I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Jak na wioską jest to miejsce całkiem spore, z dwóch stron otoczone wysypiskiem śmieci od południa brudną rzeką a od północy lasem Gnolli. Domy w wiosce w całości stanowiły baraki z kartonów, dech i blachy. Zaledwie kilka pseudo chatek było większe. Wszystkie i tak w stanie dość kiepskim. Wioska zaś stanowiła jedno wielkie zbiorowisko takich baraków, rozmieszczonych bez jakiegoś planu. Na ulicy walały się gówna, bród i inne odpadki. Wszędzie biegały szczury, gdzieniegdzie poniewierały się zwłoki i bezdomni. W powietrzu dało się czuć ubóstwo i śmierć, zupełnie inaczej niż to do czego można przywyknąć w Fiore.
~~
Szóstka bohaterów przybyła na miejsce, wioska Krug znajdowała się na północ od lasu Gnolli a na południu łączyła się z granicą Fiore, przez co często można było się tu natknąć na mieszkańca Fiore. Natomiast Romowie rzadko odwiedzali Fiore. Mieszkańcy Romerum mieli śniady odcień skóry w większości czarne włosy i jasne odcienie oczu w tym nietypowe - żółte. Dotarliście do wioski wczesnym rankiem około godziny dziewiątej, po ulicach już jednak włóczyło się mnóstwo ludzi. Klimat był dość ciepły, niebo mimo bycia przykrytym chmurami nie zbierało się jednak na płacz. Wasz cel był prosty dowiedzieć się, co dzieje się w tej wiosce i ewentualnie w miarę własnych możliwości powstrzymać to o ile ma przynieść zgubne skutki dla Fiore.
//Co do waszych postów teraz... każdy z was zaczyna jak chce, gdzie chce. Mozecie iść szukać noclegu, wypytywać bezdomnych... robicie co chcecie, możecie opisać że podróżowaliście razem i się poznaliście a nawet działać solo, zostawiam wam pełną dowolność.//
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Wioska Krug Pon Sty 21 2013, 00:03
Powóz jechał powoli po drodze, która chyba od dawien dawna nie była naprawiana. Kamienie, które wcześniej stanowiły zwartą całość, w tej chwili wystawały z ziemi tylko w niektórych miejscach, tworząc coś w rodzaju ogromnego pola minowego.... tylko tutaj, zamiar min, można było trafić na kamienie. Ziemia była lekko namoknięta, w dodatku droga wiodła przez liczne pagórki, więc powóz raz po raz skręcał, wpadał w liczne dziury, podskakiwał, a koła z każdym metrem co raz głębiej wbijały się w błotniste podłoże. Pogoda w brew pozorom dopisywała. Było jeszcze wcześnie - nie dawno wstał świt- więc było jeszcze zimno, ale słońce z radością wychylało się zza szarych chmur i wpadało przez okna do środka, oświetlając twarze wszystkich. Pheam siedział na jednej z dwóch ławek, które- chociaż obite były swego rodzaju skórą- były strasznie twarde i przyprawiały go o ból pośladków. Westchnął i popatrzył po twarzach towarzyszy. Na lewo od niego siedziała jego różowowłosa towarzyszka - Hotaru, która znowu wybrała się z nim na misję. Tym razem jednak nie był na nią zły. W sumie nawet cieszył się na fakt, że dziewczyna będzie przy nim, kiedy ten narażać będzie życie dla dobra Magnolii. Czuł się zresztą trochę źle po spotkaniu członka GH na tej przeklętej polanie. Nie spotkał bowiem Akane ani Afuro i nie wiedział, co się z nimi stało. Przeniósł wzrok na brązowo włosa dziewczynę z kotem, która siedział obok jego towarzyszki. Nie znał jej imienia, ale z tego co wiedział, była ona z jego gildii. Kolejna wróżka płci żeńskiej, której jeszcze nie poznałem.-pomyślał. Nie wiedział jednak co tutaj robi kot. Patrzył przez dłuższą chwile na niego, ale zdał sobie sprawę, że to trochę nie grzeczne, więc uśmiechnął się tylko do dziewczyny i odwrócił wzrok. Na przeciwko niego, na drugiej skórzanej ławeczce, siedział czarnowłosy chłopak, który na pierwszy rzut oka wydał mu się strasznie dziwny. I to głównie przez to, jak wyglądał. Jego ubiór zastanawiał Fem'a, ale i tak większą uwagę przykuł do jego włosów. Westchnął. Też miał taką ciemną czuprynę na głowię, a teraz...? Był siwy jak jakiś dziadek. I tak trochę się czuł. Po ostatniej misji czuł się o kilka lat starszy. Może był? Nie wiedział. Uśmiechnął się jednak. Ów chłopak również był z Fairy Tail, ale z nim również jeszcze nie zamienił ani słowa. Zastanawiał się tylko... dlaczego na tak trudne misji.... z sześciu magów... tylko dwóch to mężczyźni? Zaraz. Sześciu? Przeniósł wzrok na na różowowłosą dziewczynę, siedzącą w kącie powozu. Była dość niska, ale... to nie był powód, żeby liczyć ją jako pół osoby. Przecież... Policzył dokładnie towarzystwo. On, Hotaru, Dziewczyna z Kotem, Koleś z czupryną, Loli.... Była ich piątka. Więc może ktoś się pomylił. Policzył jeszcze raz, tym razem uwzględniając kota. Szóstka. Kot magiem? Pierwsze słyszę. Dziwne to....dziwne...-pomyślał, wlepiając wzrok w sufit. Przez dłuższą cześć czasu nikt się nie odzywał. Czas mijał, a droga stawała się tylko jeszcze bardzie nie równa. W końcu, siwowłosy nie wytrzymał. Odchrząknął i powiedział: -Skoro jedziemy razem na tak trudną misję, to powinnyśmy znać przynajmniej swoje imiona. Jestem Pheam Darksworth. Miło mi was poznać.-tu przerwał i wskazał na Hotaru.-A to jest Hotaru... Nasza dwójka była już na dwóch misjach, gdzie mieliśmy do czynienia z inkwizycją. I dlatego, chciałbym przekazać wam wszystko co wiemy, zanim tam dotrzemy. Nie chciałbym bowiem sytuacji w której niewiedzą wpakuje was w kłopoty. Dlatego powiem wam wszystko co wiem....-urwał i spojrzał na Hotaru, dając jej znać, aby w razie czego dorzucała coś od siebie. -Więc, po pierwsze i co najważniejsze. Tak jak my, magowie oceniania jesteśmy według rang, takich jak mag klasy 0, czy też SS, tak i w inkwizycji istnieję taka hierarchia. Otóż, na ich dłoniach wytatuowane są gwiazdki. Im więcej gwiazdek, tym silniejszy jest inkwizytor. Maksymalnie jest ich 10. Nie mniej jednak, możliwe, że spotkacie osoby, którzy na dłoniach wytatuaowane będą miały pentakle. Są to... jak ujął to 4-gwiazdkowy inkwizytor, którego spotkałem - są to zwykłe pionki. Są najsłabsi. Ważny jest też fakt, iż... dowiedziałem się ostatnio, iż siła inkwizytorów od 5 do 8 gwiazdek jest porównywalna do siły mistrzów gildii, natomiast Ci wyżej... ich siła jest nie wyobrażalna. Dlatego radzę być ostrożnym.-tu urwał i dał im chwilę na przemyślenie tego wszystkiego. -Nie wiele jednak wiemy co do ich mocy i tego jak walczą. Wiem tylko, że to nie jest magia. A przynajmniej jej nie przypomina. Co najważniejsze - inkwizytorzy używają dziwnej komendy "Exorcism", aby się wzmocnić. Jak powiedział 10-gwiazdkowiec... Exorcism to moc usunięcia ograniczeń z "towarzysza" i możliwość połączenia jego duszy z naszym ciałem. Nie wiem jednak czym są Ci "towarzyszę". Jeden z inkwizytorów, posiadał ze sobą tarczę, która najwidoczniej była żywym organizmem - rozmawiał z nią bowiem, nadał jej imię i... miała oko. Kiedy powiedział "Exorcism", tarcza zniknęła, a on zmienił się całkowicie. Tak więc, uważajcie. Jak na razie, wiemy coś o 5 inkwizytorach. To co wiem, teraz mam powiem.-tutaj Fem przekazał im wszystko co wiedział o Tothu i reszcie.-Liczę na to, że te informacje w jakiś sposób się przydadzą. No więc.... liczę na owocną współpracę. I... pozwolę sobie was upomnieć. Uważajcie na siebie. Zachowajcie trzeźwość umysłu i oceńcie sytuacje. Nie damy rady w pojedynkę 7-gwiazdek, ale... razem dlaczego nie? Czasem też będzie trzeba uciekać...-urwał, bo zdał sobie sprawę, że powóz od dłuższego czasu wstał w miejscu. Westchnął, otworzył drzwiczki i wyszedł na zewnątrz. Pomógł wyjść Hotaru i reszcie dziewczyn, po czym rozejrzał się po okolicy. Miasto było... właściwie nie przypominało w ogóle miasta. Domy były domami tylko z nazwy, bo Fem wątpił, by ktoś ów rudery domami nazywał. Były brudne, zniszczone i zdawało się, że jedno silniejsze uderzenie wystarczyłoby, aby taki dom powalić. Mieszkańcy również nie wyglądali zbyt dobrze. Właściwie.... Femowi przypominało to slumsy w okolicy Magnolii, gdzie kiedyś miał nie szczęście być. Nie wiedział jednak, co w takim miejscu mogła planować inkwizycja. Spojrzał na towarzyszy. -Więc... ktoś ma jakieś propozycje czy pomysły? Jest nas sześcioro, więc może podzielimy się na trzy dwuosobowe grupki, hym? Chociaż szczerze... wolałbym, abyśmy się nie rozdzielali. Nie mniej jednak, poruszanie się w większych grupkach może być nie bezpieczne. I... to na pewno nie skłoni mieszkańców do mówienia... -urwał i stanął obok Hotaru. Chciał bowiem w końcu usłyszeć co do powiedzenia mieli inni.
TuTuś
Liczba postów : 61
Dołączył/a : 16/01/2013
Skąd : Poznań
Temat: Re: Wioska Krug Pon Sty 21 2013, 00:48
Ale to upierdliwe - myślał chłopak przez całą drogę. Przez to że droga była wyboista nie mógł spać, a siedzenia były tak okropnie nie wygodne że plecy zaczęły go boleć. Nudząc się rozejrzał się po ludziach z jakimi przyszło mu jechać na swoją pierwszą misję. Na początku spojrzał na chłopaka który siedział na przeciwko niego, już od pierwszego spojrzenia wydał mu się dziwny, miał siwe włosy, mimo że nie wyglądał na starego, cóż, mimo wszystko wiedział że oboje pochodzą z tej samej gildii, więc zdobył się na jakże wielki wysiłek dla samego siebie i uśmiechnął się do niego. Obok niego siedziała różowowłosa dziewczyna, wystarczył jeden rzut oka na nią i było widać że ona i ten siwy chłopak byli do siebie przywiązani. Z tego co było mu wiadomo ona też należała do Fairy Tail, więc do niej też się uśmiechnął. Następną osobą siedzącą obok różowowłosej, była jakaś dziewczyna z kotem, i w sumie tylko tyle o niej zapamiętał, bo nie mógł oderwać od niego wzroku. Ostatnią osobą która jechała razem z nim, była siedząca koło niego niska dziewczyna o różowych włosach. Po tym jak skończył się rozglądać, chłopak naprzeciwko niego zaczął opowiadać o swoich doświadczeniach z inkwizytorami. Ech... Nie chcę mi się tego słuchać, ale skoro już jadę na misję to wypadałoby się postarać. - pomyślał spoglądając na mówcę. Po tym jak Pheam, bo tak brzmiało imię siwego chłopaka, skończył opowiadać byli już na miejscu. Jak już wszyscy wyszli na zewnątrz, zobaczył przed sobą brudne i zniszczone miasto. No pięknie, pewnie nawet nie mają wygodnego łóżka do spania... - pomyślał. Po chwili Pheam znowu zaczął mówić, tym razem o tym co mają teraz zrobić, na koniec pytając się o opinie innych, a kiedy tylko skończył, chłopak zdobył się na wysiłek i powiedział: Skoro mamy już się poznać to miejmy to już za sobą, jestem Bukaj. Osobiście uważam że nie powinniśmy się zbytnio rozdzielać, przynajmniej na razie, rozejrzyjmy się może po mieście, poszukajmy noclegu, a potem pomyślimy nad resztą.
Kotomi
Liczba postów : 86
Dołączył/a : 17/01/2013
Skąd : Poznań
Temat: Re: Wioska Krug Pon Sty 21 2013, 12:51
-Co to są za warunki niby? Brak osobnego powozu dla mnie, zero amortyzacji, jeszcze sobie tyłek odbiję- pomyślała Kotomi, przemierzając kolejne kilometry w kierunku królestwa Romerum. Przez większą część drogi, dziewczyna siedziała ze spuszczoną głową i przebierało wesoło nogami. W pewnym jednak momencie ktoś zaczął coś mówić. Gdy tylko Kotomi usłyszała pierwsze słowa z ust Pheama, bo tak się przedstawił mówca, zaczęłą oglądać wszystkich uczestników tej misji. Najpierw zauważyła dziewczynę o różowych włosach. Była dość ładna, więc Kotomi uśmiechnęła się do niej. Wesołość jednak odeszła w cień, gdy Kotomi zwróciła uwagę na jej piersi. Przez chwilę spojrzała na swoją klatkę piersiową, później jeszcze raz na tę dziewczynę naprzeciwko. Twarz młodego maga oblał się rumieńcem. Tuż obok niej, siedział tenże zdolny mówca Pheam. Siedzieli tak blisko siebie, że dziewczynce mogło się wydawać, że już się wcześniej poznali, ba, znają się stosunkowo długo. -Zboczony siwy dziadek, tylko cycki mu w głowie, już ja znam takich jak on- pomyślała Kotomi, uśmiechem maskując uczucie poddenerwowania. Gdyby nie byli w powozie, pewnie już teraz rozciągałaby swój piękny, zdobiony bicz. Zawsze tak robiła, gdy ktoś lub coś ją wkurzało. Za różowowłosą dziewczyną siedziała dziewczyna, na oko w podobnym wieku co Kotomi. Na jej widok serce dziewczyny zabiło trochę szybciej. Jeśli jednak miałoby dojść do jakiegokolwiek spotkania wzrokowego, dziewczyna spuści głowę i zacznie się bawić swoimi włosami. Na jej ramieniu siedział kotek, mały, czarny kotek. -Jaki śliczny kotek~ Mogę pogłaskać?- spytała nieśmiało dziewczyna, wciąż przebierając nóżkami. Ciekawe po co był jej na misji kot? Może to był jakiś magiczny zwierzak? Kotomi jednak nie zamierzała o to spytać. Na tej samej ławeczce co dziewczyna siedział jeszcze jeden chłopak. -Widać, że do fryzjera nie chodzi zbyt często- pomyślała z lekką pogardą Kotomi, nie dając jednak odczuć chłopakowi swoich uczuć, jak zawsze maskując uśmiechem. Skoro byli na misji, powinna jednak trzymać się w miarę blisko nich, a nie zakatować ich do nieprzytomności. To później. Gdy nadeszła kolej Kotomi na przedstawienie się, dziewczyna nie omieszkała tego zrobić. -Cz-cześć, jestem Kotomi, możecie mi mówić Kotomi-sama. Mam nadzieję, że będzie się nam miło pracowało, w końcu spotkał Was niemały zaczszyt-powiedziała z wyniosłym wyrazem twarzy, spoglądając z jak najwyższej możliwej pozycji dla siebie. Była może niska i brakowało jej ciała tu i ówdzie, jednak to nie powinien być dla niej problem. -Dz-dziękuję- bąknęła pod nosem, gdy Pheam pomógł jej zejść z powozu. Niby taki zboczeniec, ale jakieś tam maniery znał. Wszystkie pozytywne uczucia spełzły jednak z twarzy dziewczynki-maga, gdy spostrzegła miejsce, w którym przyjdzie im pracować. -EEEE?- pisnęła wysokim głosem. Wszędzie walały się śmieci i odchody, wioska wyglądała jak najgorsze ze slumsów w najgorszym z miast. Szkaradne baraki i kartony, jako przytulne mieszkanka, to nie mogło się dobrze skończyć. Co i rusz przed oczami Kotomi pojawiali się kolejni bezdomni, lub inne kloszardy. -Jeszcze przesiąknę tą biedą, chyba wydam fortunę na kąpiele regeneracyjne po tej misji- powiedziała, wciąż lekko piszcząc Kotomi. Jej szlechecke oczęta lekko się zaszkliły. Na tej misji zostanie zniżona do klasy marginalnej, będzie zmuszona gadać z tymi brudasami. Fuuuj. Gdy do uszu Kotomi dotarł pomysł Pheama, ta zapiszczała jeszcze głośniej. Pewnie skończyłaby z panem Fryzjera-Nie-Odwiedzam. Pani Cycata i tak pewnie nie odklei się od Pheama, a kotek nie opuści swojej towarzyszki. Nie zapowiadało się zbyt optymistycznie. To jej się nie uśmiechało. Ona chciała iść z tą dziewczyną z kotkiem. N-nie żeby jej się podobała, czy coś... T-to byłoby dziwne... -Nie, proszę, nie rozdzielajmy się tak od razu, ja się boję tego miejsca- powiedziała poważnym głosem Kotomi, chwytając się za ramiona, jakby jej było zimno. Tym razem zresztą niczego nie ukrywała. To, co powiedziała było czystą prawdą.
Kot od Kostek
Liczba postów : 1148
Dołączył/a : 10/08/2012
Temat: Re: Wioska Krug Pon Sty 21 2013, 16:50
Wyjazd od Samci i psiaka a'la Batman, potem lot ulicami Magnolii i nim się człek obejrzał, siedział w transporcie lądowopociągowym na czterech kółkach w towarzystwie innych ludzików. Z paczką sezamowych paluszków oczywiście, które to sobie chrupała podczas podróży. Niby trochę trzęsło, mieli iść na jakąś super pro trudną misję, siedziska niewygodne ale i tak była w dobrym humorze. Jak miło, nie? Konie ciągnęły powóz uderzając podkowami o ubitą, wyboistą ścieżkę. Jadąc miało się wrażenie że przemierza się polskie autostrady, ale w sumie... nie jest źle. Wszelakie niewygody da się przeżyć. Tak, jak ktoś narzeka na te ławeczki, krzesła czy co to tam sie siedzi w dorożce, to chyba nie siedział trzy dni w lesie próbując budować szałas przy wichurze. NO JEST DOPIERO PROBLEM JAK CI ZAWIEJE HALNY I CAŁA ROBOTA NA NIC! O późniejszych problemach z leśniczymi i podatkiem za zagospodarowanie terenu już nie wspomnimy... Ale wracając, Takarcia z Kurosiem wylądowała w towarzystwie dwóch samic o włosach o iście dziewczęcej barwie, czyli rushofymi.... Dalej mamy ludzika który mógłby bez większych problemów zagrać Świętego Mikołaja w bożonarodzeniowej reklamie Coca-Coli No i ostatnia osoba definitywnie wybijająca się fryzurą a'la "byłem w Hiroszimie podczas II ŚW". W sumie ciekawa zgraja się zebrała... No i w sumie dalej nie koniec niespodzianek, bo chyba jej latający kumpel wzbudzi ciekawość. Przynajmniej u jednej osoby, która to... chciała go pogłaskać...? - Jak Kuroś nie ma nic przeciwko to czemu nie? O ile jak inni głaskają Kuosia jest dobrze, om tyle jak Kuroś się zaczyna przymilać do śmiertelników już mniej, ale od tego Takarcia nie zemrze, niah... A potem już znana część, czyli każdy sie przedstawia. Jest się cywilizowanym ludzikiem, a to do czegoś zobowiązuje... choć Takarcia zawsze mogłaby to ładnie podważyć. Certyfikat za przetrwanie w dziczy niczym Robinson Cruzoe robi swoje. Szczerze powiedziawszy to jak patrzyła na resztę żyjątek to miała wrażenie że się urwała z zupełnie innej planety. Jakieś to wszystko takie... poważne. Za poważne. Tylko czemu? Ehh... Co więcej jedna osoba już na start zwróciła jej uwagę. Małe różowowłose coś... Spotkał nas zaszczyt? Dobre sobie... Coraz to więcej burżuazji.. - Następczyni tronu w Zasiedmiogórogrodzie na północy od Fiore, córka królowej Hermetyty a to małe futrzaste to mój pupilek... A tak na poważnie, jestem Takara, a to Kuroś. No, to tyle, choć mogła jeszcze dodać że pierwsza opracowała teorię względności, mimo że dokładnie nie wie na czym to ona polega, ale spoko, detale... Z Kurosiem na kolankach zaczęła słuchać Pheama, który to widocznie najlepiej wie kto jest ich przeciwnikiem, czyli w skrócie informacje o tym komu mają spuścić wpierdol... Jak nie teraz, to przy najbliższej okazji, no a jak to dziadek mówił - wiedza o wrogu jest cholernie ważna, to i Takarcia mimo że z niej taki taktyk jak z poziomki orzech, słuchała próbując wszystko jakoś upchnąć w łebku. Sporo informacji... W sumie im dłużej słuchała, tym bardziej wydawało jej się że to jakaś bajka. Inkwicośtam, gdzie ludziki mają siłę większą niż mistrzowie gildii i jeszcze mają skilla, po którym uruchomieniu mogą z nich zrobić owsiankę. Milutko... Po tym wykładzie nie zostało nic innego jak wysiąść z powozu. Tylko że o ile normalny człowiek pozwoliłby sobie pomóc z wyjściem, o tyle ów rozentuzjazmowane dziecko musiało sobie z niego wyskoczyć, bo normalnie zejść się nie da. Wcześniej oczywiście odłożyła Kurosia na ławkę, co by z nim nie wyskoczyć. Nie ma to jak na samym początku bawić się w Tarzana czy inne skaczącokicające coś. A wiadomo, los jest jaki jest, źle skoczy i jeszcze kota połamie, niah... Dalej to już tylko dojść do wioski. No i w sumie... doszli. Trzeba przyznać, że takiego się widoku nie spodziewała. Jak tylko zobaczyła miejsce ich pracy stała niemal że przerażona tym, co widzi. Jak można żyć w takim miejscu... - Okropne... Wyszeptała pod nosem dalej nie mogąc dopuścić do siebie myśli, że ktokolwiek tutaj egzystuje. Przecież to musi być koszmar! Sama miała lepsze warunki, więc nie bardzo mogła sobie wyobrazić co mogą czuć osoby mieszkające w wiosce, która w dużej mierze przypominało prędzej wysypisko niż cywilizację człowiekowatych. Została jednak wyciągnięta z rozważań o owym miejscu przedstawieniem planu działania. - Może lepiej się jednak podzielić na te grupki, ale przeszukiwać małe obszary czyli nie tak, że jedna będzie tutaj a druga po drugiej stronie wioski, ale ewentualnie ulicę, dwie dalej. Łatwiej będzie o pomoc w razie ataku. Po za tym można przy okazji poszukać noclegu albo wytyczyć jedną grupę która by o to zadbała, to jak kto woli. Kuroś, mała prośba... dowiedz się czegoś od kotów w tutejszej okolicy, dobrze? O ile jakieś tu są, mogą coś wiedzieć tylko... nie oddalaj się daleko. Zawsze to coś, ssaki mogą coś wiedzieć pomijając mieszkańców, który mogą milczeć z powodów wszelakich.
Welt
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013
Temat: Re: Wioska Krug Pon Sty 21 2013, 19:29
Nyo! Podróż czas zacząć... Znaczy się misję... W sumie na jedno wychodzi, bo i tak zanim się tam dostaną, to trochę czasu spędzą w powozie. Nyo niby nic takiego, ale te drogi... Utrapienie! Na szczęście kociak posiadał coś takiego, a właściwie kogoś takiego jak Takarcia! Czyt. Przenośne ludzkie oparcie w środkach lokomocji. No co? On ją przeniesie w powietrzu, a ona może porobić za siedzisko i zamortyzować niedogodności płynące z ukształtowania drogi, nye? Na tym chyba polega współpraca, nya! W sumie... Mieli chyba iść na misja z wegetarianinem wilczkie i Samcią, nye? To czemu poszli tutaj? Takara znów pomyliła adresy? A może to jakaś sprawa nyecierpiąca zwłoki wymagająca udziału przeepickiego duo! Człowiek i kot na tropie! Normalnie jak w jakimś Scooby-Doo! Tyle, że tu były 4 osoby z jednej gildii i kot zamiast psa i jeszcze... Jakaś dziwna różowowłosa dziewczyna, która tak jakoś patrzyła się na jego Takasie. Może się trochę pobawić i poudawać zwykłego kotka? - przemknęło przez głowę Kurosia, gdy jak to zauważył, co poniektórzy skupiali na nim swój wzrok co jakiś czas. W sumie byłoby nawet zabawniej. Tak więc, gdy tylko padło pytanie odnośnie pogłaskania to kotek grzecznie pokiwał główką na nye, wewnątrz siebie tłumiąc śmiech z powodu robienia w sumie z ludzików idiotów. Nyo co? Ubaw należy się każdemu... Zresztą są z jednej gildii... Wypadałoby jakby wcześniej o sobie jednak słyszeli nie? Przynajmniej on co nieco o nich słyszał i z imienia ich kojarzył. Ciut gorzej odnośnie reszty wiedzy na temat innych ich aspektów. Chociaż... Siwek, który okazał się być Pheamem nawet go zaskoczył. Aż przemknęło mu przez myśli jak to ludzie się szybko starzeją. Nyajwyraźniej takie już życie... Ale wracając jednak do momentu, w którym wszyscy to jakże wspaniale się witają! No to jedna osoba, dwie... Takaś wyjeżdżająca z Zasiedmiogórogrodem... E tam... Nyormalka... W sumie powiedziała co trzeba, więc Kuroś w międzyczasie mógł się polenić i poleżeć tak wpatrując się w górę. Nie ma to jak spokojna przejażdżka w piękny słoneczny dzień. A jak! Jeszcze całą podróż umilają tobie opowieścią na temat tej całej jakiejś tam Inkwizycji. No nic. Wysłuchać wypadało, zwłaszcza, że wiedział teraz, iż Takarcia pewnie porwie się na tych najsilniejszych... Chociaż... Może sobie odpuści? Nie... To Takaś! A razem z nim i całą resztą dadzą rade nye? Nyo... Jakby nie patrzeć po tej opowieści, a zarazem wypoczynku kotka, dotarli na miejsce, które okazało się być... Jakimś wygwizdowiem? Zero cywilizacji tylko jakieś budki... I oni mają tu informacji szukać? I pojawiło się pytanie... Jak wysiąść z pojazdu? Nye no dobra... Nye to pytanie, bo kociak wysiadł jak to koty! Jak się wczuwać w rolę to na całego! Jakie będzie ich zdziwienie potem! Dobra... Chodziło raczej o pytanie czy się rozdzielić, czy też nye... W sumie miał to raczej gdzieś, bo on i tak pójdzie z Takaś! I że niby on miał wyciągać informacje? Jakim to prawem on ma harować na utrzymanie! Nyo jakim niby? A zresztą... W sumie Takaś mądrze prawiła to może poszukać czegoś... Nye? Ogólnie na koniec kociak zbliżył się tylko do Takary, aby zasygnalizować, że bez niej nie idzie i tyle, bo foch z przytupem!
Hotaru
Liczba postów : 756
Dołączył/a : 14/08/2012
Temat: Re: Wioska Krug Pon Sty 21 2013, 20:54
- Miło mi was wszystkich poznać, ja jestem Hotaru - powiedziała Hocia z pięknym uśmiechem. No cóż wyglądało na to, że właśnie z tymi ludźmi i nie tylko ludźmi... Tu spojrzała na kotka z którym będzie pracować, ale będzie zabawnie! Na uśmiech każdego z nich uśmiechnęła się.. Przypomniała się jej pierwsza misja w Durgvall. - Ważne jest, że nawet tych najsłabszych Inkwizytorów nie możemy ignorować.. Będą starali się nas zabić.. Jedna z moich czternastoletnich - w oczkach Hosi nagle pojawiły się łzy, jednak otarła je - Po prostu została dosyć bardzo pokrzywdzona i gdyby za wczasu go nie zabić to wtedy.. Po prostu by zginęła.. Nie bójcie się ich i nie okazujcie litości, bo pewnie wystarczy chwila zawahania, a was zabiją.. Jak Fem powiedział, ja i on spotkaliśmy już się z Inkwizytorami.. Spotkaliśmy się z szefem i jego wickiem. Szef lubi dziwne "gry" i cycki. Kazał mi uciąć rączkę. Jak widzicie nadal ją mam, a jego wicek.. Pozostawił nam ohydną maź, którą mieliśmy jeść.. Mogła nas zabić, ale dała nam coś innego.. Femikowi siłę i trochę zmieniła go zewnętrznie nie Femik? A mi pozostawiła to- tu pokazała swoje linie na rączce-No i tyle wam powiem.. Tak więc uważajcie na nich, bo nie zawahają się was zabić, więc wy też się nigdy nie wahajcie, gdy tylko spotkacie.. Jeżeli jednak on będzie od was silniejszy, nawet nie wdawajcie się w walkę to będzie bezcelowe.. Lepiej uciec. No i tyle im miała do powiedzenia Hoś.. Nie wahajcie się ludziska, bo umrzycie szybko.. To, że Hoś i Femik mieli szczęście i tyle.. Pewnie by zginęli.. Hocia jeszcze raz popatrzyła na swoje niebieskie linie i głośno westchnęła.. Ciekawiło ją po, co jej się przydadzą.. Lyra dostała magię, Fem siłę, a ona niebieskie linię z którymi na razie nic nie może zrobić no powiem wam, że ładny bilans. Nareszcie dojechali na miejsce.. Nie wiedząc czemu Hoś cieszyła się z tego, że pozna nowych ludzi i spędzi trochę więcej czasu z Pheamem.. Przyjaciele są najlepszymi ludźmi, jakiś mógł ktokolwiek stworzyć.. Poza tym, co robiło to tutaj ta różowa dziewczyna? Dziwnie wyglądała, a do tego no.. Po prostu dziwne, gdy spoglądała na Fema rumieniła się.. Nie wiadomo, dlaczego ale Hoś się zdenerwowała tym.. No i koniec.. Fem pomógł dziewczynie.. - To ten rozdzielamy się.. Ale spotykamy się tu za pół godziny.. Dwie ekipy przeszukają teren, a jedna pójdzie znaleźć miejsce do spania.. Proponuję by to Bukaj i ty mała dziewczynko.. - powiedziała Hoś z pięknym uśmiechem - Takara tak? Ty z Kuro mogłabyś pochodzić i popytać oto wszystko zwierzęta, a ja z Femem będę gdzieś kilka ulic dalej od nich by za bardzo się nie oddalać.. Bukaj wy też się za bardzo nie oddalajcie, jak będziecie mieli już "kwaterę " z której będziemy działać to ogarniemy resztę tego, co się dowiemy na misji. To jak idziemy, nie? No cóż Hocia na razie była pełna pozytywnej energii. Wszystko zmierzało ku dobremu. Na razie była ze wszystkiego szczęśliwa.. W końcu nie miała czym się smucić.. Nie była pewna siebie, bała się inkwizycji, ale póki wszyscy są razem... Może w dwójkach, będzie dobrze!
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Wioska Krug Pon Sty 21 2013, 21:54
MG
Podróż minęła wam nie przyjemnie z małym wykładem Fema i w nieciekawej atmosferze. Widać nikt nie był do końca z tej misji zadowolony a zapowiadała się co najmniej nie ciekawie. Pamiętajmy wszak że była trudna i zdarzyć mogło się na niej prawie wszystko. Po pewnym czasie drużyna pierścienia dojechała do Krug. Pierwszy wysiadł Fem i chciał pomóc panienką. Jednak Takara była mądrzejsza i wskoczyła... prosto w gówno, sporą porcją ekstremów niewiadomego pochodzenia ochlapując też spodnie chłopaka i futerko swojego kota. Nie ma to jak dobry początek misji prawda? Zaraz po tym wydarzyły się dwie rzeczy. Po pierwsze Bukaj zauważył trzech pijanych facetów z pentaklami na lewych dłoniach ja skierowali się w pobliską alejkę, zaś Pheam.. cóż, Pheam stał i z rozdziawioną gębą patrzył wprost na Thota, który to po chwili wzruszył ramionami, nie poznając chłopaka i udał się w inną stronę. No ale to byłoby nudne gdyby na tym się skończyło. W jednym momencie czas wokół was a zarazem wy, zatrzymaliście się. Z tą różnicą że dotyczyło to tylko ciał bowiem wasze mózgi pracowały na normalnym poziomie. Tak wie,c nie tylko z normalną prędkością odbieraliście bodźce z otoczenia ale też mogliście je dowolnie interpretować oraz analizować. Niemniej jednak na tym nie koniec atrakcji, bowiem zaraz po tym, przy akompaniamencie dziwnych pisków i zgrzytów pojawił się... człowiek? No ewentualnie mogliście tak to nazwać. Miał ze 4-5m wzrostu, a jego ciało im wyżej tym większe się robiło. Tak więc nóżki miał małe i króciutkie ale głowa była wielka i szeroka. Ubrany był w staroświecki garnitur. W prawej dłoni trzymał teczkę a na lewej wytatuowany miał odwrócony krzyż. Jakiś związek z inkwizycją czy po prostu tatuaże na lewej dłoni są ostatnio w modzie? jedną z niepasujących do reszty rzeczy była foliowa, nieprzezroczysta siatka naciągnięta na twarz z namalowanymi flamastrem oczami i ustami. Na lewym ramieniu siedziała mu lalka przypominająca nieco barbie a na prawym ramieniu coś ala Ken. Oboje bez ciuchów, z tymi swoimi nagimi plastikowymi ciałkami bez detali anatomicznych i z tym pustym spojrzeniem. -Ach, ach ile przez was papierkowej roboty! Czy wy w ogóle wiecie cokolwiek o tajnych misjach!?- Wykrzyczał w waszą stronę Ken, aczkolwiek całą gestykulację odwalił za niego ten wysoki. Może to był brzuchomówca?-Ajajaj, ale bigosu narobiliście i czy wy naprawdę jesteście tak głupi by nie wiedzieć że narobicie szum w ****? Och... no fakt. Zapomniałem.-Facet zdawał mówić się nieco bez ładu i składu bowiem gdy tylko wymówił tajemniczą nazwę, nie dość że wy jej nie usłyszeliście to jeszcze barbie krzywo spojrzała na Kena. No o ile lalka z pustym spojrzeniem może krzywo patrzeć.-No ale jeszcze nie wszystko stracone, jeszcze nie. Chociaż obiecaliśmy nie brać w tym udziału, to oczywiście zostawili sobie furtkę jak zawsze, według której możemy popchnąć raz na jakiś czas sprawy stronę która nam sprzyja... Macie ochotę na herbatkę?- Spytał ni z gruchy ni z pietruchy dziwny koleś a w jego dłoniach pojawiła się filiżanka którą natychmiast skierował do ust wymalowanych na reklamówce a te od razu wchłonęły płyn. Tak, to definitywnie było dziwne.-No nic, nic. Zawsze tak samo. Salomonie idź zrób to, idź zrób tamto... przeklęta praca, no i przeklęci pracodawcy. Nawet nie wzięli pod uwagę moje wniosku o podwyżkę że już nie wspomnę o tym że miałem mieć urlop! Nie, zamiast tego telefon z samego rana, Salomon idź, Salomon napraw. A to wszystko przez was....- Ciągnął z wyrzutem tajemniczy koleś siorbiąc co rusz herbatki aż w końcu napar się skończył a filiżanka zniknęła. -No nic, mam nadzieję że ani ja więcej nie spotkam was ani wy mnie, a że szanse na nasze ponowne spotkanie wynoszą jakieś... no mniejsza. Co ja to miałem... ah, tak, naprawić sytuację. No to trzeba by was przenieść w ciekawsze a zarazem spokojniejsze miejsca... Hokus, pokus.-Powiedziała postać, a wy po usłyszeniu Huku niczym po wystrzeleniu z pistoletu, straciliście przytomność... chyba. Teoretycznie, w sumie... nie byliście pewni.
Pheam i Tutuś: Powoli otwierając oczy dwójka magów mogła zdać sobie sprawę z kilku ciekawych rzeczy. Po pierwsze Tutuś leżał na Femie. Po drugie na Tutusiu leżał jakiś zapchlony żul. No i może dorzućmy że po trzecie znajdowali się w jakimś zaułku między dwoma drewnianymi... "Domkami" a po dziewczynach ani śladu. Gdziekolwiek byli, dało się zauważyć jeszcze kilka ciekawszych detali. Żul na Tutusiu był martwy, w okół was walało się więcej martwych żuli, no a co najciekawsze część z nich wydawała się... nie być żulami! No znaczy wyglądali na nieco bogatszych niż zwykła żuleria. Za wami znajdował się płot a za nim kolejny drewniany domek. Zaś przed wami była uliczka, pełna kartonowych domków. Chwilowo nikt tamtędy nie przechodził
Kuro i Kotomi: Co obudziło duet kot-sadystka? Trzaski! Niewyobrażalnie denerwujące dźwięki przypominające wiercenie przez Stefana, wiertarką w ścianie, czy wbijanie gwoździ w metalową trumnę Lava. Tak, jeden rzut oka starczył by się zorientować że Kotomi leży w starej lodówce, na głowie mając skórkę po bananie, a na jej brzuchu spoczywa brudny od kupy. Co jeszcze milsze otoczyły was szczury. Sama lodówka leżała w połowie góry innych śmieci, która otaczała was z trzech stron. Tylko przed wami biegła dróżka, skręcająca w lewo w tej wielkiej alei śmieci.
Takara i Hotaru: Panienki obudziły się w... koszu na śmieci. Pełnym śmieci oczywiście. No i chyba ktoś je przebierał bo obie nie miały butów, miały na sobie poplamione i połatane spodnie, brudne swetry i rękawiczki żula bezpalcy [+5 do żebractwa]. Hotaru dostała jeszcze mistyczny artefakt "Zawszona czapka" zwiększający aurę niechlujstwa. Tak czy siak kosz stał sobie w jakimś zaułku, po bokach były jakieś drewniane chałupki a naprzeciw was blaszany barak z epickim kartonowym napisem "Iedzenie u Chenia" oczywiście z błędami, co by podkreślić żulerie tego miejsca.
TuTuś
Liczba postów : 61
Dołączył/a : 16/01/2013
Skąd : Poznań
Temat: Re: Wioska Krug Pon Sty 21 2013, 22:21
Powoli odzyskując przytomność chłopak zauważył że leży na czymś... a tak właściwie to na kimś, od razu poznał te siwe włosy, wiedział że to był Pheam. Kolejną rzeczą jaką udało mu się spostrzec, było to że coś leżało na nim, niestety, to znowu nie było coś, tylko ktoś. Niestety, nie mógł nie zobaczyć kto to, wiedział tylko że ta osoba śmierdzi, i domyślał się że nie przybyła razem z nim do wioski. Stwierdził że pierwsze co musi zrobić to ruszyć się, a żeby to zrobić, musi zrzucić z siebie osobę lezącą na nim. Cóż, nie stanowiło to dla niego większego problemu, osoba która na nim leżała była dziwnie bezwładna, jakby... martwa. Szybko rozejrzał się po okolicy, która była pełna ludzi, większość wyglądało na typowych żuli, ale było też parę wyróżniających się osób, one wyglądały na bardziej zamożne od przeciętnego żula, jednak wszystkich łączyło jedno, byli martwi. Na końcu młodzieniec spojrzał kto na nim leżał, tak jak myślał, nie znał tej osoby, to był zwyczajny żul. Chłopak spojrzał na Pheama i pomógł mu wstać, po czym powiedział Nic Ci nie jest? Po czym szybko dodał nawet nie czekając na odpowiedź Tak się zastanawiam, co powinniśmy zrobić? Bo jak dla mnie wszystko tu jest bardzo podejrzane, i na razie powinniśmy rozejrzeć dokładniej po tej alejce, nie wiadomo gdzie mogą się ukrywać ci cali inkwizytorzy.
Hotaru
Liczba postów : 756
Dołączył/a : 14/08/2012
Temat: Re: Wioska Krug Pon Sty 21 2013, 22:27
- To wpadłyśmy. Musimy szybko znaleźć resztę i wyjść z tego.. Emm... Z tej uliczki, bo ten Henio niezbyt mi się podoba. Powiedziała zrezygnowana Hocia. Oddzielili ją od Femcia.. Widocznie.. Tak musiało być, ale była z dziewczyną, więc luz.. Jakby była z kotem to by chyba padła. Teraz jeden cel znaleźć Pheama.. Bała się Hocia, ale nie da tego po sobie poznać w końcu jest dzielną i zacną dziewoją, która na razie nie będzie nic pokazywać od razu wyszła ze śmietnika.. I podeszła trochę dalej.. Spojrzała się na Takarę. - Od razu idziemy szukać reszty.. Mogą mieć kłopoty. No cóż prawda, jak prawda do tego Hoś uważa by nie spotkać kogoś z Inkwizycji cóż nie lubi ich za bardzo no i ten.. Nie będzie ich lubić. Tak po prostu nie trawi... Bycia samotna.. A ostatnio, jak to się skończyło.. Miała nadzieję, że Takaś nie będzie jej atakować, bo to by było złe.. jak można kogoś tak bezkarnie atakować, co? Na razie po prostu Hoś chcę być z resztą.. Będzie czuła się bezpieczniej, niż teraz.. I do tego ten strój.. Urgh.. Coś takiego naprawdę musiało się stać różowej.. Naprawdę jej.. To jest iście strasznie, jak ludzie.. Mogli ją rozebrać... Aż zadrżała.. Teraz już zupełnie nie wie, czy ktokolwiek z naszych ją pozna.. I do tego dziewczynki muszą się pośpieszyć, bo naprawdę.. Hoś nie ma zamiaru poznać tego gościa od jedzenia, co zrobił tą literówkę. Nie chcę go poznać, spotkać.. A jak już będzie musiała to będzie spierdalać, gdzie pieprz rośnie.. - Takara chodźmy ich szukać.. W tych strojach raczej nikt nie pomyśli, że jesteśmy magami, mam przynajmniej taką nadzieję.. Widocznie ktoś nam chciał "pomóc" mimo że to ohydne zawdzięczamy mu chyba życie. Tak więc chodźmy. Po czym Hosia zdjęła czapkę i zaczęła iść w stronę.. Jeszcze założyła czapeczkę Takaś. - Tobie w niej ładniej. Powiedziała z uśmiechem to Takaś i po prostu poszła w stronę głównej ulicy. Tam będzie czuła się raczej bezpieczniej. Bo więcej ludzi i większe możliwości, że kogoś się znajdzie, bo w tej uliczce nie ma zamiaru siedzieć!
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Wioska Krug Pon Sty 21 2013, 23:04
Więc wjechali powozem do wioski pełnej inkwizycji. Jakie to było mądre! To tak jak by wsadzić kij do mrowiska. Mieli szczęście, że od razu nie zginęli. Widocznie inkwizycja umyślnie im pomagała. Nie mniej jednak, zdziwienie Fem'a sięgnęło zenitu, kiedy to wysiadł z powozu i zobaczył... Totha. Tego skur*ysyna! Miejsce zdziwienia bardzo szybko zajęła nienawiść i chęć zemsty na tym starym dziadku! O ku*wa, Fem mu tego nie daruje. Od misji w Durgvall, chłopak miał nadzieję, ze go spotka i pokaże mu, że bez wartościowy nie jest. Jak silny by on nie był, to tym, kto go pokona, będzie on - Pheam Darksworth. I wyryje mu to imię wewnątrz czaszki, aby dobrze je zapamiętał. I reszta inkwizycji też. Wszyscy zapamiętają to imię i pożałują, że go nie zabili wtedy, kiedy mieli okazje. Nie mniej jednak, Toth go nie poznał. Ten fakt akurat go nie zdziwił go tak bardzo, jak sama jego obecność... Miał teraz siwe włosy i nie co większą sylwetkę, niż wtedy kiedy ostatnio walczyli. Ale nie martwcie się, jeśli Fem go spotka, to mu przypomni kim jest. Tak... Na pewno... Toth zniknął tak samo szybko jak się pojawił, a jego miejsce zajął jakiś inny, ogromny inkwizytor. Nie miał jednak na ręku gwiazdek, co bardzo zdziwiło chłopaka. Posiadał jedynie odwrócony krzyż. Czy to oznacza... jakieś inne miejsce w hierarchii? Może jest po za nią? Jest jakimś kapłanem czy coś? Fem starał się wyłapywać uważnie jego słowa... Między innymi wtedy pożałował, że przyjechali tu tak otwarcie. Nie mniej jednak nie zdążył niczego sobie pomyśleć, gdyż... stracił przytomność.
Siwowłosy obudził się i zdał sobie sprawę, że coś na nim leży. Problem w tym, że... leżał twarzą do ziemi, a ciężar czegoś, lub kogoś nie pozwalał mu na odwrócenie się. Pozostał więc w takiej pozycji, myśląc nad tym, co się właśnie stało. Bo pojawił się jakiś dziwny inkwizytor i zamiast ich zabić... przeniósł ich w inne miejsce? Dziwne. Z tego co mu się zdawało, miał przy sobie wszystko, więc nawet nie pozbawili go broni? Czy oni naprawdę chcą się trochę z nimi pobawić, zanim ich zabiją, czy po prostu... nic nie robili sobie z tego, że magowie mogą ich szpiegować. Poczuł, że ktoś lub coś z niego schodzi, więc szybko się odwrócił i zobaczył... Bukaja. Chłopak pomógł mu wstać. -Nic mi nie jest.... -rzucił i szybko rozejrzał się po okolicy. Znajdowali się w całkowicie innym miejscu, na dodatek wśród trupów... i co najważniejsze - byli sami. Ktoś umyślnie ich rozdzielił. To się Femowi nie podobało. Szczególnie, dlatego, że nie było z nim Hotaru. Dziewczyna skończyła więc z jakąś osobą, której nie ufał. I przez to mogła nie długo zostać ranna. Przeklną w duchu samego siebie. Znowu pozwolił, aby ich rozdzielono. Znoowu. A chciał być przy niej i w razie czego ją obronić. Miał tylko nadzieję, że trafi jej się jakiś lepszy partner, niż kot, czy ta lolitka, której najbardzie nie ufał, pomimo tego, że była słodka. Westchnął. -Tak, powinniśmy to zrobić. Rozejrzyjmy się, ale uważaj.... I musimy jak najszybciej odnaleźć pozostałych. Nie podoba mi się ta cała sytuacja. Ale po pierwsze, musimy ustalić, dlaczego Ci ludzie zginęli, hym... Wolisz trzymać się drewnianych domków czy tych kartonowych? Po tych słowach schylił się i dokładnie obejrzał okoliczne trupy. Pomimo tego, że lekko się ich brzydził... to ciekaw był przyczyn ich śmierci. Jeśli trzeba było, to rozcinał sztyletem ich ubrania, aby przyjrzeć im się bliżej. Po prostu... chciał wiedzieć, dlatego Ci ludzie zginęli? Obejrzał jednak może dwa, trzy trupy, ponieważ... nie chciał się czymś zarazić. W dodatku, jeśli trupy mają jakieś dziwne objawy, nie rusza ich w ogóle. Rozcinanie ubrań to też ostateczność.
Kotomi
Liczba postów : 86
Dołączył/a : 17/01/2013
Skąd : Poznań
Temat: Re: Wioska Krug Pon Sty 21 2013, 23:30
Gdy tylko Kotomi obudziła się po dość dziwnym zdarzeniu, które miało miejsce tuż po wyjściu z powozu, jej oczy przysłoniła skórka od banana. -Blee, weźcie to ze mnie- pisnęła, odrzucając skórkę poza lodówkę. Zaraz, jaką lodówkę? I co robi ten brudny sierściuch na jej brzuchu? -Panie Kocie, wstawaj, bo mnie pobrudzisz- powiedziała do niego Kotomi, nie wiedząc dlaczego zwraca się do tego pchlarza, zamiast po prostu go zepchnąć. Zapewne dlatego, że był to kot Takary. Mieli oni między sobą jakiś specjalny sposób komunikacji. Kot zapewne naskarżyłby na różowowłosą dziewczynę i nici z bliskiej znajomości. Cóż, dopóki miała nerwy i chęci, postanowiła być miła nawet dla tego kota. Jednak to się może szybko zmienić, jeśli sierściuch zacznie się w nią wycierać. Koszula Kotomi była już wystarczająco urąbana od fekaliów, tylko resztkami swojego mhrocznego charakteru powstrzymywała się od sparaliżowania kończyn kociaka. -To jak, Kiciusiu, masz jakiś plan? Tu jest pełno szczurków, możesz iść sobie popolować- powiedziała wzdrygując się z obrzydzenia. Taka okolica nie służyła dobrze dla jej szlacheckiej skóry. A te szczury? Pewnie roznisiły czarną śmierć albo inne paskudztwa, przebywanie w ich pobliżu mogło skończyć się jakąś potworną chorobą dziewczyny. Gdy tylko Kuro zejdzie z brzucha Kotomi, dziewczyna wstaje i ściera ze swej koszuli brud. Obrzydliwe. Po tej czynności, obserwuje swoje otoczenie, zatykając nos lewą ręką. Nienawidziła śmieci i kurzu, a to było jedno wielkie wysypisko. W prawą rękę natomiast Kotomi chwyciła swój bicz. Nie chciała aby cokolwiek ją zaskoczyło, zaatakowało z tej sterty śmieci. -Dlaczego nie mogliśmy się znaleźć w bajkowym ogrodzie?- spytała w głos Kotomi, spoglądając z euforią w oczach na niebo. Szybko jednak się zarumieniła. To było tak dziecinne stwierdzenie, że pewnie nawet ten kot ją wyśmieje, ale wstyd. Spuściła głowę jak najniżej, myśląc jednak nad możliwym następnym posunięciem. Jeśli szczury będę wciąż otaczać Kotomi, ta użyje swojego bicza by je rozgonić, chyba że Kuro się nimi zajmie. Wtedy będzie jedynie odkopywać te najbardziej natrętne. -Kuro, co powinniśmy zrobić? To moja pierwsza misja, przykro mi że trafiłeś akurat na mnie- powiedziała smutnym głosem Kotomi, siadając w kuckach przed kotem, jeśli ten uporał się ze szczurami, lub jeśli po prostu siedział gdzieś. Oczywiście rumieniła się przy tym niemiłosiernie. Gadała przecież z kotem o takich rzeczach zupełnie jakby był on innym człowiekiem.
~A tu alternatywna wersja zdarzen jeśli Kuro po obudzeniu się zacznie się wcierać z całą swoją siłą w koszulę Kotomi~
-Złaź ze mnie Ty brudny pchlarzu!- rzuciła wściekła Kotomi, wstając z całym impetem. Nie miała zamiaru dotykać Kuro, był umazany pewną brązową substancją. Jak tylko dziewczyna stanie na nogach, rozgląda się dookoła. Gdy zauważy szczury, otaczające ich lodówkę, wyciąga bicz i chłosta w gryzonie z cała siłą. Niedosyć, że kocur się w nią wycierał jak w jakiś ręcznik, to jeszcze te gryzonie. Pewnie zapchlone jeszcze bardziej niż Kuro, przenosiły masę chorób. -Ohydne szczurzyska, won ode mnie- zapiszczała Kotomi, wciąz trzaskając biczem w otaczające ją szczurki. To było jakieś gigantyczne wysypisko śmieci, ciekawe gdzie sie podziała reszta drużyny? -Idę tam- dziewczyna wskazała palcem ścieżkę, którą udało jej się zauważyć i nie zwracając wiekszej uwagi na Kuro, wychodzi z prowizorycznej trumny, zmierzając w kierunku alei śmieci. Najpierw oczywiście zsuwa się z góry utworzonej ze śmieci, starając się nie ubrudzić bardziej. Już cała śmierdziała odchodami jakichś żuli, nie było chyba nic bardziej upokarzającego dla kogoś z jej stanu. Chociaż los potrafi być przewrotny...
Welt
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013
Temat: Re: Wioska Krug Wto Sty 22 2013, 00:16
I tak dotarli na miejsce tylko po to, aby po jakiejś dziwacznej scence... Dziwacznej... Mało powiedziane... W sumie po prostu potem zniknęli, a teraz... Teraz to Kuroś sobie drzemał, jednak coś było nie tak. Pomijając porę dnia, bo ta akurat dla kociaka znaczenia nie miała, to Kuro tak jakoś czuł się nieswojo. - Nya~! Takaś? - powiedział, a może raczej miauknął, przeciągając się trochę, jak to istotka po przebudzeniu. Gdzie był? Co się z nimi stało? I czemu leżał na tej jakiejś małej różowowłosej? Przecież... Chwila! Momentalnie poderwał głowę. Gdzie Takarcia?! - pomyślał sobie, rozglądając się dookoła i zsuwając się powoli z nieznajomej. W sumie znał tylko imię więc pewnie temu nieznajomej... Tak... Tak... Kwiatki łąka... A właściwie to jakaś lodówka i skórka od banana, którą Kotomi zrzuciła z swojej głowy... Właściwie... Czy opłacało się dalej grać zwykłego kota? Inkwizycja tępi magów, nye? Więc mniejsza szansa, że za maga uznają dziewczynę z zwykłym kotem, aniżeli z takim gadającym. Ugh... Po wstaniu i dokładniejszym ogarnięciu, bez wycierania o dziewczynę, Kuro postanowił się rozejrzeć. Nyo i zarazem wsłuchać w otoczenie. Na pewno zauważył szczurki, jednak jeśli te nie szukają kłopotów, to raczej je wyminie po prostu... Najpierw trzeba się zastanowić czy bezpiecznie będzie iść tą ścieżką... Kto wie? Może koci instynkt pozwoli określić czy to jest bezpieczne? Wracając jednak do dziewczyny... Nyech sobie myśli, że Kuro to zwykły kot... Bynajmniej na razie. Łatwiej się zakamuflują... Dlatego też właśnie kociak zignorował jej wypowiedź o ogrodzie, podsumowując to cichutkim parsknięciem. Chyba nye sądziła, że misja to coś łatwego, nye? - pomyślał sobie kotecek. Po czym wrócił do oględzin terenu... Polowanie na szczurki... Jeśli wyjścia nie będzie, a te zaatakują to chyba będzie trzeba, w przeciwnym razie lepiej je po prostu ominąć. Nie wzbudzajmy zainteresowania na start. No ale jeśli zaatakują to idziemy na całość... Zagryzanie, odrzucanie ogonem i inne takie, jak to koty mają w zwyczaju. Nawet zgniecenie łapką, przyduszając pazurkami. Co jednak jeśli okaże się, że szczurów jest za dużo, a usilnie uniemożliwiają dalszą drogę? No nic... W końcu nie jest tu sam... Więc powinni wyruszyć dalej, jednak mimo wszystko należy zachować czujność... Nie wiadomo co czai się za rogiem! - Mogłabyś trochę ciszej... Nya wszelki wypadek udawajmy zwykłego kota z zwykłą dziewczynką... Taki kamuflaż, nye? Poszukajmy Tak... Innych! - powiedział dość cicho, tak by tylko Kotomi go usłyszała, nim jeszcze ruszyli dalej. Dzięki temu będzie mógł się wsłuchać w otoczenie, nye? Może plan nye wypalił z nabieraniem drużyny, ale odnalezienie reszty było teraz ważniejsze! Musiał znaleźć Takarcie. Wracając jednak do ścieżki. Kierując się nyą, jest gotowy na atak z zaskoczenia, a zarazem przygląda się wszystkiemu uważnie. Koci refleks powinien mu dać możliwość odskoczenia przed atakiem, a zmysły powinny wesprzeć w obserwacji. Nie wiadomo gdzie czai się wróg na swoim terenie! Nawet jak to śmietnik! Oczywiście ważne jest nie rozdzielać się bardziej więc idzie koło różowowłosej. Cel 1! Odnaleźć Takaś! Nyo... Innych też można, nya~!
Kot od Kostek
Liczba postów : 1148
Dołączył/a : 10/08/2012
Temat: Re: Wioska Krug Wto Sty 22 2013, 15:32
Pierwsza reakcja na zaistniałą sytuację - "..." Ale dobra, dajemy od początku. Lądowanie - ujdzie. Że wlazła w co wlazła to pół biedy, grunt że nic sobie nie porobiła. A to... niech będzie na szczęście, niah... Przyda się. Doszli do tej wioski i co? I szok... ale czym innym, bo właśnie pojawił się... Co to właściwie jest? Ludź, nie ludź z jakimiś lalkami gadający o nie wiadomo czym... Uhh... Ale że to do nich? No chyba... tak. A to już wywnioskowała po tym że zupełnie urwał jej się film. A co potem? A obudziła się w papamobile ver mini. Nie bardzo ogarniała, co się dzieje, tym bardziej nie rozumiała co robi w koszu na śmieci. Tak jakby była.... wyrzucona? Ta, wyrzucona jak coś niepotrzebnego, ale na pewno? Takie przynajmniej było pierwsze wrażenie aż zajarzyła, o co chodzi. Kryjówka? Maybe... Co prawda mało trafiona, ale lepsza taka niż żadna. Wychyliła głowę po czym rozejrzała się. Jakiś zaułek, domki i jakaś jadłodajnia która emanowała biedą na kilometr lub dwa. Kolejne na co zwróciła uwagę to... ubiór. Jej jak i towarzyszki. Ten był równie ,,epicki" jak kryjówka. Wdzianko a'la tutejsi mieszkańcy spokojnie kamuflowała to, że są magami a bardziej skłaniały do tego, że "mieszkają" tutaj. Łatwiej sie wtopią w tłum. Coraz to bardziej doceniała geniusz osoby która to wszystko przyszykowała tylko.... GDZIE DO JASNEJ CHOLERY JEST KUROŚ!? W śmietniku leżała z Hotaru, która to z niego wyszła, a Takara zaraz w ślad za nią. Że szukać reszty? Ta wioska jest cholernie duża... Ma latać po tych psełdo uliczkach za ludzikami? No way... Nie ma na to praktycznie czasu. Tak też jeśli będzie chciała iść w stronę głównej ulicy od razu łapie ją za rękę i zatrzymuje, jeśli rękawice na łapce nie pozwolę to zagradza jej samą sobą drogę. - Szukać reszty... nic z tego. Fakt, rozdzieleni jesteśmy osłabieni, ale wioska jest cholernie duża... Mi też się to nie podoba, no ale... jak życie daje ci cytrynę to trzeba z niej zrobić lemoniadę. Jesteśmy tylko my dwie? Nie będziemy się rzucać w oczy, a ten strój... jeszcze to ułatwi. - proste rozumowanie jest czasem najlepsze. Fakt, nie chciała chodzić sama, jeszcze bez swojego kota, ale jeśli trzeba... Jeśli zostały rozdzielone, to póki co muszą sobie radzić same, pozbierać informacje. Nim ich znajdą to w górach śmieci zdążą wygrzebać jakiś uber pro artefakt niż resztę drużyny... - Martwię się o Kurosia, ale... Ale wierzę że da sobie radę, w końcu to mój kot... - tak, jej kotek. Na jej twarzy pojawił się uśmiech na samą myśl o swoim kompanie... Tak, da radę, Takarcia wie to. Choć rozdzieleni to i tak nie dadzą łatwo się pokonać, co to, to nie! - Reszta też da sobie radę. Myślę że lepszym pomysłem jednak będzie pójście do tego całego Henia. Może i na zatłoczonej ulicy będziemy bezpieczniejsze, ale tutaj możemy się dowiedzieć czegoś o tym, co knuje to inkwicośtam... - w sumie jej też się mało widziało iść tam, ale są magami? Są... jeśli będzie im coś zagrażać to i tam będą się mogły obronić, w ostateczności będzie o jeden budynek w wiosce mniej... - To jak? Idziemy? - w sumie mogłaby podjąć decyzję za ich dwójkę, ale... Już raz wyważyła drzwi to były pretensje... Potem znowu będzie na nią...
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Wioska Krug Wto Sty 22 2013, 20:45
MG ' Tutuś i Pheam: Dwaj mężczyźni zaczęli przeszukiwać powoli acz ostrożnie, okoliczne zwłoki. Nie sprawiło im to zresztą większych trudności. Od razu dało się zauważyć przyczynę zgonu. Na plecach, gdzieś 2cm pod odcinkiem szyjnym kręgosłupa, znajdowała się 3cm długości rana, która zapewne była przyczyną zgonu. Wyglądała jak rana zadana ostrym przedmiotem, zapewne nożem. Z milszych wiadomości należy dodać że gdzieś niedaleko właśnie panowie usłyszeli krzyk jakiejś kobiety...
Kuro i Kotomi: Drużyna składająca się z kota-zoofila i lesbijki ruszyła żwawo drużką w celu... właściwie nie wiadomo jakim celu ale to zawsze była jakaś taktyka, tym bardziej że po chwili ciasna ale własna dróżka skończyła się kolejnym śmiecio wzgórzem. Drogi znów były dwie na prawo i na lewo. Ta na lewo rozwidlała się po paru metrach a ta po prawej skręcała w prawo i to właśnie stamtąd dochodziły dziwne trzaski i zgrzyty. Co znaczyło że prawdopodobnie ktoś tam był
Hotaru i Takara: Dwie słit panie, o jakże ślicznym przyodzieniu, wtapiały się w miasto. Gdy Hotarcia stłamszona poczuciem beznadziejności zaczęła panikować, Takarcia zasłoniła jej drogę. Ona także tęskniła za swą miłością życia, mimo że w jej przypadku to była zoofilia. Czy biuściasta kopia Orihime posłucha kobiety z dziwną dewiacją seksualną? Kto wie, nie mniej jednak z drzwi, a właściwie dziury w baraku, wyleciał drewniany stół i rozleciał się uderzając w wasz kosz, w którym jeszcze nie tak dawno siedzieliście. Widać u Chenia była jakaś burda... chociaż to wioska żuli, tu raczej burda jest normalką.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.