I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Ogromny cmentarz miasta Magnolia, otoczony płotem będącym połączeniem kutego żelaza i kamiennego muru. Najspokojniejsze miejsce w całej metropolii. Podzielony na kilkadziesiąt sektorów, urzeka spokojem grobów i zielenią drzew. Spacerując jego alejkami czy obserwując siedząc na jednej z wielu ławek ustawionych co kilkadziesiąt metrów, na przeciwko powodu odwiedzin, można dostrzec różnorodność tych ostatecznych "własnych M4": od kopców, przez marmurowe stelle i posągi, po wielkie grobowce. Gildia Fairy Tail posiada własny sektor, oddzielony od pozostałej części nekropolii kamienno-żeliwnym płotem oplecionym bluszczem, wysokim na ok. 150cm. Dostępu broniła żeliwna dwuskrzydłowa brama z centralnie umieszczonym godłem FT na każdym z obu skrzydeł, również spowita roślinami pnącymi. W części tej znajduje się między innymi grób Gildartza oraz duży symboliczny grób poległych w czasie Wielkich Igrzysk Magicznych, nad którym góruje ogromny posąg przedstawiający stojącą, ogoniastą wróżkę, w zwiewnej sukience, z włosami lekko poruszanymi przez wiatr, i z niby-motylimi skrzydłami. Z opiekuńczym wyrazem twarzy "patrzy" na płytę nagrobną z datą 7 lipca x791.
Spoczywają tu m.in.:
Sektor Fairy Tail:
Gildartz Clive - zm. 3 września x794
Angell Libra - zm. 10 lipca x800
Autor
Wiadomość
Atrita
Liczba postów : 14
Dołączył/a : 01/06/2013
Temat: Re: Cmentarz Sro Sie 14 2013, 20:54
Tak, płomień trafił stopniowo, metodycznie papierosa, niszcząc go powoli i bezlitośnie pożerając. Przywodziło to na myśl egzystencję człowieka, który wypalał się z roku na rok, aż wreszcie przepadał, schodził z tego padołu i przechodził na tę drugą, mało znaną nam stronę. Jednakże nie u każdego osobnika proces był ten sam: niektórzy wywijali się sprawnie Kostusze niby koty o dziewięciu życiach, inni zaś miast wolno się spopielać, odchodzili z tegoż świata z ogromnym, gwałtownym hukiem. Mały ogienek w ich przypadku zamieniał się żarłoczną pożogę, która niszczyła dodatkowo wszystko dokoła siebie. Rita zachichotała pod nosem na te myśli, zbliżając się jeszcze o krok w kierunku odzianego w czerń mężczyzny i nie przejmując się zbytnio tym, iż mogła mu w czymś ważnym przeszkodzić - taka była, ne. Poza tym, o tak późnej godzinie jegomość ów mógł urządzać jakieś tajemnicze obrządki czy czarno magiczne rytuały, a nie przepuściłaby okazji, aby coś takiego ujrzeć. Ot, wrodzona ciekawość. - Buty nie niszczą płuc, ha! - odparła raźnie, przysiadając na pobliskim nagrobku. Jak zwykle poczęła machać wesoło nogami, odsuwając jeszcze padającą na szarawe oczy grzywkę. Natrętne kosmyki lubiły to robić, lecz niewiasta nie miała ochoty ich jeszcze ścinać. Niech jeszcze podrosną, potem się je skróci. - Atrita jestem, un. - przedstawiła się od tak, prosto z mostu, a nie wymijająco czy tajemniczo. Bo po co? Czasami dosadność była lepsza niż owijanie w bawełnę, mimo iż druga opcja często bardziej denerwowała ludzi. Fajnie było przeskakiwać z jednej skrajności w drugą, wprowadzając otaczające osoby w stan konfuzji i irytacji. Ale na to będzie jeszcze czas, gdyż w tej chwili ciekawa była tego, jakie też miano nosi przyodziany w mrok mężczyzna. Po tym? Zobaczy się, hah! Wszystko zależało przede wszystkim od nastroju Rity oraz tego, jakie wrażenie odnośnie względem tegoż osobnika. Na pierwszy rzut oka nie przywodził na myśl kogoś wesołego czy radosnego, lecz dziewczyna wcześnie nauczyła się, iż nie powinno oceniać się osób po ich wyglądzie. Czasami ci kolorowi na powierzchni nosili najcięższe, najgorsze sekrety w sercach i pogrążeni byli w najgłębszych oceanach depresji, chowając się za fałszywym, karykaturalnym uśmiechem. Amatorzy!
Timur
Liczba postów : 9
Dołączył/a : 28/08/2013
Skąd : Wlkp.
Temat: Re: Cmentarz Czw Sie 29 2013, 22:23
Dzisiaj mija jakoś miesiąc od dnia, kiedy to trafiłem dzięki pomocy odkrywców ruin do miasta ludzi. Życie tutaj wydaje się być dużo bardziej skomplikowane niż w miejscu, w którym zwykłem żyć do tej pory. Staruszek nieco mi opowiadał, że jeśli będę kiedyś chciał wrócić do miejsca, z którego pochodzę, muszę być przygotowany na najróżniejsze niespodzianki. Ludzie z miast w ogóle są jacyś dziwni i nie rozumiem ich zbytnio. Niestety, większość traktuje mnie niezbyt przyjaźnie, bo nie znam ich dziwnych zwyczajów. Czasami chciałbym mieć jakiegoś przewodnika, który pomógłby zrozumieć pewne rzeczy.
Miasto ludzi jest wielgachne i wciąż znajduje miejsca, w których jeszcze nie byłem. Jest całkiem uporządkowane, ale panuje tutaj okropny ścisk i tłok. Ludzie często na mnie patrzą z dziwną miną, bo wyglądam inaczej niż oni. Ale nie przejmuje się tym, w końcu jak mi się to znudzi mogę wrócić do siebie, skoro znam drogę. Narazie jednak miałem ochotę zostać. Wiedziony ciekawością udałem się do dziwnego miejsca które ludzie nazywają cmentarzem. Na miejscu odkryłem, że jest to dość spokojne miejsce, odcięte nieco od reszty a na dodatek, wejścia do niego broniła pokaźna b-b... bra... to coś co się otwiera, rawr!
Było przy tym dość ciemno, ale nie przeszkadzało mi to zbytnio. Jak się okazało w środku praktycznie nikogo nie było. W nocy w ogóle ludzi w mieście jest mniej, chowają się do swoich kryjówek i tam przeczekują noc. A szkoda, bo ja na przykład lubię polować w nocy. Jest to dużo bardziej ekscytujące niż polowanie za dnia. Ludzie z miasta są dziwni, erm... tak, bardzo dziwni, chociaż do tego bardzo ciekawi. Minie jeszcze sporo czasu, zanim poznam ich dostatecznie dobrze!
Tymczasem miejsce, w którym się znalazłem, pełne było dziwnych kamieni z napisami. Każdy z nich miał własną nazwę. Nie wiem po co ludzie je tutaj stawiają, ale zacząłem spacerować po okolicy, próbując doszukać się jakiś wskazówek. W końcu dotarłem do miejsca, z którego dostrzegłem jakąś postać. A więc jednak ludzie mają jakiś powód, aby tutaj przychodzić. Liczyłem na to, że jeśli do tego człowieka podejdę i się zapytam po co ludziom kamienie z imionami, dowiem się czegoś ciekawego o mieszkańcach miasta. Nie wiedziałem czy zaraz sobie pójdzie, więc podbiegłem do niej, przeskakując kamienie które stały mi na drodze. Wtedy też dostrzegłem po ubraniu, że prawdopodobnie jest to kobieta z miasta ludzi. Pustelnik uprzedził mnie, że kobiety lubią się dziwnie ubrać i robić dziwne rzeczy ze swoimi włosami, czego ja nie rozumiałem. Dzięki temu jednak nie miałem prawie nigdy kłopotu z ich odróżnianiem.
Nie byłem pewien jak może zareagować na moją obecność, więc postanowiłem nie robić nic, co mogłoby mnie zdradzić. Podszedłem do niej na dystans kilku kroków, po czym wskazałem palcem na kamień i zapytałem się, czemu on służy. - Timur nie wie dlaczego ludzie z miasta zbudowali miejsce dla kamieni, którym nadają imiona. - mam nadzieję że kobieta z miasta ludzi nie ucieknie na mój widok, co by mnie bardzo rozczarowało. - Byłoby fajnie, gdyby pani z miasta wytłumaczyła Timurowi, po co to robią. W międzyczasie uważnie badałem ją swoim wzrokiem. Każdy człowiek wyglądał inaczej i często miał coś, co mnie interesowało.
Atrita
Liczba postów : 14
Dołączył/a : 01/06/2013
Temat: Re: Cmentarz Czw Sie 29 2013, 23:50
Nocy piękny śpiew... I gwiazd, które czają się w tam w górze, przyklejone na wieki do ciemnego nieboskłonu. Migoczą i mrugają do wieczornych spacerowiczów, nie odpowiadając jednak na zadawane przez nich pytania i nie udzielając wskazówek na targające nimi wątpliwości. Są to bowiem milczący strażnicy; obserwatorzy, którzy wyłącznie spoglądają z granatowego bądź czarnego sklepienia. Taki sam jest sam księżyc - potężny, srebrzysty, zamykający w sobie niesamowite piękno i nadający tej późnej porze dnia wspaniałego uroku. Uroku, którego jednak wiele ludzi nie potrafi docenić, chowając się po domach i zasypiając snem kamiennym. Większość preferuje złote, gorące słońce, które oświetla im drogę i rozpromienia dzień, odsyłając nieposłuszne mroki w dalekie zakamarki oraz kąty. Jaka szkoda... Istotnie, istotnie. Różowowłosa parsknęła pod nosem, zadzierając nosa w górę i spoglądając szarymi oczyma na czające się ponad głowami niebo. Cudowne i niezwykłe, a takie niedoceniane. Jej towarzysz pozostał milczący i obojętny jak znajdujące się w tym zacnym miejscu groby. Zimny oraz chłodny niczym wyrastające z ziemi nagrobki, lecz w przeciwieństwie do nich, przyodziany w czerń osobnik nie podał nawet swego imienia. Rita zignorowała go więc, wzruszając ramionami i odwracając się energicznie, aby dalej podziwiać rozciągający się przed nią widok. Tyle dusz i tyle istot spoczywało w tym zakątku - dla większości ankietowanych 'ponurym' - że nie sposób było całego tego terenu ogarnąć jednym zerknięciem. Wręcz przeciwnie: trzeba by spacerować dobry kawałek czasu, aby odwiedzić wszystkich tu leżących zmarłych. Śmierć, śmierć tajemnicza jest. Niewiasta nasza dłużej spędziłaby na rozglądaniu się dokoła i rozmyślaniu nad wieloma rzeczami, gdyby nie pojawienie się kolejnej osóbki. W jej stronę bowiem biegł mężczyzna mniej więcej w jej wieku - jak mogła ocenić pobieżnie, gdy stanął kilka kroków od niej - o nieokrzesanym, dzikim wyglądzie. Półnagi wręcz, przemieszczający się boso człek, który bacznie badał ją swoim wzrokiem. Gdy przemówił, typowy uśmieszek Rity poszerzył się jeszcze bardziej, a powietrze przeszył radosny, wesoły chichot. Pochyliła się lekko ku niemu, aby móc lepiej mu się przyjrzeć - stanowił bowiem ciekawą, interesująca personę, z jaką się jeszcze nigdy nie spotkała. Instynkt podpowiadał jej pobieżnie również, że nowo przybyły nie był takim potulnym kociakiem, jak podsuwało natrętnie pierwsze wrażenie. Tygrysie oczy, widoczne podczas mowy, dłuższe kły oraz ten uroczy ogon wokół pasa wydawały się krzyczeć potwierdzenie wobec przypuszczeń szóstego zmysłu. - Te kamienie to strażnicy zmarłych, którzy są zakopani pod nimi. Każdy ten głaz nosi imię tego, kogo pilnuje - odpowiedziała raźnie, mrużąc swoje stalowe oczka i kończąc wypowiedź zwyczajowym chichotem. - Atrita jestem i miło mi Cię poznać, Timurze - dodała z przekornym uśmieszkiem, wyciągając mu niemu otwartą dłoń. Była ciekawa, czy osobnik ten dziwny i ciekawy zarazem zna podstawowe normy zachowania społecznego, czy też jest całkiem w tym zakresie zielony. Przekonamy się, ne!
Timur
Liczba postów : 9
Dołączył/a : 28/08/2013
Skąd : Wlkp.
Temat: Re: Cmentarz Pią Sie 30 2013, 12:14
Tym razem miałem trochę więcej szczęścia i kobieta z miasta ludzi odpowiedziała mi na moje pytanie na tyle trafnie, że od razu załapałem o co chodzi z tymi kamieniami. Nie spodziewałem się że każdy człowiek po śmierci dostaje swojego strażnika, który będzie chronił miejsce, w którym stracił on siłę do życia. Zwyczaje ludzi były dla mnie zwyczajnie niezrozumiałe, a ci kamienni strażnicy należeli właśnie do takich rzeczy. Zacząłem się zastanawiać, kiedy ludzie z miasta umierają? Łowca odchodzi kiedy nie ma już sił polować na swoją zwierzynę, a ludzie z miasta przecież nie zajmują się polowaniem. Zajmują się za to masą innych rzeczy których jeszcze nie rozumiałem. Miasto ludzi pełne jest jedzenia, które po prostu leży i czeka aż ktoś je weźmie. Na początku myślałem, że ja też mogę sobie zabrać, jednak jak się później przekonałem, trzeba człowiekowi z jedzeniem dać takie błyszczące rzeczy, co dostaje się za pracę dla ludzi miasta. Być może tak właśnie wyglądają dziwne łowy ludzi? Zamiast jedzenia, polują na błyszczące cosie.
Wtedy przyłapałem się na tym, że przecież wciąż przede mną stoi ta kobieta z miasta ludzi. Nie wiem dlaczego, ale miałem wrażenie, że jest dziwniejsza niż typowy mieszkaniec z jakimi spotykam się na co dzień. Chciała aby nazywać ją Atrita i wyciągnęła w moim kierunku dłoń. Nie bardzo wiedziałem, co to znaczy, chociaż widziałem jak ludzie podają sobie w ten sposób ręce. Postanowiłem sam tego spróbować. - R-rawr? - odpowiedziałem, po czym wyciągnąłem swoją prawą dłoń i złapałem tą, którą ona wyciągnęła w moim kierunku. Humm, to całkiem miłe uczucie. - Timur cieszy się i dziękuje, że Atrita z miasta ludzi zgodziła się odpowiedzieć na jego pytanie! Timur ostatnio ciągle dowiaduje się czegoś nowego! Wtedy też uśmiechnąłem się do Atrity, ponieważ tak właśnie robią ludzie z miasta, kiedy są z jakiegoś powodu szczęśliwi. Nagle, moją uwagę zwróciło coś małego i połyskującego, co zwisało Atricie z szyi. Pomyślałem, że to może być kieł zrobiony z metalu ludzi. Bardzo chciałem się przyjrzeć mu z bliska i dowiedzieć się, dlaczego go nosi w takim miejscu. - Czy Timur mógłby zobaczyć kła z metalu ludzi z bliska? - zapytałem otwarcie, mając nadzieję, że Atrita równie chętnie zaspokoi moją ciekawość jeszcze odrobinę.
Atrita
Liczba postów : 14
Dołączył/a : 01/06/2013
Temat: Re: Cmentarz Pią Sie 30 2013, 21:39
Ludzie stworzyli wiele różnych i dziwnych rzeczy, z którymi Atrita również wielokrotnie pierwszy raz w życiu się spotykała, podróżując z miejsca do miejsca. Mieszkanie w świątyni koło niewielkiej, najzwyklejszej w świecie mieściny miało zarówno swoje dobre, jak i złe strony. Jednym z niedociągnięć było właśnie to, iż niewiele wiedziała o innych wynalazkach powstałych w większych miastach czy zakątkach globu. Jednakże fakt ten nie przeszkadzał zbytnio Ricie, gdyż miała zabawę oraz ubaw podczas odkrywania tych wszystkich, nieznanych jej rzeczy. Ludzie to niezwykle ciekawskie istoty, ona pod tym względem niewiele się różniła od innych. Tak, uwielbia obserwować oraz przyglądać się otoczeniu, wynajdując coraz to nowe i nowe informacje. Wiedza to potęga! To przekonanie nigdy nie zostanie w niej zachwiane, ponieważ tak się nauczyła i w to wierzyła. Zachowane w umyśle wiadomości jeszcze nigdy jej nie zawiodły, a wręcz przeciwnie: wielokrotnie pomagały w osiągnięciu obranego celu. Planowała więc kontynuować ich zbieranie, od tak, na wszelki wypadek. Nigdy nie wiadomo, jaki akurat kawałek wiedzy przyda się w jakieś chwili czy sytuacji, toteż najlepiej gromadzić w głowie wszystko, co tylko się da. Tak, przygotować się, przyczaić, a następnie wyskoczyć na oponenta w najmniej oczekiwanym przez niego momencie, zadając mu jak najwięcej strat. Ale, ale... nie rozpędzajmy się tak, tylko wróćmy do naszej rozmowy z zacnym nieznajomym. - Ho~? Tak, ten kiełek przykuwa uwagę, hehe - odparła raźnie, szczerząc się szeroko i sięgając po srebrzysty kieł. Chwyciła za łańcuszek i podniosła zakrzywiony, ostry przedmiot do góry, aby Timur miał na niego lepszy widok. Nie miała nic przeciwko w pokazywaniu innym swojej rodzinnej pamiątki, wręcz szczyciła się nią i zawsze nosiła kiełek na wierzchu. Wężowy, ostry ząb, lśniący w słońcu, jak i blasku księżyca. Nie była materialistką, ale tego małego przedmiotu nikomu nigdy by od tak nie oddała, nawet gdyby oferowane były jej miliony. A gdyby ktoś go próbował zabrać... cóż, dostałby w twarz porządną dawką nieprzyjemnego, oślepiającego jadu. Mwah!
Timur
Liczba postów : 9
Dołączył/a : 28/08/2013
Skąd : Wlkp.
Temat: Re: Cmentarz Pią Sie 30 2013, 23:12
Przywykłem już do tego, że ludzie z miasta lubią nosić różne niepotrzebne rzeczy, które nic nie robią poza tym, że się błyszczą. Szczególnie chodzi o kobiety, które robią to dużo chętniej niż mężczyźni. Szczególnie upodobały sobie metale na dłoniach, szyi oraz uszach. Takie były moje obserwacje od kiedy się tutaj znalazłem. Przestałem zwracać na to tak dużo uwagi, jednak ten kieł wydawał mi się interesujący, chociaż do końca nie wiedziałem, dlaczego. Wtedy też dotarło do mnie, że Atrita z miasta ludzi również ma wydłużone kły, które często pokazywała. Zastanawiałem się czy istnieje jakiś związek między nimi a metalowym kłem, jednak nie pytałem się póki co o to.
Póki co przysunąłem się nieco do niej i jej kła z metalu, aby się mu dokładnie przyjrzeć. Kiedy już zaspokoiłem swoją ciekawość, skierowałem swoją uwagę na Atritę. Zdawałem sobie sprawę, że większość ludzi z miasta nie bardzo lubi, kiedy się to robi. Często też jak zadaję za dużo pytań, stają się niemili i każą mi pilnować swoich własnych spraw. Potrzebowałem sporo czasu, aby się do tego przyzwyczaić. - Timur myśli, że kieł z metalu ludzi jest bardzo interesujący. Zauważył też że Atrita ma takie same kły jak Timur! - stwierdziłem po czym ukazałem swoje uzębienie, żeby mogła sobie porównać do własnych. W związku z tym nasunęło mi się kolejne pytanie. Mój ogon z ciekawości uniósł się ku górze i tak też pozostał, zdradzając nieco moje intencje. - Czy Atrita z miasta ludzi używa swoich kłów podczas polowania? Czy poluje na to, co ludzie nazywają klejnotami? - Miałem cichą nadzieję, że w końcu spotkam kogoś, kto będzie chociaż zajmował się tym, co ja zwykłem robić zanim tutaj przybyłem. Z chęcią bym zapolował na coś dużego z kimś takim, bo nie robiłem tego z kimś od momentu, kiedy Pustelnik odszedł ode mnie, kontynuując swoją wielką podróż. Wyczułem niewielką szansę w tej kobiecie z miasta ludzi, chociaż, pewnie jak zwykle popełnię jakaś okropną gafę.
Atrita
Liczba postów : 14
Dołączył/a : 01/06/2013
Temat: Re: Cmentarz Sob Sie 31 2013, 15:52
Tak, ludzie po prostu mają już to do siebie, że uwielbiają obwieszać się różnego rodzaju błyskotkami. I nie dotyczyło to wyłącznie kobiet, ale i mężczyzn o licznych sygnetach na palcach czy ciężkich łańcuchach zawieszonych na szyi. Rita spotkała się już z najróżniejszymi rodzajami osobowościami, pomiędzy którymi znajdowały się i ludzkie sroki. Istoty, których uwagę łatwo było rozproszyć czymś ładnym i lśniącym; czymś, co ci zaraz łaknęli zdobyć i wziąć we własne posiadanie. Kilka razy zdarzyło się nawet, że lepkie łapki chciały zgarnąć srebrzysty, posiadający sentymentalną wartość dla Rity kieł. Nie skończyło się to oczywiście zbyt dobrze dla tych, co próbowali skraść ów przedmiot. Jak dostali jadem prosto w ślepka... cóż, ich problem, nie jej. Hehehe! Ale, ale. Zbyt często wychodzimy poza granice rozgrywającej się na tym zacnym cmentarzu sceny i zbyt często wykraczamy poza rozmowę tych dwojga, aby rozwodzić się nad najróżniejszymi sprawami czy zagwozdkami. Wracając więc, po raz kolejny, do naszych wspaniałych bohaterów... Różowowłosa oparła się lekko, z gracją o stojący tuż obok pomnik jakiegoś wojownika, nie odrywając szarych ślepi od swego interesującego, nieokrzesanego rozmówcy. Sposób, w jaki wypowiadał się tenże osobnik rozbawiał ją i sprawiał, że uśmiech zdobiący bladą twarzyczkę stawał się jeszcze szerszy i przepełniony dodatkową dawką wesołości. A kiedy wzrok jej ciekawski padł na tygrysi, poruszający się ogonek, zaśmiała się raźnie i wychyliła nieco do przodu. Naprawdę, interesujący trafił się jej rozmówca. Mwah! - Twoje śliczne kiełki, Timurze, są jak przypuszczam wynikiem Twej tygrysiej strony natury, ech? - zapytała z chichotem, aby następnie przejechać językiem po swoim własnym, zakrzywionym i ostrym zębie. - Moje natomiast pochodzą od mojej wężowej strony, ne. I rzadko używam ich do polowań - dodała, aby natychmiast po tym dopowiedzieć: - Łapię zwierzynę jak moi 'pobratymcy' - parsknęła wesoło - zatruwając ją jadem i czekając, aż padnie. Albo używając jeszcze to innych sztuczek, nuhu. I nie miałabym nic przeciwko, abyśmy pewnego dnia razem udali się na polowanie, un! Hehe! I byłą to całkowita prawda, gdyż już dawno nie miała okazji, aby coś schwytać i piec nad ogniskiem. Podczas swych wcześniejszych wędrówek właśnie tak postępowała, potem natomiast kupowała prowiant w miastach i wyruszała dalej. A wszystko przez to, ponieważ niektóre strony globu nie miały po prostu warunków do polowań: brak zwierzyny, niebezpieczne drapieżniki czające się w grotach, susza, piach i śmierć. Dlatego zabezpieczała się przed głodem wcześniej, zabierając ze sobą małą porcję kupionej żywności. Lecz tak, brakowało jej uganiania się za sarnami i łapania ich swoim łuskowym biczem czy rzucania w nie ostrymi, lśniącymi sztyletami. Tak, tak. Chętnie uda się na taką gonitwę. Un!
Timur
Liczba postów : 9
Dołączył/a : 28/08/2013
Skąd : Wlkp.
Temat: Re: Cmentarz Sob Sie 31 2013, 17:11
Pierwszy raz miałem wrażenie, że rozmawiam z kimś, kto nie traktuje mnie z góry jak jakiegoś dzikusa z lasu, który go opuścił, chociaż nie powinien. Większość ludzi z miasta, z którymi miałem okazje pomówić, właśnie w ten sposób zdawali się mnie traktować, przez co czułem się... dziwnie. Zdawałem sobie sprawę, że jestem tutaj obcy, to nie jest miejsce do którego należę i kiedy skończę, mam je opuścić na zawsze. Wciąż czuję, nawet tutaj, potężną więź miedzy mną a moim domem, jednak moja ciekawość nie pozwala mi opuścić tego miejsca. Ludzie z miasta są często nieprzyjemni i nierozmowni, jednak wszystko co stworzyli, wydaje się być takie interesujące. Chciałbym tu jeszcze trochę zostać, zanim wrócę do miejsca, gdzie znów będę mógł polować i rozmawiać z moimi braćmi i siostrami.
Pozytywne nastawienie Atrity z miasta ludzi do mnie było dla mnie szczególne interesujące. Podejrzewałem że w jakiś dziwny sposób zainteresowałem ją sobą, chociaż nie wiedziałem jak i dlaczego. Z pewnością nie potrwa to zbyt długo, w końcu logika ludzi z miasta weźmie górę i pozostawi mnie tak jak cała reszta i tak jak oni, będzie mi życzyć jedynie bezpiecznego powrotu do lasu. Pomyślałem, że spodoba się jej, jeśli będę naśladował jej ruchy. Uśmiechnąłem się też do Atrity mając nadzieję, że to się jej spodoba. Nie zdawałem sobie sprawy przy tym, że moje przemyślenia zajęły mnie na tyle mocno, że od dobrej chwili tkwiłem w jednej pozycji, z uniesionym instynktownie ogonem ku górze. Do tego cały czas się wpatrywałem w kobietę z miasta ludzi, nad czym też nie bardzo miałem kontrolę. - R-rawr? Timur ma śliczne kiełki? - zapytałem zdziwiony. Ludzie z miasta zwykle się ich bali.. ale ona też miała takie jak ja. Może dlatego się jej podobają? - Timur urodził się jako człowiek z miasta, jednak spędził całe życie w dalekich lasach, gdzie żyją dzikie zwierzęta, i stał się podobny do nich. Okazało się, że Atrita z miasta ludzi musiała być w podobnych powiązaniach z wężami. Nigdy im nie ufałem. Są przebiegłe, działają z ukrycia a ich jad jest bardzo zły dla reszty zwierząt. Czy ona też jest taka sama? Może powinienem się wycofać, zanim ją rozdrażnię? Albo... - Timur czai się na zwierzynę, goni ją i zabija! Wszyscy w lesie wiedzą, że przed Timurem nic nie może uciec żywe! - odpowiedziałem nie ukrywając swojego podniecenia na samą myśl o łowach. Wyobraziłem sobie jedno z moich ostatnich polowań, ciepło krwi płynącej z szyi mojej ofiary. Moje podniecenie przybrało na sile, kiedy Atrita z miasta ludzi odpowiedziała, że z chęcią zapoluje ze mną. Opuściłem się z pionowej pozycji ludzi i oparłem się na nogach i rękach, cały czas uważnie ją obserwując. - Timur chętnie zabierze Atritę z miasta ludzi w miejsce, gdzie zwierzyny jest dużo, jednak pod warunkiem, że zgodzi się aby Timur jej zawsze towarzyszył w mieście ludzi i pomoże mu ich lepiej zrozumieć. Obiecuje, że Atrita nie będzie żałować! - Powiedziałem jej prosto w oczy, a do tego na sam koniec ryknałem niczym prawdziwy, dziki i wielki kot, w którym połowie sam byłem, aby dowieść jej swojej siły. ROOARRR!!
Atrita
Liczba postów : 14
Dołączył/a : 01/06/2013
Temat: Re: Cmentarz Sob Sie 31 2013, 20:46
Węże... Kreatury przebiegłe i zwodnicze, zaprowadzające tak wrogów, jak i niewinnych na manowce. Kryjące się poród zielonych źdźbeł trawy i wyczekujące na swoją jak najlepszą szansę na atak, istoty te były niezwykle cierpliwe oraz szybkie. I zabójcze. Jedno draśnięcie jadowitymi kłami... jedno ugryzienie w odsłoniętą skórę... Wystarczyło tak niewiele, aby powalić obraną ofiarę i posłać ją na drugą, mniej materialną stronę egzystencji. Oszukujące innych i wprowadzające celowo w błąd, nie wahają się przed chwyceniem się każdego, jakiegokolwiek sposobu na wygranie rozgrywającej się potyczki. Potrafią nawet wydać przyjaciela, aby samemu wyjść cało z opresji i uratować własną skórę. Rita przejęła wiele cech tych niezwykłych, sprytnych gadów, mając z nimi do czynienia przez całe swe dzieciństwo i mogąc na dodatek z nimi dyskutować. Obdarzona darem wężomowy chętnie rozmawiała z mniejszymi mieszkańcami świątyni, zyskując w ten sposób nową wiedzę i informacje. Strach. Nie jest jej obcy, nie jest przez nią nieznany. Dłuższe kły o zagiętych, ostrych końcówkach pokazywane podczas każdego uśmiechu wielu napotkanych ludzi wprawiały w zakłopotanie i zasiewały w nich lęk. Ci, co mieli jakieś starcie czy styczność z beznogimi gadami od razu kojarzyli fakty i w natychmiastowym czasie stawali się podejrzliwi wobec Ritsu, nieufni i ostrożni. Stąpali wokół niej bezgłośnie, bardziej przesiewając wydobywające się z ust wypowiedzi. Zachowywali dla siebie jak najwięcej, nie chcąc dawać przewagi, jaką zapewnić mogły właśnie te drobnostki, maleństwa niedopuszczone na zewnątrz. A różowowłosa? Śmiała się z takiego traktowania w duchu, obserwując i za nic mając sobie to, iż zalewano ją kubłami nieufności i sceptycyzmu wobec jej zamiarów. Mieli do tego pełne prawo, bowiem niewiasta ta nie tylko czary i kilka cech wyglądu miała wężowych. Ceniące wiedzę, niezwykle cierpliwa i przyglądająca się otoczeniu tylko czekała na swój ruch. Ruch, który mógłby zasiać jak najwięcej wspaniałego chaosu - to była jej prawdziwa motywacja i cel, wszystko inne było niższej rangi bądź fałszywe. I ciekawość. To też nią skutecznie kierowało, naprowadzając na nowe jednostki i miejsca. Zainteresowanie wzbudzało w niej wiele rzeczy, a jako istota lubią 'wiedzieć' chętnie dowiadywała się o nich wszystkiego, czego tylko mogła. Profity, korzyści, sojusze - elementy, które mogły przeważyć szalę zwycięstwa na jej stronę. Dlatego słysząc propozycję tygrysiego osobnika, uśmiechnęła się szeroko, z nutą ukontentowania, mrużąc z zadowoleniem swoje stalowe oczka. Może przy okazji pozna lepiej jego historię, która przykuła sprawnie jej uwagę? Człowiek z miasta, który trafił do dziczy i stał się swoistą hybrydą. Ciekawe, czy natura obdarzyła go wyłącznie dodatkowymi elementami aparycji, czy też tchnęła w jego duszę czystą, określona magię. Mlasnęła bezgłośnie językiem, przykucając i wsłuchując się w mocny, tak bardzo prawdziwy ryk, który wydostał się z gardła mężczyzny. Hoho! - Nasza nowa przyjaźń, Timurze, przyniesie nam wiele korzyści - zwróciła się do niego raźnie, przeciągając swym zwyczajem odrobinę literę 's' w swej wypowiedzi. Wszystko ładnie się układa i Rita miała nadzieję, iż ciągnąć tak pomyślnie będzie się to dalej. Najbliższe dni pokażą, jak daleko będą mogli zajść ramię w ramię. I kto wie? Może wreszcie, po latach samotnej wędrówki, znalazła partnera do podróżowania? Tak, jak ona posiadającego swoją zwierzęcą stronę. Tygrys i wąż... Excetra zachichotała, przechylając głowę niby wąż, który zastanawiał się, którą mysz pochwycić i pożreć. Odpowiedź przeważnie była taka sama: tę największa i najtłustszą.
Timur
Liczba postów : 9
Dołączył/a : 28/08/2013
Skąd : Wlkp.
Temat: Re: Cmentarz Sob Sie 31 2013, 21:28
- Timur nie wie co znaczy przyjaźń i jakie to mogą być korzyści, ale cieszy się że może towarzyszyć Atricie z miasta ludzi. - Odpowiedziałem kobiecie, zadowolony z takiego przebiegu wypadków. Polubiłem to miejsce, pełne kamiennych strażników pilnujących tych, którzy już nie będą nigdy polować. Można tu spotkać ludzi z miasta, którym moje towarzystwo nie będzie przeszkadzać. Wtedy też dopadło mnie lekkie zmęczenie, czego znakiem była ogromna ochota na długie, przeciągłe ziewnięcie, z pełną ekspozycją groźnego uzębienia. YAAAAAWN Od razu poczułem się lepiej, jakbym otrzymał mały zastrzyk energii. Powstałem więc i przyjąłem wyprostowaną pozycję, stojąc jak ludzie na dwóch łapach.
Nie bardzo jeszcze to rozumiałem, ale Atrita z miasta ludzi wydawała mi się być bardziej tajemnicza niż reszta ludzi, z którymi miałem do tej pory do czynienia i przez to ogromnie przyciągała moją uwagę. Mam nadzieję że będę miał okazję ją lepiej poznać, chociaż pewnie tak,jak większość, ma pełno sekretów które nie będzie chciała wyjawić. Nie rozumiałem, dlaczego ludzie są tacy tajemniczy i na wiele tematów nie chcą w ogóle rozmawiać. To znacznie utrudniało mi lepsze poznanie moich dziwnych braci i sióstr, którzy mieszkali w kamiennym lesie. Myślę jednak że to wszystko może trochę poczekać. Powinienem się najpierw wyspać. Okoliczne drzewa wydają się być całkiem do tego dobre, jednak Atrita z miasta ludzi z pewnością śpi inaczej niż ja. Muszę się dowiedzieć jak najprędzej, jak. - Timur jest zmęczony i chce spać. Gdzie Atrita z miasta ludzi śpi? Timur widział różne węże, niektóre śpią w swoich norkach, a jeszcze inne na drzewach, tak jak Timur. Skoro mamy się trzymać razem, Timur będzie spał tam gdzie Atrita! - Zwykle sypiałem tam, gdzie wydawało mi się najwygodniej i najbezpieczniej. Teraz pewnie przyjdzie czas na małą odmianę. Nie ukrywałem podekscytowania, które można było odczytać z moich kocich oczu, które intensywnie wpatrywały się w Atritę. Wyszczerzyłem swoje ząbki raz jeszcze, bo wiedziałem, że się podobają wężowej pani, a mi się podobały jej. W końcu mieliśmy takie same!
Atrita
Liczba postów : 14
Dołączył/a : 01/06/2013
Temat: Re: Cmentarz Nie Wrz 01 2013, 23:28
Ho? Informacja o tym, iż osobnik nowo poznany nie zna znaczenia słowa 'przyjaźń' troszkę zaskoczyło naszą różowowłosą, wężową pannę. Sytuacja taka, jak ta - gdy Rita wprowadzona jest przez coś w zdumienie - mało kiedy się zdarza, lecz mimo to na twarzy nie odbiła się nawet nutka zdziwienia. Szeroki uśmiech w dalszym ciągu lśnił w blasku gwiazd oraz księżyca, podczas gdy stalowe, wypełnione iskrą radości oczka obserwowały czujnie i uważnie tygrysiego chłopca. Istotę o dzikiej, zdawać by się mogło nieokiełznanej na dodatek naturze, której przecież pojęcie przyjaźni nie powinno być wcale, a wcale obce. Czyżby nie polował on nigdy z kimś innym? Nie biegał ze stadem wielkich kotów o pręgowanej sierści? A może tak było, lecz sam wyraz był mu najzwyczajniej w świecie nieznany? Hm... Postanawiając odsunąć te rozmyślania na później, panna Silverfang przyglądała się z chichotem ziewającemu potężnie kompanowi. I dopiero w tym właśnie momencie uderzyło ją to, iż ją również prześladowało od niedawna uporczywe zmęczenie, które teraz naciskało wrednie na powieki. Powieki, które w tej chwili porównać można było spokojnie do zasłon z ołowiu - ciężkich i męczących. Zamrugała kilka razy, prostując się i rozglądając dokoła w poszukiwaniu miejsca na krótką drzemkę. Tak, tak. Jak każdy gad, tak i ona uwielbiała wylegiwać się i smacznie przysypiać, ale nie w takich zakątkach. Tutaj można było przymknąć ślepia na kilka godzinek i po tym ruszać zaraz w dalsza wędrówkę, na poszukiwanie lepszego, wygodniejszego noclegu. Oho! Zerknęła w górę, na koronę rosnącego przy paru grobach, potężnego dębu. Parsknęła pod nosem, po czym podeszła do niego sprężystym krokiem i wyskoczyła w górę, chwytając się najniższej gałęzi. Była ona jednak na tyle mocna, że wytrzymała jej ciężar bez większych problemów. Następnie Rita nasza droga wspięła się wyżej, jeszcze wyżej, znajdując wreszcie trzy skrzyżowane gałęzie, na których mogła się wygodnie w miarę ułożyć. Strzepnęła więc z tego miejsca reszki śniegu i skuliła się tam, zerkając w dół, na swego kompana. - Chodź, chodź. Prześpimy się chwilkę i ruszymy w drogę! -zwróciła się do niego raźnie, po czym umościła się i opatuliła szczelniej kurtką. Mwah! Może nie był to pięciogwiazdkowy hotel, ale na ten czas nie było w pobliżu nic ciekawszego, żadnej lepszej opcji czy propozycji. A nie chciało jej się aktualnie wędrować gdzieś indziej, toteż postanowiła brać to, co było pod ręką. W tymże przypadku było to akurat drzewo. Na następny nocleg planowała już jednak coś wygodniejszego, najlepiej w mieście. Tam mieli dobre, przytulne domy, w których grzało przyjemne ciepełko - tak rzadkie w te mroźne dni. A ciepełko jest zawsze, ale to zawsze dobre. I un.
Timur
Liczba postów : 9
Dołączył/a : 28/08/2013
Skąd : Wlkp.
Temat: Re: Cmentarz Pon Wrz 02 2013, 15:05
- Rawr! Timur zaraz coś sobie znajdzie! - odpowiedziałem, po czym zabrałem się za poszukiwania miejsca do noclegu. Nie spodziewałem się że Atrita tak szybko znajdzie sobie miejsce na drzewie. Wybrała akurat to miejsce, które też chciałem zająć, ale okazała się być szybsza ode mnie. Potrzebowałem chwili aby doszukać się czegoś, co by mi pasowało do spania i po chwili, miałem już takie miejsce wypatrzone. Akurat znajdowało się ono na sąsiadującym drzewie, gdzie podwójna gałąź pozwalałaby mi się wygodnie oprzeć. Bez wahania ruszyłem w tamtą stronę i szybko się wdrapałem, miałem nieco wyżej niż kobieta z miasta ludzi, ale to nic wielkiego. Zawsze lubiłem spać wysoko, bo tam czułem się bezpieczniej i miałem lepszy widok na otoczenie. Pozbyłem się śniegu, który się tam zalegał, a zaraz potem położyłem się bokiem tak, aby mieć na oku Atritę. Wystawiłem sobie ogon tak, aby mnie nie uwierał i swobodnie zwisał w powietrzu.
Zastanawiałem się, dokąd jutro pójdziemy, jak już noc się skończy. Z pewnością w jakieś miejsce, gdzie jeszcze nie byłem, co wydawało mi się być ekscytujące, podobnie jak sama Atrita, która coraz bardziej wydawała się być inna od reszty ludzi z miasta, których poznałem. Z pewnością będę miał szansę się jej dokładnie przyjrzeć, dopóki będę jej towarzyszyć. Nie mam co do tego wątpliwości, że moja nauka o ludziach z miasta będzie teraz ciekawsza. Przy okazji pomyślałem. Czy dwie osoby to już stado? Moi bracia i siostry niemal zawsze polują w pojedynkę, bo tak jest dla nich lepiej. Mi się jednak wydawało, że wspólne polowanie jest lepsze, bo takie pamiętam za czasów, kiedy uczył mnie tego pustelnik. Czy to może mieć związek z tym, że ludzie wolą tworzyć grupę? Może to dlatego że jestem człowiekiem, powoduje, że myślę inaczej? Czy Atrita z miasta ludzi myśli podobnie jak ja? Jest tyle rzeczy, których ciągle nie rozumiem. Zmrużyłem oczy i mruknąłem, przestawiając nieco swoje ciało względem gałęzi, bo tak wydawało mi się być wygodniej. Chociaż chciałem jeszcze się o coś spytać, ogarnęło mnie nieznośne uczucie zmęczenia. Nie minęła chwila, a moje pomruki doprowadziły mnie do momentu, w którym zasnąłem.
Atrita
Liczba postów : 14
Dołączył/a : 01/06/2013
Temat: Re: Cmentarz Pon Wrz 02 2013, 22:24
Wysokość... Rita zawsze preferowała miejsca wyższe - wieże, mury, potężne drzewa - gdyż z takiej perspektywy łatwiej i lepiej obserwowało się to, co działo się tam w dole. Prostsze również było rozwiązywanie trudnych, skomplikowanych problemów, gdy zachowało się do nich odpowiedni dystans oraz odległość. Odpowiedzi na gryzące, sprawiające trudności pytania same się wtedy nasuwały na myśl, nie zadręczając i nie katując biednego ducha i spokoju umysłu. Nie wspominając też o tym, że siedząc na wysokościach samemu jest się poza zasięgiem wzroku innych, mogąc z dziecinną łatwością wyprowadzić ich w pole lub najzwyczajniej w świecie nie dać się dostrzec. Nie dać się odkryć i zdemaskować, co niejednokrotnie uratowało skórę wężowej panny, gdy ta wywijała najróżniejsze numery innym ludziom. Przebiegłość i śmiech! To drugie ponad wszystko, ponieważ czymże jest nasz żywot bez odrobiny radości? Wesołości? Chaosu? Niczym. Marną namiastką egzystencji; kukiełką bytu, która nie posiada prawdziwego powodu do istnienia i brnięcia dalej po ścieżce. Rita niejednokrotnie próbowała sprawić, aby i inni dostrzegli ten wyraźny dla niej punkt i problem zarazem. Często starania jej nie były doceniane, ale co poradzić, skoro jej działania opierały się na sianiu zamieszania, paniki oraz dokuczaniu innym? Denerwowania ich, wprawiania w zakłopotanie, irytowania i szturchania metaforycznym kijkiem. Zabawnie bowiem było patrzeć na nerwowe tiki innych, gdy ci starali się powstrzymać przed rzuceniem się na nią z pięściami. Jeszcze śmieszniejsze było, gdy odcinali się słownie lub właśnie reagowali czysto fizycznie i spontanicznie - nic, na co nie była przygotowana, a wręcz tylko tego wyczekiwała. Zabawa, zabawa! Zachichotała jeszcze ostatni raz, nim zapadła w płytki, łatwy do przerwania sen. Sen, który potrwał ledwo kilka godzinek, nim niewiasta różowowłosa się z niego przebudziła. Zamrugała wtedy wypoczęta w miarę, przeciągając się przy tym i ziewając lekko. Rozejrzała się, aż wzrok jej stalowy padł na jej tygrysiego towarzysza. Uśmiechnęła się szerzej, już wyobrażając sobie ich wspólne wędrówki, które z pewnością wiać nudą ani troszkę nie będą. Parsknęła pod nosem, podnosząc i zeskakując z wprawą z gałęzi na gałąź. Po drodze dała śpiącemu Timurowi pstryczka w nos, a gdy tylko ten otworzy ślepka, puści mu oczko i dobrnie wreszcie na grunt. Teraz, gdy byli już jako tako wyspani, przydałoby się coś porobić i znaleźć konkretne zajęcie, czyż nie? - No? Na co czekasz? Chodź, chodź! - wykrzyknęła raźnie, nim puściła się biegiem w stronę bramy cmentarza, wkrótce za nią znikając. Cały czas przy tym się, naturalnie, śmiała. Przygody czas!
z.t.
Andree Blancheflour
Liczba postów : 147
Dołączył/a : 25/10/2012
Skąd : Księżyc
Temat: Re: Cmentarz Nie Cze 08 2014, 21:17
Po powrocie z oziębłych terenów, gdzie Andree warz z dwójką syrenek mierzyła się z głupotą przyjaciółki Mistrzyni, dziewczyna udała się na cmentarz, by wykonać obowiązek, jaki dostałą od niejakiej Alezji. Co prawda nie była to robota godna rycerza, ale za własne błędy trzeba płacić, no nie? Tak też niebieskowłosa zabrała się za naprawianie płotu, trochę to trwało, jednak po dłuższym czasie płot był jak nowy! Następnie dziewczę udało się pod grupowy pomnik Fairy Tail, spędziła tam dłuższą chwilę po czym ruszyła z powrotem do siedzimy syrenek.
Z/T
Shou
Liczba postów : 287
Dołączył/a : 03/11/2012
Temat: Re: Cmentarz Pon Cze 09 2014, 21:37
- Cisza... - wyszeptał tylko pod nosem, ledwo słyszalnym głosem ciemnowłosy, przemierzając kolejne metry, a i naciągając bardziej kaptur na głowę. Nie chciał ich. Było ich za dużo-... Za dużo dźwięków, za dużo hałasu, za dużo chaosu, a to wszystko przez nich... Ludzie. Nie wiedział, czy bardziej go irytowały te wszystkie bodźce, czy aktualnie przerażały, a ich nadmiar przytłaczał chłopaczka, sprawiając, iż ten pragnął tylko jednego. Oazy. Spokoju... zwykłej ciszy. Gdzie miał okazję zaznać owych czynników? Gdzie nadarzyła się pierwsza okazja, a nogi zielonookiego poniosły go mimowolnie? Cmentarz. Grobowa cisza i śmiertelny spokój, bo czego więcej chcieć od życia, jak chwili wytchnienia, która mogłaby trwać wiecznie. Ba! Dla niektórych już tyle trwała. Słabi ludzie... słabe kreatury, które silne były tylko w stadzie. Bali się go, a może on ich? A może to wszystko było tylko głupią wizją, nieprawidłowym spojrzeniem na świat? Aż przysiadł przed jednym z nagrobków, do którego dotarł jakby podświadomie... Jakby drogę do tego miejsca znał od dziecka... - Przepraszam... - wyszeptał tylko w kierunku nagrobka dawnego mistrza Fairy Tail, jednak czy w ogóle zdawał sobie sprawę ze swojego położenia. Czy rozmawiał ze zmarłymi, a może z obiektem którego tutaj nawet nie było? Czymś nadludzkim... wspaniałym... ponad wszystko inne. - Red... zawiodłem? Znaleźć... - ciche słowa, które pewnie mogły zostać minięte przez cały zewnętrzny świat, który mógłby nie istnieć poza kucającym Akim, nagrobkiem i niewielką przestrzenią dookoła.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.