I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Temat: Każdy potrzebuje chwilę odpoczynku. Czw Paź 27 2016, 12:31
First topic message reminder :
Jakiś tydzień temu...
Kyouma postanowił odpocząć. Nic wyjątkowego, dla niego gdyż z natury był leniwy i często odpoczywał. Ten jednak rodzaj odpoczynku był inny niż tamte, bo chciał się zrelaksować, a to jak się okazało stawało się trudniejsze z dnia na dzień. Nie wiadomo co może na to wpływać. Może wydarzenia ostatnich dni... może lęk przed tym, że Dziewiąty nigdy nie istniał, a może to wszystko jednocześnie. Cóż, cokolwiek to było, każdemu należy się chwila odpoczynku.
To działo się na trakcie prowadzącym w stronę Magnolli. Piesza wycieczka z Ruin zawsze zajmowała sporo czasu, ale był do tego przyzwyczajony. Tak ogółem to zawsze miał talent do szybkiego przyzwyczajania się i klimatyzowania, gdyby nie to wówczas nadal błąkał się skonfundowany z faktu bycia w dawnych czasach. Wracając jednak do kwestii traktu. Tak podróżując sobie wzdłuż niego, niespodziewanie postanowił z niego zejść, kierując ciężkie kroki w stronę polany, która wyjątkowo wpadła mu w oko. Wydawała mu się idealnym miejscem na spoczynek.
Olbrzym przeciągnął się, rozpinając uprząż trzymającą kotwicę, pozwalając by luźno spadła na ziemie. Następnie podniósł ją bez większego pośpiechu i pewnym ruchem wbił ją w ziemie na tyle by mogła stać pionowo. Zdjął z siebie płaszcz i odwinął łańcuch z ciała, zawieszając go wokół kotwicy. Zdjął z siebie swoją zamszowy bluzę, swoje skórzane podkuwane buty i ułożył je starannie koło reszty swoich rzeczy. Worek z jedzeniem położył blisko siebie, tak by móc w każdej chwili sobie podjeść jej zawartość po czym położył się opierając plecy na swojej wiernej kotwicy. - Mmm... przyjemnie. - Mruknął cicho, obdarzając promienie słońca ciepłym uśmiechem. Nie minęło wiele czasu, a Morfeusz zajął się Wróżkiem obdarowując do sielankową drzemką za którą tęsknił od kilku dni. I tak właśnie się relaksował, na środku lekko pochyłej zielonej polany.
Leżąc tak, na wznak wpatrywała się w niebo rozmarzonym spojrzeniem i słuchała co mówił. Coś o liniach czasowych? Tego oczywiście nie rozumiała. Nie potrafiła pojąć wielu spraw, które rządziły ludzkim światem, ale nie przejmowała się tym. Sama miała ważniejsze sprawy, które musiała rozumieć... Ale było coś prawdziwego, w tym co mówił. Coś, co nawet ona rozumiała. Z pewnością jego pojawienie się w tym czasie już coś zmieniło. Pojawił się dopiero teraz prawda? A jednak Abri miała wrażenie, jakby znała go od bardzo dawna... Przeturlała się, tak, aby na niego spojrzeć. Aby mu się dokładnie przyjrzeć. Jej twarz przybrała skupiony wyraz, przez co wyglądała dosyć śmiesznie. Od tego są przyjaciele... - Chyba tak - odpowiedziała krótko, ale to nie było jedyne co powiedziała - Właściwie, to od czego jeszcze są przyjaciele? - zapytała patrząc na Kyoume z takim przejęciem, jakby od tej odpowiedzi zależało jej życie. Bo Abri nie wiedziała... Wydawało jej się, że ma wielu przyjaciół. I wielu przyjaciół miała zanim opuściła swój dom. Ale nie miała jeszcze okazji spytać innych ludzi jak to wygląda. Nie wiedziała jak powinien zachowywać się prawdziwy przyjaciel, ani nie wiedziała jak takiego rozpoznać. To co zawsze myślała, mogło teraz okazać się błędne. Ale wtedy musiała przerwać swoje rozmyślania o kwestiach związanych z przyjaźnią. Zamrugała kilka razy patrząc na Kyoumę - Tylko raz? - zapytała zdziwiona. Przecież to niemożliwe! Przecież tak bardzo lubiła latać! Każdemu chciała pokazać tę część świata, której nie znali! Tę część świata, która zarezerwowana była dla ptaków! Ale wysłuchała jego opowieści z zaciekawieniem. Niebezpieczne stworzenie? Abri go uratowała? Na gryfie? Mrugała tak szybko, że aż coś wpadło jej do oka. Usiadła i zaczęła walczyć z paprochem, który ją zaatakował. Gdyby towarzysz chciał jej w tym pomóc, ona chętnie skorzysta z jego pomocy. Nigdy nie lubiła tego w ludzkich oczach - zawsze kiedy coś wpadało jej do oka nie potrafiła sobie radzić z tym sama. Większość zwierząt miało podwójną powiekę, czego jej brakowało w tej postaci... Po dłuższej chwili kiedy wreszcie uda jej się doprowadzić oko do porządku znowu odwróci się do Kyoumy. Z jednej strony bardzo chciała wiedzieć, ale z drugiej... Czy to będzie w porządku jeśli zapyta? Czy nie zepsuje czegoś, zanim przyjdzie na to czas. Ugryzła sie w policzek. - Co to jest nagryfie? - oczywiście jej przeklęta ciekawość znowu doszła do głosu zanim zdążyła ją w ogóle powstrzymać. To musiało być dla Kyoumy dziwne przeżycie. Uczyć kogoś czegoś, czego być może sam nauczył się od tej osoby. Ale Abri nie zwracała na to uwagi. Przysiądzie na kolanach i znowu spojrzy na Kyoume skupiając na nim całą swoją uwagę. - Kyouma... potrafiłbyś kogoś skrzywdzić? Musiała zapytać. Owszem, wiedziała że mogła mu ufać. Chciał, aby Abri czuła się przy nim bezpieczna, tak jak on przy niej, ale musiała wiedzieć. Życie wśród ludzi przekonało ją, że ci są przeróżni. Jedni zabijali dla rozrywki, inni dla zemsty... Zwierzęta tego nie robiły. Jeśli walczyły ze swoim gatunkiem, to tylko w obronie własnej, lub w celu zdobycia pożywienia... Ale Abri skarciła się w duchu za te pytanie. Co zrobi, jeśli odpowie, że tak? Czy powinna wtedy uciec dopóki jeszcze może? W każdym jest choć odrobina dobra o które warto walczyć... Przypomniała sobie własne słowa, ale nie potrząsnęła głową, ani nie ugryzła się ponownie w policzek. Z wyczekiwaniem wpatrywała sie w Kyoume oczekując jego odpowiedzi. Tak, jakby to była teraz najważniejsza rzecz na świecie...
Chłopak obserwował skoncentrowanie na twarzy towarzyszki, zastanawiając się samemu nad czym tak intensywnie rozmyśla. Kiedy zadała swoje pytanie szybko opanował chęć wybuchnięcia śmiechem i bardzo dobrze, bo nie było z czego się śmiać. Biorąc pod uwagę okoliczności Abri mogła jeszcze nie mieć żadnych bliskich przyjaciół, choć wiadomym było, że Gildia zawsze stwarza okazje na nawiązywanie przyjaźni. Ciekawe... ile minęło czasu odkąd została człowiekiem? Abigail nigdy nie opowiadała o tym zbyt wiele, tak jakby coś dręczyło ją z tam tego okresu. Nie miał zamiaru z niej wyciągać tych informacji, chyba, że sama zdecyduje się o nich opowiedzieć. - Przyjaciel to ktoś komu możesz zaufać, przy którym czujesz się bezpiecznie. Na przyjaciela zawsze możesz liczyć i na odwrót. Kiedy jesteś z nim nie musisz się krępować ani udawać kogoś kim nie jesteś. Możesz być sobą, ponieważ przyjaciel akceptuje cię właśnie taką jaką jesteś. No i przyjaciele często mogą się ze sobą nie zgadzać, kłócić się i obrażać na siebie, ale to nie podważy ich relacji. I właśnie to jest przyjaźń, a przynajmniej ja tak to odbieram. - Odpowiedział drapiąc się w zamyśleniu po poliku. Tak... chyba właśnie o to chodzi w przyjaźni. Mógłby oczywiście powiedzieć o tym więcej, podać własne przykłady, ale nie było chyba takiej konieczności w tym momencie. Powinna załapać jak to działa w praktyce. W kwestii latania lekko zaskoczył się jej oburzeniem w głosie, gdy odkryła, że latała z nim tylko raz. No cóż... tak jakoś wyszło, że nigdy nie było okazji. A może to Kyouma nie miał swego czasu odwagi? W końcu zawsze był człowiekiem twardo stąpającym na ziemi. Latanie mogło go w pewien sposób przerażać. Choć po tym pierwszym locie bardzo mu było za tym tęskno. Tak polecieć jeszcze raz. W między czasie zauważył, że Abri spazmatycznie rusza powieką, tak jakby coś jej wpadło do oka. Uśmiechnął się szeroko na ten widok. - Pozwolisz? - Spytał sympatycznie pochylając się w stronę dziewczyny. Podkłada jej pod pod głowę dłoń, by mogła na niej się oprzeć, a drugą ostrożnie wyjmuje niesforny obiekt z jej oka. Pomyśleć, że nawet w przyszłości to sprawiało jej pewną trudność. Zawsze jak coś wpadało jej do oka to robiła się niesforna, a potem walczyła z oczyszczeniem oka przed niechcianą zawartością. Choć w przyszłości nigdy nie chciała sobie pomóc, była zbyt uparta. Kiedy tylko wyjął babroch z jej oka zatrzymał się na chwilę w tej pozycji spoglądając na nią. Był blisko. Chyba nigdy nie był tak blisko niej jak teraz. Zawsze uważał, że miała piękne oczy. Takie ciekawe otaczającego świata jakby wszystko stanowiła źródło fascynacji. I to nie zmieniło się bez względu na linie czasową. Czuł też jej oddech, który muskał jego twarz. Dostrzegał delikatne acz nieco figlarne rysy jej twarzy. Jej gładkie jasne niczym śnieg włosy. Zaczerwienił się niekontrolowanie. Pochylił się nieco bliżej... Lecz wycofał się. Westchnął cicho z powrotem układając się na trawie. Jakież to dziwne myśli potrafiły przelatywać mu przez głowę. Czasem sam nie rozumiał skąd się one brały. No i czemu tak szybko biło mu serce? Kurde, serce uspokój się! Co ty zgłupiałeś, że tak szybko bijesz? Wtedy też usłyszał jej pytanie. "Nagryfie" - Hah! Nie nagryfie lecz na Gryfie. Gryf to pewne mityczne stworzenie, które spotkałaś, a raczej spotkasz w górach w Romerum. Wyglądem przypominają nienaturalnie wielkie Lwy pokryte piórami. Mają na plecach wielkie ogromne niczym Orle skrzydła oraz mają Orlą głowę. Posiadają jednak spojrzenie przewyższające nawet sokoli. Ogon mają lwi, a łapy masywne lecz chwytne zakończone ostrymi szponami. Ale jak trzeba to umie złapać delikatnie, więc nie było źle jak mnie nimi złapałaś w locie. Wielkościowo są około półtora razy większe odemnie. - starał się opowiedzieć o tym stworzeniu tak by Abri mogła sobie dobrze wyobrazić to stworzenie. Osobiście mocno mu zapadło w pamięci ten Gryf. Cóż to było za dumne i majestatyczne stworzenie. Ach... Jego nostalgiczny nastrój nasilał się coraz bardziej oblewając jego ciało coraz większym spokojem. Wszystko wokół zdawało się mu być stworzone tylko po to by mógł odpocząć na łonie natury obok osoby jeszcze bardziej związanej z naturą. Co mogłoby zepsuć ten moment? Najwyraźniej się da. Wyrzucając na wierzch trudne pytanie, które niczym niespodziewany sztorm wybija z równowagi. Opanował jednak statek swojego spokoju, choć czar melancholii prysł. No cóż nic nie trwa wiecznie Podniósł się tak by zrównać się poziomem oczu z rozmówczynią. Przy okazji ubrał na siebie koszulę. Czy potrafiłby kogoś skrzywdzić... - Życie potrafi być naprawdę okrutne. Czasami zmusza cię do sytuacji w których musisz podjąć naprawdę ciężką decyzję o tym czy ktoś skrzywdzi ciebie czy ty jego. Nienawidzę takich sytuacji. Jednakże takie sytuacje nie mają prawa cię zatrzymać. Ale nigdy bym nie skrzywdził niewinnej osoby. Nigdy bym też nie zabił osoby, która zrobiła coś złego. Owszem mógłbym go zatrzymać, spacyfikować może nawet zranić... ale nie zabiłbym. Nawet jak zostałem zaatakowany przez bandytów podczas eskorty karawany. Wówczas zraniłem tych agresorów, którzy chcieli z zimną krwią zabić mnie i ludzi z karawany. Pozostali chcieli bym skończył z nimi raz na zawsze, ale sprzeciwiłem się. Każde życie jest cenne i należy go szanować. Dlatego zająłem się ranami bandytów, związałem ich i na własną rękę wróciłem do miasta by oddać ich w służbie policji. Rozumiesz co mam na myśli? Brzydzę się zabójstwem drugiego człowieka. Jak mógłbym po czymś takim spojrzeć sobie w twarz? - Wypowiedział te słowa dość poważnie, na miarę tematu o którym rozmawiali. A powiedział prawdę. Powiedział co czuł i uważał. Nawet jeżeli w życiu przyjdzie czas gdzie musisz kogoś skrzywdzić, nie zabijaj. Tak właśnie uważał Kyouma. Dlatego nigdy nikogo nie zabił i miał nadzieję, że nigdy nie będzie musiał. Patrzy się po tych słowach prosto w oczy przyjaciółki. Chciał poznać jej zdanie w tej kwestii. Oraz... czemu zadała takie pytanie. Może nie była co do niego jeszcze pewna? W takim razie tym bardziej musiał powiedzieć prawdę. Nie miał potrzeby się zamykać przed nią wręcz przeciwnie. Oto on otwierał się przed nią by ta mogła ujrzeć go takiego jakim jest. Bo tylko w ten sposób można było uzyskać więź zwaną także jako przyjaźń. Taką prawdziwą.
Nie zauważyła tego jak opanował się przed wybuchnięciem śmiechem. Hej! Abri nie widziała nic złego w tym pytaniu! Musiała wiedzieć jak patrzył na kwestię przyjaciół. Po odpowiedzi na takie pytania mogła wiedzieć z jakimi ludźmi miała do czynienia, a to było bardzo ważne. Przecież zaczęła być człowiekiem dopiero poprzedniej zimy. Wcześniej i owszem była wśród ludzi, ale za bardzo się ich bała, aby stać się częścią ich świata. Tak samo długo po dołączeniu do gildii nie potrafiła się przemóc i pokazywać się jako człowiek. Bardzo długo była po prostu białym kotem z gildii. Ciekawe czy on o tym wiedział? Poza tym nie znała go tak, jak chciałaby go znać. Ale podobała jej się wizja przyjaźni, którą jej przedstawił... Kiedy pomógł jej uporać się z własnym okiem uśmiechnęła się przyjaźnie. Całe załzawione i z pewnością czerwone od uporczywego pocierania mogło rozbić cały efekt tego uśmiechu. Ale nie widziała nic złego w tym kiedy się zbliżył. A potem zbliżył się jeszcze bardziej. Zamiast tego odezwała się - Dziękuję Kyouma. Zawsze mam problem z tymi oczami. Później przez chwile myślała o gryfie wyobrażając sobie to stworzenie i zastanawiając się gdzie w ogóle jest Romerum. Abri nie znała się na mapach. Znała świat w którym żyła. Znała całe Fiore tak wzdłuż jak i wszerz, ale nie kojarzyła tej nazwy. Może była gdzieś dalej? Nigdy przecież nie opuściła kraju... Ale po chwili zadała swoje pytanie i... czuła, że coś się zmieniło. Atmosfera zrobiła się jakaś cięższa, a Abri posmutniała z tego powodu. Odwróciła wzrok spoglądając na drzewa jakby czegoś szukała. Znowu wszystko zepsuła... Znowu nie potrafiła ugryźć się w język i zadała niewygodne pytanie. Zawsze to robiła i jeszcze nie nauczyła się. Może jednak rzeczywiście lepiej było, kiedy nic nie mówiła? Ale odpowiedział jej, a Abri słuchała w milczeniu tego co mówił. Myślała o tym... Ona wiedziała, że nie potrafiłaby nikogo skrzywdzić umyślnie. Wolałaby zrobić wszystko, aby uratować ludzi przed walką. Zabrać ich gdzieś, gdzie nie będą musieli tego robić. Ale była inna sprawa o której Abri wiedziała. Była niewolnikiem zwierzęcych instynktów. Mogła próbować je wyciszyć. Kiedy bardzo skupiała się na przeciwniku podczas przejęcia i na tym w jakim celu miała walczyć, to mogła zrobić to tak, aby nie skrzywdzić tych, których chroniła. Ale wiedziała też, że nie zawsze będzie do tego zdolna. Kiedy skończył mówić, Abri spojrzała na niego. Mówił całkiem poważnie. To dobrze prawda? Że nie krzywdził bez powodu... prawda? - Ja się tego boję... - powiedziała cicho znowu przenosząc wzrok gdzieś w przestrzeń przed nią. Powiedziała bardziej do siebie niż do niego. To była ta rzecz, która zawsze ją przerażała odkąd opuściła las. Tam nie było potrzeby z nikim walczyć. Potrafiła radzić sobie bez tego będąc dosłownie poza łańcuchem pokarmowym. Nikt nie robił jej krzywdy, chyba, że były to zabawy. W pewnym momencie nawet i ona odmówiła polowań jeśli te miały służyć tylko zaspokojeniu głodu. Nie wtrącała się w te sprawy, a drapieżniki wiedziały, że mają się trzymać z daleka od Białej... - Boje się, że zrobię komuś krzywdę, kiedy nie będę potrafiła nad sobą zapanować - a było to bardzo możliwe. Instynkty zwierzęce były brutalną siłą której ciężko było stawić czoła. Szczególnie tak delikatnej istocie jaką była Abri. Dlaczego w ogóle zadała te pytanie? Czyżby chciała komuś o tym powiedzieć, ale nie miała komu? Ale nie pociągnęła dalej tego tematu. W końcu jak zawsze i tak nie powiedziała zbyt wiele, a resztę pozostawiła domysłom. Tak po cichutku liczyła na to, że uda się uciec jakoś od dalszej rozmowy na ten temat. Bo jeśli ją spyta - ona mu odpowie. Jednak zamiast tego zrobiła coś innego. Zaczęła gwizdać... Najpierw kilka spokojnych i radosnych dźwięków, które były rytualnym powitaniem z okolicznymi ptakami. Kiedy do jej uszu dotarła odpowiedź, będąca tą samą melodią ale w wykonaniu ptaków, zagwizdała kolejną. Spokojniejszą i nieco dłuższą. Prośbę. Melodia potoczyła się przez las i ucichła niesiona jeszcze dalej. Białowłosa westchnęła kiedy po chwili dostrzegła ptaki na okolicznych drzewach. - Kyouma... nie masz nic przeciwko? - zapytała cicho jakby nie chciała wystraszyć ptaków i nie zwracając uwagi na to, że może nie wiedzieć o co chodzi. Uśmiechnęła się zupełnie tak, jakby cały smutek związany z tamtym tematem gdzieś odleciał, razem z ptasim powitaniem. Wyciągnęła przed siebie rękę i znowu zagwizdała. Tym razem zachęcająco, a kilka ciekawskich ptaków sfrunęło z drzew i przysiadło na niej ćwierkając wesoło. I Abri również wesoło się z nimi przywitała, tak jakby zapomniała o całym otaczającym ją świecie.
Niespodziewanie wstał i przytulił ją, gdy tylko zaczęła mówić o swoich obawach. Nie zastanawiał się nad tym, nie rozmyślał dlaczego tak powiedziała. Poczuł jednak, że należy tak zrobić, a jego ciało posłuchało uczuć. Objął ją dość stanowczo, jednakże nie tak by zrobić jej krzywdę, mimo wszystko miał trochę krzepy. - Strach nie jest czymś złym. To dzięki niemu wiemy co jest dobre, a co złe. To dzięki niemu podejmujemy słuszne decyzje. To dzięki niemu narodziła się odwaga. Bo potrzeba wielkiej odwagi by móc przeciwstawić się własnym lękom. Nie bój się bać. Tylko głupiec i szaleniec nie odczuwa strachu. - Powiedział do niej szeptem, przy czym jednocześnie pomału przesuwał dłonią po jej głowie, głaszcząc pocieszająco. Rozumiał to uczucie, wiele razy go doświadczył i wiele razy musiał z nim walczyć. Jednak jego twarde postanowienia oraz często dość niecodzienna droga dedukcji często zwalczały obawy. Jednak nie zawsze. Nie wszystkie bitwy da się wygrać, szczególnie te z własnymi uczuciami. Minęła dłuższa chwila nim ją puścił ze swojego uścisku. Po pierwsze bo chciał jej dodać dzięki temu większej otuchy, a po drugiego, że po prostu nie chciał puścić. No ale nie wolno przesadzać z tym ograniczaniem ludzkiej przestrzeni. Uśmiechnął się do niej pocieszająco, po czym usiadł z powrotem opierając się plecami na swojej kotwicy. Poruszanie takich ciężkich tematów nie jest w stylu Kyoumy, mimo, że zawsze miał tendencje do cięższych spraw, to jednak teraz był tu by odpoczywać. A skoro Abri też tu była, to ona też musiała. Bo inaczej nikt się nie zrelaksuje i będzie kappa. No i wtedy Abri zrobiła coś co przynajmniej z jego perspektywy od razu rozluźniło atmosferę. Przywołała gwizdaniem ptaki. Ach te wspomnienia z pikników w lesie. To było coś cudownego i do dziś nie zapomni tamtego figlarnego dzięcioła, co myślał sobie nie wiadomo co o kotwicy. Wyprostował się powolnie, bo pamiętał, że zwierzęta nie przepadają za zbyt gwałtownymi ruchami. Chwycił po herbatnika, rozkruszył go i wystawił dłoń przed siebie z okruszkami. Długo nie musiał czekać, by podleciał wróbelek i lądując na jednym z jego palców zaczął pałaszować okruszki. To był doprawdy pocieszny widok, tak samo jak cała ich sfora, które przysiadły koło i na Abruszce. Zerknął na nią ostrożnie, jednocześnie drugą wolną ręką chwytając się z tyłu za lędźwia. Blizna nadal tam była, tak więc... lepiej będzie jeśli nie będzie jej prezentował pleców w najbliższym czasie. Choć wiedział, że kiedyś jej o tym powie. Prędzej czy później. Oby jak najpóźniej.
Tak, to rzeczywiście było coś niespodziewanego. Ale nawet pomimo tego nie odsunęła się od niego. Nie wiedziała jak powinna się zachować w takiej sytuacji, więc pozwoliła się przytulić. Słuchała uważnie, kiedy do niej mówił i nawet nieświadomie wtuliła się w niego bardziej. Szczególnie kiedy zaczął ją głaskać. Nawet o własne życie nie bała się tak, jak o to, co może zrobić pod wpływem instynktów, których niewolnikiem była. Ale potrzebowała ich... Jednak teraz, przez tę chwilę nie myślała o tym. Nie bała się już tego, co powiedziała przed chwilą, ani nawet nie bała się tego, co może ją czekać w przyszłości. Myślała o czymś innym... Nigdy wcześniej nikt jej nie przytulił. A przynajmniej nie tak... Wiedziała już jak przyjemne było głaskanie. Wyglądało na to, że teraz właśnie przekonała się jakie było przytulanie. Kiedy w końcu zaprosiła do nich okoliczne ptaki, obserwowała reakcję Kyoumy z dziwnym wyrazem twarzy - może był to zmartwiony uśmiech? Nie zdziwił się, kiedy to zrobiła. Właściwie to nawet wiedział co robić. To znaczyło, że musiał znać tę sztuczkę. Zamrugała dwa razy i oblizała wargi. - To nie tak, że boje się bać... - zaczęła skupiając się na nowych towarzyszach. Szczególnie na tym, który dobrał się do okruszków Kyoumy. Uśmiechnęła się lekko słuchając radosnego świergotu, kiedy ptaki opowiadały o całym dniu figlowania. - Po prostu...nikomu o tym nie mówiłam - dodała po dłuższej chwili i westchnęła tak, jakby zrzuciła z siebie ogromny ciężar i delikatnie małym palcem pogładziła po dziobie jednego z pierzastych przyjaciół. Ale tak właśnie było. Kiedy żyła w lesie, nie musiała się przejmować takimi rzeczami. Relacje zwierząt bardzo różniły się od tych wśród ludzi. Tam jedyną istotą do której się przywiązała była jej Opiekunka. A ta zawsze potrafiła powstrzymać Białą, kiedy instynkty brały nad nią górę - w końcu sama posiadała te same. Kiedy kilka z tych ptaków, które siedziały przy niej postanowiło skusić się na okruszki herbatnika i przysiadły na jego dłoni, Abri nagle jednak przypomni sobie o czymś bardzo ważnym. A przynajmniej to było bardzo ważne w jej mniemaniu... - Polatajmy kiedyś - powie wpatrując w Kyoumę spojrzenie pełne przejęcia - Znajdę jakiś sposób, żebyśmy razem polecieli...
Kyouma
Liczba postów : 303
Dołączył/a : 03/04/2015
Skąd : Wałbrzych/Warszawa
Temat: Re: Każdy potrzebuje chwilę odpoczynku. Nie Sty 29 2017, 12:14
Kyouma nie śpiesząc się i nie wykonując gwałtownych ruchów, dalej karmił ptaszki, które coraz to bardziej interesowały się herbatnikami. Zdołał nawet jednego pogłaskać po główce. Wracając jednak do tego co powiedziała Abri. Zastanawiał się co mógłby jej odpowiedzieć na to najwyraźniej ciężkie wyznanie. Ostatecznie skwitował jej słowa kiwnięciem głowy. Czasami bycie cicho potrafi być lepsze niż ciągłe gadanie. Nie żeby on jakoś ciągle mówił ponieważ rozmowa przebiegała w sposób normalny i przyjemny, ale czasami wyciszenie się też jest dobrym pomysłem. Uśmiechnął się widząc przejęcie Abri tematem wspólnego latania. Tak... to by było coś znów polecieć. I może tym razem bez śmiertelnych ran, by mógł lepiej docenić taki lot. - Polecimy jeszcze, zobaczysz. A właśnie, chce Ci coś pokazać. Odkładając okruszki na bok, by ptaszki z niego nieco zeszły, zaczął grzebać w swojej torbie podróżnej z której po chwili wyjął lacryme przypominającą kryształową kulę. Skupił się na niej, a ona rozbłysnęła się białym światłem, który pomału przeistaczał się w obraz. Widać było wnętrze masywnej katedry(Kardii XD) oraz tłum zgromadzonych wewnątrz ludzi. Jak się okazało było tutaj większość osób z Fairy Tail oraz wielu innych magów. Przed ołtarzem stała dwójka osób, Takara i Torashiro. Tasia ubrana w cudowną, białą i pięknie wykonaną suknie ślubną, zaś Tora w elegancki garnitur. Obaj wyglądali na szczęśliwych i odrobinę zażenowanych. Ceremonia właśnie się zaczynała. Odwracając wzrok od lacrymy, spojrzał się z powrotem na Abri. - Udało mi się zdobyć nagranie ślubu moich rodziców z przyszłości. Co ty na to? - Spytał będąc niezwykle ciekawy jak na to zareaguje. W końcu miał namacalny dowód na poparcie swoich słów, nawet jeśli nie było potrzeby by to udowadniać to i tak chciał jej pokazać, jak to kiedyś będzie. A raczej powinno być...
Przez dłuższą chwilę po prostu siedziała i przypatrywała się ptakom, które z chęcią częstowały się pokruszonymi herbatnikami. Tak, to rzeczywiście była jedna z tych sytuacji, które nie wymagały słów. Szczególnie, jeśli większy hałas i tak robiły ćwierkające wokół ptaki, opowiadające o tym jakich cudów to dzisiaj nie zdążyły dokonać i przećwierkując się w tym, które z nich jest odważniejsze i szybsze... Abri pozwoliła sobie nawet zamknąć oczy rozmyślając o tym co... było? A może o tym co będzie? Do tej pory nigdy nie rozmyślała nad takimi rzeczami. Nie interesowała się przeszłością uważając, że skoro ta doprowadziła ją w to miejsce, w którym znajdowała się teraz, to tak właśnie miało być. Nigdy nie zastanawiała się nad tym, czy wybory których wcześniej dokonała były właściwe i czy w ogóle te będą miały jakikolwiek wpływ na przyszłą Abri. Nie zwracała więc tym bardziej uwagi na to, co może się stać w przyszłości. Szczególnie w tej dalekiej. Po dziś dzień liczyło się dla niej tylko to, aby bezpiecznie mogła żyć dalej. Po swojemu i według własnych wartości... Ale dzisiaj poznała Kyoumę - człowieka z przyszłości. Tego, który znał jej przyszłe wcielenie i sprawił, że jej ciekawość zaiskrzyła w kierunku tego co było i tego co być może... Potrząsnęła szybko głową, aby odrzucić od siebie te myśli. Nie wolno jej było się teraz na nich skupiać, prawda? Szczególnie, kiedy Kyouma znowu się odezwał. Coś pokazać? Przysunęła się bliżej niego tak, aby usiąść tuż przy jego ramieniu, oprzeć się o niego i zaglądać razem z nim do torby. Oczywiście kompletnie zignorowała niezadowolony świergot ptaków, kiedy te oburzone jej nagłą ciekawością wzbiły się w powietrze i przysiadły na kotwicy. Kiedy wyciągnął coś co przypominało kryształową kulę oczy jej rozbłysły. Ta ciekawość kiedyś ją zgubi. - Co to jest? Jak to działa? - zapyta początkowo wcale nie zwracając uwagi na to, co ta kula pokazywała. Dopiero po chwili zwróciła uwagę na obrazy. Przez chwilę nawet się lekko speszyła widząc w niej tłum ludzi i wychyliła się tak, aby spojrzeć nieco dalej - poza obrazy które ta pokazywała. Chciała się w ten sposób upewnić, że to co widzi, dzieje się tam - w środku, a ten tłum ludzi nie jest realny i nie pojawił się nagle na polanie. W końcu powiedział jej czym to jest i skojarzyła obrazy, które dostrzegła. Widziała członków Fairy Tail. W przyszłości... Odruchowo zakryła sobie oczy dłońmi. Choć była ciekawa tego co się tam działo i jak to będzie wyglądało, to jednak nie była pewna, czy chciała to oglądać. To znaczy... z jednej strony bardzo chciała, ale z drugiej... - Ale Kyouma... Nie stanie się nic złego? Widziałeś to już? Czy na pewno tak można? - zapytała nieco zaniepokojona. Tak... czy na pewno mogła widzieć coś, co się jeszcze nie wydarzyło? Czy to nie będzie miało wpływu na nią teraz?
Kyouma
Liczba postów : 303
Dołączył/a : 03/04/2015
Skąd : Wałbrzych/Warszawa
Temat: Re: Każdy potrzebuje chwilę odpoczynku. Nie Lut 19 2017, 04:10
Spojrzał na nią zaskoczony. Nie rozumiał skąd mogła wyniknąć u niej, aż taka ostrożność w tej sprawie. Owszem wiedział, że należała ona do osób, które podejmują pewne nowo poznane rzeczy ostrożnie, ale jednocześnie była zawsze bardzo ciekawska świata. Parę razy zdarzyło jej się nawet przez to wpaść w kłopoty, z których nie zawsze miało się tyle szczęścia co zwykle. Zastanowił się nad tą kwestią przez pewien moment. Czy może sądziła, że zakłóci to przebieg kontinuum? Nie wykluczone, że mogła mieć właśnie tego typu kwestie na uwadze. Że jak się o tym dowie, to może się to nie wydarzyć. Złapie ją za dłoń, odciągając ją od twarzy by mogła znowu zobaczyć Lacryme. - Nie przejmuj się, nic złego się nie stanie. To, że zobaczysz co będzie nie ma wpływu na czas teraźniejszy i przyszły. Linie czasowe są bardzo równe i poukładane. Coś takiego nie może ich przerwać. Poza tym, sam wiele razy widziałem to nagranie. Szczególnie po incydencie... - Odezwał się do niej pokrzepiająco, jedynie na sam koniec odrobinę smutniejąc, gdy to odezwały się dawne wspomnienia. To było ciężkie przeżycie, w sumie sam nie do końca rozumiał jak sobie z tym poradził. Być może to też było w planie ojca? Potrząsnął głową, chcąc wypędzić z siebie podły nastrój i z powrotem skupił się na Lacrymie, odtwarzając ponownie obraz. Tym razem przesunął go tak, by było widać zgromadzonych wróżków w Katedrze. Chwilę się zastanawiał nad jej poprzednim pytaniem w kwestii działania Lacrymy. Nie do końca wiedział, jak to wyjaśnić, ale zarys tego co potrafi robić to urządzenie znał. - To jest Lacryma. Nie wiem czy już o tym wiesz, ale Lacyrmą jest specjalny minerał który dobrze przyswaja magie. Jeśli wiesz jak to zrobić możesz stworzyć za jej pomocą sporo rzeczy, takich jak ogień, wodę, elektryczność lub obrazy. W tym wypadku ta Lacryma została stworzona by zapamiętała obrazy ze ślubu u by potrafiła nam je wyświetlić. I... chyba właśnie tak to działa. A i przy okazji ty stoisz tam, w tej czerwono-niebieskiej sukience. - Wyjaśnił na końcu wskazując palcem dziewczynę, ubraną w tradycyjny i bardzo dobrze wykonany strój ceremonialny. Suknia miała na sobie wyhaftowany obraz wznoszącego się białego ptaka, prawdopodobnie była to czapla. Sama postać niewiele różniła się z wyglądu od obecnej obok Abri, prócz starannie ułożonych długich, białych włosów warkocz, dość pewnego siebie i jednocześnie szczęśliwego wyrazu twarzy oraz wzrostu. Była wyższa o parę centymetrów. Wróżek obserwował jej reakcji ciekawy co powie na widok samej siebie oraz na cały fakt ślubu jego rodziców. Wyglądali na naprawdę zakochanych. Heh...
Abri
Liczba postów : 838
Dołączył/a : 24/03/2014
Temat: Re: Każdy potrzebuje chwilę odpoczynku. Sob Lut 25 2017, 17:08
Kiedy chwycił ją za dłoń, odsłaniając tym samym oczy, dziewczyna najpierw szybko zamrugała, po czym odwróciła się tak, aby spojrzeć właśnie na niego - byle nie na lacrymę. I słuchała... Słuchała co miał jej do powiedzenia na ten temat i próbowała równocześnie to zrozumieć. Ale było to dla niej za dużo. Abri nie potrafiła nawet sprawnie czytać, pisać już w ogóle. Nie potrafiła nawet dodawać czy odejmować - chyba że na palcach, a co dopiero zrozumieć linie czasowe. Jedyne co wiedziała, i potrafiła zrozumieć, to to, co widziała i czuła. Własnymi zmysłami - niczym więcej. - Linie czasowe? Czy to znaczy że... może być ich więcej? - To nie Abri o to spytała. To jej ciekawość doszła do głosu, a ona tylko nie zdążyła nad nią zapanować. Nawet nie była pewna jakiej odpowiedzi się spodziewa, jaką wolałaby usłyszeć. Ale później zapewnił ją, że oglądanie jest bezpieczne, więc wróciła spojrzeniem do kuli. Kiedy opowiadał jej czym są lacrymy, oczywiście praktycznie już nie słuchała. Wpatrywała się w Takarę - w pięknej, lśniącej bielą sukni. Ba, Abri nawet się uśmiechnęła widząc jej promieniejącą szczęściem twarz i w ogóle wszystkie twarze wokół tak roześmiane! Może i dla innych ten obraz mógłby być nierealny, jednak Abri uwierzyła w to, że wydarzenia na które właśnie patrzyła mogły mieć miejsce. A może będą mieć miejsce? Abri zwróciła również uwagę na wystrój katedry. Do tej pory była tam tylko raz - w zasadzie tylko weszła i wyszła, ponieważ tak wielka zamknięta przestrzeń przerażała ją. Zawsze w podobnych miejscach czuła się niemalże tak samo, jakby była zamknięta w klatce. Albo uwiązana przy ziemi... Ale mimo iż w katedrze była tylko na krótką chwilę, jej wnętrze zapadło jej w pamięć. A tu, w tym co pokazywał jej Kyouma, Abri od razu zauważyła znaczącą różnicę - mianowicie kwiaty. I to mnóstwo kwiatów. To było tak piękne, że aż westchnęła... A potem on, zwrócił jej uwagę na samą siebie. Dziewczyna odszukała wzrokiem niebiesko-czerwonej sukienki początkowo nie mogąc jej znaleźć w tym tłumie. Ale kiedy wreszcie znalazła znowu westchnęła... Miała wrażenie jakby patrzyła na własne odbicie w tafli wody tylko jakieś inne. Piękna suknia, której dzisiaj na pewno nie byłaby w stanie sama ubrać. Włosy, uczesane i starannie ułożone - to było jeszcze bardziej nierealne, niż fakt, że patrzyła na samą siebie. Na prawdę miała wrażenie, że patrzy na kogoś, kto tylko wygląda jak ona. Szczególnie, kiedy dostrzegła ten pewny siebie wyraz twarzy. Nie... to nie może być ona... Oderwała na moment wzrok od lacrymy i spojrzała na przyjaciela - bo sam powiedział, że chce by go za niego uważała, prawda? Chciała o coś zapytać, ale nie bardzo wiedziała o co. W głowie słowa układały się same w pytania - o to skąd miała, bądź będzie dopiero mieć taką piękną suknię, o to, jakim cudem ubrała ją sama, a może ktoś jej w tym pomógł? I kto? Mimowolnie złapała kosmyk swoich włosów gładząc go delikatnie palcami. Włosów, które choć były zdrowe, to w ogóle nie były zadbane. Abri nie myślała o czesaniu ich, a co dopiero o jakimkolwiek zaplataniu, czy układaniu w jakieś zmyślne fryzury. Owszem, miała zaplecione dwa warkoczyki z przodu, ale te były tam już tak długo, że nawet nie pamiętała kto je zrobił. Pewnie dlatego się rozlatywały... - To... - zaczęła, ale nie bardzo wiedziała o co spytać. Bo chyba nie o to, kto pomógł jej się ubrać? - Mówiłeś, że kiedy to było? A raczej...będzie? - w końcu spyta nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że głos jej zadrżał. Nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, że była jakby...przerażona? Bo była. Co się musiało stać w przyszłości, żeby Abri, którą on znał była taka jaka była?
Kyouma
Liczba postów : 303
Dołączył/a : 03/04/2015
Skąd : Wałbrzych/Warszawa
Temat: Re: Każdy potrzebuje chwilę odpoczynku. Wto Mar 07 2017, 15:20
- Wygląda na to, że tak. Lini czasowych jest mnóstwo, ale... to jest coś czego do końca nie rozumiem. Więc nie wytłumaczę. - Odpowiedział szczerze na pytanie dotyczące tych tego linii. Ojciec mu to kiedyś próbował wytłumaczyć, jednakże nie do końca to przyswoił. Wiedział jednak, że przez te linie czas układa się inaczej. Dlatego przyszłość tutaj może być inna niż jego przyszłość... czy jakoś tak. Oglądając razem lacrymę oraz skupiając chwilową uwagę na samą Abri z wizjonera, Kyouma czujnie obserwował jej reakcję oraz zastanawiał się jakie są obecne różnice. Jego przyjaciółka z Lacrymy niewiele się różniła, ponieważ nagranie jest z niedalekiej przyszłości - może rok, maksymalnie rok później. Jednakże widać było swego rodzaju adaptację przyszłej Bri do tego jak jest i być może przywiązania znacznie większej uwagi o wygląd. Bo tak patrząc na obecną "wersję" Kyouma z całą pewnością stwierdził, że przydałaby się jej szczotka do włosów. Nie żeby wyglądała z tego powodu źle czy coś, bo wręcz przeciwnie, ale na pewno sama poczuła by się wtedy lepiej. - Tak było w mojej przyszłości. A ona może się nieco zmienić, bo tutaj jestem. Ale nadal niewykluczone, że tak się stanie. - Powiedział z uśmiechem na ustach, po czym spojrzał w niebo. Robiło się późno. Jak długo tutaj z nią siedział? Godzinę? Dwie? Trzy? Szybko stracił rachubę. Smutno było mu to przyznać, ale musiał on już wracać na szlak i choć bardzo tego nie chciał, to miał sprawy, które trzeba było rozwiązać. Nie mógł długo pozostać w tym stanie, dopóki nie zdobędzie co stracił. - Na mnie już pora Abri. - Rzekł wstając z westchnięciem z trawy i zaczął pakować swoje rzeczy.
Abri
Liczba postów : 838
Dołączył/a : 24/03/2014
Temat: Re: Każdy potrzebuje chwilę odpoczynku. Sro Mar 08 2017, 14:20
Kiedy już zaczęła patrzeć, patrzyła cały czas. Ani na moment nie oderwała wzroku, a tylko kiwała głową w odpowiedzi na jego słowa. Nawet nie skojarzyła co powiedział, dopóki nie wstał i nie zaczął się zbierać. Dopiero wtedy podniosła wzrok na niego i widać było, ze myśli dosyć intensywnie usiłując skojarzyć fakty. - Pora...? - powtórzyła nie rozumiejąc i tak jeszcze przez chwilę sobie siedziała, patrząc jak Kyouma się pakował. - Gdzie się wybierasz? - zapyta zaciekawiona kołysząc głową na boki w oczekiwaniu na odpowiedź. Później dopyta jeszcze kiedy po co tam idzie i kiedy wróci. Zupełnie beztrosko, zapominając o całym świecie. Zupełnie tak, jakby ona nie miała nic do zrobienia... Ale nagle zerwała się, jakby coś ją ugryzło. I to ugryzło dosłownie. - Miałam iść na misje! - wykrzyknie i zacznie rozglądać się wokół siebie sprawdzając czy ma wszystko, co potrzebowała do drogi - Znowu się spóźnię! Poprzednim razem prawie się spóźniłam, bo klacze zawsze mają tyyyle do powiedzenia - szybko i z przejęciem. Następnie wybiegnie na środek polanki i spojrzy w niebo i zacznie kręcić się w miejscu. To w jedną, to w drugą stronę jakby czegoś szukała. - No nie! Nie pamiętam w którą stronę! - znowu wykrzyknie i zacznie szybko przeglądać swoje kieszonki w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby jej pomóc się ogarnąć. I w końcu na ziemię wypadnie jej kilka kartek. Pozbiera je szybko przeglądając w międzyczasie - rysunek, jakiś symbol, inny obrazek wyrwany z książki, aż w końcu jakaś wypisana kartka. Abri właśnie w tę kartkę wbije spojrzenie, które pomimo skupienia błądziło po tekście. W końcu poddając się, spojrzy na Kyoumę błagalnym spojrzeniem. Zupełnie jakby się miała za chwilę rozpłakać. Co mogła zrobić? Przecież jeśli teraz powie mu, że nie potrafi czytać... co sobie pomyśli? Przecież pokazał jej wcześniej swój pamiętnik! Na pewno pomyślał, że coś z niego wyczytała!
Kyouma
Liczba postów : 303
Dołączył/a : 03/04/2015
Skąd : Wałbrzych/Warszawa
Temat: Re: Każdy potrzebuje chwilę odpoczynku. Sro Mar 15 2017, 16:33
Pakował się pomału i kiedy spojrzał się na ciekawską minę Abri zaśmiał się lekko w duchu. To było dla niej takie typowe, chyba nigdy nie przestanie być ciekawa świata i... czegokolwiek. Już miał zamiar jej odpowiedzieć, gdzie się udaje kiedy nagle dziewczyna sobie coś przypomniała i wpadła w niemałą panikę. Misja huh? Ponownie zaśmiał się pod nosem. Ach ta Abruszka, nawet to pozostało jej z przeszłości. Wiele wróżków było roztrzepanych, ale Abri potrafiła czasami pobić ich wszystkich na głowie. Ale to była część jej uroku, który był jedyny w swoim rodzaju. Niepowtarzalny. Właśnie kończył zapinać kotwicę na plecach, kiedy podeszła do niego i z błagalnym spojrzeniem podała mu kartkę ze zleceniem. Czyli jednak miała trudności z czytaniem. Zastanawiał się nad tym kiedy podawał jej swój pamiętnik, ale wtedy zdawała się czytać wszystko jasno. Najwyraźniej sprawiła tylko takie wrażenie. Dobrze wiedzieć, ponieważ Abigail powiedziała mu kiedyś, że długo miała trudności z czytaniem. Teraz kiedy się już o tym dowiedział, mógł zwrócić na to większą uwagę i pomóc więcej w potrzebie. Chyba największym koszmarem dla niej byłaby misja w bibliotece lecz na szczęście na zleceniu nie o tym była mowa. To dobrze, bo by się o nią martwił, mogłaby już nie wrócić z tej biblioteki. - Hargeon, musisz podróżować na południowy wschód. Osobiście polecam jakieś szybkie zwierzę lądowe, ponieważ z nad morza ma przyjść dzisiaj burza. Mogłoby być niebezpiecznie latać w takich warunkach, poza tym za niedługo zacznie wiać mocny wiatr w złym dla ciebie kierunku. Tutaj na zdjęciu masz miejsce w którym masz się zgłosić. - Poradził przyjaciółce wręczając jej z powrotem ogłoszenie po czym ruszył przed siebie, chcąc wrócić na trakt. Po paru krokach odwrócił się do niej i obarczył ją szerokim i dziarskim uśmiechem. - Będę przez pewien czas w Magnolii, więc tam mnie możesz znaleźć. Powodzenia na misji i pilnuj się! - Wykrzyknie do niej machając jej z entuzjazmem na pożeganie.
Abri
Liczba postów : 838
Dołączył/a : 24/03/2014
Temat: Re: Każdy potrzebuje chwilę odpoczynku. Sob Mar 18 2017, 10:56
Patrzyła na niego z wdzięcznością przemieszaną ze... zdziwieniem? No bo skąd wiedział jaka będzie pogoda? I to tak dokładnie! No, ale praktycznie uratował jej właśnie życie. Abri była pewna, że teraz już Kyouma wie, jakie ma trudności z czytaniem, ale odrzuciła od siebie tę myśl. Powiedział jej, że jest jej przyjacielem, więc chyba nie będzie zły za to, że wcześniej udawała, iż jest inaczej, prawda? Nie chciałaby by był na nią zły. Nie lubiła kiedy ktoś na nią krzyczał, albo tylko podnosił głos. Zawsze się wtedy bała... Ale kiwnęła głową przyjmując jego słowa do wiadomości i skłoniła się lekko przed nim w podziękowaniu. Potem ruszył powoli w swoją stronę, a ona znowu stanęła na środku polanki poszukując kierunku w którym miała się udać... Południowy wschód... Byłoby zdecydowanie szybciej, gdyby po prostu poleciała, ale musiała uważać na siebie. Skoro Kyouma mówił, że latanie mogłoby być niebezpieczne, to powinna chyba go posłuchać prawda? Ale kto jest tak szybki, żeby się nie spóźniła jeszcze bardziej? Szybki i zarazem wytrzymały... - Ach! - spojrzała na niego, kiedy machał jej na pożegnanie i nie chcąc pozostać mu dłużna w pożegnaniu, podbiegnie do niego, stanie tuż przed nim, wespnie się na palce i... pogłaska go po głowie z promiennym uśmiechem na twarzy. A śmiały jej się nawet oczy! - Ty też się pilnuj, Kyouma! - powie radośnie odbiegając od niego w kierunku, w którym powinna się udać i w tym biegu zmieni się w białego tygrysa. Lubiła tę postać, szczególnie kiedy gdzieś się śpieszyła. Może i nie było to najszybsze stworzenie jakie znała, ale przynajmniej nikt nie przeszkadzał jej w biegu. I mogła zgrabnie i daleko skakać...
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.