Mejiro vs Narcyz

MG

Prosta, nikomu nie grodząca polanka. Ma ona kształt koła o promieniu 30 metrów, więc jest dużo miejsca do waszej walki. Powietrze świeci, ptaszki śpiewają i wygląda na to, że jesteście w sumie na jakiejś górze, bo po za obrębem polany zajmuje się morze jakieś... 50 metrów pod wami, więc upadek będzie bolesny. Każdy z was stoi od siebie oddalony o całą długość Areny. Teraz kilka pomocy:

- Przed każdym z was znajdują się sześć kapsułek, mogą one zawierać dosłownie wszystko albo buff, albo debuff, więc używanie ich jest ryzykowne, ale jednak na swój sposób może przynieść wam korzyści. Kapsułki mają numer od 1-6 i są w kolorach: pomarańczowym, czerwonym, żółtym, niebieskim, czarnym, różowy.

Kolejka ataku: Kto pierwszy napisze ten atakuje, proste? No to huzia na juzia i napierdalać.

Narcyz stał spokojnie, wpatrując się w drugą osobę na polanie. Nie miał zamiaru pierwszy wykonywać jakiegokolwiek ruchu, jednak po chwili takiej ciszy, jednak się poddał. Do takich rzeczy stanowczo nie miał cierpliwości. W końcu nie była to gra w króla ciszy bądź coś podobnego, więc niby dlaczego miałby nic nie robić? W takim wypadku nie było niczym dziwnym, że kucnął przy pigułkach i zamknął oczy, wybierając jakąś na oślep. Fart chciał, że wziął drugą od końca, która okazała się być - po otwarciu oczu - czarną. Może się przydać, chociaż osobiście Lewiatan nie był przekonany do takich rzeczy.
Z uroczym uśmiechem, jakby nigdy nic, stał się niewidzialny, używając swojej umiejętności lekkiego szelestu. Zaraz po tym ruszył szybko w stronę przeciwnika, po kilku dłuższych chwilach znajdując się za nim. Stał tak przez chwilę, w końcu ośmielając się wyjąć nóż z kieszeni peleryny i przykładając go do boku mężczyzny, nie raniąc go, chociaż gwałtowniejszy ruch Mejiriego mógłby spowodować mniejszą ranę. Naturalnie skutki mocy zniknęły.
- [b]Może wypadałoby się przedstawić przed osobami mojego pokroju, hmm? I kucać też powinieneś się nauczyć, bo nie można nawet porozmawiać na równi![b] - zawołał z wyrzutem, jakby była to jego wina, że jest taki wysoki. No nic, jakoś damy radę przeżyć, chociaż... Nie, nie da się rady przeżyć, jeżeli temu coś strzeli do łba i za wszystko przeprosi, nie chcąc się trochę pobić - a w sumie to pobawić - z Lewiatanem!

   Długowłosy spoglądał, a właściwie to wręcz tępo gapił się na drugą i jednocześnie ostatnią osobę, która była tutaj wraz z nim. I mimo, że trwało to dobrą chwilę nie wiedział kompletnie z kim ma do czynienia. Ostatecznie zanim postać zniknęła z jego oczu uznał, że to jednak dziewczyna.
     Zamrugał, ale to wcale nie pomogło. Przez moment Shinji nawet myślał, że tam wcale nikogo nie było. Że to było zwykłe złudzenie. W następnej chwili poczuł ukłucie w bok. Automatycznie jego ciało poruszyło się. To tak jak wtedy gdy dotykasz czegoś, a to okazuje się gorące. Ręka sama się cofa. Tak samo było teraz, chłopak odskoczył od ostrza jak gdyby go poparzyło.
- Co to odpieprzasz mała!? - krzyknął patrząc na nią z góry. - Chyba trzeba cię trzepnąć w ten łeb skoro nie wiesz jak się zwracać do starszych. - stwierdził ponuro. Ostatnio wciąż trafiał na takie dziewczyny. Małe, płaskie i bezczelne. Czy jego jego ciężki los kiedykolwiek się skończy? Nie zanosiło się na to.
- Czemu zawsze trafiam na takie pyskate desko... - Zaczął się żalić. Zdawał się nie zwracać uwagi, że panienka ma w łapce nóż. Nie mówiąc nawet o tym, że nie dostrzegł, iż panienka wcale panienką nie jest.

No i Narcyz chciał zrobić, co zrobił, a Meji na to pozwolił, co w sumie dało tyle, że mogli się tutaj kochać dalej. Narcyz poczuł się o wiele lżejszy niż wcześniej i to nawet nie za sprawą zaklęcia. W skrócie to stoicie tak jak stoicie. Nic ciekawego się nie wydarzyło poza tym, że Shinji nie ma jaj i odskoczył od noża.



Atak: Shinji
Obrona: Narcyz

Stan:
Narcyz: Czujesz się wyjątkowo lekki i szybki. 90%mm
Mejiro: ni uj

jak chcecie odpierdzielać sielankę to dajcie znać jak się zaczniecie bić. Narcyz, twoja sygna to gif, a są zabronione Ziomek :/

  - Jeśli chcesz się bić to bij dawaj. - burknął do chłopaczyny długowłosy. - Tylko weź się za to porządnie, żebym mógł ci oddać dziewczynko. - dodał wciąż będąc przekonanym, że ma do czynienia z jakąś dziewuszką.
  Ale nóż w jej łapce go denerwował. Nawet jeśli była dziewczyną to nie miał zamiaru dać się zadźgać jakimś scyzorykiem. Stał jak gdyby nigdy nic przechylając łepetynę na bok, a w następnej chwili wystrzelił do przodu. Chciał wykorzystać swoje długie łapska, żeby sięgnąć nadgarstek Narcyza i wykręcić go tak, aby z dłoni wyleciała mu broń, którą zaraz by odkopnął. Najlepiej tak, żeby spadła w otchłań poza polanką wprost do wody.
Jakby cwana niewydychana chciała go pchnąć czy coś to umyka na boki. W końcu nie chce dorobić się nowej dziury w ciele.

MG:

Mejiro: 3 PD
Narcyz: 1 PD