I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Dość dużych rozmiarów sala, ze ścianami pomalowanymi na błękitno. Na samym środku stoi duży, okrągły, dębowy stół przy którym stoją wygodne krzesła. Podłoga z ciemnego, polakierowanego drewna. Światło dają trzy, zdobione żyrandole wiszące nad stołem. Do pomieszczenia prowadzą duże, dębowe drzwi okute drewnem.
Nadszedł czas. Tak. Czas spotkania mistrzów zwołanego przez samą Takano. Czas, by zasięgnąć porady, podjąć decyzję i rozwiać wszelakie wątpliwości, a przede wszystkim wszystko to by chronić kraj i obywateli. Takano stawiła się jako pierwsza, z tytułu zorganizowania całego przedsięwzięcia. Czekała. Dopóki wszyscy się nie zjawią, mogła tylko czekać w sali. Usiadła na jednym z krzeseł, przeglądając dokumenty przywiezione na taczce, popijając przy tym herbatę.
Autor
Wiadomość
Will
Liczba postów : 574
Dołączył/a : 01/10/2013
Temat: Re: Sala główna Wto Lis 29 2016, 16:36
Czas to pieniądz, a jego marnowanie powinno zostać wzbronione jakąś ustawą. Nastolatek nie orientował się do końca we wszelkich obowiązkach mistrza, jednak jego zdaniem - całe to spotkanie to jedynie jakaś dziecinna zabawa, podczas której nie wynikłoby nic dobrego. Nic pożytecznego. Borykali się właśnie z niemałym kryzysem kadrowym, a do tego mieli parę innych problemów, kiedy to cała reszta świata postanowiła sobie o nich przypomnieć. Westchnął dość głośno, poprawiając przy tym naciągnięty na głowę kaptur. Chciał zachować tak wiele tajemnic, jak to tylko możliwe. Nikt nie musiał znać prawdziwej twarzy mistrza kaczuszek, anie jego ogólnej aparycji, która zamykała się w niecałych półtora metra. Skinął jedynie głową do swojego kierowcy, a zarazem jednego z magów S jego gildii, aby czekał na niego w powozie - gotowy do odjazdu. Świat powinien już znać ich niemalże tradycyjną postawę - chcesz pomocy, kup ją. Nie do końca uważał to za słuszne, jednak pozbawiało to jakiś wątpliwości, że któraś strona bawi się w charytatywne akcje ochrony ludzkości, czy inny wolontariat. Spokojnym krokiem dotarł do odpowiedniej sali, aby to nacisnąć na klamkę i...
...wejść do środka. Nikogo nie przywitał. Nikomu nic nie powiedział. Jedyne co zrobił, to stanął w pobliżu drzwi, spoglądając spod swojego wizualnego spojrzenia na wszystkich zebranych. Nie chciał tu być, a tym bardziej nie chciał rozmawiać z nimi wszystkimi, jednak jego obowiązki tego wymagały. Czekał tylko na to, aby powiedzieć swoje trzy słowa, czy też dorzucić te trzy grosze i wrócić do zajmowania się własnymi sprawami, zamiast bawić się w tę całą, nikomu niepotrzebną szopkę.
Liang
Liczba postów : 392
Dołączył/a : 24/03/2013
Skąd : Wioska Sundao
Temat: Re: Sala główna Sro Lis 30 2016, 20:30
Czekałem na pierwszych "gości", kiedy do sali wpadł Matt... Niezauważalnie pokręciłem głową. Obawiałem się, że skończy się to właśnie tak. Choć nie jestem zadowolony z wyboru, sam jestem sobie winien... Wolałem wyjść, niż dokończyć sprawę wyborów. -Witaj Matt... Gratuluję nowej posady...- Poczekałem, aż chłopak usiądzie na swoim miejscu... -Chce żebyś wiedział, że nie popieram tego rozwiązania... Bądź co bądź, będę starał się jak najlepiej Ci pomagać... Czas pokaże, czy wasz wybór był dobry. Mimo to, możesz liczyć na moją radę w każdej chwili...- Kilka chwil później do środka wtłoczyła się reszta. Każdego przywitałem skinieniem głowy. Kiedy każdy zajął swoje miejsce (nie zwróciłem uwagi na Mistrza DHC, niech sobie stoi, gdzie chce, jednego chłopca mam już na wychowaniu, do czego zdeklarowałem się kilka chwil wcześniej), wstałem i zacząłem zebranie... -Witam wszystkich... Zebraliśmy się dzisiaj tutaj, by wyjaśnić sprawę naszych stosunków z niemagicznym społeczeństwem, jak i z niezrzeszonymi magami... Jak wszyscy wiedzą, wszystkie nasze poczynania raczej psują nasz wizerunek niż go poprawiają... Zacznijmy od Fairy Tail... Mistrzyni Alezjo? Jak wiemy, reputacja Fairy Tail, zawsze była pozytywna, pomimo... wielu różnych incydentów. Jednak na chwilę obecną, wasz wizerunek mocno się ochłodził... Kiedy skończę, prosiłbym o wyjaśnienie obecnych poczynań pani i członków Fairy Tail...- Przerzuciłem wzrok na kolejną osobę... -Lamia Scale... Przedstawiam wszystkim nowego mistrza Matthewa Jonesa... Jako, że sam jestem członkiem tej gildii, a także poniekąd sprawcą pogorszonego wizerunku, zdaję sobie sprawę z pozycji gildii w społeczeństwie. Jednak, powoli bo powoli, członkowie Lamia Sale zaczęli pracować nad poprawą stosunków... DHC... Gildia praktycznie nie istnieje... Prawie nigdzie nie widuje się waszych członków. Nie wiem, czy żyjecie w cieniu, czy macie po prostu taką politykę, ale nawet z dostarczonej przez was listy członków nie widać tu wielu pozycji... Niemniej jednak, nie ma u was ani spadków, ani wzrostu pozycji...- Odetchnąłem i przeszedłem do ostatniej z obecnych tu osób... -No i przechodzimy do Mermaid Crest... Mistrzyni...- szybkie spojrzenie w notesik -Fiołek. Jak pani się pewnie orientuje, nie jesteście gildią z czystą kartą... Trudno, bądź co bądź, mówić jeszcze o gildii... Społeczeństwo dobrze was pamięta, wasz stosunek był raczej poprawny, jednak, jeśli chcecie się utrzymać, Rada oczekuje od was wpływu na społeczeństwo Fiore... tak, właśnie Fiore. Wizyty w innych krajach raczej nie przyniosą wam szybkiego ocieplenia wizerunku...- -Tyle słowem wstępu... Jeśli chcecie zacząć dyskusję na jakiś temat, albo odnieść się do moich słów, możemy zaczynać...- Usiadłem z powrotem, czekając na kolejne głosy...
Will
Liczba postów : 574
Dołączył/a : 01/10/2013
Temat: Re: Sala główna Sro Lis 30 2016, 21:06
...dziecinada. Jedno słówko potrafiło wyrazić w tej chwili wszystkie myśli młodego Ramseya. Ten z pewnością nie miał zbyt wielkiego szacunku względem tego zbiorowiska. Najprawdopodobniej właśnie to określenie zabolałoby ich wszystkich najbardziej, gdyby potrafili czytać mu w myślach. Gdyby wiedzieli, ile to mistrz kaczuszek ma naprawdę lat, czy jak naprawdę wygląda. Zarówno te informacje, co wykaz członków jego gildii, nie powinny trafić w ręce tych nieudolnych służbistów. Być może dawniej szanowałby tę placówkę, jednak najemnicza egzystencja, czy fakt, iż cała ta magiczna szopka służbistów nie przyczyniła się do większej pomocy, aniżeli sprzątanie po szkodzie, mogło jedynie skutkować tym oziębłym podejściem. Westchnął dość ciężko, a jego zaspane i pozbawione chęci życia spojrzenie niczym u pandy mogłoby wyrazić wszelkie jego myśli. Oczywiście gdyby nie przesłaniający je kaptur. - ...wszystko? - ciche, obojętne słówko padło ze strony nastolatka, jakby ten próbował się dowiedzieć tego, czy może w końcu zabrać głos. Nie miał zamiaru bawić się w jakieś sztuczne, pompatyczne przemówienia, czy nikomu niepotrzebne obrady. Dlatego też obrócił się w kierunku drzwi 'radnego', aby to wypowiedzieć to, co każdy powinien już dawno wiedzieć. - Sprawy najemników należą do nich - powiedział krótko i na temat. Wszystko po to, aby otworzyć drzwi i opuścić to pomieszczenie, jak cały budynek. Nie miał zamiaru zostać tutaj nazbyt długo, jednak pozostawała jedna kwestia, którą to musiał dodać. Najemnicy nie brzydzili się pracą, nawet jeśli nie było ich zbyt wielu, jednak rada najwyraźniej nie zrozumiała jednej rzeczy. - Informacje kosztują. Dopowiedziawszy to, zamknął za sobą drzwi, aby ruszyć w kierunku wyjścia i pozostawić resztę mistrzów samych sobie. Warto wiedzieć, kto rządzi innymi gildiami, a już na pewno zapamiętał twarz mistrzyni Fairy Tail. Trzeba wiedzieć, kto odpowiada za Gonzalesa, skoro jakieś nadludzkie siły kazały upilnować mu chodzący kataklizm...
zt
Fiołek
Liczba postów : 155
Dołączył/a : 01/11/2016
Temat: Re: Sala główna Sro Lis 30 2016, 22:07
Fiołek ze spokojem przyglądała się temu, co się działo. Kolejne osoby pojawiały się na obradach. Nie kojarzyła nikogo zbytnio, ale to nie miało większego znaczenia. Zapewne będą mieli jeszcze okazję się poznać bliżej, może nie. Kobiecie było to zupełnie obojętne. Nie zamierzała z nikim z obecnych tutach wchodzić w bliższe relacje, przyjaźń – zwał jak zwał. Chciała się skupić na gildii, bo to ona w tej chwili była najważniejsza. I nikt z tutaj obecnych nie zareagował, gdy szanowna Rada postanowiła zamknąć Mermaid Crest. Więc jakim prawem takowa czegokolwiek od nich odczekiwała? Fiołek przeniosła wzrok na Lianga, by następnie delikatnie unieść kącik ust, choć ciężko nazwać ten grymas uśmiechem. – W przeciwieństwie do Lamia Scale, budynek Mermaid Crest spełnia wszelkie wymogi sanitarne – powiedziała ze spokojem w głosie. Plotki szybko się roznoszą, a Fiołek odrobiła zadanie domowe, orientując się co u poszczególnych gildii na przełomie kilku ostatnich lat działo. A plotki naprawdę bardzo szybko się roznoszą… – Jakim prawem Rada czegokolwiek od nas oczekuje, skoro bez zawahania zamknęła gildię, odbierając Syrenom sens egzystencji jako magów? Mermaid Crest buduje swoją reputację od nowa, nasza karta jest czysta. I doskonale wiemy, co dla nas jest dobre, a co nie. – Nie zamierzała płaszczyć przed nikim uszu. Bawić się w grzeczną i ułożoną. Mówiła to, co leżała jej na sercu. Z dziewczętami ustaliły politykę gildii i zamierzała się jej trzymać. – Mermaid Crest nie zamierza stawać nikomu na drodze, w razie potrzeby jest w stanie pomóc, o ile będzie to dla niej opłacalne. – Poświęcanie własnych zasobów ludzi, pieniędzy, zdrowia w cudzej sprawie nie miało najmniejszego sensu. Nikt nie stawił się za nimi, gdy było to potrzebne, więc czemu mają robić dla innych to samo?
Matt
Liczba postów : 304
Dołączył/a : 03/06/2014
Temat: Re: Sala główna Sro Lis 30 2016, 22:18
Matty uważnie wysłuchał słów Lianga. Nie dziwił się jego nastawieniu. Poznali się w nie najlepszych okolicznościach, Matty był młodszy i krócej stażem w gildii. Ale to gildia wybrała. I niezależnie co się myślało, taki był jej wybór. -To był wybór nas wszystkich. Zdecydowała większość, nie część. - zauważył spokojnie, ale dodał po chwili -Będę naprawdę wdzięczny za wszelką pomoc, jaką będziesz w stanie mi zaoferować.
Następnie zaś pozostało czekać. Mistrzowie zbierali się, dwie kobiety, Matty i ktoś zamaskowany. Zdecydowanie ciekawe grono. Jednak nikt nie był skłonny rozpocząć rozmów, do czasu, gdy Liang nie zdecydował się przemówić. Nikt mu nie przeszkadzał, a gdy ten go przedstawiał, wstał lekko, by pokazać zgromadzonym, że to o niego chodzi. By w sumie widzieli go lepiej. Zaraz po tym usiadł i pozwolił dalej kontynuować radnemu. Bo obecnie Liang tu był z ramienia Rady, a nie Lamia Scale. Gdy przemowa się skończyła odezwał się jednak pierwszy mistrz DHC. I choć sam Jones nie dał po sobie poznać zdziwienia, tak w głębi duszy najemnicy mocno nadszarpnęli jego... mniemanie o nich. Czyż nie rozumieli, że ich działalność była możliwa tylko dzięki temu, że Rada pozwoliła im egzystować i działać? Czyż nie wykazali całkowitego braku szacunku dla organizacji, dzięki której nie są ścigani listami gończymi za zlecenia nie do końca zgodne z prawem? Bo zapewne tak działali najemnicy. A przynajmniej tak słyszał Matt. Tak czy inaczej... to spotkanie nie było dla ochotników. Zostało zwołane, a takie nastawienie mu się zdecydowanie nie podobało.
I odezwała się Fiołek. Matty lekko się uśmiechnął, ale nie przerywał. Jej atak na Lamię był zaskakujący, ale nie przyszedł tu, wdawać się w prowokacje. Miał cel, który planował przedstawić, ale nie bez wcześniejszego komentarza: -Nasz budynek również spełnia wszystkie wymogi panno Fiołek. Proszę nie rzucać fałszywych oskarżeń, bez odpowiednich dowodów. Idąc tym tokiem rozumowania, można uznać, że opuszczony od kilku miesięcy budynek też zatracił w sobie część wymogów. - powiedział dość spokojnie. Może i obecna siedziba Lamii nie była luksusowym hotelem, położonym w słonecznym kurorcie. Była jednak budynkiem, w którym nikt na dalekiej północy nie zamarzał i który nie leżał zabrudzony. Czego nie można powiedzieć o zakurzonej kilkoma miesiącami zamknięcia siedzibie MC. Ale nie po to tu przybył. Bronił honoru swojej gildii, ale ważniejsza było teraz dla niego to, co stanie się z organizacją wkrótce.
Odchrząknął, chcąc zaznaczyć, że teraz on planuje się wypowiedzieć. I bynajmniej, nie planował się stąd ewakuować jak mistrz najemników. -Chciałbym omówić kwestię relacji pomiędzy gildiami. - zaproponował, a następnie spojrzał na Fiołek oraz Alezję -Byłbym zaszczycony, gdyby udało się nam poprawić relacje pomiędzy Fairy Tail a Lamią Scale. Również pozytywne stosunki z Mermaid Crest wpłynęłyby pozytywnie na nasze funkcjonowanie oraz pokazałoby społeczeństwu, że nie jesteśmy osobami, chcącymi zyskać jak najwięcej dla siebie, ale próbującymi zjednać się, pomimo wszystkich przeciwności. - mówił spokojnie, choć w gardle zaczynało go już lekko suszyć, a same dłonie, ponić. -Jeśli nie macie nic przeciwko szanowne Mistrzynie, chciałbym, by część naszych przedstawicieli udała się razem na zlecenie z ramienia Rady Magii. - w tym momencie przeniósł wzrok na Lianga, licząc, że wspomoże go niedługo -Tak wielka i potężna organizacja z pewnością ma w zanadrzu zlecenia, które można powierzyć magom. Wykonanie ich przez połączone siły gildii mogłoby pozytywnie wpłynąć na nasze relacje pomiędzy gildiami oraz samym społeczeństwem. - zasugerował, a następnie usiadł, by po chwili spokojnie wypić trochę wody z kubka. Wziął się rozgadał.
Alezja
Liczba postów : 1210
Dołączył/a : 12/08/2012
Skąd : świat Pomiędzy
Temat: Re: Sala główna Czw Gru 01 2016, 20:21
Pierwszą poproszono o zabranie głosu, ale nim wstała, inni podjęli "wyzwanie". Nie przeszkadzało jej to. W zasadzie w jej kochanym wariatkowie bywało podobnie. Spokojnie czekała, aż będzie jej dane się odezwać. Nim to nastało, najpierw dane jej było obserwować opuszczenie sali przez chłopca z DHC (nie wiedziała/pamiętała, że tak wygląda Mistrz Gildii "Bezgłowego Kaktusa"). - Jeśli to był przedstawiciel DHC, które ma nawyk zbierania informacji, a który mimo wszystko opuścił zgromadzenie, sugeruję sprawdzenie, czy nie zostawił nam jakiejś "pluskwy". - powiedziała całkiem poważnie. Dalszą rozmowę zamierzała kontynuować za chwilę.
Liang
Liczba postów : 392
Dołączył/a : 24/03/2013
Skąd : Wioska Sundao
Temat: Re: Sala główna Pią Gru 02 2016, 21:40
Na odchodne, rzuciłem gówniarzowi z DHC, coś jakby groźbę, choć może było to tylko ostrzeżenie. -Rada wyciągnie odpowiednie wnioski i konsekwencje...-
Przeszedłem do dalszej części. Gdy tylko usłyszałem pierwsze słowa, aż do ostatniej kropli jadu wypływającej z paszczęki kobiety z Mermaid Crest, aż musiałem się powstrzymywać, by nie westchnąć głośno, zakłócając wypowiedź aktualnie mówiącej osoby... Pamiętam czasy, kiedy potrafiłem być jeszcze pogodnym człowiekiem, ale w tym momencie, kiedy przyszło mi urzędować na stołku radnego... Mam wrażenie, że męczy mnie choćby najmniejsza interakcja z drugą osobą... -Pani wybaczy... Wie pani może, gdzie się znajduje? To Sala Główna w budynku spotkań mistrzów gildii, a nie przedszkole... Skończmy więc szopkę z serii "bo jego budynek jest brzydsiejszy", bo nie po to się tutaj spotkaliśmy... I to nie od pani zależy, z jaką kartą ponownie startujecie... To społeczeństwo, nie wy. Dlatego tutaj jesteśmy... Przypomnę, bo chyba do kilku osób tutaj to nie dotarło... Poprawa stosunków gildii ze społeczeństwem niemagicznym. Chociaż, w Pani przypadku, może to być trudne...- Odetchnąłem głęboko, i przeszedłem do kolejnego przedstawiciela... -Możliwym zleceniem zajmiemy się na końcu... Teraz, bardzo już proszę, przejdźmy do właściwego tematu... Na ostatnich obradach Senatu doszliśmy do pewnych wniosków. Zdania były podzielone, ale w ramach głosowania, podjęliśmy decyzję... Reklama... Reklama i rozgłośnienie zasług waszych magów... Blokujemy wszelkie niepowodzenia, nie pozwalamy wyjść im na światło dzienne. Wszędzie muszą trąbić, że jeden mag zrobił tyle dobrego, a tamten jeszcze więcej...- Spojrzałem na twarze Mistrzów, chcąc wyczytać ich emocje... -Nie trzeba się martwić o podsłuch, sala jest zabezpieczona-
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Sala główna Sob Gru 03 2016, 01:36
Dowiedziała się o zebraniu i odrodzeniu Mermaid Crest gdzieś między podróżą z Artail do Calthy i postanowiła zawrócić. Jeżeli nie będzie jej przez kilka dni, nikt i tak nie zauważy, a pieniądze na wynajęcie hotelu nie były problem. Tak samo z ubraniami, które zmieniła, gdy tylko przyjechała do Clover. Zdążyła się wpisać na księgę gości w najbliższym hotelu, zakupić nowe ubrania, umyć, przebrać i już była gotowa na spotkanie z innymi mistrzami. Przezornie zawiązała włosy wstążką od Kugo. Drugą włożyła do kieszeni, tak na zaś. Z jednej strony nie miała najmniejszej ochoty korzystać z tego prezentu, z drugiej jednak mógł się przydać. Nie oszukując się, to byli mistrzowie. Ona wiedziała tylko o dwójce - Alezji i Williamie, ale co z resztą? Wiadomości zdawały się docierać do niej wolniej, niż powinny, więc nadszedł czas, by to zmienić i uzyskać wiadomości osobiście. Nim wyszła, spojrzała w lustro. Była zmęczona, co było widać. W zielonych oczach wciąż czaiła się dziwna pustka, jednak coś się zmieniło przez wydarzenia w Artail. Nie była tylko pewna, czy na dobre. Sięgnęła do torby i wyciągnęła okulary. Spojrzała na parę szkieł, które chwilę później wylądowały na jej nosie. Tak dawno ich nie nosiła...
Coby nie mówić, nieco martwiła się swoją nagłą wizytą w tym miejscu. A co, jeżeli inni mistrzowie będą bandą zgredów i rzucą się na nią jak na biedną, małą owieczkę? Krzywy uśmiech pojawił na jej ustach. To znaczyło tylko tyle, że całą gromadą prezentują gorszy poziom, niż ona. A przecież są "tacy dobrzy"... Stukot jej butów niósł się korytarzem, gdy zmierzała do Sali obrad. A wraz z tym dźwiękiem niósł się inny, nieco cichszy, innych butów, z naprzeciwka. Nieco się zdziwiła widząc przed sobą Willa, mistrza DHC. Wyminął ją bez słowa, ba, nie zwracając na nią uwagi, ale ona nie przeszła obojętnie wobec tego wydarzenia i odprowadziła go wzrokiem. Skoro DHC opuściło salę... W jej głowie szybko pojawił się zastępczy plan działania, zastępując wcześniejsze "Hej, jestem z Grimoire, miło was poznać". Odetchnęła głębiej. Poprawiła sukienkę i okulary, po czym zapukała do drzwi sali, mając wielką nadzieję, że wstążka zda egzamin. Po odczekaniu chwili weszła do środka. Pierwsze, co zrobiła, to spojrzała, kto w ogóle zasiada przy stole. Spodziewała się Alezji. Reszta pozostawała dla niej zagadką, aż do tej chwili. Cztery osoby. Fairy Tail, Lamia Scale... Fiołek i ktoś. Zagadka. Uśmiechnęła się nieco przepraszająco, patrząc na pomieszczenie, jednocześnie korzystając z własnej umiejętności Emisji, by określić, czy ktokolwiek ze zgromadzonych jest silniejszy, niż mag klasy 0. - Przepraszam za wtargnięcie. Jestem rzecznikiem z ramienia Death's Head Caucus, jako że nie wypada, by gildia nie miała własnego reprezentanta na tak ważnym spotkaniu. Musicie wybaczyć tak nagłe wyjście mojego mistrza, ale powinniście mu wybaczyć z racji na wiek - wyjaśniła powód swojego przybycia z delikatnym uśmiechem na ustach, choć uśmiech ten nie sięgał oczu. Takie wyjście mogło tylko znaczyć, że pewnie nie znalazł żadnego tematu do rozmów z tymi ludźmi, przy okazji dając jej dobrą wymówkę. Przy okazji wiedziała, że łatwiej jej nawiązać kontakty z "tymi ludźmi" niż z półświatkiem, więc nie powinno być źle. Rozpoznać ją mogły jedynie Alezja, którą spotkała na Igrzyskach, oraz Fiołek. Ale liczyła na profesjonalizm tej drugiej. Znaczyło to też, że nie ma sensu bawić się w przezwiska. - Och, przepraszam, gdzie moje maniery. Nie przedstawiłam się! Nanaya Byaku, do usług. Miło znowu cię widzieć, mistrzyni Alezjo. - Skłoniła się w tym momencie do rudowłosej. Co prawda nie miała najmniejszej ochoty kłaniać się komukolwiek z zebranych, ale była "tylko reprezentantem". W tym miejscu sięgnęła do kieszeni i spojrzała na Fiołek. Wstążka mogła jej się przydać. - Przy okazji, doszły mnie słuchy o odrodzeniu Mermaid Crest. Zgaduję, że musi to być pani, skoro tak niewiele kobiet zasiada w tym gronie, dlatego proszę przyjąć ten skromny podarek ze strony Death's Head Caucus. Mam nadzieję, że nasze gildie utrzymają dobre stosunki - powiedziała, wyciągając fioletową wstążkę w stronę Fiołek. Gdy kobieta odrzuci lub zaakceptuje podarek, Nanaya w końcu zamierzała skupić się na mężczyznach, którzy zasiadali przy stole. Wah, mężczyźni. Z nimi to zawsze były problemy... Westchnęła w myślach, nie tracąc swojego uprzejmego uśmiechu. - Wybaczcie, panowie, że tak was zaniedbałam, jednak kultura obowiązuje i kobiety mają pierwszeństwo - wytłumaczyła się, lekko się kłaniając Mattowi i Liangowi, a w umyśle rzygając na te wszystkie bzdurne tłumaczenia, które i tak nic nie zmienią. Gdy się wyprostowała, nie było tego widać na jej twarzy. - Wybaczcie mi moje pytanie, ale który z was jest mistrzem Lamia Scale? Nie dostałam żadnych informacji od mistrza. Nie jest zbyt rozmowny... - Uśmiechnęła się przepraszająco, licząc, że Will faktycznie nie jest wylewny. Z drugiej strony to wciąż nie wyjaśniało jednej dodatkowej jednostki w pomieszczeniu, ale doszła do wniosku, że jeszcze jedno przymilające słowo i jej samej się znudzi. - Czy mogę dołączyć do was, jako reprezentant Death's Head Caucus? - zapytała ostatecznie, czekając z odsunięciem najbliższego wolnego krzesła.
Pojawienie się Byakushitsune na sali obrad mogło wywołać skrajne emocje. Jednak jedno trzeba było przyznać, osoba ta wzbudzała zaufanie. Miła, ułożona, nie to co ten Ramsey. W każdym razie nie wydawała się specjalnie podejrzana, na pierwszy rzut oka, a że dodatkowo sprawiała wrażenie miłej, to zdecydowanie potęgowało odczucie że wszystko jest jak najbardziej ok.
//Hehe, dobra. Ogólnie nie mam wpływu na charaktery waszych postaci, więc każdy może odebrać Nanaye jak chce, jednak podejrzenia są MNIEJSZE a sama postać wzbudza taką "Ogólną sympatię". Jeżeli ktoś chce ją jakoś zdemaskować, czy jej nie ufać to proszę bardzo, ale wszystko będę uważnie obserwował i oceniał pod względem charakterów waszych postaci czy logiki argumentów. Ten drugi przypadek ma nieco mniejsze znaczenie przy Alezji, która ma inteligencje i analityka//
Alezja
Liczba postów : 1210
Dołączył/a : 12/08/2012
Skąd : świat Pomiędzy
Temat: Re: Sala główna Sob Gru 03 2016, 05:57
/I co jeszcze...
Już miała wstać i poodpowiadać, poudzielać się, lecz wtem źle się poczuła. Może stres, może grypa żołądkowa, smród z jakiegoś pobliskiego wysypiska śmieci, cholera wie. Tak czy inaczej wstała, poluźniła krawat i z: - Przepraszam, za chwilę wracam. - wyszła z sali. Zapewne do kibla. Później wróci...
Fiołek
Liczba postów : 155
Dołączył/a : 01/11/2016
Temat: Re: Sala główna Nie Gru 04 2016, 15:21
Fiołek nie miała w sobie ani grama jadu. Była całkiem poważna i nie pałała do nikogo w tej sali nienawiścią. Po prostu stwierdziła fakt. No bo jak Cafe Morges nie miało odpowiednich warunków sanitarnych, to niby opuszczona, stara parafia takowe miała? Gdy usłyszała komentarz pana Lianga, jej twarz nie drgnęła. Pozostawała tak samo spokojna jak poprzednio. Nie był w stanie wyczytać po Fiołek żadnych emocji, bo ona takowych po prostu nie pokazywała po sobie. Spojrzała na mężczyznę, wręcz piorunując go wzrokiem. Typowy wzrok, typowej feministki. Jak na Syrenę przystało. Asteria byłaby dumna. – Przedszkolem jest to, że dzieci biorą się za rządzenie gildią… Oraz insynuowanie, że o Syrenach nie można mówić jak o gildii. Nie tego się spodziewałam po przedstawicielu Rady. – Bardzo dobrze zaczynają relacje z nowoodrodzoną gildia, naprawdę. Pan Liang powinien naprawdę uważać na słowa, ponieważ dzisiejsze spotkanie będzie bardzo znaczące w przyszłości w relacjach Syren chociażby z Radą, na której się już raz zawiodły i nie mają do niej takiego zaufania… Jeżeli jakiekolwiek posiadały. Następnie ze spokojem wsłuchała się w słowa Matta. Bądźmy jednością, zaprzyjaźńmy się wszyscy, budujmy dobre relacje i tak dalej, i tak dalej. Fiołek widziała tyle obłudy w tych słowach. Bądźmy przyjaciółmi, pomagajmy sobie nawzajem – a nikt nie powiedział słowa sprzeciwu, gdy Mermaid Crest były zamykane. Zjednanie się… po co? Wtedy byliby jedną, wielką gildią, a nie o to przecież w tym wszystkim chodzi, nieprawdaż? I jeszcze ta propozycja dotycząca wspólnej misji z ramienia Rady. – Mermaid Crest chce się skupić na odbudowywaniu swojej struktury oraz stabilności. – To powinni potraktować jako odmowę wybrania się na wspólną misję. Bądź co bądź, ale narażanie ludzi w imię jakiejś „wspólnej” idei zdecydowanie tym nie było. Syreny nie mogły sobie pozwolić na takie ryzyko. A zaraz potem pan Liang zaczął mówić o reklamach. I gdyby Fiołek nie była Fiołkiem, to pewnie parsknęłaby śmiechem. Jaka ciekawostka… Syreny właśnie podpisały dwuletni kontrakt reklamowy. Czyżby gildia, o której podobno nie można mówić jak o gildii, miała teraz najlepsze fundamenty do budowania swojej reputacji? – Mermaid Crest podpisało dwuletnią umowę reklamową z panem Taclecherry, będąc jednocześnie pod jego protektoratem. Zgodnie z umową nie będziemy mogły brać udziału w kampaniach reklamowych organizowanych przez Radę. – Tu na chwilę przerwała, by spojrzeć na zebranych. – Chyba, że Rada zobowiąże się do zapłacenia odszkodowania na rzecz pana Taclecherry. – Mówiła to ze spokojem wymalowanym na twarzy, oraz słyszalnym w głosie. Mówiła przecież prawdę, tak więc… Peszek. Wtem do sali weszła… Nanaya. Fiołek doskonale wiedziała, kim kobieta była, o jej prawdziwej przynależności. Jeszcze niedawno Nan proponowała Fiołek dołączenie do GH. Jednakże, ze względu na ich przyjaźń, zamierzała zachować się profesjonalnie, nie dając po sobie niczego poznać. – Owszem – powiedziała, przyjmując podarek od kobiety. – Również mam taką nadzieję – dodała, zawiązując wstążkę u góry swojego warkocza.
Matt
Liczba postów : 304
Dołączył/a : 03/06/2014
Temat: Re: Sala główna Pon Gru 05 2016, 21:25
Mistrz DHC ostrzegł, Liang pogroził, a następnie ruszył z tematem. Słysząc, że wspólne zlecenie będzie możliwe, kiwnął lekko głową, że zrozumiał, a następnie słuchał. Poprawa relacji ze społeczeństwem niemagicznym. Tak, to się przyda Lamii. Nawet, jeśli powoli zaczynało się coś dziać w tym kierunku, to czemu by tego nie przyśpieszyć? Brzmiało jak dość genialny plan i w sumie było spoko.
I wtedy też pojawił się niezapowiedziany gość. Reprezentantka DHC. Trochę to dziwne, skoro sam ich mistrz się zjawił. Zjawił się po to by robić dramę? Czy po co? Nie wiedział, ale było to dziwne. Przynajmniej dla niego. Aż kusiło rzucić jakąś kąśliwą uwagę typu "A ileż trzeba zapłacić, by mogła Pani nas uraczyć swoją obecnością", ale sobie darował. Tak czy inaczej te dwie zgoła inne typy zachowań były... niecodzienne. Tak czy inaczej słuchał jej uważnie. Wiek jej mistrza mógł doprowadzić do takiego zachowania? W sumie sam lider DHC był zamaskowany, więc trudno było cokolwiek określić, a to było już kłopotliwe.
Tak czy inaczej przyszła kolej na to, by Nanaya sama się przedstawiła reszcie zgromadzonych. Matthew wstał lekko i skinął głową. -Matthew Jones, nowo wybrany mistrz Lamia Scale - przedstawił się kulturalnie, a następnie usiadł, mówiąc z lekkim uśmiechem na twarzy. Byaku była miła. Matty też był -Nie mam nic przeciwko. - skomentował w dość prosty sposób. Nie miał powodu dodawać zgryźliwości czy uszczypliwości. Po prostu uważał, że skoro zebrano tu mistrzów, to jak jeden strzelił focha, bo wiek, to ktoś mógł go zastępować. Najwidoczniej DHC nie było tak silne, jak by się zdawało. Ba, wcześniejsze słowa Lianga tylko zdawały się to potwierdzać. A skoro ktoś musiał zastępować mistrza na takich zebraniach, to cóż. Wniosek nasuwa się sam.
Widząc wychodzącą Alezję, odprowadził ją wzrokiem. To było nagłe. Nie spodziewał się, ale liczył, że mistrzyni Fairy Tail wkrótce wróci. Tak czy inaczej, to nie był koniec obrad. Słuchał uważnie słów Fiołek i rozumiał jej stanowisko. Przynajmniej dotyczące skupienia się na jednej czynności. Nie zmierzał nikogo zmuszać. Ba, nie zamierzał też kłamać czy mówić czegoś, co byłoby przeciwne jego wewnętrznemu kodeksowi moralnemu. Taki był Matty. Czy się to komuś podobało czy nie. Samo słowo reklama stanowiło dość poważną przeszkodę dla Syrenek, ale słowa Lianga nie były jednoznaczne. -Co dokładnie Rada rozumie przez reklamy? - zadał dość proste, acz istotne pytanie. Jak mieli wysłać magów, by brali udział w jakichś krótkich filmikach, to tak trochę głupio. Ale z tego co mówił, również mogło chodzić po prostu o kontrolowany przepływ informacji. Cenzura... tak jakby. Chyba. Ale tego jeszcze nie wiedział. Mimo wszystko, nadal uważał, że wspólna misja to dobry pomysł. Ale Liang obiecał, że o tym porozmawiają na końcu. Więc poczeka. Jest cierpliwy.
Liang
Liczba postów : 392
Dołączył/a : 24/03/2013
Skąd : Wioska Sundao
Temat: Re: Sala główna Pon Gru 05 2016, 23:46
Zaczynając od pojawienia się nowej osoby, poprzez wyjście Alezji i kolejne komentarze Mistrzyni Fiołek, milczałem, przeklinając swoich bogów za los, który mnie tu sprowadził... -Proszę siadać, Panno Byaku. Liang Aaliyah, przedstawiciel Rady- Przedstawiłem się pokrótce, nie chcąc przedłużać rozmowy zbędnymi uprzejmościami. Kiedy Alezja wyszła, powoli kończyła mi się cierpliwość... -Jeśli jeszcze jedna osoba tu wejdzie, albo wyjdzie, będę zmuszony skończyć spotkanie, albo poprosić o zamknięcie drzwi...- Następnie zwróciłem się do Mistrzyni Fiołka, chcąc, nie chcąc, starając się być tym razem uprzejmy... -Proszę przyjąć moje przeprosiny, źle zaczęliśmy... Wyrażę się tak... Nie przyszliśmy dyskutować tutaj o warunkach sanitarnych jakichkolwiek budynków gildyjnych. Mimo wszystko, zapraszam panią do odwiedzin na naszej skromnej Północy, a na pewno wyjedzie pani zadowolona. Przejdźmy jednak do meritum...- Spojrzałem na przedstawicielkę DHC, chcąc pokrótce przedstawić postępy naszej wcześniejszej rozmowy. -Poza wspólnym uczestnictwem w misjach, co oczywiście dzieje się już teraz, musimy skupić się na promowaniu dobrego imienia gildii. I właśnie dlatego się tutaj spotkaliśmy... Zanim podejmiemy decyzję jaka to będzie reklama, chciałbym usłyszeć wasze pomysły. Oczywiście, Mistrzyni Fiołek, nie miałem namyśli dosłownie kampanii reklamowej. Jeśli Wasza gildia podjęła już kroki ku rozsławieniu waszego dobrego imienia, to jesteśmy już krok dalej. Chcemy, by... społeczeństwo ponownie zaczęło uważać gildie za grupy magów, którzy potrafią ich obronić... W dzisiejszych czasach, nie czarujmy się, dobre imię magów mocno ucierpiało. O porażkach mówi się częściej niż o zwycięstwach. Dlatego czas temu przeciwdziałać. Czas, by zaczęto ponownie uznawać siłę gildii, jako instytucji zdolnej do obrony państwa przed zagrożeniami z zewnątrz, jak i z wewnątrz...- Popatrzyłem w oczy każdej osoby w pomieszczeniu, przyglądając się uważnie, czy pojęli, co mam na myśli... -Rada zawsze korzystała z pomocy legalnych gildii. Czyha na nas wiele zagrożeń... Jesteśmy w dość nieciekawej sytuacji z Ishvanem, a nasz kraj nadal nawiedza Grimoire Heart. Tak jak sytuacja z tym drugim jako tako pozostaje w stagnacji, tak nie do końca wiemy, kiedy, jak, gdzie i czy w ogóle Ishvan zaatakuje. A dlaczego zależy nam na społeczeństwie, skoro naszym celem jest obrona państwa? Do rozbitych ludzi łatwiej dotrzeć. Łatwiej dotrzeć wszelkim szpiegom, że tak się wyrażę gnidom i nielegalnym magom. Łatwiej rozbić ich jeszcze bardziej, bądź nastawić ich bardziej przeciwko nam. No i, prawdę mówiąc, żaden z nas nie żyje wyłącznie powietrzem. Społeczeństwo nas utrzymuje. Dlatego zależy nam na ich dobrej opinii.- Teraz czekałem na dalszą dyskusję.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Sala główna Sro Gru 07 2016, 00:24
Fiołek przyjęła wstążkę, co wewnętrznie ucieszyło Nanayę. Teraz chociaż nie będzie miała takich strasznych problemów, jakie lubiły wychodzić "przypadkiem". Tak jak sytuacja w Artail. To zadowolenie ukazało się jedynie jako lekkie uniesienie kącików ust na twarzy rudowłosej. Zdziwiło ją jednak nagłe wyjście Alezji z sali, jednak nie powiedziała nic. Zamiast tego w końcu miała przyjemność poznać mistrza LS i, ku swojemu zaskoczeniu, członka Rady. A więc Rada lubiła się mieszać w sprawy gildyjne i nawet dyktować warunki mistrzom... Zmrużyła lekko oczy, jednak usiadła na swoim miejscu. Nie wypadało nie skorzystać z zaproszenia, skoro już pozwolili jej zostać i reprezentować interesy DHC. Ciekawe tylko, ile to potrwa... Zasłoniła usta dłonią, by ukryć własny śmiech, gdy Liang powiedział, że zamknie drzwi, albo przerwie obrady, gdy jeszcze ktoś lub coś wejdzie albo wyjdzie z pomieszczenia. Był z Rady, ale przecież mistrzowie nie potrzebowali żadnego pozwolenia, by się spotykać! Jakoś ją to rozśmieszyło, wolała jednak to ukryć. Własne opinie powinna trzymać tylko dla siebie. Nieświadoma myśli zebranych mistrzów, rozsiadła się wygodniej na krześle i słuchała, co takiego mają do powiedzenia zebrani. A więc Matthew był nowym mistrzem LS, FT się nie zmieniło, natomiast MC dopiero się odradzało. Do tego Rada zamierzała odbudowywać wizerunek magów w społeczeństwie. - Hmm... - wymknęło się z jej ust, jakby głośno się nad czymś zastanawiała nim pozwoli sobie zabrać głos w tej dyskusji. Warunki sanitarne budynków gildii? To ktoś to w ogóle sprawdzał. Przy okazji Północ w słowach Lianga świadczyła, ze również był z Lamii. Przekrzywiła leciutko głowę, patrząc na radnego. Ciekawe, czy będzie stronniczy? Pozostawało jednak wysłuchać streszczenia. Naprawić opinię magów w społeczeństwie. Problem polegał na tym, że ciężko było naprawić coś, co zepsuło kilku idiotów, którzy myśleli, że mogą wszystko. I w zasadzie Nanaya nie myślała nawet o magach z Grimoire, tylko o tych pięknych, wypacykowanych chłopcach i dziewczynkach z legalnych gildii, którzy tylko siali zniszczenie dookoła siebie myśląc, że w imię "sprawiedliwości" mogą zrobić wszystko. Nie, to nie Grimoire niszczyło reputację magów, choć przylgnęła do nich łątka "tych złych i niedobrych". To ci legalni sami sobie niszczyli relacje ze społeczeństwem. Westchnęła, po czym oparła się o oparcie i poprawiła okulary. - Przede wszystkim, o ile mi wiadomo, to na opinii magów w społeczeństwie najbardziej zaważyły wydarzenia związanie z niejakim Baltazarem - powiedziała po chwili. - I tego, jak poprzedni mistrzowie podeszli do sprawy. Oraz jak niektóre gildie na nią zareagowały. Dlatego też uważam, że gildie oraz mistrzowie powinni skupić się na obecnych problemach, a nie na wyimaginowanych problemach, które nie dotyczą szarego mieszkańca. Rada się martwi o Ishvan, natomiast żaden szary człowiek nie jest w stanie powiedzieć niczego na ten temat. Palącym problemem była sytuacja w Shirotsume, którą lokalna Lamia Scale zignorowała. Tak samo jak palącym problemem był Eagvill Peak, na które najbliższe Fairy Tail również niemrawo zareagowało, skutkując całkowitym zniszczeniem miasta. Z kolei Rada rozwiązała Mermaid Crest, jedyną gildię na terenie Akane Resort, która mogłaby stawić aktywny opór podczas najazdu żołnierzy MAKu na region, dodatkowo go destabilizując. O wszystkim można przeczytać w prasie... - wyliczała całą listę niekompetencji, które zaważyły na reputacji magów w kraju. A sporo tego było. I pewnie mogłaby wyliczać dłużej, ale to były rzeczy, które pamiętała najlepiej. Nie przypominała sobie, by DHC brało udział w jakichkolwiek z tych wydarzeń, ale mogła się mylić. Wtedy zapewne ją oświecą inni. Choć najpewniej zarzutem na gildię będzie "nie robicie nic". Ale... to był problem nie DHC, a Rady. A jak wiadomo - za wszystko się płaci. - Teraz, o ile mi wiadomo, najbardziej problematyczni są Greedersi, jako że nie wiadomo, kiedy na oczach zwykłych ludzi nie rozegra się jakaś krwawa bitwa między magami o "punkty w rankingu". Chyba się nie mylę? - rzuciła pytaniem w eter, patrząc na jedyną trójkę, która była w pomieszczeniu. I tym razem nie zamierzała niczego udawać. Oni bardziej martwili się o Grimoire, o którym nie słyszeli od dobrych kilku miesięcy, a tuż pod ich drzwiami szykowała się rzeź w imię boga! - Oczywiście, jako przedstawiciel Death's Head Caucus mogę zapewnić, że żaden z naszych magów nie bierze udziału w tej zabawie, ale... niesmak i obawa pozostają. Nie wiadomo też ilu niezrzeszonych magów postanowiło wziąć udział w zabawie, lub, co gorsza, ilu śmiałych ludzi bez magii, chcący odmienić swój los i podporządkowanie pod magów. - zakończyła spokojnie, czekając na reakcję innych. Czy będą się dalej upierać przy tych problemach, czy może zauważą, że problem leży w tym, jak oni sami podchodzą do pewnych rzeczy? W każdym razie, nie dotyczyło jej to w tym stopniu. Wolała zobaczyć, jak reagują na to, co mówiła. - I nie, panie Liang. Naszym celem nie jest obrona państwa - zaprzeczyła słowom radnego. Naprawdę, nie widziała tego, by magowie byli zmuszani wręcz do walki za coś, w co nie do końca wierzyli. Oczywiście, znajdą się i tacy, gotowi poświęcić wszystko, ale... - Do tego powołano Policję Magiczną. Naszym zadaniem jest przyjmowanie zleceń i pomoc społeczeństwu, a to jest to, w czym wszystkie gildie kuleją najbardziej. Jeżeli zaś Szanownej Radzie zależy na obronie państwa, może warto byłoby zastanowić się nad powołaniem wyszkolonej jednostki, zamiast wysyłać magów na rzeź? Nie przypominam sobie, żeby którakolwiek gildia podpisywała w zamian za "legalny status" zobowiązania do obrony terytorium i walki w imię królestwa. To powinno być coś, na co godzi się jednostka, a nie cała gildia. Może pan mi wierzyć, że nawet w szeregach Death's Head są ludzie, którzy nie przepadają za walką, krzywdzeniem innych oraz zabijaniem, nawet jeżeli ktoś bezpośrednio jest wrogiem. Gildie powinny łączyć ludzi z podobnymi celami, wizją świata, a nie ich dzielić z góry narzuconymi ideałami - dokończyła równie spokojnie, co w momencie, w którym wygłaszała swoją pierwszą uwagę na temat aktywności gildii. Czy się nie zapędzała? Niedługo się przekona. Zawsze przecież mogą zignorować jej słowa. W końcu byli mistrzami~
Fiołek
Liczba postów : 155
Dołączył/a : 01/11/2016
Temat: Re: Sala główna Czw Gru 08 2016, 12:59
Fiołek ze spokojem przyglądała się temu, co miało miejsce na obradach. W duchu miała nadzieję, że zaczną rozmawiać jak dorośli ludzie i wyjdą już z przedszkola. Podarunek od Nanayi przyjęła, bo… czemu nie? Trzeba przecież dbać o relacje między gildiami, a przecież odrzucenie prezentu nie byłoby mile widziane, nieprawdaż? Po zebraniu będzie musiała dokładniej ją zapytać o właściwości tej wstążki, bo mogła się na chwilę obecną tylko domyślać, że nie jest ona zwykłą w świecie wstążeczką. – Fiołek – przedstawiła się pannie Byaku dla formalności i przytaknęła jej głową na przywitanie raz jeszcze. Następnie spojrzeniem uraczyła Lianga, który postanowił ją przeprosić. Na znak, że owe przeprosiny przyjęła, również skinęła głową. Kobieta nie była zbyt wylewna i nie lubiła się produkować w mówieniu w mało istotnych sprawach. Przedstawiciel rady postanowił przedstawić sytuację, która panowała aktualnie w magicznym świecie. Fiołek przez dłuższy czas się tym nie interesowała, miała swoje rzeczy i problemy na głowie, ale teraz musiała zacząć powoli to ogarniać, dlatego słuchała z uwagą. Nie odzywała się na razie, nie widząc w tym większej potrzeby. Zaraz po Liangu odezwała się Nanaya, która wykazała się również dużą znajomością tematu. Sprawa Grimorie Heart tak naprawdę Fiołek nie interesowała. Zapewne z Nan wszystko sobie ustalą i dopóki żadna ze stron nie będzie stawała sobie na drodze, nie zamierzała w żaden sposób interweniować. Nanaya była jej dobrą przyjaciółką (i chyba nawet jedyną, mało kto był w stanie wytrzymać dłużej w towarzystwie Fiołek) i ostatnią rzeczą, jakiej by chciała, to robienie sobie z niej wroga. Nanaya w punkt wszystko opisała, lepiej by tego nie zrobiła. I jeszcze pokazała, jakim błędem było zamykanie Mermaid Crest przez radę. Miodzio. – Pani Byaku dobrze prawi – powiedziała ze spokojem w głosie. – Gildie mają przede wszystkim na celu wspomaganie społeczeństwa. Nie jesteśmy wojskiem, żeby zajmować się obronnością granic. Nie powinno to być z góry narzucane. Oczywiście, jeżeli jakaś Syrena zapragnie wspomóc, to będzie jej własna decyzja, niezależna od gildii. – Nie zamierzała puszczać swoich ludzi na rzeź tylko i wyłącznie dlatego, bo tego wymaga od nich Rada. – Proponuję, by zacząć odbudowywać relacje ze społeczeństwem krok po kroku, a nie od razu rzucać się na głęboką wodę, bo to może okazać się zgubne. – Fiołek miała plam działania dotyczący budowy reputacji Syren i to nie było coś, co była w stanie zrobić w przeciągu miesiąca bądź dwóch. Kto jak kto, ale Lamia Scale powinna zdawać sobie sprawę z tego, że raz utracone zaufanie naprawdę bardzo ciężko odzyskać i trzeba dużo czasu i żmudnej pracy, by tego dokonać.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.