Finn vs Dżek

Cing, ciang, ciong, majtki ściąg! Czyli witamy w chińskim pałacu! Dookoła mury(Spokojnie, bo od was są daleko), cała posiadłość ma kilka hektarów, jednak dla was będzie do wykorzystanie 50m^2 tego obszaru, dookoła domu(Sam dom w sumie też), ale zacznijmy od opisu~! Wszystkie jest pokryte zieloną, a wręcz szmaragdową trawką. Jasne słonko świeci, bezchmurne niebo, normalnie żyć nie umierać. Co jakiś czas krzaczki, a kawałeczek dalej małe jeziorko, w którym pływają karpie Koi. Na środku znajduje się nieduży domek, w tradycyjnym chińskim stylu. Taki letni, dwupiętrowy. Otaczają go pomarańczowe i fioletowe kwiaty. Oboje przyszliście do tego miejsca, a wasze dzwonki rozbrzmiały!(Niczym w shaman kingu, mimo tego, że dzwonków nie macie!). Dystans między waszą dwójką wynosi jakieś 8m.

Kolejka: Kto pierwszy ten lepszy~~

[url=zapodaj.net/images/2870869d9c1ec.png]Mapka[/url]

Bordowy "X" - Dżek
Musztardowy "X" - Finn
Jasnoniebieskie - Woda
Pomarańczowe i fioletowe - Kwiatki
Zielone - Krzaczki o wysokości 0,5m

Ach... Kolejny dzień w pracy i kolejne wezwanie w teren, a tym razem... Jakieś dziwne domkowate coś ze stawem i rybkami i czymś tam jeszcze... No ale skoro misja w terenie, to trzeba się chyba jakoś pokazać, nie? Temu też nie dziwota, iż blondasek wraz z przybyciem własnym, przybywa też... PAM PAM BAM! Jednorożka Monocerotisa! (C) Soł ło pi wybór, a potem... Mając przyzwanego patatajca, rozgląda się dookoła, by dostrzec pana... Pana doktora?
- O! Dzień dobry psze pana! To pan był w szpitalu w Erze, nie? - pyta się na początek zielonooki, machając do człeka i uśmiechając się w jego kierunku. Nawet jeśli mają walczyć, to wypada się przywitać... - Pewnie pan wie, ale jestem Finny~! A pan to? - rzucił dalej nastolatek, nie zmieniając odległości dzielącej ich, a nawet na dodatek odsyłając przyzwanego Ducha, ale nie do świata duszków, a do swojego cienia. Póki będą rozmawiać, to raczej nie ma potrzeby używać go do ataku, nie? - Nie wolałby pan po prostu zrezygnować? Nie chcę jakoś ranić lekarza, więc jak się da, to wolę tego uniknąć... - rzucił chłopaczek, przykucając by poprawić sznurówki w butach. Oł je~! Soł ło pi skill! No ale już takie op może potem spojrzeć się na mężczyznę, licząc, iż w trakcie walki mu się butki nie rozwiążą! Chociaż... Jego chyba były na rzepy... To w sumie co on robił? Czyżby jakiś cienisty spisek? To jest... Mroczny nie cienisty! - Widzi pan! Nawet nie mam już nic w dłoni~! - to dodając, pokazuje fakt, iż nie jest uzbrojony, aczkolwiek, niedługo potem opuszcza dłonie, a jeśli mężczyzna spróbuje się do niego zbliżyć na mniej jak 2 metry, to chłopaczek wtedy raczej spróbuje zasłonić dostęp szabelką, a nóż może wtedy ciachnie człeka, czy coś... Któż to wie...

Tak, Dżekowi już się nie chciało. Dżek chciał do domu... no ale cóż. Lajf iz brutal, trzeba było pokazać klase i wykrzesać z siebie chociaż minimalne minimum zapału. Niestety Dżek, Finna nie rozpoznał, wszak miał tylu pacjentów że jakoś wyleciało mu to z głowy. Zamiast tego powoli ruszył do chłopca, skracając dystans do 5m. Bynajmniej. Jeśli w kierunku Dżeka poleci jakiś item, typu nóż, Senbon czy inne tego type badziewie mogące zrobić Dżekowi krzywdę, ten wykonuje cwane uniki, niemniej jednak bez przesady, wykorzystuje na niej jak najmniej energii, ocenia też własne możliwości ciała, tak więc najbardziej optymalne będzie okręcanie się o 90 stopni, ewentualne odskoki a nawet w razie czego odbiegnięcie i okrążenie Finna z prawej lub lewej flanki, zależy od tego w którą wygodniej. Oczywiście Dżek widział co stało się z duchem chłopca, dlatego uważa na własny cień. Właściwie uwaga na własny cień jest znacząco większa niż uwaga poświęcana chłopcu, a skoro Dżek obserwuje swój cień, rzucając na niego przelotne spojrzenia, to powinien dostrzec atak nim ten dojdzie do skutku,a wtedy wykona obronę adekwatną do owego ataku. Obronę której nie idzie opisać z wiadomych przyczyn i zostanie ona uściślona w momencie poznania ruchu przeciwnika - o ile do takowego doszło.

Przeciwnik postanowił na razie nie atakować, co było Dżekowi na rękę, zbliżył się on do przeciwnika na te 5m i co dalej? Ano dalej dość prosto, 5m spora odległość ale nie dla Dżeka bo ten nagle rzuca się na przeciwnika, wyciągając jednocześnie lewą ręką skalpel. Gdy zbliży się do przeciwnika natychmiast prawa noga wędruje w przód a lewy łokieć do tyłu a potem korzystając z pędu jaki nadaje lewej ręce, poprzez przyciągnięcie jej do przeciwnika wraz z resztą ciała, godzi Finna skalpelem w podbrzusze. Gdyby wykonywał jakieś uniki to będzie go ognił i machał skalpelem. Ewentualnie stara się chwycić przeciwnika.

Finnek widząc zbliżenie Dżeka zaczął stopniowo się oddalać do tyłu... Kroczek po kroczku, chcąc zwiększyć dystans, aczkolwiek ciągle obserwując przeciwnika, jak i swój cień przed nim. Gdy tylko zauważy jak przeciwnik rzuca się w jego kierunku, w tym momencie próbuje uniknąć ataku przez odskoczenie w tył i jednoczesną aktywację na swoim cieniu, leżącym przed nim Darkness Path, licząc, iż może Dżek wpadnie w owe przejście i wyląduje... Ano portal wylotowy znajduje się w cieniu tuż przy ścianie/kolumnie w każdym bądź razie zacienionej krawędzi budynku, więc mejbi lekarz zderzy się z owym miejscem. Ale... Ale! Nie tak hop siup, bo przecież i może uniknąć owego "dołka" jak i może zaatakować od "flanki"! Co wtedy? Blondasek próbuje skorzystać z szabli, by zablokować potencjalne nadchodzące uderzenie, a jeśli będzie trzeba to drugą ręką sięga sztylet, próbując uchronić się przed potencjalnym innym ofensywnym cosiem! Kopnięcie? Może drugi skalpel? Jednak na pewno jak się da, to nie pozostaje na długo przy Dżeku, uważnie obserwując jego ruchy i nie dając mu się zbliżyć na zbyt krótki dystans. Ofc, jest też wersja ostateczna, w której krótki dystans zostaje zachowany, a blondasek nie daje sobie zbytnio rady... Wtedy to też możemy odpuścić sobie Darkness Pathowanie i z cienia Finnka wybędzie jednorożec, ażeby odgrodzić walczących, a zarazem zapewnić ciut większą przestrzeń życiową właścicielowi i kto wie... Mejbi wywali też Dżeka, bo ten będzie pod wrażeniem nagle pojawiającego się przed nim kunia.

I co ma poradzić Finnek skoro przeciwnik wpada sobie ot tak w jego portal?! No nic... Trza poszukać człeka i... No i... Walczyć? Tia... Chyba tak... Dlatego też Finnek przemieszcza się w oświetloną część domku, a tam... Tam otwiera ponownie przejście, przez które przerzuca jeden sztylecik, licząc iż trafi mężczyznę. Przy okazji łudzi się, że budyneczek porobi za swojego rodzaju kryjówkę przed mężczyzną, a cień ostatecznie będąc przy ścianie, pojawi się na niej, ne? Poza tym, jeśli doktorek by próbował przekroczyć owy portal... Śmiało... Wtedy może liczyć się ze spodziewającym się tego chłopaczkiem, który jak tylko zauważy nieprawidłowość, to korzysta z swojej szabli! Oczka przecież mu działają, nie?! Zresztą... Najlepiej próbując uszkodzić szyje, albo przynajmniej to, co mu się uda. Po prostu jak na amatora przystało, spróbować zranić oponenta jak najdotkliwiej się uda. Co jak nie przechodzi? Staje przy ścianie i nasłuchuje... Słucha, czy ktoś nie nadchodzi i w ogóle! Taki hideout wiele mu nie da, więc może wróg już jest u bram, nie?

MG

Co tu dużo mówić, wygrywa Finn, ze względu na brak odpisu ze strony Dżeka.

Finn - 5 PD
Dżek- 3Pd