I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Temat: Team Samael vs Team Shinji Pią Paź 02 2015, 11:43
MG
Typowa arena. Okrąg o promieniu 25m, dwie drużyny w przeciwległych końcach areny. Ubita ziemia, arenę otacza betonowy mur wysoki na 5m. Słońce idealnie nad areną, jest cieplutkie południe. Lekki wiatr. Po chwili sędzia bez większej werwy zmęczony pięcioma poprzednimi dniami, obwieścił start walki.
czas na odpis: Atak -> 05.10 godzina 12:00 pierwsza drużyna która napisze posta Obrona -> 72h po drużynie która atakuje
Stan postaci: Samael: 127MM Shinji: osłabione nogi, 95MM Takara: 52MM
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Team Samael vs Team Shinji Pon Paź 05 2015, 19:18
Na mocy nadanej mi przez nową klawiaturę, rozpoczynam tę walkę...
Walka była upierdliwa. Nudna i upierdliwa. Co prawda nie była z niej jakaś dumna, ale z drugiej strony remis przy walce w sumie samej przeciw dwóm to też dobry wynik. Zawsze mogła przegrać. W zasadzie to powinna przegrać, ale po co przegrywać jak można zremisować? Czasami wygrywa ten, kto na dobrą sprawę, jakby nie patrzeć, nie wygrał. Ale jednak wygrał, tylko w inny sposób. Takim właśnie pokrętnym zwycięzcą była właśnie Tasia, która nie miała nawet za bardzo sił by stawić się na trybunach. Zamiast tego stawiła się od razu na arenie po dniu odpoczynku. No ok, nie całym dniu. Ale czas po walce w takowy sposób zainwestowała, bo niczego innego kreatywnego zrobić z nim nie mogła. Odpoczynek po takiej fenomenalnej walce to po prostu must-be.
A walka zapowiadała sie całkiem spoko. Pergrande Team w komplecie, chociaż nie był to najlepszy team. Nie przez osoby w nich ale raczej przez zadanie, jakie takowy miał zrobić. Za to samego Shinjego lubiła i walka, taka prawdziwa, z nim obok mogła być czymś fajnym. Fajniejszym niż unikanie przez całą walkę kotałki obijając ją gdzieś w międzyczasie. - Kopę lat, Shinji... - przywitała się ze swym kumplem, a teraz nawet towarzyszem broni. Uśmiechnęła się ciepło w jego stronę, po czym przerzuciła wzrok na przeciwnika. Carlos, którego wcześniej miała u swojego boku. Nie powiedziałąby, że walczył źle. W sumie w ogóle nie walczył ale każdy może mieć gorszy dzień, zwłaszcza jak Tasia ma moc by jakoś wycarrować walkę. I zielonowłosy wróżek, jej towarzysz z gildii. Może nie znała go jakoś dobrze, na misji też nie miała okazji się z nim znaleźć ani większej ilości sposobności by pogadać, ale na dobrą sprawę go lubiła. Jak większość wróżek. Tak czy inaczej do Samaela nic nie miała i trochę dziwnie się czuła z tym, ze będzie musiała mu dokopać. Bo jakby nie było, przyszła wygrać. - Cześć wam~! - przywitała się z tym samym uśmiechem, po czym spojrzała na Samaela. - Wybacz Sam, ale mam zamiar to wygrać. Z góry przepraszam jak was za bardzo obiję. - rzuciła pół żartem pół serio. Znaczy na pewno miała zamiar wygrać. Punkty się przydadzą. Ale tez nie sądziła, żeby miała ich sprowadzać do stanu agonalnego dla jakiś 20 punktów w jakimś śmiesznym rankingu. W zasadzie to liczyła się tutaj dobra zabawa, a na pierwszą ósemkę jakoś przestałą liczyć, chociaż potencjał dalej był.
Tymczasem kiedy tylko sędzia ogłosił start walki, Tasia nie bawiąc się w podchody, powolne marsze do przeciwnika czy inne durne sposoby tracenia czasu, strzela Shieldem zza Carlosa, lekko pod kątem, o wysokości 2m, szerokości i grubości 50cm. Cel? Rąbnąć go nim z całej siły w tył głowy w potylicę. Nie chciała zabić. Chciała, żeby stracił przytomność. Nie wiedziała ile siły w to włożyć więc dla świętego spokoju stwierdziła, ze im mocniej go Shield trzaśnie tym lepiej. Tego wszelaki kat i miejsce startu Shielda wyznacza tak, by miał okazję się odpowiednio rozpędzić, w razie czego zwiększając jego długość by sięgnąć celu. - Osłaniaj mnie... - rzuciła do Shinjego, zaczynając bieg od razu po strzeleniu Shielda. A bieg w stronę Carlosa, by go dobić prawym prostym w skroń (jeśli stoi) albo raz jeszcze w potylicę, jeżeli nie stracił przytomności. A pozbędzie się najsłabszego ogniwa co by się nie pałętało.
Jeżeli Shinji coś spsuje i Sam skoczy na Tasie chcąc jej poprzeszkadzać, to Tasia poprzeszkadza jemu zamykając go w Shieldzie 2mx2mx2m. Najpierw jeden później drugi. No kolejka jest, noo...
Kiedy Carlos będzie out (czy to po Shieldzie czy po dobrze wymierzonym ciosie pięścią) przydałoby się wziąć za Samaela. Ale w sumie Samael ją teraz nie interesował i równie dobrze Carlos może jeszcze dychać. Temu póki co, dopóki zachowuje przytomność trzepie go po łbie, teraz już w nieco randomowy sposób. Chociaż wolałaby, żeby odpadł po tych pierwszych bo z drugiej strony robienie mu z twarzy miazgi jej się nie widziało. Ale chyba lepiej tak jakby go miała dźgać czy odcinać głowę.
Samaela zostawia Shinjemu. Nie tyle może zdjęcie go co jakieś zajęcie. Gdyby jednak okazało się, że Sam w sumie stoi, nic nie robi i jakoś tak odpłynął, korzysta z tego, doskakuje do maga i uderza go prawym prostym w tchawicę, by zaraz od razu po nim wyprowadzić uderzenie lewym prostym w przeponę a następnie prawym ponownie w okolice głowy, jednak tym razem w skroń. Gdyby jednak okazało się, że dziwnym trafem takowa akcja będzie niebezpieczna w którymś z momentów wykonywania jej - wycofuje się unikając ewentualnych kontr cofając się w tył, a w razie konieczności zmieniając tor ucieczki i wieje na boiki. Bo wiadomo, nie wszystko uniknie się jednym sposobem.
Mejiro Shinji
Liczba postów : 545
Dołączył/a : 16/07/2013
Temat: Re: Team Samael vs Team Shinji Wto Paź 06 2015, 16:47
Poprzedni dzień do udanych nie należał. Co prawda długowłosy swojej walki nie przegrał, ale liczył na zwycięstwo. Liczył i się przeliczył, musiał obejść się smakiem. Tak więc był w ponurym nastroju mając zamiar i tym razem się przyłożyć, być może jeszcze bardziej niż ostatnio. Te dwadzieścia punktów było mu potrzebne, bo chciał wziąć udział w ostatniej rundzie. Tak więc trzeba było to wygrać.
- Może nie lat, ale trochę minęło. - odpowiedział uśmiechając się krzywo w nieco wymuszony sposób, aby dodać jeszcze dwa słówka: - Wygrajmy to. - do przeciwników słowem się nie odezwał. Nawet z widownią się nie przywitał co zwykł robić w poprzednich dniach. Stał przez chwilę po prostu mierząc wzrokiem swoich rywali i nim się spostrzegł Takara już zaatakowała każąc osłaniać swoją osobę. Ale zaraz, osłaniać? Przecież Shinji nie był zbyt dobry w osłanianiu, raczej powinno być na odwrót i to Taś ze swoimi shieldami powinna osłaniać jego. Niestety, nie mógł wyrazić swoich wątpliwości, bo ta już wypruła do przodu. Tylko burknął coś niezrozumiale pod nosem i sam również wystartował. Skoro Taś obrała za cel Carlosa on wziął tego drugiego. Bo nie miał lepszego pomysłu na osłanianie jak zajęcie się tamtym. Więc ruszył w jego kierunku starając się skupić całą uwagę obranego celu na siebie. Coby zapomniał o Tasi i ta mogła realizować swój plan. Jakiś szczególnych planów nie miał. Po prostu zbliżyć się do przeciwnika i sru mu przez łeb halabardą. Jeden dobry cios i powinien być po sprawie. Jeden jeśli trafił i przeciwnik się nie ruszał. A jak się ruszał, jak uniknął? To cisnął halabardę w jego kierunku. Nie jakoś na oślep, rzucił mu ją pod nogi, a nóż może się o nią przewali. Albo chociaż straci równowagę. Zachwieje się. Cokolwiek. W każdym razie potem podbiega do niego i atakuje. Szybki cios lewą łapką w podbródek, później prawy sierpowy na mordkę tylko po to, aby wyjechać Samowi z kolana w podbrzusze. A jakby ten się po tym ciosie ugiął to złapać go za włoski i rozwalić nos na kolanie. Potem takiego pchnąć, żeby się przewrócił i jak sędzia nie ogłosi końca walki to zacząć go kopać. Leżącego. A co się będzie szczypał. Musiał wygrać i zgarnąć dwadzieścia punktów inaczej nie dostanie się do finałowej rundy. A przecież to w finale będzie największa zabawa.
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Team Samael vs Team Shinji Czw Paź 08 2015, 21:16
No i Sam w kolejnym dniu z rzędu pojawił się na arenie, aby wziąć udział w walce między magami, a dokładnie między dwoma parami osób parającymi się tym zawodowo. Na teren tej walki Zielonowłosy wszedł tak samo jak podczas poprzedniego dnia, bez narzuconego na siebie czarnego płaszcza, z założonymi wcześniej ochraniaczami na łokcie i kolana. Oczywiście również jego ręce nie były gołe, obecnie znajdowały się wewnątrz rękawic z ćwiekami oraz podwinął do góry rękawy koszuli za łokcie, aby nie przeszkadzały jak i zabezpieczył jeszcze przed walką, aby nie zsunęły się w dół. Tak przygotowany wszedł na arenę wolał być w pełni przygotowany jak tylko sam potrafił to zrobić. Wiedział dobrze, że ta walka będzie wyglądała znacznie inaczej niż poprzednia, tym razem nie walczył w parze z inną Wróżką. Dzisiaj walczył przeciwko członkowi swojej gildii, przeciwko tej, o której słyszał różne historie na temat jej destruktywnej sile. Takara. Może i nie miał okazji być z nią na jednej misji, może nie rozmawiali ze sobą dużo do tej pory, jednak Samael miał okazję dowiedzieć się co nie co na jej temat podczas pobytów w gildii. I każda kolejna wiadomość jaka dotarła do jego uszu sprawiała, że Liściastowłosy coraz bardziej szanował tego maga jak i jego siłę. Już kilkakrotnie od początku bycia Wróżkiem w głowie maga błyskawic pojawiała się myśl, aby wyzwać tą osobę na pojedynek chcą tym samym sprawdzić te opowieści jak i sprawdzić samego siebie. Jak widać to o czym czasami rozmyślał samo dokonało się podczas tego turnieju w którym obydwoje wzięli udział. Sam obecnie zajmował wysokie 4 miejsce w tych zmaganiach, wiele przyniósł poprzedni dzień gdzie razem z Torashiro praktycznie nie dali przeciwnej parze szans na wygraną i raczej bez większych problemów obydwoje zdobyli maksymalną ilość punktów. Mimo znajdowania się w pierwszej ósemce, nie mógł być pewien tego, że uda mu się utrzymać pozycję lub nie spadnie z tej czołówki, która weźmie udział w ostatnim dniu tego turnieju. Musiał co najmniej zremisować, do czego jednak nie będzie za wszelką cenę doprowadzić, miał na swoim ciele miał znak pewnej znanej gildii. Tej która zawsze daje z siebie wszystko i jest uznawana za najsilniejszą we Fiore, co do czegoś zobowiązywało jego członków. Tak więc i Zielonowłosy zamierzał dawać i tego dnia z siebie wszystko, jak nie więcej, mimo tej dwójki z którą miał stoczyć pojedynek, która wydawał się, że nawet dobrze zna się. On do pary dostał kogoś, kto obecnie znajdował się na dole tabeli i raczej z tego co sam widział nie zaprezentował jakieś wielkiej siły na IM. Możliwe że to jest jednak jakaś zmyłka, może podczas tego dnia pokaże swoją ukrytą siłę, która sprawi że przytłoczą drugą drużynę i wygrają. Zawsze można było coś w takiego wierzyć, przecież nigdy nie wiadomo co przyniesie przyszłość jak to kiedyś usłyszał od tej, która nauczyła go posługiwać się magią. - Cześć Takara. Ja też zamierza wygrać. Tak więc pokażmy jak walczą Wróżki - powiedział krótko do maga ziemi na przywitanie jak i tym samym rozpoczynając tą walkę. Zamierza dawać z siebie od samego początku Liściastowłosy wszystko, tak więc pierwsze co robi to użycie swojego najsilniejszego zaklęcia, a mianowicie Raimei. Robi to najszybciej jak tylko potrafi (KPM lvl 2) przy jednoczesnej aktywacji tego zaklęcia robi coś, co może wydawać się wszystkim widzą jak przeciwnikom dziwne. Łapie oburącz swojego towarzysza trzymając go mocno robi kilka kroków w bok po czym z całej siły jaką dysponuje (Siłacz lvl 1) jak i prędkości jaką obecnie posiadał, odrzuć swojego partnera w bok. Następnie Zielona bestia rusza szybko w stronę dwójki przeciwników, która kierowała się teraz w ich stronę, tak aby jednocześnie zagrodzić swoją osobą drogę do Carlosa. Jeśli osoba, która była z nim w jednej drużynie zamierzała również walczyć, to lepiej niech będzie, aby robiła to z dystansu,, a Sam sam się zajmie trzymaniem przeciwnej drużyny w bezpiecznej odległości. Ruszając na tą dwójkę stara się unikną wszelkich lecących w jego stronę rzeczy jak i jeśli zauważy wokół siebie nagłe poruszenie podłoża robi gwałtowny odskok w bok. Oczywiście kierując się w stronę Takary jak i jej towarzysza nie kieruje się prosto na nich, tylko porusza się po zygzaku, aby nie być łatwym celem do trafienia. Istniała szansa, że uda mu się wszystkiego uniknąć, jego prędkość była bardzo duża, a ostatnio jakby nawet trochę się zwiększyła (KPM lvl 2), że nawet ludzie z ponadprzeciętnym wzrokiem mogą mieć problemy z dokładny zlokalizowaniem maga błyskawic. Zamierza dzięki zaklęciu które miał nałożone na siebie blokować bądź parować lub unikać ewentualne uderzenia w jego stronę któregoś z przeciwników Liściastowłosego jeśli ta opcja wyda się być lepszym rozwiązaniem. Oczywiście nie zamierza tak bronić się przez cały czas, chociaż znał się nieźle na walce na krótki dystans jak i wiedział jak uderzać oraz jak się bronić przed nimi (Walka Wręcz lvl 2) to przeciwników był dwóch, a on był sam. Nawet dzięki swojemu zaklęciu nie mógł robić tego przez wieczność, choć potrafił wiele znieść uderzeń które trafiały w jego ciało ( Wytrzymałość lvl 2, Sportowiec lvl 1) to jednak postanowił blokować tylko przez chwilę. Wyczekując odpowiedniego momentu zamierza zastosować taktykę, która nie raz sprawiła że pokonał przeciwnika czy też zadał mu poważne rany. Zamierza w szybki sposób okrążyć białowłosego członka drużyny przeciwnej, po czym złapać go za tylną cześć ubrać i to z całej siły nie dając mu szans na obrót, jedna ręka bliżej szyi, druga znacznie niżej. To całe okrążanie zamierza wykonać po stronie przeciwnej od drugiego Wróżka znajdującego się na tej arenie, z Takarą chciał walczyć później i sprawdzić przy tym siebie jak i jej siłę.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Team Samael vs Team Shinji Pią Paź 09 2015, 18:45
MG
Samael odpalił Raimei tym samym rozpoczynając walkę. Tasia już z daleka postanowiła wyeliminować Carlosa ale niestety dla niej jej Shield castował się chwilkę. Na dodatek odległość była spora więc czas się wydłużał, tym bardziej że dokładnie celowanie było dużo trudniejsze. Tak więc w momencie użycia Shielda, Samael zdążył już pochwycić Carlosa i odepchnąć go, tymsamym ratując go przed uderzeniem Tasi. Zaraz potem Samael ruszył ku zmierzającemu do niego Shinjiemu, a Tasia ruszyła na Carlosa. Ale Samael był szybszy dużo szybszy. Dotarł do Shinjiego i bez większego problemu uniknął ciosu halabardą, rzutu nią a nawet sekwencji ciosów chłopaka. Samael zdążył nawet znaleźć się za nim i złapać go za kołnierzyk koszulki i pas spodni. Choć Shinji zdawał się ledwo bo ledwo ale wzrokiem nadążać za Samaelem więc w momencie pochwycenia zaczął się chociaż w kierunku Samaela odwracać. Miało to miejsce jakieś 30m od Carlosa i jakieś 2m za Tasią.
Stan postaci: Samael: 94MM Shinji: osłabione nogi, 95MM Takara: 32MM Carlos: Poobcierane dłonie i kolana
Czas na odpis: Atak -> Team Samal[11.10 godzina 19:00] Obrona -> Team Shinji[48h po drużynie Samaela]
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Team Samael vs Team Shinji Nie Paź 11 2015, 18:15
Próba uniknięcia samemu obrażeń jak i nietypowy sposób na pomoc swojemu partnerowi z drużyny można uznać za całkowicie udaną. Dzięki swojemu zaklęciu, umiejętnością jakie posiadał jak i zapewne niemałej ilości szczęścia jak to najczęściej bywało w takich sytuacjach doprowadziło do takiej a nie innej sytuacji na tej arenie. Nie został trafiony przez atak bronią białą jak i rzuconą w jego kierunku halabardą, jak i wszystkich uderzeń prze pomocy górnych jak i dolnych kończyn wyprowadzonych w jego kierunku. Rzucenie partnerem również przyniosło skuteczny efekt, jednak coś Wróżkowi mówiło, ze chyba włożył w to trochę za dużo siły i sam mógł w jakiś sposób zranić Carlosa. Jednak z tego co widział chłopak z jego drużyny miał się dobrze, tak więc dalej walczył, aby osiągnąć jak najlepszy wynik w tym starciu. Skoro jego podstawowa taktyka z małymi dodatkami sprawiła się tak dobrze, Sam postanowił kontynuował dalsze wdrażanie swojego planu w życie. Tak więc Zielonowłosy, gdy znajdował się za plecami jednego z swoich przeciwników jak i ściskał go za górną część garderoby, odpala Kaminari Hebi. W tej sposób atakuje Shinjego przy pomocy wytworzonego z rąk zielonego węża w plecy, robiąc to najszybciej jak tylko potrafi, jednocześnie nie chcąc tym samym pozwolić swojemu celowi na obrócenie się w jego stronę. Po takim ataku mag błyskawic zamierza zmienić pozycję, okrążając w bardzo małej odległości max 1 metra, aby znaleźć się przed nim i rozpocząć sekwencję uderzeń, rozpoczynając od silnego i szybkiego uderzenia w szczękę przy pomocy prawego sierpowego. Następnie Samael zamierza wyprowadzić kopnięcie przy pomocy lewej nogi, poprawiając zaraz jak najszybciej tylko mógł uderzeniem przy użyciu prawego kolana. Gdy jego noga powróci na ziemię i będzie stał sztywno obiema na podłożu, wtedy tego przeciwnika przy pomocy serii kilkunastu uderzeń przy pomocy pięści co pewien czas wspomaganych przez łokcie jeśli tyle dane będzie mu zrobić. Wszystkie te ciosy wykonane przy pomocy górnych kończyn kierowane są w stronę torsu jak i głowy, Liściastowłosy można powiedzieć, chce zalać ciało tego przeciwnika swoimi uderzeniami. Jego cel był prosty, najlepiej doprowadzić białowłosego do takiego stanu, aby nie mógł już dłużej brać udziału w tym co się działo na tej arenie lub chociaż znacznie i to bardzo utrudnić mu jakiekolwiek działania jakie chciałby podjąć. Zdaje sobie sprawę, że po wystrzeleniu pioruna w trzymającego przeciwnika może on upaść na ziemię na twarz w takim wypadku próbuje przy pomocy uderzeń każdą kończyną Sam sprawić, aby jego przeciwnik już nie wstał ponownie. Pamięta również o tym, że nie tylko we dwóch znajdują się na tym placu walki, był tutaj drugi członek jego drużyny jak i była tu również Takara. I każdy z nich może sprawić coś, przez co Sam będzie musiał zrobić zmienić miejsce z którego okłada swojego przeciwnika. Jeśli usłyszy jakieś poruszenie się ziemi w niedużej odległości od niego bądź w jakiś sposób coś takiego dostrzeże, wtedy Zielonowłosy zamierza znaleźć się po drugiej stronie Shinjego i kontynuować to co zaczął robić. Swoimi uderzeniami Wrożek zamierza i prędkością z jaką powinien je teraz zadawać, nie pozwolić białowłosemu na użycie zaklęć lub chociaż ograniczyć ich ilość do minimum. Po wykonaniu wszystkiego co zamierzał zrobić, Samael odbiega na odległość około 10 metrów i od jednego i od drugiego przeciwnika, aby nie dać im zbytnio możliwości na szybki kontratak. Tym sposobem również będzie mógł zobaczyć z takiego dystansu jaki efekt końcowy nastąpił po użyciu zaklęcia jak i wyprowadzonych uderzeniach.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Team Samael vs Team Shinji Nie Paź 11 2015, 19:18
Cały problem polegał na tym, że Sam okazał się mieć coś, przez co Taśka nie wiedziała za bardzo, co ma robić. Ostatnim razem jak spotkała coś tak szybkiego to poszły jej wszystkie zebra i nieśli ją nieprzytomną. Ale cóż.. Wtedy już była mocno wyczerpana innymi walkami. Z drugiej jednak strony teraz nie było lepiej. Nawet nie próbowała nadążać wzrokiem za Samem, wszak właśnie w jego kierunku będzie musiała się udać Taśka. Bardziej jej obecnie zależało na pomocy Shinjemu niż wykluczeniu Carlosa, który zdawał się być nieszkodliwy... czyli tak jak dzień wcześniej. Z drugiej strony wiedziała, że dostanie tirem boli. Oberwanie od Samaela, nawet przypadkowe, też zaboli. W zasadzie obecnie nie mogła liczyć na to, że nie oberwie bo patrząc na to, co właśnie wyczynił malała szansa na to, ze się sensownie wybroni. Mogła robić tylko jedno. - Czyli walczymy na poważnie... - skomentowała głośno poczynania zielonowłosego, przy czym jednocześnie od razu w tym samym czasie - nie widząc żadnej innej sensownej opcji - użyła Kocyka Bery (SR) co by wycastować Daughter of Earth , więc w zasadzie najsilniejsze, co miała. Miałam to zatrzymać na ostatni dzień ale po co, skoro mogę tam nie dotrzeć...? chociaż pomimo tego miała do siebie lekki żal, że nie zostawiła tego na bardziej właściwy moment. Ale czy może być teraz właściwszy? Po za tym nim zaklęcie minie winno być po walce. Niezależnie od wyniku. Tylko żeby teraz tego nie spieprzyć... Z takim oto założeniem ruszyła biegiem (bez susów czy innych dziwów, zwykły bieg mając styczność z ziemią) w stronę Shinjego. Skupianie się na wzroku będzie złym pomysłem. Patatajał zbyt szybko, to też jedyne na czym mogłaby teraz polegać to Zmysł Walki a wszystko co mogłaby zrobić to wpaść jakoś pomiędzy Sama i Shinjego. Jeżeli nie będzie to możliwe, to odepchnąć starając się lewą ręką pochwycić Sama za cokolwiek i przytrzymać w miejscu. Nawet jeśli się nie uda, to może jakoś poprzeszkadza Samowi i utrudni mu życie. Walić wzrok. Musi polegać na innych zmysłąch. Słuch chociażby. Próbować przewidywać. Jeżeli zagrodzę mu tak drogę to czy ruszy tak czy tak. Grunt by go pochwycić. Jeżeli go pochwyci i zatrzyma w miejscu, nie puści - będzie już pół sukcesu. Bez robienia jakiejkolwiek krzywdy. Ot, co by nie biegł dalej, nie kręcił się. Może go złapie za koszulę, może za rękę, może za kołnierz... Może nie złapać za nic. Może przyjąć na siebie uderzenia skierowane na Shinjego (bo o to też chodzi, nie mniej jeżeli tylko uda jej się jakoś odepchnąć od niego Shinjego, wolną ręką zasłania głowę i szyję w miarę możliwości). Nawet jeżeli oberwie i to mocno, to się z tego wyliże. Jeżeli Shinji pozostanie w grze, dalej będzie ich więcej jak sama Tasia. Z resztą - nie mogła dać skrzywdzić kumpla! Nawet przez kumpla. Za bardzo lubiła Shinjego żeby dać komuś go okładać. Jeżeli jednak coś nie pójdzie, Shinji zejdzie na hita i nie będzie co zbierać - dalej próbuje złapać i zatrzymać Samaela. To podstawa. Jeżeli będzie zapierdzielał po całej arenie jak nakręcony to nic mu nie zrobi. Jak złapie, to mocno. A jak będzie mogła, złapie go i drugą ręką. Z resztą... Nie może tak śmigać w nieskończoność! Jeżeli będzie mogła tak go pochwycić, by powstrzymać szarżę - korzysta z tego. Czy to żeby założyć mu dźwignię na rękę bo będzie taka możliwość czy okazja czy łapiąc mu obie ręce starając mu się je zatrzymać. Jest szybki. Ale może nie będzie na tyle szybki. Bo Tasia bardzo wierzyła, że to nie jest to samo. Jedno wynika z drugiego ale nie na odwrót. Każdy jamnik to pies, ale nie każdy pies to jamnik. Jeżeli będzie uderzał z dużą siłą bo będzie mieć rozpędzoną dłoń to może nie będzie miał siły się wyrwać, jeżeli tego pędu nie będzie miał jak nabrać. Jak złapie mu ręce to tak, żeby spróbować mu je złączyć (coś jak kajdanki) mając palce po wewnętrznej (co by szarpiąc rękoma w dół czy w górę nie mógł ich uwolnić)... a po zewnętrznej się nie da. Znaczy da, ale to by było już w ogóle dziwne i upierdliwe. Ale szanse na złapanie go są średnie więc co najwyżej może starać się ratować Shinjego i w miarę możliwości zasłaniać głowę na wypadek oberwania bo się pcha gdzie nie trzeba.
Yolo...
Mejiro Shinji
Liczba postów : 545
Dołączył/a : 16/07/2013
Temat: Re: Team Samael vs Team Shinji Pon Paź 12 2015, 19:44
WTF? Gościu zapierdzielał po tej arenie tak, że ledwo dawało się go zauważyć. Tego jeszcze nie było, o przynajmniej Shinji nie miał styczności z niczym takim. I dlatego znalazł się w sytuacji w jakiej się znalazł. Przeciwnik złapał go za kołnierz stojąc za jego plecami. No było naprawdę słabo. Ale, że było kiepsko nie znaczyło, że już przegrał czy chociaż pomyślał o poddaniu się. Nie wiedział co tamten kombinuje, ale nie miał zamiaru stać bezczynnie i mu na to pozwolić. Szarpnął się do przodu próbując drania przerzucić. Już nawet nie obracał się do niego twarzą. Chwycił go tylko za łapkę, a potem szarpnął pochylając się mając nadzieję, że uda mu się Sama przerzucić. W końcu już trochę walczyć wręcz potrafił, a i siły aby to zrobić mu nie brakowało. I jakby faktycznie się powiodło to stara się uniemożliwić zielonowłosemu podniesienie na nogi przez zwykłe unieruchomienie pokroju jakiejś prostej zapaśniczej dźwigni. Robi to w swojej zwyczajnej formie, acz należy dodać, że potem przemienia się w Minotaura, która jest większa, silniejsza, wytrzymalsza i w ogóle lepsza prawie pod każdym względem od podstawowej wersji Mejiro. A jak nie przerzuci to może chociaż uda mu się wyrwać z uchwytu przeciwnika. Wówczas stara się mieć swojego oponenta cały czas przed oczyma. Nie da się drugi raz tak łatwo zaskoczyć kiedy wie jaki jest szybki. Nie najgorsza percepcja, którą swoim skromnym zdanie długowłosy posiada w połączeniu z walką wręcz i zmysłem walki powinny pozwolić mu postawić solidną gardę, która wytrzyma atak przeciwnika. Mejiro miał przynajmniej taką nadzieję. Gdyby został porażony i padł na ziemie to... Znów w ruch wchodzi jego magia i za jej pomocą przyjmuje formę Minotaura. Po to tylko, aby zbić się w kłębek. Nogi blisko przy ciele, łapki miały osłaniać głowę i szyję. To włochate umięśnione ciało powinno lepiej znieść wszelkie ataki, które jego przeciwnik mógł przygotować. Tylko obrona i uniknięcie poważniejszych obrażeń. Jednak jeśli chłopaczyna zauważy i oceni, ze jest w stanie zareagować to... spróbuje powstrzymać sarkającego wokół niego cwaniaczka przed ucieczką. Złapać za nóżkę, bądź rączkę, zacisnąć na niej swoją łapkę i nie pozwolić się wyrwać. Wystarczyło tak tylko poczekać na Taś, a że ta nadchodzi udało mu się raczej dostrzec dzięki lepszym niż większość zdolnościom postrzegania.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Team Samael vs Team Shinji Wto Paź 13 2015, 12:33
MG
Samael odpalił swoje zaklęcie w momencie w którym Shinji postanowił popróbować przerzucania lub wyrywania się przeciwnikowi. Niestety Samael był zbyt szybki we wszystkim co robił, to uwzględniało nawet rzucanie zaklęć i tak oto Shinji oberwał w lewy bok, co dosłownie spaliło mu skórę i dość mocno obiło żebra no i co gorsza niespecjalnie był w stanie się ruszać. Niemniej dalej myślał więc widząc w jakim gównie się znalazł, odpalił Minotaura i osłonił rękoma, czekając na pomoc Tasi. Pierwszy cios, w szczękę, trafił przez wzorst minotaura w brzuch, co dość mocno Shinjiego zabolało. Kolejne nadeszło kopnięcie które trafiło Shinjiego w biodro a potem uderzenie z kolana w udo. I Shinji w tym czasie pojął, że zabójcze były jedynie uderzenia pięści Samaela. I wtedy kiedy miał wyprowadzić druzgoczące combo ciosów z pięści, między nich wcisnęła się Takara, przyjmując dwa uderzenia na ręce którymi zakrywała głowę i dwa na brzuch. Samael zaś odkrył, że uderzanie z taką prędkością, w metalowych rękawicach, boli jak jasna cholera. Ale Tasie pewnie bolało bardziej. Na dodatek aura otaczająca Samaela zniknęła. Czyżby nadeszła szansa kontrataku?
Stan postaci: Samael: 74MM Shinji: osłabione nogi, Lewa noga mocno obolała, problem z poruszaaniem i oddychaniem, poraniony brzuch z kilkoma nacięciami, dość mocno obity. Przypalony lewy bok z obitymi żebrami, mocno boli. 85MM Minotaur 1/3 posty Takara: 3MM, Daughter of earth 1/5 postów, połamane ręce i żebra powoli się zrastają Carlos: Poobcierane dłonie i kolana
Czas na odpis: Atak -> Team Shinjil[15.10 godzina 13:00] Obrona -> Team Samael[48h po drużynie Shinjiego]
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Team Samael vs Team Shinji Wto Paź 13 2015, 15:42
To jest ten moment kiedy sobie człowiek potrafi przypomnieć jakieś rzeczy. Z reguł jest to przebłysk inteligencji i jakiś epicki plan walki, ale dla Tasi było to tylko napieprzanie się z Dyszką. A w zasadzie to złe określenie - raczej moment pomiędzy wpakowaniem pięści w jej żebra a stratą przytomności moment po. Zdecydowanie to nawet nie była walka... Tymczasem sytuacja była podobna. A przynajmniej ponownie miała przeciwnika który zasuwa po arenie jakby miał zamontowane nitro. Gdyby zaś miała zmierzyć skalą ból, jakiego jej przysporzył tymi kilkoma uderzeniami mogłoby się okazać, że potrzeba do tego zupełnie innej skali. Zapewne takiej, którą można znaleźć gdzieś obok krzesła elektrycznego i koła tortur w tych mniej przyjaznych zakątkach lochów czy więzień. Jak przy łamaniu kości rąk słychać było tylko dość konkretne syknięcie tak przy żebrach - z krtani wydobył jej się jakiś nieartykułowany dźwięk, który chyba miał przekazać w stylu "jak to ku$%&%$two boli!" albo jakiś niemiły komentarz o osobie, która za jej stan odpowiada. Momentalnie zgięła się przy tym nieco w pół. Ręce opadły luźno wzdłuż ciała, zaś jednym bardziej energicznym ruchem przerzuciła kilka kosmyków zzieleniałych od zaklęcia włosów za siebie. Na rączki nie miała co liczyć. Ruszać się też nie miała za bardzo jak. Połamał jej żebra, nie wiadomo które. A nawet jeśli, to ciężko by było i tak się jakoś z tym uporać. Ale wiedziała, ze to tylko chwilowe. Za moment znowu wszystko będzie w najlepszym porządku, ale prawdopodobnie nie będzie miała jak się odegrać. W zasadzie nawet gdyby była pełni sił teraz to tez by to było dziwne i utrudnione i bez sensu. Jeżeli on znowu zacznie śmigać.. Ale nawet jeżeli, to kiedyś będzie musiał się zmęczyć. A Tasia o to się martwić póki co nie musiała, wsio rybka. Ma potężnego sojusznika pod postacią samej ziemi więc mogła się bawić. Jednym ograniczeniem mógł być ból, ale ten może też w końcu minie. Ale ej, to tylko walka, nie na śmierć i życie. Nie jest potrzebna tu większa powaga! I tak już widziała, ze wygranie tej walki będzie co najmniej kłopotliwe więc wystarczyło tylko nie przegrać. Albo wygrać, ciężko bo ciężko, ale... - Spokojnie, jeszcze żyję... - rzuciła do Samaela (acz z lekkim trudem) co by czasem przez przypadek nie pomyślał, że dźwięk kruszonych kości zadziała jak jakieś K.O i tyle będzie z dalszej walki. Nie, sorry, tak się nie bawię, poddaję się. Z technicznego punktu widzenia nie miała many, nie miała broni, nie miała obecnie rączek i paru żeber. Miała za to nóżki, ale co ona może nóżkami? Tymczasem Taśka dawała wrażenie, ze ją to tak wszystko średnio obeszło. Bo tak w zasadzie było. Bywała w gorszych stanach i to takich, z których szybko by się nie wylizała. A teraz było inaczej. - Shinji, weź Carlosa. Samaelem zajmę się ja. - ha! Połamana chciała stawać na przeciw osoby, która właśnie pokazała, ze nie jest pierwszym lepszym Mietkiem spod sklepu. I może wyglądało to nieco absurdalnie, ale już raz stanęła jeszcze bardziej poturbowana na przeciw jeszcze bardziej przegiętej jednostki. Są takie momenty, kiedy nie chodzi o wygraną. Chodzi po prostu, żeby do tej walki przystąpić, jaka by ona nie była i jak by się nie skończyła. W Samaelu widziała wyzwanie. I chociaż wiedziała, ze nie wygra, nie mogła nie spróbować. Nawet jeżeli chodziło tu o zabawę, nie widziała powodu, dla którego miałaby ją minąć okazja. I chociaż była to zabawa, gdzieś tam w podświadomości uchodziła dla Tasi za coś więcej. Ile by sobie nie wmawiała, ze to for fun, ile by nie próbowała - niektóre przyzwyczajenia już takie są.
Szybko sprawdziła, na ile może operować rączkami. Fakt, połamanymi nie bardzo, ale jeszcze nie wiedziała dobrze jak szybko jej się to wszystko będzie regenerować. Nie miała zbyt wielu okazji użyć tego zaklęcia wiec jakieś takie wyczucie tego wszystkiego było jeszcze po za jej zasięgiem. Póki co jednak po prostu ruszyła na Samaela chcąc wpaść w niego prawym bokiem przechodząc jednocześnie za niego i wysilając się na szybkie kopnięcie z półobrotu prawą nogą w jego brzuch/kręgosłup z dość niewielkiej odległości. W zasadzie nie mogła póki co wiele. Gdyby jednak widać było ze się szykuje do zwiększenia dystansu, zamiast kopnięcia po prostu stara się go chwycić za ubranie (wpadając na niego lub nie jeżeli nie było by na to czasu) zaciskając przy tym mocniej kły. Nie byłą pewna, czy taka akcja nie zaboli jej za bardzo a wolała być przygotowana na takie niespodzianki. Po tym zaś starałaby się go nie puścić, a dodatkowo wykonać kopnięcie podeszwą prawej nogi w tył jego nogi gdzieś w kolano.Póki co chciała zrobić mu COKOLWIEK. Zwłaszcza wywrócić. Dlatego też jeżeli kopnięcie z półobrotu nie da takowego efektu spróbuje go kopać po łydkach i kolanach co jakiś czas starając się w niego wpaść barkiem. Może i to było komiczne. Może nie można by po tym liczyć na duży dmg. ALE ONA MIAŁA TO GDZIEŚ. Niech się przynajmniej wywróci, niech zaryje o ziemię i zada mu jakieś honorowe obrażenia przynajmniej dopóki jest Tasia nie w stanie.
I jest jedna istotna ważna kwestia. Nie dać się wyrąbać. Znaczy nie jest aż tak ważna jak by się mogło zdawać ale bierze priorytet na ustanie na nóżkach niż zrobienie mu kuku. I cokolwiek robi - czy to próba wpadnięcia w Sama i próba zachwiania jego równowagi czy inne cuda - stara się mieć ciągle styczność z podłożem. Nigdy inaczej.
Mejiro Shinji
Liczba postów : 545
Dołączył/a : 16/07/2013
Temat: Re: Team Samael vs Team Shinji Sro Paź 14 2015, 20:06
To się działo zwyczajnie zbyt szybko. Nim Mejiro zdążył cokolwiek zrobić oberwał w bok. Bolało, i to bardzo. Czuł swąd palonej skóry, ale tak szybko jak to było możliwe zmienił się w Minotaura i to chyba go uratowało. Uratowało, bo to wcale nie był koniec, zaraz spadło na niego kilka ciosów, które mógłby sprawę zakończyć gdyby nie umięśnione twarde ciało Minotaura. Nawet pod tą postacią ciosy były bardzo dotkliwe i długowłosy wolał nie myśleć jak by się to skończyło gdyby nie aktywował przemiany. Ostatecznie jednak został uratowany, przez Takarę. Cholera... Ta drobna istotka przyjęła na siebie kolejne ciosy, które zapewne już by go wyeliminowały. Czuł się źle i nie chodziło wcale o stan fizyczny, czuł się źle jako facet, że Takaś go stankowała. Nawet podziękować nie mógł, bo oddychanie przychodziło z trudem, a co tu mówić o mówieniu. By to cholera, naprawdę... W dodatku kiedy już chciał jakoś się zielonemu odwdzięczyć (A na chęciach by się pewnie skończyło biorąc pod uwagę jego stan) Takara powiedziała, żeby zostawić jej tego typka i zająć się tym drugim. Niby z jednej strony sam niewiele mógł przeciwko niemu zrobić, ale przecież widział, ze jego towarzyszka była w niewiele lepszym stanie i chciała walczyć z tym potworem sama? Zgodził się na to, bardzo niechętnie, ale kiwnął głową. Takara wydawała się być poważna, więc jej usłuchał. Ale zrobił to naprawdę niechętnie...
Mimo wszystko ruszył ku drugiemu z przeciwników. Bardzo obity więc pewnie nie tak szybko jakby sobie tego życzył, ale starał się. Ruszył na Carlosa po najkrótszym możliwym torze (lekko go naginając jeśli po drodze gdzieś leżała jego halabarda, wówczas starał się ją podnieść). I pobiegł, żeby drania zaciukać. Jak podniósł swoją broń to nie bawił się, zwyczajnie chciał rozpłatać blondaska ostrzem halabardy, jeden morderczy cios i tyle. A jak nie udało mu się zahaczyć o broń to przecież miał też rogi, kopyta i nieźle umięśnione łapy. I za ich pomocą powinien się rozprawić z przeciwnikiem. Złapać go, podnieść do góry i brutalnie nabić na własną głowę, aby rogi przebiły go, być może nawet na wylot. Potem jeszcze po zrzuceniu go na ziemie zwyczajnie go stratował, żeby się upewnić, że nie wstanie. Wówczas ruszyłby na pomoc Takarze. A jego plan był bardzo prosty - złapać zielonego i go unieruchomić, żeby Taś mogła lać go ile wlezie. Albo jak dziewczyna go powaliła to by go stratował dodatkowo, ale nie wchodząc w paradę partnerce. Tak - pomóc, ale uważał, żeby przypadkiem jej jakoś nie przeszkodzić.
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Team Samael vs Team Shinji Pią Paź 16 2015, 23:01
Po wyprowadzeniu przez Zielonowłosego ataku i odskoczeniu na bezpieczną odległość dostrzegł on, że przeczucie wczorajszego dnia go nie myliło, że tego dnia będzie walczył z co najmniej jednym potworem. Białowłosy przeciwnik, którego mag błyskawic przybrał formę dużego dwunożnego byka, przez co przez jego błyskawicę zaczął czuć zapach przypalonej wołowiny. Takara również nie raz oberwała i to dosyć przynajmniej podczas okładania kogoś innego, jednak wyglądała na taką, której taki stan jakoś bardzo przeszkadza. Najwidoczniej Sam był obecnie świadkiem pewnych cech Wróżki z których była znana nie tylko w gildii, a mianowicie z wytrzymałość jak i z możliwości walki pomimo obrażeń. Liściastowłosemu jednak nadal czegoś brakowało w tym wszystkim, czegoś co by świadczyło o różnicy sile między nimi. Z tego co słyszał, pojedynek z tą dziewczyną powinien być sporym wyzwaniem, a jeszcze większym, gdy miała przy sobie kogoś, kogo wydawała się dobrze znać. A na chwilę obecną Wróżkowi wydawało się, że to on miał nad nią jak i nad jej towarzyszem przewagę w tej walce 1 przeciwko 2. Może po prostu Takaś ma dzisiaj słabszy dzień i nie dlatego na tej arenie nie może pokazać całej swojej siły. Równie dobrze może po prostu wyczekiwać na odpowiednią chwilę i wtedy pokaże Samaelowi jakiś as z rękawa, który ciągle gdzieś skrywa. - Wiesz, nawet na coś innego nie liczyłem - odpowiedział krótko Zielonowłosy do swojej koleżanki z tej samej gildii co on. Zauważył rozdzielenie się dwójki przeciwników, którzy postanowili z pojedynku w którym mieli przewagę liczebną zrobić dwa zwykłe włączając towarzysza Liściastowłosego. Carlos jak do tej pory nie wykonał jakiegoś chociaż najmniejszego ruchu, albo ta walka mało go obchodziła, albo od dłuższego czasu przygotowywał się do rzucenia jakiegoś zaklęcia. Być może takiego, które dosłownie zmiecie dwóch członków drużyny przeciwnej za jednym zamachem, jednak potrzebne jest do tego ogromne skupienie oraz dużo czasu. Sam nie wiedział, która z tych możliwości jest prawdziwa, teraz nie był czas na pytania czy na zgadywanie. Mag błyskawic właśnie był w środku walki, którą chciał wygrać na co wydawało mu się miał szanse, tak więc aby tego dokonać musiał osłaniać swojego partnera. A być staranowanym czy nadzianym na rogi przez tak wielką bestię nie jest czymś, na co normalnie się zgadza. Tak więc Wróżek musiał szybko wykombinować, jak zatrzymać to monstrum oraz co zrobić z Takarą, która pomimo swojego niezbyt ciekawego stanu też szarżowała, tyle że na kolegę z gildii. W głowie Samaela pojawił się pomysł, kolejny niecodzienny podczas tego dnia zmagań, który jednak miał szansę na powodzenie. Poprzedni polegający na wykorzystaniu własnej siły jak i mocy zaklęcia do odrzucenia Carlosa w bok okazał się być dosyć skuteczny, nie licząc ran które odniósł podczas lądowania. Tak więc wykorzystując efekt rzuconego przez niego zaklęcia, którą jeszcze przez pewien powinien utrzymać się (Boost do Magii - Długa Burza), rusza w stronę maga ziemi. Jego plan polega na znalezieniu się tuż przed Takarą jeszcze przed wykonaniem jakiekolwiek ruchu przy pomocy nóg, bądź między kopnięciami, które pewnie będzie chciała wykonać, aby zaatakować Zielonowłosego. Zamierza zatrzymać się jak i trzymać odległość wystarczającą do tego, aby być nieco ponad zasięgiem jej dolnych kończyn, jednak znajdując się cały czas w małej odległości od niej. Tak więc, gdy taka okazja, czyli gdy obydwie nogi będą na ziemi bądź będzie cofała jedną z nich, aby zachować równowagę, Sam gwałtownie rusza w kierunku Wróżki wykorzystując maksymalnie jak tylko może swoją prędkość. Mag błyskawic zamierza wbić się w nią prawym barkiem w uda, jednak nie zamierza w ten sposób spowodować u niej jakiekolwiek obrażenia w tej części ciała. Gdy ta sztuka mu się uda, swoją prawą rękę otacza nogi swojej przeciwniczki, po czym podnosi ją do góry ruszając jednocześnie do przodu, tak aby jej ręce wraz z pozostałą częścią jej górnego ciała wylądowały na jego plecach. Dzięki swojej sile (Siłacz lvl 1) przyciska te kończyny które złapał do swojej klatki piersiowej, żeby dać jak najmniej możliwości do ruchu nogami magowi ziemi. W ten sposób chciał oddzielić Takarę od podłoża, wydawała mu się, że skoro włada taką, a nie inną magią, wiele zależy od tego, czy ma z nią jakiś kontakt czy nie, tak więc wydawało mu się, że podniesienie jej do góry przyniesie jakiś efekt. Być może będzie miała jakieś, chociaż minimalne, jednak zauważalne problemy z kontrolowaniem swojej mocy, kto wie trzeba było samemu to sprawdzić. Po takim ruchu, Samael wraz z dodatkowym ciężarem rusza w stronę oddalającego się od niego drugiego przeciwnika, który w postaci potwora który przemieszczał się w stronę jego towarzysza. I tutaj jego plan nie był jakoś skomplikowany, jeśli uda mu się dzięki swojej prędkości wyprzedzić dużego byczka, zamierza okrążyć go po czym ruszyć prosto na niego. Unikając przy tym ewentualnych ciosów z kierunku bestii, Zielonowłosy zamierza wbiec na nią, po czym przebiegając tuż obok głowy po prawej stronie, jeśli patrząc od strony Wróżka, złapać byka za róg i wykorzystując do końca swoje zaklęcie, swoją masę jak i dodatkowe kilogramy obiektu, który trzymał mocno drugą ręką. przewrócić swojego przeciwnika na plecy na ziemie. Umożliwi mu tym kontynuowanie dalszego natarcia jak i jednocześnie nie doprowadzi tym samym do zranienia Carlosa, który w dalszym ciągu nie zaangażował się jakoś w tą walkę. Jeśli jednak taki ruch, czyli wbiegł na Byczka od frontu będzie utrudniony przez trzymaną broń bądź w jakiś inny sposób, wtedy Sam z trzymaną Takarą wbiega nie niego od strony pleców i łapiąc za róg zamierza tym razem doprowadzić do spotkania twarzy Shinjiego z ziemią. Samo biegnięcie może nie być czymś łatwym, Sam czegoś takiego spodziewa się, nie wbiegał jeszcze na coś co się porusza i do z dodatkowym, choć pewnie znacznie mniejszym niż on sam ciężarem. Liczył jednak na to, że jego umiejętności (KPM lvl 2) jak i to, że cel na który zamierzał wbiec nie był w sumie aż tak wysoki, to wszystko powinno wystarczyć do wykonania tej dalszej części planu. Niezależnie od tego, czy jego znacznie wyższy od niego przeciwnik wyląduje na ziemi czy nie, oddala się od niego na odległość dobrych paru metrów, aby mieć lepszy obraz tego czy udało mu się czegoś dokonać jak i jak wyglądają tego ewentualne efekty. Oczywiście, jeśli pochwycenie obiektu który od dłuższego czasu szanował nie powiedzie się, bądź będzie jakoś znacznie utrudniony, wtedy z maksymalną i ze znacznie lżejszą masą wbiega na stwora, aby wylądował na jego plecach, położyć swoje nogi na jego barkach. Ręce Liściastowłosego natomiast w takim wypadku łapią za głowę uważając na jego rogi, aby ją unieruchomić lub chociaż w pewnym stopniu. Oczywiście w takim wypadku stara się unikać ataków ze strony każdego z dwójki członków drużyny przeciwnej, która brała udział w walce na tej arenie.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Team Samael vs Team Shinji Pon Paź 19 2015, 13:25
MG
Samael który dzięki swojemu boostowi do magii miał jeszcze nieco Raimei ruszył na Takarę, wpadając na nią i przewracając dziewczynę na ziemię. Zaraz potem wstał i ruszył ku Shinjiemu który podniósł swoją halabardę. Samael miał plan dość prosty, wskoczyć na przeciwnika i spróbować go przewrócić. Niestety plan nie powiódł się w 100%. Uderzył w przeciwnika i zachwiał jego równowagę zmuszając Shinjiego do uklęknięcia, jednak nic poza tym, ten bowiem dostrzegł zmierzającego Samaela a poza tym był po prostu zbyt masywny. W tej chwili byli jakieś 18m od Carlosa i 12m od Takary która wstała z ziemii i czuła się już w zasadzie dobrze.
Stan postaci: Samael: 74MM, lekko obolały Shinji: osłabione nogi, Lewa noga mocno obolała, problem z poruszaaniem i oddychaniem, poraniony brzuch z kilkoma nacięciami, dość mocno obity. Przypalony lewy bok z obitymi żebrami, mocno boli. 85MM Minotaur 2/3 posty Takara: 3MM, Daughter of earth 2/5 postów Carlos: Poobcierane dłonie i kolana
Czas na odpis: Atak -> Team Samael[21.10 godzina 13:00] Obrona -> Team Takara[48h po drużynie Samaela]
//Srry Sam, ale ta akcja była zbyt dużym God Modem//
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Team Samael vs Team Shinji Sro Paź 21 2015, 20:31
Jak to często bywa w życiu, nie wszystko co się zaplanuje wcześniej, uda się wprowadzić w życie, tak samo był u Wróżka. Pomimo tego, iż nie udało mu się zrealizować pewnej części jego planów, Wróżek i tak był zadowolony z tego co udało mu się dokonać przed chwilą. Nie został trafiony przez żadnego z dwójki swoich przeciwników na tej arenie, jego towarzysz również nie odniósł jak do tej pory żadnych ran. Choć był obecnie lekko obolały to jednak udało mu się nieco zwiększyć dystans między Takarą, a jej białowłosym towarzyszem, tak więc nic nie stało na drodze zaatakowania tego bliższego zanim druga osoba się zbliży. Tak więc Sam postanawia wykorzystać ten bliski dystans między nim, a już nie raz trafionym byczkiem i spróbować tym samym zadać mu kolejne rany. Być może nawet takie, które doprowadzą do braku możliwości kontynuowania tego starcia przez tego zawodnika, nie było to wiadome, dopóki nie sprawdzi się tego w rzeczywistości. Rozumiejąc, że efekt jego zaklęcia już minął, zielonowłosy gwałtownie wystawia ręce przed siebie, po czym rzuca już raz użyte tutaj zaklęcie, a mianowicie Kaminari Hebi. Elektrycznym wężem jakoś dokładnie nie celuje, chce po prostu trafić nim w przeciwnika tak, aby atak objął jak największą cześć jego ciała. Po wystrzeleniu błyskawicy nie zamierza odpuścić przeciwnikowi, wykonuje w jego kierunku cztery szybkie uderzenia metalowymi rękawicami. Robi to na przemiennie z całej siły jaką posiada, naprzemiennie obiema kończynami górnymi i w tym wypadku również nie specjalnie celując, po prostu gdzieś w ciało potwora trafić. Zdaje sobie mag błyskawic oczywiście, że bez użycia swojego najsilniejszego zaklęcia jakie miał w swoim arsenale, efekt uderzeń nie będzie tak samo skuteczny. Jednak to go zbytnio nie obchodziło, coś czuł że pokazał dwójce zawodnikom z drużyny przeciwnej, że co nieco a może i więcej potrafi. Może będą zachowywać się bardziej ostrożniej, może przymną inną taktykę działania, tego Sam nie wiedział, tak więc postanowił na chwilę obecną nieco oszczędzić na swojej mocy magicznej. Podczas samego używania zaklęcia jak i podczas wykonywania tych kilku uderzeń, Wróżek stara się nie dać złapać czy obalić przez któregoś z przeciwników, czy to przez tego byczka, czy też przez Takarę, która może przybiec na pomoc koledze. W takich wypadkach stara się zrobić uniki, czy to w tył czy to w bok, używa tych które mają większe szansę na efekt, jednak to nie oznacza, że nie wykonuje to co wcześniej zaplanował. Po swoim ataku zielonowłosy odskakuje kilka może trochę więcej metrów do tyłu, starając się mieć za swoimi plecami towarzysza, który raczej nie wyglądał na zainteresowanego. Taki dystans zamierza utrzymać i przed Wróżką i przed Shinjim, starając się ustawić tak, aby obydwoje widział przed sobą lub wiedział chociaż, że jest on nich w minimum takiej odległości.
Mejiro Shinji
Liczba postów : 545
Dołączył/a : 16/07/2013
Temat: Re: Team Samael vs Team Shinji Sob Paź 24 2015, 09:57
Nie udało mu się dorwać drugiego przeciwnika. Nie udało mu się też trafić Sama, który się zbliżał. Ogólnie wszystko szło źle. Wróżek dopadł do niego i zmusił długowłosego do uklęknięcia. Kiepsko, a do tego Shinji coś czuł, że na tym się wcale nie skończy. Żeby jakoś temu przeciwdziałać Mejiro aktywował swój magiczny itemek, a jego umaszczenie ze srebrno-białego zmieniło się na zielono-czerwone. Co prawda jego SR działało niezbyt długo, ale zdecydował się je odpalić właśnie w tym momencie. Jednocześnie skoro już przyklęknął zdecydował się nie wstać, a paść na ziemie, aby zrobić fikołka i odbić się od podłoża ku górze. Już w powietrzu chciał zmienić swoją formę z Minotaura na Feniksa[A], a dokładniej mniejszą wersję ognistego ptaka. Jednocześnie liczył na swój zmysł walki i percepcję, liczył że dzięki nim zdoła dostrzec nadciągające ataki przeciwnika i jakoś ich uniknąć. W każdym razie po przemianie w Feniksa starał się dalej zmierzać w kierunku Carlosa, aby zrobić to co planował. Teraz był szybki i zwinny. Może nie tak jak Sam kiedy aktywował swoje zaklęcie, ale jednak jakiegoś tam speeda miał. Halabarda, którą trzymał zniknęła(PWM: Wybór).
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.