I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Niewielka wioska usytuowana na północy Fiore. Malutkie miejsce, które składa się z zaledwie 2, a może 3 budynków położonych od siebie w pewnej, niemałej odległości. Całość otoczona świerkowym lasem, odcinającym owe terytorium od świata. Ponadto znajdują się tutaj także lodowe jaskinie, które nie zostały do końca zbadane.
Wyszedł… Nie chciał teraz nikogo widzieć, a już w ogóle najchętniej zostałby sam. Tak przynajmniej nikomu nie zaszkodzi, czy nie zawadzi, ale jak to osiągnąć? Właściwie… Miał parę zaległych spraw do zrobienia, które czekały w swego rodzaju torbie podróżnej, dlatego też nie wiele myśląc, czy się szykując do owego stanu rzeczy, nastolatek najzwyczajniej w świecie chwycił ową torbę, która stała tak już chyba z 3 miesiące, a na dodatek… Ugh… Powinien to zrobić już dawno temu, ale teraz przynajmniej ma ku temu okazję… W śnieżnej otchłani raczej nikt mu przeszkadzać nie będzie, prawda? Dlatego też po wyjściu z domu i wcześniejszym dopakowaniu paru szczegółów, blondasek udał się na pociąg, aby potem przesiąść się w powóz, by… Znaleźć się na mroźnej północy! Brrr~! W międzyczasie zapoznał się także z jednym z kluczy, a mianowicie Gołębiem, a raczej hym… Gołębicą, ale to inna historia okupiona okruszkami po ciastkach, czy chlebie na drogę. Tak, tak… Prowiant to główne zmartwienie w miejscu, do którego planował się udać, a właściwie, w którym miał spędzić najbliższe dni. Nie lubił chłodu, ba! Nawet za nim nie przepada, jednak miał zamiar znaleźć w ciągu najbliższych paru dni odpowiednie miejsce, w które mógłby zajrzeć bez większych problemów, a także takie, które oddawałoby odpowiednio wyrazy wdzięczności zielonookiego pewnej osobie. Osobie, która przez niego odeszła z tego świata… Może i tego pragnął, jednak co z tego, jeśli dokonał tego człowiek, a raczej potwór, którego ten nienawidził, ale… Który kiedyś mógł robić niemalże za wzór męża, czy przyjaciela… Całą drogę, już pieszą, do niewielkiej gospody nastolatkowi mieszały w głowie pewne problemy, które ostatecznie tworzyły istny mętlik! I to taki nie do ogarnięcia, a przynajmniej nie na psychikę tego o tu policjancika od siedmiu boleści. Jak jeszcze spotkał jednego Arena, sprawa była jasna, ale przy drugim! A co dopiero dokładając do tego natłok informacji z sądu! Nic dziwnego, iż pierwszy dzień jego wyprawy minął niemalże w zamyśleniu, a i odnalezieniu zakwaterowania, co jak się okazało przez opady śniegu zostało skutecznie utrudnione. Nawet nie zbliżył się w swoich postanowieniach, ani o krok! Bo przecież jak tu się przez zamieć rozejrzysz, nieprawdaż?! Następnego dnia wstał niemalże z samego rana i to o takiej porze, o którą można by posądzać kogoś, kto postradał rozum, czy inne coś! W końcu kto normalny wstaje o siódmej, a nawet przed! I to w trakcie jakże „przyjemnego” urlopu, poświęconego na „kocing, plażing i opierdaling” wśród śnieżnych zasp, a dokładniej… Finnek obudził się, ale główną przyczyną owego stanu rzeczy okazało się nieszczelnie domknięte okno, które puściło pod naciskiem silnego, mroźnego powietrza w akompaniamencie tańcujących do jego rytmu płatków śniegu. ZIMNYCH! I weź tu śpij! Jednak to nie okazało się najgorsze… Mróz jeszcze dało się zdzierżyć, ale pogoda za oknem ukazywała tylko jak bezradny względem otoczenia i warunków jest nastolatek, bo co… Jak ma wyruszyć na poszukiwania dogodnej lokacji, jeśli nic by nie widział, a warunki atmosferyczne nie zapowiadały zmiany, prawda?! Dlatego na szczęście, a może i nie… Wziął ze sobą książeczkę, którą teoretycznie miał przeczytać podczas podróży, jednak zabrał się za owy fant dopiero dzisiaj, teraz… Praktycznie cały dzień mu minął na poznawaniu mitów i baśni tyczących się pierzasto-ognistych ptaków, jakimi były feniksy. Ich zwyczaje, wygląd, kształt, moce, a także cała otoczka tajemniczości wokół nich. W końcu niemalże jak smoki… Ktoś widział ostatnio jakiegoś? Ktoś o takim słyszał?! Pewnie tak, a i pewnie prędzej niż o tych wielkich gadach, zaginionych sprzed kilkunastu, a może już kilkudziesięciu lat! Najbardziej jednak zaintrygowały nastolatka historie dotyczące leczniczych właściwości rzeczonych stworzeń, jak i… Zmartwychwstawania ich w wyniku odrodzenia przez własne popioły, własny proch. Gdyby tylko to mógł osiągnąć, może mógłby… Chociaż… Czy warto było ryzykować igranie z życiem i to ludzkim? Zwłaszcza, iż jest się nim? Nierozgarniętym blondynem, który pewnie by coś zawalił, a i tylko bardziej pogrążył zmarłych nieszczęśników… Doprowadziłby tylko do większej katastrofy niż sama śmierć… Tak, pewnie tak to wszystko by się skończyło, a on… On nie wiedziałby jak to wszystko naprawić, tak jak nie wiedział, co sądzić o problemach, w które się wmieszał. Obietnice, prośby, wdzięczność, pakty i umowy… Czy tego właśnie chciał? Tak miało wyglądać jego życie? Zabić lub zostać zabitym? Tak to działa? Tylko… Dlaczego? Trzeci dzień tutaj… A już owe śnieżne zadupie dawało we znaki. ZGROZA! Owszem… Częstotliwość, a może raczej ilość opadów zmalała, ale co mu po tym, skoro ostatecznie śniegu okazało się tyle, iż niemalże cały dzień został zmarnowany na durne odśnieżanie okolic. Niby nie musi, ale no… Jest gościem w tym miejscu, a poza tym… Skoro może tak zaoszczędzić! Parę klejnotów w te czy w drugą! Przecież to piechotą nie chodzi, a i na czynsz zostanie i może uzbiera się na jakiś klucz nowy, albo… Albo na… Na jedzenie chociażby, o! Jednak jak to bywa, śniegu po pachy i weź człowieku pracuj! To nim dzień się skończył, końca i tak nie było widać, jednak dało się względnie już wybyć na świeże powietrze! Szkoda tylko, że w nocy nie warto błądzić, prawda?! Czwarty dzień i to chyba piątek! A może niedziela… Nie dane zostało Finnkowi odkryć ten sekret, gdyż, bo, ponieważ, jak się okazało kalendarzy względnie brakło w tej okolicy! No a jakżeby inaczej mogło się stać~! Cały świat przeciwko blondaskowi, ale ten nie spocznie, póki chociaż zmarłemu się jakoś nie przyda, o! Czemu? Bo skoro nie pada, a i opuszczenie budynku nie grozi względnym utonięciem w puszystej, białej toni, zapewne gdzie nie gdzie poplamionej żółcią, ale nie wnikajmy skąd ona tam się wzięła… Skoro mógł wybyć, to przynajmniej skorzysta z względnie dobrej pogody i braku śniegu, ot co, by poznać mniej więcej najbliższą okolice! Może i potrwałoby to ciut dłużej jak do południa, gdyby nie parę faktów, a mianowicie… Niska temperatura, zerwanie się sporego wiatru, a także głód i łączące się z tym wszystkim wywalenie Finnka w jedną z zasp, które w przeciwieństwie do podłoża, sięgały wyżej niż do kolan. Dlatego też resztę dnia spędził na spisaniu posiadanych informacji o kluczyku, a może o potencjalnym Duszku, którego mógłby przyzwać, nie?! Przy okazji „wygrzewał” się w jakże upalnym budynku, że ho ho~! Aż szkoda słów, ale koce z trzy mieli, więc się przemilczy warunki! Tylko… Co on wiedział o Feniksach? No na pewno, że to ptak, czyli miał i złote, bądź czerwone piórka i dziób, nie? Ponadto nie byle jaki, bo mityczny, a na dodatek niby symbol słońca, czy tam wiecznego odradzania się życia, z czym pewnie należało wiązać historie o powstawaniu z własnych popiołów. A co skoro mamy popiół? Tam gdzie popiół, zwykle musiało dojść do jakiegoś spalenia, więc ilustracje z płomieniami mogły się także okazać prawdziwe, bo przecież ot tak by ptaka nie narysowali w ogniu i to bez rusztu, nie?! Zresztą samo słońce jakoś chyba płonęło, czy coś, dając światło, więc nawet by się to pokrywało, ot co! Tak! Blondasek dla świętego spokoju rozrysowywał sobie drzewko potencjalnych wiadomości o Feniksie, bo wypada poznać kogoś nim się go zatrudni~! Informacje były przeróżne, jak i dopisywane potencjalne zastosowania. Dostęp do źródeł wody życia, którą rzekomo się poił, czy fakt wielobarwnego, mieniącego się upierzenia~! Aż nie dziwota, iż przychodzi wizja latarki, albo może… Fajerwerki, o~! Albo jeszcze te, no… No coś na pewno, jednak po tych, jak i parunastu kolejnych ideach zielone tęczówki skryły się za powiekami, pozwalając ostatecznie na sen, a nawet go wymuszając, zostawiając jedynie dalsze opcje snucia planów w krainie Morfeusza. I nastał dzień piąty, który przybliżał koniec podróży nastolatka, a ten nadal nie osiągnął zamierzonego celu! Jak to on… Nie! Musiał w końcu coś zrobić! Musiał się ruszyć, a i zbytnio nie obchodziło go, iż z samego rana znów zaczął powoli, trochę, po trochu, sypać śnieg. Sięgnął tylko torbę z ładunkiem, jakiś pierwszy lepszy bagaż podręczny z chyba wystarczający prowiantem i ruszył… Przed siebie! Jeśli dobrze się orientował, widział w okolicy jakąś grotę, czy tam jaskinie, czy po prostu wgłębienie w skalnej warstwie. Jak zwał, tak zwał, jednak tamto miejsce… Jeśli by je odnalazł, mogłoby to zakończyć jego zmartwienia, a on usatysfakcjonowany przynajmniej jednym skutecznie wykonanym zadaniem wróciłby do domu! Ruszył wśród płatków śniegu chłodem uderzających jego twarz, ale nie poddał się tym warunkom. Owszem… Przydałoby się więcej ciepła, czy ciut bardziej przejrzysty obraz, ale… Dało się brodzić w pierzystym, lekkim podłożu. Wędrował tak, jedząc kolejne to rzeczy uprzednio spakowane na drogę, aby nie paść z głodu, a na dodatek towarzyszył mu jeden z jego kluczy, a dokładniej Corvus, pan Kruk~! W końcu czarny, ptasi kleks łatwiej ujrzeć aniżeli nieokreślony cel, a poza tym to kolejna para oczu do poszukiwania lokacji, którą… Finnek odnalazł dopiero po prawie, że całodniowej wędrówce przez zaspy i wśród drzewek świerkowych, które raz po raz smagały go po twarzy igłami, gdy odpychał je już resztką sił, starając się skupić w sobie, aby się ogrzać pośród tego lodowatego ziąbu. Gdzie dotarł? Mała, skromna jaskinia, aczkolwiek otoczona przez skały, więc osłonięta przed mroźnymi powiewami, czy śnieżną zawieją! Ba! Nawet śniegu tutaj mniej było, jeśli można uznać za to cieniutką warstewką, więc… Mógł w tym miejscu przysiąść i przygotować mniej więcej wszystko. Parę świeczek, symboliczne kawałki drewna złożone w krzyż, czy także symbolicznie wycięte w nim literki, będące imieniem mnicha, który oddał życie za nich… Poświęcił się, aby oni mogli uciec, a blondasek… Blondasek przyczynił się do jego śmierci. - Przepraszam… - rzucił tylko nastolatek, spoglądając na wbity niedawno, co w ziemię owy drewniany element, a potem układając dookoła wszystkie elementy, jakimi były świeczki. – Powinienem zrobić to już dawno temu… - dodał cicho pod nosem nastolatek, zapalając symboliczne „znicze”, aby potem… Potem posiedzieć i podzielić się ostatnimi nowościami z „duchem Bahry”. Przynajmniej zmarłemu raczej już nie zaszkodzi, prawda? Do grobu go nie wpędzi, a w drugą stronę… W drugą stronę to chyba niemożliwe. Czas mijał nieubłaganie, jak i światło na niebie, jeśli w ogóle można było o czymś takim mówić, przy nasileniu się opadu, jakim był ten cholerny śnieg, który teraz zaczął otaczać go zewsząd, a przy nieszczęściu zapewne to miejsce zostałoby przykopane nie małą warstewką. Ba! Sam blondasek zresztą czy rozsądnie, czy nie postanowił wrócić jakoś do „ośrodka”, a co za tym idzie… Wędrować przez lodowate niedogodności. Ugh… Co gorsza… Kruk dawno zniknął, więc został bez potencjalnego źródła ciepła… Gemini ognia nie stworzą… Leonis także, a Jednorożec… To raczej nie jego działka, więc… Zostawał tylko Feniks? - Jam jest ten… Który… Połączony jest ze ścieżką… Do Świata Duchów. – dukał blondasek między wdechami, a wydechami powietrza, przedzierając się przez śnieżycę. Bardzo mądre to może nie było, ale… No… Co takiego wymagać od zielonookiego?! – O… Duchu! Odpowiedz na me wezwanie i przejdź przez… Bramę! Open up, Gate… of the Phoenix, Phoenicia! – zawezwał jakże znaną formułką, którą chyba każdy mag Gwiezdnych Duchów znał na pamięć niczym Amen w jakimś pacierzu. Efekt oczywiście znany, bo kto by nie kojarzył tego fajerwerkowego, wybuchowego, a przede wszystkim szokującego show~! Bądź, co bądź jednak pewną smutną treść trzeba przekazać… Ptaszek nie płonął! Be ptaszek! Dlatego też zawiedziony zielonooki wyciągnął rękę przed siebie, by… Pociągnąć żyjątko za pióro, czy coś, aby aktywować jakiś włącznik, czy coś, prawda?! Jak w lampkach nocnych i tak dalej! I… I wtedy nastała fala bólu, a może raczej gorąca, która intuicyjnie została stłumiona w mroźnej warstwie podłoża! Tak zawczasu, a ptaszyna… Ptaszyna płonęła! I to jak! A na dodatek teraz unosiła się w powietrzu, rozjaśniając okolicę. – Łooo… - odezwał się pod wrażeniem obrazu z dolnej perspektywy. Widział płomienie, nawet przez chwile miał okazje je poczuć, a także… Usłyszeć? Nie… To ostatnie pewnie mu się tylko wydawało, a może… Może… Jakoś było mu tak słabo, a chłód zdawał się działać kojąco na poranioną kończynę. Przyjemne uczucie przeciwdziałające nagłemu żarowi, a także obraz wybuchu zwierzęcia, które powraca po chwili do swojej postaci, ażeby ponownie wybuchnąć i… zniknąć? A może to on po prostu zamknął oczy? Jedno mrugnięcie starczyło by to przegapić?! Ocknął się… To już jakiś sukces, ale… Było mu o dziwo dość ciepło, a na prawym przedramieniu czuł bandaż… Bandaż… Gdzie był? Widział sufit, a także czuł jakiś materiał na sobie. Kołdra? Koc? Spróbował się podnieść, jednak pierwsza próba skończyła się brakiem ostatecznym efektów, a może raczej sporym kichnięciem. Oj tak… Przeziębił się? Bardzo możliwe, a na dodatek kręciło mu się w głowie… Kolejne dni wyglądały podobnie, a ile ich było? Może w sumie z dwa, albo trzy, po których podziękował dobrodusznym ludzikom za opiekę, jak i dokarmianie jego osoby ciepłą zupką, czy herbatką, a on… Obolałą prawą ręką sięgnął po klucz, przyglądając mu się i jeszcze raz dziękując za gościnę, odbierając od jakże uprzejmej właścicielki posesji paczkę chusteczek. Pewnie w drodze się przydadzą, a on… On wyszedł. Świeciło słońce, jednak coś nie dawało mu spokoju… Coś go niepokoiło, a mianowicie… - Open up, Gate of the Phoenix, Phoenicia! – rzucił policjant, przyzywając do siebie płomieniste stworzenie, które zdawało się urażone, czy coś! Ale niby, że za co? Przecież to z piórkiem to był tylko taki wypadek, nie?! – Widzisz? Przez ciebie mam spsutą kurtkę… - dodał niby naburmuszonym tonem, zbliżając się do Phoe, jednak nie chcąc za bardzo podejść, bo jeszcze by oberwał, czy coś, prawda? No trudno… Stało się, to najwyraźniej pora na… Jakieś zakupy, aby uzupełnić garderobiane braki! Ostatnio kilka takich się porobiło, po zapoznawaniu się z nowymi znajomymi, jak i… Jakoś sporo rzeczy było teraz maławych! A i tak przeważnie były nawet ciut za duże, ale nie o tym… - Wiesz… To z tym pociągnięciem za ogon… To przypadek… Nie musisz się o to gniewać! To jest… Ten… Proszę? Znaczy się… Przepraszam… - rzucił, wyciągając oczywiście jż nie obandażowaną rękę przed siebie, jakby w geście chęci zaprzyjaźnienia się z osobnikiem, a dokładniej… - Wracamy? – w końcu skoro słonko wyjrzało raz na ruski rok na zadupiu, czemu nie skorzystać i nie polecieć, nie? A i chyba ptaszyna załapała, bo jakoś wybaczyła, przynajmniej z pozorów, nie? Dlatego też uradowany blondasek przy starcie postanowił dorzucić swoje trzy grosze i… - Widzisz~! Całkiem w porządku z ciebie gościu… - walnął zbytnio nie rozważając płciowości Feniksa, a może raczej Feniksi… Co się dziwić, iż ptasia dama, symbol Słońca! Urażona postanowiła porzucić ignoranta jakim znów okazał się nastolatek, ale ukazując tutaj nie lada łaskę, bo bombardując go w zaspę~! O tak… Wygodniej w górkę śniegu, niż jak wcześniej miał okazję… Przez gałęzie iglaków! Ale chwila! Czemu teraz odlatuje? A ja?! – pomyślał blondasek, wygramoliwszy się z śnieżnej górki, ruszając za lecącym Duchem, bo czy ona chociaż wie gdzie się udać?! Ach te problemy…
zt
Shou
Liczba postów : 287
Dołączył/a : 03/11/2012
Temat: Re: Dolina górska Pon Sty 27 2014, 07:45
Dlaczego ciemnowłosy tutaj zawędrował? Co go tutaj przywiało? Pewnie nic nadzwyczajnego poza tym, a może nim. Pewnym osobnikiem, który rzekomo przebywał w północnych terenach królestwa, acz... Szkoda, że nie było pewne - gdzie? Tak. Pewnie też dlatego Aki rozglądał się już od dłuższego czasu po mroźnych stronach w ciszy i samotności, próbując wyłapać jakiekolwiek poszlaki bytności... Przewodnika. Kiedyś go w końcu znajdzie, nieprawdaż? Musiał! W końcu powinien, nie, chciał odnaleźć to, co znikło, nie?
Shina
Liczba postów : 56
Dołączył/a : 01/11/2012
Temat: Re: Dolina górska Sro Sty 29 2014, 12:08
Są takie osoby, których się nie szuka. One same pojawiają się wtedy, kiedy potrzeba. Jedną z takich osób był własnie Przewodnik. Chociażby dlatego, że ciężko szukać jednej osoby po lodowych pustkowiach północy. Niewiele osób mogło poszczycić się znajomością tych niedostępnych terenów, a jeszcze mniej skutecznie w nich przeżyć przez dłuższy czas. - Zgubiłeś coś? - Znajomy głos dotarł do uszu Akiego. Automatycznie się odwrócił. Pod niskimi gałęziami świerków siedział Shina, opatulony w grube futra i opierający się na kosturze. Wyglądał znacznie drobniej, niż w Crocus, z pewnością z powodu stroju, jednak uśmiech kierowany w stronę czarnowłosego się nie zmienił. - A może kogoś szukasz? - zagadnął dalej, wpatrując się w Akiego. Wyglądał nieco inaczej. Ściągnął brwi na dosłownie kilka sekund, po czym westchnął i wstał, otrzepując się ze śniegu.
Shou
Liczba postów : 287
Dołączył/a : 03/11/2012
Temat: Re: Dolina górska Czw Sty 30 2014, 22:09
Mówi się, że szczęśliwi czasu nie liczą, acz... Ciemnowłosy osobnik raczej do najszczęśliwszych nie należał, zwłaszcza maszerując przed siebie w pseudo leśne odmęty. Każda minuta mogła powodować oddalenie się od celu, czy jego całkowitą utratę. Bezpowrotnie. Na - zawsze. Nigdy by już go nie zobaczył? Nie dotrzymałby słowa mu danego? Na prawdę nie był w stanie obronić - serca? Westchnął tylko cicho, zakłócając dość głuchą ciszę, nim tylko to usłyszał. To. Po nitce do kłębka - nawet jeśli to wadliwy produkt prawda? Drogę jakoś znaleźć trzeba, a na pewno taka opcja była o wiele przyjemniejsza, niż użeranie się z całym - tym - pospólstwem. Zwyczajną, szarą, upierdliwą masą. Łatwiej i mniej nieznośnie dopaść to wszystko pojedynczo, co też jakimś cudem, czy też tam po prostu najzwyklejszym szczęściem - udało się? Dostrzegł coś, a może kogoś w okolicy drzewa. Czemu nawet w takich miejscach byli ludzie? Wszędzie? Już jakby chciał coś powiedzieć, odezwać się, ale... nie wiedział co powiedzieć? Zupełnie jakby zastygł w bezruchu, bo co mógł zrobić? I tak by go nie zrozumiano... Ale przecież... - Nie - burknął tylko cicho, stwierdzając, że pierw wypada odpowiedzieć na pytania. Dotyczyło jednego? Obu? Żadnego? To teraz nie było istotne, a liczyło się tylko jedno! Po to w końcu tu był... Po to: - Red...
Shina
Liczba postów : 56
Dołączył/a : 01/11/2012
Temat: Re: Dolina górska Sob Lut 01 2014, 23:32
Czekając na jakąkolwiek odpowiedź Shina podszedł bliżej Akiego. Nie uśmiechało mu się unoszenie głosu, by chłopak mógł go usłyszeć, jak i nadstawianie uszu, by usłyszeć, co odpowiada. Było zimno i ogólnie nieprzyjemnie, jak to na północy. Bliżej było cieplej, nawet jeśli była to odrobinka wątpliwego ciepła. - Red? - powtórzył za czarnowłosym, początkowo nie rozumiejąc, o czym on mówi. Szybko jednak zrozumiał, że mowa o sercu, które mieli zabezpieczyć i przetransportować. Westchnął. - Przepadło. Nie wiem, gdzie jest - odpowiedział. Zapewne o to dopytywał się chłopaczek. Co miał więcej powiedzieć? Sam do końca nie rozumiał, co się wtedy stało. Bardziej liczył się z tym, że wszyscy przeżyli, pomimo tych ogromnych trudności.
Shou
Liczba postów : 287
Dołączył/a : 03/11/2012
Temat: Re: Dolina górska Nie Lut 02 2014, 11:10
Może i niektórych wszechogarniająca cisza by krępowała, jednak dzięki niej Aki mógł słyszeć! Odbierać dźwięki, które dla innych nic nie znaczyły, były zwykłym podmuchem wiatru, czy normalnym obrazem nieba i powietrza, a naprawdę... Naprawdę stanowiły większą całość! Uzupełniały, komponowały, wspierały. Zwykły powiew chłodnego powietrza potrafił tchnąć "życie" nawet w martwe przedmioty! To było... wspaniałe? Pasjonujące? Interesujące? Możliwe, a przynajmniej dla zielonych tęczówek, które bacznie obserwowały większość zjawisk w swoim otoczeniu i prędzej, czy później zlustrowały dość... niepokojący czynnik w jego okolicy, a mianowicie! - N-nie... nie zbliżaj się. - odparł nieco pośpiesznie, jakby zlękniony? Najwyraźniej, a może po prostu woląc uniknąć zetknięcia się z niektórymi niezbyt pozytywnymi bodźcami, postąpił dwa kroki w tył, a może nawet trzy, byle tylko nieco zwiększyć dystans, ugh... Nawet spojrzał gdzieś w bok, aby tylko skupić się na czymś... Czymkolwiek innym byle nie - tym no! Pewnie oglądałby tak dłużej zaspy śniegu i korę drzew, gdyby nie odpowiedzi, a raczej - ich brak! - P-przepadło?! J-jak?! - rzucił tylko, wracając spojrzeniem na Shinę i próbując go uważnie zlustrować, żeby mieć pewność, iż ten nie kłamie... Nie próbuje oszukać go... ich. W końcu... To nie pora na żarty! Zwłaszcza, że zniknęło, zgubili... Miał pomóc, a teraz... Było samo? Znów? Przez niego? Bez niego? Mimowolnie zacisnął dłonie, jakby zdenerwowany, bo... Jak mogli do tego dopuścić? Dlaczego na to pozwolili?! Kiedy... Do tego doszło? - C-co... co się stało? Kto? - wypowiedział tylko cicho i dość "ostro", jak na niego? Jakby oburzony tym zaniedbaniem. Ktoś się ośmielił... A oni... Teraz... Powinni odzyskać!
Shina
Liczba postów : 56
Dołączył/a : 01/11/2012
Temat: Re: Dolina górska Czw Lut 13 2014, 22:42
Zasadniczo nie tego spodziewał się Przewodnik, gdy tylko usłyszał, by się cofnął. przekrzywił nieco głowę, wpatrując się w zielonookiego z mieszaniną zaciekawienia i obawy. Nie zrobił chyba nic złego... A przynajmniej nie przypominał sobie, by wyrządził jakąś krzywdę chłopaczkowi, więc skąd taka reakcja? Mimo to zatrzymał się i nie podchodził bliżej. - Coś się stało? - zapytał spokojnie, już nieco bardziej zatroskanym tonem. Bo może faktycznie zrobił coś niewłaściwego i o tym nie wiedział? Były jednak ważniejsze sprawy, jak zaginione czerwone serce, którym zainteresowany był nisko chłopak. - Hmm... tuż po tym, jak opadły te powietrzne bariery jeden z żołnierzy MAKu doskoczył do ciebie i zabrał serce, a później zniknął. Nawet nie miałem czasu zareagować - zrelacjonował spokojnie, próbując sobie przypomnieć, co się wtedy dosadnie działo. Było to niezwykle szybkie, nawet za szybkie. - Tak, a później znaleźliśmy się w szpitalu. Dobrze, że nic ci się nie stało - dorzucił z promiennym uśmiechem. Widać mało interesowało go, co się stało z przedmiotem, który mieli zdobyć.
Shou
Liczba postów : 287
Dołączył/a : 03/11/2012
Temat: Re: Dolina górska Czw Lut 20 2014, 18:04
- Nie. - krótko i nieco pośpiesznie, jakby nieco nerwowo, padła odpowiedź na pytanie o "stanie się" czegoś. Zresztą, oczekiwania... Każdy miewał różne, a i te nie zawsze się ziszczały. Idealnym tego przykładem było ciągłe nienasycenie wiedzy ciemnowłosego względem Red Heart. Zupełnie, jakby było nieistotnym przedmiotem... Jakby każdy zapomniał, że byli tam po nie... NIE! Byli tam dla niego. Dla Serca. W końcu mieli je pozyskać, a teraz... było gdzieś. Porzucone. Zapomniane. Znowu same, bez wsparcia. W rękach parszywego żołnierzyka. Aż chęci na jakiekolwiek dalsze poczynania... Wszystko jakby uleciało, a sam Aki mimowolnie przysiadł sobie na ziemi, spoglądając w podłoże. - Dlaczego... - wymamrotał tylko pod nosem, dotykając ręką gruntu, a raczej śniegu, który pewnie go pokrywał. Dlaczego był aż tak bardzo do niczego, że nawet nie potrafił obronić... Zabrać ze sobą i zająć się Sercem. Przecież... Przecież obiecał, nie?! Przestały nawet do niego powoli docierać inne słowa Shiny, a raczej... Te już nic nie znaczyły. Jakby przestały go obchodzić. Zawiódł. Nie sprostał zwykłemu zadaniu, a teraz... Nawet nie wiedział, gdzie Ono jest. Czy wszystko z nim dobrze?
Shina
Liczba postów : 56
Dołączył/a : 01/11/2012
Temat: Re: Dolina górska Nie Lut 23 2014, 17:13
Chłopaczek zdziwił się taką nagła reakcją. Wcześniej... Znaczy, wydawało mi się, że Aki jest zupełnie inną osobą. Teraz z kolei... Czy to przez kontakt z Sercem? Niewątpliwie zmienił się fizycznie, ale wcześniej Shina nie sądził, ze wpłynęło to na jego osobę. A teraz... Teraz zaczynał zmieniać ten pogląd i już nie był w stanie uśmiechać się tak beztrosko. Ściągnął brwi i ze strapionym wyrazem na twarzy podszedł bliżej Akiego, nie zważając na to, co wcześniej powiedział czarnowłosy. Chwycił go mocno za ramię i poważnie spojrzał w oczy członka FT, próbując wyczytać z nich, co się stało. - Na pewno nic ci nie jest? - zapytał twardo, mając nadzieję, że ten odpowie.
Shou
Liczba postów : 287
Dołączył/a : 03/11/2012
Temat: Re: Dolina górska Czw Lut 27 2014, 23:21
Wszystko zwolniło... Czas się nawet nie liczył, a pośrodku przestrzeni był on. Sam Aki, a przynajmniej w danej chwili tak mogło się wydawać ciemnowłosemu, który najwyraźniej zatracał się coraz bardziej w swoich myślach, zapominając o otoczeniu, powietrzu, czy... Nim. Ludzie. Człowiek... Dlaczego tacy byli? Dlaczego nie rozumieli? Takie pytania pewnie mogłyby nurtować główkę członka wróżkowej gildii, ale mimo wszystko... nieustępliwi? Głupi. Pchają się tam, gdzie ich nie trzeba! Zupełnie jak teraz, gdy z pełnego zamyślenia wyrwało go - dotknięcie?! Nawet nie wiele myśląc, spojrzał nieco zdezorientowany, a zarazem zlękniony w kierunku, z którego nadszedł bodziec, aby w chwilę później w danym kierunku udało się powietrzne tornado, wytworzone przy pomocy Apelio. Wtedy też w oczach zaczęła pojawiać się drobna zmiana, a w jego wzroku zaczęła tlić się... pogarda? - Nie... - wyszeptał, a może raczej syknął cicho pod nosem chłopaczek, podnosząc się z ziemi i asekuracyjnie otaczając przeciwnika Wind Trapem. - ...trzeba... nic. - dorzucił tylko, mając zamiar powoli kierować się w tę stronę, z której przyszedł. - J-ja... Znajdę Je. Muszę... - rzuciłby tylko odchodząc pośpiesznie w swoją stronę, mając nadzieje, że nic mu nie przeszkodzi... nic, a może raczej "Nic".
z/t? Ogółem zdam się na ciebie z wmgowaniem sobie tego etc. i się dostosuje o/
Shina
Liczba postów : 56
Dołączył/a : 01/11/2012
Temat: Re: Dolina górska Sro Mar 19 2014, 06:03
Choć byli podobni pod względem wieku i wzrostu, ciężko było jednoznacznie powiedzieć, który z nich więcej przeszedł. Shina początkowo uważał, że, może kiedyś, zdoła się dogadać z milkliwym i nieco niedostępnym chłopakiem, który pomagał im wtedy podczas ich wędrówki przez podziemne tunele Crocus. Wtedy jakoś czuł cienką więź między nimi. Albo myślał, że ona istnieje. Na pustkowiach, teraz, gdy ponownie spotkał Akiego poczuł, że ubzdurał sobie coś, co nigdy nie istniało. Nie sądził, że czarnowłosy go zaatakuje. Nie widział powodu, by to robił. Dlatego też gdy powietrzne tornado go pchnęło w tył i upadł, zupełnie nie zrozumiał, co się stało. I dlaczego. Spróbował wstać jak najszybciej i wyjaśnić to, jednak siła pułapki posłała go do góry. I tyle... widział Akiego. Stracił go z oczu, gdy już wrócił na ziemię, poobijany przez wiatr. Spoglądał na ślady na śniegu z poważną miną, oceniając swoje siniaki. I oceniając też, co się stało, że czarnowłosy się tak zachowywał. Miał nadzieję, że uda mu się to wyjaśnić bo... nie chciał mieć w chłopaku wroga. Rzucił jeszcze spojrzenie na góry w oddali i westchnął. Szykowała się długa podróż... na południe.
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Dolina górska Czw Mar 17 2016, 11:09
MG:
Trójka magów zainteresowana zleceniem, dodarła w to miejsce, w których mało kto lubił mieszkać i przebywać, patrząc na te kilka domów znajdujących się tutaj. Dotarcie tutaj również nie należało do najłatwiejszych, ostatnie kilkanaście kilometrów trzeba było przemaszerować, zwykły transport nie zapuszcza się w te rejony. Sam spacer również nie należał do najprzyjemniejszych, bez bardzo grubych ubrań można szybko zamarznąć w tej okolicy. Nawet magowi znającym się na lodzie, jaki znajdował się w tej grupie, panująca tutaj temperatura dokuczała, chodź starał się powstrzymywać szczekanie zębami. Tak czy siak, pomimo tych sporych trudności, trójka poszukiwaczy przygód dotarła do zabudowań, w których miała się znajdować osoba, która zleciła tą misję. Magowie już z pewnej odległości wiedzieli dokładnie, gdzie prawdopodobnie znajdował się ten cały Wiktor von Everec. Oprócz budynków z solidnego drewna znajdował się też tutaj biały okrągły namiot i to o dość dużych rozmiarach, wysoki na 4 metry, a o średnicy przekraczającej 10 metrów. Obok tej budowli znacznie różniącej się od pozostałych w okolicy znajdowały się dwa solidne drewniane wozy, jednak nigdzie nie było widać zwierząt, które przyciągnęły je w to miejsce. To, że właśnie szukana przez nich osoba pewnie jest w środku, wskazywał dym wychodzący z dziury na szczycie namiotu, oraz dźwięk uderzania jakimś przedmiotem w kamień lub coś podobnego.
Czas na odpis: 20.03. godz. 20.00
Stan postaci: Wszyscy: Zmarznięci i zmęczeni, Kyoraku trochę lepiej znosi ujemną temperaturę.
Natsumi Hiroyuki
Liczba postów : 81
Dołączył/a : 25/11/2012
Skąd : Hosenka
Temat: Re: Dolina górska Pią Mar 18 2016, 16:57
Ona również przyszła w te paskudne miejsce. Nie cierpiała takich miejsc, ale cóż - musiała spełnić misję. Musiała dotrzymać ''obietnicy'', a na dodatek wystąpiły pewne zmiany; jest ich trójka, a więc może być lepiej. Natsumi trochę dyszała gdy doszła na górę, a chwilę potem się uspokoiła. Faktycznie bardzo zimno tu i nie przywykła do takiej pogody nie co Kyo co ma Magię Lodowego Tworzenia. Jest przyzwyczajony więc. Chciałaby się znaleźć w lepszym, ciepłym otoczeniu. -Jesteśmy na miejscu - powiedziała Nat do Kyo - Strasznie tu zimno.
Kyoraku
Liczba postów : 149
Dołączył/a : 11/08/2013
Skąd : Gdańsk
Temat: Re: Dolina górska Pią Mar 18 2016, 17:42
Dwa miesiące. I to niecałe. Niecałe dwa miesiące na południu, i już osłabł w nim duch północy. Kyo dawno już nie czuł czegoś takiego. Miał na sobie gruby, zimowy płaszcz, a mimo to wyraźnie i dotkliwie odczuwał zimno. Ostatni raz czuł coś takiego zanim jeszcze został magiem. Potem magia i grube ubrania wystarczały. Aż do końca nauki i wycieczki na ciepłe, słoneczne południe... cóż, co zrobić. Spojrzał na swe towarzyszki. Nat była wyziębiona jak diabli, Hielo, choć starała się udawać że nic się nie dzieje, była w podobnym stanie. Kyoraku kiwnął potwierdzająco głową pierwszej z dziewczyn, uznając że nie ma sensu wylewniej odpowiadać na jej słowa, po czym skupił wzrok na drugiej. Głowę miał wypełnioną pytaniami. Kim jest ta dziewczyna, która dwa dni temu wpadła na nich, po czym cała trójka przypadkowo odkryła, że podjęła się tego samego zlecenia? Środek mroźnych pustkowi czy wypełniona wichrem dolina nie była dobrym miejscem na rozmowę. Może w namiocie znajdzie się moment aby co zadać parę pytań, jak i zapewne na kilka odpowiedzieć. Wzruszywszy ramionami, poprawiając plecak, ruszył ku namiotowi. Podszedłszy do wejścia, po prostu uchylił połę namiotu i wszedł. Na północy się nie pukało, każda sekunda wewnątrz zamiast na zewnątrz była na wagę złota. Przynajmniej u niego w wiosce zawsze tak było... nieważne. Tu i tak nie było w co zapukać. -Witam - rzucił, przekraczając próg.
Hielo
Liczba postów : 13
Dołączył/a : 01/03/2016
Temat: Re: Dolina górska Sob Mar 19 2016, 19:21
Już od dłuższej chwili jedyna refleksja jaka wypełniała umysł białowłosej to jedno proste zdanie. Jest zimno... Skrzywiła się lekko, lecz zdecydowała zachować ją dla siebie, nie trzeba przecież stwierdzać oczywistości. Czuła to nawet mając na sobie długie spodnie, sweter oraz kurtkę. Wyciągnęła rękę z kieszeni i poprawiła kaptur. Żałowała że nie ma szalika gdyż powietrze było kłująco zimne, rękawiczki też będzie musiała sobie sprawić gdyż czuła jak zdrętwiały jej palce. Chodź idąc patrzyła się raczej pod swoje nogi, by skupić się na chodzeniu, to chwilę temu zaczęła rozglądać się dookoła. Na jej usta wpłynął bardzo delikatny i nikły uśmiech, mimo warunków okolica była niesamowicie piękna, nic dziwnego że artysta wybrał to miejsce , ale no właśnie co dokładnie zleceniodawca chciał tutaj zrobić. Z powodu zadumy w jaką wpadła została kilka kroków za swoimi towarzyszami, podbiegła więc by do nich dołączyć. No właśnie, Natsumi i Kyoraku, kolejne osoby które spotkała na ścieżce swoich wędrówek, miała nadzieję że jakoś się z nimi dogada, skoro mieli wykonywać to samo zlecenie to lepiej być w dobrych stosunkach. Widok namiotu i unoszącego się z nad niego dymu wprawił ją w dobry nastrój, bo gdzie dym tam i ogień a z kolei gdzie ogień tam ciepło. Przyśpieszyła swój chód a gdy czarnowłosy wszedł do namiotu szybko wsunęła się zaraz za nim.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.