HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Don vs Pheam - Page 3




 

Share
 

 Don vs Pheam

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
AutorWiadomość
Asthor


Asthor


Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice

Don vs Pheam - Page 3 Empty
PisanieTemat: Don vs Pheam   Don vs Pheam - Page 3 EmptyCzw Lis 14 2013, 13:17

First topic message reminder :

MG

Trzeciego dnia pojedynków między gildiami miało dojść do walki między Lamia Scale oraz Fairy Tail, dwóch legalnych gildii, które od zawsze rywalizowały o tytuł najpotężniejszej organizacji w Fiore. Teraz każdy z nich miał po raz kolejny okazję pokazać, która gildia posiada silniejszych magów i zdobyć punkty oraz sławę dla swoich przyjaciół. Drużynę LS reprezentował Don Vito Ferliczkoni, a po stronie wróżek stanął Pheam. Walka dwóch mężczyzn.

Stanęliście naprzeciwko siebie, a po chwili organizatorzy użyli odrobiny magii by stworzyć wam pole bitwy, które znajdowało się na arenie. Nagle z ziemi wyrosły mury, które otoczyły arenę. Publiczność nie widziałaby tego pojedynku, gdyby nie ekrany lacrymowowe pokazujące uczestników tej rundy.

Wewnątrz murów istniała zupełnie inna przestrzeń niż do tej pory. Znajdowali się w sztucznie stworzonym przedszkolu z jednym wielkim pomieszczeniem o wymiarach 10x10 metrów. Staliście w przeciwległych rogach pomieszczenia czyli odległość między wami stanowiła przekątną pomieszczenia. Wewnątrz znajdowały się 0,5 metrowe meble przy każdej ze ścian, a na nich różne misie, koparki, lalki, ogólnie zabawki, które można znaleźć w przedszkolu. Na nieszczęście Dona żadnej Loli tam nie było. Podłoże stanowił wełniany dywan, a sufit przykryty był stropem na wysokości trzech metrów z jarzeniówkami. Przy suficie co pewien czas znajdowały się niewielkie okna, w tej chwili szczelnie zamknięte, ale zapewne dało się je otworzyć.

Gong oznajmił początek waszego pojedynku. Kto pierwszy odpisze ten zaczyna, zasady na pewno znacie.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2718p15-znowu-ten-asth#48053

AutorWiadomość
Asthor


Asthor


Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice

Don vs Pheam - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Don vs Pheam   Don vs Pheam - Page 3 EmptyPią Lis 29 2013, 11:42

MG

Pierwszy wyleciał Huang z oczywistym zamiarem. Pomszczenia swojego kompana zgodnie z prawem Hammurabiego. Krew za krew, życie za życie. Była to dość niezwykła akcja, ale jak najbardziej zrozumiała. Chyba nikt nie spodziewał się, że tak jak teraz dojdzie w jednej chwili do walki między wróżkami i członkami Lamia Scale, która będzie miała na celu pomszczenie martwego towarzysza. Dax również postanowił zejść na arenę, ale nie miał szans dobiec do Pheama szybciej niż latający Tengu. Szczególnie, że ten nie posiadał skrzydeł więc, aby dostać się na arenę musiał wejść do korytarza, a dopiero potem dobiec na własnych nogach do nowego zbrodniarza. Szybsza była za to Randia, która teleportowała się, a następnie użyła trzech kul samonaprowadzających, które swoją szybkością mimo wszystko tylko dorównywały mitycznemu yokai. Na swoich skrzydłach, gdy ten szybował miały nie mały problem, by go dogonić. Ponieważ to nie powstrzymało Huanga użyła flary, aby po prostu kula ze światłem rozbłysła i oślepiła w sumie nie tylko jego. Również wszystkich innych. Gumisia, Pheama, Takarę, Ragnę, widzów, policję, służby porządkowe po prostu wszystkich, ale na dość krótki okres czasu. Jednak to wystarczyło, aby Huang został zmuszony do zatrzymania się i oberwania trzema kulkami w swój lewy bok. Chociaż go nie oślepiło na dłużej, jako że już był oślepiony i nie był w stanie zobaczyć rozbłysku to poczuł lekko piekący ból w tym miejscu. Nie dość, że zabili mu towarzysza to na dodatek był jawnie atakowany, gdy został oślepiony. Założę, że dopiero po minięciu efektu oślepienia nastąpiły kolejne akcje. Po minięciu tego stanu Tengu ponownie zaczął szybować na Pheama, ale został powstrzymany przez członkinię swojej gildii Rosalie, która całkowicie popsuła mu poczucie równowagi w wyniku czego nie był w stanie dalej szybować i upadł jakieś 6 metrów przed Pheamem.

Po tym pierwszą osobą, która dobiegła do Pheama była Takara wybierając dość szybkie przejście na jego stronę. Powiedziała mu co miała powiedzieć. Zamknęłaś leżącego Huanga w shieldzie.

Po tej chwili dobiegł do Huanga Dax, który postawił swoją lodową ścianę. Mogła się jeszcze przydać. Liang natomiast postanowił zatrzymać jak najwięcej osób znajdujących się na arenie, po tym jak sam na nią zszedł. Oplotły się wokół Huanga, Pheama, Randii, Daxa, Takary. Yugata weszła potem na arenę. W sumie, gdy dobiegła do Pheama nie miała, co robić. Na razie był dosć bezpieczny. Za to profilaktycznie została również opleciona wężami Liangami. Niemalże identyczna akcję wykonała Nori, ale jako, że Liang uziemił już pięć osób nadal mogłaś się poruszać. Kirino wbiegła również przez korytarz na arenę dłuższą drogą i znalazła się bardzo blisko Pheama.

Kolejną osobą, która postanowiła zrobić zamieszanie na arenie był Gumiś. Wszedł na arenę, dobiegł do drużyny Pheama, powiedział co miał powiedzieć, ustawił kilka swoich pułapek, aby utrudnić życie nacierającym. Niestety reszta akcji była niemożliwa do wykonania w planie Gumisia. Pheam, Dax i Yugata byli skrępowani zaklęciami rangi B, a próba ucieczki jak to opisał Goomoonryong była w mojej ocenie nierealna, a popychanie na wiele by się nie zdało. Dlatego tutaj przerwę akcje Gumisia po ustawieniu owych pułapek i wygłoszeniu planu, który słyszeli tylko zainteresowani. Potem na arenę wkroczyła Alezja, która również wtrąciła swoje trzy grosze. Spowodowała za pomocą radła, że z ziemi w promieniu 20m od Huanga wyrosła pszenica zasłaniając kompletnie widok i psując orientację w terenie... W sumie wszystkich poza samą Rosalie, która pozostała na trybunach. Mimo to Lav wszedł na arenę blokując wejście i wyjście i zatrzymując się przed magicznie stworzonym zbożem. Przy okazji wygłosił swoją piękną przemowę. Niestety przy obecnej orientacji spowodowanej radłem Alezji nie potrafi wykonać zbytnio tego polecenia, nawet, gdyby chcieli. Jednak sam Laveth widział Pheama w postaci bladej poświaty. Zapewne użytkowniczka zaklęcia uznała, że Magiczna policja może zobaczyć swój cel mimo wszystko. Diarmuid nie dał rady złapać się w tą pułapkę. Z trybun wzbił się w powietrze i zaczął krążyć nad tym całym polem.

Gemini na arenę dostały się po prostu lewitując. Potem zamieniły się w Meliora i na całe szczęście widziały Pheama w postaci poświaty. Atak Huanga został jak zobaczyły powstrzymany do tego czasu. Za to użyły serie i zwiększyły wielokrotnie cieżar Pheama tak, że ten nie mógł się poruszać w tej całej pszenicy. Ponieważ w tej chwili spornym jest kto pomaga, a kto utrudnia Pheamowi założę, że zwiększyłeś tylko jego ciężar.

Sethor nie wszedł na arenę, ponieważ Lav zamknął główne wejście. Ragna wygłosił z góry swoje kazanie.

No i na koniec Pheam wygłosił swoją skruchę. Rzuciłby pewnie bronie, ale był jednak oplątany przez węże, miał zwiększoną masę ciała. Oddałby się może policji, ale nie potrafił wyjść z pola pszenicy. No w sumie taki impas. W tej chwili pozostawało więc czekać, aż przyjdzie po Ciebie policja, GH Cię porwie... no nie wiem co mogło się jeszcze wydarzyć.

Czas na odpis... 1 grudnia godz 13:00, bo jutro mnie nie będzie.


Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2718p15-znowu-ten-asth#48053
Finn


Finn


Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012

Don vs Pheam - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Don vs Pheam   Don vs Pheam - Page 3 EmptyPią Lis 29 2013, 12:23

Gemini mode:

Prosto, krótko na temat... Zamieszanie. Ale pomijając ten fakt, trzeba działać względnie szybko, a i dość skutecznie, bo czemu by nie... Jeśli nie orientuje się w tym, gdzie znajduje się Lav, czy Fem, wtedy spróbuje pozyskać jakoś tę wiedzę, chociażby policzeniem, a i pamiętając, gdzie mniej więcej kto się znajdował. Poza tym sam GeminiMelior pilnuje też wszystkiego innego, a raczej całej pozostałej gromadki, coby nie bawili się w utrudnianie pracy policji, czy ich Duchom. Ot szybko, prosto i w ogóle skorzysta z Mobiusa, coby przenieść Fema - i tylko tego jednego Wróżka - do Lavetha, czyli w okolice bez siana, a zarazem do wyjścia. Skoro chłopak chciał pójść po dobroci, nie ma co mu tego utrudniać, prawda? Co więcej wyłączy działanie Serie na chłopaku dopiero w chwili, gdy Laveth go przejmie, samemu powoli udając się w tamtym kierunku. Oczywiście tylko, jeśli działanie utrudniałoby poruszanie się, czy inne akcje podjęte przez Blaszaka. Po co?

Skoro zapewne czerwony zajmie się wyprowadzeniem sprawcy zamieszania - co ma być, to będzie - to przynajmniej Gemini Melior zapewni mu ochronę "tyłów". Nikt póki co nie opuści nawet areny, a przynajmniej pierw będą musieli minąć duszka. Oczywiście, jako że Duszek miał osłaniać tyły, gdyby ktoś wykazywał podejrzane, agresywne, bądź inne niepokojące działania, wtedy zastosuje na tym osobniku Serie - na takiej samej zasadzie, jak wcześniej na Femie. Co więcej, gdyby zagrażały Lavethowi, czy Pheamowi obrażenia ze strony danej jakiejś osoby, wtedy też skorzysta na tamtej dwójce z Translacji do przestrzeni urojonej, aby duo uniknęło obrażeń. Coś jeszcze? Pewnie nie, ale w ostateczności niczym Rejtan będą blokować przejście, po wyjściu policjanta z Wróżkiem, aby nikt nie przeszkadzał. Stanąć w drzwiach i czekać... zatrzymywać. Tyle.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t366-depozyt-finniana-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t350-finnian-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t432-o-wszystkim-i-o-niczym-co-sie-finniego-tyczy#4423
Alezja


Alezja


Liczba postów : 1210
Dołączył/a : 12/08/2012
Skąd : świat Pomiędzy

Don vs Pheam - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Don vs Pheam   Don vs Pheam - Page 3 EmptyPią Lis 29 2013, 15:46

Było jej żal Fema. Widziała walkę. Równie dobrze to Wróżek mógł teraz leżeć na miejscu Dona. Ale za groźbę w stronę Lamii zawrzała. Odwróciła (lub doskoczyła) do Fema i sprzedała mu mocnego prawego sierpowego prosto w polik...
- ZABIŁEŚ ICH PRZYJACIELA I JESZCZE IM GROZISZ?! OCHŁOŃ, FEM!!!... - Alv domyślała się, że to szok. Że Fem nie myśli co mówi. Ale... gdyby była na miejscu Lamii, nie chciałaby słyszeć czegoś nawet zbliżonego. Jakby ich ból był niewystarczający. To było zdecydowanie o kilka słów za dużo...
Natomiast gdyby Fem poprosił o np. przechowanie jego broni, Alv je bierze (chyba żadne z zaklęć policji jej tego na razie nie uniemożliwia, jeśli jest blisko). Natomiast gdyby któryś z policjantów zauważył, że Alv ma femowe uzbrojenie:
- Bronie Pheama Darkswortha, choć znajdowały się w prywatnych rękach, są ważne dla dziedzictwa kulturowego Fiore. Ochrona ich jest bardzo delikatna. Pheam Darksworth spełniał warunki opieki nad nimi. Jeśli trafią do magazynu policyjnego, zaczną niszczeć w zastraszającym tempie. W związku z tym, jako reprezentant Fiorańskiego Konserwatora Zabytków proszę o przekazanie ich pod moją opiekę. Oczywiście do wglądu policji będą w każdej chwili... - i nie kłamała. No, przynajmniej nie co do Konserwatora i możliwości udostępnienia policji w razie potrzeby. Wolała wiedzieć, co się z nimi dzieje. A reszta... W sumie nigdy Fema o to nie pytała, ale reszta również wydawała jej się bardzo prawdopodobna...

Radło odwołała dopiero, gdy Fem został zabrany przez policję...

Nikomu z Lamii nie miała serca spojrzeć w oczy zaraz po wyprowadzeniu Maga Dymu. Za dobrze wie, czym jest utrata towarzysza, i to (niemal) na własnych oczach. Zdobyła się jednak na to, by stanąć przed Ragną. Z obecnych osób na trybunach, ona w FT była najdłużej, a ktoś musiał się odezwać...
- Fairy Tail zapłaci za pogrzeb... - nie było jej łatwo wymówić tych słów. Nie dlatego, że finanse FT czy coś. Po prostu... powiedzmy, że sama nie chciała wierzyć w śmierć na arenie... A poza tym dodała po chwili milczenia z jej strony:
- Wiem, że to dla was teraz niewyobrażalne, ale Pheam również jest ofiarą tej walki. Za jakiś czas przypomnijcie sobie, jak ona wyglądała. Równie dobrze to członek Fairy Tail mógł zginąć, gdyż i jego życie było kilka razy zagrożone. Ta walka przerosła ich obu... Proszę również w jego imieniu o wybaczenie mu ostatnich słów. Jest w szoku. Wiem, jak wygląda Pheam Darksworth, gdy jest gotów komuś odebrać życie. On nie chciał zabić waszego towarzysza...
Gdyby ktoś z Lamii spróbował ją opluć, uderzyć, etc. Alv przyjmie to "na klatę". bez słowa...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t91-konto-alezji https://ftpm.forumpolish.com/t90-gergovia-alezja https://ftpm.forumpolish.com/t907-kabaczek#13270
Rosalie


Rosalie


Liczba postów : 395
Dołączył/a : 20/09/2012
Skąd : Twoje sny~?

Don vs Pheam - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Don vs Pheam   Don vs Pheam - Page 3 EmptyPią Lis 29 2013, 18:07

/ Wierzę, że nie chce wam się czytać. Dlatego wystarczy jak machniecie dialogi i poszukacie wzrokiem kursywy w tekście = zaznaczenia, do jakich osób się odnoszę o/. No i ew. doczytanie fragmentu, który się do was odnosi.


Wszystko działo się tak szybko. Blask, ślepota, policja, zboże. Tylko trójka z Lamii i aż całe stado wróżek... Broniły go? Nie rozumiała. Każdy chciał wrzucić swoje trzy grosze, co tylko pogarszało sytuację. Po co jakiś idiota otoczył Huanga ścianą, skoro i tak spadł? Próbowała iść w kierunku ziemnej kopuły, jeśli była w stanie (nie jestem pewna kiedy radło się pojawiło). Jeśli nie, zrobi to zniknięciu zboża.
- Zhen? Nic Ci nie jest? - W końcu przez nią spadł. Odwróciła głowę w kierunku zbiorowiska wróżek. Nie była pewna, kto rzucił to zaklęcie... - Proszę, możecie zabrać tą... kopułę? Jestem pewna, że się uspokoił.
Warto było spróbować. Cóż jeśli zostanie zignorowana, to wróżki dostaną kolejny punkt minusowy. O ile wciąż mogły zebrać ich więcej. Jeśli usłyszy nie, grzecznie zapyta się dlaczego. Inna sprawa, jak Huang zostanie uwolniony. Wtedy grzecznie podziękuje wróżce i pogna do towarzysza, aby chwycić go za ramiona. Sprawdzić, czy faktycznie się uspokoił. I trzymać. Jeśli nie, to sprzeda mu liścia w twarz. Choć miała nadzieję, że powróci mu spokój godny mnicha i będzie mogła go po prostu puścić.

Rainbow Pony. Wspaniale, tylko tego tu brakowało. Nie chciała za bardzo przeszkadzać policji, ale nie mogła tego zostawić od tak. Jeśli nikt w tym momencie nie krzyczał, zrobi to sama - nie zważając na to, jakie to dziwne i nałoży na równowagę Gumisia Surcharge [ B ]. Może jakoś pomoże... Kto wie. (ew. jak ktoś uważa to za Godmode, to zrobi to każdemu, kto będzie ew. uciekał z Gumisiem i Femem. Whatever. Nie ogarniam już).

Takara. W sumie nawet nie wiedziała jak ma na imię, ani nie pamiętała że kiedykolwiek ją spotkała i nawet była dla niej niemiła. Teraz była zwykłą, brązowowłosą dziewczyną, która gadała z sensem. Kiwnęła tylko głową po jej słowach, nawet jeśli nikt nie był teraz na Rozi skupiony i nie mógł tego zobaczyć.

Początkowo nie poznała głosu Ragny. Dobra. To, że Rosalie krzyczała było już dziwne. Ale Ragna? Aż ciarki ją przeszły. I na pewno nie miała zamiaru się odzywać, a pozwolić działać Kezumie. I nawet przez chwilę było jej żal wróżki, Fema. Może i nie chciał nikogo zabić, ale musiał ponieść tego konsekwencje (co się stało - nie odstanie, Vito z grobu nie powstanie-). Ale potem ten zmienił się zupełnie i...
- Jak śmiesz... - To jedyne, ciche stwierdzenie było jedynym co teraz mogło się wydostać z jej ust. Wątpiła, że ktokolwiek to usłyszał, jednakże... Czuła się, jakby Lamia dostała dodatkowo w twarz od wróżek. Jakby ona dostała. Po tym wszystkim. Zacisnęła tylko pięści. Osobiście dopilnuje, aby zgnił w więzieniu. Tak. Zrobi wszystko, aby tak było. Dodatkowo, jeśli Huang był już wolnym Ziemniaczkiem, to miała zamiar znów go przytrzymać i ewentualnie szepnąć "spokojnie". Nie mogli sobie pozwolić na jego ponowną brawurę...

Zaraz po wyprowadzenia Fema, postanowiła zwrócić uwagę na pewną sprawę. Patrzyła dalej przed siebie, nieco nieobecnym wzrokiem. A jej głos był jeszcze bardziej pusty i obojętny niż zwykle.
- Może ktoś zabrać.. c.. Dona? - Zapytała dość głośno. Nie. Słowo 'ciało' nie mogło przejść jej przez gardło. Zerknęła przelotnie na Huanga i Lianga, ale czy ktokolwiek z nich był w stanie to zrobić? Czy musieli czekać na medyków aby zajęli się zwłokami? Ona sama nie mogła nawet na nie patrzeć. I przerażał ją fakt, że była teraz tak spokojna. Spokojnie argumentowała to sobie, że nie znała Ferliczkoniego praktycznie wcale, to dlatego bardziej teraz przejmowała się reputacją jej gildii, którą Huang lekko nadszarpnął. Tylko dlaczego miała dziwne poczucie... winy?
- Dziękujemy, ale odmawiamy. Członek Lamia Scale zostanie pochowany przez Lamia Scale. - Odparła natychmiastowo, kompletnie ignorując jakiekolwiek zdanie innych członków LS na ten temat. I mogła zabrzmieć trochę oschle i szorstko, zresztą dziwne, jakby brzmiała inaczej. Mimo to, wykonała dwa kroki w kierunku Fairy Tail. I co dziwniejsze, lekko się skłoniła.
- W imieniu Huanga i Lamia Scale przepraszam za atak na waszego członka. Nie mamy prawa sądzić tego mężczyzny. Zrobi to Policja Magiczna i odpowiednie organy. Mimo to, musicie zrozumieć, że nie wybaczymy tego człowiekowi jego czynu. Nawet jeśli nie było to celowe i zostało wykonane w legalnej walce. A nawet bycie w szoku... Cóż, wszyscy jesteśmy w szoku. - Wyprostowała się. Jeszcze Zhen jej za to zapłaci... Co prawda mogła go zmusić, aby przeprosił sam, ale tak było bardziej kulturalnie. I szybciej. - Fairy Tail było kiedyś gildią, którą Lamia Scale podziwiało. Teraz... owszem, całe Fiore jest wdzięczne za pokonanie Inkwizycji, ale zachowanie niektórych jednostek jest karygodne. Aczkolwiek miło widzieć, że pojawiają się jeszcze jednostki, w które warto wierzyć. - Tu uśmiechnęła się delikatnie w stronę Alezji.
- A teraz... tak... Don... - mruknęła pod nosem kończąc, odwracając się. Musieli się zająć Ferliczkonim.


/ może być napisane niechronologicznie, ale ciężko to ogarnąć. Liczę, że jakoś to sobie dopasujecie./
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t256-szkatulka-rozalindy#1526 https://ftpm.forumpolish.com/t231-rosalie-dorothe-marie-de-la-ciel https://ftpm.forumpolish.com/t1373-opisy-dodatkowe#20447
Goomoonryong


Goomoonryong


Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012

Don vs Pheam - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Don vs Pheam   Don vs Pheam - Page 3 EmptyPią Lis 29 2013, 21:08

I cały misterny plan w pizdu. Gumiś stał w szczerym polu, dobrze na szczęście, że Yugi, Fema i tego jak mu tam, Dextera, miał pod ręką.-No i pies pogrzebany.-Rzekł cicho.-Odbijemy go w więzieniu.-Szepnął do Yugi by ją uspokoić, pokrzepić i zmusić do wybrnięcia z sytuacji, by przypadkiem nie wylądowała wraz z Femem. W każdym razie, W tym momencie zamierza odpalić łuski smoka żaru(a że ma fajną PWMkę to mu ciuchów nie spali, ha!) i poparzyć węże. Magiczne czy nie, ranga B czy nie, były wężami, a węże maja to do siebie, że nie są smokami i przysmażanie się im nie widzi. To też jeśli węże puszczą, to bardzo dobrze, ma nadzieję że Yugi uwolniła się ze swoich. Jeśli tak...-Ah ta zaradna Policja, złapała już tego hultaja... to my możemy już iść, tak.-Stwierdził Gumiś i złapał Yugi za rękę kiedy kule ognie... Eksplodowały~! Czy to zamach stanu? Przypadek? A może Huang miał większy ból dupy niż pokazywał? Nie ważne! Ważne że wybuch ognistych kul w (zapewne) życie, sprawi że wszystko się zafajczy! A w tym czasie Gumiś z Yugatą ciągniętą za rękę udał się do wyjścia. Tak, tak, do wyjścia. Jak nie mógł znaleźć wyjścia bo magiczna pszenica, to wyjął Cierń orientacji i z jego pomocą zamierzał wydostać się z pola rażenia Radła. A potem już prosto do zablokowanego przez Lavetha przejścia(ale po woli, bez wzbudzania podejrzeń) i gdy się do niego dostanie, młot hefajstosa przy uderzeniu prawą dłonią by rozwalić to w drobny mak. A potem wyciągnąć Yugi na zewnątrz i spieprzyć. Tak, dobry plan. W razie gdyby Yugi stęknęła że parzy, bo wszak Gumiś miał odpalone łuski, to ją puści.

Kwestia "Pan władza nas zatrzymał". Wtedy Gumiś potulnie wzrusza ramionami i czeka... aż znów będzie miał okazję nawiać. Wykorzysta każdą sposobność, ha! Gorsza opcja jest taka, że zaklęcie Rosi w którymkolwiek momencie trafiło... wtedy jeśli jest w radle, puszcza Yugi, dając jej cierń orientacji(jeśli jest wolna) a sam idzie wymiotować. Niech chociaż ona sobie stąd pójdzie. A jeżeli dostał poza radłem... to po prostu puszcza Yugi i odchodzi na bok, by umierać z powodu choroby lokomocyjnej. Ciężkie jest życie smoka, tak.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t528-konto-hana https://ftpm.forumpolish.com/t329-goomoonryong https://ftpm.forumpolish.com/t921-gumisiowe-relacje#13545
Randia


Randia


Liczba postów : 607
Dołączył/a : 01/10/2012

Don vs Pheam - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Don vs Pheam   Don vs Pheam - Page 3 EmptyPią Lis 29 2013, 23:32

A więc udało się. Jak miło. Co prawda nie do końca cały proces powstrzymywania Huanga wyszedł jej tak jak chciała, ale zawsze coś. Automatycznie gdy oberwał od niej i Flare, i ognikami, uniosła nieznacznie dłonie ku górze, pokazując, że nie to do końca miała na myśli i przepraszając za ewentualne szkody. Nie chciała zaogniać tego wszystkiego, nie taki był jej cel. Ogólnie miała na celu teraz stać z boku i nie mieszać się, bo i po co?

Nakama... Dobrze, że Randia stała na swoich nogach pełna sił i w zdrowiu bo gdyby nie żyła to by się pewnie na te myśli w grobie przekręciła parę razy. Na szczęście nie słyszała co lodowej wróżce w głowie szumi i nie mogło uraczyć świata swoim zdaniem na ten temat o głębi pustej kartki papieru. Nakama...

Patrzyła na Fema i nie wierzyła w to co widzi. On... serio... Na prawdę? Widziała jak do niej mówi, jak wypowiada jej imię jeden raz,... a potem drugi. Ale nie to ją uderzyło. Nie to, że wypowiada jej imię, a coś innego. Patrzyła mu w oczy. Oczy podobne do jej - tak samo przesiąknięte czerwienią. Oczy, które powoli zaczynały się szklić. On płakał. Szczerze? To był szok. Jak wymierzenie policzka. Nie sądziła, że będzie tak to przeżywał.
- Pheam...
Wyszeptała i nagle zdała sobie sprawę, że czuje wilgoć pod powiekami. Walić to... dzielna wróżka właśnie czuła współczucie, ale czy to było właśnie to do końca... Współczucie, żal... Czemu ona nigdy się tak nie czuła. Czemu ona nie potrafiła płakać bo zrobiła coś źle? Tylko dopiero teraz... i to nawet nie był płacz tylko ukłucie winy. Bo nie potrafiła stanąć w obronie Fema z podobnych powodów jak inni. Ale może to dobrze? Może to dobrze, że aż tak nie przywiązała się do nikogo z tej gildii. Łatwiej będzie w razie czego zmienić kierunek.

Powoli z tego wszystkiego zaczynał się robić niezły burdel. Dosłownie. Ludzie zlatywali się jak muchy do gnoju, a Randia nie widziała w tym wszystkim większego sensu. Bo na co komu tutaj armia wróżek i jakichś innych randomowych ludzików? Do tego zaledwie Alezja i Takara z tego grona zdawały się mówić do rzeczy - myśleć. Bo reszta to chyba przyszła tutaj tylko po to by stać i próbować wspierać psychicznie tego tam. Zaraz po samej czarnowłosej Dax, Yugata, jakaś płaska dziewuszka z... Bógwieskąd... Kirino, gościu z Rainbow Pony, Alezja, Diarmud... Takara. Serio... niech ktoś jej wytłumaczy po co. Czerwonooka pojawiła się na arenie tylko dlatego, że spodziewała się, że taki obrót sprawy wywołał szok u Pheama i przemknęło jej przez głowę, że nie zdąży po prostu zareagować na szarżę członka Lamia Scale. Tylko dlatego - żeby nie dopuścić do samosądów.

Był tak bardzo głupi - chłopak, który właśnie stał w centrum całego tego zainteresowania. Otoczony ludźmi, shieldami, polami, wężami... Po prostu do cholery wszystkim czym mogli go otoczyć. A Ran też stała, złapana w węże, bo co miała zrobić? Szarpać się? Wyrywać? To i tak by nic nie dało, a nawet jeśli to kosztowałoby to zbyt dużo zachodu, a przecież była jak na razie grzeczna i nikomu nie próbowała urwać głowy. BA! Ona nawet nie krzyczała przecież. Powiedziała do tej pory tylko dwa słowa, które z resztą były powtórzonym imieniem winowajcy. Po prostu słuchała. Nic więcej.
Spokój, wszyscy. Fairy Tail. Randia(...) Randia, że ona?
- Ale ja jestem spokojna!
I niech nie zapomina, że wisiał jej kasę. W sumie to podwójną stawkę w końcu to ona wybroniła jego tyłek, a nie on jej.
Fuknęła w jego stronę, grożąc mu pięścią i potrząsając głową. O tak. Była. Tak. Bardzo. Spokojna. Nie, serio, nie rozumiała czemu padło tutaj jej imię. Chyba tylko dla zasady. Bo na całe szczęście nie pojawił się tu Sethor. Wtedy dopiero mogłoby być zabawnie bo jego potencjalne słowa nieźle by ją wkurzyły. Kłamców należało piętnować i plewić jak chwasty. Więc ona na pewno spróbowałby go odpowiednio napiętnować. Bo wyplenienie mogłoby się skończyć nieprzyjemnie.

W sumie to martwiło ją teraz jedno. Co będzie musiała zrobić gildia by utrzymać status legalnej. Wyprzeć się go? To trochę smutne, ale chyba najlepsze i najbardziej prawdopodobne. Chociaż patrząc po tych tutaj Ran nie była pewna czy ktokolwiek zaakceptuje ten fakt. Rodzina się znalazła. Pff.
- Skoro wszyscy już się pobili, po przepraszali i inne takie... Mogłabym prosić o zabranie tego... czegoś?
Oczywiście miała na myśli te węże, którymi została opleciona nie wiadomo po co. Pff...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1224-konto-ran#17885 https://ftpm.forumpolish.com/t4185-randia https://ftpm.forumpolish.com/t1521-opisy-ran#23822
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Don vs Pheam - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Don vs Pheam   Don vs Pheam - Page 3 EmptyPią Lis 29 2013, 23:54

Była mocno skołowana wszystkim tym co się właśnie działo, zwłaszcza, że mimo względnego spokoju i impasu zaklęcia zdawały się fruwać obok niej z prędkością pocisków wystrzeliwanych przez karabin. Nie była pewna czy dobrym pomysłem było uwięzienie ich wszystkich w pszenicy, która blokowała widoczność i nie pozwalała nawet za bardzo na rozróżnienie towarzysza z gildii od członka Lamii. Pogubiła się w tym wszystkim, ale chyba ciężko było się jej dziwić, prawda? W końcu wiedziona na arenę była tylko i wyłącznie instynktem samozachowawczym i myślą w stylu "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego", bez konkretnego planu postępowania. Dopiero teraz spostrzegła, że w jej dłoni znajdował się najzwyklejszy kwiat, a nie żadna broń, która byłaby w stanie kogokolwiek obronić. Szybkim, nieco zmieszanym ruchem, wpięła go sobie we włosy i rozejrzała się wokoło, słysząc tylko poszczególne głosy, który rozbrzmiewały to tu, to tam. Och, Pheamie, cóżeś ty najlepszego zrobił? Dlaczego sytuacja nie mogła być łatwiejsza? Jakże przyjemniej by się jej teraz myślało, gdyby wiedziała, że to nie LS i Policja miały w tym momencie rację? Jakże łatwiej byłoby rzucić się z całą swoją siłą (nawet jeśli wciąż niezbyt poważną) na przeciwników i nie myśleć o niczym, jak tylko o tym, że prawda leży po ich stronie i sprawiedliwość jest ichniejsza. Nie, tym razem tak nie było. To nie mroczna gildia atakowała Fairy Tail, to nie bomba miała wybuchnąć tutaj za chwilę, to nie wróg czaił się by pojmać jednego z Wróżkowych. Niestety, ale cała racja była po stronie domagających się sprawiedliwości magów z Lamii. Sprawiedliwości, którą jednak oni nie mieli żadnego prawa wymierzyć. Cokolwiek czekało Pheama w przyszłości... a na pewno czekały go niezbyt wesołe i kolorowe dni, nie należało w gestii LS do rozstrzygnięcia. Więc niech trzymają się z daleka.

Zielonowłosa nie znała magomordercy zbyt dobrze, to prawda, jedno z ważniejszych i żywszych wspomnień opierało się na jej dłoni uderzającej w jego policzek z całą siłą, nie sądziła też, że byliby fantastycznymi przyjaciółmi gdyby się lepiej poznali... Choć może się myliła? Ciężko było jednak patrzeć jej na człowieka o takich samych rysach jak pewien ktoś. Dodatkowo kolejne słowa Pheama wypowiedziane przez niego po tym wszystkim nie brzmiały inteligentnie. Nie brzmiały sensownie. Nie brzmiały jak słowa kogoś, kto chciałby momentalnie naprawić swój błąd, odpokutować, uspokoić się. Brzmiały raczej jak gadanie kogoś nawiedzonego, kogoś kto całkowicie stracił grunt pod stopami i jedyne co mógł to machać ze wszystkich sił kończynami, nie widząc nawet że pakuje się coraz głębiej w całe to bagno. Dobrze, że przynajmniej jego ostatnie słowa brzmiały lepiej... chociaż troszkę. Hah, odnotował nawet jej obecność. - Zamknij się już cholerny idioto... - powiedziała tylko, nie krzycząc, nie szepcząc, a mówiąc normalnie, choć z tonem z gatunku tych ni to złych, ni agresywnych, ni smutnych, lecz zawierających wszystko po trochu. - ...nie mam ochoty kolejny raz dawać ci po twarzy... - miała świadomość, że prawdopodobnie i tak jej nie słyszał. Ale wciąż nie odpłaciła się mu za tamto nieporozumienie... A teraz wyglądało na to, że znów nie będzie miała jak. Pomagała już jednemu mordercy z taką twarzą. Skończyło się... cóż. Nie skończyło się jeszcze. Ale to, że Pheam wpakował się w podobną sytuację, w jakiś dziwny sposób ją... zirytowało. Bo chyba to było dobre określenie na stan emocjonalny dziewczyny. Była zdenerwowana.

Kirino nie odpowiedziała ani na teksty osób z LS, ani na jej własnej Alezji. Nie miała odpowiedniego autorytetu, żeby uczestniczyć w takiej dyskusji, choć może bardziej bała się po prostu zaognić sytuację. Miała wrażenie, że jej język, może podobnie jak przed chwilą Pheama, potrafiłby sformułować tylko nieprzyjemne dla ogółu wyrażenia. Pozwoliła sobie tylko na jedną jedyną akcję, nie ruszając się jednak nawet z miejsca. Pochwyciła kwiat, który wcześniej miała w dłoni, jednocześnie wygenerowała też kilka podobnych mu w dłoniach, a następnie roztoczyła, na ile tylko się dało szerokim terenie woń kwiatów używając swojego zaklęcia Pheromon Generation. Chciała ich wszystkich w ten sposób uspokoić i "uprzyjemnić" cała procedurę. Oczywiście, jeśli arena faktycznie płonęła w tym momencie dzięki zaklęciom kogokolwiek z ludzi na arenie... Cóż, Kirino oczywiście nie pchała się w stronę płomienie, a raczej starała się ich uniknąć, jeśli trzeba było, starając przemieścić się z dala od płonących terenów. Co do zaś leżącego gdzieś tutaj między nimi Dona... Faktycznie mało myślała o nim w tej całej sytuacji. Może robiła się zimna? A może po prostu widziała już tyle strat, śmierci i bólu od momentu (co nieco ironiczne) jak dołączyła do Fairy Tail, że powoli stawała się do tego wszystkiego przyzwyczajona? Nie żeby jednak martwe ciało było dla niej całkiem obojętne. Koniec końców już nigdy nie będzie dane jej poznać tego człowieka. Porozmawiać, zaprzyjaźnić się, skrytykować, okrzyczeć. Nic. Pustka. Przerażające, ale taka była rzeczywistość.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Kot od Kostek


Kot od Kostek


Liczba postów : 1148
Dołączył/a : 10/08/2012

Don vs Pheam - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Don vs Pheam   Don vs Pheam - Page 3 EmptySob Lis 30 2013, 12:46

Cały ten turniej to było za dużo jak na Taśkę. Wesołe wydarzenie, pełne rywalizacji i współzawodnictwa zamieniało się w koszmar, a ta sama nie miała co z tym zrobić. Wróżki broniły Fema, Lamia chciała dla niego kary oskarżając o morderstwo. Ale przecie nie chciał. Nie mógł chcieć. On nie był mordercą. I dalej nie jest. Szlag by to... Nie, to się nie działo. Oskarżali jej przyjaciela o jedną z najcięższych zbrodni. Wiedziała, że to z jego ręki zginął lamijczyk, ale to nie był dla niej dowód na to, że jest winny. Bo nie był, w co szczerze wierzyła i wierzyć zamierzała. Zacisnęła w złości zęby. Krew się w niej gotowała na samą myśl, że każdy członek Lamii uważa to za morderstwo z premedytacją. ALE PRZECIEŻ TAK NIE BYŁO! Nie mniej w wypowiedzi każdego członka znielubionej przez Taśkę gildii wyczuwała jawne oskarżenie. Nawet tam, gdzie go nie było. Nawet w słowach Ragny.  - Uspokój się, to nie czas ani miejsce! - krzyknęła w stronę Fema, choć wiedziała, że ma rację. To nie jego wina. Nie jego... Kurna... DLACZEGO WSZYSTKO MUSI SIĘ WALIĆ!? Sama z trudem powstrzymywała się przed jakikolwiek komentarzem. Rozum zaczął powoli kapitulować. - Nie licz na zrozumienie osób, które o prawdziwej walce wiedzą tyle, co przeciętny pekińczyk o podróżach w czasie... - wycedziła przez zęby ale czy miała na myśli Lamię? A może konkretnie osoby? A może chodziło jej ogólnie o społeczeństwo? Nie, chodziło jej o Lamy, ale Lamy o tym wiedzieć nie muszą. Nie uciekał, chciał z nimi iść. Jedyna dobra wiadomość, przez którą miała ochotę wyjechać z kraju i się cywilizacji nie pokazywać na oczy. Sama to zaproponowała, a teraz walczyła z wielką ochotą zatrzymania go. Bo jak go zamkną na dłużej? Na dłużej niż trzeba? Sprawiedliwość przecież nie istnieje, a wyląduje tam też i przez nią. Ale nie to było najgorsze. Po prostu chcieli jej zabrać przyjaciela. I to najlepszego przyjaciela jakiego miała, bo właściwie tak by go nazwała. Hoś... Hos po prostu była, o. Dax też był, nic do niego nie miała, nawet go lubiła. Z Yugata gada jeno jak ją spotka, a nie spotyka jakoś wybitnie często. Alezję też lubiła, była rozsądna i darzyła ją szacunkiem. Pieprzone życie, znowu robi wszystko by jak najbardziej uprzykrzyć życie wróżce. - Jeżeli mówi, że tego nie chciał to znaczy, że nie miał zamiaru go zabić. Dla mnie to wystarczający powód, żeby go uniewinnić. Sam mógł zginąć w tej walce, ale wy nawet tego nie bierzecie pod uwagę. Wiem, że strata przyjaciela boli, ale spróbujcie się postawić na jego miejscu... Jeżeli Pheam Darksworth jest mordercą, to ja też... - powiedziała na tyle głośno i wyraźnie, co by wszyscy słyszeli. Co? Zachować spokój? Nie, nie będzie spokojna! Nie potrafiła. Nie miała zamiaru. Złość z niej kipiała, strach o kumpla zupełnie znokautował takie coś jak logiczne myślenie. Prośbę Roz zupełnie olała. Nie, nie otworzy kopuły. I nie dlatego że Roza to Roza, a facjata Rozy źle jej się kojarzyła ze Shirotsume, ale dlatego że to kurna Lamia, a Huangowi za którym też nie przepadała, zamknięcie dobrze zrobi. Węże... tak, wiedziała o nich, ale nawet szczególnie z nimi nie walczyła. Widziała w nich ostatnią deskę ratunku, jeżeli nagle naszłaby ją nagła ochota na rozpierdolenie kilku osób pieprzących głupoty i wkurwiająych Taśkę. Ale kurna... Czy odebranie komuś życia, kiedy tego się nie chciało, od razu czyni z osoby mordercę? Nie, Taśka tak nie uważała. Jeżeli jednak prawo uważa, że mag ziemi się myli, to po misji na północy jest nie gorszym przestępcą. Czy zabicie Bery, de facto dwa razy i przypadkiem, robiło z niej morderczynie? Czy mord dokonany na tylu Inkwizytorach czyniło z niej kryminalistkę? Przecież walka z nimi była tym samym, co tutaj. Albo wygra jedna strona, albo druga. Albo się w końcu zginie, albo nie. Tyle, że tam poddanie się było równoznaczne ze śmiercią. Lamijczyk chyba nie bardzo miał czas by kapitulować.
Powrót do góry Go down
Nori


Nori


Liczba postów : 463
Dołączył/a : 06/02/2013
Skąd : Katowice

Don vs Pheam - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Don vs Pheam   Don vs Pheam - Page 3 EmptySob Lis 30 2013, 20:15

Wbiegła ile sił na arenę tylko po to... by się tak naprawdę do niczego nie przydać. Nie musiała go ratować ani nic. Jak zawsze była bezużyteczna i się spóźniała, ale co tam! Zawsze coś, co nie? Westchnęła ciężko i rozejrzała się po wszystkich. Największą uwagę przykuwała jednak na Wróżkach, których imiona wymieniał Pheam. Starała się je spamiętać, może kiedyś się przyda. Norka była bardzo przestraszona całą tą sytuacją, bądź co bądź... tutaj chodziło o zabitego człowieka, członka Lamia Scale. Nie znała nikogo z LS. Oczywiście współczuła im, ba! Była nawet w stanie wyobrazić sobie, co czuli. Kiedyś sama przez to przechodziła. Ona także straciła przyjaciół, zanim dołączyła do Grimorie Heart. I także chciała się za to zemścić. Chciała pomścić swoją rodzinę, a teraz niby miała okazję. Był tu przedstawiciel policji, którzy kiedyś bezpodstawnie oskarżyli ją, potraktowali jej najbliższych jak śmieci. A teraz... jeszcze chcą zabrać Pheama. Znowu ktoś, na kim jej zależało (i co z tego, że ledwo go znała?!), zostaje ofiarą tej organizacji. I jak tu ma się przemóc, kiedy to chcą ukarać niewinną osobę?! Dziewczyna zacisnęła pięści. Miała ochotę pomóc teraz chłopakowi uciec, a potem sama oddać się policji, kiedy ten nagle... się poddał. Spojrzała na Fema szeroko otwierając oczy. Ale jak?! Nie może, nie może! Do oczu napłynęły jej łzy i rozpłakała się tam samo jak i on. Przecież... on nie był mordercą, on nie zabił umyślnie, prawda?! Pheam równie dobrze mógł zginąć w tej walce. Wzięła kilka głębokich wdechów, starając się uspokoić. Spojrzała w ziemię, starając się ukryć to, co czuła. Nienawidziła pokazywać przy wszystkich swoich uczuć. Otarła szybko łzy ręką i znów spojrzała na zgromadzonych tutaj ludzi. Miała zamiar zabrać głos. Rzadko to robiła, ale się odezwie. Stanęła przed chłopakiem,  jako że nie była splątana.
- Ja również wiem, jak wygląda Pheam Darksworth, który chce zabić... przekonałam się sama o tym. Jednak on, podczas walki, nie zamierzał tego zrobić.- Wzięła kilka głębokich wdechów. Denerwowała się. Jeszcze nigdy się nie wypowiadała przy tylu ludziach.- Uważam, że wymierzanie kary na własną rękę- tu miała na myśli Huanga- było zupełnym idiotyzmem. Żaden z nas nie ma prawa go osądzać. Ludzie, nie żyjemy w starożytności. Kodeks Hammurabiego już dawno jest nieważny. Nie ma zasady "oko za oko, ząb za ząb".- Westchnęła ciężko.- Policja Magiczna zapewne zabierze Pheama Darkswortha i odda pod osąd odpowiednim ludziom.- Głos jej lekko zadrżał, jednakże szybko się opanowała. Nie mogła przecież pokazywać swojej niechęci do tej organizacji, prawda?- Możecie się ze mną zgadzać, bądź nie, jestem przecież tylko dzieckiem, ale wiem, że to mogło się stać i jemu. I tak jak Takara mówi... nie bierzecie tego pod uwagę.- I pewnie nie mielibyście nic przeciwko, jakby tak się stało, dodała w myślach.- Nie powinien być karany za zabójstwo z premedytacją...  I uważam, że Wielki Turniej Magiczny powinien zostać przerwany. - spojrzała na sprawcę całego tego zamieszania.- Pheam... ja... chciałam... Ci podziękować za jedną rzecz. Za to, że się mną wtedy w szpitalu zainteresowałeś.- Uśmiechnęła się do niego smutno i tym razem już rozpłakała się na dobre. Łzy spłynęły jej mimowolnie po policzkach, zacisnęła mocno pięści. Nie będzie się już kryła z tym, trudno. Ewentualnie GH ją zabije za współczucie największemu wrogowi gildii...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t983-nori#14522 https://ftpm.forumpolish.com/t604-nori https://ftpm.forumpolish.com/t632-norisiowe-info
Ragna Kezuma


Ragna Kezuma


Liczba postów : 54
Dołączył/a : 14/08/2012

Don vs Pheam - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Don vs Pheam   Don vs Pheam - Page 3 EmptyNie Gru 01 2013, 00:50

Ech, harmider, harmider i jeszcze raz harmider. Doprawdy czy i w takiej sytuacji musiała się dziać masa nieznośnych rzeczy? Cóż tego Ragna nie wiedział, ale z jego szczęściem raczej o spokój było trudno. Tak więc miał tylko nadzieje, że ci z FT się uspokoją i zabiorą winnych zanim coś w nim pęknie. No niestety raczej był już bliski granicy po ostatnich wydarzeniach, a sam morderca sprawy wcale a wcale nie ułatwiał. Dlatego też uznał, że najlepiej będzie winnemu (Pheamowi) zatkać usta. Dlatego też używa na nim Odwróconej mowy, cóż kiedyś do tego przywyknie, a na razie nie będzie dolewał oliwy do ognia. W kolejnej kwestii jeśli miały by się pojawiać na arenie jakieś płomienie to korzysta z Termo przewrotu by odwrócić ich temperaturę i je zamrozić, w końcu nie chcemy tu żadnych pożarów. Jakby nie patrzeć podpalenie stadionu byłoby szczytem wszystkiego, dlatego trzeba było temu zapobiec. Potem zaobserwował jak jakaś wróżka (Alezja) uderzyła mordercę i wykrzyczała mu co sądzi o jego zachowaniu. Trzeba przyznać, że zdaniem białowłosego to było chyba pierwsze sensowne zachowanie przedstawicieli Fairy Tail od czasu tragedii, jakie dostrzegł. Być może byłby tym mile zaskoczony gdyby nie ogólna sytuacja i to, że wrzeszczała. W sumie wystarczyło, że tylko on podniósł głos, reszta nie musiała... Mając wolną chwilę postanowił uwolnić Huanga. Cóż niby mogło mu to pomóc trochę się uspokoić, lecz skoro wcześniej dostał jakimś czarem to lepiej było sprawdzić jak się ma. Dlatego też rzuca Odwrócenie spoistości by zrobić mu wyjście z bunkru. Niedługo potem wcześniej wspomniana osoba (Alezja) postanowiła ponownie zwrócić na siebie uwagę mistrza Lamia Scale.
- Ech, najwyraźniej moja podopieczna odpowiedziała już na większość kwestii. Cóż być może moja gildia byłaby w stanie zrozumieć to po części, gdyby to był zwykły wypadek. Jednakże zabranie ostrego miecza na taką walkę jest raczej oznaką skrajnej nieodpowiedzialności. - Rzucił spokojnym Tonem w stronę Alezji, tak by reszta jej towarzyszy nie usłyszała. No jakby nie patrzeć nie miał ochoty dalej słuchać nie wiadomo czego od strony mniej opanowanych wróżek. Niestety mimo wszystko odezwała się kolejna osoba (Takara), która nie przyjmowała do siebie rzeczywistości. Jednakże nie bardzo miał ochotę na dyskusję z nią. Cóż i tak nie raczyłaby nawet spojrzeć na ich punkt widzenia, więc nie było sensu z nią gadać, no chyba ze nieco by po odwracał, lecz nie zamierzał robić ludziom prania mózgu... Potem jeszcze dołączyła się Nori, przez co białowłosy miał już zupełnie dość dzisiejszego dnia.
Powrót do góry Go down
Alezja


Alezja


Liczba postów : 1210
Dołączył/a : 12/08/2012
Skąd : świat Pomiędzy

Don vs Pheam - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Don vs Pheam   Don vs Pheam - Page 3 EmptyNie Gru 01 2013, 03:18

//Mam zgodę Astha na drugiego posta w tej turze, ale jako, że w prośbie napisałam, że nie będę używać zaklęć ani nikogo bić, etc. to płonące zboże zostawiam Wam. Perdon. Ale tylko przypomnę, że zabranie Fema przez policję = odwołanie Radła = nie ma zboża, nie ma się co palić...


Gdy zobaczyła idącą w swoją stronę członkinię LS, była gotowa niemal na wszystko. Skoro czują potrzebę wyładowania się na kimś, to ona weźmie to teraz na siebie. Gdy owa członkini ukłoniła się w jej stronę, Inu... zdziwiła się. Ukłoniła się również w stronę Rosalie, opuszczając wzrok, a więc robiąc to, czego nigdy nie robi ze względów bezpieczeństwa. Opuściła wzrok świadomie. Na odmowę zapłaty za pogrzeb skinęła głową, że przyjmuje do wiadomości. W jej obowiązku było próbować. Spojrzała też niepewnie na Ragnę, czy zgadza się z podopieczną. Natomiast co do dalszej części...
- Przeprosiny oczywiście przyjęte. Za dobrze rozumiem gniew i bezradność, gdy na własnych oczach traci się towarzysza. Pheam Darksworth zabił Dona Vito Ferliczkoniego i okoliczności zgasłego życia nie przywrócą. Reszta jest w rękach policji i sądu. Proszę Was jednak, byście nie tylko w Femie upatrzywali się zabójcy. Zabił, ale i tak to narzędzie w rękach kowala. Prawdziwymi zabójcami są ci organizatorzy, którzy zatwierdzali i zmieniali regulamin Igrzysk. W trakcie zmagań odebrano zawodnikom nawet możliwość przerwania walk przez kapitanów drużyn. W interesie zarówno gildii Lamia Scale, jak i gildii Fairy Tail powinno być ukaranie przez wymiar sprawiedliwości owego kowala, ponieważ te zasady obu naszym gildiom wyrządziły niepowetowaną szkodę. Przez nie mógł zginąć każdy z zawodników, tak samo jak każdy mógł zostać mordercą. Igrzyska miały być pokazem siły i sportowej rywalizacji między legalnymi gildiami Królestwa Fiore, a okazały się krwawymi walkami gladiatorów. W szoku mówi się i robi różne rzeczy, z których tak naprawdę nie ma się na myśli...
Gdyby to była inna sytuacja, codzienna, za tekst o podziwianiu FT przez Lamię, Alv pewnie parsknęłaby, uważając zdanie za niezły żart z dość długą brodą. Od kiedy pamięta, i od kiedy kojarzy, te dwie gildie zwalczały siebie nawzajem, choć zdecydowanie częściej na drodze konkurencji niż rozlewu krwi. Sama jako Wróżka miała nienajlepsze zdanie o Lamii. Ale... kurde... Nie teraz. Jej zdanie teraz nie miało znaczenia. Teraz dla niej Lamia nie była wrogiem niegodnym zaufania i konkurencją, a grupą zrozpaczonych ludzi, którzy na własnych oczach brutalnie stracili bliską osobę i nawet nie mieli jak temu zaradzić. Gildia nie miała teraz znaczenia. To, co normalnie Alv uważała o Lamii nawet nie próbowało wyściubić kawałka kopyta z odmętów alezjowego umysłu. Nie zamierzała też odzywać się w kwestii wartościowych i niewartościowych jednostek. Fem zabił, fakt, ale dla Alv on również był ofiarą. Ponadto każda grupa ma jednostki, z których może być dumna, i z których ma tylko wstyd. A  Fem należał raczej do grupy bohaterów. Tak czy inaczej groza obecnej sytuacji była mocno ponad to, a Inu aż za dobrze znała ból jaki teraz ogarnął lamijczyków. Na uśmiech Rosalie nie odpowiedziała uśmiechem. Nie śmiałaby. Jedyne, co mogła teraz zrobić, to zwiesić głowę w pokorze, wbijając wzrok w ziemię...
Natomiast słowa Ragny choć z jednej strony przyniosły jej ulgę, z drugiej czuła, że musi zaryzykować swoje zdanie, by być fair wobec rozmówcy. Spojrzała mistrzowi Lamia Scale prosto w oczy, choć z determinacją (na jaką musiała się zdobyć) mieszał się strach, niegorzej widoczny. Bo jeszcze nie zdarzyła się sytuacja, by Alv stawała z mistrzem legalnej gildii twarzą w twarz i czuła się na równi czy lepsza. Oczywiście zdanie Takano było dla Alezji ważniejsze niż dowolnego innego mistrza (ba! może nawet Rady?), ale i tak oni wszyscy byli wysoko, wysoko, ponad Inu. Stojąc twarzą w twarz z Ragną czuła się tak, jak foka próbująca zatrzymać lodołamacz. Ale musiała. By być fair. Odezwała się więc, głosem o natężeniu zbliżonym do głosu Kezumy...
- Proszę wybaczyć śmiałość, mistrzu gildii Lamia Scale. Młody Darksworth prawdopodobnie nie znał magii waszego towarzysza. Nie trzeba wnosić miecza na arenę, by mieć do niego dostęp. Inaczej powinno się zakazać takich magii jak magia miecza, rycerska podmiany, żelaza, i wielu innych a to nie jedyne, które mogą masakrować, jak choćby medyczna. Miecz jest atakiem, prawda. Ale jest też obroną. A nieodpowiedzialni okazaliśmy się my wszyscy, biorąc udział w tym turnieju. To już drugie igrzyska, zakończone tragedią...
Ale to była rozmowa między nią a Ragną, i może Rosalie. Dłużej spojrzenia mistrza Lamii nie była w stanie znieść. Ponownie utkwiła wzrok w podłożu areny, bojąc się tego, co będzie dalej. I cholernie współczując gildii Dona, jak i jemu samemu. No i też fakt faktem, że nie przeprosiła za śmierć Dona w imieniu ani Fema, ani gildii, ani swoim. Nie zamierzała. Przepraszać za śmierć? ZA ŚMIERĆ?! A NIBY, KURKA, JAK?!...

Natomiast przez chwilę Lamia Scale miała okazję obserwować zmiany na twarzy Alezji po słowach Takary. Zamknęła oczy, jakby nie wierzyła, że to co słyszy to rzeczywistość. Twarz ścięła się w gniewnym wyrazie kamiennej rzeźby, natomiast gdy zabrzmiał jej głos, o natężeniu lwiego ryku, można było odnieść subtelne wrażenie, jakby kły Alv uległy wydłużeniu. Emocje, jakimi teraz tryskała Gergovia, mimo nie bycia widzialnymi powodowały, że wokół takich osób, w takim stanie, mimo że nawet nie zdążyły wymówić słowa, powstał pierścień wolnej przestrzeni. Wtem zabrzmiał wspomniany "ryk". Powolny, z naciskiem na każde słowo...
- KAMISHIROSAWA TAKARA!!!... - i Alv z podejrzanym spokojem oraz (wbrew pozorom) tłumionym gniewem Abaddona odwróciła się w stronę wywołanej. - PRZYPOMINAM, że na moich ubraniach wciąż jest twoja krew... - i rzeczywiście wyraźne krwawe ślady były, w okolicach szyi i obojczyków - PRZYPOMINAM, że jeszcze niedawno, na tym turnieju, miecz członka mrocznej gildii spoczywał na twojej szyi... A teraz TY sobie PRZYPOMNIJ, co czułaś, gdy znów byłaś bezpieczna... NIGDY nie zapomnę tego, co czułam JA: NIEWYSŁOWIONĄ RADOŚĆ, ŻE ŻYJESZ... A teraz postaw Lamię Scale na naszym miejscu... MY możemy dalej cieszyć się TOBĄ... LAMII TO ODEBRANO... - tu zrobiła odrobinkę dłuższą przerwę niż te kilka do tej pory - Fem nie chciał zabić. Nie zamierzał. ALE ZABIŁ... I OKOLICZNOŚCI TEGO NIE ZMIENIĄ... KAŻDY, kto odbiera życie, w ataku czy w samoobronie... umyślnie czy nie... JEST ZABÓJCĄ... ZABIJA, czyli ZABIERA ŻYCIE... ŻYCIE, KTÓREGO ZWRÓCIĆ SIĘ NIE DA... JASNE?!... Czy Fem jest ofiarą?! JEST. Ale naszym wrogiem nie jest Lamia Scale!... WSZYSTKIM NAM ZALEŻY NA FEMIE... ale każdy kto naprawdę chce mu pomóc, niech pomoże mu na sali sądowej... Bo tu nie jest na to miejsce... Jeśli Fairy Tail naprawdę chce pomóc Pheamowi Darksworthowi, niech zrobi co w naszej mocy, by miał jak najsprawiedliwszy proces i jak najłagodniejszy wymiar kary, oraz by za śmierć członka Lamii odpowiedzieli prawdziwi zabójcy... Ten dzień i tak go będzie ścigał do końca życia... My z Femem jeszcze kiedyś możemy się śmiać. Lamia Scale z Donem już nigdy! Więc jeśli jeszcze ktoś zamierza coś tutaj powiedzieć w obronie Fema, to niech się DO KUR*Y NĘDZY ugryzie w język teraz i zaczeka na sąd... - i tak oto po raz pierwszy ktokolwiek mógł usłyszeć, że Gergovia zna żołnierski język - To nie tylko organizacja, która straciła pracownika... ALE GRUPA LUDZI, KTÓRZY STRACILI PRZYJACIELA... I tak jak Lamia Scale nie ma prawa do samosądu... tak odbieranie im prawa do rozpaczy i braku zrozumienia dla tej śmierci... jest nieusprawiedliwionym okrucieństwem... - po czym umilkła. Powiodła wzrokiem po Wróżkach. Już nie gniewnym, a zbolałym, ale jednocześnie zdeterminowanym wzrokiem, po czym dodała - Żeby było jasne: nie opuścimy Fema...
Miała Nadzieję, że Wróżki umilkną. Tego dnia obie gildie kogoś straciły. Obie chcą sprawiedliwości. Ale droga przez walkę i zemsty między obiema organizacjami wiedzie tak bardzo nie tędy...
No, to teraz mogła sobie pozwolić na "relaks". A tak serio, to chciała być teraz przy Femie. Bolało ją, że jest teraz kompletnie sam...

Ona tylko słyszała, jak głowa Angella była oddzielana od ciała. Lamia Scale widziała, jak ginie Don...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t91-konto-alezji https://ftpm.forumpolish.com/t90-gergovia-alezja https://ftpm.forumpolish.com/t907-kabaczek#13270
Huang Zhen


Huang Zhen


Liczba postów : 235
Dołączył/a : 28/09/2012

Don vs Pheam - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Don vs Pheam   Don vs Pheam - Page 3 EmptyNie Gru 01 2013, 08:16

Mój atak nie był do końca przemyślany, można powiedzieć, że działałem pod wpływem chwili. Nie zdawałem jednak sobie sprawy jak mogą zareagować magowie z Fairy Tail. Ci po prostu rzucili się na mnie jednego jakbym to ja zrobił coś złego, pomagając w ten sposób mordercy. Nic specjalnego mi się nie stało a to siedzenie pod ziemią pomogło mi ochłonąć. Mimo tego atak to atak, zapamiętam sobie jego wykonawców, oj zapamiętam..
Na szczęście mogłem usłyszeć wszystkie te "rozmowy". Gdy tylko udało mi się wydostać odwołałem moją transformację w Tengu. Jedyne co zostawiłem to Guan Dao. By czuć się bezpieczniej a także, potrzebne mi to było do tego co zaraz powiem. Najpierw trzeba było odwołać się do parszywych słów Fema, gdyż one najbardziej mnie zabolały.
-Ragna? Pierdol się? Jak śmiesz odzywać się w ten sposób do mojego mistrza, znaj swoje miejsce morderco! Za te słowa powinienem Ci spuścić wpierdol, cóż widać, że nikt nie nauczył Cię szacunku do starszych a przede wszystkim do lepszych od ciebie. Sprawiedliwości? Nie rozśmieszaj mnie. Jedynymi upominającymi się o sprawiedliwość możemy być my! Ty nie masz do tego, żadnego prawa, pogódź się z tym. Zgnijesz w pierdlu i za prawdę, nie waż się nawet z niego wychodzić..
Następnie był słowotok, który miał na celu bronienie mordercy, odpuszczę sobie komentowanie tego w jakiś sposób. Rose, musiałem z nią pogadać, ot tak by się uspokoić..
-Heh nic mi nie jest, ze też zawsze musisz mieszać w zmysłach w najmniej oczekiwanym momencie. Na prawdę ich przepraszasz? Myślisz, że na to zasługują? Pomagając temu mordercy i w tak bezceremonialny sposób mnie atakując? Możesz myśleć sobie co chcesz. Ja nie mam zamiaru za nic przepraszać. Postawcie się na moim miejscu do cholery, WSZYSCY!
Teraz mówiłem już do wszystkich bo w końcu, musiałem to powiedzieć...
-To ja byłem kapitanem tej drużyny! To ja wziąłem Dona na ten turniej mając na uwadze jego umiejętności i to, ze przydadzą się one do zdobycia pierwszego miejsca. Miałem rację wszystko zaczęło się od jego błyskotliwej wygranej. Od tego momentu wygrywaliśmy wszystko co się dało i mieliśmy wielkie szanse na wygraną. Do tej chwili... Ja go tu sprowadziłem, tutaj, właśnie w to miejsce by ktoś go tutaj zabił.. Możecie zrozumieć moje uczucia? Nikt nie może.. Po prostu posłałem go na śmierć!! Nie wiem czy kiedykolwiek jeszcze spojrzę sobie w twarz.. Już nigdy nie będzie mnie denerwował, już zaczynało mi tego brakować, a dopiero minęło kilka minut od tego feralnego zdarzenia.
-Swoją drogą błotnista dziewczynko z kretyńskimi porównaniami.
Tutaj jawne odniesienie do Takary, która była nie była lecz mnie zaatakowała.
-Kompletnie się mylisz, ukazując w ten sposób, ze to Ty gówno wiesz na temat prawdziwej walki. Każdy wojownik dobrze posługujący się swoją bronią, wie jak atak, spowoduje jaki uszczerbek na zdrowiu. Nie ma mowy o pomyłce...
Tutaj dla małego sprezentowania wykonałem cięcie ( w powietrzu), którym bym pozbawił głowy przeciwnika.
-Idź więc wciskać ten kit gdzie indziej, bo tutaj nic nie wskórasz, tyczy się to również reszty adwokatów diabła..
Trzeba było kończyć ten wywód bo gadanie o tym wszystkim przyprawiało mnie o mdłości i ból głowy. Jeszcze tylko odpowiedzieć Alezji. ( Swoją drogą jak Ty chciałas stanąć twarzą twarz z Ragną skoro on siedzi na trybunie WTF.)
-To co powiedziałem przed chwilą tyczy się również Ciebie, cieszę się, że chociaż próbujesz wejść w moje buty, lecz spytaj się tego gościa, który lata teraz nad nami. Wygrał on poprzednią walkę i jest chyba z waszej gildii. Posługuje się włócznią, pewnie przyznałby mi rację..
Oczywiście chodziło mi o Diara.
-Co do wspólnego śmiania, się to powątpiewam w to. Zarówno ja jak pewnie cała moja gildia zrobimy wszystko co w naszej mocy by morderca zgnił w więzieniu. Chyba, że chodziło Ci o widzenie wtedy to sprawa wygląda inaczej. Nie opuszczajcie go, ale nawet nie próbujcie go odbić. Wtedy dopiero pokażecie jak wygląda według was "sprawiedliwość" i ukażecie prawdziwe oblicze waszej gildii. Pewnie stary skład FT przewraca się w grobie jak widzi co się tutaj dzieje..
Nie widzę, też waszej mistrzyni, czyżby umywała ręce od tego wszystkiego? Bardzo miło z jej strony..

Na to wszystko powoli opadają ręce, niestety nie mogę sobie na to pozwolić bowiem mam nimi jeszcze coś do zrobienia. Pamiętając mniej więcej, gdzie leży Don, staram się go w tym całym zbożu znaleźć. Znajduje jego części ( ten odcięty kawałek głowy) i zbieram wszystko w jedną "kupę". Biorę Dona na ręce. Trzeba było się stąd wydostać, nie można pozwolić by jego ciało dalej było wystawione na widok publiczny i hańbione. Zdejmuje z siebie moje wierzchnie okrycie i zakrywam Dona od głowy tak do połowy tułowia. Nie chcę by ktokolwiek z widowni patrzył na ta masakrę. Jeśli faktycznie wszystkie wejścia i wyjścia są pozamykane to kolejny raz zamieniam się w Tengu by w spokoju odlecieć z ciałem Dona w kierunku naszego sektora. Moja broń już wyparowała bowiem nie jest mi w tej chwili potrzebna. Jedyne co chce to zabrać stąd Dona i dowiedzieć się od mistrza co dalej robić. Ta sytuacja bowiem coraz bardziej mnie przerastała..
Jeśli zaś znowu ktoś by mnie atakował, w plecy a jakże w końcu z wróżkami to nigdy nic nie wiadomo.. To unikam tego ataku energiczniej wzlatując w niebo i tyle. Jeśli powyżej areny natknę się na Diara to skinę mu lekko głową, w końcu to była jedyna osoba z zebranych, która nie mieszała się w to wszystko. Za to trzeba oddać należny szacunek..

z/t


Ostatnio zmieniony przez Huang Zhen dnia Nie Gru 01 2013, 15:47, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t239-mnichowe-konto https://ftpm.forumpolish.com/t208-mnich-z-bardzo-daleka
Sethor Fiberos




Liczba postów : 289
Dołączył/a : 17/11/2012
Skąd : Poznań

Don vs Pheam - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Don vs Pheam   Don vs Pheam - Page 3 EmptyNie Gru 01 2013, 14:43

Sethor trochę pokrzyczał sam do siebie. Nie mógł jednak wejść na arenę, bo ktoś zastawił drzwi. Otarł łzę rozpaczy, spływającą po policzku. A tak naprawdę to udawał, że miał łzę na policzku. Ochłonął. Te drzwi w pełni ostudziły jego zapędy. Już nie myślał nic. Pamiętał, a zapomniał. Wiedział i nie wiedział. I nie widział..
-Głupie drzwi- pomyślał i próbował przysłuchiwać się przez blokadę ewentualnym rozmowom. Słyszał zapewne wiele, ale jednocześnie nic. Tyle tam bowiem było ludzi, że szkoda gadać. Miał jednak nadzieję, że policja uczyni to, co do niej należy. Tupał lewą nogą o ziemię w rytm... Hymnu Sethora, o! Uśmiechał się przy tym, bo polubił własny utwór muzyczny.
-KTO CHCE IŚĆ DO CUKIERNI NA CIASTKO I LODY? PODAWAĆ IMIONA- wydarł się maksymalnie głośno, czekając na odpowiedź. Sprawa była już skończona, z tego co słyszał, więc czemu by nie iść na coś słodkiego? Wewnętrznie czuł, że nic nie zastąpi tej wyrwy, która została po Donie, jednak wiedział, że muszą iść naprzód. Fem był dziś brzozą, a Don samolotem. Jednak po co roztrząsać tę sprawę przez rok? Może jeszcze Rada Magii zatrudni jakąś komisję do tej sprawy? Otrząsnął głowę i czekał.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t364-lokata-sethora https://ftpm.forumpolish.com/t356-sethor-fiberos https://ftpm.forumpolish.com/t678-sethor-i-jego-pierdolki
Laveth


Laveth


Liczba postów : 180
Dołączył/a : 19/10/2012

Don vs Pheam - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Don vs Pheam   Don vs Pheam - Page 3 EmptyNie Gru 01 2013, 15:03

To wszystko zaczynało być coraz bardziej irytujące... jeszcze takiego burdelu nie widział. Każdy kto tylko wkraczał na arenę, krzyczał że chce sprawiedliwości i przy okazji trzaskał zaklęciami na lewo i prawo. Ciekawe, każdy mówił o sprawiedliwości, jednak każdy widział to inaczej. Jedni chcieli by zabójca zgnił w więzieniu, inni chcieli by w ogóle tam nie szedł, bo w ich oczach to był tylko wpadek. Oczywiście, mogło być i tak, że zrobił to nieumyślnie. Owszem, jednak śmierć pozostaje śmiercią, a prawo jasno tego zabrania. Atakował, ale nie chciał zabić... każdy doświadczony szermierz wie, czym może się skończyć bitwa przy użyciu ostrej broni. Więc na co oni liczyli? Na zadrapania i siniaki? Fakt, na takich zawodach powinny być jakieś zabezpieczenia, które chroniłyby uczestników przed takimi sytuacjami. Jednak on nie przyszedł tu po to, by osądzać organizatorów, nie przyszedł tu po to by osądzać kogokolwiek. Miał po prostu zatrzymać Pheam'a i odprowadzić go w odpowiednie miejsce, gdzie odpowiedni ludzie się nim zajmą. To było jego zadanie. Gówno go obchodziło to wszystko co wykrzykiwali. On nie chciał... on jest niewinny... dopilnuje byś zgnił w więzieniu... dobre sobie. By mieć prawo mówić takie rzeczy, trzeba najpierw mieć moc, która pozwoli urzeczywistnić te słowa. Może one zadziałałyby w sądzie, ale nie tutaj.
Teraz dopiero wszystko zaczęło się komplikować.
Jeśli Finnowi'aka'Melior uda się przenieść Fema do niego, to doskonale! Wtedy to Smoczek wytworzy kawałek metalu, owinie nim ręce "przestępcy", a następnie zmieni nieco stan żelastwa, by te zalały mu dłonie, coby się nie wydostał. Prowizorka, ale za to jaka profesjonalna.
Skoro delikwent jest już w jego rękach, to znaczy że pole się schowało tak? Wtedy to patrzy na naszą panią archeolog.
- Mimo, że masz swoje powody, to nie mogę zostawić Ci tych mieczy... idą ze mną. - powiedział na tyle głośno żeby go usłyszała, poczeka chwile aż broń "przyjdzie" do niego, a następnie wyprowadzi Pheam'a zdejmując ścianę z przejścia.
Jeżeli jednak nie ma tak łatwo, smoczek zamienia swoją prawą rękę w ostrze i wchodzi w pole kierując się w stronę poświaty. Ostrze ma służyć tylko do samoobrony. Jeżeli pole zostanie podpalone, automatycznie tworzy pod sobą kolumnę mającą na celu wynieść go ponad całe pole i ogień, kiedy owy płomień zostanie ogarnięty, to wtedy z góry wypatruje Fema, o ile jest to możliwe. Następie schodzi na dół by go zatrzymać i wyprowadzić. Po drodze rzuca pogardliwe spojrzenie wróżce, która niczym znana persona uznała, że "w obecnej sytuacji wszyscy jesteśmy mordercami".
- Najlepiej byłoby puścić go wolno co? Bo przecież nic złego nie zrobił. To skoro ty też jesteś winna to może Ciebie też mam aresztować ...?- rzucił drwiąco, odebrał Alezji rynsztunek palacza i wyprowadził Pheama. Naprawdę nie chciało mu się komentować wszystkich odzywek które tu padły...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t365-zelastwo-lav-a#3266
Liang


Liang


Liczba postów : 392
Dołączył/a : 24/03/2013
Skąd : Wioska Sundao

Don vs Pheam - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Don vs Pheam   Don vs Pheam - Page 3 EmptyNie Gru 01 2013, 16:21

Skupiałem się na tym, by doprowadzić zaklęcie do końca i nie zakończyć go za wcześnie, Kiedy policja dotrze do mordercy, usuwam z niego oplatające go węże... Jeśli Takara zgodzi się usunąć shielda, a nie będzie mogła zrobić tego uwięziona moim zaklęciem, także z niej je zdejmuje. Za to rozglądam się i obserwuję osoby, które uwięziłem i uwalniam osoby które nie sprawiają na razie żadnych problemów i się nie wyrywają za bardzo... Czyli Randię, jak na razie...
Jeśli zaś Huang cały czas pozostanie uwięziony, to ja idę zebrać Dona.
-Ja to zrobię Rosalie-
Zakładam że Don leży niedaleko Fema, tak więc podchodząc do niego, mordercze wróżki, które chyba jednak nie mają pojęcia, czym jest godność, bo pomimo oczywistego morderstwa, reszta nadal wykrzykuje głupoty "on jest niewinny", "on tego nie zrobił specjalnie" a i owszem, zrobił to, co chciał. Zaraz przybiegną kolejni i zaczną wciskać kit, że tak naprawdę tego mordercy nie było wtedy na arenie, a Don sam się zabił... Idiotyzm... Tak więc podchodząc do nich, mogłem spodziewać się ataku ze strony tego rozjuszonego burdelu, więc tylko mówię spokojnie...
-Chcę tylko zabrać Dona z areny... chcecie, odgrodźcie tego swojego żołnierzyka własnymi ciałami, ja przynajmniej mam jakieś pojęcie jak powinno się zachować w tej sytuacji w przeciwieństwie do...- tutaj zmierzyłem kilka wróżek -niektórych...
Dochodząc do Dona, użyłem Aspektu Przyswojenia: [B] Onikuma, zdejmując niedzwiedzi płaszcz, okryłem Dona, wcześniej zbierając do kupy jego głowę, podniosłem go, z czym nie miałem problemu dzięki sile niedźwiedzia i ruszyłem z nim pod jedną z bram... Jeśli były zamknięte, czekam aż Żelazny ściągnie z nich blokadę i ruszam do ambulatorium... Tak w tej chwili chyba było najwłaściwsze miejsce dla niego...
Strata tak wspaniałego członka gildii była naprawdę ogromną krzywdą zadaną Lamii Scale... No cóż, chłopak był niezwykle zdolny, a przed nim było jeszcze tyle życia... Byłem pewien że wygra tą walkę z palcem w du... w nosie... teraz jednak pozostało nam go pochować i oddać mu należny szacunek i podziękować mu za oddanie wobec Lamia Scale...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t918-liangowa-sakwa-zlota#13540 https://ftpm.forumpolish.com/t786-liang-aaliyah https://ftpm.forumpolish.com/t954-liangowe-fajnosci
Sponsored content





Don vs Pheam - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Don vs Pheam   Don vs Pheam - Page 3 Empty

Powrót do góry Go down
 
Don vs Pheam
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 5Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
 Similar topics
-
» Pheam Darksworth
» Akane vs Pheam
» Takara vs Pheam
» Pheam Darksworth

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: Wielki Turniej Magiczny
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.