I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Niewielki problem. Zaciekawieni tym obwieszczeniem, zgłosiliście się na ochotników, by rozwiązać tą drobna przeszkodę w organizacji Nocy Lampionów. Namiot organizatorów stał na uboczu i nie wyróżniał się niczym szczególnym. Płachta lnu na drewnianej sztaludze, wbita w ziemię. W środku ktoś niespokojnie chodził, co było wyraźnie widoczne dzięki lacrymie, która byłą tuż za nim i powiększała jego postać do niewyobrażalnych rozmiarów. Wejść? Nie wejść? Tymczasem podstarzały mężczyzna wychylił swoja pokrytą guzami głowę i poprawił okulary, przyglądając się uważnie waszym osobom. Nerwowo oblizał wargi, po czym gwałtownym gestem zaprosił was do środka. - Wejdźcie, wejdźcie, szybko! Tylko bez zwracania niczyjej uwagi! - ponaglił was i sam szybko schował się w środku. Czubek jego głowy był łysy, same włosy ostały się tylko w szarych, poplątanych kępkach po bokach. Nos miał długi i orli, na którym czubku tkwiły okulary wyglądające na przedwieczne. Ubrany był w szlafmycę i frotowe papcie. - J-jesteście w sprawie... tego problemu, prawda? - rzucił z nadzieją.
Dimnel wszedł, przyciskając lekko płaz przypiętego do pasa oręża do uda, aby nie hałasował obijając się o nie, po czym odczekał chwilę, aż jego oczy przyzwyczają się do światła lacrymy. Rozejrzał się szybko po namiocie i odpowiedział półgłosem: - Tak, jednak większość z nas zapewne nie wie o co dokładnie chodzi, czy moglibyśmy poznać szczegóły?
Równie dobrze można zobaczyć, co się tam będzie działo - tak brzmiała pierwsza myśl Ayumu, gdy chłopak dowiedział się, że w "jego" mieście odbędzie się festiwal. Szczerze mówiąc chłopak niespecjalnie lubił tego typu okazje, za bardzo kojarzyły mu się one z przeszłością, z czymś czego nigdy miał już nie odzyskać, z czymś, co wydawało mu się zostawił już dawno za sobą. I dokładnie z tych powodów postanowił wybrać się na teren festiwalu. Głupie? Nielogiczne? Być może. Chłopak jednak doskonale rozumiał czego tutaj szukał i czego chciał. Szukał możliwości, szukał okazji, szukał perspektyw, wszystkiego co mogło choć trochę zmienić jego pozycję na lepszą. Ktoś mógłby powiedzieć, że Ayumu szukał ludzi, szukał osób chętnych do powierzenia mu swoich tajemnic i sekretów, szukał kogoś na tyle naiwnego i głupiego, by dał się łatwo kierować, by słuchał, by potakiwał. Na festiwalu na pewno miało pojawić się mnóstwo ludzi. Na pewno mieli pojawić się też ci, których Ayumu mógłby wykorzystać. Teraz lub później, to akurat nie miało znaczenia. Chłopak był cierpliwy i nigdzie się nie śpieszył. Był też drugi powód, dla którego się tu pojawił. Wydawało mu się przez chwilę, że odczuwał coś patrząc na festiwalowy rozgardiasz, coś jakby dziwną nostalgię, coś dziwnie przypominającego głośniejszy niż normalnie odgłos bicia serca. Coś co chciał wyeliminować ze wszelką cenę, usunąć z głowy, zapomnieć i nie przypominać sobie więcej. Emocje zawsze przeszkadzały ludziom, były tylko utrudnieniem. Jeśli los podsuwał okazję, by chłopak zapomniał o nich lub wręcz je zabił w sobie... Ayumu miał zamiar z niej skorzystać.
A jeśli przy okazji mógł zarobić? Tym lepiej. Zebranie jak największej możliwie sumy pieniędzy mieściło się w jego kalkulacjach. Równie dobrze mógł zająć czymś ręce skoro już się tu pojawił, dlatego nie zwlekając udał się do namiotu pod który skierowano go, gdy zapytał o szczegóły zlecenia. Cokolwiek trzeba było zrobić, chłopak pewnie mógłby tego spróbować. Sposób, w który facecik z namiotu zaprosił ich, wszystkich zebranych tutaj w celu wykonania zadania, delikatnie rozbawił Ayumu. Machaj sobie tak tymi gałązkami więcej, to na pewno nie przysporzysz sobie podejrzliwych spojrzeń. Mimo wszystko jednak blondyn wkroczył do namiotu za dziwnym człowiekiem, odruchowo tylko spoglądając od razu na wszystkie strony samymi gałkami ocznymi. Musiał wiedzieć gdzie jest i czy na pewno jest tu bezpiecznie. Jeden z mężczyzn, którzy razem z nim weszli do środka zdążył już się odezwać na temat zadania. Wypadało mu potaknąć.
- Owszem drogi panie, przybyliśmy by pomóc z pańskim kłopotem, więc niech pan się przestanie martwić i powie nam w czym rzecz? - zapytał teatralnym szeptem, z pozytywną energią i entuzjazmem w głosie blondyn, a następnie uśmiechnął się promiennie. Dzisiaj wypadała kolej na udawanie jakiegoś naiwniaka być może? Właściwie dlaczego nie?
Super, po prostu zajebiście. Na razie z zebranych tu ludzi wynikało że przyjdzie mu współpracować z dwoma facetami, lepiej być po prostu nie mogło. Westchnął teatralnie i spojrzał na człowieka który zapewne był ich zleceniodawcą, choć jak na razie wyglądał na niekompetentnego głupca. -Nie, ja jestem turystą który się zgubił, przypadkiem nie mieliście na siebie nie zwracać uwagi?-Spytał spokojnie wyciągając papierosa i zapalając go zapałkami.-A już tak poważnie, tak, wychodzi na to że ja i ta banda cudaków- Tu spojrzał na towarzyszy misji, nawet nie udając zainteresowania czy nie kryjąc pogardy-Przyszliśmy zająć się "Problemem" Jak więc zaczęli moi "Znajomi" możesz nam przytoczyć na czym ów problem polega? No i oczywiście należy też porozmawiać o wynagrodzeniu widzisz, podatek Vat, Akcyza na papierosy, rosnący czynsz i opłaty gruntowe, to wszystko sprawia że nie zadowolę się minimalną krajową.-Rzucił do "Guzka", wypuszczając z ust papierosowy dym. Chodź tak na serio ostatnio taka bieda że zadowoli się minimalną krajową ale Guzek nie musi o tym wiedzieć, był poddenerwowany więc powinien łatwiej ustąpić przy negocjacjach ze smoczym zabójcą.
Cóż.. Ona i banda chłopaków... No .. Ciekawie to nie wyglądało tym bardziej, że tylko jednego z nich znała. Cóż, Cahila dla ich nieszczęścia nie było. Wyjęła z kieszeni swoją paczkę na papierosy, włożyła do buzi i podpaliła zapalniczką. Goomoonryong jego, tylko kojarzyła, ale jakoś niespecjalnie chciała się z nim zapoznawać. Wywróciła swoimi czerwonymi oczkami i weszła powolutko do środka. - Nie panie, ja jestem małą dziewczynką z balonikami, która tutaj przyszła, bo jest pan duży... - cóż jak zwykle nie była miła, a do tego musiała wyjąć papierosa z buzi by cokolwiek powiedzieć. Trochę dymu wypuściła z siebie, a właściwie to, co chciała powiedzieć. Trudno powiedzieć coś jeszcze, jak wszystko to, co chciało się powiedzieć zostało już wypowiedziane. Spojrzała jeszcze na swoich towarzyszy i przewróciła oczami cóż.. Przedstawi się. - Jestem Maria - powiedziała od razu, a do tego okłamała wszystkich jakoś niespecjalnie chciała by znali jej prawdziwe imię.
Szedł za Gumisiem, bo w końcu kotem jest jego i środkiem transportu, lecz na chwilę zgubił go z swojego kociego wzroku. Mało uważny, ale w końcu jest masa randomów, którzy zwracają na kota uwagę. Cóż, w końcu jednak zauważył jak ten matoł wchodzi do namiotu, więc on musiał iść również z nim. Szybko za nim pobiegł, oczywiście starał się nie zatrzymywać i wymijał chodzących ludzików. Wszedł do środka. -Yup, co mamy robić?- Zapytał machając swoją białą kitą na boki. Trochę wyróżniał się od tutaj zebranych, bo raczej nie problem zauważyć, że należy on do kotowatych. W sumie to powinien przyjąć taktykę: „Miaucz, albo stul ryj”, ale to już się wydało, chyba, że jednak będzie jakaś przykrywka i takie tam. -A ja jestem gadającym kotem z wioski Galów, który wpadł do kociołka, gdy był mały i takie tam…- Panoramixa, to chyba wiadome, nie? I mówione jest tutaj o tym pomieszaniu alkoholu i reszty składników.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Festiwal Cieni - Noc Lampionów Nie Cze 09 2013, 16:06
MG
Starszy mężczyzna potarł dłonie i oblizał wargi, patrząc na każdego przeciągle, jakby niepewnie, jednak dłuższej chwili jęknął rozpaczliwie i wyciągnął z niewielkiej szafeczki słoiczek, w którym... płonął ogień. Delikatnie migotał i falował, a brak tlenu chyba nic mu nie robił, ponieważ słoiczek był szczelnie zamknięty, a płomień dalej płonął. - To jest wyjątkowy ogień, przygotowywany przez rok specjalnie na noc lampionów. P-potrafi zmieniać barwę, w zależności od maga, który go trzyma. O-o-o patrzcie! - Płomień w słoiczku zmienił kolor na szarawy i zaczął się mocno chwiać. Nieco zdegustowany tym zasłonił naczynie materiałem szlafroka. - W każdym razie misa z ogniem, którym miały zapłonąć lampiony w ostatnią noc... No... ona... za.. khue, gineła, khue.... - zakaszlał, próbując ukryć tą niemożliwą wręcz informację. - Jest za ciężka, by ją wynieść daleko, wiec... pewnie wciąż jest gdzieś na terenie festiwalu... O płacę martwic się nie musicie, tylko... znajdźcie ją, b-bo inaczej z festiwalu nici! - zakończył dramatycznie, unoszą rękę z wyciągniętym palcem wskazującym do góry, ukazując tym samym słoiczek z szarawym płomieniem, który dobitnie pokazywał jego magię i osobę.
Czas odpisu: 12 czerwca, godzina 14:00
Ame
Liczba postów : 151
Dołączył/a : 18/05/2013
Temat: Re: Festiwal Cieni - Noc Lampionów Nie Cze 09 2013, 22:24
- To może zły pomysł, ale podzielmy się na grupy.. Dwie grupki, jedna z kotkiem.. Nie macie chyba nic przeciwko? W razie czego zobaczycie jakiś zna - zaproponowała szybciutko Chihaya. Skoro mieli znaleźć coś to oczywiście, że łatwiej będzie szukać w grupkach. A jakie grupki będą? Właściwie to ona wolałaby ich nie dzielić.. Po tym nie wkracza do dyskusji, ale z jej ust leci znowu dym.. Po chwili znowu papierosek do buzi, a potem o ile wszyscy ogarną, co mają zrobić to dziewczyna pójdzie za nimi, lub w swojej grupie. - A mam pytanie.. Podejrzewa pan kogoś?- pełna kulturka musi być! Przynamniej przy pracodawcy.
Gumiś widząc z kim przyjdzie mu współpracować jedynie westchnął teatralnie. Oni chyba nie wiedzieli że miejsce pcheł jest w szeregu, a nie przed nim. To nie tak że od razu traktował każdą osobę z góry, ale te teraz poznane nijak mu się nie podobały. Nawet jedyna samica w namiocie zachowywała się jak samiec. Dlatego Gumiś wykazał się niezachwianą epickością i postanowił całkowicie zignorować resztę plebsu, no poza Belfem. Kiedy mężczyzna uniósł rękę, wciąż był pewnie niższy od Gumisia, więc ten szybkim krokiem się zbliżył i zabrał słoiczek z jego ręki, będąc ciekawym jaką barwę przyjmie w jego dłoniach. -Kto miał dostęp do tego namiotu?-Spytał na wstępie, po czym mlasnął zdegustowany-Inaczej, kto wiedział o ogniu i mógłby chcieć go ukraść? Dlaczego chciano go ukraść oraz kiedy i gdzie widziano po raz ostatni misę z ogniem.-To były według Gumisia najważniejsze pytania, wypowiedź Chihayi zlał całkowicie ciepłym moczem, a patrząc na Belfa doszedł do ciekawego wniosku. Musi kupić ciemne okulary, sobie i mu, będą wtedy jeszcze bardziej zajebiści i sexy. I w sumie trzeba Belfowi znaleźć jakąś Exceedke, niech sobie chłopak po kopuluje.
Hoho, ale mu się trafili współpracownicy tym razem. Co jeden to twardszy, mężniejszy, silniejszy, zgrywającego największego zakapiora na świecie, najmocniejszego siłacza we wszechświecie, pokaz siły charakteru i majestatu. Nic tylko przyklasnąć, uśmiechnąć się i poddać silniejszym paniskom, które potrafiły ot tak, pokazać jak bardzo są super. Cóż, niech się bawią w swoje pokazywanki, cacanki, Ayumu niespecjalnie miał zamiar wchodzić im w drogę. Podzielić się na grupy? Czemu nie, wszystko mu było jedno. Zadanie było dość jasno postawione i czy podzielą się na grupy, czy nie, wciąż nie brzmiało ono imponująco. Swoją drogą to zabawne, że dziewczyna rzuciła pomysł stwierdzając od razu, że jest zły. Fantastycznie to wyglądało i gdyby nie obecność ludzi młody chłopak pewnie nawet zaśmiałby się cicho pod nosem. Tutaj jednak był już kimś innym, a jego rola była ustalona.
- Pan turysta, który się zgubił zadał bardzo dobre pytania - poparł blondyn z czystą naiwnością w swoim głosie i bez ironii swojego partnera w tym zadaniu. To, że był ignorowany w żaden sposób mu nie przeszkadzało. Ot, należało po prostu grać swoją rolę i nie pozwolić sobie na opuszczenie gardy. - Od siebie dodałbym pytanie pod tytułem "czy był ktoś, komu taki ogień by się przydał" i "czy jest jakaś osoba, której na rękę byłoby gdyby festiwal nie... wypalił..." - zachichotał delikatnie młodzieniec, jednak jego oblicze zachowywało swój pogodny i optymistyczny nastrój. Wiedział, że do pewnego stopnia po prostu przeformułował pytania swojego poprzednika, ale, tak naprawdę, co z tego? Ważne, że nikt nie mógł mu zarzucić, że nie wykazał się inicjatywą. Następnie obrócił się w kierunku dziewczyny.- Zły pomysł czy nie, pani Mario-znana-też-jako-mała-dziewczynka-z-balonikami..., jak te grupy miałyby wyglądać? - rzucił pogodnie w jej stronę, starając się nie zapominać o nikim w namiocie. Swoją drogą sam ciekawy był na jaki kolor zabarwi się płomień, gdy on go dotknie... Ale do sprawdzenia tego się nie śpieszył, zwłaszcza, że kto inny zagarnął już słoiczek, a Ayumu nie zamierzał nikomu podpaść. Nie miał w tym żadnego interesu, żadnego zysku.
Ogień w słoiczku… zabawka niby fajna, ale nudzi się po chwili gapienia się w niego. W sumie cel był prosty, znaleźć jakąś tam miskę, by festiwal mógł się odbyć i takie tam pierdoły. Misa, tylko jaka to może być misa? Może pełna mleka? Albo jakiejś zupy? Chociaż raczej, o to byłoby trudno jeśli miało się tam coś palić. -Dajcie dotknąć!- Powiedział kot, który naprawdę chciał się tym ustrojstwem pobawić, gdyż był ciekaw jaki kolor może mieć w jego łapeczkach. Biały, czarny, a może zielonkawy?! Takie kolory zakładał, chociaż kto wie jaki będzie u niego? Oczywiście nie zwracał uwagi na nic innego tylko na słoiczek, któremu starał się dokładnie przyglądnąć. W sumie takie coś nie jest złe, do szpanu byłby idealny. Oczywiście kotek podejdzie i pokuka Gumisia łapkę, by dał mu na moment słoiczek. Był arcyciekawy tego, co się stanie… A ciekawość w sumie zabiła kota…
Staruszek wydawał się być nieco przestraszony, zwłaszcza, kiedy Gumiś wyrwał słoiczek z płomieniem, który był chyba cenny nad życie dla dziadka. Jego twarz przybrała blady kolor, zaczął się jeszcze bardziej trząść i złapał się za pierś, ale szybko mu przeszło. Odetchnął tylko płytko. Tymczasem płomień w słoiczku i dłoniach Smoka szybko zapłonął nową energią, pryzmując piękny, złoto-szkarłatny kolor, liżąc ścianki szklanego naczynia. - N-nie wiem zupełnie, kto mógł t-t zrobić. A misa... misa była w namiocie obok, s-strzeżona przez naszych ludzi. O ogniu wie każdy, kto choć trochę interesuje s-się Festiwalem także... - Zamilkł, robiąc dzióbek z ust. Prześmiesznie to wyglądało, ale widać przejmował się tym wszystkim jak nie wiem. - W-widziano ją trzy dni temu... W-właśnie w tamtym namiocie. N-nie wiem, p-po co on k-komu... O-on tylko ładnie wygląda... - speszył się i na dłuższą chwile dziadziuś zamilkł. Ścisnął mocniej obie dłonie. - Z-z tego, co mi wiadomo, nie ma takich, k-którzy chcieliby niepowodzenia F-festiwalu. Może jakiś mag-psychopata go ukradł do swoich niecnych celów... Nie, nie, głupoty plotę! Już nic nie wiem na ten temat! - Zarzucił rękami jakby chciał sobie włosy wyrywać ze zgryzoty, ale nic takiego nie nastąpiło. Zamiast tego opadł na wiklinowe krzesło, które cichutko skrzypnęło.
Czas odpisu: 17 czerwca, godzina 20
Ayumu
Liczba postów : 236
Dołączył/a : 27/12/2012
Temat: Re: Festiwal Cieni - Noc Lampionów Nie Cze 16 2013, 03:19
Jaki biedny, roztrzęsiony człowiek. Gdyby to nie on był osobą odpowiedzialną za wezwanie ich tutaj i rozpoczęcie tego całego "śledztwa" dotyczącego lampionów, Ayumu pewnie już dawno uznałby go za głównego podejrzanego w tej całej aferze. Szczerze mówiąc nawet pomimo tego chłopak wciąż nie miał za grosz zaufania do ich usługodawcy. Może to właśnie jemu zależało na kradzieży ognia, a ich wynajął tylko po to, by mieć dla siebie wygodne alibi i wytłumaczenie, że "no on to szukał, nawet ludzi wynajął, ale jak kamfora, jak kamień w wodę, nie ma i nie ma". Jak na razie blondyn nie zamierzał jednak dzielić się swoimi podejrzeniami, wątpliwej z resztą natury, z innymi z grupy wynajętych do zadania osób. Mimo wszystko jednak... Jakie "niecne cele" mógł posiadać ktoś, które wymagałyby użycia płomienia, który "tylko ładnie wygląda"? Owszem, wśród złoczyńców zapewne znajdzie się też takich, którzy dbają o zachowanie dobrego zmysłu estetycznego, ale... Postanowił jednak odpuścić już staruszkowi dalsze nerwy i stresy i nie pytał o te "niecnoty". Pewnie zacząłby się tylko jeszcze więcej jąkać i denerwować.
Zwyczajowymi krokami, które powinni byli podjąć było zapewne ruszenie do wspomnianego przez facecika namiotu, w którym przed kradzieżą znajdował się płomień i zbadanie całego miejsca, poszukanie śladów, poszlak, może popytanie tu i tam na ten temat. Kto wie, może przez ten cały nagromadzony stres mężczyzna zwyczajnie zapomniał, gdzie ogień się znajdował? Co prawda, misa miała być strzeżona przez strażników, ale kto wie jak to naprawdę wyglądało? Gdyby faktycznie była strzeżona teraz pewnie nie byłoby problemu.
- Proszę się uspokoić i odetchnąć spokojnie, misa i ogień na pewno się znajdą, nie ma się czym przejmować. - rzucił z uprzejmym uśmiechem do mężczyzny Ayumu, zachowując się tak jakby mocno bagatelizował cały problem - To że jest ciężka i pewnie szybko się jej nie przetransportuje nie oznacza jednak, że będzie czekała na nas przez cały dzień, prawda? Myślę, że warto przespacerować się do tego namiotu i porozmawiać ze strażnikami, którzy pilnowali misy, może oni będą coś więcej wiedzieć, a poza tym... gdzieś i tak poszukiwania musimy zacząć. Równie dobrze można i tam~ - wzruszył ramionami blondyn oraz rozejrzał się po twarzach swoich "kolegów i koleżanek...i kotów" dnia dzisiejszego. Zaoponują przeciwko jego pomysłowi? Z tego co zdążył zrozumieć z ich zachowań zapewne nie ucieszy ich perspektywa podążenia za jego pomysłem, możliwe było, że będą mieli coś przeciw temu albo że każdy ruszy swoją drogą. Ayumu nie zamierzał się specjalnie tym przejmować. W towarzystwie bardziej rozbudowanych ego zwykł nie manifestować swojego zdania zbyt otwarcie, nie chciał bowiem wywoływać żadnych niepotrzebnych emocji. Zachowanie niskiego profilu i zbytnie niewychylanie się przy jednoczesnym subtelnym akcentowaniu swojej obecności było właśnie tym czymś do czego zmierzał. Dlatego nawet na rękę byłoby, gdyby ktoś zaproponował inne rozwiązanie, za którym chłopak mógłby podążyć. Ścierpiałby nawet fakt, że to któryś z zebranych ludzi przyjąłby na siebie miano "kapitana" drużyny. Jeśli jednak nikt niczego nie zaproponował Ayumu miał zamiar postąpić dokładnie tak jak powiedział - ruszyć do wspomnianego przez staruszka namiotu.
Yugata
Liczba postów : 558
Dołączył/a : 11/11/2012
Skąd : To nie ma znaczenia, skoro miejsce, z którego pochodzi, już nie istnieje
Temat: Re: Festiwal Cieni - Noc Lampionów Nie Cze 16 2013, 22:08
Yugata jak zwykle była... SPÓŹNIONA. Biegła, dysząc i przeciskając się między ludźmi. Bluzgała niemiłosiernie, przy najmniejszym potknięciu. Mimo iż spóźniała się naprawdę często, zawsze była tym poirytowana i z lekka roztrzęsiona. Nie myślała wtedy zbyt jasno i wyglądała na bardziej pechową niż w rzeczywistości była, popisując się nieszczęśliwymi wypadkami. Śmiesznymi najczęściej. Ewentualnie kłopotliwymi, jak wytrącenie dziecku słodyczy z ręki i zebranie nagany od jego matki.
Niemniej, w końcu białowłosej udało się wpaść do namiotu. Z rozmachem, a jak! Bowiem tuż przy wejściu potknęła się i z cichym piskiem zaskoczenia wkoziłkowała do wnętrza.zatrzymała się dopiero wpadłszy na jakiegoś blond - maga. - Ała - jęknęła, masując sobie czoło. Po chwili wstała, zażenowana i zarumieniona ze wstydu i otrzepała się z kurzu. - Yyy... Witam - rzekła, z początku nie wiedząc nawet, co powinna powiedzieć. - Przepraszam za spóźnienie - dodała jeszcze cicho. Żeby już nie zwracać na siebie zbytniej uwagi - wszak nikt nie lubił się wstydzić - stała i nic nie mówiła, mając nadzieję, że połapie się w trakcie. Nie pomyliła się szczególnie, gdyż zaraz osoba, na którą wpadła, przemówiła. Więc to tak... Zginęła i misa. I jakiś ogień. Normalnie WTF, ale nie zamierzała o to pytać. Wszystko było możliwe. Niestety. Lub może to i dobrze. Nieistotne. Tymczasem dziewczę rozejrzało się po twarzach "współpracowników". Jakiś blondyn o niezbyt przyjaznym wyrazie twarzy, biały kot, czarnowłosy wielkolud, cycata, białowłosa babeczka i... Jakiś gostek, który wydawał jej się znajomy... Jednak nie mogła sobie przypomnieć, skąd go zna, więc bez słowa wytrzeszczała na niego natarczywie oczy, czekając, aż wszyscy pozostali zabiorą głos. Chciała ich odrobinkę poznać, zanim zabiorą się za to zadanie, wszak ma w ich towarzystwie spędzić najbliższe kilka godzin. Do dupy troszkę, bo nie była najlepsza w kontaktach z innymi, ale trudno. Jakoś to będzie musiała przeżyć. Wróciła jeszcze spojrzeniem do zleceniodawcy, który to wyglądał na nieźle roztrzęsionego. Yugiś nie była w temacie, ale zadanie musiało być chyba ważne, skoro ten gość aż tak się tym przejmował.
Bezradnie podrapał się po uszku. Raczej nie miał pomysłu, co mógłby zrobić, ani co powiedzieć, bo on zajmuje się tu tylko transportem. Zastanawiało go, czym mógłby się zająć mały, biały, czerwono Oki kociak. Teoretycznie nie mógł nic zrobić bez wiedzy tego dużego, który go karmił. No ale taka rola Belfa, była umowa, a on nie chce stać się kebabem, więc będzie siedział i czekał na rozkazy od smoczego zabójcy. Lekko szturchnął go łebkiem, by się ruszył. -Dasz mi w końcu dotknąć?- Zapytał, ale gdyby ten nie zwrócił na niego uwagi to szturchnie go jeszcze raz. On jest exceedem, ale ma udawać kota, to będzie udawał! Czyli będzie denerwujący i nie pozwoli sobą zawładnąć, najwyżej skończy jako danie w tureckiej restauracji, jednakowoż może zawsze próbować odlecieć na swoich skrzydełkach… tylko niech je najpierw wyczaruje… Ale to się zrobi innym razem, gdyby mieli go zabić. -Tak to jest jak się zostawia rzeczy w namiotach i się nie pilnuje, ale nie… bo przecież nigdy na takich imprezach nie znajdzie się jakiś sabotażysta, który postanowi zrobić bajzel we wszystkim, by rozpierdzielić to w drobny mak. Gdybym Ja tu szefował, to nigdy, by do tego nie doszło! Ba! Wszyscy baliby się podejść do tego namiotu, czy ich nie zje jakiś zajebisty potwór, najlepiej taki 10m z ogromnymi kłami, duży i rogaty! Jeszcze jakby ział ogniem… chociaż od ziania ogniem jest Gumiś, ale on nie zgodzi się robić za jakiegoś dinozaura, który pilnowałby jakiegoś głupiego namiotu- Pomyślał Belfik, a jego mały móżdżek kazał mu myśleć, o różnych piedołach,, ale zawsze to było coś. Oczywiście dalej czekał aż mu Goomooryong da go dotknąć, był ciekaw, ale to tak bardzo ciekaw tej magii. Oczywiście jeśli on zarządzi wyjście, to się z nim zabierze. Zobaczył na tą dziwną dziewczynę, która tutaj wpadła. Lekko był zdziwiony. Obrócił łebek na prawą stronę. -Nie jesteś raczej normalna..?- Stwierdził krótko dalej się w nią gapiąc.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.