I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Do szpitala trafia prędzej czy później każdy mag. Taka specyfika zawodu. Hargeoński szpital, dzięki dużej ilości pieniędzy przewalającej się przez port (tych legalnych i tych mniej) jest bardzo dobrze wyposażony. Szczególnie rozbudowana jest Izba Wytrzeźwień, Detoks, Ortopedia, Oddział Chorób Lokomocyjno-Głębinowych, Chirurgia oraz przyszpitalny Zakład Medycyny Sądowej. Również chlubą jest Oddział Ratunkowy, który na standardowym wyposażeniu ma takie urządzenia jak młot pneumatyczny do cementowych butów, czy elektryczny pastuch na rekiny do użytku podwodnego. Co prawda wielu złośliwie komentuje ulokowanie szpitala blisko fabryki przynęt dla ryb, ale to oczywiście bezpodstawne pomówienia ;)... Sam gmach jest dość duży, pięciopiętrowy a z lotu ptaka ma kształt karpia koi...
/by Alezja
[EDIT z 26 listopada 2013] Plany budynku. Plany pięter wiszą przy każdych schodach, reprezentując plan odpowiedni dla danego piętra. Są to plany powstałe na potrzeby misji, więc jeśli ktoś trafi do tego szpitala i wpadnie w panikę, gdzie się powinien położyć, niech nie krępuje się położyć na piętrze/oddziale, na którym chce, choćby wyszło, że leczy rany po misji między noworodkami. No, tylko w piwnicy nie zalegajcie ;P ...
- Oddział Ratunkowy/Izba Przyjęć/Ostry Dyżur - Oddział Chorób Lokomocyjno-Głębinowych; - Izba Wytrzeźwień, Detoks; - Przychodnia; - Sklepiki, bufety, rejestracje, portiernie, informacje, apteki, etc.; - Zakład Diagnostyki Radiologicznej, Centrum Szczepień, Zakład Usprawniania Leczniczego, Zakład Krwiodawstwa, Zakład Diagnostyki Laboratoryjnej, Stacja Dializ, Punkt Wydawania Wyników
- Oddział Neurologii i Neurochirurgii - Oddział Chorób Wewnętrznych i Nefrologii - Oddział Chorób Wewnętrznych i Gastroenterologii - Oddział Kardiologii Zachowawczej i Nadciśnienia Tętniczego - Oddział Onkologii i Hematologii, Oddział Otolaryngologii - Część wykładowo-konferencyjna (znajduje się dokładnie nad blokiem operacyjnym, by była możliwość obserwacji z góry co ciekawszych operacji) - Pracownia EEG i EMG
- Oddział Kardiologii Inwazyjnej i Kardiochirurgii - Oddział Psychiatrii - Oddział Chorób Wewnętrznych i Diabetologii - Oddział Chirurgii Gastroenterologicznej i Transplantacyjnej - Administracja
- Oddział Chirurgii Naczyniowej i Ogólnej - Oddział Ortopedii, Traumatologii i Centrum Medycyny Sportowej - Oddział Chirurgii Plastycznej - Oddział Dermatologii - Gabinety lekarskie
- Oddział Okulistyczny - Oddział Urologii - Oddział Chorób Wewnętrznych i Alergologii - Oddział Chorób Wewnętrznych i Hepatologii - Instytut Epidemiologii
Alezja
Autor
Wiadomość
Dax
Liczba postów : 1344
Dołączył/a : 20/10/2012
Skąd : Krakus
Temat: Re: Szpital Hargeon Pon Lut 17 2014, 16:55
MG
Został puszczony, na co zareagował dzikim uśmieszkiem. Przykucnął przy dziewczynie, po czym sprawdził jej puls czy wszystko gra. Nie grało, co można poznać po syku wciąganego powietrza. - Co to było? Jeśli nie miał niczego, co blokowało jego myśli to sam nie wiedział czym jest. Podczas picie nie mogę zagłębić się w jego przeszłość za bardzo, gdy już zmarł- powiedział delikatnie naciskając dziewczynie poniżej grdyki. - Hm... może gdybym wiedział jak to zrobić to bym wykonał ten zabieg...- mruknął cicho, po czym zabrał bezradnie palce. Podniósł dziewczynę do pozycji pół siedzącej, po czym natychmiastowo wbił jej się w szyję. Oj to nie było zdecydowanie fajne, ale wiedział jedno, że nic innego nie może zrobić. Jedynie spojrzał na Alezje zasłaniając się ręką jakby chciał powiedzieć "Stój!". Odessał się od niej po chwili, po czym położył na ziemi. - Zaraz powinna poczuć się lepiej...- Blodynka zaczęła natychmiastowo pokaszliwać jakby mogła już normalnie oddychać, nawet zasłoniła ręką usta, po czym padła po raz kolejny.
Stan: Ból głowy i żeber kompletnie zanikł, nie ma nawet po nim śladu. Ból szczeki osłabł, a ciepełko przestało rozchodzić się po organizmie. Dalej masz problemy z kręceniem się w głowie, bo krwi brak. 76%mm
Alezja
Liczba postów : 1210
Dołączył/a : 12/08/2012
Skąd : świat Pomiędzy
Temat: Re: Szpital Hargeon Sro Lut 19 2014, 06:30
/Dobra, to będzie rekordowo krótki tojletpejper...
Nie spodobała jej się dzika szczeżuja Wampira ale nie odezwała się słowem. Obserwowała za to każdy jego ruch. Gdy mówił o poznawaniu przeszłości przez picie wiedziała, że coś jej tu powinno nie pasować. Nie wiedziała tylko jeszcze co. Gdy zabrał palce z szyi blondyny w kitlu, Alv odniosła się do tego, co przed chwilą powiedział... - Jaki zabieg?... - by zaraz po tym zerwać się w gniewie. Nie zrobiła jednak nic bo... Mamorix stawiał opór? Inu spojrzała na miecz z niedowierzaniem. Przeniosła ten sam wzrok na Corneliusa, gdy ten skończył pić, po czym jeszcze bardziej zaskoczony na dziewczynę, gdy ta się chwilowo ocknęła. Gdy jednak po chwili znów straciła przytomność, Alv nie mogła się powstrzymać od komentarza, wypowiedzianego głosem tak bardzo wyzutym z emocji, jak tylko się da... - Rzeczywiście. Widać znaczną poprawę... Wtem dotarło do niej, co jej nie pasowało. Nie patrząc jednak na to, co robi Kornuś, spytała, niemal lodowatym głosem: - Moment... Możesz grzebać w pamięci wypijanej osoby?... - i po głosie banalnym było rozpoznanie, że Alv chyba nie jest fanką wspomnieniowego ekshibicjonizmu. - I zapewne sprawdzasz każdy drink?... Dopiero po chwili spojrzała w stronę Corneliusa i zrobiło jej się głupio... - Przejąłeś jej truciznę, prawda?... - spytała cicho, po czym dodała - Mogę jakoś pomóc?... No i poza tym stara się być czujna na otoczenie...
Ryudogon
Liczba postów : 531
Dołączył/a : 22/08/2013
Temat: Re: Szpital Hargeon Sro Lut 19 2014, 16:46
MG
- Powiedzmy, że mogę- powiedział wycierając krew z kącika ust -Czy przejąłem to niezbyt... powiedzmy, że trochę upiłem i nalałem trochę swojej tak jak w twoim przypadku- powiedział kompletnie ignorując pytanie na temat sprawdzania drinków. Szybko jednak znalazł nowy temat -Za to ta dziewczyna jest tutaj, by szukać pana doktora. Tak się składa, że to córka- podrapał się po policzku. - Doktor jest w piwnicy, poszła tutaj, bo miał wstąpić na to piętro. Nie znalazła go, a uczepił się jej wąż. Zaniosę ją do gabinetu, ty możesz sprawdzić piwnicę. Spróbuje do ciebie dołączyć- powiedział biorąc blondynkę na ręce. - Przy okazji, współczuje straty tego całego Angella- powiedział szczerze z nutą przykrości, że coś takiego się stało. Prędkim krokiem zaczął kierować się w stronę gabinetu na piętrze niżej.
Alezja
Liczba postów : 1210
Dołączył/a : 12/08/2012
Skąd : świat Pomiędzy
Temat: Re: Szpital Hargeon Pią Lut 21 2014, 04:24
Po chwili Inu zrównała się z Corneliusem. I tak szła na dół... - Współczujesz?... - rzuciła cicho z jawną pogardą, ale raczej dla siebie niż Wampira - Mordercy?... - i nastąpiła z jej strony chwila ciszy, którą Alezja poświęciła na zaciskanie szczęk ze złości, bezsilności i nienawiści dla samej siebie, gdyż obrazy z walki z Aclarią znów wróciły. Najpierw utkwiła jednocześnie wściekły i zmęczony wzrok w podłodze, by zaraz po tym stanąć, zamknąć na chwilę oczy i "zebrać się w sobie". po chwili znów zrównała się z chłopakiem, patrząc przed siebie z lodowym spojrzeniem... - Jak wygląda doktor? Poza tym, że jest duży... - spytała bez emocji Jej Długokudłość odziana w kitel szyty chyba na smoka, usilnie starając się nie patrzeć na Wampira. Normalnie byłaby wściekła, że humanoid szperał w jej głowie. Jednak ten wyciągnął taki temat, że nie miała sił na wnerw. Nawet nie próbowała się zastanawiać, dlaczego Cornelius brzmiał, jakby naprawdę jej współczuł. Za bardzo bała się wniosków... Gdy mieli się rozdzielać, Cornelius i Śpiąca Królewna do gabinetu, a Inu na dół, ta ostatnia rzuciła jeszcze tylko na pozór zimno, patrząc w czerń klatki schodowej: - Nie zostawiaj jej bez opieki... - i, jeśli Wąpierz nic od niej nie chciał, niemal bezszelestnie (a przynajmniej najciszej jak umiała) zaczęła schodzić po schodach w dół, uważnie rejestrując bodźce z otoczenia, mogące świadczyć o obecności innych osób. Przed potencjalnym atakiem, jeśli taki w porę wykryje, stara się wykonać unik w stronę, którą podpowie jej naturalny odruch "ucieczki" ciała z dala od źródła zagrożenia. Natomiast gdyby "wykryła" kogoś, samej nie będąc "dostrzeżoną", stara się z najbliższego ukrycia (róg ściany, blat biurka, itp.) "obserwować" tajemniczą postać. Gdyby nikt ani nic nie stanęło Alezji na przeszkodzie to ta obiera kierunek: piwnica...
Ryudogon
Liczba postów : 531
Dołączył/a : 22/08/2013
Temat: Re: Szpital Hargeon Pią Lut 21 2014, 05:12
MG
- Jak?- powiedział, po czym szybko zawrócił i złapał Alezje za rękę i ugryzł w kciuk baaaaardzo szybkim ruchem. Poczuła bardzo mocne ugryzienie, ale palec dalej miała. Pokazał jej się obraz dużego mężczyzny z fajką, białej koszuli lekko zżółkniałej w randomowych miejscach, krawatem i podwiniętymi rękawami. Lekko szpakowate włosy, grzywka lekko uniesiona i ciemne oczy w kolorze dębowym. A żeby było śmiesznie to to go zobrazuje idealnie tutaj, a tu z większymi detalami jakoś tak. Szybko puścił, ale tym razem nie pił, wszystko było okej. W skrócie, zaliczyłaś coś w rodzaju szybkiego przebłysku. Zaraz po tym poszedł do gabinetu - Spokojnie, wiem co mam robić- powiedział na temat pozostania z dziewczyną w gabinecie. No więc Alezja raczej w prędkim tempie znalazła się w piwnicach, bo wszelkie blokady jakie stały wcześniej po prostu zostały odsunięte na boki, a węże nawet nie przeszkadzały, gdzieś po prostu odpełzły. Drzwi do piwnicy były białe oraz podpisane. Były uchylone prawie na oścież. Prowadziły tam długie schody, nie było światła, co było strasznym problemem. Nie mniej jednak niżej były trzy pokoje.
Alv chciała zaprotestować, jak tylko Cornelius szarpnął ją za rękę, ale nie zdążyła przed przeszywającym bólem, jaki chwilowo dotknął jej kciuka. Za to obraz ją najpierw zdziwił, a zaraz po tym pojawiła się uporczywa myśl, że powinna na następny raz żądać równoważnej wymiany, skoro ona jakieś obrazy też może widzieć. Tuż po tej myśli nastąpiła inna, krążąca wokół terminu "następny raz" i Inu stwierdziła, że chyba jednak zawartość umysłu Corneliusa nie interesuje jej aż tak, by chcieć powtarzać ten obrazkowy transfer. W ogóle przez jakąś sekundę po ugryzieniu przyglądała się głupio kciukowi, [jakby] dziwiąc się, że po takim bólu jeszcze go ma. Tak czy inaczej dostała coś lepszego niż sam opis naukowca: dostała pełne audio, video i w ogóle 6D... A Cornelius skoro twierdzi, że wie co robić, to nic tu po niej. Kiwnęła głową potakująco i zniknęła na klatce schodowej, by po dziwnie niedługim czasie znaleźć się przy schodach wprost do piwnicy. Rozejrzała się na boki przed zejściem, jednocześnie wyczulając wszystkie zmysły (a słuch to już w szczególności) na wychwytywanie wszelkich, nawet najdrobniejszych dźwięków. Jeśli nic się nie zadziało (a jeśli tak, w postaci jakiegoś ataku czy coś, to unik jak w poprzednim poście), to prawą rękę oparła o ścianę lub poręcz (w zależności co do piwnicy prowadziło), lewą kładąc na rękojeści Mamoriksa, by przytrzymać ją, by o nic nie wadziła, nie szurała i ogólnie by miecz nie latał jej luźno za paskiem w momencie, kiedy musi zachować grobową ciszę. O łuk i kołczan się nie bała, gdyż nosząc je przy sobie non stop była przyzwyczajona do ich ruchu i "zachowania" - czyt. wiedziała jak z nimi iść, by nimi nie hałasować. Schodząc powoli w mrok, stopniowo przyzwyczajała oczy do panującej ciemności. Zapewne nie widziała niczym nocne stworzenia, ale kontury jako tako już powinna (bo sokoli wzrok). Jeśli do zejścia na dół nic jej nie zaatakowało, to good. Po zejściu na dół stanęła w bezruchu, wsłuchując się w ciszę. By wyłączyć narząd słuchu, jednocześnie odciążając mózgowy procesor, by móc sobie pozwolić na wyostrzenie innych zmysłów, np. słuchu - zamknęła oczy. I łowiła. Łowiła z otoczenia dźwięki. Teoretycznie mogła iść tam, gdzie np. byłyby uchylone drzwi. Praktycznie, wolała iść tam, gdzie słyszy przejawy życia. Jeśli była kompletna cisza, nie było słychać niczego ani nikogo, Inu - jeśli nie ma innych wskazówek - wyjmuje ze strzępów kieszeni świecącą fiolkę i przyświetla otoczeniu, szukając w ten sposób wskazówek. Jeśli wciąż nic, wybiera jedyne drzwi odróżniające się od pozostałych - te nieopisane. Chwyta za klamkę i jeśli nie są zamknięte na klucz, powoli otwiera je na oścież, jednak czeka czujnie jakąś sekundę lub dwie nim wejdzie, dając czas potencjalnemu zagrożeniu na ujawnienie się. W razie czego - unik jak wyżej...
Ryudogon
Liczba postów : 531
Dołączył/a : 22/08/2013
Temat: Re: Szpital Hargeon Pią Lut 21 2014, 17:46
MG
No to Alezja szła pomału, po ciemnych schodach z swoją latareczką. Było cicho, a wręcz za cicho. Wschodziła, otworzyła drzwi, które otworzyć chciała. Pomieszczenie ciągnęło się w przepastną ciemność. Weszła, pomału i ostrożnie, nic nie wyskoczyło. Szła, szła... ktoś tam chyba leżał, albo to był tylko manekin? Ciężko stwierdzić, nie miał na sobie kitla ani nic...
Alezja
Liczba postów : 1210
Dołączył/a : 12/08/2012
Skąd : świat Pomiędzy
Temat: Re: Szpital Hargeon Pią Lut 21 2014, 19:26
Nie podobała jej się ta cisza w trakcie wędrówki przez pomieszczenie. Cisza była tak głęboka, że powoli zaczynała przechodzić w nieznośny anty-dźwięk. Step by step, gdy nagle długowłosa dostrzegła leżącą na podłodze postać. I w tym momencie usłyszała własny puls i szum krwi w żyłach - wystraszyła się, że patrzy na zwłoki doktora. I w tym momencie wystraszyła się jeszcze bardziej, bo skoro się wystraszyła, to znaczy, że jeśli w pomieszczeniu są istoty drapieżne, polujące m.in. dzięki znajomości tętna ofiary, to ona właśnie ściągnęła na siebie kłopoty. Czyli wystraszyła się bardziej niż przed chwilą, gdy pomyślała, że wystraszenie się przed chwilą nie było najlepsze. Po prostu. Wtem doznała olśnienia: działanie! Tylko działanie mogło ją teraz uratować. Już chciała zbliżyć się do leżącego, jednak uporczywa myśl o podejrzanej ciszy i pułapce nie dawała jej spokoju. No ale co mogła zrobić? Rzucić w niego butem i sprawdzić, czy się na papciu nie zamkną wnyki? Albo czy lecąc zostanie przedziurawiony umieszczonymi w ścianach/półkach pociskami? A MOŻE TO NAWET NIE TEN GOŚĆ?! I tu z pomocą przyszedł jej Niwelator [PWM]. Sprawdziła:
1. Odległość od niej do niego...
2. ... następnie jego wysokość (czy teraz raczej długość), a jeśli częściowo jest zakryty czymś (nogi zasłania regał, etc.) to mierzy dokładnie długość widoczną ciała...
I teraz robi coś, czego jeszcze nigdy nie próbowała. Wszak niecodziennie dostaje się czyjeś wspomnienia. Mianowicie:
3. ten sam widoczny fragment typa dalej Niwelatorem porównuje do doktora z obrazów, jakie zostały jej przestawione przez Corneliusa...
Nawet jeśli nie uda się pkt. 3., to zawsze zostanie wiedza z 1. i 2., co nie? Jeśli to kukła, Inu podchodzi ostrożnie, nasłuchując każdego najdrobniejszego dźwięku. Gdy podejdzie na długość ramię+ramiona łuku, bierze rzeczony oręż, chwyta za jedno z ramion a drugim robi ostrożne dźg-dźg w humanoidalny obiekt. No jakoś musi się przekonać, czy to chociaż człowiek. Oczywiście jeśli to miałby być podłożony do pułapki trup z kostnicy, to Inu mimowolnie rozpozna po zapachu, że ten osobnik najciekawszy etap ma już za sobą. Nawet jeśli leżał w lodówie. Jeśli to mimo wszystko człowiek, dalej ostrożnie podchodzi i bada, tak jak doktorka za moment. Natomiast jeśli pomiary wskażą na to, że to najprawdopodobniej profesor, bo będą tak zbieżne, podchodzi szybciej i tylko pozornie ostrożnie. Teraz niestety jej umysł już jest zaprzątnięty strachem o życie mężczyzny, i tym, czy będzie umiała mu pomóc. Jeśli udało jej się podejść bez strachu. Gdy już podejdzie (a traf chciał nie będzie musiała właśnie przed niczym się bronić), fiolko-lampką oświetla twarz delikwenta, by sprawdzić, czy to ten czy inny jakiś. Następnie sprawdza mu tętno i oddech: tętno poprzez wskazujący i środkowy palec przyłożony do jego szyi w miejscu, gdzie powinna przebiegać tętnica, natomiast z oddechem miała problem. Lusterka nie podłoży, przyłożenie ucha do klatki piersiowej jest zbyt mało dokładne. Postawiła więc na zbliżenie swojego policzka do jego ust/nosa, gdyż policzek wyłapuje najdrobniejsze ruchy powietrza, a do tego może ewentualnie słyszeć, czy osobnik oddycha, bo i ucho ma niedaleko. Kolejnym krokiem jest sprawdzenie potencjalnych ran. Tu postanowiła nie polegać na świetle fiolki, które mogło trochę przekłamywać. W pierwszej kolejności dokładnie obmacała podłogę wokół leżącego, czy nie leży w jakiejś kałuży. Jeśli natrafia ręką na jakąś substancję, którą można podciągnąć pod termin "ciekła", ostrożnie obwąchuje umoczoną rękę. Przeszukuje też leżącego, czy nie ma rany, którą można w tym momencie wyczuć poprzez zabrudzoną i mokrą od np. krwi odzież, etc. Nie krzywi się, choćby nie wiem na co trafiła i choćby nie wiem, którą część ciała obszukiwała. Ważniejsze było upewnienie się, czy nie ma ran niż odstawianie pąsów i grymasów. Jeśli nic nie było (ani ran, ani krwi), robi jedyną fachową specjalistyczną "rzecz" medyczną jaką umie: jako, że jest Archeo, nie raz obcującą ze szkieletami i tę część anatomii znającą na wylot, Alezja stara się dokładnie sprawdzić, czy kręgosłup (z tej swojej kościsto-chrzęstnej) strony nie uległ uszkodzeniu. Jeśli wszystkie wyczuwalne pod palcami kręgi zdają się być na swoich miejscach, Alv stara się założyć sobie gościa na ramiona "chwytem strażackim"* i zmierza w stronę drzwi, a następnie schodów na górę. Uważa przy tym, by nie rozbić mu głowy np. o futrynę, poręcz, czy inną ścianę. Głupio byłoby się tłumaczyć... Oczywiście mogła w międzyczasie natrafić na jakieś rany. Wówczas stara się nimi zająć, jednak nie wiem, jakie to, więc na razie opisu brak...
*tym samym, co wynosiła Sehża z Ogrodu Różanego...
Dax
Liczba postów : 1344
Dołączył/a : 20/10/2012
Skąd : Krakus
Temat: Re: Szpital Hargeon Sob Lut 22 2014, 02:24
MG
1) Odległość wynosi jakieś pięć metrów 2) Humanoid ma jakiś metr dziewięćdziesiąt pięć 3) Nołp, to tak nie działa~~
Ale przechodząc do rzeczy to Alezja podeszła bliżej owego czegoś. Nie wiedziała, co to jest, zaczęła macać obok niego i poczuła jakąś ciecz, była lepka to nie była na pewno krew. Było strasznie lepkie i delikatnie się ciągnęło. Coś zdecydowanie było nie tak... Zbliżyła się i zobaczyła, że to jednak jest mężczyzna! Tak to raczej był pan doktor, ale oddychał ciężko, a w ręku miał strzykawkę i pełną fiolkę z płynem podobnym do tego w słoiczku z tym wyjątkiem, że jego był niebieski. Niestety sprawdzanie u żywego to nie to samo, co w przypadku szkieleta, więc Alezja nie wyczuła, by coś było zmienione (oj nie Alvciu, to tak nie działa, że archeo xD). Jednak, gdy tylko go ruszyła od razu miała na plecach węża... a właściwie to kilka, które szybko ją pogryzły, oj spadły z góry i nie było szans, by je zauważyć. Poczuła jak wgryzły jej się w prawy bark, lewe ramie, kilka w plecy... ogólnie nie było ciekawie, bo zaczęło ci się kręcić w głowie i traciłaś kontakt z światem. - Nie wolno ruszać papy- usłyszała za plecami głos... wskazujący na małego chłopca w wieku od 10 do 12 lat. Odwróciła się i zobaczyła chłopca z długimi jak na chłopca włosami sięgającymi lekko do barków, żółte oczy jak u węża tylko, że w okularami. Ubrany był również w podobną szatę co duży wąż tylko jego miała fioletowy odcień, ale w ciemności ciężko było stwierdzić. - Jeszcze nie umarł, więc nie mogę pozwolić go zabrać- powiedział niewinnie.
Stan: Masz przejebane. 76% MM, tracisz kontakt z światem, masz wgryzione w siebie kilka węży, kilka owija się wokół twoich rąk i jeden wokół szyi. Drętwieją ci kończyny i palce. Masz na wyciągnięcie ręki doktora i strzykawka w jego dłoni jest wręcz pod twoimi palcami. Nie martw się, możesz się ruszać jakoś, ale nie bardzo.
O dziwo Alv nie wpadła w panikę, gdy węże na nią spadły. Zupełnie jakby jej mózg uznał ją za starego niedźwiedzia, który tylko czeka na stado wilków, "oczyszczających" las. W tym momencie jej jedyną wolą życia był doktor. Całą resztę chęci do egzystencji "zgarnął" Angell. Ale Alv musiała żyć w tym momencie. Bo jeśli Alv nie wyciągnie teraz doktora, to nie wiadomo, czy zdąży to zrobić Cornelius... Gdy zaczęły ja kąsać, tak, bolało ją. Trudno, żeby nie. Co jednak było priorytetem? Mam mało czasu... Zawroty... Muszę go stąd zabrać... Blisko mózgu... Duży może więcej... i tak nieskładnie zbierając myśli, zdecydowała się na krok, którego na 99% będzie żałować. Już miała sięgać po strzykawkę i walczyć z napełnieniem jej zawartością jednej z dwóch fiolek, gdy pojawił się dzieciak. Przyjęła go "na chłodno" obdarzając go pogardliwym spojrzeniem, do tego pełnym wrogości. Czekał na śmierć doktora? Nie na jej warcie. W ostatniej chwili zmieniła zdanie co do siłowania się ze strzykawką i uciekającym czasem... - Nie jestem dekarzem, a to nie jest dach... - skwitowała o "papie". Poluzowała prawy karwasz, dłoń wsunęła pod zapięty kitel i rozpięła kamizelkę i pas po czym... Po czym klnąc na siebie w myślach rozbiła sobie żółtą fiolkę na lewym przedramieniu, jednocześnie się w nie kalecząc (jednak nie na tyle groźnie, by groziło trwałym uszkodzeniem ręki innym niż ewentualna blizna) i jednocześnie dodając w myślach: A już na pewno nie będzie mi rządził mały, sadystyczny ork... Musiała się skaleczyć. Inaczej bez strzykawki nie miałaby jak odpowiednio szybko wprowadzić preparatu do organizmu. Nie chciała ryzykować, czy przez skórę wchłonie się wystarczająco szybko. A na "siłowanie" się ze strzykawką nie bardzo teraz miała czas. Jednoczesne rozbicie na sobie fiolki i wprowadzenie płynu do organizmu przez skaleczenia uznała za najlepszy obecnie pomysł. I tak też zrobiła, z Nadzieją, że zwiększając masę organizmu sprawi, że trucizna węży rozejdzie się po organizmie mocno wolniej i może nawet nie narobi tak strasznych szkód. Jej podświadomość panicznie chciała sprawdzić jak działa niebieska fiolka, wiedząc, że wizualne działanie żółtej jej się nie spodoba, a może niebieska ma jakiś mniej drastyczny efekt. Ale z drugiej strony chciał jej użyć facet, który sobie właśnie powoli umiera. Nie do końca o to Alezji chodziło. Natomiast jeśli uległa przemianie, to oczywiście pierwsze co zrobiła - zdarła z siebie węże i porozbijała ich głowy. Niestety tym nie mogła darować. Za bardzo chodziło o zbyt stare prawo w przyrodzie: takie "być albo nie być", prawo dżungli. Ale personalnie nic do nich nie miała... Gdy się z nimi załatwiła, spytała gówniarza: - Dlaczego chcesz go uśmiercić?... - usilnie mu się przypatrując. Miała ogromną Nadzieję, że zobaczy na nim jakąś dziwną bransoletę, albo coś innego przykuwającego uwagę, a co mogłoby świadczyć o tym, że ten dzieciak po prostu "jest na haju" i nie wie tak serio co bredzi. Nie miała ochoty na walkę z "komunistą" w fioletowej albie. A doktorka trzeba było wynieść jak najprędzej. Jeśli dzieciak miał (i Alv w tej ciemności udało się to dostrzec) coś, co mogło go kontrolować, Inu rusza w stronę gówniarza, by zniszczyć "diabelskie" urządzenie. W razie ataku to w zależności: może zrobić unik, może trzasnąć z pięści. No, tylko nie dzieciaka, bo później byłoby głupio, i nie doktorka, gdyby nagle się ocknął i wszedł w jakiś zombie mode...
Ryudogon
Liczba postów : 531
Dołączył/a : 22/08/2013
Temat: Re: Szpital Hargeon Nie Lut 23 2014, 04:05
MG
A więc jednak wola Alv, by przetestować na sobie nieznaną substancję Mr. Hyde'a podziałała w tym momencie. Oj bolało oczywiście rozbicie, ale nie było to, aż takie straszne, bo zaraz poczuła jakby po ciele rozchodziło jej się tysiąc czerwonych mrówek kąsających w jednej chwili. Oj węże to teraz był mały pikuś, ale! Nie czuła już osłabienia i wszystko zaczęło wracać do normy, gdy Inu serio stała się Inu... Tak, właśnie poczułaś jak na twojej głowie rosną... psie uszy, tak, a lekko nad tyłkiem puszysty ogonek. Tak, właśnie poczułaś efekty uboczne tego całego zajścia. Więcej opisie w stanie. Potem tak, zrzuciła węże, które popadały jak muchy. Chłopaczek stał i się patrzył, co dziewczyna zrobiła.Cała substancja skapnęła na ziemię i raczej tego się nie odzyska. - Bo tak kazała mama i wujek, powiedziała też, bym nie rozmawiał z obcymi- odpowiedział, gdy nagle spod jego szaty zaczął rosnąć... ogon. Oj tak, zaczął się raczej zmieniać... Zaczął rosnąć i przypominać tego, którego spotkałaś na górze. Nie skończywszy się przemieniać wziął zamach ogonem, a teraz będzie raczej ciężko tego uniknąć...
STAN: Otóż, co się z tobą stało po zażyciu tychże witaminek?! - Na twojej głowie zaczęły rosnąć psie uszy i ogonek niczym u Akita inu. Złe wieści, są rude, a do tego małe jak na razie. Jednak co ci to daje? Otóż ogonem merdasz, gdy jesteś szczęśliwa, a uszy dają ci coś w rodzaju umiejki koci słuch jak PWMka, czyli taka połowa, lepiej słyszysz niż zdzisiu, kapisz? Gut. Po ucięciu uszy lub ogon ci odrosną tak czy siak po miesiącu fabularnym. - Twoje włosy stały się rudę, niestety... Do tego włosy rosną ci szybciej. Nie martw się, nie na całym ciele, jedynie na łbie. - Masz lekko wyostrzony węch, ale też takie jak połowa umiejki na pierwszym lvl. - Twoje lewe oko zmieniło kolor na baaardzo ciemny brąz, sorry memory, ale teraz to masz tró heterochromię - Twoje zachowanie przypomina psa, czyli lubisz jak ktoś cię drapie za uchem i masz ochotę lizać osoby, które lubisz, niczym piesek... Da się z tym walczyć - Lekko urosły ci kły - Psie żarcie ci smakuje - Rozumiesz psy, ale tylko je, nie żadne wilki czy inne, tylko takie domowe. - W ekstremalnej sytuacji, gdy będziesz zdychać należy się zgłosić do mnie po info, co się wtedy stanie, bo ci nie powiem teraz. No cóż, jeśli ci pójdzie do dupy walka teraz to może się dowiesz. - Nie możesz jeść czekolady, jedynie w małych ilościach, BARDZO MAŁYCH.
76%mm, drętwota ustępuje, zawroty już mniej oddziałują na ciebie.
Alezja
Liczba postów : 1210
Dołączył/a : 12/08/2012
Skąd : świat Pomiędzy
Temat: Re: Szpital Hargeon Pon Lut 24 2014, 15:47
Alv zaskamlała z bólu. I to tak jak jeszcze nigdy w życiu (chyba, że w Snach, w których była psem). Czuła jak zmienia się jej głowa na czubku: mięśnie, skóra, kości, nerwy. Poczuła też zmiany na górnej części kości ogonowej. I również zmiany w tym, co kością nie jest, a przebiega w pobliżu. Szybko zrozumiała, że preparat zadziałał na nią trochę inaczej jak na węża w gabinecie. Czułki... pomyślała z pełnym przekonaniem. Rosną mi czułki. A na tyłku to nie wiem. Pewnie początki skorupki. Stało się - zostałam ślimakiem... w milisekundach przetaczało się przez jej umysł, przerażająco spokojnym, chłodnym tonem. No bo co innego mogłoby spotkać właśnie ją? W całej tej zawierusze umknęły jej zęby i podkręcenie niektórych zmysłów. Przez myśl jej nie przeszło, że właśnie częściowo spełniło się jej Marzenie... Zaczęła jednocześnie dochodzić do siebie i ogarniać sytuację. "Mama" i "wujek" ją zaniepokoili. No i "papa". Bo skoro ten tu umierający jest twórcą tych istot, albo współtwórcą, to może reszta rodzinki też gdzieś tu jest? No i biorąc pod uwagę zachowanie gówniarza i polecenie "mamy" - uhhh... Jest "grubo"... Tak czy inaczej niesamowicie szybko organizm Alv zaakceptował zmiany. Nawet nie zauważyła, jak prędko. Za to psi zew zaczął się w niej odzywać głośniej niż zwykle. I nie, nie chodzi o to, że poczuła potrzebę znalezienia hydrantu. Poczuła jeszcze większą determinację obrony. Może i "papa" był diabłem wcielonym za takie eksperymenty. Ale po pierwsze: to jego miała teraz znaleźć, a po drugie: nie wiedziała, dlaczego wydano na niego wyrok śmierci. I po trzecie: nie ona jest od sądów i wyroków... Gdy dzieciak wykonał zamach ogonem, nawet nie próbowała uciekać. Całe skupienie w tej chwili włożyła w jak najszybsze dobycie miecza i sparowanie ciosu ogona. Swój zamach falkatą wykonała "pod łuski" zbliżającego się ogona. W ten sposób zamach nim sam powinien doprowadzić do wbicia się pod nie miecza. A Alv nie ustąpi. Nie ma czasu na przenoszenie doktora, więc musi walczyć, pilnując jego samego. Leave no man behind przecież. W tym samym czasie co dostrzeżenie/wyczucie [planu?] zamachu ogonem, z bólem, ale odwołała Mamoriksa, za to wezwała Ignacego, Urnę twarzową, by obsypał dzieciaka popiołem, doprowadzając do duszenia się. A gdzieś po drodze, mimo walki: - A bez opieki pozwalają ci chodzić?... - chciała wiedzieć, czy dzieciak jest taki koks, że go puszczają samopas, czy ma ochronę, czy może rodzinka jest w pobliżu. - A w ogóle to za co "tata" ma umrzeć? I tak mnie pewnie zabijesz, więc możesz powiedzieć. Nie mam jak komuś powiedzieć... Taka nasza tajemnica... Inu normalnie nie lubiła ludzkich dzieci. Zwierzęce są spoko, tylko ludzkie są podłe. Ale ludzki dzieciak zamieniający się w zwierzę to już szczyt podłości. Szczególnie, że wciąż zostaje podły charakter ludzkiej gówniażerii... Oczywiście Ignacy bardzo uważa, żeby się o coś nie roztrzaskać. Natomiast Inu, jak wspomniane, wszystkie siły wkłada w obronę. Gdyby otrzymała cios ogonem, który okazał się mocniejszy niż powinien, szybko się "zbiera", i gdyby miał nadejść następny, stara się przed nim uchronić, jednocześnie zasłaniając sobą doktora...
/ Za pamięci: -1 strzała, za wcześniejszy strzał w węża na 5 piętrze...
Ryudogon
Liczba postów : 531
Dołączył/a : 22/08/2013
Temat: Re: Szpital Hargeon Pon Lut 24 2014, 18:29
MG
No więc leciał już ogon, ale co się nagle stało? Otóż Alezja wyciągnęła swoją falkatę! Tak, bardzo ładnie zablokowała, ale siła ciosu sprawiła, że poleciała uderzając o jedną z półek z lekami. Oj raczej to bolało, ale zaraz miał polecieć Ignacy, latająca popielniczka! Ale był jeden problem, on... zniknął w ciemności, oj tak, tutaj jednak światełko nie działało. - Braciszek jest ze mną!- rozległ się dźwięk w ciemności. Oj zdecydowanie nie było fajnie, bo dźwięk dobiegaj zewsząd - Umrzeć ma za niedotrzymanie obietnicy!- powiedział, a zaraz potem było można usłyszeć cichy, ale to bardzo cichy pisk... - GÓRA!- rozległ się znajomy dźwięk, który prawdopodobnie chciał ostrzec dziewczynę przez nadchodzącym niebezpieczeństwem... Wtem zareagowała urna, która podleciała i obsypała solidnie popiołem gada, który szybko zaczął lecieć w kierunku wyjścia. Nie spodziewał się, że czeka go tam niespodzianka w postaci nocnego łowcy, który wcześniej poradził sobie z jego braciszkiem. Oj tam, został złapany przez Corneliusa, który... raczej nie był dla niego zbyt miły. Niestety w ciemności ciężko było zauważyć jak sobie radzi.
Stan: ból pleców, Ignacy 1/3 posty, 66% mm.
Alezja
Liczba postów : 1210
Dołączył/a : 12/08/2012
Skąd : świat Pomiędzy
Temat: Re: Szpital Hargeon Wto Lut 25 2014, 19:32
Choć wydawałoby się, że jako osoba właśnie przestawiająca półki i robiąca inwenturę w lekarstwach bardzo ekstremalnym stylem będzie raczej mieć co innego na głowie, to Inu uparcie trwała przy swoim... - Jakiej obietnicy?... - spytała silnie choć półprzytomnie, po czym potrząsnęła głową, próbując ustawić jej zawartość na miejsce. Z bólem pomyślała, że jak wpadła w te półki, to pewnie potłukła skorupkę. A przecież nowa była, dopiero rosnąca... Gdy Cornelius krzyknął, spojrzała czujnie do góry, jednocześnie chcąc dobyć falkaty znów. Nie zdążyłaby. Na szczęście zareagował Ignacy a skrytobójca wpadł w prost w ramiona swojego najgorętszego fana. Tymczasem Inu się pozbierała. Nie zamierzała tu siedzieć nie wiem jak długo. Ewakuacja doktora - taki był pierwszy cel, gdy wchodzili do szpitala. Tu i tak nie mogła nic poradzić, szczególnie w tym świetle. Wniosek: musi go zanieść córze, niech ta kmini, szczególnie, że pewnie wie, co się działo. Wgarnęła więc sobie Fishera na plecy "chwytem strażackim" i heja do drzwi. Ignacy natomiast sypał wciąż na przeciwnika, nawet jeśli ten walczył z Corneliusem. Wszak jego prochy działają tylko na wrogów, więc dla Kornusia popiół mógłby nie istnieć. Niech żyje magia!...
Dax
Liczba postów : 1344
Dołączył/a : 20/10/2012
Skąd : Krakus
Temat: Re: Szpital Hargeon Wto Lut 25 2014, 22:14
MG
Wszystko działo się szybko, Alezja zabrała doktora, ale przy drzwiach było pusto, ani Corneliusa, ani węża, oboje jakby się rozpłynęli. Ignacy nie miał co sypać, Alezja zabrała go na górę, gdzie doszedł do siebie. Wszystko było dobrze, bo zaraz potem przyszedł Cornelius. - Spierdolił- powiedział otwarcie rozkładając ręce. Z tych całych wydarzeń Alv usiadła na łóżeczku Doktora, gdzie poszła sobie lulu. Nazajutrz wszystko było cacy, działał prąd, a doktorowi nic nie było. Alezja się obudziła i znalazła obok siebie kanapkę, ciepłą kawę i karteczkę "Dziękuję". Córka doktorka siedziała na przeciwko Corneliusa i oboje na siebie patrzyli, a chłopak pomału się czerwienił i starał oderwać wzrok, lecz nie miał zbytnio gdzie.
The end~~ Koniec: - 3 dni bez misji, norma. Brak szpitala, podziękuj wampirkowi. - 13 PD, 8,500 skóra węża, i w sumie piesowatość, o której pisałem wcześniej.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.