Rainbow D. i Tsubaki vs Kashima i Pace

Arena jak arena. Okrągła, 20 metrów promienia, obie pary ustawione 5 metrów od muru, więc zgodnie z obliczeniami 30 metrów od siebie nawzajem. Podłoże to była ubita ziemia. Lekko miękka, ale nie na tyle, by się zapadać pod ciężarem magów. Otoczona była 5 metrowym, kamiennym murem, na której stał mężczyzna w płaszczu z kapturem, który przysłaniał mu twarz. Obok niego siedziała związana, wyglądająca na nastolatkę blondynka odziana w różowe ubrania z akcentami przypominającymi słodycze i stosem takowych obok niej. Sędzina dnia poprzedniego. Chyba... oddalili ją na razie od sędziowania. Nie było to ważne. Było słonecznie, kilka chmur leniwie przemieszczało się po niebie.
-Ech, zasady znacie. Zaczynajcie. - rzucił znudzony sędzia machając ręką na start.

Gumiś: 150 MM | Osłabiona żuchwa
Tsubaki: 88 MM | obie ręce nadwyrężone, każdy ruch nimi jest wolniejszy i nieznacznie bolesny, uderzenia w dłonie bolą bardziej niż normalnie
Kashima: 130 MM |
Pace: 100 MM | lewa ręka wciąż boli i wszystkie ruchy nią wykonywane są wolniejsze i sztywniejsze

Termin: 11.10.2015 godz. 20.00 pierwsza drużyna, druga drużyna 60h po poprzedniej

P.S. Tak dziwne rozstawienie wynika z opóźnionego startu, a pierwsza runda winna być trochę dłuższa.

Jeszcze bardziej znudzony od sędziego Gumiś musiał zacząć działać. Spojrzał na twoarzysza i prychnął niezadowolony. Rudzi ludzie źle mu się kojarzyli, ale co tam.-Którego wybierasz?-Zapytał spokojnie pokazując mu przeciwników, by następnie gdy tylko się Tsubaki zdecyduje ruszyć truchcikiem ku drugiemu. Plan był prosty jak budowa cepa, zmniejszyć dzielący ich dystans do minimalnie 10m, dlatego nie biegł prosto a tak, by przeciąć drogę uciekającemu przeciwnikowi. Oczywiście nie spuszczał ze swojego celu oczu. Jeśli więc celem jego był Kashima, jak tylko zauważył że ten zniknął, od razu odwracał się we wszelkie strony szukając miejsca w której chłopak mógł się teleportować. Jeśli zaś celem był Pace, to po prostu utrzymywał wzrok na oryginalnym magu, ignorując klony. Jeśli jego celem będzie Pace, a będzie miał problem ze zbliżeniem się to użyje Pilis jeśli uda mu się osiągnąć chociażby 5-7m różnicy. Jeśli jedno Pilis nie wystarczy, zaraz po nim pięścią celuje w kolana przeciwnika i używa Asmodeo. Jeśli z jakiegoś powodu nie jest pewien czy Pace to nie klon, to akcja ta nie ma miejsca. Jeśli dopadł któregokolwiek przeciwnika, zaczyna od uderzenia prawą pięścią w szczękę a następnie schylenie się i lewą pięścią w podbrzusze. Jeśli celem był Pace, następnie powtarza tę czynność na jego klonach, jeśli klon był pierwszy to who care, teraz reszta klonów i Pace. Jeśli natomiast celem był Kashima, to prostując się uderza złączonymi dłońmi w jego kark(o ile si schylił po ciosie w brzuch) a następnie gdy upadł uderza stopą od góry w jego głowę, opierając na nodze ciężar ciała. W razie jakichś niespodziewanych ataków, wykonuje unik, lub jeśli to nie specjalnie możliwe to przyjmuje cios na płaszcz i karwasze.

Wychodząc na arenę, Tsu był... zażenowany. Przegrana w poprzedniej walce była tylko i wyłącznie jego winą, a wstyd jaki walka owa rudemu przyniosła był dla ambitnego niczym bałwan na wiosnę Tsubaczka powodem do ukrywania swej osoby przed opinią publiczną aż do tego momentu. Teraz, przysłaniając oczy przed słońcem chłopak był więcej niż gotowy na zmazanie skazy z poprzedniego dnia. Dzisiaj pokaże na co go stać, zmiatając z ziemi nie tylko Kashimę, ale również Packa z którym to poprzedniego dnia tworzyli jedną, "zgraną" drużynę. Spoglądając na nowego "towarzysza", chłopak... czuł obojętność. Gościu na pewno był duży, jednak dzisiaj jego wielkość nie będzie miała znaczenia.
- Obu. - rzucił nawet nie patrząc na Gumisia, po czym aktywując Bzium'a (A) ruszył pędem w stronę... Packa. Jak to fajnie się złożyło, że muszą walczyć akurat ze sobą, prawda?  Patrząc prosto na przeciwnika, w Tsubaczka po raz kolejny uderzyła fala negatywnych emocji związanych ze wczorajszą walką. Rudzielec czuł, jak wzbiera w nim wściekłość która na wyjście wybrała sobie akurat Packa, który w gruncie rzeczy niczym przecież nie zawinił. Będąc już w odległości 5-6 metrów od przeciwnika Tsubaki złapał prawą ręką wiszący u lewego boku miecz, po czym zaciskając zęby wykonał cięcie poprzeczne, zaczynające się u lewego (z perspektywy Tsu) boku Packa a kończące się przy jego prawym ramieniu. Cięcie to powinno załatwić sprawę, jednak dla Tsu to nie wystarczyło. Wściekły rozpoczął szaleńczą serię cięć i pchnięć skierowanych w okolicę tułowia przeciwnika, mających na celu nie tyle spowodowanie jakichkolwiek obrażeń, tylko rzeczywiście pozbawienie życia przeciwnika przy jednoczesnym pokiereszowaniu jego ciała. Gdyby ten wytworzył jakiekolwiek klony czy coś w tym guście Tsu z pomocą PWM'ki Toster stara się namierzyć prawdziwego, a następnie zwyczajnie gościa za*ebać. Gdyby jednak nie było możliwe owe namierzenie, Tsubaki nie zastanawiając się ani chwili atakuje najbliższego Packa i przechodzi do kolejnego, aż nie znajdzie prawdziwego.

Wchodząc na arenę, ziewnąłem, zasłaniając buzię zdrową ręką... Nie miałem już ochoty na walkę. Byłem jedyną osobą z LS, biorącą udział w Igrzyskach. Wcześniej robiłem to dla nich, ale dzisiaj... Dlaczego? Żaden z nich nie pokwapił się nawet po to, by przyjść na trybuny...
Kiedy rozległ się gong, przygotowałem się do walki... Uszkodzona w poprzednich walkach ręka była w fatalnym stanie. Trudno było mi wykonywać nią jakąkolwiek akcję.
Mój towarzysz z poprzedniej walki, a dzisiaj przeciwnik, ruszył na mnie. Rudy biegł, że tak powiem, na pałę... Trzeba było się jakoś przed tym obronić.
Spokojnie, acz w miarę szybko wyciągnąłem dłoń przed siebie, mrużąc oko, by dobrze wycelować, po czym wypuszczam w przeciwnika dwie serie trzech pocisków, używając zaklęcia Wodne Pociski.
Cóż... Nie było sensu uciekać przed Rudym, gdyż z pomocą swojej magii był niezwykle szybki... Nie bardzo miałem jak walczyć przeciwko niemu... Jeśli kule go nie zatrzymają, ja też ruszę w jego kierunku, z tym że, przed sobą przez przypadek wyciągniętą będę miał katanę, trzymając ją oczywiście w zdrowej ręce... Jeśli będę miał szczęście, nie zdąży wyhamować i zwyczajnie, zupełnie przypadkowo nabije się na ostrze, przypadkowo trzymanej przeze mnie katany...
Co ma być to będzie... Ochota na epickość dawno mi już przeszła...

No i walka się zaczęła. Gumiś, z racji braku lepszego pomysłu też rzucił się do przodu, decydując się po prostu zaatakować tego przeciwnika, którego jeszcze nie będzie atakował Tsubaki. A ten od razu sprint do przodu i naparzanka. Cóż... plan jak plan. Pacek zaś wycelował w niego dłonią i próbował trafić Wodnymi Pociskami. Niestety... trafienie Tsubakiego, który biegł na frontowe, przy ich pomocy było dość trudne, ale za to, udało im się trochę go spowolnić, a nawet lekko zranić, przez co Pacek miał czas na przygotowanie swojej katany i wystawienie jej do przodu. Genialne! I proste w swej prostocie. Tylko... oboje czegoś nie przewidzieli. Mianowicie... Tsubaki faktycznie dał się dość mocno zranić po prostu wystawioną kataną, natomiast Pacek dostał potężnym uderzeniem miecza, a także i rozpędzonym rudzielcem, który nie miał aż takiej zwinności, by ot tak się zatrzymać. Ot, oboje się ciachli i przelecieli dalej upadając, z tym, że Tsubaki jakieś 2-3 metry za Pace'm, ot przeleciał przez niego. (wasz dokładny stan będzie w waszym stanie). A Gumiś? Cóż... pobiegł. Tylko zdecydowanie wolniej. Wszak nie każdy miał buffa. Mimo wszystko, gdy tamci zaczynali się bawić, on dopiero dashował, zbliżając się w końcu do Kashiego i od razu przechodząc do dalszej ofensywy. Asmodeo w kolana maga błyskawic, co skutecznie lekko nim miotnęło, a Tęczowy mógł dalej go zaatakować. Ot w podbródek, przez co się lekko zachwiał i wycofał do tyłu, a potem w brzuch, zwiększając dystans o jakiś... metr, półtora? I... stop. Bo też jakoś wtedy skończyli się przewracać Pacek i Tsu, a od maga wody Gumiś miał jakieś... 5 metrów. Czyli Kashi też jakoś tak tyle od nich.

Gumiś: 130 MM | Osłabiona żuchwa
Tsubaki: 55 MM | obie ręce nadwyrężone, każdy ruch nimi jest wolniejszy i nieznacznie bolesny, uderzenia w dłonie bolą bardziej niż normalnie, lekkie skaleczenie na lewym barku i prawym udzie, boląca, acz mało, a także i niewielkich rozmiarów rana na prawym boku, prawe ramię mocno rozcięte, boli jak cholera i krwawi, oszołomiony | Bzium 1/2
Kashima: 130 MM | bolące kolana, irytują, boląca żuchwa i brzuch
Pace: 80 MM | lewa ręka wciąż boli i wszystkie ruchy nią wykonywane są wolniejsze i sztywniejsze, prawa ręka mocno rozcięta, krwawi i boli jak cholera, całe ciało odrętwiałe, oszołomiony

Termin: 22.10.2015 godz. 00.30 Pacek i Kashi,

Gumiś nie przerywał natarcia, nie zatrzymywał się nawet na chwilę. Krótko po oberwaniu poprzednimi ciosami, Kashima musiał liczyć się z kolejnymi razami które wychodziły ze strony maga ciała. Zaczęło się od szybkiego wykroku w przód i lekkiego wychylenia ciała celem złapania Kashimy za odzież i pociągnięcia w swoim kierunku by uderzyć go z głowy w nasadę nosa. Zaraz potym ciosie, ciuchy zostały puszczone zamiast tego Gumiś złapał lewą ręką za prawy nadgarstek Kashimy by zaraz potem uderzyć wewnętrzną częścią prawej dłoni a dokładniej jej nasadą w łokieć przeciwnika. Potem obrót w lewą stronę na prawej pięcie, prawa dłoń zaciska się na lewym ramieniu Kashiego i przerzut przeciwnika przez prawy bark przy jednoczesnym pochyleniu się. Kiedy Kashima się przewróci Gumiś łapie jego głowę w swoje dłonie i silnym ruchem skręca mu kark.

Dobra, koniec zabawy teraz. Czas na koniec. Mimo, że nie spodziewałem się czegoś takiego, to był teraz moment, żeby go wykończyć.
Kiedy tylko ogarnąłem oszołomienie na tyle, by móc wykonać zaklęcie, robię to używając Wodnych Klonów, które puszczam na Tsubakiego i to jak w najszybszych ruchach, gdyż chłopak mimo, iż oszołomiony, nadal miał tą swoją superszybkość...
Do tego oczywiście klony używają wodnych ostrzy, by przyszpilić Rudego do ziemi. Wykonują szybkie pchnięcia, jakby chciały zrobić z niego durszlak... Jeśli zdąży wstać, oczywiście klony robią wszystko, żeby go złapać i zadać obrażenia.
Ja w tym czasie staram się ogarnąć własną sytuację. Skrawkiem materiału urwanym z koszuli wiążę na ranie, przy czym drugim kawałkiem wykonuję opaskę uciskową nad raną. To powinno na chwilę pomóc.

Cholera, nie wszystko poszło zgodnie z planem. Ale mówi się trudno i żyje się dalej, prawda? Co prawda ranny Tsu został i krwi trochę traci, ale to jeszcze nie koniec świata. W końcu walka wciąż trwa, buff wciąż aktywny a więc i przewaga nad przeciwnikiem wciąż spora. Wystarczy tylko ją wykorzystać, więc przejdźmy może do działania.
Tsu... Leciał. Leciał i się przewrócił, no okej. Oszołomienie? Dobra, z tym też sobie da radę. Póki co trzeba się odturlać do tyłu, tam wstać i rzucić się do ponownego ataku który miejmy nadzieję przeciwnika wykończy, a nie pokiereszuje jak ten poprzedni. W końcu to walka, chociaż turniejowa to nie ma czasu na skrupuły, trzeba bić tak, żeby zabić. A przynajmniej żeby normalnie przeciwnik zdechł, bo tu przecież lacrymy i inne świństwa magiczne to uniemożliwiają... Nah.
Także ten. Po odturlaniu się w tył Tsu stara się jak najszybciej podnieść, po czym... Odbiega na kilka metrów (4-5) w tył, coby trochę sytuację ogarnąć. Jest Pacek, jest Rainbow i wciąż jest Kashima. Pacek jest najbliżej i to on jest głównym celem na ten moment, jeżeli się Tsubaczku nie pośpieszysz to będzie jedynym celem bo wygląda na to, że Rainbow Kashimę właśnie morduje. Ogarnąwszy z grubsza sytuację, Tsu rzuca się do ataku... Chociaż nie do końca rzuca. Widząc, że przeciwnik skorzystał z wodnych klonów Tsu postanawia wykonać piękne kółeczko dookoła nich, żeby sprawdzić czy aby przypadkiem jeden z Packów czymś się od reszty nie odróżnia. I... Czyżby bingo? Pacek naprawdę podczas walki postanowił się opatrzyć? No dobra, skoro aż tak postanowił ułatwić rudzielcowi zadanie, jego sprawa~
Ściskając mocniej rękojeść miecz (jednocześnie zaciskając zęby z powodu nagłej fali bólu) Tsubaki rzuca się w stronę "prawdziwego Packa", po czym będąc dostatecznie blisko wykonuje błyskawiczne pchnięcie w okolicę klatki piersiowej przeciwnika, a następnie gdy tylko miecz przebije się już przez jego ciało Tsu wykonuje pełen obrót w prawo, wyszarpując jednocześnie ostrze z ciała Packa coby wykonać ostatnie już, kończące cięcie po przekątnej.
Ale! Gdyby jednak coś nie wyszło, Pacek okazałby się supermanem albo czymś w tym stylu, Tsu aktywuje PWM Elektryczne Ciało.

Gumiś bawił się z magiem elektryczności. Złapał go za ubranie, pociągnął do siebie i uderzył głową. Celował w nasadę nosa, ale trochę nie trafił i po prostu bezpośrednio w nos go uderzył. Ten się lekko zachwiał, ale złapany za rękę zbytnio nie miał jak działać. Uderzenie w łokieć wygięło je na zewnątrz, ale Kashi jakby spał lub był w transie. Praktycznie Tęczowy robił z nim co chciał. Po chwili ten już leciał trochę do przodu, a atakujący musiał podejść, żeby po chwili z nim skończyć, skręcając mu kark. Troszkę się z tym pomęczył (acz prawie niezauważalnie) i niemalże profesjonalnym ruchem wyeliminował jednego z przeciwników.

A jak druga para? Cóż, gdy już jakoś się ogarnęli zaczęło się działanie. Pacek, zamiast najpierw wstać czy się odturlać użył klonów, a następnie je wzmocnił ostrzami, zaś w tym czasie superszybki Tsu się odturlał, przez co jego zraniona ręka bolała, a potem... zaczął ogarniać sytuację. Nie trwało to długo, ale w tym czasie Pacek zaczął się opatrywać. A Rudy zaszarżował po chwili ponownie, próbując obejść klony. Te jednak... nie zdążyły aż tak daleko odejść, zwłaszcza, że dostrzegły, że on wstawał. Były więc lekko ostrożniejsze i bardziej nastawione na łapanie go. Jednego Tsu zdążył wyminąć, drugi natomiast był na tyle blisko Packa, że widząc rozmazany obraz stanął plus minus na jego drodze, przyjmując na siebie potężne uderzenie. Packowi nie udało się przez to założyć opaski uciskowej, ale jakoś ranę przewiązał. Dwójka ta była natomiast już tuż przy sobie. Tsu miał Packa po swojej lewej stronie, był do niego ustawiony lekko tyłem, zaś Pacek siedział po turecku, mając swoją katanę na nogach.

Gumiś: 130 MM | Osłabiona żuchwa
Tsubaki: 55 MM | obie ręce nadwyrężone, każdy ruch nimi jest wolniejszy i nieznacznie bolesny, uderzenia w dłonie bolą bardziej niż normalnie, lekkie skaleczenie na lewym barku i prawym udzie, boląca, acz mało, a także i niewielkich rozmiarów rana na prawym boku, prawe ramię mocno rozcięte, boli jak cholera i krwawi, lekko odrętwiała | Bzium 2/2
Kashima: 130 MM | bolące kolana, irytują, boląca żuchwa i brzuch, złamany nos, osłabiona szyja, wyeliminowany
Pace: 40 MM | lewa ręka wciąż boli i wszystkie ruchy nią wykonywane są wolniejsze i sztywniejsze, prawa ręka mocno rozcięta, krwawi i boli jak cholera, całe ciało odrętwiałe, rana zabandażowana koszulką, mniej krwawi, trochę mniej boli | Wodne klony x1, wodne Ostrza x1 1/2 (klony)

Termin: 26.10.2015 godz. 15.30

Cholera, to aż dziwne, że jeszcze się trzymam. A teraz znowu mam przy sobie Rudzielca... Nosz kurde mać...
Nie ma jednak czasu na zastanawianie się. Za Elektrykiem stoi jeszcze mój klon, być może zdąży cokolwiek zrobić, kiedy ja postaram się zrobić coś tutaj. Mianowicie. Moje ręce nie nadają się praktycznie do walki. NA SZCZĘŚCIE mam jeszcze nogi. Niepokoi mnie natomiast moje odrętwiałe ciało.  To co chce zrobić niekoniecznie może mi się udać...
Natychmiastowo, kiedy tylko Tsubaki znajdzie się obok mnie (a obok mnie się znajduje, więc robię to natychmiast), odchylam się do tyłu, by z całej siły kopnąć chłopaka obiema nogami w stronę mojego klona z wodnymi ostrzami. Katanę staram się chwycić w bardziej sprawną dłoń, by czasam nie przeciąć sobie przy tym desperackim kroku podbrzusza.
Dodatkowo, by "odstraszyć" jeszcze bardziej przeciwnika, używam wodnych pocisków, wycelowanych prosto w Tsubakiego z minimalnej odległości.
Przy jakiś desperackich atakach typu próba przyszpilenia mnie do ziemi przez Tsubakiego, staram się odturlać kawałek nie zważając na ból i dać działać mojemu klonowi, który natychmiastowo ma się rzucić z wodnymi ostrzami na Rudego.

Cholera, Rainbow zdążył już zdjąć tego drugiego... No trudno. Teraz jest jeszcze Pacek do pokonania, aż dziwne, że ta mała glizda wciąż jest zdolna do utrzymania się na nogach. Ale to nic, zaraz to naprawimy.
Odskakując od przeciwnika w prawy bok, Tsubaki tylko się uśmiechnął po czym postanawia po raz kolejny już użyć Elektrycznego Ciała PWM, tym razem jednak skutecznie, bo PWMka w tym momencie cholernie potrzebna. Do czego? No bo... Tsu aktywuje Smok'a (A), którego to nakierowuje prosto na niezbyt ruchliwego Packa. Niestety, Tsu immuny na własny żywioł wciąż nie ma, bo to nie DS przecie, dlatego PWMka aktywowana dosłownie na sekundę przed skorzystaniem z kolejnego zaklęcia cholernie się tu przyda.

Jako że Pacek i Tsubaki byli sobą zajęci, Gumiś postanowił pocichu tak się przespacerować żeby stanąć mniej więcej za Pacem. Nie dosłownie, po prostu żeby Pace stał do niego tyłem. Następnie używa Asmodeo celujac pięścią w tors klona, o ile ten znajduje się w zasięgu użycia. Ta akcja oczywiście ma miejsce po akcji Tsubakiego bo Gumiś chce zobaczyć jak wyjdzie mu jego atak, by samemu nim nie dostać. Więc jak widzi że coś w niego leci to unik w bok a jak czasu nie starcza to pomaga sobie Pilis.

Jeśli Tsubaki zaatakował to zaraz po tym jeśli nie zniszczył klona to owa akcja z Asmodeo a dopiero potem kolejna, a jeśli zniszczył, a Pace dalej żył to od razu kolejna akcja a mianowicie Pilis za Pace'a i kopnięcie z prawego piszczela w prawy bok głowy. Jeżeli Tsubaki nie miał okazji zaatakować to wpierw Pilis za plecy Tarki i uderzenie w prawy bok głowy z piszczela prawej nogi, a dopiero potem Asmodeo z prawej pięści w tors klona, jeżeli ten wciąż istnieje.

No i walka trwała dalej. Pacek próbował jakoś kopnąć Tsubakiego, jednak ten odskoczył, dostając jedynie lekkie kopnięcie na wysokości lewego kolana. Trochę bolało, ale nie aż tak. I wtedy się zaczęło... W Tsu poleciały jeszcze wodne pociski, a niestety, smok, mimo, że prędki, najpierw musi wyjść z nieba. Więc Tsu dostał całą serią pocisków prosto w klatkę piersiową, co go lekko zdekoncentrowało. Nawet bardzo. Dodatkowo, wtedy akurat zaatakował smok. I pewnie, gdyby nie dostanie obrażeń w klatkę piersiową, to pewnie udałoby mu się uniknąć pełni impetu własnego zaklęcia. Elektryczny smok uderzył w ziemię. Szczęśliwie dla Rudego, znajdował się on trochę na granicy, ale wciąż... dostał. Potężną dawką elektryczności prosto na swoje nieprzystosowane do tego ciało.

A Gumiś? Cóż... gdyby postanowił pobiec jak najciszej, pewnie znalazłby się tam gdzie chciał, a tak patrzył na samobójczą wygraną Tsu.

Gumiś: 130 MM | Osłabiona żuchwa | Następnego dnia: pełnia zdrowia, 150 MM, +15 pkt
Tsubaki: 22 MM | obie ręce nadwyrężone, każdy ruch nimi jest wolniejszy i nieznacznie bolesny, uderzenia w dłonie bolą bardziej niż normalnie, lekkie skaleczenie na lewym barku i prawym udzie, boląca, acz mało, a także i niewielkich rozmiarów rana na prawym boku, prawe ramię mocno rozcięte, boli jak cholera i krwawi, odrętwiała, lekki ból wnętrza lewego kolana, mocny ból klatki piersiowej, całe ciało poparzone, boli i krwawi, wyeliminowany | Następnego dnia: osłabione całe ciało, a zwłaszcza prawa ręka, 72 MM, +15 pkt
Kashima: 130 MM | bolące kolana, irytują, boląca żuchwa i brzuch, złamany nos, osłabiona szyja, wyeliminowany | Następnego dnia: Osłabiona głowa/twarz, 130 MM, +5 pkt
Pace: 20 MM | lewa ręka wciąż boli i wszystkie ruchy nią wykonywane są wolniejsze i sztywniejsze, prawa ręka mocno rozcięta, krwawi i boli jak cholera, całe ciało, rana zabandażowana koszulką, mniej krwawi, trochę mniej boli, poparzone całe ciało, boli jak cholera, wyeliminowany | Wodne klony x1, Wodne Ostrza x1 2/2 (klony) | Następnego dnia: całe ciało osłabione, a zwłaszcza prawa ręka, 70 MM, +5 pkt