I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Więzienie o zaostrzonym rygorze - Twierdza goblinów - Page 3
Temat: Więzienie o zaostrzonym rygorze - Twierdza goblinów Nie Sty 13 2013, 15:33
First topic message reminder :
MG
Twierdza goblinów, specyficzna nazwa jak na więzienie. Jednak jest to najgorsze miejsce w całym Fiore, to tutaj trafiają najgorsi przestępcy wszech czasów a także rzeczy o których rada... nie chce by świat się dowiedział. Samo więzienie jest tajne, NIKT o nim nie wie. O dziwo, nawet pracownicy. Wszystko przez pewne ciekawe zaklęcie, zwane podmianą wspomnień, które znajduje się w jedynym wejściu do więzienia. Zaklęcia działa tak że osoby które stamtąd wychodzą mają podmieniane wspomnienia więzienia na inne, acz wiarygodne. Zaś wchodząc na nowo, wspomnienia są zwracane. Samo więzienie przedstawia się jako mały drewniany domek, z drewnianym biurkiem zawalonym masą papierów za którymi siedzi najstarszy człowiek na świecie. Pomarszczony i łysy staruszek odziany w czarną togę, zajmuje się archiwizacją a także spisywaniem tego kto i w jakim celu wchodzi do więzienia, on też do niego wpuszcza, otwierają... czarną dziurę w podłodze, którą to zlatuje się na niższe piętra. Więzienie przypomina wielki stożek, którego sam czubek znajduje się na dnie. Podzielone jest na 10 pięter. Piętra od 1 do 4 to największe z pięter, w których siedzi około 10.000 więźniów. Panuje tam dość niska temperatura, a gobliny zatrudnione do pilnowania więźniów,. co jakiś czas lubią takiego czy innego dźgnąć włócznią. O dziwo czary na tych piętrach są możliwe, chodź i tak nie opłacalne, dlaczego to już tajemnica więzienia. Piętro piąte, to piętro z umiarkowaną temperaturą, tam już jednak czary są niemożliwe, siedzi tam około dwustu więźniów, a pilnują ich masywne ogry, trolle, cyklopi i podobno nawet jakiś olbrzym. Piętra sześć do osiem to tak zwane rajskie piekło. Temperatura jak w tropikach, brak magii, woda podawana raz na dwa dni, pozostawiając więźniów w ciągłym pragnieniu, ale nie doprowadzając do odwodnienia. Więźniowie pilnowani tutaj są przez Wiwerny, mantykory, chimery a plotki głoszą że nawet przez potężne Afryty. Siedzi tutaj łącznie może koło pięćdziesięciu więźniów. Trzydziestu dwóch więźniów liczy sobie podwodne więzienie, woda jednak ma tutaj temperaturę wrzątku. Tlen dostarczany jest więźniom magicznie a ich rany codziennie leczone, nie tylko fizyczne ale też u psychiczne, uniemożliwiając im popadnięcie w obłęd a skazując na wieczną torturę. Ostatnie piętro, piętro dziesiąte ono... ono nie istnieje.
Sprowadzono go tutaj o drugiej w nocy, bo jeden z więźniów się tego domagał, zazwyczaj by to olano ale nie w tym szczególnym przypadku, taaaak... ten przypadek był szczególny. Tajemnicza osoba bez ciała zajęła krzesło. Tak, przybył tu sam komendant policji, jak zawsze niewidoczny dla oczu ludzi. Siorbnął sobie parującej kawki z kubeczka i zjadł pączka. Dwa krzesła, stolik a to wszystko zawieszone w czarnej nicości, przyjemne miejsce na piknik nie ma co. Wyciągnął, skądś, kartkę oraz długopis, i bawiąc się nimi chwile, spytał spokojnie przesłuchiwanego. -Imię i nazwisko?- Ah te personalia, zawsze od nich zaczynali, takie tam formalności.
Zenuś pokręcił tylko głową i dosłownie przesunął Devan'a na bok. DELIKATNIE, żeby nie było. - Muto Zenko. My w odwiedziny. - na w razie co, wepchnie piąchę w usta Fellwind'a, gdyby chciał dodać jakieś głupie trzy grosze od siebie. Jednocześnie przez cały czas szczerzył się jak głupi do sera. Wcale nie wyglądali podejrzanie. Spojrzał kątem oka na dziewczynę - cały czas była za nimi. Jaka szkoda, że nie zgubiła się, gdzieś po drodze..
Devan został odsunięty na bok jednak może to i dobrze gdyż mógłby powiedzieć kilka zdań za dużo co rzadko się zdarzało w jego wykonaniu ale jednak Zenek mógł twierdzić inaczej. Spojrzał na staruszka siedzącego za biurkiem. W jego słowach jak i nastawieniu było widać że przepracował w tym zawodzie już kilkanaście lat. Kiedy został spytany o cel wizyty nic nie odpowiedział gdyż towarzysz go w tym wyręczył. Nie musiał nic mówić gdyż powód nie był taki zły jak niebieskooki mógł przypuszczać na samym początku kiedy to tylko padło pytanie. - Kai Midori, odwiedziny - Skłamał no bo cóż nie poda przecież swojego prawdziwego imienia ani nazwiska. Nie wiadomo jak później potoczą się sprawy i kto wie czy ich listy gończe nie zostaną rozwieszone po całym Fiore. W razie czego zawsze teraz może powiedzieć iż ma brata bliźniaka o którym nic nie wiedział tworząc zakłamaną rzeczywistość prawie jak Jellal Fernandes który to poprzez zaklęcie stworzył sobie brata jednak Devan nie ma takiego zaklęcia dlatego jego niby "brat" będzie czystą fikcją. Nie zagłębiając się w to dalej młodzieniec spojrzał na dziewczynę która to dalej za nimi podążała. Zaczął się zastanawiać jak ona będzie mogła im pomóc w razie jakiegokolwiek zagrożenia jeśli nie może korzystać z magii i kto lub co ją obroni przed ewentualną napaścią. Przestał jednak zaprzątać sobie tym głowę gdyż najważniejsze było aby to on wrócił cało z tej misji.
Zenek który widocznie robił tu za szefa, przemówił pierwszy. Devan zaś uznając że ten dobrze prawi zgodził się z nim. W każdym razie staruszek zanotował w księdze imiona całej trójki a także cel ich wizyty, po czym podniósł głowę i spojrzał na nich marszcząc brwi.-Odwiedziny... kogo?-Zapytał i podrapał się po czaszce...-Właściwie, u nas nie ma odwiedzin.-Dodał pewnie, przecież przepracował tu już kupę czasu. Miał nadzieję że cała trójka, grzecznie sobie pójdzie.
Ah! Kłamczuszka mamy w ekypie! Zenuś od razu wyczuł, że kolega nie podał swojego prawdziwego imienia [PWM], ale we sumie nie specjalnie się mu dziwił. Nie mniej, nasz bohater tym razem nie miał zamiaru kręcić ze swoim - chciał by wszyscy wiedzieli, że to Muto Zenko włamał się do największego więzienia we Fiore. - Ależ oczywiście, że są. - odpowiedział niemalże natychmiast. Banan na ryjku powiększył jeszcze bardziej swe rozmiary. Zrobił krok w przód. Dłoń oparta na rękojeści szabli zaczęła odruchowo zataczać koła - Tak się składa, że mam specjalne pozwolenie. Mogę wejść wszędzie. - bo kto złemu człowiekowi zabroni? Wystarczy, że zaciśnie paluchy na rękojeści scyzora i wyciągnie go zza pasa - co też czyni. Następnie, zgrabnym, szybkim ruchem przecina powietrze, czemu towarzyszy znany dźwięk - ostatecznie końcówka ostrza zatrzymuje się milimetry przed gardłem starszego pana. Zaś pan na czarno ubrany, nawet brwią nie drgnie. Cały czas szczerząc się jak jakiś pojeb. - To jak będzie? Bo nieco się nam spieszy.. - zapytał grzecznie. W razie gdyby mężczyzna robił jakieś podejrzane ruch, albo nie chciał się zgodzić, Muto pchnie kopytem biurko, które miał przed sobą. Jak mebel trafi w rozmówce, to go nieco zaboli, a jak wiadomo: starsi są nieco słabsi, więc zapewne BARDZO go to zaboli. Wtedy też można powtórzyć pytanie - im dziadzio będzie dłużej się stawiał, tym mocniej mag będzie naciskał nogą na biurko. W końcu ktoś pęknie - strażnik tego miejsca, pokazując tym samym przejście do więzienia, albo sam Zenko, który może komuś odciąć głowę.
Devan widząc całe to zajście wyciągnął tylko rękę. Wiedział że marnowanie magicznej mocy w tak wczesnym etapie misji może się przyczynić do niepowodzenia i dlatego też nie miał zamiaru używać żadnego zaklęcia tylko nastraszyć ów staruszka. - Wchodzimy - Powiedział zdecydowanie. - Czy Ci się to podoba czy nie - Dodał po chwili. Jedną rękę cały czas trzymał w kieszeni co tylko dodatkowo podkreślało arogancję młodego maga. No w sumie przecież skoro nie miał nawet zamiaru używać zaklęcia nie musiał brać tego na poważnie i ustawiać się tak jak powinien. Mag ciała niebieskiego mógłby rozwalić całą tą chatkę swoim zaklęciem jednak nie jest to celem ich misji. Muszą przedostać się do środka niezauważeni a tu taki problemik od razu na początku. Będą musieli od razu zatrzeć za sobą ślady ponieważ jeśli znajdą się tu jeszcze jacyś nieproszeni goście od razu rozpoznają że ktoś właśnie włamał się do więzienia.
I dokąd to zaprowadzono kobietę.. Patrzyła na wszystko lekko z niedowierzaniem, najwięcej zielonych oczów skupiła na Zenku. ~ Chyba można to zrobić nieco inaczej.. Powiedziała delikatnie choć bardzo się bała. Devan zaś, ten chłopak również nie miał skrupułów, więc co mogła Sona? Próbować, mimo że ciągnęło ją do złego, ograniczała to w sobie. Nadal nie wszystko było dla niej moralne. Jeżeli uda im się przejść, idzie śmiało za nimi.
Zenek, jak to Zenek, nie miał w zwyczaju pieprzyć się z rozmówcę. Dlatego rezygnując z zasad savłar vivru, zaczął staruszkowi grozić. Devan, może nieco grzeczniejszy, też jasno dał do zrozumienia, co o tym myśli. Tylko Miku, była tu jakoś nie na miejscu. W każdym razie staruszek ani trochę się tym nie przejął, odkaszlnął tylko, bo w jego wieku wzruszanie ramionami nie było najlepszą ideą.-Skoro chcecie.-Stwierdził bez większych emocji i klasnął dłońmi, a podłoga pod stopami Zenka, Devana i Miku, rozpadła się, wciągając ich w głąb budynku.
Miejsce w którym wylądowali, na pewno było więzieniem. Nad głową mieli bowiem dach. Jednak to co widzieli magowie, było nietypowe. Ogromna połać terenu, na tyle ogromna, że ściany, majaczyły jako horyzont w oddali i nawet nie dało się określić czy z całą pewnością są to ściany. W pomieszczeniu nie dało się dostrzec źródła światła, mimo wszystko było dość jasno. Problem stanowiła... ogólna pustka. Nie było tu cel, a już tym bardziej więźniów, strażników, czy przejścia na niższe/wyższe piętra. Przed sobą mieli mały las, a za sobą wzgórza, po bokach zaś wiodła ścieżka, na której zresztą magowie stali. Z lasu dało się słyszeć wycie wilków, co świadczyło o obecności jakichś mieszkańców.
Zenko już chciał strzelić tryumfalną minę, co by pokazać, że z nim się nie dyskutuje, tylko robi, ale nie zdążył. Nie minęła chwila, a już leciał w dół. Podłoga znikła i pożarła całą trójkę. Wylądowali, gdzieś.. no właśnie, gdzie? Zewsząd otaczał ich ocean wolnej przestrzeni. Aż nie do uwierzenia, że w ogóle takie miejsce może istnieć. Pod ziemią! Nasz hiroł przez długie sekundy nie mógł pozbierać szczeny do kupy, oglądając się co chwila za siebie. Tyle miejsca.. i to było to więzienie. - Bakana.. - wyszeptał w myślach. Przecież to było z dobre kilka, nie, kilkadziesiąt, o i ile nie więcej kilometrów! Jaki cudem taka budowla zdołała powstać? I jeśli to jest dopiero pierwsze piętro - tak na razie Muto zakłada - to zejście na dziesiąte, które i tak jest podobno 'widmem', będzie jakimś chorym żartem. Są tu jakieś schody? Złol podrapał się po bujnej czuprynie, po czym ściągnął arafatkę z ust, wzdychając głośno. Od czego by tu zacząć: mogliby się rozdzielić i każde by poszło w swoją stronę, wtedy ktoś by coś znalazł. Albo i nie. Ale Zenko miał lepszego pomysła. Klasnął w dłonie jednocześnie odwracając się do pozostałych 'kompanów' niedoli. - Ma któreś z Was kompas? - zapytał wesoło, szczerząc się jak jakiś pojeb. No co? Grzeczny był. A że wcześniej trochu się rzucał, to oj tam, oj tam. Zdarza się. Nasz mag był z tych bohaterów, którzy popadają od skrajności w skrajność - albo chce odrąbać komuś głowę, albo jest wesoły jakby się nawąchał, napalił i po kablach dawał. Taki właśnie był nasz przystojniak w czerni, ale wszyscy go za to kochali. Oczywiście wyciągnie prawą łapkę w stronę osoby, która poda mu rzecz o którą poprosił.
Pach ! W dosłownym tego słowa znaczeniu, gdy starzeć skończył rozmawiać, spadli na dół. Znaleźli się gdzie ? Mianowicie miejsce te było na pewno magiczne, było pięknie, mimo mrocznego klimatu i faktu że to więzienie, podobało się jej, dziewczyna uniosła się, mimo tego że była lekko poobijana, usłyszała wycie wilka, uśmiechnęła się troszkę nietypowo, do tego jak zazwyczaj się zachowywała, najwyraźniej dźwięk, czy wilk tak na nią zadziałał? -Pięknie tu, słyszeliście? Muszą tu być udzie, musi tu coś żyć, są tu wiki, czyli naprawdę jesteśmy w samym więzieniu. Powiedziała kiedy doszły do niej słowa Zenka, spojrzała na niego z lekkim uśmiechem i serdecznością w zielonych oczkach. Zenko, mogę Ci mówić po imieniu? Chyba fajnie byłoby być w dobrych kontaktach, prawda? Jeszcze szerszy uśmiech i wyciągnęła do niego dłoń, nie zważając na jego reakcje, dokończyła. -Co do kompasu, niestety nie, ale jestem w stanie stwierdzić każdy rodzaj dźwięku, nie koniecznie jego pochodzenie, ale wiem skąd dochodzi i mogę go zapamiętać. Jej szczerość i czystość i czego mógł się Zenek przyczepić ? Wiadomka, nie jego typ, nie pragnęła tak walki i krwi jak on, ale cóż, starała się mimo to była miła... Jeżeli chodzi o Devan'a, go obawiała się jakoś bardziej, był bardziej tajemniczy, mimo że bardziej wychowany, wzbudzał w niej coś dziwnego... Jej latający przedmiot, Glados, uniósł się na wysokość klatki piersiowej, uniósł jej zielone kity i zagrał takt na trzy/czwarte, była to oczywiście krótka nutka, lecz brzmiało tak, jakby przedmiot miał możliwość własnego rozumowania i brzmienia. Jeżeli Panowie raczą ruszyć dalej, kobietka idzie dalej, nasłuchując uważnie każdego dźwięku, starając się go zlokalizować i dojść do tego, czym on jest, albo skąd się wziął.
Devan stał z tyłu chowając twarz w kołnierzu swojego płaszcza. Nic się nie odzywał stojąc tylko z wyciągniętą ręką kiedy to w końcu starszy mężczyzna uległ ich przekonywaniom. Chłopak ze spokojem czekał aż wskaże im drzwi przez które będą musieli przejść aby dotrzeć do schodów bądź jakiegoś innego miejsca które doprowadzi ich do celu. Tu jednak bardzo się zdziwił kiedy to zostali wciągnięci przez podłogę. Spadali tak bezwładnie a niebieskooki nie tracąc jakiejkolwiek świadomości zaczął się rozglądać lecąc. Miał nadzieję że zauważy coś co przyda im się w poszukiwaniach przejścia na następne piętro. Kiedy już wylądowali i wstali usłyszał wycie wilka które bądź co bądź oznaczało że jest tu życie jednak nie potwierdzało tego iż są tu jacyś ludzie poza nimi. W końcu zwierzęta te są mięsożerne i mogły pożreć tych że "mieszkańców" tego miejsca. Po krótkich przemyśleniach do jego uszu dotarło pytanie Zenka o kompas. Fellwind nic nie odpowiedział na to pytanie gdyż skoro nie ma tego urządzenia to po co ma się odzywać. W tym momencie odezwała się dziewczyna która jak się okazało potrafiła rozróżniać różne dźwięki. Devanowi nagle do głowy wpadł dosyć sprytny plan. - Czy te twoje organki potrafią zagrać w ultradźwiękach i czy potrafiła byś to odczytać? - Spytał zaciekawiony. Chodziło mu o coś takiego jak mają nietoperze. Jeśli potrafiła by to wysyłając trzy takie fale mogli by namierzyć wszystkie poruszające się obiekty gdyż odczyty za każdym razem były by inne i mogli by się przygotować w razie czego do walki.
Trzeba przyznać że mimo braku śniegu, piętro to, było niesamowicie zimne, porywisty wiatr wdzierał się do uszu Devana, wyziębiając go coraz bardziej i bardziej, zresztą, dwójce pozostałych nie było lepiej. Na dodatek nie mieli kompasu... nie fajnie. Wycie wilka już się nie powtórzyło, zdawało się że było miło i spokojnie. Zupełnie jak cisza przed burzą... czy coś.
Ogólnym problemem tego miejsca był brak punktu odniesienia. Albo czegoś bardzo charakterystycznego, w stronę którego można by ruszyć. Las? Góry? A co ich tam może spotkać? A może Yeti? Nie, nie. Najrozsądniejszą decyzją będzie ruszyć ścieżką na której stali. A w którą stronę? Zaraz się ustali. Czarnowłosy spojrzał na RG. Ona serio była jak z innej bajki bajki.. Zenuś zbliżył się do niej i również wyciągnął łapkę, ale nie uścisnął tej dziewczyny, tylko zbliżył dłoń do jej policzka. - Zenko-san, jak już. - odpowiedział, pogładziwszy policzek grzbietem dłoni. Zachichotał - Śmieszna z Ciebie dziewczynka, naprawdę. Ale radzę Ci uważać, ten świat nie jest tak piękny jak Ci się wydaje i nie wszyscy są tak mili jak Ty. - następnie wytarmosił ją za polika, po czym wyprostował się, cały czas hodując dorodnego banana na mordzie. - Skoro żadne z Was nie ma kompasu to trudno. Będziemy musieli dać radę bez tego. - tak właściwie to chciał ogarnąć igłę, tylko po to, by sprawdzić.. czy działa. To wszystko. Poza tym zawsze się chodzi na północ, nie? A tak trzeba losować drogę. I jako, że to Muto był najstarszy, to jemu przypadł ten zaszczyt. Spojrzał raz w jedną, raz w drugą. - Idziemy tam. - wskazał paluchem w randomową stronę, w którą prowadziła droga. Latające 'coś' nie zrobiło na naszym bohaterze wrażenia. Widział gadające koty, które zwiększają swoje rozmiary do dwóch metrów, a do tego macały piersi dziewczyny, która tych piersi nie miała. Więc co go tam będzie jakaś harfa, bitch please. Nie mniej, trzeba było zwrócić uwagę: - Niech ten twój instrument się przymknie, bo jeśli coś tu jest, to już wie o nas. Nie musimy robić dodatkowego hałasu. A jak już o tym mowa - nasłuchuj wszystkiego dookoła: ludzi, zwierząt, albo czegoś nienormalnego, i informuj mnie, jak coś usłyszysz. Bo przecież nie chcemy, by coś nas zaskoczyło, PRAWDA? A TY.. - przeniósł wzrok na Devan'a - Ty zabezpieczasz tyły i masz oko na naszą piosenkareczkę. - to by chyba było na tyle. Zrobił zwrot na pięcie i wyrwał z kopyta, idąc w stronę, którą wcześniej wskazał. W między czasie zaciągnął arafatkę na lico, poprawił rękawiczki, no i założył kaptur na łepetynę.
Szedł spory kawał przed pozostałą dwójką. Tak było mu lepiej, to raz; a dwa, jak wypatrzy coś 'niespotykanego' to będzie mógł o czasie dać znać reszcie kompaniji... no dobra, po prostu chciał leźć sam. Baczni lustrował otoczenie wokół siebie - przód, no i boki. Jednak przede wszystkim uważał, co ma pod nogami, bo jak już ma się chrzanić, to ma to swój początek pod, nie nad. Jakaś pułapka czy coś. Dlatego jakby nagle grunt mu się rwał, to natychmiast stara się uskoczyć w bok.
W między czasie próbuje również zobaczyć, czy mężczyzna z karczmy mówił prawdę i rzeczywiście magia w więzieniu nie dział - przy pomocy czaru Iro starał się pokolorować jedną z rękawiczek na brązowo.[/color]
Devan stał sobie z boku obserwując całe to dziwne zajście. Nigdy by nie pomyślał że ktoś taki jak Zenek mógł być na tyle nie poważny. Wsłuchał się w to co ma do powiedzenia samemu jednak cały czas milczał. Nie miał nic do powiedzenia na to wszystko. Rozejrzał się po tym jakże dziwnym świecie zaskakująco podobnym do tego będącego na powierzchni. Zaczął się zastanawiać czy aby ten obszar nie jest po prostu zwykłą iluzją do której wpędził ich staruszek w ramach kary za wtargnięcie do więzienia. No cóż to wszystko może być nadinterpretacją naszego bohatera jednak wszystkiego można się spodziewać. Kiedy mroczny mag wydał pierwsze swoje rozkazy poprawił tylko rękawiczkę słuchając go. Jego zadaniem było pilnowanie tyłów co nawet aż tak bardzo mu nie przeszkadzało biorąc pod uwagę fakt iż i tak nie miał zamiaru iść na przodzie. Zastanawiał go jednak fakt dlaczego to ma mieć tę dziewczynę na oku. W sumie to wydawała się nadnaturalnie miła ale niebieskooki nie był duszą towarzystwa i nie widział zbyt wiele osób dlatego też mogło mu się tak wydawać. Bez zbędnego przeciągania ruszył za Zenkiem aby go czasem coś nie napadło podczas samotnej wędrówki.
Podszedł, oczy zielonej rozszerzyły się, ale czy ze strachu, czy może? Tak, tak ! Młodej zielonookiej wylazł rumieniec na twarzy, ale zaraz, co jest granę! Chwycił ją lekko za polik, a ona spuściła główkę w pół uśmiechu. -Przepraszam, każdy ma jakieś wady i zalety ja jestem po prostu miła. Wiem że pewnie traktujecie mnie jak z innej bajki, nie dziwie się wam. Dziwne nie ? Nie potrafię być wredna i asertywna. Spojrzała po obu z szerokim uśmiechem. Instrument grzecznie opadł niżej, a kobieta uniosła nad nim dłoń... ~Etwahl tylko Ty mnie słyszysz. Pmyślała, uśmiechając się jakoś znacząco. Nagle usłyszała Zenka jak i Niebieskiego Pana, który miał iść za nią, przed tą decyzją zadał całkiem ciekawe pytanie. Sona spojrzała więc na niego, cały czas się uśmiechając, lecz tym razem spokojniej, jakby już nie obawiała się, ale czego? Może tego ze coś się stanie, może towarzyszy, kto to wie.. -Doskonale rozumiem o co Ci chodzi, lecz dopiero nie dawno, doszłam do mojej magii, znam zaklęcie o którym mówisz, lecz rzucenie jego wymaga o wiele większej wprawy niż Ci się wydaje. Jest to ogromne zaklęcie, bo dźwięk dotyka i czuje wszystko, powietrze, bezcielesnych, wyczułabym nawet robaki, czy mchy. To zaklęcie odsłania teren, w zakresie dowolnym. Nie jest to jeszcze na mnie, nie mówię ze jestem słaba, chociaż.. To prawda, dopiero od niedawna wiem jak kontrolować dźwięk, jeżeli to pomoże, mogę naśladować dźwięki, mogę zawyć jak ten wilk itp, manipulowanie moim głosem, to pestka. Powiedziała i przeciągnęła się poprawiając czapeczkę i kurtkę (aktualny ubiór pod sygnaturką).
No i gromadka poszła w lewo. Z Zenkiem na czele ruszyli... no właśnie, gdzie? Tego nie wiedział nawet sam stojący na czele chłopak, ale co się dziwić? Dziwnym był jednak fakt, ze nadal nie spotkali żadnego więźnia, ale kto tam wie, gdzie ich wsadzili. A Piętro było ogromne. W każdym bądź razie, im dalej szli, tam bardziej góry i las się oddalały, aż w końcu między ścieżką, a nimi, znajdowała się ogromna równina, pokryta delikatnym śnieżnym puchem. W oddali zaś, zamajaczył cień jakiejś budowli. Ile dzieliło od niech maszerujących? Kto wie. W pewnym momencie Miku, mruknęła coś niezrozumiałego do Zenka, który akurat sprawdzał działanie zaklęcia - które działało idealnie. W każdym razie, ze słów dziewczyny jasno wynikło - Coś się zbliżało. I faktycznie, po jakimś czasie, Zenek z obu stron ścieżki dostrzegł biegnących pod lekkim skosem czterech "Mężczyzn" co sugerowało że wkrótce przetną ich drogę. Niepokojący był ich równy, niemal mechanicznych bieg i dość ogromny wzrost, a przecież byli jeszcze daleko. Każdy z nich miał też na plecach jakiś... garb? Albo plecak. W każdym razie mężczyźni, po dwóch z każdego boku ścieżki, nie wątpliwie zmierzali na spotkanie z boha... antybohaterami!
Stan postaci: Zenko: 104%MM
Czas na odpis: 09.12 godzina 23:00
Sponsored content
Temat: Re: Więzienie o zaostrzonym rygorze - Twierdza goblinów
Więzienie o zaostrzonym rygorze - Twierdza goblinów
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.