HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Chatka wiedźmy




 

Share
 

 Chatka wiedźmy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5  Next
AutorWiadomość
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Chatka wiedźmy Empty
PisanieTemat: Chatka wiedźmy   Chatka wiedźmy EmptySro Lut 13 2013, 23:28

MG

Zleceniodawca w Magnolii powiedział wam, gdzie szukać wiedźmy. Wschodni las, nawet wytłumaczył jak tam dojść. I tak, minęliście staw z wysepką, jak wam powiedział, starą kapliczkę i zrujnowany, omszony pomnik. I oto przed wami była ścieżka do chatki, jak powiedział pracodawca: "Prosto jak w mordę strzelił!" Nie dodał jednak, że wszędzie dookoła było pełno znaków: "Uwaga, niebezpieczeństwo!, "Zawróć jeśli ci życie miłe!", "Wiedźma, uwaga!", "Miny przeciwpiechotne (cokolwiek to jest) rozłożone!" i tym podobne. Tak więc staliście na ścieżce, tak do końca nie wiedząc, co zrobić. Mieliście dowiedzieć się, co tak wiedźma odkryła w sprawie tajemniczego koralika, a tymczasem staliście przed teoretycznym zagrożeniem.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Danito


Danito


Liczba postów : 55
Dołączył/a : 06/02/2013

Chatka wiedźmy Empty
PisanieTemat: Re: Chatka wiedźmy   Chatka wiedźmy EmptyCzw Lut 14 2013, 00:40

Przyszedł czas na wykonanie pierwszej misji. Każda dorosła osoba miała swoje obowiązki. Niektórzy mieli talent do handlu, inni do zarządzania państwem, a jeszcze inni po prostu specjalizowali się w ścinaniu głów. Do takich osób należał Danito, nasz mag-fechmistrz aby wspomóc swoją sakwę o kilka klejnotów no i oczywiście żeby nabrać doświadczenia musiał wykonywać drobne zadania, z reguły polegające głównie na walce lub dyplomacji. Odpowiadał mu ten rodzaj pracy, nie wiedział co go czeka, a jedynym źródłem informacji był pracodawca, który nie zawsze mówił prawdę. Często, kiedy misja była zbyt trudna, ludzie unikali najważniejszych elementów opisu. Np. na kartce o zdobyciu pewnej skrzyni ze skarbem nie wspominali o pilnującym go trzygłowym, parometrowym kundlu. Ciekawe co go właściwie czeka na misji, o której wiedział jedynie tyle, że ma się udać do siedliska złych mocy by odebrać pewien naszyjnik, a dokładniej koraliki. Nie zbyt podobała mu się misja, na której nie miał możliwości przeciąć kilku ludzkich ciał. No cóż, chyba, że fortuna pozwoli mu powalczyć z kilkoma summonami stworzonymi przez szaloną wiedźmę. Ciekawe w czym specjalizowała się zła kobieta, no i ciekawe jak wyglądała. Książkowa, staruszka w czarnej sukni z wielkim kinolem oraz wysokim kapeluszu czy może młoda, piękna, przeklęta przez wieśniaków dziewczyna? Raczej to drugie. We Fiore magowie nie mieli tak źle, nawet jeśli myśleli jedynie o zabijaniu przy pomocy zdolności paranormalnych. Mogli znaleźć rówieśników o podobnych priorytetach w różnych nielegalnych gildiach.
Był pierwszy, nie wiedział nawet kim byli jego sojusznicy, ani z jakich gildii pochodzili. Oby tylko nie z Fairy Tail, nie lubił tych wróżkowych gnojków. Uważał ich za przesadnie miłych oraz zapyziałych. Miał plan. Chciał przejść jak najszybciej do domu staruszki, pokonać wszystkie przeszkody i summony przy pomocy Chuushina oraz sił powietrza, wydrzeć z jej brudnych łap koraliki a następnie wrócić do treningów. Ustawił się na środku ścieżki niczym pirat. Jedną ręką trzymał katanę opartą o prawy bark, drugą rękę zaopatrzoną w metalową rękawicę skrywał za plecami, natomiast nogi ustawił niczym model. Na każdego przechodnia patrzył z góry, niczym niezadowolony byk. Lubił robić dobre pierwsze wrażenie.

Jeśli ktoś w końcu przyjdzie, przedstawi mu się i oczywiście spyta o pochodzenie, w sensie gildii. Jeśli będą oni z FT, pozostawi to bez komentarza.
Powrót do góry Go down
Shinsei Takezo


Shinsei Takezo


Liczba postów : 15
Dołączył/a : 03/02/2013

Chatka wiedźmy Empty
PisanieTemat: Re: Chatka wiedźmy   Chatka wiedźmy EmptyPią Lut 15 2013, 12:04

Kilka wiosen temu, kiedy Takezo wstępował w szeregi Fairy Tail, jego serce przepełnione było chęcią pokazania swojej wartości. Po tym jak po raz pierwszy użył swoich mocy w walce, przez cały czas czuł niepohamowaną rządzę pokazania światu swojej potęgi. Nie znał wtedy zbyt wielu magów, ani nie panował w pełni nad swoimi zdolnościami. Choć był młody, wiedział czym jest życie, lecz nie zdawał sobie sprawy z tego, jak ono wygląda dla osoby obdarzonej talentem magicznym. Jego ojciec nigdy mu o tym nie opowiadał, a posiadał na ten temat - jak i wiele innych - rozległą wiedzę. Tak się jednak stało, że Takezo zmuszony był dojrzewać już bez niego ze świadomością, że nie posiada w nikim oparcia. Tułał się po kraju bardzo długo, a jego specyficzne zdolności sprawiały problemy w każdym miejscu, w którym się pojawił. To właśnie dzięki temu dostąpił zaszczytu stania się jednym z magów Fairy Tail. Stało się tak, ponieważ pewnego razu, kiedy jego moc po raz wtóry wymknęła się spod kontroli, w wiosce, w której się znajdował, przebywał również Mistrz tej właśnie gildii. Był tam przejazdem i równie dobrze mógł zignorować dzieciaka robiącego takie zamieszanie. Jego podwładni sprawiali bowiem problemy niemal zawsze. Mimo wszystko zainteresował się sprawą, udał się w miejsce pobytu chłopca i zaoferował mu schronienie. Z jednej strony był to szczęśliwy, z drugiej zaś przeklęty dzień. Szczęśliwy, ponieważ Takezo w końcu odnalazł dom i poznał przyjaciół. Przeklęty, gdyż na pierwszej jego misji, moc znów po raz kolejny wymknęła mu się spod kontroli, w wyniku czego zginął jeden z jego towarzyszy. Shinsei przyrzekł sobie, że póki nie opanuje swojej magii, nie powróci do czynnego pełnienia obowiązków związanych z byciem magiem Fairy Tail.
Teraz, po wielu miesiącach treningów postanowił podjąć się wykonania misji. Wiedział, że podoła zadaniu choć nie był pewien dokładnie na czym ono polega. Informacje, które otrzymał były bowiem niejasne. Był pewien, że tym razem będzie inaczej, że nie straci już władzy nad swoim ciałem, ani umysłem. Wrócił odmieniony, silniejszy i zdecydowany. Wiedział, że misja zostanie wykonana dokładnie, albowiem towarzyszyć mu miał Yomu, dobry przyjaciel, z którym dzięki współpracy niejednokrotnie razem wychodzili z opresji. Wiedział, że jeszcze jedna osoba przyjęła to zlecenie. Nie miał jednak pojęcia kto to może być.
Takezo odetchnął głęboko, kiedy po opuszczeniu gmachu gildii poczuł w nozdrzach orzeźwiające powietrze. Uśmiechnął się szeroko i zmierzwiwszy sobie białe niczym śnieg włosy ruszył w stronę wyznaczonego miejsca. Wkraczając do lasu rozejrzał się dookoła, by upewnić się, że kieruje się właściwą ścieżką. Po drodze mijał wiele dziwnych znaków, które głosiły o zbliżającym się niebezpieczeństwie. Shinsei nie przejął się jednak tym zbytnio. Zwykli ludzie często panikowali bowiem tam, gdzie nawet najmniej uzdolniony mag bez większych problemów dawał sobie radę.
Pokonując ostatni zakręt Takezo dostrzegł stojącego na ścieżce mężczyznę. Był zdecydowanie wyższy niż on, lecz ciężko było go rozpoznać widząc wyłącznie plecy. Zrównał się z nim zatem i rozpoznawszy towarzysza rzekł:
- Myślałem, że mierzysz nieco wyżej, Danito...
Podrzucił lekko podniesiony wcześniej kamyk, po czym chwyciwszy go z powrotem, cisnął nim przed siebie, by odpowiednio przeturlał się po ziemi. Chciał bowiem sprawdzić, czy aby tabliczki informujące o minach były prawdziwe. Nikt nie chciałby chyba zginąć na samym początku misji, a wybuch czegoś takiego mógł człowieka nieźle rozerwać...
Dziwnym był jednak fakt, że na miejsce nie dotarł jeszcze Yomu. Bez względu na to, co mogło się przydarzyć, przed rozpoczęciem misji powinni tutaj na niego poczekać.
Powrót do góry Go down
Yomu


Yomu


Liczba postów : 8
Dołączył/a : 06/02/2013
Skąd : Szczecin.

Chatka wiedźmy Empty
PisanieTemat: Re: Chatka wiedźmy   Chatka wiedźmy EmptySob Lut 16 2013, 18:31

Cóż za dzień, dzień właśnie misji, czy był on jakiś wyjątkowy? Nie specjalnie, misje dla maga były w sumie codziennością i jednocześnie możliwością zarobku, oczywiście mógł sobie jakoś inaczej dorabiać, ale skoro poświęcił się wykonywaniu misji, to coś musi w tym być. Yomu od zawsze chciał zostać magiem i zarabiać tylko i wyłącznie w ten sposób, nie miał zamiaru prowadzić rodzinnego sklepu by zadowolić rodzinę, która oczywiście żyje i ma się dobrze, jednakże poza młodszą siostrą Yo praktycznie nie trzyma z nimi kontaktu, trochę się przez te wiele lat porobiło a Yomu już w tak młodym wieku wybrał swoją ścieżkę nie zważając na nic innego, mówi się trudno, być może kiedyś zapłaci za swoje decyzje, ale to nie będzie jednakże ten dzień. Miał trochę na głowie, toteż obawiał się, że spóźni się na dzisiejszą misję, miał nadzieję, że panowie, którzy się zgłosili na niego chociaż zaczekają, ponieważ Yo potrzebował tych pieniędzy na szybko, długi nie długi – swoje powody miał, albo po prostu lubił mieć dużo pieniędzy, kit go tam wie, czasem chyba samego siebie nie rozumie, ale nie przejmuje się tym, człowiek się zmienia, myślisz, że znasz go na wylot, a tak naprawdę okazuje się zupełnie inaczej. On osobiście przeszedł długą drogę, by stać się tym kim jest, czasem wraca do wspomnień, to jest oczywiste, bo kto nie wraca? Dzielą się oczywiście na te dobre i złe, jednakże jakie by one nie były to i tak zostają teoretycznie na zawsze, zdarzają się wyjątki, utrata pamięci spowodowana jakimś urazem, a o uraz jak było się magiem… nie trudno załapać. Każda misja mogła skończyć się czymś tragicznym, takie jest życie, wszędzie czyha niebezpieczeństwo i nie wiadomo kiedy się ono w końcu pojawi. Ów misja była naprawdę ciekawa… wiedźma? Starsza kobieta z długim nosem, długi kapelusz, czarne szaty i coś na nosie – tak wyobrażał ją sobie Yoshimitsu, czyli po prostu nic strasznego, jakiej magii mogła użyć? Przecież oni sami byli magami, zgłosiły się trzy osoby z dobrymi umiejętnościami, jedyne na co musieli uważać były oczywiście pułapki. Z tym mogło nie być żartów, trzeba było oczywiście się przygotować na ewentualne wybuchy, a na nich także dobrze znał się młody Muromachi. On chyba nie nadawał się to jakiś „cichych” misji, musiał zrobić hałas, nawet wtedy, kiedy nie miał na to najmniejszej ochoty, jednakże destrukcyjna moc musiała mieć jakąś wadę, czyli ta głośność… Młodzieniec w oddali widział już dwie postacie stojące na ścieżce, całe szczęście poczekali na niego, kamień z serca mu spadł, bo dzięki temu mógł zwolnić kroku, co też uczynił. Wiedział trochę o misji, musiała się powieść, chyba, że zleceniodawca coś przed nimi ukrywał. Yomu jak i Shinsei znali się nie od dzisiaj, a ten pierwszy nie mógł się pochwalić dużą ilością przyjaciół czy znajomych, nie przepadał za tłumami, lubił wykonywać misje solo, ale tej misji widocznie nie dało się wykonać samotnie, coś musiało być na rzeczy. Jego wyraz twarzy obecnie był obojętny… to w sumie jak zawsze, mierzył stąd najmniej, uważał się za jakiegoś niziołka, ale przecież nie oto chodzi, kiedy chciał mógłby dokopać każdemu, trzeba to tylko było dobrze rozegrać. Kiedy już do nich dotarł spojrzał na nich od góry do dołu, przez jeszcze chwilkę milczał, na tą chwilę nie zamierzał się przedstawiać, Shinsei go znał, to wystarczyło, to zwykła misja, czyli praca, nie musiał się angażować w dobre stosunki z pozostałym Danito, grunt, by pomagali sobie zarobić, to wszystko.
Powrót do góry Go down
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Chatka wiedźmy Empty
PisanieTemat: Re: Chatka wiedźmy   Chatka wiedźmy EmptyPon Lut 18 2013, 23:37

MG

No więc drużyna się zebrała i jak stała przed straszną ścieżką, tak stała. Czy to zastanawiali się co zrobić, czy też nie, z pewnością starali się zawiązać relację, co również średnio im szło. Shinsei jako jedyny pokwapił się zrobić coś więcej, niż stać jak kołek na drodze i rzucił kamyczkiem, który poturlał się po trawie, ale nic nie wybuchło. Tymczasem z pobliskiego dębu wzleciał kos, skrzecząc niemiłosiernie.


Uwagi od MG
Post taki a nie inny, bo specjalnie wiele nie zrobiliście. Nie będę was prowadzić za rączkę.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Danito


Danito


Liczba postów : 55
Dołączył/a : 06/02/2013

Chatka wiedźmy Empty
PisanieTemat: Re: Chatka wiedźmy   Chatka wiedźmy EmptyWto Lut 19 2013, 15:34

// Nanaś przepraszam za długość poprzedniego postu, myślałem, że będzie to pierwszy post wprowadzający xD. //

A więc tak wyglądała ich grupa. Ciekawe co czekało ich na ścieżce do domu wiedźmy. Danito zastanawiał się czy na pewno poradzą sobie z większymi problemami w postaci przeciwników. Żaden z towarzyszy nie posiadał chociażby nożu przypiętego do paska czy skrytego w bucie sztyletu. Oby posługiwali się naprawdę groźną magią, w innym wypadku, kwestie walk będą musiały spocząć na barkach chłopaka z Lamii. Oczywiście nie przeszkadzało mu to, lecz byłoby upierdliwym gdyby losowi przeciwnicy pozostawili na jego ciele blizny. Należał do Lamia Scale, tak więc starał się nie okazywać zbytnich uraz do osób pochodzących z rywalizującej z nimi gildii. Chłopcy mający zamiar wykonywać z nim misje wydawali się nie zbyt przejęci powagą sytuacji. A może taki po prostu był Dan? Węszył kłopoty na każdym kroku?
- Jestem Danito, pochodzę z Lamia Scale a moją specjalizacją jest walka mieczem oraz posługiwanie się żywiołem powietrza. – Rzucił spokojnie, lecz niesamowicie sucho. Nigdy nie starał się być nazbyt miły, uważał to za zbędne. Postanowił przedstawić swoim towarzyszom na co go stać, tak by Ci mogli na niego liczyć w trudnych sytuacjach. Dobrze było by wiedzieć do czego zdolni są również towarzysze.
- Należałoby zbadać teren. – Włożył piękną katanę do saii zawieszonej na plecach oraz skrzyżował ręce. Już teraz jego kompani mogli się na nim poznać. Wyglądał niesamowicie srogo, a zarazem poważnie. – Nie należę do osób mających wzrok niczym ptaki, ale może zobaczę z góry jakieś pułapki lub zapieczętowane runami tereny. Zaraz wracam. – To prawda. Do jego umiejętności nie należał sokoli wzrok, ale nie zaszkodzi spróbować. Może zobaczy jakieś zwierzęta, na których atak lepiej byłoby się przygotować lub rzeczywiście ujrzy wycięte w trawie kręgi. Było to bardzo możliwe. W końcu nie znali umiejętności wiedźmy, a ta mogła być wyszukaną czarodziejką barier. Lepiej nie wpaść w jej pułapkę. ~Podryw wiatru~ Jego tonacja głosu nie zmieniała się. Powoli zaczął unosić się wysoko w powietrze. Nie zmieniał on jednak swojej pozycji, nadal stał ze skrzyżowanymi rękoma i rozglądał się za czymś mogącym skupić jego uwagę.
Po chwili był z powrotem na ziemi wraz ze znajomymi. Jeśli coś zobaczył, wiadomym jest, iż od razu przekaże grupie nabyte informacje na temat terenu, na którym się znajdują.
Wcześniej jeden z wróżkowych rzucił kamień w stronę drogi, nic się nie stało. Nie szkodzi. Lepiej dmuchać na zimne. Wietrzny czarodziej powolnym krokiem zbliżył się do drogi z wystawionymi rękoma. ~Powiew~ wypowiedziały jego usta. Ponownie miał on wzrok skupiony niczym polujący wilk. Szukał najmniejszych elementów różniących się od otoczenia, którymi ruszył lekki podmuch wiatru.
- Myślę, że z tej pozycji na więcej mnie nie stać. Jednakże bądźcie czujni, możliwe, że po wejściu w tą leśną drogę wpadniemy w sidła czarownicy. – Ostrze miecza ponownie wysunęło się z pochwy. Trzymając katanę w gotowości na swym barku ruszył pierwszy. Był największy, najlepiej zbudowany oraz najstarszy to też mógł robić póki co za tarczę. Cały czas starał się być czujny. Rozglądał się na boki jakby czuł czyjąś obecność. Nawet jeśli byłyby to króliki w krzakach, gotów jest uderzyć z impetem swym Chuushinem. Póki co zapowiadało się nieźle. Starał się utrzymywać bezpieczną odległość od towarzyszy. Maksymalnie kilka metrów mogło ich dzielić od siebie, gdyż zbici w grupie mieli większe szanse na przeciwstawienie się złym czarom.
- Bądźcie czujni, lepiej niech jeden z was ogląda tyły czy nadal jest możliwość powrotu do bezpiecznej krainy.
Rzucił surowo do swych towarzyszy, nie miał zamiaru być jedynym ostrożnym w ekpie. Jeśli nagle coś ich zaatakuje, nie pozostawi kompanów na pastwę czarnych magii. W gotowości ma Odepchnięcie, nawet jeśli przeciwnikiem będzie zagubiona sarenka.
Powrót do góry Go down
Shinsei Takezo


Shinsei Takezo


Liczba postów : 15
Dołączył/a : 03/02/2013

Chatka wiedźmy Empty
PisanieTemat: Re: Chatka wiedźmy   Chatka wiedźmy EmptySro Lut 20 2013, 18:24

Czas dłużył się niemiłosiernie, gdy dwójka magów pochodzących z różnych gildii stała obok siebie w oczekiwaniu na to, co nadejść musiało. Mowa tutaj oczywiście o rozpoczęciu się misji. Jedynym czynnikiem, który powstrzymywał ich przed wyruszeniem w dalszą drogę był fakt, iż trzeci kompan nie stawił się w odpowiednim czasie. Cóż, tego można się było spodziewać po "wybuchowym" magu gildii Fairy Tail. Był to człowiek o niebywale skomplikowanym charakterze. Często działał bowiem na własną rękę, jego czyny zaś niejednokrotnie przyozdabiała swoista arogancja okraszona tym jego ironicznym uśmiechem. Ciężko było odczytać jego wnętrze, lecz niektórym się to udawało. Jedną z tych osób był właśnie Takezo, który mimo wszystko cieszył się na ponowne spotkanie z przyjacielem. W przeszłości młody Shinsei spędził bowiem z Yoshimitsu wiele dni w poszukiwaniu prawdy o życiu. Wiele dni potrafili się również ukrywać przed gniewem mistrza, kiedy ten zorientował się, że migają się od obowiązków bezpośrednio związanych z gildią. Ogromną ilość czasu spędzili także na oddawaniu się wspólnej rozrywce. Teraz jednak nadszedł moment, w którym po długiej przerwie mieli odbyć wspólną misję. Nie miała być ona skomplikowana, aczkolwiek w tym jakże dziwnym świecie niczego nigdy nie można było być pewnym.
Kiedy Muromachi pojawił się na horyzoncie, Takezo stał rozluźniony z rękoma w kieszeni.
- Znów się spóźniłeś - rzekł uśmiechając się lekko. - co tym razem cię zatrzymało? - dodał kiedy tylko Yomu zrównał się z nimi.
Shinsei zmierzwił dłonią włosy i odetchnął głęboko. Spojrzał po sobie, po czym stwierdził, że mógł ubrać się nieco inaczej. Miał bowiem na sobie rozpiętą do połowy białą bluzę oraz czarną koszulkę z krótkim rękawem i tego samego koloru luźne spodnie. Cóż, to co jasne zawsze mógł zdjąć przed ewentualną walką, by nie zniszczyć nowego ciuchu. Zapewne jednak kiedy tylko adrenalina uderzy mu do głowy nie będzie się nad tym zastanawiał, co niejednokrotnie w przeszłości wprawiało go w smutek. Teraz jednak nadszedł czas, by wziąć się do roboty. Szczerze powiedziawszy zawiedziony był tym, iż rzucony wcześniej przez niego kamień nie uaktywnił żadnej z min, o których to głosiła jedna z tabliczek rozstawionych w okolicy. Niemniej jednak informacji tej, mimo nieudanej próby rozwiązania zagadki, nie sposób było zlekceważyć. Szczerze powiedziawszy nie miał pomysłu na to, jak przebyć ścieżkę nafaszerowaną ukrytymi ładunkami wybuchowymi reagującymi na dotyk.
"Magia żywiołu, co?" pomyślał Takezo, kiedy sprzymierzeniec wyjawił rodzaj mocy, którymi dysponuje. Ciekaw był, na co stać starszego chłopaka, lecz rozważania te musiał zostawić na później. Danito rozpoczął bowiem powietrzną obserwację okolicy. Shinsei nie miał zamiaru mu w niczym przeszkadzać, więc zajął się obserwacją otoczenia z ziemi. Rozglądał się za śladami zwierząt mogących zagrozić sprawie, jakichkolwiek poszlak świadczących o obecności innych ludzi w tym miejscu w ostatnim czasie. Szukał wszystkiego, co mogłoby pomóc im w zabezpieczeniu się przed niebezpieczeństwami usianej pułapkami drogi. Kiedy tylko członek Lamia Scale powrócił i opowiedział o tym, co zobaczył, Shinsei dostosował się do tych informacji. Opowiedział reszcie również o tym, co sam dostrzegł. Nie był jednak pewien czy powiew wiatru mógłby podziałać na ukryte zasadzki. W każdym razie nie lepiej niż rzucony wcześniej kamień. Po głowie wciąż chodziła mu informacja o minach, którą wcześniej przeczytał. Jedynym specem w tej dziedzinie mógł okazać się Yoshimitsu...
- Yomu, jako jedyny znasz się na wybuchach i innych tego typu duperelach... zajmij się tym, dobrze? - zasugerował Takezo stanowczym tonem. Z pewnością Yoshimitsu wiedział co może zrobić.
Mimo, że miała to być łatwa misja, Shinsei wziął ją na poważnie. Nie miał zamiaru jej zawalić tak samo jak tamtego feralnego dnia... Miał zamiar się przyłożyć i pokazać swą wartość mistrzowi Fairy Tail.
Jeśli tylko nic się nie wydarzyło, Yūjin rusza za Danito trzymając się kilka kroków za nim, lecz nie tym samym torem. Wolał zachować ostrożność, więc podąża ścieżką, którą pokonał jego kamień. Miał również nadzieję, iż Muromachi zapewni im bezpieczeństwo od strony pleców. Szedł zatem, stale zachowując czujność.

//Danito, wybacz iż napisałem wcześniej, jakbym znał Twą postać, nie zwróciłem bowiem uwagi na to, że jesteśmy z różnych gildii, bo byłem zmęczony. :D Uznajmy zatem, że się znamy ;P //
Powrót do góry Go down
Yomu


Yomu


Liczba postów : 8
Dołączył/a : 06/02/2013
Skąd : Szczecin.

Chatka wiedźmy Empty
PisanieTemat: Re: Chatka wiedźmy   Chatka wiedźmy EmptyCzw Lut 21 2013, 15:30

Wszyscy nareszcie szczęśliwie dotarli na wyznaczone miejsce. Dobrze by było, gdyby w końcu wykonali jakieś konkretne kroki w celu dostania się do chaty wiedźmy, w sumie jakieś kroczki się już pojawiły, gdyż Takezo rzucił kamieniem w ten sposób sprawdzając bezpieczeństwo ścieżki, jednakże niczego nie można być pewien, być może i "starucha" znała się doskonale na tego typu magi, która reaguje tylko na jakiś większy ciężar, któż to wie... Jednakże nie mogli stać w miejscu, Yomu osobiście twierdził, że to czysta podpucha, jakiś głupi żart wykonany przez zamieszkałych okolicę, przecież... kto lubił wiedźmy? No chyba nikt, zawsze kojarzyły się z kimś bardzo nieprzyjemnym, straszny dom, pełno pajęczyn, a w rzeczywistości te czarownice mogły okazać się miłymi, pięknymi kobietami. Była jeszcze jedna opcja, że to właśnie wiedźma powystawiała ostrzeżenia, bo jak wiadomo takie oto osoby wolą żyć w samotności z różnych przyczyn. Nie lubią ludzi, hałasu, ma jakieś wewnętrzne kompleksy - można tak wymieniać w nieskończoność no i nie dojść do niczego. Po co się w to zagłębiać? Być może jak dotrą w końcu na miejsce to wiedźma okaże się bardzo miłą istotą i zechce opowiedzieć historię swojego życia... w sumie można było tego posłuchać, ale po co? Oni muszą tylko wykonać misje i to się liczyło najbardziej, nieważne czy narobią hałasu, coś zniszczą, mówi się trudno, jakoś trzeba na życie zarobić, prawda? Innej możliwości magowie nie mięli, chociaż... mięli, jednakże kochają swoją magię, swoje umiejętności, które chcą rozwijać z każdą chwilą, by kiedyś w wielkim świecie byli podziwiani i to właśnie oni stali się ideałami dla młodych, zaczynających swoją karierę magów. Ale to by było coś... niejeden do tego właśnie dąży, a Yomu? On robi to tylko dla siebie, lubi swoją pracę, rosnącą adrenalinę oraz poznawać innych magów, a raczej ich magiczne zdolności - w końcu podziwia moce innych, które wciąż go zaskakują. Opanowanie żywiołu, moc wytworzenia wody pitnej w szklanym kubku, takie coś jest niesamowite, mimo, że jest to świat pełen różnych zjawisk, po którym można spodziewać się wszystkiego.
Obecnie młody Muromachi stał prosto z rękoma w kieszeniach spoglądając co chwila to na swoich kompanów, to na tabliczki. Wiele mogli zaryzykować od tak wchodząc na tą ścieżkę, pomimo tego, że misja nie została oznaczona jako trudna. Jak wcześniej wspominałem, Yomu nie wierzył w te miny, ale ostrożność nie zaszkodzi, ba! Nawet będzie konieczna w tej sytuacji. Wyglądał na niegroźnego przeciwnika, ale to chyba przez ten wzrost, niżsi zawsze są tak postrzegani. On się nie przejmował opiniami innych - nigdy. Spływało po nim wszystko co leciało w jego stronę, oczywiście nie komplementami, chyba każdemu jest miło posłuchać swoich zalet od innej osoby, ale jeżeli chodzi o obelgi, to Yomu nie potrafił się nimi przejmować, wręcz na odwrót, bawiły go. Był jaki był, ale co mógł na to poradzić? Nie miał zamiaru się dla nikogo zmieniać, jest jaki jest i tego się będzie trzymał.
Jeden z kompanów przedstawił się, Danito, tak? Być może, chyba dobrze usłyszał, a nie raz mu się przytrafiło przekręcić jakieś imię, miał do tego skłonności. Lamia Scale, słyszał trochę o tej gildii. Nie sprawiała tyle problemów co magowie z Fairy Tail, mają jakieś tam swoje idee etc. ale Yoshimitsu w ogóle się w to nie zagłębiał, a po co? Należał do gildii, którą zawsze podziwiał, od małego pragnął zostać magiem i właśnie pracować w ten sposób a nie żaden inny. Oczywiście prócz imienia wsłuchał się w pozostałe słowa mężczyzny. Co prawda, jego wzrost, postura wzbudzała respekt, nie mógł być jakimś leszczem, a na pewno gdyby doszłoby do walki w zwarciu, to Yoshimitsu leżałby w ciągu kilku sekund po jednym celnym strzale, więc nie mógł się dać trafić - na szczęście do niczego takiego nie dojdzie, ponieważ teraz musieli być drużyną a nie rywalami, dzięki tej misji zarobią potrzebne pieniądze na specjalne wydatki.
Wszystkie podsumowanie, czas na sprawdzenie terenu - Yomu jako mag wybuchu nie mógł wyczaić podłożonych przez kogoś innego ładunków, ponieważ jeszcze nie opanował takiej umiejętności, a szkoda... teraz w takiej sytuacji bardzo by się to przydało. Nie ryzykowaliby w ogóle życiem. Ale mógł to wykombinować inaczej, po prostu użyć jednej ze swoich technik na ścieżkę, dzięki temu sprawdziłby czy na sto procent jest coś nie tak.
Po szybkiej analizie wrócił do nich na ziemie, czy coś znalazł? No jeszcze nie wiadomo, oby tak, ponieważ wtedy mogliby rozpocząć szybkie zabezpieczenie drogi. Za ten czas, gdy Danito szukał czegoś podejrzanego, Yoshimitsu postanowił odpowiedzieć przyjacielowi.
-Gomen, coś ważnego mnie zatrzymało. Znalazł szybko jakąś wymówkę, nie mógł powiedzieć, że ze dwa razy zabłądził, wolał porzucić to w niepamięć.
Danito ruszył przed siebie, kazał być ostrożnym, oraz ubezpieczać tyły - oczywiście z tymi tyłami wypadło na Yoshimitsu. A czemu nie? Jest teraz najmniej zagrożony. A słysząc słowa Takezo, nie odzywał się na razie, nie mógł nic zrobić, ponieważ już Danito szedł powoli przed siebie, ale to może dobrze? Yoshimitsu nie musi w ten sposób marnować magicznej mocy, a także nie narobi niepotrzebnego hałasu, chociaż w sumie dla niego to obojętnie, liczyło się powodzenie misji oraz nagroda. Yomu ruszył za nimi spokojnym krokiem, oczywiście powoli, nie mógł ich wyprzedzić.
Powrót do góry Go down
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Chatka wiedźmy Empty
PisanieTemat: Re: Chatka wiedźmy   Chatka wiedźmy EmptyCzw Lut 21 2013, 23:32

MG

No więc zacznijmy od naszych dzielnych obserwatorów. Danito postanowi wzbić się w powietrze i zobaczyć, czy widać z góry drogę do chatki lub może ewentualne przeszkody. I możliwe, że na otwartym terenie coś by zobaczył, jednakże las skrywał tajemnicę wiedźmy i jedyne, co mógł dostrzec z wysokości to brak ewentualnych pułapek zamontowanych w koronach drzew. A tak to tylko drzewa, drzewa, jeszcze więcej drzew. Nic przyciągającego uwagę. Również Shinsei nie mógł się pochwalić wielkimi odkryciami na temat ścieżki. Żadnych śladów wielkich zwierząt czy czegoś, co mogłoby być straszne, a ludzi... Ścieżka w lesie, z dala od bożego świata, wiec i śladów ludzi nie znalazł. No, poza licznymi znakami ostrzegawczymi i samą wydeptaną ścieżką, co było aż nazbyt 'ludzkie'. Tymczasem Danito wrócił na ziemię i wywołał lekki ruch powietrza, który wprawi w szelest liście na drzewach, ale nic poza tym. No cóż... Yomu tymczasem postanowił popatrzeć, jak inni próbują coś zdziałać.
Kiedy trójka dzielnych magów nie była w stanie już nic zdziałać w tym miejscu powoli zaczęli iść dróżką, uważnie wypatrując niebezpieczeństw. Z pewnością nic nie mogło ich zaskoczyć. Ale z pewnością niepokojący szelest w krzakach nie wróżył dobrze. Danito nie namyślając się długo zamachnął się swoja cenną kataną na krzaki, z których dochodził szelest i... wyciągnął ją zakrwawioną. Zaglądając w krzaki dostrzegł truchło rozpłatanego ostrzem króliczka. Biedne, bogu winne stworzonko...


Uwagi od MG
Danito i Shinsei: Proszę odnośniki do KP w podpisie
Yomu: Pisz czytelniej, co chcesz zrobić i z jakich technik chcesz skorzystać
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Danito


Danito


Liczba postów : 55
Dołączył/a : 06/02/2013

Chatka wiedźmy Empty
PisanieTemat: Re: Chatka wiedźmy   Chatka wiedźmy EmptyNie Lut 24 2013, 22:32

Danito zajrzał jako pierwszy w stronę krzewu, z którego jeszcze przed momentem dobiegał szelest. Nie spodziewał się żadnego większego obiektu. Cięcie przeszło przez ciało ofiary gładko, bez większych problemów. Nie poczuł nawet zbytnio kości. Bardziej jakby przecinał kawał surowego mięsa u rzeźnika. Ostrze rozdzieliło kręgosłup martwego zwierzęcia na dwie części, tak jakby był on marną gałązką.
- Cholera…

Wypowiedział nieco poddenerwowany czarnowłosy. Nie czuł się winny za popełnione morderstwo na biednym króliku. Po prostu spotkali się w złym czasie. Nie miał zwyczaju znęcania się nad zwierzętami, wręcz przeciwnie, traktował je z wielkim szacunkiem. Uważał je za najlepszych przyjaciół ludzi, którzy także posiadają uczucia oraz pamięć. Tym bardziej w tak dziwnym świecie, gdzie koty gadały i używały magii, a ludzie przybierali formy zwierząt.

Czym prędzej postanowił zaopiekować się martwym zwierzakiem. Na jego szczęście nie męczył go ból, nie musiał konać w męczarniach tak jak upolowany przez myśliwego zając. Odszedł szybko. Danito czuł, że ta sytuacja mogła mieć pewien związek z samą misją. Lepiej dla całej grupy by nie zostawili rozprutego ciała zwierzęcia na pastwę losu, możliwe, że wiedźma miała fioła na punkcie zajączków, a ten oto tutaj maluch należał do jej faworytów.
- Musimy coś zrobić z jego ciałem.
Uznał, że to będzie najlepszym rozwiązaniem w tej sytuacji. Coś zrobić, co miał na myśli? Wziąć ze sobą ciała nie mogli, było to głupim rozwiązaniem. Tym bardziej jeśli cięcie poszło po szyjce. Jedna osoba niosła by główkę za uszy, a druga ciałko za ogonek? W każdym razie nie mogli pokazać kobiecie, która zapewne już ich obserwowała, ich obojętność na śmierć niewinnego stworzenia. Czarnowłosy nie miał zamiaru przeżywać katuszy, uderzać biczem o swe plecy czy tworzyć grób i odmawiać modły nad truchłem królika. Postanowił nie babrać się w krwi. Kucnął przy martwym ciałku, przyłożył obie części do siebie, a następnie wyciągnął zza pleców opancerzoną rękę. Rękawica miała na sobie kolce, dzięki którym mógł wykopać drobny kawałek ziemi. Rozsypał go po zajączku, tak by rany były w miarę zakryte. Jeśli uzna z resztą drużyny, że to wystarczy. Mogą spokojnie ruszyć dalej, jeśli jednak towarzysze mieli lepsze pomysły, gotów był na zmiany w swym planie.

Kontynuując podróż nadal zachowywał taką samą bezpieczność. Miał nadzieję, że nie spotkają już króliczka a coś większego. Typu ziemnego summona czy też jakiegoś rozwścieczonego wilka. Wtedy nie gryzłoby go sumienie za zabicie niewinnego zwierzęcia. Stałby on przeciwko oponenta.
Powrót do góry Go down
Shinsei Takezo


Shinsei Takezo


Liczba postów : 15
Dołączył/a : 03/02/2013

Chatka wiedźmy Empty
PisanieTemat: Re: Chatka wiedźmy   Chatka wiedźmy EmptyWto Lut 26 2013, 18:47

Grupa szła żwawym, lecz ostrożnym krokiem, gdy do uszu jej członków dobiegł hałas dochodzący z pobliskich krzaków. Była to krótka, lecz napięta chwila, którą przerwał świst powietrza spowodowany cięciem miecza Danito. Nie było to roztropne posunięcie, lecz członek Lamia Scale zareagował automatycznie. Cokolwiek znajdowało się w krzakach, na pewno już nie żyło(Nacisnąć przycisk pośrodku ekranu!). Mag wyciągnął z krzaków zakrwawione ostrze bez najmniejszego problemu, co musiało oznaczać zgon z pewnością niewielkiego zwierzęcia. Chwilę potem Danito ruszył w kierunku krzaka, by sprawdzić cóż takiego uśmiercił. Takezo podążył chwilę za nim, choć tak naprawdę nie bardzo go to interesowało.
- Biedny królik... - powiedział smutnym głosem.
Mimo, że tak samo żałował zwierzęcia jak jego towarzysz, Shinsei był odmiennego zdania co do tego, co powinni teraz zrobić. Bez względu na wszystko co właśnie się zdarzyło, powinni pójść dalej. Tracili bowiem czas, którego w późniejszym czasie może brakować.
- Nie powinniśmy się zatrzymywać. Teraz nie zrobi nam różnicy, do kogo należał królik - rzekł Takezo do drużyny, choć patrzył wyłącznie na grzebiącego w piachu Danito. - Jeśli należał do wiedźmy, być może będzie zdenerwowana. Teraz tego nie zmienimy. Tak czy siak dowie się, że zwierzę zostało zabite przez człowieka, a jedynymi ludźmi w okolicy jesteśmy właśnie my.
Shinsei miał już pozostawić królika w rękach maga pochodzącego z Lamii, lecz to co ujrzał, przekroczyło jego wyobrażenia. Nie było sensu roztkliwiać się nad sytuacją w aż tak dramatyczny sposób.
- Jeśli mamy zamiar za każdym razem zawracać sobie głowę takimi rzeczami i marnować czas, lepiej od razu zawróćmy - powiedział nie mogąc się powstrzymać. - Naszą misją jest odebranie odpowiedzi odnośnie koralika od zaufanej wiedźmy naszego zleceniodawcy. Nie zakładajmy zatem, że od razu chce nas pozabijać, pomyślmy logicznie. Bądźmy ostrożni, ale nie niszczmy bezmyślnie jej terytorium póki nic nas nie zaatakuje.
Nie wydawał poleceń. Choć wyrażał wyłącznie swoją opinię, jego głos brzmiał władczo. Shinsei nie uważał się za kapitana drużyny i nie miał zamiaru nim zostawać. Mimo wszystko nie mógł pozwolić, by jego towarzysze zaczęli zachowywać się niczym rozbiegane chochliki, każdy imający się czegoś innego. Liczy się współpraca i odpowiednie myślenie.
Jeśli to wystarczyło, zapewne drużyna powróciła do poprzedniego szyku i ruszyła dalej zachowując taką samą czujność. Lepiej, żeby wróg zaatakował pierwszy, jeśli takowy w ogóle istnieje. Gdyby stało się tak, że na siłę zaczną szukać przeciwnika, rozpoczną swoistą walkę z wiatrakami, a nie o to tutaj chodziło, prawda? Następnym razem może się bowiem okazać, że Danito nie wyciągnie z powrotem swego miecza, ponieważ zostanie on pochłonięty przez dziwną energię wraz z jego ręką... Nigdy nic nie wiadomo. Właśnie dlatego lepiej poznać ewentualnych wrogów, by móc z nimi walczyć.
Powrót do góry Go down
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Chatka wiedźmy Empty
PisanieTemat: Re: Chatka wiedźmy   Chatka wiedźmy EmptySob Mar 02 2013, 00:34

MG

Danito prowizorycznie pochował króliczka oddając honory biednemu stworzonku, natomiast Shinsei wygłosił mowę mającą zmotywować resztę drużyny do wzięcia się w garść i w końcu ruszyć na spotkanie wiedźmy. Tymczasem MG uciął sobie małą przerwę, zastanawiając się, ile prawdy jest w dziwnych domysłach graczy...
Trójka magów powoli posuwała się do przodu, uważając na wszelkie możliwe pułapki, jednak na żadną się nie natknęli. Nie było też wybuchów, sideł czy spadających kłód. Przypadek? Ścieżka powoli się kończyła i oczom magów zaczęła ukazywać się chatka na niewielkiej polance. Była zrobiona z drewna, ale cała pokryta była roślinnością - bluszczem, groszkiem i winoroślą, opierała się na wilczej łapce a z komina ulatniał się siwy dym. Do drzwi prowadziły trzy kamienne schodki, na ostatnim stopniu leżała wyniszczona wycieraczka do butów. O przednią ścianę domu, tuż pod parapetem, oparta była miotła z gałązek. Właścicielki nigdzie nie było widać.


Uwagi od MG
Czas na odpis: 72h
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Yomu


Yomu


Liczba postów : 8
Dołączył/a : 06/02/2013
Skąd : Szczecin.

Chatka wiedźmy Empty
PisanieTemat: Re: Chatka wiedźmy   Chatka wiedźmy EmptySob Mar 02 2013, 23:24

Nie można się obijać, trzeba ruszać! Toteż tak zrobili i poszli leśną ścieżką. Wszyscy byli bardzo czujni, nie chcieli wpaść w nic po drodze, żadne sidła, pułapki czy cokolwiek innego. Las od zawsze był bardzo tajemniczym miejscem dla Yoshimitsu. Zarazem go przerażał, a także wzbudzał zachwyt. Wszędzie cisza, spokój, słychać tylko szumy, szmery, ewentualnie jakieś odgłosy zwierząt... Yomu obserwował swoich towarzyszy, Danito wciąż z ręką na mieczu, wyglądał na narwanego, był bardzo czujny i z ostrożnością stawiał kolejne kroki. A to ciekawe, lekki hałas w krzakach, a ten już ciął mieczem. Yo stawiał na to, że nic tam nie było, że to zwykły powiew wiatru czy coś w ten deseń. Kiedy ujrzał zakrwawiony miecz, bardzo się zdziwił i już był ciekawy kogo pochlastał. Czekać długo nie musiał, zaraz okazało się, że Danito pociął... królika.
A no! W końcu to był las, nieprawdaż? Tutaj zapewne królików było mnóstwo, tak jak jeleni, saren, dzików, rudych wiewiórek oraz innych zwierząt, kto by się przejmował królikiem. Yo przez to w sumie nawet trochę się rozluźnił. Nie szedł już lekko przygarbiony, a wyprostował się i schował ręce do kieszeni. Cały czas podejrzewał, że nie ma tutaj żadnych pułapek, ano cóż.
-Po co? Zapytał Yoshi zaraz po tym, kiedy mag z Lamii stwierdził, że trzeba coś zrobić z ciałem zwierzęcia. Co prawda, królik został potraktowany w okrutny sposób, jednakże to leśne zwierze, do którego chyba nikt nie miał sentymentu. Mięli do wykonania misję, a nie zajmowaniem się truchłem jakiegoś tam królika. Co prawda zadając to pytanie nie czekał na odpowiedź, w sumie to było jakby pytanie retoryczne, ale gdyby ktoś mu to wyjaśnił, to przecież by się nie obraził.
Spoglądnął na swojego przyjaciela, czyli na Takezo. Dobrze prawił, wręcz wytłumaczył w grzeczny sposób Danito, że traci tylko czas, gdyby magowie zajmowali się takimi błahostkami, to nikt by ich nawet nie zatrudniał. Czas to pieniądz, najlepiej jest kierować się tym stwierdzeniem. Co prawda, dobrze by było, gdyby zakończyli już temat tego królika, gdyż było to niepotrzebne, w dodatku może zapanować nieprzyjemna atmosfera, a przecież trzeba na misjach współpracować a nie się kłócić między sobą w dodatku o tak głupie sprawy. Trzeba było ruszać dalej. Yoshimitsu ruszył przed siebie, jednakże cały czas trzymał się za swoimi kompanami. Szybko ominęli tak zwaną "strefę zagrożenia", tak jak Yo przypuszczał - nie było żadnych pułapek, to bardzo dobrze. Nie stracili chociaż na tym czasu. Skoro było bezpiecznie po drodze, to wiedźma nie powinna być taka zła, prawda?
Na horyzoncie zaraz pojawiła się drewniana chatka - dotarli na miejsce. Trzeba było działać, nie można czekać i zajmować się czymś innym. Kiedy podeszli bliżej, Yoshi zaraz wszedł na schody i podszedł do drzwi, oczywiście w nie zapukał, a następnie cofnął się, teraz właśnie stał na drugim schodku, czekał co się wydarzy.
Powrót do góry Go down
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Chatka wiedźmy Empty
PisanieTemat: Re: Chatka wiedźmy   Chatka wiedźmy EmptyCzw Mar 07 2013, 01:46

MG

Yomu wszedł po schodkach i zapukał do drzwi chatki wiedźmy. Początkowo nic się nie stało, jednak chwilkę później dało się słychać ciche dzwonienie wewnątrz domku i drzwi do środka otworzyły się z delikatnym skrzypieniem, zapraszając do środka gości. Chłopak, stojąc na schodkach, nie był pewny, co zrobić, ale pokonał ostatni schodek i wszedł do środka chatki, a drzwi... nie zamknęły się za nim, wciąż będąc otwarte, jakby czekając na pozostałych gości.
Wnętrze było schludne, choć nieco stare. Na wprost drzwi kamienny piecyk, robiący również za kuchenkę, u sufitu zwisające pęki ziół, niewielki i wysłużony drewniany stoliczek, jedno krzesło, łóżko w kącie i komoda, z wieloma szufladami, a obok pieca "pracownia wiedźmy" - ni to biurko, ni to toaletka ani szafka, na blacie mebla stało mnóstwo flaszeczek i buteleczek z nieznanymi substancjami, a w środku blatu wyryto dziurę.
Yomu, przyglądając się wszystkiemu, też poczuł się obserwowany, choć nie wiedział przez kogo i skąd.

Uwagi od MG
Czas na odpis: 72h od mojego posta
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Shinsei Takezo


Shinsei Takezo


Liczba postów : 15
Dołączył/a : 03/02/2013

Chatka wiedźmy Empty
PisanieTemat: Re: Chatka wiedźmy   Chatka wiedźmy EmptyCzw Mar 07 2013, 19:41

Mijały długie minuty, podczas gdy Danito starał się pochować zamordowanego wcześniej królika. Zdaniem Takezo nie miało to najmniejszego sensu i wyraził to dość wyraźnie, choć nikt nie zwrócił na to uwagi. Marnowali czas stojąc w miejscu tylko po to, by nie zdenerwować i tak nie znanej im osoby, która i tak nie wiadomo czy przywiązywała do zwierzęcia jakiekolwiek uczucia. Kiedy jednak prowizoryczny obrządek dobiegł końca, trójka magów mogła w końcu po rac wtóry podjąć ledwo rozpoczęty marsz. Jak się okazało, znaki rozstawione w okolicy nie mówiły prawdy. Droga nie była usiana żadnymi pułapkami, a przynajmniej "drużyna wróżek" się na nie nie natknęła. Widocznie wiedźma zamieszkująca ten las nie chciała doświadczać nachalnej gościnności okolicznych mieszkańców, toteż skuteczni ich odstraszyła. Wcale nie musiało oznaczać to, że była brzydka, szalona czy aspołeczna. Ludzie parający się sztuką magiczną niejednokrotnie potrzebowali spokoju, by pielęgnować swoje zdolności. Moc nie jest bowiem czymś, z czym można obchodzić się w lekkomyślny sposób. Czasami trzeba było całą wolą powstrzymywać ją przed wymknięciem się spod kontroli. Shinsei doświadczył tego wielokrotnie, kiedy był nieco młodszy. Za każdym razem, gdy tracił panowanie nad mocą, ulice miasteczek, w których przebywał, spływały krwią niewinnych. Nie dziwił się zatem wiedźmie, sam po wielokroć pragnął azylu, miejsca wolnego od ludzi, w pewien sposób zapewniającego mu ochronę. Teraz jednak, kiedy zatrzymali się przed chatą, Takezo miał okazję oglądać owoce pracy owej aspołecznej kobiety. Mówię oczywiście o miejscu jej zamieszkania. Było bowiem wręcz idealne. Cisza, spokój, mieszkanie z wystarczającym wyposażeniem. Niemal idealne miejsce dla kogoś, kto potrzebuje żyć całkowicie na własny rachunek.
Dwójka magów obserwowała jak Yomu podchodzi do domku, a potem wchodzi do środka. Zdawało się, że nikogo tam nie ma, a mimo wszystko drzwi otwarły się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Cóż, wyglądało na to, że owa wiedźma posiadała zdolności telekinetyczne, co nie oznaczało jednak, że posiada tylko takowe. Trzeba było liczyć się ze wszystkim. Nie czekając zbyt długo Shisnei również ruszył przed siebie i przekraczając próg domku, oparł się po prawej stronie drzwi. Rozglądał się dookoła, jak gdyby spodziewał się, że wiedźma wkrótce się pojawi przybierając ludzką postać znienacka, będąc wcześniej na przykład muchą. Różnego rodzaju metamorfozy również nie były niczym niezwykłym w świecie magii. Takezo był jednak gotów w każdej chwili zareagować i przykładowo zablokować drzwi czymś, co wpadnie mu akurat pod rękę, bądź wybiec na dwór. W każdym razie zachowywał jednak spokój, więc musiałoby się wydarzyć coś naprawdę zaskakującego i niebezpiecznego, by zachował się w wcześniej opisany sposób.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Chatka wiedźmy Empty
PisanieTemat: Re: Chatka wiedźmy   Chatka wiedźmy Empty

Powrót do góry Go down
 
Chatka wiedźmy
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 5Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5  Next
 Similar topics
-
» W kapeluszu wiedźmy~
» Manuskrypt wiedźmy.
» Piecyk ciasteczkowej Wiedźmy
» Chatka z piernika
» Bar Nibyzielona Chatka

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Wschodnie Fiore :: Wschodni Las
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.