Rainbow D. (Goomoonryong) vs Never

Arena na której przyszło zmierzyć się byłemu członkowi rozwiązanej już gildii Violet Pegasus z występującym incognito członkiem Grimoire Heart wyglądała dość niepozornie. Było to uklepane pole o kształcie kwadrata 20mx20m, gdzie w rogach, w odległości o 2 metry od każdego z krańców pole to nagle ostro się kończyło, dalej znajdowało się obniżenie terenu o 2 metry, a to oznaczało, że można było nań wypaść - ta obniżona część wciąż była jednak częścią areny. Po środku areny znajdowały się dwa drzewa, ustawione obok siebie równolegle do boków areny w których stali obaj panowie. Never po lewej stronie, Rainbow D po prawej. Widzieli się oni wzajemnie właśnie spoglądając poprzez owa drzewa.

- Walka pomiędzy Rainbow D. a Never Winterem. Zawodnicy ukłońcie się sobie wzajemnie. Życzę wam obu powodzenia i dobrej walki. Możecie zaczynać od... teraz. - powiedział komentator uprzejmym głosem, a chwilę potem rozległ się pojedynczy odgłos gwizdka, zupełnie jakby był to mecz piłkarski.

Imidż Tęczowego D. uległ nieznacznej zmianie od ostatniego turnieju. Teraz odziany był w luźne czarne spodnie i białą koszulkę bez rękawów. Na stopach czarne tenisówki, na głowę skrywał pod wełnianą czarną czapą, oczy za ciemnymi okularami. Na ramiona zarzucił czarny magiczny płaszcz, na przedramionach miał za to magiczne karwasze.

Widok przeciwnika nie bardzo mu się podobał. Wyglądał raczej na takiego co umie przypieprzyć, a Gumiś nie bardzo łaknął teraz ciężkiej walki. W zasadzie to po co on w ogóle w tym turnieju startowal? Niespiesznym krokiem skierował się ku środkowi areny, dalsze czynności były jednak podjęte w zależności od tego jak na to zareaguje Never.

Jeśli przeciwnik się nie ruszał, to Gumiś nie miał innego wyjścia jak samemu do niego podejść. Jako że znajdowal się dość blisko krańca areny, najmądrzejszym posunięciem byłoby go poprostu z tej areny zrzucić, to też Gumiś skraca dzielący ich dystans do nieco ponad 5m po czym używa Pilis by pojawić się przed przeciwnikiem i niemal od razu po zatrzymaniu się, nie dając zaskoczonemu przeciwnikowi czasu na otrząśnięcie, zgina prawą nogę w kolanie, które unosi w gorę a następnie wspomagając się siłą bioder, wyrzuca stopę w przód, prostując nogę w kolanie. Jeśli przeciwnik schyli się dostatecznie szybko, to następuje delikatny obrót lewej stopy w prawo i przy ponownym zgięciu prawej nogi w kolanie, opuszczenie stopy na przeciwnika. Jeśli przeciwnik uskoczył w tył, noga prawda wraca na swoje miejsce, Gumiś nieco się pochyla i wysuwając się prawym barkiem do przodu zamierza wpaść z Pilis w przeciwnika, oczywiści używając do tego prawego Barku. Taki sam atak zostanie przeprowadzony jeśli Never w jakikolwiek sposób będzie się bronil przed atakiem. Jeśli odskoczy w bok, to po szybkim opuszczeniu nogi, Gumiś łapie go bliższą dłonią a dalszą wykonuje cios w twarz. Jeśli Never był za daleko by wykonać cios to dłonią którą go Gumiś trzyma, przyciąga Nevera do siebie. Jak by się za bardzo opierał, to go Gumiś puszcza, doskakuje i wtedy dwa ciosy, z prawej i lewej pięści na twarz.

Jeśli przeciwnik będzie podchodził do Gumisia tak samo jak Gumiś do niego to gdy dzielący ich dystans osiągnie 5m, Gumiś zdashuje na 4m za pomocą Pilis. Przemieszczenie się, powinno zdekoncentrować Nevera, co były smok zamierza wykorzystać poprzez wyprowadzenie ciosu od dołu z prawej pięści na split słoneczny szczęśliwego maga, z tym że w momencie w którym cios dojdzie do skutku, następuje także użycie Asmodeo Cios w splot słoneczny czy okolice brzucha powinien zrobić na tyle duże szkody by przeciwnik się schylił, wtedy łapiąc go oburącz za głowę i jeszcze bardziej zniżając jego twarz Gumiś zamierza uderzyć szybko z kolan, kolejno prawe, lewe, lewe, prawe, w twarz przeciwnika. W wypadku odskoku w tył, następuje kolejne Pilis tak by znaleźć się przed Neverem i cios z wewnętrznych części dłoni w brzuch, wsparty Asmodeo. Gdyby bronił się w jakiś sposób, przed pierwszym z ciosów, zamiast odskakiwać, Gumiś uderza prawą stopą w lewe zgięcie kolanowe Nevera a następnie prawą pięścią w lewą skroń, co wspiera Asmodeo. W wypadku odskoku w bok, sytuacja jak w przupadku nie ruszania się wcale, czyli złapanie bliższą dłonią i dalej jak w akapicie wyżej.

Gdyby Never od samego początku kręcil się i uciekał po arenie w niekontrolowany bardzo denerwujący sposób, to Gumiś delikatnym truchciekiem, spróbuje zapędzić przeciwnika w kozi róg, by gdy tylko nadarzy się okazja czyli mniej niż 5m, użyć Pilis. Jeśli w danym momencie przeciwnik będzie stał przodem lub bokiem do Gumisia, następuje cios prawą pięścią w klatkę piersiową i użycie Asmodeo. A następnie złapanie przeciwnika oburącz i wywrócenie go na ziemię, gdzie następnie Gumiś wskoczy Neverowi najlepiej na głowę, ale kość biodrowa/kręgosłup/szyja/rzepki też będą w cenie, co bliżej i łatwiejsze w osiągnięciu. Jeśli jednak Never stał tyłem i wciąż biegł, go użyte zostaje za pomocą prawej pięści Asmodeo Wycelowane w stawy kolanowe Nevera, uderzenie to miało za zadanie sprawić by stracił równowagę. Zaraz po nim, Gumiś podszedł by do leżącego Nevera i szybko od góry uderzyłby trzy razy lewą stopą w jego potylice a potem poprawił dwoma kopami prawej stopy w żebra.

PERSPEKTYWA NEVERA
...
To ptak? To samolot? Nie...

- TO NEVER WINTER POJAWIA SIĘ NA SCENIE! WIELKI BOHATER, KTÓRY ŻADNEMU WYZWANIU SIĘ NIE KŁANIA!
Zaśmiałem się, stojąc na krawędzi trybun. To był wielki dzień na pokaz moich umiejętności i udowodnienie, jak bardzo jestem daleko na ścieżce sprawiedliwości! Dlatego...
Wyskoczyłem na arenę, robiąc salto... I spadłem idealnie na obydwie nogi!
-... Uuu... wooo... YAH!
Trochę się zachwiałem na moment, ale wszystko było w porządku! Nie przydeptałem płaszcza, nie upadłem na głowę, nie skręciłem kostki! Yeeeey! Tak więc, aby wszystkiego stało się zadość, uśmiechnąłem się do przeciwnika, wyciągnąłem miecz i wskazałem na niego.
- Niech ten pojedynek będzie uczciwy i honorowy! Wybacz jednak, ale zamierzam go wygrać... i nie będę się powstrzymywał! Holy Light!
Przyzwałem swoją absolutną siłę, pozwalając aby przepłynęła przez moje ciało i napełniła mnie nową energią! Teraz byłem niepokonany!...
Well, warto było dać wrogowi szansę na zwycięstwo. Dlatego postanowiłem, że przez moment nie będę atakował, tylko się bronił! To na pewno zwiększy szansę na moją wygraną...
Co powiedział Escanor... Że myślenie nad wszystkim jest absolutnie stratą czasu oraz nie nadaję się do tego. Żebym obserwował przeciwnika i próbował nie przewidzieć, a wyczuć. Zdać się na instynkt... Uch, to wciąż było takie skomplikowane. Mimo że go nie cierpiałem, to był całkiem dobrym nauczycielem, nauczył mnie kilku sztuczek... Chociaż żadnej heroicznej, buuu. Teraz był dobry czas, aby je przetestować! Jeśli nie zadziałają... to wygarnę mu później to wszystko co o nim myślę!
- Pokaż na co cię stać! Chodź!
Krzyknąłem do przeciwnika, próbując obserwować jego ruchy i, ten tego, użyć swojej broni do bloków nadchodzących ataków! Bądź uników... Co mi instynkt podpowiadał!

PERSPEKTYWA GREY
Jak zwykle Never-kun hałaśliwie wskoczył na arenę, głośno oznajmiając wszystkim swoje przybycie. Cóż, jakie to standardowe... Przynajmniej tym razem wylądował bez żadnego (większego) problemu i nie złamał niczego. Och, mój Never-kun... Taki bohaterski, a taki niezdarny. Dlatego postanowiłam go jak zwykle wspierać z cienia, nie pokazując się jego przeciwnikowi i przeszkadzać mu po mojemu - czyli w całkiem "niehonorowy" sposób. Ale zawsze uważałam to za głupotę. Tak długo jak cel został osiągnięty, było dobrze, nieważne jakimi środkami. Dlatego, poza zrobieniem błyszczącego zaklęcia i pobłogosławienia mojego kochanego Choukichi, przeklęłam jego przeciwnika Choukyou, tym razem bez żadnych ozdobników. To na pewno będzie miało wpływ na jego przyszłe sukcesy...
Teraz było pytanie, co takiego naprawdę potrafiła nasza droga tęczówka. Czy walczyć na odległość, czy może raczej wręcz... Z jego wyglądu wynikało, że osiłek. Plus te karwasze... Pewności nie można nigdy było mieć, ale sądziłam, że to jeden z kolejnych mięśniaków, którym biceps zaczął się wbijać w mózg.
Cokolwiek to było, nie mogłam pozwolić, aby mojemu kochanemu w tej rundzie cokolwiek się stało. Dlatego poleciałam tak aby mieć na wzroku całą dwójkę i w razie zauważenia zagrożenia, natychmiast zadziałałam swoim zaklęciem Kyou Shougeki na owego draba. Nie miał prawa aby dotykać MOJEGO Never-kuna. Czy to rękami, karwaszami czy jakimiś szpetnymi zaklęciami. Tym razem nie popełnię żadnego błędu!

MG:

Walka rozpoczęła się więc od ruchu Goomoonryonga w kierunku Nevera, ruchu, który do najwolniejszych nie należał, ale który dał czas Grey na to, by rzucić na Nevera zaklęcie Choukichi i zwiększyć jego szczęście i fizyczne parametry na pewien czas. Zanim jednak wróżka zdążyła poczęstować przeciwnika swojego ukochanego kolejnych zaklęciem ten już był przy Winterze dzięki użyciu swych własnych zaklęć. Never mógł być szczęściarzem, ale od zaskoczenie nie było do końca od szczęścia zależne i dlatego faktycznie lekko się zdziwił, gdy mężczyzna nagle pojawił się szybciej blisko jego osoby, gdy jeszcze przed chwilą poruszał się w konkretnym miarowym tempie. Never miał jednak szczęśliwie swój miecz w dłoni ułożony w takiej pozycji, dzięki której mógł się dość skutecznie bronić przed atakami, dlatego Han zmienił swoją taktykę i ponownie użył Pilis wpadając na przeciwnika z barku, omijając przy tym ostrze miecza. Never zachwiał się i faktycznie poleciał do tyłu, a mniej więcej w tym czasie Grey użyła swojego zaklęcia by przekląć Goomoonryonga, kapkę jednak za późno by miało to wpływ na ten konkretny atak. Never wypadł z areny w zdecydowanie mniej honorowy sposób, niż gdy na nią wchodził. Miał szczęście, że niczego nie złamał sobie przy upadku, ale pewne obrażenia jednak były widoczne i Never czuł, że jego lewe ramię było mocno obolałe, to od uderzenia barkiem Goomoonryonga, to od upadku na ziemię...

Never leżał teraz na ziemi, plecami do niej skierowanymi, na obniżeniu terenu areny, a Goomoonryong stał tuż na skraju pola walki i doskonale widział co niżej robił szczęśliwy chłopak. Miecz Nevera leżał obok niego, dosłownie na wyciągnięcie ręki.

Stan postaci:

Never - 60MM, Choukichi 1/5, lewe ramię mocno obolałe korzystanie z niego sprawia duży ból, ból pleców po upadku z areny, liczne zadrapania rąk
Goomoonryong - 80MM, Choukyou 1/5
Kolejność: Never -> Goomoonryong
Termin: Never do 12.04, Goomoonryong 24h po poście Nevera

PERSPEKTYWA NEVERA
Ha! Ha!
Hahahaha.. aaa... Auuu
AUĆ!
To mnie w zarazę bolało! Nie wierzyłem, że przez moją niepokonaną defensywę potrafiły przejść te ciosy. Miałem dziwne wrażenie Deja Vu... Jakby ta sytuacja się powtórzyła.
W każdym wypadku, Escanor się mylił! Zrobiłem to co mówił i obecnie leciałem...
BAM!
- Atatatata! Uuuuuuuh...
Naprawdę.. Czy to musiała być cecha każdego superbohatera, że na samym początku dostaje wciry? To... Było bolesne. Moje ramię... Czułem się prawie jak kilka miesięcy temu, kiedy to ten głupi Escanor mi je rozciął! Damnation!
Jednak nie mogłem się poddać! Skoro już coś takiego przeżyłem... To na bohatera nie zadziała ten sam rodzaj obrażeń drugi raz! Byłem obolały, na dole, bez miecza... Który szczęśliwie znajdował się obok mnie! Dlatego nie mogłem tracić nadziei! Szybko chwyciłem za swoją broń, po czym wskazałem palcem mojego przeciwnika.
- To było dobre... Ale niewystarczające! Jestem superbohaterem i nie przez takie rzeczy przeszedłem, mwhahahahahaha!
Zaśmiałem się! Teraz była moja tura, mój czas na działanie! Spojrzałem do góry... Następnym razem to ja będę górą! Tak więc... Wyskoczyłem tak wysoko, jak tylko potrafiłem, żeby znaleźć się na arenie i przyjąłem bojową pozycję!
- Mój najpotężniejszy atak, szykuj się... Neverar Durandal!
Skoczyłem na rywala, wykonując swoje perfekcyjne cięcie! Zobaczymy jak da sobie radę z prawdziwym atakiem superbohatera. MWHAHAHAHAHA!

PERSPEKTYWA GREY
Sigh... Jednak drań był jednym z tych, którzy polegali na magii wzmocnienia własnego ciała do ataków. Można powiedzieć, że w stosunku do Never-kuna to była kiepska kompatybilność. Nie oznaczało jednak tego, że nie mogliśmy tego wygrać! Co prawda, prawdopodobnie jedyna okazja była właśnie teraz, przy naszej ofensywnie. Ponieważ nie wydawało mi się, żeby Never-kun przetrwał kolejną nawałnicę ataków, jako że nie ma żadnego do tego po nerfach zaklęcia. Dlatego...
Trzeba było to skończyć w tej turze!
Przygotowania były skończone, mój ukochany był wzmocniony, jego przeciwnik osłabiony. Zanim więc Never-kun wskoczył na arenę, to ja go sama pobłogosławiłam jeszcze jednym zaklęciem - Sure Criticalem. A jako że chłopak jest dość prostolinijny... użyje tego natychmaist po trafieniu. Zostały dwie kwestie.
Pierwsza była taka, czy przeciwnik, delikwent z magią ciała, miał jeszcze jakieś zaklęcia defensywne oraz czy będzie spamował tą swoją teleportacją, co mi się nie podobało.
Na to była jedna odpowiedź - Daikyou Shougeki. Absolutne zaklęcie, które sprawiało, że dowolna użyta rzecz nie wypalała. Było bardzo prawdopodobne, że nasz przeciwnik będzie chciał kupić czas "flashując" po arenie. To była idealna okazja, aby użyć Daikyou Shougeki. Na pewno wtedy zaplącze się o własne nogi.
Albo miał innego asa w rękawie. I będzie chciał przyjąć atak Never-kuna, używając podobnego skilla, co tamten złodziej w fabryce Magi-Coli. Lecz wtedy... Mogłam na niego bez problemu użyć Daikyou Shokugeki przed atakiem Never-kuna. Wtedy jego obrona raczej nie wypali.
... Powiedzmy sobie jednak szczerze: nasza sytuacja ssała mocno. Jeśli Never-kun nie zakończy walki w tej rundzie, to w kolejnej możemy się poddać. Ta cała kombinacja to właściwie użycie wszystkich czarów jakie miałam (oraz Never-kun posiadał) w podorędziu... Przez co nie zostanie nam ani krzty mocy. A dodając do tego, że wróg jest ekspertem do walki wręcz...
Wiedziałam, że powinniśmy kupić różdżkę do rzucania fireballi.

Gumiś powalił przeciwnika i w zasadzie co dalej? Coś mu ogólnie bardzo nie pasowało w tej walce. Mianowicie fakt że przeciwnik zdawał się być typem fizycznym, ale nie był w stanie nawet ustać po tym ataku. Więc nie wzmacniał siebie magią... to były igrzyska magiczne, więc Gumiś automatycznie zakładał że ów chłopak jest magiem, pytanie brzmiało, jakim? Skąd mógł wiedzieć że był magiem szczęścia? Nie miał mózgu wróżki o której istnieniu nie wiedział i nie odgadywał po jednym zaklęciu, magii przeciwnika. Tym bardziej tak nie jednoznacznego jak "Teleportacja" inna kwestia że jego zaklęcie nią nie było, ale taki efekt wywoływało, jeśli ktoś nie połapał się w tym jak działa. W każdym razie Gumiś nie stał na brzegu areny tylko powoli i niespiesznie się cofał. Widząc że przeciwnik wyszedł i skacze na niego w swoim berserkerskim ataku, od razu pomyślał że teraz dostrzeże potęgę swojego przeciwnika, dlatego postanowił jednak bronić się przed tym atakiem w sposób w miarę bezpieczny. Jako że Never "Atakował" to Gumiś się "Bronił" ustawiając ręce/ciało adekwatnie do ułożenia miecza Nevera by w miarę możliwości przyjąć cięcie/pchnięcie na karwasze/plaszcz w zależności od rodzaju zadanego ciosu. Priorytetem będzie przyjęcie ciosu na karwasze[które swoją drogą znajdują się pod płaszczem] co by mieć podwójną redukcję demejdżu[płaszcz+karwasze] ale jeśli będzie to niemożliwe lub Never będzie pchał, to wtedy jednak płaszcz. No i ważna kwestia jest taka że Gumiś w momencie w którym Never zaczyna atak[tj. Wyprowadza go] używa Dasha do tyłu. Jako że wykonał ten ruch dopiero w momencie rozpoczęcia wykonywania akcji, Never nie będzie dysponował czasem między dotarciem miecza do celu a Dashem, na zmianę ataku czy reakcję i nawet jeśli Gumiś jest pechowcem i się przewróci, to dla Nevera będzie już za późno na zmianę ataku. Jednakże, jeśli Gumiś dostrzeże iż dzieje się coś, co może zagrozić jego życiu, oczywiście rzecz biorąc ze strony Nevera i jego miecza, to dalej stara się bronić karwaszami/płaszczem, chroniąc tym samym resztę ciała.

MG:

Owszem, bardzo ciężko byłoby jednoznacznie określić magię Goomoonryonga zaledwie po jednym użyciu zaklęcia, które równie dobrze przynależeć mogło do jakiejkolwiek innej magii. Można było się tego i owego domyślić, ale całej magii? Nie, raczej nie. I to nawet mając nieskończone szczęście byłoby o to trudno. Niemniej niezależnie od tego czy Never miał prawo odgadnąć magię Hana czy też nie (a raczej nie) kolejne ruchy z tą wiedzą nie miały aż tak wiele wspólnego. Zabawne jest to, że czasami czyjeś nieszczęście staje się szczęściem innego, ale też nieszczęście kogoś może stać się... nieszczęściem kogoś innego. Tak więc w momencie w którym Never rozpoczął wyprowadzanie ataku, Goomoonryong postanowił ponownie przemieścić się szybko przy użyciu swojego zaklęcia. Pechowe zaklęcie Nevera zostało użyte, dlatego też nieszczęście dotknęło jego przeciwnika - przy przemieszczaniu się faktycznie potknął się o własne nogi i upadł na ziemię - 2,5 metra od samego Nevera, ale za to na tyle niefortunnie by upaść sobie na prawą rękę, którą chyba nawet sobie wybił (czy jak to się ładnie nazywa). Tak czy siak niezalecane było jej użycie i bolało jak cholera. Never natomiast ciął swoim mieczem i trafił powietrze. Ale cięcie było na tyle piękne i zgrabne, że niejedna panna na trybunach aż wydała z siebie odgłos dziwnie zmysłowego jęku. Być może Never właśnie zyskał sobie groupies, którym spodobał się jego miecz. Czy coś. Biedna Grey. Anyway całość akcji skończyła się dość... bezowocnie. Han leżał teraz z tyłkiem wypiętym w stronę Nevera, a ten po swoim uber epickim ataku przyglądał się mu nieco zdziwiony. Pech i szczęście niekoniecznie działać musiały idealnie tak jak chciał.

A teraz nieco technicznie i mniej fabularnie, dwie sprawy, które wrzucam w spoiler.

Spoiler:

Stan postaci:

Never - 17MM, Choukichi 2/5, lewe ramię mocno obolałe korzystanie z niego sprawia duży ból, ból pleców po upadku z areny, liczne zadrapania rąk
Goomoonryong - 70MM, Choukyou 2/5, prawdopodobnie wybita prawa ręka, boli jak jasna cholera
Kolejność: Goomoonryong -> Never
Termin: Goomoonryong do 16.04, Never 24h po poście Goomoonryonga

Stało się co się stało i Gumiś nic na to nie poradzi. Szczęście w nieszczęściu było takie że jak by na to nie spojrzeć -> Nie oberwał cięciem. Chociaż to nie zmieniało faktu, że upadem bardzo zabolał. Na dodatek przeciwnik wciąż nie użył zaklęcia co... no cóż, stawiało go w dość niekonfortowej sytuacji. Gumiś zużył już około 1/3 swoich sił, w tym czasie jego przeciwnik, ani trochę. Czyżby czekał na lepszy moment? W każdym razie Gumiś stwierdzil że on i prawa ręka muszą zrobić sobie przerwę od siebie, dlatego też by wstać, wspomógł się ręką lewą. Jeśli tylko mu się uda, odwraca się w kierunku Nevera i naciera, zbliżając się do przeciwnika i wykonując cios lewą pięścią, z której w momencie bloku bądź uniku w tył użyte zostaje Asmodeo. Jeśli przeciwnik się schyli to Gumiś zgina lewą rękę w łokciu i ów łokieć opuszcza na potylicę przeciwnika. Jeśli wykonany zostanie odskok w bok, Gumiś obraca się na stopie bliższej przeciwnika i wykonuje kopnięcie w bok, nogą przeciwleglą. Jeśli przeciwnik nie pozwoli mu wstać bo się na niego rzuci czy coś to Gumiś postara się okopać go piętami a i z głowy skorzysta co by przeciwnikowi nos zlamać. Użyje też zaklęcia Coa Amae. Jeśli któryś z ciosów trafi przeciwnika i go na chwilę rozkojarzy to Gumiś wyrywa się/dobiega do przeciwnika i uderza szybko lewym sierpowym w żuchwe a potem poprawia lewym podbródkowym, by jeśli przeciwnik jest na ziemi, zakończuć uderzeniem a następnie nadepnięcie z przerzuceniem ciężaru, prawą piątą w kość łonową przeciwnika.

Jako że nie mam czasu i szans to na szybko:

Butt monkey is still butt monkey.

MG:

Never się poddał. Goomoonryong zwyciężył. Publiczność płakała. Ludzie byli zawiedzeni. Nie takiej walki spodziewano się na Igrzyskach. Never, który wcześniej cieszył się chwilowym powodzeniem u fanek, teraz okryty został płaszczykiem wzgardy. A Han świętować mógł zdobycie 10 punktów.

Goomoonryong - 10 pkt, pełnia MM, prawe ramię odrobinę wrażliwsze na ataki fizyczne w wyniku kontuzji.
Never - 1 pkt, 67 MM, stan zdrowia bardzo dobry.