I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Wschodnie wybrzeże. Rozległa, piaszczysta plaża granicząca bezpośrednio z puszczą, która przypominała zarówno tropikalną dżunglę, jak i gęsty liściasty las.Ciężko określić czego jest więcej. W najbliższej okolicy żadnych zabudowań...
~...~
MG
Może nie wszyscy wylądowali bezpośrednio na plaży, ale większość zdecydowanie tak. Ci którzy jeszcze mieli siły, pomogli wyjść na brzeg tym, którzy już ich nie mieli. Sam Qilin wylądował ciężko na piachu i niemalże od razu wrócił do swojej miniaturowej postaci. Nawet nie miał siły, aby wskoczyć Kiirobarze w ramiona, tylko rawrnął coś po cichutku, zwinął się w kulkę i zasnął. I większość załogi postąpiła tak samo jak Qilin. Położyli się tam gdzie wydawało się, że nie sięgnie ich tam woda i pozwolili sobie pozasypiać. Nawet kapitan Brzoskwini usiadł zmęczony i wpatrywał się nieodgadnionym spojrzeniem w horyzont.
Autor
Wiadomość
Kiirobara
Liczba postów : 553
Dołączył/a : 07/06/2015
Temat: Re: Wielkie Księstwo Ro - wybrzeże Nie Sty 15 2017, 00:00
Cisza zawsze jest czymś niepokojącym, zwłaszcza jeśli brakuje w niej regularnego "Rawrnięcia". Jeszcze przez dłuższą chwilę stoję przy wodospadzie, wyczekując Qilina, jakiejś jego reakcji, ale nie ma nawet najmniejszej. - Dobra maleńki... Jeśli miał to być jakiś żart, to informuję cię, że jest naprawdę słaby - oznajmiam, patrząc w wodospad, lecz odpowiedzi żadnej nie ma. Wzdycham ponuro i podchodzę do wody, a tam zwykła skała. To tym bardziej nie jest zabawne. Spanikowany cofam się od wodospadu, rozglądając się wokoło. - Colerciacholerciacholercia... - powtarzam niczym jakąś mantrę, łapiąc się za rude kłaki i chodząc w kółko. Tak to już jest jak się zgubi coś ważnego, z powodu jakiejś głupoty. A może to tylko halucynacje z powodu okolicznych roślinek? Tak... Na pewno to halucynacje... Przecież Qilin nie zostawiłby mnie tak samego. Kucam zmęczony, próbując zachować spokój. Albo po prostu to wszystko jakiś koszmar? Może zaraz obudzę się w cieplutkim łóżeczku, mając zaparzoną kawę na biurku, z zadaniem odprowadzenia Sory do szkoły. Przynajmniej tak być powinno. Wzdycham głęboko, przysiadając na ziemi, nie zważając na to czy jest mokra i brudna. Właśnie oto znalazłem się w jakimś lesie, na drugim końcu świata... Sam... No super po prostu...
Abri
Liczba postów : 838
Dołączył/a : 24/03/2014
Temat: Re: Wielkie Księstwo Ro - wybrzeże Nie Sty 15 2017, 01:30
MG
W tej ciszy słychać było tylko deszcz uderzający niemiłosiernie w liście i wpadający do wody. Kiirobara był sam, a to się nie zdarzało. Qilin zniknął za wodospadem i nie było go dosyć dłuższą chwilę. Młody policjant prawie wydeptał sobie ścieżkę, a i nawet wyrwał sobie kilka włosów. W końcu, kiedy mokry, brudny i zmęczony przycupnął sobie, aby odpocząć przypomniał sobie słowa kapitana Brzoskwini, mówiące o bestiach zamieszkujących tę puszczę - pozostało mu więc mieć nadzieję, że pod nieobecność rudego przyjaciela nic nie postanowi go pożreć. I tak przez jakąś godzinę tego siedzenia, nie działo się kompletnie nic oprócz nasilającego się deszczu. Kiirobara mógł spróbować zasnąć, ale nie będzie to spokojny sen...
Spokojnie... Byleby tylko nie panikować... Wszystko będzie dobrze... Czasem po prostu bywają trudniejsze sytuacje, żeby sprawdzić naszą wytrwałość i dają doświadczenie trudnych chwil, oraz jak sobie z nimi radzić. - Dupa, nie doświadczenie - mówię wściekle, sam do siebie. Kiedy robi się źle, to jeśli nie panikować, to pozostaje tylko wziąć się zdenerwować i kopnąć jakąś pieprzoną pobliską roślinkę. Jeszcze gdyby to nie była jakaś puszcza, jakby tak nie padało, to nie byłoby tak źle. Ale cóż ja samemu mogę zrobić w takich warunkach? Bez pomocy Qilina i bez żadnej znajomości terenu. A mogłem nie słuchać tego rudzielca, tylko pomóc biednym żeglarzom. Teraz to mnie by się taka przydała. - Dobra towarzyszu Qilinie! Dosyć tego śmieszkowania! Wracaj tutaj! - wołam zirytowany, po dłuższej chwili. Może uda się go po prostu przyzwać z powrotem samą siłą woli, o ile zdążył wrócić do swej pierwotnej formy, czy też nie przestał nawet istnieć. Zatem kilkakrotnie nakazuję mu wrócić, siłą woli (Wróć do Mnie PWM). Tylko, że jeśli nie zadziała, to trochę niefajnie. A jeśliby zadziało, to mały rudzielec dostałby taki opiernicz oraz karę, że przez miesiąc nie wychodziłby już z domu! Ale jeśli nie zadziała... To pozostaje się kierować przeczuciami. Coś podpowiedziało, że Qilin znalazł się gdzieś daleko, może wystarczyłoby się po prostu kierować w tamtą stronę. A jeśli potęga podświadomości nie byłaby zdolna tego określić, to podświadomie poszedłbym w prawo. I tak nie wiem gdzie jestem! Co za różnica zatem? A stojąc i moknąć w tym miejscu raczej nic nie osiągnę, więc idę... Zdenerwowany, mokry, zmęczony... Denerwujący ten świat...
Potęga podświadomości podpowiadała tylko tyle, że Qilin gdzieś jest, ale zdecydowanie znajduje się poza zasięgiem maga. Nakazanie stworzonku powrotu nie zadziałało ani za pierwszym razem, ani za drugim. Dopiero po kilkukrotnym przywoływaniu mały Qilin pojawił się obok. Był podekscytowany, choć nie wyglądał za ciekawie. Prawe skrzydełko-uszko wygięte było w nienaturalny sposób. Podświadomość powiedziała "złamane". Jakby tego było mało cały czas unosił lewą przednią łapę, z której sączyła się powoli krew. Oprócz tego cały był podrapany, pogryziony i pokrwawiony - choć akurat o tę ostatnią kwestią zadbał już deszcz zmywający powoli ślady krwi i pokazujące, które z nich tak na prawdę były z jego własnych ran. Ruda kuleczka rawrnęła i zaczęła opowiadać Kiirobarze na swój sposób o tym, co się stało kiedy zniknął za wodospadem. O tym jak wyczuwał stworzenie podobne do niego, o tym że bardzo chciał je spotkać o tym, że z nim walczył i co najważniejsze o tym, że znalazł Sorę.
Stan postaci: Qilin - złamanie prawego skrzydła u nasady - latanie przez jakiś czas niemożliwe na każdym etapie ewolucji. Otwarta rana na lewej przedniej łapie - mocno krwawi. Oprócz tego zadrapania i pogryzienia w wielu miejscach
Nie dość, że znika, to jeszcze kiedy się pojawia, to jest cały poraniony! Co to w ogóle ma znaczyć?! Do czegóż to doszło, żeby mój wierny towarzysz Qilin zszedł na drogę łobuziarstwa i zaczął się szlajać gdzieś po wodospadach! - Jak mogłeś się tak okrutnie i bezczelnie zachować! - mówię karcąco, pomimo stanu w jakim się znajduje. - Myślisz ty coś w ogóle?! Co ty niby masz w tym rudym łebku?! Do reszty ci już odbiło! A co z wiernością, przyjaźnią i współpracą?! Zawiodłem się na tobie! - Rawr? - warczy pytająco, a potem powraca do tych dziwnie entuzjastycznych rawrnięć. Podskakując na boki, co jakiś czas wskazując łapką na mnie i ocierając się o wszystko i po charakterystycznych rawrnięciach, wnioskuję, iż dokonał czegoś odkrywczego. Jednakże jego "tłumaczenia", iż niby znalazł Sorę, tylko jeszcze bardziej mnie wzburzają. Tylko narobił sobie przy tym licznych ran, a Sory jak nie było, tak nie ma. Nawet jeśli go widział, to skąd mam mieć pewność, że to nie jakieś teraźniejsze wymysły rudego stworzenia, tylko żeby mnie ułagodzić. - Naprawdę, rozumiem, że zew natury, piękny las i w ogóle, ale to już nieco bezczelne! Straciłem jego, ale jeszcze mogę go odnaleźć. Jeślibym stracił ciebie, bym już nie mógł sobie z niczym poradzić. Mam nadzieję, że rozumiesz? - pytam, już nieco spokojniej, po czym delikatnie podnoszę Qilina i umiejscawiam go sobie na głowie. - W takim stanie niewiele zdziałasz, ale ważne jest to, że przy mnie jesteś - oznajmiam, po czym rozglądam się po lesie, po raz kolejny żałując tego, jak często zdarzało mi się spać na lekcjach geografii. - No, to mam nadzieję, że przynajmniej wiesz w którą teraz iść stronę - mówię z niemałym zakłopotaniem. Bo w sumie to czy on zdecyduje gdzie mamy iść, czy ja nie zrobi większej różnicy. Ale zrzucając ten obowiązek na niego, nie będę musiał obwiniać samego siebie jeśli donikąd nie trafimy.
Deszcz nie zelżał ani na moment. Cały czas padał niemiłosiernie, a jego jedynym plusem było to, ze zmywał z rudego stworzenia krew... Qilin wskazał kierunek - wodospad. Czy był to wyjątkowo nieśmieszny żart, czy też rzeczywiście znajdowało się tam jakieś cudowne przejście, przez które tylko małe stworzonko mogło się przedostać - tego nie wiadomo, ale Kiirobara postanowił zaryzykować. Z krwawiącym Qilinem na głowie wszedł pod opadającą ścianę wody i...
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.