I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Zwyczajna sala, okraszona numerkiem 1. Najstarsza, i tak właśnie wygląda w środku. Łóżka na metalowych konstrukcjach, pożółknięte materace z widocznymi uszczerbkami, jedynie pościel względnie czysta. Drewniane okna, zazwyczaj otwarte, przy każdym łóżku obdrapany stolik.
///
Bard leniwie oglądał swe spracowane po raz pierwszy w życiu dłonie. Został uratowanym przez jakąś czarnowłosą. Gdzie mag został znaleziony? Koło dziury? Możliwe, że cały ten Dom został zniszczony, a może tylko przeniesiony? Tego jeszcze nie wiedział. Syknął przeciągle. Noga nie wyglądała na sprawną. Nie pamiętał niczego z końcówki misji, nie pilnował się dostatecznie dobrze i został uśpiony, a co się stało później? Słodka tajemnica. Nie wiedział, czy chciał wiedzieć czy nie. Cieszył się, że przynajmniej jego sen nie został nawiedzony jakąś koszmarną wizją gwałtu. -Jaka prognoza mojego leczenia? Ile tu poleżę?- spytał na głos, nie oczekując odpowiedzi. Służba zdrowia była po to, by się z niej śmiać, a nie by wymagać informacji. Uśmiechnął się, wpatrując się w sufit. Czuł, że to, co przeżył zmieniło go, jednak oprócz tego, że utracił swe skrzywienie, nazywane masochizmem, nie odczuwał póki co nic.
Autor
Wiadomość
Will
Liczba postów : 574
Dołączył/a : 01/10/2013
Temat: Re: Sala nr 1 Sro Wrz 30 2015, 14:12
- T-Tak - proste, acz zarazem nieco zdziwione słówko zdawało się przerwać ciszę, jaka zapanowała zaraz po wypowiedziach tajemniczej nieznajomej. Z całą pewnością też - ten jeden wyraz miał odpowiedzieć na wszelkie pytania, czy różnorodne teorie kobiety, która to aktualnie zdawała się jego rozmówcą. Ponadto nastrój nastolatka w żaden sposób nie ułatwiał mu niczego. Radość z odwiedzin, czy też nawet nadmierne zainteresowanie rozmówczynią zdawały się być dla nastolatka odległymi zdarzeniami, jednak w głowie pobrzmiewał mu nietypowy głos kobiety. Głos, a może nawet i dwa - na raz. Dlatego też po poprawieniu swojej pozycji na łóżku, co przyszło z niemałą trudnością, postanowił wbić puste spojrzenie w kierunku klepsydr wyciąganych przez dwukolorową panią. - Kim jesteś? Czego chcesz? - stosunkowo krótkie i niezbyt rozbudowane pytania, którym w przeciwieństwie do treści - brakło krzty pewności siebie i bezczelności. Nie. Tym razem wydawały się być pozbawione jakichkolwiek zbytecznych emocji, a i rzucone bardziej jako machinalna reakcja na wcześniejsze... posłyszenie swoich danych osobowych.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Sala nr 1 Wto Paź 06 2015, 17:26
MG - O, znalazłam! - stwierdziła z dość dużym entuzjazmem, po czym przyjrzała się uważnie niewielkiej klepsydrze. Więcej - przyjrzała się jej od razu widząc, że coś nie gra. - Nie umierasz. Ale w tym wypadku nie wiem, czy to dla ciebie dobrze. - dodała po chwili. No bo skoro żyje, a rozmawia z NIĄ... Coś tu jest nie tak. - Ah, te zawirowania magii... - rzuciła już do siebie widząc w tym jedyne wytłumaczenie tego fenomenu. Schowała dość dużą ilość klepsydr do niewielkiej kieszeni po czym skierowała wzrok (chyba) w stronę Willa - Dzieci nie powinny siedzieć w szpitalu. Winny biegać po podwórku i bawić się z innymi dziećmi. Dlaczego tego nie zrobisz? - zapytała, jakby zmiana takowego stanu rzeczy była najbanalniejszą rzeczą na świecie, dość logiczną i z niewiadomych przyczyn przez Willa nie wykonaną.
Will
Liczba postów : 574
Dołączył/a : 01/10/2013
Temat: Re: Sala nr 1 Wto Paź 06 2015, 21:18
- Znalazłaś? - wyszeptał tylko za kobietą, spoglądając w jej kierunku. Zupełnie tak, jakby chciał się dowiedzieć - czym takim jest jej znalezisko. Najwyraźniej stanowiło to jedyną formę rozrywki, na jaką mógł sobie pozwolić. Mimo wszystko - nawet na taki ubaw nie zasługiwał. Gdyby tam nie poszedł, to nic takiego by się nie wydarzyło, a może on nie stworzyłby tego zamieszania swoim pechem i nieszczęściem. Następnie wysłuchał tego, co miały do powiedzenia głosy, aby westchnąć tylko. Jakby w tej chwili to się liczyło. Równie dobrze mógłby umrzeć, albo jeszcze lepiej... nigdy się nie narodzić. Może tak uniknęliby wielu globalnych kataklizmów? Bo z pewnością jego narodziny jakoś się na tym odbiły. - Zwykłe dzieci - odparł tylko nieco pewniej, kiedy dotarły do niego słowa kobiety. On nie należał do tego zwyczajnego grona, a i prędzej odstraszał resztę od siebie - byciem innym. Zresztą, kto by chciał się zadawać z dzieckiem, które potrafi bawić się krwią? Nie tylko rówieśnicy, a przede wszystkim rodzice pewnie baliby się o swoje pociechy, każąc im go unikać. - Tak samo starzy... - zaczął tylko, jednak nie miał zbytnio sił na przekomarzanie się, czy wypominanie wieku kobiety. I tak by to nic nie zmieniło. Jedynie uprzykrzyło życie innym, a już starczyło, że zrobił to dostatecznie, jako klęska najemnicza. - Żeby biegać, trzeba mieć jak - dodałby jeszcze cicho, spuszczając wzrok, a i odwracając się na drugi bok. Ta rozmowa z pewnością niczego dobrego nie wniesie. Lepiej... lepiej się przespać, bo i tak nic nie da rady zrobić. Nie teraz. Sam...
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Sala nr 1 Sro Paź 07 2015, 18:10
MG
Zapewne każdy inny gość by poczuł się urażony, kiedy to jego rozmówca odwróciłby się do niego plecami. Ta tymczasem nie zareagowała tak, jak każdy inny gość by zareagował. W zasadzie zignorowała przejawy ignorowania jej u Willa. - Tak, zwykłe dzieci. Nie jesteś nikim wyjątkowym. Jednocześnie będąc innym nie jesteś nikim szczególnym, bo każdy jest inny. Mag krwi, mistrz jednej z gildii magów, lat jedenaście... Na dobrą sprawę to nic niezwykłego. Na przestrzeni wieków widziałam bardziej interesujące zjawiska jak małolat-mag na stołku mistrza.- można było odnieść dziwne wrażenie, jakby czytała w myślach albo co najmniej wiedziała więcej, niż przeciętny zjadacz chleba winien wiedzieć. - Owszem. I kiedyś nie siedzieli. Ale wszystko się zmieniło i teraz cóż.. Wszyscy jesteście skazani na mogiłę. Przeciętny człowiek żyje ostatnio koło 80 lat. Magowie nieco krócej, ale to ryzyko zawodowe. Jakbym miała liczyć średnią to bym dała gdzieś jakieś 35 lat. Ty masz lat 11, więc idąc statystykami masz jakieś 24 lata na użalanie się nad życiem. Z mojego punktu widzenia to kropla w morzu wieczności, ale was, ludzi, podejrzewałam o większą inwencję twórczą. Daliśmy wam magię, byście nie musieli błagać bogów o cuda. Tymczasem nie potraficie rozwiązywać nawet z nią swoich problemów. I to się tak ciągnie przez setki lat. Skoro żyjesz, możesz wstać. Kwestia, czy będziesz tego chciał. Dlaczego wy, ludzie, sądzicie, że żeby chodzić trzeba wam koniecznie kręgosłup, kiedy jedyną niezbędną rzeczą jest funkcjonujący poprawnie mózg z podzespołami? Ja was chyba nigdy nie zrozumiem... - teoretycznie powinien być to ten moment, kiedy się wychodzi z pełnym niezrozumieniem trzepiąc drzwiami, tymczasem jedynie siedziała, czekając na odpowiedź. Bo jak sądziła, jej pytania takowych wymagają. - Jeszcze 2 godziny... chyba przeszłam nieco przed czasem. - mruknęła do siebie, przyglądając się jedynej nie schowanej klepsydrze. W tej zaś czarny jak noc piasek zdawał się być bliski zupełnemu przesypaniu się w dół.
Will
Liczba postów : 574
Dołączył/a : 01/10/2013
Temat: Re: Sala nr 1 Sro Paź 07 2015, 20:01
Jasne słoneczko świeciło wysoko na czystym niebie. Dzieci radośnie biegały dookoła placu, a ich okrzyki zlewały się w harmonijną pieśń. Symfonie gwaru i dziecięcych śmiechów. Wszyscy bawili się nad wyraz dobrze, a rodzice nawet nie musieli martwić się o swoje pociechy. Nikomu nic nie brakowało. Niczego więcej do szczęścia nie trzeba. Zwłaszcza, że nie ma tam Willa...
Zupełnie odmienna sytuacja kształtowała się w szpitalu. Świetlówki - które lata swojej świetności miały już dawno za sobą, zastępowały naturalne słońce, a radosne okrzyki zostały zagłuszone ponurą ciszą, przeplataną przez odgłosy zabiegów, czy przydługi wywód kobiety. - Skąd? - wyszeptał tylko do siebie, kiedy z jej strony padły dokładniejsze dane na temat jego osoby. Mimo wszystko dalej milczał, słuchając mimowolnie tego, co miała do powiedzenia. Nie mógł zasnąć, ale też nie był tym jakoś wielce zafascynowany. Po prostu był i czekał. Tylko - na co? Może spodziewał się jakiejś głębszej konkluzji, ale ta nie nadchodziła. Niczego takiego nie dostał, a jedynie jakieś słowa o czasie. - Do czego? - spytał się tylko w dalszym ciągu wpatrując się w inny kąt. Nie wiedział nic o klepsydrze, ani tym kogo się tyczyła, ale... czy to ważne? Wszystko to w towarzystwie ogólnie pojętej niechęci do... właściwie do wszystkiego, a zwłaszcza do siebie.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Sala nr 1 Sro Paź 07 2015, 20:17
MG
- Do śmierci. - odpowiedziała lakonicznie, obracając klepsydrę w dłoniach. - Spokojnie, nie twojej. Za każdym razem jak usłyszysz tykanie zegara - pamiętaj, tak brzmią kroki zbliżającego się końca. - dodała, odstawiając klepsydrę na parapet, by zaraz znowu ją podnieść i obejrzeć. I tak w kółko. Chyba nie miała lepszego zajęcia. - Pytałeś się jakoś wcześniej, kim jestem, prawda? Mam wiele imion, ale wy jakoś nazywacie mnie Śmiercią. A przecież umieracie sami, ja tylko sprzątam. Cóż... - przedstawiła się, chociaż ostatecznie chyba zbyt wiele nie zdradziła. Tak jej się przynajmniej wydawało, chociaż z drugiej strony powiedziała wystarczająco dużo. Może nie za dużo... Chyba, nie orientowała się w tym dobrze. - Nabroiliście trochę w tej rezydencji... czy tam pałacu, mniejsza. Ale to nic wielkiego, nie ma sensu się przejmować. Jeżeli chcesz odzyskać reputację, honor, wiarę w siebie czy co ci tam ostatecznie brakuje zacznij robić coś po za użalaniem się nad sobą. Tak by chyba przystało na mistrza gildii. Ale co ja tam wiem, ja, która nigdy nie była żywa. Nie znam problemów śmiertelników... Ale zabawnie się was ogląda. O, mam pomysł! Zacznijmy od postawienia cię na nogi. Niby nie powinnam wtrącać się problemy śmiertelników ale co mi szkodzi, niczego nie podpisywałam... - odpowiedziała, szukając przy okazji w kieszeni innej klepsydry podpisanej imieniem Willa. - Zdrowy kręgosłup za 5 lat życia? Jeżeli ci jest dane długie życie to 5 lat nie zrobi ci różnicy. Po za tym przy krótkim też nie. I tak jesteś młody. No chyba, ze ci nie zależy, to wtedy nie było tematu. - rzuciła do chłopaka, odkręcając górne wieko klepsydry, w której to przesypywał się powoli czarny piasek. - Cóż, nie ukrywam, ze takie handlowanie czasem może sprawić, ze nagle przy końcu czasu zejdziesz na zawał albo spadnie na ciebie kometa ale cóż... każdy umiera na coś innego. Więc jak? - cóż... zawsze można próbować się targować.
Will
Liczba postów : 574
Dołączył/a : 01/10/2013
Temat: Re: Sala nr 1 Sro Paź 07 2015, 20:49
Szczęście godne samobójcy. Lepiej trafić nie mógł, jeśli miałby zamiar prosić o swoją śmierć. Aż postanowił ponownie wrócić spojrzeniem do osoby, która za takową się uważała, ale nie miał zamiaru w żaden sposób okazywać czegoś więcej, jak zainteresowanie. Mimo wszystko nie należał do grupki tych, którzy to lubują się w skracaniu swojego życia, a takowe czynności zbyt ładnie nie wyglądały w papierach. - ...za dużo. Dałabyś sobie dodać połowę swojego 'nie-życia'? - spytałby się tylko, zaciekawiony, jak miałby ów proces wyglądać, a i niezbyt przejmując się faktem, iż rozmawiał z kimś - kto uważał się za Śmierć. Zresztą skoro była stara jak świat to jakieś kilka miliardów w te, czy w drugą nic by jej nie zrobiło. Nawet jak się uprzeć to mogła na tyle wyglądać. Czy mógł już takiej osóbce uwierzyć - pozostawało to już kwestią sporną. - Dwa lata - dopowiedział tylko pod nosem, uznając, że najwyraźniej podana liczba jest odpowiednia. W końcu to tak, jakby ktoś potrącił mu podatek VAT naliczony w przeżytych latach, czy coś. Dwadzieścia procent zdecydowanie brzmi korzystniej, aniżeli pięćdziesiąt, a i bardziej rozsądnie w ludzkim wyobrażeniu. Poza tym pozostawała jeszcze jedna, czy też może dwie kwestie do omówienia, a dokładniej: - Bez komet i przypadków.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Sala nr 1 Sro Paź 07 2015, 20:57
MG
Ta dalej się bawiła klepsydrą, tylko teraz dwoma a nie jedną. W sumie co by się stało, gdyby przez przypadek puściła klepsydrę Willa? Ups... Ale nic takiego sie nie wydarzyło i w sumie nie zapowiadało. - Trzy i nerka. Prawa... lewa... bez różnicy. - Odpowiedziała na propozycję Willa. - Hmm... ciekawe pytanie. Dodać sobie drugie... bardzo-dużo-lat... Tak. Chyba bym dała, nie miałabym nic do stracenia. Mają jedno życie i tak się do niego odnoszą... - rzuciła w eter jakby w odpowiedzi na kwestię "nie życia". No bo przecież żył, miał życie, nie był trupem i mógł robić z tym życiem co chce i kiedy chce a nawet zapleść w supełek i powiesić na drzwiach bo w sumie z jej punktu widzenia nie byłoby to nic dziwnego czy niewykonalnego. - Braku komet i przypadków nie mogę obiecać. To wy umieracie, a nie ja was zabijam w jakieś zmyślne sposoby. Jak nie chcesz takich rzeczy to dbaj o serce i obserwuj niebo. - dodała, wyciągając z kieszeni ciemne jak smoła, okrągłe ciastko. - Chcesz? - zapytała, po czym wyciągnęła drugie i wsunęła pod kaptur chrupiąc je, dzierżąc je w dłoni złożonej z samych nagich kości bez mięśni i skóry.
Will
Liczba postów : 574
Dołączył/a : 01/10/2013
Temat: Re: Sala nr 1 Sro Paź 07 2015, 21:14
Pertraktacje ze Śmiercią - coś, co na pewno powinno zapisać się w CV. Tym właśnie zajmował się brązowowłosy, acz nie można powiedzieć, że szło mu jakoś rewelacyjnie. Nie wiedząc zbytnio, jak ma podejść do zaistniałej sytuacji postanowił skorzystać z dość nietypowej metody. - Może cudza? - rzucił tylko nastolatek, zapominając tym samym, że poza nimi w pomieszczeniu znajdował się niezbyt funkcjonalny Veq. Mówi się trudno, ale i tak nie było pewne, że kobieta - jeśli nią rzeczywiście była - się na to zgodzi. Mimo wszystko nerki zdawały się być dość ważnym narządem, a utrata ich nie posłużyłaby za bardzo. Zwłaszcza, gdy w grę wchodziły jeszcze lecące latka. Do tego wszystkiego jej ręka i ciastko. Przełknął aż ślinę. - Z czego? - spytał się krótko. Nie miał zamiaru ruszać niepewnego towaru skoro sama zalecała mu, aby dbał o zdrowie. Mimo wszystko - jeśli targować się, a i można pominąć opcję z nerką to trzeba spróbować. - Tylko trzy lata - dopytałby się jeszcze, licząc że na tym poprzestaną, a jego nowe doświadczenie zawodowe nie sprowadzi jakiś nadmiernych klęsk na społeczeństwo.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Sala nr 1 Sro Paź 07 2015, 21:37
MG
Ta westchnęła tylko cicho słysząc słowa Willa. Odchyliła na moment głowę lekko w tył unosząc przy tym ręce nieco w gorę. Zdawała się sobą mowi "z kim ja pracuję..." chociaz w jej przypadku nic nie było pewne. Zaraz po tym znowu usiadła normalnie - Rozmawiamy o TWOIM kręgosłupie. Dlatego tez wezmę TWOJĄ nerkę. Jedną, naturalnie. - wyjasniła spokojnie Willowi to problematyczne zagadnienie jakim był handel cudzymi narządami. - Cos tutejszego... Chyba zaczyna się na C. Przynajmniej w pisowni... - w kazdym bądz razie było czarne i chrupało. Trzy lata... Pokręciła z niezadowoleniem głową - Z nerką. - odpowiedziała raczej dając marne szanse na zmniejszenie zabranych lat bez kosztow w narządach. - Zawsze mozna licytowac cos innego jak nerkę. Rozumiem masz ją od zawsze masz prawo byc z nią zżyty...
Will
Liczba postów : 574
Dołączył/a : 01/10/2013
Temat: Re: Sala nr 1 Czw Paź 08 2015, 00:59
Nienawidził starszych ludzi. Nie! To nie dokładnie to, co odczuwał aktualnie William względem samozwańczej Śmierci. W pewien sposób irytował go fakt, iż osóbka zdawała się być uparta jak osioł, czy też być może gorzej! Uparta, jak on sam? - Wyrostek za nerkę - rzuciłby tylko, acz nie przypominało to w tonie zajadłego targowania się z panią życia i śmierci. Bardziej wydawało się być zwykłą sugestią, czy czymś napomkniętym mimo woli. Do tego wszystkiego pojawiały się pewne komplikacje, bo jednak wyrostek nie zdawał się wystarczającym prezentem. Nawet dla samego chłopaczka. - I to - dopowiedziałby tylko, przesuwając w kierunku kobiety rękawiczkę, którą otrzymał podczas ostatniego zlecenia. Nie sądził, żeby mu się to przydało na dłuższą metę, ale jednak artefakty potrafią wpływać na życie, więc może dopełnią transakcji. Gdyby jednak wszystko spełzło na niczym, to pozostawała jeszcze jedna kwestia, a dokładniej plan anty-wydatkowy. Coś, co mogło wydać się nawet ciekawsze, zwłaszcza osobie, która AŻ TYLE lat tuła się sama. Stary jak świat człowiek też potrzebuje towarzystwa, dlatego też pozostawała jeszcze jedna możliwość. Jedno słowo. - Przysługa?
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Sala nr 1 Czw Paź 08 2015, 15:07
MG
- Nie, nie chcę wyrostka. - odpowiedziała spokojnie na próbę zmiany przedmiotu negocjacji. W sumie nerki też nie chciała, bo po co jej, ale zdawała się być lepszym obiektem wymiany niż wyrostek, którego ubytku raczej by nie odczuł. A przecież chodziło o "coś za coś" - Nie potrzebuję. - co za wybredna! Op magicznego artefaktu też nie chce! Może dlatego, ze takowe były jej zbędne? Starczyła jej jej kosa. Tyle. Nic po za tym nie potrzebowała jako Sędzina Umarłych. Chociaż też nie... Ona tylko wysyłała ich na drugą stronę. Nie wnikała, jak kto żył. - Przysługa...? - powtórzyła za Willem przez moment rozważając i takową opcję. - Do czego może mi się przydać dziecko-kaleka? - zapytała samą siebie, dalej rozważając tą że opcję. W sumie... Niczego nie potrzebowała, ale to też będzie zabawne. - Jest coś... coś, co mógłbyś zrobić. - powiedziała w końcu po chwili przerwy. Miało się dziwne wrażenie, że pod tym kapturem kwitnie uśmiech. - W Bosco jest pewien ród. Nazywa się on de Muerte, wybudowali się gdzieś w lesie w pobliżu Cedro Noble. Znajdziesz tam Sienne de Muerte, dasz jej pewien drobiazg a w zamian za to znów staniesz na nogi. Wchodzisz w to? - zdawało się, że zadanie jakieś specjalne trudne nie jest. Tylko kurczę... to aż Bosco! - Dostaniesz wózek, czy coś... - nie no, teraz to aż ciężko odmówić. Wózek! Jeszcze za darmo, w ramach wycieczki. Nic tylko brać!
Will
Liczba postów : 574
Dołączył/a : 01/10/2013
Temat: Re: Sala nr 1 Pią Paź 09 2015, 11:36
- Uleczone nie będzie kaleką - burknął tylko, stwierdzając po części oczywistość, o której to być może zapomniała dziwna kobieta. W końcu - jeśli jest w stanie jakoś go postawić na nogi, to raczej da radę dołączyć do grona w pełni zdrowych osób. Cóż... niektórzy jednak na starość mają problemy z pamięcią, czy myśleniem, ale nie można ich za to winić. - Co? - dopytałby się, mając na myśli drobiazg, który miałby dać, a i zastanawiając się, czy to rzeczywiście nie lepsza opcja. Po części lepsza. Przynajmniej w jednym wypadku mogła wydać się względnie łatwą, a dokładniej w jednej, szczególnej sytuacji. - Schody? - to właśnie one mogły stanowić największy problem i przeszkodę, a i nie tylko te prawdziwe, fizyczne, które by się tam znalazły, a też te metaforyczne, które z pewnością miały mu niemało utrudnić wykonanie ów przysługi, acz... najlepiej jakby udał się tam z... nie. Nie mógł spytać nikogo o pomoc, bo jeszcze i oni skończyliby źle...
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Sala nr 1 Nie Paź 11 2015, 09:08
MG
- Oh, oczywiście. Ale nie ma nic za darmo. - odpowiedziała Willowi w kwestii dziecka-kaleki. Jest Śmiercią! Ona zabiera takich jak on tam, gdzie dusze winny być. Tymczasem chciała mu pomóc. Nie dlatego, że jest dobrą Śmiercią. Nie dlatego, ze go lubi. Nie jest chodzącym Caritasem. Chciała rozrywki. Jak zabawnie jest bawić się ludzkim losem... Wyciągnęła z kieszeni niewielki czarny jak noc kamień po czym rzuciła go w stronę Willa - To. - po złapaniu można jednak było wyczuć, że faktura jest dość nierówna, jakby były na nim jakieś dziwne, niewidoczne dla oka symbole. Tak czy inaczej mogły być to znaki, ale nie litery. To nie mogły być litery. Były inne od tego, co na kamyczku. A ten był wielkości połowy pieści, owalny, płaski z obu stron, nieco nierówny na krawędziach, jednak same symbole znajdywały się na tych płaskich fragmentach z przodu i z tyłu. - Schodami się martwisz? Ci magowie... W porządku. Wózek z wbudowaną funkcją pokonywania schodów. Jak się jakoś wyczołgasz z łóżka to stoi za tymi drzwiami. - wskazała na drzwi wejściowe, wszakże to chyba były jedyne drzwi tutaj, po czym rozpłynęła się w powietrzu.
Will
Liczba postów : 574
Dołączył/a : 01/10/2013
Temat: Re: Sala nr 1 Nie Paź 11 2015, 14:30
Jakby nie starczyło to, że jest stara, to jeszcze musi być do tego głupia. Starość nie radość, a młodość nie inkubator, jednak spodziewał się nieco więcej po Śmierci, chociaż... Czy ta nie była według powiedzeń ślepa? A może to jednak tyczyło się Losu? Nieważne. - Co to? - dopytał się tylko brązowowłosy, przyglądając się dziwnemu kamykowi, a i zastanawiając się, czego się spodziewać po całym tym zadaniu. Wydawało się proste, a momentami nawet głupie, zważając na wszelkie potencjalne ułatwienia, jednak... coś musiało być nie tak. Nic nie dzieje się bez przypadku, a znając szczęście młodego Ramseya - ktoś umrze przed końcem tego zadania i to tylko przez jego obecność w pobliżu. Po co wysyłać czarne koty, czy końskie głowy, jeśli Will może napić się herbatki z przyszłym trupem. - Eh... - westchnął już tylko, po czym po odpowiednim czasie spróbował się jakoś wygramolić, aby to... ruszyć. Nikt za niego niczego nie posprząta.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.