Więzienie o zaostrzonym rygorze - Twierdza goblinów

First topic message reminder :

MG

Twierdza goblinów, specyficzna nazwa jak na więzienie. Jednak jest to najgorsze miejsce w całym Fiore, to tutaj trafiają najgorsi przestępcy wszech czasów a także rzeczy o których rada... nie chce by świat się dowiedział. Samo więzienie jest tajne, NIKT o nim nie wie. O dziwo, nawet pracownicy. Wszystko przez pewne ciekawe zaklęcie, zwane podmianą wspomnień, które znajduje się w jedynym wejściu do więzienia. Zaklęcia działa tak że osoby które stamtąd wychodzą mają podmieniane wspomnienia więzienia na inne, acz wiarygodne. Zaś wchodząc na nowo, wspomnienia są zwracane. Samo więzienie przedstawia się jako mały drewniany domek, z drewnianym biurkiem zawalonym masą papierów za którymi siedzi najstarszy człowiek na świecie. Pomarszczony i łysy staruszek odziany w czarną togę, zajmuje się archiwizacją a także spisywaniem tego kto i w jakim celu wchodzi do więzienia, on też do niego wpuszcza, otwierają... czarną dziurę w podłodze, którą to zlatuje się na niższe piętra. Więzienie przypomina wielki stożek, którego sam czubek znajduje się na dnie. Podzielone jest na 10 pięter. Piętra od 1 do 4 to największe z pięter, w których siedzi około 10.000 więźniów. Panuje tam dość niska temperatura, a gobliny zatrudnione do pilnowania więźniów,. co jakiś czas lubią takiego czy innego dźgnąć włócznią. O dziwo czary na tych piętrach są możliwe, chodź i tak nie opłacalne, dlaczego to już tajemnica więzienia. Piętro piąte, to piętro z umiarkowaną temperaturą, tam już jednak czary są niemożliwe, siedzi tam około dwustu więźniów, a pilnują ich masywne ogry, trolle, cyklopi i podobno nawet jakiś olbrzym. Piętra sześć do osiem to tak zwane rajskie piekło. Temperatura jak w tropikach, brak magii, woda podawana raz na dwa dni, pozostawiając więźniów w ciągłym pragnieniu, ale nie doprowadzając do odwodnienia. Więźniowie pilnowani tutaj są przez Wiwerny, mantykory, chimery a plotki głoszą że nawet przez potężne Afryty. Siedzi tutaj łącznie może koło pięćdziesięciu więźniów. Trzydziestu dwóch więźniów liczy sobie podwodne więzienie, woda jednak ma tutaj temperaturę wrzątku. Tlen dostarczany jest więźniom magicznie a ich rany codziennie leczone, nie tylko fizyczne ale też u psychiczne, uniemożliwiając im popadnięcie w obłęd a skazując na wieczną torturę. Ostatnie piętro, piętro dziesiąte ono... ono nie istnieje.

Sprowadzono go tutaj o drugiej w nocy, bo jeden z więźniów się tego domagał, zazwyczaj by to olano ale nie w tym szczególnym przypadku, taaaak... ten przypadek był szczególny. Tajemnicza osoba bez ciała zajęła krzesło. Tak, przybył tu sam komendant policji, jak zawsze niewidoczny dla oczu ludzi. Siorbnął sobie parującej kawki z kubeczka i zjadł pączka. Dwa krzesła, stolik a to wszystko zawieszone w czarnej nicości, przyjemne miejsce na piknik nie ma co. Wyciągnął, skądś, kartkę oraz długopis, i bawiąc się nimi chwile, spytał spokojnie przesłuchiwanego.
-Imię i nazwisko?- Ah te personalia, zawsze od nich zaczynali, takie tam formalności.

Dwukrotne przyjęcie bezpośrednio na głowę żelaznej rękawicy było niczym zderzenie się z twardą rzeczywistością więzienia. - Ałć, ałć, ałć, ałć, ałć, ałć.. to boli, ty kurwo babilońska. A nie, zaraz, nie boli. - jak dobrze mieć Irooni. Gdyby nie ten spell, to już by miał rozmemłaną twarz i do tego rozkwaszoną czachę. Z mózgiem na wierzchu.
Ale jedno było pewne - guz będzie. Ale co tam! Pójdzie do Sheylusi, a ta da soczystego całusa w główkę i po kłopocie! Na samą myśl o tym zrobiło mu się cieplej w brzuszku.

Zaraz po tym jak został sprowadzony do parteru, spojrzał spode łba ze skrzywionym licem na Zieloną, po czym wystrzelił z prawego kopyta na nią, markując pchnięcie na podbrzusze szabelką. Przeciwnik będzie miał takowe wyjścia: złapanie, odskok na boki, do tyłu, bądź do góry - niezależnie od tego, to Zenobiusz będzie w komfortowej sytuacji, bo zapierdziela niczym torpeda i próbuje natychmiastowo złapać (swoją lewą) ją za drugą łapę, albo nogę, jeśli leci w przestworza. A zważywszy, że Jaszczurka (kojarzy mi się z Anak, więc niech będzie xd), nieco się zasapała, to będzie mieć wolniejszy czas reakcji. No więc gdy ją złapie za dowolne odnóże, a następnie mocno w swoją stronę doszarpnie, wystosuje półobrotowego, prawego laczka na korpus (samemu stojąc cały czas na lewej). - Fiolet! - jeśli zostanie jednak zablokowany, to podciąga ją jeszcze bardziej, po czym ciągnie z czoła w jej twarz, również wypowiadając kolor. Ale nie kończy zabawy, bo z tego co zaobserwował, to babsztyl umie przywoływać bronie i części zbroi, więc mogła też zmaterializować jakiś hełm, chroniący jej łepetynę. Dlatego też następnie stara się wepchnąć szablę w jej klatę, tak porządnie. Na wylot.

W przypadku gdy znów zostanie złapany za łapy: natychmiast po tym podciąga się na oponentce i wystosowuje kopniaka w cyce z obu złączonych nóg. Zapewne oboje polecą po tym na glebę, ale to ona bardziej oberwie.

Jeśli wszystko będzie szło źle i po bloku nawet kopniak nie pomoże, to nasz bohater ponownie natrze na nią z kopyta i ponownie zamarkuje cięcie. Tym razem jednak chwilę przed tym jak łapa z bronią miała być złapana, zgrabnie obraca scyzora tak, by ostrze ułożyło się wzdłuż ręki, a 'goła' piącha mogła ominąć blok i dolecieć do gęby. - Fiolet! - i jak wtedy nie przywali, jak nie przygrzmoci, jak jej nie zajebie. Celny cios z piąchy w ryło może zdziałać cuda. Ale Zenkowski miał zamiar wystosować kolejny. Tym razem z lewej. Również w twarz. Potem z prawego-haka w brzuch, coby ją nieco zmiękczyć.
- FIOLET! - a na koniec zamachnie się potężnie i tnie od góry do dołu, od prawego ramienia po lewe biodro babsztyla. To miał być decydujący cios.

Jak będzie tak, że przeciwniczka zaliczy glebę, dalej żyjąc, to Mutoś podbiegnie do niej najszybciej jak się tylko da, po czym kopnie ją soczyście z czubasa w żeberka. By ból ją zamroczył. A następnie zatopi w niej swoje ostrze.

Obrona: Zenobiusz cały czas napierał, więc powinna być minimalna szansa kontrataku zielonego babsztyla, jednak jeśli taki się nadarzy to: a) zasłoni się szabelką, ustawiając ją tak, by jak najlepiej przyjąć cios; b) odskoczy byle dalej do tyłu, bądź na bok, po czym ruszy do kolejnego, swojego ataku, susając czym prędzej; c) złapie nadchodzący cios gołą łapą [ma rękawiczki!], po czym ją do siebie przyciągnie i wbije scyzora w płuco; d) pokręci ostrze raz w prawo, raz w lewo, a następnie zacznie nią szarpać chaotycznie, byli to się ześlizgnęło po bloku i dźgnęło Jaszczurkę.

Info: przy każdym ataku, który był wykonywany dłuższą chwilę po wypowiedzeniu koloru, również go wypowiada.[/b]

MG

Widząc atak Zenka kobieta kierując się dość logicznym posunięciem złapała szabelkę, czyli zadziałała tak, jak chciał tego Zenek. Mimo to nie dała złapać się za drugą rękę, wykręcając ciało i odsuwając kończynę z zasięgu łapki Zenka. Mimo to chłopak wykonał kopnięcie z prawego piszczela trafiając kobietę w bok. Cios był silny, moc fioletu można by rzec, aż krew pociekła jej z ust. Widać też że z trudem łapała oddech i skuliła się w sobie.-Fiolet-Wysyczała, a Zenke poczuł jak coś przebija jego łydki. Ups? Dziewczyna chyba pojęła, zasady gry.

Stan postaci:
Zenko: Będziesz miał guza~ bolą cię łydki ale nie wiesz co ci jest, 48%MM Irooni na strażnikach, Fioletowy płaszcz, Sora 1/2 posty

Czas na odpis: 25.04 godzina 16:00

[Nie odjąłeś jednej tury dla Sora, powinno być 2/2 posty]

Z chwilą gdy z ust zielonej kobiety padło słowo 'fiolet', świat Zenka, jakby na chwilę zamarł. JAK?! - Ty głupi debilu. Powinieneś się pierdolnąć w ten zakuty łeb, Zenko. Fiolet, ka? FIOLET?! Masz czego chciałeś. Szastałeś tym kolorem jak porąbany i oto efekty. To jest gra na rozpieprzenie silnego przeciwnika, twoja najsilniejsza gra. Wróć, masz coś równie silnego, ale w tej chwili to samobójstwo. Dotarło to do Ciebie?! Nie masz już żadnych mocnych gier. Zjebałeś po całości. No dobra, może i dasz radę pokonać tą babę. I co dalej? Tam pod ścianą jest jeszcze jeden. W pełni sił. Jak go pokonasz? Hę? Liczyłeś Ty w ogóle ile razy użyłeś czarów? 3 Irooni? 4? Do tego Sora i Iro. Jak nic upierdoliłeś ponad połowę zasobów.. - to by było na tyle jeśli chodzi o chłostę samego siebie. Spojrzał na łydki. Kurwa. Kilka sztyletów jak w mordę strzelił. Wyciągnąć? Nie, to głupota. W tej chwili nie będzie czasu na tamowanie krwi.
Gdy odzyskał trzeźwość umysłu, na szybkości przemyślał dalsze swe posunięcia i stwierdził, że zostaje przy Irooni. Zwiesił na chwilę głowę, a gdy ją uniósł, by spojrzeć na przeciwniczkę szaleństwem wymalowanym na licu. Zjebał? Zaprzepaścił szansę na wygraną? Bullshit! Ponownie załadował Sora no ō [D], i z czubasa prawej nogi wyprowadził potężne kopnięcie na jej głowę, wypowiadając jednocześnie kolor fioletowy.

- HA-HAHAHAHAHAHAHA! - zaśmiał się na cały regulator. - To po prostu nie do uwierzenia. Jesteś pierwszą osobą, która od dawna odgadła zasady tego czaru.. właściwie to z mojej winy, ale to i tak podniecające! Nawet nie wiesz jak buzuje we mnie adrenalina. Wreszcie mam za przeciwnika kogoś kto wytrzymał tyle czasu. I do tego mnie zranił. HAHAHAAHAHAHHAHAHAH! - chwycił się za porcelanową maskę, która zakrywała prawą stronę jego twarzy. Tak, to było wtedy. Wtedy właśnie miał za przeciwnika kogoś kto mu to zrobił. Tym razem może być podobnie. - Zabawa zaczyna się dopiero teraz. - wyszczerzył się.

Jeśli wcześniejszy kopniak nie zmiękczył jej na tyle by teraz była.. zmiękczona, to: - Fiolet! - ponawia kopniaka na ryj i tnie od lewej do prawej, starając się zdekapitować jej łepetynę. Następnie zasypuje ją gradem pchnięć i cięć. Dwa proste cięcia w kształcie iksa. Potem pchnięcie. Znów pchnięcie. Cztery kolejne cięcia. Pchnięcie. Cięcie. Pchniecie, pchnięcie, pchnięcie. Potężne cięcie z góry przez łeb. I tak dalej. Byle nie miała szans na kontrę.
Po tym wybija się w górę mimo bólu i zmienia grę, Takaoni [C] - Irooni przestaje działać, a cała trójka zostaje włączona do nowej gry. I tnie znów ją przez łeb.

W razie ucieczki - goni, hopsając na maksymalnym speedzie. A gdy będzie się starać zablokować, to kręci szablą, po czym sprzedaje laczka na krocze i stara się uśmiercić, wbijają szablę w brzuch.

Gdyby czuł, że jego ewentualny blok przed jej atakiem nie dał rady, bądź ucieczka na boki również, to wtedy wcześniej zmienia czar na Takaoni. Lepszy zwykły damage, niż damage wzmocniony. A następnie przechodzi do swojej kontry.

Info: przy każdym ataku, który był wykonywany dłuższą chwilę po wypowiedzeniu koloru, również go wypowiada.

MG

Zenko był w dupie. Można by rzec że dość czarnej dupie, bo przeciwników było dwóch a on był sam. I miał tak z nimi walczyć? W każdym razie mimo przebicia nóżek nie zamierzał kobiecie odpuścić ponownie załadował Sore w kopyta i uderzył z prawego laka na brzuch kobiety, niestety nie trafił w głowę. Uderzenie dość silne sprawiło że kobieta upadła na kolana wypluwając więcej krwi i walcząc o zachowanie przytomności. Tedy też powstał drugi z przeciwników, prostując kości.-No, skoro ona przegrała, to moja kolej?-Uśmiechnął się wesoło, gotów rozpocząć z Zenkiem walkę.

//Dzięki mój błąd. Ciężko było stwierdzić co rozumiesz przez "Zmiękczenie" no i nie byłem pewien co zrobisz w wypadku zmiękczenia. Jak by nie było, powiedzmy że upadku przez dziewczynę, do kwestii tamtego masz jakieś 3 sekundy na działanie.//

Stan postaci:
Zenko: Będziesz miał guza~ bolą cię łydki w każdej tkwi sztylet, przy poruszaniu boli, 42%MM Irooni na strażnikach, Fioletowy płaszcz, Sora 1/2 posty

Czas na odpis: 01.05 godzina 21:00

A to suka. Mimo takiego kopniaka z Irooni, ta nadal się trzymała. Z betonu była zrobiona, czy jak?
- Dobrze się bawiłem.. GAME OVER. - wycelował szabelką w jej ryło, uśmiechając się pod nosem. - Fiolet. - po czym się zamachnął, w celu zdekapitowania kapusty. Oczywiście jak trzeba, to doczłapie się nieco do niej.
Nasz Zenuś to jednak chyba lubił ścinać głowy. 7* Inkwizytor, próba z Takarą, Devan.. teraz ten babsztyl. Jakieś skrzywienie, czy co? Z rozmyślań wyrwał go blond loczasty chłopaczek, który raczył w końcu ruszyć swoje dupsko spod ściany. Mina naszego bohatera natychmiast zrzedła. Właśnie sobie przypomniał, że musi walczyć z personą, która możliwe, że ma upierdliwą moc, a do tego, sam Zenon jest trochu zmęczony i w łydach tkwią dwa sztylety, które robią dimejdża, ból i problem z poruszaniem się. Meh.
- Stop. Nie ruszaj się. Przerwa techniczna. Muszę odpocząć. - wyciągnął lewą łapkę przed siebie, coby wstrzymać zapędy jegomościa. Miał nadzieje, że ten się trochu zainteresuje postawą przeciwnika i zrobi tak, jak ten chce. Wtedy też nasz bohater pokuśtyka za (miejmy nadzieje) martwą przeciwniczkę, po czym przy niej siądnie, coby nóżki odpoczęły. I zacznie ją skrupulatnie przeszukiwać. Bo na nóż-widelec, ma coś interesującego przy sobie.
- Wiesz.. - zaczął, zerkając na oponenta. - Właściwie to nie chce mi się walczyć. I właściwie to nawet nie chciałem zaczynać. Ale wy zaczęliście. - był cały czas gotów do zrobienia uniku - czyli że zepnięcie się w sobie, nie zważanie na ból i odskok w bok.
- Jak widzisz, jestem średnio dysponowany. Zapewne szybko byś mnie pokonał.. choć myślę, że w akcie rozpaczy mógłbym zrobić coś głupiego i tobie też zrobić krzywdę, taką poważną, wiesz. Więc może rozegramy to nieco inaczej, co Ty na to? Mam nawet świetny pomysł, spodoba Ci się. - jeśli przeszukiwanie się skończy, to Zenek spojrzy na znalezisko, coby je ocenić, a następnie wepchnie do kieszeni/za pasek. Po czym podniesie dupsko.
- Zagramy w grę? Jeśli ja wygram, to nic nie zrobię i pójdę dalej.. Ty oczywiście będziesz mógł potem pójść za mną, ale nie od razu. I pewnie w końcu będziemy walczyć. A jak Ty wygrasz, to zabijesz mnie na miejscu, a ja nie zrobię zupełnie nic. Będę stał i czekał na śmierć. - uśmiechnął się szerzej. Ah ta pokerowa twarz. To jak?

Oczywiście cały czas był gotów na atak, więc jeśli loczasty nie posłucha i zaatakuje, to nasz hiroł będzie się starał unikać wszelkiego damage'u odskokami w bok i tył po łuku. Przy czym, cały czas był gotów zablokować cokolwiek chcącego naruszyć jego skórę - szabelką. Reszta zrobi Irooni... no, chyba, że ten poznał jego zasady i powie 'Fiolet', wtedy też Zenobiusz widząc, że zaraz oberwie, na szybkości zmienia grę na 'Takaoni'. Rzucając spella na siebie i przeciwnika.

MG

Widząc reakcję Zenka przeciwnik faktycznie, zareagował i zatrzymał się. Kiedy Zenon usiadł i walnął przemówieniem, na licu przeciwnika zakwitał coraz większy uśmiech by na koniec wybuchnął śmiechem.-Ej... lubię cię.-uśmiechnął się niczym wilk na widok surowego mięsa.-Jeśli wygram, będziesz walczył ze mną tu i teraz. Powiedzmy że to... rodzaj łaski dla ciebie. Stratny jestem tylko Ja. Więc, w co chciałbyś zagrać? Chociaż to chyba wyzywany, powinien mieć możliwość wybrania gry?-cofnął się do miejsca gdzie siedział wcześniej i ponownie usiadł. Widocznie lubił tego typu "Rozrywkę".

Stan postaci:
Zenko: Będziesz miał guza~ bolą cię łydki w każdej tkwi sztylet, przy poruszaniu boli, 42%MM Irooni na strażnikach, Fioletowy płaszcz

Czas na odpis: 10.05 godzina 11:00

Uf. Zgodził się. Co za palant. Idiota. ZGODZIŁ SIĘ! Uratowany! Przynajmniej na razie. Ale ważne, że się zgodził. Teraz trzeba to dobrze rozegrać.
- Polemizowałby, kto tu jest bardziej stratny. Twoja koleżanka nieźle mnie urządziła, poza tym, tak, czy siak mnie dopadniesz. Więc? - no dobra. Po przeszukaniu trupa i zgarnięciu ewentualnych fantów, pora się nieco opatrzyć. - Pozwolisz, że wyjmę? - wskazał na oba sztylety, po czym przygotował sobie dwa prowizoryczna bandaże. Jeśli nie da rady urwać z kubraczka baby, to użyje swoje płaszcza, wyrywając dwie grube i długie wstęgi. Następnie wyrwie ostrze z prawej łydki, a jako, że był pod wpływem Irooni, to nie powinno go tak boleć, przynajmniej z założenia - jeszcze nigdy tego nie próbował [ale jeśli będzie mocno boleć, to zaciśnie zęby]. Po czym szczelnie obwiąże łydę i zawiąże na elegancką kokardkę na koniec. To samo z drugim odnóżem.
No więc gdy będzie załatany, to podniesie swoje dupsko, po czym poczłapie w stronę loczastego i klapnie po turecku jakieś półtora metra przed nim. Szabelkę położy po swojej prawej stronie, coby łatwo było po nią sięgnąć.
- Wyzywany powinien wybierać grę? A kto Ci takich głupot naopowiadał? W każdym razie.. co wybierasz? - strzelił paluchami, po czym wyciągnął talię kart zza pazuchy. - Partyjka pokerka? Czy może zgadywanki? Hola, hola, tylko spokojnie. Najprostsze gry są najlepsze. Swoją drogą, coby nieco oczyścić atmosferę i się rozluźnić, Ty tu lepiej ogarniasz, bo jesteś stąd. Wiesz może coś o tym całym Królu? Bo ten goły z wcześniej mówił, że wrócił na 7 piętro i czegoś szuka. Hm? - nie ma to jak zwyczajna rozmowa z gościem, który chce go zabić. A co tam. Ważne, że w coś pograją.
Zenek spojrzał na rozmówcę, obdarzając go bananem na mordzie.

MG

Mężczyzna nie miał nic przeciw zabiegom Zenka, który pozyskał długopis i notesik. patrzył jak drze fioletowy garnitur i bez skrzywienia obwiązuje nogi. Zaraz potem podszedł do niego.-Zgadywanki... zagrajmy do 3 skuszeń. Kto pierwszy nie odpowie na trzy zagadki, przegra. Zagadka to zagadka, jeśli nie uznam jej za zagadkę a za pytanie na które nie mogę znać/nie ma odpowiedzi, zabije cię. Za każdą dobrze odgadniętą zagadkę przysługuje nam pytanie, na które przeciwnik nie może skłamać, pasuje ci to?-Cóż, Zenek proponował grę, a on ustalał zasady, chyba dość sprawiedliwie? Zenek zawsze mógł coś zmienić, coś dodać... negocjacji nadszedł czas, a może już gry?

Stan postaci:
Zenko: Będziesz miał guza~ bolą cię łydki, opatrzone. 42%MM Irooni na strażnikach, Fioletowy płaszcz

Czas na odpis: 18.05 godzina 10:00

Zenobiusz przyjrzał się dokładnie znalezisku, w notesie były zapisane jedynie dwie kartki - na pierwszej widniał napis 'Wojna', zaś na tej drugiej 'Zlecenie śmierci - 2 mężczyzn i kobieta'. Chodziło o Zenka? O Zenka, Rusty'ego i Ann? Łeit, a od kiedy to Rusty jest mężczyzną, przecież to szczyl. No mniejsza. W każdym razie wyjaśniałoby to, czemu zostali zaatakowani.
- Z tym mówieniem prawdy, to głupia zasada, bo obaj możemy kłamać, że hej. No, chyba że umiesz jakoś sprawdzić, czy kłamie. Mniejsza. Wyjdzie to jakoś w praniu. ..A, no i skoro Ty możesz mnie zabić za złą zagadkę, to działa to też w drugą stronę, hm? - stwierdził.
- Pasuje. Jako że ja Cię wyzywałem, to Ty możesz zaczynać. Mów. - wziął głęboki wdech, a następnie.. zaczął się bawić kartami. Kompletnie nie zwracając uwagi na loczastego. Tak mu się lepiej myślało.

Oczywiście w tym momencie zadziałało pwm: Dziecięcy tok rozumowania - [więc powinienem do samej zagadki dostać automatycznie podpowiedź]

MG

Mężczyzna zaśmiał się, słysząc stwierdzenie Zenka.-Może uważasz to za głupie ale wierzę w coś takiego jak honor. Jeśli zaś uznam że mnie okłamujesz to po prostu cię zabije. No i oczywiście, możesz zabić mnie za złą zagadkę, jeśli tylko dasz radę.-Odpowiedział, tym samym powstrzymując nieco zapędy Zenka.-Me życie kończy się z każdą sekundą, nie przerwanie przemijając w cieple. Każda sekunda niesie za sobą gorące łzy, aż w końcu nie pozostanie ze mnie nic, prócz moich łez stężałych na ziemi.-Powiedział mężczyzna a mózg Zenka zaczął natychmiast działać. Jego dziecięce zdolności od razu pozwoliły mu stwierdzić że to na pewno przedmiot, prawdopodobnie mający coś wspólnego z ogniem.

Czas na odpis: 18.05 godzina 18:00

Honor? A to da się zjeść? Tak, tak, przecież wiedział, co to jest. Nawet chyba miał jeden taki honor.. ale niestety zostawił w drugich spodniach. W gildii. Która jest pierdyliard kilometrów stąd. No mniejsza. Zenek wysłuchał zagadki i od razu znał odpowiedź:
- b]Świeca. To było proste.[/b] - powiedział bez zająknięcia, po czym się nieco poprawił na swoim siedzisku. - Dobra, to teraz powiedz mi wszystko o tym całym 'Królu'. WSZYSTKO, co wiesz. - zapytał, po czym zamienił się w słuch. - Przy okazji, nie masz czegoś do jedzenia? Bo od wieków nic nie miałem w żołądku, a podobno dopiero od 5 piętra coś serwują.. ale jak nie, to trudno. - uśmiechnął się pod nosem, wracając do słuchania loczastego.
No dobra, to teraz chyba kolej na zagadkę Zenobiusz, nie?
- Skoro Ty dałeś prostą, to ja też. Będzie też trochę.. pikantnie. Dobra, zaczynam. Jakaś tam dziewczyna z dużą uwagą przypatrywała się pewnemu przedmiotowi. Robiła to przez trzy godziny i trzydzieści minut. Początkowo prawa część przedmiotu jej zainteresowania była gruba, z czasem jednak robi się co raz cieńsza. Zaś odwrotnie lewa strona - najpierw cienka, później staje się grubsza. Pytanie - co ona takiego robi? Mała podpowiedź: dziewczyna jest pełnoletnia. - po czym z tą samą uwagą, co przedstawicielka płci pięknej w zagadce, nasz bohater wlepił ślepia w rozmówcę.

MG

Mężczyzna zaklaskał słysząc jak najbardziej prawidłową odpowiedź Zenka. Teraz musiał powiedzieć co wie.-Nazywa się Sal O'Mon, choć znany jest raczej jako "Wojna". Popełnił w życiu więcej zbrodni niż jesteś w stanie zliczyć, gdyby nie prawo Fiore, został by skazany na śmierć około 100 razy a tak... dostał wyrok 2000 lat pozbawienia wolności. Dysponuje magią Boga wojny, czy też przestrzeni. Jest bardzo niebezpiecznym mężczyzną, około 2m wzrostu, nieco przypakowany... z charakteru spokojny i opanowany, póki mu się chce, oczywiście, bo jak nie zmienia się w porywczą bestię. Trzymaliśmy go na poziomie 10, ale chyba znudziło mu się siedzenie tam, teraz zamienił więzienie w swój plac zabaw. O ile wiem przebywa teraz na 7 piętrze...-Odpowiedział, a potem bez chwili wahania.-Nie mam pojęcia czym jest ta rzecz, całkiem interesujące, nie mniej, odpowiedzią jest "Przypatruje się", bo jak sam powiedziałeś właśnie to robi.-Odpowiedź była poprawna.-Moje pytanie, kim tak właściwie jesteś?-I to, było dobre pytanie, mało kto ma jaja by włamać się do twierdzy goblinów.-Co do mojej zagadki... 5 ludzi różnych narodowości zamieszkuje 5 domów w 5 różnych kolorach. Wszyscy palą papierosy 5 różnych marek i piją 5 różnych napojów. Hodują zwierzęta 5 różnych gatunków. Który z nich hoduje rybki?

Fioryjczyk zamieszkuje pierwszy dom
Romeruńczyk mieszka w czerwonym domu.
Zielony dom znajduje się bezpośrednio po lewej stronie domu białego.
Pergrandczyk pija herbatkę.
Palacz papierosów light mieszka obok hodowcy kotów.
Mieszkaniec żółtego domu pali cygara.
Midijczyk pali fajkę.
Mieszkaniec środkowego domu pija mleko.
Palacz papierosów light ma sąsiada, który pija wodę.
Palacz papierosów bez filtra hoduje ptaki.
Iceburgczyk hoduje psy.
Fioryjczyk mieszka obok niebieskiego domu.
Hodowca koni mieszka obok żółtego domu.
Palacz mentolowych pija piwo.
W zielonym domu pija się kawę.
Domy ustawione są w jednej linii a na lewo, określa dom, z perspektywy osoby patrzącej na domy, a nie z domów.-Teraz pozostało mu tylko czekać aż rozwiąże zagadkę. Bo niestety tym razem PWM Magika nie zadziałało.

Stan postaci:
Zenko: Będziesz miał guza~ bolą cię łydki, opatrzone. 42%MM Irooni na strażnikach, Fioletowy płaszcz

Czas na odpis: 20.05 godzina 18:00

Sal O'Mon, ka? Albo 'Wojna', choć przydomek 'Człowiek Wojna' była bardziej kul. No ale nic do tego Zenkowi, dostał, to co chciał. Może się potem przyda.
- Ej, to jak to jest. Więźniowie mogą sobie chodzić między piętrami, jak chcą? W sensie, na cholere podzieliliście to na poziomy, skoro Ci 'silniejsi' robią co chcą? Boicie się ich? Meh. - dopiero po chwili coś ogarnął. - Jak coś, to była dalsza część tamtego pytanie. - bo przeca głupio byłoby stracić slota na coś tak trywialnego.
Po odpowiedzi Loczastego na zagadkę Zenka, ten wyszczerzył się, rechocząc pod nosem.
- Źle, źle~ - klasnął w dłonie. - Poprawna odpowiedź, to: czyta książkę. Przedmiotu ubywa z jednej, a przybywa z drugiej. Jak czytasz książkę, to przerzucasz strony z jednej na drugą, nie? No dobra, może trochę przeinaczyłem zagadkę, więc niech Ci będzie. Ale w zamian ja też chce zadać pytanie. - poprawił się na swoim miejscu, a następnie westchnął, zastanawiając się, co odpowiedzieć rozmówcy.
- Kim jestem? Hmm, Muto Zenko. Mag. Chociaż pytanie powinno brzmieć, co tutaj robię, hm? Spokojnie, powiem. Przyszedłem, by kogoś odwiedzić na 10 piętrze. A skoro o tym już mowa.. powiedz mi, kto zajmuje celę numer 3 właśnie na 10 piętrze? - w końcu to był gość, po którego tutaj przyszedł. Zleceniodawca niewiele powiedział. Właściwie to nic nie powiedział. Zenek miał po prostu wejść i wyjść z jegomościem. Chociaż o wyjściu tego pierwszego nic nie wspominał.. hmm. W każdym razie to była dobra okazja, by dowiedzieć się tego i owego. Przy okazji poprawił nieco swą czujność, jako że pytanie o więźnia mogło rozjuszyć loczka.

Przyszła wreszcie pora na zagadkę. Bardzo głupią zagadkę. Zenobiusz nie lubił takich, bo to wymagało od niego wzmożonego myślenia. Ale zaraz, zaraz:
- Cygara to nie papierosy. Z założenia. Poza tym to nie marka, fajka też nie. To sposób palenia tytoniu. Lajty też.. buuu, zła zagadka. Zła. - zaprotestował, wymigując się od odpowiedzi. Po chwili namysłu i kręcenia się w miejscu, odpowiedział: - No dobra, nie wiem. Ej, a jak szybko umiesz biegać? - nadymał naburmuszony policzki, patrząc pytająco.

MG

Rozmówca westchnął, zapewne uznając dalszą część Zenkowego pytania, za coś co można podciągnąć pod resztę.-Podzieliliśmy po to, by każdy cierpiał adekwatnie do czynów. Po prostu kiedy Sal O'mon postanowił opuścić swoją celę i rozpętać nam tu małą wojnę, sytuacja się nieco skomplikowała. Niektóre jednostki powinny być eliminowane a nie trzymane w zamknięciu, w końcu trzeba się czasem na pocić by je usunąć...-Powiedział i wysłuchał dalej odpowiedzi Zenka, co skończyło się kolejnym westchnięciem.-Nie zasłużyłeś na dodatkowe pytanie, ale w gruncie rzeczy to też dotyczy poprzedniego. Sal O'mon zajmował niegdyś, 3 celę. Jak zakładam jest on więc twoim celem.-Stwierdził mężczyzna, a że Zenek nie zgadł...-Pierwsza porażka. Odpowiedź to Midijczyk. To że nie są to marki papierosów, w żaden sposób nie zmienia faktycznego rozwiązania ani nie wpływa na trudność czy jej możliwość rozwiązania, tak więc zagadka jest jak najbardziej dobra. Kolej na twoją zagadkę-Na pytanie Zenka nie odpowiedział, w końcu nie zgadł~

Stan postaci:
Zenko: Będziesz miał guza~ bolą cię łydki, opatrzone. 42%MM Irooni na strażnikach, Fioletowy płaszcz

Czas na odpis: 25.05 godzina 21:00

- To trochę dużo macie tych niesfornych jednostek do eliminacji. - kiw, kiw. Rusty, Ann. ...Te golasy z wcześniej? Ale już wiedział kto jest jego celem. Chyba. Sal O'mon, ka? Sprawa trochę się ułatwiła, skoro gościu szwenda się po więzieniu i jest na 7 piętrze. To tylko trzy poziomy od aktualnego położenia Zenobiusza. Nie tak daleko. Nie musiał się przynajmniej wlec na sam dół..
- Ano. To mój cel. Z tego, co mówisz, rząd się nie mylił i rzeczywiście macie z nim problem. Przybyłem by go zabić z rozkazu. Tak, jak wy mnie. - skłamał*, mając nadzieje, że coś tym ugra. Po chwili jednak uśmiech znikł z jego lica, a w zamian przybrał poważną minę. - Oczywiście to tajemnica. Gdyby ktoś z zewnątrz się dowiedział, że więźniowie są zabijani, a nie gniją, cierpiąc swoje wyroki, mógłby powstać problem. Czemu Ci to mówię? Bo zaczyna mnie nudzić ta szopka. Oczywiście mógłbym Cię zabić, jak tamtą babe... nie, nie mógłbym. Wy jesteście potrzebni. Ona to była mała pomyłka z mojej strony. Wybacz. Jesteś rozsądnym gościem, hm? Honorowym. Mało takich w tych czasach. Co ty na to, byśmy po naszej grze, przemyśleli jeszcze raz sytuację? Wydajesz się być silny, przydasz mi się. Razem zabijemy Sal O'mona. Co. Ty. Na. To? - przez cały czas miał kamienny wyraz twarzy. Kłamał, kłamał, i jeszcze raz kłamał. Kłamał do tego stopnia, że w środku rechotał jak jakiś pojeb. Tak go bawiło to wszystko. Zabójca z rządu? Ha! Dobre, dobre. To mu się naprawdę udało. Że też wcześniej na to nie wpadł. Ale, czy Loczasty to kupi? Powinien. Nie wie o Zenku nic, poza tym, że wlazł tu o własnych siłach, jest silny i jego celem jest Sal O'mon, z którym akurat więzienie ma problem. Co się mogło nie udać?
Mistrz Luminous Night pozwolił przetrawić rozmówcy zaistniałą sytuację, po czym się odezwał:
- Oczywiście zostaniesz sowicie wynagrodzony przez Króla Fiore za pomoc przy zabiciu takiego ścierw jakim jest Sal O'mon. - klasnął w dłonie, po czym ponownie się uśmiechnął. - A teraz zagadka. Nieco podchwytliwa. Obok siebie stoi dwóch mężczyzn, obaj są łysi. To dresy. Który z nich jest bardziej łysy? - czas? Start!

* - PWM: Oszust. I działa do końca posta.