I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Pole na zachodnim brzegu Małej Sciliory, tuż za Magnolią - Page 3
Temat: Pole na zachodnim brzegu Małej Sciliory, tuż za Magnolią Sro Wrz 03 2014, 01:15
First topic message reminder :
Jakie pole jest, każdy widzi. Duże. Nawet bardzo duże. Wiosną najpierw zabłocone po roztopach, a później zielone od rosnących zbóż. Latem jeszcze przez jakiś czas są zielone, po czym zaczynają wpadać w żółć, gdy zbliżają się żniwa. Stogi niekiedy pojawiają się dopiero na przełomie lata i jesieni. Jesień to głównie gołe pole aż do pierwszych śniegów. Zima, wiadomo, biel, biel, wszędzie biel, cao biao... Od wschodu niewysokim stokiem graniczy z Małą Sciliorą, odnogą Sciliory, która-to odnoga przepływa przez Magnolię. Tuż za południową miedzą znajdują się pierwsze zabudowania miasta. Zachodnia granica to rów melioracyjny, oddzielający ugór od drogi prowadzącej do Onibus i Akane Resort. Północna granica to miedza, wzdłuż której rośnie kilka topoli i ogromna wierzba płacząca, witki maczająca w wodach rzeki...
Autor
Wiadomość
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Pole na zachodnim brzegu Małej Sciliory, tuż za Magnolią Czw Wrz 29 2016, 21:02
MG:
Adam czuł, że ta walka zmierza już ku końcowi. Postanowił więc zagrać wszystko, na, zdawałoby się, ostatnią kartę. Zaczął więc się przygotowywać, gdy Eve... nie zniknęła. Westchnęła tylko, gdy ten nadal utrzymywał swoją niewidzialność. -Pozwól, że pokażę ci prawdziwą potęgę boga. - to powiedziawszy, aura dookoła niej się zmieniła chociaż... wyglądało na to, że nic się nie stało. Po chwili wszak zniknęła i tyle z tego było. Ta natomiast stała z podłym uśmieszkiem na twarzy. Ale co to dla Adama. Ten się szykując wyskoczył, chcąc ją kopnąć w tył głowy, gdy nagle... przeleciał przez nią. -Jesteś żenujący. - powiedziała Eve dotykając jego ciała, prawą ręką, gdy ten przez nią przelatywał, a ten następnie poczuł, jak ogromny ładunek elektryczny przeszedł po jego ciele, praktycznie zmuszając go do uklęknięcia. Jednak, o czym się zorientował, nie zadał on mu dużych obrażeń. Spowodował raczej ból i częściowy paraliż, aniżeli poważne obrażenia. Mimo wszystko, uniemożliwił mu ruch na moment. Na dostatecznie długi moment, by Eve zaczęła się przechadzać, odchodząc od Adama. -Zrozum człowieczku. Patrząc na naszą różnicę w poziomie, jesteś niczym więcej jak nędznym owadem, który irytująco bzyczy nad uchem, bo nie potrafi niczego zrobić. Tym właśnie jesteś. Nikim. - dodała, odwracając się do Adama, który zaczął powoli odzyskiwać sprawność. A teraz odległość między nimi wynosiła jakieś 5 metrów. A czas mu się kończył. Nie miał więc wyjścia. Wystrzelił w tak oddaloną Eve pierwszą kulę, a ta... zniknęła i pojawiła się 3 metry dalej, trochę na prawo od jej poprzedniego miejsca pobytu, zwiększając tym samym odległość. Adam natomiast, w miarę wykonał te dwa skoki w prawo i wykonał kolejny atak, ale Eve... ponownie uniknęła. Pojawiła się tym razem trzy metry bliżej, na lewo od jej poprzedniej lokalizacji i patrzyła w miejsce, gdzie właśnie zaczął pojawiać się Adam. -Poddaj się, a oszczędzę ci życie. Potrzebny mi kolejny wierny. - zaproponowała z odległości tych 6 metrów.
Info od MG:
Adam: 9 MM | | Lekkie oparzenia na plecach, ciarki po całym ciele, przechodzą, utrudniają poruszanie się, choć nieznacznie
Dane leniwego MG, nie czytać jak się nie chce psuć zabawy:
Oponentka: 25 MM
Adam Arclight
Liczba postów : 473
Dołączył/a : 30/01/2016
Temat: Re: Pole na zachodnim brzegu Małej Sciliory, tuż za Magnolią Pon Paź 03 2016, 13:24
SYTUACJA NAPRAWDE NIE WYGLĄDAŁA CIEKAWIE. ILE ONA DO DIASKA POSIADAŁA JESZCZE ENERGII DO CIĄGŁEGO UNIKANIA ZAKLĘĆ W PRZECIĄGU UŁAMKÓW SEKUNDY. DWA NASTĘPUJĄCE PO SOBIE ATAKI, KTÓRE DOLATYWAŁY DO CELU W MNIEJ NIŻ 0.4 SEKUNDY. CHOCIAŻ BYŁY SZYBSZE NIŻ MRUGNIĘCIE, PRAWIE TAK SAMO SZYBKIE JAK CZAS W JAKIM DOPROWADZAŁEM KOBIETY DO ORGAZMU, TO MOJA PRZECIWNICZKA BYŁA W STANIE ZAUWAŻYĆ ZAKLĘCIE WYSTRZELONE Z LOSOWEGO MIEJSCA ORAZ PRZYGOTOWAĆ ZAKLĘCIE. TEGO NIE DAŁO SIĘ UNIKNĄĆ BEZ ZDOLNOŚCI LOKALIZACJI SKĄD ZAKLĘCIE BĘDZIE WYSTRZELONE. NORMALNY CZŁOWIEK NIE ZAUWAŻYŁBY NAWET TEGO ATAKU, A CO DOPIERO MIAŁBY CZAS, ABY ODPOWIEDNIO SZYBKO ZAREAGOWAĆ.
W KOŃCU TRAFIŁ MI SIĘ NAPRAWDĘ WYMAGAJĄCY PRZECIWNIK. MOGŁEM POPISAĆ SIĘ SWOJĄ SIŁĄ. WALCZYŁEM Z KIMŚ, KTO ZNACZNIE PRZEWYŻSZAŁ ZDOLNOŚCI JAKIEJKOLWIEK ISTOTY NA TEJ PLANECIE. JEJ ZDOLNOŚĆ POSTRZEGANIA FAKTYCZNIE ŁAMAŁA WSZYSTKIE PRAWA BIOLOGII I BYŁA NIEOSIĄGALNA DLA JAKIEGOKOLWIEK CZŁOWIEKA, KTÓRY NIE POTRAFIŁBY SPOWOLNIĆ CZASU. GDYBY BYŁA CZŁOWIEKIEM I NIE WŁADAŁA MAGIĄ CZASU NIEMOŻLIWYM BIOLOGICZNIE UNIKNIĘCIE TEGO ATAKU. TO BYŁA WALKA BOGÓW, ZWYKŁY CZŁOWIEK NIE MIAŁ SZANS NAWET CHWILI TUTAJ PRZETRWAĆ.
NIE MIAŁEM JUŻ NAWET SIŁY UŻYĆ NIEWIDZIALNOŚCI, ALE NIE ZAMIERZAŁEM SIĘ PODDAĆ, DOPÓKI NIE ZOBACZĘ MOJEJ PRZECIWNICZKI POKONANEJ, LEŻĄCEJ NA TEJ TRAWIE. WALKA DOPIERO SIĘ ZACZYNAŁA, SAM TEŻ NIE OTRZYMAŁEM PRAKTYCZNIE ŻADNYCH OBRAŻEŃ.
W TEJ CHWILI JEDYNĄ MOJĄ BRONIĄ JAKĄ MI POZOSTAŁA BYŁ MÓJ ORĘŻ, KTÓRY OBNAŻYŁEM PRZED PRZECIWNICZKĄ W SZERMIERSKIEJ POZYCJI. SKORO ONA MOGŁA DOTKNĄĆ MNIE OCZYWISTYM BYŁO, ŻE JA BĘDĘ MÓGŁ DOTKNĄĆ JEJ. POCZULEM PRZED CHWILĄ JEJ DOTKNIĘCIE NA PLECACH WIĘC PRZEZ TĄ CHWILĘ Z PEWNOŚCIĄ BYŁA TWOREM MATERIALNYM, EGZYSTUJĄCYM W NASZYM ŚWIECIE, KTÓRY DAŁO SIĘ ZRANIĆ ORAZ ZABIĆ. BYĆ MOŻE STAWAŁA SIĘ NIETYKALNA NA JAKIŚ CZAS, ALE SKORO MOGŁA MNIE DOTKNĄĆ Z PEWNOŚCIĄ PRZERYWAŁA WTEDY SWOJĄ NIEMATERIALNOŚĆ. COŚ CO MA WAGĘ, MASĘ W REALNYM ŚWIECIE PODLEGA JEDNOCZEŚNIE WSZYSTKIM JEJ PRAWOM FIZYKI. CHOCIAŻ BYŁ TO KRÓTKI MOMENT PLANOWAŁEM WYKORZYSTAĆ TUTAJ DO WALKI SWOJE ZDOLNOŚCI SZERMIERZA.
- RÓŻNICĘ W POZIOMIE? - ZAPYTAŁEM ZE ZDZWIONĄ MINĄ - JAK NA RAZIE JESTEŚ PRZECIEŻ CAŁKOWICIE MIAŻDŻONA PRZEZE MNIE. UCIEKASZ PRZED KAŻDYM MOIM ATAKIEM BOJĄC SIĘ, ŻE ZABIJE CIĘ NAWET MAŁE DOTKNIĘCIE. TWOJE ATAKI SĄ TAK ŻAŁOSNE, ŻE NAWET NIE MUSZĘ ICH UNIKAĆ, MOGĘ JE WSZYSTKIE PRZYJĄĆ, A I TAK NIE ZROBISZ MI ŻADNEJ KRZYWDY. DO TEJ PORY PRZYJĄŁEM KAŻDY Z TWOICH ŻAŁOSNYCH ATAKÓW. POTRAFISZ COŚ WIĘCEJ NIŻ CIĄGŁA TELEPORTACJA? KONTROLA? BRONIENIE SIEBIE? NAPRAWDĘ JESTEŚ ŻAŁOŚNIE SŁABA WIĘC NIEZBYT WIDZĘ TUTAJ TĄ DOMINACJĘ, O KTÓREJ WSPOMNIAŁAŚ. MOGŁABYŚ SIĘ NIECO BARDZIEJ POSTARAĆ. TAKIMI ATAKAMI NIE ZRANIŁABYŚ NAWET CZŁOWIEKA. JESTEŚ NAPRAWDĘ SŁABA, TWOIM ATUTEM JEST JEDYNIE TWÓJ NADLUDZKI CZAS REAKCJI. BEZ NIEGO BYŁABYŚ NIEWIELE SILNIEJSZA OD PRZECIĘTNEGO MAGA. NAPRAWDĘ ŻAL MI CIEBIE JEŚLI UWAŻASZ SIEBIE ZA SILNĄ CZY CHOĆBY BLISKĄ BOSKOŚCI, KIEDY ZWYKLI LUDZCY MAGOWIE MAJĄ SILNIEJSZE ATAKI I NIE OBAWIAJĄ SIĘ PRZYJĄĆ ZAKLĘCIA PRZECIWNIKÓW.
WIEDZĄC, ŻE NIEZBYT MAM TERAZ MOŻLIWOŚĆ DO UŻYCIA MAGII, ŻE MÓJ MAGICZNY POJEMNIK JEST PRAWIE CAŁKOWICIE PUSTY MUSIAŁEM CZEKAĆ NA MOŻLIWOŚĆ PRZECIĘCIA MOJEJ PRZECIWNICZKI W PÓŁ. MUSIAŁA SIĘ W TYM CELU ZMATERIALIZOWAĆ. CZEKAM WIĘC NA JEJ ATAKI. SKUPIAM SWOJE WSZYSTKIE ZMYSŁY, ABY MÓC ZAREAGOWAĆ JAK NAJSZYBCIEJ. JEŚLI TYLKO POCZUJĘ NA SOBIE JEJ DOTKNIĘCIE NATYCHMIAST STARAM SIĘ CIĄĆ KOŁO MIEJSCA, GDZIE ZOSTAŁEM DOTKNIĘTY, ABY ZRANIĆ MOJĄ PRZECIWNICZKĘ. JEŚLI PRZECIWNICZKA BĘDZIE PRÓBOWAŁA INNYCH ATAKÓW BĘDĘ UNIKAŁ ICH W INNY SPOSÓB [JEŚLI BĘDZIE TO MOŻLIWE CHCIAŁBYM CHOCIAŻ RAZ MÓC ZAREAGOWAĆ NA JEJ ATAK, BO NA RAZIE PRZECIWNICZKA UNIKA KILKAKROTNIE SZYBSZYCH ATAKÓW JAK CHCE, A JA NAWET NIE MOGĘ ZAREAGOWAĆ NA JEJ WOLNIEJSZE ATAKI].
SŁYSZAŁEM KIEDYŚ O DRUGIM ŹRÓDLE MAGII. WIEDZIAŁEM, ŻE NIE JESTEM W STANIE POKONAĆ JEJ ZE SWOJĄ OBECNĄ ILOŚCIĄ MAGICZNEJ MOCY, DLATEGO STARAM SIĘ TERAZ ZACZERPNĄĆ Z UKRYTEGO WE MNIE ŹRÓDŁA JAKĄŚ MOC. STARAM SIĘ ZASILIĆ Z NIEJ SWOJE CIAŁO. NIE PRAGNĘ ODBLOKOWAĆ DRUGIEGO ŹRÓDŁA, STARAM SIĘ JE ZNALEŹĆ WEWNĄTRZ SWOJEGO CIAŁA, DRUGI POJEMNIK, KTÓRY MA SWOJE WŁASNE OBWODY. Z NIEGO STARAM SIĘ ZACZERPNĄĆ ODROBINĘ MAGICZNEJ MOCY. WIELE NIE POTRZEBOWAŁEM. WIEDZIAŁEM, ŻE 20,30MM POWINNO MI WYSTARCZYĆ, ABY JESZCZE RAZ STANĄĆ Z PRZECIWNICZKĄ DO WALKI I TYM RAZEM ZAKOŃCZYĆ WALKĘ Z TYM POTWOREM, KTÓREGO JEDYNĄ TAK NAPRAWDĘ SIŁĄ BYŁ CZAS REAKCJI. NIE ZAMIERZAŁEM SIĘ TERAZ PODDAWAĆ. CO PRAWDA PRZEZ BRAK MAGICZNEJ MOCY TERAZ JA MUSIAŁEM PRZEJŚĆ DO DEFENSYWY, ALE NIE ZAMIERZAŁEM SIĘ Z TEGO POWODU PODDAWAĆ. ZAMEIRZAŁEM WYKRZESAĆ Z MOJEGO CIAŁA WSZYSTKO CO MOGŁEM, NAWET JEŚLI WIĄZAŁO SIĘ TO Z JAKIMIŚ PÓŹNIEJSZYMI KONSEKWENCJAMI, ABY TYLKO POKONAĆ STOJĄCĄ PRZEDE MNĄ PRZECIWNICZKĘ.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Pole na zachodnim brzegu Małej Sciliory, tuż za Magnolią Wto Paź 04 2016, 21:04
MG:
Eve spojrzała z politowaniem na Adama. -Spokojnie, niedługo usunę raka z twojej psychiki. - powiedziała spokojnie przybliżając się do Adama, zupełnie nie przejmując się jego bronią. -Cały czas się chowałeś i unikałeś. I przegrałeś od swojej własnej broni. To żałosne. Jak twoja egzystencja. - to mówiąc... broń w ręku Adama zniknęła, a Eve zatrzymała się na jakichś półtora metra od Adama, tak, że nie mieli siebie w zasięgu ani nogi, ani ręki, ani czegokolwiek co pod którąkolwiek z tych kończyn by mieli. -Zostań moim wyznawcą. Ocalisz choć resztkę swojej dumy. - zaproponowała na końcu. Stała luźno, widać było, że nie traktowała go poważnie. Ba, nawet się zbytnio nim nie denerwowała. Adam odczuł, że go lekceważy... i to całkowicie.
Info od MG:
Adam: 9 MM | | Lekkie oparzenia na plecach, brak broni wszelakiej, ot wzięła i znikła
Dane leniwego MG, nie czytać jak się nie chce psuć zabawy:
Oponentka: 20 MM
Adam Arclight
Liczba postów : 473
Dołączył/a : 30/01/2016
Temat: Re: Pole na zachodnim brzegu Małej Sciliory, tuż za Magnolią Sro Paź 05 2016, 16:24
- Z TEGO CO PAMIĘTAM JEDYNĄ OSOBĄ TUTAJ, KTÓRA CZEGOŚ UNIKAŁA BYŁAŚ TY SAMA. - PRZYPOMNIAŁEM - NAPRAWDĘ NIE SŁUCHASZ CO MÓWIĄ DO CIEBIE SILNIEJSI OD CIEBIE. WIEDZ JEDNAK JEDNO - TWOJA SIŁA JEST ZBYT ŻAŁOSNA, A TWOJE EGZYSTANCJA TYLKO WMAWIA CI TWOJĄ UROJONĄ SIŁĘ. MOŻE ZAMIAST JA DO CIEBIE, TO TY PRZYŁĄCZYSZ SIĘ DO MNIE? NIE POTRZEBNA JEST KOBIETA NA DZISIEJSZY WIECZÓR. TYLKO POKAŻ, ŻE JEDNAK UMIESZ COŚ WIĘCEJ POZA UNIKANIEM CIOSÓW, KTORE SPROWADZIŁYBY NA CIEBIE ŚMIERĆ. TWOICH ATAKÓW NAWET NIE POCZUŁEM. WIDZĘ ZA TO, ŻE STARASZ SIĘ KOPIOWAĆ MOJE ZAKLĘCIA, TY NĘDZNA KOPIO BOGA. CZYŻBYŚ SAMA OD SIEBIE NIC NIE POTRAFIŁA I MUSIAŁA UCZYĆ SIĘ WSZYSTKIEGO ODE MNIE?
TERAZ EWA STAŁA W ODLEGŁOŚCI 1.5 METRA ODE MNIE. JUŻ WCZEŚNIEJ ZAUWAŻYŁEM, ŻE KOPIOWAŁA WIELE Z MOICH ZAKLĘĆ, A ODLEGŁOŚĆ TA, CHOCIAŻ NIE MIAŁEM KALKULATORA W OCZACH WYDAWAŁA MI SIĘ NIEZWYKLE DLA MNIE NIEBEZPIECZNA. ZROBIŁEM KILKA KROKÓW W PRZÓD, ABY ZBLIŻYĆ SIĘ NA ODLEGŁOŚĆ MNIEJSZĄ NIŻ METR, WYSTARCZAJĄCO BLISKO, ABY SAMA EVA ZNALAZŁA SIĘ W ZASIĘGU SWOJEGO ATAKU, ALE NA TYLE DALEKO, ABYM MIAŁ CZAS DO ZAREAGOWANIA W WYPADKU ATAKÓW FIZYCZNYCH. METR BYŁ ODLEGŁOŚCIĄ NIEWYSTARCZAJĄCĄ, ABY ATAK FIZYCZNY TRAFIŁ CELU BEZ ZMIANY POZYCJI CIAŁA. ZASIĘG RAMION BYŁ ZBYT MAŁY, SZCZEGÓLNIE RAMION MOJEJ PRZECIWNICZKI.
JEŚLI PRZECIWNICZKA PRÓBOWAŁABY WYKONAĆ ATAK FIZYCZNY WYKONUJĘ UNIK. W WYAPDKU PCHNIĘĆ, PROSTYCH UDERZEŃ, HAKÓW, MŁOTÓW, RĄBNIĘĆ WYKONUJĘ ODSKOK W BOK, ABY UDERZENIE PRZESZŁO OBOK MNIE. JEŚLI WYKONA JEKIEŚ CIECIE, ATAK SIERPOWY, UDERZENIE NA ODLEW WYKONUJĘ ODSKOK W TYŁ, ABY UDERZENIE PRZESZŁO PRZEDE MNĄ. INNE ATAKI UNIKNĘ ZALEŻNIE OD ICH CHARAKTERU JEŚLI ZDĄŻĘ ODPOWIEDNIO SZYBKO ZAREAGOWAĆ.
CAŁY CZAS CZUJĘ, ŻE POMIMO MOICH PRÓB NIE UDAŁO MI SIĘ ZWIĘKSZYĆ POZOSTAŁEJ MI MAGICZNEJ MOCY. CHCIAŁEM MIEĆ JEJ CHOCIAŻ TROCHĘ WIĘCEJ, ABY MÓC JESZCZE RAZ SPRÓBOWAĆ JĄ POKONAĆ. POTRZEBOWAŁEM NIEWIELKEIJ ILOŚCI 20-30MM, MUSIAŁEM ZDOBYC CHOCIAŻ TYLE Z DRUGIEGO POJEMNIKA MAGII. WIEDZIAŁEM, ŻE JEST ON TAM GDZIEŚ I NIE PRZESTAWAŁEM GO SZUKAĆ. ROBIŁEM WSZYSTKO CO MOGŁEM, ABY W JAKIS SPOSÓB PRZEBUDZIĆ GO. NIE MOGŁEM SIĘ TUTAJ PODDAĆ. WALCZYŁEM Z KIMŚ, KTO PODAWAŁ SIĘ ZA BOGA, NAPRAWDĘ SILNYM PRZECIWNIKIEM. WIEDZIAŁEM, ŻE ABY OCHRONIĆ SWOJĄ DUMĘ I BOSKOŚĆ MUSIAŁEM GO POKONAĆ. WALCZYŁEM W PEWNYM SENSIE O SWOJE ISTNIENIE I W TEJ CHWILI POTRZEBNA BYŁA MI TA MAGICZNA MOC. JEŚLI TERAZ NIE MIAŁA SIĘ PRZEBUDZIĆ TO PRAWDOPODOBNIE JUŻ NIGDY NIE ULEGŁABY PRZEBUDZENIU. STARAŁEM SIE ZACZERPNĄĆ JEDNORAZOWO JAK NAJWIĘCEJ Z TEGO POJEMNIKA, KTÓRY ZNAJDOWAŁ SIĘ GDZIEŚ WE MNIE.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Pole na zachodnim brzegu Małej Sciliory, tuż za Magnolią Sob Paź 08 2016, 17:06
MG:
-Nie widzę tu nikogo silniejszego ode mnie. Jedynie tchórza, bojącego się walczyć twarzą w twarz z kobietą. Chowającego się po kątach, nie mogącego poradzić sobie z własnymi sztuczkami. - skwitowała, po czym... Adam dostrzegł jak nagle jego ciało jest spętane kilkoma łańcuchami, uniemożliwiającymi mu jakikolwiek ruch. -Nie bój się... już wkrótce twój umysł dozna ukojenia. - powiedziała, po czym zbliżyła się do Adama i przyłożyła dłoń do jego czoła. A wtedy poczuł, jak wyraźnie zaczyna mu mieszać w umyśle. Wiedział, że niedługo straci jakąkolwiek świadomość, musiał działać szybko. Wiedział, że niedługo zacznie zatracać się sam w sobie. Zaczynał odczuwać ból. Ból psychiczny, jakby ktoś próbował rozerwać jego osobowość, jego świadomość... jego duszę i cel egzystencji.
Info od MG:
Adam: 9 MM | | Lekkie oparzenia na plecach, brak broni wszelakiej, ot wzięła i znikła, unieruchomiony kilkoma łańcuchami
Dane leniwego MG, nie czytać jak się nie chce psuć zabawy:
Oponentka: 0 MM
Adam Arclight
Liczba postów : 473
Dołączył/a : 30/01/2016
Temat: Re: Pole na zachodnim brzegu Małej Sciliory, tuż za Magnolią Nie Paź 09 2016, 11:45
PRZECIWNICZKA WYKONAŁA ATAK, KTÓRY NATYCHMIAST SPLÓTŁ CAŁE MOJE CIAŁO W SILNYM UŚCISKU UNIEMOŻLIWIAJĄC CAŁKOWICIE RUCH. NIE MOGŁEM ZAREAGOWAĆ, GDY JEJ DROBNA RĘKA DOTKNĘŁA MOJEJ GŁOWY I NATYCHMIAST POCZUŁEM ZACHODZĄCE ZMIANY W MOIM BOSKIM UMYŚLE. COŚ Z PEWNOŚCIĄ DZIAŁO SIĘ NIE TAK, MOJA PSYCHIKA ZMIENIAŁA SIĘ I NIESTETY CZUŁEM, ŻE EFEKT TEGO BĘDZIE WYRAŹNIE NEGATYWNY. WIEDZIALEM, ŻE IM DŁUŻEJ POZWOLĘ JEJ ZACHOWAĆ KONTAKT FIZYCZNY TYM WIĘKSZE ZMIANY ZAJDĄ W MOJEJ GŁOWIE, A NA TO POZWOLIĆ NIE MOGŁEM. MUSIAŁEM JAK NAJSZYBCIEJ WYRWAĆ SIĘ Z TEGO ZAKLĘCIA, NIE WAŻNE JAKIM KOSZTEM. GRYMAS NIEPRZYJEMNOŚCI POJAWIŁ SIĘ NA MOJEJ TWARZY, ALE NIE ZAMIERZAŁEM SIĘ PODDAĆ, A WALCZYĆ, BY OSTATECZNIE WYGRAĆ.
NA POCZĄTKU PRÓBOWAŁEM UŻYĆ SWOJEJ FIZYCZNEJ SIŁY, ABY WYRWAĆ SIĘ Z ŁAŃCUCHÓW, JAKOŚ POLUŹNIĆ ICH CHWYT, ALE ZAPEWNE DOŚĆ SZYBKO STWIERDZIŁEM, ŻE TO BEZCELOWE. PRÓBOWAŁEM TAK SAMO ZRZUCIĆ JEJ RĘKĘ Z MOJEJ GŁOWY JEJ GWAŁTOWNYMI RUCHAMI, ALE TO ZAPEWNE RÓWNIEŻ NIE MIAŁO OKAZAĆ SIE SKUTECZNE.
ABY ZACHOWAĆ SWOJĄ TOŻSAMOŚĆ, KTÓRĄ WIEDZIAŁEM, ŻE NALEŻY BRONIĆ MUSIAŁEM UŻYĆ RESZTY POZOSTAŁEJ MI MAGICZNEJ MOCY. WIELE MI JEJ NIE POZOSTAŁO, ALE NIE BYŁY TO OKOLICZNOŚCI, ABY SIĘ NAD TYM DŁUŻEJ ZASTANAWIAĆ. NIE MIAŁEM JUŻ CZASU, ABY ŁADOWAĆ KOLEJNE ZAKLĘCIE, POTRZEBNE MI BYŁY NATYCHMIASTOWE DZIAŁANIA. POZA TYM BYŁEM CAŁKOWICIE ZWIĄZANY WIĘC POZOSTAŁA MI TYLKO JEDNA OFENSYWNA UMIEJĘTNOŚĆ, KTÓREJ MOGŁEM UŻYĆ. WIEDZIAŁEM, ŻE BYŁA ONA ZBYT SŁABA, ABY POKONAĆ PRZECIWNICZKĘ, ALE LICZYŁEM, ŻE BĘDZIE CHOCIAŻ NA TYLE SILNE, ABY JĄ OD SIEBIE ODRZUCIĆ I PRZERWAĆ KONTAKT FIZYCZNY JEJ RĘKI Z MOJĄ GŁOWĄ. CELEM NASTĘPNEJ AKCJI NIE BYŁO POKONANIE EWY, ALE PRZERWANIE UŻYTEGO PRZEZ NIĄ ZAKLĘCIA. ZAKŁADAŁEM, ŻE MOGĘ TO OSIĄGNAĆ TYLKO PRZEZ ODDALENIE SIĘ DO NIEJ, SPOWODOWANIE TAKIEGO BÓLU, ABY COFNĘŁA NA CHWILĘ DŁOŃ. WYDAWAŁO SIĘ, ŻE BYŁEM LEKCEWAŻONY PRZEZ EVĘ WIĘC NIE POWINNA SPODZIEWAĆ SIĘ ŻADNEGO SKUTECZNEGO ATAKU. BYĆ MOŻE COFNIE RĘKĘ PO NAGŁYCH OBRAŻENIACH TAK JAK PRZYCIĄGA SIĘ JĄ, GDY DOTKNIE SIĘ GORĄCEGO GARNKA.
BYŁA TO MOJA JEDYNA SZANSA KTÓRA MI POZOSTAŁA WIĘC STWORZYŁEM JEDNOCZEŚNIE DWA DARK HOLE SHOT [RANGA PWM ORAZ RANGA D]. DO ICH UŻYCIA NIE POTRZEBOWAŁEM UŻYWANIA DŁONI, ANI NIE POSIADAŁY CZASU CASTOWANIA. OBIE KULE POJAWIŁY SIĘ PO OBU STRONACH NADGARSTKA PRZECIWNICZKI, KOŁO MOJEJ GŁOWY, KTÓRY NA PEWNO ZNAJDOWAŁ SIĘ W PROMIENIU JEDNEGO METRA ODE MNIE CZYLI BYŁA MOŻLIWOŚĆ WYCASTOWANIA TAM ZAKLĘCIA. NIE CZEKAM, ABY EVA PRZYGOTOWAŁA SIĘ NA UNIK, OD RAZU WYSTRZELIWUJĘ JE W JEJ DŁOŃ, KTÓRA MNIE TRZYMAŁA, NIE PATRZĄC NA TO, ŻE SAM RÓWNIEŻ MOGŁEM OBERWAĆ. PRIORYTETEM BYŁO PRZERWANIE TEGO KONTAKTU FIZYCZNEGO. (TUTAJ ZOSTAWIAM DECYZJĘ MG BO W SUMIE NIE WIEM: JEŚLI MOJE ZAKLĘCIE NAŁOŻY SIĘ NA SIEBIE I ZWIĘKSZY SIŁĘ PO TRAFIENIU Z DWÓCH STRON TO WYSTRZELONE SĄ JEDNOCZEŚNIE. JEŚLI WYGŁUSZĄ SIĘ PRZEZ TO RZUCANE SĄ JEDNA PO DRUGIEJ ZACZYNAJĄC OD SILNIEJSZEJ. JEŚLI TEGO NIE WIEM NIE RYZYUKUJĘ I WYBIERAM DRUGĄ OPCJĘ). SIŁA TYCH ZAKLĘĆ NIE BYŁA DUŻA, ALE LICZYŁEM NA TO, ŻE WYWOŁANY TYM BÓL PRZYNAJMNIEJ SPWOWODUJE ODERWANIE JEJ DŁONI Z MOJEGO CZOŁA. PRZY UDERZENIU STARAM SIĘ RÓWNIEŻ SAMĄ GŁOWĄ PRZERWAĆ TEN KONTAKT WYKONUJĄC RUCH W BOK ZWIĘKSZAJAC SZANSĘ NA POWODZENIE ATAKU.
Z PEWNOŚCIĄ NA MOJĄ KORZYŚĆ MÓGŁ DZIAŁAĆ FAKT, ŻE PRZECIWNICZKA NIE WIEDZIAŁA O TYM JAKIEJ RANGI SĄ TE KULKI. NIE WIEDZIAŁA, ŻE ICH RANGA JEST TAK NISKA. CZAS REAKCJI MIAŁA BOSKI I WIEDZIAŁEM, ŻE Z PEWNOŚCIĄ NIE POZOSTANIE OBOJĘTNA PRZED RYZYKIEM, ŻE MOGŁA OBERWAĆ SPELLEM O SILE ZAKLĘCIA A.
TO BYŁA RESZTKA MOJEJ MAGII. OSTATNIA RZECZ JAKĄ MOGŁEM ZROBIĆ NA OBECNYM POZIOMIE. JEŚLI TO RÓWNIEZ NIE ZADZIAŁA NIE ZAMIERZAM JEDNAK PODDAĆ SIĘ PRANIU MÓZGU. JUŻ PRZEZ JAKIŚ CZAS PRZYGOTOWYWAŁEM SIĘ DO ODBLOKOWANIA DRUGIEGO ŹRÓDŁA MAGII I WŁAŚNIE PRZYSZŁA CHYBA NAJWYŻSZA PORA, ABY W KOŃCU TEGO DOKONAĆ. NIE BYŁA TO NATYCHMIASTOWA PRÓBA ODBLOKOWANIA MOCY, A PRZYGOTOWYWANA JUŻ WCZEŚNIEJ, PIERWSZE KROKI ZOSTAŁY PODJĘTE, A TERAZ KOLEJNY WARUNEK CZYLI PUSTY POJEMNIK ZOSTAŁ SPEŁNIONY. JEDEN, MOŻE DWA GŁĘBOKIE ODDECHY, NIE MIAŁEM TERAZ CZASU NA ODDYCHANIE. MÓJ UMYSŁ BYŁ CORAZ BARDZIEJ SPACZONY I CZUŁEM, ŻE PRÓBA PRZEBUDZENIA DRUGIEGO ŹRÓDŁA BĘDZIE CORAZ TRUDNIEJSZA. W TEJ CHWILI JEDNAK NISZCZONA BYŁA MOJA OSOBOWOŚĆ CZYLI TAK NAPRAWDĘ JEDYNA RZECZ, KTÓREJ BYŁEM PEWNY, ŻE OD POCZĄTKU NALEŻAŁA DO MNIE, NIE ZOSTAŁA STWORZONA, TAK JAK CIAŁO W JAKIMŚ CHORYM EKSPERYMENCIE. TO KIM BYŁEM, MOJA TOŻSAMOŚĆ, WISIAŁA WŁASNIE NA WŁOSKU. NIEOBUDZENIE TEGO ŹRÓDŁA WIĄZAŁO SIĘ NIE TYLKO Z PRZEGRANĄ, UTRATĄ SWOJEJ DUMY, ALE RÓWNIEŻ NIEODWRACALNYM ZMIANAMI NA PSYCHICE, A BYĆ MOŻE NAWET PÓŹNIEJSZEJ ŚMIERCI. NIE MOGŁEM NA TO W ŻADEN SPOSÓB POZWOLIĆ. NIE POTRZEBOWAŁEM WIELE TEJ MOCY, TYLKO ODROBINĘ, ABY POKONAĆ EWĘ. KOLEJNY MÓJ ATAK MÓGŁ ZAKOŃCZYĆ WALKĘ NA MOJĄ KORZYŚĆ. URATOWAĆ MOJĄ TOŻSAMOŚĆ I SPOWODOWAĆ, ŻE POKONAŁBYM TEGO BOGA I SAM DOWIÓDŁ JEDNOCZEŚNIE SWOJEJ BOSKOŚCI. PRZECIWNIK BYŁ WRĘCZ IDEALNY DLA MNIE, ABY UDOWODNIĆ TO KIM BYŁEM WIĘC NIE MOGŁEM PRZEGRAĆ Z EWĄ. TERAZ JEDNAK, BEZ MOCY, MOJĄ JEDYNĄ SZANSĄ NA ZWYCIĘSTWO BYŁO PRZEBUDZENIE DRUGIEGO ŹRÓDŁA, DLATEGO NAWET JEŚLI UWOLNIĘ SIĘ WCZEŚNIEJ Z ZAKLĘCIA PRZECIWNICZKI STARAM SIĘ OBUDZIĆ TĄ MOC, ABY ZNISZCZYĆ NAJPIERW ŁAŃCUCHY, A POTEM SAMĄ EWĘ RAZEM Z JEJ PEWNOŚCIA SIEBIE.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Pole na zachodnim brzegu Małej Sciliory, tuż za Magnolią Nie Paź 09 2016, 17:57
MG:
Adam nie miał zbyt wielkiego wyjścia, musiał zrobić cokolwiek by powstrzymać Eve przed jej czynnościami. Odczuwał już, jak zachodzą zmiany w jego psychice, więc tym bardziej musiał się spieszyć. Pojawienie się dwóch czarnych kul zaskoczyło Eve. Mimo wszystko, nie puściła głowy Arclighta. Gdy kule w nią trafiły wydała z siebie cichy syk bólu, a ruch głowy jej przeciwnika kupił mu chwilę czasu na unormowanie psychiki. Mimo wszystko jednak, po wszystkim ponownie go chwyciła za głowę. -Staniesz się robakiem! Zmiażdżę twoją psychikę, zniweczę w pył to, co o sobie sądzisz! - krzyknęła wkurzona, a Adam znów zaczął mieć mieszane w głowie i ponownie, jego psychika stała się ofiarą.
Info od MG:
Adam: 2 MM | | Lekkie oparzenia na plecach, brak broni wszelakiej, ot wzięła i znikła, unieruchomiony kilkoma łańcuchami, zmęczony | Efekt stały statusu: Mniejsze mniemanie o sobie - objawia się zakazem pisania na caps locku/shifcie/samymi wielkimi literami
Dane leniwego MG, nie czytać jak się nie chce psuć zabawy:
Oponentka: 0 MM
Adam Arclight
Liczba postów : 473
Dołączył/a : 30/01/2016
Temat: Re: Pole na zachodnim brzegu Małej Sciliory, tuż za Magnolią Pon Paź 31 2016, 11:58
Czułem, że moja boska psychika jest dość brutalnie zmieniana przez Evę, która okazała sie nieco trudniejszą przeciwniczką niż początkowo zakładałem rozpoczynajac z nią tą karkołomną walkę. Pomimo wcześniej dobrze przeprowadzaonego ataku na nią za pomocą dwóch destruktywnych kul okazalo się, że chociaż musiały zadać jej obrażenia, to były one zbyt małe, aby je pokonać, tak jak spodziewałem się już wcześniej. Chociaż udało mi się zerwać z nią kontakt fizyczny, w trakcie, którego na dłuższą chwilę unormowałem swoją psychikę, to chwilę później dłonie mieszczaczki umysłów ponownie pojawiły się na moim ciele. Okozało się, że przerwanie kontaktu fizycznego ze mna nie wyklucza możliwości kontynuowania swojego zaklęcia kontroli umysłu i pranie mózgu zaczęło się na nowo. Pomimo tego, że udało mi się ją wkurzyć, że traciła kontrolę nad sobą to zaklęcie dawało jej w tej chwili sporą przewagę nade mną. Nie posiadając już magicznej mocy, będąc unieruchiony łańcuchami, z których nie miałem szans uwolnic się moja sytuacja nie wygląda zbyt optymistycznie. Nie wiedziałem czy łańcuchy, które w tej chwili unieruchomiały mnie miały zniknąć zaraz czy za dłuższą chwilę. Możliwe, że nie miały w ogóle czasu trwania, nie mogłem polegać na tym, że znikną, a ja będę miał możliwość ucieczki i pokonania Evy. Do tego czasu moja psychika mogła zostać zmieniona o 180 stopni, nie mogłem na to pozwolić. Będąc w tak beznadziejnej sytuaji wiele osób poddałoby się, nie chciałoby kontynuować tej beznadziejnej walki, uległoby zaklęciu Evy pozwalając na to, aby już nigdy nie być tak wyjatkowym jak się było. Kobieta, która podawała się za Boga nie wzięła pod uwagę jednej bardzo ważnej rzeczy walcząc ze mną. Nie byłem zwykłą osobą, ba nie byłem, nawet osobą, byłem Bogiem stworzonym w Artail, którego zadaniem było zniszczenie tego świata. Dość poważny błąd, który miałem nadzieję, że wkrótce miał obrócić się przeciwko niej, pokazując, że walka ze mną nie należała do rozsądnych decyzji.
Wiedziałem, że w tej chwili, aby zatrzymać zaklęcie Evy muszę przerwać kontakt między mną, a jej dłonią, która była swojego rodzaju przekaźnikiem jej magii. Już wcześniej moimi kulkami potwierdziłęm moją teorię, że przerwanie kontaktu fizycznego faktycznie przerwie jej zaklęcie. W tej jednak chwili magiczne łańcuchy stworzone przez moją przeciwniczkę skutecznie utrudniały mi jakiekolwiek poruszanie się, nawet moje umiejętności (skrytobójca) w tym wypadku nie przynosiły żadnych pozytywnych efektów. Aby zniszczcyć łańcuchy okalające całe moje ciało w silnych uścisku musiałem użyć mojej destruktynej magii. W tej chwili nie posiadałem kompletnie nic magicznej mocy, czułem, że pojemnik wewnątrz mnie jest całkowicie pusty i nic z niego nie nabiorę, aby użyć kolejnego zaklęcia. Szybko przeanalizowałem sytuację i doszedłem do wniosku, że jedynie odblokowanie drugiego źródła magii, o którym wcześniej słyszałem mogłoby pomóc mi zniszczyć łańcuchy stworzone przez przeciwniczkę oraz pozwolić mi na uwolnienie się z jej zaklęcia kontroli umysłu. Drugie źródło magii posiadał każdy rasowy mag, jednak pozostawało ono uśpione w normalnych sytuacjach. Do niedawna nawet nie wiedziano o jego istnieniu, dopiero najnowsze badania wykazały, że istnieje możliwość zwiększenia w ten sposób potencjału czarodziei dając im możliwość wygrania wydawałoby się przegranej walki. Aby obudzić je z uśpoienia i móc z niego korzystać trzeba było spełnić kilka warunków. Pierwszym było użycie zapomnianej magii, której nie posiadałem i ten sposób wydawał się niestety skazany na niepowodzenie. Drugim była silna motywacja oraz sytuacja, w której użycie tej mocy okazywało się jedyną szansą na zwycięstwo. Aby samemu odblokować drugie źródło mocy moc magiczna maga musiała znajdować się na wykonńczuniu, co już dawno zostalo, ku mojej zgubie, osiągnięte. Sytuacja, w której się znalazłem musiała okazać się zagrożeniem życia lub zdrowia. Tutaj niszczona była moja psychika, a dla mnie moja tożsamość była czymś znacznie cenniejszym niż ciało. NIe mogłem pozwolić, aby została zniszczona, stanie się kims innym byłoby dla mnie równoznaczne ze śmiercią Boga - Adama Arclighta. Sytuacja, w której się znajdowałem z pewnością przerastała moje zdolności. Będąc oplecionym dwoma łańcuchami, bez możliwosci uwolnienia się siłą fizyczną, ze zmienianą psychiką stanowczo przerastała moje możliwości jeśli nie mógłbym użyć magii. Sam przeciwnik również okazywał się bardzo potężny i ciężko było go pokonać nawet będąc w pełni sił. Mimo to nie zamierzałem sie poddawać, wiedziałem, że odblokowując drugie źródło sytuacja całkowicie się odwróci i znowu wrócę do gry niszcząc tą pewność siebie Evy. O tym, kto był prawdziwie boską osobą dopiero miało się okazać. I byłem pewny, że to ja się nia okażę.
Istotnym warunkiem z tego co sobie przypomniałem była motywacja, której nie mogło mi zabraknąć. Być może Eva była zajęta zmianą mojego umysłu, ale dalej posiadałem swoje wspomnienia, histoirę i wolę walki, której nie zamierzałem oddać jakiejś głupiej magii. To nie było coś co pierwsza, lepsza osoba mogła mi zabrać jakimś prostym zaklęciem. Moja niezwykła osobowość, która była kształcona przez ostatni rok nie mogła zniknąć jakby nigdy nie istniała. Urodziłem się jako próba stworzenia Boga w Artail, mieście nauki jako eksperyment Morgana, burmistrza tego miasta, który w rzeczywistości byl szalonym naukowcem. Przez rok, który istniałem nabyłem własną tożsamość. Mogłem stać się już w chwili urodzenia robakiem, będącym zabawką w rękach naukowców, bez własnej woli. Istotą z olbrzymią mocą, ale pozbawioną wyższych celów, własnej osobowości, niezależnej od innych. Ciało, które zostało stworzone nie należało do mnie. Było kopią kogoś, kto został uznany za Boga wieki temu. Jednak mój umysł, doświadczenia były tym co sam osiągnąłem ucząc się w opuszczonym kościele na obrzeżach Artail, a następnie podróżując po Fiore. W tej chwili Eva próbowała pozbawić mnie tej osobowości i zamienić w zwykłą kukłę, której nie tylko ciało, ale równiez psychika zostąły nadane.
Zastanowiłem się przez chwilę, dlaczego właściwie uwazałem się za Boga. Dlatego, że byłem przystojny, silny, budziłem podziw w innych ludziach? Było to oczywiście prawdą, ale nie było prawdziwym powodem mojej świadomości. Prawdziwym powodem tego była chęć obrony samego siebie. Ktoś, kto stworzony został w eksperymencie nie może być z siebie dumny. Nie raz sztuczne twory Artail popełniały samobójstwa z depresji, która dotykała ich umysły. Wiedziałem, że chociaż nazywałem siebie Bogiem, w rzeczywistości byłem zwykłym sztucznym tworem, produktem człowieka, który w hierarchii powinien znajdować się pod nim. Że naprawdę byłem czymś słabszym od moich twórców. Ukrywałem się pod tożsamością najpotężniejszej jednostki, posiadając jednak wszystkie jej aspekty, aby ocalić samego siebie. Byłem nędznym tworem, który tylko ukrywał się w skórze Boga. Wiara w to, że jestem najwyższą w hierarhii jednostką na świecie pozwalała mi brnąć przed siebie, być tym kim obecnie jestem. Chociaż doskonale wiedziałem kim naprawdę jestem to własnie moje wysokie mniemanie o sobie uchroniło mnie przed depresją, popełnieniem samobójstwa i zrobienia innych głupich rzeczy. W tej chwili ta wiara i powód do życia miały zostać wyrwane przez pranie umysły zafundowane przez Evę. Nie miałem zamiaru jej na to pozwolić.
Poza tym chciałem pokonać moją przeciwniczkę. Uważała siebie za Boga, a ja w walce z nią mogłem udowodnić, że nie jestem marną jednostką, tworem ludzkich rąk, a kimś, kto faktycznie może być porównywany do Bogów. Z tego co powiedziała sama była Bogiem z wiernymi. Pokonując ją mogłem udowodnić samemu sobie, że nie jestem nędzną, ludzką zabawką, a faktycznie Bogiem nie tylko stojącym na równo z ludźmi, ale będący powyżej ich umiejętności. Nazywała mnie szczurem, a ja musiałem udowodnić, że jest w błędzie. Nie obchodziło mnie teraz co działo się w Magnolii, nie obchodziło mnie co się stanie z moim ciałem, chciałem odblokować drugie źródło magii, aby pokonać moją przeciwniczkę i udowodnić własną tożsamość. Aby ochronić to kim byłem i powtórnie wrócić na boski tron.
Spojrzałem ostatni raz spokojnie na Evę przed tym jak zamierzałem pokazać jej, że zadarła z niewłaściwą osobą, że poruszyła w tej walce tematy, których nie powinna. Toczona walka była swojego rodzaju rozmową, ale w tym wypadku okazała się kłótnią, którą zamierzałem właśnie zakończyć. - Teraz to mnie wkurwiłaś - powiedziałem przez zacisnięte zęby, nie uśmiechałem się już- Mam gdzieś, że jesteś kobietą, użyję wszystkie go co mam, aby Cię zniszczyć.
Czy uda mi się odblokować drugie źródło magii? NIe powinno być tego pytania musiałem to zrobić, aby ocalić własnego siebie, swoją tożsamość i pokonać przeciwniczkę. Nie mogłem się dłużej zastanawiać w jaki sposób to zrobić po prostu nadszedł ten moment, gdy całą swoją pozostałą siłę woli włożyłem w swoje ciało, aby odblokować drugie źródło magii. Miało to boleć jak cholera? Miałem to gdzieś mogłem umrzeć z bólu, stracić przytomność na chwilę, ale musiałem odblokować drugi pojemnik magicznej mocy. Wrzasnąłem z bólu starając się wytrzmać ból, który dotknął całe moje ciało. Nie wstydziłem się krzyczeć. Niech boli jeszcze bardziej, ale drugi pojemnik musiał zostać odblokowany, aby to wygrać.
Kiedy przestanie boleć musiałem sprawdzić co udało mi się osiągnąć. Próbuje użyć drugiego źródła, aby zniszczyć łańcuch, który unieruchomił moje ciało zaklęciem "Attempt to destroy metter" [Ranga D]. Przynajmniej próbuję to zrobić. Jeśli zniknie część łańcuchów powtarzam zaklęcie. Jesli uda mi się zniszczyć te łańcuchy staram się przerwać kontakt z Evą z pomocą moich zdolności [Skrytobójca lv.1]. odskakując w tył. Zaczynam ładować Faster Dark Hole Creation [RANGA B], a od razu wystrzeliwuję w twarz przeciwniczki Dark Hole Shot. Po załodowaniu zaklęcia podchodzę do przeciwniczki na odległość 2 metrów starając się wystrzelić moje destruktywne zaklęcie w jej klatkę piersiową i jak najszybciej skończyć tą walkę.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Pole na zachodnim brzegu Małej Sciliory, tuż za Magnolią Pon Paź 31 2016, 22:47
MG:
Adam musiał się uwolnić. Musiał. Jego determinacja była wielka, gdy nagle odczuł on ból. Zaczynało się dziać. W tym samym momencie Eve jęknęła, ale trzymała łeb Adama mocno. Ten próbował zniszczyć twór, ale okazało się, że nie był on jedynym. Dlatego musiał ponowić próbę. Eva zszokowana oddaliła się od Adama, który zaczął ładować swoje zaklęcie. Widać było, że coś ją bolało, ale się oddalała. Gdy ten spróbował jednak bliżej podejść, ta zaczęła się wycofywać, a w końcu... teleportować. Dwa skoki zwiększyły dystans do jakichś 6 metrów, z których to Adam wystrzelił. Eve jednak dostała i syknęła głośno. Może nie dostała pełną siłą tego zaklęcia ale definitywnie ją poharatało w bok i rękę. Od prawej strony. Jej strony. -Mogłeś po prostu się uspokoić. Po prostu odejść. Ale nie. Zawsze malutczy muszą przeszkadzać! - krzyknęła wkurzona, po czym aura dookoła niej zaczęła się wzbierać, jakby szykowała się do natarcia. Dyszała ciężko.
Info od MG:
Adam: 18 MM | | Lekkie oparzenia na plecach, brak broni wszelakiej, ot wzięła i znikła, unieruchomiony kilkoma łańcuchami, zmęczony | Efekt stały statusu: Mniejsze mniemanie o sobie - objawia się zakazem pisania na caps locku/shifcie/samymi wielkimi literami Połowiczne Drugie Źródło - Odblokował sobie dostęp do połowy drugiego źródła Osłabiona siła - część twoich zdolności ulega zmianie w skutek manipulowania umysłem przez Eve. (daj ich opisy w księdze zaklęć poprawione do potwierdzenia. Nie ma dyskusji)
Dane leniwego MG, nie czytać jak się nie chce psuć zabawy:
Oponentka: 25 MM
Osłabione spelle:
PWM z DMG - obrażenia na PWM zostają, chociaż tak naprawdę nikomu nie nabiją siniaka nawet; dodatkowo ataki te są wizualnie o wiele mniejsze oraz prędkość zostaje zmniejszona do 1m/s, w końcu to PWM...
Aura Boskości do wywalenia, nie ma żadnego powiązania z magią
Self-Deleting - ogólnie to dałbym, że 1 metra się go dostrzega. Bo taką niewidzialność akceptujem. Każdy poziom sokolookiego zwiększa o 5 metrów. To też akceptuję. No i ruchy, im gwałtowniejsze, tym bardziej jesteśmy widoczni. Trochę na zasadzie ciepłego powietrza nad ogniskiem to działa. No i nie ma tak, że ukryje coś pod płaszczem i tego nie widać. Jak tworzy jakiś twór, bierze jakąś rzecz i ją chowa pod czymś niewidzialnym, toto nadal jest widzialne. Ogólnie to można potraktować jako usunięcie światła odbitego z Adama, więc jest okej. Czy też usunięcie jego prezencji/widzialności.
Loss of Sense - wyłącza jeden zmysł przy kontakcie fizycznym, nie na odległość; i na pewno nie na tak długi czas, to już przegięcie; dodatkowo umiejki osłabiają działanie zaklęcia. Czas działania to 1 post, chyba że wejdzie się w dłuższy kontakt, to wtedy 2;
Destroy metter - Działa dwie tury. Polega na przelaniu dużej ilości magii do ostrza, dzięki której ostrze jest w stanie bez problemu przeciąć prawie wszystko, oprócz przedmiotów niezniszczalnych i magicznych. Cięcia nie są głębsze niż długość miecza. Magiczne przedmioty przecina z trudnością, lub poważnie uszkadza (zależy od jakości). Pierwszy cios ma najlepszy efekt, każdy następny jest coraz słabszy.
Adam Arclight
Liczba postów : 473
Dołączył/a : 30/01/2016
Temat: Re: Pole na zachodnim brzegu Małej Sciliory, tuż za Magnolią Wto Lis 01 2016, 12:00
// jak coś na razie przyjmuje na czas trwania misji ustalone przez was renerfy. Skoro jednak temat w skargach jest sukcesywnie rozważany to zmienię opis zaklęć, gdy dojdziemy do konsensusu dopiero. Mam nadzieję, że nie stanowi to dużego problemu.
Poczułem ból, który wiązał się z odblokowaniem drugiego źródła magii. Przynajmniej częściowo, gdyż wyczuwałem, że jest on znacznie mniejszy niż mój podstawowy pojemnik, a powinny być tej samej wielkości. Mimo to mogłem kontynuować walkę, a Eva dostała porządne obrażenia, na które zasłużyła już wcześniej. Widać, że była już zmęczona jednak mój stan też nie należał do najlepszych. Skończyła swoje pranie mózgu, ale walka trwała nadal i prawdopodobnie nie miała się szybko zakończyć. Widziałem, że jest ranna i wkurzona, a to mogło wymusić na niej błąd, który chciałem wykorzystać. Czekałem więc na jej kolejny ruch. Obserwowałem starając się tym razem skontrować jej uderzenie. Gdy tylko rozpocznie swój atak przejdę do czynności obronnych. Czekałem, aby zobaczyć jaki ruch teraz podejmie, aby wygrać walkę ze mną. Skupiłem swój wzrok, aby móc skontrować jej atak. Na razie dopiero się przygotowywała, ale postanowiłem poczekać, aby zobaczyć co dla mnie przygotowała. Swoje zmysły naciągnąłem do maksimum, aby dojrzeć jej atak i móc go poprawnie skontrować. Niech popełni błąd i przegra tą walkę. Tym razem to ja pragnąłem odpowiedzieć na jej zaklęcie
(Adam obserwuje Evę z zamiarem skontrowania przygotowywanego przez nią zaklęcia - Jest ogotwy do odskoków, uników, używania zaklęć, ale najpierw chciałbym wiedzieć z czym będę miał do czynienia co zauważyłem w trakcie jej przygotowań)
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Pole na zachodnim brzegu Małej Sciliory, tuż za Magnolią Sro Lis 02 2016, 16:11
MG:
Wirująca energia wzbierała, tworząc silne podmuchy wiatru między tym duetem. Byli od siebie oddalenie teraz o jakieś 5 metrów, a sama moc stawała się widoczna gołym okiem. Złotawa kula zaczęła formować się nad Eve i powoli rosnąć. Ilość łączonej energii byłą coraz większa i większa, a choć Adam miał wrażenie, że nie powinno to być aż tak potężne, tak z każdą kolejną chwilą czuł, że coś tu nie gra. -Brawo. Przynajmniej nauczyłam cię myśleć. - rzuciła Eva z pogardą patrząc na Adama. Ale... jeszcze nie działała. Jeszcze... nie...
Info od MG:
Adam: 18 MM | | Lekkie oparzenia na plecach, brak broni wszelakiej, ot wzięła i znikła, zmęczony, ból w okolicy brzucha, utrudnia koordynację ruchową |
Dane leniwego MG, nie czytać jak się nie chce psuć zabawy:
Oponentka: 25 MM
Adam Arclight
Liczba postów : 473
Dołączył/a : 30/01/2016
Temat: Re: Pole na zachodnim brzegu Małej Sciliory, tuż za Magnolią Czw Lis 03 2016, 09:44
Cóż zaklęcie było cały czas ładowane, a mnie od razu skojarzyło się z moim zaklęciem, które również było ładowane trzy tury, aby zadać olbrzymie obrażenia. Jej co prawda była złota, gdy moja była czarna, ale prawie nie miałem wątpliwości, że to kolejne skopiowane ode mnie zaklęcie, a oberwanie nim będzie mogło zadać śmiertelne rany. Zaklęcie było ładowane już 2 posty więc nie pozostało mi wiele czasu na reakcję. Gdybym wcześniej skojarzył fakty miałbym okazję wykończyć kobietę zanim ukończyłaby zaklęcie teraz już jednak wydawało się, że jest za późno. Kto jednak lepiej niż ja mógłby znać słabości tego typu zaklęć? Ano były nawet jego. Największą był zasięg, który wynosił w przypadku mojego zaklęcia 20 metrów. Nie miałem pojęcia ile wyniesie w przypadku Ewy, ale bez wątpienia oddalenie się od centrum, którym była Ewa zwiększał moje szanse na uniknięcie zaklęcia. Wiadomo im dalej byłem od dziewczyny tym większy czas miałem na reakcję. Staram się zwiększyć więc dzielący nas dystans do nawet 100 metrów. Moje długie nóżki nie były w końcu tylko na pokaz więc i kroki miałem w teorii dłuższe od niej. Gdzie uciekam? Ano zakładałem, że użyte zaklęcie usunięcia broni było podobne do mojego więc biegnę w miejsce, gdzie miał mniej więcej teraz pojawić się ponownie mój miecz, aby go podnieść. A potem gdziekolwiek.
Oczywiście zakładałem, że kobieta może pobiec za mną, aby nie pozwolić mi na zwiększenie tego dystansu, z którego zaklęcie będzie nieskuteczne lub będę miał więcej czasu na unik. Mimo to liczyłem, że moje kroki pozwolą mi maksymalnie zwiększyć dystans. Odczuwałem ładowanie zaklęcia i wzbierającą energię wokół Ewy. Ten fakt też zamierzałem wykorzystać. Jeśli ładowanie się zakończy używam osłabionego (jak na razie ) zaklęcie Self-deleting [ranga C] na sobie, aby odbić prostopadle do kierunku wystrzału i uniemożliwić kobiecie trafienie. Używam go jednak tylko w wypadku jeśli Ewa będzie poruszała się za mną. Jeśli uda mi się oddalić na sto metrów nie używam tego zaklęcia licząc, że uniknę zaklęcia nawet jeśli nie oddalę się na wystarczającą odległość. Obserwuję Ewę, aby podjąć odpowiednie działania w momencie wystrzelenia zaklęcia.
PS. No dobra załóż 110 metrów odległości około, bo znając Ciebie dasz jej jeszcze akurat 100m zasięgu.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Pole na zachodnim brzegu Małej Sciliory, tuż za Magnolią Czw Lis 03 2016, 12:44
MG:
No i Adam zaczął uciekać. Znaczy zacząłby, gdyby coś nie związało mu nóżek. Jakieś nici czy coś go przewróciły, a złota sfera nad Eve zaczęła... powoli ruszyć w jego kierunku. Byli od siebie jakieś pięć metrów, a Adam próbował się na szybko wyrwać. Dla bezpieczeństwa. Się zniewidzialnił. A kula... cóż, już nie była kulą. Wypuściła bowiem z siebie złote wstęgi, które stworzyły istny pierścień dookoła miejsca, gdzie był Adam. I wirowały na różnych wysokościach. Eva pewnie go nie widziała, patrzyła bowiem tępo w przestrzeń z furią w oczach. -Ukryj się! Tylko to potrafią robaki jak ty! - krzyknęła, gdy owe nici, które powstały z kuli zaczynały wirować szybciej. I szybciej. I szybciej.
Info od MG:
Adam: 8 MM | Self-Deleting | Lekkie oparzenia na plecach, brak broni wszelakiej, ot wzięła i znikła, zmęczony, ból w okolicy brzucha, utrudnia koordynację ruchową |
Dane leniwego MG, nie czytać jak się nie chce psuć zabawy:
Oponentka: 20 MM
Adam Arclight
Liczba postów : 473
Dołączył/a : 30/01/2016
Temat: Re: Pole na zachodnim brzegu Małej Sciliory, tuż za Magnolią Czw Lis 03 2016, 14:45
Pierścień ze wstęg zacieśniał się, zapewne nie zostałem zmiażdżony jeszcze tylko z jednego powodu - pozostawałem niewidzialny. Zapewne chciała być pewna tego, że trafi swoim zaklęciem, które przygotowywała przez tak długi czas. Nie znałem dokładnej natury zaklęcia, ale przypuszczałem, że ma ono na celu okaleczenie oraz zmniejszenie mojej mobilności. Szybko rozeznałem się w sytuacji i wykorzystując fakt, że ciągle byłem niewidzialny postanowiłem jak najszybciej wydostać się z tego pierścienia. Oczywistym, ale niezauważonym zapewne przez złość Evy był fakt pozostawienia pół metrowej przestrzeni pod ziemią, gdzie wstęgi nie poruszały. Prędkość ich była dość duża, zrobiły już dość sporo kółek więc zakładałem, że nie zaczną obracać się w inny sposób niż robiły to do tej pory szczególnie, że Eva ciągle nie wiedziała, gdzie się znajdowałem. Przeturlałem się pod nimi i ruszyłem w stronę przeciwniczki.
Wcześniej jednak musiałem dostać się poniżej tańczącej ściany wstęg. Nie mogłem ryzykować, że Eva szybkim ruchem zmieni ich płaszczyznę. Wykorzystując swoje umiejętności [skrytobójca lv.1]. jednym ruchem kładę się na barku na ziemi obracając przy tym ciało w taki sposób, aby po upadku na ziemię nadać mu prędkości, która pozwoliłaby mi przeturlać się w pozycji leżącej pod wstęgami omijając ryzyko oberwania, którąkolwiek ze wstęg. Twarz zasłaniam rękoma, aby nie oberwać przypadkową wstęgą w twarz. Plecy, były przy tym ruchu bardziej narażone, musiałem jednak wykonać ten ruch, gdyż nawet bez zmysłu walki mogłem przewidzieć, że pozostanie w tym miejscu było bardzo niebezpiecznym manewrem.
Czułem jak boli mnie brzuch przez co cała akcja mogła rozbić się o kant dupy. Dlatego musiałem odpowiednio się zmotywować przed rozpoczęciem akcji. Nie powinno być to jednak trudne, gdyż po tak długiej i wymagającej ode mnie sporego wysiłku walce adrenalina musiała być już dawno rozprowadzona po całym ciele zmniejszając uczucie bólu oraz pozwalać na akcje, które mogłyby być utrudnione właśnie przez otrzymane obrażenia. Poza tym sporo już dokonałem w tej walce. Ewa była wkurzona, popełniała błędy, była zmęczona i co najważniejsze do pokonania. Wystarczyło zmusić ciało do jeszcze odrobiny wysiłku, aby wszystko się udało. Pozostawanie w pierścieniu było zapewne równoznaczne z otrzymaniem obrażeń. Inaczej nie podjęłaby takiego działania. Sama powiedziała, a ja wnioskowałem to po jej zachowaniu, że dała już sobie spokój z praniem mojego umysłu, pragnęła tego co ja czyli pokonania swojego przeciwnika. Widząc szansę na pokonanie tego udawanego Boga nie zamierzałem się poddawać, wręcz przeciwnie chciałem ją pokonać, a ta motywacja pchała mnie do przodu przez całą walkę. Dlatego zrobiłem wszystko co można było, aby poprawnie przeczołgać się pod wirującymi wstęgami i nie oberwać żadnymi przypadkowymi ciosami. To musiał być mimo bólu jeden szybki ruch, który miał mnie uwolnić z oków pierścienia. Dlatego potrzebowałem tyle motywacji, aby go wykonać. Jeśli po przeturlaniu się mimo wszystko otrzymam jakieś obrażenia, to dalej wykonuję swoje wcześniejsze akcje.
Po przeturlaniu się nie wiedziałem ile czasu pozostało mi jeszcze bycia niewidzialnym, dlatego ruszyłem prosto na Ewę. Po pierwsze chciałem zaatakować ją wręcz, poza tym będąc przy niej jej wstęgi miały dość ograniczone pole popisu jeśli nie obawiała się zostać sama nimi zraniona. Oczywiście mogła zaryzykować, z obecną furią, ale ta akcja i tak wpływała na moja korzyść. Biegnąc staram się ją zajść z boku, zdążyłem już pewnie zauważyć, że moja niewidzialność zaczęła szwankować. Atakuję od jej prawego boku, aby w razie czego mieć bliżej do swojego oręża. Wyskakuję z odległości około jednego metra i resztę drogi przelatując w powietrzu. Proste kopnięcie z partyzana w jej twarz. Fajnie jakbym do tej akcji ciągle pozostawał niewidzialny, ale jeśli się pojawię robię tą samą akcję i tak.
Jeśli przelecę przez Ewę mam sporego pecha, ale mimo to ponawiam uderzenie prawym prostym w jej przeponę. Potem obserwuję reakcję Evy, co będzie działo się ze wstęgami. Nie zapominam oczywście o tym przygotowanym wcześniej zaklęciu.
Jeśli jednak zaklęcie odniesie pożądany przeze mnie efekt powinno to na chwilę ogłuszyć Ewę na tyle długo, abym mógł wyjąć swój nóż myśliwski i ciąć ją po prostu uderzając na przód, celując w korpus, nie w kończyny. Liczyła się prędkość i zadanie obrażeń, nie koniecznie celność. Nie ważne czy trafiłem w brzuch czy w głowę obrażenia od noża myśliwskiego nie można było zlekceważyć. Po uderzeniu nożem liczyłem, że pojawi się szok spowodowany nagłym bólem, który był naturalną kolejnością rzeczy. Wydawało się, że Ewa nie była na tyle doświadczona w walce, aby go zlekceważyć. Dlatego kolejne uderzenie pójdzie tym razem z prawej nogi prosto w jej przeponę, aby straciła dech w piersiach. Zależnie od sytuacji i odległości będzie ono wykonane kolanem lub stopą. Potem kolejne pchnięcie nożem w korpus przeciwniczki. W międzyczasie wykonuję ruch, aby utworzyć linię Ja - Eva - Wstęgi, aby jak najlepiej móc uniknąć jej zdolności.
W akcji tej liczyłem, że materialność Ewy nie jest ciągłym efektem, a takim, którego nie będzie mogła użyć przy ataku z zaskoczenia, albo będzie kosztował ją magiczną moc. Już wcześniej pokazała przecież dotykając mnie, że jest materialna. Gdyby pozostawała duchem nie czułbym wcześniej jej dotknięcia na swojej głowie więc ta zdolność nie mogła być ciągła podążając za logicznymi argumentami w tej walce. Każdy zadany cios decydował o tym czy walka będzie wygrana czy stanie się cos kompletnie innego. Moje ciało przepełnione już było adrenaliną po tej całej walce, a motywacji nie brakowało. Wymierzając każdy z ciosów wkładałem w to wszystkie swoje siły. Wiedziałem, że nie dam rady już długo walczyć, powoli byłem coraz bardziej zmęczony. Wkładałem w cios wszystko, gdyby było to możliwe pewnie nawet magię bym w to włożył. Wkładałem jednak inną moc. Siłę swojej motywacji, która z pewnością potrafiłaby dosięgnąć nawet ducha. Co z tego, że była niewidzialna, pragnąłem, aby moje ciosy ja dosięgnęły, musiały to zrobić jeśli chciałem wygrać. Musiałem po raz kolejny przekroczyć swoje ograniczenia jeśli chciałem wygrać tą walkę z rzekomym Bogiem. Ja w przeciwieństwie do niej mogłem i pragnąłem rozwijać się w tej walce. Mogła próbować ograniczać moją siłę renerfiąc moje zaklęcia, ale i tak chciałem pokazać, że nawet po nich jestem w stanie pokonać każdego przeciwnika. Że nie ważne jak ktoś u góry uweźmie się, aby mnie osłabić i tak wstanę i pokażę mu, że to na nic, że póki nie urwie mi wszystkich kończyn, całkowicie nie pozbawi magii i tak będę się im wydawał zbyt OP. Że na nic nędzne próby osłabienia mnie, że jeśli nie własną siłą to motywacją pokonam przeciwnika o chorej wręcz sile w porównaniu ze standardami. Była to walka kogoś, kogo siła już mocno dostała po dupie w trakcie tej walki oraz osoby, która nigdy nie powinna zaistnieć. Taka różnica siły jeszcze bardziej mnie nakręcała, sprawiała, że wierzyłem, że moje ciosy z moją mocą dosięgną celu nie ważne jakich zdolności używała na sobie. Mogła być ranna to już zostało potwierdzone. Oberwała kilkoma zaklęciami. Więc z jej drobnym ciałem powinna być już u kresu swojej wytrzymałości. Oberwała już PWM, zaklęciem rangi D i zaklęciem o sile rangi A. Może nie centralnie, ale jej bok przyjął obrażenia rangi A. W końcu zaklęcie działało z pełną siła w całym zasięgu działania więc jej prawy bok musiał przyjąć pełne obrażenia rangi A, która były śmiercionośne. Zapewne nie mogła już poruszać prawym bokiem przy takim uderzeniu. Wystarczyło dokończyć dzieła. Moje ciosy musiały dosięgnąć celu za wszelką cenę.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Pole na zachodnim brzegu Małej Sciliory, tuż za Magnolią Sob Lis 05 2016, 12:34
MG:
Plan z wydostaniem się z nici był w miarę oczko. Gdyby nie fakt, że jednak Adam był masywny. I to bardzo. 2 metry wzrostu, ponad 100 kilo wagi. Przeczołgać się pod tym może i dałby radę, ale tak to... przeturlując się praktycznie przeorał sobie cały lewy bok, bark oraz fragment ręki. No niestety, ale mając te 2 metry wzrostu, 100 kilo wagi i mięśnie rozwinięte do granic możliwości 50 cm, to trochę za mało, by się przeturlać (sam mam prawie 50). Dlatego odczuł, jak nici rozrywają mu tak skórę i mięśnie. Oj, zostanie blizna. Polała się krew, a Eve się uśmiechnęła. Chyba myślała, że zraniła Adama. Bo nie spodziewała się, że ten jednak opuścił tą strefę, bo gdy ten wyskoczył, skończyła mu się niewidka. Ale cóż. Adam nie był mistrzem sztuk walki, a jego obecny stan utrudniał mu kopnięcie kogoś w twarz z wyskoku. Ba, to nie jest takie proste, jak mu się wydawało. Pojawił się tuż przed wyskokiem, a Eve spojrzała na niego z zaskoczeniem. Atak jednak przeleciał tuż przed nią, gdyż udało jej się uniknąć, acz lekko się zatoczyła. Najpewniej z bólu i własnych ran. Adam natomiast musiał złapać równowagę. Skrytobójca, skrytobójcą, odblokowanie drugiego źródła i obrażenia były jedną drugą stroną medalu. I wtedy... złote wstęgi oplotły ten duet. Byli zamknięci w niewielkiej przestrzeni, ale tym razem wstęgi lewitowały mniej więcej ćwierć metra od ziemi. Chyba Eve planowała to zakończyć w jednym ruchu. Gdy Adam chciał ją zaatakować złota wstęga odeszła z "obręczy" i zablokowała jego cios. -Zakończmy to! - krzyknęła unosząc ręce w stronę Adama.
Info od MG:
Adam: 8 MM | | Lekkie oparzenia na plecach, zmęczony, ból w okolicy brzucha, utrudnia koordynację ruchową, rozorany lewy bark, bok i fragment ramienia lewej ręki, boli, krwawi, zostanie blizna |
Dane leniwego MG, nie czytać jak się nie chce psuć zabawy:
Oponentka: 10 MM
Sponsored content
Temat: Re: Pole na zachodnim brzegu Małej Sciliory, tuż za Magnolią
Pole na zachodnim brzegu Małej Sciliory, tuż za Magnolią
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.