Zdarzenie II - Skacz!

Nadszedł drugi dzień zmagań naszych dzielnych gildii. Nadszedł więc też czas na kolejne zdarzenie, w którym udział brać mieli ich przedstawiciele. Jak do tej pory na prowadzeniu było Lamia Scale, drugie miejsce zajmowało Fairy Tail... ale jak będzie potem? Czy to zdarzenie zmieni punktacje? Nie wiadomo. Wiadomo było jednak to, że zdarzenie prowadzi Fem i wielu ludziom się ono po prostu nie spodoba.

Arena się zmieniła. Co prawda ziemia dalej była taka sama, otoczenie też to samo, na samym jej środku pojawiły się słupy. Było ich osiemnaście, a każdy z nich wyglądał tak samo. Osadzony na 10 metrowym drewnianym paliku kamienna platforma w kształcie koła. Oczywiście, na górze była płaska. Każda platforma miała średnicę 1,5 metra, tak, że na jednej zmieścić mogła się tylko jedna osoba.
Na ziemi ustawione były materace... Czo to było?

W powietrzu pojawiła się platforma, a na niej stał ubrany w garnitur mężczyzna. Nie miał głowy, co od razu  rzuciło się wam w oczy, tak samo zresztą jak i rąk, czy też nóg. Po prostu całe przebranie wisiało w powietrzu... Mikrofon uniósł się lekko i wszyscy usłyszeć mogli męski głos [właściwie tylko po tym można było stwierdzić, że to jednak facet]:
-Witam państwa w drugim dniu zmagań. Dzisiejszą atrakcją będzie zabawa o nazwie "Skacz!", której zasady zaraz państwu przedstawie. Oto na arenie znajduje się 18 platform, każda pomieścić może tylko jedną osobę. Na niej znajdą się członkowie rywalizujących ze sobą gildii, których zadaniem będzie... po prostu jak najdłuższe utrzymanie się na słupie. Czy to nudne? Pewnie tak. Jednakowoż to nie wszystko. Wygra tylko jedna osoba, która utrzyma się jako ostatnia. Za jakiś czas zaczniemy usuwać poszczególne kolumny, tak więc co dziesięć minut [1 tura] ilość kolumn będzie się zmniejszać. Jeśli członek gildii nie chce przegrać, musi zepchnąć kogoś z innej kolumny i zająć jego miejsce, lub po prostu stanąć na innej wolne. Ale w końcu i te się skończą. Można atakować swoich przeciwników za pomocą czarów, aby zepchnąć ich z filarów, można również niszczyć filary, można nie robić nic i po prostu czekać. Pamiętajcie jednak, że osoba odpada dopiero wtedy, kiedy uderzy w ziemię.... Proszę o wystawienie magów do tej konkurencji. Ah, tak... w przypadku jeśli ktoś dysponuje zaklęciem pozwalającym na latanie, może użyć go tylko raz w czasie trwania zdarzenia.-przerwał i czekał. W sumie to było tyle.

Mapa: http://iv.pl/images/75636456437005985006.png

///Przepraszam, nic lepszego nie wymyśliłem... Dodałem tą zasadę dlatego, że takie zaklęcie pozbawiło by sensu zdarzenia... x0x


Edit: Żeby nie było, macie 24h na odpis...

Yuuupi! W końcu moja kolej! - pomyślał białowłosy chłopak już znajdujący się na kolumnie. Jak zwykle starał się zachować spokój, ale targające nim emocje to znacznie utrudniały. Wziął kilka głębokich wdechów. Pomachał do ludzi uśmiechając się, nie potrafił powstrzymać radości z powodu tego, że został wybrany do wzięcia udziału w tej konkurencji. A do tego wydaje się, że były zabójca się tu idealnie nada - przyda się ktoś skoczny i szybki. Słuchał uważnie zasad i analizował je. Cóż, na razie to chyba wszystko co zrobił, w końcu na razie walka się nie zaczęła.

Kolejne wydarzenie i tym razem to ja poszedłem pokazać swoje umiejętności. Ogólne zasady bardzo mi podpasowały i myslałem już nad taktyką na przyszłe boje na tych małych kolumienkach. Musiałem podtrzymać dobrą passę naszej gildii. Nie mogę pozwolić byśmy stracili prowadzenie na rzecz Fairy Tail lub kogokolwiek innego. Po prostu trzeba pokazać, że od początku do końca jest tylko i wyłącznie jeden lider. Na razie jedyną osobą, która się stawiła był chłopak z Violet Pegasus. Postanowiłem sie wyciszyć i skupić, czekając na resztę zawodników i rozpoczęcie samej konkurencji..

TAK, NARESZCIE, NASZEDŁ TEN MOMENT! Panie, panowie, dziewczęta, chłopcy, psy i koty, lamy i surykatki... PRZED WAMI JEDYNA, NIEPOWTARZALNA I NAJBARDZIEJ ZABÓJCZY MAG REINBOŁ PONY... Powitajcie Acl... Wróć. Nie ma Acl. Nie ta gildia, przepraszam. Potrzeba była na przemianowanie się na Applejack. Ale spokojnie, lamy zawsze wyczują swoja właścicielkę, nawet jak się farbnęła na rudo, ścięła włosy i przyodziała klasyczne, japońskie kimono. Swoje słynne no-dachi którym ścięła Angella pozostawiła w kwaterze, a ze sobą wzięła inne graty. Nie mniej - Aclarii się próżno w niej doszukiwać.

Pojawiła się na jednym z filarów. W sumie nie koniecznie z własnej woli, bo ją wygonili do konkurencji. Wiadomo przecież, że Acl jest stworzona do walk, a nie do latania po jakiś słupkach, ale kay, spoko, zdzierży to zadanie. W sumie nikt nie powiedział, że nie może nikogo potłuc przy tym. Nie mniej musiała dawać pozory spokojnej, opanowanej damy. Przynajmniej na razie. O morderstwach mogła zapomnieć, dyskwalifikacja i takie tam.

Dziewczę stało spokojnie na swojej własnej kolumnie. Cóż, zapowiadało się dość. Dziwny, latający stój oznajmił zasady gry. Skakać i nie dać się zrzucić? Brzmiało dość łatwo, jednak czy było tak aby na pewno? Cóż, nikt tego tak na prawdę nie widział. Młodej Syrence nie pozostało nic innego, niż czekać na ruch swoich przeciwników. W końcu trzeba znać taktykę wroga, nie? Stała sobie niewinnie, patrząc wkoło. Widziała ludzi z różnych gildii, robiących w tej chwili tyle co nic. Ciekawie się zapowiada.

Żodyn mi nie podskoczy, żodyn. No dobra, będą skakać, na takim zdarzeniu... Wysłanie go na zdarzenie tuż po walce poprzedniego dnia, a Lusi po zdarzeniu na walkę... Tylko głośno westchnął z irytacją, organizacja ze strony swojej gildii była totalnie beznadziejna. O ile Nath miał jeszcze dużo MM i zjawił się tu - jednak - z własnej woli, to Lusye... Nie, ona miała zdecydowanie gorzej. Lekko się skrzywił, kiedy idąc na arenę, uświadomił sobie, że nie będzie mógł wspierać towarzyszki z trybun. Ona zdecydowanie potrzebowała wsparcia.
Obserwował dokładnie arenę. Po prawej nieznane mu Rainbow Pony, po lewej Violet Pegasus. Lekko uśmiechnął się, nie mówiąc nic. Więc pewnie któryś z nich będzie chciał go strącić na początek, o ile się nim zainteresują. Bolała go trochę obecność kobiet, nie że jakaś dyskryminacja, ale-... Trudno, turniej to turniej, jak mu zarzucą damskiego boksera, to obije im mordy. Czy jakoś tak.
Uważnie słuchał słów garniturka (ktoś tu zapomniał zabrać z domu ciała-), zasad. Latanie? No bez jaj, jeśli ktoś potrafi latać-... Pieprzeni cziterzy, trzeba będzie ubić jak najszybciej. Westchnął z irytacją, po raz kolejny dziś. Dobrze, załatwimy to szybko i w końcu skończy się dla niego ten cholerny turniej. Po raz kolejny przemknęła mu przez myśl czarnowłosa dziewczyna z jego gildii. Powodzenia, dajmy z siebie wszystko...
Póki co, stał i obserwował. To by było bardzo nieczyste, atakować już w pierwszej rundzie przeciwników... No i oczywiście pilnował, która platforma zacznie się 'chować'...

Czarnowłosa wróżka stała na swojej kolumnie i prawdę powiedziawszy wyglądała jakby się obraziła. Jakby każdy po kolei z innych zawodników w tej konkurencji zrobił jej na prawdę wielką krzywdę. Oczywiście porównywalną w swej krasie do zakoszenia dziecku cukierków. Stała naburmuszona, nadymając policzki i obdarzając po kolei nieprzyjemnym spojrzeniem każdego ze swoich oponentów, jednocześnie starając się ich pobieżnie ocenić.
Jak oni mogli jej to zrobić.
No jak? Jak oni mogli wysłać ją tutaj do stania na tej kolumnie i skakania jak małpa, żeby nie dać się przypadkiem spaść tam na dół. Na te materace, które mimo wszystko zachęcająco wcale nie wyglądały. Serio. Że też nikt inny nie mógł stać tutaj na jej miejscu... Ten cały turniej był taki... upierdliwy.

Widownia zawyła przeraźliwie, chcąc chyba dodać tym otuchy wystawionym zawodnikom. Nie bardzo im to jednak wyszło. W każdym razie każda gildia wysłała na arenę swoje reprezentanta. Byli wszyscy, byli?
-No to zaczynamyy~-krzyknął mężczyzna, a w górze, nad głowami zawodników pojawiła się tabela, w której widać było ilość filarów i twarze zawodników. Najwidoczniej przedstawiać miała sytuacje na arenie. Kto wie, może ktoś miał taki czar, przez który widownia nie mogłaby ich wiedzieć? W każdym razie od tej chwili już możecie normalnie atakować, skakać, robić co chcecie. Tylko teraz tak... pierwsze 3 osoby atakują, 3 osoby się bronią, żeby nie było tak, że ktoś atakuje, a druga osoba nie ma szans do obrony. W tej turze jest to kto pierwszy ten lepszy, zresztą, zobaczymy co tam wykombinujecie. Zresztą, każdy z was może opisać i atak i obronę, więc luz. W tej turze żaden filar nie zaczął się chować, najwidoczniej zasada ta obowiązywać miała dopiero od następnej.


24h na odpisy, nie przejmujcie się mną, będę odpisywał w miarę możliwości.

Edit:

Piszcie atak i obronę w jednym poście!

No i się zaczęło! Żelek nie myślał długo, użył dasha, żeby przemieścić się o dwie kolumny w prawo (w stronę kolumny MC), przy okazji wykorzystując pęd i próbując uderzyć z całej siły dziewczynę stojącą na kolumnie mając nadzieje, że ta zaskoczona spadnie. Oczywiście był gotów na to, że atak się nie uda, albo dziewczyna szybko skoczy na inną kolumnę. W pierwszym wypadku stara się złapać równowagę i skoczyć na następną kolumnę, w przypadku kiedy dziewczyna skoczy na inną kolumnę, albo wykona unik zanim Gel się do niej zdashuje po prostu bezpiecznie staje na kolumnie, już gotowy do przyjmowania kontry od strony przeciwniczki. Jest też szansa, na to że oponentka zniszczy kolumnę na której chciał stanąć chłopiec, wtedy ten jak najszybciej stara się odskoczyć na inną najbliższą kolumnę w ostateczności używająca dasha. Jest również mała szansa na to, że jednak oboje będą znajdować się na kolumnie, w końcu dziewczyna mogła nie spaść po ataku, wtedy Żelek spróbuje ją podciąć, tak żeby ta straciła równowagę. Jeśli wszystko się uda trzynastolatek będzie stał na kolumnie MC gotowy przyjąć ataki ze strony przeciwników, które będzie starał się unikać, w ostateczności odskakując na kolumny obok. Przez cały czas trzyma środek ciężkości dość nisko, przez uginanie nóg, które ma szeroko rozstawione dla zwiększenia równowagi.

Czcigodna Epono, proszę Cię o szybką i zwycięską dla mojej gildii walkę... Poprosił w myślach jeszcze przed startem. Modlitwa? Nie, porzucił już dawno sentymenty... chyba. Nieważne. Teraz i tak musiał stąpać twardo i pewnie... po platformach.

Pierwsze co, nie mógł pozostać biernym na tak jawny atak maga VP, który znajdował się po lewej od Nathiara. Tak od razu atakować niewinną damę z MC? Cóż. To była zbyt dobra okazja, aby pozwolić jej przelecieć koło nosa. Jeśli Nath tylko zauważy ruch Żelka (skok, większe ugięcie kolan/napięcie mięśni łydek charakterystyczne przed skokiem), to obróci zaklęciem [D] młodzika o 90 w jego lewo, w kierunku poza platformy. Jeśli nie uda mu się tego zrobić za pierwszym razem, zrobi to, gdy będzie miał tylko kolejną okazję - kierunkiem ciągle będzie przestrzeń poza platformami. Co więcej, obróci na tej samej zasadzie ciało wojowniczki z MC, aby ta swoim pędem odskoczyła poza zasięg filarów. Nie zamierza zaprzestać na jednej próbie, będzie robił to (szukał okazji do rzucenia zaklęcia, czyli starał się zareagować odpowiednio szybko na ich skoki i ostaniecznie rzucał zaklęcie), aż albo dana dwójka przestanie skakać, albo znajdzie się poza zmaganiami. Przynajmniej, taki był plan.

Zostawmy jednak tą dwójkę. Po prawej stronie wojownika znajdowała się dziewczyna z RP, która po działaniach Żelka była logicznie najbliżej Nathiara. To, że zielonooki nie miał zamiaru atakować, nie znaczyło, że ona nie ma zamiaru atakować jego. Pamiętał o tym od samego początku, pamiętał kiedy rzucał zaklęcia na duet Żelek-Mor. Dlatego, jeśli tylko zauważy atak dziewczyny, momentalnie skupia swoją całą uwagę na niej, ostatecznie przerywając zabawę z tamtą dwójką (z którą, warto dodać, starał rozprawić się jak najszybciej). W przypadku ataku fireballem (który będzie leciał centralnie w niego), obraca go o 180 stopni, centralnie w przeciwniczkę. Jeśli będzie ich więcej, to zrobi to każdym - jeśli Acl po odwróceniu pierwszego zacznie odskakiwać, uwzględni to i poprawi kąt obrotu tak, aby kule ognia leciały w nią. W przypadku skoku w jego kierunku, będzie chciał zrobić to samo, co wcześniej z Żelkiem czy Mor - obrócić ją tak, aby poprzez jej pęd wyleciała poza zasięg platform. 

Jeśli jednak Acl doskoczy na jego platformę, czy też się teleportuje - ogólnie: znajdzie się - to ma od razu zamiar ją zepchnąć z niej zwykłym popchnięciem. Jeśli się go chwyci, to najpierw chwyci za nadgarstki, gwałtownie wykręci na zewnątrz i popchnie - wszystko maksymalnie szybko, aby miała jak najmniej czasu na reakcję. Dodatkowo kopnie prawą nogą w jej piszczel, aby jak najszybciej straciła równowagę. Sam stoi (już od początku) na lekko ugiętych kolanach, przede wszystkim nie dając się strącić. Był od niej większy, miał większą masę - miał przewagę. Gdyby jednak była w stanie go zrzucić, to natychmiastowo rzuca na siebie zaklęcie odwrócenia, aby z powrotem wpadł na platformę, a może i przeciwniczkę, w najlepszym razie zrzucając ją. Wtem, pierwsze, co robi, to łapie równowagę/chwyta się platformy, a dopiero następnie podcina i popycha Acl, sztoby sobie spadła.

(myślę, że bardziej gdybać na temat Acl nie ma sensu-).

Od samego początku do końca pamięta o swojej równowadze, stoi na lekko ugiętych kolanach.

Co jeśli ktoś rzuci w Natha jakimś przedmiotem, albo zaklęciem?
Jeśli to będzie na tyle mały przedmiot, że da radę wykonać na tyle prosty unik (który ABSOLUTNIE nie grozi mu spadnięciem z platformy), to po prostu wykona ten unik - odchylenie, kucnięcie, kroczek w bok. Jeśli jednak dany atak będzie zagrażał (nawet w minimalnym stopniu [rzut kartką papieru raczej się nie liczy, aczkolwiek nie każcie mi się rozpisywać na temat tego, gdzie leży granica zachwiania równowagi]) jego utrzymaniu się na platformie, obróci go zaklęciem [D] prosto w przeciwnika (czyli pod kątem 180 stopni, zapewne). W razie zaklęcia większego od niego (np., nie wiem, fala tsunami), obraca tą część, która mu najbardziej zagraża.

Właściwie to co mogła bidna Acl? Właściwie to nie miała pomysłu jak to rozegrać. Ot, wrzucili ją do konkurencji z myślą, że będzie wiedzieć, co robić, a tu lipa. Tym bardziej, że pierwszy raz ograniczało ją coś takiego jak ZASADY... Znaczy się, mogłaby je olać, czemu by nie? Wolny człowiek, może robić co chce. Inna sprawa, że może dostać opieprz od reszty. Ta praca zespołowa, niech ją piekło pochłonie...
Ale spoko, Acl wie, że trzeba to strącić cały ten plebs z tych filarów czy jak to tam to zwali. Odpala Fuego Armadura używając zaklęcia na nogach, co by zwiekszyć szybkość. Skacze sobie do przodu próbując znaleźć się szybko na filarze pomiędzy MC a VP. Nowe gildie, a z płotkami trzeba się rozprawiać szybko, co by się pod nogami nie pałętały. Zaraz po tym wyjmuje katanę, po czym wysyła dwa ostrza (Cortar el Fuego) w chłopaka z VP. Jedno celuje w klatkę piersiową, a drugie wysyła z drobnym opóźnieniem (sekunda?) uwzględniając zmianę położenia chłopaka i celując w ten sam punkt co wtedy,. Powinno mieć ok 1m szerokości, soł.... może trafi. Jeżeli ktoś chciałby jej przeszkodzić, skacze na pobliską kolumnę, a jeżeli to by mało dało, to się teleportuje na najdalszą kolumnę, na którą może.

Cóż. Sytuacja z minuty na minutę wyglądała nieciekawie. Dwóch mężczyzn, chociaż nie, tylko jeden, próbowało się na nią rzucić. Co biedna, mała dziewojka mogła w takiej sytuacji zrobić? Co jeżeli któremukolwiek się to uda? Patrząc na Gelassena każdy może stwierdzić, że porywa się z motyką na słońce. Jeżeli ten tylko się zbliży, dziewczę spróbuje skontrować jego atak używając "All in." Kości powinny przeszkodzić mu, czy tam odepchnąć na tyle skutecznie, żeby nie trafił w kolumnę, na której sama stała. Nie miała po co skakać, jeżeli była prawie pewna, że młodzik nie doskoczy do niej. Cóż, trzeba było radzić sobie w jeszcze inny sposób. Po drugiej stronie stał ten dziwny facet. I co tu z nim zrobić? Ruszyć się jak nie ma, dla pewności. Kolejnym dość dobrym pomysłem byłoby rzucenie "Die Alright" i rozproszenie wszystkich kości wokół siebie, tak, żeby uderzył i wybuchły przy każdym, próbującym znaleźć się niedaleko Gotki. Ostatnim czynem, który spróbuje zrobić młoda hazardzistka, będzie rozrzucenie paru kości, żetonów i kart [PWM] po pobliskich kolumnach. Kto wie, czy ktoś się o nie nie potknie?

Walczcie! Pourywajcie sobie głowy! Zróbcie widowisko godne starożytnych igrzysk! Randia skrzywiła się nieznacznie, na te myśli. Nie podobała jej się nawalanka ku uciesze tłumów. Wolała mieć powód. Powód był bardzo ważny w walce, a tak... Cóż... wysławianie swojej gildii pierwszym miejscem nie było dla niej dość przekonujące.
Wszyscy na panienkę z MC? Okej. Czemu nie. Randzia też dołoży swoje trzy grosze do tego wszystkiego. Randia używa Hikari no Ame, kierując promienie prosto w miejsce w którym znajduje się aktualnie dziewczyna.
Ale nie zapominajmy, że po lewej stronie czarnowłosa miała jeszcze jedną osobę. Mianowicie łysego z Lamia Scale. Nie. Ona o nim nie zapomniała. Po tym jak rzuciła pierwsze zaklęcie zwraca uwagę czy przypadkiem facetowi nie zachciało się jej zaatakować. W końcu tylko ona została blisko niego. Jeśli próbowałby ją zaatakować starałaby się przeskoczyć na kolumnę przed nią, a jeśli walnie w nią jakimś fajerballem czy innym syfem to spróbuje zniwelować zaklęcie uderzając jeszcze raz Hikari no Ame.

Hikari no Ame (C):

W końcu zdarzenie się zaczęło i od razu zrobił się istny sajgon. Każdy atakował każdego próbując zepchnąć go z kolumn lub nawet pozbawić życia. Co zaś robiłem ja, w skupieniu przyglądałem się całej reszcie. W końcu większości nie znałem a chciałem poznać chociaż ich magię. Taka obserwacja dobrze zrobi no i może uda mi się odkryć choć ułamki ich możliwości. Dzięki temu będzie mi się o wiele łatwiej walczyć. Poza tym jest nawet spora szansa, że w tym chaosie ktoś zostanie wyeliminowany, co byłoby jeszcze lepszym wyjściem z tej sytuacji. Jedyną zawodniczką, która się nie rusza jest z tego co wiem członkini Fairy Tail. Oprócz obserwacji reszty muszę uważać na nią, w końcu ona jeszcze może mnie zaatakować. Obserwuje więc kątem oka każdy jej ruch i reaguje na nie odpowiednio. Gdyby puściła coś fajerbolowato podobne to oczywiście robię unik/uchylam się. Gdyby zaś na mnie zaczęła szarżować to staram się uciec przeskakując na inną kolumnę tą obok mnie ewentualnie tą bliżej domyślnej kolumny zwodniczki GH, wszystkie moje ruchy wykonuje tak by broń Boże nie spaść. Gdyby była tak szybka (ona lub ktokolwiek kto nagle znajdzie się w moim pobliżu), że uda jej się mnie zaatakować to staram się bronić złapać ją lub wykorzystać jej pęd przeciwko niej ( używam sztuki walki z mojego kraju coś jak Aikido) by spadła z kolumny. Chyba zrobiłem wszystko co się da byle tylko nie spaść i przetrwać do kolejnej rundy, resztę jak zwykle zostawiam Bogom do rozsądzenia...

Zaczęło się bardzo fajnie. Galassen zdashował w kierunku Morrigan, a ponieważ dzieciak mógł przemieścić się w sekundę, Nath nie od razu użył na nim zaklęcia. Dopiero, kiedy białowłosy znajdował się przy swoim celu, jego  ciało obróciło się o 90 stopni, przez co nie uderzył w dziewczynę barkiem, a plecami. Z powodu czaru Natha impet był troszkę mniejszy, więc oboje po prostu wywalili się, z tym że ciało Morrigan od piersi w górę znajdowało się po za kolumną [ wisiało w powietrzu]. Nath nie zdążył użyć czaru przed zderzeniem, bo nie ma Kontroli magii w umiejkach, z tego powodu rzucanie czaru trochę mu zajmuję. Hazardzistka nie spadła całkowicie tylko dlatego, że Żelek przygniatał jej nogi i dzięki temu jako tako utrzymywała "równowagę". Tak czy siak nie zdążyła użyć swojego zaklęcia D, a z tym czarem B nie zrozumiałem. Po drugiej stronie stoi Acl, a nie dziwny facet. Chyba, że wzięłaś ją za mężczyznę, no ale... niby cycki ma, to nie wiem. Dlatego tej akcji nie ogarniam, to jej nie zrobiłaś... Ale to jeszcze nie koniec! Została jeszcze Acl i Randia. O ile ta pierwszą po prostu użyła swojego zaklęcia i zaczęła poruszać się w stronę kolumny pomiędzy VP i MC, to ta druga trochę namieszała. Użyła swojego zaklęcia, które wycelowała prosto w leżącą już dwójkę. Większość wiązek światła uderzyły w prawe ramię Żelka, wypalając głęboką na 1 centrymetr i szeroką na 7 cm ranę, która okropnie piekła i lekko krwawiła. Za to reszta uderzyła w nogi Morrigan. Ta jednak miała trochę szczęścia, kilka z nich po prostu uderzyło w filar, a tylko 2 czy 3 przypaliły jej lekko lewą nogę. Ogólnie trochę to bolało... A Huang jak stał, tak stał i patrzył. Środkowy filar, na którym właśnie znajdowała się Acl, zaczął się bujać i teraz przewracał się na lewą stronę... Dziewczyna miała kilka sekund, żeby z niego zeskoczyć.


Dalej tak samo, opisujecie obronę i atak w jednym poście, bez tur, kto pierwszy wykorzysta sytuacje ten lepszy... Zaraz mapa.... http://iv.pl/images/07314342402741123270.png

Stan:

Żelek- 94% MM, głęboka na  1 centrymetr i szeroka na 7 cm rana na prawym barku [Bo leżysz na lewym], która okropnie piecze i lekko krwawi, trochę będzie przeszkadzać w dalszych akcjach.
Morrigan - 100% MM, małe poparzenia na lewej łydce, leżysz na filarze... Żelek na tobie.
Nath - 94% MM.
Randia - 100% MM
Huang - 100% MM
Acl - 100% MM Fuego Armadura aktywna