I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Niewielki budynek, otoczony murem pomalowanym przeróżnymi kolorami. W dodatku od razu widać, że malowały go dzieci...Po przekroczeniu otwartej bramy znajduje się plac zabaw, a za nim przedszkole w kolorach tęczy. Trzeba przyznać, iż akurat budynek posiadał o wiele więcej kolorów na sobie niż jakakolwiek tęcza, ale dzięki temu zdawał się bardziej radosny i przyjazny maluchom.
MG
Po swej podróży, dotarłyście w końcu pod kolorowe mury przedszkola. Właściwie na pierwszy rzut oka, trudno było stwierdzić czy to na pewno to miejsce, ale na szczęście nad bramą widniała tabliczka z napisem 'Tęczowe Przedszkole', z której zwisały przeróżne kwiatuszki. Stojąc przed bramą miałyście widok na część placu zabaw oraz na wejście do budynku głównego, ale...póki co wszystko wyglądało spokojnie i cicho. Tak więc albo zajęcia się jeszcze nie zaczęły, albo wszyscy grzecznie siedzą w środku. Może nie będzie tak źle skoro panowała taka miła cisza? Podkreślmy, iż obie dotarłyście w owe miejsce osobno - jako, że samotnik i ft - ale pięknym trafem, stanęłyście przed murami przedszkola w tym samym czasie.
Nami - wrzuć avka. Jeśli na razie nie masz możliwości to wyślij mi na pw obrazek do wyglądu Twej postaci bo wolę widzieć obrazowo kogo prowadzę~ Uzuepłnił też w profilu magię oraz umiejętności.
Samotna Senka udała się do kuchni, drogą wskazaną przez Karin, aż trafiła za odpowiednie drzwi. A tam co? Zwykła, ładnie okafelkowana i co najważniejsze czysta kuchnia! W porównaniu d tych wszystkich kolorowych drzwi, sal i murków był to naprawdę cud, iż coś w końcu wygląda tutaj normalnie. Oczywiście pomieszczenie było dość spore bo na pewno pracowałą tutaj na codzień większa grupa kucharek. W szafkach jak i w lodówce na bank znajduje się pełno przeróżnych smakoci i innych pożywnych rzeczy, które można przygotować dzieciom. No, chyba, że Senka będzie chciała zrobić coś super dystyngowanego, więc istniało prawdopodobieńśtwo, że czegoś takiego jak kawior to tu nie znajdzie. Co innego chlebek, bułeczki itp. W dodatku obok drzwi wisiały piękne fartuszki w różnych kolorkach!
Tymczasem Yoko, zamiast udać się od razu do przedszkolanki, postanowiła porozmawiać chwilkę z chłopakiem naprawiającym drzwi. Zachowanie Akemi było zbyt widoczne i trudno było jej ukrywać prawdę, ale akurat Mifune zdawał się w ogóle tym nie przejmować - wszak teraz miał arcy ważne zadanie polegające na odbudowie drzwi, które sam wcześniej zniszczył, ale to szczegół. No niestety jedna uwaga dziewczyny, zwróciła jego...uwagę. - Duże dzieci? - posłał Yoko chłodne spojrzenie - Jak musisz wiedzieć to tutaj nie pracuję. Pomagam po znajomości. Posłał krókie spojrzenie w głąb klasy, na kogoś odruchowo zerkając. Na szczęście nie komentował reszty Twej wypowiedzi - może to lepiej? Kto wie co taki chłodny osobnik mógłby nagadać. Z drugiej strony może po prostu tak przyjął życzenie mu powodzenia w pracy? W każdym razie po krótkiej rozmowie Akemi weszłą do klasy, ładnie się przedstawiając, ale zamiast usłyszeć odpowiedź, wszystkie dzieciaczki momentalnie podbiegły do Yoko, zaczynając ciągnąć ją za ciuchy radośnie. - Ah, przepraszam! - zaczęłą szybko przedszkolanka, której wygląd był parę postów wcześniej - Dzieci tak się cieszą z kolejnej czarodziejki. Dzieci dzieci, będzie jeszcze czas na zabawę z goścmi - mówiła, łagodnie klaszcząc w ręce, a pociechy wróciły do swoich zabaw - Jestem Karin. Bardzo mi miło, że kolejna osoba odpowiedziała na ogłoszenie i to z jeszcze innej, dobrej gildi - uśmiechnęła się przyjaźnie - Przed Tobą przybyły tu jeszcze dwie inne dziewczęta, które przyszły mi z pomocą. Czy mogłabyś pomóc jednej z nich w kuchni? Na pewno drugie śniadanie pójdzie wtedy szybciej. Kuchnia jest na końcu korytarza. Ostatnie drzwi na lewo. Poinformowała, ale nie rozkazywała. Pomimo teog, że to Ty byłaś tutaj by zarobić, to ona była naprawdę miła i właściwie było słychać proszący acz przepraszający ton, za to, że ktoś może pomyśleć, iż Cię wykorzystuje - niewinne dziewcze!
Nie będzie czekała na Nami. Im szybciej zacznie- tym szybciej skończy. I oczywiście dzieci szybciej dostanę swoje drugie śniadanie. Szczególnie ten drugi argument do niej przemówił. Nie mogła maluchom pozwolić na czekanie. Kuchnia okazała się być mniej tęczowa od reszty przedszkola. Wydawała się wręcz szara w porównaniu z innymi salami. Ważne jednak, że było czysto. Szybko wybrała jeden z wiszących fartuchów. Biały. Tak. Taki jej odpowiadał. Nie rzucał się w oczy i pasował do sukienki. Torbę odwiesiła na miejsce pożyczonego ubrania. Wcześniej schowała do niej swoje ukochane rękawiczki. Musiała także rozstać się z kapeluszem. Dopiero z takim przygotowaniem mogła się zająć robieniem jedzenie. Najpierw zobaczyła, co mado dyspozycji. Nie było to nic wygórowanego, ale z pewnością jej wystarczy. A jak doda się do tego trochę inwencji twórczej i kobiecej magii można stworzyć cuda. Z początku miała drobny problem. Chciała dzieciaczki zaskoczyć czymś niezwykłym. Grzebała po szafkach w poszukiwaniu natchnienia. Co prawda nie znalazła go tam, ale do głowy przyszedł jej całkiem dobry pomysł. Wyciągnęła średniej wielkości garnek. Nalała do niego trochę wody. Następnie zanurzyła w niej kilka jajek i zaraz wstawiła na gaz. W czasie, gdy tamte się gotowały zabrała się za dalsze przygotowania. Umyła kilka pomidorów, ogórków, sałatę i szczypiorek. Włożyła je do sitka, co by przeschły. Gdy jaja były gotowe, wyłączyła gaz i dała biedakom nadal leżeć w wodzie. Nic im się nie stanie. W międzyczasie mogła wyjąć kolejne potrzebne składniki. Tak więc na blacie wylądowały zaraz obok siebie: chleb, majonez, keczup oraz masło. Spojrzała w kierunku drzwi, czy czasem ktoś nie nadchodzi jej z pomocą. Nami powinna już załatwić sprawę pościeli.
Yoko
Liczba postów : 93
Dołączył/a : 15/09/2012
Skąd : Z księżyca!
Temat: Re: Tęczowe przedszkole Sob Lis 10 2012, 19:22
[i]"Więc robi to "dla niej"? Miłość~ Miłość czuję!" Pomyślała sobie dziewuszka, lekko się uśmiechając, nachylając się przy tym do dzieciaczków, które przybiegły ją przywitać. Czyż te malutkie ludziki nie są słodkie? - Czołem urwisy~ Rzuciła czarnowłosa na przywitanie, nim przedszkolaki zdążyły się rozbiec i wrócić do swoich zabaw. Następnie rzuciła okiem na opiekunkę, wydawała się być miłą i uczynną dziewczyną. Zapewne wiec to ona była powodem dla którego tamten chłopaczek bawi się w wolontariat. - Nic nie szkodzi. Przecież nic złego nie zrobiły. Tylko się witały, prawda? Odparła, jakby czekając na potwierdzenie od maluchów. - Poza tym, magia zawsze przyciąga dzieci. M...miło mi poznać... Pani, szefowo Karin, ja jestem Yoko i... obiecuję dać z siebie wszystko! Dodała po chwili, ruszając w stronę kuchni. Tam jak szybko zauważyła ktoś już coś tam przygotowywał. Kolejna dziewczyna, zdaje się, że starsza od niej samej. Z nią też należało się miło przywitać, tak jak pisało w poradniku! - H..hey... Yoko, z Lami.... Przybyłam z pomocą i oddaję się pod twoją komendę. Mam małe doświadczenie w kuchni... Rzuciła w miarę głośnie, z udawaną pewnością siebie. Zadziwiające jak bardzo różniło się jej obecne zachowanie, od tego gdy chodzi po świecie jako "Lucius". Nie mając zamiar zwlekać, przyodziała fioletowy fartuch, nie chciała pobrudzić ubrań, a to był jej ulubiony kolorek. Tyle dobrze, że nie potrzebowały siatek na włosy. -W czym ma pomóc?
W drzwiach pojawiła się osoba zupełnie przez nią niespodziewana. Nie była to Nami. Nie była to też Karin. Nie zobaczyła tam twarzy Mifune. O nie. Nie była to osoba znajoma. Chociaż jakby chwilę się zastanowić, to chyba właśnie ją mijała wcześniej na korytarzu, gdy szła do kuchni. Nie przyjrzała się wcześniej tamtej dziewczynie, więc nie była pewna. Jak się zaraz okazało, dziewczę miało na imię Yoko i miało jej pomóc w przygotowaniu śniadania. Nie wiedząc, czym była spowodowana nagła zmiana obowiązków, miała cichą nadzieję, że Nami jednak nic się nie stało, a wściekłe poduszki nie przypuściły na nią grupowego ataku. Mimo małych zmartwień przywitała się grzecznie z nową znajomą. Nie miała do końca zaufania do niej. Poza tym takie szczere przyznawanie się do braku jakiś umiejętności było jej zdaniem nie na miejscu. Żeby tylko sprawdziła się przy pilnowaniu dzieci. Oczywiście nie dała po sobie poznać, że wątpi w jakikolwiek talenty Yoko. Uśmiechnęła się do niej i zapytała aż za miłym głosem. - Mogłabyś obrać jajka? Tylko tak, żeby były w całości. Sama za to zabrała się za smarowanie chleba masłem. Masło to podstawa!
- Obrać jajka...? Jasne, dam sobie radę. Zostaw to mi Senpai. Tylko... ile mam ich obrać? Odparła czarnowłosa, starając się zabrzmieć najmilej jak potrafi, po czym zabrała się za przydzielone zadanie. Yoko szybko wyszukała jajka, po czym powoli wzięła się do roboty. Pojedynczo, jajko po jajku traciło swą skorupkę. Wpierw delikatnie rolowała je po ladzie, sprawiając, że skorupa pękała, po czym z łatwością pozbywała się jej, kumulując wszystkie "odpadki" w jedno miejsce. Potem zgarnie się wszystko do kosza! - ...Więc, dlaczego zdecydowałaś się na te zadanie? To jakieś wyższe intencje, czy chwilowy kaprys... "Senpai"? Przerwała w końcu ciszę, nasza dzielna magini z Lami, szczere niezbyt ją to interesowało, ale powinno się utrzymywać dobry kontakt z współpracownikami, no nie?
Po krótkiej rozmowie z Karin, która najwyraźniej cieszyła się z tak pomocnej osóbki jak Yoko, nasza gildyjna dziewczyna udała się do kuchni, gdzie zaczęły się poznawać z Senką i robić razem drugie śniadanie dla dzieci. Oczywiście wyglądało na to, że to właśnie Senka jest mistrzem kuchni, który rozdaje zadania innym, ale grunt, że wiedziała co robi - przynajmniej tak to wyglądało. - Karin mówi, że macie nie zapomnieć o herbacie - w drzwiach stał sam Mifune. Widać był cichy jak ninja...Ciekawe jak długo tam był? - Gorącą się poparzą. Dodał takim tonem jakbyście nie miały o tym pojęcia. Z drugiej strony może po prostu skomentował brak widoku gotującego się czajnika? W każdym razie po tym - nie czekając na Wasze komentarze - zamknął drzwi i sobie poszedł, już Wam nie przeszkadzając w pracy. Czyż nie miło, że oderwał się od naprawiania drzwi i przyszedł do Was? Zależy jak na to patrzeć...
Przyglądała się przez chwilę jak Yoko obiera jajka, a potem zajęła się swoją robotą. Trochę denerwowało ją ciągle nazywanie "Senpaiem", jednak nic nie chciała mówić, by nie zrazić dziewczyny do siebie. Nie lubiła być jakkolwiek wyróżniania, żadne tytuł jej nie pasowały. Nawet zwykłe senpai nie było mile widziane. Milczała więc zawzięcie, krojąc pomidora i próbując to, co mówi Yoko wpuścić jednym uchem a wypuścić zaraz drugim. Niestety pytania, które zadawał nie mogły pozostać bez odpowiedzi. - Swoje motywacje pozostawię wyłącznie sobie, jeżeli mi tylko pozwolisz. I nie mów do mnie senpai, czuję się z tym dziwnie. Uśmiechnęła się do niej na tyle uroczo, na ile mogła. Przychodziło jej to z niezwykłym oporem. Wszystkie ruchy, miny, słowa Yoko zdawały się jej być nadmiernie sztucznie. Jakby chciała udawać kogoś, kim nigdy nie mogłaby być. Chciała jeszcze coś do swej wypowiedzi dodać, gdy w progu pojawił się ukochany Mifune. Czyżby już tak szybko skończył pracę? Nie zdążyła mu odpowiedzieć i porządnie na niego nafukać, bo ten zaraz wyszedł. Pomidor, który właśnie kroiła dziwnym sposobem został zmiażdżony przez drobną i delikatną dłoń. - Oj na śmierć o tym zapomniałam. Będziesz tak dobra i wstawisz wodę? Udawała, że pomidorowi nic się nie stało. Wzięła następnego i kroiła od nowa.
Yoko
Liczba postów : 93
Dołączył/a : 15/09/2012
Skąd : Z księżyca!
Temat: Re: Tęczowe przedszkole Sob Lis 17 2012, 14:06
- Oh... jasne. Wybacz... troszkę się stresuję, więc... jak mam cię nazywać? Poza tym... skończone. Odparła dziewczyna kończąc swą pracę z jajkami i sprzątając resztki skorupek, wywalając je do kosza. W tym właśnie momencie usłyszała już znajomy głos... momentalnie odwróciła się w stronę drzwi.. tak miała rację.. to pan od skrytej miłości~! Jednak, nie ma co, nieźle naszą czarnowłosą zaskoczył, tym swoim nieoczekiwanym pojawieniem się. Dobrze, że nie miała w rękach niczego co mogło by się stłuc. Po prostu kilka skorupek nie trafiło do kosza, niewielka strata, w końcu zaraz się to naprawi. Mifune, jak się pojawił, tak szybko się zmył... widać nie ciekawiło go zbytnio jak "wolontariusze" radzą sobie w kuchni. - Ehh. Dość... nietypowe. Zaskoczył mnie. Wyjąkała Yoko, kiwając tylko głową w stronę Senki i lejąc wodę z kranu do czajnika, którego już po chwili postawiła na piecu. Już za parę chwil woda powinna być gotowa, wtedy oczywiście nasza "kucharka" od razu w magiczny sposób, przy pomocy dwóch mistycznych torebeczek w minutkę uczyni z nich herbatę, dolewając jeszcze soku cytrynowego, dla lepszego smaku! ...Na koniec oczywiście cukier~! Każde dziecko go uwielbia, no nie? Trzy duże łyżki powinny wystarczyć.
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Tęczowe przedszkole Sob Lis 17 2012, 15:34
MG
Wyglądało na to, iż dzieła kulinarne naszych czarodziejek trochę trwają - jak to nie kanapka z masem i serem to fakt faktem mogło się robienie wszystkiego dłużyć. Trzeba jednak przyznać, iż źle nie szło. Wszak nic się na razie nie paliło, nikt sobie palca nie uciął i w ogóle. Miejmy nadzieję, że drugie śniadanie pojawi się szybko~ W pewnym momencie swej pracy, usłyszałyście...burczenie w brzuchu, dochądzące ponownie od strony drzwi, a tam, ukradkiem spoglądały na Was małe, śliczne oczka, dziewczynki o różowych włosach, związanych w dwa kucyki. Stała i się na Was gapiła podejrzliwie. Nawet nie przeszkadzało jej burczenie w brzuchu czy to, że Wy mogłyście ją już zauważyć. Wcześniej był tutaj Mifune, więc i ona zapewne dopiero co się pojawiła. Łatwo było poznać, iż to jedna z dwustau osóbek, którymi miałyście się zajmować. Wymknęła się z sali? - Czarodziejki zrobiły by jeść raz dwa! Odezwała się w końcu, ale zamiast wyjść, ciągle gapiła się podejrzliwie, tak jakbyście robiły coś złego i godnego patrzenia Wam na ręce. Widać dzieciaczki cierpliwe nie są, gdy burczy im w brzuszkach. Dobrze chociaż, że była to tylko jedna dziewczynka...Na razie.
Senka
Liczba postów : 168
Dołączył/a : 24/09/2012
Temat: Re: Tęczowe przedszkole Sob Lis 17 2012, 21:48
Rzuciła krótkie spojrzenie na pracę Yoko. - Wiesz… wystarczy mi mówić po imieniu. Poza tym chyba nie jestem dużo starsza. Wiek to podobno tylko liczby. Uśmiechnęła się lekko pod nosem. Niby tylko liczby, a jednak miały dość potężną moc. Liczbami można by zapisać cały świat. Albo przebieg partyjki szachów. Odpłynęła myślami do świata całkiem innego, wytworzonego w jej wyobraźni. Do świata, gdzie rządził jasny umysł i szybkie, błyskotliwe decyzje. Z zamyślenia wyrwał ją głos, którego nie rozpoznawała. Spojrzała w kierunku, z którego dochodził. W drzwiach stała słodka dziewczynka o różowych włosach. Domagała się jedzenia. Senka westchnęła. Widać robiły wszystko zbyt wolna, trzeba trochę przyśpieszyć pracę i pozbyć się dziecka z kuchni. - Yoko pokroisz warzywa proszę? Sama podeszła do dziewczynki z uśmiechem, kucnęła, by spojrzeć jej prosto w oczy. - A co ty tutaj robisz mała? Rozejrzała się po bokach, jakby szukając, czy ktoś ich czasem nie podsłuchuje. W kuchni był jednak same, a korytarza nie mogła dojrzeć. - Wiesz, zdradzę ci, czemu to wszystko idzie tak wolno.- powiedziała teatralnym szeptem. Nachyliła się w stronę jej ucha.- To będą magiczne kanapki. Takie specjalne. Tylko nikomu nie mów, dobrze?
Yoko
Liczba postów : 93
Dołączył/a : 15/09/2012
Skąd : Z księżyca!
Temat: Re: Tęczowe przedszkole Nie Lis 18 2012, 17:52
Herbata była gotowa, teraz trzeba było tylko dokończyć kanapki. Szło im to trochu powoli, ale już niedługo~! - Po imieniu... jasne. Tyle, że się nie przedstawiłaś. Odparła krótko czarnowłosa spoglądając na swą rozmówczynię. Albo była ona troszku roztrzepana, albo nasza Yoko miała coś z słuchem, w sumie i to było możliwe. Naglę do kuchni weszła jakaś dziewczyna. W sumie.. to stała tylko w drzwiach i chyba miała za złe fakt, że jedzonko jeszcze nie skończone. Ahh... ależ dzieciaczki są szczere~! Nasza magini lekko się uśmiechnęła, chciała już podjeść do małej, jednak Senka ją uprzedziła. - Jasne. Zajmę się tym. Rzuciła trochę od niechcenia, chciała już wyjść z kuchni i zająć się milszym zajęciem, na przykład zabawą, znaczy się opieką... z maluszkami~ Odpowiedzialne to zadanie, fakt. Ale nie których potrafi odstresować. Yoko wzięła nóż i spojrzała na dostępne warzywa. W sumie, do kanapek starczyły by te pomidory, serek i jajko. Większość warzyw nie pasowała do kanapek. Może jeszcze dodać by ogórek? Nie czekając dłużej dziewczyna zabrała się za pomidory, które kroić zaczęła Senka, szybko sobie z nimi poradziła. Krojenie nieruchomych warzyw jest łatwiejsze niż cięcie ludzi, prawda? Potem "obrała" sałatę, kładąc po poucinanych listach i plastrach pomidorów, na każdej z przyszłych kanapek. Potem wzięła się za ogórki. Gdy skończyła zajrzała do lodówki i wyciągnęła z niej szynkę, również kładąc po plastrze na każdą z kanapek.
(trochu zwiększyłem tępo, bo zajmie nam to wieki xd)
Senka postanowiła zrobić chwilkę przerwy by porozmawiać z małym gościem, który zaszczycił kuchnię swą obecnością. Naturalnie, gdy wychyliła na korytarz nikogo tam nie zobaczyła - nawet Mifune już nie znajdował się przy drzwiach, które z tej odległości zdawały się być naprawione. - Jak to cio? Przyszłam sprawdzić czy nie umrzemy z głodu! - mimo nachyliła ciekawski słuch przy dalszych zdaniach Senki by dowiedzieć się czemu to tyle trwa - Magiczne? Kanapki nie mogą być magiczne chyba, że latają! Nie wiem co ten głupi Yuu w Tobie widzi, hmpf! Zrobiła focha, odwróciła się i wróciła powolnymi kroczkami do klasy. Pomysł Senki był dobry i na pewno każde inne dziecko z grupy ucieszyło by się słysząc o magicznych kanapkach, ale widać różowowłosa już nie lubiła jednej z czarodziejek z jakiegoś powodu... Grunt, że sobie poszła i znowu miałyście spokój. Z drugiej strony kto wie czy nie przyjdą kolejni wygłodniali goście za parę chwil? Zwłaszcza, że w tym momencie woda zaczęła wrzeć, drzwi są otwarte to i prawdopodobnie to słychać.
- Ach wybacz. Za bardzo skupiłam się widać na tych kanapeczkach. Jestem Senka. Od teraz mów mi po imieniu. Dziecko miało widocznie do niej jakiś żal. Nie wiedziała, o co, więc była lekko zmieszana. Ze słów wyłapała tylko jakiegoś "Yuu", ale nie miała zielonego pojęcia, kim on mógł być. Może to jeden z jej kolegów? Ach ta zazdrość. Do niczego dobrego nie prowadzi. Sama się o tym świetnie przekonała. Żeby tylko dzieciątko szybko się z tym uświadomiło. W czasie jej krótkiej pogawędki Yoko odwaliła niezły kawał roboty. Bardzo się z tego cieszyła. Sama Senka jakoś nie miała serca do szybkiej pracy i raczej rozwodziła się nad różnymi rzeczami godzinami. Może związane to było z jej naturą i zainteresowaniami? Nieważne. Zaraz znowu popadnie w tę swoją zadumę. Trzeba działać. - Pomyślałam, że można zrobić takie coś... Na jednej z kanapek ułożyła trochę szczypiorku, dodała dwa punkciki z keczupu, co powoli zaczęło wyglądać jak twarz myszki czy innego gryzonia. A może kota? - To powinno się im spodobać, jak sądzisz? Swoją drogą jaką magią dysponujesz?
- Więc miło mi poznać, Senka. Odparła już nieco naturalniej dziewczyna, zerkając na drzwi w których znikła dziewczynka, po czym jeszcze raz się uśmiechnęła. Doprawdy taka zazdrość była słodka. Zaraz po tym panna Vasilić zabrała się za... dekorację! W sumie był to dobry pomysł, dzieci lubią takie szczegółki, no nie? - Jeśli chodzi o moją magię... nazwała bym się bogiem mojego własnego, malutkiego świata. Spójrz. Odpowiedziała sięgając do swej kieszeni w bluzie i wyciągając z niej długopis oraz niewielką książkę. Następnie zaczęła w niej pisać, czytając przy tym na głos: - Na każdej z kanapek znajduje się "twarzyczka myszki", taka sama jak ta, którą zrobiła Senka. Zaraz po tym powinna zadziałać magia czarnowłosej, dzięki której to co zapisała... okaże się prawdą. - Proszę~! Oto moja magia, a co z twoją? Rzuciła Yoko, po czym z jakiegoś powodu usłyszała, że herbata jest gotowa. Dziwne... była pewna, iż to już dawno załatwione. Może to magiczne przedszkole~? W każdym razie nasza "kucharka" od razu w magiczny sposób, przy pomocy dwóch mistycznych torebeczek w minutkę uczyniła z wody herbatę, dolewając po chwili jeszcze soku cytrynowego, dla lepszego smaku! ...Na koniec oczywiście cukier~! Każde dziecko go uwielbia, no nie? Trzy duże łyżki powinny wystarczyć. Dzbanek herbaty był, kanapki były, pozostało tylko zanieść to wszystko do jadalni, oczywiście nie można zapomnieć o kubkach! Uhh.. przydał by się teraz Mifune do noszenia, ale przecież dadzą radę!
Wyglądało na to, że skończyłyście - albo prawie jeśli coś jeszcze robić będziecie - a 'sztuczka' Yoko dała swój efekt i kanapeczki były teraz tak samo przystrojone jak ta od Senki. Za oknem ćwierkały ptaszki, świeciło słoneczko, a jedyne inne dźwięki jakie było słychać to dzieci z Waszej klasy. Czyżby były tak głośne? Tak świetnie się bawią? A może to faktycznie donośne marudzenie wywołane głodem? Z dorosłymi róznie bywa, ale dzieci po przebudzeniu się raczej zawsze są głodne. No i tym razem Mifune się nie pojawił - nie czyta w myślach, a kto wie czy w ogóle by pomógł? Nie wyglądał na samarytanina, który niesie pomoc każdemu. Z drugiej strony jak to jeszcze trochę potrwa to może wróci? Aczkolwiek pewnie nie będzie najszczęśliwszy...Choć teoretycznie to nie on chciał jeść. Naturalnie jak było wspominane w kuchni jest wszystko to co potrzebne, więc i tacki się znajdą na talerzyki z kanapeczkami, szklaneczki czy kubki oraz naturalnie dzban herbaty. Niestety nie było żadnego wózka, więc trzeba będzie to nosić o własnych siłach. Dobrze chociaż, iż dzieci było tylko dwanaścioro, więc...może nie tak źle?
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.