I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Wiał lekki wiatr, który rozwiewał włosy siedzących na trybunach ludziom. Arena była pusta. Nie wyróżniała się niczym szczególnym. Długa na 40 metrów, szeroka na 50. Podłoże to zwykła uklepana ziemia, gdzie niegdzie pokryta piaskiem. Była po prostu normalna. Zero oryginalności. Zero przystosowania do walczących. A właśnie... gdzie oni byli? Tłum wydawał się być znudzony tak długim oczekiwaniem. Nagle rozległ się gong. Widzowie ożywili sie nie co. Kilku przestało długać w nosie i poprawiło się w siedzeniach, parę osób podsunęło się trochę do przodu, aby lepiej widzieć. W powietrzu pojawiła się platforma. Była mała, mieściła się na niej ledwie jedna osoba. Znajdowała się dobre kilkanaście metrów nad ziemią. Na niej stała kobieta. Ubrana w długą czerwoną suknie i biały kapelusz ze sporym rondem, który przysłaniał jej zielone włosy, które sięgały do jej łopatek. -Witam państaw bardzo serdecznie! Już za chwilę na tej arenie, odbędzie się walka na która wszyscy od dawna czekają! Ale między kim a kim? I na jakich zasadach? Zaraz się to okaże. -krzyknęła do mikrofonu, który miała w dłoni. Stalowe drzwi na przeciwległych końcach areny otworzyły się z trzaskiem. Kurz na chwilę podniósł się. -O to i pierwszy zawodnik~ W prawym narożniku, zawodnik dobrze nam znanej gildii Lamia Scale ~ Przed państwem... Egregoris II "Pace" Nocting~ !!-krzyknęła, a tłum zaczął wiwatować i entuzjastycznie klaskać. Znali go? Nie wiadomo. Ale miał walczyć, więc go lubili. -W drugim narożniku, reprezentant Rainbow Pony ... oto ... Fluttershy! - krzyknęła, a tłum zachował się równie entuzjastycznie co przy jego przeciwniku. W dodatku z widowni poleciały... majtki? Czy to były majtki? Nieważne.
-Zanim zawodnicy zaczną swoją walkę, musimy ustalić jej zasady ~ Jednak nie jest to takie prostę. Chociaż w sumie jest.-mówiła dalej prezenterka. Zawodnicy zatrzymali się jakieś 10 metrów od siebie. Tuż przed nimi pojawiły się dwie skrzynki. Każda z nich była zaciemniona, a z góry miała otwór na rękę.-Po prostu je wylosują ~ Proszę panowie, musicie po prostu włożyć dłonie do obu skrzynek i wyjąć to, co tam znajdziecie~
24h na odpis ~
Pace
Liczba postów : 685
Dołączył/a : 04/01/2013
Temat: Re: Arena I Wto Paź 15 2013, 21:46
Ufff, trochę się denerwuję... Ile jeszcze muszę czekać zanim mnie stąd wypuszczą? Gosh, no już, już! Stojąc tak wewnątrz stadionu, przed bramą, czekając na walkę, sprawdziłem swoje wyposażenie... Wszystko jest na swoim miejscu, zapasy many są zregenerowane, zmęczenia brak, w brzuchu mi nie burczy, siku zrobiłem... Okej, teraz tylko czekać
Po chwili otworzono bramę i wywołano moje nazwisko. Skrzywiłem się na dźwięk mojego pełnego imienia... Wolałem jak mówiono na mnie po prostu Pace... Wbiegłem uśmiechnięty na arenę, napawając się krzykami widzów... Stres momentalnie zniknął i poczułem że to jest ten dzień... Na przeciw mnie ujrzałem młodego chłopca, który chyba nie palił się na walkę ze mną... No, w końcu był z tej śmiesznej gildii Rainbow Pony. Spojrzałem na trybuny i ujrzałem kilku znajomych wiwatujących na mój widok. Większość krzyków dochodziła z trybuny Lamia Scale... Ach, ten doping... Stanąłem w wyznaczonym miejscu i po słowach kobiety podszedłem pierwszy do skrzynki i wyciągnąłem karteczkę, po czym podałem ją prowadzącej. Niech się dzieje, co ma być!
Artie
Liczba postów : 107
Dołączył/a : 18/04/2013
Temat: Re: Arena I Sro Paź 16 2013, 06:52
Nerwy? Stres? Norma na takiej imprezie, chyba że człowiek ma na to po prostu wyjebane, zupełnie tak jak zam Arcio w tym momencie, jak i od początku turnieju! Że niby on ma być jakimś chorym umysłowo niedorozwojem, co lata sobie to tu, to tam, ażeby... Właśnie! Czemu tak właściwie ostatecznie się zgodził? Nie żeby frajdą nie było oglądanie jakże potężnego pogromcę smoków w pociągu, czy zabawa w "kto przypnie ogon", a raczej namaluje mu znak gildii... Potrzebował kasy, a dość łatwa gotówka mogła napłynąć za wygranie tutaj. Ot co! Przecież nie można pogardzić taką sytuacją, a więc i nie można jej zmarnować!
Gdy jednak dotarli i rozpoczął się turniej, właściwie Artek średnio zadowolony przebraniem, jakie zaoferowała, a może zaproponował mu nie kto inny, jak członek gildii o płci niewiadomej aka Blood. Biel... Łatwo się pobrudzi, nie? Więc ostatecznie Artur postanowił przybrać ciut inną postać podczas turnieju, ażeby to pozostać incognito. Element zaskoczenie i nie wiedzy najważniejsze, nie?
I właściwie już prawie jesteśmy na miejscu! Już prawie dobrnęliśmy do szczekającego wesoło - nie! - raczej zdającego się naburmuszonym, białego pieska niewielkich rozmiarów. Może nawet do torebki by wszedł, chociaż pewnie byłby ciut za duży! Wiwaty, okrzyki, gromkie brawa, a przecież nie miał jeszcze okazji zmierzyć się z przeciwnikiem, ale najwyraźniej publika wielki żyjątka psowate, prawda? Co się dziwić tej formie?! Chcieli jakiegoś Flaterszaja to go mają, nie? - Woof... - burknął tylko, a w miejsce burknięcia należy wstawić względnie wiarygodny i udawany dźwięk psowatego żyjątka. Ruszył dumnie, niczym te psomodele na pokazach mody w kierunku skrzynki, aby stwierdzić potem jedno...
- Upierdliwe. - walnął pod nosem, a jak to można było się spodziewać, bycie tym, który idzie na pierwszy ogień mu nie odpowiadało. Noż co to ma być?! A jeszcze teraz musiał się ciut pogimnastykować i wybić tylnymi łapkami by wskoczyć na stołek, aby wyciągnąć ten jakiś durny coś z skrzynki. Nie lada wyzwanie, ale gdy już jakoś wgramolił się na mebel, począł szukać pyszczkiem czegoś wewnątrz czarnego ewenementu. - Moglibyście to ułatwić, ugh... - dorzucił tylko naburmuszony, jak już wyciągnął owe coś, a przedmiot znalazł się na stoliku, obok niego. Oczywiście także uprzednio zlustrował bacznie postawę przeciwnika, a i cały czas nasłuchiwał, gotowy jakoś odskoczyć, ot co!
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Arena I Sro Paź 16 2013, 16:59
MG:
Widownia zabuczała. Co to miało być? Tęczowe koniki wystawiają do walki psa? Rozległy się okrzyki niezadowolenia, kilka osób zaczęło rzucać przedmiotami... Prezenterka uciszyła ich gestem dłoni. -No mamy pierwsze losy ~ Od pana Pace'a dostajemy zasadę... Do utraty przytomności! Tak więc walczycie, aż jeden z was nie straci przytomności ~ -mówiła, przyglądając się to Pejsowi, to psowi. -Od pana Fluttershy dodajemy zasadę "Balony" ~ Wohoooo. Na arenie co jakiś czas pojawiać się dwa magiczne balony ~ Rozbicie go spowoduje... a to właśnie jest niespodzianka~ Możecie otrzymać buffa, możecie stracić rękę, albo nawet zmienić arenę na nową ~ Wszystko zależy od szczęścia.-mówiła dalej.-od pana Pace'a otrzymujemy ... "Dodatkowe utrudnienia" ~ A więc na arenie pojawi się coś, co utrudni naszym walczącym zadanie... a co u naszego pieseła? ... "Bagno"!... A więc nie przedłużajmy tego. Znamy zasady, znamy arenę. Znamy walczących... Pierwszą walkę turnieju magicznego czas zacząć!-wykrzyknęła, unosząc się na magicznej platformie jakieś 15 metrów w górę.
Arena zmieniła się. Nie byliście już na zwykłym piaszczystym terenie, a ... no właśnie, gdzie? Jeden z was wylosował Bagno. Więc proszę bardzo, o to i bagno. Każdy z was stał na pokrytej trawą wysepce o średnicy 20 metrów. Było ich tutaj bardzo wiele, między nimi płynęła zaś zielono-błękitna woda. Gdzieniegdzie rosły drzewa czy też inne krzewy. Byliście w tej chwili oddaleni od siebie nie całe 100 metrów.
Mapka -
Spoiler:
Brązowe kropki do drzewa, zielone to wyspy, te takie gwiazdki do krzewy, woda to woda.. Żółta kropka to Artie.
Kto pierwszy ten lepszy.
Pace
Liczba postów : 685
Dołączył/a : 04/01/2013
Temat: Re: Arena I Sro Paź 16 2013, 19:04
Nie pozostało wiele czasu do stracenia. Chcę skończyć tą walkę najszybciej jak potrafię... Nie mogę się za bardzo zmęczyć, muszę być w formie na następny dzień... Szczeniaczek? Myślą, że dam nabrać się na jakiś fortel z przebraniem? Takie przykrywki na mnie nie zadziałają... To zawody, więc liczy się tylko wygrana. Wszyscy na mnie liczą... Nie zastanawiając się długo, pobiegłem przeskakując z wysepki na wysepkę okrążając przeciwnika z jego lewej strony, omijając dużą wysepkę... Znajdując się koło drzewa położonego najbliżej przeciwnika, wyrzucam w jego stronę 4 shurikeny... Drzewo ma służyć za osłonę w razie ataku. Zaraz za shurikenami biegnę ja, z wyczarowanymi Wodnymi Ostrzami. Na moment nie spuszczam wzroku z oczu przeciwnika. Ruch mięśni, spojrzenia, przypadkowe ruchy... wszystko może wskazywać na to, co zrobi przeciwnik. Gdy dobiegnę do przeciwnika, pozostawiam lewą rękę z ostrzem do obrony, podczas gdy nacieram prawą ręką. Cięcia z góry i pchnięcia...
Artie
Liczba postów : 107
Dołączył/a : 18/04/2013
Temat: Re: Arena I Sro Paź 16 2013, 19:10
Kolejne zasady, kolejne reguły... I że niby on miał je pamiętać i przestrzegać? Niech im będzie, jeśli przypadkiem zakończenie walki nie wyleci mu z głowy, że finisz jest po utracie przytomności. Tak, właśnie po niej, a nie ciut dalej, nie? - Woof. - rzucił już tylko krótkie na podsumowanie, aczkolwiek zmartwiła go jedna część, chociaż na niepokój to ciągle za mało! I tak da sobie radę, jak to Grimoire! Znaczy się... Pony. Nosz kuźwa kto to wymyślił? - pomyślał chłopak, oglądając uważnie zmiany, jakie zaszły w arenie, a i próbując obeznać się w sytuacji, jaka miała miejsce na stadionie! Chociaż... Teraz był przecież tylko psiakiem, więc najlepiej byłoby się... Przegrupować!
Dlatego też Artek w niedługim czasie, bo tuż po wstępnych oględzinach próbuje dać nura w krzaczki, które powinny schować niewielkiego pieseła, ba! Wtedy też przygotowuje się odpowiednio i przy pomocypwm Chimare przyzywa sobie właściwie psią kopie siebie do współpracy. Niby zwykły szczeniak, jednak co dwie głowy - nawet jak jedna "zacofana" - to nie jedna, a wtedy można we dwoje opuścić kryjówkę i ruszyć, aczkolwiek.... Raczej wypadałoby rzec - uciekać! Jeden całkiem w lewo, drugi w prawo, a który to Ar, znaczy się Flaterszaj? To będzie wiedział tylko Lexio, ne? Dodatkowo nawet jak oba, spróbują odskoczyć przed ciosami, a i na dodatek otoczyć przeciwnika od przodu i tyłu, jeśli trzeba to i węsząc, bo w końcu to pieseł, ne?
Gdyby zaś miał oberwać od oponenta, wtedy próbuje się odmienić tuż przed przemianą i spróbować sparować jakoś cios ostrzem, acz kondycję sporą miał i zręczność to i może odskok sam wystarczyłby, nie?
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Arena I Czw Paź 17 2013, 19:33
MG:
Arena została całkowicie odcięta od głosów z zewnątrz. Obaj walczący nie słyszeli już wiwatu tłumu ani komentarzy prowadzącej... Głównie po to, aby nic nie przeszkadzało im w walce.
No więc obaj ruszyli. Pejs nie miał zamiaru tracić ani chwili i od razu ruszył na przeciwnika. Skakał z wysepki na wysepkę, starając się okrążyć wroga od lewej strony. W tym czasie Artie zniknął w krzakach. Na chwilę. Pejs znalazł się już w miejscu, z którego chciał rzucić shurikenami i to zrobił. Traf chciał, że nie dorzucił. Jak by nie patrzeć, dzieliła ich odległość ponad 30 metrów, więc shurikeny zaryły w ziemię gdzieś metr od krzaków w których znajdował się Artie. W tym czasie członek Rainbow Pony postanowił, że wyjdzie z krzaków... ale to już nie był jeden pieseł, a dwa. Jeden z nich przeskoczył na wielką wysepkę, drugi na tą mniejszą na lewo od miejsca gdzie wcześniej był. A co z Pejsem? Właśnie znalazł się na wysepce gdzie wcześniej był jego przeciwnik. Umiał uaktywnione wodne ostrza. Jednak ponieważ Pejsik posiadał umiejkę inteligencji i dobrze łączył fakty, coś wydawało mu się w tej sytuacji dziwne. Ale co? Nad tym musiałby już troszkę pomyśleć.
Stan:
Pejs - 90% MM, Wodne ostrza 1/4 Artie - 100% MM
Kolej - ... W sumie nie za bardzo wiem bo dalej z was nikt nie zaatakował ani nic ... Też zabawimy się w kto pierwszy ten lepszy, ale jeśli pierwszy zaatakuje, to drugi się broni itp.
Czas na odpis 24h.
Mapka:
Spoiler:
Pace
Liczba postów : 685
Dołączył/a : 04/01/2013
Temat: Re: Arena I Czw Paź 17 2013, 20:44
Nie ma co, pierwszy atak się nie udał, źle oceniłem odległość... Wpatrywałem się w krzak, w którym ukrył się przeciwnik, gdy nagle wyleciały z niego dwa psiały! Hmm, a więc tak przeciwnik ma nadzieję mnie zmylić? Spróbujemy, zobaczymy... Zebrałem shurikeny które znajdowały się obok mnie... Hmm... trzeba się zdecydować którego bierzemy... Decyzja musi być szybka i zdecydowana, nie ma czasu na błędy i zastanowienia. Mając shurikeny w ręcę postanowiłem natrzeć na tego, który jest bliżej mnie, czyli tego za drzewem najbliżej mnie... Wątpię, czy wysłałby siebie na otwartą przestrzeń dużej wyspy, na której nie umknąłby przed moim ostrzałem... Ale w razie czego przeskakuję na małą wysepkę, po której tu przybyłem, wyrzucając dwa z czterech zebranych shurikenów w stronę piesała na dużej wyspie, po czym przeskakuję kolejno na dalszą wysepkę po której tu przeskoczyłem i częściowo zza krzaka rzucam w przeciwnika kolejnymi dwoma shurikenami.
Jeśli pierwszy, na dużej wyspie okaże się prawdziwy, wyrzucam kolejne dwa shurikeny w niego, po czym wskakuję na wysepkę i nacieram ostrzami póki je jeszcze mam. Cięcia zza głowy i pchnięcia prawą ręką, lewa przeznaczona raczej do obrony, ale także nią wykonują pchnięcia, ale trzymam ją bliżej ciała, by w razie czego odparować cios.
Tak samo postępuję w wypadku prawdziwego na drugiej wysepce, tylko tym razem, nie mając już czterech shurikenów tylko dwa, którymi sprawdziłem prawdziwość (ale skoro pierwszy okazał się nieprawdziwy to ten raczej musi być) rzucam tylko nimi...
I co miał w takiej sytuacji począć Arcio i... Arcio? No właściwie Arcio i psiak, jednak przyjmijmy dla jasności, iż oba to Arturki, aby za łatwo ludzikom nie było, ot co! Więc...
Większa wysepka: Biały piesek sobie szedł, a i w miejscu bezczynnie czekać nie chciał, toteż brnie dalej zupełnie tak, jakby było to istotne, ważne aby... Schował się za drzewem! Tak! Zdecydowanie obiera za swój cel takie coś, jak drzewo i tyle! Jak najszybciej, jak najsprawniej i jak najzwinniej próbując nawet odskoczyć, czy coś w przypadku nadlatujących przedmiotów, a może raczej po prostu wykonując kolejny "biego-sus" w stronę schronienia i... ukrycia? Jakby tam Pacek podszedł, wtedy po prostu spróbuje względnie szybko słysząc zbliżający się cel, otoczyć drzewko i wgryźć się w nogę, bądź nogawkę dla unieruchomienia, o!
Mniejsza wysepka: Ten Arcio tutaj też nie próżnuje, bo Flaterszaj to nie byle kto - a już na pewno nie kot! Najzwyczajniej w świecie niemalże natychmiast wskakuje w krzaczki, aby się ukryć! Niewidoczność ważna rzecz, bo można zmylić i zdezorientować przeciwnika, który jeśli zbliży się na tyle blisko do krzaczków, to pozna moc potężnego stworzenia, a dokładniej biały kundelek - a nuż rasowiec - wyskoczy z drugiej strony i otaczając krzaczorki spróbuje pochwycić nogawkę oponenta, ot co! Unieruchomić go!
Jednak... Już się schowaliśmy? Nie ważne, który to Lexio, nieistotne też, gdzie ten aktualnie się znajduje, ale tuż po tym, jak znajdzie się za drzewkiem/w krzaczkach, czy poprawną odpowiedź wybrać... No więc jak jest w kryjówce, używa wtedy Imparare: Camalonte, aby to ukrycie stało się doskonalsze, lepsze, bardziej perfekcyjne! Ot w jego stylu, a nie jak u amatorów, nie? A potem... Potem po prostu obserwuje i robi swoje, czuwając i czyhając na wroga, w ciszy... spokoju... starając się zachować jak najniższy poziom decybeli w otoczeniu!
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Arena I Pią Paź 18 2013, 23:11
MG:
Pejs nie miał ani chwili do stracenia, więc sięgnął po swoje shurikeny, które wbite były w ziemię i zaczął rozkminiać. Jednakowoż przy tej czynności coś białego mignęło mu przed oczami. Ale to było chyba nic ważnego. Poszedł dalej. Znaczy walczył dalej. Przeskoczył na wysepkę na której był [Pejs przyszedł tutaj od góry, a nie od dołu, więc to co na rysował na mapce jest źle] i rzucił 2 shurikenami w psa, który schował się za drzewem, ale skoro Pejs skoczył na tą na lewo od niego, drzewo nie było wystarczającym dla niego schronieniem, więc dostał... i zniknął. Shurikeny wbiły się w pień z dziwnym odgłosem. Skoro tak było, Pejs wrócił na wysepkę z krzakiem i już miał zamiar ruszyć za drugim piesełem, kiedy coś poruszyło się w krzakach... Odruchowo tam spojrzał, ale nic nie zobaczył. I tutaj stop klatka, bo za dużo akcji jak na jedną turę, jak dla mnie...
Stan:
Pejs - 90% MM, Wodne ostrza 2/4 Artie - 90% MM Imparare: Camalonte 1/2
Kolej: Artie - Atak Pejs - Obrona
Czas na odpis trochę przedłużam, w związku z tym, że jutro jadę do znajomych i wrócę w niedzielę jakoś po południu i raczej nie odpiszę wam w sobotę. Więc macie czas do niedzieli. Czyli 48h.
Mapka:
Spoiler:
Artie
Liczba postów : 107
Dołączył/a : 18/04/2013
Temat: Re: Arena I Sob Paź 19 2013, 16:03
Oooooj! Biedny piesek jeden! Pewnie bolało i to jak cholera, ale... Zniknął! Jednak czy na pewno? Tego nie może nikt zagwarantować, ot co! Co więc za tym idzie? Przejdźmy do tego numer 2!
Chował się w krzaczkach? Ano chował, jednak co się dalej kryć, nie?! Trzeba po prostu wyruszyć przed siebie i zaszarżować na przeciwnika, szczekając dość głośno, aby skupić na sobie uwagę oponenta! Więc zbliżają się do celu owe odgłosy, jak i wszelakie kroki, etc. A co mają na celu? Więc... Pierw ugryźć osobnika w nogę, a najlepiej jakoś wgryźć się w staw kolanowy, aby potem poszarpać ludzką kończynę! Niech nie może się swobodnie ruszać, to będzie dobrze!
A potem... Jak już zbliży się do człowieczka, wtedy Artie może się zabawić, bo będąc już dość blisko, a dokładniej metr, czy nawet mniej... Wtedy chłopak uda się w pobliże chłopaka, tylko po to, aby przemienić się w ludzką formę, a wtedy zręcznie i sprawnie, jak na rycerza przystało - sięgnąć po nożyk w bucie, bądź jeśli zdąży to wyciąga sztylet i wbija oponentowi no... w podbrzusze! Dokładniej rzecz ujmując to na tej wysokości, kierując ostrze ciut w górę, a dodatkowo próbuje dźgnąć oponenta palcem w szyje, a przynajmniej klatkę piersiową aktywując uprzednio na wspomnianym fragmencie ciała Imparare: Vespa. Przeciwnik oberwał? Świetnie, a jak nie... Wtedy, jak i w przypadku, gdy oberwał, Arturek spróbuje pewnego triku, a mianowicie kondycje to on ma, a i sprawnie się porusza, więc doskoczy do oponenta i... jeśli nie zużył ukłucia, wtedy próbuje trafić człeka ręką w twarz, a jeśli owe coś zostało zużyte, to sztyletem, próbuje wykonać kolejne pchnięcie, acz w klatkę piersiową, by wszystko zwieńczyć kopnięciem w podbrzusze! Do tego jeśli nie będzie wadziło to w jego akrobacjach, spróbuje też uderzyć oponenta pięścią w twarz, tak żeby temu zakręciło się aż w głowie! Dodatkowo wtedy też użyje Imparare: Vespa na chwile przed uderzeniem, ot co!
Gdyby miał zostać pochwycony, zmienia się w jakieś niewielkie żyjątko domowe, chociażby chomika tylko po to, aby wyswobodzić się z uchwytu oponenta, a zaraz potem wrócić do ludzkiej formy, zaś... Jeśli przeciwnik by nagle się powielił, cóż... Kierował się na jednego, to jeśli nie wykonał jakiś skomplikowanych szarad i manewrów w stylu gry w kubki, to powinien wiedzieć, który jest prawdziwy, nie?
W przypadku zniknięcia summon'a przyzywa maksymalną możliwą liczbę zwykłych kanarków, aby te nacierały na głowę i twarz oponenta, dekoncentrując go trzepotem skrzydeł w pobliżu, a i może dziobiąc go po twarzy, ot co! Małe, a upierdliwe, szkoda, że słabe...
- Upierdliwe... - nic dziwnego, że z powodu takiego stroju, znajdzie może chwilę, aby mruknąć pod nosem, gderliwym tonem. Że też dał temu czemuś zwanemu Bloodem się ubrać ugh...
Pace
Liczba postów : 685
Dołączył/a : 04/01/2013
Temat: Re: Arena I Nie Paź 20 2013, 18:43
Jeden piesieł zniknął... Już chciałem ruszyć na drugiego, gdy krzaki poruszyły się, jakby ktoś tam siedział... Gash... wiedziałem, że coś tu nie pasuje... Teraz mogę być zaatakowany z dwóch stron... nie mogę na to pozwolić... W akie obrony używam Zaklęcia Wodnych Klonów, z których jeden ustawia się za moimi plecami, obserwując drugiego psiaka, w razie czego traktuje go senbonem, gdyż mam podejrzenia, że to tylko kolejna "zjawa"...
W tym samym czasie reszta z nas obserwuje okolicę przede mną, zwracając szczególną uwagę na krzaki, w któryś się coś ruszało... Zachowaliśmy maksymalną ciszę, nasłuchując także kroków... Zachowujemy dystans, cofając się na skraj wysepki, jak najdalej od kępki krzaków... Jeśli przeciwnik się tam schował, nie będzie siedział tam w nieskończoność... Jeśli jednak przeciwnik rusza na mnie tj. wyskakuje z krzaków, każdy z moich klonów używa po dwa sztylety do rzucania i w akcie obrony broni zachowania swojego dystansu od przeciwnika. Jeśli przeciwnik w jakiś sposób przedostanie się przez zaporę z klonów, w momencie pkonania ostatniego z trzech moich klonów, używam Wodnych Pocisków, a chwilę później zza moich pleców wyskakuje ostatni z klonów, w kunaiem w ręku, próbując obezwładnić i zranić przeciwnika. Ja zawsze mam swoje Wodne Ostrza...
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Arena I Pon Paź 21 2013, 14:12
MG:
A więc Artie w końcu postanowił zaatakować. Pejs natomiast stworzył cztery klony do obrony własnej. Stał twarzą do krzaków gdzie coś zaszeleściło, więc trójkę klonów postawił przed sobą, a jednego z tyłu. I to właśnie on został zaatakowany przez pieseła, który zachowywał się dość głośno, przez co Pejsy nie mogli nasłuchiwać. To pozwoliło.. na coś. Problem jednak zaczął się wtedy, kiedy pies dotarł do przeciwnika i jedyne co mógł mu zrobić... to ugryźć go w nogę. Chociaż nie doszło do tego, bo pieseł dostał senbonem kiedy przeskakiwał na wysepkę. I wszystko ucicho. Pejs został ze swoimi 4 klonami i zaczął się cofać w stronę krańca wyspy. W pewnym momencie usłyszał coś w rodzaju odgłosu kroków, ale były one bardzo ciche i bardzo możliwe, że tylko mu się to wydawało. I nagle pojawił się Artie. Już w wersji ludźkiej, szybkim ruchem sięgnął po sztylet i wbił go zdezorientowanemu Pejsowi w prawy bok gdzieś parę centymetrów nad miednicą. Nie wiem gdzie miał ten nożyk, znaczy w którym bucie, ale założę że w prawym, więc dźgnął Pejsa prawą ręką, a lewą ręką użył swojego czaru i ukuł go na wysokości żeber, po czym wyciągnął sztylet z rany i... stop klatka, bo by było za dużo akcji. Artie przywołał do tego 3 kanarki, ale te zablokowały się na klonach.
Tura: Pejs - Atak Artie - Obrona
Pejs - 72% MM, Wodne ostrza 3/4, 4 klony, swędząca krostka na wysokości tych niższych żeber, głęboka na 7 centrymetrów ranna kilka centymetrów nad miednicą, krawi, ale chyba Artie nie trafił w nerki. Artie - 84% MM
Wszystko działo się jak w zwolnionym tempie... Pieseł zniknął, wszędzie nastała cisza i atak... Ognisko bólu promieniowało... Rana była dość głęboka... Spojrzałem w miejsce, gdzie w tej chwili znajdował się przeciwnik... Poczułem w sobie gniew i zależało mi już tylko na poszatkowaniu gówniarza na kawałki... Teraz nie liczyła się już wygrana... liczyła się zemsta za sprawienie bólu... Jeśli nie zakończę tego szybko, niedługo prawdopodobnie będę niezdolny do walki... W momencie ujrzenia przeciwnika, prawą ręką wykonuję szybkie cięcie z góry i sekundę później szybkie pchnięcie lewą ręką pod prawą... Wszystkie klony momentalnie zwróciły się w kierunku przeciwnika, mając po dwa sztylety w dłoniach. Cały atak skupił się na tej jednej osobie, cała złość skumulowała się przeciw niemu. Klony, wyrzucają sztylety w jego stronę i trzy z nich sięgają po następne sztylety, a jeden zachodzi z tyłu aktywując wodne ostrza i wymierza podwójne cięcie przez plecy przeciwnika. Ja się wycofuję, po czym wymierzam całą serię Wodnych Pocisków...
Artie
Liczba postów : 107
Dołączył/a : 18/04/2013
Temat: Re: Arena I Wto Paź 22 2013, 08:07
Zwolnione tempo, klony... Czyżby Artek trafił do Matrixu, a i stąd dostał przydomek Flaterszaja? Możliwe... To by wyjaśniało te śmieszne starania, które walką no... Nie były i tyle! Nie dla niego, bo przecież walka to nie do straty przytomności, a do końca, nie? Do ostatniego tchu, ostatniej kropli, finiszu, de endu! No, ale wracając na ziemię... Trafił? Zranił? Więc teraz można spodziewać się kontry, czy reakcji na jego manewry, tak też Arcio, który przed chwilą to lewą ręką ukuł oponenta, tą samą ręką - odpycha się od człowieka, pocierając miejsce zranienia, aby wzmóc działanie swędzących bodźców i utrudnić koncentracje, a i może przynieść niewielkie powikłania?! Ba! Wykorzystuje też to odepchnięcie do odskoku, przed potencjalnymi atakami, a nawet... No w dwóch akcjach do kompletu musi być takie: "Eins, zwei... drei!", nie? Dlatego takim Grimorciowym Drei miało być przemienienie się w orła za pomocą Cambiare: Aquila (B), aby zaszarżować na... I tu w sumie 2 opcje, bo nie wiem czy pochwycenie Pace'a będzie traktowane jako atak w obronie. Więc jeśli to nie atak, pochwytuje Pace'a, aby skierować go na kolny, które zamortyzowałyby upadek kończąc swą egzystencje, a sam członek Lamii zostałby nieco zdekoncentrowany.
Jeśli zaś uznane byłoby za atak to opcja numer dwa... Arturoorzełek rzuca się prędko i zręcznie w kierunku kolna, aby przeorać mu twarz szponami, a samemu zaraz potem skierować się w górę, aby ostatecznie - jeden klon mniej? Mejbi! Najwyżej weźmie go pochwyci ze sobą by użyć jako tarczy na ciosy, chociaż pewnie wtedy przy wbijaniu szponów te zrobią swoje, zaś jakby coś kombinował jeden, czy drugi, co miałoby poranić Artka, wtedy ten puszcza osobnika.
Summa summarum - Flaterszaj według założeń powinien następnie wznieść się w powietrze i być gotowym, aby w przestworzach, na względnie bezpiecznej odległości - szybować sobie niczym bialutki orzeł przedni. Ta, ta... Nie ma to jak uwarunkowania wyglądowe, bo strój. Wtedy też liczy już na zdolności lotnicze takich ptaków jak orzełki, a i na łut szczęścia oraz własną poręczność w omijaniu pocisków oraz... kanarki.
Nie zapominajmy o małych amigos, które mają za zadanie wbić się w kolny, a dokładniej w ich twarze, a więc i pewnie przy uderzeniu, tj. zderzeniu się z nimi spowoduje to ich zniknięcia, ale też i miejmy nadzieje odpowiednio długą dekoncentracje, a i ba! Może zniknięcie tworu! Co zaś potem? Na miejsce tych, przybyć mają kolejne, mimo że to takie upierdliwe, aczkolwiek teraz jeden jakimś cudem miałby przemknąć do Packa i zaatakować jego... krostę! Tak! Swędzenie, powikłania, utrudniona koncentracja, praca serca, czy krążenie! Wszystko w cenie, nie? Dodatkowo pozostałe wtedy miałyby robić sztuczny tłum przed jego twarzą, a Arcio... Jakby coś leciało w jego stronę, stara się wszystko wymijać, choćby zwiększając, bądź zmniejszając pułap lotu, a i może nawet momentami gwałtownie pikując, aby chwilę potem wzbijać się ponownie w powietrze! Skupienie, koncentracja, wyostrzony wzrok, czuwanie! To może zapewni mu odpowiedni czas reakcji, a spora wysokość mu w tym pomoże! 50 metrów? Ciut więcej? Ciut mniej? Raczej wtedy w tą niższą stronę, ale i tak pewnie w dziesiątkach lepiej by podać!
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.