I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Temat: Pokój konferencyjny 1 Sob Maj 02 2015, 01:51
Egzamin na maga rangi S jest wydarzeniem, które nie przytrafia się wielu magom, dlatego też trójka magów z niedawno rozwiązanej gildii mogła mocno się zdziwić, gdy do ich skrzynek dostarczony list mówiący o mającym się odbyć w przeciągu tygodnia egzaminie. Miejscem spotkania miała być Rada w Erze - niedawno wybudowany murowany budynek, znacznie różniący się wyglądem od starych kamienic, które jakimś cudem przetrwały atak Inkwizycji. Bardziej przypominał te, które wybudowano w Artail... Niespecjalnie pasował do otoczenia. Po okazaniu listu w recepcji, każdemu z nich wskazano by ten oto niewielki pokoik, który pomieściłby góra dziesięć osób. Długi stół, typowo konferencyjne krzesła oraz lacryma, która rzucając światło na ścianę umożliwiała po niej pisanie. Do tego widok na zniszczoną i powoli podnoszącą się z gruzów Erę. Na stole stały cztery buteleczki z wodą oraz plik z papierami. Poza magami jednak nie było nikogo więcej, kto mógłby udzielić im odpowiedzi na piętrzące się pytania. Wszak, to był egzamin na maga S... czy nie?
Czas odpisu: 6.05
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Pokój konferencyjny 1 Sob Maj 02 2015, 09:47
Chłopak był zdziwiony tak... spóźnionym egzaminem. Bo w praktyce, był to egzamin, dopiero po rozwiązaniu gildii, do której przynależał. Do tego dochodził fakt, że nie wierzył, że Vivien wysłałby tak świeżego maga VP na egzamin. Ponownie poczuł zaufanie, na które nie zasłużył i choć Pegazy już oficjalnie nie istniały czuł, że wielu magów będzie chciało odbudować gildię. I choć sercem był wróżkiem i to tam zapewne powróci, tak naprawdę będzie pomagał tym, którzy zechcą odbudować Violet Pegasus. Jako zadośćuczynienie za wszelkie zaufanie i nadzieje, jakim go ta gildia obdarzyła. Dlatego też przyjął to zlecenie i udał się do Ery.
Spokojnym krokiem przeszedł progi budynku, który tak wyróżniał się na tle innych. Era wciąż się odbudowywała, przez co tak wielka przepaść w architekturze ocalałych z ataku inkwizycji budynków, a tych nowszych zaistniała. Trochę żałował, że projektanci, nie mogli sobie darować ulepszania. Mogli w końcu zaprojektować obiekty, które stylem wpasowałyby się do starej Ery, tej, która została zniszczona. W recepcji pokazał otrzymany list, a następnie udał się do pokoju, gdzie jeszcze nikogo nie było. Tylko buteleczki z wodą i plik papierów. I najwidoczniej był tu pierwszy. Z ciekawości podszedł do kartek papierów, chcąc rzucić okiem, co się na nich znajduje, szybko też ostatecznie zajmując miejsce na pobliskim krześle, by ewentualnie wygodniej przejrzeć papiery, jeśli te by go jakoś zainteresowały lub byłyby jakoś związane z misją. Oczywiście, wita z uśmiechem kolejnych przybyłych gości, z których to najbardziej kojarzył jednak Nevera i Grey. Z Carlosem nie miał zbytnio okazji rozmawiać... niestety lub stety. A tak, to pozostało tylko czekać.
Never Winter
Liczba postów : 641
Dołączył/a : 19/05/2013
Temat: Re: Pokój konferencyjny 1 Sro Maj 06 2015, 21:32
PERSPEKTYWA NEVERA Wahahaha! Wreszcie nadszedł ten moment. Kiedy Grey przeczytała list, nie mogłem uwierzyć własnym uszom! Że zostałem zakwalifikowany do zostania magiem S - czyli innymi słowy, zakończyć ten etap nauki i zostać nareszcie Superbohaterem, który stoi na froncie walki ze złem i broni sprawiedliwości! Nie mogłem się doczekać, aby sprawdzić się w tym wielkim wyzwaniu! ... Chociaż musiałem przyznać, że podróż nie była prosta. Poza zakupieniem tarczy zaskakująco wiele osób w tym mieście wymagało pomocy. A superbohater nigdy nie odmawia w potrzebie biednym ludziom! Zanim dotarliśmy na miejsce, to wydarzyło się przynajmniej 20 takich przypadków. Przy ostatnim, gdzie trzeba było załadować skrzynki, które pospadały, woźnica zaproponował mi podwiezienie pod sam budynek, gdzie mieliśmy mieć spotkanie, na co Grey się zgodziła szybciej niż cokolwiek udało mi się powiedzieć. Tak więc, kiedy nareszcie dotarliśmy, moim oczom ukazał się budynek dość wyróżniający się od reszty. Z tego co słyszałem to miasto zostało zdewastowane z walką z... z... ze złem! Naprawdę żałowałem, że nie mogłem brać w tym udział - że też bohater nie był na froncie! Obiecałem sobie, że już taka sytuacja nie będzie miała miejsca i nie dopuszczę, aby kolejne siedlisko zostało zdewastowane! Kiedy weszliśmy do budynku, to Grey podleciała do kobiety stojącej za ladą, szepnęła kilka słów, a następnie wróciła! - Chodź ,Never-kun! Dowiedziałam się, gdzie powiedzą nam o szczegółach egzaminu! Jak zwykle, moja towarzyszka była nieocenioną pomocą! Bez niej bym nie miał szans przetrwania! Po krótkiej drodze otwarłem drzwi z hukiem... I zauważyłem od razu bardzo znajomą twarz! - Hej! Torashiro! Mój drogi towarzyszu, z którym walczyłem o lepsze jutro! Miło mi widzieć cię! Wspaniale, że również ciebie zaprosili! Wykrzyknąłem, podbiegając do chłopaka i chwytam go za rękę, mocno nią potrząsając! Naprawdę, to że mieliśmy tak doświadczonego bohatera podobnego do mnie napełniało mnie optymizmem! Grey skinęła mu głową. - Widzę, że wyjątkowo często wpadamy na siebie, Byakuton-kun. Aczkolwiek nie sądziłam, że akurat spotkamy się na egzaminie. Wygląda na to, że łączy nasz niewidzialna więź. Coś o tym wiem... Mam nadzieję, że miło będzie się nam współpracowało. Dajmy z siebie wszystko, aby osiągnąć nasze cele! - powiedziała poważnie, a następnie rozejrzała się po pomieszczeniu. - Z tego co się dowiedziałam powinna być jeszcze na egzaminie jedna osoba. Czy widziałeś ją, Byakuton-kun? Czy ona już przyszła Zapytała się wróżka, przekrzywiając głowę. Mi akurat nic o tym nie było wiadomo... Oraz nie widziałem poza nami nikogo. Och, nawet jeśli byłaby nas tylko dwójka, to damy sobie radę! Z moim Durandalem i Auriel nie było szans, abyśmy nie poradzili sobie z żadnych zadaniem! Mwhahahahaha!
Carlos
Liczba postów : 132
Dołączył/a : 21/06/2013
Temat: Re: Pokój konferencyjny 1 Czw Maj 07 2015, 17:38
Verno nie czuł się dobrze z faktem iż opuścił przyjaciela i nowo poznanych magów przed czychającym niebezpieczeństwem i wyzwaniem, a droga z Crocus do Ery wydawała się jedną z najdłuższych i najmniej pewnych. Cóż, siedząc samotnie w przedziale pociągu miał sporo czasu na rozmyślania. Czym był mag klasy S? Jakie profity tytuł ten przyniesie? Carlos nie był do końca pewny, czy zasłużył na taką szanse i prestiż. Błękitnooku przez większość drogi z okna pociągu wpatrywał się w niebo, gdzie niejednokrotnie starał się dojrzeć statek płynący pośród chmur. Oczywiście rzadnego statku tam nie dostrzegł, ostatni o jakim słyszał był statek błękitnych pegazów... Z rozmyślań blondyna wyrwał gwizd i fakt zatrzymania się pociągu, był na miejscu, gdzie tuż po za stacją rozciągało się miasto Era.
Verno korzystając ze swych nóg ruszył ku swemu celu, gdzie po drodze pytał przechodniów o drogę. Manipulujący Chwilą był ciekaw nie tyle samego miasta co jego mieszkańców, dlatego nie bał się pytać. Ostatecznie Carlos dotarł i wszedł do środka, gdzie u recepcji podano mu odpowiedni pokój. Tak więc, dwójce magów i wróżce ukazał się ostatecznie wysoku blondyn przybrany w zdobny frak. Co więcej na ramieniu ów fraka był wyszyty błękitny symbol pegazów. Mężczyzna skłonił się na wstępie i uśmiechnął ku zebranym. -Nie mogłem spodziewać się niczego mniej, poznaje was oczywiście z gildii, acz ubolewam iż nie mieliśmy zbytnio sposobności by poznać się lepiej. Tutaj spauzował i rozejrzał się po pomieszczeniu by dosrezec papiery kusząco zapraszające blondyna do zaznajomienia się z nimi. -Wiedzcie, że jestem jednym z tych co tak łatwo się nie poddaje i bardziej jak na samotnym zwycięstwie to liczę na wygranej jako drużyna, nawet jeśli będę musiał wybierać pomiędzy tytułem a wami to wybiore was. Verno mówił i mówił już po chwili nie patrząc na rozmówców, a rozglądając się po pokoju i najzwyczajniej go przeszukując, niczym James Bond szukający podsłuchu. -Oczywiście podejrzewam iż nie będzie łatwo, ale będę dawał z siebie wszystko i jeśli się zgodzicie to już teraz użyczę wam mojej magii, Panowie Torashiro i Neverwinter z jakże uroczą towarzyszką... Ostatnie słowa skierował ponownie patrząc na członków drużyny. -A i proszę mówcie mi Carlitto, Carlos Verno brzmi nadto oficjalnie. Zakończył z niewymownym uśmieszkiem i złapał w końcu za papiery w swych piałych rękawiczkach. Co było w dokumentach, czy coś znalazł w pokoju? I jak zareagowali nań kompani? Te i wiele więcej odpowiedzi poznamy po odpisie Nanasi! ;3
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Pokój konferencyjny 1 Sob Maj 09 2015, 23:57
MG
Do takich postów najlepiej sobie zrobić herbatkę, usiąść i zastanowić się nad tym, co też napisali gracze. Jednakże czas nas goni i retrospekcje można sobie darować.
Gdy trójka magów w końcu trafiła do pokoju oraz załatwiła formalności w formie przedstawienia się sobie nawzajem, do pomieszczenia wszedł niewysoki mężczyzna w średnim wieku. Na nosie miał okulary, a krótkie, czarne włosy miał starannie nastroszone. Do tego na sobie nosił zwykłą niebieską koszulę i proste, czarne spodnie. W teczce pod pachą miał kolejny stos papierów, zapewne dla trójki mężczyzn. Tylko że nim cokolwiek powiedział, czy nawet przywitał się, jego spojrzenie wylądowało na Carlosie, który przeglądał pokój z podejrzanym wyrazem na twarzy. Kompletnie zbiło to z tropu radnego. - Eee... panie Verno...? Wszystko w porządku...? - zapytała, jakby dla pewności. Pierwsze ziarno obawy zostało zasiane! Gratulacje. Urzędnik szybko odchrząknął i usiadł przy stole konferencyjnym tak, by widzieć magów i oni mogli spokojnie widzieć i jego. - A więc... - Zawiesił się. Od czego tu zacząć? A tak, może wypadałoby się przedstawić! - Nazywam się Rick Reymond i jestem odpowiedzialny za wprowadzenie was w szczegóły waszego zadania. Ponieważ zostaliście wytypowani przez byłego mistrza gildii Violet Pegasus, jako osoby odpowiednie do otrzymania tytułu maga S, zaprosiliśmy was tutaj, by sprawdzić wasze umiejętności pracy w grupie, komunikacji, radzenia sobie w sytuacji zagrożenia i podejmowania racjonalnych decyzji w stresujących warunkach. Mam nadzieje, że nasza współpraca będzie owocna. - Skłonił lekko głowę, po czym kontynuował. - W notatkach, które leżą na stole znajdziecie informacje na temat celu tej misji - Willhelma Greina. Wiek, wzrost, wygląda, podstawy, które pomogą wam go rozpoznać - mówił spokojnie, wyciągając z teczki inne pliki kartek. - Czy macie jakieś pytania, na tą chwilę? - zapytał jeszcze, nim przeszedł do kolejnej kwestii.
Czas odpisu: 13.05
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Pokój konferencyjny 1 Nie Maj 10 2015, 14:34
Chłopak uśmiechnął się tylko, gdy dostrzegł dwie znane mu twarze. Wstał i z radością uścisnął rękę Nevera, także próbując nią potrząsać, choć przy emocjach Nevera pewnie nie było to zbyt efektywne. Jednocześnie, skinął głową lewitującej dziewczynce na powitanie.
-Hej Never, witaj Grey. Spodziewałem się, że kiedyś się spotkamy, ale, że w takich okolicznościach? Nie myślałem, że mnie nominują. - zaczął z uśmiechem, po czym odpowiedział wróżce -Niestety, nie widziałem. Ale pewnie zaraz poznamy. - i pewnie Tora nie mylił się. Dość szybko bowiem dostrzegł znajomą, z niedawno rozwiązanej gildii, twarz. Uśmiechnął się i skinął głową na powitanie, po czym uważnie go wysłuchał -Rad jestem, że takiego towarzysza nam dali. - rzucił do Carlosa, który najwidoczniej znał ich imiona, choć jego próba przeszukania pomieszczenia, na swój sposób... rozbawiła Torę, choć tego nie okazał. Ot, na jego twarzy gościł uśmiech, który to pojawił się w momencie dostrzeżenia superbohatera z wróżką.
No, a wtedy do pomieszczenia wszedł mężczyzna, który najpewniej miałby ich wtajemniczyć w dokładne założenia misji. Chłopak usiadł naprzeciwko rozmówcy i uważnie skoncentrował się na jego słowach, na samym końcu rzucając tylko okiem na papiery, które miał sprawdzić, ale przybycie Nevera i Grey skutecznie pokrzyżowało jego plany. Na pytanie ich teoretycznego pracodawcy odparł tylko:
-Na razie brak pytań. - licząc, że powie, co dokładnie mają wykonać z owym Wilhelmem. Porwać? Ochronić? Złapać? Przesłuchać? Zabawić? Tyle niewiadomych, ale raczej powinni to jeszcze wyjaśnić.
Carlos
Liczba postów : 132
Dołączył/a : 21/06/2013
Temat: Re: Pokój konferencyjny 1 Wto Maj 12 2015, 22:33
Verno uśmiechnął się szczerze, gdy Torashiro wyraził aprobatę jego osoby, dodatkowo miał wrażenie iż dwójka pozostałych magów była w bardzo dobrych stosunkach i to także nawoływało grymas radości. Tak więc, gdy Carlos beztrosko przeszukiwał pomieszczenie z sobie tylko znanych powodów, do pomieszczenia wkroczył informator. Błękitne tęczówki byłego pegaza zmierzyły przybyłego od stóp do głowy by doznać lekkiego rozczarowania. Krótko mówiąc, styl ubioru, czy sama postać nie mogła mieć zbyt wiele wspólnego z mistrzem Vivienem. -W najlepszym, dziękuję... Odpowiedział nowo poznanemu, podczas gdy to zaglądał za zasłonę i gdy mężczyzna z wyraźnym zawahaniem postanowił odpuścić tejże dziwnej wymianie zdań to i Verno zaprzestał przeszukiwania pokoju. Zasiadając przy stole, Rick szybko przeszedł do konkretów, więc i Manipulujący Chwilą zasiadł z malującym się na twarzy rozbawieniem. Verno słuchał mężczyzny i starał się znaleźć odpowiedzi, rozwiązania problemu natury: "Czy jak powie, że jego wyjaśnienia są nieklarowne, to czy przyśle w swoje miejsce płeć piękną, coby Ona mogła ich wprowadzić w szczegóły i wyjaśnić niejasności?" Po czym padły słowa o owocnej współpracy, tak jakby pewne drzwi zamknięto z hukiem.
Nie mniej jednak, mimo braku entuzjazmu samą osobą Ricka Reymonda ta misja pozostawała misją, a oczy blondyna ponuro spoglądały na stosy papierów. Gdy padł czas na pytania w tymże skrzętnie przeszukanym pokoju Verno przybrał w pełni powagę. -Pytania, tak... Carlos odchrząknął lekko przystawiając dłoń do ust i następnie splótł ręce ze sobą kontynuując gdzie skończył. -Przepraszam, trochę źle zacząłem Panie Ricku... Tak, mogę się do Pana zwracać po imieniu, prawda? Słysząc, bądź nie odpowiedź Verno sam kiwa lekko głową jakby na poparcie swoich własnych słów. -Ogólnie dawno nie byłem na spotkaniu biznesowym, więc ma maniera lekko się stępiła, ale nie mniej widzę iż jest Pan osobą potrzebującą naprowadzenia nawet w swojej własnej pracy. Carlos położył dłoń przybraną w śnieżnobiałą rękawiczkę na stosie papierów i pochwycił jedną pojedynczą kartkę, zawierającą opis wyglądu Willhelma. -Szczegóły zadania, a szczegóły dotyczące wymienionej osoby nie bardzo w moim odczuciu znaczą to samo, a i ów wyodrębnienia zostawiają wiele do życzenia. Imię, można zmienić, wiek, można ukryć, wzrost jest wizytówką człowieka, nie jego symbolem... Jeśli więc nasz wspomniany przyjaciel tego nie zechce to go nie znajdziemy, a przynajmniej nie tylko z tym. Po tych słowach zdecydowanie odstawił kartkę na stół i wwiercił się spojrzeniem w oczy urzędnika. -Prócz oczywistego pytania o cel tej misji to rozumiem iż priorytet stanowi odnaleźć Willhelma? Głupio byłoby usłyszeć, że jest kolejnym informatorem, bo choć pozory mogą mylić to traktuję tą sprawę poważnie Panie Ricku. Więc, czy wiadomo coś o osobach z otoczenia Greina? Miejsce pobytu? Skąd pochodzi i jakiego typu człowiekiem jest? Czy jest żonaty? A może posiada narzeczoną? Czy jest szczęśliwa? Czy nie trzeba jej chronić, przed Willhelmem? O dziwo pytania blondyna poczęły nakręcać w konkretny kierunek i to nie koniecznie odpowiedni. Sam Verno z powagą wyczekiwał odpowiedzi, jeśli dama była w opresji to nie potrzebowałby większej motywacji jak tyłuł maga klasy S.
Never Winter
Liczba postów : 641
Dołączył/a : 19/05/2013
Temat: Re: Pokój konferencyjny 1 Sro Maj 13 2015, 23:46
PERSPEKTYWA GREY Hmp. Więc trzecim członkiem była osoba, która przed naszą ostatnią misją stała jak kołek i przez to została wywalona. Naprawdę nie wiedziałam, jak ktoś taki znalazł się wśród zakwalifikowanych do egzaminu - nic dziwnego że gildia została rozwiązana. W dodatku, to przeszukiwanie pokoju... Kim on był, graczem D&D czy jak? Mimo tych wad, skinęłam mu grzecznie głową. - Cała przyjemność po mojej stronie, Verno-san... Czy Carlitto, jak sam siebie nazywasz. Cieszy mnie niezmiernie fakt, że tak sobie nas cenisz. Mam nadzieję, że tym razem będzie nam się przez to dobrze współpracowało. Można było dostrzec w tym nić pewnego rozgoryczenia, bo w czasie misji w Magi-Coli naprawdę z Never-kunem przeżyliśmy ciężkie chwile, broniąc pomieszczenia samym. Przynajmniej miałam nadzieję, że uczeń Kenkona odrobił zadania domowe i był silniejszy niż wcześniej. Jeśli tak, to egzamin byłby z bułką z masłem. Tak mi się przynajmniej wydawało. Ściągnęłam brwi, spoglądając niechętnie na owego naszego przedstawiciela. Jedynie się przedstawił, wygłosił parę nic nie znaczących słówek, a następnie zapytał, czy mamy jakieś pytania: - Właściwie to tylko jedno: co mamy konkretnie z nim zrobić, zanieść mu bukiet kwiatów? Odparłam, nie ukrywając sarkazmu. Naprawdę, czy śmiertelnicy nie mogą zacząć od przedstawienia założeń zadania, zanim przejdą do opisywania? Spojrzałam również na Varlitto krzywo, kiedy zaczął majaczyć o nieistotnych szczegółach. Jeśli nie znaliśmy nawet celu, to nie wiemy, czy go mamy znaleźć, chronić, aresztować, wyeliminować... A sam Byakuton-kun nawet nie zadał właściwego pytania. Wilhelim Grein... oraz Rick Reymond. Obydwóch imiona zapamiętałam, potem się o nich i tak trzeba było wypytać w mieście. Bo ostatnio coś często pracodawca wbijał nam nóż w plecy i nie dość, że nie dawał zapłaty, to jeszcze chciał zabić. Co mogło irytować... Zanim jednak zadałam kolejne swoje pytania, to poczułam chłód... Nagle pot mi zaczął spływać po policzku, mimo że teoretycznie ngidy coś takiego się nie stało. Złe przeczucia... Miałam bardzo złe przeczucia. Czemu? Ponieważ zauważyłam, że Never-kun wpatruje się jak posąg w Carlitto, nie odzywając się, nawet na moment. Więcej, zdawało się, że intensywnie myślał. To... był zły znak. Już chciałam go powstrzymać, ale się spóźniłam. Uderzył pięścią w otwartą dłoń, jakby odkrył coś ważnego. - Ah! Pamiętam cię! To ciebie wywalili z ostatniej misji za brak jakiegokolwiek działania! Nie wiedziałem, że się znów spotkamy, ale dobrze cię widzieć, że znajoma twarz będzie broniła z nami sprawiedliwości, mwhahahaha! Zaczął się śmiać, podczas gdy ja jedynie niepewnie rzuciłam wzrok zarówno na Carlitto, jak i pracodawcę. Niezręczna sytuacja. Bardzo niezręczna... - Tak więc... może powiesz nam, Reymond-san, więcej o tym, co mamy konkretnie zrobić? Zapytałam się już ciszej, starając się zmienić temat na konkretny, który nas nie pogrąży. Jak zwykle Never-kun KOMPLETNIE nie wiedział, co wypada powiedzieć w takich sytuacjach jak ta.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Pokój konferencyjny 1 Pon Maj 25 2015, 15:24
MG
Willhelm Grein - informacje podstawowe
Spoiler:
Willhelm Grein, urodzony x773 roku w Erze. Ojcem był chemik specjalizujący się w miksturach leczniczych, Jeremy Grein. Pracował w szpitalu jako mistrz leczniczy, asystował w procesach leczniczych wspomaganych magicznie. Zmarł w x800 z przyczyn niewyjaśnionych, prawdopodobnie otruty. Matką była magini gildii Starry Sky, Isabella Nauer, po ślubie Grein. Gildia Starry Sky została rozwiązana z przyczyn zewnętrznych w roku x789; przypuszcza się, że po tym okresie Isabella skupiła się na dbaniu o domostwo, jako że jej imię lub nazwisko nie pojawiają się publicznie po tym roku. Magini roślin, przypuszczalnie pomagała Jeremiemu w produkcji mikstur. Zmarła w x795 roku z przyczyn niewyjaśnionych, prawdopodobnie otruta. Jedynak. Osoby, które znały lub znają Willhelma często wspominają o jego wysokiej inteligencji i spokoju. Po matce odziedziczył talent magiczny i zaobserwowano u niego magię elektryczności lub błyskawic. Przez okres dzieciństwa oraz nastoletni wykazywał duże zainteresowanie rzemiosłem ojca oraz medycyną, choć jego umiejętności magiczne nie wróżyły mu kariery jako uzdrowiciela. Wraz z wiekiem zaczęto obserwować oddalenie się od rówieśników, możliwe spowodowane wysoką inteligencją chłopaka. Po nagłej śmierci matki skupił się jeszcze mocniej na rozwijaniu własnych umiejętności, jednak coraz częściej widywano go na salonach, co zawdzięczał wyglądowi oraz nieprzeciętnemu urokowi osobistemu. Powoli zaczął rozwijać swój własny biznes, początkowo mocno związany z medycyną, jednak wraz z biegiem lat coraz bardziej uciekający w szarą sferę, w niektórych sytuacjach nawet nielegalny. Niestety nigdy nie udało mu się niczego udowodnić, co niejednokrotnie utrudniało zwalczenie szeregu niebezpiecznych i nielegalnych magicznych praktyk. Dodatkowo wpływ młodego Willhelma na środowiska bogaczy oraz ugrupowań nielegalnych zaczęły poszerzać się w zastraszającym tempie. Wiadomo, że jego ojciec próbował przeszkodzić zniesławieniu syna oraz jego planom. Umarł dwa lata temu. Dziewięć miesięcy temu doszło to incydentu na Alei Czterech Króli w Hosence. Podczas bankietu doszło do zniszczenia prywatnego mienia (budynku, by być precyzyjnym). Zawezwano lokalny oddział policji, by zbadać przypadek oraz przesłuchać świadków. Jak się okazało w budynku przebywało wielu znanych magnatów oraz bogaczy aktywnie inwestujących w szarą strefę, kilku z nich zostało zatrzymanych, jednak sprawcy zamieszania wciąż nie zostali złapani (dokładny opis w aktach wypadku). Następnego dnia policja zajęła budynek z rozkazu Rady, jednak Willhelma Greina nie znaleziono na terenie budynku. Więcej informacji na temat incydentu znajduje się w Hosence. Opis: Wysoki mężczyzna, około 185-190 centymetrów wzrostu. Porządnie zbudowany choć na pierwszy rzut oka nie dostrzega się jego cech fizycznych. Czarne, średniej długości włosy, nieco falowane i postrzępione; w środowisku wysokiej klasy porządnie zaczesane. Ciemnoniebieskie oczy, w ciemnym świetle mogą wydawać się brązowe lub nawet czarne. Zwykle widziany w czarnym garniturze, białej koszuli oraz czarnych butach. Brak krawata oraz kamizelki w jego zwyczajowym, bankietowym stroju. Posiada wiele kontaktów pośród lokalnych kupców, handlarzy oraz przewoźników, zarówno w kraju, w innych państwach półwyspu, jak i za morzem.
Współpraca między czwórką panów oraz wróżką zapowiadała się iście wybornie! Ich entuzjazm mógł wprawiać w zakłopotanie, a pytania, rzucane z prędkością karabinu maszynowego, były w stanie zbić nie jednego z pantałyku. Niestety, gdyby to była wymiana zdań, od której zależałoby życie trójki magów oraz powodzenie ich misji, można by było zakładać najgorszy scenariusz. W piku uprzednio przygotowanym dla trójki znajdowały się podstawowe informacje na temat Willhelma oraz jego otoczenia. Patrząc na to, co przyniósł ze sobą Rick, można było przypuszczać, że to tylko wierzchołek góry lodowej, pod którą będą musieli się wkopać. Tymczasem przyszedł czas na pytania, głównie ze strony Carlosa. Na wzmiankę o imieniu, starszy mężczyzna skinął głową. Widać nie przeszkadzał mu taki sposób wyrażania się o jego osobie. Jednak im dalej w las, tym więcej drzew. Gdy padły stwierdzenie, że potrzebuje dokształcenia się we własnej pracy porządnie się zdziwił, zaraz jednak jego mimika powróciła do życzliwe obojętnego wyrazu. Na koniec pytań ze strony zarówno Carlosa i Grey, jak i okrzyku ze strony Nevera, zwyczajnie westchnął. - Rozumiem, że dla panów to stresujące spotkanie, jednak proszę - powoli. Mamy dużo czasu na wyjaśnienie wszystkich niejasności, dlatego nie widzę powodu, by się spieszyć, zarówno z pytaniami, jak i wprowadzeniem was w zadanie. Jak to mówią, należy najpierw poznać wroga, nim zacznie się z nim walczyć - odpowiedział spokojnie mężczyzna, rozkładając przed sobą notatki oraz schematy, kilka zdjęć. - W pierwszej kolejności może wyjaśnijmy, kto jest waszym pracodawcą, by nie było nieścisłości w tej materii. Zatrudnia was Rada Magii z polecenia Króla, więc proszę, byście chociaż zdawali sobie sprawę z położenia, w jakim się znaleźliście. Moim jedynym zadaniem jest wprowadzenie was w zadanie oraz pomoc w organizacji wszelkich materiałów i pomocy na terenie Fiore, w ramach rozsądku, oczywiście. Dodatkowo mam dokonać oceny waszej współpracy oraz działań indywidualnych, również na terenie Fiore. Czy w tej materii macie jakieś pytania? - Tym razem nie omieszkał sprecyzować swojego pytania, by nie zostać zasypanym kolejną serią z karabinu maszynowego. Zbyt wiele pytań, w dodatku pytań oskarżających, jedynie psuły przebieg spotkania. - W tym przypadku, panie Verno, szczegóły zadania a szczegóły osoby są ze sobą mocno powiązane, dlatego radziłbym szczegółowo zapoznać się z informacjami teraz, a nie w terenie - dodał jeszcze Rick w stronę jasnowłosego, mając nadzieję, że ten zrozumie aluzję i nie będzie drążył tematu. Wszak wszystkie podstawy zostały dokładnie napisane. Po tym stwierdzeniu objął spojrzeniem już wszystkich magów. - Waszym zadaniem jest odnalezienie Willhelma Greina oraz sprowadzenie go przed oblicze sprawiedliwości. Jak napisano w notatkach wprowadzających, obecnie nie wiemy, gdzie znajduje się jego osoba, a po incydencie z jego udziałem i zdobyciu obciążających go dowodów należy postawić go przed Sądem tak szybko, jak to możliwe. W chwili obecnej nic mi nie wiadomo o kobietach potrzebujących ratunku lub uciskanych przez pana Greina, więc może się pan nieco zrelaksować, panie Verno. Gdy już trójka oswoiła się z tym, co Reymond im przedstawił oraz zadali konkretne pytania, czarnowłosy mężczyzna kontynuował, rozdając każdemu z nich plany budynku przy Alei Czterech Króli oraz plany struktur, które znajdowały się pod nim. Z drugiej strony, pomimo zadania które z każdą chwilą rosło i rosło, mogli pobawić się w detektywów! Kto wie, może ostatecznie trzeba będzie ratować jakieś damy z opresji?
Czas odpisu: 28 maja, podeślę wam do tego czasu wspomniane plany na PW
Carlos
Liczba postów : 132
Dołączył/a : 21/06/2013
Temat: Re: Pokój konferencyjny 1 Sro Maj 27 2015, 15:46
To była w istocie prawda i nie było co ukrywać iż Verno zwyczajnie oddał upust swej irytacji, spowodowanej z kolei nadmiernym pośpiechem. -Zanim powrócę do tematu, pragnę zaleczyć pewne złe wrażenie z przeszłości... To powiedziawszy zwrócił się ku Neverowi i wróżce Grey z nieukrywanym poruszeniem, acz powagą. -Nim przejdziemy dalej, to winienem was przeprosić przyjaciele... Nie sądziłem w swych najszczerszych przypuszczeniach, że incydent w MagiColi przerodzi się w coś tak poważnego. I jestem świadom, że moje tłumaczenie jest tylko tłumaczeniem, miałem wtedy rozterkę, którą przed wami zataiłem. Otóż moja matka była ówczesnie chora i przed tą bramą do fabryki stoczyłem jedną z najcięższych walk w swoim życiu. Wybaczcie, że odszedłem bez słowa, chciałem przed wami wypaść na osobę silniejszą niż jestem... Zakończył z lekkim i niczym nie wymuszonym uśmiechem, mając nadzieję iż pamięć tego incydentu nie nadszarpnie więcej ich zaufania. Być może, nawet teraz wmawia sobie iż nie jest tak podekscytowany egzaminem, a w rzeczywistości nie chce ponownie zawieść swych nakama. -I Panu należą się przeprosiny co do braku profesjonalizmu, mogę błogo spać wiedząc iż pieniądze podatników są lokowane w kompetentne osoby, jak Pan, Panie Ricku. Verno rzekł chcąc nagrodzić urzędnika za rzeczowość informacji. -Chociaż pragnę także zauważyć iż mój nietakt w ocenie Pana pracy był dość motywujący. Zakończył ze szczwanym uśmieszkiem, gdyż w swojej ocenie wyszedł na swoim. -Podsumowując, zadania są niejako trzy, odnaleźć Pana Willhelma Greina, zdobyć silne dowody przeciw niemu i ostatecznie go schwytać. Carlos za każdym wymienieniem wysuwał jeden palec z zaciśniętej w pięść prawej dłoni. -Proponuje Pan, Panie Ricku by rozpocząć od przeszukania miejsca zdarzenia, ale jest jeszcze jedno miejsce, gdzie moglibyśmy równocześnie zacząć. Verno przystawił jeszcze niedawno wyliczającą dłoń do głowy by za pomocą pasywnej zdolności magii przyśpieszyć własne myśli i po chwili kontynuował opuściwszy dłoń. -Wiemy niejako o Willhelmie i na podstawie tej wiedzy myślę iż możemy użyć fotelu by go zwabić. Domyślam się, że rada magii jest w stanie rozpuścić plotkę o nowym narkotyku, który rzekomo miałby pozwalać na odkrycie w sobie pełnych zasobów magicznych i to w stopniu w którym nawet Ci nie trudniący się nią, by opanowali arkana magii. Jednakże, narkotyk ten jest pełen długofalowych efektów ubocznych, jak chociażby śmierć, a wcześniejsza utrata intelektu. Narkotyk byłby z wyglądu i smaku jak jeden ze znanych już radzie narkotyków. Verno tutaj urwał przyglądając się papierom na biurku. -Wiemy, że nasz Willhelm trudni się alchemią, więc jeśli w szemranych miejscach będziemy go szukać pod pretekstem udoskonalenia tego narkotyku, to myślę iż skusi się na taką przynętę. Oczywiście musielibyśmy ówczas przypominać szemrane osoby i to najlepiej spoza kraju. Blondyn odchrząknął i zbadał błękitnym tęczówkami reakcje zebranych nim kontynuował. - Pomyślcie o tym, nasz cel nie ma talentu do magii, ale ma talent do alchemii, więc pokusa byłaby wielka by położyć na tym narkotyku rękę, a z kolei typowych dilerów nie zainteresuje wadliwy produkt. Carlos zakończył i sięgnął do kieszeni kamizelki by wydobyć z niej zegarek i naturalnie sprawdził, która to już godzina. -Co do samych pytań, to chciałbym znać możliwości zaangażowania rady magii i jako sprecyzowanie ów pytania weźmy mą wcześniejszą propozycję. Verno mówiąc zaprzestał obserwacji wskazówek czasomierza i skrył go ponownie. -Drugie pytanie to sposób komunikacji... Nie ukrywałbym, że kontakt z Panem jako przedstawicielem rady byłby nam niezbędny w rozmaitych sytuacjach. Tutaj Verno wołał nie wysuwać propozycji, prawda była taka iż nie musiano trzymać wynajętych magów za rączkę bez przerwy, a był ciekaw z czym wyjdzie sam Rick. -Oczywiście, to co powiedziałem jest wolną sugestią, wcale nie musimy działać na obu polach, a jednak może warto spróbować? Ostatecznie rada zniechęci narkomanów do używania konkretnego specyfiku... Co o tym myślicie przyjaciele? Zakończył już mniej oficjalnie kierując wzrok na pozostałych magów.
Never Winter
Liczba postów : 641
Dołączył/a : 19/05/2013
Temat: Re: Pokój konferencyjny 1 Czw Maj 28 2015, 23:58
PERSPEKTYWA GREY - Cóż, mam nadzieję, że będzie nam się przyjemnie współpracowało. Odpowiedziałam Carlitto... sądziłam że na samym początku mogą wyniknąć z niefortunnej wypowiedzi Never-kuna problemy, ale nic takiego się nie wydarzyło, wyglądało na to że nawet samego Carlitto to gryzie. I dobrze, bo mieliśmy niezwykłe problemy, kiedy ostatecznie zostaliśmy sami i musieliśmy sobie poradzić z dwójką włamywaczy. Po tym pozostało wysłuchanie co miała do powiedzenia reszta osób i przestudiowanie papierów. Zapamiętałam wszystkie znaki charakterystyczne osoby oraz jego historię... Lecz owy Reymond-san wtedy napomknął o czymś ważnym, co jeszcze zwróciło moją uwagę na jeden szczegół w papierach. W tym czasie Cerlitto wygłosił swoją przemowę oraz pomysły... - Nie żebym narzekała na kompetencje oraz na siły Policji oraz Rady...- rzuciłam, kiedy skończył, a następnie postukałam palcem w interesujący mnie fragment, czyli "nigdy nie udało mu się niczego udowodnić". - Ale naprawdę nie macie absolutnie na niego nic? Mam rozumieć, że na razie jest podejrzanym... właściwie nie wiadomo o co, poza szeroką pojętą "nielegalną działalnością", o którą można byłoby oskarżyć każdego. Więc moje podstawowe pytanie jest następujące: o co go dokładnie podejrzewacie i czy macie chociażby na to poszlakę? Coś przekonującego? Czy po prostu on ma być kolejnym kozłem ofiarnym, który ma służyć pokazaniu że Policja oraz Rada pracują? Bo to mi się nie podobało... Mimo że to był ważny egzamin, to wciąż miałam wątpliwości co do tej całej sprawy. Zanim jednak odpowiedział Reymond-san na nasze pytania, to odwróciłam się do Carlito. - Twój pomysł jest całkiem interesujący... jeśli by go zastosować przeciwko lokalnemu szefowi gangu. Lecz mam pewną wątpliwość, czy się sprawdzi tutaj. Bo jeśli założymy, że rzeczywiście owa osoba jest winna, to wyjdzie na to, że grała na nosie całej Radzie i Policji, a oni nic nie mogli z tym zrobić - spojrzałam wymownie na Raymond-sana. - Nie wydaje mi się, żeby nabrał się na AŻ tak oczywistą pułapkę. Plotka... Jeśli rzeczywiście owy Wilhelm jest taki inteligentny i zdolny, rozpozna fałsz od prawdy. Oraz nie zauważyłam słów o braku talencie magicznym, raczej o niekompatybilności magii ze zdolnościami. Bo raczej elektrowstrząsy nie są skutecznym sposobem na leczenie - dodałam ironicznie. - Lecz twoja sugestia, żeby szukać je wśród szemranych osób, nie jest zła... Chociaż ja bym dodała "bogatych szemranych osób". Bo pan Wilhelm zdaje się mieć znajomości ze wszelką śmietanką towarzyską, która jednak w przeciwieństwie do typków spod ciemnej gwiazdy ma wiele do stracenia. Zastanawiam się, czy ich lojalność podtrzymałaby się, gdyby groziła im konfiskata majątku... Zastanawiałam się na głos... Trzeba było jeszcze przemyśleć ten plan, który zaczął mi się formować. Ale to wszystko zależało od odpowiedzi naszego pracodawcy oraz notatek na temat owego wypadku, z którym Wilhelm był niby powiązany. Jeszcze zadałam następujące pytania. - Jedna z ważnych rzeczy: kiedy ostatni raz widziano pana Wilhelma? Czy od tego czasu kompletnie zapadł pod wodę czy są jakieś oznaki, że wciąż działa i jest aktywny? Z którymi grupami konkretnie był powiązany i z którymi osobami bogatymi go widziano? Czy posiada jakieś bliższe znajomości poza czysto biznesowymi? Czy szefował jakiejś grupie? Oraz, co najważniejsze, czy jest oficjalnie poszukiwany? Bo to wszystko mogło mieć wpływ na nasze powodzenie w jego schwytaniu. Oczywiście, pod warunkiem, że to konkretniej jego szukamy. (w tym czasie Never zgubił się w komplikacji rozmów i zaczął wyglądać przez okno na ruiny, podziwiając je wielce - przyp. Grey)
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Pokój konferencyjny 1 Pią Maj 29 2015, 00:25
Chłopak spokojnie siedział, słuchając co każdy ma do powiedzenia, odzywając się na końcu wreszcie. Oczywiście, skupiając się najpierw na przeprosinach ze strony Carlosa. -Nie masz się czym przejmować, tak długo, jak nic się nie stało. Każdy popełnia błędy. - rzekł z lekkim westchnięciem, na moment nawet oddalając się wgłąb własnych myśli, przez co jego oczy zdawały się być puste. Szybko jednak wrócił do siebie. Uważnie posłuchał, co ma nowo poznany mag do powiedzenia, po czym, słysząc komentarz Grey delikatnie się uśmiechnął i wtrącił swoje trzy grosze -Dodatkowo, jeśli z wyglądu i smaku przypominałby jeden ze znanych radzie narkotyków, to dealerzy również nie daliby się nabrać. Prędzej trzeba by wytworzyć coś zupełnie nowego - rzucił dość spokojnie, przyglądając się rozmówcom, przy okazji także spoglądając w papiery i świeżo rozdane mapy. Była jedna rzecz, która nie dawała mu spokoju. Rozmyślał nad nią stosunkowo długo, ostatecznie jednak odzywając się -Kilkukrotnie wspomniane było, że zarówno jego matka jak i ojciec zostali najpewniej otruci. Czy w związku z obecnymi wydarzeniami zostanie powzięta próba potwierdzenia takowych tez poprzez ekshumację zwłok? Jak nagła śmierć matki mogła być przypadkiem, tak śmierć ojca, który próbował powstrzymać syna brzmi już trochę mniej przypadkowo. - rzucił wyraźnie zainteresowany tym tematem, jakby szukając źródła tego wszystkiego. Miał może i kilka kolejnych pytań, ale po kolei. Nie planował teraz spieszyć się aż tak bardzo z wypowiedziami czy też pytaniami, zwłaszcza, że obecnie wiele z nich było już zadanych przez Grey. Spokojnie oczekiwał na wyjaśnienia, będąc ciekaw, co też im ich rozmówca powie.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Pokój konferencyjny 1 Nie Cze 07 2015, 00:29
MG
Rick ogólnie nie przeszkadzał magom w uporządkowaniu swoich własnych problemów związanych z poprzednimi misjami. Jako obserwator mógł tylko pochwalić to, że drużyna chce dojść do jakiegoś wspólnego języka i zakończyć wszelkie problemy, które mogły stać na drodze ich współpracy. Z drugiej strony mógł się też nieco zdziwić tym, jak bardzo każdy chce udowodnić, że jego pomysł jest lepszy, niejako podkopując pomysł poprzednika. Zapowiadało się ciężko. - Chyba coś źle panowie zrozumieliście. Dowody już są. Musimy tylko odnaleźć Greina i zabezpieczyć jego osobę w areszcie... Lub innym bezpiecznym miejscu do czasu wymierzenia mu sprawiedliwości. Możliwe, że źle dobrałem słowa, wprowadzając was tym samym w błąd - powiedział nieco przepraszającym tonem, chcąc jak najszybciej wyjaśnić nieporozumienie, nim drużyna zacznie wysnuwać błędne wnioski. W każdym razie czekał dalej na propozycje magów. Co kolejna, to lepsza. Zaczynając od pierwszej propozycji... - Zasadniczo, tak, moglibyśmy tak zrobić. Rozpuszczenie plotki nie jest niczym trudnym, jednak nie jestem pewien, czy taki opis odniósłby oczekiwany efekt. Tacy ludzie są zdecydowanie bardziej nastawieni na zyski i tylko niewielki odsetek z nich zażywa to, co sam rozprowadza. Okrycie pokładów magicznych brzmi dobrze tylko dla niedoświadczonych magów, pełnych ambicji i niecierpliwości, a dla magnatów jest tylko problemem, bo może potencjalnie wzmocnić ich odbiorców. Jeśli jednak chcecie pójść tym tropem sugerowałbym coś, co daje średni, ale zadowalający efekt, ale też szybko sprawia, że jest się uzależnionym... - Jedna sprawa na raz. Towarzysze Carlosa również skomentowali jego pomysł. Zastawiające było to, że wypowiadała się wróżka, a nie Never. Sprawiało to, że Rick nie do końca był pewien, co myśleć o takim ustawieniu. Wypadało jednak odpowiedzieć na dalsze pytania blondyna. - Lepsze wrażenie sprawicie, jako zamożni niż podejrzane osoby. Takich nikt nie traktuje poważnie, a z "klejnotami" za plecami macie szansę osiągnąć więcej w rozmowach z takimi ludźmi. Wypadałoby dopracować ten plan w szczegółach. Co do zaplecza... Rozpuszczenie plotki, jak mówiłem, nie jest trudne. Ważne są jednak szczegóły. Bez nich ciężko będzie cokolwiek zorganizować. - Na tym zakończył wyjaśnienia skierowane dla Verno i przeszedł dalej, tymczasowo ignorując pytanie o komunikacji. Kolejny pomysłem rzuciła dziwna wróżka, a towarzyszyły mu oskarżenia. Wysłuchał jej do końca po czym na jego ustach pojawił się zaczepny uśmieszek. - Droga panienko... - spojrzał w papiery, by nie popełnić błędu - Grey. Gdybyśmy nie mieli dowodów, nie organizowalibyśmy tylu zasobów, by w końcu dorwać gangrenę trawiącą kraj. Jeżeli jednak panienka woli szukać dowodów, to nie mam nic przeciwko, jednak chciałbym zaznaczyć, że bogacze bardzo źle reagują na słowo "konfiskata majątku" i mają środki do tego, by albo pozbyć się problemu fizycznie, albo tak zakręcić faktami, by wyszło na ich. Dlatego radziłbym ważyć na słowa w ich obecności, jako że reprezentuje panienka Radę i wszelkie wasze słowo przeciwko ich brzmi tak, jakby to Rada uderzała w ich interesy. A raczej nie chcemy, by przez przypadek, przez nieuwagę, coś stało się z dowodami, prawda? - W zasadzie nie czekał na odpowiedź, tylko kontynuował już bardziej oficjalnym tonem. - Z tego, co mogę powiedzieć to w jego willi, dokładniej rzecz biorąc w kamiennej więziennej celi pod budynkiem, znaleziono ślady krwi dwóch magów Fairy Tail - Daxa oraz Yugaty Yukitory, którzy w krytycznym stanie zostali przetransportowani do lokalnego szpitala. Krew Daxa zawierała alkohol oraz środek, który wyszedł z rąk Greina. Znaleziono jeszcze kilka innych śladów w tym samym miejscu z podobnymi mieszankami narkoaktywnymi... a w jednym z pokojów uciech coś, co można spokojnie przyrównać do morza krwi należące do niejakiej Chitose Saru, która również w stanie krytycznym znalazła się w szpitalu po przetransportowaniu dwójki wróżek. W jego biurze znaleźliśmy martwego wspólnika, jednak jego śmierć przypisywana jest wichrzycielom, którzy zburzyli pół domu. Pomijając jednak krwawe incydenty po zajęciu budynku znaleźliśmy kilka ksiąg opisujących produkcję narkomagii oraz pochodnych oraz kilka substancji nielegalnych na terenie Fiore. Tak, myślę, że Rada ma porządne poszlaki do tego, by chociaż wymagać od Willhelma Greina wyjaśnień w przypadku tych incydentów. Myślę, że tyle panience wystarczy i nie odpowiem na więcej pytań z panienki strony. Testuję umiejętności strategiczne pana Wintera, a nie panienki. Grey spotkała się z chłodnym traktowaniem, jednak czego spodziewać się po tym, jak obraziło się kogoś, kto był tu dla ich wspólnego dobra? Nie mówiąc już o tym, że oskarżenia rzucane na prawo i lewo na podstawie jakiegoś uprzedzenia nie są zbyt dobrym sposobem na zdobywanie informacji od kogokolwiek. Tymczasem pojawił się pomysł Torashiro, zupełnie inny od pomysłów jego towarzyszy. Rick westchnął. - Tak, to całkiem prawdopodobne, że zostali otruci, jednak podczas badania przyczyn ich śmierci nie znaleziono żadnych śladów trucizny. To jest najbardziej martwiące. Jednak nie musimy wyciągać jego biednej rodziny z grobu, przynajmniej w mojej ocenie - stwierdził. Cóż więcej mógł powiedzieć? W zasadzie to nie on decydował o tym, co zrobi Rada czy policja. On mógł jedynie próbować "coś" załatwić, by magowie mogli lepiej działać. Omiótł wzrokiem całą trójkę. - Wracając do ważnego pytania, które zadał pan Verno. Komunikacja będzie odbywać się przez małe lacrymy komunikacyjne. Działają w granicach Fiore na tyle dobrze, byśmy mogli się kontaktować bez dużych problemów. - Plany powoli się układały i do magów należało to, co zrobią później. Rick jeszcze nie pokazał im wszystkiego, bo przed nim znajdowało się jeszcze troszkę notatek.
Czas odpisu: 11 czerwca
Carlos
Liczba postów : 132
Dołączył/a : 21/06/2013
Temat: Re: Pokój konferencyjny 1 Nie Cze 07 2015, 01:48
Grey potrafiła dać w kość, ale Verno nie miał nic przeciw temu i nie doszukiwał się jakiejkolwiek wredności. Cóż, Carlos uwierzył we wróżkę jako taką, a w związku z tym i w bajki opowiadane o nich, gdzie wszystko prowadziło do prostego wniosku iż nie była człowiekiem. Jednak zakładanie wszechwiedzy poszukiwanego nie prowadziło do rozwiązania, jeśli ich oponent był genialny to tym bardziej wyróżniał się ponad normalne standardy. Verno w swym pomyśle szukał wabika na haczyk. Następnie zabrał głos Torashiro, który zwrócił uwagę na największą lukę w rozważaniach Carlosa, a mianowicie o sam narkotyk. Carlos nie był specjalistą w tej dziedzinie i doprawdy ukrył pewne zawstydzenie, gdy to uświadomiono go w głupocie przyrównania nowego narkotyku do istniejącego w czarnym rynku. Ostatecznie gospodarz spotkania zabrał głos i rzucił sporo światła na obecną sprawę. Verno musiał przyznać iż każda wypowiedź Ricka zmieniała pogląd blondyna na zadanie, nim jednak odniesie się do nowych faktów to rozjaśni uprzednie myśli. -Wybaczcie mi proszę, nie wyraziłem się jasno... Jeśli chodzi o uprzednią wypowiedź o wyglądzie szemranych typów, to zaręczam iż to miał być boczny tok działania i z pewnością nie główny. Z tego co ustaliliśmy póki co można podejrzewać, że Willhelm Grein może się ukrywać za świadkiem przestępczym, bądź za wpływowymi przyjaciółmi... Tutaj Verno przerwał by spojrzeć ponownie na rycinę poszukiwanego i odchrząkując lekko przysłoniwszy usta dłonią i po chwili kontynuował. -Jednak to drugie nie wyklucza pierwszego i teraz jak już padło z badań krwi maga Daxa, to możemy założyć iż narkotyki w istocie wchodzą w grę. Reasumując, chciałem by do uszu Willhelma dotarło iż szuka go coś bardziej interesującego jak pościg. Ponownie Verno przerwał i lekko się uśmiechnął opierając łokieć na ręce i przytrzymując palcami podbródek rzekł. -Te dwie księgi o nekromagii, podejrzewam iż traktują o magicznym tworzeniu narkotyków, ale może widoczny jest w nich limit? Mam na myśli to iż mogą być wskazówką do prawdziwej przynęty, czyli magii, czy narkotyku, marzeniu szaleńca Willhelma Greina... Czy Rada Magii nie analizowała tych ksiąg Panie Ricku? Ostatecznie zadał to pytanie siadając bardziej prosto i dłonie splatając na piersi, po czym olśniony kolejnymi pytaniami kontynuował. -Głównym planem byłoby działanie na salonach, czasami trzeba zagrać owce by wilki wpuściły Cię między siebie. I jako iż nie wieżę w nasze idealne zdolności aktorskie to przydałby się nam wiarygodny powód do szukania Greina... Heh, przyjaciel z dzieciństwa? Wspólnik handlowy? Kochanek? A może córka? Zakończył puszczając oczko wróżce Grey, doprawdy miał nadzieję iż trochę spuści tej pary, na emocje przyjdzie pora i Verno był tego pewien słysząc o kałużach krwi. -Czy w śród tych dokumentów są zeznania Pana Daxa i Panny Yugaty? Verno był gotów zaproponować przesłuchanie rzeczonej kobiety, jednak zdawał sobie sprawę iż nie rozsądnym było naginać cierpliwość obecnych. -A i tutaj, na tej mapie... Verno przysunął do siebie mapę by odsunąć po chwili i wskazać palcem. -Czy to rumowisko tuż za celą jest wciąż niezbadane? Błękitnooki mag Manipulacji Chwilą zainteresował się tak widoczną niezgłębioną tajemnicą. -Domyślam się, że drążenie tam grozi zawaleniem, ale może inna część domu jest połączona z tym miejscem. Tutaj palcem przejechał na przestrzeń tuż za rumowiskiem i puknął raz po czym zabrał palec. -Na podstawie mapy piętra skąd prowadzą schody można spróbo... Tutaj Verno urwał, być może były jakieś parafki w prawach rady co do zakazu uszkadzania mienia, a Carlos chciał właśnie zaproponować robienie dziur w podłodze. Ostatecznie, zawsze sami mogliby to zrobić na miejscu... -Spróbować znaleźć jeszcze inne ukryte przejście? Mimiką twarzy Verno starał się pokazać, że nie wierzy iż coś można tam znaleźć, ale zależnie od wypowiedzi Ricka co do rumowiska to ustali czy warto tam iść.
PERSPEKTYWA GREY Hmmm... Współpraca mogła nie układać się według mojej myśli. Wyglądało na to, że śmiertelnicy z Rady byli jednak typowymi śmiertelnikami, którzy obrażali się o nawet tak skromną rzecz jak wytknięcie im błędów. Tutaj nie chodziło o te dowody które doprowadziły do nakazu zatrzymania, ale jeszcze wcześniejsze. Bo to raczej nie było możliwe, aby owy Wilhelm Grein zainteresował się narkomagią od wczoraj. Plus nawet mając takie dowody Policja i Rada nie mogła go znaleźć od dziewięciu miesięcy... A najmowanie dodatkowych trzech magów do tego na pewno nie przyspieszy sprawy, nawet kandydatów do rangi S. Naprawdę... Sigh. - Nie zrozum mnie źle, Carlitto, twój pomysł nie jest zły - tylko w rzeczywistości nie wiemy, czego Wilhelm Grein tak naprawdę chce. Jak powiedział Reymond-san, raczej producenci narkotyków nie zażywają ich. Tylko kiedy poznalibyśmy jego motywy, moglibyśmy skonstruować sensowną pułapkę. Taką, w którą ryzykowałby się wejść... albo wysłał ludzi do tego, bo raczej nie wydaje mi się że jest on osobą która osobiście fatyguje się do takich spraw, oni jednak mogą nas zaprowadzić prosto do celu. Z drugiej jednak strony, jeśli byśmy odpowiednio przycisnęli osoby, które są podejrzane o związki z nim, o ile jeszcze żyją, moglibyśmy uzyskać podobny efekt, jak o tym wspominałeś, Carlitto, moglibyśmy się podać za kuzynów w 3 linii albo coś w tym stylu - uśmiechnęłam się tutaj lekko na wspomnienie o córce, lecz szybko wróciłam do swojego poważnego wyrazu. - Nie wydaje mi się żeby w tym rumowisku było coś ciekawego, w końcu minęło od tego czasu 9 miesięcy. Po takim okresie czasu można by było obejrzeć każdy jego kamień.... z drugiej jednak strony, na pewno nie zaszkodzi sprawdzić i się popytać. A nuż może znajdziemy coś, co Policja przegapiła. Co prawda sporo się wydarzyło, to jednak nie jest żadne usprawiedliwienie na zaniedbanie innych spraw. Chociaż naprawdę wątpiłam, że po takim okresie czasu będzie coś wartego zainteresowania. W końcu nieco wyżej się uniosłam, podnosząc palec. - Od czego jednak powinniśmy zacząć. Więc mamy do wykonania następujące zadania: odkrycie motywu, znalezienie jakichkolwiek śladów działania bądź ich zdobycie od "znajomych" podejrzanego, zlokalizowanie obszaru na którym "działa" Grein i w końcu próbę jego schwytania. Sądzę, że najlepiej jest rozpocząć od informacji. Tak więc, Never-kun... - H-hai? Zwróciłam się do mojego ukochanego, który aż podskoczył, jako że na pewno nie spodziewał się, że teraz zostanie wywołany. Dobrze zrozumiałam słowa Reymond-sana. Jeśli tak chciał pogrywać, to miałam na to łatwy sposób. Podleciałam do superbohatera, a następnie szepnęłam mu kilka słów do ucha. On na mnie spojrzał z nieco przymrużonymi oczami, ale kiwnął głową i zwrócił się do przedstawiciela Rady. - Tak więc... Czy są jakieś informacje... na temat bliskich Wilhelma Greina? Czy p-podejrzewacie... gdzie się obecnie znajduje? Czy... wiadomo coś... o jego mo-motywach? Trochę się zająknął na kilku słowach, ale cóż, nie mają prostej składni. W każdym wypadku teraz Reymond-san nie powinien mieć nic przeciwko. W końcu to nie ja zadałam pytania, a Never-kun. Chyba powinien być usatysfakcjonowany. Poza tym te uwagi nie były skierowane do niego, a do bezużytecznego rządu.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.