I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Sieć wielu podziemnych jaskiń oraz fragmenty nienaruszonych piwnic. Ogólnie wszystko to, co kiedyś się znajdywało pod ziemią, a dało radę przeżyć wybuch - czyli niewiele. W skład wchodzi również część podziemi starej rady magii, która jakoś ocalała. Można tu dorwać... w zasadzie wszystko. A nawet wszystko i nic, bo nikt nie wie dobrze, co się kryje pod ziemią. Wszelakie przejścia zostały dawno zasypane. Gdzie są? Nie wiadomo. Gdzieś na pewno. Nikt jednak dobrze nie wie. Ludzie na własną rękę sprawdzają niekiedy czy coś zostało z ich gospodarstw.
____________________________
MG
Ekipa zeszła w dół wraz z Osvaldem. O dziwo po kilku metrach kroczenia w zupełnej ciemności zaczęło się nieco rozjaśniać. Na ścianach dało się dostrzec dość spore, niebieskie kryształy-lacrymy rzucające słabe, błękitne światło. Ściany kamienne, bił od nich przyjemny chłód. Same schody zaś były kręte i dość strome nadkruszone przez ząb czasu. Na samym dole zaś znajdowało się dość spore, ledwie oświetlone pomieszczenie z dużą ilością półek i szafek. Przy kamiennej podłodze unosiła się biała mgiełka. - Chyba nie zaszkodzi się rozejrzeć. - zawyrokował Osvald. Co prawda mają szukać Klepsydry, ale zawsze można skorzystać z niepowtarzalnej okazji jaką jest zwiedzanie podziemi chyba jednej z najważniejszej instytucji w kraju. Sam jednak czekał przy schodach i czekał, aż wszyscy zgodnie uznają, że można iść dalej. Jednocześnie zdawało się, że kręci coś przy poręczy schodów, która to była za nim.
Nie było czasu na barszczyk, a szkoda, bo Jamie z chęcią takowego by skosztował. Zamiast tego natomiast pojawiły się problemy, kłopoty i nieprzyjemności. Do tego bardzo dużo chaosu, który niemal połknął chłopaka, a na pewno utrudnił mu sensowne funkcjonowanie. To był właśnie zawsze problem z natłokiem zdarzeń - zaraz po tym jak nastąpił trzeba się było jakoś do niego odnieść, a czasami zwyczajnie nie było jak. I wtedy mogły pojawić się te słynne niebezpieczne fioletowe królikobyki, co ponoć zaszczytem było zostać przez nie rozszarpanym. Mimo tego jednak Jamie nie chciał jeszcze umierać, co było dość naturalne chyba, dlatego postanowił próbować cokolwiek zdziałać. Musiał potem podziękować wszystkim tym, którzy sprawili, że i on tutaj jeszcze żył czyli wszystkim partnerom w tym zadaniu, a żeby to uczynić musiał przeżyć najpierw.
Cholera, on naprawdę nie chciał krzywdzić tej dziewczyny, ale nie chciał też samemu zostać skrzywdzonym. Zaraz gdy tylko ogarnął mniej więcej sytuację spróbował odskoczyć na bok, tak by znaleźć się już na pewno poza zasięgiem jej ataku, a następnie stworzył od razu Diamentową Lotkę (C), którą momentalnie posłał w kierunku dziewczyny, tak by uderzyć ją mocno w splot słoneczny i uczynić niezdolną do walki. Miał jednak świadomość, że to może być za mało, dlatego pomijając fakt zastosowania kolejnych ataków przy użyciu lotki (bo te w razie czego miały dalej następować), mag gotowy był też użyć Diamentowych Włóczni (C), które w razie szarży dziewczyny na jego osobę miały wystrzelić sprzed niego, w kierunku jej dolnej części ciała, najlepiej godząc w nogi (na wysokości ud). Nie chciał jej sprawiać bólu, ale jakoś musiał ją powstrzymać, a to wydawało się najlepszym ruchem w tym momencie i najbardziej humanitarnym. Niech to. A, w razie gdyby wszyscy zawiodło planował znowu odskoczyć i ewentualnie wzmocnić swe ciało Diamentowe Kości (B).
- Zapraszam cię na kolację po tym wszystkim! - krzyknął w trakcie swoich działań.
Edgy Guy
Liczba postów : 315
Dołączył/a : 21/02/2013
Temat: Re: Podziemia Rady Nie Gru 06 2015, 13:31
Marco nie ogarniał chaosu. Albo chaos nie ogarniał jego. Nie miało to w sumie wielkiego znaczenia bo Marco, żyjący w swoim świecie oliwą i skwarkami płynącym, ruszył prędko do Jamiego, trzymając się od wszystkich dziwów z daleka. A jak by kobieta kot na niego skakała, to ją wałkiem czy chochlą przez leb. W każdym razie Marco miał tylko jeden, prosty cel - dostać się do Jamiego. i kiedy już się do niego dostanie używa swojego zaklęcia HP potion by wręczyć mu flakonik z zawziętą miną.-Masz wypij to, dzięki temu twe siły powróca!-Powiedział Marco, dumny ze swojego zaklęcia. W tym też momencie wymyślił całkiem nowe zaklęcie. Będzie co robić, gdy skończy tą misję.
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Podziemia Rady Nie Gru 06 2015, 16:31
...życie było jak cebula. Cały post mógłby opisywać tego typu rozważania egzystencjalne względem sensu życia, jednak nie w tym rzecz. Nie liczyło się to, jaki cel obrał młody Jerome, bo na jego drodze i tak pojawiały się liczne, przykre zdarzenia, które u niejednej osoby wywołałyby potok łez. Nikt jednak nie mówił, że będzie łatwo. Dlatego też postanowił pozbierać się do kupy, aby następnie przyjrzeć się zaistniałej sytuacji. Nie podobała mu się ani trochę. Oznaczała tylko przekłamania lub stertę papierkowej roboty, a wszystko za sprawą rudego człeka. Najwyraźniej pewne kwestie znowu będzie trzeba przemilczeć lub wyegzekwować. Nieważne. Najwyżej inni policjanci zastukają panu Osvaldowi do drzwi, wręczając mu prośbę o stawienie się na komendzie. On miał teraz inne priorytety...
Nie musiał się spieszyć, a przynajmniej nie aż tak bardzo. Dlatego też poinstruował Feniksa o swoim planie, aby następnie wymknąć się ze swojej kryjówki i zajść dziewczynę od kompletnie innej strony jak znajdował się O'Sullivan. Mieli przewagę liczebną i to właśnie z niej wypadało skorzystać, aby osiągnąć jak najwięcej się tylko da. Liczył, że jego umiejętności pozwolą mu na sprawne przemieszczanie się z miejsca na miejsce, a on sam spróbuje przyzwać Smoka(B). Najciszej jak się dało, a zarazem tak, by nakazać mu prostą szarżę na plecy nieznanej mu dziewczyny. Jakby tego było mało, to bestia zdawała się być dość szybka i wytrzymała, a korzystając z odwróconej uwagi przeciwniczki, istniała szansa, że ją pochwyci i wgryzie się w jej kolano. Oczywistym był też fakt, że Draco uważał na wszelkie ataki, a i spróbowałby przewrócić dziewczynę i przygwoździć do ziemi, jednak... nie zabijając jej. Samo płonące cielsko powinno wyrządzić jej dostatecznie dużo szkód, aby uniemożliwić jej walkę, a Smok jedynie za pomocą swojej paszcze spróbowałby jakoś połamać jej kończyny. Unieruchomiona nie powie nie, czy coś... Obrazek
Phoenicia nie miała jednak próżnować. Po podleczeniu swojego skrzydła przy użyciu własnych łez - miała zająć się atakiem z powietrza. Tym razem nie szarżowała. W dalszym ciągu miała za cel dziewczynę, jednak tym razem skupiła się na odwracaniu jej uwagi. Wzniosła się na tyle, na ile pozwalały możliwości, a zarazem na tyle, by nie mieć za daleko do pikowania. Właśnie tak! Miała zamiar co jakiś czas pikować na przeciwniczkę, nie dając jej czasu na obronę i absorbując jej uwagę. Zwłaszcza za cel obrała sobie ataki w chwilach, w których dziewczyna odrywała się od podłoża. Czy to w ramach uniku, czy to w ramach doskoczenia do kogoś. Chciała ją pochwycić, aby wznieść się poza zasięg swojej eksplozji, a następnie zastosować kolejno Self-Destruct(D) i Rise from the Ashes(B). Cel był prosty - odwrócić uwagę i zadać jak największe możliwe obrażenia, potęgowane upadkiem z pewnej wysokości. Oczywiście w sytuacji krytycznej i tak by się posiłkowała powrotem z popiołów - byle tylko odwrócić uwagę oponenta. Co więcej... sam policjant nie stałby bezczynnie w jednym miejscu. Był gotowy na potencjalną agresję ze strony dziewczyny, dlatego też posiłkując się swoją zwinnością, miał zamiar unikać jej wszelkich ataków. Jeśli ta by się znalazła dostatecznie blisko - wtedy dobyłby swojej szabelki, aby zablokować jakoś ciosy i uniknąć poważnych obrażeń. Do tego wszystkiego - póki wróg pozostawał daleko, spróbowałby w jakiś sposób cisnąć swoimi sztyletami do rzucania tak, aby trafić ją w stawy. Czy to łokcie, czy kolana, od biedy posiłkując się Rękawicami Inżyniera, aby upewnić się, że ostrza zatopią się w ciele wroga, a zarazem go nie zabiją. Dwa trupy na dziś mu wystarczyły... Mimo wszystko - priorytetem jest zachowanie dystansu.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Podziemia Rady Nie Gru 06 2015, 18:41
MG
Problem polegał na tym, ze pewnie Oswald by strzelił i to zakończył gdyby nie fakt, że jeżeli spudłuje, to może być źle. Yvette pewnie by to skończyła gdyby nie fakt, że ktoś równie szybko co ona właśnie w nią celuje z rewolweru, i jak przed chwilą było wyrównane dwa na dwa, tak teraz było cztery na jeden i niestety ona była w tej mniejszości. A walka z kimś na jej poziomie i trzema innymi padwanami równie irytującymi i równie niebezpiecznymi mogło się skończyć dla niej źle. No i jak na drapieżnika przystało miała jako taki instynkt przetrwania. Uskoczyła przed lotką Jamiego zbliżając się do tunelu, z którego ten z Osvaldem wcześniej przyszli. - Może innym razem... - odpowiedziała magowi, zza opaski na biuście wyciągając jakiś niewielki obiekt i rzucając go na środek sali z magami. Na tyle szybko, że Draco zdążył dobiec gdzieś nieco dalej jak za Marco, a Feniks zaczął wzbijać się pod sufit. Nim jednak dolecieli, Yvette pobiegła korytarzem tak szybko, że zdawała się być smugą dopóki nie zniknęła w mroku korytarza. Obiekt wyrzucony przez nią był dość niewielki. Składał się z zegarka cyfrowego z doczepionymi z tyłu pięcioma, metalowymi kulkami, zaś z boku przebiegało 24 małych kabelków. 8 czarnych, 4 pomarańczowe, 2 żółte, 1 fioletowy, 1 szary, 1 biały, 1 zielony oraz 5 czerwonych. Zegar ustawiony był na minutę, by zaraz później z czasem pokazywać kolejno 0:59... 0:58... 0:57... Tak, jeżeli dojdzie to do zera, faktycznie mogli mieć problem. A, Marco dał Jamiemu potiona. Czy wypił, to nie wiem...
Jamie: 90MM złamane kilka żeber, cały obolały szczególnie głowa i prawa noga. Marco: 24MM Shiroi: RIP.
Jamie
Liczba postów : 233
Dołączył/a : 23/08/2013
Temat: Re: Podziemia Rady Nie Gru 06 2015, 20:07
Jamie był bardziej niż zadowolony z faktu, że Yvette nie została jednak śmiertelnie raniona (mniej zadowolony był z faktu, że w ogóle ktoś musiał ponieść śmierć w tych okolicznościach, ale z uwagi na stopień zamieszania nie dotarło to do niego jeszcze z tak dużą siłą jak powinno). Ich szanse na normalne, spokojne spotkanie i porozmawianie zostały zachowane, a to przecież zawsze była dobra wiadomość. Gorzej, że pożegnalny prezent, który dziewczyna postanowiła im wszystkim zostawić, nie był według sensu estetyki i gustu chłopaka najlepszym pomysłem. Chciał nawet krzyknąć coś za nią, ale chyba na to było za późno. Jamie momentalnie dopadł do obiektu, przyjrzał się mu i kompletnie zbaraniał. Przecież nikt z nich CHYBA nie był saperem, żeby sobie z czymś takim poradzić, prawda? Odruchowo spojrzał szybko na Osvalda. Wiedział co to było. To musiało być to. Bomba. I za chwilę wybuchnie, a z nich wszystkich zostaną może tylko smugi na ścianach. Trzeba było reagować szybko. - Wszyscy uciekać! - krzyknął Jamie wskazując na drzwi, przy których stał Osvald, a jeśli te były zamknięte to zmieniając kierunek na drogę z której sam przybył do tego miejsca. Myślał na szybko, nie wiedział czy podejmuje dobrą decyzję, ale zaraz po tych słowach rzucił przedmiotem w kierunku jak najdalszym od nich wszystkich (i od obu dróg ucieczki). Nie bał się rzucać nim tylko dlatego, że wcześniej to samo uczyniła dziewczyna, która przecież rzuciła bombę na ziemię, ta więc musiała być w miarę odporna na uszkodzenia. Zaraz po rzucie sam zaczął najzwyczajniej w życiu uciekać. Kiedy wszyscy znaleźli się w korytarzu poświęcił sekundę by zapieczętować go stawiając w przejściu Diamentową Barierę (C), tak by uchronić ich jeszcze bardziej od wybuchu.
Chyba, że ktoś miał lepszy pomysł na działanie i krzyknął "stop" czy coś w ten deseń, wtedy jedynie Jamie mógłby się zawahać. Tak czy siak odstawiłby w końcu bombę i zaczął uciekać. Cenił sobie życie, tak w ogóle, jako taki dar.
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Podziemia Rady Pon Gru 07 2015, 02:07
...odwrót taktyczny. Żadne z nich nie spodziewało się tego, że ishvańska inkwizycja postanowi najzwyczajniej w świecie uciec, podrzucając im świnię. Młody Jerome widząc, co się stało przyspieszył tylko kroków, spodziewając się najgorszego. Jakież było jego zaskoczenie, kiedy w dłoniach drugiego blondyna spostrzegł bombę, która lada moment miała wybuchnąć. Przeleciał wzrokiem po wszystkich zebranych osobnikach, aby ostatecznie wrócić spojrzeniem do O'Sullivana. Jego twarz wyrażała coś pomiędzy niedowierzaniem, a trwogą i chociaż instynkt kazał spierdalać gdzie pieprz rośnie, tak coś nakazywało mu postąpić inaczej. - Nie... Co jeśli jest silniejsza? Nie damy rady uciec i nie możemy pozwolić by ktoś przez nas zginął... - powiedział tylko, jednak w przeciwieństwie do zwykłej rozmowy jego głos zdawał się być nieco pusty. Zupełnie jakby te słowa padły bez większego przekonania. Za zgodą drugiego chłopaka lub też bez niej - zacząłby się przyglądać urządzeniu, zastanawiając się nad tym, czy istnieje szansa na to, iż któryś z kabelków wyróżnia się z tłumu. Przeważnie na filmach tylko jeden kabelek był inny, więc zostawały opcje pomiędzy białym, zielonym, fioletowym i jeszcze szarym. Normalnie postawiłby na zielony kabelek, jednak wiedział jakie jest jego szczęście do hazardu. Wyciągnął tylko starą monetę, obracając ją w dłoni, a i korzystając z chwili odesłał swoje Gwiezdne Duchy. Wszystko po to, by przyzwać mimowolnie Horologium. Przez pewną chwilę chciał spytać się rudzielca, czy ten się na tym zna, jednak teraz każda sekunda była na wagę złota. Każdy kabelek mógł ocalić miasto, bądź pogrążyć je w ruinie, zakopując ich tutaj żywcem. Ciśnienie już dawno osiągnęło zawrotne tempo, a większą część odpowiedzialności blondyn najwyraźniej chciał wziąć na siebie. Tu własnie pojawiał się jego problem, bo jeśli nie znalazłby żadnej poszlaki... żadnej podpowiedzi innej jak herb Ishvanu, czy obudowa i wygląd kabelków - wtedy nie miał bladego pojęcia co robić. Mimo wszystko... chciał spróbować wszystkiego, ale... czego? Oczywiście w sytuacji krytycznej - zależnie od potrzeb - Zegar miał za zadanie przetransportować ich do Świata Duchów by uchronić ich przed wybuchem, jeśli taka opcja była możliwa z łatwym wyjściem z danego wymiaru lub... zabrać ze sobą bombę, ściągając siłę wybuchu na siebie, aby bezpieczny wymiar Duchów nie został doszczętnie zniszczony i nie musiał się aż tak drastycznie odtwarzać przy użyciu magii. Zawsze istniała też szansa, że bardzo szczęśliwym, niemalże numizmatycznym fartem ręka Fina omsknie się o właściwy kabelek zapobiegając destrukcji całego miasta, jednak blondyn... sam nie rusza bomby, póki nie było to konieczne lub póki nie znajdzie potwierdzenia, że chodzi o biały kabelek. W przypadku kompletnej beznadziei z odsieczą spróbowałyby przyjść także Gemini, które z matematycznym umysłem Meliora spróbowałyby jakoś rozwiązać zagadkę bomby lub opóźnić jej detonację, jednak pierw... zdobyć informacje.
Edgy Guy
Liczba postów : 315
Dołączył/a : 21/02/2013
Temat: Re: Podziemia Rady Pon Gru 07 2015, 16:49
O NIE, BOMBA, RATUJ SIĘ KTO MARCO. Kucharzyna nie miał wielu pomysłów na poradzenie sobie z problemem i tylko nerwowo chodził dookoła bomby wydeptując ścieżkę w posadzce. Co robić, co robić? Finn miał rację, jeśli bomba wybuchnie to będzie totalny klops. Ale co robić? Utopić bombę w kisielu? Zamknąć w ołowianej lodówce? A może... a może... Jeśli żadna z zakładanych przez Finna opcji nie wypali, Marco odsuwa Finna i wyjmuje nóż.-Uciekajcie, przyjaciele.-I trzy sekundy przed wybuchem, Marco przecina zielony kabelek. Na sałatę, niech to będzie odpowiedni.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Podziemia Rady Pon Gru 07 2015, 17:22
MG
Oj, działo się! Osvald tylko wzruszył ramionami, dając magom bawić się bombą. Pewnie, nie podobało mu się to. Tyle, że znał się na rozbrajaniu takich cudów nie lepiej jak reszta ekipy. Fin na szybko zaczął przeglądać bombę, by pod kabelkami znaleźć niewielki napis "ON" gdzieś w okolicach zielonego, na który natrafił chyba tylko dlatego, że przejechał na drobnej wypukłości palcem. Tymczasem Marco spanikował, pomylił 00:03 z 00:57, chwycił za bombę i przeciął zielony kabelek.
I nic się nie stało. Znaczy nie, no, stało się, bo zegar się zatrzymał a to mogło świadczyć, że chyba sytuacja została opanowana. W każdym razie nic w środku nie brzęczało, nie tykało. Tymczasem Osvald gwizdnął trupowi kaburę z pistoletem po czym spokojnie w między czasie zaczął przeglądać jakieś kartki znalezione u denata w kieszeni. Drzwi były lekko uchylone, chyba blondyn zdążył uporać się z nimi nim zmarł. Nie zostało więc nic innego jak wziąć pionek i wyjść. Ten zaś Osvald ostatecznie dał Finnowi. Na przechowanie. Glina to może nie zgubi. Później się o niego upomni.
Bez Shiori ofc. A kolega Hiroe się gdzieś zgubił.
W y n a g r o d z e n i e: Jamie 63pd 50 000 Kot - ot, kotek, czarny z białym krawatem. Nieufny do ludzi (prócz Jamiego). Raz na misję może powiększyć się do 2m (zależne od MG). Przemiana trwa dwa posty. Fragment włóczni Bardżuruka - fragment włóczni Bardżuruka bo #magia_jamiego Marco: 61pd 50 000 umiejka fabularna Aktor - cóż tu dużo mówić, Marco ma skilla w udawaniu i graniu różnych ról. Można go wysłać do teatru co by robił karierę. Finny: 63pd 50 000 Klepsydra - w zasadzie obecnie bez planszówki to zwyczajny pionek w kształcie klepsydry.
A sio... Tak, nie musicie pisać zt, 3 dni przerwy czy ile tam było. Szpital wam daruję, ani wy nie umieracie ani wy nie aż tak połamany, samo się wyleczy.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.