HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Północna Ściana Hochburg - Page 5




 

Share
 

 Północna Ściana Hochburg

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 9, 10, 11  Next
AutorWiadomość
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Północna Ściana Hochburg - Page 5 Empty
PisanieTemat: Północna Ściana Hochburg   Północna Ściana Hochburg - Page 5 EmptySro Lis 04 2015, 00:00

First topic message reminder :

Twierdza wybudowana w jedynym przedsionku w Górach Północnych, który prowadzi na stronę Pergrande. Nie jest to jednak zamek, a prawdziwa żelazna ściana ciągnąca się od góry do góry na 12 metrów w górę. Stanowi fortecę nie do zdobycia. Stacjonuje tam oddział złożony z około 200 żołnierzy uzbrojonych po zęby, gdzie rolę generał dywizji pełni Akiya Aio. Budowla ciągnie się jeszcze kilkanaście metrów pod ziemią. Konstrukcja to metal wysokiej jakości przeplatany z kamieniem co powoduje, że ciężko jest ją uszkodzić.
~~

MG

Isenberg
Kapral Fritzhofth stał oparty z kubkiem kakao o jedną z baszt twierdzy. Zimne powietrze siekło go w poliki i nawet ciepły szal niepomagał tej okropnie zimnej nocy. Kapral, jak w zasadzie każdy żołnierz stacjonujący w tej zapomnianej przez Boga lodowej dziurze, bardzo nienawidził nocnych zmian. To nie była kwestia tylko temperatury, w końcu niby mieli koksowniki z węglem. Problemem była ciemność. Tutaj nic nie było widać. Gdzie by nie sięgnąć wzrokiem - góry, las, śnieg. W pewnym momencie idzie naprawdę znienawidzić ten monotonny krajobraz. Rano czasami jakieś dostawy, to ludzie z okolicznej wioski gdzieś w oddali, jest na czym oko zawiesić a i spać się nie chce. A w nocy? Człowiekowi chce się spać a oko to zawiesi co najwyżej na zbłąkanym nietoperzu. Klnąc więc na cały świat, zły że w tę zimną noc musi tu stać, pił swoje cieplutkie kakao, jedyny miły akcent dzisiejszej nocy. W pewnym momencie tą nudną noc przerwało jednak nietypowe wydarzenie. Jasna pomarańczowa łuna na horyzoncie. Zdziwiony żołnierz zmarszczył brwi, klnąc szpetnie pod nosem i sprawdzając czy to co pije to na pewno kakao a nie spiryt. Było jasno, za jasno, a do świtu wciąż pozostawało 6h. Spojrzał na kolegów kilkanaście metrów dalej, ci także wpatrywali się już w jasny punkt na horyzoncie. Gestem pokazał im że on załatwi to z przełożonymi, po czym trzeci raz tej zimnej nocy, klnąc niczym szewc, ruszył po schodach w dół kierując się do kwater oficerskich.

Fiore
Informacja o oblężeniu dotarła do Fiore po 3 dniach. Nie była to bowiem sprawa zbyt ważna. Wprawdzie duża armia okupowała twierdzę, jednak ta zdawała się nie do zdobycia i Fuhrer był niemal pewien że jakakolwiek pomoc jest kompletnie zbyteczna. Tak więc informacja dotarła do króla Fiore później, dostarczona w zasadzie przez szpiega, a nie samego władce Isenbergu, co zresztą nie dziwiło. Król Fiore też informacji tej zbyt poważnie nie potraktował. Wiedział jak ogromną siłą dysponuje Pergrande, ale mowa było o Hochburgu. Z tego co mówił mu E, nawet on nie dysponował odpowiednią siłą rażenia żeby zniszczyć tą twierdze. Skoro więc jeden z najsilniejszych magów tego kraju nie miał takiej mocy, to jak miało to zrobić Pergrande pozbawione magów z broniami oblężniczymi pokroju katapulty? Dlatego też temat został podjęty dopiero 8 dni później, na kolejnym zebraniu. I tak jak król się spodziewał, nikt to nadesłanych informacji wielkiej wagi nie przyjął. Tylko E coś postękiwał, ale co się dziwić, miał powody. Swędział go łokieć. A kiedy swędział go łokieć, to zawsze działo się coś kompletnie nie dobrego.

Isenberg
Czternasty pieprzony dzień! Czternaście dni ich te pieprzone świnie z Pergrande oblegały. Fritzhofth, tak jak jego brat bliźniak czternaście dni temu, pełnił wartę na szczycie twierdzy. Ale teraz był dzień. W każdym razie, Kapral nie miał kompletnie nic przeciwko wojnom, bitwom, czy innym takim. Kurde przecież po to wstąpił do wojska! To co go tak frustrowało w tym oblężeniu to... abstynencja. Wyżej postawieni zawyrokowali, zero spirytu do końca utarczek. I tak wszyscy byli skazani na Kakao. Kapral nie miał nic do kakao, w zasadzie nawet je lubił. Ale kiedy pijesz kakao średnio 5 razy dziennie, przez pieprzone 14 dni, to w pewnym momencie rzygasz kakao. Dlatego część żołnierzy przerzuciła się na wodę z cukrem, wodę z cytryną, wodę z wodą a część nawet na herbatę. Pewna grupka żołnierzy opatentowała też nowy zwyczaj, zagryzania kakao śniegiem i lodem, chociaż kapral Fritzhofth nie był szczególnym zwolennikiem tego nietypowego sposobu spozywania kakao. Niektórzy mogli by pytać dlaczego nie piją kawy? Rzecz w tym, że pili. Ale się skończyla. Dawno temu. Bardzo dawno temu. Legendy mówią że miała być dostawa. W każdym razie, nie ważne. Ważne było to, że Kapral pił właśnie 68 kakao w tym miesiącu i wcale a wcale nie smakowało inaczej niż poprzednie 67. Pewnie delektowałby się tym wybitnie rzadkim napojem, gdyby nie nagły krzyk kolegi z lewej. Ten wskazywał jakiś punkt za murem, to też kapral porzucając rozmyślenia o spirytusie, skupił wzrok na owym punkcie i wtedy to dostrzegł. Pojedyńczego człowieka. Z białą flagą. No kurcze w końcu. Zobaczyli że twierdza nie do obalenia i skapitulowali, bardzo mądrze, od jutra bimber wchodzi znów do menu. Jeden z żołnierzy poleciał po dowództwo, a kolega z lewej kazał się posłańcowi zatrzymać. Ten słysząc okrzyki i widząc gesty ludzi na murze, zatrzymał się i spojrzał, jakby się nad czymś zastanawiając. W końcu wbił flagę w ziemię i wyciągnął rękę przed siebie. Kapral uznał że to dziwny gest ale może tak robili w Pergrande? Ta myśl a także nagły błysk światła, były ostatnimi rzeczami jakich doznał w swoim krótkim życiu. Niewiele osób na murze przeżyło to, co się zdarzyło, a ci którzy to widzieli i przeżyli zdezerterowali jeszcze tego samego dnia. Co jak co, ale morale można złamać a ich zostało dosłownie wdeptane w ziemię(złapano ich dzień później i rozstrzelano). Tylko kilka osób wiedziało co się stało. Wiedziało o tym że wraz z gestem tajemniczej osoby, w ścianę mury uderzyła wiązka energii dosłownie przebijając się przez niego jak ciepły mocz przez śnieg. Mało tego większość żołnierzy znajdujących się wtedy na murze straciła życia w wyniku zatrzymania akcji serca. Ale ludzie wątpili by był to zawał. Jedno było pewne. W murze ziała dziura. A w zasadzie wyrwa. Sam mur miał długość 250m, grubość 20m+2x5m grubości muru. W tej chwili jednak w murze ziała dziura o długości 50m. Na szczęscie 4 pierwsze metry zasypane były gruzami, co utrudniało potencjalne wdarcie się do twierdzy tą drogą przez uzbrojony oddział żołnierzy. Rzecz w tym że temperatura w samej twierdzy spadła drastycznie, a dostanie się do jednej z wież było niemal niemożliwe. Same wierze miały 15m promienia i znajdowały się na dwóch końcach twierdzy. Cała sprawa miała miejsce przy południowym krańcu muru. Samnych żołnierzy ubyło o około 1/4. Sytuacja zdawała się kryzysowa.

Fiore
Gołąb pocztowy, a nawet dwa, tym razem dotarły do Fiore po około 20h od owych wydarzeń. Było już późno w nocy gdy obudzono E i wezwano przed oblicze Króla. E nie miał nic przeciwko byciu budzonym o ile sprawa była wazna a na niego czekała kawa. Tym razem kawy nie było. E był więc mocno niezadowolony i dokładnie zapamiętał nazwiska i wygląd odpowiedzialnych za przerwanie jego snu i już obmyślał w jaki sposób ich ukarać. Oczywiście to nie była do końca ich wina, więc kara zbyt wielka być nie mogła. W każdym razie gdy tylko dowiedział się jak wygląda sytuacja, podrapał się w łokieć. Nienawidził mieć racji. Drugi z gołębi trafił natomiast do Takano. Ta ruszyłaby niemal od razu, ale E wiedząc - niektórzy mówią że on wie wszaystko. Mają rację. - że Takano też takowego gołębia dostanie, czekał już na nią w miejscu, w które wiedział(Bo on wie wszystko) że dziewczyna się skieruje. Kazał jej zaczekać tydzień. I mimo oporów Takano się zgodziła, skoro kazał jej czekać. Miał powody. i E faktycznie powody miał. Bo na tę wojnę zabierał trójkę żółtodziobów, nieoszlifowanych diamentów z "Cudownego" pokolenia, jak to określał ludzi z pokolenia jego dwóch uczennic. Ale zwłoka nie była spowodowana tylko tym. Po pierwsze, E wiedział że Pergrande nie zaatakuje od razu. Po drugie chciał by jego szpiedzy zebrali jak najwięcej informacji. A po trzecie musiał zejść TAM by odzyskać TO, a to oznaczało że potrzebuje conajmniej trzech dni by wyleczyć rany. Tak więc cała wyprawa, została odroczona no i zgodnie z jego przewidywaniami, twierdza w ów tydzień nie upadła.

Kirino Ayame, Takara Kamishirosawa i Sonia po prostu Sonia, zostały poinformowane by stawić się punkt 03:00 na błoniach nie daleko Oak. Wszystkie dotarły na czas, tak jak im się w zasadzie podobało. Tam też czekał już na nie E oraz Takano, siedzieli przy ognisku, oboje tez popijali z metalowych kubków. Co piła Takano było owiane tajemnicą równie głęboką jak jej kubek, natomiast co pił E było równie tajemnicze jak zawartość przeciętnego kufla alkoholika, tak, E pił kawę. Miał na sobie ciemno zielony płaszcz z kapturem, skórzane spodnie i kaftan a na plecach kusze wraz z bełtami. Obok niego na ziemi leżały trzy zawiniątka. Na widok dziewczyn wyczarował im ławę z ziemi i gestem nakazał usiąść. Noc była dość chłodna więc ognisko wszystkim musiało dobrze zrobić. Po chwili podał dziewczynom po kubku i zapraponował kawy. Ciepła kawa była tym, co każdy powinien pić w dużych ilościach chyba że było jej mało, wtedy pić powinien tylko E. W każdym bądź razie, cisza została dość szybko przerwana.-Rad jestem że dotarłyście na czas i nawet w całości. Panno Ayame.-Skłonił lekko głowę Kirino.-Takaro, Sonio.-Dopiero później przywitał się z uczennicami.-Przed nami jeszcze jakieś pół godziny czekania, więc jeżeli chcecie zadać pytania to jest to najlepszy moment.-Powiedział pouszając patykiem węgle w ognisku i oczekując potencjalnych pytań. Nie lubił pytań, ale czasami wręcz wypadąło je zadać, tym bardziej że pamięć E już nie ta i nie wszystko musiał im przekazać. Grunt żeby zadawać pytania kiedy była taka potrzeba. Takara miała z tym niestety pewne problemy. -Jak zapewne wiecie, albo nie, idziemy na wojnę. A w zasadzie jedynie jedną z wielu bitew.-Pociągnał łyk cudownego czarnego naparu.-Nie obiecuję że to przeżyjecie chociaż dołożę wszelkich starań by tak właśnie było. To będzie zapewne najbardziej niebezpieczne i okropne zadanie z jakim do tej pory się zmierzyliście i zanim wyruszymy muszę wiedzieć jedną ważną rzecz. Niezależnie od waszej odpowiedzi, zabiorę was, ale inaczej będą wyglądać wasze zadania.-Westchnał i spojrzał każdej z dziewczyn w oczy. Po kolei. To pytanie musiało paść.-Jesteście gotowe, pozbawić drugiego człowieka życia?-Z jakiegoś powodu czuł, że Sonia zaprzeczy, a Takara nawet się nie namyślając stwierdzi że spoko. Ale może się mylił? No i co odpowie różowowłosa? Niezależnie od ich odpowiedzi przeszedł do dalszej części planów na dzisiejszy wieczór i sięgnał po jedną z paczek. Odwinął ją i wyjął z niej piękny metalowy wachlarz z czerwonymi runami. Podał go Takano.-Wachlarz Mei Ling. Na pewno wiesz do czego służy. Myślę że powinnaś go mieć w czasie tej bitwy.-Następnie sięgnał dłonią po drugi pakunek i natychmiast nieco sposępniał, patrząc na przedmiot krzywo z lekkim obrzydzeniem, jak by nie chcąc go w ogóle dotykać. Tego przedmiotu nie dał nikomu, za to przebiegł po wszystkich spojrzeniem i w końcu zatrzymał je na Takarze.-Ten przedmiot... ten łuk. Od kiedy został stworzony wystrzelił tylko dwie strzały. Obie odmieniły losy wielkich bitew, krajobraz tego kontynentu, oraz życia dwójki ludzi. Z początku miał z niego strzelać Grshna, jednak odmówił. To nie w jego stylu. Zresztą ta broń jest... ostatecznością.-Znowu się skrzywił. I odwinął zaiwniątko, ukazują łuk refleksyjny z czarnego drewna, jego cięciwa natomiast przypominała świeżo wyrwane ścięgno. Wciąż ociekające krwią, ze strzępkami ciała doń przyczepionymi.-Tyle zostało z poprzednich użytkowników.-Zauważył, dziwić mógł fakt, że mięso nie zgniło, a krew nie wyparowała. Jednak były tam dalej, jak nowe. Ukazując pełne okropieństwo tej broni.-Do rzeczy. Łuk ten jest w stanie zmienić waszą moc magiczną w strzałę. Z naszych badań wynika że już przeciętna ilość MM(100) była by w stanie zmieść Magnolie z powierzchni ziemi a w jej miejscu stworzyć jałową pustynię pozbwioną życia, roślin, z niewielkim kanionem w miejscu lotu strzały. Moc tego łuku jest tak dewastująca, że część energii zawsze ucieka do tyłu, rozrywając ręce i tors osoby która go używa. Jednakże...-Westchnął.-Używając dwóch zaklęć których cię nauczyłem, myślę że ty jesteś w stanie, wystrzelić raz z tego łuku i przeżyć. Ba, dzięki swojemu zaklęciu, wrócić potym do pełni zdrowia.-Spojrzał na Takarę, poczym zawinął łuk.-To jest jednak ostateczność. Ostatnia deska ratunku, gdy nie będzie już innych opcji i jest to też decyzja, którą musisz podjąć sama, w najbardziej krytycznym momencie. Nikt cię do niej nie zmusi i nikt cię nie obwini jeśli się na ten ruch nie zdecydujesz. Powinnaś jednak znać wszystkie możliwości jakie mamy. Wszyscy powinniście je znać.-Powiedział, znów patrząc po wszystkich i nic przed nimi nie ukrywając. Po chwili podniósł i odwinął ostatni pakunek, w nim znajdowały się trzy dziwne zielone kiełbasy.-A to, będzie nam potrzebne za chwilę.-Jedną kiełbasę rzucił Takano, ta zdawała się świetnie wiedzieć do czego służą, skrzywiła się jednak gdy ją złapała, a to przez okropny swąd jaki owa kiełbasa generowała. W każdym razie po chwili wszyscy usłyszeli dziwny dźwięk, potem zauważyli trzy punkty na niebie a po chwili na błoniach niedaleko z nich wylądowały trzy majestatczne gryfy. Z jednego z nich zeskoczył otyły murzyn z afro i czym prędzej podbiegł do Takano.-Aio!-Przytulił ją a ona jego.-To Rodrick.-Przedstawił go skrótowo E. Ten zaś kiedy już odszedł od Takano, przywitał się z dziewczynami i z E uściskiem dłoni.-To jak, wsiadacie?-Zapytał, potym jak E dał mu dziwną kiełbasę. Następnie E, Aio i Rodrick podeszli do gryfów i dali im owe kiełbasy by potem dosiąść majestatycznych stworzeń.-Wsiadajcie.-Rzucił E dając dziewczynom możliwość wyboru z kim polecą. Gryfy zaś schyliły się, ułatwiając dziewczynom wejście. Właśnie tak, drużyna miała udać się do Isenbergu.

Czas na odpis: 07.11 godzina 20:00
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647

AutorWiadomość
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Północna Ściana Hochburg - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Północna Ściana Hochburg   Północna Ściana Hochburg - Page 5 EmptyPią Gru 25 2015, 03:34

Ayame nie powinna była spodziewać się żadnych odpowiedzi ze strony E. Czyżby już zdążyła zapomnieć czego nauczyły ją poprzednie miesiące? Czyżby zapomniała, że najlepiej polegać było przede wszystkim na sobie, a nie na kimkolwiek innym? Polegając na innych ludziach narażało się tylko na rozczarowanie i pokiereszowanie serca. O ile to drugie u Kirino dopiero niedawno wróciło do normalnego bicia, o tyle na zawody powinna być przygotowana. Nie powinna była zresztą winić E za to, że zwyczajnie nie wiedział co się stało. Był tylko człowiekiem, takim samym jak ona, Takara, Sonia czy żołnierze po obu stronach barykady w tej bezsensownej wojnie, w której dziewczyna brała udział. Teorie, które rzucił E mogły być prawdziwe, ale mogły równie dobrze być kompletnie nietrafione, dlatego Ayame postanowiła nie przychylać się do żadnej z nich, za bezpieczne uznając tylko to, że cokolwiek się stało w lesie nie wróżyło to dobrze - ani dla jej obozu, ani dla niej samej. Bo pomijając wszystko inne, rację miała Takara pytając po prostu dlaczego tamto coś pokazało się tylko Kirino? Jaki był cel w tym nagłym pokazaniu się? Czemu to miało służyć? Kirino nie sądziła, by było to tylko głupie zaniedbanie albo błąd ze strony przeciwnika - owszem, mogło tak być, ale znów lepiej było założyć, że było to celowe zachowanie i cokolwiek Kirino ujrzała, to było tak, dlatego że miała to ujrzeć. A jeśli tak, to każdy z nich powinien być super ostrożny we wszystkich swych działaniach. Jeśli przeciwnicy potrafili być niewidzialni i niewykrywalni... to tak naprawdę trudno było marzyć o wyjściu z tej sytuacji w jednym kawałku. Różowowłosa nie popadała jednak w żaden rodzaj rozpaczy ani nie siała defetyzmu. Tak długo jak biły ich serca, tak długo szansa na zwycięstwo istniała. Nawet jeśli to konkretne serce nie było aż tak silne i żwawe jak miesiące temu, gdy dołączało do gildii. W skrócie więc - domysły E skwitowała po prostu ciszą. Nie skinęła nawet głową. Nie było czego potwierdzać, skoro nikt z nich nie miał pojęcia co właściwie się działo. W powietrzu pozostały tylko pytania bez odpowiedzi i szereg wątpliwości. Być może nawet strach.

Co do kolejnej odpowiedzi - Ayame spodziewała się, że cokolwiek E jej odpowie, to dziewczyna nie będzie zadowolona. I faktycznie, gdy tylko usłyszała co zrobili (bo nie mogła siebie z tej grupy wykluczyć, nieważne jak bardzo by chciała) nie była zaskoczona, co jednak nie sprawiało, że nie było zła. W istocie w jej oczach pojawiła się autentyczna wściekłość, emocja rozpalona do czerwoności, coś co od bardzo dawna nie zagościło w duszy dziewczyny. Tak żywej reakcji nawet ona sama się nie spodziewała, a nie przyzwyczajona do nagłego napływu energii z tego tytułu nie wiedziała nawet jak ją spożytkować, dlatego w głupim odruchu potrzeby odreagowania podeszła do ściany i uderzyła w nią bardzo mocno pięścią. Bolało. Cholernie bolało. Nie powinna była tego robić i było to bez sensu, ale obawiała się, że jeśli nie zareaguje w tym momencie w jakikolwiek sposób to wybuchnie jeszcze gorzej. Nie odciągnęła jednak pięści od ściany po uderzeniu, pozostała z ręką przy ścianie, następnie przypadając na kolana i powoli osuwając dłoń po ścianie. Miała świadomość, że E robił co mógł by wspomóc stronę, po której byli. Prawdopodobnie mógł sam nie być zadowolony z tego co robił. Wykazał się szczerością, gdy jej o tym powiedział, choć akurat to w tej chwili dziewczyna miała gdzieś. A Kirino była tak bardzo tym wszystkim podirytowana, że nie była w stanie tego zdzierżyć. I choć wciąż nie odzywała się zbyt często wprost nie pytania, choć starała się rozumieć działania E, choć wiedziała, że to wojna a nie zabawa w piaskownicy, to świadomość tego, czego uczestniczką się stało frustrowało ją tak niesamowicie jak nigdy dotąd.
- Nienawidzę tego wszystkiego... - wyszeptała pod nosem pozostając w swoim położeniu, w końcu jednak odejmując pięść od ściany i wlepiając w nią własne spojrzenie z półprzymkniętych powiek. Jej usta drżały, lecz trudno było jej samej określić czy to z powodu furii, którą czuła czy z bólu jej ręki. Była zbyt rozemocjonowana by odezwać się w jakikolwiek sposób do dwójki. Wkurwiało ją to, że E zrobił co zrobił, wkurwiało ją to, że Takara nie miała za wiele na ten temat do powiedzenia i tak szybko przeszła nad tym do porządku dziennego, i wkurwiało ją to, że ona sama w głębi siebie rozumiała, że to działanie miało sens. W tym momencie nienawidziła ich wszystkich. Zarówno jednej, jak i drugiej strony. E, Takary, innych żołnierzy i ich przeciwników. Idioci. Wszyscy idioci.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Sonia


Sonia


Liczba postów : 208
Dołączył/a : 24/11/2013

Północna Ściana Hochburg - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Północna Ściana Hochburg   Północna Ściana Hochburg - Page 5 EmptySob Gru 26 2015, 23:23

Ludzie. Tak się cieszyła, że jednak nie była sama w tym strasznym miejscu. Jeszcze kilka godzin wcześniej niespecjalnie do niej docierało, co się dzieje dookoła, jednak teraz była rzeczywiście przestraszona tym miejscem i całą sytuacją, w której się znaleźli. Ulga, którą poczuła po zobaczeniu E, Takary i Kirino we jednym kawałku, bezpiecznych i zachowujących się tak, jak to pamiętała, zadziałał na dziewczynę z niesłychaną mocą i znowu zaczęła płakać, tym razem z ulgi, jaką niósł ich widok. Przytuliła mocno Takarę, jakby nie widziała jej wieki, równie ciepło objęła Kirino, jednak gdy przyszło do E, nawet nie zawahała się i objęła go najmocniej, jak było to możliwe, wtulając się w jego ubranie. Nawet jeżeli ich relacja była bardziej srogi nauczyciel - uczennica, była naprawdę szczęśliwa, że nic mu się nie stało i niedługo znów będzie mogła słuchać kolejnych rzeczowych i nieco szorstkich uwag, parzyć kawę i po prostu wypełniać kolejne raporty... Lub też nie. Ten okres był już zamknięty, jednak nie o to chodziło. Odsunęła się od swojego nauczyciela, ocierając buzię rękawem i uśmiechając się w jego stronę przepraszająco, po czym już usiadła na najbliższym krześle. Zapytałaby, czy ktoś w pobliżu miał chusteczkę, jednak musiała poradzić sobie sama, wiec zaczęła przeszukiwać wszystkie kieszenie płaszcza, znajdując jedną, nieco zużytą. Mimo to wydmuchała w nią nos i... rozejrzała się za koszem. Brak takowego skwitowała tym, że chusteczka wyląduje w palenisku, gdy będzie pierwsza okazja. Na razie schowała ją do kieszeni i skupiła się na ważniejszych rzeczach.
Zajęłam się podnoszeniem morale żołnierzy. Niektórzy są w naprawdę opłakanym stanie i dzisiejszy atak z pewnością to odzwierciedli. Dotarłam do hangaru. Byłam świadkiem wypadku i przymierzaliśmy się z żołnierzami na miejscu, by zabrać go do najbliższego medyka, kiedy doszło do ataku na hangar......... Wraz z jednym z ocalałych żołnierzy dostaliśmy się do środka czołgu i z jego pomocą... pozbyliśmy się dwóch zabójców. Wasylów... Gdy opuściliśmy maszynę znalazła nas ranna Takano Aio i grupa żołnierzy. Nie wiem, ilu właściwie zaatakowało twierdzę, ani jakie są straty. To może chyba powiedzieć jedynie generał Aio lub inny Generał... To wszystko...
Napisała powoli, nieco drżącą ręką, zatrzymując się kilkukrotnie w trakcie pisania. Przypominała sobie, ponownie przeżywała. Kilka razy dało się widzieć, że przebiega przez nią dreszcz lub na jej twarzy pojawia się dziwny grymas. Ostatecznie jednak złożyła zeszycik w ręce E i opatuliła się szczelniej płaszczem. Było jej zimno...
Nie słyszała pytań Kirino, więc mogła tylko wnioskować na podstawie odpowiedzi udzielonych przez E, jednak żadna nie brzmiała dobrze. Wszystkie tyczyły się niebezpieczeństwa, śmierci, wojny. Były to tematy, do których będą powracać jeszcze nie raz, jednak już teraz Sonia nienawidziła ich z całego serca. I im dłużej słuchała, tym bardziej nie wiedziała, czy rośnie w niej przerażenie, czy obojętność na to, co właśnie słyszała. Wczoraj zabiła dwóch ludzi. Oni zatruli cały obóz. Ludzie umrą, będą cierpieć, będą wyklinać ich coraz bardziej. Skuliła się nieco. Nie do końca znała E od tej strony, jednak była skłonna zgodzić się, że był takim człowiekiem. Zdolnym. Najgorzej jednak wieści te zniosła Kirino i Sonia w zasadzie jej się nie dziwiła. Brała w tym udział i dopiero teraz się dowiedziała, co zrobili. Z drugiej strony czy to nie ona mówiła, że może zabić drugiego człowieka, jeżeli będzie potrzeba. Sonia nagle się wyprostowała. Ona mówiła coś zgoła innego. A tymczasem... Przełknęła głośno ślinę, czując rosnącą w gardle gulę. Cichutko zeszła z krzesła i podeszła w stronę Kirino. Nie chciała jej przestraszyć, jednak w jakiś nieprzyjemny sposób rozumiała jej złość. Ostrożnie dotknęła jej ramienia, kucając, po czym chwyciła jej obitą dłoń w swoje, jakby chcąc uchronić je przed dalszym urazem. Różowowłosa nie powinna siebie bić, za to, czego nie wiedziała... Mogła ich nienawidzić, całej tej wojny, ale nie musiała się za to karać. Ciepłe łzy spływały po policzkach Sonii, która przeżywała to równie mocno. Zabiła kogoś. Spowodowała czyjąś śmierć, niczym dziecko, które bawi się nieodpowiednimi zabawkami. Zabiła ich, jakby to był zwykły kaprys, na który mogła sobie pozwolić.
W tym momencie już nic nie hamowało płaczu Sonii, która jedynie oparła się o ramię Kirino i wylewała z siebie cały strach i żal, zalewając pokój obrad cichym dźwiękiem płaczącej dziewczynki. Możliwe, że płakała za nich wszystkich, bo nikt inny nie mógł sobie pozwolić na takie wzruszenia.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1855-sonia https://ftpm.forumpolish.com/t3644-notatki#70051
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Północna Ściana Hochburg - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Północna Ściana Hochburg   Północna Ściana Hochburg - Page 5 EmptyNie Gru 27 2015, 00:05

MG

Ogólnie działo się wiele rzeczy naraz i każdego ponosiły emocje. Pierwsza była Sonia która po wybuchnięciu płaczem zaczęła wszystkich przytulać, wliczając w to nawet E. Ten widocznie zaskoczony tym co zrobiła uczennica odchrząknął niepewnie, ale Sonii nie odsunął, a nawet pogłaskał! Widać jednak było jego ulgę, kiedy Sonia się odsunęła. Zdecydowanie obcowanie z innymi ludźmi nie było ulubionym zajęciem E. Zwłaszcza kiedy ci naruszali jego przestrzeń osobistą i do tego wymagali od niego pośrednio jakichś ludzkich odruchów. Potem były raporty, wybuch Kirino i znowu płacz, E jednak wyczerpały się zapasy ludzkich reakcji na ten dzień i po prostu napił się kawy z kubka który stał nieopodal.-Nie dziwię się. Prawdopodobnie jak każdy tutaj.-Odpowiedział Kirino. Nie ona jedna przez to przechodziła i nie ona jedna uczestniczyła w tym wszystkim kiedy równie dobrze mogła piec herbatniki. Kurcze, w zasadzie to Kirino miała całkiem dobrze, nikt jej nawet zabijać nie kazał. Na wojnie.-Cieszę się że w takim razie wam obojgu nic się nie stało.-Pochwalił Sonie i Takarę. Spojrzał jeszcze na tą pierwszą... pozbyli. Pytanie, kto strzelał? Ale nie był pewien czy powinien to pytanie w tej chwili zadawać. I tak by dziewczynie za bardzo nie pomógł. Dalej, wtrącił się brat Takano.-Ich cel jest akurat jasny, chcieli dopaść dowództwo. Zginęło około 50 naszych i pewnie drugie tyle zabójców. Co do tych uwięzionych, także nie żyją.-I pałeczkę znów przejął E.-To byli świetnie wyszkoleni mordercy. Każdy z nich miał przy sobie truciznę, zażyli ją kiedy uznali że mogą zostać pochwyceni. A teraz najlepiej jak położycie się spać. Sam zaraz idą odpocząć. Musimy zregenerować siły przed jutrem.-Powiedział i sam wstał, by potem skierować się do pokoju i pójść spać.

Czas na odpis: 29.12 godzina 23:00
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647
Frederica

Wytrwała Pierepałka

Frederica


Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014

Północna Ściana Hochburg - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Północna Ściana Hochburg   Północna Ściana Hochburg - Page 5 EmptyNie Gru 27 2015, 15:08

Sytuacja zdecydowanie nie należała do takich, w których Takara czułaby się dobrze albo przynajmniej wiedziałaby, co ma robić. Przytuliła jedną ręką Sonię, kiedy ta do niej podeszła i sama ją przytuliła. W sumie nawet jej się zrobiło trochę szkoda Sonii. Taka miła dziewczynka nie powinna siedzieć na wojnie. Jednocześnie popatrzyła, jak idzie tuląc innych i przy E mimowolnie się szeroko uśmiechnęła. Jakoś ją to bawiło, zwłaszcza reakcja jej mistrza. Wysłuchała słów Generała w duchu ciesząc się, że powiadomiła dowództwo. Może tym pomogła. Może było to zbędne, ale zrobiła co było akurat trzeba i może dzięki temu brat Takano dalej żyje? W każdym razie miała wrażenie, że nie spaprała całej warty aż tak jak jeszcze niedawno uważała. - Wyszkoleni mordercy... Świetnie, tego nam brakowało. Idealnie... - uśmiechnęła się gorzko dalej nie rozumiejąc pewnej dość istotnej rzeczy - przeżyła właśnie w starciu z kimś takim. Z kimś, kto trenować kilkanaście lat by zabijać bez większych problemów. A ona nie dość, że przeżyła, to jeszcze wykluczyła czterech i ostatecznie wyszła z tego wszystkiego bez większych obrażeń. Może oznaczało to, że miała niesamowitego warta i trafiła na takich, którzy przespali zajęcia z ubijania żywych czołgów. Może umie więcej, niż jej się wydaje. W obliczu wszystkich swoich osiągnięć jednak bardziej była skłonna uwierzyć w pierwszą wersję. W każdym razie tych, których dorwała, nie żyją. A mogła ich ogłuszyć. Nie było na to co prawda czasu, ale teoretycznie mogła próbować. Wzruszyła ramionami. - Więc proponuję ich wszystkich przeszukać. Może ich trupy powiedzą co nie co. Co prawda wiemy, po co przyszli ale może przy okazji dowiemy się czegoś o tym podejrzanym "potężnym magu" po stronie Pergrande. O, Generale, mogłabym mieć prośbę...? - zapytała, nagle wpadając na jeden z tych genialnych pomysłów, które objawiają się Takarom raz na jakiś czas w zupełnie niespodziewanych momentach. - Czy mogłabym prosić o strój i ekwipunek jednego z naszych niezapowiedzianych gości? Niech Generał nie pyta, po co. Nie mam kompletnie pojęcia, ale wie Generał... Kiedyś wpadłam na pomysł, żeby zbierać kamienie z drogi. Nie miałam pojęcia, po co, ale nie miałam co robić. I nie uwierzy Generał, ale się przydały i to w miejscu, gdzie się tego nie spodziewałam. - historia autentyczna i mowa oczywiście o bazaltowych kamyczkach zbieranych w Etearnie. Kto by pomyślał, że będzie nimi naparzać kamienne płyty podczas podbijania twierdzy? W każdym razie jeżeli by wyszło, że trzeba będzie przedostać się kiedyś gdzieś na stronę Pergrande to będzie to niewielki problem. Nie koniecznie teraz. Nie koniecznie przy obronie twierdzy, ale kiedyś gdzieś... kto wie? Co więcej, chciała się lepiej przyjrzeć ich broni. Pewnie nie będzie to nic, czego nie znajdzie się w sklepie, ale kto wie...? Ktoś by to mógł nazwać grabieniem zwłok. Ale przecież im się to i tak już do niczego nie przyda... A jak się nie przyda i jej, to będzie miała chociażby pamiątkę. Pamiątki są fajne. Znaczy nie wszystkie, ale większość i chyba miała taką po większości misji. Albo i wszystkich, nie koniecznie w formie jakiejś takiej materialnej w formie przedmiotów. Czasem to była zwykła blizna...

W każdym razie została jeszcze jedna kwestia. A w zasadzie dwie kwestie siedzące razem przy ścianie. Zerknęła na E, który to kompletnie zignorował dość istotny problem, który to zaistniał właśnie w tej sali. Westchnęła cicho z drobną dezaprobatą nie widząc jednak sensu, by go zatrzymywać i kazać obie je pocieszać. Był to jednak problem, który Takara nie mogła zignorować, chociaż ostatnio jej skill społeczny sprawił, że pogryzła się strasznie z Alezją i kto wie, czy drugiego Armageddonu nie zrobi teraz. W przeciwieństwie jednak do awantury jaka wynikła w szpitalu, teraz postanowiła uzbroić się w dodatkową cierpliwość, spokój, paczkę chusteczek i dwa kubki wypełnione po brzegi wodą. Tak uzbrojona podeszła do obu dziewczyn, kucając obok nich i podając każdej z nich napój. - Do dna. Zwłaszcza Sonia, żeby się nam tutaj nie odwodniła. -  tej też podała cała paczkę chusteczek. I co ma im powiedzieć? Wszystko będzie dobrze? Ty nie płacz, bo to nic nie da, a ty nie terroryzuj ścian? Z drugiej strony, czy właśnie nie są to normalne reakcje zwyczajnego człowieka z czystym sumieniem? Tymczasem ta przyjęła wszystko do wiadomości jak coś normalnego. Nie było jej żal Pergrandczyków. Było jej za to żal żołnierzy, którzy musieli się z nimi użerać. Z drugiej strony tamci przecież nic jej w sumie aż takiego nie zrobili, a jednak złe wspomnienia dotyczące tego kraju robiły swoje. Przyczyniła się do śmierci czterech ludzi i nie czuła z tego powodu wyrzutów sumienia. Otruli przeciwników? Cóż... Mniej wrogów na froncie. Chociaż oczywiście sam koncept jej się kompletnie nie podobał i przy każdej innej okazji pewnie by to potępiła. Ale nie tutaj. Bo dlaczego? Tej nocy tak jej dodatkowo zaleźli za skórę, że może nawet czuła z tego tytułu niewielką satysfakcję. A przecież to było kompletne chore podejście i o tym doskonale wiedziała. - Nie potraficie tak po prostu krzywdzić ludzi. I dobrze. Bardzo dobrze. Więcej - jesteście dzięki temu lepsze od innych. Ludzie nie powinni złoczynić innym ludziom. - zaczęła w końcu, nie bardzo wiedząc co ma mówić, by jakoś je podnieść na duchu. - My się tylko bronimy. Tak, jak potrafimy. Pergrande nie spocznie, dopóki nie zaleją całego kontynentu. To smutne, bardzo smutne ale niestety, stać ich na to. Stać ich, by wysyłać co raz więcej żołnierzy na front nie dbając o nic innego. Nie przyjechaliśmy tutaj dla egzaminu. Przynajmniej nie ja. W nosie mam ten cały tytuł. Prawda jest taka, że walczymy dla Isenberczyków. I to tez nie. Owszem, walczymy tu za tych, którzy nie mogą chwycić za bron. Dla tych, którzy chcą żyć w niepodległym państwie, a nie pod jarzmem Pergrande. Dla tych zwykłych, prostych ludzi którzy nie chcą mieć z wojną nic wspólnego. A Pergrande chce im to wszystko zabrać w imię budowania wielkiego imperium. A prawda jest taka, że walczymy teraz nie za ludzi tego kraju. Walczymy za cały kontynent. Jeżeli Pergrande zdobędzie Isenberg, którzy da radę ich powstrzymać? Jeżeli Pergrande przejdzie dalej, jak myślicie, ile czasu minie nim znajdą się na granicy z Fiore? Wtedy nie będziemy mieli wyjścia. Będziemy walczyć tak czy inaczej. I nikt nam nie pomoże, bo nikogo już nie będzie. To smutne, ale tak będzie. Pergrande nie gra czysto. Zrobią wszystko, by osiągnąć cel. Dlatego Kirino nie możemy grać uczciwie. Uczciwa gra z nieuczciwym przeciwnikiem to niemal pewna porażka tego pierwszego. Wiem, nie podoba ci się to. Nikomu się to nie podoba. Proszę, nie wiń E za to, że po prostu chce to wygrać. Zwłaszcza, że prawdopodobnie to z mojej i tylko z mojej winy Pergrande zaatakowało akurat teraz. Akurat w tym momencie wysłało swoje wojska by w końcu zdobyć tą przeklętą twierdzę a nie za miesiąc, nie za dwa... Może prawda jest zupełnie inna, nie wiem, ale w pewnym sensie czuję się odpowiedzialna za to, co się tutaj teraz dzieje. Nie pytaj, co zrobiłam, bo to serio obecnie nie ma większego znaczenia i w niczym nie pomoże. W każdym razie przyjechałabym zapewne nawet jeśli nikt mnie by tutaj nie prosił. Was w zasadzie ta wojna nie obchodzi. I to jest jak najbardziej w porządku, bo nijak was ona obecnie dotyczy. Nie jesteście osobami, które powinno się ciągnąć na front, ale cóż... KTOŚ ma pewien problem z dobieraniem ludzi pod zadanie. - definitywnie chodziło jej o E. W zasadzie nie była pewna, ale przecież zawsze mógł ciągnąć do Isen kogoś innego. Tak samo kompletnie nie trafionym pomysłem było wysyłać Takarę do Pergrande. W każdym razie mówiła bez nerwów. Nie miała zamiaru nikomu robić wyrzutów. Mówiła spokojnie, nieco ściszonym głosem. Po prostu opowiadała. Trochę może i tłumaczyła, co oni tutaj w zasadzie robią. Że jest przyczyna, dlaczego walczą i jest też powód, dla którego się bronią tak czy inaczej. Ona to rozumiała, one nie musiały. Nie miała zamiaru zmieniać nagle im obu światopoglądu. Nie. Nawet jeśli by chciała, to by się nie udało. - Kirino, proszę, nie rób już sobie krzywdy. Czy nie wystarczy, że ja co chwilę ląduję w stanie agonalnym? - uśmiechnęła się ciepło do różowowłosej kładąc jej dłoń na ramieniu, oczywiście tym nie okupywanym przez Sonię. - Ja wiem, że jest ci ciężko, że ciężko się pogodzić z tym, co się tutaj dzieje. Ale życie takie jest. Czasem jest upierdliwe i wiedzie pod górkę. W każdym razie pamiętaj, że nie jesteś z tym wszystkim sama, w porządku? Nikt cię nie będzie winił za to, co zrobiłaś ani za to, co zrobisz lub nie zrobisz. Jest Takano, jest Sonia. Jestem i ja. Jeżeli to wszystko będzie dla ciebie za ciężkie do zniesienia, zrobimy wszystko by ci jakoś pomóc. Po prostu daj znać. W każdym razie okaleczając sobie rękę niczego nie zmienisz. W niczym to nie pomoże, a my się będziemy wszyscy martwić. - po czym przeniosła wzrok na Sonię. Kurczę, gdyby obie albo były wściekłe albo po prostu tylko płakały ze smutku wszystko byłoby o tyle łatwiejsze. Pogładziła Sonię po głowie. - Wiesz co? Znam cię jakieś... kilkanaście godzin? Niewiele, ale wiem, że jesteś bardzo w porządku. I powinnaś płakać jak najmniej. Wolałabym cię więcej widzieć uśmiechniętą niż zdołowaną. Kirino też oczywiście... - poprawiła się szybko, zaś uśmiech nie schodził z jej twarzy. Ponoć uśmiechem i dobrym samopoczuciem można zarażać. Takara właśnie to sprawdzała. - Wszystko będzie dobrze, jakoś się ułoży. Obiecuję. A jak nie, to wiedz, że zawsze wszyscy będziemy obok by pomóc. W końcu wszyscy jesteśmy jedną drużyną... - stwierdziła po czym wstała i wyciągnęła do obu ręce co by pomóc im wstać. Definitywnie powinny odpocząć. - A, i to nie tak, że mówię to wszystko bo mnie jeszcze nic złego nie spotkało. Że co najwyżej pobiłam się z jakimiś typami i tyle było z wojny. W przeciągu tych kilku godzin zostałam dźgnięta mieczem w brzuch i prawie mnie ścięli.... - jednocześnie przy tym odchyliła nieco płaszcz pokazując czerwoną, niemal czarną wielką plamę na koszuli w miejscu, gdzie jeszcze nie tak dawno była rana. Tym bardziej nie oszukiwała ich w tej kwestii. W zasadzie był jeden dość istotny powód, dla którego nie powiedziała o takim zajściu wcześniej. Najnormalniej w świecie nie miała zamiaru martwić E. Jeszcze by się znowu na nią zeźlił że nie uważa. A skoro poszedł spać to już jej było to obojętne. No i przede wszystkim nie sądziła, żeby było to jakkolwiek istotne.  - Do tego zabili mojego towarzysza z warty niemal na moich oczach i cholera wie kogo jeszcze. Więc to nie tak, że kompletnie nie mam pojęcia, co czujecie i o czym w zasadzie mówię. Też jestem zła. Też jest mi smutno. Więcej - cholernie się boję, chociaż może tego nie widać. - kto normalny by się nie bał? No, może nie koniecznie w tej konkretnej chwili. Teraz było dość spokojnie i przyjemnie pomijając te dwie kwestie siedzące pod ścianą, które spróbowała ogarnąć jak mogła. Może pomogła. Może zupełnie je to wszystko obejdzie. Nie wiedziała. Co mogła to zrobiła. W każdym razie jeżeli by się okazało, że nie jest już potrzebna, nikt nic od niej nie chce i w ogóle to uda się do pokoju, położy gdzieś w okolicach kominka po czym przykryje się skórami i jeszcze pójdzie się zdrzemnąć. Bo może.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4675-tobolek-fretki#97655 https://ftpm.forumpolish.com/t4652-frederica-kikuta https://ftpm.forumpolish.com/t4677-there-s-something-odd-about-that-place#97660
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Północna Ściana Hochburg - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Północna Ściana Hochburg   Północna Ściana Hochburg - Page 5 EmptyPon Gru 28 2015, 16:38

Nie. Tylko głupiec mógłby uznać, że Kirino miała dobrze w zaistniałej sytuacji, a jeśli E myślał w ten sposób to był głupcem. Oczywiście Ayame nie mogła usłyszeć jego myśli, więc nie wpływało to na czy lubiła, czy nie mężczyznę, ale należało jasno powiedzieć, że dziewczyna wcale nie miała dobrze. Jeśli uczestniczyło się w czymś i nie wiedziało, że doprowadza to do śmierci ludzkich, to szok bywał kilka razy potężniejszy niż gdyby E powiedział jej na początku co było ich planem. I dlaczego właściwie nie powiedział jej tego od razu? Co, bał się jej reakcji? Bał się, że ucieknie, że zniweczy ich plany? Był tchórzem. E mógł zgrywać silnego faceta i mógł rozkazywać im wszystkim, mógł wydawać nakazy, niektórych rzeczy zabraniać i zgrywać niesamowicie odpowiedzialnego człowieka, który niejedno przeszedł, ale w rzeczywistości był tchórzem, któremu zabrakło jaj, by powiedzieć jednej ze swoich podwładnych tego, co należało jej było powiedzieć na samym początku. Że wychodzą po to, by zamordować ludzi, by kilka ludzkich żyć odesłać do innego świata. Głupia różnica? Niewiele to zmienia? Być może w skali rzeczywistości i fizycznych rzeczy faktycznie, ale dla Ayame różnica była kolosalna. I wbrew sobie przez sekundę przez jej umysł przebiegło pewne proste życzenie dotyczące E i jego życia. Szybko jednak oddaliła tę myśl od siebie, przerażona tym o czym myślała.

Ktoś dotykał jej ramienia, a po chwili złapał jej obolałą dłoń w swoje własne ręce. Po chwili też dodatkowy ciężar pojawił się na ramieniu różowowłosej, a ta w końcu przechyliła głowę, by zobaczyć kto spowodował te wszystkie odczucia. Gdy wzrok Ayame napotkał na widok zapłakanej Sonii nawet jej wściekłość i irytacja musiały ustąpić i odejść gdzieś na bok. Oczywiście, że nie była jedyną, która to wszystko przeżywała. Wiedziała o tym od samego początku. Żołnierze też nie byli pozbawionymi emocji pacynkami. Czasami tylko brakowało im wyobraźni. W tym momencie jednak nie obchodzili jej żołnierze, a los dziewczyny, która teraz wypłakiwała się jej w rękaw. Zamiast furii, w dziewczynie pojawiło się teraz współczucie i zrozumienie. Zrozumienie dla emocji odczuwanych przez Sonię, która reagowała jednak jakże odmiennie od samej Ayame. Podczas gdy Kirino odpowiadała na zastaną sytuację agresją i wściekłością, Sonia reagowała smutkiem i płaczem. Obie reakcje wypływały jednak ze wspólnego źródła. Pozbywając się przynajmniej na teraz chęci zniszczenia ściany, dziewczyna obróciła się tak, by na wprost mieć Sonię, a następnie mocno przyciągnęła ją do siebie, opatulając ramionami i dociskając do własnego ciała, samej też kładąc swoją głowę na ramieniu Sonii.
- Nie wiem jak, ale będzie dobrze. Będzie dobrze. - powiedziała po prostu z determinacją, miarowo głaszcząc dziewczynę po włosach. Raz na jakiś czas, zwłaszcza w takiej sytuacji, każdy potrzebował trochę ciepła.

Ayame nie przyjęła kubka od Takary. Nie był to żadnego rodzaju pokaz ani chęć uzmysłowienia jej, że jej nie lubi, nie, po prostu miała w tym momencie ręce zajęte czym innym i nie zamierzała nawet na chwilę puścić Sonii. Skinęła "koleżance z Fairy Tail" głową, starając się nie pomylić uczuć które teraz doznawała, z tymi które odczuwała ostatnimi czasy w kwestii swojej gildii. Nie chciała tego mieszać, nie w tym momencie. Ayame spokojnie słuchała jednak dziewczyny, pozwalając jej wypowiedzieć wszystkie słowa które tylko chciała. Osobiście, różowowłosej nie były teraz potrzebne dumne przemowy i tłumaczenie tego, na jakim gruncie właściwie wszyscy tu stoją, często takie tłumaczenie potrafiło zadziałać na zirytowaną osobę niczym płachta na byka, ale będąca w pobliżu Sonia uspokajała nieco dziewczynę, samą swoją obecnością nie pozwalając jej po prostu przerwać monolog Takary. Nastąpił jednak moment, w którym "wróżka" nie była w stanie zdzierżyć dalszych słów "koleżanki z Fairy Tail" i nawet Sonia nie była w stanie tego powstrzymać. Obyło się jednak bez rękoczynów. Tylko głos, którym mówiła Ayame brzmiał, jak gdyby dwie ręce zaciskały się teraz na jej gardle, utrudniając jej krzyczenie.
- Niczego nie rozumiesz. Nie jestem sama? Nikt nie będzie mnie winił? Życie wiedzie pod górkę? Hahaha! - to nie był śmiech z kategorii tych, które chce się często słyszeć. To był śmiech przepełniony zdenerwowaniem i irytacją, to był śmiech z kategorii tych, które pojawiają się gdy osoba sama nie wie jak ma zareagować na to co się dzieje. - Zastanów się nad tym co mówisz. Zastanów się przez jedną cholerną chwilę. Nikt? NAPRAWDĘ NIKT? Śmieszne. Nie mam ochoty się tu śmiać. To nie jest miejsce do śmiania się. WIĘC PROSZĘ CIĘ, NIE ROZŚMIESZAJ MNIE. - to był już krzyk, krzyk którego Ayame momentalnie pożałowała i przycisnęła Sonie mocniej do siebie. Jej samej ciężko jednak było powiedzieć czy zrobiła to dlatego, że chciała przekazać więcej ciepła drugiej dziewczynie czy uspokoić w ten sposób siebie. - Nie mam zamiaru w jakikolwiek sposób usprawiedliwiać czegokolwiek co tu się dzieje. Wszystko co robimy jest największym draństwem jakie może wyrządzić człowiek. I zanim znowu mnie źle zrozumiesz - wiem. Prawdopodobnie nikt nie jest tutaj bo uwielbia wypruwać innym flaki. Nie obchodzi mnie czy gramy uczciwie czy nie, skutek jest ten sam. Ale spokojnie. Postaram się zachować swoje opinie dla siebie. I nie. Nie jestem częścią żadnej drużyny. Ale nie martw się. Pomogę i tobie, i jemu, i każdemu jeśli tylko zajdzie taka potrzeba. Bo jestem pieprzoną wróżką, nie? Bo to robimy, nie? Ha! - niechęć, która wylewała się teraz z Kirino tak naprawdę nie była teraz skierowana w Takarę. To był największy problem z tym wszystkim. Ayame mówiła po prostu na głos to co mówiła, a w jej umyśle mieszały się kwestie niekoniecznie dotyczące tylko tej misji. I to chyba był największy problem. - Muszę się uspokoić. Idź spać. Wszyscy chodźmy spać. - powiedziała, następnie chowając oczy w rękaw ubrania Sonii. Nie chciała pokazać innym tego, że w jej oczach jarzyła się teraz nienawiść. Te same oczy, które tak niedawno były kompletnie puste, teraz były wypełnione najgorszym uczuciem ze wszystkich. Biedna Takara. Raczej nie ten efekt chciała wywołać. Miała po prostu pecha, że trafiła akurat na Ayame, z akurat takimi argumentami, które dla Kirino brzmiały jak stek kłamstw i hipokryzji.

Jeśli Sonia jednak chciałaby się "wyrwać" z jej uścisku, to Ayame pozwoliłaby jej na to, a następnie odeszła po prostu na bok, gdzieś w kąt, gdzie ułożyłaby się na boku by spróbować usnąć. A raczej uspokoić się. Cokolwiek. Gdyby jednak nie, to pozostawała z Sonią. Naprawdę musiała się uspokoić.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Sonia


Sonia


Liczba postów : 208
Dołączył/a : 24/11/2013

Północna Ściana Hochburg - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Północna Ściana Hochburg   Północna Ściana Hochburg - Page 5 EmptyWto Gru 29 2015, 22:29

Istnieli na świecie ludzie, którzy w ogóle nie powinni pocieszać innych. Wynikało to z tego, jakich słów używali czy jaką historię prezentowali osobie, która chcieli pocieszyć. Czasami po prostu wystarczyło pobyć z tą osobą i zwyczajnie jej wysłuchać, przytulić, delikatnie dać do zrozumienia, że naprawdę niedużo tego cierpienia zostało lub warto było dać sobie spokój z problemem. Tymczasem byli też ludzie, którzy w swojej próbie pocieszenia innych posuwali się kapkę za daleko...

Sonia z nieco dziwną miną słuchała tego, ile żołnierzy zginęło, ilu przeciwników umarło, jaki był cel ich wyprawy. Dane były dziwne. Nie potrafiła wyobrazić sobie pięćdziesięciu ludzi, nie mówią już o prawie setce... W pamięci miała tylko te dwa ciała i to jej wystarczało. Wciągnęła głośniej powietrze, bijąc się z własną pamięcią. Nie chciała sobie tego przypominać, a mimo to widziała wszystko tak, jakby na stole w pokoju dowództwa leżały zmasakrowane zwłoki, powoli ociekające krwią... Potrząsnęła głową, próbując pozbyć się dziwnej wizji, a sprawy przybrały szalony obrót.

Nie spodziewała się, że Kirino odwróci się i przytuli. Był to miły gest, jednak w chwili obecnej Sonia klasyfikowała go bardziej jako niezbędny. Co by było, gdyby Ayame jej nie przytuliła? Tego już się nie dowiemy. W tym samym momencie, w którym ramiona różowowłosej objęły Sonię, ta przytuliła się jeszcze mocniej do ciała kwiatowej wróżki, nie pozostawiając złudzeń - potrzebowała się komuś wypłakać, być blisko i czuć, że może tej osobie zaufać. Sonia podchodziła do Kirino z zupełnie innym zamiarem, jednak tama pękła i już nie mogła powstrzymać płaczu. Takara wydawała się dzielnie znosić trudy, które narzucała im wojna, ale dla biednej dziewczyny to było zdecydowanie za dużo. Nigdy nie widziała wojny. Nigdy nie doświadczyła śmierci. Niemalże jak w Nugutsu, wszechobecna nienawiść ją pogrążała w spirali łez, jednak w przeciwieństwie do Nugutsu... W przeciwieństwie do wszystkiego, tu ona pociągnęła za spust. Objęła Kirino jeszcze mocniej, bijąc się z własnymi myślami. Co dalej? Co z nimi zrobią? Będzie dobrze? Nie wiedziała, czy będzie dobrze, bo to dobrze nie wyglądało. Nawet jeżeli wrócą cało do Fiore, to... co później? Co z tym strasznym obrazem, który wyrył jej się w głowie? Czy z nim też będzie dobrze i zniknie, niczym senna mara? Chciała w to wierzyć, ale... nie potrafiła. Byli tu niespełna 24 godziny, a już tyle się wydarzyło, że gdyby znów musiała doprowadzić do czyjeś śmierci...
Takara również przyszła na ratunek, choć początkowo Sonia tylko kiwała głową. Nie chciała puszczać Kirino, jeszcze nie, więc tylko uśmiechnęła się słabo, w podziękowaniu, na widok chusteczek i kubka wody. A później Kamishirosawa zaczęła mówić, a słowa, które wypowiadała nie do końca odpowiadały temu, co czuła Sonia. Powodowały konflikt. Czy naprawdę się tylko bronili? Misja, na którą wysłano Kirino temu przeczyła. Czy naprawdę była tu dla egzaminu? Nie, przybyła tu, bo chciała wesprzeć dwójkę magów z Fairy Tail wybierających się na wojnę. Nie chciała tu być. Od samego początku, od momentu, w którym dowiedziała się, gdzie się wybiera i w jakim celu. A mimo to tu była. I okazywało się, że... chcieli wygrać. Żeby zatrzymać Pergrande w tym miejscu. Czy naprawdę byłby to koniec? Czy Takara naprawdę myślała, że byłby to koniec? Sonia naprawdę w to wątpiła. Już powiedziano A... Po twierdzy, nawet jeżeli Pergrande przegra, Isenberg mógł powiedzieć B. Spojrzała na białowłosą ze smutnym niedowierzaniem. To, że tu byli nie rozwiązywało niczego, tylko tymczasowo załatwiało najbardziej palący problem. Do tego z jej słów wynikało, że wciągnęła Isenberg w tą wojnę, przez przypadek... Odetchnęła głębiej, próbując powstrzymać kotłujący się w niej żal. Może jak się prześpi, poczuje się choć odrobinkę lepiej.
Nim jednak tak się stało, Kirino miała do powiedzenia swoje trzy grosze. W duchu Sonia musiała przyznać, że się z nią zgadza, jednak gdy tylko zaczęła krzyczeć, tuż przy jej uchu, gwałtownie się cofnęła i zakryła usta Ayame, byle już nie krzyczała. Wbiła spojrzenie w czerwone (chyba) tęczówki dziewczyny, jakby chcąc jej przekazać, że już nie musi krzyczeć i wszyscy zrozumieli. Jak bardzo bolesne było to dla samej Kirino, by słyszeć tak bolesne słowa od koleżanki z gildii? Ciężko było jej sobie to wyobrazić. W tej grupce Sonia znała tylko E. Następnie młoda radna zaczęła głaskać Kirino po plecach, tak jak ona przed chwilą. Niewiele to mogło dać im obu w tej tragicznej sytuacji, jednak wciąż było lepsze od zaszycia się w swoim własnym kąciku rozpaczy. Mimo to Kirino mówiła dalej, a Sonia jej dalej nie przeszkadzała, jednak gdy tylko zobaczyła wielką, czerwoną plamę na ubraniu Takary pobladłą jeszcze bardziej. Spojrzała na dziewczynę z przerażeniem wymalowanym na twarzy. Czemu ona? Co? Ścięcie? Jej usta mimowolnie ułożyły się w imię Takary, choć nie padł z nich żaden dźwięk. Po raz pierwszy od dawien dawna naprawdę chciała coś powiedzieć, takim samym głosem jak inni dookoła niej, jednak nie mogła. Łzy znów napłynęły do jej oczu. Kamishirosawa nie powinna być tak nieroztropna, nieostrożna, tak lekko mówić o własnej krzywdzie. Nie powinna! To było tak smutne, że Sonię coś bolało w serduszku. Nie pozwoli jej więcej na to, by musiała tak cierpieć...

Przetransportowała się wraz z Kirino w jakiś ciepły kąt do spania. Nie chciała jej teraz zostawiać. Tak jak rankiem Takary, której śniły się koszmary. Tym razem jednak nie śpiewała kołysanki, a po prostu leżała, czekając, aż nadejdzie sen.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1855-sonia https://ftpm.forumpolish.com/t3644-notatki#70051
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Północna Ściana Hochburg - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Północna Ściana Hochburg   Północna Ściana Hochburg - Page 5 EmptySro Gru 30 2015, 11:03

MG

Generał skinął głową, nie widział problemu by Tasia nie dostała tego o co prosiła, no ale to nie teraz, bo teraz nie było czasu no i teraz Tasia miała iść spać. Na szczęście E nie słyszał ani rozbudowanej wypowiedzi Takary ani myśli Kirino. No i na szczęście Kirino nie słyszała myśli E bo istniała całkiem spora szansa że zrobiłoby się jeszcze gorzej niż już było. Za to na pewno słyszał krzyki Kirino. No ale, mniejsza. Takano nie reagowała na to co robili podopieczni, jej brat także postanowił sie nie wtrącać i tak dziewczyny po płaczu, wrzaskach i nieudanym pocieszaniu w końcu poszły spać. I zasnęły. Bo burzliwe myśli i ciężka noc potrafią zmęczyć. Sny miały niespokojne, ale nie na tyle by się zbudzić. Obudziło ich dopiero lekkie szturchanie ze strony Takano i gdy dziewczyny otworzyły oczy dostrzegły ją uzbrojoną i w zbroi.-Szykujcie się, Pergrande nadciąga.-I tyle. Nie będzie śniadania, odpoczynku czy czegokolwiek. Z jednej kiepskiej sytuacji w drugą. W pokoju obrad był już tylko E. W dłoniach trzymał kuszę, na sobie miał swój normalny strój, widocznie zbroje nie były w jego typie, jak ma dziś umrzec to umrze. Czy coś.
-Nie mam dla was zbyt wielu wytycznych.-Zaczął na wstępie, bo w zasadzie to była wojna, wszystko mogło się wydarzyć.-Takara razem z Takano pójdzie na mury, weź łuk ze sobą.-Wskazał na zawiniątko na stole.-Kirino i Ja udamy się do hangaru, tam będzie łatwiej bronić samego wejścia, w razie problemu wycofamy się za twierdzę i to samo zaleca się wam. Sonia robi za łącznika między naszymi drużynami, ma być tam, gdzie akurat uzna że jest potrzebna... no i jeśli sprawy by się skomplikowały to chyba same musicie uznać co będzie najlepszym wyjściem. No chyba że w pobliżu będę Ja albo rodzinka Aio, by ewentualnie wam pomóc...-Powiedział E i skierował się do wyjścia. Kirino wiedziała gdzie ma iść, więc jak tylko załatwi swoje sprawy, mogla dołączyć do niego. Sonia sama musiała zdecydować gdzie pójść najpier i co ze sobą zrobić, a Takara wraz z Takano mogły ruszać na szczyt fortu.

Sytuacja w Hangarze wydawała się aż zbyt spokojna. Przede wszystkim przez otwarte obie pary drzwi widać było duże zamieszanie. Za nimi, po stronie Isenbergu, cały obóz mocno zbliżył się do twierdzy, gotów na walki w samej twierdzy jak i poza nią. Widać że żołnierze gotowi byli szybko zastępować poległych kompanów, a E i Kirino nie mogli im w tym przeszkadzać. Przed nimi zaś po stronie Pergrande, znajdowały się plecy ich towarzyszy, wielu zołnierzy czekało na ruch wroga i tak samo czekali E z Kirino.

Na murach sytuacja była o wiele inna. Było tu kilkudziesięciu łuczników, można więc powiedzieć że nawet tłumy. Nieco dalej widać było zaś nadciągającą armię. Wyglądało to dość przerażająco i już na pierwszy rzut oka widać było liczebną przewagę Pergrande. Jedynym pocieszeniem były czołgi w pierwszej linii czekające tylko aż wróg znajdzie się w zasięgu strzału, by oddać pierwszą salwę pocisków w przeciwnika.

Był dzień. Około 12 w południe

Czas na odpis: 04.01 godzina 11:00
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647
Frederica

Wytrwała Pierepałka

Frederica


Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014

Północna Ściana Hochburg - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Północna Ściana Hochburg   Północna Ściana Hochburg - Page 5 EmptySro Gru 30 2015, 13:58

No... Dobra. Poszło mocno nie tak, jak było trzeba. Ale próbowała. Chęci miała dobre, tylko wykonanie jak zwykle do kitu. Nie spodziewała się tak żywej reakcji Kirino. Nie spodziewała się, że ktoś może na nią nakrzyczeć, bo przecież chciała pomóc. Nikomu nie starała się zrobić krzywdy. Tymczasem kiedy Kirino uniosła się gniewem, Takarę momentalnie wryło, by z chwili na chwilę wyglądać na co raz bardziej spłoszoną. Nie wiedziała, co ma robić. Może Kirino po prostu powinna się wykrzyczeć? Może tak będzie też w porządku? I chociaż Takara wiedziała, że to jest w sumie reakcja jak każda inna, której mogła się spodziewać, to czuła się z tym wszystkim źle. Bo nie to, kurczę, chciała osiągnąć...
- Faktycznie, macie rację. Nic tego nie usprawiedliwi. - odpowiedziała Kirino ściszonym głosem mając cichą nadzieję, że będzie się mogła jednak ewakuować w bezpieczniejsze miejsce. Instynkt przetrwania mówił jej, że jeżeli chodzi o właśnie jakieś bezpieczeństwo to to zdecydowanie nie ten adres. Nie miała pojęcia, czy Kirino jest teraz zła ogólnie czy jednocześnie wściekła na samą Tasię. I, szczerze powiedziawszy, wiedzieć nie chciała. Miała wrażenie, że odpowiedź może nadejść akurat ta, która jej się nie spodoba. W każdym razie ruszyła spać. Wydawało się być to najlepsze, co mogłaby w tej chwili zrobić.

Były czasy, kiedy Takara nie wyobrażała sobie, żeby wstać nie wiadomo jak wcześnie rano, zwłaszcza przed obiadem. Bo po co? Później był czas, kiedy nie rozumiała, jak można spać jakoś specjalnie długo, bo przecież jest tyle do roboty. Teraz zaś faktycznie, miała trochę do roboty ale zdecydowanie wolałaby po ostatniej nocy nieco dłużej pospać, co nie było jej dane. Obudziła się dość prędko, zaszczycając tenże poranek grymasem niezadowolenia, kiedy tylko usłyszała o Pergrande. Pergrande... Nie, zdecydowanie miała co raz mniej powodów, by ich lubić. Tak jakby ze szturmem nie mogli poczekać do 16... W każdym razie bez słowa szybko sprawdziła, czy ma przy sobie rękawice i najważniejsze rzeczy, po czym ruszyła do sali obrad. Tam już czekał E z wytycznymi, które szczerze powiedziawszy, Taśce podchodziły tak mocno średnio.  Aha, na mur. I co ja mam robić na tym murze? Tańczyć? skwitowała szybko w myślach cały pomysł wysłania jej ponownie na szczyt fortyfikacji. Kilkadziesiąt metrów od ziemi. Co ona, caster? Ma naparzać Pergrande fajerbolami? Przerzuciła wzrok z E na zawiniątko. Łuk... Świetnie. Bo ona tak bardzo umie strze... Wait. To może nie być głupie. Wzięła niepewnie zawiniątko w duchu licząc na to, że kompletnie jej się nie przyda. Że poradzą sobie bez niego. Że nie będzie musiała narażać własnego życia, by zakończyć wojnę tym jednym, okrutnym strzałem, przed którym nikt nie miałby możliwości obrony. Że nie będzie musiała skazywać wszystkich na linii strzału na śmierć, prawdopodobnie wraz z samą sobą. Bo okej, powinna to przeżyć. Powinna... A co, jeśli się myli? - W najbliższym czasie bardziej przyda mi się łuk, z którego strzał mnie nie zabije. A z tego co dobrze pamiętam, miałam dostać łuk i strzały jednego z naszych ostatnich Pergrandzkich gości. No, co najmniej. W każdym razie przyda się, jeżeli mam cokolwiek tam robić. - stwierdziła, nie bardzo wiedząc, czy faktycznie powinna się o to upominać czy jednak to nie jest na to najlepszy czas. Ale kiedy ma być? No, okej. Jej umiejętności obsługi łuku pewnie ograniczają się do tego, że wie, w której ręce go trzymać, jak i który koniec strzały to grot. Resztę ogarnie pewnie w biegu. A celowanie to tam o... Pergrandczyków jak mrówków, w kogoś pewnie trafi. W każdym razie jeżeli dostanie to, co chce, to doczepi sobie kołczan do paska, a łuk zniszczenia ulokuje na plecach tak, żeby jej nie wadził i przy okazji jej samej jakoś magicznie nie zabił. No i, przede wszystkim, żeby się nie zgubił. Drugi zapewne trzymałaby w łapkach, bo gdzie indziej? No i rękawice na dłoniach. Przynajmniej lewa, prawa mogła zostać przy pasie zaraz obok kołczanu. Jeśli jednak nie dostała tego, czego chce to obie rękawice mogą póki co powisieć przy pasku, skoro nie walczy. Swoją drogą tamten miecz też mógłby się przydać. Nie wiedziała, po co, ale zawsze mogła nim w kogoś rzucić. Z drugiej strony za dużo żelastwa to też nie dobrze, to sobie darowała. Zamiast tego ruszyła wraz z Takano na mur. Nie, zdecydowanie stanie na wielkim kawałku stali to nie coś, o czym marzyła. Zwłaszcza, że widok nadciągającej armii średnio dobrze wyglądał. - Więcej ich nie było...? rzuciła w eter, po czym upiła łyk kawy z termosu. No, i co ona ma tym murze zrobić? Pokręcić bioderkami? Może rozproszy wrogą armię... Nie, kurczę, nie. Z drugiej strony tu było bezpieczniej jak obok czołgów. Szybko rozejrzała się po murze. Wolała wiedzieć, co ma do dyspozycji. Jakiś sprzęt? Koksowniki raczej były, chociaż pojęcia nie miała, jak jej to miało się przydać. Armaty? Działa? Tyle, ze to zawsze sprowadzało się do pewnego problemu - fajnie by było wiedzieć, jak to obsłużyć. W każdym razie - nie podobało jej się to. Nawet nie była pewna, kiedy jej tętno nieco przyśpieszyło. Tyle łuczników... Na dole czołgi i armia. Wszyscy wiedzieli, co mają robić. Tylko nie ona. Czuła się w tym wszystkim nieco zagubiona. Spojrzała na Takano. - Jakieś pomysły, co ja tu właściwie mam robić? Nie mam zaklęć dystansowych, nie zasypię ich kamieniami. Moje jedyne zaklęcie, które może cokolwiek by komuś zrobiło ma zasięg góra 5m, a do nich mam grubo ponad tyle. A, właśnie. Nie mam tu ziemi, więc w zasadzie nie mam też zaklęć. Zabawnie wyszło, nie ma co. - stwierdziła, po czym jeszcze raz zerknęła na koksowniki. Teoretycznie ma procę. Ale nie sądziła, żeby z niej również dostrzeliła. Z drugiej strony, jeżeli będzie miała łuk po Wasylu nie zostanie nic innego jak podpatrzeć, jak reszta łuczników naciąga swoje, trzyma je i tak dalej, co by później mieć jakiś punkt odniesienia. Nikt jej nie będzie uczył teraz, jak się tym ma obsługiwać. Do wszystkiego albo dojdzie sama albo nie. W każdym razie póki co czekała na ewentualne instrukcje i ogólne zaczęcie bitwy. Miała jednak cichą nadzieję, że Pergrande się wycofa. Tak o, po prostu. Nie opuszczało ją wrażenie, że w tym wypadku najlepsza bitwa to taka, której się uniknie. Przy okazji rozejrzała się ogólnie po okolicy, nie patrzyła tylko na nadciągającą armię. Tak jakby przeciwnik mógł nadciągnąć z każdej strony. Zwłaszcza z tej, z której się nie spodziewają.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4675-tobolek-fretki#97655 https://ftpm.forumpolish.com/t4652-frederica-kikuta https://ftpm.forumpolish.com/t4677-there-s-something-odd-about-that-place#97660
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Północna Ściana Hochburg - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Północna Ściana Hochburg   Północna Ściana Hochburg - Page 5 EmptySob Sty 02 2016, 14:26

Sonia nie opuściła towarzystwa Kirino, a nawet starała się wpłynąć na nią, by prawdopodobnie nieco złagodzić jej nerwy w tym momencie. Nawet jednak gdy jej własne usta zostały zakryte, Ayame i tak postanowiła dokończyć swoją myśl i powiedzieć wszystko co zamierzała. Była nawet lekko zaskoczona tym, że przytulająca się do niej dziewczyny nie opuściła jej i nie odeszła na bok, bowiem nawet w pochłoniętej wściekłością głowie dziewczyny wciąż jasno jarzyła się myśl o tym, że mało kto lubił w tak bezpośredniej bliskości przebywać z krzykaczami. Gdy różowowłosa skończyła, Takara po chwili wycofała się, brzmiąc co najmniej na niezbyt silną w tym momencie. I być może Kirino będzie miała z tego powodu wyrzuty sumienia, lecz żadne z wypowiedzianych słów nie było kłamstwem. A co najbardziej ją dręczyło lub irytowało, to to, że nikt prawdopodobnie nie próbował nawet zrozumieć motywacji stojącej za jej zdenerwowaniem. I nie miała w tym momencie na myśli Sonii, bo ta akurat nie mogła wiedzieć o tym, jak dziewczyna traktowała podejście członków FT do wielu spraw. Dla wielu outsiderów Fairy Tail mogło się jawić jako grupka przyjaciół, którzy zawsze udzielają sobie wsparcia i trzymają się razem, zawsze wszyscy, zawsze w jednym gronie. Nic bardziej mylnego. Tak nie było już chyba od dawna. Wciąż jednak, może nie do końca sprawiedliwe było to, by wydrzeć się z tym wszystkim akurat na Kamishirosawę, ale tym czego nauczyła się kwiatowa dziewczyna w Fairy Tail było właśnie to, że to co się dzieje bywa niesprawiedliwe.

Ayame była za to ogromnie wdzięczna Sonii, że ta zdecydowała się spędzić z nią najbliższy czas i w ten sposób pomóc w uspokojeniu się. Co jak co, ale Kirino nie zapominała o udzielonej jej pomocy i kiedy przyjdzie czas na pewno się postara Sonii zrewanżować. I nawet jeśli ograniczało się to do zwykłego pobytu obok to było to cholernie ważne. Ayame widziała już ludzi, którzy mieli klapki na oczach, których włączała się wizja tunelowa i obchodziło ich tylko swoje własne dobro, innych mając gdzieś. Pamiętała jak Endymion zemdlał w budynku gildii, podczas biesiady i nikt się nim nie zainteresował. Fantastyczna gildia. Fantastyczna. Kirino musiała postarać się pozbyć jadu i ironii, która częściej gościła w jej myślach, na szczęście gdy nadszedł sen już o tym nie myślała, a gdy obudziła się rano, naprawdę miała się czym zajmować. Nawet jeśli jej włosy były w ogólnym nieładzie, jej wzrok nieco nieskupiony, a ręce delikatnie drżące. Bynajmniej nie ze strachu. Jakże cudownie, była znowu sparowana z E. Nie zamierzała nawet ukrywać niechęci promieniującej z jej oczu, ale też nie zamierzała oponować w stosunku do podjętej decyzji. Spojrzała jeszcze na Sonię i Takarę, do tej pierwszej lekko się uśmiechając, do drugiej podchodząc z poważniejszym wejrzeniem, nim poszła w ślad za mężczyzną.
- Powodzenia. Obyśmy jak najmniej żałowały tego dnia. - rzuciła tylko, a następnie ruszyła za E.

Kiedy znalazła się już w hangarze i przyjrzała temu co tam zastała, łącznie z obserwacją oddziałów przeciwnika, wiedziała już, że cokolwiek za chwilę się stanie, nie skończy się to na przyjacielskim poklepaniu się w plecy po dobrze wykonanej robocie. Jakie to było dziwne, że Ayame nie obawiała się własnej śmierci w tym miejscu, a bardziej skupiona była na swojej irytacji i próbie przywołania wczorajszych uczuć, które idealnie wypełniłyby pustkę w jej umyśle dotyczącą nadchodzącej bitwy. Ona nie zamierzała ruszyć do ataku. Zamierzała za to się bronić. Przyglądając się obozowi przeciwnika i plecom sojuszniczych oddziałów zastanawiała się tylko nad tym ilu z tych osób już niedługo nie będzie na tym świecie i po jaką cholerę oddają oni w ten durny sposób życie.
- Idiotyzm. - szepnęła cicho dziewczyna pod nosem. Teraz już wiedziała, że wszyscy bohaterowie wojenni byli zwykłymi clownami. Nie było niczego bohaterskiego w wojnie. Niczego.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Sonia


Sonia


Liczba postów : 208
Dołączył/a : 24/11/2013

Północna Ściana Hochburg - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Północna Ściana Hochburg   Północna Ściana Hochburg - Page 5 EmptyNie Sty 03 2016, 04:21

Pobudka pojawiła się zdecydowanie zbyt szybko, niż Sonia by tego chciała. Z drugiej strony po nocnych wydarzeniach wolałaby się już chyba nigdy nie obudzić. A jednak nadszedł kolejny dzień i szybko się okazało się, że będzie "tym gorszym", nawet w porównaniu z ostatnimi wydarzeniami. Przetarła oczy, próbując się w miarę szybko dobudzić i ruszyć na szybkie spotkanie. Tam też niezbyt wiele się dowiedziała. Miała być łącznikiem i być tam, gdzie uważała, że jest potrzebna. Pokiwała smętnie po czym usiadła przy stole obrad i zaczęła śpiewać OuelI -> ein te hymme (C) by stworzyć dwie pary kwiatów. Jednego kwiatka zamierzała wręczyć Takarze, a drugi Kirino, przy czym pasujące kwiatki zostawiła dla siebie, by móc przekazywać informacje między jedną a drugą stroną. Dodatkowo napisała dwie bardzo krótkie notatki, łatwe do zapamiętania:
Coffee Form - Hangar (zaśpiewane raz = potrzebuje wsparcia)
Windiling - Mur (zaśpiewane raz = potrzebuje wsparcia)
Ahii rei-yah - Wycofujemy się za twierdzę
Neptlude - Niebezpieczeństwo
Hartes ciel, melenas walasye - Wszystko w porządku
Method_Alternation - Idę przekazać szczegółowe informacje

Przykład: Coffee Form Method_Alternation - idę przekazać szczegółowe informacje do Hangaru
Windiling Hartes ciel, melenas walasye - na murze wszystko w porządku


Notatki te zamierzała wręczyć osobom z kwiatkami, by wiedziały, co Sonia zamierza im przekazać. Choć E mógł znać niektóre z jej zaklęć, Sonia zaśpiewała fragmenty piosenek, które zamierzała wykorzystać w komunikacji. Dobrała je tak, by były one bardzo rozpoznawalne (w jej wykonaniu) i szybko dały znać o informacji, która się rozgrywa na polu bitwy, pozwalając obu stronom na szybkie zrozumienie obecnej sytuacji, zanim dobiegnie z jednego końca twierdzy, na drugi. Tak, wyczuwała dużo biegania, jednak było to zdecydowanie lepsze niż czekanie aż przyjdą... Poklepała się po policzkach. Będzie dobrze. Nie może ich teraz zwieść! Dlatego jej pierwszym zadaniem było dostarczenie kwiatków z notatkami (które nawet wrogowi niewiele by powiedziały) - najpierw do Hangaru a później na Mur i tam obserwowanie, jak wygląda sytuacja. Nic więcej nie miała do roboty w chwili obecnej.

//Korzystam ze świątecznego PWM - Sonia może śpiewać swoje piosenki (zaakceptowane w Zaklęciach, nawet jeżeli nie wykupione) bez używania MM jeżeli nie wywołują żadnych efektów.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1855-sonia https://ftpm.forumpolish.com/t3644-notatki#70051
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Północna Ściana Hochburg - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Północna Ściana Hochburg   Północna Ściana Hochburg - Page 5 EmptyNie Sty 03 2016, 14:21

MG

//Dopisz sobie gdzieś to PWM, chyba że je przegapiłem czy coś, to podawaj nazwy//

No i się zaczęło, główny cel ich misji i zdecydowanie nie był to cel który mógłby lub powinien, się im podobać. Chociaż niezadowolenie najmocniej wyrażała Kirino. W każdym razie Sonia rozdała ludziom kwiatki i instrukcje obsługi, Kirino wyraziła swoją opinię a Takara nieco pomarudziła, ale po chwili odstarczono jej łuk i kołczan ze strzałami, więc można by rzecz, że część jej życzeń została spełniona. Tylko żeby teraz strzelając, łuków nie pomyliła. Przynajmniej Takara nie była samotna, bo jeszcze się Sonia wpakowała na mur, towarzystwa jej odtrzymać i pooglądać rzeczy na które dzieci patrzeć nie powinny.-Jak nadejdzie pora, będziesz wiedziała.-Odowiedziała Takarze jej była mistrzyni, po chwili w zasadzie dodając.-Nie tylko ty sprawdziłabyś się lepiej w pierwszym szeregu. Ale nie chcemy was jeszcze bardziej narażać.-Powiedziała była mistrzyni pocieszająco. Tylko E niesczególnie kwapił się do pocieszania Kirino w Hangarze. Zamiast tego stał nieruchomo jak głaz, wpatrując się w plecy ludzi przed sobą, chociaż z tej pozycji nie mógł specjalnie obserwowac samego pola walki i to go chyba bolało. Chociaż kto wie, może Kirino wyjdzie na dobre, przeoczenie pewnych scen? W każdym razie dwójka w hangarze musiała cierpliwie czekać w niepewności, bo zbyt wiele z samego hangaru nie zobaczą.
Inaczej miała się kwestia dziewczyn na murze. Po około piętnastu minutach, armia Pergrande znalazła się w zasięgu czołgów, te na rozkaz wystrzleiły salwę pocisków i wtedy zdarzyła się pierwsza zła rzecz. Pierwsza oznaka rychłej porażki. Pociski rozbiły się na ogromnej magicznej tarczy, która zdawała sie chronić cały przedni oddział Pergrande, który niestrudzenie parł naprzód. Druga salwa pocisków z czołgu, także wybuchła przed pierwszym szeregiem ludzi, eksplodując w powietrzu na magicznej tarczy Pergrandczyków.

Stan postaci:
Sonia: 163MM
Takara: Kwiatek 1/10 postów
Kirino: Kwiatek 1/10 postów

Czas na odpis: 06.01 godzina 14:00


Ostatnio zmieniony przez Baylem dnia Nie Sty 03 2016, 19:04, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647
Frederica

Wytrwała Pierepałka

Frederica


Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014

Północna Ściana Hochburg - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Północna Ściana Hochburg   Północna Ściana Hochburg - Page 5 EmptyNie Sty 03 2016, 16:30

Przede wszystkim działy się rzeczy. I to takie rzeczy, które lepiej by było, gdyby się nie działy. Ale z dobrych rzeczy dostała łuk i kołczan, za które oczywiście podziękowała. No dobra, można się bawić. W każdym razie znalazła się ze swoim osprzętowieniem na górze, łuk jeden trzymając na plecach a drugi, ten zwyczajny, w lewej rączce. Liczyła na jakąś super pomocną odpowiedź od Takano. Wskazówkę, jak żyć. Tymczasem na słowa Takano po prostu zrezygnowana spojrzała w dal, wzrok zatrzymując na nadciągającej armii. - To żeś pomogła, nie powiem... - rzuciła pod nosem ostatecznie zdając sobie sprawę z tego, że została bez wskazówek zdana na siebie. Znowu wróciła wzrok kierując go na byłą mistrzynię. - Bardziej narażać? Nie rozśmieszaj mnie... Jesteśmy na cholernej wojnie, tu nigdzie nie jest bezpiecznie. Co więcej, czekają na nas o wiele większe niebezpieczeństwa niż to. Ale w porządku, rozumiem. Nie będę się pchała do walki... - odpowiedziała o dziwo dość spokojnie, sama nie wierząc w to co mówi. Takara nie wyrywająca się na pierwszy szereg? Coś niesamowitego. Nie miała jednak powodów do wyrażania jakiegokolwiek oburzenia całą sytuacją, którego nawet nie czuła. Niezadowolenie? Owszem. Jest meele fighterem na murze. Co ona może zrobić? Z drugiej strony poniekąd rozumiała taki stan rzeczy. Było ich, tak na oko, pięćdziesiąt tysięcy. Walka z więcej jak jednym przeciwnikiem to nie jej konik. ALE! Miała łuk. A to oznaczało, że w zasadzie póki co mogła siedzieć tam, gdzie siedzi. Przyjrzała mu się dokładnie, stanęła z boku, naciągnęła. Nie poszczała jednak cięciwy, a tylko zwolniła ją. Co prawda nie ładowała na łuk strzały, jednak nie wydawało jej się, żeby takie zwykłe puszczenie tego niezwykłego sznurka było jak najbardziej ok. Chciała głownie sprawdzić, jak łuk leży w ręce. Ile siły potrzeba, żeby go naciągnąć. - Jeżeli się zbliżą bardziej do muru, mogłabyś zlecić ze mną na dół a później wrócić, również ze mną, na górę? To, co zrobię, będzie mocno testowe ale może się udać. Powiem kiedy...- rzuciła do Takano, zostawiając póki co łuk w spokoju. Ze strzelaniem wolała poczekać, aż podejdą bliżej. Ze swoim planem też, obecnie nie było sensu go wprowadzać. Wróciła wzrokiem na armię Pergrande, która to z każdą chwilą była co raz bliżej. W zasadzie nie spodziewała się huku czołgów, to i mimowolnie podskoczyła w miejscu. Otworzyła szerzej oczy i na krótką chwilę zaniemówiła. Kompletnie nie wierzyła w to, co widzi. Gapiła się w cały obrazek kompletnie nie rozumiejąc, co się właśnie stało. Chciała coś powiedzieć. Definitywnie. Tyle, że dała radę co najwyżej uchylić nieco usta by od razu się zaciąć. Moment, że co ona chciała? Chwilę jej zajęło, nim dała radę cokolwiek z siebie wydusić. - Bez kitu... POWAŻNIE...?  - ostatnie słowa niemal wykrzyczała. Ich największy czynnik robiący wrogom "ała" stał się nagle bezużyteczny. Tak po prostu. Druga salwa - to samo. Wybornie... - Spodziewałam się może rozlewu krwi, może trochę ognia. Przede wszystkim trupów. Ale jakiejś pieprzonej bariery..? - dodała, kompletnie teraz nie wiedząc, co robić. Jedyne, na co mogła teraz wpaść Takara póki Pergrande miało jeszcze do nich kawałek, to złapać za magiczny kwiatek. W zasadzie jak tak się zastanowić, to to zaklęcie Sonii było wręcz genialne. - No, słuchajcie, mamy problem. I to dość duży. Pergrande ma jakąś magiczną tarczę ochraniającą cały ich przedni oddział. Czołgi nic im nie robią... - pokrótce streściła, nie bardzo wiedząc, czy im się to jakkolwiek przyda. W każdym razie chyba lepiej, żeby wiedzieli, niż jakby mieli nie wiedzieć.  Przez chwilę odczekała, czy czasem nikt nie będzie miał więcej pytań z osób w hangarze, po czym przyszło jej do zajęcia się sytuacja u siebie. - Dwie rzeczy - niech ktoś mi powie, ile dam radę mniej więcej maksymalnie dostrzelić z tego łuku. Druga, ważniejsza - przyda się lornetka lub luneta. - jak to drugie dostanie to super. Gorzej, jak kompletnie nie ogarną, o czym ona do nich mówi (ale wtedy może Takano porobi za tłumacza...). W każdym razie stanęła bliżej krawędzi (ale by nie spaść) po czym miała zamiar bardzo dokładnie przyjrzeć się armii. Szukała czegoś, co mogło być źródłem bariery. Jakieś ludzie wykonujące dziwne gesty, persony inaczej ubrane, może filary czy totemy. Nie sądziła, żeby z tej odległości cokolwiek dostrzegła (chyba, że dostanie lornetkę albo coś...), ale musiała próbować. Więcej - zapewne tego czegoś nie zestrzeli. Nie było mowy. Jeżeli dostrzeże - powiadomi hangar. W każdym razie na moment spojrzała na czołgi - Chyba lepiej byłoby je wycofać... - stwierdziła, słowa kierując do Takano. Nie sądziła, żeby jej sugestia cokolwiek dała. Zwłaszcza, ze sama Takano raczej nie miała takiej mocy, by je zawrócić. Nie mniej jeżeli dalej nic nie zrobią Pergrande, prawdopodobnie je stracą. Nie tylko maszyny, ale i ludzi. - Soniu, w razie czego trzymaj się z tyłu. - rzuciła do dziewczyny mając nadzieję, że nic jej się nie stanie. Sama też musiała uważać. Też mogą mieć łuczników, a nawet na pewno jakiś mają. Dlatego też gdyby tamci zaczęli bombardować mur, starałaby się schować. Kucnąć przy tym murze czy ukryć się w innym, najbliższym i bezpiecznym miejscu.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4675-tobolek-fretki#97655 https://ftpm.forumpolish.com/t4652-frederica-kikuta https://ftpm.forumpolish.com/t4677-there-s-something-odd-about-that-place#97660
Takano Aio


Takano Aio


Liczba postów : 109
Dołączył/a : 11/08/2012

Północna Ściana Hochburg - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Północna Ściana Hochburg   Północna Ściana Hochburg - Page 5 EmptyPon Sty 04 2016, 20:33

Nie skomentowała odpowiedzi Takary. Dopiero, gdy ta wyraziła plan zlotu na dół, Takano skinęła głową potwierdzająco, dodając jednak:
- Zobaczymy w praniu jak wyjdzie. Poza tym... mam dla was rozkazy. Jako pułkownik i jako Ósmy Mistrz Fairy Tail, więc z podwójną siłą. Jeśli walka zacznie przybierać beznadziejny obrót, zrobicie we trójkę - ty, Kirino i Sonia - wszystko, by opuścić twierdzę i zdać relację, z czym Isenberg się zmierzył. Jeśli ta twierdza upadnie, świat będzie potrzebował wiedzy o wrogu. Nie będziecie się przy tym oglądać na mnie czy Lorda E. Macie je wykonać bez dyskusji.
Bluzgała przy tym w duchu, że Kirino jest poza jej zasięgiem w tej chwili...
- I jeszcze jedno. Gildia ma przywrócić Kirino wiarę w nas. Nie wiem, co się tam u nas dzieje, ale widzę, że nie najlepiej. Macie to naprawić. Duch Fairy Tail ma wrócić. Tak samo jak wy macie wrócić żywe do Fiore...
Mówiła oczywiście fioryjskim, więc w zasadzie tylko dziewczyny ją rozumiały. A kwestię wycofania czołgów poparła...
Jeśli czołgi są pod jej rozkazami, nakazuje im odwrót. Jeśli nie... cóż... może tylko przytaknąć Takarze, że myślą podobnie. Ale co z tego...
Powrót do góry Go down
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Północna Ściana Hochburg - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Północna Ściana Hochburg   Północna Ściana Hochburg - Page 5 EmptyWto Sty 05 2016, 19:23

Kto by pomyślał, że sposób komunikacji jaki wybrany zostanie przez Sonię, będzie tak bardzo... pasujący do Kirino? Nieomalże nie uśmiechnęła się delikatnie widząc darowanego jej kwiatka, jednocześnie rozmyślając nad tym z jaką to dziwną ironią sytuacji się właśnie spotykała. Tak czy siak - wysłuchała jednak dokładnie tego, co Sonia miała jej do przekazania i postarała się dobrze zapamiętać piosenki, tak by potem umieć je rozpoznać, gdy przyjdzie co do czego. Miała nadzieję, że tylko kilka z nich zostanie użytych, raczej tych pozytywnych, ale nadzieja była matką głupich, a o tym Ayame też wiedziała.

Potem zostały już rozdzielone, a Kirino spokojnie trwała obok E, nie odzywając się już ani słowem. Bardzo dobrze, że mężczyzna nie próbował jej w żaden sposób pocieszać, na 99% pogorszyłby tylko sytuację, w żaden sposób nie poprawiając nastroju dziewczynie. Już lepiej było jak siedział cicho i jej bardziej nie irytował. Teraz i tak wszystko było przed nimi już zaprezentowane i wystarczyło działać. Oczekiwała od niego prostych słów i rozkazów, tymczasem nic takiego nie miało miejsca. Powoli się do tego przyzwyczajała. Wcześniej też spędziła masę czasu na nic nie robieniu, po prostu tkwiąc w miejscu i przyglądając się jak robotę odwalały za nią jej czary. To też nie wpływało na nią dobrze, bo miała wrażenie, że przez całe zadanie po prostu tkwi w miejscu i nic się wokół nie dzieje, na nic bezpośrednio nie wpływa, bo nawet nie dostaje na to szansy. Zamiast tego tkwi przez x minut/godzin w krzakach i tyle. Teraz z kolei tkwiła w hangarze - i tyle. I będzie sobie tak patrzeć na ludzi przez pewien czas jeszcze, zapewne, zanim jej dowodzący w końcu cokolwiek postanowi. Fantastycznie. Ona bardzo lubiła siedzieć w miejscu i po prostu wgapiać się w sufit. Koniec końców była w tym wyćwiczona. I tak, wiedziała, że coś się działo, bo chyba pewne odgłosy powinny były do niej docierać, ale co z tego, skoro i tak tkwiła w hangarze.

Założyła ręce za siebie i czekała. To była też misja na rangę S. Ciekawe jak zostanie oceniona. Fantastycznie nic nie robiłaś! Tak, Ayame była zdenerwowana na to wszystko tak bardzo, że pewne rzeczy zaczynały się jej już mieszać. Ale tak to jest, kiedy człowiek jest zdenerwowany. Cegiełki same się dokładają.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Sonia


Sonia


Liczba postów : 208
Dołączył/a : 24/11/2013

Północna Ściana Hochburg - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Północna Ściana Hochburg   Północna Ściana Hochburg - Page 5 EmptySro Sty 06 2016, 14:30

Przydatność Soni w takich sytuacjach sprowadzała się do dwóch rzeczy: kwiatków i ewentualnego leczenia poszkodowanych. Jednakże poszkodowanych jednostek jeszcze nie było, więc dziewczyna siedziała na murze, skąd był zdecydowanie lepszy widok na pole walki i obserwowała oraz słuchała. Na rozkazy Takano, skierowane zdecydowanie bardziej w stronę Takary, pokiwała głową, choć nie sądziła, by zostawienie ich wszystkich tutaj było w porządku. Wolałaby tego nie robić. Do tego chyba dochodziły jakieś wewnętrzne spory w Fairy Tail, a to nigdy nie wróżyło dobrze gildii. Cichutko westchnęła, musząc słuchać tego wszystkiego. Wolała nie wtrącać się w takie sprawy, jednak teraz, gdy wiedziała co się działo, ciężko było jej pozostać obojętną. Nie chciała widzieć Takary i Kirino smutnych i psioczących na siebie po kątach. To było... smutne.
Sprawy wewnętrzne musiały jednak poczekać, bo Pergrande ruszyło i... Zadziały się rzeczy. Złe rzeczy. Nawet jeżeli mieli po swojej stronie potężnego maga zablokowanie tylu pocisków raz wydawało się Soni niemalże niemożliwym do wykonania. Stało się tak dwukrotnie. Szok widocznie odbił się na jej twarzy i chyba nie tylko ona pobladła. Co z żołnierzami? Kto powinien o tym wiedzieć? Najrozsądniej było wycofać się w bezpieczne przestrzenie za twierdzą, jednak co dalej? Jednak gdy Takara zaczęła krzyczeć do swojego kwiatka, blady uśmiech wykwitł na buzi Sonii, po czym brązowowłosa podsunęła jej właściwy komunikator. Następnie naskrobała krótką notatkę do Takano:
Jeżeli atak czołgów nie działa, spróbujmy ostrzału fizycznego. Jeżeli i to nie pomoże - najbezpieczniej będzie się wycofać za twierdzę i bronić pozycji. Żołnierze Isenbergu znają lepiej te tereny, jak mi się wydaje, możemy wykorzystać to na swoją korzyść.
A następnie naskrobała notatkę, którą zamierzała pokazać E w Hangarze, gdy tylko przekonają się, jak zadziała ostrzał za pomocą strzał. Notatka zawierała krótki opis tego, co działo się z wojskami Pergrande, a właściwie, co się z nimi nie działo. Zdecydowanie się nabiega...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1855-sonia https://ftpm.forumpolish.com/t3644-notatki#70051
Sponsored content





Północna Ściana Hochburg - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Północna Ściana Hochburg   Północna Ściana Hochburg - Page 5 Empty

Powrót do góry Go down
 
Północna Ściana Hochburg
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 5 z 11Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 9, 10, 11  Next
 Similar topics
-
» Ściana Chwały
» Ściana Ejjiego

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Inne tereny :: Pozostałe kraje :: Isenberg
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.