I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Śnieżna dolina mgieł, fabryka słodyczy i trakt do Shirotsume. - Page 2
Temat: Śnieżna dolina mgieł, fabryka słodyczy i trakt do Shirotsume. Czw Cze 01 2017, 14:29
First topic message reminder :
Dolina mgieł. To bardzo malownicze, zaśnieżone miejsce wśród Północnych Pustkowi. Swą nazwę zdobyło przez to że przez cały rok są tu mgły. Raz gęste jak mleko że nie idzie nic zobaczyć. A raz rzadkie że nawet coś da się zobaczyć z odległości, no powiedzmy, dziesięć metrów. W centrum doliny stoi niczego sobie budynek z wielkim jasno-brązowym zaśnieżonym misiem. Fabryka słodyczy. Wokół niej same drzewa, tony śniegu, góry w oddali no i mgła. Dolina jest królową wśród pustkowi bo oprócz całkiem śmiesznie wyglądającej fabryki nie ma tu nic. Do bram budynku prowadzi szeroka na pięć metrów(mniej więcej) droga. Która jest całkiem przejezdna o ile akurat pogoda nie zrobiła psikusa.
***
MG
***
Po grupę magów została wysłana karoca. Niestety, były w niej tylko cztery miejsca. A jedno było już zajęte przez pracownika fabryki, który ma dopilnować by magowie dotarli na miejsce. Jin, Emily i Ejji zajęli swoje miejsca. Niestety dwóch magów z przyczyn osobistych nie dotarli na miejsce spotkania. Z resztą i tak nie byłoby dla nich miejsca. Transport przyjedzie po brakujących magów parę dni później. Trasa przebiegła dość spokojnie. Żadnej śnieżycy, nawet przez chwile słońce można było zobaczyć na niebie. No ale wszystko dobre co się szybko kończy. W momencie przekroczenia "granicy" doliny mgieł. Wszystko się zmieniło. Mgła była dość gęsta, widoczność ograniczona do pięciu metrów. Ponadto ta cisza, ten chłód... i zero wiatru. Podróż zajęła pół dnia. Po monotonnej jeździe przez śnieżną drogę otoczoną drzewami o białych czubkach możecie dostrzec że drzewa wokół was zaczynają się przerzedzać aż karoca w końcu się zatrzymuje. Wielka brama się otworzyła a z wnętrza budynku wyszedł dość niski i pulchny człowiek. Miał specyficzny czarny wąsik, monokl i cylinder. Był ubrany w czarny gruby kożuch z puchowym kapturem. Jego pracownicy z rękoma złożonymi na nogach i w lekkim ukłonie pokornie czekali za nim. Byli ubrani w szare, cienkie kożuchy. Pracownik który siedział z wami w powozie. Otworzył wam drzwi i wskazał ręką abyście wysiedli. Grubasek w czarnym kożuchu do was podszedł i się uśmiechnął. -Witajcie, witajcie! Nazywam Deatsu Atola i jestem właścicielem tej wspaniałej fabryki słodyczy! Ale gdzie moje maniery, proszę wejdźcie do środka. Nie będziemy na zimnie gadali, ha!- i zaśmiał się gardłowo, następnie skinął na ludzi którzy stali za nim i zaczął iść w stronę wejścia do budynku-Chodźcie, chodźcie. Moi pracownicy zajmą się waszymi bagażami.
***
Jesteście już w holu, cieplutko i milutko. Właściciel zdjął kożuch i ukazał czarny garnitur zapięty na jeden guzik. Znów się uśmiechnął, wziął ręce pod bogi i zaczął. -Jak minęła wam podróż, opowiadajcie. Mam nadzieje że was za bardzo nie przysypało. I zaczął się śmiać.
Autor
Wiadomość
Yamamoto
Liczba postów : 142
Dołączył/a : 13/01/2016
Temat: Re: Śnieżna dolina mgieł, fabryka słodyczy i trakt do Shirotsume. Sro Cze 07 2017, 23:25
Ojejku jej. Już mag. I to jeszcze z jakimś przybył. Najgorzej. Kiwnął głową, że to on, a następnie trafili do dziwnego pomieszczenia. Ktoś tu chyba lubił sado-maso z grubymi panami w garniturkach. No ale cóż, nie jego wybór. Spojrzał na jego towarzysza z misji i westchnął. Musiał grać rolę. -Magowie z legalnych gildii raczej nie parają się zabójstwami. - powiedział dość spokojnie, po czym spojrzał na nowego "pracodawcę" -Ale zgaduję, że nie mamy wyboru, prawda? Albo oni, albo my? - westchnął. Nie lubił takich rzeczy. Wolałby pogadać na osobności i wyjaśnić, że w sumie to on ich z chęcią by zapierdolił. Ale pewnie nie ma tak łatwo. -Niestety, ale nie jestem typem walczącym. Raczej wsparciem, a to dość mizernym. Dopiero... po pewnym czasie jestem użyteczny w walkach. - taka sytuacja. Mówił prawdę, a zarazem mogło to brzmieć jak bronienie własnej dupy. Bo o to w sumie chodziło. W razie czego użyłby Powstrzymania (C). No i chyba tyle...
Emily
Liczba postów : 62
Dołączył/a : 05/03/2017
Temat: Re: Śnieżna dolina mgieł, fabryka słodyczy i trakt do Shirotsume. Czw Cze 08 2017, 17:52
Spojrzała na Jina przymrużając oczy. - Gdybym nie była miła, nie przestrzegałabym. Później rozkmina Bazylego nieco poprawiła Emily humor i uśmiechnęła się do nich.
Na zaczepki Ejjiego chciała się wrednie odgryźć, ale skończyło się tak, że oddała mu tych kilka ciasteczek. W końcu zdobywajmy przychylność za ciasteczka to jej dewiza! Od kiedy? A od teraz, w końcu wszystko wykalkulatorowane, a ona lubiła ciacha, ale nie aż tak. W domciu sobie zje! Teraz jest niebezpiecznie i bezpieczeństwo ciasteczkowych ciasteczek zagwarantują tylko ich brzuchy, a Emka nie zje ich na raz, więc czemu nie dać Bazylkowi? No cóż. Może kiedyś też da jej ciasteczka... Ale co się oszukuje, wie że tak nie będzie.
Tak w sumie to piździło i było zimno, ale głupio było jej prosić o zatrzymanie powozu, więc się zatrzymali i Ejji kazał popilnować pracownika to szybko przemieściła się na powóz przewieszając nóżki tak, by w miarę utrudnić wyjście z karocy... No bo w karocy są jedne drzwi prawda? To tam będzie trzymać swoje króciutkie kończynki. Dużo ich tu się nazbierało, a ona raczej przoduje w walce jeden na jeden... Nie ma też przy sobie broni prócz swojej magii i cwaniactwa. Zdziwiło ją, że Jin do niej zagadał. Przez chwilę się zastanowiła. - Hmm, może walnąć iluzję strachu osoby, ale muszę najpierw go poznać, ale chyba za daleko są od nas. Prócz tego iluzja straty władzy w kończynie i duszenia się, ale z tym ostatnim potrzebuję kontaktu fizycznego. I bądź tu siostro przydatna w teamfightach...
Przechodząc jednak do magikowania. Zadba, by jej 3 i 7 pwm było aktywne. Na pewno się przyda. Prócz tego gdy zobaczy zagrożenie dla Ejjiego, siebie bądź Jina użyje Nope (D) na atakującym wybierając kończynę, którą ktoś by zaatakował, albo najbardziej zagrażającą. Na wszelkie strzały, ataki aoe, bądź inne zagrożenia Emily wykonuje unik poprzez skoki/ przechylenia ciała/ pochylenia bądź w ostateczności rzuceniu się w bezpieczną stronę uważając, by nie spaść z powozu. Najchętniej pozostanie na karocy wspomagając innych z "bezpiecznego miejsca", w walce jest słabsza. Użyte Umki: Mentalista III, zaklęcia Mentalne działają o rangę wyżej
Terrenco
Liczba postów : 155
Dołączył/a : 31/10/2016
Temat: Re: Śnieżna dolina mgieł, fabryka słodyczy i trakt do Shirotsume. Pią Cze 09 2017, 06:19
Podróż z starszym mężczyzną nie należała do tych jakiś ciekawszych czy też interesujących. Po prostu przyszli w milczeniu do ustalonego miejsca spotkania. Cała ta robota zainteresowała go tylko i wyłącznie z jednej rzeczy - słodyczy. Czy mogłoby być lepszego do roboty od tego? Fakt faktem, możliwe, że ktoś ich zaatakuje, ale przy jego planie na wykonanie tej misji, wszystko powinno pójść gładko i bezproblemowo. Dotarli na miejsce, lecz jego serce już wcześniej zaczęło bić szybciej. Na horyzoncie widział czarnowłosą piękność! Jak tylko zapytała, od razu wystrzelił do niej truchtem, gdzie miłość od pierwszego wejrzenia sprawiała, że prawie nie dotykał powierzchni. - Tak! Jestem Terrenco, a tyś panią mego serca! - oznajmił jej pełen zapału. Padł przed nie prawie na jedno kolano, a pomiędzy czymś co można by nazwać przykucem. Chciał ująć jeszcze do tego jedną z jej dłoni i namiętnie zacząć całować, nawet po rękawiczce, lecz ubiegła go. Z tego powodu był zbyt bardzo podniecony by zobaczyć, że ich przeniosła w całkowicie inne miejsce. Dopiero jak zabrała dłoń, którą znowu próbował całować, zorientował się co i jak. Będąc w tej dziwnej pozycji przewracał przez chwilę nerwowo gałkami ocznymi na lewo i prawo, po czym wstał. Jakiś robot? Cyborg? A może golem zaczął do niego mówić. Zresztą nie tylko do niego. Jego aktualnego współpracownika te słowa również dotyczyły. Żeby nie robić z siebie jeszcze większego idioty, bo w oczach drugiego maga ze zlecenia już chyba nim został, wstał i strzepał z siebie to co pozostało sprzed teleportacji. Wysłuchawszy na szybko to co miał, zaczął myśleć ile to mu obiecano pieniędzy. Ni cholera nie mógł sobie przypomnieć ile to było. - A drogi panie...? Nie kojarzę ciebie, ale ty nas zapewne tak. Wypadałoby się przedstawić w takim razie. - i tutaj zrobił pauzę na ewentualne przedstawienie się jegomościa, którego trochę trudno było mu zidentyfikować z człowiekiem. Chyba, że to co ma na sobie to swego rodzaju jakiś pancerz czy też egzoszkielet. To by niby mogłoby o wiele lepiej pasować niżli cyborg bądź robot. Bo wątpił Terrenco w tej chwili, aby był to golem. - A ile to mieliśmy dostać? Mam słabą pamięć i wypadła mi z głowy ta suma. A jak widzisz *przeszukuje ubranie podobnie jak kontrola na lotnisku ręcznie* nie mam ogłoszenia przy sobie. Być może mi wypadło albo najzwyczajniej zapomniałem wziąć ze sobą. -
Ryukehoshi
Liczba postów : 172
Dołączył/a : 09/01/2015
Skąd : Biała Podlaska
Temat: Re: Śnieżna dolina mgieł, fabryka słodyczy i trakt do Shirotsume. Nie Cze 11 2017, 22:33
***
MG
***
Ejji
***
Mag stojący w środku po wysłuchaniu waszych wypowiedzi skinął głową i westchnął. -Czasami nie mogę pojąć czy magowie przyjmujący zlecenia są tacy głupi? Czy może tak dobrze udają głupich.-podniósł prawą rękę na wysokość oczu, lewej nie ruszając-W każdym innym przypadku moja propozycja miałaby sens. Ale w tym momencie, po prostu zginiecie. Skinął dwoma palcami prawej ręki a mag z niebieskimi włosami uśmiechnął się po czym przekręcił głowę na prawo. Wyjął lód z ust i nonszalancko podniósł rękę w stronę Ejjiego. Dłoń spowiła biała poświata. W jednej czwartej sekundy wystrzelił z niej długi i ostry sopel który z niewiarygodną prędkością przebył odległość dziesięciu metrów. Ejji jednak był szybszy odpalił Mōdo hi busshitsu w idealnym momencie przez co sopel rozbryzgał się w miejscu w którym ćwierć sekundy temu był. Bazyli skoczył do przodu. Całość trwała niecałą sekundę. Żołnierze po bokach zaczęli szarżować na powóz. Po prawej stronie, patrząc na trzech magów z przodu, najbliżej jest dwóch bysiów z mieczami, jeden z toporem dwuręcznym i jeden z halabardą. Po lewej, dwóch z włóczniami, jeden z mieczem dwuręcznym i jeden z rapierem. Ci którzy podeszli są w odległości pięciu metrów od powozu.
***
Jin
***
Woźnica nie powiedział nic. Nawet na Ciebie nie spojrzał. Gdy zaczął się atak zniknął.
***
Yamamoto i Terrenco
***
Mag który do was mówił uśmiechnął się(w sensie radośnie westchnął, bo gość nie ma warg T_T). -Panie Darhk, pańskie... umiejętności będą wsparciem dla moich magów którzy są na miejscu. To samo się tyczy pana, panie Yuichi. Jeżeli o chodzi o nagrodę to 80.000 . Odpowiada panu ta suma? Więc jak będzie?
***
Stan postaci: Emily MM-88 Ejji MM-148 Yamamoto MM-90 Terrenco Szansa na zakażenie <1%
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Śnieżna dolina mgieł, fabryka słodyczy i trakt do Shirotsume. Pon Cze 12 2017, 20:59
Może i lubię ciastka, ale nie zrozumiem jak można być aż tak zdesperowanym, żeby napadać na powóz z fabryki słodyczy, w samym środku jakiegoś zadupia... I jeszcze zgarniając przy tym niemałą ekipę. Ponadto, nawet nie kwapią się na drobne negocjacje. Mogą być nawet zupełnie nieświadomi siły tych, na których napadli. To tylko banda jakichś złamasów, a chcą się mierzyć ze mną? Ośmielili się mi grozić... Nawet zaatakowali, zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego, że to może być ostatni błąd w ich życiu. I przy tym wszystkim zdają się być bardzo pewni siebie. Tyle ćwiczyłem, żeby być gotowym na momenty na takie jak ten... W którym przyjdzie mi walczyć z jakimiś śmieciami, te w ostatnich sekundach swojego życia nie będą czuli nic, poza podziwem i żalem! To ich głupota ich tutaj przywiodła, a ja niczego tak nie znoszę, jak ludzkiej głupoty... Pewnie spodziewaliby się czegoś prostego, ale... Właśnie sobie po całości przejebali... Zatem jest to najwłaściwsza chwila, aby pokazać światu, jakim Bazyli potrafi być złodupcem, jeśli tylko tego zechce. - Chyba to czas, żeby przestać być miłym - oznajmiam szybko, po raz ostatni się niewinnie uśmiechając. Wzruszam lekko ramionami, wyrażając swoją obojętność wobec ich życia. (czas odpalć sołndtraka) Jednocześnie aktywuję Mōdokangarū C, przygotowując się do walki. Ta nie powinna zbyt wiele zająć... To jest ten moment, w którym w oczach zabłyskują wściekłe kurwiki, a ciało zmierza tylko do jednego celu... Żeby zabijać... Zaciskam wściekle zęby i ruszam, póki co nie wyciągając żadnego z mieczyków. Najważniejsza jest teraz szybkość i mobilność, aby przedostać się prosto do dwójki najważniejszych, czyli wygadanego typka i jego towarzysza jedzącego śnieg. Reszta wydaje się być zwykłymi przeszkadzającymi pachołkami, którzy pewnie rozpierzchną się prędko, po tym jak zginą ci najważniejsi. A takimi właśnie z reguły wolę się zajmować... Nie byle kim... Szkoda mych ostrzy na takie ścierwo... Lecz jeśli będzie taka potrzeba, to zginą wszyscy... Co do jednego... Ale najpierw tamta dwójka... Tyle, że aby do nich dotrzeć trzeba pewnie minąć najbliższych wrogów. Z tym jednak nie powinno być problemu. Dla nich jeden krok, to raczej jeden krok, a ja kiedy skaczę, to skaczę trochę dalej i wyżej niż oni... Zatem ciężko powinno im być, aby mnie dogonić... Wyszukuję wśród wrogów najniższego, żeby to dwoma skokami, po skosie, pierwszym w lewo, drugim w prawo. Zatrzymałbym się, żeby wymierzyć odległość i trzecim skokiem przeskoczyłbym drania, żeby móc dalej skakać do głównych celów ataku. Powinny wystarczyć dwa dalekie skoki, żeby ich wyminąć, więc starałbym się uskoczyć tak, żeby znaleźć się w miejscu na prawo od niego, co by tak nie mieć ewentualnego problemu z niebieskowłosym pożeraczem śniegu. W tym właśnie miejscu aktywowałbym Sacred Relict, żeby dokonać dzieła tymi dwoma niebywałymi mieczykami. Miecz w lewej ręce, trzymałbym odwrotnym uchwytem. Wziąłbym tylko krótki zamach, po czym skoczyłbym jeszcze na bok, a potem prosto do celu, którym jest szyja przeciwnika. Będąc w locie, wziąłbym szybki zamach obydwoma ostrzami i uderzyłbym w taki sposób, by zacząć się obracać, tym samym nabierając nieco na prędkości ataku. I tym gorącym wirem ostrzy, spróbowałbym posiekać na kawałki głównodowodzącego, zanim się chociażby zorientuje z czym ma do czynienia. A nawet jeśli zdołałby przyjąć postawę obronną, to cóż mu po niej? Jednym mieczem, uderzyłbym, żeby zbić jego defensywę, a drugim, żeby zranić. A jakby to wciąż nie wystarczyło? To z bliskiej odległości, wykonałbym kolejny skok, lecz do góry, wspomagany kolejnymi obrotami, które miałyby go ciąć i wypruć jego flaki na zewnątrz! I tylko on się liczy! Ten jeden, konkretny trup... Będzie uciekał, to skaczę za nim... Ktoś go będzie próbował zasłonić, to go przeskoczę... Mój cel jest jednak moim celem i póki on nie zdechnie, cała reszta ma bardzo małe znaczenie... Chyba, że coś definitywnie by zagrażało, co raczej powinienem wyczuć, za pomocą Zmysłu Walki. Wtedy też prędko uskoczyłbym na bok, albo w górę, tak żeby owego zagrożenia uniknąć. A potem dalej do trupa... Niech ginie...
//(Oczywiście najistotniejsze umiejętności, to Szermierz 4, Zmysł Walki 3, Skrytobójca 2, Joker 1, Kontrola 1)
Shuugei
Liczba postów : 109
Dołączył/a : 28/05/2017
Temat: Re: Śnieżna dolina mgieł, fabryka słodyczy i trakt do Shirotsume. Sro Cze 14 2017, 16:25
Jin szybko zdał sobie sprawę, że nie będzie to łatwa walka. Bynajmniej jeżeli chodzi o statystyki bo te przemawiały na korzyść przeciwnika i to stanowczo. Wrogów było o wiele więcej ale jak szybko szło zauważyć, Bazyliemu to nie przeszkadzało. Ruszył stanowczo na wrogów co po części zaskoczyło Yuichiego. Może i uważanie go za słabego ciamajde było błędem? Tym większe było zaskoczenie, gdy od tak pozbył się tego magicznego, lodowego kolca. Najwidoczniej jest silniejszy niż się wydawało. Pomyślał, kiwając głową. Nie było jednak czasu na obserwacje bowiem do powozu zbliżała się pewna grupa. - Emily, zatrzymaj tylu ile dasz rady. Zatrzymaj im nogi, żeby było łatwo ich wybić z równowagi. Powiedział do dziewczyny po czym ruszył w kierunku tej bliższej grupy. Nie miał zbyt wielu czarów do dyspozycji, to też zdecydował się na walenie ściemy. Szybko dobył ostrza i użył na nim zdolności Latarka, szybko wytwarzając na nim blady blask. Może i zaklęcie nic nie robi poza świeceniem, ale skąd oni mogą to wiedzieć? - Technika... Powiedział będąc już dość blisko wrogów i wykonując zamach w ich stronę. Miało to na celu przestraszenie ich i zmuszenie do chociażby lekko bardziej defensywnej postawy dzięki czemu ułatwiłby sobie starcie z nimi, starając się wyeliminować ich przede wszystkim cicho i pojedyńczo. - ...szkarłatnego... Dodał po chwili, starając się zwiększyć dramaturgie sytuacji. Zawsze czytając wszelkiego rodzaju komiksy, widział właśnie takie nazwy. Bohaterowie w nich lubili bardzo długie i "epicko brzmiące" nazwy technik. W dodatku zawsze je wykrzykiwali przez co były silniejsze. Chyba. I Jin chciał zatem spróbować. Problem w tym, że takich technik nie miał, ale ćśś. W każdym razie po wykonaniu zamachu z magicznym zaklęciem, wykona skok w przód w kierunku najbliższego przeciwnika, starając się oczywiście nie oberwać żadną bronią. Gdyby nie było szans na całkowity unik, stara się oberwać na tyle, żeby być dalej zdatnym do walki z jak możliwie największą mobilnością. To był dopiero początek podróży i nie wiadomo czy dalej też coś ich czeka. O ile oczywiście przeżyją to.
W każdym razie wracając do sedna. Jin wykona serie ciosów w przeciwników, przy których aktualnie jest, starając się ciąć ich jak najbardziej się da. Odbył nie jeden trening i nie jedną walkę, toteż nie powinien mieć problemu z randomowymi wrogami o ile nie są oni mistrzami w używaniu danej broni. Nie ogranicza ciosów do zranienia, a stara się zabić wrogów. Nie jest to także dla niego problem, bo choć stara się tego nie robić, to w swoim życiu zabił nie jedną osobę. Tymbardziej, że wrogowie chcą zabić również jego. Jeżeli jednak ktoś będzie zbliżał się zbyt blisko powozu i będzie zagrażał Emilce albo typowi z powozu, tam Jin się skieruje aby pomóc.
___ W skrócie: biegne do ziomków, udaje, że czaruje ale nie mam czarów. Cięcie cięcie, trupy się ścielą, Jin zabija randomów, Ejji carruje walki z magami.
Emily
Liczba postów : 62
Dołączył/a : 05/03/2017
Temat: Re: Śnieżna dolina mgieł, fabryka słodyczy i trakt do Shirotsume. Czw Cze 15 2017, 17:58
Czy Emila chciała zginąć szybko i bezboleśnie? Mimo odpowiedź brzmi masochistycznie, ale mimo to dziewczyna sama nie jest masochistką. Na pewno nie w tym życiu. Otóż jak już miała umierać to w powolny, bolesny sposób. W końcu to byłyby jej ostatnie chwile w życiu, ostatni ból. Kto wie co jest po śmierci? Może gdy skończyłby się jej żywot uznałaby, że była to godna śmierć? Bez poddawania się, najwięcej bodźców. No tak. Jednak nie był to czas na takie rozmyślania, bo nikt tutaj chyba z całej trójki nie zamierzał umierać, przynajmniej nie za szybko. Zdumiała ją postawa Ejjiego, a także same jego czyny. Nie miała jednak czasu przyglądać się całemu zajściu, musiała się zająć JEJ zagrożeniem. Miała nadzieję, że Jin coś potrafi, bo ona w walce grupowej raczej miała problemy. Bardziej specjalizowała się w jednostkach, niż w ogółach. Jeżeli nie powstrzymają tego teraz, później nie będzie już czego zbierać. Dlatego też Emily użyje Nope (D) na nodze każdego szarżującego na powóz żołnierzyka, piorytet mieli Ci najbliżsi jej, oraz Ci z którymi walczyłby jej ziomek Jinuś. Sama postara się być na powozie, by był obserwatorem i wspierającym Jina. Mimo iż się nie polubili, oboje chcą przeżyć. W razie zagrożenia Emily odskakuje, uchyla się, odturla, byle przeżyć i nie zostać zranioną. Jak już coś będzie, czego nie będzie w stanie uniknąć spróbuje się zasłonić rękoma. Nom, byle przeżyć! Użyte Umki: Mentalista III, zaklęcia Mentalne działają o rangę wyżej
Yamamoto
Liczba postów : 142
Dołączył/a : 13/01/2016
Temat: Re: Śnieżna dolina mgieł, fabryka słodyczy i trakt do Shirotsume. Czw Cze 15 2017, 23:17
Mężczyzna spojrzał na rozmówców i westchnął. Głupi ci tylko udają. -To nie rozwiązuje podanych przeze mnie wątpliwości czyż nie? - mruknął spode łba, choć prawie nie wybuchnął śmiechem. Jego zdolności im pomóc. Ha! Prędzej zaszkodzi wszystkim po równo. W głębi duszy taki pakt mu pasował, ale miał rolę do odegrania. Spojrzał na frajera, który przybył tu z nim. Debil. Chyba on też będzie musiał umrzeć. Tylko trzeba to wszystko grzecznie załatwić. Nie będzie przecież walczył sam z całą grupą. To byłoby bez sensu.
Terrenco
Liczba postów : 155
Dołączył/a : 31/10/2016
Temat: Re: Śnieżna dolina mgieł, fabryka słodyczy i trakt do Shirotsume. Pią Cze 16 2017, 07:59
- 80.000 mówisz panie. Hmm... ale robota też nie do końca legalna. - rzekł zastanawiając się. Brać, nie brać, oto jest pytanie. A trzymanie się za bródek i udawanie zamyślonego nic mu w tym nie pomagało. A co mu tam. Stary plan nadal jary! Tylko cel mniejszy. - Niech będzie. Najwyżej stracę, ale co mi tam. Takie widoki... z pewnością mi to wynagradzają już teraz... - rzekł energicznie pierwszą część wypowiedzi, ale przy drugiej połowie tak jakby się zawiesił. Tak jakby wpadł w trans, ale on po prostu zapatrzył się w kobiecie kształty. Dopiero jak ktoś przemówił, a nie było to nikt inny jak drugi mag co się zgłosił, zaczął się głowić. Co to za dziwna magia może być, skoro nadal czuje, że sposób w jaki będzie musiał walczyć? Co jak co, magia teleportów też nie ma większego zastosowania w walce czy też wsparciu, no ale dla chcącego nic trudnego... Jak się popieści to się zmieści. - To jaką pokręconą magię musisz w takim razie mieć? -
Ryukehoshi
Liczba postów : 172
Dołączył/a : 09/01/2015
Skąd : Biała Podlaska
Temat: Re: Śnieżna dolina mgieł, fabryka słodyczy i trakt do Shirotsume. Pią Cze 16 2017, 16:01
***
MG
***
Tura jest co cztery dni. Odpis będzie maksymalnie o 23 czwartego dnia. Chyba że wszyscy odpiszą wcześniej.
***
Ejji
***
Pierwsze uderzenie serca. Robisz dwa szybkie i długie susy. Jednak mag z niebieskimi włosami nie jest opóźniony w rozwoju i szybko reaguje. Wskazuje ręką śnieg pod Twoimi stopami następnie energicznie unosi ją do góry. Z podłoża wyłaniają się uformowane białe dłonie które próbują złapać Cię za nogę. Jednak refleks, zmysł walki, Mōdokangarū i skrytobójca sprawiają że to nie jest możliwe. Idealnie i z gracją omijasz wszystkie śnieżne ramiona skacząc z punktu do punktu. Drugie uderzenie serca. Wybijasz w górę. Serce Mikaela zamienia się w dwa ostrza w twoich dłoniach z czego jeden z nich bierzesz odwrotnym chwytem. Zaczynasz się kręcić celując w maga stojącego po środku. Pierwsze cięcie dosięga szyi wygadanego maga a drugie jego torsu. Jednak... Jego obraz się rozmazuje i znika. W tej chwili jesteś w miejscu w którym stał środkowy mag. Ten po prawej rozpłyną się w mgle a ten po lewej obrócił się w Twoją stronę wykonując prawy podbródkowy w powietrze. Trzecie uderzenie serca. Twój instynkt zaalarmował. Wykorzystałeś pęd jaki zrobiłeś obracając się i tylko delikatnie odbiłeś się od podłoża i wykonałeś przewrót w tył w kierunku gdzie rozpłynął się trzeci mag. Razem z Twoją stopą wybiła wielka śnieżna pięść. Przyklęknąłeś na jedno kolano. Lodowy mag nie widzi Cię przez białą białe ramię które poszybowało półtora metra w górę i zaczęło skręcać w Twoją stronę.
***
Jin
***
W pierwszej kolejności dopadasz do dwumetrowego gościa z mieczem dwuręcznym. Bierze zamach przez głowę. Na szczęście nie jest to mega szybki ruch więc prędko to wykorzystujesz i wykonujesz cięcie z ukosa. Niestety olbrzym to zauważa i wykonuje potężne kopnięcie które Cię powala. Ostrzem chce już rozpłatać Ci głowę ale robisz unik i turlasz się w lewo. Szybko się podnosisz i wykonujesz cięcie w zgięcie kolana. Olbrzym upada na jedno kolano a Ty stoisz za nim. W tym momencie dopada do Ciebie włócznik który wykonuje pchnięcie. Ty ledwo robisz unik gdzie grot robi płytką ranę w prawym boku. Szybko się odwracasz i wykonujesz potężne cięcie z dołu podcinając jego krtań. Dobijasz olbrzyma cięciem w tył głowy. Pchnięcie kolejnego włócznika parujesz ostrzem. Włócznia się suwa po klindze, Ty wykonujesz skok i temu też podcinasz gardło. Na końcu z niebywałą prędkością dopada Cię gość z rapierem. Wykonuje pchnięcie w głowę, Ty jednak ledwo tego unikasz. Zostaje po tym płytka rana na policzku. By zwiększyć dystans i móc pomyśleć kopiesz go prawą nogą on jednak odskakuje i robi salto w powietrzu po czym z gracją szermierza staje w odległości pięciu metrów od Ciebie.
*opis Twojego ataku był tak ubogi że przy takim poziomie trudności powinien zakończyć się śmiercią postaci ale dam Ci jeszcze jedną szanse
***
Emily
***
Na wszystkich co szarżowali na Ciebie użyłaś Nope. Czterech przeciwników padło jak zapałki.
***
Yamamato i Terrenco
***
Na wypowiedź Darhka mag nie zareagował. Kobieta słysząc drugiego tylko przewróciła oczami. -Więc... -zaczął mag ale nagle złapał się za klatkę piersiową i drżącym głosem powiedział-Zniszczyli moją projekcje...-szkliste punkty na jego ciele zaczęły świecić intensywną zielenią tak samo jak jego oczy-Chyba-podniósł głowę a wokół niego zaczęły wirować strugi zielonej energii, która aż była namacalnie wyczuwalna-czas bym zawitał w eskorcie. Te słowa były już wypowiedziane śmiertelnie poważnym i głębokim tonem.
***
Stan postaci: Emily MM-60 Czas trwania Nope: 1/2 Ejji MM-138 Czas trwania Mōdokangarū: 1/2 Jin Rany klasy D. Yamamoto MM-90 Terrenco Szansa zakażenia <2%
Emily
Liczba postów : 62
Dołączył/a : 05/03/2017
Temat: Re: Śnieżna dolina mgieł, fabryka słodyczy i trakt do Shirotsume. Sob Cze 17 2017, 13:59
No tak, wszyscy się wywalili. Ale na tyle koniec roli Emily w tym teamfighcie, gdyż nie ma żadnej broni, szczególnie zdolnej zabić tych typków. Nie podejdzie do nich, bo jej zaklęcie działa tylko krótki czas i zanim ona w ogóle zaczęłaby robić im kuku to oni wyswobodziliby się z jej czarów. Dlatego popatrzyła na to co się z Jinem dzieje, a że on miał mieczyk i w sumie przed chwilą kogoś zabił to był idealny plan by się zamienić. Podejdzie/podbiegnie/zbliży się do niego i użyje Nope (D) na jego przeciwnikach wybierając nogi albo ręce, w których trzymane były bronie. - Tam leży 4, zabij ich szybko, bo za chwilkę zaklęcie mi się skończy, a ja powstrzymam tych tutaj. W razie zagrożenia wykona unik jaki jest w stanie, odskok, przewrót, przychylenie się, a jak już naprawdę nie będzie szans to zablokuje atak ręką/rękami. Pierwszego ewentualnie przepuści Jina, by mógł przejść do "jej przeciwników". Mental III, zaklęcia do B działają z rangą wyżej i MG decyduje w jaki sposób. Zasięg, siła, czas trwania itp.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Śnieżna dolina mgieł, fabryka słodyczy i trakt do Shirotsume. Sob Cze 17 2017, 20:47
Wszystko idzie tak jak powinno... Ten plebs nie ma co do mnie startować! Są słabi, żałośni, beznadziejni... Albo to ja jestem zbyt dobry i zbyt szybki? To jednak wciąż nie wszystko na co mnie stać. Mogę być jeszcze lepszy, szybszy, silniejszy, ale nie ma sensu ukazywać tutaj pełni swoich możliwości. Wystarczy dać jej tyle, żeby pokonać te miernoty... Wszelkie próby zatrzymania są bezskuteczne. Ofiara wręcz zostaje podana jak na tacy... Wystarczy do niej sięgnąć ostrzami i... Znika? Czyżby to zwykła iluzja? Dałem się tak łatwo oszukać? - Kurwa... - rzucam krótko i wściekle przez zaciśnięte zęby, zdegustowany takim podstępem. Nie ma jednak czasu na użalaniu się nad niedoszłą ofiarą. Trzeba skupić się na dwóch pozostałych magach, którzy stanowią tutaj o wiele bardziej realne zagrożenie. Skoro ich ataki wydają się być dość prawdziwe, oznacza to, iż sami muszą być prawdziwi... A prawdziwych można zabić... Pożałują, że weszli mi w drogę, a jeszcze bardziej pożałują tego, że posunęli się do takiego podstępu... W ostatnich chwilach ich żyć pokażę im, że nie należę do osób, które powinno się denerwować... Ponieważ mam dość agresywne metody na okazywanie gniewu i złości... Skoro głównodowodzący, dużo gadający, bez sensu pieprzący zniknął, to trzeba się pozbyć innych zagrożeń. Pieprzyć póki co gościa od mgły... Nie ma sensu za nim biegać... Wpierw należałoby zająć się pożeraczem lodu, który może stanowić o wiele większe zagrożenie. Ma dość niebezpieczną magię, co już zdołał pokazać. Lecz na szczęście rozpalone i gorące ostrza mogą działać tutaj na moją korzyść. Dzięki nim jego moc może okazać się nie tak skuteczna wobec mnie, jak mogłaby być. Aczkolwiek... Jak znajdzie się w zasięgu mych ostrzy, to nie powinien mieć już najmniejszych szans... Zatem należy po prostu ten dystans jak najszybciej skrócić i pozbyć się problemu. Najszybsza droga zaś może prowadzić przez śnieżne ramię, za którym prawdopodobnie właśnie stoi. Nie mam zamiaru go omijać... To byłaby tylko strata cennych sekund. Wyskakuję zatem w górę, żeby znaleźć się nad ramieniem i wykorzystać je do kolejnego skoku, prosto na pożeracza lodu. Może i będąc w powietrzu mogę mieć małe szanse na unik jakiegokolwiek ataku, ale na szczęście mam swoje mieczyki, którymi całkiem sprawnie umiem się posługiwać. Będzie strzelał sopelkami? Odbiję je w locie swoimi ostrzami... Stworzy wielką, lodową ścianę? Przetnę ją gorącą stalą... Nic nie ma prawa stanąć mi na drodze... Cokolwiek tylko spróbuje, to zniszczę... Jestem wściekły... Wybrana przeze mnie ofiara zniknęła, więc muszę ją zastąpić innymi... A kiedy już pożeracz lodu znalazłby się w zasięgu ostrzy, wtedy wziąłbym obszerny zamach mieczykiem w lewej dłoni, żeby na nim skupił całą swoją uwagę. Lecz pierwszy cios zadałbym drugim mieczem, pchnięciem od dołu, pod żebra. Dopiero później ciąłbym ostrzem z lewej, by uciąć niebieskowłosemu głowę. To z reguły załatwia sprawę... Następnie rozejrzałbym się za jegomościem od mgły i jakby znalazł się w zasięgu wzroku, to skakałbym do niego, żeby posiekać go na drobne kawałeczki. Najpierw nóżki, potem rączki, na koniec głowa... Jeśli jednak nie byłoby go nigdzie widać, to niezaspokojoną agresję zacząłbym wyładowywać na pozostałych wrogach, których wpierw zdecydowałem się ominąć. Może być dla nich niemałym zaskoczeniem, jak zacznę do nich doskakiwać i ciąć ich po plecach i karkach. Nie mam zamiaru odpuszczać żadnemu z nich...
//Umiejętności, te co zwykle
Shuugei
Liczba postów : 109
Dołączył/a : 28/05/2017
Temat: Re: Śnieżna dolina mgieł, fabryka słodyczy i trakt do Shirotsume. Pon Cze 19 2017, 16:16
Pomimo początkowej niechęci do mordowania, Jinowi nie poszło najgorzej. W dodatku jego zaklęcie specjalne wręcz zmiotło wrogów. Żartuję. Żadnych zaklęć. Zaklęcia są dla słabych. Yuichi szybko, ale z drobnymi problemami załatwił kilku przeciwników, stając naprzeciw osoby, dzierżącej rapier. Długo nie potrzeba było, aby chłopak przekonał się, że z całej tej grupy, którą dotychczas pociął, to właśnie on będzie najgorszym wrogiem. Samo wycofanie się mężczyzny i unik przed kopniakiem był na tyle elegancki, że nasz bohater pokiwał lekko głową z uznaniem. Stanął w pozycji bojowej lewą rękę trzymając z tyłu, natomiast prawą razem z kataną z przodu, podobnie postępując z ustawieniem stóp. Uchylił się lekko po czym chciał już ruszyć w kierunku przeciwnika. Wtedy usłyszał Emily. Szybko spojrzał za siebie widząc leżących na glebie ziomków. Oczywistym było, że dobicie ich będzie dobrym pomysłem. Niezła jest. Od tak powaliła czterech na ziemię. Kto by pomyślał. Tylko czy tego też da radę? A niech będzie, zaryzykujemy. Zgodnie z tą myślą spojrzał jeszcze raz przed siebie, aby mieć pewność, że w momencie, w którym się przyglądał grupce za sobą (co zajęło co prawda chwile, ale w takich walkach może być to kluczowe), mężczyzna z rapierem nie ruszył na niego. Jeżeli tak, to postara się on sparować unik poprzez odbicie go w bok tak, by przeciwnik się odkrył. Wtedy lewą pięścią wyprowadzi cios w podbródek po czym zrobi krok do tyłu, zamach i spróbuje ciąć krtań przeciwnika.
Jeżeli jednak mężczyzna z rapierem będzie cierpliwie czekał, bądź nie będzie jakoś szczególnie szybki, krzyknie do Emilki. - Uważaj na niego, zaraz wracam. Po czym mając nadzieję, że dziewczyna nie wyłoży kopyt, ruszy na dobijanie wrogów. Będzie zaczynał oczywiście od tych leżących najbliżej wykonując szybkie cięcia tak, by jak najszybciej pozbawić ich życia i wysłać do Bozi. Gdyby nagle któryś z nich zaczął się podnosić, wykona on szybki ruch w jego kierunku i postara się go dobić aby nie sprawiał żadnych kłopotów. Jeżeli nie zdąży dobić wszystkich a oni wstaną i będą mogli walczyć, oczywiście zajmie się nimi. W końcu lepiej będzie jeżeli to on zajmie się czterema, a jego towarzyszka jednym. Może i tego uda się jej obezwładnić? Tam leży broń więc w razie czego będzie mogła ją podnieść i dobić go.
W razie walki z osobnikami, którzy już wyrwą się z zaklęcia Nope, chłopak zastosuje wszelakie cięcia z priorytetem na natychmiastowe zabójstwo wroga. Gdyby jednak miał on doznać jakiejś rany, wykona unik/odskok/sparuje atak. Nie chciał bowiem już oberwać w żaden sposób. Dodatkowo podczas mordowania, będzie starał się skupić na tyle, aby zauważyć ewentualny, niespodziewany atak. Nigdy nie wiadomo kto i skąd zaatakuje, tym bardziej, że to wrogowie (JESZCZE) mają przewagę liczebną.
Wersja optymistyczna lv 999: W przypadku bezproblemowego wymordowania leżących po zaklęciu, wróci on do Emilki i szybko zajmie się szermierzem, oczekując wsparcia ze strony "koleżanki". Zauważył już, że mimo wszystko zaklęcie to jest bardzo silne i bezproblemowo powaliłoby może i nawet jego. W walce z szermierzem, Jin będzie wykonywał głównie bloki kataną, starając się w odpowiednim momencie znaleźć lukę i tam wyprowadzić cios. Gdyby któraś akcja miała zagrozić jemu lub towarzyszom, postara się jej nie wykonywać. Priorytet: własne życie i brak ran>towarzysze>zabicie wrogów.
Zresztą kto wie, może Emily podniesie którąś broń i znienacka zaatakuje tak, że "rapierzysta" się odsłoni co doprowadzi do jego zguby?
Yamamoto
Liczba postów : 142
Dołączył/a : 13/01/2016
Temat: Re: Śnieżna dolina mgieł, fabryka słodyczy i trakt do Shirotsume. Pon Cze 19 2017, 22:08
Yamamoto, choć nie wyglądał na zadowolonego, w głębi duszy był szczęśliwy. I wkurwiony na tych debili. Długo planują tu jeszcze pierdolić bez sensu? Może jeszcze niech kurde zaczną rozkminiać filozofie życia, by oni wszyscy zdążyli podokańczać misję. Niech wreszcie ruszą, a nie pierdolą tu od rzeczy. Nosz kuwa. On tylko stał i patrzył, okazywał, że ok, wykona tę misję, może niezbyt chętnie, ale wykona, chociaż na myśl o rzezi magów aż go rozpierało z wewnętrznej radości. Będzie bił, oczy podbijał, będzie mordował i zabijał. I nie będzie żadnych żywych magów mijał! To nie wiem... let's go?
Terrenco
Liczba postów : 155
Dołączył/a : 31/10/2016
Temat: Re: Śnieżna dolina mgieł, fabryka słodyczy i trakt do Shirotsume. Wto Cze 20 2017, 08:37
A więc doszło do tego... zniknęła jakaś projekcja. Chyba coś ważnego w takim razie się stało, jednak jemu nic to nie mówiło. Aczkolwiek to, że nowy zleceniodawca ma zawitać w eskorcie już mu coś mówiło. Czyli to znaczyło, chybaaaa, że pora wziąć się do roboty. Znaleźć artefakty które są schowane w skrzyni na słodycze, zabrać je i po robocie. A, no. I jeszcze wypłata. W sumie nie ma w tym żadnego problemu, wydaje się nawet trochę za łatwe z tego punktu widzenia... To zaraz się zobaczy z innego. Terrenco ochoczo splótł palce u rąk i rozciągnął się, strzelając z nich: - A daleko to? Albo czy mógłbym poznać współrzędne lokalizacji? Załatwić to można o wiele, wiele szybciej, panie nowy zleceniodawco. - odparł tuż po jego wypowiedzi.
Sponsored content
Temat: Re: Śnieżna dolina mgieł, fabryka słodyczy i trakt do Shirotsume.
Śnieżna dolina mgieł, fabryka słodyczy i trakt do Shirotsume.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.