I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Wypiętrzony w ciągu kilku godzin, przypominający górę, albo wielki komin, wulkan. Unosi się nad nim chmura siarki i pyłu, przez co ciężko określić jego dokładną wysokość. Ze względu na klimat panujący w okolicy jego okolice obsypane są śniegiem, aczkolwiek sam wulkan jest suchy i w miarę ciepły. Jest dość stromy, ale na upartego dałoby się po nim wejść. Dookoła unosi się smród oparów i spalenizny.
Autor
Wiadomość
The R
Liczba postów : 168
Dołączył/a : 18/12/2015
Temat: Re: Wulkan Nie Sty 31 2016, 01:14
R obserwował smażalnie z uśmiechem na ryju. To było takie piękne. Sprawiało mu satysfakcję, gdy widział jak czarna krew wypływa z cielska bestii. Bestii, która tak okrutnie rozprawiała się z trupami. Jadła mięso, prawdopodobnie ludzkie.
Ale to jeszcze nie koniec. Czeka na nich coś więcej. Zresztą, to nawet nie koniec tej walki! Po kilku iskrach knur nie padnie. Trzeba mu jeszcze dać popalić. Jeszcze trochę. Odrobinkę. Dla R'a spełnił się najgorszy możliwy scenariusz. Stracił broń, a zyskał ją wróg. Ale nadal miał nóż. Oraz własne ciało, które przecież było bronią równie dobrą, co ostrze czy obuch. Choćby był tylko przynętą, zrobi wszystko, aby doprowadzić do śmierci wroga. Kiedy ostatnio tak walczył? Do dziś były to przecież tylko małe zlecenia. Wielkie wilki, bandyci, rozbójnicy, orkowie, dzikie zwierzęta. Czuł się jak prawdziwy bohater.
Jego włosy i peleryna przybrały złoty kolor. Kolor dumy i zwycięstwa. Napalił się na to, by wykończyć świniaka. Albo pozwolić Aisace na dokończenie sprawy. Ważne że się do tego przyczyni. Zemści za niewinne ofiary ataku wulkanicznych potworów. Czy zauważył to? Chyba nie, skupił się na walce. Zignorował nawet pulsujący ból skierowany na tors i plecy. Po tamtym marnym upadku. Teraz biegł w stronę świni z nożem w dłoni. Ta miała dłonie zajęte przez tasaki. R w szale, a być może głupocie, zwracając uwagę na to czy prosiak się nie obróci, rzucił się by ze skoku wbić się jak najgłębiej nożem.
Co teraz zrobi świnia? Było kilka opcji, a R obserwował. Jeśli nagle się odwróci, R będzie kurczowo trzymał się wbitego noża, podpierając nogami o plecy knura. Cały czas będzie obserwował ręce. Postara się wejść wyżej, podpierając nogami, w okolice karku. Dopóki prosiak ma ręce zajęte tasakami, nic mu nie zrobi. Nie był na tyle ruchliwy, by zrzucić kurczowo się trzymającego, zwinnego chłopaka samym trzęsieniem ciała. Więc bohater postanowił unikając szczęk... Zranić jakkolwiek oczy stwora, choćby palcami. Może sięgnie, może nie. Przy okazji może uderzy kilka razy łokciem w łeb. A jeśli tylko zobaczy lecący w swoją stronę tasak lub łapę, nie ważne gdzie będzie, na plecach czy na głowie, uskoczy, uchyli się, a jeśli wyląduje na ziemi, przeturla jak najdalej (3 metry wysokości to nie tak dużo). Ot, może się świnia ze wściekłości sama trafi. Ważne by skupiła uwagę na złotowłosym młodzieńcu o błyszczącej pelerynie. Ten postara się uciekać, by ponownie być przynętą. A wtedy Aisaka będzie mogła użyć miecza, albo magii. Albo cokolwiek by chciała.
Zmiana koloru włosów to PWM, zmiana koloru peleryny to nagroda od Tasiołaja.
Aisaka
Liczba postów : 137
Dołączył/a : 21/12/2015
Temat: Re: Wulkan Nie Sty 31 2016, 01:47
Po wcześniejszej próbie wbicia miecza dziewczyna uznała tego zwierzaka za jakiś czołg. Od swojego zaklęcia oczekiwała jedynie sparaliżowania bestii, nie liczyła na żadne obrażenia, ale o dziwo jakieś zadrapania się pojawiły. Czyżby krew? Niestety nie mogli go zaatakować, gdy zaklęcie działało... Poczuła, że i ten wysiłek poszedł na marne.
Więcej szczęścia niż rozumu...
Tak jak z jaszczurkami... ten wróg nic im nie zrobił jak dotąd. Czemu? Był tak ociężały, że nawet średnio sprawne fizycznie dzieciaki dawały radę uskoczyć, ale jak długo mogło im się udawać? Aisaka nie wiedziała... wahała się przez chwilę, gdy potwór patrzył gdzieś w przestrzeń, a ona stała przed nim. Nie wiedziała, co zrobić dalej. Z jednej strony czuła, że pokonają go teraz albo nigdy, z drugiej - była przerażona jego wytrzymałością. Sama głupota tej świni była tak niebezpiecza... Co więc zdolna jest zrobić w gniewie, otrzymawszy tyle ran? Berserk spojrzał na dziewczynę, dzierżąc już nie jeden, lecz dwa narzędzia do zabijania. Skończyły jej się pomysły. Nawet chłopak nie dał rady poważnie zranić wroga, najsilniejsze zaklęcia niewiele pomogły. Wycofać się? Zostawić ten przeklęty wulkan samemu sobie? Martwi bohaterowie nikomu już się przecież nie przydadzą, a może kiedyś... może kiedyś staną się silniejsi. Zło też będzie silniejsze. I tak to się toczy od wieków, a przynajmniej tak to wyglądało w baśniach. Ona walczyła z wielką, zmutowaną świnią, najpewniej ofiarą jakiegoś chorego eksperymentu... Ofiarą tego chorego wulkanu. Walczyła i nic nie mogła jej zrobić prócz unikania jej ciosów. - Taka słaba... - powiedziała coś, z czym jej serce zupełnie nie mogło się pogodzić. Coś, co wynikało z obserwacji, ale przeczyło wszelkim uczuciom, które ją wypełniały. Spocona, zmęczona dziewczyna z mieczem w dłoni naprzeciw kawałka wieprzowiny. Wewnątrz wulkanu. Głupie? Głupie, ten dzień miał wyglądać zupełnie inaczej, ale przeznaczenie wezwało... do walki. Mimo że bała się podejść, nie chciała też się wycofywać. - No chodź. - Zatańczmy jeszcze...
W przypływie głupoty i desperacji Aisaka postanowiła tańczyć ze śmiercią, póki ktoś nie padnie. Zaklęcia nie mają już sensu. Jeżeli bestia jest osłabiona po Bramach Otchłani, mają teraz szansę zadziabać ją ostatecznie, choćby trzeba było ciąć tłuszcz sto razy. Nie zwróciła nawet uwagi na kolorystyczne zmiany u R. Cofała się powoli, utrzymując dystans 2-3 metrów od świni, z ugiętymi kolanami będąc gotową do uników. Skakałaby tylko w ostateczności, najlepiej jest trzymać się podłogi cały czas by móc manewrować. Jeśli potwór będzie atakować tasakami od góry, oprócz unikania, dziewczyna będzie zasłaniać się z góry własnym mieczem, trzymanym prawą ręką za rękojeść i podpieranym drugą ręką pod końcówką ostrza. Tak, by ewentualnie zablokować prostopadłe uderzenie, ale to nie powinno mieć w ogóle miejsca. Ona nie może sobie pozwolić na otrzymanie ciosu od tak zmaltretowanego bydlaka. Gdy tylko zwietrzy okazję, spróbuje ciąć stwora po łapach albo nogach. Nie chce przeszkadzać towarzyszowi, najlepiej utrzymywać potwora pomiędzy nimi i atakować z dwóch stron. Tłuścioch może zacząć kręcić młynka jak jeszcze niedawno R, wtedy dziewczyna pójdzie na żywioł i przytuli się do świni, wbijając miecz jak najgłębiej w brzuch lub jakąś już istniejącą ranę i poruszając ostrzem wewnątrz. Jak trzeba będzie podskoczyć by ominąć tasak przy ziemi, to podskoczy. Jak trzeba się schylić - schyli się... jak się nie da nic z tego zrobić, zasłoni się mieczem jak opisane wyżej. Wciąż jej priorytetem jest nie dać się przerobić na salami, ale jakże podzielną uwagę musiałaby mieć, by jednocześnie zranić tę bestię?
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Wulkan Nie Sty 31 2016, 14:09
MG: Otaczali grubasa, który początkowo stał tylko i się patrzył. Nie szarżował, a jakby czekał. Młodzi bohaterowie ruszyli prawie jednocześnie. I wtedy brzuch bestii jakby zafalował, gęba się wykrzywiła, a z ust tłuściocha wystrzeliła czerwono przezroczysta flegma. Wnętrzności, kości, kawałki mięsa oraz krew zmieszane w jednym wielkim rzygaczu poleciały w Aisakę. Oblepiona obrzydliwą i gęstą substancją dziewczyna miała lekko utrudnione poruszanie, wzięło ją również na wymioty. Breja była iście obrzydliwa i do tego ciepła oraz cuchnąca. Tłuścioch nie przetarł nawet ubrudzonych ust, tylko od razu ruszył. Zdążył zrobić zaledwie jeden krok, ponieważ właśnie w tym momencie wbił mu się w plecy złotowłosy R ze swoim nożem. Bestia niezbyt się przejęła, więc chłopakowi udało się nawet wejść wyżej i wbić swoje dłonie w oczy potwora, które również okazały się dość twarde, na pewno twardsze niż zwykłe oczy, lecz pod naporem palców R’ki pękły jak skorupki od jajek. Grubas ryknął przeraźliwie i cofnął dwa kroki, ale R mocno się go trzymał. Znalazł się plecach stwora, trzymając go, zaś Aisaka była trzy metry przed grubasem, cała oblepiona czerwonym dziwnym czymś.
Stan postaci: Aisaka: 67 MM. Ciepło, a nawet gorąco. Zmęczona. Lekki ból brzucha wywołany obrzydzeniem. Cała oblepiona czerwono-przejrzystą cieczą, wnętrznościami i krwią. Utrudnione poruszanie. R: 34 MM, Ciepło, a nawet gorąco. Lekko zmęczony. Obolałe plecy i tors po dość mocnym, bolesnym zderzeniu i upadku.
Aisaka
Liczba postów : 137
Dołączył/a : 21/12/2015
Temat: Re: Wulkan Nie Sty 31 2016, 15:05
Śmieszna dziewczyna. Zamierzała uniknąć ciosów, a nie uniknęła nawet wymiotów trzymetrowej świni. Zamkęła oczywiście oczy i usta, gdy to coś się na nią wylało. Gdy ustało, ostrożnie spojrzała na potwora i tak stała. Jakby sparaliżowana, podobnie jak świnia jeszcze przed chwilą. Wszystko w niej drżało z gniewu i obrzydzenia. Chciało jej się płakać. Zaczęła machać rękami i otrzepywać się jak pies, byle zrzucić z siebie jak najwięcej tej mazi, oprócz tego wyszła na bok z kałuży. Teraz to już wizyta w szpitalu będzie konieczna, jakimś dobrym szpitalu, bo sama Aisaka nie miała pojęcia, jaki rodzaj wirusa HIV mogła złapać od tego wieprza, będąc przecież jeszcze dziewicą.
Czemu zamiast po prostu zadźgać bestię w akcie zemsty stanęła obok by się otrzepywać? Widać obrzydzenie było silniejsze od rozumu, a może po prostu rozluźniła się, widząc, że potwór ma już inny problem na głowie, hehe. Dopiero po tych paru sekundach szoku i powstrzymywania własnych wymiotów - po co na siebie rzygać, skoro jest już się obrzyganą? - poczuła potrzebę dokończenia pewnych spraw. Wyrzucić mu z łap te cholerne tasaki. Ruszyła naprzód z zamiarem atakowania łap od boków, z dala od ostrzy. Cięcia miały być silne, brała możliwie duże zamachy. Złapałaby nawet miecz w obie ręce, gdyby nie to, że rękojeść była na to za mała.
Miała serdecznie dosyć tej bestii, gorąca, wulkanu i świńskich wnętrzności na sobie. Zaczynał jej się uruchamiać tryb pracy mózgu "wszystko mi jedno", zupełnie nie dziwiła się reakcji swojego żołądka, ale sama po chwili jakoś pogodziła się z myślą, że od teraz będzie chodzącą stertą ohydnej flegmy, z której wystaje krótki mieczyk. Lekcja na przyszłość - opracować symbole wody i zaklęcie prysznicu. - Żesz ty... a zresztą - tyle powiedziała, zaczynając ofensywę z ogniem w oczach.
The R
Liczba postów : 168
Dołączył/a : 18/12/2015
Temat: Re: Wulkan Nie Sty 31 2016, 19:17
To co zobaczył z głowy potwora bardzo go zniesmaczyło. Miał szczerą nadzieję, że Aisace nic nie będzie po tym nieciekawym zajściu. Ta krew i wnętrzności... Sam poczuł w brzuchu pewne zawirowanie gdy pomyślał do kogo mogły należeć. A teraz dziewczyna była w tym cała obsmarowana.
R był nadal na plecach potwora, w dodatku już oślepionego. Co bohater mógł teraz zrobić? Niewiele. Pewne zadanie już spełnił, utrudnił świni walkę. Ale jak jej zadać ostateczny cios? Wykorzystać magię? Nie mógł sobie teraz na to pozwolić. Jeszcze nie. Zapas na czarną godzinę... Tylko w ostateczności. Chociaż zmęczenie dawało się we znaki, uczepił się mocniej łba potwora i zaczął uderzać krótkimi, szybkimi, ledwo odrywającymi się od powierzchni ciała wroga, ciosami. Wykonywał je łokciami, starał się uderzać w bok głowy, okolice uszu i ogółem tam, gdzie zdawał się mieć najmniej tłuszczu. W tym samym czasie Aisaka pewnie zajmowała się łapami i rozbrojeniem stwora, więc R uważał, czy aby jakaś ręka lub broń nie poleci nagle w jego stronę. Jedyne co mógł wtedy zrobić to unik, najpewniej na ziemię i to jak najdalej. Jeszcze zostałby zdeptany lub przygnieciony.
Z każdym uderzeniem jego włosy błyszczały mocniej, mimo wczesnego, lekko zielonego kolorku spowodowanego obrzydzeniem. Będzie trzeba chwile odpocząć, oj, będzie trzeba... Przez myśl przeszła mu nawet możliwość wycofania się. Ale bohaterowie powinni sobie jakoś radzić.
Tylko gdzie w tym wszystkim chwała i ludzie, którzy im podziękują? Czy zemsta liczyła się aż tyle?
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Wulkan Nie Sty 31 2016, 22:27
MG: Odsunąwszy się od miejsca zdarzeń, Aisaka przezwyciężyła chęć zwymiotowania, lecz brzuch dalej bolał. Dziewczyna zaczęła strzepywać z siebie gęstą breję. Powoli, ale się udawało i z grubsza pozbyła się wymiocin, ale cienka, lepka warstwa wciąż na niej ostawała. Nie byłoby najlepszym działaniem takie zignorowanie tłuściocha, gdyby nie przebywający na jego plecach R, który to tłukł głowę grubasa. Bijąc jego łeb czuł, jakby obijał twardy głaz. Przynajmniej skutecznie odwracał jego uwagę. W końcu tłuścioch się zdenerwował i rzucił tasakiem z lewej, na oślep przed siebie, gdzie stała wcześniej Aisaka, zanim odbiegła, w celu pozbycia się brudu. Grubas sięgnął ręką po chłopaka, ale ten zdążył odskoczyć i upaść. Niestety nie bezboleśnie. Było trochę wysoko, a obolałe już ciało wyraźnie zaprotestowało po zderzeniu z ziemią. Co prawda nic sobie nie złamał, ale bolało i leżał, prawie cztery metry od tłuściocha, który zaciągnął dwa razy płaskim nochalem i zwrócił się w stronę chłopaka. Trzymał tasak w prawej ręce. Aisaka stała za jego plecami, z pięć metrów od niego, trochę po skosie, na prawo od niego.
Stan postaci: Aisaka: Ciepło, a nawet gorąco. 67 MM. Zmęczona. Lekki ból brzucha wywołany obrzydzeniem. Oblepiona czerwono-przejrzystą cieczą, wnętrznościami i krwią, trochę mniej niż wcześniej. Lekko utrudnione poruszanie. R: 34 MM, Ciepło, a nawet gorąco. Leży. Obolałe plecy i tors po dość mocnym, bolesnym zderzeniu i upadku, bolą jeszcze bardziej po kolejnym upadku. Lekkie zmęczenie.
Aisaka
Liczba postów : 137
Dołączył/a : 21/12/2015
Temat: Re: Wulkan Nie Sty 31 2016, 23:58
Odruchowo się odsunęła jeszcze bardziej na prawo, widząc że stwór rzuca bronią. Nie wiedziała wprawdzie, gdzie rzuca... Ale nie trafił. Bardzo nie trafił, czyli jednak jest raczej ślepy. Popatrzyła na R okładającego stwora po łbie. Z czym do ludzi? Do świni, znaczy... Lepszy efekt dałoby pewnie ciągnięcie jej za uszy. - Wybacz, już lecę - powiedziała, gdy zeskoczył na podłogę, ruszając ostrożnym biegiem do pleców świni. W sumie poszłaby po tasak, ale szkoda czasu. Może coś zdziała mieczem? Byle R znowu się jakoś wykaraskał. - Czemu musiałaś wyłazić na nas z tą siekierą? No czemu?... - zaczęła gadać całkiem głośno, podbiegając do świni. Uważała tylko na prawą łapę, ale raczej nie zagrażała jej bezpośrednio. Wprawdzie potwór zawsze może się obrócić, ale celnego ciosu nie wykona... Dziewczyna chciała po prostu wbić miecz mocnym pchnięciem w otwartą ranę na plecach wieprza. Gdyby to się udało, po prostu poruszać ostrzem w środku, próbując przewiercić się głębiej. Gdyby nie szło dalej, wyciągnie i wbije jeszcze raz, w innym miejscu rany. Pchnięcia powinny być precyzyjne, ale już po wbiciu można się skupić na reakcjach świnki. Pewnie zacznie machać łapskami i należałoby się poschylać. Może nawet obróci się razem z mieczem, który trzeba będzie puścić. - ...Teraz ty krwawisz i nie masz oczu, ja jestem zarzygana, kolega poharatany... i na co to wszystko? - tak sobie mówiła, starając się w końcu powalić tę bestię. Sama była już zmęczona, ale porażka tutaj nie wchodziła w grę. Aisaka już nie wierzyła, że ta świnia ich pokona. To jak polowanie na mamuta, długie i wycieńczające, ale wynik walki jest raczej oczywisty. - Przez to musisz umrzeć, niestety! Żeby inne świnki nie musiały!
I tak mówiła, latając koło świnki, machając swoim śmiesznym mieczykiem... W rany, jak się nie da to w łapę, jak nie można - w nogi, gdziekolwiek. Będzie tłuc do skutku lub dopóki całkiem nie opadnie z sił, ale to jednak aktywna dziewczyna i adrenalina ją jeszcze spokojnie potrzyma przynajmniej do końca tej durnej batalii.
Coraz bardziej udzielał jej się absurd sytuacji. To jakiś rodzaj załamania nerwowego, ale Mira nie reagowała płaczem i wycofaniem, lecz... pewnym rodzajem szaleństwa. Zaczynała się śmiać przez łzy. Miała tak bardzo dosyć tego chorego miejsca... Nikt tu nie przychodził, nikt nie reagował. Ktoś zostawił tu wielką świnię, by zjadała resztki nieudanych eksperymentów. To jest tak bardzo szalone, ohydne, złe... Niech ta góra po prostu zniknie ze świata tak szybko, jak się pojawiła - to było życzenie dziewczyny na tę chwilę.
The R
Liczba postów : 168
Dołączył/a : 18/12/2015
Temat: Re: Wulkan Pon Lut 01 2016, 16:47
Blask R'a nieco przygasł. Uniósł głowę spoglądając na ślepą świnię. Dostrzegł Aisakę zaczynającą kolejne działania bitewne. Pozostało życzyć jej szczęścia. Chłopak odsunął się jeszcze trochę czołgając na plecach i dopiero po chwili wstał. Rozmasował sobie lekko barki i puknął lekko pięścią w tors. Chyba się nie połamał. Jeszcze. Spoglądając na walczących, zaczął szukać wzrokiem tasaka opuszczonego przez wroga. Gdyby już go znalazł, podbiegłby okrężną drogą, w miarę cicho stąpając (chociaż knur pewnie i tak był zajęty przez dziewczynę) i podniósłby, by móc ponownie wykorzystać. Ciekawe czy to ten sam?
A następnie... Co tu jeszcze wymyślić? Prawdopodobnie kombinowałby tak jak Aisaka. Starałby się nie wchodzić jej w drogę, atakować w już zranione miejsca, odskakiwać przed atakami.
Jedynym odstępstwem byłaby pewna okazja, jednak wątpił czy ona nastąpi. Gdyby udało mu się wbić tasak głęboko w plecy knura, R wykorzystałby go ponownie uprzednio wyrywając wbity nóż. Dzięki trzonkowi tasaka po raz kolejny starałby się wejść na głowę bestii, by szybko (chciał uniknąć strącenia) wbić ostrze w twarz świni, a najlepiej w jeden z oczodołów. Oczywiście, gdyby nie był w stanie odzyskać broni w odpowiednim tempie, zaniechałby tego.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Wulkan Pon Lut 01 2016, 20:34
MG: Jak dało się zauważyć nie tylko R’ce i Aisace zaczęło przeszkadzać zmęczenie. Ociężały tłuścioch poruszał się jeszcze bardziej ociężale niż wcześniej. Powoli zaczął sunąć nogami w kierunku chłopaka, a ostrze jego tasaka ocierało się o posadzkę. Nie miał już na tyle siły, by utrzymać go w górze. Choć zmęczona Aisaka, to podbiegła jeszcze, wbijając grubasowi miecz w ranę, przez co ten zakwiczał i aż zrobił wykrok, tracąc na równowadze. Jednakże od tych wszystkich krzyków dziewczyna aż dostała zadyszki i ciężko jej było wyszarpnąć ostrze z pleców tłuściocha. Ten ociężale się obrócił, machając łapą, ale wszystko działo się naprawdę powoli, a wszelkie ruchy były bardzo mozolne. R w tym jeszcze jakoś wyrabiał. Wstał obolały i popędził po tasak, wziął go i sieknął jeszcze grubasa po plecach, robiąc mu kolejne większe zadrapanie. Jednakże ostrze nie wbiło się jakoś głęboko. Oboje stali tuż za tłuściochem, który to musiał się podpierać ręką, aby nie upaść przed siebie. Do tego zaczął głośno dyszeć i sapać.
Stan postaci: Aisaka: Ciepło, a nawet gorąco. 67 MM. Zmęczona i zdyszana. Lekki ból brzucha wywołany obrzydzeniem. Oblepiona czerwono-przejrzystą cieczą, wnętrznościami i krwią, trochę mniej niż wcześniej. Lekko utrudnione poruszanie. R: 34 MM, Ciepło, a nawet gorąco. Leży. Obolałe plecy i tors po dość mocnym, bolesnym zderzeniu i upadku, bolą jeszcze bardziej po kolejnym upadku. Zmęczony.
The R
Liczba postów : 168
Dołączył/a : 18/12/2015
Temat: Re: Wulkan Pon Lut 01 2016, 20:55
No i zaczęło się doskwieranie zmęczenia. Nie mieli większego wyboru jak po prostu próbować dobić świnię. Ta się wykrwawiała, była zasapana, nie mogła nawet podnieść tasaka. Mimo że sami ledwo stali, mieli szansę ją wykończyć. Tylko cholera jak?
R zbierał siły oddychając głęboko. To była taka trochę pauza w całej tej walce. Nawet prosiak podpierał się łapą, musiał wziąć oddech, czy coś w ten deseń. Chłopak zerknął na dziewczynę posyłając jej głupkowaty uśmieszek. Jego włosy zrobiły się nieco siwe, podobnie jak pelerynka. Kolor zmęczenia.
R spróbował wyrwać swój tasak z powrotem. Jeśli da radę, zamachnie się raz jeszcze. Jeśli nie da rady, spróbuje wyciągnąć jakoś nóż z pleców knura. Ten powinien wyjść łatwiej. Którąkolwiek broń by odzyskał, starałby się zakatować wroga. Bohater nie da rady już pewnie wspiąć się na te wielkie plecy. Chociaż... Po kilku pchnięciach nożem (starałby się uderzać w najgłębsze rany), gdyby miał w miarę bezpieczną okazję, starałby się wspiąć po wbitym tasaku. Oczywiście brał pod uwagę płytkie wbicie, więc możliwe że nogą wybiłby tasak z cielska.
Więc albo wespnie się na łeb bestii (przypuszczam, że jest nieco pochylona, skoro się podpiera) i zacznie dźgać nożem po oczach i ryju, albo przez przypadek wybije tasak, który potem będzie mógł wykorzystać inaczej. Na przykład, wykorzystać resztki sił, zajść świnię od boku (uważając na ewentualny zamach) i uderzyć w jej broń. Zawsze jakaś szansa, że jej ją wytrąci lub nadpsuje.
Aisaka
Liczba postów : 137
Dołączył/a : 21/12/2015
Temat: Re: Wulkan Wto Lut 02 2016, 17:43
- Niezła sztuczka, wiesz? Co ci daje zmienianie kolorów? - zagadnęła R, jakby chwilowo ignorując swoją zadyszkę. Wypluła zawartość ust na podłogę, mając nieprzyjemne wrażenie, że zjadła trochę wymiocin olbrzymiej świni. - I tak nie przeżyjesz... świnio, czemu robisz taki problem? - gadała dalej, zbyt zaaferowana by zauważyć, że to ją dodatkowo męczy i musi robić wdechy w środku zdania. - Oddawaj miecz. - Złapała oburącz rękojść miecza wbitego w poszarpane plecy grubego i zapierając się o niego jedną nogą próbowała wyciągnąć. No chyba że jednak wcześniej jej się udało mimo trudności, ale wygląda na to że nie, bo potwór obrócił się razem z ostrzem. - A mogliśmy być... przyjaciółmi... - Podeszła do potwora od przodu i spróbowała wbić miecz w łapę trzymającą tasak, o ile udało jej się ten miecz odzyskać. Jeżeli nie lub nie dało to żadnych rezultatów, a świnia nadal jest niezbyt ruchliwa i trzyma tasak oparty o posadzkę, dziewczyna wskoczy jej na ten tasak, chyba że jest zwrócony ostrą stroną ku górze. Może w ten sposób wywrze jakiś nacisk? Niezależnie od efektów, sama nie będzie w stanie udźwignąć tasaka więc wróci do pleców i tam się wbije jeszcze raz w ranę, jak najwyżej, żeby się potem na wbitym mieczu uwiesić i podciągnąć nogi do góry, z nadzieją że grawitacja pozwoli jeszcze bardziej rozciąć ranę. Nie miała ochoty ani sił na gimnastykę, ale ostatnie o czym marzyła to korzystanie z większej ilości mocy magicznej w tej sytuacji. Temu zwierzęciu trzeba jakoś ukrócić cierpienia, ale Aisaka nie miała pojęcia, jak to teraz zrobić. - Głupi... wulkan...
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Wulkan Sro Lut 03 2016, 03:01
MG: Wykończenie grubasa było kwestią paru chwil. Wyczerpany walką, oraz ranami z trudem próbował jeszcze jakoś się trzymać przy życiu, ale nie wskazywało na to, że będzie dokonywał jakichś walecznych czynów. Co prawda Aisaka i R, również nie byli w danej chwili w pełni sił, ale nie mieli tak gigantycznej masy, która choć zapewniała swego rodzaju wytrzymałość, to jednak masa ta była niezwykle ociężała i dość mocno utrudniała podejmowanie waleczniejszych czynów. R zaatakował jeszcze raz tasakiem, robiąc kolejną ranę tłuściochowi, po czym spróbował jeszcze na niego wskoczyć. W tym czasie Aisaka próbowała wyciągnąć swój miecz, który dość mocno ugrzązł. Zaparła się i ostrze powoli zaczęło wychodzić, a kiedy już wyszło dziewczyna poleciała na plecy. I wtedy tłuścioch jeszcze raz machnął łapą za siebie. Grubas nie utrzymał przy tym równowagi i zwyczajnie padł na plecy. Niekorzystne miejsce, w którym znajdował się R, sprawiło, iż chłopak również upadł, a łapa ciężko oddychającego stwora przygniotła go. Skończyło się na tym, że wszyscy leżeli na plecach wyczerpani dość długą walką.
Stan postaci: Aisaka: Ciepło, a nawet gorąco. 67 MM. Leży. Zmęczona i zdyszana. Lekki ból brzucha wywołany obrzydzeniem. Oblepiona czerwono-przejrzystą cieczą, wnętrznościami i krwią, trochę mniej niż wcześniej. Lekko utrudnione poruszanie. R: 34 MM, Ciepło, a nawet gorąco. Leży przygnieciony ręką grubasa. Obolałe plecy i tors po dość mocnym, bolesnym zderzeniu i upadku, bolą jeszcze bardziej po kolejnym upadku. Zmęczony.
The R
Liczba postów : 168
Dołączył/a : 18/12/2015
Temat: Re: Wulkan Sro Lut 03 2016, 11:17
Gdy widział łapę lecącą wprost na niego, złożył ręce na krzyż zasłaniając głowę. Spiął wszystkie mięśnie by tymi ostatkami sił wytrzymać uderzenie. Leżał. Wszyscy leżeli. R ponownie odczuł jak bardzo w tym wulkanie doskwiera gorąco. W dodatku się zdyszał i zasapał. Czując napierającą na siebie kończynę, która jeszcze nie dawno podawała do paszczy zwłoki i flaki, stwierdził, że nie jest to najlepsze miejsce na odpoczynek.
Chciał się wygrzebać. Wysunąć do tyłu tak, aby mieć zupełnie wolne ręce. Nimi podważyłby resztę i wyciągnął nogi. Stwór ledwo oddychał, ale oddychał. Należało go dobić. Jakkolwiek. Jeden tasak był chyba wbity w plecy knura. Drugi... Powinien gdzieś leżeć. Chwiejnym krokiem zaczął go szukać, by wykrzesać z siebie na tyle, by palnąć świnię ostrzem w szyję bądź twarz. Leżała, więc był to łatwy cel. Byleby być w stanie unieść tasak.
Gdyby to nie był koniec, to zależy co będzie potem. Ale jeśli na tym się skończy, spróbuje zainteresować się stanem Aisaki. Dopytać jak się czuje. Może odda jej swój płaszcz, który powinien leżeć gdzieś przy wejściu, żeby mogła się wytrzeć. Nie wiedział czy to dobry pomysł, bo najbardziej przydałaby się czysta woda... Zawsze coś. Potem odpoczywałby przy ścianie, by zastanowić się nad dalszą drogą. Spytałby dziewczynę, czy chce iść dalej. I tyle, najpierw musi odpocząć i dowiedzieć się co ona o tym myśli. Potem podejmie decyzje. (Oczywiście ten akapit ma miejsce tylko jeśli stwór faktycznie zdechł)
Aisaka
Liczba postów : 137
Dołączył/a : 21/12/2015
Temat: Re: Wulkan Sro Lut 03 2016, 12:49
- No... wyłaaź... - jęczała sobie, wyciągając powoli ostrze. Coś tak czuła, że skończy się upadkiem, ale już jej to nie obchodziło. Byle tylko trzymać miecz na tyle mocno, by siebie nim nie zranić przy wywrotce. Leżąc, zaczęła cicho chichotać. - Zdążyłam cię polubić trochę... Nie ciebie, świnię - dokończyła po chwili nieco głośniej. Pomyślała w końcu, że lepiej jednak się już nie śmiać, bo powietrza brak. I tak już nie biegała, więc zadyszka powinna ustępować. Trzeba uspokoić oddech. Szkoda tylko, że o świeżym powietrzu nie może być mowy, gdy się jest oblepioną przez krew i obiad wielkiej świni.
Pozbierała się nieśpiesznie i rozejrzała asekuracyjnie. Chłopak w tym czasie próbował się wygrzebać spod cielska, ale wydawało się że tłuścioch nawet nie napiera, po prostu nie ma siły podnieść łapy. Dziwne to wszystko bardzo się wydawało, chwilami dziewczyna obawiała się, że gruby tylko tak sobie z nich żartuje i zaraz wstanie w pełni sił, ale teraz to już tak nie wyglądało. Wystawił się na atak. Spróbowała wbić mu miecz w oczodół, chyba że R jakimś sposobem szybciej od niej by się ogarnął i zakończył sprawę sam. W każdym razie Aisace zależało, żeby to coś nie męczyło się już dłużej. Gdyby chłopak miał problemy z wyjściem spod łapy, pomoże mu.
- Czuję się trochę jak gladiatorka - zaczęła mówić w międzyczasie, z rzadka robiąc przerwy na złapanie oddechu - i przyjemne to nie jest. Jesteśmy zmuszani do walki... z jakimiś zmutowanymi zwierzętami, które nie wiedzą co robią... Niczemu nie są winne. - zerknęła z żalem na martwą lub ledwie żywą świnię. - R... nawet jeśli znajdziemy władcę mrocznego przybytku, nie mamy sił, by wymierzyć sprawiedliwość... - Ciężko jej było powiedzieć to na głos, ale sytuacja jest oczywista. Kolejny przeciwnik może definitywnie zmusić dwójkę magów do odwrotu. Cokolwiek się tu dzieje, chciała to jak najszybciej zakończyć, ale martwi bohaterowie nikomu już się nie przydadzą...
Gdyby się udało dobić świnię, Aisaka spróbuje się nieco dokładniej wyczyścić z ohydnych wymiocin wymieszanych z krwią. Pogodziła się jednak z tym, że jeszcze przez bardzo długi czas będzie musiała je znosić. Zdejmie swoją bluzę z bioder i spróbuje ją wytrzepać. Gdyby R dał jej coś do wytarcia, z lekkim zawahaniem skorzysta z propozycji, ale użyje tylko zewnętrznej strony płaszcza.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Wulkan Sro Lut 03 2016, 17:01
MG: Łapa stwora nie była wcale taka lekka, ale R jakoś dał radę spod niej wypełznąć. Grubas jeszcze uderzył nią w posadzkę, jakby chciał złapać chłopaka, ale nie miał siły na nic więcej. Dziewczynie było nieco ciężej wstać. Zmęczenie dość mocno już jej doskwierało. Ledwo się podniosła i czuła, jakby jej nogi były z waty i z trudem utrzymywały ją w pozycji stojącej. Natomiast R poszedł po tasak, który leżał przy prawej łapie grubasa. Podniósł go i powoli podszedł do głowy stwora, który ciężko dysząc kręcił ją na prawo i lewo. Trudno było odnaleźć szyję u grubasa, więc R uderzył nieco pod ustami. Trysnęła krew, ostrze wbiło się na całą swoją szerokość, a grubas jeszcze raz drgnął i zdechł. I nastała cisza przerywana słowami Aisaki. R użyczył jej swojego płaszcza, aby się wytarła, po czym usiadł pod ścianą. Oboje byli mocno zmęczeni, ale udało im się pokonać grubego przeciwnika. Jednakże wulkan istniał dalej, a śmierć tłuściocha zmieniła jedynie tyle, że gigantyczne cielsko leżało na środku wielkiego, gorącego pomieszczenia.
Stan postaci: Aisaka: Ciepło, a nawet gorąco. 67 MM.Zmęczona i zdyszana. Lekki ból brzucha wywołany obrzydzeniem, zaczyna mijać, substancja została wytarta w płaszcz R’a. R: 34 MM, Ciepło, a nawet gorąco. Obolałe plecy i tors po dość mocnym, bolesnym zderzeniu i upadku, bolą jeszcze bardziej po kolejnym upadku. Zmęczony.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.