Huang vs. Don

Nasi panowie spotkali się na dachu szpitalnym!~ Huang po jednej stronie, Don zaś na drugiej. Nie widzieliście jednak siebie dokładnie, bo ładnie wasze twarzyczki zasłaniało szpitalne pranie. Na środku stało małe pomieszcznko mniej więcej w wysokości będzie miało trzy metry, a w szerokości i długości jakieś 3mx5m. Prawdopodobnie dzięki niemu można było zejść niżej. Niestety są one zamknięte. Skąd wiecie? Intuicja. Cały dach otaczają płot. Może zbyt wielu wariatów chciało z niego spaść. Cały dach ma wymiary 40mx70m. Widocznie był to mały szpitalek, a pogoda? Idealna na walkę, a może nie.. Powoli za to zaczął lać deszcz.
MAPA
czarne - płot
niebieskie - podłoże
biała kropa- Don
zielona kropa- Huang
pomarańczowe coś - budyneczek

Zasada, kto pierwszy ten lepszy~. UR'ki na pw

Ciężkie krople deszczu uderzały w podłożę i w Vita. Było to orzeźwiające ale też nieco denerwujące, wzdrygnął się delikatnie i potrząsnął głową, oh tak, cała ta plansza była całkiem interesująca, ale Don wiedział już co zrobi. Od początku wiedział. Skręcił w lewo, by wyjść przy samym płocie zza prześcieradeł i powoli, niespiesznie, ruszył ku przeciwnikowi. Logicznie skoro on był na jednej połowie areny, to przeciwnik znajdzie się na drugiej, a miał dla niego iście Donową propozycję! Stanął więc sobie spokojnie, między prześcieradłami, w połowie drogi do przeciwnika, aczkolwiek tuż przy płocie, więc prześcieradła go nie zasłaniały i ze stoickim spokojem oznajmił
-Walczmy bez Magii. Tylko ja przeciwko tobie, żadnych sztuczek.- Bynajmniej nie czekał na reakcję przeciwnika, tylko ruszył dalej, chociaż teraz akcja zależy od kilku wariantów.

Przeciwnik podszedł do niego, w takim wypadku Don wykonuje szybki cios prawą pięścią celując w lewy bok przeciwnika, po czym opierając ciężar ciała na prawej nodze, nadaje lewemu kolanu pędu, by z całej siły wbić go w prawe udo przeciwnika. Zaraz potem cofa nogę i wybija się z prawej, uderzając lewą na wysokości klatki piersiowej. Oczywiście przeciwnik mógł odskoczyć do tyłu, wtedy cios nogą nie następuje, zamiast tego Don napiera do przodu, bo jak wiadomo poruszanie w przód jest szybsze niż w tył, a gdy znajdzie się blisko przeciwnika szybko wsuwa prawą stopę między nogi przeciwnika i pcha go oburącz w klatę. Jeśli się przewróci, z całej siły następuje lewą stopą na prawe kolano przeciwnika. Istnieje też opcja wykonania uniku w bok, jeśli lewy, to właściwie nadzieje się na stopę, którą kopiemy zaraz po wybiciu z prawej nogi. Jeśli jednak w prawo to ów kop nie następuje, albo raczej następuje, ale wpierw wykonujemy obrót na prawej stopie w kierunku przeciwnika, nadając lewej stopie/piszczelowi dodatkowy pęd(zależy od bliskości oponenta ofc.). Założyć należy też wszelkiego rodzaju bloki, te staramy się ominąć, jeśli więc przyjmie któryś z ciosów na prawą rękę, zaraz leci wolna lewa kończyna na nie osłoniętą część ciała, to samo w drugą stronę;' Ostatnią z opcji jest przechwyt po którym zapewne miałaby nastąpić dźwignia, dlatego Don nie pozwala na dźwignię i działa równie szybko co przeciwnik, gdy ten złapie go za nadgarstek, Don złapie go za jego nadgarstek i silnie wykręci, ogółem, będzie też starał się w takim wypadku przyciągnąć/odepchnąć przeciwnika i dalej młucić.

Istnieje opcja że przeciwnik się opierdala i siedzi sobie za prześcieradłem, luz Don sobie do niego podejdzie więc żaden problem, a wtedy wszystko tak jak wyżej aczkolwiek zapewne dopiero od momentu cofania, chyba że przeciwnik się nie cofa, wtedy cały atak jak wyżej. Oczywiście istnieją niekonwencjonalne i nieprzewidziane sytuacje ale na razie się nimi Don nie przejmie, to dopiero początek walki. W gruncie rzeczy, nie da się złapać, a jak mu się jakoś nawinie przeciwnik, robiąc dziwną nieprzewidzianą akcję to Don go złapie/uderzy.

Kolejna arena, czas więc na kolejną walkę. Coś czuję, że bogowie przygotowali dla mnie prawdziwy test. Niechaj tak będzie pokaże Bogom, z jakiej gliny jestem zbudowany. Postaram się wygrać kolejny ciężki bój. Rozglądając się i widząc tą arenę od razu wpadł mi do głowy pewien pomysł. Przez budowę tego "obiektu" moja akcja nie powinna być widoczna przez przeciwnika dlatego też daruje sobie omawianie jej w tym miejscu, gdyż inaczej przekaże ją MG. Gdy przeciwnik się odezwał wiedziałem już z kim walczę. Był to mój towarzysz i jeden z przyjaciół z gildii. Głupiutki Donek, który jednak walczyć potrafił. Ta walka dopiero sprawdzi mój aktualny poziom. Czuję się zaszczycony, że mam szansę pobić go w takim turnieju, jeśli zaś polegnę to i tak nie będę miał żalu. Gdy przeciwnik będzie tam gdzie będę chciał to zrobię to co zrobiłem. W tym momencie wszystko zależy od tego jak mi to wyjdzie. Jeśli zaś coś w mojej akcji nie wyjdzie lub mimo tego, że wszystko mi się udało atak Dona nastąpi to czas wtedy na obronę. Pierwsza rzec to nie podchodzę do przeciwnika. Czekam sobie spokojnie na jego ruch. Oczywiście cały czas uważam by mieć parę metrów w zapasie do końca dachu nie chcę bowiem z niego spaść.

Gdy dojdzie do konfrontacji czas na skomasowaną obronę. Pierwszy atak blokuję lewą ręką. Jego atak natrafia na moją gardę. Nie powinien się przebić. Widząc, iż ciężar Ciała Dona jest przesuwany na prawą nogę logicznym jest to, że jego lewa zaraz pójdzie w ruch. Wykonuje dość ryzykowny manewr zanim jeszcze kolano przeciwnika pójdzie w ruch i będzie miało swoją moc, natychmiastowo zginam moją prawą nogę i podnoszę ją lekko do góry. Następnie moją prawą stopą staje na jego lewym kolanie. Nie ma tu uderzenia tylko staję. Gdy przeciwnik wykonuje stara się wbić swoją lewe kolano w moja nogę ja po prostu wykorzystuję jego własną siłę przeciwko niemu by odbić się od tego kolana i zrobić salto w tył. Nie powinno to być zbyt trudne, i powinienem wylądować bezpiecznie mając jakieś 1-5 2 metry w zapasie.
Możliwe jest też to, że uznam iż nie da się zrobić tak ekwilibrystycznego uniku jak salto w tył. Wtedy jestem zmuszony blokować. Troszkę wycofuję prawą nogę i blokuje to kolano obiema swoimi rękami. Następnie mały odskok w tył i przygotowanie się na kolejną obronę ataku Dona. Blokuję kopnięcie lewą nogę w kierunki klatki ręką prawą. Do tego pcham lewą ręką moją prawą co by spokojnie zablokować ten atak i by zniwelować szanse na przebicie się atakiem do 0. Szybki odskok i przygotowanie na następną akcję przeciwnika.
Następnym ruchem przeciwnika powinna być szarża. Gdy przeciwnik się zbliża ja nie zamierzam próżnować. Cały ciężar na lewą nogę i schodzę z linii jego ataku obracając się o 90 stopni w prawo na tej lewej nodze. Teraz Don powinien obok mnie przejść lub wysuwając nogę powinien pchnąć powietrze. Ewentualny kop unikam podnosząc lewą nogę by nie nadziać się na żadne kopnięcie. Mogę też przyjąć te kopnięcie moją lewa nogą. Wolałbym go jednak uniknąć. Jakiekolwiek inne uderzenia i kopnięcia również staram się uniknąć uchyleniem lub odskokiem. Blokując tylko i wyłącznie w sytuacji gdy uniki są niemożliwe. Ogólnie moje doświadczenie i umiejętności w walce wręcz nie powinny mnie zawieść więc atak Don nie powinien zrobić na mnie jakiegoś większego wrażenia, chociaż kto wie. Zawsze może się stać coś niespodziewanego.

MG:

Tak więc Don ruszły ku swojemu przeciwnikowi!~ nasz Ogrman w końcu stanął w połowie drogi do następnych prześcieradeł tuż przy płocie. Wysunął propozycję nie do odrzucenia! Była to bowiem walka bez magii. Kiedy to Huang stanął przy prześcieradłach i w tym momencie Huang poczuł ogromny ból w brzuchu - dokładniej nad pępkiem. Doniałke musiał oszukać mnicha, co do jego propozycji. Właściwie dla Huanga nie jest to zbyt dobry początek walki.


Stan postaci:
Don: 84%MM
Huang: Ogromny ból brzucha, ciężko ci się oddycha. Za uja nie chcę Ci się dużo robić. Do tego krwawisz.. Dosyć nieźle.

Don wygrywa.

Don -> 5PD
Huang -> 3 PD