I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Del Anlor to niewielkie miasteczko znajdujące się pomiędzy Oak, a Cloi Delafon. Nie jest ono zbyt znane, głównie dlatego że składa się z parunastu chat, karczmy i kilku sklepów. Na środku stoi studnia, z której mieszkańcy czerpią wodę, w koło niej mieści się plac targowy, od którego odchodzą cztery ulicę. Jest ono tak małe, że aby przejść z jednego końca na drugi wystarczy 30 minut marszu. Ludzie stąd w większości zajmują się rolnictwem, kilku rzemieślnictwem, w mieścinie znajduje się jeden lekarz. Ot i cała historia.
MG:
Droga była nie równa. Powóz podskakiwał na każdej nierówności, sprawiając że podróż stawała się co raz to mniej komfortowa. Woźnica był mężczyzną o białych włosach, których został już bardzo mało. Ubrany w szara płócienną koszulę i długie czarne spodnie, w ręku trzymał bat, który raz po raz uderzał zmęczonego życiem kasztana, który ciągnął drewnianą konstrukcje.
Woźnica śpiewał. Wydawał się być miłym gościem, jednak jakoś nie chciało mu się z wami gadać, zamiast tego nucić pod nosem jakąś pieśń, której nie znaliście. Opowiadała ona o romansie jakiegoś zamożnego mężczyzny z wieśniaczką, ale zanim zdążył skończyć ów historie, dotarliście do celu.
Wasz powóz zatrzymał się kilkaset metrów od Del Anlor. Woźnica przestał nucić, cmoknął na konia i spojrzał na rudowłosą kobietę, która siedziała na środku drogi i zmarszczył brwi. Ta wstała, otrzepała prostą spódnice z kurzu i powoli podeszła do konia. -Tutaj starczy, dalej nie możecie jechać, bo zaczniesz się śmiać.-powiedziała do woźnica i ten kiwnął głową.-Wysiadajcie. Była nawet ładna, chociaż wyglądała dość przeciętnie, ale rude włosy nadawały jej uroku, tak samo zresztą jak zielone oczy i piegi, które pokrywały jej twarz. -Witajcie magowie, jestem Sam... Przybyliście tutaj, aby ściągnąć z nas tą klątwę, prawda?-zapytała, nie pewna czy rozmawia z odpowiednimi osobami.
Czas na odpis: 01.05 godzina 20.00
Autor
Wiadomość
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Del Anlor Pon Maj 19 2014, 15:38
Väinö:
Väinö podszedł bardzo blisko do stołu, ale nawet z te odległości nie mógł dostrzec twarzy starca. Była jak gdyby rozmazana, nie wyraźna, tak że nie dało określić się gdzie ma nos, czy też oczy, a nawet... nawet nie wiedział, czy mężczyzna coś takiego posiada. Kamyczek wydawał się być zadowolony, nie powiedział jednak nic, a tylko wpatrywał się w starca, tak samo jak reszta przedmiotów. Wydawał się być ... zauroczony? -Coś jest lepsze niż nic.-powiedział jego rozmówca i roześmiał się nagle-Oh, szkoda że nie umiesz. W takim razie zagramy w coś innego. Chcesz, aby wszystko wróciło do normalności? Ależ przecież wszystko jest w porządku!-znowu się zaśmiał.-Popatrz na te wszystkie przedmioty, zobacz jakie są szczęśliwe. Mogą teraz żyć po swojemu, rozmawiać, marzyć, wkurzać się, krzyczeć, kochać, nienawidzić, walczyć... Są teraz bardziej ludźmi, niż przedmiotami. Mają uczucia...-przerwał na chwile swoją wypowiedź i pogłaskał Kamyczka.-Ale to dalej tylko przedmioty. Jeśli stąd odejdę, znowu będą tylko przedmiotami. Nawet woda wróci do studni, bo w tej chwili odeszła stąd, spragniona świata.-znowu się roześmiał, ale potem już nie powiedział nic. Zamiast tego, Väinö czuł na sobie jego wzrok. A przynajmniej tak mu się wydawało.
Ash:
Drugi z magów poszedł za odgłosem śmiechu. W pierwszej chwili nie dostrzegł nic dziwnego kiedy wszedł na ulicę, jednak potem zdał sobie sprawę, że ów dźwięk wydobywa się z jednego z domów. Poszedł tam więc i w środku... dostrzegł trzech chłopców w wieku może 10 lat, ubranych dość skromnie, którzy leżeli na ziemi i tarzali się ze śmiechu. Nie wyglądali jednak na szczęśliwych, ich twarz wykrzywiona była w grymasie bólu, trzymali się też za brzuchy, a z oczy ciekły łzy. Ash stał przed drzwiami budynku, gdyż zajrzał do środa przez umieszczona w nich szybę. Może im pomoże?
Czas na odpis: 21.05 godzina 16.00
Väinö
Liczba postów : 23
Dołączył/a : 27/04/2014
Temat: Re: Del Anlor Pon Maj 19 2014, 22:55
Bał się odpowiedzieć starcowi. Spoglądał nadal na swe buty. Nie potrafił grać w żadne gry. W dzieciństwie nie miał jakoś na nie zbytnio czasu, a teraz… Teraz uczył się wszystkich tych skomplikowanych rzeczy o magach, gildiach i o całym tym państwie. Było to bardzo miłe, ale też zabierało mu sporo czasu. Wstydził się tego, że nie może jak normalna osoba zagrać w karty. Zamiast tego uczepił się tematu swojej misji, która tak właściwie go tutaj sprowadziła. - Bardzo mi się to wszystko podoba! Znalazłem nawet przyjaciela wśród tych rzeczy- spojrzał przelotnie na Kamyczka, który dotychczas milczał- ale nie chcę, by inni cierpieli. Ludzie z wioski musieli opuścić swoje domy, bo nie mogli już tutaj żyć. Nie chodzi tylko o latające filiżanki i rozmawiające dzbanki, ale też o ich śmiech. Po prostu nie mogą przebywać w pana towarzystwie.
Podniósł lekko wzrok i spojrzał tam, gdzie teoretycznie powinny znajdować się oczy. Wszystko jednak było… zamazane? Zamrugał parę razy, ale efekt nie zniknął. Widać była to kolejna zasługa czarów mężczyzny. - Nawet jeśli to tylko rzeczy dla swoich właścicieli posiadają jakąś wartość. Większość z nich pewnie nawet nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo przywiązali się do zwykłego kubka… ale ludzie już tacy są. Choć to wszystko wzbudza we mnie czysty zachwyt nadal proszę, by przeniósł się pan gdzie indziej. Gdzieś, gdzie nie ma ludzi. Wiem, że to przykre, ale może znajdzie pan jakiś magów? Istnieje wiele gildii, niektóre leżą w zupełnym odludziu. Magom pańska obecność nie powinna wcale przeszkadzać! Nabrał powietrza w płuca. Powiedział już dużo, ale musiał dodać coś jeszcze. Coś ważnego, coś bardzo, bardzo ważnego, pokazującego, że nie jest tylko magiem na pokaz. - A jeżeli pan nie będzie chciał opuścić tego miejsca… Będę… będę musiał to rozwiązać w nieco bardziej… w trochę inny sposób. Sposób, którego się brzydzę. Nie wiem jeszcze jaki dokładnie, ale nie chcę, by komuś stała się krzywda. Tutaj podobno są jeszcze jacyś mieszkańcy.
Ash
Liczba postów : 36
Dołączył/a : 05/04/2014
Temat: Re: Del Anlor Wto Maj 20 2014, 00:12
Z każdą godziną przebywania w wiosce czuł się bardziej nieswojo. Uczucie śledzenia nigdy nie znikało, postawiony krok mógł zadać ból żywej, a raczej półżywej istocie. Drzewa, droga, małe i duże kamyczki - wszystko to tworzyły pewien nienaturalny ekosystem, w którym nawet zwykłe przedmioty codziennego użytku miały swoje ważne miejsce. Wspaniały temat na książkę, aczkolwiek siwowłosy miał inne zadanie - w końcu nie przyjął zlecenia dla samych inspiracji na nowe teksty. Chcąc zdobyć pieniądze musi wypełnić misję do końca - musi działać, i to w tej właśnie chwili. Toteż uniósłszy głowę do góry, dumnie się wyprostował i z nową motywacją ruszył przez uliczkę, spoglądając bacznie na pobliskie domy. Z którychś wydobywał się głośny śmiech...
Naturalnie mieszkań było wiele. Po przeciwległych stronach rozpościerał się rząd przeróżnych obiektów mieszkalnych, aczkolwiek malarz zainteresował się tym jednym - stanął przed drzwiami wyróżnionej chaty, przedtem dostrzegając w lustrze grupkę śmiejących się do bólu chłopców. Początkowo jakby go ten widok nie ruszy - śmieją się, co w tym złego. Jednakże grymasy na twarzach mówiły coś innego. Delikatnie więc pociągnął za klamkę i wszedł do środka. - Przepraszam, mogę jakoś pomóc - powitał ich dosyć skromnie i uprzejmie, zważając na wiek chłopaczków. Na oko mieli około dziesięciu lat. Tylko, jak im może pomóc? Nie zna się na łamaniu zaklęć, tym bardziej nie poradzi sobie z podobną sytuacją. Może sami poszkodowani mają jakieś pomysły?
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Del Anlor Sro Maj 21 2014, 14:57
MG:
Väinö:
Chłopak użył słowotoku. Znowu. Mówił dużo, ale mówił mądrze, więc starzec z uwagą go wysłuchał. Ale kiedy ten skończył swoją wypowiedź milczał. Wstał i powoli do niego podszedł. -Nie odejdę. Nie mogę. My, duchy nie możemy od tak odejść z miejsca które obraliśmy za cel. Musisz mnie zniszczyć. Albo zmusić do odejścia. Innego wyjścia nie ma. Niestety. Ale jeśli nie chcesz mnie zniszczyć, możemy zagrać w grę - jeśli wygram, zostanę, jeśli przegram odejdę.-powiedział, po czym sięgnął po Kamyczek i umieścił go między swoimi dłońmi. Przez chwilę nic się nie działo, potem jednak Kamyczek zaczął błyszczeć się niebieskim światłem... a potem znikło. Starzec zaśmiał się krótko i wyciągnął dłoń z kawałkiem skały w jego kierunku. -Skoro to twój nowy przyjaciel, zostanie z tobą nawet kiedy stąd odejdę. Zatrzymaj go.-wyjaśnił i czekał na decyzje chłopaka.
Ash:
Mężczyzna wszedł do środka i zadał swoje pytanie, na które jednak przez dłuższy czas nie otrzymał odpowiedzi. Chłopcy z trudem spojrzeli na niego, ale ich jedyną reakcja był jeszcze głośniejszy śmiech. Leżeli i tarzali się po podłodze, aż w końcu jeden z nich na chwilę przestał się śmiać i z trudem powiedział: -Wynieś nas stąd----a potem jego twarz wykrzywiła się nagle w grymasie bólu i wrócić do tego, co robił wcześniej.
Czas na odpis: 23.05 godzina 16.00
Väinö
Liczba postów : 23
Dołączył/a : 27/04/2014
Temat: Re: Del Anlor Czw Maj 22 2014, 09:22
Śledził wzrokiem ruch starca, który właśnie do niego podszedł. Jak się okazało był duchem. Możliwe więc, że nawet żył w tej wiosce kiedyś! Wtedy jego teorie byłyby dobre. Nie miał rzecz jasna teraz czasu, by o to pytać, skoro zaproponowano mu grę. Skrzywił się pierwszy raz od jakiegoś czasu. Zabawy i gry wychodziły mu nienajlepiej. Wolał ich unikać jeżeli to tylko możliwe, ale skoro nie miał innego wyjścia musiał się zgodzić. - Jaką grę? Wolał się spytać, nim przystąpi do jakiejś szalonej rozgrywki o głowę. Ludzie w tych stronach bywali dość ekscentryczni. Potrafili bez oporów pozbawiać kogoś głów, bez skrupułów, tłumacząc się jakimiś zawodami. Żałował też, że nie był jakimś egzorcystą. W takim wypadku pozbycie się ducha nie powinno stanowić żadnego problemu. Przynajmniej tak mu się zdawało. Widząc różnych magów, był pewien, że są oni potężni, a przeniesienie góry to dla nich zwyczajne machnięcie ręką. Nie był świadomy, jak bardzo się mylił, przynajmniej w przypadku tych szaraków.
Przyjrzał się całemu spektaklowi, który dotyczył jego przyjaciela, z szeroko otwartymi oczami. Czyli… nie będzie się o nic musiał martwić, tak? Jeżeli to prawda, może już teraz odrzucić głupie myśli na temat chodzenia po magicznych sklepach w oczywistym celu. Wierzchem lewej dłoni otarł policzki. Wcale nie zbierało mu się na płacz! - B-byłbym szczęśliwy…
Ash
Liczba postów : 36
Dołączył/a : 05/04/2014
Temat: Re: Del Anlor Czw Maj 22 2014, 20:09
Śmiech. Od początku intrygowało go to zjawisko, raczej niespotykane w przypadku magii. Nie mógł sobie nawet wyobrazić, jaki ból musi sprawiać ciągłe śmianie - prawie brak możliwości zaczerpnięcia powietrza. Osiemnastolatek niekiedy czuł skutek dłuższego śmiechu w brzuchu, więc ciągłość tej przykrej czynności potrajała nieprzyjemne odczucie. Po dłuższej chwili jeden z chłopców zdołał wykrzesać z siebie kilka słów - no tak, bardzo proste rozwiązanie. Działanie zaklęcia ograniczało się do końca wioski, toteż wynosząc stąd tę trójkę, przełamie czar. Tylko, w jaki sposób ma przenieść kilkaset metrów grupkę dziesięciolatków. Co najwyżej udźwignąłby dwóch, a przecież nie zostawi jednego na pastwę losu. Na pomoc przyszedł mu świst kartek notatnika - magię zwalczaj magią! Toteż w ułamku sekundy dobył ołówka i dzienniczka, po czym kilkoma zwinnymi ruchami stworzył na jednej kartce postać dwóch manekinów. Chłopak stuknął końcówką pisaka, a w jednej chwili w pomieszczeniu pojawiło się dwóch olbrzymów z bronią. Mimowolnie zniszczyli chatę, stwarzając dosyć oryginalne przejście. Na jedno skinięcie głowy, bracia wzięli na barana trójkę chłopców. Po chwili udali się z powrotem za teren wioski - tam, skąd dwójka czarodziejów przyszła do miejscowości. Dodatkowo siwowłosy dorysował czaplę, która poleciała zbadać sytuację jego kompana. W końcu nie może zostawić go bez pomocy!
Spoiler:
C]Rysunek : Czapla - czyli kolejne zaklęcie typu "przyzwanie narysowanego zwierzęcia". W tym wypadku jest to naturalnych rozmiarów czapla, służąca głównie do zadań zwiadowczych lub dywersyjnych. Ma ograniczoną wytrzymałość, istnieje dwie tury, po czym rozpływa się niczym mgła.
[A]Rysunek : Ink Brothers – bardzo potężne zaklęcie, pozwalające na przywołanie do świata rzeczywistego dwóch braci. Nie posiadają oni twarzy, zresztą całe ich ciała wyglądają jak kukły, wykonane z atramentu. Jednakże stwory z takiej kategorii czarów nie mogą być zwykłymi manekinami. Otóż jeden z nich odznacza się zwinnością i szybkością, natomiast drugi jest bardzo silny; mierzą 2,5m. Pierwszy ( ten silniejszy )uzbrojony jest w wielki, obustronny młot. Drugi natomiast posiada łańcuch i lancę. Ich wytrzymałość podobna jest do wytrzymałości kości udowej człowieka. Z każdą turą rosną o pół metra, by osiągając najwyższe stadium ( 3,5m) obrócić się w atramentową kałużę ( dochodząc do apogeum, istnieją jeszcze dwie tury ). Posiadając własne instynkty, wystarczy wpisać w dzienniczku prostą komendę "atakuj" bądź "chroń", a sami użyją do tego niezbędnych środków.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Del Anlor Pią Maj 23 2014, 16:07
MG:
Väinö:
Starzec na chwile umilkł, gdy usłyszał pytanie chłopaka. -W karty grać nie umiesz, wszelkie gry ruchowe też odpadają z powodu twojej nogi.- zaczął grzebać w kieszeni kamizelki.-Zagrajmy w kości. Do tej gry potrzebne jest tylko szczęście.-zaśmiał się i wyjął kubek oraz trzy kości.-To co? Jesteś chętny? Moglibyśmy zagrać w coś intelektualnego, ale nie jestem zbyt mądry. Nie mam mózgu.-roześmiał się i poklepał chłopaka po ramieniu.-Nie martw się, zagramy do trzech wygranych, jeśli raz nie dopisze Ci szczęście może uda Ci się następnym razem.-zapewnił chłopaka. Po chwili obaj usłyszeli trzepot skrzydeł i do środka pomieszczenia wleciała dziwna czapla.
Ash:
Chłopak miał swoje rozwiązanie na ten kłopot. Miał magię, z której mógł skorzystać, więc dlaczego nie? Wziął się więc do roboty. Po chwili w pomieszczeniu pojawili się dwaj atramentowi bracia. Przyjmijmy, że temu jednemu udało się zniszczyć sufit bez uszczerbku na zdrowiu użytkownika i dzieci, po czym po prostu wzięli chłopców na brana i razem z Ash'em ruszyli w kierunku wyjścia z wioski. Ash wysłał też czaplę na zwiady, a ta przekazała mu informacje o aktualnej sytuacji jego znajomego. Odnalazł tego dziwnego jegomościa i właśnie z nim rozmawiał. Powoli zbliżali się do miejsca gdzie chłopak kłócił się z ziemią.
Czas na odpis: 25.05 godzina 18.00
Ash
Liczba postów : 36
Dołączył/a : 05/04/2014
Temat: Re: Del Anlor Sob Maj 24 2014, 19:00
Nareszcie wszystko wróciło do normy. Informatyk miał dużo klientów i dopiero dziś zwrócili mi pc'eta
Dosyć oryginalne rozwiązanie sprawy o mało co nie spowodowało tragedii. Atramentowe kolosy oczywiście były doskonałym pomysłem, by przenieść trójkę małych ludzików, aczkolwiek malarz nie uwzględnił ich rozmiarów i wymiarów domu - ostatecznie jeden z braci zniszczył pół mieszkania, na szczęście nie stwarzając przy tym niebezpieczeństwa dla pozostałych gości. Później już wszystko układało się po myśli - czapla zebrała informacje na temat poczynań towarzysza, a artystyczne rodzeństwo zaniosło autora i gromadkę poza barierę obejmującą miasteczko. Powoli dochodzili do miejsca, gdzie młodzieniec spotkał tę obrażalską ziemię. A więc do granicy pozostał jeszcze kawałek. Siwowłosy musi jednak pomóc "koledze"! Wpisał więc w dzienniczku kilka prostych słów : Zanieście dzieciaki w bezpieczne miejsce, gdzie działanie zaklęcia znika. Potem żegnam. Automatycznie giganci wykonali polecenie, a osiemnastolatek mógł powrócić do studni. Nie zwracał uwagi na wszelkie docinki i zachowania żywionych przedmiotów - szedł przed siebie, stukając ołówkiem o kostki palców.
Väinö
Liczba postów : 23
Dołączył/a : 27/04/2014
Temat: Re: Del Anlor Sro Cze 04 2014, 20:25
Nie czuł wcale, by jego noga stanowiła jakiś szczególny problem. Nawykł już do swojej niesprawności całkowicie, więc nie przeszkadzałoby mu nawet, gdyby miał się ganiać po całej jaskini. Raczej nie sprawiłoby mu to żadnego bólu, a zapewniło większą radość i poczucie, że nie nagina praw do swojej osoby. Gra została jednak już wybrana i nie za wiele miał do powiedzenia, choć można raczej powiedzieć, że za wiele nie chciał już od siebie dodawać. W końcu został potraktowany tak miło… - Też nie mam mózgu- przerwał swoją wypowiedź śmiechem- zgubiłem gdzieś po drodze, ale to niewielka strata. Pokiwał głową na znak, że rozumie zasady gry. Sięgał już po kości oraz kubek, gdy jego uwagę odwróciła czapla, która wleciała do środka. Mógłby zastanawiać się, skąd się tu wzięła, ale stwierdził, że nie ma na to czasu. Była to interesująca zagadka, choć nie na miejscu. Wrzucił kości do kubeczka i nagle zamarł. - … w sumie jak się gra w kości?- zapytał znowu nieco zażenowany.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Del Anlor Pią Cze 06 2014, 15:43
[b]MG:
Väinö:
Starzec roześmiał się razem z chłopakiem, kiedy ten powiedział o tym, że też nie ma mózgu. No cóż, najwidoczniej da się żyć i bez tego organu. Trzeba tylko bardzo chcieć. W każdy razie chłopak nie wiedział jak gra się w kości. Westchnął. -No cóż, w takim razie zagramy w nieco uproszczoną wersje. Masz trzy kości, rzucasz, liczymy sumę oczek i kto ma więcej wygrywa.-wyjaśnił, po czym poczekał, aż chłopak wykona swój ruch. Żeby tego nie przedłużać, zakładam że Väinö rzucił od razu. ... Pierwsza kostka pokazała sześć oczek, druga jedno, a trzecia trzy. -Dziesięć punktów.-mruknął starzec i zabrał od chłopaka kubek z kośćmi, po czym zamieszał nimi i rzucił. ... Pierwsza kostka - sześć oczek, druga dwie, trzecia pięć. -Jeden zero dla mnie.-mruknął i rzucił jeszcze raz. ... Pierwsza kostka - sześć, druga - sześć, trzecia - cztery. Starzec miał bardzo duże szczęście. Przyszła kolej Väinö. Starzec kichnął, a kostki, które już miały się zatrzymać wykonały jeszcze jeden obrót. ... Pierwsza kostka - sześć, druga - sześć, trzecia - sześć. Świecący na niebiesko jegomość uśmiechnął się pod nosem. -Oj masz dużo szczęścia.-rzucił kośćmi jeszcze raz. ... Pierwsza kostka - jeden, druga - dwa, trzecia - trzy. Przyszła kolei Väinö. Pierwsza kostka - sześć, druga - sześć, trzecia - jeden. -O jeju, dwa jeden dla Ciebie.- zaśmiał się cicho. Wyrzucił trzy, cztery i dwa. A Väinö... Sześć, sześć, sześć. Coś tu było nie tak. Chłopak miał za duże szczęście. Starzec wydawał się być szczęśliwy. -Jej, wydaje mi się, że przegrałem. Dobrze, w takim razie muszę odejść, tak jak Ci obiecałem. Odprowadzisz mnie do wyjścia z wioski?-zapytał, po czym klasnął w dłonie i wszystkie przedmioty w pomieszczeniu przestały się ruszać, a sam Väinö i starzec pojawili się na górze, przed studnią. Kilka metrów dalej widzieliście Ash'a. Jego summony odprowadziły dzieci po za barierę, chociaż wydawało się... że wszystko wróciło do normy.
Czas na odpis: 08.06 godzina 16.00 Przepraszam, że nie odpisywałem ale miałem nieobecność do wczoraj.
Ash
Liczba postów : 36
Dołączył/a : 05/04/2014
Temat: Re: Del Anlor Pią Cze 06 2014, 17:41
Co warto wspomnieć z krótkiej drogi, jaką musiał przebyć siwowłosy, by dojść do wcześniej już odwiedzonej studni? W zasadzie to niewiele. Szedł spacerkiem, bujając gdzieś w obłokach nie zwracał uwagi na panoszący się wokół chaos. Jakoby dumny z bohaterskiego wyczynu uratowania dzieci przez zabójczym śmiechem, kroczył z podniesioną głową i całkowicie nie obchodziło go, co się dzieje wokół. Oczywiście nie wziął pod uwagę tego, że przy okazji zniszczył dom i naraził gromadkę na niebezpieczeństwo. No i sam w zasadzie nic nie zrobił - tylko atramentowi bracia odwalili całą resztą. Jednakże każdy ma swój system wartości - dla malarza sama inicjatywa ruszenia dupska z miejsca była wystarczająca.
Dochodził właśnie do celu, gdy wszystko zamarło - dosłownie. Głośne odgłosy ożywionych drzew i przedmiotów zniknęły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Odpowiedź na nieoczekiwany obrót sprawy przyszła sama - w sekundę przed wylotem studni pojawił się rudzielec i staruszek, cały świecący się na niebiesko. Ash nie potrzebował czasu na wyjaśnienia - oczywistym było to, że ten człowiek był sprawcą całego zamieszania i towarzyszowi udało się przekonać go do zrezygnowania z planów utrzymania obiektów przy życiu. - Więc to koniec? - zapytał kolegę, całkiem nie zwracając uwagi na staruszka. W końcu to tylko marna podróbka artysty - nie warto z kimś takim rozmawiać!
Väinö
Liczba postów : 23
Dołączył/a : 27/04/2014
Temat: Re: Del Anlor Sob Cze 07 2014, 00:21
Jego szczęście było zbyt duże jak na ten jeden raz. Przypuszczał, co było tego przyczyną, ale postanowił milczeć. Skoro tak miało się stać, nie miał powodu, by protestować. Taki stan rzeczy zakłócał jedynie jego poczucie prawość, ale w końcu pierwszeństwo miała teraz sprawa ukończenia misji. Gdy udało mu się w końcu wygrać, odetchnął z ulgą. - Może nie zgubiłem mózgu tylko go wymieniłem na szczęście?- Znowu się zaśmiał, choć nie z winy czarów starca.- Oczywiście, że Pana odprowadzę. Tylko nie wiem jak stąd się wydo- Przerwał nagle w pół słowa, bo oto już znaleźli się na zewnątrz. Przymknął na chwilę oczy, lekko zaszokowany jasnością na zewnątrz. W środku może i paliły się światła, jednak nie sięgały one nawet do pięt kuli ognia majaczącej po niebie. Gdy już lekko przyzwyczaił się, spojrzał przed siebie. Przed nim, w pewnej odległości, stał Ash. Uśmiechnął się na jego widok, po czym pomachał lekko dłonią w jego stronę. - Hmm… może to koniec, a może dopiero początek? Zależy od jakiej strony patrzysz.- odpowiedział mu lekko wymijająco. Nie miał zamiaru czekać, aż Ash mu odpowie, więc zaczął powoli iść w kierunku wyjścia z wioski.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Del Anlor Nie Cze 08 2014, 13:46
MG:
Starzec z uwaga przyjrzał się Ash'owi, chociaż nie dało się tego stwierdzić, ponieważ magowie nie widzieli jego twarzy. Nie powiedział już nic, po prostu się zaśmiał i zaczął iść w kierunku miejsca, z którego przyszli. Przez ten cały czas szedł przodem, nie oglądając się za siebie, czasem tylko się zatrzymywał, aby przyjrzeć się porozrzucanym po wiosce przedmiotom. Kiedy znaleźliście się w miejscu gdzie malarz kłócił się z kozą, w oddali zobaczyliście kobietą, która wcześniej z wami rozmawiała. Biegła w waszą stronę, najwidoczniej bardzo szczęśliwa... kiedy znalazła się przy was, coś głośno pyknęło i starzec zniknął. -Udało się wam! Dokonaliście tego! Brawo!-z radości uściskała każdego po kolei, a potem wyjęła z torby dwa mieszki i wam je wręczyła.-Może to nie wiele, ale cała wioska się na to składała... Dziękuje, że nas uratowaliście.-przytuliła was jeszcze raz, po czym pobiegła w kierunku środka wioski. A w oddali widać było tłumy ludzi, którzy wracali do Del Anlor.
Nagrody: Ash - 10 PD, 7.000 , 4 dni przerwy od misji Väinö -12 PD + Kamyczek, twój nowy przyjaciel... możesz traktować go jak "zwierzaka". Nie jest on zbyt mądry, a właściwie dość głupi, w dodatku ma słabą pamięć i nie ma żadnych właściwości magicznych, oprócz tego, że gada. , 7.000 , 4 dni przerwy od misji
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.