I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Na zachód od miasta Onibus, rozciąga się długa, żyzna równina, na której osiedliło się ogromna ilość wieśniaków. Kiedyś, w czasach wojen Romańskich, była to rozciągająca się na wiele, wiele kilometrów pustynia, na której nie chciało rozwinąć się żadne życie. Nie mniej jednak, po lata, pojawił się pewien mag o imieniu Myrddin, który za pomocą swojej potężnej magii przywrócił życie na tym terenie. Od tamtego czasu, ziemia jest żyzna, rośliny zdrowe, a mieszkańcy najedzeni...
MG:
Droga była kręta i zanim dotarliście do odpowiedniego gospodarstwa, cała wasza trójka miała już dość ciągłych zakrętów, oraz... wszech obecnych, nie zbyt przyjemnych zapachów. Jechałyście dorożką, więc można było nawet zamknąć okna! Pogoda jednak dopisywała. Słońce prażyło, jednak po części chowało się za chmurami, oraz wiał przyjemny, chłodny wietrzyk. Wasz woźnica nie wiele się odzywał. Widać po nim było, że czymś się martwi, jednak nie zwracał na was uwagi, czasem tylko odwracał się, aby się wam przyjrzeć. Raz nawet mruknął coś do siebie pod nosem, jednak nie dosłyszałyście jego słów. Miał krótko przycięte blond włosy, niebieskie oczy oraz był opalony, jak przystało na wieśniaka. Po dłuższej chwili podróżowania między polami i domostwami, powóz zatrzymał się. -Ło, to chyba magowie, co żem po nich lista postał. Zapraszam, zapraszam.-usłyszałyście czyjś głos, a tuż obok pojawił się siwy jegomość. Miał długie włosy, brodę, wąsy, ubrany był w biała, płócienną koszule oraz szerokie czarne spodnie. Nie miał butów i przemierzał piaszczystą drogę na bosaka. -O żesz, przeca to same kobitki są. Nie słyszał żem do tej pory, co by kobietki były magami.-zmierzył was badawczym wzrokiem.-Zapraszam, zapraszam.-powiedział w końcu i przeprowadził was przez drewnianą bramę, na swoje podwórko. Nie zastałyście tam najlepszego porządku. Wszędzie walały się jakieś narzędzia, leżało pełno piór, kury biegały pod waszymi nogami, w dodatku... na każdym kroku trzeba było uważać, aby nie wdepnąć w czyjeś odchody. Dotarłyście do małego drewnianego stolika, który mieścił się pod wielkim dębem, a gospodarz gestem pokazał wam, abyście usiadły. -No, witam u mnie na gospodarstwie. Taaaaak....-urwał i popatrzył na was. Najwidoczniej myślał, że to wy miałyście gadać, a nie on.
Autor
Wiadomość
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Równina Myrddina Sob Kwi 04 2015, 21:42
//Wybacz, za długi czas bez odpisu// MG:
Mag ziemi kontroluje otaczające go twarde podłoże, to chyba zrozumiałe dla większości jak nie wszystkich mającym pewną wiedzę na temat magii. Jednak w przypadku, gdy nagle ni stąd ni zowąd ktoś taki zostaje w bardzo krótkim czasie otoczony tym nad czym ma pewną kontrole wydaje się być ciekawe. Szczególnie wtedy, gdy nie jest się wiadomo, dlaczego to się stało jak i czy to była zamierzona akcja, czy też było to dzieło kogoś bądź czegoś innego. A jeszcze bardziej, gdy podłoże pochłonie takiego maga i nie zostanie po nim żaden ślad. I coś takiego stało się z towarzyszem Iglesa, gdy ten skończył wypytywać woźnice. Samotny mag tym samym został jedynym na tej misji, lecz nie przejął się tym zbytnio i ruszył w kierunku domu znajdującym się w tym gospodarstwie. Po otwarciu drzwi i wykonaniu wejścia przez nie do środka w odpowiednim dla siebie stylu ujrzał w środku... nic. Żadnych mebli, żadnych innych przedmiotów, tylko podłoga, ściany no i oczywiście okna. I wszędzie było czysto, wyglądało to jak nowo nabyty dom, który nowi właściciele najpierw porządnie posprzątali, a niedługo mieli wprowadzić tutaj wszystkie swoje rzeczy. Tylko pewien szczegół przeszkadzał w utkwieniu takiej myśli w głowie na stałe, był nim zapach. Igles śmiało mógł go ocenić jako nieprzyjemny, ale jednocześnie wydawał się sprawiać, że przyciąga go do siebie. Ktoś mógłby stwierdzić, że swój ciągnie do swojego, coś w tym było, gdyż dochodził on jakby od dołu, z pewnie ciemnej i mrocznej piwnicy.
Stan postaci: Pernida: 3 kolejka bez odpisu, odpadasz z misji. Igles: 90MM.
Igles
Liczba postów : 149
Dołączył/a : 19/01/2015
Temat: Re: Równina Myrddina Nie Kwi 05 2015, 19:06
Wydawało się to w pewnym stopniu dziwne. Puste pokoje, czyste ściany i nic więcej. Gdyby byli tu wcześniej bandyci, zostawiliby po sobie dużo błota i brudu, a nie ma nawet plamki. Jednak coś śmierdziało, a Igles to wyczuł. Możliwe, że coś wcześniej tu zdechło i przeleżało tak długo, iż smrodu nie dało się później usunąć. Nic dziwnego, że nikt nie chciał tu mieszkać. Miejsce to nagle spodobało się Iglesowi. Uważane za nawiedzone, całkowicie puste, z dala od wścibskich ludzi. Mógłby nawet uczynić z tego miejsca swoją posiadłość. Ale póki co miał misję do wykonania. Być może wróci tutaj, gdy załatwi wszelkie sprawy. Chciał poznać całe to miejsce, ale nie było póki co na to czasu. Miał wrażenie, że musi sprawdzić co było źródłem tego dziwnego zapachu. Możliwe, że była to zawartość skrzyń pana Whitewooda, albo po prostu zwykły odór tego miejsca. Wpierw poszukał wejścia do piwnicy, kierując się owym zapachem. Wejściem mogła być zwykła klapa w podłodze, bądź drzwi. Gdyby takie znalazł, otworzy je na oścież i od razu się cofnie. Powszechnie wiadomo, że wszelkie mroczne cholerstwa innych mrocznych cholerstw z otwartymi ramionami raczej nie witają. Po otwarciu drzwi/klapy, Igles sięgnie do kieszeni po martwego szczura, którego wrzuci do piwnicy. Jeżeli nie będzie żadnej reakcji, Igles zejdzie na dół, do piwnicy, wymacując ręką ścianę, aby się przypadkiem nie przewrócić i sprawdzi co takiego tam jest i co tak cuchnie. Gdyby jednak coś zareagowało na szczura, wydałoby jakiś dźwięk, poruszyło się, miałoby tam żyć, wtedy Igles wchodząc do piwnicy używa Oblicza Strachu B, aby zdominować strachem przebywające tam istoty, nieważne czy to człowiek czy zwierzak, albo jakaś bestia, powinno się bać.
Ostrożnie ostatni z poszukiwaczy przygód dotarł drzwiczek w podłodze, które znajdowały w tym korytarzu, który był pierwszym pomieszczeniem po wejściu do tego domu. Znajdowały się one chociaż blisko w rogu, to z powodu koloru, który dokładnie zlewał się z okolicą nie były one łatwo widoczne. Bardzo dobra kryjówka na ukrycie czegoś, co nie powinno być widoczne dla ciekawskich lub pewnych oczu. Z większej odległości jak z drugiego krańca tego pomieszcza, prawdopodobnie były praktycznie niewidoczne, oczywiście dla kogoś kto o nich nie miał pojęcia. Lub oczywiście nie doprowadzi do nich jakiś dziwny zapach, jak to było w przypadku samotnego maga. Po otwarciu tych drzwiczek, co narobiło sporo hałasu, jakby ktoś od bardzo dawna nie dbał o te zawiasy, na szczęście nic z ciemności nie wyskoczyło do góry. I wszystko nadal było dziwne w tym domu czyli nic, żadnych przedmiotów jak i żadnych dźwięków, nie licząc tych wydanych przez maga. A jak się mówi dziwactwa chodzą parami, Igles rzucił szczura, który wpadł jakby w wodę, gdyż słychać było plusk. Twórca horroru po chwili szedł po bardzo skrzypiących schodach, i natrafił na suchą podłogę, na której było mnóstwo kurzu. Zero wody, nie widać rzuconego zwierzaka, nic tylko ciemność w czymś co wyglądało jak jakiś tunel. I poczucie lekkiego powiewu wiatru, który również rozprzestrzeniał poznany już wcześniej zapach.
Szczur gdzieś zniknął, ale Igles niezbyt się tym przejął. Pewnym był jednak, że usłyszał plusk, ale wody nigdzie nie było, co wydawało mu się dziwne. Piwnica natomiast nie wyglądała na zwykły skład na niepotrzebne rzeczy. Tunel, powiew wiatru, dziwny zapach… Iglesowi niezbyt to przeszkadzało, ale jeżeli skrzynie miały być tutaj, to raczej same tu nie trafiły, ale komu chciałoby się ukrywać towar w tak dziwnym miejscu? Mimo to, wciąż chciał sprawdzić co tak śmierdziało. Jednak dobrze by było, żeby nikt go tu nie zamknął, gdy będzie sobie zwiedzał tutejsze tunele. Dlatego zanim poszedł ciemną drogą, spróbował nożem podważyć zestarzałe już zawiasy, a klapę wrzucić przed siebie do piwnicy. Nie dbał o to ile wywoła tym hałasu. Póki co narobił go i tak niemało. Potem Igles z czystej ciekawości ruszył wzdłuż tunelu, w stronę skąd powiewał sobie wietrzyk i nadciągał dziwny zapach. Aż korciło żeby odpalić zapałkę, ale wolał nie ryzykować, że wleci na niego stado nietoperzy, lub wysadzi cały tunel w powietrze. Póki mógł sobie dać radę bez światła, szedł przy ścianie, opierając się o nią. Kroki robił bardzo powoli, wysoko podnosząc nogi, aby się przypadkiem o coś nie potknąć. Starał się również iść najciszej jak tylko potrafił, ale wiadomo echo, twarda podłoga i inne czynniki mogły zepsuć efekt. Co jakiś czas zatrzymywał się, aby wsłuchać się we wszelkie odgłosy, które nie byłyby jego krokami, lub powiewem wiatru. Idąc, trzymał dłoń na rękojeści noża, aby ewentualnie móc się czym bronić. Dobrze by było gdyby jeszcze znalazł na ziemi jakiś kamień, którym rzucałby przed siebie, określając czy przed nim nie czeka na niego nic niebezpiecznego oraz, aby określać jak długo jeszcze ciągnie się tunel.
Gdy się wchodzi do nieznanego i niezbyt przyjemnego miejsca, wtedy najczęściej stara się być ostrożny i na wszystko uważać. Igles postąpił dobrze robiąc tak, choć ten tunel wyglądał na porządnie wykonany, to zdarzała się być dosyć nierówna podłoże i gdyby nie opieranie się o ścianę, zaliczyłby kilka lądowań na twarz. W sumie całe to przejście wyglądało jak jakiś tunel, który w razie potrzeby mógł zostać wykorzystany, jako przejście pozwalające na szybkie opuszczenie posiadłości. Pytanie było tylko, czy tak było na prawdę, jak na razie nie widział jego końca, gdyż droga którą obecnie szedł co pewien czas skręcała raz to w jedną, raz to w drugą stronę. Wiedział jednak za to, że na pewno oddala się od gospodarstwa był już dobre kilkadziesiąt metrów od budynków, a może dalej, nadal kierując się węchem i wyczuciem, jak i starając się wychwytywać jakieś dźwięki. I tak było pewnie jeszcze przez pewien czas, gdyby nie dotarły do uszu trzask, głośny jak i krzyk, w którym było można wyczuć cierpienie. Stało się tak nagle, tak samo jak to, że tunel nagle rozjaśnił się, a stało się to za sprawą licznych, co ok. 10-15 metrów pochodni, które znajdowały się po przeciwnej stronie ściany. Tej o którą Igles się nie opierał, gdyż tunel miał prawie 3 metry szerokości, więc nie było możliwe dotniecie podczas swojej podróży którejś z nich. Jak zapaliły się one, nie wiadomo, pewne było to, że teraz mógł szybciej ruszyć do przodu, kierunku z którego usłyszał czyjś krzyk.
Idąc Igles zastanawiał się, co będzie, jeżeli znajdzie skrzynie na końcu tego tunelu. Przeniesienie dwudziestu czterech skrzyń z pewnością nie byłoby łatwe, jeżeli rzeczywiście się tam znajdowały. Gdyby miał to robić w pojedynkę, zajęło by to mnóstwo czasu, zwłaszcza, że tunel był dłuższy niż mu się z początku wydawało. Zadawał sobie pytanie, po co komu tak długi tunel pod zwykłym gospodarstwem? Lecz mógł tu być zanim zbudowano nad nim domki. Igles w każdym razie szedł dalej naprzód. Tunel przecież musiał mieć gdzieś jakiś koniec. I nagle zapłonęły pochodnie i dało się słyszeć krzyk. Wiadomo, że takie zjawiska nie dzieją się od tak sobie i nie są często spotykane. Odruchowo najpierw zasłonił oczy, żeby ogień za bardzo go nie raził, a gdy tylko przyzwyczaił się do światła, stanął i na spokojnie próbował zrozumieć co właśnie się stało. Zapalone pochodnie, aż zachęcały aby iść dalej. Było to dziwne, że zapaliły się same. Tak jakby jakaś siła chciała, żeby Igles szedł dalej. Do tego jeszcze krzyk, pełen cierpienia. Miejsce to rzeczywiście sprawiało wrażenie nawiedzonego, ale czy rzeczywiście takie było, ciężko stwierdzić. Być może ktoś bawił się w tym momencie Iglesem, zapędzając go coraz bardziej w głąb tunelu. Mag horroru był pewien, że nie jest sam. Mógł co prawda się cofnąć i nie ryzykować, ale stwierdził, że skoro już tak daleko zaszedł, to dojdzie do końca i sprawdzi co takiego tutaj siedzi. Mimo, iż pochodnie wyraźnie oświetlały dalszą drogę, Igles wciąż nie tracił czujności. Ruszył przed siebie nieco pewniejszym krokiem, lecz dalej uważnie obserwował otoczenie, a co kilkanaście kroków odwracał się, by sprawdzić czy nic za nim nie idzie, a tym samym próbował wychwycić inne dźwięki niż krzyk. Im bliżej będzie źródła krzyku i dziwnego zapachu, tym wolniej będzie iść. Na razie zachowa spokój i nie podejmie się żadnych agresywnych działań. Sprawdzi co takiego się tam dzieje, a później wycofa się kilka kroków, żeby go nikt nie zauważył. W ręku wciąż trzyma nóż. Jeżeli jednak ktoś by go spostrzegł i zacząłby iść w jego stronę, wtedy stworzy mrok [C], aby zasłonić światło pochodni i ukryć swoją obecność.
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Równina Myrddina Sob Kwi 18 2015, 22:55
MG:
Zawsze lepiej idzie się przed siebie, gdy widzi się drogą, którą ma się okazję przemieszczać, dzięki czemu czuje się pewnie i bezpieczniej. Chyba, że był to jakiś podziemny tunel, który prowadzi nie wiadomo gdzie, czuć w nim z każdym kolejnym krokiem i po usłyszeniu krzyku cierpienia. Igles choć ostrożnie przemieszczał się dalej po paru minutach dotarł do czegoś co wyglądało na większą jamę, która miała ok. 10 metrów średnicy. Tutaj również znajdowały się pochodnie rozświetlające dobrze miejsce do którego doszedł, widoczna była drabina prowadząca do góry ok. 5 metrów, na szczycie której widoczny był właz. Najwyraźniej było to jednak wyjście awaryjne z posesji, a sam właz w suficie był pewnie dobrze zamaskowany od zewnątrz. Było tu jeszcze coś, w rogu przy wyjściu stały skrzynie, zapewne ten cały zagubiony ładunek, kilka było otwartych, zapewne złodzieje chcieli sprawdzić co padło ich łupem. I oni również tutaj byli, chyba. 6 mężczyzn w zniszczonych ubraniach, przybita kamiennymi łańcuchami do ścian tej jaskini, z czego 3 już pewnie nie żyła, ich ciała znajdowały sie częściowa. Dwójka wydawała się być nieprzytomna, natomiast jeden patrzył się prosto na wychodzącego z tunelu Iglesa. I każdy z tych prawdopodobnych rozbójników miał na sobie liczne siniaki, rany od poparzeń, rany cięte czy tam kłute, jakby ktoś ich torturował. - Szybko wracasz.. A więc tak wyglądasz potworze ? Nic dziwnego, że wolisz chować tą twarz w ciemnościach... Chcesz, aby twoja twarz była ostatnią rzeczą jaką zobaczę, tak ? Mam nadzieje, że ktoś ciebie ukatrupi - słowa, choć ze sporymi kłopotami wypowiedziane zostały w stronę samotnego maga. Jego głos był podobny do tego krzyku, więc prawdopodobnie on był tym, z którego gardła on się wydobył.
Stan postaci: Igles: 90MM.
Igles
Liczba postów : 149
Dołączył/a : 19/01/2015
Temat: Re: Równina Myrddina Nie Kwi 19 2015, 18:13
Igles spokojnie wszedł do pomieszczenia. Przykuci do ścian bandyci nie powinni być zagrożeniem, zwłaszcza, że tylko jeden z nich był przytomny. Ignorując jego słowa, podszedł do skrzyń i sprawdził co w nich było. Potem spojrzał na ciała wiszące na ścianach. Nie był zainteresowany tym czy jeszcze żyją, ale zastanawiające było, kto im to wszystko zrobił. Kamienne łańcuchy mogły świadczyć o tym, że była to ta sama osoba, co uwięziła woźnicę w golemie. Tej osoby jednak już tu nie było. Możliwe, iż trzask, który wcześniej usłyszał, był odgłosem zamykającej się klapy. Prawdopodobnie owa postać przed chwilą opuściła to pomieszczenie. Co prawda Igles znalazł zaginiony towar, a bandyci już raczej nikogo nie okradną. Aby się upewnić czy to na pewno jest zaginiony towar podszedł do przytomnego jeszcze mężczyzny. Pytać o to kto mu to zrobił nie miało sensu, skoro bandyta uważał, że to on. -Możesz o mnie mówić co chcesz, ale to i tak nie zmieni twojej sytuacji – powiedział pozbawionym uczuć głosem, patrząc mężczyźnie prosto w oczy, co nie powinno być dla niego miłym odczuciem. – Spytam więc tylko, czy to wy napadliście na transport zmierzający do posiadłości Whitewooda, a czy te skrzynie należą do niego? – chwila na udzielenie odpowiedzi, a potem Igles zapyta jeszcze wskazując właz. -Co jest na górze? Igles co prawda znalazł już skrzynie, a bandytów nie musiał karać. Można więc stwierdzić, że zrobił to co trzeba. Chciał jednak jeszcze wiedzieć, kto za to wszystko odpowiada. Dręczyło go to, kim była ta osoba, oraz dlaczego to wszystko zrobiła. Zostawiając mężczyzn przybitych do ścian, Igles Stworzeniem Powłoki (B), wytworzy trzy ciała, w które wśród jęków, sapania i krzyków wejdą trzy duchy. Potem lekkim ruchem ręki wskaże zgarbionym, paskudnym, zmasakrowanym ciałom, aby weszły przed nim po drabinie i sprawdziły co jest na zewnątrz. Jeśli na górze ktoś by był, wtedy rzucą się na niego całą trójką, drapiąc, gryząc, szarpiąc. Po krótkiej chwili Igles wejdzie za nimi i rozejrzy się szybko, ściskając w ręku nóż. Gdyby jednak klapa okazała się za ciężka i nie dałoby się wyjść, wtedy Igles korzystając z pomocy przyzwanych duszków, zabierze skrzynie i wróci się z powrotem do gospodarstwa.
Zleceniodawca to bardzo bogaty człowiek, to było wiadome już po spojrzeniu na jego posesję jak i dowiedzeniu się jak wiele okolicznych ziem do niego należy. I gdy takie osoby mówią o bardzo ważnych transportach to do głowy przychodzi, że ładunkiem jest coś cennego. A nie to ujrzał w tych już wcześniej otwartych skrzyniach Igles, coś takiego nie mogło być tym co przewoził spotkany wcześniej na powierzchni woźnica. Łajno. To co twórca Horrorów było odchodami jakiegoś zwierzęcia i tak było we wszystkich, do których można było zajrzeć do środka. - Nieźle, co ? Skoro do tego dziada to jechało, to każdy wyobrażał sobie coś innego, a nie to gówno - ranny, ale przytomny mężczyzna powiedział do poszukiwacza przygód przy ciągłym bacznym obserwowaniu co robi Igles, jak i chyba słuchać co ten do niego mówi. Przez dłuższą chwilę milczenia przykuty do ściany człowiek postanowił odpowiedzieć. - Więc wynajął cie, co ? Najpierw torturujesz, zabijasz moich chłopaków, a potem dopiero pytasz , hę ? Pewnie nieźle ci za to zapłacił i dał instrukcje co masz zrobić krok po kroku, jak jakiś tresowany kundel, inaczej od razu pozbyłbyś się nas wszystkich - padło parę słów od uwięzionego, choć mag nie usłyszał wśród nich odpowiedzi na wszystkie swoje pytania. Długo nie czekając Igles przyzwał niezbyt przyjemne istoty, który zgodnie z wolą twórcy weszły na drabinę i podniosły klapę do góry, która nieźle zatrzaskała. Ciała wyszły na powierzchnie, przez co przez otwór był widoczny fragment nieba oraz pozwoliło na dotarciu powietrza do środka. I wtedy nagłe uderzenie. Potężne uderzenie w sufit od zewnątrz, powodujące tutaj na dole małe trzęsienie ziemi. Mag po spojrzeniu w górę po złapaniu równowagi spojrzał szybko w górę i ujrzał pękający sufit. Który rozpadł się pod wpływem ogromnego głazu, który go przebić i wbił się w sam środek. Igles miał szczęście, stojąc obok więzionych tutaj osób nie został zmiażdżony, oberwał za to kilkunastoma małymi odłamkami, będą siniaki. Ranny mężczyzna miał mniej szczęścia, uderzyły go większe kawałki, przeżył jednak stracił przytomność. Poszukiwacza przygód stworzone twory nie miały się dobrze, wszystkie mocno uszkodzone przygniecione głazem, który o dziwo nadal był cały. A na nim znajdowała się ubrana w czarny płaszcz z kapturem na głowie i niewidoczną twarzą postać, jakieś dobre 3 metry nad Iglesem. No i w tym miejscu w którym stał nie widział jak po tym wszystkim ma się ładunek, który miał odbić, znajdował się po drugiej stronie wielkiego kawałka skały.
Stan postaci: Igles: 70MM, 1/3 Tworzenie powłoki, w paru miejscach na ciele boli.
Igles
Liczba postów : 149
Dołączył/a : 19/01/2015
Temat: Re: Równina Myrddina Sob Kwi 25 2015, 00:08
Ciężko było uwierzyć, że to były rzeczywiście te skrzynie, które miały zostać dostarczone panu Whietwoodowi. Bogaci ludzie zazwyczaj mają różne, dziwne upodobania i jeżeli akurat pan Whitewood potrzebował łajna, to nikt mu przecież nie zabroniłby mu tego łajna zamówić. Gorzej tylko, jeśli to nie byłby jego towar, a Igles dostarczyłby mu skrzynie z odchodami. Chociaż wyjaśniałoby to, dlaczego pan Javis nie chciał nic powiedzieć o transporcie. Wiadome było również co tak śmierdziało w tunelu. Spojrzał jeszcze raz na skrzynie i nawet udało mu się krótko zaśmiać. „Oto pańskie gówno, Panie Whitewood” – pomyślał. Było to dość absurdalne. Nie miał zamiaru przekonywać mężczyzny, że to nie on za tym wszystkim stoi, zaś ten fakt miał wyjść za chwilę na jaw. Trzy duchy, na które zawaliła się skała nie nadawały się już raczej do użytku. Można stwierdzić, że miał szczęście, nie będąc na ich miejscu. Może i oberwał paroma kamieniami, ale nie był w tak złym stanie jak inni mężczyźni, bądź przyzwane przez jego stworki. Używana przez niego magia nie wymagała od niego większego wysiłku, więc nie musiał się nadto przejmować ranami. Prawą rękę przyłożył do czoła, aby w razie czego móc szybko zasłonić prawe oko. Nie wiedział kim była owa postać, ani jakie były jej zamiary. Może wcale nie była groźna. W każdym razie stanęła między nim, a stertą gówna towarem pana Whitewooda, który Igles miał dostarczyć, niezależnie od tego co to miało być. Chciał jednak wcześniej poznać motywy działań tej osoby i dowiedzieć się kim w ogóle jest. -Wiesz, że trochę przeszkadzasz? – powiedział lekko pogardliwym tonem. – Zazwyczaj zanim się gdzieś wejdzie, powinno się zapukać. Zapukałeś? Wypadałoby się również przedstawić. Igles spróbuje okrążyć skałę, aby dotrzeć do towaru, licząc na to, że usłyszy imię tej osoby. Póki co jedynie obserwuje zakapturzoną postać, chyba, że ta podejmie jakieś ofensywne działania. Jeżeli ściany choćby delikatnie zadrżą, a owa postać wykona jakiś bardziej gwałtowny ruch, wtedy krótkim ruchem zasłoni dłonią prawą część twarzy, w tym również oko i stworzy Krzyk Banshee A, żeby z miejsca zmusić przeciwnika do zaprzestania jakichkolwiek działań i pogrążyć go w smutku, strachu i rozpaczy. Cofnie się wtedy w kierunku tunelu, aby w razie czego nie oberwać rozpadającą się skałą, bądź czymkolwiek innym. Zostanie mu jedynie czekać, aż napastnik spanikuje i spadnie.
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Równina Myrddina Pon Maj 04 2015, 15:41
MG:
Igles mógł poczuć, że znajdująca się obecnie na głazie postać patrzy się na niego, choć samych oczu jak i reszty jej twarzy nie mógł dostrzec. Stała na tym własnoręcznie stworzonym podwyższeniu, chociaż można powiedzieć, coś robiła chociaż nie bezpośrednio przy użyciu jakieś części swojego ciała. Co pewien czas oderwała prawdopodobnie przy pomocy swoich zdolności, mniejszy niż pięść kawałek głazu wokół siebie, który następnie powoli wbił się prosto go góry na wysokość ok. 2 metrów po czym z taką samą prędkością opadał. Na początku był to tylko jeden, jednak już po kilku chwilach w powietrzu na różnej wysokości znajdowało się już ich 10. Igles jednak nie czuł jakiegoś zagrożenia od tej postaci, może i zamaskowany był świadomy obecności maga, to na razie nie zamierzał nic konkretnego zrobić w jego kierunku. Twórca Horrorów mógł bez problemu obejść dookoła przeszkodę na środku tej jaskini, miał szerokie na ok. 2 m przejście między nią, a ścianą. Gdy on sam oddalił się od uwięzionych tutaj mężczyzn, wszystkie latające głazy poleciały w stronę bandytów i to oni byli tylko i wyłącznie celem, a nie samotny poszukiwacz przygód. Najwyraźniej albo przybysz z góry miał jakieś konkretne zamiary wokół nich, albo po prostu ma taką słabe oko, że żaden z jego pocisków nie trafił w jakieś ciało. - Nuda... - powiedziała postać nadal się patrząc na uwięzionych, jednak tak jakby ciągle obserwowała maga. - Zapukać. To było. Najpierw głaz, potem ja - choć słowa wypowiedziane przez postać były wyraźne, Igles nie mógł określić płci zamaskowanej osoby. A tak w ogóle. Ty wszedłeś do kogoś. Bez pytania, bez pukania, bez przedstawienia się - kolejne słowa i kolejne pojawiające się wokół przybysza małe kamienie. Samotnym mag obszedł wielki głaz i stojącą do niego plecami postać, po czym zauważył, że towar który miał znaleźć ma się dobrze, nie było widać jakiś zniszczeń. Pytanie było jak je stąd wyciągnie, tunel którym przybył okazał się być zawalony, a drabina, która prowadziła do góry zapewne zniszczona i zawalona po tym wejściu.
Stan postaci: Igles: 70MM, 2/3 Tworzenie powłoki, w paru miejscach na ciele boli.
Igles
Liczba postów : 149
Dołączył/a : 19/01/2015
Temat: Re: Równina Myrddina Wto Maj 05 2015, 19:09
Pyskaty typ mu się trafił. Igles zaczął się zastanawiać, czy to właśnie on załatwił bandytów. Wyglądało na to, że tak. Możliwe, że dałoby się z nim jakoś dogadać, ale Igles nie przepadał za długimi, bezsensownymi gadkami. Nie chciał jednak skończyć jak bandyci, a nieznajomy osobnik miał nad nim przewagę wysokości. Postanowił więc zagrać na jego zasadach. Oparł się o ścianę i powoli schował ręce do kieszeni. -Nie chciałem nikogo obudzić – powiedział obojętnie. – A przedstawiać się nie było komu. Zresztą, nieważne. Być może mógłbym zrobić to teraz, ale ssstrasznie boli mnie szyja, gdy próbuję spojrzeć w górę. Po tych słowach złapał go krótki atak kaszlu. Igles przygryzł wargi. Był cierpliwy. Nie musiał od razu zabierać stąd skrzyń. Skoro zaś owy osobnik nie był do niego wrogo nastawiony, to może by pomógł. Wcześniej jednak chciał wiedzieć z kim ma do czynienia. -Nie rozumiem czemu ukrywasz swoją twarz? Jesteś, aż tak bardzo brzydki? Jeśli jej nie pokażesz, uznam, że jesteś brzydszy ode mnie – dodał po chwili, tworząc parę robaków, dzięki pwm’ce, aby przebiegły mu się na szybko po twarzy. Mistrzem w nawiązywaniu znajomości to na pewno nie był. Nie ufał obcemu. Mógł on w każdej chwili zwrócić się przeciwko niemu, a ciężko byłoby mu w tej sytuacji się bronić. Widząc, że towar jest cały, zaczął się cofać z powrotem w stronę korytarza. Tam łatwiej byłoby mu się zmierzyć z nieznajomym. Idąc, wciąż opierał się o ścianę. -Mógłbym się założyć, że nie uda ci się zabrać tych skrzyń na zewnątrz – powiedział. Gdyby coś miało mu zagrozić, użyje mroku, aby zmniejszyć widoczność, a gdyby się udało, zasłoniłby się jednym z pobliskich ciał.
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Równina Myrddina Sro Maj 06 2015, 20:33
MG:
Igles po raz kolejny był świadkiem, jak wokół nowoprzybyłego latały kawałki zbitej ziemi, których tym razem był trochę więcej niż przed chwilą. Te pociski znowu za cel obrały sobie uwięzionych, tyle że tej salwie nie chybiły, tylko wszystkie trafiły w tą trójkę, która była na pewno już martwa. Próba wejścia z powrotem do tunelu nie udała się, gdyż wejście prowadzące do niego i do gospodarstwa było zawalone spowodowane wywołanym wstrząsem po uderzeniu tego wielkiego głazu. Możliwe, że tylko mały kawałek tej drogi był zablokowany, jednak czy tam było na prawdę tego nie można było określić. Twórca Horroru w dalszym ciągu czuł na sobie wzrok, zapewne od zamaskowanej postaci, chociaż ona bez przerwy patrzała się na uwięzionych. - Piękność. Brzydota. Jedni określą mnie tym pierwszym. Drudzy tym drugim. A reszta nic nie powie - powiedziała postać, po których po raz kolejny w powietrze zaczęły pojedynczo wznosić się kawałki ziemi. - Ty pewnie po tamte skrzynie. Przetransportowanie ich to nie problem. Ale tego nie zrobię. Bo nie chce. Bo mi się nudzi. Zabawa. Gra. Może po niej zrobię to - usłyszał po chwili, gdy sam skończył mówić Igles.
Stan postaci: Igles: 70MM, w paru miejscach na ciele boli.
Igles
Liczba postów : 149
Dołączył/a : 19/01/2015
Temat: Re: Równina Myrddina Sro Maj 06 2015, 22:16
Nie było jak wrócić. Musiał ścierpieć towarzystwo nieznajomego. Zaczął się zastanawiać, czemu jeszcze nie sterroryzował owej postaci, czyniąc z niej psychiczne warzywo. Możliwe, że mógł pomóc ze skrzyniami. Lepiej w końcu spróbować, niż później żałować, że samemu trzeba to wszystko nosić. Igles zaczął więc chodzić wokół skały, raz w jedną stronę, raz w drugą. Czując na sobie czyjś wzrok, spojrzał kolejno na więźniów, ale to raczej nie oni na niego patrzyli. Możliwe, że był tu jeszcze ktoś trzeci. Wiedział, że aby się dogadać z zakapturzonym, musiał rozmawiać z nim na tym samym poziomie, chociaż kontakty międzyludzkie nie były jego najmocniejszą stroną. Osobnik widocznie miał upodobanie w strzelaniu kamieniami w martwych ludzi. Lepiej w nich, niż w Iglesa. -Niezbyt mnie obchodzi co mówią jedni, drudzy, czy też reszta. Skoro nie chcesz pokazać swojej twarzy uznam, że jesteś tym brzydkim. Więc Paskudo… – taki mu właśnie nadał przydomek, mimo iż sam do najpiękniejszych nie należał.- w co chcesz się pobawić? W chowanego? W berka? Czy wolisz zagrać w kamień, papier, nożyce? Niech zgadnę… wybierzesz kamień? Igles poczuł się trochę jak idiota, próbując zabawić dziwnego przybysza. Praca jednak wymaga poświęceń. To spokój i cierpliwość prowadzą do sukcesu. Więc póki co czekał, bez żadnych agresywnych posunięć. W końcu nadejdzie odpowiednia chwila, ale jeszcze nie teraz.
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Równina Myrddina Pon Maj 11 2015, 10:08
MG:
- Może zróbmy tak. Ty wygrasz, przetransportuje je na górę. Ja wygram, robisz jedno moje proste polecenie. Magia dozwolona. Gramy do jednej wygranej - zakapturzona postać powiedziała do maga dając mu prostą do zrozumienia umowę. Igles dostrzegł, że latające kawałki ziemi wokół przybysza odleciały kawałek od niego i zaczęły łączyć się, tworząc tym samym coraz większą kulkę z każdym kolejnym połączeniem. Gdy wszystkie istniejące połączyły się w jedną z okolicy, czy to ze ścian, ty to z ziemi, czy to też z tego wielkiego głazu na środku, odrywały się kolejne kawałki tego materiały. Każdy nowy latający element leciał do większego, łącząc się nim, cały ten proces trwał dobre kilka jak nie kilkanaście sekund. Zakończył się, gdy unoszący się w powietrzu kawał ziemi przypominał kulę o ok. 1m3 średnicy, a wokół niego latały dwa mniejsze, które bez problemu mieściły się w dłoni. Ten największy zbliżył się bliżej twórcy, natomiast pozostałe dwa poleciały bliżej Iglesa, przemieszczając się z niezbyt dużą prędkością. Zatrzymały się przed poszukiwaczem przygód na wysokości oczu w odległości pozwalające magowi złapanie ich po wyciągnięciu ręki. Wyglądało to tak, jakby twórca miał wziąć je, aby rozpocząć zabawę, której wygrana na pewno pomoże mu w tej misji. - Zabawa prosta. Zbijak. Chyba tak to się nazywało. Ty masz dwie kule, jak mam jedną. Trafienie w drugiego to wygrana - osobnik na podwyższeniu jak tylko powiedział, nie czekając na odpowiedź samotnego maga, skierował swoją wielką "piłkę" w stronę Iglesa.
Stan postaci: Igles: 70MM, ciało już tylko trochę boli w niektórych miejscach.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.