Północny stok

First topic message reminder :

MG

To tutaj swoją podróż miała rozpocząć gildia Fairy Tail i Lamia Scale. Mistrzowie gildii zebrali się już razem ze swoimi podopiecznymi. Magiczna moc, która pojawiła się zaskoczyła nawet mistrzów gildii. Jakoś nie dodało wam to otuchy. Moc, która otoczyła górę była naprawdę przerażająca. Wiedzieliście teraz, że słowa, odnośnie kryjącej się tutaj magii nie były głupim gadaniem. Potem zobaczyliście latającą wyspę, która skrywała w sobie ukrytą tajemnicę. Teraz powinniście się przygotować do wymarszu. Wasi mistrzowie mogli podzielić was na drużyny i przedstawić całą sprawę oraz oznajmić jaki jest plan działania. Poza tym zauważyliście nad wami sterowiec w kształcie kaczki, który szybował sobie nad waszym podejściem na szczyt góry.

--

Członkowie LS i FT są zobowiązani napisać tutaj post będący zapisem do eventu. Mają czas do 13-stego. Poza postem zapisującym możecie sobie pisać swobodnie do tego czasu. Możecie się poznać, zaprzyjaźnić i w ogóle. Nie ma kolejności i możecie pisać po kilka postów.

Mamuś, mamuś, mamuś, mamuś! Tul, tul, tul, tul, tul. Tak, Pyzie od bardzo dawna brakowało mamusi. Co tu dużo mówić, czułości miała... i to sporo od wielu członków Fairy Tail, miłej babci z restauracji. A właśnie. Pyza coś dla mamusi miała! Pomijając fakt, że go tuliła non stop, na moment odskoczyła, kierując się w kierunku szafki, z której się wzięła, by następnie wytrzasnąć stamtąd... list! I to nie jaki. Po pierwsze, był tam list, że Pyzunia wykonała misję, że była cudowna, że zarobiła pieniążki i w ogóle cud, miód, malina i orzeszki. Do tego jeszcze jakimś cudem... miała skrytkę w banku. Fakt faktem, w wersji Junior i pod protektoratem opiekuna, ale miała. Z pinionżkami na koncie. Normalnie mały burżuj nam rośnie. Nie ma to jak zostawić brzdąca na moment samego, a tu już prawie rodzinną fabrykę młoda latorośl zakłada. I z takimi szczęśliwymi nowinami... wróciła do przytulania się do Daxa. Oh tak, jednak co mamusia to mamusia.

MG

Dax stanął naprzeciwko wyzwaniu, które mogło okazać się trudne. Choć Jerrad mówił, że Pyza jest dla spokoju psychicznego chłopaka, to w chwili obecnej musiał zajmować się dwoma rzeczami na raz - Pyzą i latającą zastawą.
- Jak mówiłem, Aizis zaczęła od złej strony. Zamiast nauczyć cię podstaw walki, zaczęła uczyć cię jak Wiatr. Mag, którego główną siłą jest zdolność lotu. Do tego kiedyś na pewno wrócicie, ale teraz przydałoby się wiedzieć, jak dobrze walczysz. Dlatego radziłbym uważać na tą rozwścieczoną zastawę - odpowiedział lekkim tonem, obserwując poczynania Daxa. Czajniczek zawirował i rozlał gorący płyn, który zmierzał prosto na Daxa i Pyzunię, a miejsca na jakiekolwiek uniki było naprawdę niewiele.

O nie! Tak być nie może. Znowu zła zastawa chciała zaatakować Pyzę. Szok, trauma, niedowierzanie i mrok. Tak, tak, Pyzunia się bała. Już raz widziała złą zastawę, która zaczęła ją ubierać. Może i byłoby miło, gdyby chociaż się wcześniej z niewielką istotką umówili na coś takiego. Ale i tak, jak oni mogli przebierać chłopczyka, którym był Pyza? To było strasznie. A jak reaguje dziecko z takimi strasznymi przeżyciami? -PUCIUUUUUU! - głośny krzyk z jednoczesnym podświadomym użyciem Machine Meat Gun w stronę złego lecącego czajniczka. To pewnie jakaś rodzina tamtych złych zastaw z kawiarenki miłej babci. Pyza się bała. Bo tak. Bo trauma. I w chwilkę po tym szybki wtul w mamusię. Bo mamusia go obroni. Jak na mamusię przystało. Bo mamusia go kocha.

Niczym prawdziwy hero Dax od razu złapał Pyzę i nakierował ją na zastawę, gdy ta zaczęła robić z jego machine gun. Najważniejsze to wykorzystać w walce wszystko na swoją korzyść! Od razu jednak uważał, by coś go nie dźgnęło z tyłu czy to nóż czy widelec. Od razu zgrabnie będzie próbował omijać meble cofając się w tył, a i jeśli czajnik by miał polać jego i Pyzę to w pierwszej kolejności leci ręka Pyzą, by nie dostała, a w drugiej reszta Daxa. Następnie dalej trzeba walczyć z zastawą, więc Dax zrobi sobie lodową tarczę średnicy pół metra na ręku, by tam przyjmować wszystkie lecące w niego sztućce, w końcu musi też chronić pyzę, więc lepiej jak będzie miał ją czym zasłaniać. Twór będzie na lewej ręce, przymocowany do przedramienia. Po prostu Dax będzie zbijaj wszystko co będzie leciało w jego kierunku, bo chyba będzie to najlepsze rozwiązanie, bo raczej ciężko będzie pozbawić przytomności zastawę... dobrze przynajmniej, że imbryczek się nie wpierdala pomóc czajnikowi.

Dax i Pyza: https://www.youtube.com/watch?v=2h9zNR2NA4U

MG

Dax jest dziki, Dax jest zły, Dax ma... pod ręką bardzo przydatną pyzę, która w wyniku stresu postanowiła się bronić przed złem wszelakim, co szybko wykorzystał jego mamusia. Trochę wody oblało rękę wróżka, powodując nieprzyjemne pieczenie, jednak reszta zastawy nic mu nie zrobiła. I wydawałoby się, że wszystko pozostanie w najlepszym porządku, gdyby... ktoś nie podhaczył Daxa od tyłu. Niczym w zwolnionym tempie czarnowłosy mógł dostrzec zadowoloną minę Jerrada, po czym runął na podłogę, wypuszczając Pyzę i mocno uderzając głową o drewniane belki. Bolało.
- Wrogowie mogą być wszędzie, nawet wśród przyjaciół. Podczas walki powinieneś skupiać się na całym otoczeniu, a nie tylko na widocznym wzroku - powiedział spokojnie w stronę leżącego i wyciągnął w jego stronę dłoń, by pomóc mu się podnieść.

I wanna fly, FLYYYYYY~♪. Przemierzając kolejne połacie terenu, nie przeciwstawiając się jakimkolwiek turbulencjom, nasza wspaniała i bohaterska Pyza leciała. Wystartowała z pasu startowego o numerze "prawa rączka mamusi". I tak sobie leciała... wolna od demonicznego pomiotu zwanego zastawą stołową, która tylko chciałaby biedne dzieciątko Daxa zranić. No jak "owoc łona" bałwanka cierpiał wcześniej przez to zuo wszelakie. I jeszcze jego mamusia teraz też! Tak, to na pewno ich wina... niech no tylko Pyzunia wyląduje, oj... poleje się krew ich. I tak oto, po zgrabnym wylądowaniu zaczęło się... Super Saiyan level Pyza. Utwardzenie (C) i jedziem z koksem. Nikt nie będzie tu mamusi ranił! Trututututuuuu! -Puuu~! CIUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU~! - niczym jakieś dziwne Kame-hame-ha nasz bohater zaczął... skakać do mamusi. Nic go nie zrani, a on ochroni mamusie!

Niestety... życie nie jest takie proste i przy jednym ze skoków Pyza... zachaczyła o coś swoim twardym obecnie ciałkiem i... wyleciała z domku i zaczęła robić turlu turlu z górki na pazurki... oddalając się od mamusi z głośnym płaczem.

z/t

Chłopak spojrzał na Jerrada, który wyciągnął do niego rękę. Wiedział, że to możliwe, że jest jakiś podstęp. Chociaż czy aby na pewno? Nie wiedział. Jednak złapał go w końcu na rękę, aby się podnieść. Oczekiwał tutaj wszelkich wrednych zagrywek jakby np. chciał go ponownie wywrócić. Przygotował też się na to, że w każdej chwili może zaatakować go zastawa, co swoją drogą byłoby bardzo, ale to bardzo smutne. Oczywiście na to też się przygotowywał unikiem. Oczywistą oczywistością też jest, że oczywiście odsunął się od Jerrada, który oczywiście (Chyba powinienem przestać oczywiście, ale oczywiście mi się to nie uda. Tak, to wszytko jest specjalnie) powiedział, że wrogowie mogą się też znaleźć wśród przyjaciół.

MG

Uśmiech nie znikał z twarzy Jerrada, który mocno podciągnął Daxa ku górze, stawiając go na równe nogi. Wyraźnie widział tą ostrożność chłopaka, gdy udzielał mu pomocy i w myślach cieszył się z takiego obrotu spraw. Inną kwestią było jednak to, że nie zamierzał już więcej krzywdzić czarnowłosego, którego czekała jeszcze długa, długa droga. Nie chodziło przecież o pozbawienie go zapału, a pokazanie mu, jak powinien się rozwijać dalej i mu w tym pomóc. I jasne było, że potrzebuje większego doświadczenia niż to, które posiadał w chwili obecnej. Zbyt łatwo się rozpraszał i łatwo odsłaniał, co prowadziło do upadków.
- Tyle chyba wystarczy, nie uważasz? - stwierdził z niegasnącą beztroską w głosie. - Jakieś pytania? Czy może chcesz jeszcze coś przećwiczyć? - zapytał, oferując swoją pomoc w każdym znaczeniu tego słowa. Tylko ciekawe, czy Dax to zrozumie.

- Tak, jak na razie wystarczy - wydusił z siebie mag ziewając i mając na uwadze czy coś czasem nie leci w jego kierunku, w końcu kto wie co się tutaj może zaraz stać czy zaraz nie wyleci szczota do kibla z przepychaczem. Przeciągnął się leniwie cały czas będąc skupionym na tyle ile mógł.
- Nie jestem niestety zbyt rozgarnięty, więc nie za bardzo wiem, w czym mógłbyś mi pomóc - wziął głęboki wdech i wydech, bo nie miał zielonego pojęcia, o co mógł poprosić. Na razie czuł się trochę senny.

MG

Jerrad westchnął przeciągle, przyglądając się Daxowi z mieszaniną rozbawienia i zaciekawienia. Nie powiedział jednak na głos, co myślał, zostawiając tą informację tylko dla siebie. Pokiwał głową ze zrozumieniem.
- W takim razie, gdybyś tylko chciał coś przećwiczyć lub zwyczajnie szukał porady, wpadnij. Wiesz, gdzie mnie znaleźć - odparł beztrosko, nastawiając kolejny czajniczek. - Nie będę cię tu trzymał bez powodu, więc to chyba tymczasowe pożegnanie - dorzucił przez ramię, już bardziej zaabsorbowany wizją kolejnej kawy, jak treningiem chłopaka. Czyli... był wolny?

//napisz posta z/t i jesteś wolny jak skowronek

- Okej, zapamiętam - powiedział chłopak delikatnie się uśmiechając będąc zakłopotanym, bo właściwie rzadko kiedyś dostawał taką pomoc jak teraz od Jellala. Zwykle nikt mu nie sugerował takiej pomoc, by się czegoś nauczył, ale cóż... Może sugerował, ale nie pamięta? A kij by to wiedział. Skierował się do drzwi, po czym odwrócił na moment głowę - Ale tylko tymczasowe - lekko się uśmiechnął wychodząc, po czym zdał sobie sprawę, że jest na pierdolonej górze, gdzie pizga złem. Pozostało tylko jedno wyjście: W dół...


[z/t]