Nie do końca wiem od czego mam zacząć. W życiu nie pisałam pamiętnika, ale kurde no… Przecież muszą w przyszłości pamiętać o tak idealnej osobie jak ja! Nie mogę zawieść swoich adoratorów i fanów tym, że nigdy nic o sobie nie mówiłam. Nie jestem przecież chamem, który zaniedbuje swoje obowiązki jako idol. Zacznę więc od tych najprostszych rzeczy typu wygląd, dane etc., które (tak nawiasem mówiąc) każdy pewnie będzie wiedział, ale … profeska!
Jestem
|R A I K A| (cóż za zaskoczenie, prawda?). Posiadam coś takiego jak nazwisko, ale jest tak głupie, że się nie będę do niego przyznawać. Chociaż może jednak coś o nim wspomnę? W każdym razie brzmi
|Z A J E C| (spróujesz się śmiać a przyjdę do Ciebie w nocy i obedrę ze skóry a miejsca obdarte posolę i poleję sokiem z cytryny. Chętny? ^.^) Jeszcze ktoś mi ucieknie sprzed nosa i już nie będzie tych milionów fanów, a jedynie setki tysiące. Przecież ja bym się wtedy załamała! W każdym razie wracając do mojej osoby, która jako jedyna powinna teraz zajmować Twój umysł, to wspomnę, iż pseudonimu akurat nie mam, bo podoba mi się moje imię. Jest adekwatne do mojego charakteru, temperamentu, mojej boskości i innych tego typu cech. Jeśli chodzi o płeć to… no chyba Se jaja robisz! Przecież widać po cyckach, że jestem
|K O B I E T Ą|. No widziałeś albo widziałaś (nie dyskryminując przedstawicielek płci pięknej) kiedyś takie balony? Nic tylko je macać i podziwiać. To pierwsze rzecz jasna jest tylko dla wybranych.
Mój wzrost raczej nie jest niczym specjalnym. Mierzę jedynie
|1 6 5| |C M|co jest dla mnie błogosławieństwem. Mogę chodzić na szpilkach! Kiedy mnie to cholernie bolało, bo parzyło, ale już się przyzwyczaiłam. I uwaga! UMIEM NA NICH BIEGAĆ! To taki mały szczególik jakby ktoś chciał się dowiedzieć jakim cudem to potrafię. Wiecie, lata praktyki i te sprawy. Dalej przechodzimy do… wagi? A w łeb chcesz? Dzie… Przepraszam, kobiet się o to nie pyta! Brzydki chłopiec/brzydka dziewczyna, oj brzydki/brzydka (też uważacie, że to wygląda okropnie?).
No to co teraz? A właśnie, wiek! O tym jeszcze nie napisałam. Otóż mam równo
|2 1| |L A T|Nie mniej i nie więcej. Co do gildii to oczywiście, że
|G R I M O I R E| |H E A R T|No czego żeście się kurde spodziewali? A odnośnie znaku… Na początku chciałam, żeby był na ramieniu, potem na dekolcie, na jednym cycku, na tyłku, na udzie… W końcu wyszło, że na
|D O L N E J| |C Z Ę Ś C I| |P L E C Ó W|.
Klasa maga… Bardzo chętnie pominęłabym tę informację, bo nie jestem z niej dumna. Wolałabym, żeby moi kochani fani nie patrzyli na mnie przez pryzmat tego numerku
|0|, ale nie mogę przecież ukrywać tak ważnego fragmentu mego życiorysu. Poza tym stanę się o wiele silniejsza i będą patrzyli na ten napis z wytrzeszczonymi gałami i gębami, które opadły niemal do ziemi jak w przypadku przyjaciela Ebenezera Scrooge’a.
„Na parkiecie stanęła młoda kobieta. Jej krótko ścięte, czarne włosy zostały oświetlone przez reflektory, zwracając uwagę zebranych w około ludzi. Kąciki jej czerwonych ust uniosły się ku górze w aroganckim uśmiechu, podczas gdy w pomieszczeniu rozbrzmiała głośna muzyka. Wzrok każdego kto znalazł się w obrębie sceny, padł na przedstawicielkę płci pięknej. Wszyscy jeździli spojrzeniem po jej zgrabnej sylwetce. Zaczęli od samej góry, od dużych, złocistych oczu, ozdobionych długimi, mocno hebanowymi rzęsami oraz włosami. Dalej zjechali po całej twarzy, po małym, często zadziornym nosie, po gładkiej, kremowej cerze i mocnych, wiśniowych ustach. Natrafili wtedy na długą, smukłą szyję, po której po kilku minutach zaczęły spływać kropelki potu. Kreśliły trasę w stronę dużych, ledwo zakrytych piersi. Normalna osoba pewnie miałaby kilka fałdek tłuszczu na brzuchu, ale przez fakt, że Raika często odwiedzała siłownię, a teraz trenuje systematycznie, widać jedynie płaski brzuch z kolczykiem w pępku. Ponętne biodra i jędrny tyłek też zatrzymały na sobie oczy mężczyzn na dłuższy czas. Kilka sekund później wyszli wszyscy z transu i przeszli na długie, zgrabne nogi.
Kobieta często nosi bluzkę, którą jedynie utrzymują na niej sznurki, przewiązane ze sobą z przodu. Sięga ona ledwo za obwód biustu, by wyraźnie odsłonić brzuch. To samo tyczy się spodni. Są to jedynie ciasne, wygodne i skórzane szorty, które zakrywają tylko to co trzeba. Co do butów to są to kozaki do kolan, na wysokim obcasie. Dla niektórych wydają się niewygodne, ale przez wprawienie i przyzwyczajenie do nich, Raika nie odczuwa żadnego dyskomfortu.
Patrząc na nią miało się ochotę mieć ją na własność. Kiedy pierwszy raz ją ujrzałem od razu mi stanął i za nic w świecie nie potrafiłem nad tym zapanować. Oddech mi przyspieszył, a przez ciało gnały prądy które chciały mnie nakłonić do zatopienia się całkowicie w tak seksownym ciele. Powstrzymałem się i dobrze, bo potem miałem okazję nie raz posmakować jej w każdym aspekcie… (Dalej cenzura ze względu na zbyt erotyczne fantazje…)”
No za ten opis to ja kurde chciałam rozerwać na strzępy Jake’a. Idiota patrzył na mnie tylko powierzchownie i w dupie miał całą resztę. Dla niego tylko liczyły się cycki, cycki i…cycki, no może jeszcze tyłek. No, ale muszę przyznać, że to idealnie opisuje całe moje ciało (i fantazje erotyczne Jake’a, ale o tym to my nie rozmawiajmy). No i teraz teoretycznie powinnam przejść do swojej historii i innych dupereli, ale nie… Jestem leniem i idę się uchlać w cztery dupy.
Charakter… Ojejka, to będzie trudne. Sama do końca nie znam każdej swojej strony. Nawet nie wiem jak to wszystko ładnie ująć i od czego zacząć. Na pewno nie jestem normalnym przypadkiem. Mam w sobie wiele sprzecznych cech. W różnych sytuacjach zachowuję się inaczej. Czasem jestem otwarta na poznawanie nowych ludzi, często aż za bardzo. Mogę od tak sobie do kogoś podejść i robić z siebie niemal idiotkę. Wielu ludzi od razu ode mnie ucieka, byleby tylko nie mieć ze mną nic wspólnego. Nie gonię za nimi, bo ich zachowanie świadczy o tym, że są nudni. No ja mam się zadawać ze sztywnymi człekami? Ja?! Przyszła idolka? Chyba sobie ze mnie żartujesz?! Pff…!
No nic, wybaczam Ci. Przechodzimy dalej. Kolejną moją specyficzną cechą, w niektórych sytuacjach, jest powaga. Jeśli trzeba to jestem niemal równie sztywna co Ci, którzy ode mnie zwiewają. Nie znoszę tego! Ja uwielbiam balangi, imprezy, alkohol, se… znaczy… ekhem… walkę. O, to ostatnie to najcudowniejsza rzecz na świecie. To jak się rozwala twarz jakiegoś wroga, jak wbija się wszelkiego rodzaju broń w jego ciało… Mhmm… Miodzio! Dobra, nieważne, miałam mówić o tym co związane z moich charakterem. Otóż przeważnie i tak się świetnie bawię, jeśli tylko nie mam stanu „nicmisięniechce”. Kiedy tylko trafia mnie ten grom to nie zbliżać się do mnie jeśli Ci życie niemiłe, a jeśli już musisz to najlepiej z jakimś szpikulcem czy czymś, co mnie powstrzyma od obdarcia Cię ze skóry, posypania solą poranionych miejsc i polania sokiem z cytryny. Ewentualnie mogę jeszcze pogryźć i zgwałcić, ale to tylko dla wybranych.
No to koniec… Buahahaha, żartowałam, to dopiero początek! Mam też mocny i silny temperament. Nie pozwolę sobie być od kogoś zależna a już na pewno nie od mężczyzny. Nie mam zamiaru zostać kurą domową, która jedyne co robi to gotuje, sprząta i rodzi oraz wychowuje dzieci. Nie akceptuję różnic pomiędzy płcią i dominacji przedstawicieli zawsze napalonych i potrzebujących maszyny do zaspokojenia potrzeb seksualnych samców. Moje własne potrzeby też muszą być zaspokojone i to nie tylko wtedy kiedy ta świnia (facet) zechce.
O zgrozo, nie wiem co jeszcze… Może, że jestem strasznie uparta. Jak sobie coś postanowię to ni cholery mnie nikt od tego nie odwiedzie. Nieważne jak bardzo mocno się o to postara ja i tak nie zmienię zdania. Wiele osób już próbowało tego dokonać i jak na razie nikomu się nie udało. A jak już o tym mówimy to bardzo ważną informacją jest, że jestem władcza. Czasem uwielbiam ludzi rozstawiać po tzw. kątach, ale nie do końca chodzi o negatywne znaczenie. Wykorzystując swoje logiczne myślenie i spryt potrafię wymyślić metody walki takie, które zagwarantują wszystkim zwycięstwo, no a przynajmniej mojej drużynie. To jest istotne, żeby w przyszłości ludzie potrafili łatwiej uwierzyć w mój geniusz! Jeśli dodać do tego jeszcze moją odporność stanowczość, kreatywność, odporność psychiczną, wytrwałość, gwałtowność i wiele innych cech, to macie po prostu ideał. Tylko niestety ten ideał ma swoje wady. Największą z nich jest lenistwo, które czasem tak mnie przytłacza, że nawet palcem mi się nie chce ruszyć, a co dopiero podnieść rękę, by coś wziąć. O nie, to ja już wtedy wolę umrzeć. Czasem też nawet za bardzo mam analityczny umysł i we wszystkim doszukuję się jakiegoś haczyka albo wszystko muszę zrobić dokładnie i jak najlepiej. Jak się biorę za trening, to musi on być intensywny i efektowny. Jak się biorę za sprzątanie to nie może zostać ani jedna, nawet najmniejsza plamka nie starta. Okropne jest jeszcze to, że czasem budzi się we mnie za duże współczucie i mam ochotę wszystkim pomóc.
Uwielbiam sobie dobrze wypić. Niemal codziennie ląduję w jakimś barze i trzeba mnie pilnować. Nie zwraca uwagi na to czy ktoś mi coś podrzucił do szklanki, albo dolał. Najlepiej to by wsadzić mnie do beczki z alkoholami i zostawić. Oj tak, ja chcę, proszę, ja chcę. Chociaż w sumie nie wiem czy starczyłoby mi to na godzinę z moim imprezowym stylem życia i tym ciągłym pożądaniem trunków. Dziwne, że jeszcze nie spróbowałam narkotyków czy innych dopalaczy. Jednak, żeby nie było, że jestem uzależniona. Potrafię wytrzymać godzinę bez alkoholu! A tak serio, to nawet tydzień dam radę. Czasem mam okresy, w których niemal brzydzę się procentami i uciekam od nich niczym od węży, klaunów czy karłów, których się panicznie boję. Nie mówicie tego nikomu, bo pogryzę!
No, a reszty to ja nie zdradzę, bo za dużo byś się dowiedział. Tak więc ciii… I idę na mój kochany motor.
Czemu większość tych wpisów musi być taka długa? Historia, no po kiego grzyba ja wyskoczyłam z czymś takim w głupim pamiętniku?! I czemu zamiast to od razu robić, piszę jakieś głupie cholerstwa układające się tylko i wyłącznie w marudzenie?!
No to kurde jedziem! Nie wiem do końca od czego zacząć. Może od tego, że miałam strasznie surowych rodziców. Zawsze kazali mi się uczyć grać na pianinie czego szczerze nienawidziłam. Dodatkowo wmawiali mi, że jako dziewczynka powinnam zachowywać się jak dama. Gówno prawda! Nie znosiłam tej gracji, tego udawania kogoś kim nie jestem. Po godzinach łaziłam do lasów i atakowałam drzewa, żeby zrobić wreszcie coś, co ja sama kochałam. Nieważne, że rodzice potem mnie ochrzaniali odnośnie tego, że nie powinnam tak oszpecać swojego delikatnego, idealnego ciałka. Spójrzcie na mnie teraz! Nie mam żadnych blizn, które by mnie oszpecały, mimo że walczyłam już tyle razy, że nie dałoby się tego zliczyć. Tylko tych dwoje półgłówków żyło we własnym, chorym świecie.
Któregoś dnia, wracając do domu po szkole (miałam coś około ośmiu lat), usłyszałam wrzaski i bójkę. Czym prędzej pognałam w tamtą stronę i z zachwytem oglądałam jak jakiś mag wykorzystuje swoje uzdolnienia w tym kierunku, żeby ukarać złodzieja. Był cudowny, posiadał w sobie tyle gracji, że nie umiałam oderwać od niego wzroku nawet jak wszyscy oglądający się rozeszli. Zaczęłam go śledzić, chociaż nie do końca wiem czemu i obserwowałam wszystko co robił. Od początku wiedział, że ma ogon, ale ukrywał to. W końcu jednak nie wytrzymał i kazał mi się ujawnić. Porozmawialiśmy chwilę i spytałam się go czy mógłby mnie potrenować. Odmówił co mnie niezmiernie zabolało, ale nie dawałam za wygraną. Nawet jak opuścił moją mieścinę, wiedziałam że wróci i przez dwa lata na własną rękę próbowałam się nauczyć tego co umiał. Po tym czasie znowu się pojawił, z kolejnym zleceniem i od razu mnie rozpoznał. Znów chciałam go wynająć jako własnego trenera, ale tym razem już się zgodził, zachwycony moją wytrwałością i upartością. Wtedy też opuściłam rodziców by wyruszyć z nim w podróż by stać się silniejszą. Trening był okropnie wymagający i czasami czułam się samotna. To odczucie jednak kopało mnie w dupę i motywowało do większego zaangażowania, które się opłaciło. Po pięciu latach z Mistrzem Rarayao (zawsze to imię mnie śmieszyło) stałam się zupełnie inną kobietą. Twardszą, pewniejszą siebie i nie pozwalającą sobą pomiatać, a przede wszystkim silną.
Wróciłam do domu, żeby wykonać zadanie mi zlecone by przygotować mnie do takiej pracy dla gildii. Rodzice od razu spojrzeli na mnie jak na największe zło tego świata i zaczęli ponownie poganiać do grania na pianinie. Starałam się im grzecznie wyjaśnić, że nie mam zamiaru bawić się w takie gówno i dołączę do jakiejś gildii, ale oni mieli to gdzieś. Pierwszy raz ojciec mnie uderzył i ostatni, ku jego nieszczęściu a mojemu szczęściu. Tak mnie tym wkurzył, że nie wytrzymałam. Pamiętając o szczegółach mojej misji, która polegała na złapaniu seryjnego mordercy i o tym jak on zabijał, stałam się nim. Złapałam tę samą broń co on, zrobiłam wszystko tak jak on i ciała moich martwych rodzicieli położyłam tak samo jak on swoje ofiary. Potem obiecałam mieszkańcom miasteczka, że znajdę tego kryminalistę i pozbędę się go. Szybko wykonałam to zlecenie, ale już nie zastałam Mistrza Rarayao tam, gdzie mieliśmy się spotkać. Od razu zrozumiałam, że mnie zostawił i zostałam przytłoczona tym jak grom z jasnego nieba. Nie mając gdzie się podziać i co ze sobą zrobić zeszłam na niewłaściwą drogę. Stałam się nie tylko striptizerką w jakimś lokalu, ale także lafiryndą, która pracuje tak by zaspokoić potrzeby seksualne mężczyzn.
W owym miejscu tkwiłam trzy lata. Wzmacniałam mięśnie swoich rąk, odkrywałam tajniki erotyki i trenowałam tak samo jak wcześniej robiłam to z Mistrzem Rarayao. Któregoś dnia zostałam zauważona przez innego maga. Widział, że mam w sobie potencjał do zostania jednym z nich, ale musiał jakoś się do mnie zbliżyć. Nie było mu łatwo, ale w końcu się poddałam. Pomógł mi zamienić swoją frustrację, samotność i inne negatywne cechy na moc. Stałam się niezależna, pewna siebie i odrzuciłam swoje ja z lokalu. Przez dwa lata ze mną trenował bym miała w sobie wyzwalaną moc, po czym załatwił mi dołączenie do gildii Grimoire Heart. Jestem tutaj już od roku i nie żałuję.
No i to tak po krótko moja historia. Może jeszcze kiedyś, pokonując swoje lenistwo, wejdę w szczegóły dotyczące mojego treningu, ale to szybko nie nastąpi. Wystarczająco się wysiliłam, no!
Nie będę się akurat tutaj rozpisywała, bo nie widzę w tym sensu. Umiejętności raczej nie potrzebują dokładnych opisów, a ja jestem leniem…
• Niszczyciel (lvl I)
• Szermierz (lvl I)
• Skrytobójca (lvl I)
Tutaj też się nie wysilę i następny wpis też nie będzie jakiś szeroki. Akurat tutaj wspomnę o swoim cudownym ekwipunku, który niestety na początku był skromny.
• Trzy sztylety
• Sejmitar
• 5m żelaznego łańcucha
• 3000 klejnotów
A to jest najfajniejsze. Moja magia jest zbyt oryginalna, żeby można było ją pominąć.
Magia Mroku – z cienia swojego, albo osób dookoła mnie mogę stworzyć jakikolwiek kształt. Nie będzie to jednak dokładnie np. wilk, tylko czarna plama, która ma kształt wilka i mnie chroni. Może też na moje polecenie atakować, albo za moją sprawą atakować wroga. Niestety ma to swoje ograniczenia. Problem pojawia się wtedy, kiedy nie mam w pobliżu ani ciemności, ani jakiegokolwiek cienia. Wtedy musze polegać na swoich innych umiejętnościach.
• Mogę stworzyć jakiś kształt nie tylko ze swojego cienia, ale też z cienia osób z drużyny, wrogów czy samej ciemności (czyt. nocy). Maksymalnie jest on wielkości dłoni i nie zadaje żadnych obrażeń
• Dzięki temu, że mam powiązania z mrokiem mam nieznacznie lepszy wzrok w nocy
• No i na koniec jestem bardziej entuzjastyczna i pełna energii w nocy, bo to jest moja pora. Niestety wiąże się to z osłabieniem w dzień
Zaklęcia:
• Rozszerzenie cienia - za pomocą cienia, który mam w swoim zasięgu, mogę stworzyć coś w rodzaju sześcianu wokół wroga. Ma on wymiary 7x7x7 i na ten czas przeciwnik zostaje zamknięty na czas dwóch postów. Jeśli znajdzie słaby punkt tego uroku będzie w stanie się z niego wydostać. Jeśli nie, to może się spodziewać, że w każdej chwili mogę się zjawić w środku wychodząc z cienia. W środku tego graniastosłupa można walczyć, albo chronić tam kogoś z drużyny. Potem następuje jeden post przerwy. (C)
• Pułapka rozszerzenie cienia – początek podobny do rozszerzenia cienia z tym, że ze ścian w środku graniastosłupa wystrzeliwują szpikulce, które przecinają cały sześcian jak przekątna. Są cztery, ale pracuję nad tym aby ta liczba się powiększyła, bo to całkiem przydatna sztuczka. Jeden kolec działa o sile poziomu C. (B)
• Spowolnienie – jak jest cień pod nogami wroga pojawia się coś w rodzaju podestu, niczym bagno. Oddziałuje on na nich w taki sposób, że spowalnia ich ruchy. Spowolnienie trwa trzy posty. Nie można wtedy wchodzić w obręb pola cienia, bo i samemu się zostanie spowolnionym. Potrzeba wtedy długodystansowych ataków I to najlepiej celnych, bo mimo wszystko długo to nie trwa. W Nocy obejmuje to maksymalnie obszar trzech metrów. (C)
• Kolce z cienia – jeśli ktoś stanie na cieniu zostanie zaatakowany kolcami wyrastającymi z niego. Kolców pojawia się siedem, mają długość maksymalnie półtora metra choć staram się ją zwiększyć. Obejmują jedynie obszar jaki obejmuje cała sylwetka postaci. Kolce nie wyrastają co kilkanaście metrów a w niedużej odległości od siebie. Jak w przypadku pułapki, jeden kolec działa o sile poziomu C. (B)