Ech, niestety Huang w ważnej chwili odjechał myślami, więc nie bardzo pomógł pomógł w sprawie z Baincą. Może zamurowało go, to że dziewczyna poszła na tamtą propozycję? Cóż w sumie siwowłosy by się tym nie zdziwił, gdyż sam był tym zaskoczony i delikatnie mówiąc niezachwycony. Dodatkowo wychodząc obraźliwy kmiotek raczył pokazać swój brak wychowania, co nawet przy spokojnym usposobieniu Ragny przy następnym spotkaniu ich, ktoś może skończyć z trwałym kalectwem. Słysząc słowa dziewczyny i to, że idzie westchnął zrezygnowany. Miał tylko nadzieję, że nie dojdzie po tym do jakiegoś nieszczęścia. Cóż jakby nie patrzeć już obecnie miał wystarczająco irytujące życie. Po paru minutach poszedł sobie jeden z bardziej męczących podopiecznych, co w sumie można było potraktować za plus, gdyż to oznaczało, że białowłosy mógł wrócić do swojej drzemki. Niestety okazało się to złudną nadzieją, ponieważ jego gildię odwiedziła dość problematyczna pannica. Cóż nie to, żeby Ragna miał coś do Colette po prostu po ostatnim spotkaniu radna zwaliła mu dzieciaka pod opiekę, więc obawiał się czy i tym razem nie dojdą mu kolejne problemy. O dziwo tym razem dziewczę nie miało do niego sprawy, więc nie musiał się nią przejmować. No, pomijając to, iż szwendała się po jego gildii. Uznał jednak, że nie będzie przeszkadzać jej i Anastazji i zamiast tego odpocznie sobie jedząc obiad. Dlatego też zamówiwszy jedną potrawę i zestaw surówek do niej i odebrawszy danie po paru minutach usadowił się przy najbliższej ławie. Cóż jakby nie patrzeć do jedzenia znalazło się parę uwag, jednakże trudno było o lepszego kucharza w Shirotsume, więc rozważał, jak to ująć w miarę łagodny sposób. Chociaż po dzisiejszym dniu mogło okazać się dość trudne, mimo że miał zaledwie sto zastrzeżeń. Po półgodzinie od rozpoczęcia posiłku pojawiły się panny z powrotem, na szczęście do tego czasu zdążył skończyć jeść oraz parę innych drobiazgów,więc teoretycznie mu nie przeszkadzały, choć praktyka wyglądała odrobinę inaczej. Tak, czy siak westchnąwszy spojrzał w stronę dziewcząt. Trzeba przyznać, że mały prezent trochę go zaskoczył więc pierwszą reakcję było lekkie podniesienie prawej brwi. Z kolei słowa małej nieco go dobiły, gdyż znowu poczuł się jak dziadek, tylko że tym razem z wnuczką. Szybko jednak odegna te myśli, gdyż wiedział, że tylko miałby przez to więcej problemów.
- Khmy... Em, dzięki, całkiem... praktyczny prezent. - Odparł siląc się by w miarę miło to brzmiało, cóż jego normalny ton raczej nie brzmiałby wiarygodnie.
Następnie gdy Colette zaczęła się zbierać odmachnął jej na pożegnanie, a potem odprowadził Anastazję do jej pokoju, a sam wrócił do swego gabinetu.
[zt]