I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Temat: Polanka z małym wodospadem Pon Lis 11 2013, 21:33
First topic message reminder :
Całkiem sporej wielkości polana w środku lasu. Z małą górą z której szczytu spływa wodospad. Poniżej małe jeziorko, które jest również wodopojem dla wielu zwierząt zamieszkałych w tej części lasu.
Potrzebowałem czegoś w rodzaju samotni. Ta polanka z małym kameralnym wodospadem była wprost idealna. Spadający potok przypomniał mi o pewnej rzeczy. Jeśli nadal chce spełniać swoją misję i walczyć o bezpieczeństwo Fiore to muszę być silniejszy. Największą pomocą byłaby kontrola nad żywiołami. W tym wypadku mam na myśli wodę. Podstawowy składnik bez którego nie ma życia. Niestety nie było to takie łatwe, bowiem by móc ubiegać się o tą moc, musiałbym zwrócić uwagę O Watatsumi kami-sama, który znajdował się w każdej kropelce wody. Najlepszym sposobem byłaby standardowa medytacja pod rwącym strumieniem wodospadu. Szybko się rozebrałem i mając na sobie sam pas na biodrach chroniący moje skarby przed światem zewnętrznym usiadłem w taki sposób by cały czas oblewała mnie jak największy strumień. Zacząłem medytację wyrównując oddech i kompletnie się odcinając od świata zewnętrznego. W ten sposób powoli mijały godziny. Z początku dość chłodna woda, przeszkadzały mi, lecz wraz z upływającym czasem przestało mi to wadzić. Godziny przeradzały się w dni. Wiedziałem, że nie mam szans zwrócić uwagę samego boga po kilku godzinach lecz podświadomie jakaś cząstka mnie czuła już głód i potworne pragnienie. Mimo tego nadal dzielnie wytrzymywałem te trudy, wszystko po to by zwrócić uwagę wszechpotężnego boga. Po 15 dniach coś zaczęło się zmieniać. Jakbym doznał czegoś nieopisanego. Błogość tak można to było nazwać. Poza tym przede mną zaczęła się ujawniać jakaś niewyraźna postać. Mimo tego, iż był on niewyraźny wiedziałem, że był to sam O Watatsumi kami-sama pod jedną z jego licznych postaci. Słowa nie było potrzebne, poza tym kim ja niby jestem by dostąpić zaszczytu rozmawiania z samym bogiem mórz, oceanów i przypływu. Mimo ciszy już wszystko wiedziałem, miałem obraz nowej mocy w mojej głowie. Jedyne co trzeba było zrobić to wytrenować to. 1 etap czyli stań się jednością z wodą, został już zaliczony. Czułem tą jedność, te hektolitry wody, które przelały się przez moją postać podczas medytacji cały czas były przeze mnie wyczuwalne, czy to w formie pary wodnej w powietrzu czy też głęboko w glebie. Czułem że woda mnie otacza. Teraz czas na trening kontroli nad nią. Stanąłem na samym środku jeziorka a następnie wyobraziłem sobie to co chciałem by woda, wykonała. Na razie małe uformowanie się w kulę ponad powierzchnią tafli wody. Oczywiście nic z tego nie wyszło. Wiadomo było, że umiejętność tak potężna nie przyjdzie łatwo. Po całym dniu prób trzeba było kilka godzin odpocząć by kolejny dzień móc przetrenować tym razem może efektywniej. Kolejny dzień przyniósł pewnego rodzaju przełom, woda zaczynała drgać pod wpływem mojej myśli. Powoli zaczynało cokolwiek wychodzić następnego dnia kula została uformowana. Pierwsze koty za płoty, teraz czas na coś z goła większego. Stworzyć falę, która będzie płynąć po tafli jeziorka by tuż przed brzegiem jeziorka totalnie się rozmyć i „wrócić” na swoje miejsce. Cała ta akcja będzie wymagać sporej kontroli, lecz taki ruch pomoże zrozumieć kontrolę nad tym żywiołem. Kolejne dni dawały wymierne efekty, z początku fala nie wyglądała na falę, później wprawienie jej w ruch, co było bardzo trudne. Gdy drugi etap czyli nazwijmy to „poruszenie” był za mną sprawa łagodnego rozlania się tuż przed lądem była jeszcze bardzo daleko od perfekcyjnego opracowania. Kolejne dni upływały mi na nauce spokojnego wyciszania wody. Wymaga to niesamowitej kontroli do której na razie dużo mi brakowało. Mijały kolejne dni ciężkiej pracy i w końcu udawało mi się tworzyć małe tsunami, które gdy już brakowało „miejsca” w bajorku nie wylewały się na ląd. Następny etap nauki kontroli nad wodą opiewał na stworzenie olbrzymiej statuy mojej postaci stworzonej z wody. Oprócz trudności związanych z uformowaniem mojej postaci, trzeba będzie cały czas „dodawać” wody w końcu grawitacja będzie moim wrogiem. Nogi nie były problemem jako, że podstawowe modelowanie wodą opanowałem już w wcześniejszych moich ćwiczeniach. Niestety tym razem nogi dolny tułów to wszystko jest dość szczegółowe, przez to nauka takiego wymodelowania zajmie mi bardzo dużo czasu. Kolejne dni i męczarnia z górną częścią tułowia, klatka, barki, plecy. Kolejny dzień był spod znaku „rąk”. Niedziela dla wielu jest dniem odpoczynku. Dla mnie zaś była dniem męki związanej z modelowaniem głowy i szczegółów twarzy. W duchu śmiałem, że wybrałem drogę mnicha. Dzięki temu nie muszę mordować się z włosami. Gdy wodna głowa stała się odbiciem mojej w końcu mogłem uznać, iż potrafię perfekcyjnie panować na wodą. Teraz już żadne figury nie sprawiały mi problemu, mogłem z tego żywiołu tworzyć wszystko. Na tym jednak nie poprzestałem. Czegoś mi bowiem brakowało. Kontrola nad żywiołem była bardzo użyteczna jednak podczas walki z kimś kto używa broni nie mógłbym korzystać z tego w pełni. Potrzebna mi była broń, która współgrała by jakoś z umiejętnością kontroli nad wodą. Oczywiście bron biała nie wchodziła w grę, bowiem moją specjalnością jest broń drzewcowa i przedstawiciela tego typu broni mam zamiar sobie „wyczarować”. Mimo, że jakiś tam zarys był to na nieszczęście nic konkretnego nie mogło mi przyjść na myśl. Zacząłem wyczarowywać różnego rodzaju bronie drzewcowe. Począwszy od wielu typów włóczni znanych tylko i wyłącznie w moim kraju przez różnego rodzaje halabardy kończąc na kilku rodzajach kos. Niestety nie idę w pole na rolę lecz owa broń ma być dodatkiem do mojej mocy, moją dłuższą ręką. Toteż wybór kosy był totalnie błędny. Po kilku kolejnych godzinach intensywnego rozumowania, przyszło olśnienie. Zdałem bowiem sobie sprawę, ze do celu obrałem ścieżkę prowadzącą najbardziej na około, zamiast iść po prostu na wprost ku celu. Jaka broń pierwsza przychodzi na myśl gdy ktoś pomyśli o wodzie? Odpowiedź była jasna i klarowna, chodziło oczywiście o trójząb. Pierwszy krok został zrobiony, teraz czas na resztę. Zacząłem tworzyć różnego rodzaju trójzęby, niestety mimo wielu prób żadna według mnie nie była udana a także żadna nie miała tego „czegoś” czego szukałem. Stając cały czas po kostki w wodzie ( chciałem mieć z nią cały czas kontakt) w końcu ze zrezygnowania zacząłem przeglądać się w tafli wody, może w poszukiwaniu inspiracji, może była to oznaka mojego wyczerpania. Gdy tak wpatrywałem się w swoje odbicie woda nagle zaczęła drgać i pojawiła się przede mną postać, która nawiedziła mnie podczas mojej medytacji. Byłem świadkiem tego zajścia tym razem jako osoba trzecia. Dzięki temu miałem szerszy pogląd na sytuację, ujrzałem bowiem, że owa postać dzierżyła w ręku pewien przedmiot. Wyglądem przypominał trójząb lecz jednocześnie nim nie był ponieważ, miał pewne cechy broni innego typu. Zanim się zorientowałem co się dzieje, moje usta zaczęły wymawiać dwa jak się okazało znaczące słowa. -Suiten Sakamake! Gdy wypowiedziałem tą frazę to w moich rękach pojawiła się broń swoim wyglądem jednaka do broni noszonej przez postać O Watatsumiego kami-sama. Broń była ta tak podobna, że wydawało się jakoby był to ten sam oręż. Czułem, że tak było, czułem, iż sam czcigodny Watatsumi użyczył mi tą broń. Pewnie zainteresowany moimi staraniami chciał mnie w ten sposób nagrodzić. Gdy tylko złapałem ją obiema rękami od razu poczułem tą boskość, zdałem sobie sprawę, że nie jest to zwykły oręż oj nie. Było w nim coś co sprawiało, że czułem się silniejszy niż kiedykolwiek. Jako, że musiałem nauczyć się nią władać to niezbędnym było rozgrzanie się poprzez zrobienie kilku zamachów by wykonać serie pchnięć i cięć. Wtedy dopiero zdałem sobie sprawę czym tak naprawdę władam. Gdy zatoczyłem bronią łuk, z jej końcówek zaczęła wydobywać się woda. Pchnięcie skutkowało dla ofiary jakby uderzeniem falą wody. Cięcie również kończyło się stworzeniem fali wody, która uderzała w cel. Oczywiście potrzebowałem czasu by to opanować, dlatego też zacząłem bardzo intensywny trening z bronią. Jako, że miałem już doświadczenie z tego rodzaju bronią, bowiem jest to mój „konik” to ten typ treningu był chyba najłatwiejszy ze wszystkich. Rozochocony nagłymi sukcesami postanowiłem pójść na całość i w 150% wykorzystać potencjał tejże broni i moich nowych umiejętności. Podczas walki starałem się kształtować wodę która była oddalona ode mnie o kilkanaście metrów, chodziło mi o to by wszystko działo się niezależnie i by zbytnio nie sprawiało mi to kłopotu, jednocześnie walcząc i bawiąc się wodą z okolicznych terenów. Ostatnim etapem było dodanie do tego wszystkiego panowania nad wodą wypływającą z końców broni. Chodziło mi o dowolne modelowanie falą która ma uderzyć w przeciwnika. Gdy udało mi się opanować te wszystkie zmienne w stopniu pozwalającym na wielozadaniowość przy jednoczesnym totalnym skupieniu się na walce trójzębem postanowiłem zakończyć mój trening, uznając iż jest to właśnie ta moc, jaką starałem się opanować. Po krótkiej modlitwie dziękczynnej do O Watatsumi kami-sama, oddaliłem się w kierunku Ery…
Autor
Wiadomość
Kendre
Liczba postów : 49
Dołączył/a : 20/03/2014
Skąd : Polska
Temat: Re: Polanka z małym wodospadem Wto Mar 25 2014, 22:23
Kendre skinęła głową na postanowienie Juna o odwiedzeniu Magnolii w celu czysto zyskownym. Mogła być to dla nich świetna okazja, na jakiś przyzwoity zarobek i przy okazji na uzupełnienie zapasów. Jakby nie patrzeć, życie wędrowca było dość kłopotliwe pod względem zarobków. Nie zawsze udało się znaleźć jakieś zlecenie aby zarobić, dlatego też często nie mieli za co kupić potrzebnych rzeczy. Na szczęście nigdy nie głodowali, ponieważ zarówno ona jak i Shar, jej sokół, umieli coś upolować, a obecna pora roku sprzyjała pojawianiu się różnych owoców, takich jak na przykład dzikie papierówki i grusze. Nie raz też zahaczali o sady, a woda? Woda była praktycznie wszędzie, więc jedyne na co mogli narzekać to od czasu do czasu brzydka pogada, czy zmęczenie. Przytuliła się mocno, gdy Junpei wspomniał o potrzebie pieniędzy i problemów jakie mają niezrzeszeni magowie. Skinęła głową ponieważ miał rację, jednak na to też był sposób. - Myślę, że jest to też kwestia reputacji. - Stwierdziła w końcu. - Jeśli wywiążesz się dobrze ze swoich powinności i ludzie Cię zapamiętają, to jest szansa na to, że wieść o Tobie się rozniesie i będziesz miał więcej zleceń. Kiedy czarnowłosy zaproponował wyjście z wody i zabranie się za jakieś śniadanie, skinęła tylko głową i odsunęła się, puszczając go z objęć. Jego pocałunek miło ją zaskoczył, dlatego też oddała go z takim samym entuzjazmem, by w końcu puścić swojego towarzysza, który ruszył ku brzegowi. Ona jednak nie miała zamiaru zakładać na mokre ciało swoich ubrań, dlatego też wybrała sobie jedną ze skał, przy wodospadzie i usiadła na niej grzejąc się w ciepłych promieniach słońca i wykręcając mokre włosy, ale w takiej pozycji, żeby nie rozpraszać przy okazji uwagi Juna. Chciała najpierw wyschnąć, ponieważ skórzany strój, który nosiła lepił się, gdy ciało było mokre. Na pytanie Juna o Shara, Kendre rozejrzała się po koronach drzew, ale nie dostrzegła swojego pupila. Przyłożyła więc dwa palce do ust i gwizdnęła przeciągle. - Podano do stołu. - Rzuciła do Juna, puszczając mu przy tym oko. - Uważaj tylko na głowę. Już po jakimś czasie zjawił się, szybując majestatycznie między drzewami, by ostatecznie zniżyć lot nad Junpeiem i upuścić mu na kolana młodego bażanta. Sokół jednak poleciał dalej, ku swojej pani, zapewne po to, żeby odebrać pochwałę. Wylądował więc na skale obok Kendre i złożył skrzydła. Blondynka przywitała go z uśmiechem, gładząc delikatnie po upierzonym grzbiecie. - Świetnie się spisałeś, Shar. - Pochwaliła ptaka. - Leć teraz do Juna. Załapiesz się na trochę ochłapów. Sokół jak na zawołanie wzbił się w powietrze i już po chwili siedział Junowi na ramieniu, kłapiąc dziobem i czekając aż ten zacznie oporządzać bażanta i da mu jakieś skrawki. Dzięki temu nic się nie marnowało. To, czego oni nie jedli, jadł Shar, a gdy był jeszcze głodny, polował na myszy i inne gryzonie podczas ich popasu.
Junpei Shinsaku
Liczba postów : 47
Dołączył/a : 20/03/2014
Temat: Re: Polanka z małym wodospadem Sro Mar 26 2014, 00:49
Z kolei czarnowłosemu nie przeszkadzało zakładanie suchych ubrań na mokre ciało - nie nosił skóry, więc żaden problem. A że wszystko było czarne i lubiło się z promieniami słonecznymi, to wystarczy kilka minut marszu w bitym słońcu. W każdym razie, jego uwagę ponownie przykuła Kendre, która mimo, że ułożyła się tak, by Jun nic nie widział, to jednak miał ją jak na dłoni (albo na skale) i żadna głupia woda nie przeszkadzała mu w podziwianiu cudu natury jakim było ciało dziewczyny. Po jakimś czasie zjawił i ptakolot. Nasz bohater odruchowo się uchylił, zasłaniając głowę ręką, gdy Blondynka ostrzegła go przed ewentualnym bombardowaniem. Na szczęście zrzut towaru odbył się na kolana, bez żadnych komplikacji. - Mam nadzieje, że to nie jest jakiś rezerwat przyrody, bo nie mam zamiaru iść do więzienia za to ptaszysko. - burknął pod nosem, kładąc martwe zwierze na ziemi obok i jednocześnie wstając. - Pożyczam sztylet. - stwierdził, przeszukując rzeczy towarzyszki. Też powinien sobie sprawić takie krótkie cudeńko. Oczywiście miał kawał katany, jednak do pomniejszych 'prac', średnio się nadawała. O, znalazł. Wrócił na miejsce i już miał się wziąć za obrobienie kuraka, gdy Shar ponownie wrócił, lokując się na ramieniu Shinsaku. - ITAI! - skrzywił się z bólu. - Ile razy mam Ci mówić, żebyś uważał z pazurami? - warknął stosunkowo łagodnie, zganiając Shara z ramienia. Miał siedzieć na ziemi, tuż obok Junpei'a. Czarnowłosy westchnął, po czym zacząć skubać bażanta z piór. Następnie rozcina brzuch i pozbywa się wszelkich wnętrzności, zostawiając je tym samym ptakowi do skonsumowania. - Mała cholera. Nie chciałbym, żeby dorwał się do mojego mięsa. - mruknął pod nosem do siebie, uśmiechając się przy tym. Dostanie jeszcze głowę, ale to zaraz. - Rozpalisz ognisko? - zapytał Kendre. Wtedy też następuje dekapitacja i oczyszczenie mięcha w wodzie z resztek krwi i tym podobnych. Przy okazji obmył dokładnie oraz wytarł ostrze, coby się nie zniszczyło.
Kendre
Liczba postów : 49
Dołączył/a : 20/03/2014
Skąd : Polska
Temat: Re: Polanka z małym wodospadem Sro Mar 26 2014, 13:30
Kendre spojrzała na Juna przez ramię, unosząc brwi w geście zdumienia i rozczesując palcami włosy. Dosłyszała jego gderanie pod nosem, niosące się z wiatrem. - Ty i więzienie? - Zapytała ironicznie. - Proszę Cię, od czego masz swoją magię? Nie dałbyś się wpakować do pudła, a już na pewno nie za taką pierdołę jak kłusownictwo. Poza tym to sokół złapał tego bażanta co jest jego naturą, a że jestem jego właścicielką i dostaliśmy go na śniadanie, to już inna sprawa. Skinęła głową, gdy Jun zakomunikował, że bierze sztylet i dalej zajmowała się suszeniem włosów. Gdy nagle usłyszała jęk bólu. Gwałtownie odwróciła głowę, myśląc że jej towarzysz zaciął się ostrzem, jednak okazało się, że to Shar zapomniał o tym, jak ostre ma pazury. Kiedy ptak został zgoniony, zaskrzeczał i wylądował na ziemi, kłapiąc na Juna dziobem z wyrzutem. Kendre zaś, gdy tylko czarnowłosy zajął się obrabianiem bażanta, zeszła ze skały i zabrała się za ubieranie, starannie wiążąc wysokie buty i gorset skórzanego stroju. Włosy miała jeszcze mokre, ale to w niczym nie przeszkadzało. Gdy podeszła bliżej, Jun akurat psioczył na Shara, rzucając mu kurzęce wnętrzności, co blondynka przyjęła z lekkim rozbawieniem. - Na Twoim miejscu cieszyłabym się, że chce się z Tobą zaprzyjaźnić. - Odpowiedziała, spoglądając czule na swojego pupila. - Zawsze mógł się okazać wrednym samcem, który broni swojej pani. Miałbyś wtedy przechlapane. Skinęła głową, gdy Jun zapytał o rozpalenie ogniska i odeszła, żeby pozbierać trochę suchych gałęzi. Szybko się uwinęła i wróciła z dużym naręczem chrustu, by ostatecznie rzucić to na bok i zabrać się za układanie stosiku na ognisko. Już po pewnym czasie ognień wesoło trzaskał wśród drewnianych kawałków. Kendre zaś przywołała Shara, aby ten usiadł jej na przedramieniu. Nie chciała, żeby przeszkadzał Junpeiowi. Gdy był głodny, bywał dość upierdliwy, dlatego też jeśli czarnowłosy coś jeszcze zostawi z kuraka, to blondynka osobiście nakarmi swojego pięknego ptaka. Gładząc Shara po grzbiecie, przyglądała się chwilę swojemu towarzyszowi i jego niesamowitego koloru oczom, by wreszcie się odezwać: - Nie miałbyś potem ochoty poćwiczyć machanie mieczem? - Zapytała, obserwując reakcję Juna. - Przydałoby się nam trochę treningu.
Junpei Shinsaku
Liczba postów : 47
Dołączył/a : 20/03/2014
Temat: Re: Polanka z małym wodospadem Sro Mar 26 2014, 18:36
Westchnął. - Chyba nie zdajesz sobie sprawy, jak może być upierdliwa Rada Magiczna, gdy ktoś nie chce się podporządkować Policji. - meh, sama myśl o tym, kogo mogliby wysłać przeciwko naszemu bohaterowi, wywoływała gęsią skórkę. Oczywiście Jun i Ken poradziliby sobie z każdym przeciwnikiem, jednak po co zwalać sobie kłopoty na głowę, skoro nic im to nie da? Prychnął. - Zaprzyjaźnić? Ten darmozjad tylko czekał na swoją część, traktuje mnie jak darmową lodówkę, która od czasu do czasu da coś do jedzenia. - to nie tak, że Shinsaku nie lubił sokoła. Wręcz przeciwnie. Kochał zwierzęta, nie tak bardzo, jak Kendre, ale kochał. Z Sharem była taka sprawa, że obaj byli swoistymi rywalami o względy dziewczyny. Tyle że to Jun był na zwycięskiej pozycji, to jednak obaj dalej 'walczyli'. Poza tym człowiek od czasu do czasu musi sobie ponarzekać, a na kim lepiej, jak nie na ptaszysku własnej dziewczyny? Po odcięciu łba oraz kupra, czarnowłosy wrócił na miejsce, kiedy akurat dziewczyna kończyła rozpalać ognisko. Wynalazł pierwszy - prosty - lepszy patyk, a następnie nadział na niego obrobionego bażanta. Po wyszukaniu dwóch kolejnych patyków, zmontował stojak, na który położył nadzianego kuraka. I tak oto tym sposobem, mięcho mogło się spokojnie piec nad ogniem. - Masz. - rzucił sokołowi pozostałe resztki na bok, by zleciał z Blondynki. Po chwili w jej stronę powędrował sztylet, wcześniej pożyczony. - Mattaku. Tylko Ty jesteś zdolna do nazywania rzeczy po imieniu. - westchnął, kręcąc jednocześnie głową na jej 'machanie mieczem'. Dobrze, że nie mieli pod ręką jakiegoś mistrza szermierki, bo by jej łeb ukręcił. - Niech będzie. Pod warunkiem, że zrobimy to teraz, za nim jedzenie się upiecze. - następnie przeszedł kilka kroków w bok, wyciągając zza pazuchy magiczną książkę, a z kolei z książki, magiczną zakładkę. Ale zamiast wrócić wzrokiem do Neleyi, utknął na stronie lektury. Chyba jej nie lekceważył? - Zaczynaj. - mruknął, nie odrywając się od swojego czytadła.
Ciril
Liczba postów : 48
Dołączył/a : 27/12/2012
Temat: Re: Polanka z małym wodospadem Sro Mar 26 2014, 19:56
Zgromadzeni tutaj Kendre i Junpei mogli usłyszeć szelest traw i świst ubrań, które dobiegały im zza pleców. Tak, mogli także usłyszeć zza swoich pleców głośne oddychanie pewnego człowieka, a on postanowił otworzyć usta i wydukać z nich słowa: - Witajcie, wędrowcy. Czy znajdzie się przy ogniu chociaż jeden płomyk, który ogrzeje ciało zbłąkanej duszyczki? - Sam ubiór jegomościa mógł zdradzać jego biedotę oraz utratę cennych wartości żywienionych. Jeśli ta dwójka przyglądała się dokładnie osobie stojącej przed nimi, mogli zauważyć brak butów oraz pobrudzone od błota pomalowane na czarno stopy. Co więcej, ubrana była ona w tak samo brudny, ale także podziurawiony, płaszcz. Jeśli zostanie jej pozwolone przysiąść się do ogniska, spokojnie położy swój worek i przysiądzie się w milczeniu. Jednak gdy nie dostała pozwolenia, wciąż stoi w miejscu w absolutnej ciszy.
Kendre
Liczba postów : 49
Dołączył/a : 20/03/2014
Skąd : Polska
Temat: Re: Polanka z małym wodospadem Sro Mar 26 2014, 22:01
- O ile Rada by się o tym dowiedziała. - Uśmiechnęła się złośliwie. Jeśli nie zostawią żadnych śladów, to nic na nich by nie mieli. Jakoś nie mogła uwierzyć, że chciałoby się im w jakiś szczególny sposób monitorować każdy zakątek sporego lasu. Gdy Jun nazwał Shara darmozjadem, Kendre rzuciła mu pełne wyrzutu spojrzenie. - Ten darmozjad doskonale potrafi sam sobie radzić i przy okazji napełnia Twój żołądek, więc przestań na niego psioczyć i doceń jego starania. - Odpowiedziała chłodno. - Skoro resztki ze zwierzyny mają się zmarnować i zapachem przyciągnąć dzikie zwierzęta, to chyba lepiej, że masz darmowy śmietnik pod ręką. Kto tu jest dla kogo darmową lodówką. Często jest tak, że to właśnie Shar zaopatrywał ich w mięso, gdy po drodze nie udało się Kendre zapolować, dlatego słowa Juna ubodły ją w przykry sposób. Kochała ich obu, jednak nie potrafiła zrozumieć tej wewnętrznej rywalizacji samców, dlatego też westchnęła z rezygnacją i przyglądała się, jak czarnowłosy montuje prowizoryczny rożen. Gdy rzucił odcięte części ptaku, Shar wystartował z przedramienia Kendre i opadł na ziemię, zabierając się za posiłek. Wzięła swój sztylet i przyczepiła do pasa, po czym wywróciła oczami, gdy Jun zaczął biadolić na temat jej ''machania mieczem''. Czasami był lekko męczący, ale i tak go kochała. Kiedy się zgodził, Kendre wstała i wzięła swój miecz, wyciągając go z pochwy i przyjmując pozycję wyjściową. Nim jednak zdołali zacząć, oboje usłyszeli szelest, który wyraźnie wskazywał na to, że ktoś szedł w ich stronę. Kendre bez namysłu rzuciła miecz na ziemię i chwyciła za łuk i strzałę. Gdy nieznajomy pokazał się w polu widzenia, już mierzyła do niego z łuku, wbijając w niego lodowate spojrzenie. Jednak wędrowiec okazał się wynędzniałym mężczyzną, który chyba kilka dni nie jadł i nie mył się. Blondynka więc opuściła nieznacznie łuk, lecz nadal miała napiętą cięciwę, podejrzewając, że może to być pułapka. Słowa nieznajomego były dość dziwne, jeśli chodzi o ogrzanie się przy ogniu, ponieważ mieli sierpniowy dzień, bardzo ciepły, nie mniej Kendre mogła podejrzewać, że mężczyzna był chory. Spojrzała na Juna, jakby chciała się z nim porozumieć zwykłym spojrzeniem, po czym zluzowała cięciwę i wskazała nieznajomemu miejsce przy ognisku. - Proszę bardzo. - Odpowiedziała. - Widzę, że masz za sobą ogromne trudy wędrówki, więc odmówienie Ci byłoby czystym brakiem serca. Pomimo słów, twarz Kendre była chłodna i wyniosła, czyli jak zwykle, gdy miała do czynienia z kimś innym niż Junpei, nie mniej zrobiła coś jeszcze. - Shar. - Przywołała ptaka na przedramię, co pupil wykonał bezzwłocznie. - Spróbuj upolować coś jeszcze dla naszego gościa. Po tych słowach wypuściła ptaka, a ten zniknął między drzewami. Na tym skończyła się konwersacja blondynki, która podniosła z ziemi miecz i zabrała się za przywiązywanie go do pasa. Dobrze, że nieznajomy nie pojawił się wcześniej, gdy paradowała nago przy jeziorze, bo Jun chyba by go zabił.
Junpei Shinsaku
Liczba postów : 47
Dołączył/a : 20/03/2014
Temat: Re: Polanka z małym wodospadem Sro Mar 26 2014, 22:28
Bla, bla, bla. Bla. Bla, bla. Bla. - To bym zakopał je w ziemi. - stwierdził Jun, nie mając zamiar zmieniać zdania o ptaku. I przekomarzania tej dwójki zapewne trwałyby dalej - i to tylko z powodu latającej paskudy z ostrymi szponami - gdyby nie pojawienie się nowej persony w temacie. Kendre zareagowała najszybciej i upuściła miecz, chwytając się za swą ulubioną broń, łuk. Zaś czarnowłosy powoli, ze spokojem obrócił się w stronę miejsca, skąd wyszedł jegomość o niecodziennym wyglądzie. Obtarte ubrania były niczym przy malunkach na skórze i na tym też błękitnooki się skupił, przyjmując, że ubrania o niczym nie świadczą. Nie zamknąwszy, cały czas trzymał w lewej dłoni swą książkę, a w lewej ręce dzierżył śmiercionośną.. zakładkę. Papierową. Naszemu bohaterowi średnio podobało się goszczenie kogoś obcego, jednak skoro Kendre postanowiła go przyjąć, to jemu nie pozostało nic innego jak uszanować jej decyzję. Ale tak czy siak nic nie powiedział, lustrując przybysza swymi oczyma. Shinsaku usiadł sobie po przeciwnej stronie, jednak nieco na uboczu, w dalszym ciągu jeno obserwując Ciril'a - tym razem zerkając na niego co i raz, czytając jednocześnie zawartość swojej lektury. - Musisz być odważny. - odezwał się wreszcie, nie podnosząc wzroku. - Śmierć mogłaby się ŚMIERTELNIE obrazić, gdyby się dowiedziała, że ktoś ją udaje. - zerknął na niego spod grzywki, zaś lico przyozdobił kilkusekundowy uśmieszek, który jednak po chwili znikł, a Junpei ponownie zatopił ślepia w stronach czytadła. Od odpowiedzi kościanego będzie zależeć, czy Shinsaku zechce dalej konwersować, czy też kompletnie zleje przybysza i poczeka aż ten sobie pójdzie. Tak czy siak, był zaciekawiony malunkami na ciele.
Ciril
Liczba postów : 48
Dołączył/a : 27/12/2012
Temat: Re: Polanka z małym wodospadem Czw Mar 27 2014, 05:37
(Żeby nie było jak co: Jestem posiadaczem dwóch PWM, które bez zdolnośći Retoryka na 1lv działają na was, ;p)
Mężczyzna odzwierciedlał stan biedy i zacofania umysłowego na pierwszy rzut oka. Swoją osobowością każdy uważałby go za dziwaka, który oszalał na punkcie podróży albo człowieka na coś chorego. Nawet za sam wygląd uważali go za zastopowanego w rozwoju. Wyczuwał w głosie drugiego mężczyzny lekką pogardę, do której nie wiadomo jak przyczynił się nowy osobnik. - Śmierć ma różne oblicza. Swoimi żyłami pompuje do mnie krew tylko po to, żebym uważał siebie za człowieka, który może wszystko przeżyć. Patrząc mi twarz śmieję się i dalej pompuje żyłami swoją truciznę. - Mężczyzna choć wyglądał z lekka na groźnego, nagle popatrzył na nich wzrokiem kogoś, kto miałby zaraz umrzeć: - Oni go zabili. I śmierć odebrała mojego brata. Byliśmy tylko prostymi cyrkowcami, którzy chcieli zarobić na życie z pasji. Ludzie kochali nas. Ale śmierć przyszła pod postacią bandy złoczyńców i zabiła przyjaciół i brata. Gdy już chcieli zabić mnie... po prostu zginęli. Nie wiem jakim cudem i jaką okolicznością. To miejsce jest przeklęte... Jeszcze pewnie i wy niedługo zginiecie, jak tamci. Klątwa. - Dygotanie rąk i szczekanie zębów. Paplanina starego dziadka, można rzec, ale coś w tej wypowiedzi mogło być prawdą. Panna Śmierć jest bezlitosna w obliczu, gdy musi zaspokoić wynik. Co robić.. co robić.
Kendre
Liczba postów : 49
Dołączył/a : 20/03/2014
Skąd : Polska
Temat: Re: Polanka z małym wodospadem Czw Mar 27 2014, 12:59
No dobra, gość był naprawdę dziwny i to nie tylko z wymalowanej twarzy, ale także z mowy. Kendre przyglądała się mu uważnie, obojętnym spojrzeniem, kończąc poprawianie miecza przy pasie, by chwycić za łuk. Oparła swoją broń dystansową o pień drzewa, a wyciągnięta wcześniej strzałą, schowała do kołczanu. Jeśli chodzi o swój ekwipunek to lubiła mieć wszystko pod ręką, bo nigdy nie było wiadomo, co może się przydać. Dalsze słowa wędrowca jednak sprawiły, że blondynka zesztywniała. Co wywołało u niej takie napięcie? Na pewno nie dziwne groźby, a wzmianka o złoczyńcach, którzy zebrali krwawe żniwo. Dłonie zaczęły się jej trząść, więc zacisnęła je mocno w pięści. Od razu stanął jej przed oczami wieczór, kiedy to ją napadli. - Uspokój się. - Zwróciła się do wędrowca. - Z tego co mówisz, to jesteś jak tykająca bomba, która może wybuchnąć, gdy tylko się wkurzysz, więc oszczędź nam fajerwerków. Nie mam pojęcia jakie są Twoje zdolności, ale nie chcę ich poczuć na własnej skórze, więc doceń to, że przyjęliśmy Cię tutaj i postaraj się skupić. Tutaj podeszła do Juna i oparła się nogą o jego ramię, nadal wpatrując się z góry na wędrowca, krzyżując ramiona na piersi. - Przykro mi z powodu Twojej straty, ale musisz mi coś wyjaśnić. - Zażądała. - Wydaje mi się, że nie chodzi tutaj o przeklęte miejsce, ale o Ciebie, więc jeśli nie chcesz, żeby znowu stało się coś złego, to lepiej przestań biadolić urywkami, tylko wyjaśnij, o co w tym wszystkim chodzi. Nie lubię zgadywanek, więc zapytam wprost. Posiadasz jakiś magiczny talent?
Junpei Shinsaku
Liczba postów : 47
Dołączył/a : 20/03/2014
Temat: Re: Polanka z małym wodospadem Czw Mar 27 2014, 13:52
[Ty masz pwm, ale my mamy charakter, hm!]
Powoli zaczynało się wyjaśniać, czemu nowy przybysz wyglądał, jak wyglądał. Kościsty malunek, obdarte ubrania, brudne ciało. Mieli do czynienia z wariatem. Śmierć? Przecież Jun żartował. Nie wierzył w żadną kostuchę, a tym bardziej w paranormalne moce, które zabijają bez powodu. Klątwy? Phe. Jedyne czego się trzeba bać na tej planecie, to ludzie. Względny spokój Shinsaku został zachwiany, gdy Bezdomny przestrzegł ich przed ewentualną śmiercią, która ich czeka, tak jak tamtych z krótkiej opowiastki. Przerwał czytanie, po czym wychylił się ponad czytadło. Wariat, wariatem, lecz wszystko powoli układało się w jedną całość: przychodzi znikąd, wygląd mówi sam za siebie i prosi o pomoc. Następnie mówi dziwne rzeczy, po czym ostrzega, nie, grozi im.. ewidentnie czyhał na ich życia. Możliwe że należał do jakiejś sekty. Wariat z sekty. Krew Junpei'a aż zawrzała, gdy sobie to uświadomił. Ten gnój im groził. Groził Kendre. I bóg jeden wie, co by jej zrobił.. Nie zwracając uwagi na dziewczynę, ponownie spojrzał na książkę, po czym chwycił wsadzoną w nią zakładkę (prawą dłonią). A następnie rzucił się w stronę Cirila (upuszczając tym samym lekturę) i usztywniając przy okazji swą broń. Miał zamiar powalić przybysza lewą nogą, a konkretnie kolanem, bądź lewą ręką. Po powaleniu i 'dosiądnięciu' kościowatego, przystawi mu zakładkę do gardła. - Zważaj na słowa, przybyszu. Mnie możesz grozić do woli. Jednak kieruj dalej te słowa w stronę tej pani, a obiecuje Ci, że poczujesz najbardziej niewyobrażalny ból jaki może poczuć człowiek. - na swym bladym, kamiennym licu miał dosłownie wymalowany napis 'Spróbuj coś zrobić, a Cię zapierdolę jak świnie'. Jeśli chodziło o Neley'e, to Jun nigdy nie żartował. Był śmiertelnie poważny i jeśli ktoś jej groził, to budziła się w nim bestia.
Ciril
Liczba postów : 48
Dołączył/a : 27/12/2012
Temat: Re: Polanka z małym wodospadem Czw Mar 27 2014, 14:12
Na twarzy zwariowanego człowieka-malowidło pojawił się uśmiech pełen spokoju. Swoimi jadowitymi oczami popatrzył na człowieka, który go obezwładnił: - Jednak nie jesteście tak głupi jak moje ostatnie 2 grupki. Wyrażacie odrobinę inteligencji, której tamtym brakowało. Pozwól, że wytłumaczę wam cel mojej wizyty. - Powiedział mężczyzna i swoimi nogami z użyciem siły zrzucił z siebie tego drugiego. Wstał z ziemi zrzucając z siebie płaszcz i pokazując swój rzeczywisty zasiadł ponownie do ogniska obracając na kijku nabitego obdartego z futra królika. Skąd w ogóle ten królik? To proste. Po drodze Ciril zapolował na na niego robiąc prowizoryczną pułapkę, która pozwoliła mu na schwytanie żywego królika i dobicie go kamieniem. - Jestem Ciril, moja magia nie jest tak ważna dla was obecnie. Mówiłem wam przed chwilą coś o grupach. Tak, dwie ostatnie grupy osób zginęły ze względu na chciwość, chęć zdobycia pieniędzy. Przeprowadzam na ludziach... eksperyment. Ma on dać mi stosowne wnioski. Usiądźcie i spokojnie rozwiniemy kolejny bezsensowny temat o moim celu. - Ciril obracał swojego królika na kijku i oglądał płomienie. Czy umrze czy nie? Nie interesowało go to. Zresztą i tak prędzej czy później zapomnieliby o nim, kim jest i czemu w ogóle robi ten eksperyment.
Kendre
Liczba postów : 49
Dołączył/a : 20/03/2014
Skąd : Polska
Temat: Re: Polanka z małym wodospadem Czw Mar 27 2014, 18:59
Kendre nawet nie drgnęła, gdy Jun zmienił pozycję i rzucił się na nieznajomego. Wiedziała, że interwencja nie będzie potrzebna, ponieważ czarnowłosy miał zwyczaj w takich sytuacjach najpierw ostrzegać, a potem dopiero atakować. Tak więc nadal chłodno lustrowała kościotrupa, czekając na odpowiedzi, których zażądała. Gdy wędrowiec stwierdził, że nie są głupi i nie brak im inteligencji, Kendre zmarszczyła brwi, czując tu jakiś podstęp. Kiedy Jun został zepchnięty, a wymalowany facet postanowił w końcu powiedzieć prawdę, Kendre się wkurzyła. Widać było to po niebezpiecznych błyskach w jej oczach. A więc dobrze sądziła, że gość jest obdarzony magią, lecz to wcale nie usprawiedliwiało go za to co zrobił. A co zrobił? Nadużył ich gościnności, udając wynędzniałego włóczęgę. Miał nawet swojego królika, co zdenerwowało ją jeszcze bardziej, bo posłała swojego sokoła na niepotrzebne łowy. Przyłożyła więc oba palce do ust i gwizdnęła przeciągle, przywołując pupila. Była jeszcze szansa, że nic nie upolował. Kendre zaś zbliżyła się do Cirila, gromiąc go wzrokiem, by ostatecznie nachylić się do niego i spojrzeć mu prosto w oczy. - Nienawidzę, gdy ktoś pogrywa moim kosztem i robi ze mnie idiotkę. - Syknęła gniewnie. - Zjesz swojego królika i grzecznie znikniesz mi z oczu inaczej pomożemy Ci w tym. Mówiła śmiertelnie poważnie, co wyraźnie wskazywały błyszczące gniewem oczy. - Nie mam zamiaru być obiektem Twoich chorych eksperymentów. - Ciągnęła dalej. - Więc nie masz tu już czego szukać. Po tych słowach wyprostowała się i odstąpiła od kościotrupa, zakładając na plecy kołczan ze strzałami i przewieszając łuk przez ramię. Była wściekła. Nie zaszczycając już wędrowca spojrzeniem, wyminęła go i udała się nad jezioro, pozostając jednak w zasięgu słuchu. Słysząc szum skrzydeł, wyciągnęła rękę i Shar zgrabnie wylądował na jej przedramieniu. Na szczęście nie miał ze sobą zdobyczy, więc blondynka skupiła się teraz na gładzeniu sokoła po grzbiecie, nadal pozostając odwrócona tyłem do ogniska i nasłuchując ewentualnej wymiany zdań.
Junpei Shinsaku
Liczba postów : 47
Dołączył/a : 20/03/2014
Temat: Re: Polanka z małym wodospadem Czw Mar 27 2014, 22:12
Nie było potrzeby by Ciril 'skopywał' naszego bohatera z siebie. Jednak nie mając wyjścia, przyjmie cios na siebie, a następnie wspomagając się własnymi nogami, odbije od ziemi i wyląduje z gracją kawałek dalej. Junpei wrócił na swoje miejsce, podnosząc z ziemi książę i otrzepując ją z resztek podłoża. Po czym ponownie usiadł, zagłębiając się w lekturze i jednocześnie słuchając kościowatego, który najwyraźniej zmienił zdanie i postanowił im wyjaśnić po co tu jest. Nie byli głupi, tak jak inni których spotkał? I co z tego? Zdanie innych o osobie Shinsaku go nie obchodziło. Mógł go nawet uważać za kompletnego idiotę. Lał na to ciepłym moczem. Jednak Kendre nie była tak spokojna. - Jeszcze chwila i go zaszlachtuje. - stwierdził w duchu, a następnie zerknął na swą wybrankę, dając jej do zrozumienia, by trochę spasowała. Było dwa do jednego. W takiej sytuacji to Wariat był na straconej pozycji, więc nie ma sensu się unosić - choć on sam przez chwilę miał ochotę wepchnąć mu zakładkę w krtań. - Czyli ich zabiłeś. - stwierdził spokojnie. - Rasa ludzka od zawsze była chciwa. Mali, duzi, starzy, czy młodzi. To nie ma znaczenia. Nie mam zamiaru prawić Ci morałów, ale jesteś wart mniej niż Ci chciwcy, których zamordowałeś. - zamknął wreszcie czytadło i schował je do jednej z wewnętrznych kieszeni czarnego płaszcza. Lecz zakładkę zostawił w prawej dłoni. W końcu w pełni skupił na swym rozmówcy swój błękitny wzrok. Westchnął. - Ta pani ma rację. Nie obchodzą nas twoje eksperymenty. Nie obchodzi nas twoja osoba. Bądź kim chcesz i rób, co chcesz. Byle z dala od nas, w przeciwnym razie zginiesz. - cały czas obdarzał wymalowanego mężczyznę kamiennym wyrazem twarzy, który nie zdradzał zupełnie nic. Czarnowłosy nie miał wyrzutów sumienia, że chce wypuścić wolno mordercę. Latało mu to między nogami i podzwaniało wesoło, aż miło. Póki nie ma nic wspólnego z nim samym, jak i Kendre, niech robi co chce. Dla pewności zerknął jeszcze kątem oka na Blondynkę, czy aby nie robi czegoś głupiego, bo nabuzowana była jak butelka taniej coca-coli. Jeden zły ruch i bum. Westchnął. Na szczeście nie - w takim też razie wrócił do przybysza, jednocześnie obracając bażanta na ruszcie, bo się zbytnio opalił z jednej strony.
Ciril
Liczba postów : 48
Dołączył/a : 27/12/2012
Temat: Re: Polanka z małym wodospadem Pią Mar 28 2014, 20:44
- Tak, zabiłem. Powiedz mi, drogi przyjacielu. Dlaczego ludzie są chciwi? Co im dadzą pieniądze? Co im da chwała i bogactwo? Tego nie wie nikt, kto nie dotknął jeszcze bogactwa. Jak mówię, cieszcie się sobą, gdyż taka ładna pani jak ona i tak przystojny pan jak ty, pasują do siebie jak koło do wozu. Tym czasem, wybaczcie. Muszę szukać dalej tych odpowiednich. Pewnie się jeszcze spotkamy, ale pewnie nie teraz. - Ciril powstał z ziemi dokańczając swojego królika. Biorąc ze sobą kijek odszedł dalej przemierzać Fiore w poszukiwaniu odpowiedniej grupki ludzi. Przy ognisku zostawił jednak małe dwie sakiewki z czymś hałaśliwym.
Junpei: +100 Kendre: +100
(DODAJCIE SOBIE Z MOIM POZWOLENIEM)
Junpei Shinsaku
Liczba postów : 47
Dołączył/a : 20/03/2014
Temat: Re: Polanka z małym wodospadem Pią Mar 28 2014, 23:12
- Nie jestem twoim przyjacielem. - odpowiedział twardo, a i jednocześnie spokojnie. Nie znali się na tyle, by ten mógł się spoufalać z naszym bohaterem, który tak czy siak, nie miał przyjaciół i nie chciał ich mieść. Wystarczała mu Kendre. - Bo tak zostaliśmy stworzeni, nie interesuje mnie czemu. 'Bo tak' jest najlepszą odpowiedzią na to pytanie. Poza tym uzyskanie informacji na ten temat nic nikomu nie da. - stwierdził, wzdychając. Jedni byli bardziej chciwi, a inni mniej. I co z tego? Tak było i tak jest, i tak będzie. Świat się dalej kręci i nic tego nie zmieni. Na szczęście jegomość postanowił pójść za radą Juna i Ken-chanki, i sobie pójść. Czarnowłosy darował se w tej chwili słowa pożegnania i jedynie odprowadził przybysza wzrokiem, a gdy ten zniknął w chaszczach, odetchnął. Dopiero po chwili nasz bohater zauważył, że przy ognisku leżą dwie sakiewki. Przy bliższych - i jednocześnie ostrożnych - oględzinach, okazało się, że Ciril zostawił im 200 klejnotów. Po stówie na łeb. - Dostaliśmy kieszonkowe za nie bycie idiotami. - uśmiechnął się ironicznie do Blondynki, po czym rzucił jej część golda. Następnie przyszła pora na skonsumowanie bażanta, który w pełni się upiekł i tylko czekał na konsumpcję. Kendruś dostała swoją połowę, a Shinsaku swoją. - Mogłem go przeciąć. - stwierdził, w przerwie między kolejnymi kęsami. - Wydaje mi się, że go jeszcze zobaczymy.. na listach gończych. - ale mówi się trudno.
Po jedzeniu, przyszła pora na krótką wegetację, Junpei postanowił uciąć sobie małą drzemkę, coby przyswoić posiłek. Po niecałej godzinie, nasze gołąbki zwinęły sprzęt i udały się w stronę Magnolii.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.