I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Na zachód, bardzo daleko od miasta istnieje coś w rodzaju klasztoru. Nie jest to jednak bezpośrednio ta instytucja. Właściwie oficjalnie jest to sierociniec. Mieście się on na sporej wielkości wzgórzu, które otoczone jest roślinnością. Od strony północnej widać las, od wschodniej pola uprawne, a od strony południowej wiedzie droga. La Rosa to głównie dwa budynki. Pierwszy, to 5 piętrowy hotel, w który mieszkają i żyją dzieciaki, drugi to sporej wielkości klasztor z dwiema wysokimi wieżami. Oprócz nich znajdują się tutaj jeszcze inne, mniejsza budynki. Całość jest otoczona niskim murem, który obrośnięty jest krzewami dzikiej róży.
MG:
Wiał silny wiatr, który z całym swoim impetem uderzał w drewniane ściany powozu i raz po raz nim trząsł. A może to dlatego, że droga była nie równa? Nieważne. Ważne było to, kto siedział w środku. Cztery osoby, które najwidoczniej się nie znały. A może znały? W końcu dwójka z nich była rodzeństwem. Ale... czy to w była prawda? No i dwójka z nich była z tej samej gildii. Więc może powinni się znać? Ale czwarta osoba, która z nimi siedziała była całkowicie im obca. Był to mężczyzna w kwiecie wieku. Miał blond włosy, które zaczesane miał do góry, tak, że trochę mu one stały na czubku głowy. Miał bystre, zielone oczy, którymi przyglądał się swoim nowym towarzyszom. Ubrany w prosty strój, składający się z czarnych skórzanych spodni, białej, płóciennej koszuli bez kołnierzyka, brązowych jeździeckich butów i szarej kamizelki z krótkimi rękawami. Przez plecy przewieszony miał długi nóż, zaś pod pachą trzymał sporej wielkości teczkę, która bardziej przypominała walizkę, no ale cóż. Jechaliście w milczeniu, większość z was nie widziała w jakim celu jedziecie do La Rose, a jedna osoba nawet nie wiedziała kim jest. W końcu mężczyzna odchrząknął i spojrzał po swoich towarzyszach. -Mimo mi was poznać, przyjaciele. Nazywam się Derfel i jestem dość dziwnym osobnikiem. Podróżuje, zwiedzam ciekawe miejsca i wszystko spisuję do mojej księgi. Jednak nie które z tych miejsc są niebezpieczne i do tej potrzebuje właśnie was, moi towarzyszę. Abyście zwiedzili coś ze mną i przy okazji zapewnili mi ochronę. Tego od was oczekuję. Oczywiście dbajcie bardziej o siebie, niż o mnie. Zawsze wasze życie będzie ważniejsze niż moje, ale wiecie... Mniejsza. Macie jakieś pytania zanim dojedziemy do La Rosa? Może zapytacie o treść zadania? Nie wiem, jak dużo powiedział wam mój przyjaciel kiedy przydzielał wam to zadanie. Co chcecie wiedzieć, śmiało, pytajcie. Mamy jeszcze sporo czasu.-powiedział, uśmiechnął się i umilkł.
Ok, więc wy widzieliście treść listu [tego z opisu misji], więc śmiało możecie pytać o Trylithy i resztę niewiadomych.
Czas na odpis: 1.10 godzina 22.30
Autor
Wiadomość
Yukiko
Liczba postów : 59
Dołączył/a : 09/07/2013
Temat: Re: La Rosa Pią Lis 22 2013, 20:10
Błękitnowłosa dziewczyna patrzyła uważnie na znajdę. Coś ją powstrzymywało, stanowiło dla niej naturalną blokadę, którą przekroczyć mogła, ale obawiała się tego. Yuki przygryzła delikatnie wargę; rozumiała to dziecko, ale poza strzępkami informacji nie miała nic. Nawet, jeśli co chwila otwierały się kolejne drzwiczki i dostawała nowe fragmenty potraconych wspomnień to było wciąż za mało. Dziewczynka w końcu otworzyła usta, ale zamiast odpowiedzi otrzymali coś dziwnego - zaczęła bowiem śpiewać. Date otworzyła usta, chcąc coś wtrącić, ale zawirowało jej w głowie i zrozumiała nagle, że zna tą melodię. Że ta piosenka nie raz gościła na jej ustach. A potem utonęła w wizji. Była gdzieś. Razem z innymi, licznymi dziećmi. Wszyscy trzymali w dłoniach świece, które były tutaj jedynym źródłem światła. Pod jakimś posągiem, którego jednak forma wciąż była zagubiona, stał kamienny stół. Chociaż raczej Yukiko przypominał on ołtarz ofiarny w tym momencie. A to wrażenie potęgował fakt, że leżało na nim dziecko. Dziecko przypięte łańcuchami. W pomieszczeniu rozbrzmiewała ta sama melodia, którą chwilkę temu zaczęła nucić Yami. W pewnym momencie na chłopca spłynęło ze szkatułki brązowe światło. Krzyczał... Słuchała jej mimochodem, w sumie skupiając się teraz właśnie na wizji. Gdzie znajdowało się to miejsce. I co dokładnie się tam działo. W sumie to to brązowe światło... Ono skapywało na to dziecko. Teja chwilkę się zastanowiła czując, że Yami przytula się do niej, odpowiedziała więc wzmocnieniem uścisku i gładzeniem po głowie. Derfer zaprezentował im zielony trylith - uwolnił go wtedy z siebie. Czy możliwe więc było, że testowali które dziecko było w stanie wchłonąć w siebie ten brązowy kamyczek? Szukali na nie pojemnika? Dziewczyna zmrużyła oczy. Było tutaj zbyt wiele niewiadomych. W końcu do jej uszu dotarły kroki. Podniosła wzrok, zdając sobie sprawę, że właśnie zostali przyłapani na gorącym uczynku. Pieprzyć Derfera, największym problemem była teraz zakonnica. Usłyszała jakiś dziwny bełkot z jej ust i o dziwo, zrozumiała go. Yami tym czasem wstała, usłyszawszy go i posłusznie skierowała się w stronę zakonnicy. Cóż... błękitnowłosa wcale nie zamierzała jej na to pozwalać. - Chwila. Nie przyjdzie do Ciebie. W sumie to była to po prostu informacja w żaden sposób szczególnie nie zaakcentowana. Dziewczyna wstała i chwyciła dziewczynkę za rękę, przyciągając ją do siebie, a potem przyciskając dłońmi. Patrzyła na kobietę chłodno, ale bez jakichś większych wyrzutów. Po prostu nie czuła się pewnie. Nie czuła się wystarczająco dobrze z posiadanymi informacjami by przyjmować postawę roszczeniową. W sumie to to wszystko mogły być tylko iluzje w jej głowie. W końcu tym charakteryzował się brązowy. Była spokojna, troszkę niepewna, ale nie robiła nic więcej, to Sanada wyskoczył z czymś na prawdę głupim. - Sanada, przestań! Krzyknęła za nim, stając przed Yami. Ale przez chwilę było to jedyne co zrobiła. Dało się wyczuć to wahanie, niepewność jaka emanowała z niej na kilometr. Po prostu rozpacz w oczach. Musiała podjąć decyzję by opowiedzieć się po jakiejś stronie, a nie była w stanie tego zrobić. Skoczyła za towarzyszem z tym paro chwilowym opóźnieniem. Stara się złapać go za tył ubrania i gwałtownym szarpnięciem odciągnąć, a jeśli jej się to uda to staje między nim, a Derferem i zakonnicą.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: La Rosa Sob Lis 23 2013, 00:46
MG:
Wasza dwójka nie miała zamiaru dać zranić Yami, a przynajmniej tak mogło się wydawać. Yukiko złapała dziewczynkę i przycisnęła do siebie, nie dając jej tym samym odejść. A słowa, które wypowiedziała, bardzo zdziwiły zakonnicę. Dlaczego ta nieznajoma rozumiała słowa z tego języka? Tylko nie liczni ją znali... jeśli... musiała być.... Ze zdziwienia zatrzymała się i zapomniała całkowicie o tym, co miała zrobić. Dopiero Sanada wyrwał ją z zamyślenia. Wycelował on uderzenie swoją bronią prosto w jej głowę, jednak ta z zadziwiająca prędkością zrobiła unik, złapała Sanade za nadgarstek, mocno pociągnęła, przyłożyła stopę do jego kolana, aby je unieruchomić i przerzuciła go na plecy. Chłopak uderzył z impetem o ziemię i na chwilę zaciemniało mu w oczach. Tym czasem Derfel nie stał bez czynnie. Wbrew tego, co podejrzewał Sanade, nie był on w to wszystko zamieszany. Starzec złapał za ramię zakonnicę i tak trzymał, chociaż ta próbowała mu się wyrwać... Biorąc po uwagę to, jak kobieta potraktowała przed chwilą Sanadę, mogło być to trochę imponujące. Jak silna była ta dwójka? Tajemnicza zakonnica, która chyba znała judo i była super silna, oraz starzec z Thrylithem, który był w stanie ją powstrzymać.... Derfel odchrząknął. -... Nie mówiłem wam nic o tym, abyście szukali na własną rękę... Może i skończyło by się to lepiej, gdyby nie fakt, że narobiliście takiego hałasu, że słychać was było na drugim końcu dziedzińcu. Wstawaj Sanada.-powiedział, a chłopak poczuł, że jego ciało pokrywa zielona mgiełka, która znieczuliła jego ból powstały na skutek ciśnięcia o ziemię. Yami wtuliła się w Yukiko i zaczęła płakać.-Siostro, spokojnie.... A teraz proszę. Oczekuję wyjaśnień...-powiedział Derfel, patrząc to na Yukiko, to na Sanade. Zakonnica zacisnęła mocniej zęby, rzucając tytance nienawistne spojrzenie, ale milczała.
Yukiko
Liczba postów : 59
Dołączył/a : 09/07/2013
Temat: Re: La Rosa Nie Lis 24 2013, 19:31
Bardzo prosto mówiąc, Yukiko się zawstydziła. Policzki poczerwieniały, a sama dziewczyna spuściła na sekundkę wzrok. Cóż... na pewno to wyrywanie drzwi razem ze ścianą nie było zabiegiem bezgłośnym. No i bez stratnym. Ale w końcu miała do tego prawo! Ta zakonnica nie miała prawa karać tej dziewczynki w taki sposób, cokolwiek mała zrobiła. Nie mówiąc już o emocjach, które zagrały w błękitnowłosej tytance. Spojrzała na Derfela wciąż skruszonym spojrzeniem, jednak oprócz tego w błękitnych oczach dziewczyny było coś jeszcze. Ciekawość. Kim była ta dwójka, skoro zakonnica od tak sponiewierała Sanadę - który swoją drogą był głupi rzucając się tak po prostu na kogoś, nie znając jego możliwości. Chociaż powinien pamiętać chyba o tym, że ta baba wyrwała drzwi powozu tak jak Yukiko te od schowka. - a starzec uspokoił ją w ten sposób... Widać było walkę, siłowanie się, a mimo to on wygrał. Będzie musiała na nich uważać. Szczególnie na ich zleceniodawcę. Teja poczuła, jak Yami się w nią wtula. Spojrzała na małą, która zaraz po przytuleniu się do dziewczyny, zaczęła płakać. Westchnęła cicho, kładąc dłoń na głowie dziecka i zaczynając monotonnie ją głaskać. Przydałby się tutaj Levino ze swoimi sztuczkami. Yuki nie była do końca pewna czym chłopak się parał, ale na nią podziałało. - Wyjaśnień? Od nas? Zapytała nieco zdziwiona, wlepiając oczka nie w Derfela, a w zakonnicę, rewanżując się jej spokojnym, beznamiętnym spojrzeniem. Skąd ta cała nienawiść. Przecież ścianę można było ładnie i szybko naprawić, a co do dziecka... Jeśli to oczywiście o to świętojebliwej chodziło, to ona zasługiwała na karę - sznur, który wcześniej szykowała nie uszedł przecież uwadze Date. - Zostawiłeś nas samym sobie, bez informacji, żebyśmy "szukali na własną rękę" jak sam powiedziałeś. No więc szukaliśmy. Nie moja wina, że Yami była zamknięta w schowku pod schodami. To chyba oczywiste, że poszliśmy sprawdzić co, lub jak widać - kto, tam jest. A że drzwi nie chciały się otworzyć... Wzruszyła ramionami, dopiero pod koniec przenosząc wzrok właśnie na mężczyznę. Wiedziała, że zakonnica zna wiele odpowiedzi na jej równie liczne pytania, ale z takim nastawieniem do jej osoby raczej nic nie powie. A szkoda. Ale i tak musiała zadać niewygodne pytanie. - Po co próbujecie na siłę aktywować brązowy Trylith? I znów - przeniesienie spojrzenia. Na zakonnicę. Nie była pewna czy to właśnie widziała w swojej wizji, ale zaryzykowała. Czy trafiła, czy nie... w sumie wiele jej to nie dawało. Ale może Derfel o tym nie wiedział?
Sanada
Liczba postów : 57
Dołączył/a : 30/08/2013
Temat: Re: La Rosa Pon Lis 25 2013, 16:21
Cóż doskonale wiedział iż zakonnica miała nieprzeciętna siłę skoro wyrwała tamte drzwi, ale nie spodziewał się takiej szybkości. Sam nie należał do jakiś powolnych ludzi, ale to co odwaliła zakonnica było raczej ponad przeciętna szybkość człowieka, a na dodatek szybkość jej bloków też była niczego sobie i już po chwili leżał na ziemi. Zapewne powinien czuć się zawstydzony, ze jakaś zakonnica przerzuciła go jak szmacianą lalkę, ale on czuł tylko radość bo dawno nie trafił mu się taki przeciwnik. Ktoś z kim warto walczyć i kogo warto zabić, ale niestety postanowiono mu odebrać tą radość. Derfel postanowił się wtrącić w jego walkę w dosyć ciekawy sposób, bo powstrzymał babę która przed chwilą przerzuciła rosłego chłopa na plecy, a on zatrzymał ją za pomocą jednej ręki. Na dodatek wydał mu polecenie co w jego obecnym stanie nie było zbyt mądre, a dodatkowo pomoc która polegała na uśmierzeniu bólu nie była najlepszym posunięciem. Wstał powoli wściekły na Derfela iż ten postanowił ingerować w jego walkę, a na dodatek to leczenie było niczym jakaś litość i minęła dłuższa chwila nim zdołał się uspokoić a z jego oczu zniknęła dzikość i chęć zabicia. Mimo to nie schował tonf tylko dalej trzymał je w gotowości do ataku. -My mamy coś wyjaśniać? Niech ten babochłop wyjaśnia co się wyprawia. Szukaliśmy na własną rękę i dzięki temu znaleźliśmy dziecko zamknięte w schowku bez jedzenia i wody. Na dodatek dowiadujemy się iż są składane w magicznym rytualne wbrew własnej woli. A więc to nie my powinniśmy tutaj coś wyjaśniać. Lepiej by nie próbowali nic kombinować, bo nie da sobie wcisnąć jakiejś bajeczki typu iż nic o tym nie wiedzieli, lub iż to dla dobra innych i takie pierdoły.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: La Rosa Czw Lis 28 2013, 22:10
MG:
Zakonnica zaryczała wściekle, po czym wyrwała się z uścisku Derfla i kilkoma susami oddaliła się od całej grypy. Starzec z uwagą wysłuchał tego, co do powiedzenia miała dwójka magów, po czym zmarszczył brwi i przyjrzał się dziewczynce. Zaraz i jej ciało pokryła zielona mgiełka, tak że i ta poczuła się trochę lepiej. -Rzeczywiście... wychudzona i wygłodzona... Na dodatek jej stan psychiczny zostawia wiele do życzenia...-powiedział i zrobił krok w waszą stronę.-Yukiko... zajmij się nią na razie. Nic nie poradzę na to, a w tej chwili są ważniejsze sprawy... Skoro dowiedzieliście się o czymś takim... Wiecie... będziemy mieli na głowie ponad 15 zakonnic, które w tej chwili znajdują się w klasztorze. Jak widzicie... one nie są normalne. Nie wiem co to za typ magii, ale wiem że to magia. Na dodatek... Ta dziewczynka też jest magiem.-urwał, bo właśnie w tej chwili zakonnica przestała zachowywać się normalnie i po prostu zaczęła wrzeszczeć. -... Wiedziałam, że będą z wami problemy. Szczególnie z tą dziewcyzną. Znam Cię. Pamiętam Cię.... Byłaś tutaj. Na tobie też to testowaliśmy. Byłaś wtedy kandydatką na najwyższa kapłankę... Tylko pojawił się on i wszystko zepsuł...-darła mordę, a jej twarz zrobiła się cała czerwona jak burak. Nagle zaryczała głośno, tak, że zarówno Sanade jak i Yukiko na chwilę ów dźwięk ogłuszył. Derfel uśmiechnął się szeroko. -Ryk tytana, co?-zapytał zakonnice, a ta zrobiła wielkie oczy i na chwilę zamilkła, najwyraźniej zdziwiona. -T-ty... skąd wiesz?-odpowiedziała, tym razem ciszej. -Ja wiele wiem.... Yukiko. Najwidoczniej powinnaś tą kobieta pamiętać. I to wszystko... coś Ci świta?-zagadał do Ciebie. Tym czasem Sanada obserwował bacznie zakonnicę i nagle poczuł, że jego energia magiczna jak gdyby... odpływa. Jednocześnie zdał sobie sprawę z tego, że coś trzyma go za nogę. Kiedy spojrzał w dół, dostrzegł, że cała podłoga pokryta była czymś w rodzaju pnączy... które wiły się i skręcały i powoli dosięgały nie tylko jego nóg, ale także nóg Derfla i Yukiko.
Yukiko
Liczba postów : 59
Dołączył/a : 09/07/2013
Temat: Re: La Rosa Sob Lis 30 2013, 01:39
Patrzyła uważnie na zakonnicę, na jej zachowanie. Nieco ją to przerażało, przerastało. Zachowywała się jak dzikie zwierzę, które jest jednak na tyle inteligentne, że nie zaatakuje. Ale tak jak przy dzikim zwierzęciu, Yukiko miała wrażenie, że taki stan nie potrwa długo - do czasu. Kiwnęła głową, w odpowiedzi na słowa Derfla. Nie zamierzała dziewuszki zostawiać samej sobie. No i rozumiała. Mieli do wykonania misje, zadanie. Nie mogli w tym momencie zbawiać całego świata, ale mimo to... Coś się w niej wzburzyło. Na pewno nie tylko Yami cierpiała w ten sposób. A co, jeśli w tym momencie w jakimś innym schowku ktoś tez przeżywa takie katusze? Zagryzła wargi, powstrzymując jednak swe skargi i zażalenia. Nie do końca wiedziała czy na prawdę współczuje tym dzieciom, czy może wynika to z tego, że cierpiała kiedyś tak samo i tym sposobem chciała jakoś zrekompensować sobie krzywdy. Spojrzała na dziewczynkę, którą wciąż głaskała monotonnie, uspokajająco po głowie. Mag? W sumie było to możliwe. Skoro powiedziała, że sama też przechodziła próbę to pewnie było to prawdopodobne, miało jakiś związek czy coś. - Kapłankę? On? O kim ty mówisz? Odpowiedziała równie głośno. Skoro ją atakowali to odpowiedziała też atakiem. Ale mimo tego, ze nie straciła rezonu, czuła się jakby ktoś przywalił jej pięścią. Przeszłość otwierała coraz szerzej swoje drzwi, ukazując powoli coraz więcej. Jednak teraz nie była pewna czy chce się tam pchać i zobaczyć wszystko od początku do końca. Na chwilę przestała głaskać dziewczynkę, delikatnie wzmacniając uścisk dłoni na jej ramieniu, jednak nie tak by wywołać ból. Było to powodowane po części rykiem, jaki wydała z siebie zakonnica. Pojawiło się oszołomienie i... oh, zaklęcie? DO tego starzec nazwał to rykiem tytana. Drgnęła, słysząc tą nazwę. Czyżby posiadana przez nią magia wywodziła sie od tych zakonnic. Patrzyła na Derfera nieco oszołomiona. Poszczególne kawałki jej przeszłości miały wątek przewodni, owszem, ale nie kleiły jej się zbytnio w całość. Podeszła powoli do niego, ostatecznie stając obok i odwracając się tyłem do wejścia. Teraz chyba powinna widzieć wszystkich, a i przy zleceniodawcy jakoś czuła się pewniej. Jego spokój dodawał pewności siebie. Wciąż trzymała Yami za rękę. - Nie. Nic. Nie pamiętam. Przepraszający ton i kręcenie głową, to wszystko co padło w odpowiedzi.
Sanada
Liczba postów : 57
Dołączył/a : 30/08/2013
Temat: Re: La Rosa Nie Gru 01 2013, 18:52
Miał nadzieję na to iż dostanie odpowiednie wyjaśnienie na wszystko, ale jak widać komuś się z tym nie spieszyło co zaczynało go irytować. Jednak kiedy padła wzmianka o ilości zakonnic mimo woli lekko się uśmiechnął, bo wreszcie będzie mógł stoczyć poważna walkę która nie skończy się szybko, a na dodatek dostarczy mu ona ekscytacji na długi czas. Oczywisćie nie zbyt madrym było podjecie walki z taką ilością zakonnic które spokojnie mogą go przerzucić przez ramię, ale im trudniejsze wyzanie tym lepiej. Kiedy padłą wzmianka o tym iż Yami jest magiem lekko się zdziwił, ale w sumie było to logiczne bo dzięki temu magiczny rytuał był bardziej efektowny. Kiedy zakonnica zaczęła wrzeszczeć spojrzał na nią zdziwiony, ale kjiedy zaczeła mówić do Yukiko już w ogóle był zdezorientowany. Wychodziło na to iż Yukiko była tutaj wcześniej i nie pamiętała nic z tego, albo po prostu udawała. Lub zrobili jej pranie mózgu i nieświadoma niczego miał coś do zrobienia. Oczywiście były to mało prawdopodobne przypuszczenia ale szłysząc iż ktoś wszystko zepsuł zrezygnował z nich, bo wyglądało na to iz ktoś musiał ja uratować. -To wszystko zaczyna być coraz bardziej zagmatwane. Nie zdołał niestety nic więcej powiedzieć bo ryk zakonnicy na chwilę go ogłuszył, ale zaskakującym było to jakim cudem jej się to udało. Po chwili jednak padło wyjaśniejnie ze strony Derfela i wszystko było jasne. Nagle poczuł jak energia magiczna go opuszcza a kiedy spojrzał w dół sostrzegł jakieś zasrane pnacza, która wiły się w stronę reszty. -Uciekajcie. Na podłodze są pnącza które wysysają energię magiczną. Oczywiscie sam nie chciał czekać i zamierzał sie wyrwać z tego pnącza szarpiąc nogą z całej siły by je przerwać, a następnie odskoczyćż jak najdalej od neigo.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: La Rosa Wto Gru 03 2013, 23:55
MG:
Sanada miał rację. Na podłodze były pnącza. I kiedy Derfel spojrzał na ziemię, zaklął pod nosem. -Cholera. Daliśmy się złapać.-dorzucił, po czym zielona chmurka zaczęła wydobywać się z pod jego płaszcza. On sam jak gdyby trochę się skurczył i teraz mogliście stwierdzić jak bardzo był on stary. Najwidoczniej to dzięki pomocy Thrylitu utrzymywał swój młody wygląd. Teraz jego skóra była pomarszczona, przygarbił się lekko, oczy straciły swój blask, a zęby pożółkły, a kilka z nich nawet znikło. -... Tylko się nie przestraszcie. Nie dam rady utrzymywać jednocześnie odmładzania i wzmacniania waszego ciała.-mruknął do was. Sanadzie udało się wyrwać z pnączy i odskoczył na kilka kroków do tyłu. Stamtąd zobaczył, że na schodach stoi jeszcze jedna zakonnica. Ubrana tak samo jak jej towarzyszka, z tym, że ta posiadała włosy. Przycięte krótko tuż za uchem, ale zawsze. W dodatku z jej prawego ramienia wyrastało coś w rodzaju... pnącza. I to chyba ona odpowiedzialna była za tą cała akcje. W każdy razie przez to, że zdaliście sobie sprawę z jej obecności, wycofała swój czar. Uśmiechnęła się leciutko. -No pięknie...-mruknął Derfel. W każdym razie zarówno Sanada, jak i Yukiko poczuli się silniejsi. Byli teraz zdecydowanie szybsi i zwinniejsi. A może coś jeszcze zmieniła owa zielona chmurka? Zakonnica która wcześniej ryczała kiwnęła głową do swojej znajomej. -Kapłanką. Byłaś kandydatką na najwyższą kapłankę. To znaczy... że miałaś przejąć moc Thrylitu. Ale przybył on. I wszystko zniszczył. Nauczył Cię magii.... Mag nie może zostać nosicielem.-odpowiedziała na pytanie Yukiko, teraz jak gdyby bardziej spokojna. Zrobiła krok w jej stronę.-A teraz wróciłaś i to ty psujesz. Oddaj Yami. Nie jest naczyniem. Ale ma dość ciekawą magie. Oddaj ją. Albo... ... nie chciałaby, abyście tutaj zginęli. Tym bardziej, że Derfel jest przyjacielem pani.-zakończyła, a starzec zrobił krok do tyłu i kiwnął głową. -Gdybym tylko wiedział, co wy tutaj wyprawiacie... Rose Lady... ... Ona o wszystkim wiedziała, prawda? ... Ale... Teraz to ona jest najwyższą kapłanką.-odpowiedział ten, nagle zdając sobie z czegoś sprawę.
Tym czasem druga kapłanka powoli z nich zeszła i stanęła tuż przy swojej towarzyszce. Sanada, stojący troszkę za Derflem, zdał sobie sprawę z jeszcze czegoś. Podłoga pokryła się trawą.
Czas na odpis: 06.12 godzina 23:30
Sanada
Liczba postów : 57
Dołączył/a : 30/08/2013
Temat: Re: La Rosa Czw Gru 05 2013, 17:25
Widząc jak jakaś chmurka wydobywa się spod płaszcza Derfela podejrzewał iż ten zaczął działać, lecz kiedy jego wygląd drastycznie się zmienił na chwilę zapomniał o wszystkim. Oto z młodego mężczyzny o błyszczących jak u dziecka oczach, stał teraz tutaj staruszek zmęczony życiem. Słysząc co powiedział nie mógł w to przez chwilę uwierzyć, ale w sumie żyli w takim świecie iż wszystko było możliwe, nawet odmładzanie się za pomocą magii czy też umiejętności thrylitu. Jemu samemu zaś udało się wyrwać z tych zakichanych pnączy i na razie miał kłopoty z głowy, ale to był dopiero początek wszystkiego. Bowiem na schodach za nimi stała kolejna zakonnica która kierowała tymi całymi pnączami, ale po tym jak została wykryta postanowiła sobie darować te tanie sztuczki. Nagle poczuł przypływ siły co zapewne było spowodowane wcześniejszą akcją Derfela bo na pewno nie używał on swojego zaklęcia, ale jak na razie nic mu to nie dawało bo nie wiedział dokładnie do czego była zdolna druga zakonnica a więc nie mógł przypuścić ataku. Jak na razie użyła tylko tych pnączy ale mogła mieć coś silniejszego w zanadrzu. Słysząc o czym zaczęła mówić łysa nie mógł zbytnio w to uwierzyć, ale to by wyjaśniało dlaczego znała Yukiko. Jak widać było w tym wszystkim jakieś głębsze dno i zapewne Yukiko chciałaby się wszystkiego dowiedzieć ale nie było czasu na pogaduchy. Na szczęście łysa była na tyle łaskawa by wyjaśnić dlaczego zależy im na Yami ale dalej nie wiadomo do czego mogą ją wykorzystać, skoro mag nie nadawał się do rytuału. -Skoro magowie nie nadają się do waszych rytuałów to Yami wam nie potrzebna, nawet jeśli ma wyjątkową magię. I właśnie dla tego ona idzie z nami. A co do śmierci to uważaj byś ty nie zakończyła żywota pierwsza. Co chwila wszystko zaczynało się bardziej komplikować, bo nagle okazało się iż kobieta która za tym stoi jest przyjaciółką Derfela. Widać było iż jest tutaj sporo spraw osobistych które mogą wpływać na decyzje Derfela i Yukiko, ale na szczęście on nie miał tych problemów. Nagle zauważył iż podłoga pokryła się trawą co było zapewne kolejnym zaklęciem tamtej zakonnicy. -Uważajcie na podłogę. Tym razem jest tam jakaś trawa. Cóż może nie brzmiało to niebezpiecznie ale nigdy nie wiadomo. Szybko sięgnął do kieszeni po zapalniczkę którą odpalił, by zacząć zbierać esencję ognia i skorzystać z swego pwm by rozpalić na trawie mały ogień który miał ją podpalić. Miał nadzieję iż to coś da a jeśli nie, to zamierza znaleźć miejsce którym nie ma trawy i tam się udać.
Yukiko
Liczba postów : 59
Dołączył/a : 09/07/2013
Temat: Re: La Rosa Nie Gru 08 2013, 21:28
Pnącza... trawy... Serio? Ta zakonnica była jakąś driadą, czy coś? Dziecko kobiety i drzewa? Yukiko spojrzała na nią przelotnie. Nie ona była teraz dla niej najważniejsza. Nie. Teraz interesowała ją głównie ta zakonnica, która przywitała ich w tym sierocińcu. Ale mimo, że teoretycznie odpowiedziała na jej pytania... nie była to odpowiedź jakiej Yuki chciała. Syknęła cicho, słysząc jej kolejne słowa, delikatnie przyciskając do siebie mocniej Yami. Chciały jej, ale skoro tak bardzo im na niej zależało to niech po nią przyjdą, proste. - O kim ty mówisz? Zapytała głośno, akcentując każdą poszczególną literę składającą się na te słowa, jednak wciąż starając się zachować spokój. Dało się jednak wyczuć, że sytuacja, podejście zakonnic, coraz bardziej jej się nie podoba. Ale co miała zrobić? Jak zareagować? Problem błękitnowłosej polegał głównie na tym, że nie wiedziała. Dzięki ich zleceniodawcy czuli się silniejsi, ale czy dadzą sobie ewentualnie radę? Derfel sprawiał wrażenie, jakby pozbawiony swej odmładzającej mocy, miałby zaraz się rozsypać na kawałki. Eh. nie dobrze, nie dobrze.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: La Rosa Pon Gru 09 2013, 00:11
MG:
Kapłanka odpowiedzialna za pnącza i trawę, szepnęła coś do ucha swojej łysej towarzyszce i ta kiwnęła głową. -O kim mówię...?-powtórzyła słowa Yukiko, równie zdziwiona co ona sama.-Ty... nie pamiętasz? HA. Na prawdę? Nie pamiętasz go? Po tym wszystkim co tutaj przeżyłaś... ty nic nie pamiętasz. Rozumiem. Więc ty nic nie pamiętasz. HA.-zaczęła mówić bardziej do siebie, niż do samej dziewczyny. W końcu jednak pokręciła głową. -Dobra, skoro nie chcecie jej oddać z własnej woli, zabiorę ją od was siłą.-mruknęła pod nosem i gestem pokazała swojej towarzyszce, aby się odsunęła.-Yami jest nam potrzebna, bo... klasztor nie obroni się sam. Tajemnica nie obroni się sama. Potrzebujemy magii, potrzebujemy siły, abyśmy mogły strzec tego wszystkiego. My same... odkryłyśmy w sobie moc właśnie dzięki niej. Teja też.-urwała i zacisnęła mocno zęby. Derfel milczał. Wydawał się być zmęczony tym, że utrzymuje na was ta aure, ale bez niej prawdopodobnie nie wygralibyście tej walki... walki, która rozpoczynała się w tej chwili. Sam Sanada użył swojego pwm dzięki zapalniczce, ale nie udało mu się zapalić podłoża, bo zielona trawa zajęła się tylko na chwilę i zgasła.
Łysa zakonnica zrobiła krok do przodu, ale nagle jej szybkość zwiększyła się diametralnie i pojawiła się tuż przy Sanadzie [jakiś metr od niego], po czym wy wystawiła prawą nogę do przodu, lewą cofnęła i wykonała uderzenie pięścią ... w powietrze. Jednakowoż nie było ono taki zwykłe, bo jej pięść nagle powiększyła się do ogromnych rozmiarów i leciała właśnie w stronę Sanady. Zakonnica pojawiła się po jego prawej stronie, a ponieważ ten stał troszkę z tyłu, miał 3 metry do Yukiko po skosie, oraz jakieś 4 metry do Derfla, który stał przed nim. Tym czasem zakonnica od roślin mruknęła coś pod nosem, a 2 metry przed Yukiko pojawiła się 0,5 metrowa roślina przypominająca różę, która wygięła się dziwnie i wystrzeliła w jej stronę 5 wielkich kolców. Hoho.
Czas na odpis: 12.12 godzina 22:30
Sanada
Liczba postów : 57
Dołączył/a : 30/08/2013
Temat: Re: La Rosa Wto Gru 10 2013, 17:26
Odbiorą ją siłą? No i dobrze bo w sumie na to liczył, bo dzięki temu będzie się mógł odwdzięczyć za wcześniejsze przerzucenie go, a na dodatek tym razem nikt nie odbierze mu jego ofiary i nie przerwie walki. Oczywiście w tym momencie było to ryzykowne, bo nie dość iż Derfel był teraz w kiepskim stanie przez usunięcie efektu z siebie, to na dodatek Yukiko musiała pilnować Yami a więc była oczywistym celem. Słysząc co powiedziała zakonnica tylko westchnął, bo jak widać nikt nie umiał polegać na własnej sile tylko jak zwykle na czyjejś. Oczywiście nie było w tym nic złego, ale chyba lepiej było wynająć jakiś magów by pomogli im ochraniać ten klasztor czy coś takiego, a nie porywać dzieci z specjalnymi mocami i robić coś takiego. -A czemu same go nie obronicie za pomocą własnej siły? Zamiast wykorzystywać dziecko załatwcie sobie ochroniarzy. No niestety nie udało mu się zapalić trawy od tego małego płomyczka, a nie miał czasu na to by wykrzesać coś większego, bo walka właśnie się zaczęła. Kiedy zakonnica w mgnieniu oka pojawiła się niedaleko niego lekko się zdziwił, bo wcześniej nie była aż tak szybka, ale to zapewne efekt działania zaklęcia. Szybko chwycił za tonfy by móc sparować uderzenie, lecz to trafiło w powietrze co nieco go rozczarowało, lecz nagle jej pięść powiększyła się znacząco i miał spory problem, bo przyjęcie tego na tonfy nie wchodziło w grę bo źle skończy. Teraz musiał szybko decydować co robić. Druga zakonnica postanowiła zaatakować Yukiko która chroniła Yami, a więc trzeba by jej pomóc ale miał też niedokończone sprawy z łysą. A więc wybór był prosty. Zamierza wybić się do przodu jak najszybciej by uniknąć pięści, a następnie odwrócić się do zakonnicy i doskoczyć do niej za jednym razem. Przez tą pięść nie będzie miała czasu na unik, a nawet jeśli ją zmniejszy to w tym czasie powinien być stanie do niej dopaść. Jeśli wszystko się powiedzie zamierza szybko wyprowadzić cios prawą tonfą na skroń zakonnicy, a następnie zaatakuje za pomocą lewej celując w jej splot słoneczny. Nie zależne czy ataki trafią czy też zostaną sparowane lub uniknięte, zamierza wyprowadzić silne kopnięcie na jej kolano, a następnie szybko cofnąć nogę tak by na niej stanąć i wyprowadzić kopniaka na miednicę za pomocą drugiej wkładając w to całą swą siłę.
Yukiko
Liczba postów : 59
Dołączył/a : 09/07/2013
Temat: Re: La Rosa Nie Gru 15 2013, 23:41
Czuła się jak mała dziewczynka, którą w szkole wytykają palcami i chichoczą otwarcie, patrząc się prosto w oczy. Niby wszyscy wiedzą o co chodzi. Wszyscy, oprócz niej. I do tego nikt nie kwapił się, żeby wyjaśnić jej o co chodzi. Nie podobało jej się to. Te całe gierki, powtarzanie w kółko tego samego, dobitne uświadomienia jej, że nie pamięta. - Zamknij się. Wycedziła w końcu, zaciskając dłonie w pięści. Nudziło ją już to. Ta ciągła świadomość, że nic nie wie. - Pieprzyć waszą tajemnicę. Pieprzyć klasztor i siłę... Tego w ogóle nie powinno tutaj być. To miejsce kaźni dla tych dzieciaków... Syknęła w jej stronę, jednocześnie zezując na Derfela. Nie było dobrze. Widać to było jak na dłoni. Starzec męczył się utrzymywaniem ich na zwiększonych obrotach, więc mieli mało czasu. Gdy skończą mu się siły, a zaklęcie, czy co to tam było, padnie, zarówno ona jak i Sanada zostaną rozniesieni w pył. Yukiko nie chciała walczyć. Wahała się, bała po prostu. Nie miała takiej możliwości odkąd dołączyła do DHC, nie na prawdę. Jednak gdy tylko łysa zakonnica wykonała pierwszy ruch w kierunku Sanady, coś znikneło. Bariera, która ją powstrzymywała upadła. Wciąż słyszała w głowie głos, który kategorycznie odradzał jej takie posunięcia, ale musiała coś zrobić. Drgnęła, ale uświadomiła sobie kto tak na prawdę jest celem obydwu kobiet - Yami, którą przecież wciąż przyciskała do siebie. Gdy driada ją zaatakowała nie pozostało jej nic innego jak odskok. W bok, do tyłu... w sumie nie wiem bo nie ogarniam jak stoję w przestrzeni, ale Yukiko używa Junpu by maksymalnie zwiększyć odległość. Bo i oczywiście zanim to zrobi, łapie lepiej Yami czyli bierze ją na ręce. Prawdę powiedziawszy, to mając przy sobie cały czas małą, nie mogła wiele zrobić. A i też dochodził do tego fakt, że znajdowała się w pomieszczeniu. Byli w dupie, prosto mówiąc.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: La Rosa Pią Gru 20 2013, 03:45
MG:
Zarówno Yukiko jak i Sanada wiedzieli co robić. Oh tak, wiedzieli. Sanada wybił się do przodu i tym samym udało mu się uniknąć wielkiej pięści lecącej w jego stronę, Yukiko złapała Yami i użyła swojego zaklęcia, aby odskoczyć w bok, gdzie pojawiła się tuż przy atakującej Sanade zakonnicy, która po wyprowadzeniu uprzedniego zaklęcia chyba po części straciła równowagę. To wykorzystał Sanada, który wzmocniony przez moc Derfala był teraz troszeczkę silniejszy i szybszy. Dostał się do zakonnicy i wykonał uderzenie tonfa w skroń, którego kobieta nie zdążyła uniknąć i przyjęła je na twarz. Rozległ się głuchy dźwięk uderzenia czegoś twardego o czaske, ale po za tym i strużki krwi, wyglądało na to, że zakonnicy nic nie jest. Drugi atak został jednak udaremniony, ponieważ zakonnica odbiła się od podłoża i łącząc skok z pół obrotem oddaliła się od Sanady.
Walka trwałaby dalej. Gdyby nie fakt, że nagle, na jednej z wież zaczął bić dzwon. Ów dźwięk był głośny i rozchodził się falami po całym pomieszczeniu. Wysoko nad waszymi głowami coś się świeciło. Jasnym, brązowym światłem. A dzwon bił i bił i bił. Głośno. Raz po raz. Brązowe światło zmieniło się w chmurkę, która powoli spływała ze szczytu wieży na dół, do miejsca, gdzie staliście. Zakonnice zatrzymały się. Yami też przestała się ruszać. Zastygły. Po chwili jak gdyby w transie opadły na ziemię i zaczęły się modlić. A brązowa poświata zapełniła już całe pomieszczenie. Staliście w środku niej, sami. A może było tutaj więcej osób? Słyszeliście śmiech dzieci, płacz niemowląt, odgłosy walki, szczęk broni, czuliście zapach krwi i zgnilizny. -Brązowy Thrylith.-usłyszeliście głos Derfla, gdzieś obok siebie.-... Więc ... chowali go w dzwonie?... oryginalne miejsce.-mruczał do siebie.
Yukiko poczuła, że ktoś łapie ją za rękę. Kiedy jednak spojrzała w dół, zdała sobie sprawę z tego, że nikogo tam nie ma. Ale czuła to. Uścisk szorstkiej, męskiej dłoni. -Teja.-usłyszała głos jakiegoś mężczyzny. Ale obok niej dalej nikogo nie było. Czyżby to... była iluzja? A może... wspomnienia? -Tak, proszę pana?-odpowiedziała mu mimowolnie. -... Ile razy mówiłem Ci, abyś nie mówiła do mnie per panie? Jestem Alexander. Alexander Haganer.-odpowiedział jej ten sam głos.-I mówi mi po imieniu, dziecko, skoro od dzisiaj masz być pod moją opieką. Yukiko wiedziała, że to nie dzieje się w tej chwili. To były wspomnienia. Nie pamiętała twarzy owego mężczyzny, nie wiedziała, jak sama wtedy wyglądała. Ale pamiętała jedno - to były wesołe wspomnienia. [Nie opisuje wyglądu, nie daje więcej kim był. To chyba będzie tyle ode mnie co do wspomnień Yukiko na tą misje. Podsumowanie co się dowiedziałaś dam w poście końcowym.]
Poświata opadła. Nie było przy was zakonnic, nie było Yami, Derfel opadł na ziemię i zaczął ciężej oddychać. -... Nie jestem pewien, czy przybywanie tutaj było dobrym pomysłem.-powiedział po chwili. -Ah, właściciel zielonego Thrylithu.-usłyszeliście nagle czyjś głos tuż nad sobą. Kilka metrów nad ziemią, wisiała kobieta. Ubrana w garnitur, białe włosy, w ręku walizka.-Niespodziewałam się pana tutaj, hohoho.-dorzuciła i uśmiechnęła się szeroko.-A kim są te młode duszyczki? Czyżbyś zbierał armię ludzi z Thrylitami?
... To wszystko było dziwne. Gdzie podziały się zakonnice i Yami? Dlaczego Thrylith się uaktywnił? I gdzie on jest? I czy dalej tam jest? I kto jest jego właścicielem? Tyle niewiadomych.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: La Rosa Czw Sty 02 2014, 16:32
MG:
Białowłosa kobieta uśmiechnęła się szeroko, chociaż nikt jej nie odpowiedział. -Przybywaniem tutaj nie było dobrym pomysłem, powiadasz? Zrobię Ci przysługę, użytkowniku Zielonego Thrylitha. Ponieważ na razie nie mogę z tobą walczyć - wiesz, rozkaz z góry, puszczę was wolno. Całą trójkę. Zanim tutaj powrócicie, to już nie będzie po co... bo zaraz zabiorę Brązowy Thrylith i wypuszczę dzieciaki. Co wy na to?-zapytała, powoli zniżając swoje położenie, aż w końcu wisiała na wysokości waszych głów. Derfel wziął głęboki oddech i spróbował wstać. Ale zaraz upadł. Był zmęczony. I chyba za stary. Co było widać. -... Rozkaz z góry?... Dla kogo pracujesz?-zapytał jednak, całkowicie ignorując jej propozycję. -Oh, chciałbyś wiedzieć. Ale w sumie... powiem Ci. Słyszałeś o ... -tutaj urwała i uśmiechnęła się szeroko, a następnie pomachała wam na pożegnanie i pstryknęła palcami.
Zaszumiało.
I znaleźliście się w Magnolii. Pod Katedrą Kandia. Ale nie było z wami Derfla. Tylko Yukiko i Sanada i Levino.
Nagrody:
Sanada: 12 PD, 12.000 ,7 dni fabularnych przerwy od misji
Yukiko: 10 PD, 12.000 , 7 dni fabularnych przerwy od misji
+ Otóż twoja historia wygląda tak... Mieszkałaś w tym sierocińcu do lat 7. Byłaś po prostu zwykłym dzieckiem, aż do czasu, kiedy po raz pierwszy nie zabrali was na "ceremonie". Zostałaś wybrana, przeszłaś test i obwołano Cię następczynią kapłanki. Niestety, zanim to nastąpiło, do klasztoru przybył Alexander Haganer. Zainteresował się tobą, spotkaliście się w sumie przez przypadek. Spędzaliście sporo czasu razem, w końcu wyszło tak, że... nauczył Cię magii. Magii tytana, dlatego, że on są taką posiadał. To zrujnowało twoją "karierę", jako kapłanka. Za karę zamknięto Cię w schowku pod schodami, skąd wydostał Cię sam Alex... no i adoptował Cię. Zabrał Cię z klasztoru... i dalej nic nie pamiętasz. Ponieważ nie mam nic w planach z tym Alexem, inny MG ma teraz wolną rękę.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.