I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Tora otworzył spuchnięte oczy, krew ściekała mu z nosa. Kawałki skóry oderwanej z klatki piersiowej zwisały na ostatnich skrawkach przy podbrzuszu. W głowie mu szumiało od uderzeń jakie otrzymywał wcześniej raz za razem od kata stojącego w kącie pokoju. Obok niego stał spokojnie mężczyzna o brązowych włosach, spokojnie po trzydziestce, ubrany w czerwoną szatę. W dłoniach trzymał dziwny zegarek.-Nie, nie. Powtarzam ci że to nie tak. Po prostu wpadliście. Zresztą i tak tego nie zapamiętasz, po co ci to tłumaczę? Ale dobrze. Niech będzie. Dam wam małe fory, następnym razem.-Powiedział i potrząsnął zegarkiem nad uchem Tory. Dziwne brzęczenie rozbrzmiewało mu w głowie...
...sprawiając że obudził się. Tak szybko jak otworzył oczy tak szybko brzęczenie umilkło. Leżał spocony w grupowej kajucie. Byli już w więcej niż połowie drogi do Midi. Powinni dotrzeć tam za dwa dni. Od kilku dni na pokładzie siedział jeden z Pergrandzkich kapłanów i za namową Ikiedy, leczył Torę z jego przypadłości. Niestety okazało się że egzorcyzm był czymś czego nie dało się przeprowadzić ot tak i trwało to często nawet miesiąc. W zależności od skomplikowania sprawy. W każdym razie dopiero zbliżał się świt. Nocna zmiana dalej pracowała na okręcie. A w kajucie było cicho, nie licząc pochrapywania współtowarzyszy. Znajdowali się na pokładzie "Złotego Orła", nie licząc normalnej załogi, przydzielono Iniecie kapłana dla Tory oraz pięciu żołnierzy, mających pilnować - głównie Tory. Mężczyzna dochodził do siebie po niemiłym przebudzeniu. Dziwny sen którego treści już nie pamiętał, zaczął niknąć w zakamarkach jego umysłu i wtedy kątem oka Tora dostrzegł coś czego nie powinno tu być. Nieopodal jego koji stał Sucharek, wpatrując się w niego smutno, martwymi oczami.
Autor
Wiadomość
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Wody przybrzeżne Wto Lip 18 2017, 23:31
Jednak ten wzrok na coś się przydał, a jego użycie okazało się strzałem w dziesiątkę. Lokalizując więc jakiś statek, od razu skierował tam swój dziób i na swoich skrzydłach skierował się w tamtym kierunku, chcąc zwyczajnie wybadać ten statek, jego rozmiar, ilość osób etc. Ot, nawet by wylądował na jednym z masztów. Wszak był tylko orełem. Na pełnym morzu, ale orełem. A co ptak może zrobić? Przecież nie pieprznie im laserem przez deski pokładu, prawda? Naturalnie, gdyby coś go atakowało to by tego unikał, odlatując jak najdalej od zagrożenia, w ostateczności licząc na Energetyczne Ciało (PWM), ale czy komuś chciałoby aż tak się koncentrować na dostojnym ptaku?
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Wody przybrzeżne Pią Lip 21 2017, 13:01
MG
Statek był spory, wielkości statku Iniety co prawda, ale nie był to rozmiar mały. Wciąż jednak nie wyglądało na to by żołnierze Midi - bo właśnie oni znajdowali się na statku - mieli przewagę liczebną nad statkami Pergrande. W każdym razie gdy tylko Tora usiadł sobie na maszcie, z dołu spojrzał na niego mężczyzna ubrany w fioletową sutannę. Przypominał nieco kapłana. Miał szpiczastą fioletową czapeczkę na głowie i krótkie czarne włosy. Oczy miał błękitne.-Przyleciałeś. Już pytałem, ale jak ci się podoba pudełko?-Zapytał mężczyzna Torę. Czyżby wiedział że wcale nie jest zwykłym Orełem? A może to wszystko było tylko zbiegiem okoliczności?
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Wody przybrzeżne Wto Lip 25 2017, 21:07
MG:
Tora spojrzał zdziwiony na gościa w sutannie. A w formie orła wyglądało to tak, że przechylił głowę i ustawił ją lekko bokiem. Zupełnie, jakby oczekiwał odpowiedzi. Bo tak jakby to tak było, tylko no. Byakuton nie był tylko orłem. I coś zbyt podejrzanie ten człowieczek do niego powiedział. Po pergrandzku? We wspólnej mowie? Minstrelsku? Musiał zebrać informacje, a gdyby chcieli na niego polować, to musiał uważać. W ogóle to przechodził ktoś obok tego typka czy coś? Czy mógłby się do niego teleportować czy nie? To dość ważne rozkminy. A ataki to po prostu dodge, uniki, odloty i Energetyczne Ciało (PWM) tak w razie czego.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Wody przybrzeżne Sro Lip 26 2017, 15:13
MG
Osobnik niewątpliwie korzystał ze wspólnej mowy. A że był to okręt wojenny, to ludzi było sporo i co chwila ktoś mijał typa w sutannie. Ten nie wydawał się specjalnie przejęty brakiem odpowiedzi ze strony Torła. Zamiast tego postał chwilę w milczeniu, gdy statek płynął naprzód, dając pewnie Torze czas na odpowiedź i znów się odezwał.-Płyniemy zatopić te statki. Możesz polecieć i ostrzec znajomych, jeśli chcesz.-Zaproponował mężczyzna nawet nie patrząc na Torę.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Wody przybrzeżne Czw Lip 27 2017, 18:12
No i co Tora mógł na takie słowa powiedzieć? Ruszył! Jednak nie do statku towarzyszy, jednak do burty midijskiego okrętu, badając go swoim Dragon's Eye, sprawdzając czy jest jakoś otoczony magią czy nie. Bo cel wróżek miał prosty. Odmienić się w czarodzieja i złapać się jakiejś wystającej części przy dole burty. Chciał się zwyczajnie domontować do statku i tak trzymając się mocno przy pomocy jednej z rąk, wycelowałby tak, by Promień Energii (A) przeciął burtę, wbijając się w nią głęboko, dążąc do morza. No cóż, czas topić statek! A czy jest ku temu lepsza okazja niż zrobienie sporej wyrwy w burcie tuż nad morzem? Bo tak właśnie planował to zrobić. Złapać się jak najmocniej i jak najniżej, a wtedy przy pomocy swojego zaklęcia planował zwyczajnie rozwalić bok okrętu, tak by woda zaczęła weń wlatywać i go topić. Simple. Oczywiście, gdyby był on pokryty jakimś wyjątkowym pancerzem czy czymś, to szukałby jakiejś luki. Po coś jeszcze latał. Ogólnie więc tak, taki był plan. A gdyby jeden laser nie starczył, to drugi. A gdyby nie mógł tego zrobić, to leci ich ostrzec i każe uważać. Ten typo mu się nie spodobał. No i na statku Iniety by się odmienił oczywiście.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Wody przybrzeżne Czw Lip 27 2017, 23:31
MG
Niestety ale Tora dość szybko dostrzegł że cały statek otoczony był warstwą magii. Ciężko powiedzieć czy była to powłoka obronna, czy jedynie wpływ many łączącej statek z dziwnymi "Ścianami". Jedno to w połączeniu z trudnością w wykonaniu swojego planu, skłoniło Torę do powrotu na statek Iniety gdzie szybko przemienił się w człowieka i nakreślił kapitanowi łajby jak wygląda sytuacja.-Tylko jeden statek? Nawet jeśli mają maga, to za kogo oni nas mają!-Załoga ryknęła.-Panie Byakuton, jak da pan radę zatopić ten statek, to proszę bardzo. W innym razie, niech się pan szykuje do abordażu-I tak Inieta skręcił statkiem, prąc prosto w stronę statki Midi, który po chwili pojawił się na horyzoncie, widoczny gołym okiem. Jeszcze dwa statki oddelegowane przez Pergrande, skierowały się w tamtą stronę.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Wody przybrzeżne Wto Sie 01 2017, 22:20
Smutek za serce w sytuacji tej ściska Magią statek był otoczony! No ludziska! Kto to widział, okręt tak zabezpieczyć, Z pancerzem tym Tora nie będzie walczyć. Wrócił więc orzeł, na swego statku pokład, By towarzyszom swym, przedstawić w ład Sytuację tę, w której się znaleźli Lecz cóż! Czyż sami weń nie wleźli? Ze zlecenia możnowładcy, hen odległego, Za zbrodnie własne musieli zapłacić swym ego. Na cóż nam honor, na cóż zasady, Gdy pokuta za winy to nie byle zwady. Na kraj odległy, daleki, obcy wręcz śmiało, Ruszyć mieli i jak piraci rabować się miało. Ale na drodze ich z magicznej energii ściana Powstrzymała, zapewne dużo w niej potęgi jej pana. Ruszyli jednak bez przeszkód, bez lęku, Wrogów wkrótce będzie się dało poznać po ich jęku. Tora westchnął cicho, jak to miał w zwyczaju, Oj, chyba nie trafi tak łatwo do swojego raju. Kiwnął do Iniety głową, na znak, że rozumie, Rolę swą dostał, a w swą magię coś umie. Statek zatopić już wcześniej planował, Teraz po wygranej bitwie będzie świętował. Ruszył ku dziobowi, okrętowym przedzie, Niech jego zaklęcie ku glorii powiedzie. Czekał spokojnie, bez pośpiechu, cierpliwie, Oj, tej nocy otworzy się przy piwie, Gdy po burzliwej bitwie, u kapitana boku, O walce tej będzie dyskutował w amoku. Wpatrywał się w statek ich przeciwnika, Oczami smoka ich magię przenika. Szuka czegokolwiek, nutki najmniejszej, O ich ataku by powiedzieć czym prędzej. I zareagować, na czas, idealnie, I zablokować magiczne pociski banalnie. Tarcza Absorpcji (B), zaklęcie tak znane, Przeciwko czystej magii, tak dobrze zagrane. Ale to nie wszystko, spokojnie, bez nerwów, Jeszcze Promień Energii (A) nie zagrał swych werblów. Bo to nim planował, gdy wróg już się zbliży, Przez deski najbliższe światłem uniży, Przebijając się do głębin oceanu, Chcąc z tej walki też zaczerpnąć trochę funu. A wszelka ofensywa fizyczna, materialna? Obrona przed tym również była banalna. Ściana (C) z energii, proste zaklęcie przecie, Do obrony fizycznej, jak ładnie jest w komplecie. Nawet jeśli potem, w toń wodną by wpadła, Tak przed pociskiem by wzrosła, nieupadła. Byle zablokować, spowolnić ofensywę, Zwiększyć Pergrandzkiemu statku trochę ofensywę, I zaraz móc prędko, do abordażu desek, Ruszyć by wrogom przynieść swoisty "peszek". Bo nie planował od walki uciekać, Wpierw na statek wrogi planował też skakać. Nawet jakby się topił, co by miał w zamyśle, To spokojnie, jeszcze tyle wody nie upłynęło w Wiśle, By musieć się mocno, bezpiecznego pokładu trzymać, Od pojedynku się przecież nie będzie migać. O okręcie pamiętajmy, w niego to z siłą, Byakuton zaklęciem uderzył, wielce mu miłą. I dopiero potem, może po obronie krótkiej, Do batalii zapowiadajacej się tak tyciutkiej. O przeciwniku jednak w ubranku ciekawym, nie zapominajmy, wszak był zbyt jaskrawym. Może coś planować, niejednym zaskoczyć. A w sytuacji tej, trzeba będzie uskoczyć. W pułapkę nie należy dać się złapać. Wtedy bloki, tarcze i chyżo unikać. Liczmy jednak, że to z kostką bądź ścianą, Powłoka na statku przyjemnie się bawią, I żadną magiczną barierą się one nie okażą, Wtedy jedno silne zaklęcie może zbyt łatwo zmażą. Ale spokojnie, wszystko w swoim czasie, Ale na razie, trwajmy w tym impasie. I na wyniki czynności czekajmy. A kto wie, wroga się nie imajmy.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Wody przybrzeżne Pią Sie 04 2017, 00:05
MG
Tora miał plan i ten plan należało wprowadzić w życie. Dostając się w końcu na dziób statku, przyszykował się odpowiednio do nadchodzącej dużymi krokami potyczki. Odpalił sobie tarcze, przygotował laser i niczym wykwintny grenadier, wyczekiwał na ofiarę. Ofiara rzecz jasna nadpłynęła i wtedy też Tora posłał jej w burtę laser, by raz na zawsze zatopić ofiarę. No i tutaj cały plan psu w dupę. Kiedy Tora wystrzelił laser, widział jak coś go "Pochwyciło". Przestrzeń przy wrogim statku zafalowała i wchłonęła laser a następnie, wystrzeliła go, powielonego, w kilka stron. Dwa lasery trafiły w burtę ich statku, oberwał jeszcze statek na prawo od nich. Szybko nabierali wody, ludzie krzyczeli, a co najlepsze - zupełnie nikt nie winił o to Tory! God bless PWM.
Temat: Re: Wody przybrzeżne Pią Sie 04 2017, 18:52
OCHUJ. Tak, to idealna reakcja, na to, co się tu odjaniepawliło. Byakuton na pewno się tego nie spodziewał, no i cóż... dupa lekka. Było strzelać wcześniej, wiedziałby, że to jest problematyczne. Pierwsze jednak co zrobił, to upewnił się wzrokiem, że ewentualne szalupy są gotowe do zrzucenia na morze, tak by pomóc uratować tych będących już w wodzie. Ech, przestrzeń. Kłopotliwa magia. Dlatego, po upewnieniu się, że inni otrzymają jakąś pomoc ruszył, starając się znaleźć w pobliżu kładki i cóż... trzeba będzie walczyć. Gdyby gdzieś był jakiś stojak czy coś, to najchętniej wziąłby albo włócznię, albo miecz i ruszyłby do abordażu, jeśli ten jeszcze trwał. A jak nie... to cóż, peszek, czekałby na dogodną okazję, by się też uratować. Choć wolałby abordaż... Gdyby coś go atakowało to unik i ewentualny blok. A potem kontra przez pchnięcie mieczem/włócznią, ewentualnie wsparte uderzeniem w ryj z pięści. Gdyby mógł, to w razie czego przesunąłby Tarczę Absorpcji i wykorzystywałby ją do pochłonięcia ewentualnej ofensywy magicznej w jego stronę skierowanej. A do ostatecznego wpieprzu miał jeszcze Energetyczne Ciało (PWM).
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Wody przybrzeżne Pon Sie 07 2017, 13:43
MG
No się trochę posrało. Tora złapał za miecz z pobliskiego stojaka i ruszył do abordażu razem z resztą wojaków Iniety. Wbijając na statek wroga został zaatakowany gdy tylko zeskoczył z kładki. Dość przeciętnym unikiem wybronił się i kontratakował powalając przeciwnika. Wedy jednak coś uderzyło go w skroń. Niemal przewracając się, dostrzegł za sobą przeciwnika który już unosił miecz do ciosu, jednak akurat przebił go włócznik Iniety. Nie było się jednak z czego cieszyć bo już od prawej nacierał na Tore kolejny szermierz.
Temat: Re: Wody przybrzeżne Czw Sie 10 2017, 23:28
Dobra, to nie był najlepszy manewr, ale był to jakiś manewr. A to już samo w sobie napawało optymizmem. Zwłaszcza po poważnym zniszczeniu własnych okrętów. Tora nie miał jednak na tyle komfortu, by sobie to wypominać czy o tym wspominać, dlatego też musiał się skupić na tym co tu i teraz. Najchętniej zlokalizowałby tego czarodzieja, jednak obecnie priorytet wyglądał zupełnie inaczej. Chociażby dlatego, że dostał w łeb, a na dodatek ktoś go jeszcze chciał zaatakować. Dlatego, działał szybko i instynktownie. Użył wpierw Nici (D), by spętać nadciągającemu przeciwnikowi nogi, jednocześnie próbując wstać. Liczył, że w razie potrzeby jego Zmysł Walki pozwoli mu dostatecznie szybko zareagować i wystawić odpowiedni blok lub uniknąć, co w sumie wolałby robić, ataku. Nie miał doświadczenia w walce z bronią, więc próba bloku mogłaby być nie do końca udana. Dlatego priorytetyzował uniki nad blokami. Następnie próbowałby silnym uderzeniem ogłuszyć przeciwnika, którego przewrócił, a następnie... dobrze się ustawić. Nie mógł dać się ponownie tak zaskoczyć jak przed chwilą, dlatego musiał upewnić się, że nikt ani nic nie zaskoczy go od tyłu, dopiero wtedy będzie mógł przejść do dalszej części planu, to jest walki. Szybko zlokalizuje przeciwników, po części próbując wypatrzeć typka, który był najpewniej tutejszym magiem. Już po sztuczce z przestrzenią uznał, że to on jest największym zagrożeniem w okolicy, dlatego dobrze byłoby mieć go na oku. Następnie zaś skupiłby się na minionkach, w których to stronę ruszyłby biegiem (Sprinter), by następnie wykonać szybkie uderzenie obrotowe (Joker) płazem miecza w okolice karku przeciwnika. Miał jakieś opory z zabijaniem. Po prostu nie chciał czuć się jak morderca. Poza tym... jeszcze miecz utknąłby w przeciwniku i co wtedy. Zaraz po tym, odskoczyłby w bok, tak, żeby zwiększyć dystans od ewentualnego, innego przeciwnika (Skrytobójca), zanim i na niego wykonałby podobny atak. Oczywiście, uderzenie wykonałby od tej strony, z której przeciwnik miałby większy problem z zablokowaniem, wybierając na logikę (ergo, nie od strony tarczy i po drugiej stronie od ręki trzymanego oręża, jeśli żadnej tarczy nie miał wróg). A gdyby zablokował? Tora wtedy po prostu przy pomocy nogi, spróbowałby wyhaczyć przeciwnika i ogłuszyć go na ziemi. Oczywiście, gdyby groziło to atakiem ze strony jakiegoś pobliskiego Midijczyka, wówczas by to sobie darował i próbowałby uniknąć ataku towarzysza powalonego oponenta, a następnie wyprowadzić własną kontrę, zgodnie z wcześniej omówionym sposobem. Gdyby ktoś w niego strzelał z broni, wówczas, albo by unikał, albo, gdyby było to utrudnione, użyłby Ściany (C), tak, by ta zatrzymała wszelakie pociski fizyczne... i magiczne, gdyby takowe się znajdowały. Głównym planem Tory było teraz po prostu cierpliwe parcie naprzód, powalanie i ogłuszanie kolejnych przeciwników oraz, gdyby było to możliwe - dostanie się do fioletowego czarodzieja. Jednocześnie starałby się nie oddzielać i wciąż trzymać się z resztą grupy. Wiadomo, lepiej spuszczać wpierdziel grupą niż próbować wysolować okręt, przy czym będzie trzymał się w lekkim oddaleniu, by coś obszarowego wycelowanego w takowy oddział nie objęło tez i wróżka. No i liczy też, że gdyby miał dostać ostatecznie po ryju to mimo wszystko Energetyczne Ciało (PWM) jakoś go ocali. W międzyczasie będzie też próbował oszacować siły - zarówno swoich jak i tych wrogich, by wiedzieć, w którą stronę szala zwycięstwa tej morskiej bitwy się przechyla. Od tego bowiem zależało jakich następnych zaklęć będzie musiał użyć. Bo wiadomo - nie poddał się jeszcze.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Wody przybrzeżne Pią Sie 11 2017, 13:19
MG
Tora był magiem. Co prawda magiem aspirującym na wojownika, ale wciąż - jedynie magiem. I kompletnie nie miał doświadczenia w walkach, co szybko zauważył. Po spętaniu przeciwnika nićmi, podszedł do niego i ogłuszył go szybkim uderzeniem. Jednak wciąż, reagował za wolno. Dostrzegł przeciwnika, ale było już za późno gdy ten z całym impetem wpadł prosto na niego, a potem oboje uderzyli w bok okrętu, najzwyczajniej w świecie, wypadając za burtę. Spleceni w męskim uścisku zaczęli spadać, jednak przed uderzeniem w taflę wody, Tora się wywinął przeciwnikowi. Ten jednak okazał się świetnym pływakiem i już płynął w stronę Tory, trzymając zębami sztylet za rękojeść. Raczej nie miał dobrych zamiarów.
Torashiro: 107MM. Zamroczony
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Wody przybrzeżne Wto Sie 15 2017, 21:32
Czy nie miał doświadczenia w walkach? Cóż, trudno było to ocenić, zwłaszcza po sporej ilości wydarzeń, w których to się pojedynkował i walczył. Na pewno nie miał natomiast doświadczenia w bitwach. A tym bardziej morskich. W ogóle był tu jak taki pewien random. Wszak pochodził z Fiore, trafił do Pergrande, by odnaleźć swoją przyjaciółkę z gildii, ostatecznie płynąc łupić porty Midi. Do tego wszystkiego brakowało jeszcze wplątania się wojnę między tym ostatnim krajem a Minstrelem lub tym przedostanim, a Isenbergiem. No, ale na razie był na wodach terytorialnych Midi i w trakcie dość chaotycznej walki. I najpewniej jego brak doświadczenia w bitwach utrudnił mu odpowiednio szybki poziom reagowania, choć teoretycznie, jego umiejętności pozwalały mu na naprawdę sporo. Tylko co innego walczyć na lądzie, co innego w bitwie, co innego na morzu, a co innego... w wodzie. A właśnie w tej ostatniej przyszło teraz toczyć pojedynek Torze. I to co go najbardziej w takim pojedynku przerażało, to nie ewentualne obrażenia, ale nieznane głębiny morskich toni, tuż pod nim i to, co może w nich zamieszkiwać. Rana w tę czy we wtę to najmniejszy problem, gdy jedna, porządnie zadana skutecznie utrudni pływanie lub doprowadzi do utopienia się. A to rodziło też inny problem. Jak pokonać płynącego w stronę Tory typka, nie skazując go tym samym na śmierć. Najlepiej byłoby go ogłuszyć, jednak czy wtedy ciężar pancerza nie pociągnie go w morskie głębiny? Nie wiedział. Ale musiał działać szybko. Miecz (D) został utworzony trochę nad jego przeciwnikiem, a jego celem było uderzenie w okolice głowy/karku jego przeciwnika płaską częścią, tak, by go ogłuszyć. Sam Tora natomiast, próbowałby odpłynąć trochę do tyłu, uważając na okręt. Głupio byłoby tak dać się zmiażdżyć jakiemuś statkowi. Liczył jednak, że uda mu się ogłuszyć lub zająć przeciwnika latającym mieczem na tyle, że sam Byakuton zdąży obejrzeć bok midijskiego statku, by określić, czy ze swoimi zdolnościami (Skrytobójca) udałoby mu się wejść na ten bok i spróbować dostać się albo pod pokład albo na niego. Albo ogólnie zacząć się wspinać. Wolał nie spędzić całej tej bitwy w wodzie. Dlatego liczył, że jego magiczny twór zajmie i wyłączy jego przeciwnika z walki, pozwalając tym samym wróżkowi na wykonanie tej akcji. W ostateczności, gdyby widział, że nie uda mu się ogłuszyć przeciwnika mieczem, wtedy trudno - spróbuje zranić mu nogi w okolicy ud/kolan, potem ewentualnie w okolicy barków, by jak najefektywniej utrudnić, jak nie uniemożliwić mu pływanie, samemu zyskując dość czasu na wykonanie swoich zamierzeń względem wrogiego statku. W razie potrzeby, posiłkowałby się utworzonym za pomocą własnej energii magicznej mieczem, by wspomóc się we wspinaczce po burcie okrętu. Gorzej natomiast, gdyby nie miał takowej możliwości, choć chyba przy obecnym poziomie technologicznym (jak zgaduję drewniane statki czy coś) takie działania powinny być możliwe. Gdyby jednak tak nie było, to wtedy cóż, planuje odpłynąć, poszukując jakiejś szalupy lub możliwości wyjścia z wody - chociażby nawet na topiący się, pergrandzki okręt. Wówczas z niego będzie kombinował nad ponownym przedostaniem się na midijską jednostkę morską. No, a gdyby poza tym Midijczykiem byli jacyś inni, no to wtedy będzie zmuszony posiłkować się tym samym mieczem więcej razy, za każdym razem z tym samym planem - ogłuszyć, jak nie zaskutkowało za pierwszym razem, no to ciach ciach. Niech nie pływają. No i no... umiejki. Głównie te fizyczne.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Wody przybrzeżne Czw Sie 17 2017, 21:54
MG
Na szczęście przyzwanie miecza i oszołomienie przeciwnika się udało, ten jednak gdy Tora płynął do statku, zaczął tonąć. Czyżby pierwsza ofiara Byakutona? W każdym razie przez to że statek Pergrande był uszkodzony, Torze udało się wspiąć. Znalazł się teraz jednak w na wpół zalanej koi i musiał odnaleźć drogę na góry pokład, lub swoje następne ruchy planować z tego miejsca. Miał stąd bowiem świetny widok na statek Midi, co dawało chłopakowi jako takie pole manewru. Niestety nie widział, jak wyglądają losy bitwie na pokładzie.
Torashiro: 100MM, Miecz 1/3 posty, Zamroczony
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Wody przybrzeżne Sob Sie 19 2017, 21:47
Cholera, cholera, cholera, cholera. Tora mocno zacisnął zęby widząc, jak jego przeciwnik zaczyna się topić. Nie chciał tego. Zamknął oczy i odwrócił wzrok od tego miejsca. Może jeszcze ktoś go uratuje. Ale teraz. Tu i teraz... była bitwa. Będą ofiary. Pobożnym życzeniem było myślenie, że nie będzie musiał pobrudzić sobie rąk. I jak się okazało - musiał to zrobić. I czy chciał czy nie chciał - musiał z tym żyć. Przywołał do siebie miecz, by mieć na czym zacisnąć dłoń. Nie wiedział co czekało go na pokładzie, wiedział tylko, że bitwa trwała. Teoretycznie posiadali przewagę liczebną. Zarówno w ilości okrętów (dopóki sam ich nie zatopił), jak i w ilości ludzi. Tamten mężczyzna jednak był pewny siebie. Bardzo pewny siebie. I dziwne zachowanie przestrzeni dookoła statku Midi tylko udowadniało, że nie było to zwykłe zadufanie w sobie, ale ugruntowana pewność. Popełnił błąd, a teraz... pozostało się zmierzyć z konsekwencjami w otwartej walce w zwarciu. Niby mógł działać stąd, jednak nie wiedział, czy ponowna próba ostrzału nie skończyłaby się dość tragicznie dla tej batalii, dlatego zdecydował się na wyjście na pokład. Obrócił się, poszukując wzorkiem drzwi od koi lub czegoś, co po prostu prowadziłoby pod pokład. Podróż morska nie należała do najszybszych, przez co powinien dość dobrze kojarzyć budowę statku i to, jak z niego wydostać się na pokład. Nawet, jakby to był inny Pergrandzki okręt, to ich ogólna budowa nie powinna się raczej różnić. Mieli tu być pod przykrywką, dziwne więc by "jedna" flota miała kompletnie różne okręty. Owszem, mogły się statki jakoś od siebie różnić, jednakowoż ich struktura nie powinna być tak dziwna i skomplikowana, by każdy był unikalny. Ponadto chyba były konstruowane w taki sposób, by w razie ewakuacji nie trzeba było pokonywać istnego labiryntu? Dlatego wychodząc z koi kierowałby się pamięcią, instynktem oraz odgłosami walki, tak by znaleźć się na zewnątrz. Cały czas też pozostawał uważny. Nie chciał zostać napadnięty przez jakiegoś zagubionego Midijczyka ani zostawić na pastwę losu wystraszonego Pergrandczyka. W razie potrzeby wyprowadziłby takowego, by ten nie utonął razem z tą pływającą jednostką, a w przypadku Midijczyka? Cóż... po coś ten miecz wziął ze sobą. Posiłkując się swoim Zmysłem Walki, zwinnością (Skrytobójca) oraz szybkością (Sprinter, Joker) planował zablokować przy pomocy swojego tworu atak, w tym samym czasie wykonując w bok przeciwnika kopnięcie (Walka Wręcz) od bardziej odsłoniętej strony. Zwykłe, kopnięcie obrotowe. Tak by się schylił i Byakuton miał możliwość przywalenia mu z pięści (Łamacz Kości) w twarz by go oszołomić. A następnie dalej na pokład. Na nim bowiem planował się rozejrzeć, coby rozeznać się w obecnej sytuacji na polu bitwy morskiej. Jak szło Pergrandczykom? Czy walki były tylko na okręcie Midi czy bardziej rozproszone? Ilu ludzi było w wodzie, a ilu w szalupach. Czy miał możliwość dołączenia do swoich towarzyszy? To wszystko było niezwykle ważne dla jego dalszych działań. Niby kapitan ostatni schodzi z tonącego okrętu, ale nie był tutaj ani kapitanem, ani nawet nie do końca wiedział co mógł teraz zdziałać. Naturalnie, gdyby ktoś go zaatakował, to plan walki podobny jak wcześniej pod pokładem. A pociski? Unikałby. Ewentualnie gdyby to były masywniejsze pociski (np. kula armatnia), no to wspomógłby się ustawiając Ścianę (C) pod kątem tak, by pocisk, nawet jakby miał się z nią zderzyć, to przez ustawienie pod kątem byłby lekko przekierowany w bok z dala od Tory. A magiczne cusie? Tarcza Absorpcji (B) była od tego. Gdyby wszystko co ważne działo się na Midijskim statku, wówczas skierowałby tam swoje kroki, próbując dostać się właśnie na ten okręt, w pobliże sojuszników. Tym razem byłby jednak bardziej uważny, starałby się w końcu nie wypaść po raz drugi ze statku. Byłby to przypał. A w ostateczności - może Energetyczne Ciało (PWM) go ocali?
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.