I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Śnieżna dolina mgieł, fabryka słodyczy i trakt do Shirotsume. - Page 3
Temat: Śnieżna dolina mgieł, fabryka słodyczy i trakt do Shirotsume. Czw Cze 01 2017, 14:29
First topic message reminder :
Dolina mgieł. To bardzo malownicze, zaśnieżone miejsce wśród Północnych Pustkowi. Swą nazwę zdobyło przez to że przez cały rok są tu mgły. Raz gęste jak mleko że nie idzie nic zobaczyć. A raz rzadkie że nawet coś da się zobaczyć z odległości, no powiedzmy, dziesięć metrów. W centrum doliny stoi niczego sobie budynek z wielkim jasno-brązowym zaśnieżonym misiem. Fabryka słodyczy. Wokół niej same drzewa, tony śniegu, góry w oddali no i mgła. Dolina jest królową wśród pustkowi bo oprócz całkiem śmiesznie wyglądającej fabryki nie ma tu nic. Do bram budynku prowadzi szeroka na pięć metrów(mniej więcej) droga. Która jest całkiem przejezdna o ile akurat pogoda nie zrobiła psikusa.
***
MG
***
Po grupę magów została wysłana karoca. Niestety, były w niej tylko cztery miejsca. A jedno było już zajęte przez pracownika fabryki, który ma dopilnować by magowie dotarli na miejsce. Jin, Emily i Ejji zajęli swoje miejsca. Niestety dwóch magów z przyczyn osobistych nie dotarli na miejsce spotkania. Z resztą i tak nie byłoby dla nich miejsca. Transport przyjedzie po brakujących magów parę dni później. Trasa przebiegła dość spokojnie. Żadnej śnieżycy, nawet przez chwile słońce można było zobaczyć na niebie. No ale wszystko dobre co się szybko kończy. W momencie przekroczenia "granicy" doliny mgieł. Wszystko się zmieniło. Mgła była dość gęsta, widoczność ograniczona do pięciu metrów. Ponadto ta cisza, ten chłód... i zero wiatru. Podróż zajęła pół dnia. Po monotonnej jeździe przez śnieżną drogę otoczoną drzewami o białych czubkach możecie dostrzec że drzewa wokół was zaczynają się przerzedzać aż karoca w końcu się zatrzymuje. Wielka brama się otworzyła a z wnętrza budynku wyszedł dość niski i pulchny człowiek. Miał specyficzny czarny wąsik, monokl i cylinder. Był ubrany w czarny gruby kożuch z puchowym kapturem. Jego pracownicy z rękoma złożonymi na nogach i w lekkim ukłonie pokornie czekali za nim. Byli ubrani w szare, cienkie kożuchy. Pracownik który siedział z wami w powozie. Otworzył wam drzwi i wskazał ręką abyście wysiedli. Grubasek w czarnym kożuchu do was podszedł i się uśmiechnął. -Witajcie, witajcie! Nazywam Deatsu Atola i jestem właścicielem tej wspaniałej fabryki słodyczy! Ale gdzie moje maniery, proszę wejdźcie do środka. Nie będziemy na zimnie gadali, ha!- i zaśmiał się gardłowo, następnie skinął na ludzi którzy stali za nim i zaczął iść w stronę wejścia do budynku-Chodźcie, chodźcie. Moi pracownicy zajmą się waszymi bagażami.
***
Jesteście już w holu, cieplutko i milutko. Właściciel zdjął kożuch i ukazał czarny garnitur zapięty na jeden guzik. Znów się uśmiechnął, wziął ręce pod bogi i zaczął. -Jak minęła wam podróż, opowiadajcie. Mam nadzieje że was za bardzo nie przysypało. I zaczął się śmiać.
Autor
Wiadomość
Ryukehoshi
Liczba postów : 172
Dołączył/a : 09/01/2015
Skąd : Biała Podlaska
Temat: Re: Śnieżna dolina mgieł, fabryka słodyczy i trakt do Shirotsume. Czw Cze 22 2017, 22:36
***
MG
***
Tura jest co cztery dni. Odpis będzie maksymalnie o 23 czwartego dnia. Chyba że wszyscy odpiszą wcześniej.
***
Ejji
***
Pierwsze uderzenie serca. Decydujesz się na skok w górę. Przyskoczenie ramienia to dla Ciebie żaden problem. Widzisz swój cel. Już po niego lecisz jednak... On się uśmiecha... Spojrzał na Ciebie a jego policzki były pełne jakby miał coś w ustach. Wtedy słyszysz te słowa. -Ryk...-Przed jego ustami pojawia się biały okrąg magiczny.-Smoka śniegu!! Drugie uderzenie serca. Krąg wypuścił w Twoją stronę z niewiarygodną prędkością potężny strumień białej energii... Nie miałeś jak tego uniknąć ale skrzyżowałeś ostrza przed sobą. Gdy wiązka energii Cię uderzyła i wyrzuciła parę metrów w górę, wykorzystałeś swoje gorące ostrza by zmienić kierunek lotu. Przez co udało Ci się odpić trochę w prawo i uniknąć większych obrażeń spowodowanych smoczym rykiem. Na dodatek obijając w prawo leciałeś w pionie i byłeś na wysokości trzech metrów. Obróciłeś się w powietrzu i wylądowałeś na nogach. Dzięki aktywnemu Mōdokangarū lądowanie było gładkie. Jednak nie odbyło się bez obrażeń. Co prawda ogniste ostrza złagodziły nieco sprawę ale jednak... Oberwałeś smoczym rykiem z dość bliskiej odległości. Spodnie masz w strzępach tak samo jak koszulę. Na szczęście Serce Mikaela uchroniło Cię od licznych odmrożeń. Ogólnie same zadrapania ale jakby nie ostrza mogłoby się skończyć tragicznie. Trzecie uderzenie serca. Mag odbił się od zaspy i wskoczył na śnieżną pięść. Która trochę podleciała byś mógł usłyszeć maga. Stoisz na granicy lasu. Za tobą są bujne drzewa iglaste a przed Tobą zaspa i mag. Po lewej od zaspy jest powóz a bezpośrednio po swojej lewej parę metrów dalej masz wojowników którzy czekają w gotowości. Na przeciw siebie masz oddalonego o pięć metrów maga. Na wysokości trzy i pół metra. Przestał żuć lód i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. -Eh, rozczarowałem się. Przez chwilę myślałem że będziesz wymagającym przeciwnikiem.-Uśmiechnął się szyderczo.-Ale Ty jesteś tak łatwy do przewidzenia... Nawet nie próbujesz ukryć swoich słabych punktów. Z łatwością uniknąłeś mojego sopla, nie zważając na nic zaatakowałeś mojego mistrza. Co oznacza że jesteś pewny siebie. Ale oprócz swojego naszyjnika nie użyłeś żadnego widocznego zaklęcia ofensywnego. Jednak Twoja szybkość i te skoki utwierdzają mnie że jednak jesteś magiem ale prawdopodobnie nie posiadasz zaklęć ofensywnych. Skupiasz się na możliwościach swojego ciała. Poza tym. Umiesz radzić sobie z pojedynczymi atakami ale jak już udało mi się ustalić, zaklęcia obszarowe nie są Twoją specjalnością. Dlatego.-Maga zaczęły otaczać białe wiązki energii.-Mam dla Ciebie coś w sam raz... Mag wyskoczył, wystawił ręce nad siebie wiązki w ułamku sekundy przybrały postać wielkiej, białej, pulsującej kuli. Miała średnicę czterech metrów. Następnie rzucił nią w Ciebie. I kiedy miał ręce przed sobą złożył je jak do modlitwy(nie na amen, tylko bardziej jak babcie). A kiedy to wykonywał powiedział. -Blask śnieżnego smoka!!
***
Emily i Jin
***
Emily dobiegła do Jina. W momencie w którym młody mag odwrócił się, szermierz z niebywałą prędkością dopadł do dwójki magów. Ale jego nogi dopadło Nope dziewczyny. Pewny siebie przeciwnik padł i przejechał twarzą po ziemi. Jin dobił szermierza i ruszył ku pozostałej czwórce. Na szczęście zaklęcie jeszcze trwało i przeciwnicy posłusznie leżeli choć próbowali ogarnąć co się im stało. To też nie byli świadomi jak szybko zaczęli umierać od cięć młodego maga. W międzyczasie Emily mogła spostrzec materializującą się mgłę w pobliżu skrzyni. Był to ten mag co stał obok gadającego gościa na zaspie.
***
Yamamoto i Terrenco
***
Zielony mag olał zupełnie wypowiedź Terrenca. Zwrócił się jednak do stojącej obok niego kobiety. -Ilnes, skok grupowy, już.-Spojrzał na żołnierzy.-Pilnować Atole. Niedługo wrócę. Oboje podeszli do magów i kobieta wystawiła przed siebie ręce. Pod nimi pojawił się biały okrąg i cała czwórka zniknęła. Pojawili się za przednią zaspą. Jakieś dziesięć metrów przed nimi toczyła się walka Ejjiego i lodowego maga. -Hym, jednak nie są tacy słabi za jakich ich uważałem.-Skrzyżował ręce na klatce piersiowej i spojrzał z ukosa na dwójkę magów.-Za tą zaspą jest jeszcze dwójka magów ze zlecenia plus trójka moich. No i żołnierze. Wasz cel jest prosty. Zabić tych ze zlecenia i odebrać skrzynie. Jasne?
***
Stan postaci: Emily MM-53 Ejji MM-138 Czas trwania Mōdokangarū: 2/2 Jin Rany klasy D. Yamamoto MM-90 Terrenco Szansa zakażenia <3%
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Śnieżna dolina mgieł, fabryka słodyczy i trakt do Shirotsume. Pią Cze 23 2017, 00:31
Więc Smoczy Zabójcy jednak istnieją... A już żem myślał, że to gatunek na wymarciu, podobnież jak i smoki. Widocznie wyjątki istnieją, tylko co niby ma oznaczać obecność Smoczego Zabójcy na takim zadupiu? Cholercia... Jeśli to tak dalej pójdzie, to będę musiał iść na całość z tym wszystkim. Mam tylko nadzieję, że Jin i Emily jakoś sobie poradzą i nikt im wózka nie zabierze... Chciałem ich we wszystkim wyręczyć, a tu się okazuje, że sam mam niemały problem. Chyba istotnie nie doceniłem tych kmiotków... Lecz to tylko zwiększa podekscytowanie. Im przeciwnik silniejszy, tym z większym hukiem i łomotem upada. Zaś satysfakcja pokonywania takich zadufanych w sobie osobników jest wręcz ogromna! Teraz tylko pojawia się pytanie, czy jak będę w stanie zabić smoczego zabójcę, to tak jakbym zabił smoka? Teoretycznie stałbym się zabójcą smoczego zabójcy. Jakże to by przyjemnie brzmiało... Jego poprzedni atak był co prawda dość niespodziewany i trochę szkody narobił, lecz teraz przynajmniej wiem z czym mam do czynienia. A on? Uśmiecham się i zaciskam mocniej dłonie na rękojeściach, przysłuchując się jego słowom. - Hej! Ty umiesz mówić! A ja już myślałem, że to jedzenie śniegu, to po prostu przejaw debilizmu - mówię mu beztrosko rozbawiony. Jednak jakby na to nie patrzeć, to jest silny, więc zwykłe bezmyślne szarżowanie na niewiele się tutaj zda. Trzeba będzie z nim trochę pokombinować, wyczekać właściwego momentu i dopiero wtedy uderzyć z pełną siłą. Jeżeli ten drań skupi się zupełnie na mnie, to w tym czasie może Emily i Jin poradzą sobie z pozostałymi... Gorzej jeśli nie... Niech to szlag! Nie powinienem się teraz nimi przejmować! Widząc rozmiary kulki, mogę śmiało stwierdzić, że ciężko byłoby tego uniknąć, ale na szczęście nieopodal jest las! Co prawda iglasty, ale od paru ukuć takich igiełek chyba nikt nie umarł. Liczy się to, że są drzewa i może uchronią przed tym czymś. Zatem biorę głęboki oddech i Po Prostej Skokiem D wyskakuję do tyłu, między drzewka. Nawet jeśli nie byłyby wystarczająco blisko, to może się uda do nich dobiec nim kulka podleci. I tam bym sobie stanął za jednym, lub drugim drzewem, wyczekując aż kulka pieprznie... Aktywowałbym też w momencie największego zagrożenia Mōdo hi busshitsu [D], żeby zminimalizować obrażenia. W najlepszym wypadku uda się jakichkolwiek uniknąć, a w najgorszym... Cóż... Rany są znamieniem wojownika, im więcej ten ich ma, tym większą może cieszyć się chwałą... Wolałbym jednak, żeby moja chwała ograniczała się do ciała zupełnie zdrowego. Niezbyt zadowala mnie taki obrót spraw, że muszę się wycofywać, ale w tej sytuacji należałoby doprowadzić do jakiegoś korzystnego punktu wyjścia. Dlatego schowany między drzewkami, mógłbym przez chwilę poudawać martwego, aby w odpowiedniej chwili wrócić, kiedy już wszystko będzie się pieprzyć i niczym deus ex machina, pokonać wszelkie przeciwności! Ale do tego potrzeba sposobności. I dość ważna sprawa, to że udawanie martwego, wcale nie oznacza wyczekiwanie na śmierć... Bo teraz najważniejsze jest to, aby przeżyć i zwracać na siebie uwagę tego smoczego zabójcy... Ponieważ już mogę mieć pewność, co do jego mocy, to tym bardziej mu nie odpuszczę... Udowodnię zarówno jemu, samemu sobie, jak i wszystkim dookoła, że jestem najlepszy! A nawet najlepsi muszą zrobić krok w tył, żeby potem pieprznąć z brutalnym rozpędem! Zatem ukryty między drzewkami, czekałbym na to, jak przeciwnicy stracą czujność... A jak nie stracą i będą gotowi pójść w las, żeby mnie szukać? No to chyba tym gorzej dla nich, gdyż wtedy będzie można zacząć prawdziwe polowanie... Ale jak ono by wyglądało, zależy tylko od tego, czy będą chętni podejść, czy też nie... Taktykę na nich w takim przypadku rozważy się dopiero, jeśli będzie sens jej rozważenia. Teraz, to najważniejsze jest, aby przeżyć...
Yamamoto
Liczba postów : 142
Dołączył/a : 13/01/2016
Temat: Re: Śnieżna dolina mgieł, fabryka słodyczy i trakt do Shirotsume. Sob Cze 24 2017, 13:20
No i nareszcie ruszyli. -Będę grał... - mruknął tylko do obecnych pracodawców, nim się rozdzielili. To cóż, kwestia była bardzo prosta dla Yamamoto, mianowicie ruszyć po łuku, tak by znaleźć się w pobliżu walk i się im przyglądać. Jednocześnie przybrał przerażony wyraz twarzy i kulejąc (wszak po coś ma laskę) wyszedłby po boku krzycząc -Ratunku! Pomocy! Ratujcie mnie przed nimi! Przetrzymywali mnie! - a to wszystko kuleją i potykając się w śniegu. Zresztą - sam nie wyglądał najlepiej. Nawet by się potknął i wywalił w śniegu, a następnie spróbował wstać. Cóż taki starszy, schorowany mężczyzna mógł bowiem zrobić wobec magów, którzy pewnie go więzili. Ale plan był inny. Zbliżyć się i leżąc chociażby w śniegu po panicznej ucieczce, gdyby kazali mu leżeć. Tak czy inaczej trząsłby się (niby z zimna) i użyłby Zarażania (A), a niech zdechną, castując spelle. On sam natomiast liczył, że dadzą mu podejść. Był w końcu starszym panem, z laską, kulejącym i z jakąś torbą. Czy mógł być groźny? Zwłaszcza, że sam się potykał i prosił o pomoc?
Emily
Liczba postów : 62
Dołączył/a : 05/03/2017
Temat: Re: Śnieżna dolina mgieł, fabryka słodyczy i trakt do Shirotsume. Nie Cze 25 2017, 13:42
Kto by pomyślał że działania dwójki niezbyt lubiących się magów mogą być aż tak efektowne. Jin posiadał to co Emilce brakowało, siłę fizyczną i broń, zaś dziewczyna miała sposób na unieruchomienie, ograniczenie ruchów większej ilości osób. Można było powiedzieć, że w pobliżu tych szaraczków byli zabójczym duetem. Jak dobrze, że się tak trafiło, zawsze mogli być idioci co nie potrafią nic. A Bazyl? Nie miała teraz czasu nim się zajmować, więc był tylko niewielką, ulotną myślą z tyłu jej głowy. Zaś z przodu, Okita zauważyła, że ktoś bardzo niefajnie dobiera się do transportu. Swoją drogą będzie musiała zobaczyć co tam jest, bo jakoś nikt nie rzucił się do środka po pudełka z ciastkami tylko na transport. Na pewno nie były to słodycze, a może okazać się, że w środku znajdzie coś, co pomoże. Dlatego czym prędzej użyje Nope przed materializującym się magu. - Ktoś przy skrzyni. Chodź, zajmiesz się nim, a ja zobaczę co jest w niej. Broń pleców. Powie do Jina i czym szybko w jej nóżkach pobiegnie do skrzyń starając się odstraszyć ziomka od niej. Zaklęcie powinno być celowane w nogę, więc gdy podbiegnie, a ten do tej pory się nie wywróci, ta kopnie go w bliższą nogę, by się wywalił. Jeżeli uda się go przyglebić to korzystając też z masy działa dziewczyny wykona soczysty i nagły kopniak w kroczę mężczyzny. - Cierp gnido. Powie po udanej akcji ciągle gniotąc i torturując klejnoty maga. - Ja tu mu dostarczę rozrywki, ty bierz skrzynię. Rzuci wtedy do Jina. - Albo go zabij, wtedy może będzie szybciej. Na każdy atak postara się obronić poprzez odskok, przechylenie ciała, przeturl bądź cokolwiek innego co była w stanie aktualnie wykonać, by uniknąć/zmniejszyć obrażenia. Jak już nie będzie miała jak zasłoni się rękami, a samego iluzjonistę, co jeżeli uda się jej przygwoździć potraktuje z buta w brzuch, by nie miał pomysłu wstawać.
Terrenco
Liczba postów : 155
Dołączył/a : 31/10/2016
Temat: Re: Śnieżna dolina mgieł, fabryka słodyczy i trakt do Shirotsume. Pon Cze 26 2017, 10:25
Ach, nie otrzymał odpowiedzi. Trochę smutno mu się zrobiło, ale po pojawieniu się ponownie na świeżym powietrzu, przeszło mu. Prawie wszyscy ruszyli do akcji. No, a przynajmniej ten dziadek postanowił udawać ofiarę losu. Ciekawe czy udawał teraz, czy nią naprawdę jest? Sam też czasu nie marnował. Mieli zabić strażników, tak? On do tego ręki nie przyłoży. Nawet gdyby musiał, jego magia do tego się nie nadaje. Jednak może zrobić coś innego... Podniósł lekko głowę, tak do połowy kąta prostego, i mogłoby się wydawać, że patrzy tam bez celu. No, może tylko wspaniała przedstawicielka płci pięknej mogłaby się domyślić co chce zrobić. W końcu ona też korzysta z magii teleportacji czy też jej jakieś odmiany. otworzył mały krótki teleport, taki o, by się zmieściła w nim głowa luzem. I jak nigdy nic, zanurzył a nim łepetynę, która następnie pokazała się niecałe 50 metrów dalej, ale w powietrzu, gdzieś na wysokości czwartego, może piątego piętra. Zbadał sytuację, szczególnie interesowało go rozmieszczenie przeciwników, oraz to gdzie jest wóz. Na koniec potwornie się uśmiechnął, pokazując niemal wszystkie zęby na dole i u góry: - Hohohobłuhaha! - zaśmiał się dziwnie, chcą przestraszyć kogo mógł bądź ściągnąć na siebie uwagę. Jednak nie zamierzał zostać rozpoznanym. Od razu wciągnął głowę, a portal zostawił na pastwę, aby sam się zamknął. Teraz, jeżeli przepiękna piękność i zleceniodawca nadal stali w okolicy, normalnie zagadał do szefa: - Mogę w moment załatwić skrzynię, bez żadnych strat. Potrzeba tylko kogoś kto rozerwie łańcuchy i ją weźmie. Nooo... i może jeszcze jakieś bezpieczniejsze miejsce. Jakbym tutaj to zrobił, strażnicy mogliby od razu przybiec. -
Shuugei
Liczba postów : 109
Dołączył/a : 28/05/2017
Temat: Re: Śnieżna dolina mgieł, fabryka słodyczy i trakt do Shirotsume. Pon Cze 26 2017, 14:03
Ku zaskoczeniu a może i nie, szermierz również padł szybko. Jego prędkość była dość spora jednak Emily szybko sprowadziła go do parteru dzięki czemu Jin raz-dwa go dobił i po robocie. - Nawet nieźle. Pochwalił a następnie uśmiechnął się kącikiem ust w jej kierunku. Niezaprzeczalnie cała walka byłaby trudniejsza gdyby nie dziewczyna. Zapewne Yuichi poradziłby sobie z tą ósemką ale na pewno doznałby większej ilości ran, a gdyby wrogowie zaatakowali rozsądnie i wszyscy razem to kto wie, może by dostał wpierdziel? Zresztą, nie ma co o tym teraz rozmyślać. - Zamierzasz ją otwierać? Zły pomysł. Zasugerował jednak ruszył za dziewczyną aby ją wspierać. Gdyby nieoczekiwanie pojawił się jakiś przeciwnik Jin zająłby się nim kładąc priorytet na bezpieczeństwie swoim, Emilki a następnie skrzyni. Nie dopuszczał jednak możliwości aby ukradziono im ładunek. Nie zamierzał też pozwolić aby ktokolwiek zajrzał do środka.
Gdy towarzyszka zaatakowała mgłę Jin przyśpieszył kroku i wyprowadził cięcie w jej kierunku, starając się celować tak, gdzie normalnie byłoby mniej-więcej serce. W końcu z mgły miał wyjść człowiek. Na 90% nie będzie lewitować więc oczywistym jest, że będzie stał na tej wysokości co oni. Dodatkowo w 70% Yuichi stawiał, że będzie to mężczyzna w podobnym do niego wzroście więc wycelowanie w "teoretyczne" serce nie było trudne. Chociaż gdyby Emily sprowadziłaby go do ziemi, wtedy cóż. Atakowanie w serce będzie bez sensu. Wtedy rzecz jasna dobije szybko leżącego wroga. Zamierzał to zrobić jak najszybciej bowiem niedocenianie przeciwnika nie było czymś co robił. Lepiej szybko się ich pozbyć.
Gdyby udało się tak szybko załatwić przeciwnika to Jin podejdzie do Emilki i złapie ją za ramie. - Nie otwieraj skrzyni. Jeżeli to nie słodycze to też niczego nie zmienia. Nie musisz wiedzieć co tam jest. Też mnie korci ale nie na tym polega nasze zadanie. Jeżeli towarzyszka nadal usilnie będzie próbowała otworzyć skrzynie to złapie ją mocniej i odciągnie siłą od skrzyni. Zresztą, to nawet nie będzie chyba potrzebne bo raczej nie poradzi sobie z łańcuchami.
Z drugiej strony istnieje możliwość, że wróg który pojawiał się obok skrzyni nie padnie tak od razu. W tej sytuacji Jin powie Emily aby się wycofała za niego i wspierała tak jak ostatnio a on się nim zajmie. Nie ważne jaki sposób walki będzie preferował przeciwnik, Yuichi podejdzie na odległość ostrza i zmusi go do walki na właśnie takim dystansie odpowiednio zwiększając (dystans) bądź zmniejszając go w zależności od tego co będzie próbował zrobić oponent. Starając się znaleźć lukę w obronie wroga (Szermierz zamierza głównie atakować) wykorzysta odpowiedni moment i pośle jak najbardziej szkodliwe ataki. Jeżeli zostanie wsparty zaklęciem czarodziejki z uniwersytetu potwornego powinno być to jeszcze bliższe.
Jeżeli przypadkiem staruszek będzie szedł akurat w ich kierunku, krzyknie do niego aby się pod żadnym pozorem nie zbliżał. Nie mając pewności skąd tu się wziął wolał utrzymać go z dala. W tej chwili każdy może być wrogiem.
Nie ważne co by się działo, Jin cały czas zachowuje czujność i zwraca uwagę na wszystkie szczegóły w okolicy. Nie wiadomo skąd wyskoczą następni.
Ryukehoshi
Liczba postów : 172
Dołączył/a : 09/01/2015
Skąd : Biała Podlaska
Temat: Re: Śnieżna dolina mgieł, fabryka słodyczy i trakt do Shirotsume. Pon Lip 03 2017, 01:13
***
MG
***
Tura jest co cztery dni. Odpis będzie maksymalnie o 23 czwartego dnia. Chyba że wszyscy odpiszą wcześniej.
***
Ejji
***
Pierwsze uderzenie serca. Smoczy zabójca z szyderczym uśmiechem na twarzy rzucił w Twoją stronę swoje scastowane zaklęcie. Ty jednak odskoczyłeś w tył. W tym samym momencie kula uderzyła trzy metry przed Tobą, tworząc potężną błękitną fale uderzeniową. Podmuch jej wypchnął Cię jeszcze dalej a kiedy energia była już blisko, odpaliłeś Mōdo hi Busshitsu i fala przeszła przez Twoje niematerialne ciało. Drugie uderzenie serca. Przeturlałeś się a Twoje ciało zatrzymało się na drzewie. Jesteś lekko oszołomiony ale na szczęście nic po za tym. W oddali przed Tobą możesz słyszeć krzyki lodowego maga. -Coo?! Ty śmiesz jeszcze żyć?! Zabiję Cię gnido! Zeskoczył z pięści i już chciał iść w Twoim kierunku ale zatrzymał go ten sam mag który na samym początku zniknął od Twojego cięcia. Powiedział on coś do smoczego zabójcy. Niestety są za daleko byś mógł to usłyszeć. Po krótkiej wymianie zdań, obaj wskoczyli na zaspę i zapewne ruszyli wyeliminować resztę magów.
***
Emily, Jin i Yamamoto
***
Emily widząc maga który próbował dobrać się do skrzyni od razu ruszyła by mu w tym przeszkodzić. Jin jak na posłusznego dżentelmena przystało, poszedł za swoją damą by zażegnać niebezpieczeństwo. Mgielny mag od razu po tym jak jego nogi się zmaterializowały padł na ziemie od Nope Emily. Jednak wyczuwając nadchodzące zagrożenie wróg wypuścił ze swoich dłoni potężny podmuch mgły który spowił cały powóz. Wasze pole widzenia ograniczało się do parunastu centymetrów. Na domiar złego przed wami, z miejsca w którym stali dwaj magowie, zaczęliście słyszeć coś jakby castowanie zaklęcia. Wiedzieliście że to już koniec. Nie mieliście jak uciec. Jednak! Zza pleców usłyszeliście szorstki, mrożący krew w żyłach głos. -Yare, yare. Magów którzy mieli mnie chronić, ja muszę teraz obronić. Co za niekompetencja... W ułamku sekundy, pare metrów przed Yamamoto pojawiła się czterometrowa postać która zaczęła wsysać całą mgłę. Jin i Emily usłyszeli jak coś wielkiego uderzyło w twardą powierzchnie. Po paru sekundach kiedy mgła została całkowicie usunięta, za wami stał ten okularnik ale zamiast kożucha miał biało-błękitną szatę, ze znajomym symbolem na plecach. Przed wami stał równie wielki co tamten wsysający, twór który zamiast rąk miał dwie wielkie połówki tarczy. Mgielny mag leżał przerażony tam gdzie leżał, bracia yin-yan stali na zaspie osłupieni. Domniemany pracownik waszego zleceniodawcy zrobił parę kroków do przodu mówiąc. -W sumie zrobiliście to co chciałem, ale nie spodziewałem się tego że tak szybko będę musiał ingerować.-Stanął przed wami zwrócony twarzą do zaspy i ze skrzyżowanymi rękoma na klatce piersiowej.-W końcu to wasza misja. Aczkolwiek ubolewam że spłoszyliście mi maga na którego rada poluje już od dłuższego czasu. Niemniej jednak, będziecie chętni mi pomóc prawda? Spojrzał na was z ukosa, i to te spojrzenie typu: "powiesz nie a kawałki Twojego ciała będą fruwać na wietrze".
***
Terrenco
***
Niestety manewr z główką się Ci nie udał bo w momencie jak ona wystawała to w pobliżu powozu była mgła więc ani Ty nic nie zobaczyłeś ani nikt nie zobaczył Ciebie. Gdy wyjąłeś głowę chciałeś zagadać do szefa jednak ten już był przy lodowym magu i gadał z nim. Dlatego też zagadałeś do jedynej osoby która została. Bo Darkh ruszył siną w dal. Do pięknej i zimnej niczym zero absolutne damy. Która słysząc Twoje słowa odwróciła się w Twoją stronę patrząc na Ciebie wzrokiem mrożącym krew w żyłach i odpowiedziała. -Niech skrzynia Cię nie interesuje, Twoim zadaniem jest zabicie magów pilnujących powozu. Nic więcej. Powiało chłodem jak nic.
***
Stan postaci: Emily Szansa zakażenia<2% MM-46 Ejji MM-124 Jin Szansa zakażenia<2% Rany klasy D. Yamamoto MM-57 Terrenco MM-93 Szansa zakażenia<2%
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Śnieżna dolina mgieł, fabryka słodyczy i trakt do Shirotsume. Pon Lip 03 2017, 22:51
Spodziewałem się czegoś gorszego, a to tylko coś takiego? Tyle, co trochę zakręciło w głowie. Nic poważnego. Za to pojawia się z powrotem wygadany, znikający człowieczek. I... Dużo innych postaci też jest na miejscu. Robi się tu trochę zamieszanie, jak w podpalonym burdelu w dzień otwarty. Brakuje jeszcze tylko, żeby ktoś wydzierał ryja niczym opętany. Cholera wie, jak to teraz wszystko ogarnąć, ale czy w ogóle jest taka potrzeba? Po prostu należy pozbyć się tych, którzy na to zasługują. - Ehh... - wzdycham smutno, podnosząc się. Jednocześnie aktywuję Kamereonmōdo C. Odnoszę wrażenie, jakbym został nieco zignorowany przez wrogów. Ale to nawet lepiej. Znaczy się, dla nich gorzej, ale lepiej dla mnie. Jednak nie warto się bardziej starać na takie gnidy i zamiast się wysilać, po prostu wystarczy ich podejść zwykłym podstępem. Nie mam pojęcia co nimi kieruje i szczerze mnie to nie obchodzi, ale wątpię, aby ich powody były jakieś bardziej wyniosłe. Cholera też wie o co w tym wszystkim chodzi... Ale oczywiście pozwalam swoim wrogom porozmawiać i uzgodnić plany działania, bo czemuż też nie? Może bym jeszcze sobie herbatkę zaparzył, ostudził i wypił w czasie jak sobie polecą? Po co się śpieszyć... Wszystko się załatwi na spokojnie... No dobra... Korzystając z bycia mniej widocznym, ruszyłbym sobie po cichu za smoczym zabójcą i jego panem, by mniej więcej nieco bardziej ogarnąć o co w tym wszystkim chodzi. Bo tak trochę dziwnie się porobiło... W międzyczasie wyjąłbym swoje dwa najlepsze mieczyki, Kagayaki w prawą i Furrashu w lewą... Wszystko cicho i dyskretnie, aby to zakraść się do chyba najważniejszej dwójki. A skoro są razem, to i razem obydwu się załatwi. Tak od pleców, bo chyba właśnie nimi się do mnie odwrócili odchodząc. Nie lubię kiedy się mnie w podobny sposób ignoruje, lecz nie ma sensu tego tłumaczyć tym, którzy za chwilę będą martwi. Może i Smoczy Zabójcy mają bardziej wyczulone zmysły, ale czy w tym pierdolniku jaki się tu porobił zdoła cokolwiek ogarnąć? Zwłaszcza, że według niego powinienem sobie teraz leżeć pod drzewkiem i umierać. Zatem wykorzystując ich nie uwagę, ściąłbym tej szlachetnej dwójce głowy. Za jednym razem, dwoma cięciami naraz. Czy coś mogłoby się nie udać? Ej no... Jestem najlepszym szermierzem we Fiore... Niewidocznym... Bezlitosnym, walecznym, okrutnym i tak dalej... A oni kim niby są? Więc powinni zdechnąć, bo to już najwyższy na to czas. A gdyby coś... Sam nie wiem co, ale choćby i to miał być deszcz destrukcyjnych bułek, to może wystarczyłby odskok w bok. Albo w tył. Albo w górę, jakby te bułki z ziemi strzelały.
Yamamoto
Liczba postów : 142
Dołączył/a : 13/01/2016
Temat: Re: Śnieżna dolina mgieł, fabryka słodyczy i trakt do Shirotsume. Sro Lip 05 2017, 21:55
Ech, i to niby wszystko? Trochę kappa. Niby coś zrobili, niby coś się stało, ale co? W sumie to nic wielkiego. Podniósł lekko wzrok, malując na nim swoiste przerażenie i wdzięczność. Spojrzał na radnego. W głębi ducha wiedział, że będzie to problem. Z drugiej strony... okazja. Jeszcze nigdy nie zabił radnego. Kogoś z organizacji, która nie kiwnęła palcem, gdy zmienili go w królika doświadczalnego. A teraz... będzie okazja ku zemście. -P-proszę. Pomóżcie... ratujcie mnie. - powiedział łamiącym się głosem, leżąc w śniegu i błagając o litość. I... to tyle.
Terrenco
Liczba postów : 155
Dołączył/a : 31/10/2016
Temat: Re: Śnieżna dolina mgieł, fabryka słodyczy i trakt do Shirotsume. Czw Lip 06 2017, 19:47
Aż go dreszcze przeszły od tego spojrzenia. Chwilę patrzył jakby czekał na coś więcej, jednak nic. Absolutne zero. - ... Okej... - rzekł po chwili, tak jakby nie chciał dostawać więcej ochrzanu, i ruszył. Nie miał zbyt wiele do powiedzenia, jakoś zatłuc strażników musi. Chociaż z drugiej strony... Jak się dało, to ruszył śladem drugiego wynajętego maga. Coś czuł, że nie wyjdzie zbyt wiele dobrego z zabicia strażników. Miał dziwne wrażenie, że powinien bardziej martwić się o własną dupę. A ten staruch może by się do czegoś przydał... Jak już jakoś dotarł do niego, nie zbliżał się. Ot znowu otworzył mini portal, w sam na raz na głowę, i zahaczył go stukając palcem o ramię. Nie czekając na odpowiedź, włożył w portal łeb i zaczął półgłosem mówić do niego: - Pssst! Chyba mam pomysł jako zarobić więcej niż oferują bez specjalnego wysiłku...! Cofnij się bezpiecznie, to powiem Ci więcej... - no i wciągnął łeb, a portal zaczął cofać do tyłu. By ktoś sobie czegoś nie pomyślał czy co. Szczególnie strażnicy.
Emily
Liczba postów : 62
Dołączył/a : 05/03/2017
Temat: Re: Śnieżna dolina mgieł, fabryka słodyczy i trakt do Shirotsume. Sob Lip 08 2017, 11:24
- Dobrzeee... Mruknęła smutna do Jina. Chciała zobaczyć, dotknąć, wziąć to co jest w środku, chyba... Ale pieniążki dostaną za ochronę, nie podwędzenie i pewnie mag sobie z tego zdawał sprawę. Emka nie wiedziała, że to koniec. Takie myślenie jest dla głupich ludzi, szczególnie nie wiedząc co ma nadejść. Kto godził się na ewentualną śmierć był idiotą. Niby nie mieli za bardzo gdzie uciec, ale nie wiadomo jakiego typu to miało być zaklęcie. Jednak coś dziwnego stało się i kolejna nowa siła pojawiła się w tym teamfighcie. Kolejna osoba do ogarniania... Meh. Okita raczej nie była przestraszona tym głosem, ją niewiele rzeczy mogło przestraszyć. Chociaż dla odmiany ktoś jest "po ich stronie", ta na pewno. Jednak dopóki mógł się przydać, Emilcia będzie milusia, chyba to oczywiste. - Taa... Nie za bardzo dała rady w obecnej sytuacji chyba, ale te taa to było miłe, prawda? Jednak korzystając z wizji i osłupienia przeciwników podeszła do tego od iluzji, czy tam mgły. Chciała zacząć swoje tortury. Kopniak w krocze wspomagany całą siłą nogi i masą dziewczyny, jednak na tym nie poprzestanie. Będzie rozplaszczała na wszystkie strony, by pozbawić go chęci na takie zabawy. Jeżeli będzie sięgał ręką po jej nogę, by ją wywrócić, szybko się cofnie i wymierzy parę kopniaków w brzuch/głowę, by stracił przytomność.
Na każdy atak postara się obronić poprzez odskok, przechylenie ciała, przeturl bądź cokolwiek innego co była w stanie aktualnie wykonać, by uniknąć/zmniejszyć obrażenia. Jak już nie będzie miała jak zasłoni się rękami.
Shuugei
Liczba postów : 109
Dołączył/a : 28/05/2017
Temat: Re: Śnieżna dolina mgieł, fabryka słodyczy i trakt do Shirotsume. Nie Lip 09 2017, 14:36
Sytuacja nie wyglądała za ciekawie. Niespodziewanie pojawiła się kolejna i kolejna osoba. Jin powoli zaczynał się już gubić kto jest kim, kto z kim a kto przeciw komu. Albo po prostu kto jest tu przypadkiem. W każdym razie znajomy znak rady częściowo uspokoił chłopaka. Może i ludzie z rady lub policji mają różne metody działań, ale mimo wszystko działają wobec prawa. A to zadanie było wobec prawa. W końcu to eskorta a jacyś obcy atakują nas i chcą zabić. Więc działamy w obronie własnej a to zgodne z prawem, tak? - Chyba nie mamy innego wyboru. Odpowiedział oznajmiając w ten sposób, że jest po jego stronie. Cóż, ciekawe co dalej. Ten dziadek.. SKąd on się tu wziął?
Ryukehoshi
Liczba postów : 172
Dołączył/a : 09/01/2015
Skąd : Biała Podlaska
Temat: Re: Śnieżna dolina mgieł, fabryka słodyczy i trakt do Shirotsume. Nie Lip 09 2017, 22:06
***
MG
***
Tura jest co cztery dni. Odpis będzie maksymalnie o 23 czwartego dnia. Chyba że wszyscy odpiszą wcześniej.
***
Soundtraczki a niech będą dwa na całość i do wszystkich: WALKAPOGADUCHY
***
Ejji
***
Można powiedzieć że dwójka magów Cię olała i poszła dalej. Ty postanowiłeś wykorzystać moment zaskoczenia, odpaliłeś Kamereonmōdo, wziąłeś mieczyki i postanowiłeś pójść za nimi. Powoli i po cichu, skryty w śniegu...
***
Emily i Jin
***
Emily postanowiła olać radnego i z uśmiechem na twarzy oddać się sadystycznym uciechom. Oj biedny mglak, biedny. Nadal nic nie mógł zrobić. Niestety gość nie jest typem walczącym w zwarciu. Więc, nic nie mógł zrobić by zatrzymać pięćdziesiąt kilo czystej, kobiecej furii. Radny spojrzał z ukosa i odrazą na dziewczynę. Po czym kiwnął dwoma palcami prawej dłoni. Oba summony zniknęły. W tym samym momencie magowie yin-yan ruszyli do ataku. Biały wyskoczył w powietrze, wystawił dłoń w stronę radnego. Przed nim pojawił się sporych rozmiarów krąg magiczny z którego wystrzelił świetlisty promień o średnicy trzech metrów. Drugi mag zeskoczył z zaspy i zrobił podobnie tylko że jego promień był czarny. Radny jedynie prychnął. -Żałosne. Po tym słowie kiwnął dwoma palcami drugiej ręki. Nad nim i przed nim pojawiły się kręgi z który wyskoczyły dwie postacie. Ich wygląd był karykaturalny. Mieli strasznie małe, szare torsy. Posiadali tylko dwie kończyny które były zakończone wielkimi dłońmi. Sprawiały one że twory miały po cztery metry na dodatek same kończyny były pozbawione zgięć i były elastyczne przez co mogą się wyginać jak chcą. Ich głowy były okrągłe jakby doczepione do torsu. Oczy puste. Ten na górze się nienaturalnie uśmiechał(usta też mieli jakby doczepiane) i miał jeden róg po prawej stronie głowy skierowany do góry. Ten na dole się nienaturalnie smucił i miał róg do dołu. -Baku, Tenfu. Uczta! Oba twory otworzyły usta i w pełni wessały promienie. Przy czym ich torsy zaczęły rosnąć jakby się napełniały energią obu magów. Po paru sekundach było po wszystkim. -Oddanie. Stwory znowu otworzyły swoje usta a z nich wydobyły się dwukrotnie większe promienie, tym samym ścierając na pył magów yin-yan. Ponad to, zaspa z tyłu wozu została usunięta. Radny znowu kiwnął dwoma palcami i stwory zniknęły. Po czym westchnął. -Niekompetencja. -No proszę. Nie spodziewałem się tutaj kogoś z rady... To ten sam głos który słyszeliście na samym początku. Dziwny mag powrócił a obok niego stał lodowy. Oczywiście obaj znajdowali się na zaspie. Głos był tak dobrze słyszalny jakby stał obok was. Radny się odwrócił. -A więc pojawiłeś się w końcu. Policja magiczna spieprzyła sprawę dając Ci uciec. Jednak ja... Nie mam zamiaru Cię...
***
Ejji
***
Postanowiłeś wykorzystać ich miłą pogawędkę by obu ignoranckich magów skrócić o głowę. Więc wskoczyłeś na zaspę. Jednak... Zabójca smoków zaczął robić snif snif nosem. Ale niestety węch za późno zadziałał a z szyi lodowego maga poleciała krew. Co do drugiego to nie do końca się udało. Znowu to wkurzające uczucie gdy Twoje ostrze zamiast trafić w szyje trafia w rozmazującą się zieloną poświatę. Jednak tym razem on nie zniknął a po prostu wykonał unik wzmacniany przez swoją dziwną magię. Ugięty, nisko na nogach pod Twoim ostrzem. Odwracając się na jednej nodze wykonał potężny cios w wątrobę lewą ręką. Prawą szybko dobył ostrza które znajdowało się na dolnych plecach z trzonkiem po prawej stronie. Ból był ogromny a sytuacja nie wyglądała dobrze. Na szczęście Twoje zaprawione w boju ciało zareagowało i wykorzystując impet uderzenia skaczesz w tył. Mag wykonuje szybkie cięcie zza pleców trzymając ostrze odwrotnym chwytem. Mogłoby się zdawać że tym skokiem powinieneś zwiększyć dystans ale przeciwnik najwyraźniej też jest zaprawiony w boju i taka sztuczka na niego nie zadziałała. Jego cięcie szybko sparowałeś w górę po czym użyłeś torsu maga by się odepchnąć. Lądowanie nie było zbyt dobre. I tak biorąc pod uwagę zamroczenie bólem poszło Ci całkiem nieźle. Jeden nie żyje. Przeturlałeś się do tyłu i zostałeś na kuckach. Cios w wątrobę wybił Cię z rytmu i pozbawił tchu. Mag zeskoczył i stał przed Tobą w odległości dziesięciu metrów. Po czym schował ostrze i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. -Nie ładnie tak przeszkadzać.-Zaczął, a jego głos był dla Ciebie bardzo dobrze słyszalny.-Ładnie sobie poradziłeś z moim zabójcą. Twoje umiejętności stoją na wysokim poziomie. Szkoda mi jest Cię zabijać.-Mag na chwile zamilkł, po czym kontynuował.-Może zachcesz pracować dla mnie? Wątpię by kogoś takiego jak Ty satysfakcjonowały same pieniądze. Mój kupiec nie będzie zły jeżeli za ochroniony ładunek dam Ci dwa artefakty. Dzięki nim, będziesz najpotężniejszym skrytobójcą... Oczywiście zaraz po mnie. Jedyne co musisz zrobić to przynieść mi głowę radnego i dwójki dzieciaków którzy są razem z nim. A, jeśli zabijesz pozostałą dwójkę czyli siwego dziadka i blond chłopaka. To dam Ci premię w postaci 200.000 . Przyjmujesz ofertę?
***
Yamamoto i Terrenco
***
W wirze walki, gęstniejącej atmosfery i zawiłych zawiłościach. Nikt nie zwrócił na was uwagi. Co biorąc pod uwagę zaistniałą sytuacje jest dla was bardzo dobre. Bo już w dwójkę możecie ustalić plan działania.
***
Stan postaci: Emily Szansa zakażenia<2% MM-46 Ejji MM- 114 Cios w wątrobę sprawił że na dwie tury jesteś nieco zamroczony i łatwiej Ci jest stracić oddech. Twoja mobilność spadła o połowę na czas dwóch tur. 1/2 Jin Szansa zakażenia<4% Rany klasy D. Yamamoto MM-57 Zakażenie 2/3 MM-86 Szansa zakażenia<4%
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Śnieżna dolina mgieł, fabryka słodyczy i trakt do Shirotsume. Nie Lip 09 2017, 23:58
Cel zostaje osiągnięty, pada jeden trup, aczkolwiek sprawy zaczynają się nieco komplikować. Pan rozgadany jest dość sprytny i sprawny, że starcie z nim wymaga czegoś więcej, aniżeli cięcia z zaskoczenia. Na szczęście udaje się wyjść z tego w miarę cało. No w miarę... Ból w wątrobie jest nieco problematyczny, jak i również problematyczne są inne rzeczy. Niby mógłbym już się zacząć przechwalać, że zabiłem smoczego zabójcę, jestem potężny, wielki i wspaniały, ale... Przed radnym chyba trochę nie wypada... Skąd tu się w ogóle wziął radny? O co tu do cholery chodzi?! Liczyłem na to, że będzie miło, przyjemnie, ciastka, co najwyżej jacyś drobni bandyci, a tutaj wszystko zdaje się mieć o wiele głębszy sens! Znowu pojawiam się w centrum jakiś większych wydarzeń i co najważniejsze... Chyba wiele zaczyna ode mnie zależeć. Z jednej strony jest to okropne uczucie, że coś mogę spieprzyć, ale z drugiej... Nie jestem już tak słaby jak kiedyś... Nie mam się za co obwiniać. Teraz to do mnie należy podejmowanie decyzji. Decyzji o życiu innych osób. Zabijanie ma to do siebie, że nigdy nie wywołuje takich samych uczuć. Za każdym razem jest to co innego. Raz wywołuje ekscytację i ogromną satysfakcję, a innym razem żal i wyrzuty sumienia. To niesamowite móc decydować o czyimś życiu. Mieć moc zakończenia go, lub przedłużenia. Tyle teraz znajduje się w moich rękach. Jak ja to niby teraz wszystko udźwignę? Wpierw cofam się dwa kroki i chowam miecze, choć w razie potrzeby ręce wciąż trzymam na rękojeściach, na wypadek gdyby trzeba było szybko ich dobyć i użyć. Oczywiście w obronie własnej. Biorę głęboki wdech i powoli wypuszczam powietrze, przeciągając tę chwilę niepewności. Uśmiecham się do głównego złoczyńcy, któremu jakby nie patrzeć, chyba się sprawy trochę popieprzyły, że aż taka oferta mu do głowy przyszła. - No żeś teraz dojebał, jak dzik w drzewo - oznajmiam zaśmiewując się krótko. - Dwieście tysięcy... Hajsy tak grube, jak moja była, chociaż ona niewarta nawet złamanego klejnota - znowu krótki śmiech. Co z tego, że nigdy nie miałem dziewczyny... Po prostu tekst niezły... No nieważne. Trzeba kontynuować tę gadkę. Tylko do czego ona zmierza? Przede wszystkim do rozwleczenia całej akcji. Jeśli radny ma coś w tej swojej główce, to nie będzie stał z założonymi rękami i czekał, aż się ze wszystkim dogadamy. Chociaż obecność tak wysoko postawionego osobnika w takim miejscu nie jest mi zupełnie na rękę. Zdążyło już paść parę trupów i wątpię, żeby nie zwrócono na nich żadnej uwagi. W końcu moralność, prawo i te sprawy... Rada musi się tego pilnować... Chyba... Poza tym, jakąż to sławę by przyniosło i rozgłos, gdybym takiego zabił! Może to nawet lepsze od zabijania Smoczych Zabójców? I już sobie wyobrażam te listy gończe... Bazyli, zabójca radnego... Dla samej tej satysfakcji byłoby warto rozważyć pozbycie się osobnika, gdyż oferta wydaje się być mało przekonująca... Artefakty... Dwieście tysięcy... Coś tego za dużo, nawet jak na zabicie wszystkich tu obecnych. Czytałem odpowiednią lekturę na tego rodzaju tematy. Załatwię za niego całą robotę przekonany o nagrodzie, a potem on pozbędzie się mnie... Nic z tego... Chociaż jest jeszcze możliwość, żeby pozbyć się wszystkich tu obecnych. Jest to dość zabawna perspektywa, ale co potem? Trochę takie tutaj zadupie. Nie miałbym zbytnio co ze sobą zrobić... Więc dalej pozostaje do rozważenia konflikt moralny. Czy starać się o wielką sławę i pieniążki, czy może raczej stanąć po stronie radnego, gdzie zaoferowane mam jedynie przypał i ciastka. Chyba jednak wiem, jak to rozwiązać. - Panie radny, przebije pan tę ofertę? - dopytuję, starając się brzmieć w miarę miło, aczkolwiek póki co nie mam zamiaru podejmować żadnych konkretnych działań. Nie licząc tych, które musiałbym wykonywać dla własnej obrony. Bo jak ktoś się ośmieli mnie teraz atakować, to tak jakby ktoś upomniał się o własny zgon. Przydałby się teraz jakiś człowiek drący mordę, stół oraz młotek, żeby można było zacząć prawdziwą licytację, no i kto da więcej?! Poza tym, może ktoś inny miałby jeszcze coś do powiedzenia. Może Emily zaproponowałaby coś ciekawego? Albo ten... No... Stara Skarpeta. Ewentualnie jakiś tam dziadek i blond chłopak. Chętnie wysłucham każdego... Pozostaje jeszcze kwestia ewentualnych agresji, bo cholera wie, co komu może do głowy teraz trafić. Ból wątroby może trochę utrudnić uniki, więc w razie czego aktywowałbym Mōdo hi busshitsu [D], żeby nic złego się mi nie stało, ewentualnie też szybko dobyłbym mieczyków w razie kolejnych ataków i cofając się przed nimi, zbijałbym je mieczykami. Tak poza tym, to czekam na rozwój akcji i sentymentalnie zerknąłbym czy Smoczy Zabójca na pewno nie żyje. Jeśli nie... To na niego również należałoby uważać... W sumie tak jak na każdego w tej sytuacji. Dlatego czujny pozostaję nieustannie.
Yamamoto
Liczba postów : 142
Dołączył/a : 13/01/2016
Temat: Re: Śnieżna dolina mgieł, fabryka słodyczy i trakt do Shirotsume. Sro Lip 12 2017, 23:53
Ojej! Grożą mu! I jakiś debil coś od niego chce. Ech, noż kuwa. -C-co?! - spytał zaskoczony, z przerażeniem na twarzy. Zaczął się powoli wycofywać. Nie po to uciekał, by teraz chcieli go zabić. Dlatego, z przerażeniem i ogólnie lękiem, zaczął się wycofywać. Nawet by się sturlał z zaspy, tylko po to, by móc w spokoju pogadać z drugim magiem, najętym przez ofensywną stronę. -Słucham? - odpowiedział normalnie, nawet nie siląc się już na udawanie przerażonego typka. Po to się w końcu wycofywał nie? -Jeśli nie trzeba będzie walczyć z tymi debilami, jestem za. Mam dość kretynów. - mruknął już ciszej, tak by tylko jego rozmówca to słyszał.
Sponsored content
Temat: Re: Śnieżna dolina mgieł, fabryka słodyczy i trakt do Shirotsume.
Śnieżna dolina mgieł, fabryka słodyczy i trakt do Shirotsume.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.