I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Na zachód od miasta Onibus, rozciąga się długa, żyzna równina, na której osiedliło się ogromna ilość wieśniaków. Kiedyś, w czasach wojen Romańskich, była to rozciągająca się na wiele, wiele kilometrów pustynia, na której nie chciało rozwinąć się żadne życie. Nie mniej jednak, po lata, pojawił się pewien mag o imieniu Myrddin, który za pomocą swojej potężnej magii przywrócił życie na tym terenie. Od tamtego czasu, ziemia jest żyzna, rośliny zdrowe, a mieszkańcy najedzeni...
MG:
Droga była kręta i zanim dotarliście do odpowiedniego gospodarstwa, cała wasza trójka miała już dość ciągłych zakrętów, oraz... wszech obecnych, nie zbyt przyjemnych zapachów. Jechałyście dorożką, więc można było nawet zamknąć okna! Pogoda jednak dopisywała. Słońce prażyło, jednak po części chowało się za chmurami, oraz wiał przyjemny, chłodny wietrzyk. Wasz woźnica nie wiele się odzywał. Widać po nim było, że czymś się martwi, jednak nie zwracał na was uwagi, czasem tylko odwracał się, aby się wam przyjrzeć. Raz nawet mruknął coś do siebie pod nosem, jednak nie dosłyszałyście jego słów. Miał krótko przycięte blond włosy, niebieskie oczy oraz był opalony, jak przystało na wieśniaka. Po dłuższej chwili podróżowania między polami i domostwami, powóz zatrzymał się. -Ło, to chyba magowie, co żem po nich lista postał. Zapraszam, zapraszam.-usłyszałyście czyjś głos, a tuż obok pojawił się siwy jegomość. Miał długie włosy, brodę, wąsy, ubrany był w biała, płócienną koszule oraz szerokie czarne spodnie. Nie miał butów i przemierzał piaszczystą drogę na bosaka. -O żesz, przeca to same kobitki są. Nie słyszał żem do tej pory, co by kobietki były magami.-zmierzył was badawczym wzrokiem.-Zapraszam, zapraszam.-powiedział w końcu i przeprowadził was przez drewnianą bramę, na swoje podwórko. Nie zastałyście tam najlepszego porządku. Wszędzie walały się jakieś narzędzia, leżało pełno piór, kury biegały pod waszymi nogami, w dodatku... na każdym kroku trzeba było uważać, aby nie wdepnąć w czyjeś odchody. Dotarłyście do małego drewnianego stolika, który mieścił się pod wielkim dębem, a gospodarz gestem pokazał wam, abyście usiadły. -No, witam u mnie na gospodarstwie. Taaaaak....-urwał i popatrzył na was. Najwidoczniej myślał, że to wy miałyście gadać, a nie on.
Przed dalszą podróż z woźnicą Wei siedział w milczeniu. Nie potrzebował więcej informacji, a także ich rozmówca wydawał się powiedzieć wszystko co miał im do przekazania. W jego głowie dalej układał się plan wydarzeń, następstwa i niebezpieczeństwa jakie mogą na nich czekać podczas dalszych działań na terenie, jak to pięknie podkreślił Javis, nawiedzonego gospodarstwa. Choć można by tą informację potraktować jak błahostkę, Wei poczuł jak po jego plecach przechodzą ciarki. Na kilka chwil zmarszczył brwi wpatrując się w krajobraz Równiny Myrddina. Nie mogli tych pogłosek nie potraktować poważnie, gdyż skończyłoby się to dla nich źle. Najprostsze wytłumaczenie jakie przychodziło mu do głowy jako pierwsze, było to, że czeka na nich walka z magiem, który płata figle chłopstwu i przy pomocy czarów stworzył kolejną miejską legendę, przeklęte gospodarstwo.
Kiedy dojechali do punktu docelowego Wei zeskoczył z wozu i podszedł do Javisa w celu pożegnania się z nim. Podziękował za podróż i za udzielenie wszelkich niezbędnych informacji, a następnie chwyciwszy jego dłoń uśmiechną się najserdeczniej jak potrafił, mrużąc przy tym oczy w geście przyjaźni. Gdy magowie zostali sami samuraj postanowił wyjść z inicjatywą na przód i zaproponować kompanom pewne rozwiązanie. Ustawiwszy się naprzeciwko obydwu spojrzał raz na jednego, raz na drugiego poważnym, skupionym wzrokiem, dając im do zrozumienia, że chcę aby go wysłuchali i przeanalizowali jego słowa. - Igles, Pernida, posłuchajcie mam pewien pomysł, a zarazem chciałbym się z wami czymś podzielić. Mianowicie chciałbym abyśmy przedyskutowali sprawę tej całej miejskiej legendy związanej z tym miejscem. Myślicie, że naprawdę jest nawiedzone, a w środku domostw grasują duchy? Jak dla mnie to wszystko śmierdzi ingerencją jakiegoś maga i wydaje mi się, że najlepiej zrobimy jeśli spenetrujemy dokładnie każdy budynek w pełnej grupie. Nie wiemy co na nas czeka w środku, a wydaje mi się, że może dojść do styczności z bandytami, kto wie jak dużą siłą dysponują. Myślę, że każdy z nas chciałby wyjść stąd w jednym kawałku.
Jeśli jego towarzysze nie mieli nic przeciwko i im również przypasował plan Weia, samuraj wychodząc na prowadzenie pokierował się do pierwszego, budynku gospodarczego. Jeśli coś miało na nich czyhać to na pewno znajdowało się to w piętrowym domu. Postanowił więc, że lepiej będzie najpierw zająć się tym czego mogą spodziewać się po niewielkich budynkach. Wykonując krok w tym kierunku, na myśli miał spotkanie z mniejszą ilością oporu, a może nawet uda im się dowiedzieć czegoś sensownego.
Kiedy będą już pod, zapewne drewnianymi i ogromnymi, drzwiami budynku Wei przy pomocy Jìde jiàn przywoła do swej ręki katanę, którą będzie trzymał w lewej ręce skierowaną czubkiem ostrza w dół. Jeśli wszyscy będą gotowi, a jego towarzysze upewnią się, że nikt nie obserwuje ich z okien, uchyli delikatnie bramę i wraz z kompanami zrobi krok do przodu, w celu sprawdzenia i wnikliwego przeszukania budynku.
Wysłuchał Jarvisa i zamilkł. Nie zbyt go interesowało co to był za towar, chciał tylko wiedzieć czego ma szukać. Do końca podróży siedział w milczeniu, aż w końcu się zatrzymali. Założył na lewą dłoń rękawicę i poprawił kaptur. Z powozu wyszedł jako ostatni. Słońce od razu poraziło go w twarz. Zdecydowanie wolał światło gwiazd i księżyca. Przetarł prawą ręką oczy i rozejrzał się krótko po równinie. Gospodarstwo faktycznie nie wyglądało na nawiedzone. Mimo wszystko był ostrożny. Chciał zrzucić kaptur, ale było jeszcze na to za wcześnie. Javis oraz jego towarzysze mogliby dziwnie zareagować. Wziął głęboki oddech i wpatrywał się przez chwilę w opuszczone budynki. Wysłuchał tego co miał do powiedzenia Wei. Czyżby jego towarzysz bał się duchów? Igles bez problemu byłby w stanie wyczuć jego strach (wyczuwanie strachu PWM), ale czy to źle, że się bał? Wręcz przeciwnie. Jego strach oznaczałby, że nie jest bezmózgim idiotą. Cieszyło go to, że nie trafił na tępych debili, którzy po wyjściu z wozu polecieliby od razu spenetrować gospodarstwo. Nie pofatygowałby się nawet, żeby sprawdzić co by się z nimi stało. W każdym razie uznał Weia, za mądrego. -Nie wiem co może tam na nas czekać – odpowiedział ochrypłym głosem. – Możliwe, że gospodarstwo może być nawiedzone, a może to być po prostu głupi wymysł tutejszego wieśniactwa. Jednak powinniśmy być ostrożni. Jeśli zaś chodzi o przeszukiwanie, myślę, że powinniśmy najpierw sprawdzić czy nie ma tam żadnych bandytów. Jeśli tacy będą, powinniśmy się wycofać i wrócić po zmierzchu, gdy nie będą się spodziewać ataku. Gdyby jednak dom był nawiedzony, to i tak w ciągu dnia nie powinniśmy spotkać żadnego ducha. Nie wykluczone jest, że to mag, ale nawet jeżeli, wątpię żeby dał radę w pojedynkę z naszą trójką. Po tych słowach Igles ruszył za Weiem. Widząc jak w jego dłoni pojawiła się katana, sięgnął po swój nóż. Szedł trzymając go w lewej ręce. Nie była to wprawdzie broń, którą pragnął mieć teraz w ręku, ale póki co musiał się tym zadowolić.
Czarnowłosy żółtodziób obnoszący się dumnie z herbem Kaktusa wsłuchiwał się dokładnie w każde słowo wypowiadane przez dysponującego skromnym zasobem wiedzy woźnicę. Fakt, że takie ataki praktycznie się nie zdarzały, oraz to, że transport ten przewoził bardzo cenne materiały jeszcze bardziej utwierdziły szesnastolatka w przekonaniu, że ten atak nie był przypadkiem i najprawdopodobniej był dziełem zawodowców - to zaś oznaczało kłopoty. Co zaś tyczyło się tego feralnego gospodarstwa... W sytuacji w której ma się do czynienia z zawodowcami pośpiech jest najszybszą i pewną drogą do grobowej deski. Formułując w głowie tezy, plany i przemyślenia doszedł do wniosku, że przydałaby się dokładna mapa najbliższej okolicy, więc dopytał o nią woźnicę. - A macie chociaż jakąś mapę okolicy? - zwrócił się do Javisa kiedy powoli dojeżdżali do gospodarstwa. Zwykły woźnica zapewne nie posiadał wiedzy na temat miejsc i w miarę dokładnych dat ostatnich ataków, więc o nie Pernida nawet nie pytał. Ekscentryczny samotnik należał do ludzi, którzy nawet gdy byli całkowicie pewni swojej teorii, potrzebowali absolutnego i niepodważalnego dowodu na jej prawdziwość, a nawet wtedy gdzieś głęboko w jego umyśle pojawiał się cień wątpliwości.
Z powozu wyszedł jako drugi, kiedy tylko postawił stopy twardo na ziemi spojrzał w kierunku tego ponoć nawiedzonego miejsca i zmrużył delikatnie oczy. Nie wyglądało przecież na nawiedzone. Najemnik był może młody i niedoświadczony, ale z pewnością nie głupi - nie mógł zignorować możliwości, że ów posiadłość rzeczywiście jest związana z paranormalnymi gośćmi z zaświatów, z drugiej jednak strony to miejsce nie wpasowywało się w znane ze starych legend ramy nawiedzonych posiadłości - starych i zniszczonych, pokrytych mchem rezydencji z zawiłą historią. Sam duch - zakładając, że istniał - mógł być zupełnie niegroźny, chociaż słyszało się opowieści o silnych i niesamowicie wrednych Poltergeistach straszących wieśniaków na odludziu. - Sądzę, że nie powinniśmy robić głupich rzeczy i póki co skupić się na dyskretnej obserwacji. - powiedział wtórując Iglesowi. Nie wyglądają na idiotów. W sumie trochę szkoda, gdyby coś ich tam rozszarpało, to miałbym więcej kasy dla siebie. No nic, zróbmy to, bo chcę wreszcie wrócić do domu. - Zanim cokolwiek zrobimy wypadałoby byśmy opowiedzieli o swoich umiejętnościach i magiach jakie znamy - rzucił luźno do towarzyszy. Chciał opracować dokładny plan działań oparty na mocnych i słabych stronach każdego z członków drużyny - w tym zadaniu nie było miejsca na głupotę. Jestem magiem ziemi i specjalizuję się w zaklęciach stricte obronnych. Mogę ściągać na siebie uwagę przeciwników, ale kiepsko idzie mi walka w zwarciu. - dodał po chwili licząc na to, że obaj towarzysze podzielą się z nim swoimi zdolnościami, gdyż na tej podstawie mógłby opracować optymalną strategię, sposób poruszania się, ataku i obrony. Cały czas zachowując czujność ruszył za nimi.
MG Wszyscy: - Nic takiego nie posiadam, nie przyszło mi do głowy wcześniej, że może panowie będą zainteresowani okolicą. I wybaczcie, ale będę musiał jechać pan Whitewood ma niedługo mieć ważne spotkanie, na które ja główny przewoźnik mam go zawieść. Jak tylko ono się zakończy, przyjadę tutaj, aby zabrać was pod posiadłość mojego pracodawcy, gdy już skończycie. Jeśli jednak mnie nie będzie, pamiętacie państwo tą drogę którą tutaj dojechaliśmy ? Jeśli mnie nie będzie jeszcze idźcie w tamtą stronę na piechotę. Tak więc do zobaczenia, jak i powodzenia - powiedział Javis, gdy tylko pożegnał się z magami, których miał okazję przywieść w to miejsce, po czym tak samo szybko jak tutaj przybył, wracał już drogą powrotną. Trójka osób władających magią natomiast ruszyła w stronę pierwszego budynku gospodarczego w celu sprawdzenie tego co się w nim znajduje. Co do samych budowli w tym miejscu warto zaznaczyć, że te trzy budynki w których się pracowało znajdowały się po lewej stronie w jednej linii, natomiast do po przeciwnej stronie. W okna, które wyglądały na całkiem nowe nie było widać nikogo, jak i również nikt z magów nie czuł, że jest przez kogoś obserwowany. Część z nich już przygotowała swoją broń, jak Wei, w którego ręce pojawiła się katana i to z nią wszedł do pierwszego budynku gospodarczego. Drzwi otworzyły się praktycznie bez żadnego dźwięku i oporu, tak więc po chwili samuraj widział dokładnie to co znajdowało się wewnątrz. I niebyło tam nic dziwnego, chociaż nie, coś tam było dziwnego. Narzędzia gospodarcze, typu widły, łopaty, grabie, kosy, itd. I wszystkie wyglądały na całkiem nowe. Do środka weszła jedna osoba, pozostała dwójka poszukiwaczy przygód stała przed drzwiami.
Igles: Pernida i ty staliście przed wejście, po czym dzięki swojej PWM wyczułeś strach. Było coś dziwnego w tym, czułeś go wszędzie wokół siebie w promieniu 2 metrów, jednak nie pochodził on od twojego towarzysza na tej misji. A przecież najemnik z Kaktusów był jedyną osobą, która znajdowała się w takiej odległości od ciebie.
Co tego dzieciaka obchodzi magia, jaką się posługuję!? - pomyślał Nie lubił się dzielić takimi informacjami zwłaszcza, że jest to w pewnym sensie odsłonięcie swoich słabych i mocnych stron. Mimo, iż teraz byli towarzyszami, Pernida mógłby to kiedyś wykorzystać przeciwko niemu. Nie chciał o tym mówić, ale mogło od tego zależeć powodzenie misji, a Igles nie chciał ryzykować. -Coś za coś… - mruknął cicho pod nosem, używając (PWM Poznanie Lęków). Wpatrywał się, z pod kaptura, w młodego maga i przemówił gdy szli w stronę gospodarstwa. – Nie wszystkie rodzaje magii da się tak łatwo wytłumaczyć. Moja magia sprawia, że ludzie zaczynają się bać. Może i nie wywołuje tym wielkich zniszczeń, ale każdy kto doświadczy mojej magii, długo o niej nie zapomni. Strach wywołuję, panikę, a panika nieuwagę. Nie trudno jest się pozbyć spanikowanego idioty. Dużą przewagę nad bandytami, dają plotki o tym, że gospodarstwo jest nawiedzone. Mógłbym to wykorzystać przeciwko nim, wtedy nie powinno być problemu z pozbyciem się ich. Gorzej jeżeli to jednak nie będą bandyci. Po tych słowach kaszlnął parę razy. Miał nadzieję, że nie będzie musiał kiedyś żałować podzielenia się tą informacją z magiem ziemi.
Zatrzymał się przed budynkiem do którego wszedł Wei. Wierzył, że mężczyzna sobie poradzi, lecz w razie czego był gotów mu pomóc. Nagle poczuł czyjś strach. Nie wiedział skąd. Najpierw spojrzał na Pernidę, ale chłopak się nie bał. Jeżeli nie on, to kto? I czego się boi? Odszedł parę kroków od budynku rozglądając się powoli. To coś się bało i nie powinno stanowić zagrożenia, ale było niewidzialne. Nie wiedział co z tym zrobić. Nie wróżyło to nic dobrego. Możliwe, że to jakieś dziwne istoty zamieszkujące ten teren. Istniała jeszcze jedna możliwość. -Pernida – zwrócił się do młodego maga. – Mówiłeś, że jesteś magiem ziemi. Mam wrażenie, że coś jest niedaleko, ale nie wiem dokładnie gdzie i co to. Możliwe, że jest pod ziemią. Potrafiłbyś określić czy coś się pod nami znajduje? Po tych słowach zaczął chodzić po terenie gospodarstwa nie oddalając się zbytnio od towarzyszy, próbując mniej więcej zlokalizować źródło strachu. W ręku wciąż trzymał swój nóż.
Pernida Parnkgjas
Liczba postów : 10
Dołączył/a : 06/02/2015
Temat: Re: Równina Myrddina Sob Lut 21 2015, 17:12
Oczywiście, że nie pomyślałeś idioto. Mamy szukać skradzionego transportu, więc po ciu* dawać nam mapę okolicy, nie? Kretyn. Pomyślał spoglądając na woźnicę pełnym zażenowania wzrokiem. ~~ ~~ ~~ ~~ ~~ ~~ Pierwszym chętnym do podzielenia się informacjami na temat swoich zdolności był paradoksalnie najbardziej tajemniczy członek najemnej eskapady. Informacje, które zostały młodemu kaktusowi przekazane bardzo pomogły mu w stworzeniu strategii i sposobu ewentualnej walki z oponentami, zaś magia Iglesa wydawała się być potężna, a przynajmniej na taką wykreował ją zakapturzony mag. Osoba panująca nad strachem przeciwnika panuje nad przeciwnikiem. Wei nie powiedział jeszcze w czym tak na prawdę się specjalizuje, choć szybkie zerknięcie na miecz z którym się obnosił utwierdziło Pernidę w przekonaniu, że jest wprawnym szermierzem i to właśnie wokół tej dziedziny koncentrują się jego zdolności. Te podstawowe informacje wystarczyły chłopcu do stworzenia prymitywnej strategii, bo ich umiejętności bardzo dobrze się przecież uzupełniały. Parnkgjas rozglądał się uważnie idąc za towarzyszami. Miał nadzieję, że uda im się szybko wykonać misję i wrócić do domu. Po kilku chwilach Igles zwrócił się do niego z prośbą o przeczesanie gruntu pod nimi twierdząc, że coś, lub ktoś, może się tam ukrywać. - Spróbuję. - skwitował krótko, po czym za pomocą swoich umiejętności(PWM-Zmysł Sejsmiczny) przeczesał teren wokół nich licząc, że znajdzie źródło niepokoju towarzysza. Zazwyczaj co prawda udawało mu się to jedynie z większymi grupami ludzi, ale mógł przecież spróbować. Skupił się na ów zadaniu cały czas nie tracąc czujności.
Pernida i Igles: Stojąc nadal przed pierwszym z budynków, które postanowili sprawdzić znajdujący się tutaj magowie, zainteresowali się tym strachem, co ciągle wyczuwał jeden z nich. Pernida przez pewien czas nic odkrył przy pomocy swojej umiejętności, jednak po krótkim okresie zaczął jako pierwszy czuć coś, co można było uznać za małe trzęsienie ziemi. Takie, które swoim zasięgiem obejmuje obszar o promieniu dwóch metrów, a dokładnie w środku odległości między nim, a drugim Tworzącym Horror. Minęło kilka sekund, a między nimi pojawiły się dwie zbudowane z ziemi duże ręce, później pojawiła się głowa jak i reszta ciała. Szybko w tym miejscu został zapewne przez kogoś stworzony ponad 2 metrowy golem, który jak na razie stał sobie i przyglądał się drzwiom do budynku, które teraz były otwarte. Dlaczego on się tutaj pojawił to na pewno interesowało magów, jednak jak na razie nie wyglądało na to, że ten stwór miał zaatakować któregoś z nich. Żaden z was nie widział również jego twórcy, jeśli to było oczywiście wszystko stworze teraz, choć równie dobrze mógł to być jakiś "system obronny" tego miejsca. Co oczywiście mogło być dziwne na miejsce, które podobno miało był nawiedzone.
Igles: Gdy zaczął pojawiać się ta istota z ziemi, ty też mogłeś to wyczuć, choć na inny sposób. Strach który początkowo czułeś, na chwilę zniknął po czym pojawił się w tym golemie. Choć to raczej nie była istota żywa, czy jakaś osoba, ty wyczuwałeś strach, to tak jakby magia która go stworzyła, a może jego twórca czegoś się bał. Pytanie tylko było czego ? No i gdzie on był ?
Stan postaci: Wei: Nadal w budynku, 1 kolejka bez odpisu.
Wielkie, kamienne bydle pojawiło się między nim, a najemnikiem. Wątpił, żeby Perniada miał jakiś cel żeby go stworzyć, więc nawet nie pytał czy to on. Jednak pojawienie się tego czegoś było niemałym zaskoczeniem. Igles cofnął się parę kroków. Dziwił się tym, że od golema czuć było strach. Mógł on pochodzić od osoby, która go stworzyła, ale takiej nigdzie nie było. Mógł również pochodzić od samego golema, co byłoby dziwne. Nie powinno się lekceważyć pojawienia takiej istoty, nawet jeżeli jej zachowanie nie było groźne. -Nie spuszczaj go z oczu – powiedział do Pernidy. – Nie ruszaj go, chyba że sam zaatakuje. Iges zrobił jeszcze parę kroków w tył i przyłożył rękę do prawego oka, aby w razie czego móc użyć magii, lecz wątpił aby ta mogła w jakikolwiek sposób zadziałać na golema. Pomyślał o tym, że stworzyciel tego dzieła mógł się ukrywać w jego środku. Mimo wszystko starał się nie prowokować stworzenia. Jeżeli golem zacznie się agresywnie zachowywać, Igles zrzuci kaptur, użyje Oblicza strachu B, odzwierciedlając i potęgując strach golema, czego efekt powinien odczuć jego właściciel, jeśli taki gdzieś był. Przemówi wtedy przerażającym głosem „Nie wchodź w drogę tym, których się boisz, ścierwo!”. Może zadziała, może nie. Gdyby golem chciałby zaatakować akurat jego, odskoczy w tył i będzie się wycofywał, dając możliwość Pernidzie, zaatakowania potwora od tyłu. Jeśli nic się wydarzy Igles będzie czekał, aż z budynku wyjdzie Wei. Powinien chyba odczuć trzęsienie jakie wywołał golem. Przede wszystkim nie miał zamiaru się rozdzielać. Spojrzał jeszcze szybko na okna innych budynków, aby sprawdzić czy nigdzie tam nie ukrywa się stwórca tego stworzenia.
W momencie w którym czarnowłosy Kaktus wyczuł podziemną anomalię, natychmiastowo zaskoczył niczym szwajcarski zegarek i odezwał się do towarzysza: - Coś nadchodzi, uważaj!- powiedział, po czym instynktownie odskoczył w tył. Między nim a zakapturzonym mężczyzną pojawiło się liczące sobie ponad dwa metry wysokości kamienne bydle - ziemny golem. Czarnowłosy zmarszczył brwi i odruchowo rozejrzał się wokół poszukując źródła techniki - maga, który rzucił zaklęcie. Potwór ich na szczęście nie zaatakował, co wcale nie znaczyło że nie zrobi tego za kilka chwil. Chcąc się przed takim atakiem, Parnkgjas przygotował się na rzucenie zaklęcia Tomb of Agape na wypadek gdyby golem zaczął się agresywnie zachowywać. Niemądrym byłoby zbliżanie się do ziemnego wyrobu i prowokacja, więc najemnik postanowił zachować dystans licząc na to, że będący w środku Wei zorientuje się, że coś jest nie tak i zawróci. Analityczny umysł Pernidy ponownie zaczął pracować na najwyższych obrotach; nie byli sami, ktoś znający magię ziemi przyglądał się im i ewidentnie nie chciał, żeby tam wchodzili. Ale po co? Mógłby ich przecież zaatakować z zaskoczenia i bez problemu pokonać nie posługując się przy tym nieporęczną bestią. Chyba, że... ktoś rzucił to zaklęcie wcześniej, spodziewając się intruzów? - Powinniśmy go ominąć i poszukać innego wejścia. Pewnie zaatakuje nas od razu kiedy pojawimy się w jego zasięgu wzroku. - rzucił do Iglesa samemu pozostając czujnym. Pernida jakimś wyjątkowo silnym magiem ziemi nie był, toteż za cholerę nie chciał wdawać się w walkę z czymś takim.
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Równina Myrddina Nie Mar 08 2015, 20:30
//Wybaczcie, że tak długo//
MG
Pernida i Igles: Dwaj magowie, jeden z gildii, drugi natomiast nie po pojawieniu się golema nadal znajdowali się na zewnątrz i w dalszym ciągu czekali na swojego towarzysza przygód, który był w budynku. Wei jednak najwyraźniej nie zamierzał wychodzić z tej budowli, nadal był w nim i nic nie wskazywało na to, że w najbliższym czasie zamierza wyjść na świeże powietrze. Każdy stał w miejscu i ludzie i stwór który się pojawił przez dłuższą chwilę i nic nie wskazywało na to, że coś się stanie nagle. Jednak okazało się być zupełnie inaczej inaczej, ruch pojawił się u golema, co postawiło na baczność dwójkę przy nim. Nie było to raczej coś co się spodziewali, ziemny stwór... zaczął się rozpadać. Najpierw opadały z niego małe kawałki, następnie coraz większe, aż odpadła mu ręka. I tym sposobem ukazana została ludzka ręka, która znajdowała się w środku i która oznaczała, że reszta ciała znajduję się wewnątrz niego. Kto to jednak był nie dane było dwójce poszukiwaczy przygód zobaczyć, gdyż golem poleciał do przodu na twarz, jeśli można tak to nazwać. Rozkruszył się on w ten sposób, dalej chowając tym samym prawdopodobnie stwórcę, którego widoczna była tylko i wyłącznie prawa górna kończyna.
Stan postaci: Wei: Nadal w budynku, 1 kolejka bez odpisu.
Igles
Liczba postów : 149
Dołączył/a : 19/01/2015
Temat: Re: Równina Myrddina Pon Mar 09 2015, 22:04
Z lekkim zdziwieniem patrzył jak golem się rozpada. Ta sytuacja była bardzo niezrozumiała. Jaki był cel pojawienia się tej istoty? Skoro się rozpadł nie powinien sprawiać zagrożenia. Spojrzał krótko w stronę budynku, w którym był Wei. Co on tak długo tam robi? - Pomyślał. Nie chciał już dłużej na niego czekać, zwłaszcza, że działy się tu dziwne rzeczy. Ręka, która wystawała z golema prawdopodobnie należała do człowieka. Zapewne żywego, skoro to pewnie od niego Igles czuł strach. Niezbyt był zainteresowany losem tego człowieka. Tylko skąd się on wziął w środku tego czegoś? Sam go stworzył? Jeżeli tak, to po co? Ratowanie spod gruzu jakiegoś durnia nie było jego zadaniem, ale ten ktoś mógłby coś wiedzieć o zaginionych skrzyniach. Wypadałoby sprawdzić kto to był. -Pernida, odkop go – powiedział z obojętnością. – Jeżeli żyje, może będzie coś wiedzieć o transporcie. Wypadałoby mu zadać parę pytań. Jeżeli nic nie będzie wiedział, po prostu go zabij… Potem Igles zaczął się przechadzać pomiędzy domami, trzymając jedną rękę w kieszeni. Starał się dostrzec jakieś inne szczegóły, które mogłyby okazać się ważne. Następnie podejdzie do drugiego, najbliższego budynku i ostrożnie otworzy drzwi. Nie będzie wchodzić do środka, po prostu szybko się rozejrzy i zaczeka na Parnkgjasa. Gdyby chłopak nie dawał sobie rady z przerzucaniem ziemi, podejdzie i mu pomoże. Cały czas pozostaje ostrożny, trzymając w dalszym ciągu nóż w ręku.
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Równina Myrddina Nie Mar 15 2015, 20:48
MG
Pernida i Igles: Dosyć szybko dało się zauważyć, że magowi ziemi odkopanie osoby spod tej ilości ziemi nie pójdzie zbyt szybko, dlatego w krótkim czasie dołączył do niego stojący obok niego drugi mężczyzna. Wspólnymi siłami z czasami małymi trudnościami jak i ciężarami, udało się dwójce poszukiwaczy przygód odkopać tego człowieka. Okazał się nim być mężczyzna w po 40-stce, który żył co było widoczne po ruchach jego klatki piersiowej, jednak obecnie był nieprzytomny. To co jeszcze było widoczne na jego ciele pomimo posiadanych na sobie ciemnych spodniach jak i niebieskiej koszuli do łokci to parę świeżych ran jak i znacznie więcej różnej wielkości siniaków, które również wyglądały na nowe. Po kilku chwilach mężczyzna otworzył oczy, najpierw powoli tylko lekko później szeroko spojrzał na dwójkę osób stojących nad nim. Nagle w krótki czasie gwałtownie zaczął, w dalszym ciągu siedząc na ziemi i szorując o nią tyłkiem przemieszczać się do tyłu, dopóki nie zablokowała go ściana budynku przy którym pojawił się w golemie. - Kim jesteście ? Jesteście żywi ? Jesteście prawdziwi ? - szybko z przerażeniem w oczach powiedział od do dwójki poszukiwaczy przygód zachrypniętym głosem. Wei natomiast nadal znajdował się w budynku, do którego wszedł wcześniej.
Stan postaci: Wei: Nadal w budynku, 2 kolejka bez odpisu. ( poprzednią darowałem, długo mnie nie było. Pernida: 1 kolejka bez odpisu.
Igles
Liczba postów : 149
Dołączył/a : 19/01/2015
Temat: Re: Równina Myrddina Pon Mar 16 2015, 22:23
Powoli, ale się udało. Nie spodziewał się, że będzie to jakiś okaz zdrowia, ale tych ran raczej sam sobie nie zadał. Igles nie przejmował się tym, czy mężczyzna przeżyje, czy też nie. Robactwo powinno zostać tam gdzie jego miejsce, czyli w ziemi. Pogardy, jaką emitowało jego spojrzenie nie dało się dostrzec spod ciemnego kaptura, ale można było je bez problemu wyczuć. Nawet nie drgnął kiedy mężczyzna się zbudził i od razu popędził pod ścianę. Podrzucił niewysoko nóż, który miał w ręku i schował go do kieszeni. Potem powolnym krokiem podszedł do mężczyzny. Niewykluczone, że był on osobą, która przewoziła ładunek pana Whitewood'a. Wtedy wartość jego życia znacznie by wzrosła. -Jakie ma to znaczenie kim jesteśmy? – powiedział głosem niewyrażającym żadnych uczuć. – Wolałbyś, żebyśmy byli prawdziwi, czy nie? Tak naprawdę niezbyt mnie obchodzi co tam sobie myślisz. Jesteśmy tu, aby odzyskać przesyłkę, która miała trafić do pana Whitewood'a. Wiesz kto zgarnął towar i gdzie się teraz znajduje? Odszedł potem parę kroków, aby przyjrzeć się pozostałym budynkom. -Wiesz kto, lub co tam jest? - zwrócił się jeszcze raz do mężczyzny. – Nie chciałbym zostać nagle zaskoczony przez niewiadomo co… Może sprawdziłbyś te domki, zanim byśmy je sami sprawdzili. Obyś miał jakieś sensowne argumenty, żeby nie iść tam przed nami. Igles miał zamiar wykorzystać mężczyznę jako mięso armatnie, gdyby okazało się, że jego życie nie będzie nic warte. W końcu należało korzystać ze wszelkich dostępnych środków. Jeśli jednak mężczyzna powie coś interesującego, Igles zostawi go w spokoju. Chociaż, jeszcze jedna, nie tak ważna rzecz wciąż krążyła mu po głowie. -Jak do cholery, znalazłeś się w środku tego czegoś? - spytał wskazując szczątki golema.
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Równina Myrddina Pią Mar 20 2015, 22:31
MG
Pernida i Igles: - Pan... Pan Whitewood ? Pra... pracujecie dla niego ? Ja... Ja wiozłem dla niego skrzynie, zapłatę miałem otrzymać jak dotarłbym do jego posiadłości. Nie... nie wiem w nich było. A... a ci którzy na mnie napadli nie wyglądali na szczęśliwych z łupów - mężczyzna mówił do dwójki stojącej przed nim, po chwili zaczął powoli podnosić się z ziemi, jednak nadal był oparty plecami o ścianę. Wyglądało to tak, jakby wierzył magom, w ich słowa, jednak nadal się ich bał, a chyba szczególnie tego, który zadawał mu pytania. - Po...pobili mnie i wyrzucili na zewnątrz z tamtego domu. Le... leżałem tu, gdy usłyszałem kroki... To... to wtedy ziemia mnie pochłonęła i byłem tam do teraz. I... i wtedy też słyszałem krzyki z tamtego budynku - powiedział po krótkim czasie, gdy już stał jakoś na dwóch nogach raz pokazując prawą ręką na największą znajdującą się tutaj budowlę, a raz na tego golema w którym się nie tak dawno znajdował.
Stan postaci: Wei: 3 kolejka bez odpisu, wypadasz z misji. Pernida: 2 kolejka bez odpisu.
Igles
Liczba postów : 149
Dołączył/a : 19/01/2015
Temat: Re: Równina Myrddina Sob Mar 21 2015, 15:41
Gdyby nie kaptur, na twarzy Iglesa można by było dostrzec coś na podobieństwo uśmiechu. Widocznie mężczyzna jeszcze trochę pożyje. Z jego słów wynikało, że to raczej zwykli bandyci zgarnęli przesyłkę, ale czy to oni byli teraz w posiadaniu skrzyń? Krzyki dochodzące z budynku mogły należeć do nich, albo do kogoś kto tam wszedł nie w odpowiedniej chwili, albo bandyci po prostu się pokłócili. W każdym razie budynek trzeba było sprawdzić. Pewnie właśnie tam były skrzynie, albo ktoś, kto będzie wiedział gdzie są. -Zostań tu przez chwilę – zwrócił się do mężczyzny. – Pójdę sprawdzić co jest w tym budynku. Postaraj się nie umrzeć do czasu, aż wrócę i nie oddalaj się stąd. Po tych słowach Igles ponownie sięgnął po nóż i ruszył w stronę budynku. Ostrożnie otworzył drzwi i wszedł do środka. Od razu zdjął z głowy kaptur, odsłaniającą przerażającą twarz. Szybko się rozejrzał czy nikogo wewnątrz nie ma, a potem stworzył Mrok [C], aby nadać sytuacji odpowiedniego nastroju. Szedł powoli, nie chciał dawać o sobie znać, a jeśli nawet ktoś go zauważy, to taka osoba powinna w takiej sytuacji być na tyle przerażona, że nie zdołałaby zaatakować Iglesa. Jeśliby jednak trafił się ktoś ze złymi zamiarami, na tyle odważny, żeby stanąć na drodze magowi, to wtedy Igles korzystając z zaskoczenia, pchnie go nożem pod żebra. Co prawda mistrzem walki na noże nie jest, ale dźgnąć potrafi. Gdyby jednak to on miałby zostać przez kogoś bardziej zaskoczony, wtedy spróbuje uniknąć ewentualnego ciosu, lub schowa się za jakąś ścianą.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.