I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Przeciętnych rozmiarów portowa dzielnica, w której znajdują się głównie statki turystyczne. To właśnie w to miejsce muszą udać się osoby, które planują przepłynąć do innego państwa, bądź udać się w długi rejs wypoczynkowy. Ponadto w tej okolicy znajduje się też kilka kawiarenek, sklepów, a także typowa dzielnica mieszkalna, która raczej nie wyróżnia się niczym - chyba, że odległością od morza.
~~~~~~~~~~
To właśnie tutaj miał udać się Finnek? Już nadeszła pora by wyruszyć? Przynajmniej tak słyszał, że właśnie tego dnia ma wypływać statek do Minstrelu. Co więc robić, prawda? Odpowiednio spakowany w swoim mniemaniu, a i przykryty czarnym płaszczem czekał, aż przybędzie okręt, a on będzie mógł udać się w podróż, a może raczej w poszukiwania Kutergiry. Czas w końcu płynął dalej i mimo wszystko nie miał jakoś zamiaru się zatrzymać, co... jakby nie patrzeć działało na jego niekorzyść. A teraz? Teraz miał się rozstać z wszystkim... Nawet jeśli pożegnania były już za nim, to smutek odmalowywał się sam na twarzy, a chłopaczek tylko naciągnął bardziej kaptur i przetarł oczy lewą ręką, byle tylko znów nie zacząć... Byle wytrwać. Teraz i przez najbliższy czas... Gdy tylko okręt przybył, a i ludzie zaczęli na niego wsiadać... Finnek nie mógł stać bezczynnie i zostało mu już tylko jedno. - Nie będzie odwrotu? - rzucił sam do siebie, kierując się powoli na pokład statku, a potem... Potem mijały kolejne chwile, a może nawet dni... Dni podróży do Minstrelu. Dni, które trzeba było odczekać... Kości zostały rzucone?
zt
Autor
Wiadomość
Kei
Liczba postów : 431
Dołączył/a : 16/05/2017
Temat: Re: Port Pon Sty 22 2018, 21:47
Chłopak do ostatniej chwili nie był pewny czy starczy zarówno jemu jak i pani Cassandrze siły na walkę z Krakenem. Gdy bestia się wycofała Kei odetchnął głośno z ulgą zdając sobie sprawę, że udało im się jakoś powstrzymać zagrożenie, przynajmniej póki co. Nie do końca był pewny czy to wystarczy i czy bestia nie wróci lada moment ale cóż. Pozostało się cieszyć chwilą. Nasz młody mag ognia podbiegł z radością na ustach do towarzyszki chcąc ją wyhugać za wsze czasy. Koniec końców gdyby nie ona to Kei zapewne dostałby srogi wpierdziel i zginął na morzu razem z całą załogą. Widząc jednak sytuację koleżanki po fachu, nasz bohater odpuścił sobie huganie. - Załatwiła go pani, dobra robota! Pochwalił młodzieniec po czym uśmiechnął się delikatnie w geście zadowolenia. Po chwili jednak jego radość znikła bo przyszła pora na opatrywanie ran i opłakiwanie zmarłych. - Zawołać lekarza? A może ma pani jakąś ranę, którą mam potraktować moim ogniem i wstrzymać krwawienie? Niech pani się nie rusza, może być pani połamana i to porządnie! Zawołam lekarza, tak! Powiedział teraz już troszkę poddenerwowany stanem towarzyszki. Mimo to był niesamowicie szczęśliwy, że to akurat ona była z nim. Jeżeli nie było żadnego sprzeciwu, to udał się po lekarza, który na pewno był na statku.
Cassandra
Liczba postów : 546
Dołączył/a : 04/06/2013
Temat: Re: Port Wto Sty 23 2018, 14:23
Cass znów się oberwało, zwyczajnie nie była w stanie uniknąć macek tego cholernego krakena i nawet kiedy ten w końcu zniknął pod wodą wcale nie wyglądała na zadowoloną. Raz, że nieźle przy tej potyczce się jej oberwało, a dwa jej plan znów się nie powiódł. Kraken dostał w oko i zniknął pod wodą, to fakt, ale wcale nie udało się jej go całkowicie wyeliminować tak jak chciała. Potwór mógł więc powrócić, a dziewczyna wcale nie miała ochoty na dogrywkę. Zwłaszcza w stanie w jakim była. Bolało i pewnie jakiś czas to się nie zmieni. A mogło być jeszcze gorzej więc trzeba było zacisnąć zęby i działać dalej. - Też nieźle ci poszło. - odpowiedziała z wdzięcznością Cass. Wdzięcznością, bo ognisty mag porzucił pomysł rzucenia się na nią co chyba dziewczyna zauważyła. - Nie nie! Obejdzie się bez ognia. - zareagowała chyba bardziej energicznie niż chciała i powinna, bo znów zabolało. Skrzywiła się, bo po co tu ukrywać, że boli. Acz zapędy swojego towarzysza z wzywaniem lekarza chciała powstrzymać, czy raczej odroczyć. - Tak, chyba lekarz powinien mnie obejrzeć jeśli jakiś z nami płynie. Ale to potem. Najpierw dajmy znać kapitanowi, że jest bezpiecznie i powinniśmy płynąć dalej zanim ta maszkara przyjdzie się zrewanżować. Możesz dać mu znać? - zapytała, bo raz w obecnym stanie wolała ruszać się jak najmniej i trochę odsapnąć. I dwa, wyglądała jak wyglądała i pewnie jej stan dobrze na gości by nie wpłynął. Lepiej jeśli to Kei pójdzie poinformować kapitana i załogę, że można ruszać dalej. Lekarza odwiedzi kiedy już ruszą dalej.
Puszek
Liczba postów : 744
Dołączył/a : 10/03/2017
Temat: Re: Port Pią Sty 26 2018, 09:17
~MG~
Cała sytuacja się uspokoiła, a Cassandra, chociaż poobijana postawiła bezpieczeństwo statku nad własne zdrowie odwlekając nieco kontrolę u lekarza, który jak zauważył Kei musiał być na tak luksusowym statku, bogatym gościom z pewnością należało zapewnić odpowiednią opiekę medyczną, aby jak najczęściej korzystali z usług tego pasażerowca. Poza tym nie chciała powtórki tej walki, wiedziała, że ciężko byłoby nadal walczyć, że z obecnymi ranami jej mobilność znacząco zmalała i mogła okazać się niewystarczająca do walki z morskim potworem. Zanim Kei jednak poleciał po kapitana ten sam wyszedł z kajuty zainteresowany brakiem odgłosów walki na pokładzie. - Ruszamy jak najszybciej - powiedział - dorzucić do pieca tyle ile wytrzyma i do przodu. Widać kapitan też postanowił jak najszybciej opuścić to feralne miejsce. Zlustrował również statek i szkody jakie wyrządził Kraken. Nie podobało mu się to, ale w sumie mógł być zadowolony, że w starciu z takim potworem w ogóle wyszli z życiem. - Ekipa sprzątająca natychmiast posprzątać pokład! - Rzucił na całe gardło kapitan - A wy dość nieźle się spisaliście. Pani radzę udać się do naszego medyka, trzecia kajuta pod pokładem w części dla załogi, na pewno Pani trafi. Ty chłopcze jak widzę jak przystało na osobę współpracująca z Raven Wings bez ran wyszedłeś. Możesz odpocząć, myślę, że nie spotkamy już w trakcie tego rejsu żadnych przeszkód.
Statek po chwili odpłynął, Kraken już nie wrócił, a jego los mogliście tylko zgadywać. Może zregenerował się i atakował kolejne statki, a może umarł na dnie oceanu pozbawiony jedzenia, którego nie mógł zdobyć pozostając ślepym. Możliwości było wiele, ale wszystkie były tylko domysłami. Po chwili pokład został też posprzątany, a goście wrócili do swoich czynności. Wydawało się, że atak Krakena nie spowodował u nich dużego dyskomfortu.
Mimo pochwały od strony towarzyszki, nasz mały mag zdawał sobie sprawę, że nie miał w sukcesie nawet połowy udziału. W końcu to pani Cassandra za pomocą swoich ostrzy pozbawiła potwora wzroku i wygoniła z powrotem w morskie głębiny. Kilka ognistych wybuchów Keia było raptem dodatkiem, który jako-tako tymczasowo zajął uwagę stwora. Koniec końców udało się jednak zażegnać kryzys co było najważniejsze, prawda? - Dobrze, pójdę po niego. Powiedział Kei po czym miał już udać się do pomieszczenia, w którym to na czas ataku schował się kapitan wraz z gośćmi. Nie zdążył zrobić paru kroków a kapitan sam z siebie opuścił pomieszczenie. Czemu to zrobił? Raczej nie chęcią pomocy, oj nie. - To dzięki pani Cassandrze, ona najbardziej się przysłużyła przegonieniu tego czegoś. Poprawił po chwili zleceniodawcę chcąc jasno go uświadomić, że odniesione rany nie są skutkiem słabości a siły, która była na tyle ogromna żeby przegonić morską legendę numer jeden. To, że Kei był bez ran było raczej spowodowane tym, że trzymał się z tyłu i nie walczył otwarcie z bestią. - To... pomogę? Skierował swoje słowa tym razem do Cassandry. Podszedł i spróbował pomóc jej wstać a następnie odprowadzić do lekarza. Starał się być jak najdelikatniejszy aby nie sprawić jej jeszcze więcej bólu.
Cassandra
Liczba postów : 546
Dołączył/a : 04/06/2013
Temat: Re: Port Nie Sty 28 2018, 13:19
Kiedy już bestia zniknęła w morskich głębinach i Cass poczuła się bezpiecznie jej magiczny strój puffnął zamieniony przez wcześniejszy strój przypominający marynarski mundur. Bez pelerynki, bo ją dziewczyna postanowiła chwilowo sobie darować. Kiedy Kei posłusznie poszedł dać znać kapitanowi, że jest bezpiecznie, przynajmniej na razie mogła sobie przycupnąć, żeby złapać oddech. Nadal bolało, ale to nie było dla niej żadnym zaskoczeniem. Wiedziała, że pewnie szybko się tego nieprzyjemnego uczucia w boku i barku nie pozbędzie nawet po odwiedzeniu medyka. - Gdybym tylko miała jakąś potężną broń mogącą takie coś ściągnąć na hita... - znów wypowiedziała tą samą kwestię. Naprawdę nie miała obecnie predyspozycji, żeby walczyć z takimi monstrami. Jakoś się tym razem udało, ale co będzie jeśli znów trafi na taką maszkarę? Naprawdę czuła, że powinna się zaopatrzyć w jakiś itemek o dużym pierdzielnięciu, ale wcale nie tak łatwo było taki zdobyć. Jej rozmyślanie jak mogłaby wejść w posiadanie jakiegoś magicznego przedmiotu o dużej mocy przerwał Kei, który wrócił z kapitanem. W sumie szybciej niż się spodziewała. Nie obserwowała swojego małego towarzysza i nie zauważyła, ze kapitan wyszedł mu na przeciw więc to jak szybko się pojawił było lekkim zaskoczeniem. A jeszcze większą niespodzianką był pragmatyzm ich zleceniodawcy. Od razu zaczął wydawać rozkazy, aby marynarze brali się do roboty. Nie znała się na statkach, żegludze i tym wszystkim, ale coś jej mówiło, że to naprawdę dobry kapitan. Pomyślała wtedy, że poszczęściło się jej i Keiowi. W tym wszystkim mężczyzna znalazł chwilę, aby zaproponować Cass odwiedziny u medyka, a ona teraz kiedy statek ruszał nie miała zamiaru oponować. - Tak zrobię. - i właściwie mogła od razu się tam udać. Spróbowała się podnieść w czym pomógł jej mag ognia. - Dzięki, dalej sobie poradzę. - rzuciła do małego towarzysza. Nie było z nią w końcu aż tak źle, żeby sama nie przeszła tych kilkunastu, może kilkudziesięciu metrów. A dzięki wskazówkom kapitana bez trudu trafi. Tymczasem Kei mógł porozmawiać ze zleceniodawcą, który wydawał się z niego zadowolony. - Miej oko na statek. - dodała jeszcze zanim udając się za wytycznymi kapitana. Tak, lepiej żeby ognisty mag miał oko na to co się dzieje kiedy pokładowy medyk będzie ją oglądał. Niby kapitan nie spodziewał się więcej trudności, ale lepiej dmuchać na zimne. W każdym razie po tym poszła się zbadać.
Puszek
Liczba postów : 744
Dołączył/a : 10/03/2017
Temat: Re: Port Czw Lut 01 2018, 09:11
~MG~
Ranami Cassandry zajął się lekarz, miała kilka poważniejszych obić i ran, które ten zdezynfekował środkiem, który piekł ranę, ale prawdopodobnie był skuteczny. Dziewczyna mogła się lekko skrzywić w końcu nie było to zbyt przyjemne uczucie, wręcz przeciwnie było bardzo mało komfortowe. Potem zawinął jej kilka bandaży elastycznych wokół ciała, aby ukryć rany i nakazał dzień odpoczynku, na co kapitan oczywiście przystał widząc stan dziewczyny, w końcu do ochrony miał jeszcze chłopca, który jak widać nie odniósł specjalnie wiele ran. Mimo tego, że zasługę przypisał on słowami Cassandrze, to widząc rany kobiety oraz wiedząc o znajomościach chłopca to wydawało się, że uważa go po prostu za skromnego. Cóż chyba nie uda Ci się mu tego wytłumaczyć, w końcu nie widział całego zdarzenia, a opinię już sobie wyrobił.
Reszta podróży minęła was dość przyjemnie, bez żadnych problemów z piratami czy morskimi potworami. Jednego dnia Kei zatruł się tylko jedzeniem przez, co miał małe problemy żołądkowe, ale nie wpłynęło to specjalnie na samą misję. Po kolejnych dniach dotarliście w końcu do portu w Dessertio. Był to naprawdę olbrzymi port powierzchniowo i ludnościowo zapewne większy od tego w Hargeonie, ale wyglądający na znacznie uboższy. Ze statku mogliście zobaczyć w oddali slamsy, biedną dzielnicę, która tak naprawdę stanowiła większość miasta. Zostało ono wybudowane głównie w drewnie, gdzieniegdzie można było zobaczyć tynkowane białe ściany budynków, tych bogatszych. Ludzie, którzy tutaj mieszkali mieli białe stroje, które zapewniały im ochronę przed temperaturą było tutaj znacznie cieplej niż na morzu, było to raczej mało przyjemne.
Po zakończeniu rejsu podszedł do was kapitan, domyślaliście się, że chodzi o wynagrodzenie. - Tak jak się umawialiśmy 10.000 klejnotów na głowę - powiedział podając wam po mieszku z klejnotami - Na taką właśnie ochronę liczyłem, świetnie spisaliście się w walce z Krakenem jeszcze raz musze wam pogratulować umiejętności. Gdybyście jeszcze kiedyś szukali pracy dajcie znać, chętnie was zatrudnię. To do zobaczenia. Po tych słowach mogliście robić, co chcieliście, był to koniec waszej morskiej przygody. Dotarliście do Dessertio, a to co chcieliście teraz zrobić zależało tylko od was. (Jeśli chcecie ciąg dalszy fabuły Keia - dajcie znać na gg).
Wytłumaczenie nie miało żadnego znaczenia i kapitan całkowicie je zignorował trzymając się kurczowo przy swoich przekonaniach. Na swój sposób było to dobre bo Kei był uczciwy wobec Cassandry i kapitana a z drugiej strony może zleceniodawca opowie o spotkaniu młodego maga przez co ten zdobędzie większą popularność co w przyszłości być może zwiąże się z wyższymi zarobkami i większym prestiżem? Oby! Nie ma zatem chyba co narzekać, prawda?
Przez resztę podróży Kei zajmował się standardowymi procedurami jakie były powiązane z jego zleceniem. Rano wstawał, jadł śniadanie, siedział cały dzień na statku czekając na jakiekolwiek zagrożenie, jadł obiad, znów czekał, jadł kolację, czekał, szedł spać. I tak w kółko aż nie dotarli do portu. Całe szczęście nic już nie zaatakowało statku co było bardzo dobre. W końcu drugi Kraken mógłby w aktualnej chwili sprawić o wiele większe problemy ze względu na stan pani Cassandry. Nie zjawił się jednak co można zaliczyć do sukcesów. - Kiedy pan wraca? I mógłby pokazać mi na mapie gdzie dokładnie jesteśmy? Muszę dotrzeć tutaj. Spytał Kei na wszelki wypadek aby mieć ewentualny sposób na powrót. Kto wie, może akurat czasowo się wyrobi? Potem pokazał mapę przygotowaną przez Korneliusza oraz X zaznaczony na mapie. Kto wie, może nie ma tak daleko? Gdy otrzymał odpowiedź jak i wypłatę, opuścił statek ze swoimi rzeczami i ruszył dalej. - To co pani Cassandro? Bo ja muszę dotrzeć do Baleka ak Zawak. Gdy to zrobię nie wiem ile czasu będę musiał z nim spędzić ale jeżeli chce pani to może pani iść ze mną a jak skończę, co postaram się zrobić jak najszybciej, to od razu ja pomogę pani. To jak? Spytał czekając na odpowiedź. Gdy ją otrzymał to wyruszył na poszukiwania Baleka ak Zawak. Dokąd? Nie wiadomo! Przed siebie!
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.