niczym wyładować swojej frustracji, to mogła przynajmniej tyle, a znowu tulanie przez Hienshina miało tę magiczną właściwość, że w sumie i tak nie miała ochoty go puszczać, ani tym bardziej, żeby on puszczał ją. W końcu jednak zwolniła delikatnie uścisk z braku sił i chwyciła dłońmi za kimono męża jakby w obawie, żeby jej rączki zupełnie z tego wszystkiego nie opadły. - Boisz się...? - zapytała w końcu cicho z głową opartą o Hienshina. Definitywnie jej mąż był nieco problematyczny. Ale strasznie kochany i nie mogła go winić za to, że zapewne jej pomysł mu się nie podobał. Sama w końcu też kompletnie nie chciałaby, żeby ten się narażał na niebezpieczeństwo, ale co zrobisz? Były rzeczy, którymi ktoś musiał się zająć. I chyba wypadło na Fredericę.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Tehana Sro Sty 04 2017, 22:53
MG
Hienshin widząc niezłomną potęgę huga, kontynuował natarcie wyciągając kolejną broń, jaką był głask. I tak zaczął głaskać żonę po główce, dalej przytulając mocno do siebie, by przypadkiem nie uciekła. Nic nie powiedział więcej na czarne błyskawice, choć widocznie mu się nie podobały. Dopiero na ostatnie pytanie Fredericie westchnął.-Boję.-Odpowiedział.-Boję się o ciebie, naszego syna, naszą przyszłość.-Mówił dalej głaszcząc Fredericę.-Jestem wściekły ale i wdzięczny za to co zrobił ci mój brat. Tymsamym czuję do siebie obrzydzenie. Czuję wiele rzeczy moja żono. Nad wieloma rozmyślam, wiele ruchów wykonuję. Dlatego nie niecierpliw się. Nie rób nic zbytecznego. Zaufaj mi w pełni i poczekaj. Bo to jeszcze nie czas...-Mówił spokojnie, dalej głaszcząc Fredericę. Tak jak Frederica była uparta i porywcza, tak Hienshin był spokojny i opanowany. Nawet gdy się gniewał
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Tehana Czw Sty 05 2017, 00:10
Uciekać? Teraz? Stąd? Bez sensu. Bliżej byłaby raczej zaśnięciu w ramionach męża niż ewakuacji zwłaszcza teraz, kiedy ten zaczął gładzić ją po włosach na co delikatnie przymknęła powieki. Nie zasypiała jednak, a uważnie wysłuchała męża po czym przez moment milczała, myśląc nad odpowiedzią. - Też się boję. Tak bardzo, że nie jestem pewna, czy na pewno chcę cokolwiek robić. Boję się, że kiedyś przyjdzie mi obudzić się z myślą, że nie ma już Hienshina. Że nie zobaczę już nigdy uśmiechu Ieyasu. Że Tehana pozostanie tylko jakimś miłym wspomnieniem... I dlatego nie zrobię niczego głupiego. Po prostu mnie na to nie stać. Strasznie łatwo jest ryzykować własnym życiem, ale kiedy przychodzi do życia bliskich... To już nie jest proste. A Hanzo nie jest osobą, na którą mogę rzucić się na ślepo i liczyć na wygraną. Z resztą co mu teraz zrobię? Pomacham zza płotu? Zwłaszcza teraz, kiedy ktoś mi zakazał używania magii... - westchnęła cicho kompletnie nie mając pomysłu, jak bez niej ma sobie poradzić z doświadczonym wojem. Ale jakoś będzie musiała. Wtuliła się jeszcze bardziej w męża. - Hej, Hienshin, tylko nie zrozum mnie źle. To nie tak, że go nienawidze. Właściwie nie specjalnie się o to wszystko gniewam... Jakby nie było dzięki temu spotkałam ciebie, tak? Ale nieznoszę go jako człowieka i chociaż rozumiem i szanuję jego motywy, to nie mogę mu pozwalać robić ze mnie ofiary na rzecz własnego kraju... Tylko boję się, że nie jest to coś, co można załatwić dyplomatycznie, a chciałabym. Nie zależy mi na tym, by go krzywdzić, ale... Zawsze będzie mnie obserwował i zawsze będzie patrzył mi na ręce bo wie, kim jestem i w jego oczach zawsze będę zagrożeniem dla Pergrande... i prawdopodobnie będzie miał rację. A to oznacza, że w końcu może dojść do walki, a ja nie będę w stanie stać i patrzeć, jak narażasz własne życie... - chociażby dlatego, że się bała. Hanzo jest podłym draniem i użyje wszystkiego, by wygrać. To pewne. Inna sprawa, że nie wiedziała, co szykuje Hienshin, a to znowu nie bardzo jej się to podobało. Co najmniej jakby to wszystko jej nie dotyczyło, a przecież to wszystko przez nią. To oczywiste, że też chciała coś zrobić w tym kierunku. - W każdym razie dalej mam zamiar spotkać się z Kaną i Tengou. Ten drugi miał mnie z tego co pamiętam nauczyć kilku sztuczek, a Kana... Cóż, wcześniej nie miałeś nic przeciwko, żebym nauczyła się walczyć, a zdaje się wiedzieć, co robi. - wiele powiedzieć nie mogła. Wiedziała tylko, że bije ją na głowe i nie dałaby sobie z nią rady, a to oznaczało, że może byłoby coś, czego mogłaby ją nauczyć.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Tehana Czw Sty 05 2017, 18:47
MG
I dalej tak siedzieli objęci, a Hienshin wciąż głaskał żonę.-A ja, jak ty swoje. I nie musisz tego robić. Po prostu daj mi zająć się problemami.-Powiedział znów obejmując żonę oburącz.-Nie. Teraz dostaniesz nowego nauczyciela. Po tym jak odzyskałaś wspomnienia... eh.-Westchnął. Ani Tengou ani Kana, nie nadawali się dłużej do szkolenia Frederici. Potrzebowała nowego nauczyciela.-Więc, co ty miałaś mi do powiedzenia?-Zapytał spokojnie, tak by Frederica się nie spłoszyła, niewygodnym pytaniem.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Tehana Czw Sty 05 2017, 21:02
...a jakby tak porwać Hienshina i Ieyasu, zaszyć się w jakimś Bosco czy Seven i tam sobie żyć spokojnie, mając gdzieś całą tą politykę i wojny? Tyle problemów mniej! Co oni tu właściwie jeszcze robili...?
Słysząc słowa męża uśmiechnęła się delikatnie pod nosem dalej wtulając głowę w Hienshina, a jej samej znowu zrobiło się cieplutko na serduszku. Mimo, że faktycznie było to ździebko problematyczne, to jednak jego troska o nią była czymś strasznie miłym i kochanym. Czymś, co chciałaby, żeby nigdy się jednak nie zmieniło. - Chciałabym jakoś pomóc... W końcu jakby nie było, to wszystko i tak przeze mnie. - stwierdziła cicho, jednak nie zdawała się jakoś specjalnie smutna z tego powodu. Już tak miała, że generowała kłopoty. Nic z tym zrobić i tak nie mogła, co najwyżej mogła nie zostawić z tym wszystkim Hienshina. I właściwie, to nie chciała go z tym zostawiać. Byłoby to co najmniej nie w porządku, a sama tez chciała coś z tym wszystkim zrobić. Tymczasem na wieść o nowym nauczycielu spojrzała na męża początkowo nieco zawiedziona, nieco wystraszona... No bo w sumie Kane i Tengou znała. Jednego lubiła, drugą może mniej, ale w sumie wiedziała, czego się po nich spodziewać. A tymczasem znowu ktoś nowy? Ostatecznie w końcu i tak się nieco skuliła wracając do wtulania głowy w męża. Znowu problem. Problem, bo wszystko pamiętała. A na prawdę to już nie specjalnie wtedy od niej zależało! - P-przepraszam...? - rzuciła nieco niepewnie. A tak bardzo nie chciała dorzucać mu pracy... Eh, gdzie był E, jak potrzebny? W sumie jej starczał jako nauczyciel, a jednak była w takiej sytuacji, że i tak pewnie długo go jeszcze nie zobaczy. W każdym razie mogła liczyć widocznie tylko na to, że nie okaże się wredniejszą i bardziej niemiłą wersją Kany. W końcu jednak nadeszło niechciane pytanie. Coś, co chciała mu powiedzieć, ale najlepiej nie teraz, a później. Albo najlepiej, żeby wcale nie musiała tego mówić. Na samą myśl o tym wszystkim zacisnęła mocniej dłonie na kimonie męża, a ją samą przeszły dreszcze. Nawet jej serduszko, które wcześniej biło trochę szybciej ze złości, teraz przyśpieszyło, dla odmiany, ze strachu. - Ah... tak. Coś... Ale ja kompletnie nie wiem, jak... No bo... Tak bardzo przepraszam... - wtuliła się znowu w męża najmocniej jak potrafiła spuszczając wzrok. Byle tylko nie widzieć zaraz jego twarzy. I żeby on nie widział jej, bowiem znowu czuła, jak jej się łzy zbierają w oczach. Znowu wszystko popsuła. Znowu jej wina. Przecież to przez jej geny Ieyasu teraz bawił się w małego nekromantę. I znowu nie było to nic, z czym mogłaby cokolwiek zrobić, a jednak jakoś czuła się winna. - Ja... Ja tak bardzo chciałam dać ci normalną rodzinę... Ale to na prawdę ciężkie kiedy... kiedy... kiedy jest się jak ja. I Ieyasu chyba odziedziczył po mnie trochę za dużo... i nie to co trzeba... i... i on... Przepraszam... - trzymała mocno męża w objęciach zaciskając powieki, przez które powoli sączyły się łzy. Jasne, kochała swojego syna i bez względu na wszystko miała zamiar go chronić. Dać mu dom, kochającą rodzinę i wszystko, co tylko będzie mu potrzebne. A jednak miała wrażenie, ze jeżeli zaraz zerknie na twarz jej męża to jej serce pęknie. Nawet, jeżeli kochała Ieyasu, to kochała też Hienshina i nie chciała go ranić. Ani widzieć go smutnym. Ani... Przecież on tak bardzo nienawidził magii, a teraz jeszcze ma syna-maga. Jeszcze takiego, który używa magii, kiedy chce i jak chce i nie rozumie, że nie powinien. Dlaczego po prostu nie mogło być wszystko okej? Tak... po prostu?
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Tehana Nie Sty 08 2017, 14:51
MG
Czułościom nie było końca, ale to chyba dobrze? W każdym razie Hienshin uśmiechnął się delikatnie.-I na pewno to zrobisz. Ale musisz wykazać się cierpliwością. Nawet jeżeli to trudne. Oboje musimy.-Jeden błąd mógł być fatalny w skutkach. Dlatego chcąc nie chcąc, musieli uważać. Słysząc zaś z czym przyszła do niego żona, przycisnał ją do siebie mocniej i pocałował w głowę, żeby się aż tak nie przejmowała.-Więc, jest magiem, tak?-Zapytał, domyślając się co chce przekazać mu żona.-Co takiego... robi?-Zapytał niepewnie, patrząc na czubek głowy Frederici.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Tehana Nie Sty 08 2017, 17:19
A Frederica jak siedziała wtulona w męża tak siedziała, ani na moment nie myśląc o tym, by go puścić czy podnieść wzrok. Definitywnie ciężko było powiedzieć o niej, że była obecnie w jakikolwiek sposób spokojna czy mniej zmartwiona, nawet po próbach Hienshina, co by ten stan zmienić. Nie potrafiła. Nie teraz, nie w tej chwili. Nawet, jeżeli ten zdawał się przyjąć ten fakt do świadomości dość spokojnie, to im dłużej nad tym myślała, tym znajdywała jeszcze więcej powodów do zmartwień. Pewnie było to, że jednak będą z tego same kłopoty, a w najgorszym razie stanie się coś na prawdę strasznie niedobrego. I nie miała pojęcia, co mogłaby z tym wszystkim zrobić. Co, jeśli służba zacznie panikować? Co, jeżeli mieszkańcy Tehany się dowiedzą, że w posiadłości Hienshina jest taki mały brzdąc, który przywołuje upiory i kto wie, co jeszcze? No i co, jeżeli dowie się Hanzo? I znowu ta świadomość, że Hanzo obserwuje ją i Tehaną... Nie, to w żaden sposób jej w niczym nie pomagało. Słysząc pytanie męża nie miała pojęcia właściwie, co ma mu powiedzieć. Sama nie była dokładnie pewna, co to. A może wiedziała, tylko tak bardzo nie chciała przyjąć do wiadomości najbardziej oczywistej odpowiedzi? W końcu to może być każdy jeden rodzaj magii... To w końcu nie musi być to, na co wygląda... A jednak coś jej mówiło, ze to jednak może być faktycznie to. - On... Sama nie wiem... Chyba przywołuje jakieś upiory. Co prawda na krótko, ale... - ale przywołuje. Zjawy, upiory, pokiereszowanych ludzi... A za kilka lat co? Tehana będzie dysponowała swoją małą armią zombie? Przemianują nazwę wioski na Nekropolie? A najzabawniejsze w tym wszystkim było to, że wcale nie bała się samego Ieyasu, chociaż to on zdawał się miotać zaklęciami na prawo i lewo. Bała się ludzi. A przerażeni ludzie zdolni są do wszystkiego, jeżeli tylko boją się odpowiednio mocno.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Tehana Pon Sty 09 2017, 23:48
MG
Eh i co tu począć? Co zrobić kiedy twoje dziecko jest magiem których nie lubisz, korzysta z magii którą gardzisz i jeszcze na dodatek wzywa upiory co ciężko ukryć? Niestety nie istniał żaden poradnik tajnego wychowywania nekromantów, więc trzeba było poradzić sobie z problemem jakoś inaczej. Tylko jak.-Znam... kapłankę, która być może będzie potrafiła na jakiś czas... zablokować moce Ieyasu. Wiem że zapewne nie takiego losu dla niego oczekujesz i nasze zdania na temat magii są podzielone, ale teraz jest niemowlęciem. To kim będzie, zostawimy na później. Zostawimy jemu. Ale teraz, teraz nie powinien korzystać z tej mocy.-Powiedział Hienshin. Sugerując tym samym zapieczętowanie mocy Ieyasu.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Tehana Wto Sty 10 2017, 17:40
Definitywnie miała zdolnego syna. Zbyt zdolnego. I to był problem. Ogromny problem, z którym nie miała pojęcia, co zrobić. Tak samo nie wiedziała, co konkretnie winna zrobić w sprawie Gonzalesa. W świetle wszystkich jej dodatkowych zmartwień była tak bardzo zdołowana, że najchętniej zakopałaby się gdzieś pod pierzyną i zapomniała o całym otaczającym ją świecie mając nadzieję, że to wszystko to tylko bardzo zły sen. Nie miała pojęcia, jak Hienshin może być aż taki spokojny, nawet teraz, kiedy dowiedział się o Ieyasu. A ona? Panikowała jak dziecko z byle powodu. Wielki mag, zdolny bez większego namysłu wpaść we wrogą armię, ha! A problemem był trochę bardziej umagiczniony noworodek... A jakby tego było mało jej maż, chociaż sądziła, że powinien być ruszony przez ten nieprzyjemny fakt bardziej od niej samej, zdołał znaleźć rozwiązanie całego problemu. I chociaż może brzmiał on deczko okrutnie, w końcu chcą niejako pozbawić go mocy, to było to prawdopodobnie najsensowniejsze, co mogli w tym momencie zrobić. Absolutnie nie miała nic do dzieci posługujących się magią, o ile miały pojęcie, z czym to się wiąże i wiedziały, jak to się robi. Ale nie tyczyło to kilkumiesięcznych maluchów. Jeżeli tak zostawią Ieyasu, w końcu zrobi krzywdę. Sobie lub komuś. A skoro i tak miało to być czasowe, to sam Ieyasu wiele nie tracił. I... całkowicie rozwiązywało to praktycznie wszystkie problemy. Prócz Hanzo. On był takim permanentnym problemem, mniej więcej w ten sam sposób, jak permanentne są góry. Na niego to albo z wozem wyładowanym dynamitem i kilkoma kilogramami C4 albo wcale. Kiwnęła kilka razy głową na znak aprobaty, nie sądząc, by jakiekolwiek jej słowa były tutaj potrzebne. Jeżeli znał kogoś takiego, kto mógł to zrobić - nie było problemu. Lepsze to, niż gonienie za zombie po podwórku. W każdym razie nie miała kompletnie czym się w zasadzie martwić. Wszystkie te emocje zaczęły jakoś opadać, a tym samym i sama Frederica z sił, przez co cały jej wtul stracił na mocy, a ona siedziała z bolącymi rękoma opuszczonymi wzdłuż ciała i głową opartą o męża. Pociągnęła jeszcze tylko kilka razy nosem, i chociaż łzy już nie płynęły, dalej nie specjalnie chciała pokazywać nieco czerwoną twarz mężowi, ani, widzieć tej męża. Bo nawet, jeżeli zdawał się być spokojny, któż wie, z czym spotkałby się jej wzrok? I w ogóle miała wrażenie, ze cała jej panika sprzed chwili była strasznie głupia. Mimo tego jednak będąc w towarzystwie Hienshina wydawało jej się, że to w sumie nieistotne. Czy będzie się śmiać ze szczęścia czy płakać, bo jej smutno, nawet z jakiegoś błahego powodu - będzie to w porządku i nie weźmie jej tego za złe, nawet, jeśli ktoś inny wziąłby jej zachowanie za kretyńskie czy beznadziejne, tak jak ona sama teraz. Jakby nie patrzeć - jak niby Hienshin miałby wziąć na poważnie jej chęć pomocy, skoro przerastają ją takie drobiazgi? - Ja... Chyba za bardzo się przejmuję niektórymi rzeczami.. Ale ciężko mi inaczej po tych wszystkich przygodach... - stwierdziła cicho uśmiechając się smutno. Miało się jednak wrażenie, jakby chciała coś jeszcze powiedzieć, jednak zrezygnowała. Przepraszanie po raz kolejny zdawało jej się być bez sensu. Bo jakże miała się nie przejmować, skoro ciągle trafiało jej się coś złego? Jedyne tak na prawdę spotkanie Hienshina i było jakąś taką miłą zmianą w całym tym ciągu porażek i nieszczęśliwych wydarzeń, chociaż kto wie, gdzie ją to wszystko zaprowadzi? Oderwała na moment głowę od męża ze wzrokiem dalej wbitym gdzieś w jego tors, po czym dwoma szybkimi ruchami starła rękawem kimona resztki łez po czym znowu wróciła do opierania się o Hienshina. Skoro tulał, to zamierzała z tego korzystać. No i po tak długim przytulaniu się do siebie pewnie jakby ją teraz nagle puścił, to by jej było trochę zimno. - Hienshin, mówiłam ci już, że jesteś niesamowity...? - zapytała nagle, ale było to w sumie dość ważne pytanie. Bo w sumie tak, był. W jej oczach - jak najbardziej. Zwłaszcza teraz, jeszcze bardziej jak wcześniej i było to coś o czym wolała, żeby wiedział. Zwłaszcza, że dobrym ludziom trzeba mówić miłe rzeczy, zwłaszcza, jeśli zasługują.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.