I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Jak mogą one wyglądać? A no jest mniej drzewek, to na bank. Ale są i im bardziej się w nie zacznie wchodzić tym więcej ich będzie. Bo to jednak obrzeża lasu, co jest naturalne że im bardziej będziesz w nie wchodzić, tym bardziej bez mapy/kompasu, tym szybciej się zgubisz jak okolicy nie znasz. Przed laskiem jest zaś wieeeeeeelka polana. Nic, tylko tutaj jakieś osiedle zbudować... chociaż nie, jakieś tam domki są. 10 domków, w tym jeden większy na samym środku jakiegoś placu wokół którego stoi reszta. Chatki z drewna, jakiś spożywczak też się znajdzie. W oddali zaś jest rzeczka i jakiś budynek. A jeszcze dalej za rzeczką jakaś kolejna wioska.
MG Tak też nasza mongolska panda wraz z kolekcjonerem jakiś podejrzanych kluczy tworzą nam parkę, która raczyła się zlitować nad biednymi i bezbronnymi mieszkańcami lasu. Mówiąc o bezbronnych mówimy też o wszelkich kotowatych i misiowatych. Po zerwaniu kartki z ogłoszeniem ruszyliście pod wskazany adres. Znaczy, ruszylibyście, gdyby ten adres był napisany, bo jednak słowo ,,las" niewiele mówi, tym bardziej że las wielki. Własnie stoicie sobie na jego skraju. Gdzieś daleko widać dym. Ale czy to ognisko czy cywilizacja - nie wiecie. Ale równie dobrze możecie ruszyć w głąb lasu w odwiedziny do Kubusia Puchatka, może to on wystawił ogłoszenie? Tak czy inaczej, gdzie iść - nie wiedzieliście, wiedzieliście tylko że to gdzieś w lesie.
Autor
Wiadomość
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Obrzeża lasu Sro Cze 14 2017, 14:51
MG
Hrabia wzruszył ramionami i odsunął się, tworząc sobie Piernikową ławkę na której się wygodnie rozsiadł. Zamierzał bezczynnie przyglądać się walce. No, przynajmniej na razie. Jednak nic strasznego bo zapowiadało się na pojedynek jeden na jeden, bo bałwanki to mocne były tylko w gębie. Atakującym okazała się Lodowa wiedźma która całkowicie ignorując słowa Kirino pchnęła włócznią. Dziewczynie udało się wykonać unik, chociaż wcale łatwe to nie było. A zaraz po pierwszym ataku nadeszło kolejne pchnięcie. Lodowa wiedźma zdawała się minimalnie wolniejsza i mniej zwinna od Kirino. Problem polegał na tym, że dystans działał na jej korzyść.-Nie prawda!-Wrzasnął czwarty bałwanek na zaczepkę Kirino, a dwa pierwsze pokiwały głowami. Tylko trzeci spojrzał zaskoczony na braci.-Mama?-Zapytał.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Obrzeża lasu Sro Cze 14 2017, 16:04
- Ha! - krzyknęła Kirino, starając się wykonać kolejny unik, a także oddalić nieco poza zasięg samej włóczni. Dziewczynie nie w smak była ta odległość, ale jeszcze bardziej nie w smak byłoby oberwanie włócznią, dlatego czasem do uników dodawała także parowanie ataków przeciwniczki przy użyciu własnego ostrza, tak by zwiększyć zakres możliwych do wykonania ruchów. - Jedno z was już samo nie jest tego pewne! - rzuciła znowu, po tym zdaniu jednak skupiając się już całkowicie na walce.
Nie udawajmy głupców - Kirino trochę na walce mieczem się znała, a co za tym idzie wiedziała, że w tej walce zdecydowaną przewagę ma właścicielka włóczni. Istniało kilka sposobów na prowadzenie walki w takiej sytuacji (jak choćby atakowanie włócznika w momencie wycofywania przez niego włóczni, ostatecznie bowiem włócznia powodowała rany kłute, a nie cięte) jednak bardzo często wiązały się one ze sporym ryzykiem. Głównie dlatego, że dobry włócznik potrafił atakować relatywnie szybko, a przynajmniej na tyle szybko, by szykującego kontrę szermierza pozostawić z dziurą w ciele. Jedną z technik było też poczekanie na kolejne pchnięcie włóczni, a następnie złapanie jej i wciśnięcie pod pachę, albo przynajmniej dociśnięcie do ciała, tak by włócznik nie mógł zbyt łatwo wyciągnąć jej z powrotem. Wtedy ryzykowało się otarcia, ale nie podziurawienie. I dlatego z tej techniki Ayame postanowiła skorzystać najpierw. Wyczekać na pchnięcie włóczni, a następnie spróbować ją złapać. Nie, broń Boże, nie w trakcie lotu w kierunku Ayame, a dopiero już po tym jak włócznia osiągnie swój końcowy punkt zasięgu i zacznie się cofać. Dlatego najpierw musiała znowu uniknąć ataku (a wydawała się być szybsza), a następnie złapać wolną ręką włócznie (raczej nie za ostrze, a za w miarę możliwości matową, nieostrą powierzchnię). Następnie zamierzała dodać energii do pchnięcia w kierunku władającej włócznią wiedźmy, tak by wytrącić ją z równowagi i szybko dobiec do kobiety gdy ta będzie zachwiana. Wtedy pozostałoby już tylko wykonać cięcie na szyję, a następnie poprawić kolejnymi atakami miecza na podbrzusze kobiety. I na ramię trzymające włócznię, o ile będzie to możliwe. Plus Ayame, całkiem wbrew swojemu staremu stylowi walki, nie zamierzała się następnie cofać poza zasięg ataków, a pozostać w zasięgu kontaktowym, który utrudniałby korzystanie z włóczni przeciwniczce. W razie szarpaniny zaś zamierzała bić mocno, lecz niekoniecznie super celnie w ciało wiedźmy - mieczem, a w razie konieczności własnymi rękoma.
No, chyba że okazałoby się, że kobieta jest z żelaza i ciosy mieczem nic jej nie robią, wtedy raczej skupiłaby się na albo wyrwaniu kobiecie włóczni, albo na zadaniu tylu ran, ile tylko mogła jej ramionom. W jakikolwiek sposób (zamachnięcia mieczem, ciosy wolną pięścią czy nawet próbę wybicia z barku - choć na walce wręcz najlepiej się akurat nie znała).
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Obrzeża lasu Czw Cze 15 2017, 13:16
MG
Lodowa wiedźma była o wiele wyższa od Kirino, rodziło to swoiste problemy względem długości ramion i tego typu rzeczy. Jednak główna bohaterka tej historii była całkiem wprawna w tym co robiła i jej miecz sięgnął piersi przeciwniczki. Tylko sięgnął, delikatnie go kalecząc i nim Kirino zdołała zadać więcej ataków, została uniesiona nad ziemię wraz z włócznią a następnie odrzucona, tak że wylądowała jakieś 1,5m na prawo od Lodowej wiedźmy. Co gorsza, włócznia przymarzła do jej odzienia oraz do podłoża, uniemożliwiając Kirino wstanie. A Wiedźma miała już w dłoniach nową włócznię. Bałwanki zaś skakały i kibicowały mamie.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Obrzeża lasu Czw Cze 15 2017, 14:52
No tak, zdecydowanie kobieta potrafiła trochę pary od siebie dodać, gdy chodziło o walkę w zwarciu. W walce na gołe pięści Ayame mogła mieć trochę problemów, do takiej jednak nie chciała dopuścić polegając bardziej na mieczu niż brutalnej sile fizycznej. Tak czy siak obecnie żadnego zwarcia nawet nie było, bo odrzucona Kirino w tym momencie nie mogła nawet marzyć o tym, by za szybko znaleźć się z powrotem w pobliżu swojej przeciwniczki. Zdecydowanym priorytetem było w tym momencie oderwanie się od ziemi, a to było znacząco utrudnione. Była jak niewielki ptak, któremu ktoś związał skrzydełka. Jedna rzecz nie zmieniała się jednak przez lata i wszystkie doświadczenia Kirino - wciąż nie lubiła tracić swojej mobilności, nawet jeśli walczyła już chętniej w zwarciu.
Nie stanowiło to jednak być może aż takiego problemu jak się wydawało. Włócznia przymarzła jej ostatecznie do odzienia, a nie do ciała, więc jeśli Kirino chciała się szybko podnieść z ziemi wystarczyłoby, żeby porzuciła swoje odzienie, a przynajmniej tę jego część, która przymarzła do włóczni. Problemem było to, że w przypadku kolejnego ataku włócznia przymarzłaby już do jej ciała, a nie czegoś co można było łatwo zdjąć.
Trzeba było ryzykować - Ayame szybko wyszarpała się ze swojego stroju, następnie podnosząc się na równe nogi. Na szczęście nie oberwała jakoś znacząco, wiec jej szybkość i zwinność nie powinny były za bardzo ucierpieć. Plan był teraz trochę inny niż wcześniej - zamierzała najpierw odciągnąć wiedźmę nieco na bok, z dala od bałwanków i hrabiego. Ot, cofała się starając się unikać kolejnych ataków włóczni lub parując ataki mieczem. Nie szła też stricte do tyłu, ale zataczała nieznaczny łuk, tak by ostatecznie to wiedźma ustawiona była pod ścianą, jeśli ta po prostu kontynuowałaby napieranie. Nie musiała nawet być stricte plecami do ściany, ale powinna mieć bliżej do niej niż sama Kirino. Przez cały ten czas dziewczyna starała się sprawiać wrażenie jakby szukała odpowiedniej luki w natarciach przeciwniczki by wyprowadzić kontratak, w istocie jednak kompletnie o to nie chodziło. Gdy tylko znalazła się w takim fizycznym położeniu być to Ayame miała bliżej do bałwanków niż wiedźma, wtedy puściłaby się biegiem w ich kierunku. Tak, jej celem nie była wiedźma, a bałwanki. choćby jeden z nich. I nie zamierzała go zabijać, a jedynie być na tyle blisko by groźby cięcia mieczem było bardziej niż realne. Oczywiście biegnąć w kierunku bałwanków spodziewała się tego, że włócznia może być w jej kierunku rzucona, ale skoro do tej pory wiedźma zachowywała się nieco wolniej niż Ayame, to dziewczyna wierzyła, że będzie w stanie przeturlać się na bok w przypadku wypuszczenia włóczni, a następnie ponownego podjęcia biegu.
- Koniec walki. - powiedziałaby wtedy Ayame. Tak szczerze mówiąc to nie wiedziała czy faktycznie byłby to koniec, bo zaraz okazać się mogłoby, że bałwanki są też potężne, albo że wiedźma ma gdzieś ich życie. Ale warto było spróbować.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Obrzeża lasu Czw Cze 15 2017, 23:44
MG
Kiedy życie daje ci cebule, zrób z niej pomarańcze
Kirino szybko zdjęła z siebie wierzchnią część odzienia, po czym szybko wstała, nie dając przeciwniczce za bardzo czasu na popełnienie morderstwa. W każdym razie Kirino miała plan a w jego realizacji pomóc jej miał nie tylko własny spryt ale również możliwości fizyczne. Te rzecz jasna równie spektakularne były u wiedźmy i tak naprawdę samo unikanie i parowanie jej ataków w czasie zataczania łuku, sprawiło że Kirino naprawdę porządnie się zmęczyła. W odróżnieniu od przeciwniczki. Ale to nic, to nic, Kirino miała swój plan i zamierzała się go trzymać. Tak też ruszyła w kierunku bałwanków, jednak o dziwo włócznia nie została w nią posłana. W zasadzie lodowa wiedźma nawet nie ruszyła za Kirino, tylko patrzyła jak ta grozi jej dzieciom.-Tak. Przegrałaś.-Powiedział Bałwanek, odrywając sobie główkę i podrzucając spokojnie w rączkach. Bałwanki były ze śniegu. Co mógł im zrobić miecz? Połaskotać?-Targnęłaś się na życie moich dzieci...-Wycedziła wiedźma. Jasne Kirino mogła się tłumaczyć że przecież nic im nie zrobiła, ale kogo to obchodziło? Liczyła się prawda, w którą wierzyła wiedźma, a to ona panowała nad lodem w tym zamku. Lodowe iglo zamknęło się nad Kirino szybciej niż zdążyła zareagować a zaraz potem od wewnątrz wypełniło kolcami. Więc tak miała zginąć teraz dziewczyna? Kolce błyskawicznie się powiększyły docierając do miękkiego ciałka Kirino i wtedy, najzwyczajniej w świecie, złamały się. Gdy iglo się rozpadło wiedźma była równie zaskoczona co sama Kirino. Jednak przyglądając się bliżej swojemu ciału, Kirino odniosła wrażenie że jakoś tak zrobiło się brązowawe i dziwnie twardawe. I pachniało goździkami.-Jak wam się podoba? Piernidżio. Wynalazłem to ciasto dawno temu ale zaprawdę, nie polecam go jeść.-Powiedział Pierre, dalej ze znudzeniem przyglądając się walce. No i proszę jakie zaskoczenie. Piernidżio odpadło od Kirino więc tutaj chyba support się na tą chwilę kończył, ale jednak, pomógł! A mogła umrzeć. W każdym razie plan zawiódł a co gorsza Kirino wciąż była całkiem mocno zziajana.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Obrzeża lasu Pią Cze 16 2017, 19:08
Ostatecznie Ayame nie uważała, że popełniła błąd. Jedyne czego dowiodła, prawie ze śmiertelnym co prawda skutkiem, to to, że jej przeciwnik do tej pory się z nią bawił. Jeśli wiedźma mogła użyć tego rodzaju zaklęć, magii czy zdolności to oznaczało to, że przedtem ani przez chwilę nie pozostawała w zagrożeniu. Innymi słowy fantastyczne uniki Kirino i sztychnięcia włócznią były praktycznie tylko na pokaz. Zupełnie nie na pokaz była za to interwencja hrabiego, który de facto uratował ją od pewnej śmierci. I jednocześnie była mu za to wdzięczna i nienawidziła go z całego serca, bowiem odebrał jej okazję do poczucia fantastycznego smaku umierania. Ostatecznie jednak jej przyjemności nie były w tym momencie najważniejsze plus znała już ten smak, więc mogła go sobie wyobrazić, natomiast satysfakcja po wygranej z wiedźmą mogła być całkiem nowym doznaniem, więc przejmowała priorytet nad innymi.
- Zaprawdę, świetna robota z tym ciastem. - krzyknęła w stronę hrabiego Ayame, ostatecznie jednak przyjmując pozycję dziękczynną, a nie zirytowaną wobec zachowania mężczyzny. Problemem było teraz to, że moc jaką dysponowała wiedźma jawiła się całkiem potężna, zwłaszcza wobec braku magii u naszej bohaterki. Ostateczne była w pobliżu bałwanków, warto było wziąć to pod uwagę. Może mieczem nie była im w stanie nic zrobić, ale niczym Speedwagon dysponowała ciepłem własnego ciała, więc jeśli tylko zdołałaby przytulić choćby jednego bałwanka do siebie to mogłaby go roztopić. Z drugiej zaś strony mogło na to nie być czasu. Postanowiła więc zadziałać szybciej niż sensowniej - dopadła do jednego z bałwanków, porwała jego głowę w swoje ramiona, a następnie rzuciła się do wyjścia ile tylko sił miała w nogach. Możliwe, że wyjście było zablokowane - to znaczy drzwi oczywiście stały tam nowe, więc Kirino mogła dopaść do nich, a gdyby odbiła się od nich i zrozumiała, że tak łatwo przez te nie wyjdzie, to wtedy ruszyłaby pędem dalej, w dłoniach pocierając szybko głowę bałwanka, chcąc by ten się szybko rozpuścił. Ayame na rękach miała przecież rękawiczki, więc ewentualne odmarznięcie rąk nie groziło jej aż tak szybko. Tak czy siak w tym momencie nie widziała dobrego sposobu na zaatakowanie swojej przeciwniczki więc postanowiła przynajmniej na razie zadziałać mocno reaktywnie, a nie proaktywnie.
W przypadku niepowodzenia z oderwaniem bałwankowi głowy po prostu rzucała się do biegowej ucieczki, przyglądając się otoczeniu i samemu pokojowi w jakim była. Czy były tu jakieś dodatkowe drzwi? Czy był tu jakikolwiek przedmiot warty uwagi? Cokolwiek co mogło wyglądać jak artefakt dający siłę wiedźmie albo cokolwiek właściwie wyróżniającego się z otoczenia? Trzeba było to sprawdzić, niestety tylko wzrokowo.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Obrzeża lasu Sob Cze 17 2017, 13:02
MG
Kirino nie rezygnowała ze swojego planu, jakim było ugodzenie w "Dzieci" lodowej wiedźmy. Tak więc porwała głowę jednego z bałwanków i pocierając, zaczęła biec do drzwi. Te jednak były zamknięte. Mało tego, ciepło generowane przez Kirino było mniejsze, od zimna generowanego przez lodową wiedźmę. Ta zwyczajnie nie tylko wzmocniła głowę bałwanka, ale sprawiła że ta zaczęła zamrażać ręce Kirino. Bo tak, jej dłonie pokryte były już lodową skorupką i ciężko będzie się teraz tej głowy pozbyć. Głowy, która szyderczo się do Kirino uśmiechała. To był zamek lodowej wiedźmy, to ona była tutaj panią i władczynią. Co gorsza, samo pomieszczenie też nie miało w sobie nic co mogłoby w jakiś sposób pomóc Kirino w walce. Trochę słaba sytuacja.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Obrzeża lasu Sob Cze 17 2017, 18:11
Znajome poczucie podenerwowania ugodziło w Kirino całkiem nagle i niepostrzeżenie. To samo uczucie odczuwała już wiele razy, ale zawsze wtedy kojarzyło się jej ono z niewygodnymi i niemiłymi zdarzeniami, tym razem natomiast spowodowało ono tylko wzmocnioną produkcję adrenaliny do żył. Była w bardzo niebezpiecznej sytuacji, czuła to całą sobą i wiedziała, że w niedługim czasie może umrzeć. Walczyła z osobą, która w tym momencie była od niej o wiele silniejsza, relatywnie patrząc na zastaną sytuację. Przeciwniczka kontrolowała całą swoją domenę, którą był lód, którego było tu wszędzie pełno. Z łatwością mogła dobić Ayame gdyby tylko chciała, co z kolei oznaczało, że z jakiegoś powodu postanowiła tego na razie nie robić. Może jej przeciwniczka też obawiała się nudy i wolała po prostu zapewnić sobie chwile rozrywki? Nie, to było założenie bez żadnych dowodów. Wcześniej gdy zagroziła jej dzieciakom, wiedźma momentalnie uderzyła w nią całą swoją siłą, majac nadzieję na skruszenie życia Kirino w ciągu ledwie sekund. Tym razem zabierało jej to więcej czasu. Opcje, przynajmniej te, o których była w stanie pomyśleć Kirino, były dwie:
1). Potrzebowała chwili czasu by znowu uwolnić atak tamtej skali na biedną Ayame. 2). Nie mogła tego zrobić bo JEDNAK bała się o zdrowie swojego bałwanka.
Pierwszy przypadek był o tyle problematyczny, że zakładał, że za chwile dziewczyna znowu będzie zdana na łaskę hrabiego i jego Piernidżio, a przecież ten niekoniecznie mógł chcieć z niego skorzystać lub mógł w końcu zwrócić na siebie uwagę wiedźmy i samemu zakosztować jej ataku. Druga opcja była natomiast na tyle ciekawa, że w teorii oznaczała, że jej dzieci jednak nie były tak całkiem niewrażliwe na ataki. A skoro tak... to Ayame mogła znowu zaryzykować. Czyli robić coś, czego bała się robić całe życie do tej pory.
Dziewczyna zwróciła się więc w kierunku lodowej wiedźmy, a w jej oczach płonął dziwny ogień, który niestety nie był w stanie samą swoją egzystencją roztopić wszędzie obecnego chłodu. Ten dziwny ogień sugerował jednak to, co już było o dziewczynie wcześniej wiadome - że nie była to ta sama dziewczyna, która kiedyś potrafiła odesłać swoje kwiatowe sługi do pomocy rannym towarzyszom walki, nie była tą samą, która martwiąc się o to, że zrani kogoś na kim jej zależało, potrafiła zapieczętować własną moc, nie była też tą dziewczyną, która robiła odruchowo krok w tył, gdy mierzyła się z przeważającymi siłami zła. Teraz była tą, która potrafiła zrobić krok w przód, wprost w paszczę lwa, byle tylko zyskać ułamek procenta szansy na rozłupanie mu mordy od środka. Równie dobrze szczęki mogły zacisnąć się na jej szyi, lecz jeśli byłaby o sekundę szybsza to mogła zdążyć przed tym faktem...
I dlatego właśnie Ayame ruszyła w kierunku lodowej wiedźmy, z wyciągniętym przed siebie bałwankiem, który miał teraz służyć jej jako tarcza i jako broń. Wkładając całą siłę w bieg, starając się jednocześnie uniknąć ataków przeciwniczki, która równie dobrze mogła teraz wytworzyć sobie lodową włócznię wprost z ziemi pod jej stopami, cały czas czujną na zmiany w jej pobliżu, na generowane nowe lodowe twory - biegła wprost na swojego lwa, któremu zamierzała rozłupać czaszkę używając do tego bałwanka, teraz zmrożonego przecież na tyle, by nie być tylko puchową kulką. Teraz miał w sobie trochę materialności, i to na tyle by stanowić faktyczną broń obuchową (przynajmniej tak zakładała). Jedyne co czuła to to, że wiedźma nie zaryzykuje prostego ataku na pędząca Ayame - mogła przecież jakoś zranić swoje dziecko. Przynajmniej z takiego założenia wychodziła dziewczyna.
Ale Kirino wiedziała, że tak jak lód przyszedł, tak mógł odejść, więc gdyby bałwanek nagle stracił na swojej konsystencji, to Ayame szybko odrzuciłaby go na bok ponownie posiłkując się za to mieczem i celując nim wprost w szyję wiedźmy, chcąc jednym cięciem, nawet jeśli trudnym, nawet jeśli prawie niemożliwym do wykonania, zakończyć jej życie. Jeśli trzeba było to przed nim samym była w stanie skoczyć wysoko w powietrze byle tylko jej dosięgnąć, by pokazać, że ją stać na wiele.
Najwyżej zginie. To było całkiem pocieszające. I bez kappy.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Obrzeża lasu Nie Cze 18 2017, 16:42
MG
Jedno błędne założenie często decydowało o życiu i śmierci. I takim założeniem było to, że wiedźma bała się o życie bałwanków. Jak by nie spojrzeć były one z lodu, a więc co mogła im zrobić? Zamrozić je bardziej? Kiedy Kirino biegła na nią z wyciągniętą głową bałwanka z zamiarem użycia go jako obuch, wiedźma wyczekała odpowiedni moment i rzuciła. Zmęczona już nieco Kirino i tak miała utrudnioną pracę, a tutaj jeszcze był dobrze wycelowany rzut z niewielkiej odległości. To było dużo, całkiem dużo. Głowa bałwanka została przebita i pękła, a sama włócznia przebiła ciało Kirino. Siła uderzenia była na tyle duża że dziewczyna upadła na plecy. Jeszcze chwilę żyła, mogąc napawać się własnym cierpieniem i chłodem który opanowywał jej ciało. Potem wyzionęła ducha
-Zastanawiam się co ja tutaj robię.-Powiedział głos który niewątpliwie należał do hrabiego.-Nie wiem. Sama jestem zaskoczona. To wbrew zasadom a mimo to...-Rozmówcą Hrabiego niewątpliwie była druga Kirino, która rozmawiała z nim gdzieś niedaleko. Kirino otwarła oczy. Leżała na ziemi, brudnej, pełnej kurzu ziemi. Nie było ani zimno, ani ciepło zaś niebo nad nimi również był ziemią. W zasadzie nie było to niebo a sklepienie. Zupełnie jak gdyby dziewczyna znajdowała się pod ziemią. Na prawo od niej Hrabia siedział na pierniku przy ognisku. Po drugiej stronie siedziała druga Kirino, teraz jednak wyglądająca nieco inaczej. Miała na sobie obcisły fioletowy strój. Jednoczęściowy, pozbawiony jednak prawego rękawa i nogawki, choć wciąż dziewczyna miała tam rękawiczkę i but. Miała jakieś 160 centymetrów i niewielkie, choć wyraźnie zarysowane piersi. Z twarzy przypominała Kirino. Tą przeszłą Kirino. Różowe loki opadały jej niemal do łopatek. Oboje nie zwrócili jeszcze uwagi na to że Kirino nie śpi
Wyblakłe życie - Świat Kirino zdaje się nieco wyblakły. To co słyszy Kirino wydaje się nieco przytłumione. Zapachy są jakieś takie nijakie. To co Kirino dotyka, nie daje takiej przyjemności. To co Kirino je, posiada niewyraźny smak. Nie wpływa to na efektywność umiejek zmysłów a jedynie na to że bodźcie odbierane przez Kirino nie są tak "Jasne" jak dla przeciętnego zjadacza ryżu.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Obrzeża lasu Wto Cze 20 2017, 03:56
Co prawda Ayame nie miała pojęcia czym w nią rzucono, nie oznaczało to jednak, że nie potrafiła zrozumieć tego co się z nią stało. Znajome uczucie ponownie wypełniło jej ciało przyprawiając ją o falę rozkoszy powolutku, stopniowo rozlewającą się po wszystkich jej członkach. Aaaach, tak, zdecydowanie na świecie nie było przyjemniejszego odczucia niż właśnie to. Oszałamiające poczucie energii opuszczającej ziemską, fizyczną powłokę, energii wylatującej gdzieś poza ciało, gdzieś w eter, w jakiś magiczny sposób łącząc się ze światem. Gdyby tylko uczucie to dało się wydłużyć, sprawić by potrwało choć trochę dłużej, choć chwilę, choć moment! Niestety jednak - jak wszystko co dobre, tak i to się musiało skończyć, choć nie trzeba było narzekać... ostatecznie ciekawe było też to, co stanie się po tym wszystkim.
A? Co to? Czyżby znowu dane było jej tylko zakosztować wersji próbnej prawdziwej radości? Wyglądało na to, że wciąż tylko liznęła pierwszą z warstw faktycznej istoty śmierci. Z jednej strony napełniało ją to nadzieją na więcej, jakąś radością na to, że to wciąż nie było jeszcze to ostateczne to, lecz z drugiej strony ze smutkiem odnotować musiała, że wciąż nie byłą godzien zakosztować umierania w faktycznym jego kształcie. Może kiedyś, może pewnego dnia, może z kolejną śmiercią uda się jej poznać wszystko dogłębnie.
Dochodziły ją jakieś głosy. Ze zdziwieniem odnotowała do kogo należą, choć w pierwszej chwili nie potrafiła zrozumieć tego dlaczego akurat oni tu są. No bo... czy ich przygoda nie powinna była zakończyć się tam, tam? Tak jak wcześniej jej trupi przyjaciele ją opuścili (cóż, de facto to ona opuściła ich, zdradzając), tak ci i oni nie powinni zostać tam, tam? Mało tego, dlaczego mówili w taki dziwny, "zamglony" sposób? Ayame nie do końca rozumiała co stało się z jej zmysłami, nic zresztą w tym dziwnego chyba nie było, bo raczej zorientować się od razu w naturze swojej przypadłości byłoby trudno.
Było jednak coś jeszcze dziwniejszego w dziewczynie, z czego zdała sobie sprawę dopiero po chwili. Mianowicie - była zirytowana. Ostatecznie nie pokonała lodowej wiedźmy. Nawet jeśli wraz ze śmiercią jej jaźni z tamtego świata wiedźma przestała istnieć (bo cholera wie czy i tak nie było) to i tak nie mogła sobie zapisać w tym miejscu zwycięstwa. Do porażek była przyzwyczajona, teraz bardziej denerwowało ją to, że nie widziała sposobu na doprowadzenie do rewanżu, roztopienia bałwanków i nabicia wiedźmy na krwawy pal, bezpośrednio na wylot, od tyłka przez brzuch do gardła.
- Nie zabiłam jej. - wypowiedziała, spoglądając chłodno na dwójkę ludzi będących obok. Nie zamierzała czekać na to aż zorientują się, że nie śpi. Po prostu da im o tym znać, dodatkowo dość obcesowym tonem. Czuć było w nim tez wspomnianą złość na samą siebie.
Złość zdecydowanie była lepsza niż pastwienie się nad sobą.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Obrzeża lasu Czw Cze 22 2017, 14:00
MG
Tylko druga Kirino spojrzała na pierwszą Kirino. Ale odpowiedzi na to "marudzenie" udzielił jej hrabia.-Ale zapewniłaś mi rozrywkę.-Można to chyba była to nazwać swojego rodzaju sukcesem prawda?-Jesteś za słaba by otwarcie walczyć z każdym mieszkańcem tych światów. Chociaż planuję to zmienić w tym.-Powiedziała druga Kirino. A w jej słowach chyba kryła się obietnica mocy która na Kirino miała w tym świecie spaść.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Obrzeża lasu Czw Cze 22 2017, 17:12
No tak, przynajmniej nie zawiodła oczekiwań hrabiego. Zawsze to było coś. Problem był tylko taki, że obecna Kirino już nie zadowalała się tylko "czymś", dla obecnej Ayame nieumiejętność osiągnięcia założonego celu była bardzo bolesnym problemem. Ona chciała zdobywać więcej i więcej, a gdzieś w tej zachłanności zatraciło się u niej zdroworozsądkowe podejście do sprawy, które zakładało przecież z góry, że czasami po prostu nie wyjdzie. Kolejne słowa, które usłyszała wcale nie poprawiły jej humoru, ale przeciwnie do tego co zrobiłby zapalczywy dzieciak nie uniosła się gniewem ani nawet nie spojrzała gniewnie na wypowiadającą ten słowa dziewczynę. Zamiast tego jeszcze większa irytacja na siebie pojawiła się wewnątrz niej, tylko po to by po chwili zamienić się w podekscytowanie. Zajęło jej to chwilę, zapewne przez nadmiar emocji, ale zapewnienie drugiej Kirino było całkiem przyjemne. Nie pozwalała sobie całkiem na to, by polegać tylko na jej słowach i nie przejmować się niczym więcej. Zawierzanie innym w 100% gdy chodziło o jej własny los już dawno przestało być jej cechą charakteru. Dlatego choć nerwowo oblizała wargi na wieść o potencjalnym przewyższeniu w mocy tamtej wiedźmy, to irytacja wciąż nie odpłynęła od niej daleko gdzieś za nieznane morze. Zamiast tego przerodziła się w chłodniejszą odmianę irytacji - zdecydowaną determinację, którą przekuć można było w coś bardziej wartościowego niż tylko ludzką emocję.
Ostatecznie przytaknęła głową na słowa drugiej dziewczyny, a następnie spojrzała na hrabiego. - Będziesz nam dalej towarzyszył? - zapytała wprost, nie wskazując własnym tonem na swoje preferencje w tej kwestii. Na zdrowy rozum hrabia nie miał powodu by dalej tutaj z nimi być. Chyba, że nie mógł o własnych siłach wrócić do swego świata? Nie miała jednak nic przeciwko jego obecności w tym miejscu. Następnie jej wzrok powrócił na dziewczynę. - Co mam zrobić? - bezpośredniość dziewczyny była aż nadto odczuwalna.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Obrzeża lasu Pią Cze 23 2017, 11:31
MG
No i tak też Kirino zyskała towarzyszy podróży. Może nie byli to pełni manier, fantastyczni przewodnicy poziomu pierwszego, ale zawsze coś!-Póki zapewniasz mi rozrywkę, owszem-Odparł hrabia, bo w tym temacie zupełnie nic się nie zmieniło. Tak długo jak Kirino była "Zabawna" tak długo hrabia był z tym ok.-Mieszka tutaj genialny kowal, musimy go odnaleźć i zmusić do pomocy.-Rzuciła Kirino, odpowiadając na pytanie Kirino.-Będziemy tu kuć broń dla niej?-Zapytał hrabia który przeczuwał raczej nude.-Nie taką zwykłą broń. Moją broń.-Rzuciła pewnym siebie tonem, a hrabia nie zakwestionował tego. W każdym razie nadal wydawało się że w rozmowach tej dwójki Kirino była nieco odstawiona na bok. Niczym dziecko, nie traktowane jeszcze na równo z dorosłymi.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Obrzeża lasu Pią Cze 23 2017, 15:00
No tak, hrabia był po prostu sobą. Może to i lepiej? Nie przywiązywał się do niej, więc nie zawiedzie się gdy ewentualnie pojawi się potrzeba skrzyżowania ze sobą ostrzy. Jeszcze zawiódłby z kolei ją, gdyby postanowił się wtedy bez walki poddać, a tak? Wszystko jasne, wszystko czarno na białym. Idealnie. I o dziwo, pierwszą, niewypowiedzianą co prawda ale jednak, reakcją Ayame na słowa drugiej siebie byłoby coś w stylu wypowiedzi rzuconej przez Pierre'a. Broń? Broń wedle Ayame nie była odpowiedzią. Jak na jej gust była zbyt zewnętrzna, tak samo jak ją nabyto można było ją stracić. A to dziewczynie niespecjalnie odpowiadało, gdyż wizja utraty swojej broni nie tyle by ją smuciła czy stresowała, co po prostu irytowała. Oczywiście, z drugiej strony, darowanemu koniu w zęby się nie zagląda, więc przyjęłaby ją bez szemrania i z uśmiechem na ustach by z niej korzystała... druga Ayame jednak szybko rozwiała wszelkie wątpliwości, a nasza bohaterka nie mogła powstrzymać się od prostej uwagi.
- Po co ci broń? -
Tak, to pytanie miało przynieść odpowiedzieć, która rozwiałaby wszelkie wątpliwości, o ile odpowiedź byłaby na nie dość konkretna. Co do zaś samego poczucia odsunięcia na bok być może w tej chwili tak właśnie było najlepiej. Ayame i tak chwilowo skupiana była bardziej na własnych uczuciach niż na tym co ją otaczało. Wraz z czasem znowu pewnie skończy się na tym, że zacznie zwracać na to uwagę, ale na razie nie czuła z tego powodu irytacji. Właściwie to w ogóle nie zwracała na to uwagi. Mogła przecież w każdej chwili porzucić tę dwójkę i udać się w drogę na własny rachunek.
Tak czy siak, po odpowiedzi, jakakolwiek by ona nie była, Ayame chciałaby wyraźnie ruszyć, więc o ile nikt nie miałby nic przeciwko to właśnie by zaproponowała.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Obrzeża lasu Wto Cze 27 2017, 16:44
MG
Świat ten w porównaniu do poprzednich, wydawać się mógł najnormalniejszy. Zwyczajnie znajdowali się pod ziemią. Nie było tu nieumarłych, diabłów czy piernikowych ludzi. Przynajmniej na pierwszy rzut oka.-Broń to zawsze dodatkowa siła. W zbieraniu potęgi, nie można wybrzydzać. Każdy dodatkowy sposób na pokonanie przeciwnika, to coś co winno się witać z otwartymi ramionami.Odpowiedziała druga Kirino.-Nie zrozum mnie jednak źle. Mimo że kuta broń jest moja, należeć będzie do ciebie. Zwyczajnie odtworzymy coś z czego sama kiedyś korzystałam... i dodamy do tego trochę ciebie.-No i wtedy ziemia na której się znajdowali z cichym mlaskiem wciągnęła ich dość nagle. Co ciekawe pod ziemią nie było ziemi, a kolejny "poziom" czy też warstwa przestrzeni. Czyli zwyczajnie zaczęli spadać, ku ziemi widocznej w dole. Ze 2 kilometry w dole, a Kirino ani latać nie umiała ani spadochronu nie miała. No zwyczajnie, zaraz znowu umrze i to nie ze swojej winy. Jednak do tego nie doszło. Kilka metrów przy zderzeniem z ziemią, nagle zwolniła i opadła delikatnie. Znaleźli się na gigantycznej równinie. Mniej więcej po jej środku. Sklepienie było około 2 kilometrów w górze, a ściany, równie daleko, choć dobrze widoczne.-Henryku. Henryku obudź się. Mamy gości.-Kirino usłyszała głosy. Za nią stały dwa trupy. Zombie, jak te z pierwszego piętra ale nieco lepiej "zakonserwowane". Mężczyźni byli ubrani jak zwykli rolnicy. Ten który mówił trzymał w dłoniach grabie. Natomiast Henryk chyba zasnął na stojąco, z przechyloną konewką z której niestety nic się nie lało.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.