I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Średnich rozmiarów sali z czterema łóżkami, niewiele różniąca się od innych, wielu pomieszczeń w owym szpitalu. Jasne ściany, dwa duże okna, kilka szafeczek dla pacjentów i...właściwie tyle. Mimo tej skromności, łóżka są wygodne, pościele pachną świeżością, a co najważniejsze - zawsze można liczyć na wyspecjalizowany personel medyczny.
Wydawać by się mogło, że ich pobyt na wyspie trwał naprawdę długo, a nie tylko dwa dni...ciężkie dwa dni trzeba przyznać! W dodatku Marone nawet nie skończyła mówić, gdy to straciła przytomność, uh...Na szczęście, gdy się obudziła była...no, żywa! I wcale nie w niewoli. Tak tak - misja zakończyła się pomyślnie, Foche - ten dobry - przejął rządy, a jasnowłosa miała nadzieję, że wszystko się na Ember ułoży. Niestety nie wszystko skończyło się jak należy. Co tam wycieńczenie wróżki - Villen stracił ucho! Wykonał swe zadanie znakomicie - nie padł! - ale stracił część ciała...Do teraz, Sam zastanawiała się jakby się potoczyło całe zadanie, gdyby wybrali inną ścieżkę...może nie skończyłoby się aż tak tragicznie? Wszak to był kolejny powód do obwiniania siebie za to co zaszło...wpierw przez nią zginęło kilka osób, a potem wilk stracił ucho...Nie ma to jak fatum... - Villen-kun...jak się czujesz? Po prostu musiała zapytać. Co prawda na usta cisnęło jej się głównie 'przepraszam', poczucie winy, jak pomóc itp., ale wybrała najmniej męczącą opcję dla chłopaka - według niej...Sama nie ruszyła się na razie z łóżka, kierując swój wzrok na współlokatora by zobaczyć też po jego reakcjach...jak się ma.
Autor
Wiadomość
Pyza
Liczba postów : 241
Dołączył/a : 13/03/2014
Temat: Re: Sala nr. 4 Nie Mar 08 2015, 13:18
Pyza, jak to Pyza. Posłuchała, popuciowała, zarobiła hajs, dostała od mamy kieszonkowe i w ogóle cud, miód, malina, orzeszki. Tylko... do szpitala kazali jej się udać. A tam są igły... i strzykawki... brrr. W praktyce w szpitalu nie było ciszy. Bo Pyza panicznie się bała i uciekała, i skakała, i w ogóle uciekała. A jak uciekała to krzyczała. I płakała. I w praktyce Jamie o mało nie dostał rozpędzonym ciastem drożdżowym z nadzieniem w twarz, zapewne przedłużając swoją wizytę w szpitalu. A dlaczego? Bo akurat w tej sali Pyza zdecydował się ukryć. I z rozpędu tak se skoczył. Na szczęście, nie trafił. Ale obecnie za Jamie'm znajdowała się ta niewielka istotka, która zaczęła w panice wtryniać mu się za koszulkę, chowając się przed lekarzami i pielęgniarkami szukającymi tego cholernego drożdża. Mag VP czuł, jak jej niewielkie ciałko drży ze strachu. -P-puciuuu~ - zajęczała cichuteńko.
Jamie
Liczba postów : 233
Dołączył/a : 23/08/2013
Temat: Re: Sala nr. 4 Nie Mar 08 2015, 16:00
- Gya~! - prawie kobieco krzyknął diamentowy mag czując rozpychającą się po jego plecach istotkę. Co to się właśnie działo? Czy Pyza nigdy nie potrafiła choćby na chwilę wytrwać w stanie uspokojenia? Bo tak, mag zdołał zauważyć, że to co własnie o mało go nie znokautowało było tamtym małym ciałkiem, które spotkał podczas poszukiwania planszówki dla Sucharka. Westchnął cicho gdy uświadomił sobie jak bardzo drży, nie rozumiejąc tylko co wywołało taki strach w tej niewielkiej istotce, choć z drugiej strony, gdyby dobrze się nad tym zastanowić to pewnie znalazłoby się wiele możliwości zaistnienia takiego stanu rzeczy. Czując łaskotanie na swoich łopatkach i barkach naprawdę ciężko jednak było zachować 100% powagę i zachować się w sposób spokojny, tak więc zamiast tego Jamie przewrócił się na brzuch (bo gdyby przewrócił się na plecy, to biedny byłby los Pyzy) i sam też zaczął się trząść. - Pyzu! Pyzio! Pyzo! Słu... chachachaj! Jesteś... haha, nie mogę... bezpieczna! Wyj-- wy--... Wyjdź stamtąd, obrochochonię cię! - Jamie mógł mieć łaskotki. A przynajmniej teraz się tego dowiadywał.
Kyle
Liczba postów : 268
Dołączył/a : 28/08/2013
Temat: Re: Sala nr. 4 Pon Mar 09 2015, 10:45
Było chyba gorzej niż mógł sądzić. Jego stan fizyczny pozostawał wiele, do życzenia co mógł stwierdzić od razu po przyjściu do szpitala. Zaczął się zastanawiać jak przeżył takim stanie dojść do szpitala. Gdy tylko zgłosił się gdzie trzeba, legł na pryczy by mógł odpocząć nieco. Mimo zakazu postanowił zapalić sobie papierosa, by poczuć się nieco lepiej. Połamane kości, obicia, poważne oparzenia i utrata ręki. Przykra diagnoza. Mimo, że lekarze chcieli amputować, zabronił. Poprosił tylko o usztywnienie jej by nie została do końca zniszczona. Wciąż trzymał się nadzieji, że ją odzyska. A Zoe...zoe była jego nadzieją, miał nadzieję, że na prawdę znajdzie w Dessertio sposób na ratunek jego lewicy. Będzie musiał ją ochronić...bez względu na wszystko. Tyle że...w tej podróży prędzej ona będzie ratować jego. Ech...dlaczego musiał stać się ciężarem?
- Pyzo, wszystko będzie dobrze... twój braciszek cię o...o... ochroni. - Rzekł zaspany, po czym przymknął oczy i oddał się w objęcia Morfeusza. Musiał odpocząć, musiał wyzdrowieć, musiał być gotów.
Pyza
Liczba postów : 241
Dołączył/a : 13/03/2014
Temat: Re: Sala nr. 4 Pon Mar 09 2015, 13:57
A-ale no lekarze no! Źli ludzie chcieli ją igłami i strzykawkami faszerować, choć była zdrowa. Drożdże w porządku, mięsko przepyszne, zapach godny królewskiego stołu! Dlatego ciało leżącego na brzuchu i tarzającego się z jakiegoś niewiadomego powodu czarodzieja, na dodatek odzianego w coś, co mogło przykryć Pyzę idealnie nadawało się na kryjówkę. Dlatego Pyza starała się zlokalizować gdzieś wygodnie i czekać aż zuo i mrok w postaci pielęgniarek i lekarzy odejdą. A między łopatkami było idealnie... gdyby tylko Jamie się nie miotał, to pewnie tam by se stała, jednocześnie nieświadomie nie generując napadu śmiechu. Tak czy inaczej, po kilku minutach Pyzunia wyskoczył spod koszulki chłopaka. -Puciuu~ - kulturalnie podziękowała, po czym pokiwała ciałko-główką na słowa Kyle'a i z radością zdrowego posiłku wyskoczyła na korytarz szpitalny. Wszak trzeba było jeszcze opuścić to miejsce. A czuła się już dobrze... tylko nie dać się złapać tym panom i paniom w fartuchach...
z/t
Kyle
Liczba postów : 268
Dołączył/a : 28/08/2013
Temat: Re: Sala nr. 4 Sob Mar 14 2015, 00:36
Wyzdrowiał. W miarę, bo ręką nadal była w złym stanie, a raczej tragicznym. Ale cóż poradzić? Zoe może poradzić. Dlatego też postanowił odpowiednio przygotować się do wymarszu, trzeba było zebrać zapasy i tym podobne.
Kyle wstał ze swojej pryczy, wziął swoje rzeczy po czym wyszedł ze szpitala, licząc, że nie będzie musiał tutaj wrócić.
Kyle
Liczba postów : 268
Dołączył/a : 28/08/2013
Temat: Re: Sala nr. 4 Sob Mar 14 2015, 00:37
z/t
Eris
Liczba postów : 305
Dołączył/a : 22/08/2012
Temat: Re: Sala nr. 4 Wto Lut 28 2017, 18:34
No tak, oczywiście. Bo przecież nie można jej było tej nogi w bandaże i do domu. Nie, gdzie tam. Zrobili jej z niej mumionogę, wrzucili ją na jedno z wątpliwie wygodnych, szpitalnych łóżek i pani leży, póki się nie zagoi, bo to źle wygląda, i my musimy obserwować, i w ogóle... I po co jej to było? Kompletnie niezadowolona leżała więc z rękami skrzyżowanymi na piersi i gapiła się w ścianę wzrokiem, jakby chciała ją co najmniej zabić, zburzyć, zburzyć jej rodzinę, przyjaciół, rodzinę przyjaciół i wszystkie inne ściany, jakie spotkała w ciągu ostatniego tygodnia. Kiedyś to było łatwiej. To ona wysyłała ludzi do szpitali. A teraz co? Jak ten kretyn leży, wielki mag ognia psia mac, z poparzoną nogą. No fenomenalnie. Cudowanie...
Edit 2017-03-06 z/t
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Sala nr. 4 Czw Maj 25 2017, 00:13
Trochę się oberwało na tym całym turnieju, nie ma co... Zawsze obawiałem się dentystów, ale tym razem okazał się być bardzo miły. Naprawił ząbki, wybielił, wszystko ładnie załatwił... Tylko, że teraz tak jakoś dziwnie i ciężko ruszać szczęką. Ach te znieczulenia... Gdyby jeszcze tylko nie ten problem, że dostaję zakaz na jedzenie ciastek przez tydzień, to byłoby cudownie. Następnym razem, jak ktoś popsuje mi ząbki, to popsuje mu cały pysk! No ale mniejsza o to... Teraz wystarczy poczekać, aż jego skutki miną i będzie dobrze! Może jeszcze powinienem pójść do okulisty, bo coś w oko przeszkadza... Ewentualnie można poleżeć i pooglądać szpitalny sufit. Jest ładny... Taki... Biały...
Aż w końcu nadszedł czas, że można było wyjść, z naprawioną szczęką i lizakiem grzecznego pacjenta. To teraz można dalej ruszać w świat, w poszukiwaniu szczęścia, lub kolejnej roboty.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.