I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Wioska na południowym krańcu wschodniego lasu. Położona na południowym krańcu rzeczki płynącej przez las, niemającej swojej nazwy. Wioska skupiająca się głównie na łowiectwie i zbieractwie. Nie hodują zatem zwierząt i nie mają pól a domu najczęściej są wielorodzinne i wielopiętrowe, wykonane z cegły. W wiosce jest wszystko co tak małej liczbie ludności potrzebne. Mamy więc gabinet lekarski, sklep a nawet teatr i mały Ratusz. ~~
MG
Magowie przybyli do Shryhis niemal o świcie. Ciężkie, ciemne krople wody, rozbijały się o dach powozu. Niestety nie było tak miło i wkrótce dwójka magów musiała wysiąść z powozu. Na szczęście tam, czekał już na nich młody, może szesnastoletni chłopak, który rozciągając nad nimi parasol, poprowadził ich do ratusza. Budynek utrzymany w stylu dość nowoczesnym był półkulą o promieniu jakichś 7m. W środku, wzdłuż ścian ustawiono drewniane ławy, na środku zaś znajdowała się mównica. Teraz w pomieszczeniu znajdowała się jedynie odziana na czarno staruszka, siedząca na jednej z ław. Magowie mogli zwrócić też uwagę na niesamowitą ciszę tej wioski. Pomimo wczesnej pory, było tu za cicho. Nawet chłopak który zaprowadził ich do ratusza, nie wyrzekł ani słowa. Zupełnie jak by cała wioska, była pogrążona w żałobie. Teraz zaś kobieta poklepała ławę obok siebie a gdy magowie się do niej zbliżyli, odezwała się. -Zakładam że powiedziano wam jaka jest sytuacja... wolicie wpierw porozmawiać z chłopcem czy zobaczyć rzekę?- Spytała cichym głosem, nieco oschle, jak by mowa sprawiała jej mentalny ból. Widać nie zamierzała wdawać się z wami w żmudną dyskusję. Tutaj sytuacja wyglądała zupełnie inaczej niż w Durgvall, mimo że domniemany przeciwnik, był ten sam.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Wioska Shryhis Nie Gru 23 2012, 00:35
Chłopak patrzył przez okno powozu i poczuł się, jak gdyby cofnął się w czasie. Nie cały tydzień temu, siedział w podobny powozie, jechał podobną drogą, mijał podobny las, i miał podobne towarzystwo. Westchnął cicho i spojrzał na różowo włosa dziewczynę, która zajmowała miejsce obok niego. Hotaru...!-pomyślał. Nie odezwał się do niej od chwili, kiedy zobaczył, kim jest druga osoba, która miała mu towarzyszyć w tej, nie zbyt bezpiecznej misji. W końcu znowu chodziło o inkwizycje! Inkwizycja...-powtórzył w myślach. To słowa nie dawało mu spokoju. Nie mógł skupić się na niczym innym, nie mógł spać, bo w snach widział Toth'a de Lunoro, którzy za każdym razem go zabijał. Dlatego też nie spał za dobrze. Właściwie bał się iść na tą misję. Co zrobi, jeśli znowu spotka kogoś z rangą czterech gwiazdek? Przecież tamtą misję przeżył tylko i wyłącznie dlatego, że przeciwnik się nad nim pastwił. To też nie dawało mu spokoju. Uświadomił sobie bowiem jak słabym osobnikiem jest. I nic nie zmieniał fakt, że jest magiem, kiedy za przeciwnika masz inkwizytora. Wzdrygnął się, kiedy w myślach wypowiedział tą nazwę.Będziesz musiał się jednak do tego przyzwyczaić.-upomniał siebie w myślach. Fakt, będzie musiał. Postanowił bowiem, że zagłębi się w temat inkwizycji. Dlatego też ruszył w ślad za Toth de Lunoro, któremu miał zamiar, pokazać na co naprawdę go stać. Zapamiętam to imię do końca życia.-pomyślał, pochylając się lekko i wyglądając za okno. Było jeszcze dość ciemno, a przede wszystkim - ponuro. Znowu po plecach przeszedł go dreszcz, i bynajmniej nie dlatego, że było mu zimno. Gałęzie raz po raz uderzały w okna powozu, drapały drewniane jego ściany. Ów hałas, połączony z dźwiękiem spadających na dach kropli deszczu, był prawdziwym kontrastem do panującej w powozie ciszy. Nie miał prawa istnieć, jednak docierał do uszu chłopaka z co raz to większą siłą. Fem nie miał jednak zamiaru się odzywać. Był wręcz obrażony na Hotaru, z powodu tego, iż znowu idzie z nim na tak nie bezpieczną misję. Z drugiej jednak strony, był jej niesamowicie wdzięczny, a w głębi duszy cieszył się na jej towarzystwo. Przez ostatnie wydarzenia, bardzo polubił jasnowłosą. Dlatego też był na nią zły. Fakt faktem, to nie jej wina, że została tak poraniona pod czas ostatniej misji - to przez tego blondwłosego palanta! Jego też będę musiał dorwać!-przypomniał sobie w myślach i chcąc nie chcąc zacisnął dłonie w pięści. Westchnął cicho i po raz kolejny wyjrzał za oknem. Powoli robiło się jasno i wkrótce chłopak mógł zobaczyć zarys drogi, odraz - gdzieś tam w oddali - wioskę, do które zmierzali. Powóz toczył się wolno w tamtą stronę, a chłopak czuł narastający nie pokój. Zmierzał do miejsca, gdzie inkwizycja wymordowała ogromną ilość osób. Znowu. Poprzednio jednak nie był, aż tak zdenerwowany. Chłopak podrapał się po głowie.Może dlatego, że wtedy nie zdawałem sobie jeszcze sprawy z zagrożenia?-odpowiedział sam sobie, jednocześnie zadając pytanie. Westchnął znów. W głowie kłębiło mu się tyle myśli, że nie mógł skupić się na jednej sprawie. Jednocześnie, kiedy próbował odpowiedź sobie na jakieś pytanie, odpowiadając zadawał kolejne, i kolejne... To było jak samo napędzające się błędne koło. Tak więc, chłopak próbował nie myśleć. Nie wychodziło mu to jednak w takim stopniu, w jakim zakładał. Do głowy cały czas powracały mu pewne obrazy, o których nie mógł zapomnieć! A przecież musiał się uspokoić, jeśli chciał rozwiązać kolejną zagadkę inkwizycji i wyjść z tego cały i zdrowy.... Rozmyślenia przerwał mu woźnica, który zapukał lekko w ścianę powozu, dając znać, że są na miejscu. Chłopak chciał wyjrzeć za okno, ale drzwiczki szybko otworzyły się same i zobaczył za nimi młodego chłopca z parasolem. Zrozumiał, że jest to ich przewodnik. Kiwnął na niego, wysiadł i pomógł Hotaru zrobić to samo. Kiedy powóz odjechał, a on wraz ze swoją towarzyszką, ściśnięci pod jednym parasolem, ruszyli w stronę ratusza, czarnowłosy miał czas i sposobność, żeby się rozejrzeć. Wioska różniła się diametralnie od Durgvall. Zresztą nawet atmosfera wydawała się chłopakowi zupełnie inna. Panowała tu grobowa cisza. Chłopak nie odzywał się do nich, a on sam nie miał zamiaru zaczynać rozmowy. Po prostu sam nie miał nastroju do rozmów. Deszcz uderzał leniwie o cienką warstwę materiału, która wisiała kilka centymetrów nad ich głowami. Nawet domy tutaj wydawały się być inne... Fem czuł się jak by trafił co całkowicie innego świata. Durgvall a Shryhis. Dwie wioski na krańcu świata, skryte w lesie. I obie stały się ofiarami inkwizycji. Dlaczego oni atakują tak małe i nic nie znaczące miejsca, a nie wielkie miasta jak Magnolia czy Oak? Chciał podrapać się po głowie, ale podnosząc ręką do góry, napotkał opór w postaci ramienia Hotaru. Wzdrygnął się lekko, bo dopiero teraz zdał sobie sprawę jej bliskości pod ów parasolem. Mruknął tylko coś cicho pod nosem i nie robił już nic, po za bezwiedną wędrówką do ratusza. W końcu dotarli, a Fem'a aż zatkało. Wioska chyba faktycznie była w żałobie. Przynajmniej tak zachowywała się ów kobieta. W pierwszej chwili czarnowłosy nie wiedział co robić. Przystanął i chciał coś powiedzieć, ale zaschło mu w gardle, a zamiast słów, z ust wydobył się jedynie przenikliwy jęk. Zawstydził się i zaczerwienił, odchrząkną i powiedział: -Wpierw rzekę. Prosiłbym jednak o przydzielenie mi kogoś miejscowego, który zna cała sytuacja, najlepiej ze szczegółami. Chciałbym zapytać o kilka rzeczy, a jednocześnie, dobrze mieć kogoś... znającego miasto. Byliśmy w Durgvall, gdzie działy się podobne rzeczy. Postaramy się pomóc, jednak chciałbym się wpierw precyzyjnie dowiedzieć... Czego od nas oczekujecie...?-zapytał kobiety, kłaniając się lekko, aby pokazać swój szacunek do niej.-Przepraszam, jeśli któreś moje słowa panią uraziły.
Hotaru
Liczba postów : 756
Dołączył/a : 14/08/2012
Temat: Re: Wioska Shryhis Nie Gru 23 2012, 22:42
No i kolejna misja... Znowu inkwizycja, jak fajnie! Hoś to bardziej nakręciło, czyżby jej kolejne udo było zagrożone? Oby nie, bo wtedy byłaby kaleką no, niestety lub stety misja znowu z Femiszonem, który to chyba nie za bardzo chciał z nią rozmawiać, cóż trudno. Cóż cisza w pociągu była bardzo przygnębiająco. Jakoś tak naprawdę to było dziwne.. Kiedy indziej by z nim rozmawiała, a teraz cisza. Pewnie się obraził na nią.. Takie to smutne.. Chciałaby z nim pogadać, ale raczej nie mogła. Przyzwyczaiła się do chłopaka na misjach. Bardzo te ostatnie wydarzenia związały nią razem z ciemnowłosym. W końcu koniec podróży. Dziewczyna wyszła z pociągu z pomocą chłopaka. No i jakoś tak ta pogoda nie ucieszyła dziewczynce. Deszcz, deszczem, ale po wodzie mokre będą włosy dziewczynki, nawet jeśli idą z Femiszonem pod jednym parasolem! No cóż w końcu doszli do wioski, a sam widok był jednak straszny. Jednak żałobę było już widać na pierwszy rzut oka. Jak już byli w tym ratuszu dziewczynka odsunęła się trochę od Pheama, jednak nie czuła się zbyt dobrze przy nim.. Jak był obrażony, bo nie lubiła nigdy być w ciszy. Skoro Pheam zaczął rozmowę to niech też ją skończy, a różowowłosa jak wcześniej będzie siedziała cichutko.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Wioska Shryhis Wto Gru 25 2012, 16:17
MG
Staruszka skinęła głową, słysząc odpowiedź Pheama i wyciągając mały dzwoneczek z fałd sukni, powoli nim zadzwoniła. Nie minęła nawet minuta, gdy do sali weszła najżywsza osoba, jaką w tej wiosce widzieliście. Ruda dziewczyna, na oko szesnastoletnia, włosy miała długie i opadały wokół rumianej twarzy. Wielkie orzechowe oczy, bacznie was lustrowały. Na sobie miała białą suknię a na stopach zwykłe buciki. Klatka piersiowa jednak nie wzbudzała większego zainteresowania, no chyba że u pedofila. Tak czy siak dziewczyna w odróżnieniu od reszty, nie budziła śladów żałoby. Skinęła na waszą dwójkę, byście do niej podeszli. Wyprowadziła was z budynku ratuszowego i ruszyła w milczeniu przez miasto. Każde z was miało też parasolkę, pozostawioną przez chłopaka który was przyprowadził. Dziewczyna odezwała się do was dopiero gdy oddaliliście się nieco od ratusza. -Więc... jesteście magami tak? Przyszliście złapać odpowiedzialnego tak?- Spytała was dziewczyna patrząc to na Fema to na Hotaru. Droga jak na razie była spokojna, to bł widocznie czas, na zadawanie pytań.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Wioska Shryhis Wto Gru 25 2012, 16:52
Staruszka najwidoczniej nie zamierzała z nimi rozmawiać. Chłopak zirytował się lekko, gdyż nie usłyszał odpowiedzi na najważniejsze pytanie - czego oni od nich oczekują? Mają pozbyć się inkwizycji? Złapać winnego i go zabić? Po prostu dowiedzieć się kto za tym stoi, tak jak to było w Durgvall? Westchnął, kiedy staruszka zadzwoniła dzwonkiem. Najwidoczniej nie było mu pisane się tego dowiedzieć, przynajmniej na razie. W sali pojawiła się dziewczyna, która Fem powitał skinieniem głowy i lekkim, ledwo zauważalnym uśmiechem. Co prawda, na pierwszy rzut oka, ona zdawała się zachowywać inaczej od reszty, ale... wolał nie ryzykować i nikogo nie urazić. Zrozumiał natomiast, iż jest to ta osoba, o która poprosił, dlatego, kiedy skinęła na nich, prawie od razu ruszył ku niej. Dziewczyna nie zrobiła na nim, aż takiego wrażenia, co prawda była młoda i dość ładna - Jak na taką wioskę.-pomyślał - jednak nie mógł oderwać myśli od Inkwizycji. Tak więc, nawet jeśli pojawiła by się przed nim teraz, najpiękniejsza kobieta świata, chłopak prawdopodobnie nie zwrócił by na nią uwagi. Zżerały go nerwy i strach. Kiedy wyszli na zewnątrz i przemierzali miasto, czarnowłosy wyjął z kieszeni papierosa i zapalniczkę. -Mam nadzieję, że nie będzie Ci przeszkadzać, jeśli zapalę.-zagadnął dziewczyną, i nie czekając na jej odpowiedź, zapalił. Uśmiechnął się lekko. Palenie go odprężało. -Tak, jesteśmy magami. I dziękuje, bo właśnie odpowiedziałaś mi na pytanie, które wcześniej zadałem twojej przełożonej. Niestety, ona.. nie była skora do rozmów. Powiedź... Przepraszam, jak masz na imię? Bo nie wiem jak mam się do Ciebie zwracać.-zapytał, patrząc jej w oczy i przechylając lekko głowę. -Więc, mamy złapać sprawcę tych wydarzeń, tak?-zapytał, i znacząco spojrzał na Hotaru.-To może być trudne zadanie. Tak więc, powiedź mi, nasza rudowłosa przewodniczko, co tu właściwie się stało? Kto zginął, jak zginęli, ile zginęło, czy odzyskaliście ich ciała, i czy posiadali jakieś widoczne obrażenia, czy ktoś widział lub słyszał coś podejrzanego w pobliżu miejsca zbrodni, kiedy do tego doszło, a właściwie - powiedź mi wszystko co wiesz... Przepraszam, ale muszę o to spytać.-powiedział, gdyż pomimo tego, że dziewczyna wydawała się być "normalna", nie mógł być całkowicie pewien czy jej to nie urazi. Jednocześnie zdał sobie sprawę, że od takie wypytywanie o szczegóły nie zda się na wiele. Dziewczyna prawdopodobnie połowy tych informacji nie znała, a reszta, albo przepadła, bo nie zbyt rozgarnięci mieszkańcy coś przeoczyli, albo ludzie po prostu o tym zapomnieli, gdyż wydało się im to mało ważne. Mógł jedynie wierzyć w to, że czegoś jednak się dowie. -Ah, i czy w mieście widziano jakiś ludzi, którzy na rękach mieli gwiazdki, bądź też pentakle?-zapytał po chwili. Powinieneś od razu o to spytać.-przypomniał sobie w myślach. Podrapał się po głowie i spojrzał na Hotaru. Jemu nie przychodziły do głowy żadne inne pytania, właściwie... na razie te informacje - o ile je dostanie - mu wystarczą, do chwili, kiedy dotrze na miejsca. Miał też nadzieje, że najbardziej przydatny w tym wszystkim, będzie chłopak który przeżył. Chciał jednak odwiedzić go na końcu. Kiwnął lekko głową do Hotaru, aby pokazać jej, że jeśli czegoś chce się dowiedzieć, to niech śmiało pyta. Papieros naprawdę poprawił mu nie tylko humor, ale i samopoczucie. Zaczynał bowiem czuć się dość dziwnie, w tym pogrążonym w żałobie mieście.
Hotaru
Liczba postów : 756
Dołączył/a : 14/08/2012
Temat: Re: Wioska Shryhis Czw Gru 27 2012, 14:45
No i dziewczątko zobaczyło jedyną dziewczynę nie w żałobie.. No też się uśmiechnęła, cieplutko na sercu się aż jej zrobiło! Ach, no cóż.. W każdym razie Fem już po chwili zalał ją morzem słów.. Czyżby przejmował rolę Hotarci? Cóż.. Bardzo możliwe, ale i tak jej by nie dał rady. No i już dziewczyna nie miała, co powiedzieć. - Poza tym to ja jestem Hotaru, a ten tu to Pheam jesteśmy magami Fairy Tail - powiedziała z promiennym uśmiechem.. Jakoś nie zachęcała jej sama rozmowa na temat inkwizycji. No cóż na razie się zamknie.. Chyba. - Ej... Poza tym Pheam, czemu się do mnie nie odzywałeś chamie?! - spytała oburzona i szła dalej. No ta misja będzie raczej lepsza od tej ostatniej co była.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Wioska Shryhis Czw Gru 27 2012, 20:01
MG
Mam na imię Lyra i miło mi was poznać Pheam, Hotaru.- Powiedziała spokojnie, nowym znajomym, dalej brnąć przed siebie w kierunku rzeki.-Nie musicie ich łapać, ważne by przerwać to, co się tutaj dzieje. Nie znaleźliśmy ciał... sami nie do końca wiemy o co chodzi, po prostu..-Przerwała na chwilę, by odgarnąć kosmyk włosów za ucho-Nagle wszyscy mężczyźni powyżej 18 roku życia wyparowali. 62 mężczyzn zniknęło jednego dnia, w ciągu trzech kolejnych zniknęła czwórka która skończyła 18 lat. Z początku szukaliśmy sami, ale jak mężczyźni dalej znikali... Dopiero Mikolaj uniknął tego losu, ale od tego czasu ześwirował. Ciągle wypisuje słowo inkwizycja. No i nie, nie widziałam ludzi z gwiazdkami na rękach.- Powiedziała doprowadzając was w końcu nad rzekę. Stanęliście jakieś 30m od niej, zaś do 10m od brzegu unosiła się czerwona mgła, odgradzająca jakby wioskę od wody.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Wioska Shryhis Pią Gru 28 2012, 18:38
Pheam słuchał odpowiedzi dziewczyny, z lekkim nie pokojem. Właściwie nic takiego się od niej nie dowiedział. Znikali mężczyźni. Ogromna ilość. Ale dlaczego znikali tylko mężczyźni? Bardzo łatwo można dojść, do wniosku, że skoro to inkwizycja, to znikali dlatego, że byli magami. Ale wszyscy? Co prawda, chłopak słyszał, że każdy człowiek ma w sobie magiczna moc, ale nie wszyscy potrafią z niej korzystać, ale... W takim razie, powinni porywać także kobiety! Dlaczego tego nie robią? Ze zwykłej przyzwoitości? Bo przecież nawet pod czas wojen, kobiety i dzieci puszczano wolno. Właśnie, i jeszcze ta sprawa pełnoletności!-przypomniał sam sobie. No tak, porywano tylko pełnoletnich, tych... dorosłych. Musiało to mieć związek z jakimś rytuałem. Tylko jakim? Westchnął. Tyle nie wiadomych. W dodatku jak dotąd, nie znalazł żadnego powiązania, między czerwoną mgła, a zniknięciami. Po prostu, zaczęli znikać ludzie - nad rzeką pojawiła się mgła. W pierwszej chwili chłopak pomyślał, że może to mieć związek z krwią, ale przecież... Krew nie paruje, a nawet jeśli, to na pewno nie na czerwono. Przynajmniej nigdy o czymś takim nie słyszał. Nie znaleziono ciał, więc mieszkańcy, ani on sam, nie wiedzieli czy Ci mężczyźni rzeczywiście zginęli... To znaczy, nie wiedział nikt, oprócz Mikołaja. Tylko czy będzie on w stanie mu coś opowiedzieć? Zmartwiło go też to, że dziewczyna nie widziała inkwizytorów. Co prawda wypowiedziała się w pierwszej osobie, więc może ktoś inny ich widział, ale chłopak szczerze w to wątpił. Na pewno Ci szaleńcy ukrywają ów znaki, szczególnie teraz, kiedy kilkunastu magów wie o ich istnieniu. Kiedy on, wie o ich istnieniu. Miał cichą nadzieję, że spotka tutaj Thota, chociaż wiedział, że takie spotkanie prawdopodobnie skończyło by się jego śmiercią. Jego, a nie Inkwizytora. Nie był jeszcze na tyle silny, aby mierzyć się z cztero-gwiadkowcem. Nie miał co prawda, porównania, ale oceniał jego siłę na co najmniej maga klasy S. Więc taki mag klasy 0, nie miał by z nim szans. Chłopak zastanawiał się też, na jaką ilość gwiazdek oceniono by jego. Czy dałby radę walczyć z osobą, której rękawice zdobią dwie gwiazdki? Czy poległby w potyczce z jedno-gwiazdkowcem? Wiedział, że jego towarzysze w Durgvall walczyli z osobami dzierżącymi pentakle i... skończyli poranieni. A przecież on, nie był wcale od nich silniejszy. Strzepnął popiół na ziemię i nerwowo pokręcił głową. Z jak silnym inkwizytorem będzie musiał zmierzyć się tym razem? Jest tu sam, czy znowu za tym wszystkim stoi jakaś grupa? Miał cichą nadzieję, że trafi na grupę z pentaklami, ale jednocześnie wiedział, że nikt nie dałby rady porwać ponad 66 mężczyzn w pojedynkę. Chociaż... -Mi również miło Cię poznać, Lyra.-kiwnął lekko głową, po czym spojrzał na Hotaru i przez dłuższą chwilę się nie odzywał. Nie dlatego, że nie chciał, ale dlatego... że nie wiedział co powiedzieć. Bo co, miał powiedzieć jej prawdę, że boi się o życie tej niezdarnej, młodszej od niego dziewczyny, która - przez niego- została ranna na poprzedniej misji? Że martwi się i najchętniej kazałby jej wrócić do domu? Nie mógł prosić, żeby narażała swoje życie, tylko dlatego, że jego... zaintrygowała inkwizycja. Ale musiał to zrobić. Nigdy wcześniej nie czuł tyle sprzecznych uczuć. Walczył jednocześnie z nienawiścią do inkwizycji, ze strachem przed nimi i śmiercią, z nerwami, z dreszczami, które przechodziły przez jego ciało, kiedy tylko przypomniał sobie o niebezpieczeństwie, ale... Jednocześnie czuł swego rodzaju podekscytowanie i radość. Nigdy wcześniej nie miał celu w życiu. Chciał, co prawda zostać magiem klasy S, i stać się sławny, ale nie wiedział jak i czy na pewno tego chce. I czy się do tego nadaje. Ale nagle pojawiła się inkwizycja! Która mogła w każdej chwili go zlikwidować, ale tego nie zrobiła! A on, szary mag, który nie mógł nic zrobić, depcze im po piętach i stara się rozwiązywać tą zagadkę! Zagadkę, zagadkę! Tyle nie wiadomych. Otrząsnął się nagle z zamyślenie, zdając sobie sprawę, że stoi w miejscu, a Hotaru i Lyra odeszły już kilka metrów od niego. Lekkim truchtem wrócił do swoich towarzyszek. -Nie odzywałem się... bo byłem na Ciebie zły, że wybrałaś tą misję. Wiesz.... Nie chce żebyś znowu była ranna. Nie chce Cię widzieć znowu w takim stanie jak wtedy, na rynku, czy zaraz po misji w Durgvall... A ty sama się włazisz do gniazda wroga i się o to prosisz!-powiedział z lekkim wyrzutem w głosie, starając się na nią nie patrzeć. Nie chciał zresztą rozmawiać o tym przy Lyre. -Zresztą.... potem o tym porozmawiamy. Na osobności.-dorzucił, stawiając szczególny nacisk na ostatnie słowo. Uśmiechnął się do niej, ale tak, że dziewczyna pewnie nawet tego nie zauważyła. Wyrzucił z ust spalonego papierosa i przydeptał go butem. Dotarli nad rzekę. Chłopak zrobił kilka kroków i za trzymał się. Znajdował się kilkanaście metrów od brzegu, ale widział dokładnie taflę wody, w której odbijały się promienie wschodzącego słońca. Byli też na tyle blisko, że czerwona mgła wydawała się być na wyciągnięciem ręki. Cofnął się przestraszony. -Lyra.... Czy ta czerwona mgła, jest... no wiesz, trująca czy coś?-zapytał zaniepokojony. Zresztą, do głowy przyszły mu też inne pytania. Z tej odległości wydawało mu się, że ów chmura, odgradzała rzekę od miasta. Więc, może... w środku było coś, czego mieliśmy nie zobaczyć? Właściwie nie wpadł na żaden inny pomysł. No bo, w całym tym rozumowaniu, nie znalazł miejsca dla tej czerwonej mgły. Nie mogła przecież porywać mężczyzn. Zresztą, nie ginęli oni tutaj, nad rzeką, tylko normalnie, z miasta. Więc... Ta mgłą po prostu się tu pojawiła, kiedy znikali. -Lyra, czy... Ktoś próbował podejść do niej? Albo sprawdzał co jest w środku tej mgły? Czy ktoś próbował korzystać z wody tej rzeki po pojawieniu się mgły? Stało się coś dziwnego? Nie wiem, martwe ryby chociażby...?-wypytał dziewczyny, a sam postanowił rozejrzeć się na brzegu za śladami. Co prawda nie wiedział, czy to mu coś da, ale robił to. Miał nadzieję, że znajdzie jakieś analogie, np. powtarzający się ślad ciężkiego buta, albo ślady ciągnięcia ciał, czy chociaż głębokie dziury w podłożu. Bowiem ziemia przy rzecze powinna być chociaż troszkę bardziej wilgotna niż normalnie, w dodatku - jeśli ktoś rzeczywiście przynosił tu ciała zabitych, był by na tyle obciążony, że zapadałby się o wiele głębiej niż normalny człowiek. Jeśli jednak nie próbował unosić tych ciał, a jedynie je ciągnął, to również i po tym powinny zostać ślady. A ślady ciężkich butów... No cóż, Toth był w zbroi i pełnym rynsztunku. Starał się jednocześnie nie zbliżać zbytnio do czerwonej mgły, w razie jeśli dziewczyna powiedziałaby mu, że tak, mgła jest trująca. Po wykonaniu tych czynności, wrócił do Hotaru. Przyszło mu bowiem jeszcze coś do głowy! Skoro to mgła, to jest to w pewnym sensie dym. A on, mógł go kontrolować. Spróbował więc to zrobić. Jeśli tylko wyczuł, że może poruszać tą mgłą, stara się ją "rozwiać" na tyle, aby zobaczyć, co znajduje się w środku. Jeśli jednak, z jakiś przyczyn nie będzie mógł jej kontrolować, prosi o pomoc Hotaru. -Ho-chan, mogłabyś użyczyć mi swojej magii i rozwiać tą dziwną mgłę?-zapytał.
Hotaru
Liczba postów : 756
Dołączył/a : 14/08/2012
Temat: Re: Wioska Shryhis Sob Gru 29 2012, 21:04
Cóż dziewczyna przedstawiła się! Miała na imię Lyra no bardzo ładnie Hotarci od razu to imię się spodobało, bo w końcu bardzo ładne jest. No cóż różowowłosa szła z swoim towarzyszem i Lyrą.. Wreszcie Pheam przyznał się, dlaczego to on jest na nią obrażony, a Hotarcia w tym momencie się jeszcze bardziej nadąsała. Zrobiła ,,bułę" ze swojej twarzy. - Jestem magiem muszę być przyzwyczajona do takich przeszkód. Jestem magiem, więc nie mogę stać w miejscu. Musze chodzić na misję nawet te niebezpieczne, chcę rozsławiać imię naszej gildii, bo to właśnie dla nie znaczy bycie magiem, bo w końcu, co by to były za misję jakby za każdym razem każda szła jak spłatka? Poszłam na tą misję i wykonam ją - powiedziała nadąsanym głosem i wyprzedziła swojego towarzysza. Podskakiwała z nóżki na nóżkę no i w końcu dotarła nad rzeczkę. Jakoś.. Nie podobała się jej ta mgła, więc od razu postanowiła ją rozwiać [pwm]. Jakimś dziwnym trafem mężczyźni znikali z wioski, dlatego Hotarcia postanowiła też być czujna.. I bardzo, ale to bardzo zwracała uwagę na Pheama, kiedy on na chwilę gdzieś odszedł, a sama podeszła bliżej wody. Bo w końcu z jakiegoś dziwnego powodu wszyscy odchodzili ni stąd, ni zowąd! - Trująca? Jakoś tak w to wątpię Pheamie - powiedziała zrezygnowana różowowłosa - Poza tym... Prędzej bym powiedziała, że ta mgła jest magiczna... Prawda Lyro? Ktoś sprawdzał coś, co do tej mgły? No i jeszcze... Próbowaliście przepływać na drugą stronę by zobaczyć cokolwiek? Hotarcia myśli.. Ta tyle, że na opak... Jakoś tak. Dziewczyna zasypana deszczem pytań od Pheama będzie trochę zdezorientowana, a w tym czasie nasze małe różowe coś podeszło bliżej do wody.. Sama wolała sprawdzić, czy cokolwiek z tą wodą jest nie tak, lub z tą mgłą. W końcu to inkwizycji po nich można się wszystkiego spodziewać! Nawet tego, że wyskoczą zaraz z krzaków i zaczną robić dziwnee rzeczy.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Wioska Shryhis Sro Sty 02 2013, 14:03
MG
Gdy dotarliście nad rzekę Fem od razu zaczął bawić się w detektywa. Widocznie cała sprawa z inkwizycją, pochłonęła go całkowicie. Przestał zwracać uwagę na inne, otaczające go detale, to był czas kiedy liczyła się tylko inkwizycja. No i zdrowie towarzyszy. Na ziemi jednak nie znalazł żadnych niepokojących śladów zaś Lyra, potaknęła tylko, słysząc słowa o Hotarci o tym że mgła nie jest trując acz magiczna raczej tak. Bowiem ani jej PWM ani Femowa kontrola dumy nie zadziałała. Czuliście jakbyście próbowali przesunąć górę, samymi dłońmi. Mimo to zbliżyliście się do mgły, ba Hotarcia w nią weszła. Woda była normalna, w normalnym kolorze, żadnych martwych ryb czy zwłok. Co ciekawe wszyscy właśnie dostrzegliście jak jakieś 5m na lewo od was, przy brzegu... siedzi sobie koleś. Siedział na taborecie. Był dość wysoki, ubrany w sandały, krótkie spodnie i rozpiętą hawajską koszulę ukazującą wyrzeźbione ciało. Na dłoniach miał skórzane rękawice bez palców, w jednej trzymał piwo, w drugiej wędkę. Twarz, wyrażała zdziwienie spotkaniem was. W dolnej wardze po lewej stronie miał kolczyk. Do tego jeden w prawym. Widocznie był farbowanym blondynem o krótkich włosach. Na oczach miał ciemne okulary. -Yyy.... Yo?- Powiedział niepewnie unosząc browarka w geście powitania i wrócił do łowienia ryb.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Wioska Shryhis Sro Sty 02 2013, 17:03
Chłopak puścił mimo uszu odpowiedź Hotaru. Co prawda, było to dla niego ważne, ale... nie miał ochoty o tym teraz rozprawiać. A przede wszystkim - nie miał zamiaru się z nią w takiej chwili kłócić. Na brzegu nie znalazł nic. I to tylko potwierdziło jego przypuszczenia, że mgła ze zniknięciami ma nie wiele wspólnego. Może z samą inkwizycją tak, ale na pewno nie ze zniknięciami. Chociaż inkwizycja i zniknięcia... Mniejsza. Zaczął się już plątać w swoich myślach, więc westchnął ciężko i sięgnął do kieszeni po papierosa. Dalej zastanawiał go fakt, po jaką cholerę, jest ta mgła? Czy miała ona od wracać uwagę od bardziej istotnych rzeczy? Jeśli tak, to rzeczywiście, dawało to jakiś efekt. Przynajmniej na razie, zaczął od - w sumie zbędnego- przeszukiwania brzegu rzeki, gdzie niczego ciekawego nie znalazł. I przez to mógł przeoczyć po drodze... coś ważnego. Mógł też dać czas na ewentualne porwanie dzieciaka, którego miał przesłuchać. Swoją droga... dlaczego inkwizycja nie wróciła, aby dokończyć swoje dzieło? Przecież, skoro z taką łatwością porwali i - prawdopodobnie- zabili ponad 66 dorosłych mężczyzn, to odnalezienie jednego dzieciaka, który przeżył i znał nie wygodne fakty, nie powinno być problemem, prawda? No więc, dlaczego nie wrócili? Nie zależało im na zachowaniu dyskrecji? Zresztą... Sam fakt, że porwali tyle osób, mógł świadczyć o tym, że chcąc nie chcąc... robi się o nich głośno. Przecież, jeśli chcieliby porwać te osoby dyskretnie, tak aby nikt nic nie podejrzewał... To porwali by jakieś 3-4 osoby, i ruszyli do innej wioski. Po jakiś czasie mogli by wrócić, a jeśli nie, to poruszaliby się dalej. W ten sposób, zachowali by chociaż namiastkę dyskrecji i świat by o nich nie słyszał. A tu proszę - porwano 66 mężczyzn, a chłopaka, która wszystko widział i prawdopodobnie wie bardzo dużo, pozostawiono przy życiu. A może wystarczył im fakt, że chłopak... zwariował? Tak, to jest argument. Oni sami mogli to spowodować, aby ustrzec ludzi, którzy będą próbować rozwiązać tą zagadkę... Ale czy aby na pewno? Pomimo licznych nie wiadomych, zostawiali też równie liczne ślady... tak jak by chcieli, aby ich tropiono. Tak jak by... potrzebowali rozgłosu. Albo lepiej - tak jak by chcieli powoli, nie gwałtownie, dać światu znać, że istnieją. I potrafią nie źle namieszać. Kontrola dymu w tym przypadku nie na wiele się zdała. Nie zadziałał ani jego czar, ani czar Hotaru, co jeszcze bardziej go zmartwiło. Nie była to normalna mgła. W jego głowie pojawiła się dziwna myśl, że w takim razie musiała powstać w jakiś nie naturalny - nawet magiczny- sposób, ale... Przecież inkwizycja nie używa magii. I jej nienawidzi. Więc cóż to takiego było? W dodatku, z tego co się dowiedział, nie była trująca. CÓŻ TO DO CHOLERY JEST? Od tego wszystkiego chłopak zaczął się znowu denerwować. Lekko trzęsącą się ręką wyjął z kieszeni papierosa i zapalił. Wziął kilka głębszych oddechów i ujrzał, że Hotaru wchodzi do środka mgły, a tuż za nią drepcze Lyra. Westchnął ciężko i poszedł za nimi. To co ujrzał, w pierwszej chwili kompletnie go oszołomiło, a potem doszczętnie rozwaliło. Otóż, w całym tym zamieszaniu, w wiosce, gdzie panowała żałoba, znalazł się jeden taki koleś, który najspokojniej w świecie, ryby sobie łowił. Siedział na stołeczku, z browarem w ręku i... nic go nie obchodziło. Chłopak przez dłuższą chwile stał oszołomiony, nie wiedząc co robić, po czym nerwowo zaczął się śmiać. -Ha ha..ha.. haahaha..-zaśmiał się.-Lyra... To jakiś miejscowy?-zapytał dziewczynę, kiedy w końcu się uspokoił.-Bo nie wiem co o nim myśleć. Czy mam uważać go za kogoś dziwnego, czy on tu... przesiaduje cały czas? Kiedy tylko usłyszał jej odpowiedź, nie zależnie co mu odpowiedziała, zrobił kilka kroków w stronę nie znajomego. -Yo!-powitał go tym samym słowem co on ich.-Jak biorą ryby?-zapytał, chociaż ów koleś wydawał się mu tak dziwny, jak tylko dziwnym można być. Ale... życie nauczyło go, że właśnie takich ludzi należy pytać o "takie" sprawy. Bo zwykle dziwacy wiedzieli najwięcej. Zresztą, może to był jakiś ciut nie ogarnięty i lekkomyślny inkwizytor? Zawsze trzeba było zaryzykować.
Hotaru
Liczba postów : 756
Dołączył/a : 14/08/2012
Temat: Re: Wioska Shryhis Czw Sty 03 2013, 18:57
Hotarcia weszła no i co? Nic niezwykłego.. Może to lepiej, a może gorzej, ale jedno dziewczę wiedziało na pewno.. Za cholerę nienawidzi takich dziwnych scenek.. Typu.. Tu taka mroczna aura, a pięć metrów od niej nagle stoi jakiś gostek! To praktycznie niemożliwe, żeby wcześniej ich nie usłyszał. Cóż w końcu nie mówili jakoś cicho po to by, tylko oni to słyszeli.. To był za dziwne, jak na jej młodą główkę. - Hej... - powiedziała cichutko Hotarcia i jakoś nie chciało jej się wierzyć, że ten gostek jest... Tylko zwyczajnym człowiekiem z wędką.. Pheama wręcz przeciwnie zamurowało. Dobra zdziwiła się, ale no... Bez przesady.. śmiechem nie wybuchnie i raczej by nie chciała, bo wtedy każdy zacząłby się turlać po ziemi ze śmiechu.
// Don, Fem nie bijcie ! @@
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Wioska Shryhis Czw Sty 03 2013, 22:22
MG
Widząc tą wręcz komiczną scenę, Fem po prostu wybuchł śmiechem. Bawiła go cała ta sytuacja w odróżnieniu od Lyry i Hotaru. Ta pierwsza nawet schowała się za ramieniem różowowłosej, marszcząc nieco brwi. -Nie mam... pojęcia... kim jest ten człowiek.- Powiedziała tylko dziewczyna. Zaraz po tym Fem, zostawił dziewczyny, zbliżając się, do siedzącego rybaka no i zaczął integrować się z najwidoczniej, innym turystą. -Ano... z tego co widzę to chyba biorą...-Powiedział z uśmiechem nie patrząc ani na ciebie, ani na rzekę. Mimo ciemnych okularów jakie miał na nosie, no i tej całej mgły wokół was, mogliście jasno zauważyć że koleś... wpatruje się w dziewczyny, widać to one a nie Fem, wpadły mu w oko.
//Czas na odpis - 05.01 godzina 22:30 Wybaczcie za kiepski post, ale nie bardzo miałem co pisać
Hotaru
Liczba postów : 756
Dołączył/a : 14/08/2012
Temat: Re: Wioska Shryhis Sob Sty 05 2013, 21:18
Dziewczyna po słowach Lyry podeszła do Fema i chwyciła go za ubrania... I pociągnęła w stronę jej i miejscowej.. - Mówiłeś przypadkiem, że ja szukam tutaj kłopotów, a jednak to ty teraz zaznajamiasz się z takimi ludźmi? Nie rób tak lepiej.. On może być z Inkwizycji.. - powiedziała szeptem Hotaru, gdy już go przeciągnęła.. Spojrzała się surowym okiem na tego ów dziwnego człowieka i lekko przymrużyła oczy.. - Tak więc kim jesteś i co tutaj robisz? - wykrzsztusiła z siebie Hotarcia.. I dalej zasłoniła Lyrę.. Nie zna go dziewczyna, bo pewnie dziewczyna się boi... Biedna. Ale co tam przecież oni ją obroni! Tak przynajmniej się dziewczynie zdawało, ale na razie niech ten gościu odpowie na jej pytanie.. Jeżeli będzie robił coś podejrzanego... Albo nie niech lepiej tego nie robi, ale jakby co Hotarcia przygląda mu się z morderczym wzrokiem.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Wioska Shryhis Sob Sty 05 2013, 22:47
Fem spojrzał na mężczyznę przychylając przy tym lekko głowę. Mówiąc o rybach, patrzył na dziewczyny. A więc, na TAKIE ryby, on tutaj "poluje"? Dziwne. Po pierwsze, dlatego, że było to dość nie typowe miejsce na połów, a po drugie dlatego... że oprócz Fem'a, był on w tej chwili jedynym mężczyzna w wiosce. Patrząc na niego, mógł jednak stwierdzić, że to bardziej turysta, niż... inkwizytor. Podszedł do tego jednak dość racjonalnie. Jaki turysta, wybrał by się do miasta gdzie porywają mężczyzn, w dodatku na ryby, i łowiłby w miejsce gdzie znajduje się czerwona mgła...? Zanim zdążył powiedzieć coś do nie znajomego, pociągnęła go do siebie Hotaru. -Hotaru, obawiam się, że on JEST z inkwizycji.-szepnął do niej, kładąc specjalnie nacisk na słowo "jest". Tak mu się wydawało. W dodatku, sądząc po reakcji Lyry, na prawdę go nie znała. Zresztą... jak on mógłby być miejscowy, kiedy wszyscy mężczyźni zniknęli? Westchnął, i zrobił kilka kroków w przód, tak aby zasłonić sobą Hotaru i Lyrę. -No, sorry, ale te "rybki, są tutaj ze mną.... A tak, pozwól że zapytam... Inkwizytor nie ma nic lepszego do roboty, niż łowienie ryb? Na przykład... porywanie mężczyzn?-powiedział chłopak, chwile po pytaniu Hotaru. Co prawda, nie wiedział, kim on naprawdę jest, ale... zawsze warto zaryzykować. Może trafi. Ale... czy to nie było by za szybko? I... za łatwo? Miał tylko nadzieję, że nie spotkał tutaj kolejnego wysokogwiazdkowego inkwizytora.
/// Przepraszam, za jakoś posta i w ogóle... no ale...
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.