I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Jedno z wielu osiedli w Oshibanie, posiadające charakterystyczną, niemożliwą do pomylenia z inną, nazwę. Sam teren nie dorasta jednak do pięt posiadanemu mianu - na obszar ten składa się sześć kilkupiętrowych, szarych bloków, które otaczają z wszystkich stron duży plac z gęstymi elementami zieleni (drzewa, krzaki, krzewy, kwiaty). Pomiędzy terenami zielonymi biegną rozliczne, żwirowane ścieżki, które pozwalają mieszkańcom tego osiedla na pospacerowanie w wolne dni, przy ścieżkach rozsiane co parę metrów znajdują się również ławeczki, prawdopodobnie przeznaczone dla osób starszych czy romantyków lubiących poczytać na "świeżym" powietrzu. Przy jednym z bloków (numer 3) znajduje się niewielki kiosik, w którym można dostać różności - od gazet po tictaci. Każdy z bloków posiada numer, poczynając od numeru jeden do sześć (łatwo zauważyć, numer pokrywa bowiem całą ścianę boczną budynku). Warto przy tym zaznaczyć, że blok oznaczony numerem jeden prezentuje się najładniej, przy czym każdy kolejny budynek wygląda coraz gorzej, a w bloku numer sześć można zauważyć nawet powybijane szyby. Teren mimo zielni wydaje się być opustoszały, nie licząc kilku pijaczków i paru "dresów", którzy często widziani są na dworze. __________________________________________
MG:
Wasza zleceniodawczyni, pani Margery Hopes, była niesamowicie uprzejmą i sympatyczną starszą kobietą. Gdy tłumaczyła wam szczegóły zadania zdążyła poczęstować was ciastkami, nalać pysznej herbatki, przez kilkadziesiąt minut opowiadała też o tym jakim to wielki bohaterem był osobnik, którego zadanie miało dotyczyć. Poza jednak rozlicznymi historiami i peonami wzbijanymi nad osobą "bohatera" bardzo mało dowiedzieliście na temat jego samego. Ot, kobieta powiedziała, że ma on na imię Nicholas, mieszka na osiedlu bohaterskim i jest "niezbyt wysokim, ale za to bardzo słodkim chłopcem, o złotym sercu". Nie potrafiła wam jednak podać żadnych konkretniejszych informacji na jego temat, w zamian za to błagając was o to, byście zrobili co w waszej mocy by pomóc mu powrócić do swojego zawodu. Kobieta roztoczyła przed wami obszerną wizję, w której opisywała jak to Nicholas musi na pewno, zdecydowanie, być przez kogoś szantażowany lub też zastraszany, niewątpliwie za pomocą jakichś nieczystych zagrań.
Tak czy siak - waszym celem było osiedle bohaterskie i tutaj też rozpoczęliście swoją przygodę z superbohaterem. ...superbohaterem, którego najpierw trzeba było jednak znaleźć... Osiedle w tym momencie wydawało się opustoszałe, nic dziwnego biorąc pod uwagę niezbyt przyjemną, deszczową aurę, nie licząc jednej, brudnej, śpiącej w łachmanach kobiety, która leżała sobie na ławeczce przykryta kartonem. Deszcz jeszcze nie lunął, ale zapewne za chwilę już miał. Godzina była 16:00.
______________ Możecie opisać, czy byliście razem u Margery, czy dopiero się poznajecie, jak chcecie. Ach, nakładam maleńki limit dot. walk - gdyby takie nastąpiły: macie prawo do opisania trzech akcji pokroju "jeśli on tak, to ja tak", nie więcej (jeśli pojawi się więcej, zignoruję następne, a uznam tylko pierwsze trzy). To wszystko, terminu póki co nie ma.
Autor
Wiadomość
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Osiedle bohaterskie Sro Sie 07 2013, 23:15
MG:
Pardon za ten ból, którego homunclusy nie odczuwają, ale tak czy siak ręki nie byłby on w stanie użyć, na tyle była ona pokiereszowana. Tak czy siak to co zaplanowały sobie homunclusy Laviego udało im się wykonać niemal perfekcyjnie. Co to oznaczało? Ano, klon, który dopiero co przybył na miejsce zdarzeń bez większych problemów znalazł faktycznie na ziemi kamień rozmiarów wystarczających do pokonania swojego przeciwnika. Co prawda zanim zdołał dotrzeć do łysego, ten zdołał, miotając się okropnie, walnąć leżącego klona raz i drugi w brzuch i szczękę, żadne jednak uderzenie niespecjalnie było groźne, sam łysy wciąż bowiem mocno przeżywał uderzenie między nogi. Następnie klon z kamieniem po prostu zbliżył się do przeciwnika i rozwalił mu czaszkę jednym mocnym uderzeniem całkiem sporego kamienia. Nie wyglądało to zbyt pięknie - czaszka była teraz w kawałkach, płyny wewnętrzne i reszta jej zawartości powoli wypływała z głowy przeciwnika, sam ten stracił oczywiście jakąkolwiek władzę nad swoim ciałem i wyglądał na martwego. Lavi leżący pod osiłkiem cały był teraz we krwi, ten który stał natomiast zakrwawione miał ręce i ubranie (rękawy jeśli takowe posiadał, jeśli nie same ręce). W tym czasie drugi z "słabszych" bandziorów skrył się wewnątrz budynków, a po chwili razem z kolegą wychylili się z okien, najwidoczniej drugi zdołał wrócić... i to nie z pustymi rękoma. Rozległy się dwa strzały - jeden całkowicie chybiony, drugi celny - pocisk z pistoletu utkwił w lewym ramieniu stojącego klona. Najwyraźniej dzisiaj był pechowy dzień dla rąk. Dodatkowo dwójka strzelających do was rzezimieszków wyglądała na mocno spanikowanych, wymieniając pojedyncze bezsensowne krzyki zbierali się właśnie do kolejnego strzału. Od okien dzieliło klony jakieś 10 kroków.
Meanwhile in the flat: Przynajmniej jeden z dręczycieli, którzy właśnie męczyli biednego Nicholasa postanowił się przedstawić. Zawsze coś. Chłopak uśmiechnął się blado do Laviego, chwilę później jednak jego twarz ponownie przybrała wcześniejszy nieco inny zdeterminowany wyraz. - Słuchaj Lavi, zrozum, nie interesują mnie żadne kobiety, które mógłbyś znać, okej? - zapytał spokojnie, rozglądając się po pokoju i dopiero teraz dostrzegając wyłączoną konsolę. Zaraz gdy tylko ją dojrzał upadł ponownie na kolana. - Nie... Nieeeeeee~! Moje sejwy... Moje levele... Niech to szlag, za co to?! - jęczał przeraźliwie chłopak, łapiąc teraz konsolę w swoje ramiona i przytulając do piersi jak własne dziecko. -Przychodzicie tu, nic nie rozumiecie, nic nie wiecie, psujecie mi grę, sejwy, Bóg wie co jeszcze... - tutaj chłopak spojrzał ze złością na szczurka, dopiero teraz zauważając co ten ma w rękach, a co po chwili zostało rzucone w stronę Nicholasa. Granacik pofrunął w jego kierunku, tyle tylko, że jego... już tam nie było! Zarówno Lavi jak i Cal poczuli tylko podmuch wiatru, a po chwili usłyszeli jakieś ruchy za sobą. - A teraz jeszcze bałaganicie mi w domu! - powiedział z rozpacza, widząc zabarwiony teraz na biało kawałek podłogi, ekran i kilka płyt, które walały się wcześniej w pobliżu konsoli. Chłopak spojrzał zirytowany na Cala, lustrując go od stóp po głowę. - Co taki mikrusek jak Ty może wiedzieć o życiu? Tchórz? Nazwij mnie tchórzem, bardzo proszę, tchórze przynajmniej nie muszą martwić się o to, czy ich ukochani następnego dnia będą jeszcze oddychać czy nie, dzieciaku! - wykrzyczał zirytowany. - Siłą? Ale po co?! Gdyby pani Hopes chciała mnie zobaczyć po prostu by zadzwoniła! - dorzucił jeszcze oliwy do ognia chłopak. Widocznie powoli zaczynaliście coraz bardziej działać mu na nerwy. Mimo wszystko, wyglądało jednak na to, iż chłopak udzielił wam kilku dość kluczowych informacji, pytanie tylko czy potrafiliście odpowiednio ich użyć i pociągnąć go za język. Dodatkowo wyglądało na to, że ani podłożenie nogi ani zaklęcia nie udało się niskiemu chłopaczkowi użyć.
Stan postaci: Lavi - 76% MM, ból prawej stopy, 2x homunclus (<1> 0%MM rana w lewym przedramieniu, pocisk tkwi wciąż w niej, <2> leżący pod martwym osiłkiem 10%MM, rana na prawej ręce skutecznie utrudniająca jej pracę) Cal - nic, Stain Burst biały zużyty.
Lavi
Liczba postów : 87
Dołączył/a : 16/07/2013
Temat: Re: Osiedle bohaterskie Pon Sie 12 2013, 19:53
Zacznę od walki klonów, które tym razem musiały zmierzyć się z nieco groźniejszym zagrożeniem. W końcu walczący wręcz osiłek to dużo niższa liga niż dwójka mężczyzn uzbrojona w pistolety. No przynajmniej w teorii, ale nie dla homunculusów alchmika, które potrafiły kontrolować nie jedną rzecz. M.in cząsteczki w powietrzu. Tak jak wcześniej z drzwiami tak teraz wewnątrz lufy pistoletu klony stworzyły małe bomby z gazów wybuchowych [każdy z homunculusów wybrał losowo jednego z bandziorów i nim się zajął - nie jeden homunulus zajmuje się dwoma, a każdy swoim celem]. Tym jednak razem zapłon wykonany przez klony był zbędny. Swój wyrok śmierci mieli podpisać sami atakujący, którzy zapewne zamierzali po raz kolejny wystrzelić ze swojej broni, a iskra wewnątrz pistoletu zapaliłaby nie tylko proch, ale połączyłaby się z gazami wybuchowymi wokół tworząc naprawdę mocną eksplozję wewnątrz broni. Jednak na wszelki wypadek homunculusy biegną jak najszybciej do wnętrza budynku za drzwi, które rozwalili [ofc ten leżący pod osiłkiem najpierw go odrzuca na bok z użyciem zdrowej, lewej ręki. Co prawda osiłek był spory, ale Lavi też do kurdupli nie należał.]. W końcu nie dało się trafić kogoś wewnątrz domu z okna. Wiedząc mniej więcej, gdzie znajduje się mieszkania każdego z bandytów homunculusy wchodzą do środka i wyważają drzwi nogą. Jeżeli wcześniejszy wybuch nie pomógł i nie załatwił sprawę to tym razem klony starają się skroplić parę wodną wewnątrz lufy powodując jej zamoknięcie. A następnie prawy prosty w szczękę dolną zanim zorientują się czemu ich zabawki nie działają.
Bardziej poważne rzeczy dotyczące misji odbywały się 2 klatki obok, gdzie Lavi razem z nowopoznanym chłopakiem próbowali namówić spuerbohatera do powrotu do fachu. Już teraz zauważyli jego magiczne zdolności, które stały na dość wysokim poziomie. Nic dziwnego, że mógł zasłynąć jako superbohater. Mimo niepowodzenia ataku dowiedzieli się o kilku ciekawych rzeczach. - Fakt, faktem, nie musimy się martwić czy ich ukochani następnego dnia będą jeszcze żyli - potwierdził Lavi - Pamiętaj jednak, że jak sam widzisz jesteśmy magami. Po pierwsze jeżeli ukochana przez Ciebie osoba już nie żyje będę potrafił ją wskrzesić. Co prawda nie będzie nic pamiętała oraz jej głos może ulec zmianie, ale to chyba niewiele znaczące szczegóły jeżeli mamy do czynienia ze wskrzeszaniem. Jeżeli ktoś jej grozi tak jak przypuszczała Pani Hopes może nam o tym opowiesz. W sumie nie jesteśmy złymi magami i chyba lepiej podziałać razem z nami i pozwolić sobie pomóc niż martwić się nad grami o to czy ukochana osoba jeszcze oddycha. W końcu jeżeli bałeś się załatwić tą sprawę w pojedynkę może zrobimy to w trójkę. Z resztą.. we trójkę łatwiej coś wymyślimy niż zrobisz to sam. Tylko mamy jeden mały problem. Tak naprawdę to nic nie wiemy odnośnie tego w czym możemy Ci pomóc. To co opowiesz nam trochę? Po tych słowach nie biorąc się jeszcze za czyny postanowił wysłuchać na spokojnie historii chłopaka. Jeżeli w pokoju było jakieś krzesło/fotel,pufa czy poduszka do siedzenia siada na niej.
Cal
Liczba postów : 324
Dołączył/a : 16/12/2012
Temat: Re: Osiedle bohaterskie Sro Sie 14 2013, 10:44
- Lepsze zepsucie sejwów niż gejm ołwer... - rzucił tylko pod nosem mierząc narzekającego osobnika wzrokiem, patrząc tak, jakby sugerował, co może za chwilę nastąpić. Osobnik coraz to bardziej go irytował. Gorzej jak z dzieckiem, a na dodatek to w uznaniu jednego takiego nastolatka, co właściwie za dorosły chyba nie był, skoro wszędzie łaził z farbkami, stawiając to tu, to tam kleksy. Dlatego też postanowił po popisowym uniku umieścić rzeczony kleks dookoła persony jaką jawił się Nicholas. Nie ucieknie przynajmniej przed wyjaśnieniami jeśli się przyczepi go do ziemi, nie? Stąd właśnie owy Sticky Pitch, Black! dookoła niego, poczynając od jego stóp, na tyle ile można sobie pozwolić. Jeśli ten zaś jakimś cudem zaczął się przemieszczać to tutaj liczymy na zmysł słuchu Szczurka i to, że ten nadąży z ciosem/plamą/kleksem w kolorze czarnym. Olał także gadki o wskrzeszaniu, bo przecież co po czymś takim, jak zazwyczaj taka persona okazuje się zwykłą, pustą kukiełką. Marionetki za wiele korzyści, czy radości nie przyniosą, a i zapewne szybko się znudzą... Najprawdopodobniej. - Ukochani? To tylko zwykłe kłody pod... - urwał, wzdychając. Najwyraźniej stwierdził, iż nie ma co marnować śliny na taką słabostkę jak miłości, czy inne coś. Po co niby się zakochiwać? Po co martwić się o kogoś, czy inne coś? Takie rzeczy tylko stają zwykle na drodze do celu, a pożytku... Szczurek w tym nie widział. Ot co~! - I tak każdy zostanie sam... - dorzucił tylko cicho pod nosem, ignorując zebranych. Taka prawda, że ludzie przychodzą, a niedługo potem... Odchodzą, nie zostawiając nawet śladu, porzucając innych i myśląc tylko o sobie. Towarzyszą innym tak długo, jak mogą czerpać z tego korzyści i tyle... Nic więcej, czy mniej. - Najwyraźniej bała się odpowiedzi... - odparł w kwestii pani Hopes nastolatek, dzieląc się swoim przemyśleniem. - W końcu każdy człowiek jest tchórzem i niczym więcej. - dopowiedział, stojąc właściwie w miejscu i zastanawiając się, nad własnymi słowami, aczkolwiek w dalszym ciągu ilustrując względnie pustym spojrzeniem, w którym dało się dostrzec... wzgardzenie? złość? Zapewne coś, co stanowił przemieszanie tych odczuć, ale to wiedział tylko Calcio. Chyba.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Osiedle bohaterskie Pią Sie 16 2013, 00:17
MG:
Pomysł Laviego, co do walki klonów nie był zły, ale klony znajdowały się w nieco zbyt odległym miejscu by bez problemu przeprowadzić swoje czynności. Odległość była na tyle duże, że zmiana właściwości jakich dokonały już wcześniej w pobliżu drzwi i owszem, zadziałała, ale zdecydowanie bliżej miejsca ich pobytu niż można było pomyśleć. W wyniku takiej sytuacji zmieniony gaz faktycznie pojawił się w powietrzu, ale w odległości 7 kroków od miejsca pobytu napastników, ergo w żaden sposób nie przeszkodził im w oddaniu strzałów. Homunclusy pobiegły jednak w kierunku okien wejścia do bloku, mimo że wciąż znajdowały się pod obstrzałem - dość jednak wolnym i niezgrabnym, bo żaden pocisk nie trafił w nich, a strzały oddane zostały po dwa. Klony skryły się w budynku, zaraz jednak po tym jak zdołały dotrzeć do drzwi i otworzyć je kopniakiem dwójka bandziorów powitała wbiegającą kawalerię kolejnymi pociskami. Trzy z nich tkwiły teraz w brzuchu klona numer 1, który znajdował się obecnie w stanie krytycznym i upadł na podłogę. Klon numer 2 zdążył za to zawilgocić lufę jednemu z bandziorów oraz poczęstować go swoją pięścią wysyłając nieszczęśnika w świat zmor sennych. Drugi z bandziorów w tym czasie obracał się właśnie w kierunku klona numer 2, najwyraźniej uznając jedynkę za martwą. - ZAJEBIĘ CIĘ! - wykrzyczał tylko. Chyba tyle mu wystarczało.
Nicholas przyjrzał się Laviemu wzrokiem, który można było uznać za... zaciekawiony? Ciężko było to określić, ale wyglądało na to, że to właśnie mag DHC robił na nim lepsze wrażenie niż Szczurek. Tak czy siak chłopak zamierzał już otworzyć usta i prawdopodobnie odpowiedzieć w jakiś sposób na pytania Laviego, gdy nagle Cal postanowił upaprać kolejną część pokoju, tym razem na czarno. Tym Nicholas nie uniknął ataku, być może dlatego, że uwagę skierował w kierunku wyższego z chłopaków, a po chwili teren wokół niego znajdował się cały w czarnej, smolistej mazi... a w tym jego buty, część spodni oraz kilka płyt CD i masa śmieci, która walała się po podłodze. - ... - nie zdecydował się nawet powiedzieć nic nasz "bohater" gdy to wszystko do niego dotarło, dopiero po chwili odzyskał głos w gębie - Słuchaj młody, rzuć mi w pokoju jeszcze raz jakąś śmierdzącą substancją, a zobaczysz co się stanie, rozumiesz?! - powiedział momentalnie rzucając w Cala konsolą trzymaną w rękach, która jednak poruszała się teraz z niesamowitą prędkością, momentalnie uderzając chłopaka w brzuch i posyłając go na kolana. Uderzenie było do tego stopnia mocne, że zaparło mu całkowicie dech w piersiach i chwilę musiał poświęcić na złapanie oddechu, dodatkowo w żadnym wypadku nie dało się tego ataku uniknąć, był on zwyczajnie za szybki. Następnie zwrócił się do Laviego, wciąż nieźle poirytowany: - Żyje do cholery, tylko nie wiem gdzie, okej? Zniknęła jednego dnia, a następnego zostałem zmuszony by przestać być bohaterem i tyle, do jasnej ciasnej! - krzyknął wręcz w kierunku Laviego niższy chłopak, a ten mógł zauważyć, że nawet wypowiadane przez niego słowa sprawiały wrażenie jakby... szybkich. Niemniej na tym chłopak poprzestał opowiadania, najwyraźniej wciąż wkurzony na Szczurka za jego działania. Kto wie czy powiedziałby więcej, gdyby ten zachował swój czarny kolorek dla siebie.
Stan postaci: Lavi - 76% MM, ból prawej stopy, 2x homunclus (<1> 0%MM rana w lewym przedramieniu, pocisk tkwi wciąż w niej, trzy pociski umiejscowione w brzuchu, olbrzymie problemy z poruszaniem się, stan krytyczny ale jeszcze dycha, <2> 10%MM, rana na prawej ręce skutecznie utrudniająca mu pracę - oboje zachlapani krwią) Cal - problemy z oddychaniem, ból brzucha, niemniej jednak nic poważnego i za chwilę stan powinien się unormować, Stain Burst biały zużyty, 90% MM
Lavi
Liczba postów : 87
Dołączył/a : 16/07/2013
Temat: Re: Osiedle bohaterskie Pią Sie 16 2013, 18:05
Ponownie zacznę od tego co działo się pod blokiem z numerem "5" przed wejściem. Akcja dalej wyglądała jak w filmie akcji z lat "70". Dobry bohater wygrywa, ale spanikowany rzezimieszek jakimś cudem zabija dobrego bohatera i grozi drugiej osobie. W filmach akcji byłaby to sytuacja pełna napięcia, ale w tym wypadku były to tylko homunculusy, których życie nie było aż tak istotne. Dlatego homunculus nr 2 poświęcając resztki życia pierwszego klona tworzy całkiem nowy twór zabijając pierwszego, ponieważ mogą istnieć maksymalnie 2 sztuczne byty. Wykorzystuje do tego swoją MM oraz 12% MM prawdziwego Lavi'ego. Powstaje on z materiału chemicznego homunculusa numer 1, tyle, że pozbawiony jest ran. Całkiem sprawny homunculus ma za zadanie pojawić się za przeciwnikiem i splecionymi dłońmi jak młotem uderzyć dresa w tył głowy nie szczędząc siły.
Gdyby ta akcja z jakiś względów nie powiodła się homunculus numer 2 gotowy jest do szybkiego odskoku w bok za szafę, komodę, ławę, ścianę, cokolwiek co mogło uchronić przed strzałem. Następnie stara się zamoczyć przeciwnikowi broń [opisane wcześniej], a gdy usłyszy lub zobaczy, że przeciwnik nie może strzelać zanim zorientuje się co jest grane stara się podejść i uderzyć prawym prostym w szczękę.
---
W między czasie nadal trwała rozmowa z Nicholausem. Jak widać udało się zdobyć coraz więcej informacji, ale ciągle było to zbyt mało. Choć teoretycznie można już było wysnuć pewną teorię. - Hmm.. chyba więc miałem rację, ktoś porwał twoją dziewczynę i zażądał, abyś przestał być superbohaterem - podsumował - Jeżeli to ta trójka dresów z "5" to oni już nie stanowią zagrożenia, choć wątpię, by o nich chodziło. Widząc twoje zdolności z nimi raczej byś sobie poradził. Hmm.. naprawdę wolisz nic nie robić? Skoro boisz się iść z nami, bo nie wiesz co ta banda przestępców zrobi z twoją dziewczyną, to może podasz nam ich adres? Obiecuję, że nie dowiedzą się, że się znamy. Odzyskamy twoją dziewczynę i sprowadzimy ją z powrotem. A nawet jeśli się nie uda wyprzemy się znajomości z tobą. Powiemy, że po prostu chcieliśmy ich okraść, a dziewczynę sprzedać na czarnym rynku. Wtedy tobie nic nie będzie groziło, a dziewczynie nic się nie stanie. W końcu jest dla nich kartą atutową w walce z tobą i nie będą mogli jej stracić. A ty przecież nic o naszej akcji nie wiedziałeś dotrzymując umowy, prawda? Choć chyba wolałbym, żebyś poszedł z nami i pokazał, że masz jaja. W trójkę to raczej nie będzie problem pokonać tych opryszków. Udowodnij, że faktycznie jesteś superbohaterem i tak jak superman czy spiderman uwolnij swoją ukochaną z rąk przeciwnika. Tylko ciekawi mnie w jakim celu osoby te porwały twoją dziewczynę i zażądali żebyś przestał być superbohaterem. Przecież nikomu chyba nie przeszkadzałeś? Po tych słowach dalej słuchał co takiego powie Nicholaus. na razie poza słowami nie mógł zrobić wiele więcej.
Cal
Liczba postów : 324
Dołączył/a : 16/12/2012
Temat: Re: Osiedle bohaterskie Pon Sie 19 2013, 10:54
No i się stało... Calcio oberwał od tego kretyna. I czego się spodziewać, skoro rozmawia się z neandertalczykiem? Co robi Szczurek? Niszczy konsolę? W sumie dlaczego by nie, ale to mu nic nie da... Lepiej zastosować się wedle zasady i po prostu wyjść się dotlenić i ochłonąć, zabierając dziecku zabawkę, której najwyraźniej nie umie odpowiednio używać. Więc... Jeśli wszystko w miarę wróciło do normy i mógł względnie normalnie łapać oddech, nastolatek niemalże natychmiast rusza do drzwi, nasłuchując poczynań przylepionego Nicholasa, aby być gotowym do odskoku przed kolejnym rzuceniem czegoś, a przynajmniej aby odbić go, którymś z pocisków - czerwony/biały (C), aczkolwiek lepiej biały, bo chłodny, więc nie poparzy. W końcu po co obrażenia ot tak, nie? Ale załóżmy, iż uda się tymczasowemu zielonowłosemu wydostać z pomieszczenia... - Nic dziwnego, iż woli żyć na ulicy w nędzy niż z takim... - ugh... aż szkoda mu było strzępienia języka, aby dodać jakieś określenie dla pustaka, jakim okazał się bohater. Wielkie słowo, które straciło swoje znaczenie pewnie lata temu, eh... A czemu takie słowa wyrzucił cicho pod nosem Szczurek? Gdzie się udaje - miejmy nadzieje, że z konsolą? Ano w kierunku potencjalnej persony, sprawdzając, czy wcześniej pozostawiona kobieta nadal znajduje się tam, gdzie była... Czemu? Tylko Calciowy móżdżek to może wiedzieć, nie?
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Osiedle bohaterskie Pon Sie 19 2013, 18:31
MG:
Pierwszy pomysł był może i dobry, kto wie jak to wszystko skończyłoby się dla bandziorka, gdyby nie to, że ten zamiast posłusznie poczekać aż drugi klon pojawi się za jego plecami, momentalnie podniósł broń celując w klona. Na szczęście ten też nie był głupi i brał pod uwagę taką sytuację, dlatego gdy zobaczył, że opryszek za chwilę będzie strzelać momentalnie zanurkował na ziemię, pod stół (krótki opis pokoju - na przeciwko drzwi przez które weszły klon stoi bandzior, obok niego znajduje się okno, za nim łóżko, obok łóżka dwie szafki. Przed szafkami leży jeden bandzior oraz krytycznie ranny klon. Bliżej zdrowszego klona znajduje się wspomniany stół, dwa krzesła i biurko przy ścianie, niedaleko stołu, to wszystko). Bandzior wystrzelił, ale nie trafił swojego celu, po chwili jego broń zmokła na tyle, by stała się kompletnie nieużyteczna (klon był na tyle blisko, że był w stanie to zrobić), więc ten odrzucił broń i... uciekł z pokoju, zostawiając klona samego w pokoju bo ten nie zdążył wygramolić się spod stołu na czas. "WEZWAĆ BIAŁEGO" dobiegł go tylko krzyk, najwyraźniej należący do bandziorka.
Nicholas najwyraźniej bardziej przejęty był stanem swojego pokoju i gadaniem Laviego bo nawet nie zauważył jak Cal w miarę spokojnie wyszedł z pokoju. Z konsolą. Udało mu się wyjść na zewnątrz i zaczerpnąć świeżego powietrza, a także odnotować dwie rzeczy - pierwszą był krzyk "WEZWAĆ BIAŁEGO", gdzieś nieopodal, najprawdopodobniej z bloku numer 5 lub 6, w każdym razie z tych okolic. Drugą rzeczą, którą zauważył była ławka, na której wcześniej spoczywała dziewczyna i fakt, że ta... leżała właśnie pod ławką, a jakiś czerwony płyn wypływał właśnie z ramienia. Innymi słowy sielanka. Tylko, że nie.
Lavi pozostał natomiast z chłopakiem w mieszkaniu, choć oczywiście wiedział wszystko na temat działań swoich klonów. Rozmawiał on dalej z Nicholasem, który bez interferencji ze strony szczurka wydawał się być bardziej gadatliwy. - Jak to nikomu? Im przeszkadzałem! - wskazał dłonią jakiś kierunek, lecz z uwagi na to, że znajdowaliście się w pomieszczeniu ciężko było to dokładnie określić. - Pomagałem ludziom, przeszkadzałem im. Nie mogli nic zrobić bo, nie chwaląc się, zawsze byłem niedaleko by przeszkodzić. Raz przeszkodziłem w czymś większym, chyba chcieli połączyć się z jakimś innym gangiem... Biały był na ich czele, a ja wpadłem na ich zebranie i pokrzyżowałem plany. Nie mówię, że było łatwo, nie mówię, że działałem całkiem sam, okej? Ale jakoś się udało. Tyle, że dzień później ona... ona... zniknęła. Nie było jej. A ja dostałem ultimatum - nigdy więcej się nie wtrącać to z dziewczyną będzie wszystko w porządku. W innym wypadku... Nawet nie wiem gdzie ona jest... - ucichł na chwilę chłopak - Biały wszystko kontroluje, jeśli tylko dowie się, że cokolwiek próbuję... - tym razem nie tyle ucichł, co kompletnie zamilkł - Zaraz, trzech bandziorów... ZROBIŁEŚ IM COŚ? - zdenerwował się chłopak, z furii krzycząc na cały głos. Chwilę później wybiegł z pokoju na dwór, zostawiając Laviego nieco zdziwionego w mieszkaniu.
Stan postaci: Lavi - 76% MM, 2x homunclus (<1> 0%MM rana w lewym przedramieniu, pocisk tkwi wciąż w niej, trzy pociski umiejscowione w brzuchu, olbrzymie problemy z poruszaniem się, stan krytyczny ale jeszcze dycha, <2> 10%MM, rana na prawej ręce skutecznie utrudniająca mu pracę - oboje zachlapani krwią) Cal - oddech unormowany, wciąż lekki ból brzucha, niemniej jednak nic poważnego, Stain Burst biały zużyty, 90% MM
Lavi
Liczba postów : 87
Dołączył/a : 16/07/2013
Temat: Re: Osiedle bohaterskie Pon Sie 19 2013, 21:03
Tradycyjnie zacznę od tego co działo się w "5" choć nie byłoby zaskoczeniem, gdyby niedługo obie lokacje mogły połączyć się w jedną. Co prawda Homunculus wykluczył z bitwy broń palną przeciwnika, ale ten postanowił pokazać swoją odwagę i wołać Białego. Łącząc informacje, które uzyskał prawdziwy Lavi nie ciężko było zgadnąć, że jest to grubsza ryba na tym osiedlu. I do tego jeszcze ten zafajdany tchórz został. Nie czekając długo korzystając z chwili nieuwagi homunculus, który był w lepszym stanie postanowił zamienić ledwie żywego homunculusa i za pomocą swojej magii stworzyć nowego, całkiem zdrowego w jego miejsce. Korzysta z tego z 10% swojej MM oraz 12% z MM Lavi'ego. Wcześniej zakładam, że nie udała się ta akcja ze względu na to, że nie było zbytnio czasu. Teraz wydawało się, że jest go trochę więcej. Nowy klon ma za zadanie pojawić się tak samo jak wcześniej za przeciwnikiem i splecionymi dłońmi jak młotem uderzyć w tył głowy osiedlowego dresa. Miał nadzieję, że to wystarczy, gdyby jednak miał on twardszą głowę powtarza ten sam atak chwilę później. Pewnie lada chwilę przybiegnie Biały znając ten brutalny świat. Zaczęły szykować zasadzkę. Zdrowy klon wziął jakieś krzesło, albo inny twardy przedmiot [może być nawet metalowy gnat pokonanego przeciwnika] i schował za rogiem między pokoją dziennym, a przedsionkiem, za stołem, w łazience, a w ostateczności po prostu za drzwiami [ale tutaj uważając, by nie oberwać przy wejściu białego]. W tym czasie bardziej poturbowany klon usadawia się w pokoju podnosząc do góry ręce w geście pokoju i poddania się. A nuż nie będzie strzelał od razu. Gdy więc Biały wejdzie do wnętrza mieszkania i zainteresuje się przynętą, bardziej zdrowy homunculus ma za zadanie wyjść ze swojej kryjówki i jednym szybkim ruchem uderzyć trzymanym przez siebie ciężkim przedmiot przeciwnika w tył głowy.
Gdyby coś poszło nie tak homunculus przemawia. - Dobra nie mam szans - oznajmia - Jak chcesz możesz mnie zabić, ale mam dla Ciebie też lepszą ofertę. Może przyda Ci się ktoś tak silny jak ja? Jak widzisz bez problemu załatwiłem twoich ludzi, jestem magiem DHC. Już sam tatuaż będzie budził grozę u twoich wrogów. To co? Wolisz mnie tutaj zabić, czy może wolisz, aby stał się twoim człowiekiem. Chyba całkiem nieźle udowodniłem przed chwilą swojej wartości Ot gra na zwłokę. W razie problemów typu unoszenie przez przeciwnika broni lub inne agresywne akcje homunculusy robią nura pod stół i zasłaniają się tym meblem.
---
No i wszystko było jasne. Kto by przypuszczał, ze Lavi nieświadomie walczy z szantażystą bohatera, a najważniejsza osoba ma zaraz przyjść i stanąć do walki. Widocznie niezbyt podobała się taka akcja samemu superbohaterowi. - W SUMIE TO JUŻ NIE ŻYJĄ - krzyknął prawdziwy alchemik do Nicholausa, który pędził na złamanie karku zapewne do bloku numer 5. Cóż to samo postanowił zrobić prawdziwy Lavi. Albo w sumie... Czy był tam potrzebny... Siadł sobie na fotelu i zaczął szukać wzrokiem po pokoju ciekawych rzeczy. Może jakiś gameboy, albo inna konsola, na której mógłby pograć. O a może znajdzie się jakaś broń? Gnat, katana. To też byłoby fajne. Albo trochę odłożonego grosza. On też się przyda.
Cal
Liczba postów : 324
Dołączył/a : 16/12/2012
Temat: Re: Osiedle bohaterskie Pon Sie 19 2013, 23:05
Wolność, niebo nad głową, a także wspaniałe świeże powietrze, które pozwalało odetchnąć po tej leniwej stęchliźnie... Smrodzie tchórzostwa, a może próżniactwa? Któż to wie, jednak w jak Calcio na to nie spojrzał, człek taki jak Nicholas zasługiwał na wzgardzenie, jeśli nie potępienie. Pokazać, iż można pomóc, można wesprzeć... Dać złudną nadzieje, aby potem to wszystko zaprzepaścić i olać cały świat... Wszystkich ludzi... Bo po co to komu, nie? Jednak... Nowy nabytek Szczurka, a zarazem konfiskata majątku, który był nienależycie traktowany, nie satysfakcjonowały Calcia, a przynajmniej nie na długo. To wina pobolewającej klaty? A może jakaś niestrawność w brzuchu? Nie. Chciałby, aby chodziło o to, jednak wrzaski dookoła, jak i chaos, czy... Leżąca kobieta pod ławką. Nowo poznana osoba, a miał ją spotkać taki los? Nieszczęście? Czyżby znów sprowadzone przez niego? A może przez... Nie. To tylko przesąd. To nie prawda... - przemknęło przez myśli nastolatka, gdy ten zbliżał się do "celu". Postanowił póki co zignorować nawoływania, czy inne okrzyki. Nie one były teraz ważne, a poszkodowana. Czyżby się nie pomylił w swoich teoriach? W swoich "knowaniach"? Ale ostatecznie załóżmy, iż dotrze... Uprzednio podchodząc, jak to osoba podczas zamieszania, a może i ogółem niepewna zajścia, tymczasowy zielonowłosy rozgląda się uważnie, nasłuchując. A nuż sprawca tuż tuż, a dwa worki nieużytecznych ziemniaków nie są im raczej potrzebne, nie? Wszystko w porządku? Przestrzeń względnie bezpieczna? Czujność nadal na potencjalnie wysokich obrotach, a on próbuje jakoś zwrócić się do rannej. Trzeba zbadać, czy straciła przytomność, czy nie... Oczywiście w międzyczasie próbuje zbadać ową ciecz na ramieniu, a jak się okaże ona krwią, wtedy tamować potencjalny ślad krwawienia. Oczywiście padają w co jakiś czas zwroty do kobiety w stylu: "Proszę pani", "Wszystko w porządku?", "Co się stało?" i określenia podobne do tych, chyba, iż wyczuje że nieprzytomna, bądź co gorsza... Nie myślmy o najczerniejszych scenariuszach! Lepiej nie... Usłyszy odgłosy zbliżającego się kogoś? Zapewne normalny człek odskoczyłby czy coś, ale on... Nie może! Nie zostawi jej tak, prawda? Dlatego też spróbuje znokautować potencjalnego agresora - pierw celując Floral Reliefem w twarz/klatę, a następnie dorzucając Sticky Pitch w nogi/stopy. Kobieta się ocknie to wtedy ją wypyta o wcześniejsze kwestie, jak i nakazuje nie wykonywać gwałtownych ruchów i spróbować ogółem ograniczyć poruszanie... - To twoja wina... - rzuca tylko pogardliwie do Nicholasa, jeśli miał okazję go jakoś spotkać w międzyczasie, ewidentnie sugerując, co jest winą "bohatera". Przecież jakby nie zrezygnował to by nie musieli po niego przychodzić, nie? I raczej upilnowałby tego... wszystkiego?
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Osiedle bohaterskie Wto Sie 20 2013, 20:17
MG:
Ruchy klonów Laviego powiodły się o tyle, o ile mogły się powieść. Tzn. faktycznie zdrowszy klon wykorzystując pozostałości tego, które prawie już nie żył, zdołał stworzyć nowego homunclusa i dzięki temu poprawić zdolności bojowe tego maleńkiego oddziału. Klon nie powstał jednak przy przeciwniku, bowiem przeciwnika w pokoju nie było ("odrzucił broń i uciekł z pokoju"), a powstał w miejscu, w którym wcześniej leżało truchło wcześniejszego. W pokoju w tym momencie znajdował się tylko nieprzytomny bandzior, który wciąż jeszcze żył, dwa klony i to tyle. Wszystkie ruchy opisane przez klony się powiodły, problem w tym, że nikt nie nadchodził. Klonów doszedł jednak drugi krzyk "ZARAZ MA TU BYĆ SZEF, LEPIEJ SIĘ PODDAJCIE". Poza tym nie stało się nic, co mogłoby odnotować klony.
Prawdziwy Lavi w tym czasie zaczął przeszukiwać pokój, niespecjalnie zwracając uwagę na to co robił "cel" jego misji, którego nie było już widać ani słyszeć. Przeszukując pokój Lavi faktycznie znalazł dwie konsolki typu handheld (jedną różową i niemal nieużywaną), oprócz tego prosty kij i procę z kamieniami. Jeśli chodzi o kosztowności... Nie znalazł żadnej biżuterii, a z "bogactw" odnalazł tylko 2.000 . To oczywiście po dość krótkiej i pobieżnej "kontroli".
Cal był z kolei bardziej przejęty losem ledwo co poznanej kobiety, która obecnie wyraźnie znajdowała się w kłopotach. Szczurek ocenił swoje położenie, miejsce i teren wokół siebie, jednocześnie nie zauważając niczego bardzo kłopotliwego. Jedyne co było dość nietypowe w tej sytuacji to trzy postacie, które przechadzały się tym teren, kompletnie nie zwracając uwagi na poszkodowaną dziewczynę. Byli oni jednak jeszcze dość daleko od niej i jego, dlatego teren wyglądał na względnie bezpieczny. Chłopak podbiegł do dziewczyny i wypytując ją o wszystko próbował ustalić jej stan, szybko orientując się, że płyn faktycznie był krwią. Próba zaciśnięcia rany własnymi dłońmi spotkała się z głośnym jękiem ze strony kobiet. - Nie... mam pojęcia... aaaargh... - wydusiła z siebie mocno przerywanym głosem i z wyraźnymi trudnościami, widać rana musiała boleć jak cholera. - Nagle usłyszałam strzały... i... zanim zdołałam się schować... - kobieta nie musiała dalej kontynuować swojej spowiedzi, wyglądało bowiem na jasne to, że oberwała jakimś zbłąkanym pociskiem... a może ktoś próbował ją zabić? Ale dlaczego? Chwilę później Szczurek mógł zobaczyć, kątem oka, jak z bloku, z którego on sam przed chwilą wyszedł wyłonił się Nicholas i pędem ruszył w kierunku bloków, z których wcześniej słychać było strzały.
Stan postaci: Lavi - 64% MM, 2x homunclus (<1> 10%MM, <2> 0%MM, rana na prawej ręce skutecznie utrudniająca mu pracę, zachlapany krwią) Cal - ból brzucha prawie minął, Stain Burst biały zużyty, 90% MM
Lavi
Liczba postów : 87
Dołączył/a : 16/07/2013
Temat: Re: Osiedle bohaterskie Sro Sie 21 2013, 09:43
Zaraz miał pojawić się szef. Szykowała się chyba ciekawsza walka. W czasie zanim szef się pojawił klony wzięły po jednym gnacie. Co prawda oba były przemoczone, ale ... może w przyszłości się je osuszy [tak wiem, że jestem hieną misyjną]. Potem przystępują do przygotowania swojej wcześniej zaplanowanej pułapki. Czyli jeden klon się chowa gdzieś na początku mieszkania, drugi czeka jako przynęta dalej. Jak wejdzie przeciwnik i będzie zajęty przynętą podnoszącą do góry ręce w ramach gestu poddania się, ukryty homunculus ma go ściągnąć wtedy uderzając czymś twardym w tył głowie [choćby pistoletem]. Jeżeli to nie zadziała homunculus poddający się powie: - Dobra nie mam szans - oznajmia - Jak chcesz możesz mnie zabić, ale mam dla Ciebie też lepszą ofertę. Może przyda Ci się ktoś tak silny jak ja? Jak widzisz bez problemu załatwiłem twoich ludzi, jestem magiem DHC. Już sam tatuaż będzie budził grozę u twoich wrogów. To co? Wolisz mnie tutaj zabić, czy może wolisz, aby stał się twoim człowiekiem. Chyba całkiem nieźle udowodniłem przed chwilą swojej wartości Może to chociaż na chwilę przerwie atak przeciwnika. -- W tym czasie prawdziwy Lavi zabiera 2.000 klejnotów do swojej kieszeni. Bierze również kij i procę. W sumie na konsolkach chciał sobie pograć, ale ... w tym wypadku woli fanty. Bierze w/w przedmioty i udaje się... No nie wiem na ławeczkę przed osiedlem czy coś. Ot idzie się opierdzielać. Całą misję do wykonania zostawia w tej chwili klonów uważając, że jego obecność nie będzie w tej chwili bardzo potrzebna.
Cal
Liczba postów : 324
Dołączył/a : 16/12/2012
Temat: Re: Osiedle bohaterskie Czw Sie 22 2013, 16:08
Większość ludzi pewnie odetchnęłaby teraz z ulgą, albo przepraszaliby za wywołany ból, ale Calcio to przecież nie większość. Szczurek raczej w tym swojej winy nie widział, a może nawet uznawał to za zasługę, czy zbawienny zabieg. W końcu skoro kobieta odczuwa ból to znaczy, że żyje, prawda? A na dodatek skoro dotknął jej, aby utwierdzić się w tym przekonaniu to chyba miszyn komplityd sakcesfuli, nie? - Strzały? - spytał się zamiast tego nastolatek, rozglądając się dookoła i wracając do sztucznej barwy oczu. Po co? Przecież to, iż poniosły go nieco odczucia, nie powinno wpłynąć na powodzenie się zadania, więc... - Przypilnuje pani tego? W razie co, można użyć tego, jako tarczy, nie? - dodał zielonowłosy, podając konsolę kobiecie i licząc, iż ta nie będzie się wychylać, ale... W tym celu wrócił się do niej? Tylko dlatego? Tylko z tego powodu? - Znała go pani, prawda? Co jeśli on pani potrzebuje? - dorzucił Szczurek, pilnując potencjalnych odgłosów wystrzałów, jak i zamieszania dookoła. Co się stanie? Co się dzieje? Tego nie mógł wiedzieć, jednak mógł wiedzieć, iż spróbuje jakoś zapobiec wszystkim potencjalnie niebezpiecznym dla zdrowia efektom. Odskok? Padnięcie na ziemie? Why not?! To, co uzna za słuszniejsze, bo od czegoś jednak ma się musk...
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Osiedle bohaterskie Pią Sie 23 2013, 01:13
MG:
Zacznijmy tym razem od szczurka. Kobieta zdecydowanie bardziej przejęta była swoją raną niż konsolą, dlatego nie przyjęła jej bezpośrednio od chłopaka, ten zostawił ją więc obok leżącej. Sama konsola też nie była aż tak duża ani trwała, więc ciężko był oczekiwać, że faktycznie posłuży za jakąkolwiek tarczę. Tak czy siak, po pytaniu chłopaka dziewczyna odburknęła coś pod nosem, ale niespecjalnie dało rady się zrozumieć jej słowa. Dopiero po chwili pokusiła się o wydanie z siebie bardziej zrozumiałego głosu. - ...nie wiem... o czym... mówisz... - wykrztusiła z siebie, ale szczurek wyraźnie mógł odczuć zmianę w jej tonie, nawet pomimo słyszalnego bólu. Rozglądając się na wszystkie strony chłopak zauważył ciekawą rzecz - mężczyzna idący na czele wcześniejszego "pochodu" kierował się teraz w jego stronę z promiennym uśmiechem na twarzy, mimo tego, że wcześniej przecież miał ich gdzieś, podczas gdy dwójka pozostała podeszła wprost do budynku, w którym znajdowały się klony. Może to szczurek zwrócił na nich uwagę swoim zachowaniem? Może sama dziewczyna? Kobieta, gdy tylko zauważyła, że ktoś do nich podchodzi momentalnie spróbowała podnieść się z ziemi, szybko jednak upadła na nią z powrotem. Teraz dopiero Cal mógł dojrzeć, że jej nogi wyglądały nieco... dziwnie. Jedna całkiem normalnie wypełniała nogawkę spodni, podczas gdy druga nogawka wydawała się... sflaczała? Jakby ktoś wypuścił z kończyny powietrze. - Musimy stąd znikać... teraz... - powiedziała szybko ze strachem kobieta, dusząc w sobie jęki i ponownie próbując się podnieść.
- Oj, oj, gdzie tak śpieszno panience? - usłyszał Cal za swoimi plecami. To mężczyzna, który szedł w ich kierunku był już bardzo blisko (8 kroków). Zabawne, nie było w ogóle widać jego twarzy. Zamiast tego miał na sobie białą maskę, wyglądającą nieco jak zapaśnicze, z czarnym prześwitującym materiałem na oczy (takim jak posiadają hutnicy). Ubrany oprócz tego był w czarny smoking, a na głowie miał niepasujący kompletnie biały kapelusz.
W tym czasie dwaj koledzy mężczyzny dostali się pod budynek, w którym znajdowały się klony. Te wyraźnie mogły usłyszeć teraz ich rozmowę. - Jak myślisz, wyskoczą po pierwszej serii, czy po drugiej? - pobrzmiewał jeden, wyraźnie rozradowany głos - Po drugiej nie będzie miało co wyskakiwać! - dodał drugi, a następnie obaj otworzyli ogień z broni, bardzo głośny ogień. Gdzie dokładnie? Nie wiadomo, ale chwilę później klony usłyszały szereg jęków i krzyków. - Stary, chyba pomyliliśmy miejsca... Może to przy tamtym oknie było? - zapytał jeden. - Możliwe... - dodał z zamyśleniem drugi - Cóż, zdarza się, rozwalmy tamtych w drugim~! - szybko jednak pogodził się błędem który popełnili. Najwyraźniej nikt nie zamierzał wchodzić do budynku, więc klony pozostawały bezrobotne, poza gromadzeniem fantów, oczywiście.
Lavi w tym czasie zszedł na dół i zobaczył całą sytuację w swojej pełni - Dwóch typków przy bloku z klonami, którzy teraz w dłoni mieli jakieś potężnie wyglądające karabiny, a także gościa, który kierował się w kierunku Cala i jakiejś kobiety. I stopklatka.
Stan postaci: Lavi - 64% MM, 2x homunclus (<1> 10%MM, <2> 0%MM, rana na prawej ręce skutecznie utrudniająca mu pracę, zachlapany krwią - oba klony posiadają po jednym pistolecie, Lavi + 2.000 klejnotów [ale dopiszesz sobie je po misji dopiero]) Cal - ból brzucha prawie minął, Stain Burst biały zużyty, 90% MM
Lavi
Liczba postów : 87
Dołączył/a : 16/07/2013
Temat: Re: Osiedle bohaterskie Pią Sie 23 2013, 13:37
Akcja nadal trwała, a prawdziwy Lavi obserwował to, co działo się na zewnątrz. Prawdopodobnie właśnie nastąpił kulminacyjny moment misji, w którym miało rozstrzygnąć się to czy zadanie zakończy się sukcesem czy też kompletnym fiaskiem. Lavi'ego zastanawiało tylko jedno, czego do tej pory nie zauważył. Gdzie podział się Nicholaus, który tak niespodziewanie wystrzelił ze swojego mieszkania. Jeżeli trafiła go jakaś kula gangu Białego misja zakończyłaby się kompletną porażką, a z wynagrodzenia byłyby nici. Poza tym głupio nawalić na swojej pierwszej misji od dawna. No dobra trzeba było zająć się tym wszystkim jak najszybciej.
Obecnie klony jak było widać nie były napastowane przez szefa gangu, a dwójkę jego przydupasów uzbrojonych w dość groźne dwa karabiny. Cóż sama broń nie wyglądała na zbyt bezpieczną, ba nawet mag mógł mieć niemałe problemy z obronieniem się przed czymś takim. W tej chwili klony nie mogły nawet uciec, ponieważ jedyne wyjście było obstawiane przez dwóch drabów. Jedyną szansą na pokonanie i ucieczkę z fantami było pokonanie wrogów za pomocą swojego intelektu. Bardziej zdrowy homunculus wyjmuje drzwi z zawiasów. Swoje wymiary Lavimiał, a tym samym sporo siły fizycznej, drzwi fakt, faktem są ciężkie, ale trochę można je ponieść. Po wyjęciu ich z zawiasów rusza w stronę klatki schodowej, a za nim udaje się drugi homunculus. Drzwi ma przed sobą, tak że z drugiej strony widać jedynie palce. Wykorzystuje więc tą część wyposażenia domu jako swego rodzaju tarczę. Jeżeli przeciwnik pojawi się przed nim, co klony mogą poznać po brzydkich słowach pod ich adresem czy wystrzałach homunculus, który trzymał drzwi rzuca w przeciwników owym przedmiotem, tak aby spadł na nich. Klony kierowały się w dół ku wyjściu więc bardzo możliwe, że przeciwnicy będą stali poniżej wysokości klonów. Dzięki temu rzut będzie łatwiejszy. Celem jest przygniecenie bandytów. Ich kolejnym zadaniem jest szybkie podbiegnięcie do nich i skoczenie na drzwi lub samych bandziorów, aby jeszcze mocniej pokiereszować ich ciała. Jeżeli ta sztuczka się nie uda z jakiś powodów homunculusy mają plan B. Starając się zbliżyć jak najbliżej chcą podobnie jak wcześniej zawilgocić ich broń skraplając parę wodną wewnątrz lufy. Jeżeli i to się nie powiedzie podnoszę ręce do góry na znak, że nie będą stawiać oporów. Może najpierw ich wysłuchają zanim zastrzelą?
PS. Klony na czas akcji chowają klamki za pasek.
W tym czasie prawdziwy Lavi usiadł sobie na ziemi i ... obserwował co ciekawego się działo w otoczeniu. Uważa też, aby jego nie zauważono, a w razie chęci ataku chowa się za jakiś płot/żywopłot etc.
Cal
Liczba postów : 324
Dołączył/a : 16/12/2012
Temat: Re: Osiedle bohaterskie Sob Sie 24 2013, 18:09
Biedny Szczurek... Człeczyna liczy na spokój, a tutaj co?! Natręci, którzy jeszcze najwyraźniej mają coś do nastolatka! No, a przynajmniej do dziewczyny, która teraz mu towarzyszyła. Masz ci los~! - Kim... Kim pan jest? - pyta się nastolatek, próbując pomóc wstać dziewczynie, a jakby oponent nadal planował się zbliżać do nich - zmienia kolor osłonki na oczy na żółty, aby aktywować na tym swoje... ZAKLĘCIE! Colorful Order Yellow~! Po co? A niech nie może patrzeć w ich kierunku, to się zastawi drogę Sticky Pitch, Black, a samemu zacznie oddalać w potencjalnie bezpieczne miejsce, czy też takie, w którym może się schować nowa znajoma Szczurka. Po cóż takiego? Aby jej nie znalazł, nie? - Spróbuj się nie odzywać... - mówi Calcio, nie myśląc teraz, czy urazi, czy też nie kobietę, bo skoro ma się chować, to lepiej niech milczy, nie? Co potem? To się okaże, bo Calcio pójdzie się rozejrzeć po okolicy w poszukiwaniu Nicholasa, czy Laviego. Może oni coś zaradzą, ale... Nie oddala się zanadto. W przypadku zdjęcia maski, w momencie ściągania wystrzeliwuje Floral Relief Green w twarz~!
Co jednak jeśli się nie ewakuują? Spróbuje pomóc się kobiecie schować pod/za ławką, a sam... Sam spróbuje ją bronić~! Oczywiście manewry te same, aczkolwiek jakby jednak coś próbował zrobić mimo wszystko - odskok/padnięcie na ziemi/próba odbicia jakimś innym przedmiotem, chociażby okoliczną konsolą, o~! JEdnak jak persona woli rozmawiać... Wtedy spróbuje się pogadać, ale jedynie jeśli się nie zbliża, nie? Może rozmowa da czas, aby nieznajoma się wycofała, nie?
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.