HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Polana za rzeczką - Page 2




 

Share
 

 Polana za rzeczką

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Polana za rzeczką - Page 2 Empty
PisanieTemat: Polana za rzeczką   Polana za rzeczką - Page 2 EmptyCzw Paź 10 2013, 21:36

First topic message reminder :

Niewielka, zielona polana znajdująca się na obrzeżach miasta, niespecjalnie popularna ani często uczęszczana. W pobliżu terenów zielonych przepływa niewielki strumyczek, prawdopodobnie jedna z odnóg rzeki przepływającej nieopodal Oak. Sam ciek faktycznie najlepiej określi jest rzeczką, jest bowiem bardzo płytki i stosunkowo wąski, przepływająca jednak w niewielkim korycie woda jest przejrzysta, a przeglądając się w niej łatwo można zauważyć bogactwo różnorakich kamieni i skał znajdujących się na dnie rzeczki. Sama polanka szczerze mówiąc nie wyróżnia się niczym specjalnie, jedynie być może tym, że trawa jest tutaj całkiem gęsta i wysoka, sięgać może aż kolan niższych osób. W pobliżu znajduje się jedno, jedyne drzewo, swoją dużą koroną zaszczycające to miejsce i oferujące cień wszystkim, którzy poszukują na tym terenie odpoczynku od słońca lub... deszczu.
_____________________________________

Wszystko było na swoim miejscu. Och tak, wszyściuteńko powoli odnajdywało się dokładnie tam, gdzie powinno być. Każdy klocek odnajdywał swoje miejsce w niekończącym się tetrisie życia, a z każdym kolejnym dobrym ułożeniem wzoru, kolejna część planszy znikała gdzieś bezpowrotnie nad nią. Właściwie, gdy tak teraz nad tym myślała, od jakiego czasu wszystko zaczęło być tak bardzo dziwnie spokojne i kolorowe? Hałas, który słyszała w swojej głowie wydawał się być najsympatyczniejszym dźwiękiem jaki kiedykolwiek miała okazję usłyszeć, nawet jeśli powoli przewiercał jej umysł na wskroś i przyczyniał się do pozostawiania w niej kolejnych wielkich dziur. Pamięć, czym była pamięć? Czy pamięć można było zwyczajnie sobie dokupić, jeśli zaczynała się człowiekowi kończyć? Czy kolejne wspomnienia, nabywane w ciągu życia w pewnym momencie musiały zacząć nakładać się na stare wspomnienia, posiadane już przez człowieka wcześniej?

To zabawne. Naprawdę ciekawe. Wesołe. Zapewne dlatego dziewczyna cały czas od pewnego momentu miała na sobie ten sam uśmiech, czasami tylko zmieniający się w przykre spojrzenie bólu, a w tych krótkich momentach bez radosnej buźki dziewczyna czuła niesamowitą migrenę, zupełnie jakby świat chciał się dobrać do jej głowy i poznać wszystkie jej sekrety. A przecież te nie miały żadnego sensu! Nie znała żadnych sekretów! Jedynym sekretem na świecie było chyba to, dlaczego w ogóle się na nim znalazła. Ale to nie było ważne! Ważne było to, że w tym momencie dziewczyna ściskała mocno w ręku butelkę mocnego alkoholu. Skąd się ona wzięła w jej ręce? Dziwne, ale zielonowłosa nie miała pojęcia skąd wytrzasnęła taki suwenir ani co z nim zrobiła. Jej ubranie całe było potargane, zupełnie jakby przedzierała się przez krzaki jeżyn lub innego krzewu z kolcami. Cienkie przecięcia widoczne były też na jej skórze. Nic strasznego, nawet jej to nie bolało. Z resztą, czym był ból tak naprawdę? Tylko uczuciem. A uczucia się zmieniały jak w kalejdoskopie!

Kolejny chwiejny kroczek, kolejny chwiejny krok i dziewczyna wreszcie dotarła do tego drzewka, które rosło tu chyba tylko na złość innym. Zabawne drzewo, po co mu było tyle samozaparcia by akurat tu urosnąć. Hej, drzewo! Tu nikogo nie ma! Nikogo! Mnie też tu nie ma! Nie ma! Po co rośniesz głupie? No po co?

Dziewczyna w końcu upadła pod drzewem, a po chwili obracając się plecami do niego oparła się o nie i powoli zsunęła na samo podłoże. Och, och. Jakoś nie miał sił by stać. I znów na jej twarzy zamiast tego chorego uśmiechu pojawił się wściekły grymas, a głowę wypełnił ból. Ból, który jej o czymś przypominał, aczkolwiek Kirino nie chciała wiedzieć o czym, chciała tylko by ten ból sobie poszedł. Nie potrzebowała bólu w swoim świecie. I tak oto oparta o drzewko leżała sobie na ziemi oparta o drzewo. Powinna otworzyć tę butelkę? Po co? Co z nią ma zrobić? Czy to lekarstwo? Właściwie, co wczoraj robiła? Przedwczoraj? Czy w ogóle było jakieś wczoraj? Może wciąż jest dzisiaj? Kto to wie, kto to wie...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri

AutorWiadomość
Colette


Colette


Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012

Polana za rzeczką - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Polana za rzeczką   Polana za rzeczką - Page 2 EmptySob Paź 26 2013, 19:51

- Świata się nie słucha, ale siebie.
Dodała z uśmiechem, słysząc, iż jednak Kirino nie podłamała się po swoim zdaniu, że dla świata ona i Makbet to kolejna kobieta i mężczyzna i tyle. Ba, nawet zaczęła mówić, iż dla niej to ktoś ważny - toż to zdecydowany sukces! Co jak co, ale radna zawsze pochwalała szczerość dotyczącą swoich uczuć i emocji. Wszak sama nie ukrywała za bardzo tego co czuję, ale z drugiej strony...ostatnio ukrywa sporo negatywnych emocji, uh...No, może poza zajściem na sądzie, gdzie się wyżyła kopiąc pewnego jegomościa między nogi~ Należało mu się! Jak go zobaczy to znowu to zrobi!
- Oh...Przykro mi... - rzekła ze współczuciem słysząc co się stało - Ale to chyba dobrze, że zachowywał się tak samo jak kiedyś, prawda? Poznałaś go takiego, polubiłaś i się nie zmienił...Wiesz...często tak się dzieje, że jak czegoś nie szukamy to to samo nas znajduje. To coś jak przeznaczenie, a skoro złączyło Was ponownie to na pewno znowu się to zdarzy...Tym razem jednak sporo zależeć będzie od Ciebie.
Stwierdziła ciepło, a w środku...wydawało jej się, że Makbet jest coraz bardziej do Meliora podobny! No bo co...oboje zniknęli na parę lat bez słowa! Chociaż Makbet napisał przynajmniej list i nie widzieli się tylko dwa lata, ugh...chyba trzaśnie von Terksa jak wróci ze świątyni - ot tak by pamiętał, że ma już tak nie robić...
- Huh? Ah...no tak...powiedzmy... - ocknęła się, słysząc, że tym razem to jej zadano pytanie o nią samą - Jest pewien oficer w policji, którego znam od dziecka...Chodziło mi o to, że również łatwo się nie poddaje, ale nigdy nie wiem co mu po głowie chodzi. Uh...jest zawsze wesoły...nie za bardzo martwi się o różne rzeczy... - o dziwo tutaj widać było, że to ją martwi... - ...A teraz jeszcze podałaś kolejne podobieństwa, które mnie dziwią - zaśmiała niepewnie - Jak mówiłam znamy się od dzieciństwa, ale pewnego dnia przez pewne okoliczności został ciężko ranny...Zabrano go i sądziłam, że uleczą i tyle, ale...zniknął i nie widziałam go przez siedem lat. Zero wiadomości...zero oznak życia...A ja byłam dzieckiem i nie mogłam nic zrobić... - westchnęła - Aż pewnego dnia, pojawił się jak gdyby nigdy nic...Jak tylko sobie to przypominam to mam ochotę znowu dać mu po głowie - naburmuszyła się - Eeeeh...
Westchnęła cicho pod noskiem, najwyraźniej tym kończąc swą wypowiedź. Niby wyglądało tak jakby chciała coś przed westchnięciem jeszcze powiedzieć, ale się powstrzymała...Wszak należało się skupić na Kiriś, a depresyjne myśli Carter o tym, że nie wie na czym stoi z oficerem mogłyby źle wpłynąć na zielonowłosą.
- ...Jak się teraz czujesz, Kirino?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t99-konto-colette#260 https://ftpm.forumpolish.com/t78-colette-carter https://ftpm.forumpolish.com/t757-notatnik-colette#10600
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Polana za rzeczką - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Polana za rzeczką   Polana za rzeczką - Page 2 EmptyNie Paź 27 2013, 00:10

"Świata się nie słucha, ale siebie". Ciekawie powiedziane, a jednocześnie powiedziane w momencie, w którym słowa te miały okazać się tak ważne dla zielonowłosej. Nie powinna była słuchać świata. Nie powinna była dawać się podpuszczać podszeptom innych głosów, nawet jeśli wymyślonym przez nią samą. Powinna słuchać tylko siebie, własnego serca i własnych osądów. Nie powinna szukać w świecie potwierdzenia tego, że jest z nią coś nie tak. Jeśli czuła, że coś było źle, to nie było tak dlatego, że to świat próbował ją jakoś oszukać, nie dlatego, że fatum czy przeznaczenie uznało, że będzie sobie kpić z Kirino, nie. Było tak tylko i wyłącznie dlatego, że ona na to pozwoliła. Ona była za słaba, ona nie miała energii do tego by sobie z czymś poradzić, ona nie była na tyle odważna. I nawet jeśli siedziałaby tu przez długie lata, ciągle złorzecząc na ten świat, twierdząc, że pozbawiony jest on sensu i logiki, że kompletnie nie ma po szukać w nim sprawiedliwości i uczciwości... To tak naprawdę przeklinałaby tylko siebie. Przeklinałaby w ten sposób swoją głupotę, swoją niezdarność, brak zaradności i pomysłowości. W ten sposób podkreślałaby tylko swoje wady. Bowiem świat był jaki był, ale charakteryzował się tym, że często bywał zwyczajnie mocno neutralny. Nijaki wręcz. Mogła myśleć, że było inaczej, ale to była nieprawda. Świat milczał. Nie podjudzał ludzi do niczego. Pozwalał im działać na swoim grzbiecie, będąc tylko cichym obserwatorem. Nie interweniował. Przeklinać świat znaczyło tylko tyle, co przeklinać siebie. A ona nie chciała czuć się wiecznie winną i wiecznie zwalać swoje błędy na garb świata. Wiedziała, że jest słaba od dawna, ale od kiedy w jej głowie pojawiła się ta głupia myśl o tym, że to świat był winny jej stanu? Śmieszne. Świat nic nie zrobił. I to było w porządku. Nie w porządku było natomiast to, że to dziewczyna niczego nie zrobiła, a powinna była. Cole otwierała jej oczy coraz bardziej i bardziej. Powoli, boleśnie powoli, ale jednak to się działo. I nie można było tego nie doceniać.

Ayame podniosła się teraz tak, by siedzieć wciąż pod drzewem, ale żeby być odwróconą w kierunku radnej całym ciałem. Nie była już bezwładną lalką jak przed chwilą, z którą można było zrobić co się chciało. Nie była jeszcze w pełni sobą, ale czuła się relatywnie lepiej niż jeszcze przed kilkoma chwilami. Czasem rozmowa była najlepszym lekarstwem na coś. I tak samo jak środki przeciwbólowe potrafiły zadziałać stopniowo i po dłuższej chwili, tak i rozmowa działała tutaj podobnie. Ukojenie nie przychodziło w postaci jednego momentu, gdzie nagle wszystko było dobrze, ale powoli i płynnie. - Przeznaczenie, mówisz...? - zadumała się przez chwilę, wciąż wpatrując się w swoją koleżankę - Przeznaczenie w takim razie musi być bardzo dziwne... Tak bardzo chciałabym wiedzieć co ma na celu prowadząc nas tak dziwnymi ścieżkami... - dodała całkiem spokojnie - I skoro tyle ode mnie zależy, to oznacza, że Mak nie jest w najlepszej sytuacji, prawda? - uśmiechnęła się smutno próbując zażartować w ten kiepski i dość przykry, nawet dla niej sposób. W którymś momencie przestała też płakać, choć lekko zaczerwienione oczy wyjątkowo łatwo pokazywały, że jeszcze przed chwilą płynęły po jej policzkach łzy. Najwyraźniej faktycznie z całych sił próbowała być sobą, tą samą która była wcześniej. Nie chciała płakać choć było jej smutno. Ale nie wszyscy smutni ludzie musieli płakać. - Szczerze mówiąc... - zaczęła znów nieco niepewnie, jakby sama nie wiedziała czy w ogóle w obecnej sytuacji powinna coś takiego mówić - ...sama nie wiem czy nie byłoby lepiej, gdyby był inny. Bardziej... sama nie wiem. Inny. Niekoniecznie lepszy lub gorszy, ale inny - sama do końca nie była pewna tego, co właśnie powiedziała. Dlaczego niby chciała by Mak był inny? - Po prostu to co się stało nigdy nie zniknie... i kiedyś przyjdzie mu i mnie za to zapłacić... jeśli byłby inny może znaczyłoby to, że zapłata już została uiszczona... - nieco niezrozumiale wydukała z siebie, jakby mając nadzieję, że Colette wszystko zrozumie i bez dokładniejszego tłumaczenia.

Potem natomiast skupiła się na ile tylko w danej chwili potrafiła na słowach Cole. Faktycznie, Mak i ten oficer byli do siebie podobni, choćby w kwestii zniknięcia. Ayame mogłaby się zastanawiać co prawda nad powodami, Mak bowiem sam postanowił sobie odejść, a oficer najwyraźniej bez własnej woli zniknął... Ale co ważniejsze - 7 lat. Siedem długich, cholernie długich lat. Kirino myślała po spotkaniu w końcu Makbeta, że dwa lata trwały niemal całe jej życie. Co teraz miała powiedzieć? 7 lat to było w końcu ponad 3 razy więcej niż jej okres rozłąki. - Za siedem lat... to pewnie w moim przypadku dałabym więcej niż tylko po głowie... - wyszeptała cicho Kiri, próbując uzmysłowić sobie jak bardzo Colette musiała w tym czasie cierpieć. Wiedziała w końcu jak to jest czekać i czekać, i mieć nadzieję, że coś się w końcu zmieni, że będzie inaczej. Siedem lat... - Wyjaśnił chociaż czemu tak długo...? - zapytała jeszcze, najwyraźniej zainteresowana jego powodami. Maka powody znała. Nienawidziła ich, ale znała. A jak było w przypadku oficera? - ...fajnie byłoby gdyby Mak bywał choć czasem wesoły - westchnęła też, nieco podobnie jak Cole, gdy tylko te zdania opuściły jej usta.

A nagłe pytanie o jej samopoczucie było stosunkowo na tyle niespodziewane, że Kirino aż zamrugała oczami i dopiero po chwili zrozumiała o co naprawdę pyta Colette. - Niespecjalnie, ale przynajmniej czuję, że jestem... Zanim przyszłaś... Szczerze mówiąc nie wiem co się działo... Naprawdę nie pamiętam ostatnich kilku godzin... a może dni? Nie wiem co mogłam zrobić, co zrobiłam... - dodała, a w jej głosie słychać było wyraźną nutę przerażenia. Kto nie bałby się o to co się stało, mając nagle w głowie lukę w pamięci?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Colette


Colette


Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012

Polana za rzeczką - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Polana za rzeczką   Polana za rzeczką - Page 2 EmptyNie Paź 27 2013, 08:48

Z minuty na minutę wydawało się radnej, iż Ayame ma się coraz lepiej. Może nie była jeszcze w stu procentach tą wróżką, którą niegdyś poznała, ale to akurat jej nie dziwiło. Wszak jakby się Carter zachowała, gdyby na jej oczach, zmieniono Meliora w kamień? No...od razu ruszyłaby do boju by dokopać sprawcy, a potem odczarować von Terksa, ale na pewno po drodze by się obwiniała i kto wie czy w jakiejś przerwie by się nie podłamała tak jak zielonowłosa? No właśnie...prawdopodobieństwo było spore...Z drugiej strony jakoś wydawało jej się, że prędzej to ona zamieniłaby się w kamień, zważywszy na magię oficera...nie tak słabą magię, więc chcąc nie chcąc zawsze sobie radę daje.
- Niestety przeznaczenie lubi wystawiać ludzi na próby. Dzięki temu można się o sobie sporo dowiedzieć...chociaż nie zawsze tego czego byśmy chcieli - spokojny ton wciąż pozostawał - Nie mów tak, Kirino. Gdy tylko weźmiesz się w garść, na pewno mu pomożesz, a on będzie wdzięczny, że zechciałaś mu poświęcić tyle uwagi i zaangażowania. Nie możesz się obwiniać...Wiesz, że jest dla Ciebie ważny...wiesz, że chcesz mu pomóc...więc kilka etapów masz już za sobą. Teraz wystarczy przejść do najtrudniejszego...czyli działania.
Ayame się nie oszukiwała i to radna bardzo ceniła. Wszak wróżka wiedziała co czuje do Makbeta i rozpaczała z jego powodu oraz tego, że nie mogła mu pomóc...Tyle, że teraz już mogła! Musiały tylko jej siły wrócić bo jednak lepiej nie ryzykować, ratunku w takim stanie. Jeszcze się okaże, że i biedna Kiri zostanie kamieniem przez nieuwagę, więc...W pierwszej kolejności należało zadbać o poprawę samopoczucia przyjaciółki...by potem mogła iść walczyć o swą miłość!
- Inny? Skoro tak twierdzisz...Tyle, że jeśli byłby inny to mogłabyś go aż tak nie polubić jak teraz...Gdybanie ma to do siebie, że trudno powiedzieć co by było jakby Makbet był...inny - trzeba przyznać, że nie bardzo ogarnęła kolejne słowa dziewczyny, ale cóż... - Wiesz, chciałabym wiedzieć co Ci w główce siedzi, Kirino...Ale gdybyś miała problemy to przyjdź do mnie. Radna wiele może pomóc - dodała z delikatnym uśmiechem, by dać zielonowłosej nieco otuchy - ...Hahahaha, prawda - zaśmiała się nieco rozbawiona, słysząc komentarz Ayame, że za siedem lat chłopak powinien dostać więcej niż tylko po głowie - A...ah...z tego co pamiętam to...trenował... - dodała już nie zbyt radośnie...W końcu nie uważała tego za dobry powód do braku wysłania choćby jednego listu - Nie jestem pewna czy byś tak mówiła, gdybyś była na moim miejscu. Nie zrozum mnie źle. Cieszę się, że jest jaki jest, ale...przez to nie wiadomo co myśli, chowając się zawsze za uśmiechem. No i...sprawia wrażenie osoby, która nie przejmuje się wieloma rzeczami...
A może to Carter przejmuje się zbyt wieloma rzeczami? Prawdę mówiąc chciała powiedzieć coś innego, ale szybko zorientowała się, że mogłoby to brzmieć źle. Cóż takiego? No...skoro cały czas uśmiech panował u Von Terksa to...jakby się zachował, gdyby Cole została śmiertelnie ranna, albo co gorsze...zginęłaby? Czy byłby przygnębiony? Oh, radna miała nadzieję...chciała wierzyć, że tak i właśnie, dlatego nie wywlekła tego na światło dziennie - nie miała zamiaru niczego oficerowi zarzucać. Z drugiej strony od jakiegoś czasu sporo myśli ją bolało...
- Spokojnie - pogłaskała zielonowłosą po główce - Weź wdech i wydech. Nie przejmuj się tym na razie. Na pewno za jakiś czas sobie przypomnisz, a jak nie...To może nie jest to takie ważne? Najważniejsze byś teraz doszła do siebie, wyszła do ludzi i by Twój humorek wrócił.
Jakby na potwierdzenie swych słów, uśmiechnęła się znowu ciepło. Jak będzie trzeba to sama wywlecze Ayame do jakiegoś kina na komedię, albo do cyrku lub do wesołego miasteczka - byleby jej humorek się poprawił.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t99-konto-colette#260 https://ftpm.forumpolish.com/t78-colette-carter https://ftpm.forumpolish.com/t757-notatnik-colette#10600
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Polana za rzeczką - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Polana za rzeczką   Polana za rzeczką - Page 2 EmptyNie Paź 27 2013, 15:33

Ano tak, Colette znowu miała rację. Przeznaczenie wystawiało ludzi na próby i doprowadzało do tego, że ci odkrywali w sobie wcześniej nieznane elementy własnego charakteru. Czy gdyby ktoś jakiś czas temu powiedział dziewczynie, że w najbliższym czasie wyleje całe wiadra łez, czy wtedy Kirino nie zaśmiałaby się tej osobie w twarz mówiąc, że jest to po prostu niemożliwe i że dziewczyna do płaczków nie należy? Ba, niemal na pewno właśnie tak by odpowiedziała, dumnie unosząc pięść w górę i śmiejąc się jeszcze z myślącego w ten sposób nieboraczka. Tymczasem, jak wyglądał stan faktyczny? Zdecydowanie inaczej. Ayame nauczyła się sporo o sobie i faktycznie, jak wspomniała radna, nie były to rzeczy na myśl o których specjalnie się cieszyła. Była emocjonalnym mięczakiem? Na to wyglądało. Jeśli tylko ktoś na kim jej zależało miał problemy Kirino podświadomie obwiniała siebie za taki stan rzeczy. Nawet jeśli nie mogła mieć wiele wspólnego z faktycznym powodem trosk danej osoby, to i tak była w stanie poprowadzić linię łączącą ją z danym smutkiem. Ale przecież... kiedyś taka nie była. Nie przejmowała się ludźmi aż tak. Gdzie popełniła błąd? Czy było to już wtedy, z Makiem, czy dopiero niedawno? Ciężko było to dokładnie określić i chyba nie warto było akurat na tym się skupić. Zdecydowanie lepiej byłoby zająć się pracą nad sobą i zmianą tego co się z nią stało. Nawet jeśli musiałaby sobie wmawiać cały czas, że jest silna. Owszem, miała niesamowity kompleks siły i możliwości, ale była go w pełni świadoma już w tym momencie i chciała się z nim rozprawić. Jeśli to mogło pomóc Makbetowi, to tym bardziej...

- Pomogę... pomogę... - powtórzyła dwa razy dziewczyna, za pierwszym razem dość niepewnie, za drugim z dawką energii promieniującą z jej słów. - Tak, pomogę! Jest dla mnie ważny i uratuję go. Zrobię to. A co będzie potem to już nieważne... - dodała jeszcze, z jakąś dziwną motywacją, która nagle z niej wypłynęła na skutek słów Colette. Być może zielonowłosa nieco zbyt łatwo poddawała się słowom innych osób? Łatwo było ją zmotywować, czasem brakowało jej asertywności, a już zdecydowanie takiego dnia jak ten dzisiejszy. Na szczęście dla niej, obok nie było nikogo kto mógłby wykorzystać jej samopoczucie i słabość, była za to osoba, która się o nią martwiła i chciała pomóc. A skoro tak, to nawet jeśli to właśnie przez brak asertywności dziewczyna nagle zyskała dodatkowe siły, to i tak nie było to niczym złym, ba, wręcz przeciwnie. Taka motywacja była jej potrzebna. Była jej potrzebna osoba, która zwyczajnie wierzyłaby w jej siły i tę wiarę jej okazała. A Cole robiła właśnie dokładnie to. I nawet jeśli wciąż się obwiniała, to wiedza o tym, że jest ktoś kto wierzy w to, że wina wcale nie leżała po jej stronie była dużą ulgą. Zamierzała się w trudniejszej chwili właśnie tej myśli trzymać i ją sobie przypominać. - Stanę się silniejsza, Cole. Obiecuję ci to, stanę się silniejsza i już nigdy nic mi nie przeszkodzi... obiecuję! - powiedziała, rękę kładąc na własnej piersi, zupełnie jakby zarzekała się na własne życie, że dokładnie tak będzie. Wyglądało to trochę tak jakby zwyczajnie popadła z jednej skrajności w drugą... Ale ona taka po prostu była. Albo tak, albo tak. Z dwojga złego chyba lepiej było jednak iść tą drogą.

- ...mówiąc inny nie mam na myśli kogoś całkiem innego, ale raczej niektóre cechy jego osobowości. Na przykład... żeby częściej mówił co ma na myśli, tak naprawdę. Pan oficer o którym mówisz, ma chyba nieco podobnie jak on, prawda? Czasami pojawia się ten irytujący moment, kiedy chciałoby się wyrwać z jego głowy tę myśl, tę prawdziwą, nieskalaną mową myśl, która faktycznie świadczy o jego zamiarach, bo nie wie się co tak naprawdę dzieje się wewnątrz głowy danej osoby. Z Makiem też tak czasami jest. Mówi coś i niby wszystko jest okej, jednak później okazuje się, że tak naprawdę nie jest się pewnym o czym właściwie było mówione i jaką decyzję się podjęło... To potrafi być... frustrujące... - zmarszczyła nieco brwi, przypominając sobie wiele sytuacji, w których nie potrafiła zrozumieć tego co Makbet chciał jej przekazać naprawdę, bo nie potrafił zmusić się do otwartego mówienia o tym, co się dzieje. Wtedy naprawdę, niejednokrotnie, życzyła sobie tego, by po prostu otwarł swoją gębuszkę i powiedział, najnormalniej w świecie o co chodzi. Ona też nie była święta, jasne, też zdarzało się jej bardzo owijać w bawełnę, ale ona przynajmniej mówiła. Chociaż stwarzała mu szansę na domyślenie się o co chodzi! A on? Nic. Cisza. ...teraz jeszcze bardziej niż kiedyś. - A... N-naprawdę? - nieco zaskoczona została, gdy Cole tak się zaoferowała z pomocą, bo mimo wszystko nie spodziewała się nagle takiej deklaracji - J-jeśli nie będę przeszkadzać... za bardzo... chociaż na pewno będę... ale w takiej sytuacji to działa we dwie strony! Z resztą, już w tym momencie mam wobec ciebie duży dług wdzięczności, który na pewno spłacę! - pomieszanie motywacji i lekkiego zażenowania czy zawstydzenia przejawiło się na jej twarzy całkiem żywym, jakkolwiek niewielkim rumieńcem, który również jednoznacznie potwierdzał, że z Kiri było coraz lepiej, skoro potrafiła się poczuć aż tak dobrze. Bo teraz, nawet jeśli tylko przez chwilę, poczuła się zwyczajnie szczęśliwa. I to było tak miłe doznanie po całej tej wcześniejszej gamie smutków, że aż ją zdziwiło.

- Trenował?! I nie mógł znaleźć chwili by przerwać trening i cię zobaczyć?! - zdenerwowała się nie na żarty dziewczyna, gdy usłyszała wytłumaczenie jakim niby miał się posłużyć porucznik. Ponoć słuchanie o problemach i troskach innych było najlepszym lekarstwem na swoje własne problemy, a w tym przypadku myśl o tym, jak bardzo zła poczułaby się ona sama słysząc takie zdanie od Makbeta sprawiło, że na chwilę jej problemy gdzieś się oddaliły. - Zdecydowanie więcej niż tylko po głowie! Zdecydowanie! - skomentowała, na twarzy widocznie przybierając wyraz zirytowania postawą "kolegi" radnej. Ona by mu dała popalić. Błagałby o wybaczenie. Błagałby! Z tego zdenerwowania zapomniała nawet o własnym lęku dotyczącym tego "zapomnianego" czasu. - Uffff... - odetchnęła w końcu mocniej, tak jak Cole kazała, a potem najzwyczajniej w świecie plasnęła się obiema dłońmi we własne policzki. - Tak, to nie może być ważne. Cokolwiek zrobiłam w tym czasie, jeśli coś zrobiłam... na pewno da się to naprawić! - powiedziała głośno, tak jakby oznajmiała wszystkim wokół, że na pewno tak będzie i innego wyjścia po prostu nie ma. Dokładnie!
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Colette


Colette


Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012

Polana za rzeczką - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Polana za rzeczką   Polana za rzeczką - Page 2 EmptyPon Paź 28 2013, 09:45

Na szczęście Kiriś odzyskiwała wiarę w siebie - i bardzo dobrze! Dzięki temu istniało prawdopodobieństwo większe, iż w końcu się przemoże i pomoże Makbetowi. A kto wie czy nie poprosi o pomoc? Co jak co, ale radna bardzo chętnie by jej pomogła! Miała również nadzieję, iż jeśli zielonowłosa poprosiłaby jeszcze kogoś inne to ów ktoś zgodziłby się równie chętnie co ona.
- Potem będzie tylko lepiej!
Dokończyła za Ayame co by ta wiedziała, że...no, że musi być dobrze! Wszak samo 'odczarowanie' chłopaka to już wielki plus, a więc gorzej nie powinno być! W razie jakby nie było to pojawi się radna i nagada wybrankowi Kiri, jak to biedna się obwiniała, a potem mimo przeciwności losu, wzięła się w garść i mu pomogła! Musi być wdzięczny! W końcu to księżniczka będzie ratować księcia - role się odwróciły, więc i mężczyzna musi docenić to co dla niego robi ukochana osóbka! Wszak on dla niej zrobiłby to samo, prawda? Aczkolwiek wolała jakoś o to nie pytać...Kto wie czy by się nie okazało, że biedna wróżka musiałaby się nad tym zastanawiać? Dodatkowo kolejne obiecanki zielonowłosej były kolejnymi plusami, które wywołały u Colette, delikatny uśmiech na twarzyczce...potwierdzający, iż wierzy w obietnice przyjaciółki! Bo czemu nie? W razie czego przypomni jej o tym i nie pozwoli by zdanie zmieniła!
- Tak...niestety ma podobnie - potwierdziła już z mniej pewnym uśmiechem bo i jej to nie odpowiadało - Prawda...Masz rację...Gdy już go odzyskasz to chyba powinniście o tym porozmawiać, nie sądzisz?
Oh, tak - dla Kiriś istniała nadzieja! Problem Carter polegał na tym, iż...sama nie wiedziała czy von Terks po prostu nie pokazuje swych prawdziwych myśli czy...czy właśnie zawsze je pokazuje...Jeśli opcja druga to znaczyłoby to, że...właściwie trudno nawet powiedzieć co! Po prostu obawiała się, iż nie ma co z oficera wyciągać bo on sam nie wiedział czego chciał...albo co gorsza - wiedział! I to wcale nie było to czego oczekiwała brązowowłosa.
- Naprawdę - potwierdziła miło - Wierz mi...nie będziesz przeszkadzać. Zawsze z chęcią Ci pomogę we wszystkim, więc się nie przejmuj. Heh...będę pamiętać o dwóch stronach. Aczkolwiek przyjaciele sobie pomagają bez długów, więc nic mi winna nie jesteś.
Rzekła...no, prawdę. Nie oczekiwała niczego w zamian za to co robiła. Ba, nawet nie sądziła, że zrobiła coś wielkiego - ot po prostu zwykła rozmowa, w której chciała nieco pocieszyć dziewczynę co by ta doszła do siebie. Czy nie każdy by tak zrobił dla kogoś kogo zna? Tym bardziej nie w główce były jej jakieś długi.
- Ta...też trudno mi to zrozumieć... - westchnęła smutno - No, ale byliśmy dziećmi. Pewnie...trening był ważniejszy i w ogóle - oh, wcale jej się to nie podobało, ale starała się o tym zapomnieć - Heh...Dziękuję Kirino...Kiedyś Ci go przedstawię - jakby nie patrzeć, dziwnie ją uszczęśliwił fakt, iż zielonowłosa zrobiłaby więcej oficerowi niż tylko danie mu po głowie po czymś takim...Aż chciała by się spotkali! Tak z ciekawości - W rzeczy samej. Cieszę się, że już Ci lepiej.
Dodała z uśmiechem, widząc jak Ayame się ożywiła. Może faktycznie powinna ją zaprowadzić do Meliora by się nieco rozerwała? Z drugiej strony takie bicie w świątyni przy mnichach...to chyba kiepski pomysł.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t99-konto-colette#260 https://ftpm.forumpolish.com/t78-colette-carter https://ftpm.forumpolish.com/t757-notatnik-colette#10600
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Polana za rzeczką - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Polana za rzeczką   Polana za rzeczką - Page 2 EmptyWto Paź 29 2013, 19:43

"Tylko lepiej", huh? Cóż, Colette nie mogła wiedzieć o czym tak naprawdę myślała Kirino w tym momencie i co miała na myśli mówiąc wcześniej niedbale, że "nieważne co będzie dalej". Tak naprawdę, jakkolwiek był to dopiero zalążek faktycznej idei na temat tego, jak ewentualne spotkanie pomiędzy nią, a Makbetem miałoby wyglądać, dziewczyna zdążyła już coś sobie pomyśleć, a kiedy tylko ponownie jej uwaga wracała właśnie do tej myśli, zielonowłosa jeszcze bardziej umacniała się w swoim pseudo-postanowieniu. Czy to co miała teraz w głowie było dobrym rozwiązaniem? Bladego pojęcia nie miała. Wiedziała, że Makbet był dla niej kimś nie do zastąpienia, jednak jeszcze bardziej wierzyła w to, że była w stanie wiele poświęcić byle tylko chłopak był bezpieczny i niezagrożony przez zakusy tego świata. Natomiast będąc z nią... Cóż, bywało różnie. Dlatego pewna myśl kiełkowała, a niedługo być może... miała przerodzić się w słodko-gorzki kwiat, który wcale nie byłby najpiękniejszym w ogrodzie. Ale zanim kwiat taki mógł zostać w ogóle zasiany, najpierw trzeba było wypielić wszystkie chwasty i odzyskać Makbeta w ludzkiej formie. A to wcale nie musiało przyjść dzisiaj, jutro czy w przyszłym tygodniu. I nad czasem lepiej było nie myśleć, jeśli nie chciało się dołować. To też Kiri, raz w życiu chyba podejmując dobrą decyzję w takich sprawach, zdecydowała się, faktycznie, nie myśleć o tym.

- Tak, na pewno będzie lepiej... W końcu lepiej jest żyć i mieć możliwości wiele niż być zaklętym w kamień i nie móc nic zrobić... - skwitowała tylko ciepło słowa swojej przyjaciółki zielonowłosa, w gruncie rzeczy nie kłamiąc ani nie starając się oszukać swojej koleżanki. Była pewna, że jeżeli faktycznie zdarzyłoby się tak, jak sobie zaplanowała to pewnie znowu wylądowałaby u niej, prosząc o rozmowę i pomoc... Niemniej do tego czasu było jeszcze wiele, wiele przed nimi. Wszystko mogło potoczyć się kompletnie inaczej, a Kirino nie chciała tworzyć sobie żadnych iluzorycznych planów w tym momencie. - ...chyba faktycznie, powinnam mu wtedy coś na ten temat powiedzieć! - dodała, znów de facto nie kłamiąc. Rozmowa na pewno pomiędzy nimi się odbędzie i na pewno, ZNOWU, wiele tematów przykrych zostanie poruszonych. Równie dobrze mogłaby mu w takim razie nagadać i o tej kwestii bo... dlaczego nie? Jeśli Makbet otworzyłby się bardziej na innych, pozwolił im zajrzeć wewnątrz siebie i odnaleźć swoje faktyczne myśli, na pewno byłoby to dla niego z korzyścią. Tak myślała. Była pewna. A Cole jeszcze ją w tej pewności umacniała.

I lekko speszyła się, gdy Cole wypomniała jej tę kwestię długo w porównaniu do bycia przyjaciółmi, aż odruchowo nerwowo zamachała rękoma, po chwili chwytając się za usta, jakby w ten dziwny sposób chciała sama siebie ukarać za powiedzenie takiej głupoty. Szybko jednak musiał jej umysł pracować, gdyż już po chwili w jej głowie pojawiło się całkiem logiczne wytłumaczenie, które mogło przedstawić ją w delikatnie lepszym świetle. - Aaaa! Wcale nie tak! To znaczy! Jesteśmy przyjaciółkami, a przyjaźń to niejako stan wiecznego posiadania wobec siebie długu! Ja posiadam dług wobec ciebie za to, że jesteś moją przyjaciółką, a ty... chyba wobec mnie... chyba... też? - nie do końca pewnie zakończyła swoją myśl dziewczyna, uznając że mogła teraz posunąć się nieco za daleko. Nie powinna wpychać w usta Cole czegoś, czego ona sama nie powiedziała, to było bardzo nieładne i nieuprzejme z jej strony. - W-wybacz, najwyraźniej jeszcze nie potrafię normalnie myśleć... - dodała nieco przygaszonym tonem, jakby bojąc się, że faktycznie mogła teraz urazić radną. Mimo tego wyciągnęła w kierunku radnej swoją dłoń, zupełnie jak na przywitanie, może trochę nerwowo w ten sposób chcąc szybko zmazać swoje niezbyt pewne słowa wcześniej. - Sztama? Z-znaczy się, jesteśmy przyjaciółkami, tak? - zapytała w końcu po chwili. Co całkiem miłe, widać było, że powoli zaczynała mówić swobodniej, więc faktycznie się jej poprawiało.

- Nie ma nic ważniejszego od drugiej osoby! - tu dziewczyna zabrzmiała całkiem surowo, ale to dopiero po chwili, gdy wreszcie opanowała się po wcześniejszym "faux pas". No bo kurczę, nie można było tłumaczyć się, że coś było ważniejsze! Można było powiedzieć, że "coś mi utrudniło" albo "przeszkodziło", ale na pewno nie "było ważniejsze". Po prostu nie. No bo po co on trenował? Dla siebie? Jeśli tak to był po prostu egoistą. Ale jeśli trenował dla kogoś... To zmieniało postać rzeczy. A tak romantycznie byłoby, gdyby okazało się, że trenował dla pewnej KONKRETNEJ osoby. Tak. - Z chęcią go poznam! - powiedziała stanowczo, krzyżując ręce na piersiach - I zobaczę co z niego za człowiek... - dodała nieco ciszej, zupełnie jakby kwestia pana służbisty stała się i dla niej dość prywatną i ważną sprawą. Ciekawe tylko czy to dobrze dla niego i dla Colette...

A na koniec rozmowy dziewczyna delikatnie się zarumieniła, zupełnie już zdrowym rumieńce, a nawet... uśmiechnęła się promiennie. Najwyraźniej odnalazła coś potrzebnego jej do dalszej walki z... nie, nie z losem. Z samą sobą. - Cieszę się, że mogłam cię poznać Colette... I naprawdę dziękuję za pomoc... - powiedziała, wciąż mając na twarzy ten ciepły i przyjemny uśmiech, coś czego przez długi czas nie można było odnaleźć na jej licach.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Colette


Colette


Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012

Polana za rzeczką - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Polana za rzeczką   Polana za rzeczką - Page 2 EmptyWto Paź 29 2013, 20:46

Zdawało się, że już było naprawdę nieźle. No...sama Carter wiedziała, że tak szybko, negatywny stan psychiki nie może odejść, ale sama rozmowa zazwyczaj się przydawała, więc...było to już jakieś podłoże do tego by zielonowłosa powolutku wróciła na swój dawny tor! Wszak pamiętała ją z ostatniej misji i już wtedy wiedziała, iż Ayano była niezwykle troskliwa oraz delikatna, martwiąca się o innych. Z drugiej strony potrafiła pokazać złość jak przy 'przepychankach' z Blaszakiem - na to było aż zabawnie patrzeć! Oh, nie cieszyła się z czyiś nieszczęść czy relacji, i na pewno nie z nowej przyjaciółki! Po prostu z jej perspektywy wyglądało to na dobrą relacje - pomagają sobie, walczą, ale nie muszą koniecznie pokazywać czy za sobą przepadają. Można kogoś nie lubić, ale niekoniecznie chcieć jego nieszczęścia...a Kirino i Lav właśnie tacy byli - nieprzepadający za sobą, kłócący się, ale broniący drugiego! Urocze.
- W razie czego zawsze mogę Cię wesprzeć - potwierdziła, gdy rozmówczyni, stwierdziła, że powinna faktycznie porozmawiać z Makbetem - A jeśli będziesz sama to będę Cię wspierać mentalnie!
Dodała jeszcze pewniej i z uśmiechem bo jakby nie patrzeć...uwielbiała wpierać parki z przyszłością! Nawet nie wiecie jak chciałaby aby Kiri i Makbet byli razem! To, że ona nie mogła być z tym kim chciała, nie znaczyło, że przyjaciółka ma cierpieć. Co to to nie! Wesprze wróżkę i nawet chętnie jej wesele zorganizuje! No...ale za wcześnie chyba na to...Jeszcze Ayame się wystraszy i co będzie? Wpierw trzeba ożywić przyszłego pana młodego - potem reszta.
W każdym razie po chwili nastąpił wywód na temat co to przyjaźń. Właściwie...radna zawsze inaczej o tym myślała, ale jakby nie patrzeć, nie uważała nikogo za swego przyjaciela - przynajmniej do tej pory bo teraz...miała Kirino...i naprawdę chciała wierzyć, że będą prawdziwymi przyjaciółkami...gdzie jedna dzieli się z drugą sekretami albo wprost przeciwnie - zwykłymi pogaduszkami! Z tego też powodu, słysząc wypowiedź zielonowłosej, uśmiechnęła się delikatnie.
- Nie myślałam o ten w ten sposób, ale może coś w tym jest, więc nie przejmuj się - zaśmiała się przez chwilę - Skoro tak mówisz to nie pozostaje mi nic innego jak przyjąć podobny sposób myślenia...I tak, jesteśmy.
Potwierdziła pytanie o przyjaźń, ściskając tym samym rękę zielonowłosej. Jak widać dla niej określenie przyjaźni jako długu - jak to wróżka rzekła - nie było czymś złym czy kompromitującym, więc nie winiła dziewczyny za takie myślenie! Nie mniej wydawała się o wiele mniej pewna przy rozmowie o Meliorze.
- Tak...Też tak uważam, ale...sama nie wiem czemu wtedy tak było - uśmiechnęła się niepewnie...właściwie trudno to nazwać uśmiechem...wzruszyła też niby to obojętnie ramionami, ale obojętne jej wcale nie było - ...A ja Ci go chętnie przedstawię. Um...jak będzie dostępny bo aktualnie...trenuje - oh...czy to nie ironiczne, zważywszy na to, że przed chwilą mówiły o przeszłości? - Nie ma za co, Kirino - skomentowała z ciepłym uśmiechem, słysząc podziękowania, po czym wstała, podnosząc od razu i przyjaciółkę na równe nogi - Nie wiem jak Ty, ale ja zgłodniałam. Powinniśmy spróbować tutejszych specjałów...Na pewno jeszcze Ci się samopoczucie polepszy!
Stwierdziła radośnie, powolutku kierując się w stronę miasta. Oh, ale nie sama - nie nie! Musiała jeszcze poprawić nieco humorek zielonowłosej, a nie wiedziała ile ta tutaj leżała, więc...kto wie czy jej nóżki nie ścierpły? Tak więc dzielnie pomagała jej iść! W dodatku po drodze zdradziła wróżce nie tylko swój adres w Onibus - jakby ta chciała ją odwiedzić bo drzwi otwarte dla przyjaciół! - ale również wymieniła w końcu Meliora z imienia i nazwiska. Bo kto wie czy Kiriś kiedyś na niego nie trafi?


zt Kirino i Colette
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t99-konto-colette#260 https://ftpm.forumpolish.com/t78-colette-carter https://ftpm.forumpolish.com/t757-notatnik-colette#10600
Shiba


Shiba


Liczba postów : 21
Dołączył/a : 11/12/2013

Polana za rzeczką - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Polana za rzeczką   Polana za rzeczką - Page 2 EmptyPon Gru 16 2013, 20:56

Przez gęstą trawę powoli zmierzała w kierunku jedynego drzewa jakaś postać. Cóż to za postać spytacie? A to nikt inny jak po prostu znudzony Shiba, który nie miał nic ciekawego do roboty w gildii no i postanowił, że taki mały spacerek mu nie zaszkodzi. Oczywiście ten spacerek odbywał się w dosyć sporej odległości o miejsca zamieszkania, ale jako iż nie lubił się ograniczać to nic nie stało na przeszkodzie by wybrać się w okolice Oak. Zwłaszcza iż zawsze mogło się tutaj wydarzyć coś ciekawego, czego będzie świadkiem i o czym będzie mógł opowiadać przy szklaneczce czegoś mocniejszego. Oczywiście miał swe historie wojenne, ale kto by chciał teraz o tym słuchać. Było to prawie trzydzieści lat temu i młodych to teraz nie interesowało, bo będą uważać to za nudy i bzdety, a jeszcze podważą to co mówisz twierdząc iż ma starczą demencję czy coś podobnego, albo był uchlany i wymyślał historyjki by kogoś zabawić. Oczywiście czasem o tym opowiadał, ale nie liczył na to iż ktoś bierze go na poważnie. Zapewne gdyby opowiadał o czasach w Rave i tym co było potem, jego słuchacze by uważali, ale jak do tej pory nie mówił o tym nikomu z gildii przez sześć lat i niech tak zostanie. Kiedy wreszcie dotarł pod drzewo klapnął sobie na ziemi, po czym rozprostował nogi a następnie sięgnął do kieszeni po cygaro i zapałki, a już po chwili można było dostrzec biały dymek z cygara.
-Ech jak widać takie dinozaury jak ja powinny odejść w zapomnienie i dać młodym działać. Chociaż z drugiej strony nie jestem aż tak stary, no i może uda mi się dzięki temu jakaś młodą dupcię wyrwać.
Cóż pomimo wieku uroda nadal mu dopisywała, a więc była szansa na to iż uda mu się poderwać jakaś młodą i zgrabną dziewczynę, a jakby jaki młodzik wtedy do niego fikał co by mu ją odbić, to mógłby znowu z kimś powalczyć o tak dla zabawy i obić jakaś młodą gębę, co ledwo od cycka została odstawiona i myśli iż każdemu da radę. Zaśmiał się tylko zadowolony i sięgnął do płaszcza a w jego dłoni pojawiła się butelka alkoholu. Odkorkował ją sprawnie po czym pociągnął sobie łyczek i aż westchnął zadowolony, a następnie schował butelkę w kieszeni i wrócił do podziwiania widoku i palenia cygara.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1764-shiba#29645
Hermiona


Hermiona


Liczba postów : 265
Dołączył/a : 28/11/2012

Polana za rzeczką - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Polana za rzeczką   Polana za rzeczką - Page 2 EmptyWto Gru 17 2013, 17:14

Właściwie to dzisiaj znowu nie miała co robić. Oak to w sumie jej rodzinne miasto, więc nie ma się co dziwić, że akurat tutaj skończyła. Nie rozumiała wielu rzeczy. Zawsze ceniła małostkowe rzeczy, których ludzie normalnie nie zauważają i przechodzą koło nich obojętnie.
Nudziło jej się.
Żadnych ciekawych misji, żadnych ciekawych osób, żadnych ciekawych zwierzaków, a nawet przedmioty przestały ją jakoś wielce obchodzić, co naprawdę u blondynki było co najmniej dziwne. Normalnie to by zawsze miała możliwość z kimś porozmawiać, a teraz to co? Nie miała ochoty? Czy po prostu wolała leżeć brzuszkiem do góry. Żadne z opcji.
Chciała zwiedzać świat, pomagać innym, albo po prostu być kimś dobrym, jednak rzadko miała ku temu jakiekolwiek okazję. Z siedliska się nie ruszy, pomagać właściwie na tym świecie nie ma komu, bo i tak wcześniej, czy później cię oszuka, chyba że dajesz pieniądze, a i tak ktoś mógł cię oszukać z prośbą.. Misje nudne.
Chociaż po ostatniej misji szczerze, mówiąc wolałaby nudną misje. W gruncie rzeczy nastał kryzys i misji nie ma.
- Nie jesteś pan taki, ale z tą młodą dupcią radziłabym w gruncie rzeczy uważać, bo ta młoda dupcia mogłaby to usłyszeć - powiedziała dziewczyna, która bardzo dobrze usłyszała słowa starego pryka. Zastanawiała się czemu każdy mężczyzna tak bardzo dąży do seksu za każdym razem gdy widzi piękną, seksowną, a i jeszcze młodą damę. Nie miała nic przeciwko. Wolała jednak nie zbliżać się do tego typu ludzi.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4081-konto-hermiony#81375 https://ftpm.forumpolish.com/t3578-hermiona https://ftpm.forumpolish.com/t806-carotkowe-cos-wiecej
Shiba


Shiba


Liczba postów : 21
Dołączył/a : 11/12/2013

Polana za rzeczką - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Polana za rzeczką   Polana za rzeczką - Page 2 EmptyWto Gru 17 2013, 17:58

Nie spodziewał się spotkać nikogo w tym dosyć odludnym miejscu, a zwłaszcza młodej dziewczyny ale po kolei. Zaraz gdy tylko schował butelkę do kieszeni usłyszał dziewczęcy głos, co nieco go zdziwiło bo nie słyszał kroków zbliżającej się osoby, a przy tej ciszy byłoby to łatwe do wykrycia. Cóż jak widać starość nie radość i słuch zaczynał powoli szwankować. Całe szczęście nie przyszła z zamiarem zabicia go, bo wtedy to byłoby jego ostatnie cygaro i łyk wódy, a tak to mógł się tym jeszcze po delektować. Kiedy dotarł do niego słowa dziewczyny wypuścił kolejną dawkę dymu i uśmiechnął się do niej.
-Gahaha. Miło słyszeć, że ktoś inny uważa iż nie jestem stary. A co do reszty to wybacz, ale tak to już jest ze starymi prykami, że myślą na głos o takich rzeczach. Im starsi tym więcej dziewczyn w głowie i za coraz młodszymi się rozglądają. A seks to już w ogóle. Ale tak to bywa, bo jeśli uda się ten czyn to znaczy iż ma się w sobie jeszcze to coś i choć gram urody.
W sumie to nie ważne czy facet był młody czy nie, seks zawsze mu czyhał w głowie i w kroczu, a na dodatek jeśli zauważył młodą, piękną i seksowną dziewczynę to już w ogóle nie mógł się powstrzymać i nawet zacznie się masturbować po kątach jeśli nie wytrzyma. Na szczęście on tego nie robił, bo było by to dosyć obleśne w jego wieku, ale czasem kiedy widział piękne dziewczyny to coś mu w głowie się zapalało.
-Ale może to być po prostu wina tego, iż chcą założyć rodzinę. Nie ważne czy młody czy stary, widząc piękną dziewczynę chce z nią stworzyć rodzinę jeśli mu się poszczęści. Ale teraz młodzi jakoś o tym nie myślą. Znaleźć te jedyną i żyć z nią przez resztę życia to sztuka nie łatwa.
Uśmiechnął się tylko lekko do siebie a wspomnienia znów powróciły bolesną falą, lecz szybko zapił je dwoma łykami wódy którą znów schował do kieszeni, a następnie posłał parę kółek z dymu w dal i wpatrywał się w nie nieco smutnym wzrokiem, lecz szybko się go pozbył i znów spojrzał na dziewczynę z uśmiechem.
-A tak po za tym, to panienka nie wie iż nie ładnie podsłuchiwać?
Znów zaśmiał się tym swoim serdecznym śmiechem, bo nie miał jej za złe podsłuchiwania. Wręcz dobrze iż to zrobiło bo było z kim pogadać.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1764-shiba#29645
Hermiona


Hermiona


Liczba postów : 265
Dołączył/a : 28/11/2012

Polana za rzeczką - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Polana za rzeczką   Polana za rzeczką - Page 2 EmptySob Gru 21 2013, 14:36

- Zaraz mogę uważać, jednak że jesteś starym pryczkiem - uśmiechnęła się złośliwie - Rozumiem, że pan czuję się samotny na tym głupim świecie, ale niepotrzebnie się pan tak dziwnie śmieje.. To niech lepiej pan trzyma łapki zdala od pań, które mają wyrafinowane gust - zaśmiała się cicho - Będzie miał pan jeszcze nieraz tatuaż dłoni na swojej twarzy, zresztą nie wątpię by pan już go kiedyś nie miał..
Nie dla każdego można być w końcu miłym, no nie? Pierwszy, raz Carocia nie starała się być jakoś specjalnie miła dla tego pana. Stary, młody facet, a i tak każdemu jedno i to samo w głowie. Specjalne okazją może być każda młoda, piękna dama, która lubi pokazywać kroczę każdemu. W sumie dużo jest kurtyzan i innych takich pan we Fiore. Tylko pewnie jest jeden problem. Za nie trzeba płacić.
- Ale nie każda młoda dama pragnie w jej taką założyć. Większość się wręcz tego boi.  Młodzi o tym nie myślą..W większości przypadków u młodych założenie rodziny to jest po prostu wpadka, a ja jestem tego doskonałym przykładem.. Znaczy moja mama i tata...- dlaczego to powiedziała? A kij wie. Czasami ma po prostu za długi język. W sumie nic nie miała przeciwko wygadaniu wszystkiego o sobie.. Z wyjątkiem kilku malutkich szczególików, których nigdy nie przenigdy nikomu nie zdradzi.
Wstydziła sie nich. Każdy tak ma, że czegoś ze swojej historii nigdy nikomu za nic nie zdradzi, a tylko najbliższe osoby może mogą o tym wiedzieć.
- To pan za głośno mówił.. A ja już muszę zmykać



// sory, sory sory .. Zapomniałam x_x i misja

z/t
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4081-konto-hermiony#81375 https://ftpm.forumpolish.com/t3578-hermiona https://ftpm.forumpolish.com/t806-carotkowe-cos-wiecej
Shiba


Shiba


Liczba postów : 21
Dołączył/a : 11/12/2013

Polana za rzeczką - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Polana za rzeczką   Polana za rzeczką - Page 2 EmptyCzw Gru 26 2013, 10:44

Samotny. Cóż czasami czuł się samotny na tym świecie jak zapewne każdy, bo mimo posiadania rodziny i przyjaciół można odczuwać samotność. Ale dzięki ludziom z gildii w jego wypadku ta samotność była nieco mniejsza, lecz czasem zbytnio go przytłaczała. Słysząc co powiedział o jego śmiechu tylko się uśmiechnął, bo to już nie pierwsza osoba która tak go określiła. Owszem jego śmiech był specyficzny ale raczej nie dziwny, chociaż każdy mógł uważać inaczej. Na wzmiankę o tatuaży dłoni tylko się zaśmiał, bo już nie raz zdarzyło mu się go w życiu mieć, no i to zapewne więcej niż niejednemu podrywaczowi, ale tak to bywa kiedy było się z kimś, kto potrafił przywalić z liścia za najmniejsze zerknięcie na inną.
-Oj tak i to nie jeden raz. Trzeba przyznać iż umiała przywalić lepiej niż nie jeden facet.
No i znowu wspomnienia lecz te były już weselsze, mimo iż obejmowały obraz jego dostającego w gębę z liścia. Ale tak to już jest kiedy facet ogląda się za innymi będąc z kimś związanym. Dobrze iż był wytrzymały, bo inaczej takie liście mogłyby zrobić mu niezłą krzywdę. Słuchając tego co powiedziała dziewczyna nieco się zdziwił jej szczerością, ale to było dla niej na plus, bo lubił ludzi szczerych i którzy nie bali się mówić o pewnych rzeczach, a tutaj wyjawiła mu coś bardzo osobistego i to sama z siebie.
-Owszem czasem się to zdarzy. Ale mimo to rodzice postanowią wychować dziecko i żyć dalej. Jak widać tak było z tobą, ponieważ nie pozbyli się ciebie, a na dodatek cię wychowali. Powinnaś być im za to wdzięczna. Szkoda. Ale mam nadzieję iż jeszcze się spotkamy.
Uśmiechnął się tylko lekko po czym obserwował jak dziewczyna znika, a następnie skończył resztę alkoholu i sam zebrał się w dalszą drogę.

[zt]
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1764-shiba#29645
Mejiro Shinji


Mejiro Shinji


Liczba postów : 545
Dołączył/a : 16/07/2013

Polana za rzeczką - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Polana za rzeczką   Polana za rzeczką - Page 2 EmptyPią Lut 21 2014, 18:15

Shinji nie miał ochoty na nic. Po ostatnich wydarzeniach pogoda ducha i energiczność, która była jego cechą rozpoznawalną gdzieś wsiąknęła. Zniknęła i nie wyglądało na to, że miała powrócić, przynajmniej w najbliższym czasie. Cały czas zamyślony jakby nie zauważał tego co dzieje się dookoła. I tak zagłębiony w świecie własnych myśli nawet nie wiedział jak i kiedy, a opuścił miasto Oak.
- I dobrze... - westchnął patrząc za siebie, jakoś nie miał ochoty dłużnej zostawać w tym mieście, niby to nie samo miasto wprawiło go w taki nastrój, ale...Jednak nie chciał dłużej tam przebywać. Fakt, że znalazł się na łące nad rzeką przyjął z lekkim uśmiechem.
Nagle zauważył, że jakby trochę się zmęczył. Nie nie zmęczył, raczej czuł się jakby nadwyrężył trochę swoje ciało. Może to z powodu ostatnich wydarzeń? Oberwał przecież po zebrach, a te teraz się odzywają. Zdecydował się, że złapie oddech. Tym bardziej, że miejsce było ku temu odpowiednie.

Przysiadł na ziemi kładąc halabardę obok na ziemi. Broń, a nie miał jeszcze okazji nią walczyć, częściej służyła mu za laskę do podpierania. Ale mniejsza z tym. Walnął się, rozciągnął na trawie. Srebrzyste ślepia wlepił w niebo. Ale jakoś nie mógł się odprężyć, coś go uwierało. Chciał sprawdzić co to.
- A to co? - zdziwił się wyciągając białą maskę. Nie miała otworów na oczy czy usta, ale był pewien że to maska. Po chwili przypomniał sobie skąd ją ma. Chciał już przyłożyć ją do twarzy, sprawdzić czy coś się stanie, ale przecież miał jeszcze coś. Odłożył maskę i sięgnął dziwny kolorowy kamień, który wyraźnie bardziej go interesował. Zważył go, obejrzał dookoła. Zaczął ściskać i przyglądać się mu uważnie. Był przekonany, że coś się za nim kryje, że nie jest to zwyczajny kolorowy kamyczek.
- Może... - powiedział do siebie. Pomyślał, że może przeleje w niego odrobinę magicznej energii i zobaczy czy coś się stanie. Tak właśnie zrobił.

Po chwili mógł stwierdzić, że zupełnie nic to nie dało. Żadnego odzewu. Kamyk zrobił się jedynie kapkę cieplejszy, ale mogło to być równie dobrze spowodowane tym, że Shinji trzymał go w łapkach, w sumie to nawet to było bardziej prawdopodobne.
- Głupi kamyk... - burknął upuszczając go na ziemie obok siebie. Zaczynał wątpić w wyjątkowość tego obiektu. Chyba faktycznie jedynym co go odróżniało do reszty była barwa.
Po chwili wpatrywania się w niebo ponownie zerknął na kamień kątem oka.  
- Stanie się coś w końcu? - zapytał, prawdopodobnie samego siebie bo nikogo więcej nie było. - Dalej, zrób coś. - tym razem wyraźnie zwracał sie do kamyka. Trzymał go ponownie przed twarzą więc nie było wątpliwości, że do niego przemawia. Nie czuł się z tego powodu głupio. Gadanie do kamyka nie było dla niego niczym dziwnym. Stuknął w niego jakby pukał do drzwi czekając aż ktoś otworzy.

Nic się nie stało, jego wysiłek nie zaowocował zupełnie niczym, no może jedynie lekkim bólem dłoni. W końcu uderzył w kamień. Ale poza tym nic. Glebnął się na plecy z długim westchnięciem. Wciąż nic się nie działo co go straszne zdemotywowało do podjęcia kolejnych prób. Teraz leżał na trawie z twarzą skierowaną w niebo. Prawą łapką podrzucał przez chwilę kamyk, aby w końcu pozwolić mu upaść obok swojej twarzy. Wtedy sięgnął po coś innego. Również nie wiedział czym właściwie jest ta rzecz. Wyglądała jak maska, tyle że bez otworów na oczy czy usta. Popatrzył na nią przez chwilę po czym przyłożył ją do fejsu.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1288-u-mejiro-w-banku#18950 https://ftpm.forumpolish.com/t1276-mejiro-shinji https://ftpm.forumpolish.com/t1619-mejiro-shinji#26031
Rena


Rena


Liczba postów : 237
Dołączył/a : 02/01/2013

Polana za rzeczką - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Polana za rzeczką   Polana za rzeczką - Page 2 EmptySro Mar 19 2014, 18:44

Cóż Raven robiła w Oak? Pytanie powinno raczej brzmieć...czy to było Oak?! No dobra było, ale skąd ona miała wiedzieć? Chciała właściwie udać się do Magnolii, ale kto dzisiaj połapie się w tych wszystkich rozkładach pociągów! Poza tym ten do Oak wyglądał najciekawiej i dużo ludzi do niego wsiadało - no i był wcześniej, więc po co czekać na inny? Tak - to był ten rozsądny powód, dzięki któremu rudowłosa znalazła się w Oak!
Swoją drogą miasto zdecydowanie różniło się od Magnolii, ale kto wie czy nie zostało jakoś drastycznie przebudowane? No co? Nie była tutaj od jakiegoś czasu, a ostatnio szlifowała swoje techniki gotowania, tak by naleśniki nie lądowały już na suficie! Co prawda nie była w tym jeszcze mistrzem, ale przynajmniej coraz mniej tych pyszności brudziło im sufit - a okoliczne pieski miały co jeść! Może jednak powinna się skupić na treningu ozdabiania sufitu swymi dziełami kulinarnymi zamiast tego unikać?
Tak czy siak, Raven postanowiła zwiedzić miasto i upewnić się czy aby na pewno jest w Magnolii - oczywiście nie zwróciła uwagi na żadne informacje na peronie...była zbyt podekscytowana dotarciem na miejsce! Tak więc z dworca od razu wybiegła jakby się paliło - acz znalazła chwilkę by pomachać maszyniście na pożegnanie. Nie mniej po tym zamiast zwiedzić miasto, usłyszała o popularnej polance, którą chciała od razu zobaczyć! Nie można się dziwić - na miasto by poszła jakby była głodna, ale znak nakazywał iść na polankę! Tak...jeśli w brzuchu ci nie burczy to znak, że nie masz iść do miasta - proste.
Gdy dotarła na miejsce, niedługo trwało jej podziwianie tereny bo wtem zauważyła...trupa! O, chwila...ruszał się, więc...to zombie! Leżący chłopak z jakąś maską nie mógł być przecież zwykłym ludkiem - to oczywista oczywistość, że zombie przechodzi na drugą stronę! Chociaż dziwnie tak za pomocą maski. W dodatku szybko zorientowała się, że zna owego zombie! Toż to długowłosy z festiwalu kaczuszkowego! Hmm...czy poznała jego imię? No nic...teraz należało się dowiedzieć jak stał się trupem i co takiego robił!
- Czekaj, długowłosy zombie!
Krzyknęła niczym superbohaterka - bo każdy policjant to superbohater! - i podbiegła do leżącego, acz nie próbowała odebrać maski...była zbyt ciekawa co się stanie! Tak więc przystanęła sobie obok i wpatrywała się w maskę, czekając, aż długowłosy będzie chciał zjeść mózg. O...to może jednak pójdą na miasto? Ciekawe czy sprzedają tu takie rzeczy.
- Co tu robisz? Co to? Pamiętasz mnie? Wiesz, że będziesz musiał umyć włosy po tym leżeniu? Pewnie nawet nie wiesz co tutaj chodziło! Oh...czy zombie myją włosy?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t729-kuferek-reny#10167 https://ftpm.forumpolish.com/t553-rena-raven https://ftpm.forumpolish.com/t1370-dzienniczek-reny#20439
Mejiro Shinji


Mejiro Shinji


Liczba postów : 545
Dołączył/a : 16/07/2013

Polana za rzeczką - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Polana za rzeczką   Polana za rzeczką - Page 2 EmptySro Mar 19 2014, 19:59

  Długowłosy zdecydował się zostawić w końcu kamyk. Walka z nim, a raczej zmuszenie go do czegokolwiek ponad to co zwykły kamyk potrafił wydawało się być bez sensu. Więc fajny kamyczek - bo podajże we wszystkich kolorach tęczy - został odstawiony na bok, a jego miejsce zajęła maska, którą wygrał na Halloweenowej loterii. Chociaż gdyby znał skutki tego pewnie dalej bawiłby się kamyczkiem próbując odkryć jego niezwykłe właściwości - o których był święcie przekonany. Ale nie potrafił widzieć tego co przyniesie przyszłość...

     Kiedy tylko przyłożył maskę do twarzy coś się stało. Od razu efekt. Ciemność. Ale to go nie zaskoczyło. W końcu nie było otworów na oczy czy usta, którym wlatywałoby światło dając mu jednocześnie możliwość oglądania świata. Tylko, że to nie było wszystko. Maska przylgnęła mu do twarzy, nie mógł jej ściągnąć. To go trochę zaniepokoiło. No w sumie nie trochę, a bardzo. Bo jak się miał poczuć ktoś kto nagle stracił zdolność patrzenia na świat. Maska nie dawała się ściągnąć mimo szamotania i usilnych prób jej ściągnięcia. Trzymała się na jego twarzy jak przyklejona klejem. A on nic nie mógł na to poradzić...
   Właśnie próbował wstać i ruszyć w poszukiwaniu pomocy kiedy dotarł do niego jakiś dźwięk. A konkretnie czyjś głos. Uratowany~ - pomyślał sobie. Nawet nie zauważył, że jego pozostałe zmysły jakby się poprawiły, ale kto zwracałby uwagę na coś tak błahego w takiej sytuacji? Na same słowa też nie zwrócił zbytnio uwagi.
- Tutaj! - zawołał już na klaczkę. Machał łapka jakby osoba, którą usłyszał miała być ślepa i go nie zauważyć. Nie mógł wykluczyć, że to jakaś babunia czy coś. Ale to nie była babunia co szybko udało mu się zrozumieć. Nieprzerwany potok słów, który nie pozwolił mu zabrać głosu dopóki dziewczyna nie skończyła. Chyba nawet domyślał się kto się przed nim znalazł.
- Jaki zombie? - zapytał kapkę zbity z tropu, zamrugał syzbko oczami czego nie dało się zauważyć spod maski. - Z resztą nie ważne. Pomóż miii. - bąknął przeciągle oczekując, że dziewczyna będzie wiedziała o co chodzi. Jego głos był niewyraźny, jakby stłumiony.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1288-u-mejiro-w-banku#18950 https://ftpm.forumpolish.com/t1276-mejiro-shinji https://ftpm.forumpolish.com/t1619-mejiro-shinji#26031
Sponsored content





Polana za rzeczką - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Polana za rzeczką   Polana za rzeczką - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 
Polana za rzeczką
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 4Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next
 Similar topics
-
» Nawiedzona Polana

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Wschodnie Fiore :: Magnolia
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.